- Lily Evans
Re: Sala Transmutacji
Czw Maj 21, 2015 2:15 am
Dyżury. Coraz więcej było ich ostatnimi czasy, ale Lily zdążyła się już przestawić, choć nadal sprawiało to jej nieraz nie mało problemów, zwłaszcza że starała się na bieżąco powtarzać cały materiał na egzaminy. Kiedy więc wstała rano miała wrażenie, jakby w ogóle nie spała, choć w rzeczywistości jej sen wynosił jakieś 5 godzin. Podniosła się jednak szybko, umyła i ubrała w szkolny mundurek, po czym uczesała włosy w swojego zwyczajowego koka i opuściła pospiesznie dormitorium dziewcząt VII roku. Gdy już znalazła się prze klasą profesor McGonagall, wzięła głębszy wdech i weszła do środka.
- Dzień dobry, pani profesor – zwróciła się w stronę nauczycielki Transmutacji, posłała blade uśmiechy w stronę dwójki Huncwotów, przywitała się co z niektórymi i zajęła swoje miejsce w pierwszej ławce w środkowym rzędzie, po czym zaczęła się rozpakowywać.
- Dzień dobry, pani profesor – zwróciła się w stronę nauczycielki Transmutacji, posłała blade uśmiechy w stronę dwójki Huncwotów, przywitała się co z niektórymi i zajęła swoje miejsce w pierwszej ławce w środkowym rzędzie, po czym zaczęła się rozpakowywać.
- Lyrae Fletcher
Re: Sala Transmutacji
Czw Maj 21, 2015 9:58 pm
Do jej uszu dotarł jakiś nieodgadniony głos, dziwnie obcy, który sprawił, że od razu poczuła falę nieprzyjemnych, chłodnych dreszczy na plecach, choć niewątpliwie, na niektórych mógł on działać przyjemnie. Uniosła swoje znużone, nieprzychylne spojrzenie ciemnych jak najczarniejsza otchłań oczu na białowłosą Krukonkę i uznać szczerze musiała, że poczuła jakby zaszczyt kopnął ją w najbardziej bolesny punkt ciała, choćby piszczel, po czym zostawił tam lekkie wgniecenie, aby już przy każdym kroku swojej egzystencji pamiętała, że kiedyś taka sytuacja miała miejsce. I co, może powinna wstać i zacząć skakać z radości? O matko, o matko, chce obok mnie usiąść czystokrwista, ostatnia z rodu świrniętych Collinsów. Szkoda tylko, że nie była na swoim terenie, swojej ziemi. I szkoda, że popełniła jeden z błędów, które Lyrae jako jedenastoletnia dziewczynka popełniała za często.
Bowiem dumnych nazwisk nie stawia się naprzeciw tych, które swoją dumę straciły.
Ciemnowłosa przez chwilę wpatrywała się prosto w purpurowe oczy dziewczyny, zaglądając bardziej przez ramię, z dystansem. Na koniec przez jej wąskie usta przesunął się delikatny grymas, chwilowy.
- Siadaj. - mruknęła. Co miała zrobić? Odmówić? To by świadczyło źle o niej i o jej wychowaniu, a to przecież tylko jedna lekcja! Ta zdziwaczała Rumunka nie przyklei się do niej na długo. Z resztą, do niej nikt nie kleił się zbyt długo.
Nie patrzyła na koleżankę. Za to oparła brodę na dłoni, łokieć natomiast na ławce i przesuwała wzorkiem po całej reszcie klasy. Wolała się nie wpatrywać w nią jak w małpę w zoo! To by było dziwne.
Bowiem dumnych nazwisk nie stawia się naprzeciw tych, które swoją dumę straciły.
Ciemnowłosa przez chwilę wpatrywała się prosto w purpurowe oczy dziewczyny, zaglądając bardziej przez ramię, z dystansem. Na koniec przez jej wąskie usta przesunął się delikatny grymas, chwilowy.
- Siadaj. - mruknęła. Co miała zrobić? Odmówić? To by świadczyło źle o niej i o jej wychowaniu, a to przecież tylko jedna lekcja! Ta zdziwaczała Rumunka nie przyklei się do niej na długo. Z resztą, do niej nikt nie kleił się zbyt długo.
Nie patrzyła na koleżankę. Za to oparła brodę na dłoni, łokieć natomiast na ławce i przesuwała wzorkiem po całej reszcie klasy. Wolała się nie wpatrywać w nią jak w małpę w zoo! To by było dziwne.
- Nauczyciele
Re: Sala Transmutacji
Czw Maj 21, 2015 10:25 pm
- Witam wszystkich! - powiedziała McGonagall, kiedy już każdy uczeń zajął swoje miejsce, aby odpowiednio zwrócić uwagę na to, że zajęcia powinny się już rozpocząć. Tablica była czysta, kobieta jak dotąd nic na niej nie zapisała. Nie miała zamiaru też czekać na spóźnialskich, najwyżej będą musieli uporać się z późniejszymi problemami.
- Dzisiaj będziemy ćwiczyć jedno z najsilniejszych zaklęć maskujących - zaklęcie niewidzialności. Można nim dowolnie ukrywać przedmioty przed ludzkim wzrokiem, a zobaczyć je można wtedy jedynie dzięki okularom widoczności. Jest to zaklęcie niewerbalne. Aby go użyć należy wyobrazić sobie, że przedmiot znika.
Kobieta zaszła za swoje biurko na którym miała jeszcze jedną szkatułkę taką jak wszyscy i zaprezentowała uczniom odpowiednie machnięcie różdżką. Skrzyneczka zniknęła powolnie, nie zostawiając za sobą nawet cienia.
- Możecie spróbować sami, proszę!
- Dzisiaj będziemy ćwiczyć jedno z najsilniejszych zaklęć maskujących - zaklęcie niewidzialności. Można nim dowolnie ukrywać przedmioty przed ludzkim wzrokiem, a zobaczyć je można wtedy jedynie dzięki okularom widoczności. Jest to zaklęcie niewerbalne. Aby go użyć należy wyobrazić sobie, że przedmiot znika.
Kobieta zaszła za swoje biurko na którym miała jeszcze jedną szkatułkę taką jak wszyscy i zaprezentowała uczniom odpowiednie machnięcie różdżką. Skrzyneczka zniknęła powolnie, nie zostawiając za sobą nawet cienia.
- Możecie spróbować sami, proszę!
- Erin Potter
Re: Sala Transmutacji
Czw Maj 21, 2015 10:50 pm
Poranne wstawanie nie było taką zupełnie łatwą rzeczą, trzeba przyznać. Erin zawsze miała z nim problemy, a dzisiejszy dzień okazał się być... cóż, jeszcze bardziej pechowy niż zwykle.
Kiedy zorientowała się, że dormitorium dziewcząt z VII roku jest całkowicie puste (nie było w nim nawet Mohera, a tu już dość podejrzane) szybko dotarło do niej, że COŚ jest nie tak. Niestety, umysł Gryfonki z rana przypominał bardziej przestarzałą jak cholera Sówkę 2000, o której kiedyś wspominał jej dziadek, twierdząc, że miał okazję na niej się przelecieć. Czyli innymi słowy - pracował jakby chciał, a nie mógł.
Kiedy w końcu zorientowała się, że przecież właśnie rozpoczęły się zajęcia transmutacji, z jej ust wymknęło się ciche przekleństwo i w ekspresowym tempie pobiegła do łazienki, aby ubrać się i załatwić najpotrzebniejsze potrzeby. W niezwykłym pędzie złapała również za torbę, nawet nie sprawdzając czy znajdują się w niej niezbędne podręczniki i różdżka, po czym opuściła dormitorium w trybie natychmiastowym.
Kiedy wpadła do sali, poczuła na sobie wzrok wszystkich obecnych. Niewiele się zastanawiając, z automatu przywołała na twarz typowo Potterowski, zawadiacki, nieskazitelny uśmiech, po czym, niczym najgrzeczniejszy na świecie aniołek, zwróciła się do nauczycielki:
- Dzień dobry! Bardzo przepraszam za spóźnienie, pani profesor. Proszę kontynuować, już nie przeszkadzam!
I jak gdyby nigdy nic, zajęła miejsce obok pewnej dobrze znanej sobie, rudowłosej istotki.
- Jak bardzo mam przesrane? - wyszeptała do Evans, oczywiście starając się, aby jej słowa nie dobiegły do uszu nauczycielki. Jednocześnie otworzyła swoją torbę, próbując znaleźć w niej wszelkie materiały potrzebne do lekcji. Odetchnęła z ulgą, kiedy jej dłoń zetknęła się z drewnianą powierzchnią różdżki oraz z grzbietem lekko nadużytego podręcznika do transmutacji, który chwilę potem wylądował na brzegu ławki.
Kiedy zorientowała się, że dormitorium dziewcząt z VII roku jest całkowicie puste (nie było w nim nawet Mohera, a tu już dość podejrzane) szybko dotarło do niej, że COŚ jest nie tak. Niestety, umysł Gryfonki z rana przypominał bardziej przestarzałą jak cholera Sówkę 2000, o której kiedyś wspominał jej dziadek, twierdząc, że miał okazję na niej się przelecieć. Czyli innymi słowy - pracował jakby chciał, a nie mógł.
Kiedy w końcu zorientowała się, że przecież właśnie rozpoczęły się zajęcia transmutacji, z jej ust wymknęło się ciche przekleństwo i w ekspresowym tempie pobiegła do łazienki, aby ubrać się i załatwić najpotrzebniejsze potrzeby. W niezwykłym pędzie złapała również za torbę, nawet nie sprawdzając czy znajdują się w niej niezbędne podręczniki i różdżka, po czym opuściła dormitorium w trybie natychmiastowym.
Kiedy wpadła do sali, poczuła na sobie wzrok wszystkich obecnych. Niewiele się zastanawiając, z automatu przywołała na twarz typowo Potterowski, zawadiacki, nieskazitelny uśmiech, po czym, niczym najgrzeczniejszy na świecie aniołek, zwróciła się do nauczycielki:
- Dzień dobry! Bardzo przepraszam za spóźnienie, pani profesor. Proszę kontynuować, już nie przeszkadzam!
I jak gdyby nigdy nic, zajęła miejsce obok pewnej dobrze znanej sobie, rudowłosej istotki.
- Jak bardzo mam przesrane? - wyszeptała do Evans, oczywiście starając się, aby jej słowa nie dobiegły do uszu nauczycielki. Jednocześnie otworzyła swoją torbę, próbując znaleźć w niej wszelkie materiały potrzebne do lekcji. Odetchnęła z ulgą, kiedy jej dłoń zetknęła się z drewnianą powierzchnią różdżki oraz z grzbietem lekko nadużytego podręcznika do transmutacji, który chwilę potem wylądował na brzegu ławki.
- James Potter
Re: Sala Transmutacji
Pią Maj 22, 2015 5:31 pm
Skinął głową wchodzącej do klasy pannie Fletcher, która zaszczyciła jego i Syriusza ułamkiem swojego zainteresowania, ograniczającego się do podobnego skinięcia głową. Kiedy już ten skomplikowany rytuał powitalny dobiegł końca, Ślizgonka równocześnie przestała zauważać obecność dwóch Gryfonów w klasie. Kolejna pani Ślizgonka za nic sobie miała ich obecność i z tą osobniczką płci pięknej - choć wątpliwie czystej i niewinnej jak jej gładkie policzki - nie mieli sposobności odtworzyć podobnego rytuału. Do klasy wleciało świeże powietrze, a w środku pojawiła się pani Krukonka, Neve, która poprzedniego dnia dała Potterowi trochę do myślenia. Oczywiście odwzajemnił jej uśmiech i odprowadził ją wzrokiem, gdy ta dosiadła się do Ślizgonki. Potter podparł dłonią brodę, wpatrując się w drzwi, niczym juror konkursu piękności. Na jego twarzy pojawił się kpiarski, lecz niepozbawiony wesołości uśmiech, gdy do środka weszła pani Puchonka. A raczej pechowa Alice 1.0., która obdarzywszy go takim samym uśmiechem usiadła jak najdalej jego zasięgu wzroku. Wywrócił tylko oczami z rozbawieniem wymalowanym na twarzy i spojrzał na drzwi dokładnie w chwili, gdy w klasie zjawiła się jego faworytka. Oczywiście nie miał co liczyć na to, że usiądzie koło niego, musiał mu wystarczyć fakt, że chociaż na przemówienie dyrektora zeszli razem. Odwzajemnił jej uśmiech i wyciągnął ze swojego podręcznika kawałek pergaminu, z namalowanym i poruszającym się przy pomocy czarów, sercem, które wyglądało jakby wyrywało się z piersi. Przyłożył kartkę do swojej piersi i adekwatnie poruszył pergaminem, kierując porozumiewawcze spojrzenie, w stronę rudowłosej Gryfonki. McGonagall rozpoczęła lekcję i nie dostrzgła jego talentu malarskiego. A nawet gdyby dostrzegła, to co w tym złego.
- Trzy do jednego. Dla mnie. – Mruknął do Łapy przybijając z nim żółwika, co z początku dla nikogo prócz adresata wiadomości nie było zrozumiałe. No bo kto mógłby się domyślić, że chodziło o uśmiechy wchodzących dziewczyn? No kto? Odwrócił wzrok w kierunku drzwi do klasy i zobaczył w nich… siebie. No prawie siebie, raczej swojego klona, który był damską wersją jego i postanowił się urodzić kilka minut po nim, by udowodnić mu, że nie jest najwspanialszym stworzeniem na tym świecie. Z tym, że ten drugi Potter wyrywał więcej loszek, na długie nogi, lśniące włosy i skowyrne cycki. Nawet głosy mieli podobne, gdy jeszcze nie weszli w fazę dorastania. Teraz jednak, głos Jamesa zmężniał, a mutacja była tylko nieprzyjemnym wspomnieniem. Oderwał kawałek pergaminu z książki, zrolował go w kulkę i wycelował w głowę Erin. Już miał rzucić, ale profesorka akurat spojrzała na niego, by zobaczyć jak sobie radzi. Wypuścił więc z rezygnacją kulkę z dłoni i sięgnął po różdżkę. Zaklęcia bez konkretnej formuły to był jego konik. Właściwie sama transmutacja nie sprawiała mu trudności. W dosyć młodym wieku został animagiem, więc w czym miałoby mu sprawić trudność takie zaklęcie? Kiedy już wyobraził sobie, jak jego dupełeczko znika, machnął różdżką, by tę wizję urzeczywistnić. Parsknął, gdy z pierwszej próby nic nie wyszło. A to Ci niespodzianka. Rozejrzał się po klasie, żeby zobaczyć, czy inni radzą sobie lepiej, ale zauważył, że nikt nawet nie zaczął.
- Nadgorliwoooość, Potteeer... - Mruknął sam do siebie i splótł dłonie z tyłu głowy, wbijając niechętne spojrzenie w dupełko.
- Trzy do jednego. Dla mnie. – Mruknął do Łapy przybijając z nim żółwika, co z początku dla nikogo prócz adresata wiadomości nie było zrozumiałe. No bo kto mógłby się domyślić, że chodziło o uśmiechy wchodzących dziewczyn? No kto? Odwrócił wzrok w kierunku drzwi do klasy i zobaczył w nich… siebie. No prawie siebie, raczej swojego klona, który był damską wersją jego i postanowił się urodzić kilka minut po nim, by udowodnić mu, że nie jest najwspanialszym stworzeniem na tym świecie. Z tym, że ten drugi Potter wyrywał więcej loszek, na długie nogi, lśniące włosy i skowyrne cycki. Nawet głosy mieli podobne, gdy jeszcze nie weszli w fazę dorastania. Teraz jednak, głos Jamesa zmężniał, a mutacja była tylko nieprzyjemnym wspomnieniem. Oderwał kawałek pergaminu z książki, zrolował go w kulkę i wycelował w głowę Erin. Już miał rzucić, ale profesorka akurat spojrzała na niego, by zobaczyć jak sobie radzi. Wypuścił więc z rezygnacją kulkę z dłoni i sięgnął po różdżkę. Zaklęcia bez konkretnej formuły to był jego konik. Właściwie sama transmutacja nie sprawiała mu trudności. W dosyć młodym wieku został animagiem, więc w czym miałoby mu sprawić trudność takie zaklęcie? Kiedy już wyobraził sobie, jak jego dupełeczko znika, machnął różdżką, by tę wizję urzeczywistnić. Parsknął, gdy z pierwszej próby nic nie wyszło. A to Ci niespodzianka. Rozejrzał się po klasie, żeby zobaczyć, czy inni radzą sobie lepiej, ale zauważył, że nikt nawet nie zaczął.
- Nadgorliwoooość, Potteeer... - Mruknął sam do siebie i splótł dłonie z tyłu głowy, wbijając niechętne spojrzenie w dupełko.
- Mistrz Gry
Re: Sala Transmutacji
Pią Maj 22, 2015 5:31 pm
The member 'James Potter' has done the following action : Rzuć kością
'Lekcja' :
Result :
'Lekcja' :
Result :
- Alice Hughes
Re: Sala Transmutacji
Pią Maj 22, 2015 8:40 pm
Kiedy sala już się zapełniła a profesor McGonagall rozpoczęła lekcje, Alice podniosła lekko głowę. Niezbyt zainteresowana tym co działo się wokół wsłuchała się w słowa nauczycielki. Myślała, że jeśli usiądzie osobno łatwiej będzie jej się skupić, tymczasem całą uwagę musiała poświęcić temu by nie zasnąć. Zaklęcie niewidzialności... Mogło okazać się całkiem przydatne... Mogła by na przykład wycelować je w samą siebie i udawać, że wcale jej tu nie ma... Położyć znów głowę na ławce i zasnąć... Głupi plan. Ogarnij się.
Tłumiąc westchniecie wyprostowała się jeszcze bardziej i kilka razy obróciła różdżkę w palcach. Po ostatniej lekcji zaklęć kawałek topolowego drewna wydawał się z niej drwić. Czemu tym razem miało by być inaczej? Będzie jeśli uwierzysz... - Zaświtało gdzieś z tyłu jej głowy. Przeniosła wzrok na drewnianą szkatułkę i ignorując zmęczenie spróbowała wyobrazić sobie, że wcale jej nie widzi. Wycelowała...
Uśmiechnęła się pod nosem kiedy ławka przed nią nagle opustoszała. Z czułością przycisnęła różdżkę do piersi karcąc się jednocześnie w myślach za to, że kiedykolwiek w nią zwątpiła. W nią? A może w siebie?
W nieco lepszym nastroju,rozbudzona sukcesem rozejrzała się z ciekawością po klasie patrząc jak radzą sobie inni.
Tłumiąc westchniecie wyprostowała się jeszcze bardziej i kilka razy obróciła różdżkę w palcach. Po ostatniej lekcji zaklęć kawałek topolowego drewna wydawał się z niej drwić. Czemu tym razem miało by być inaczej? Będzie jeśli uwierzysz... - Zaświtało gdzieś z tyłu jej głowy. Przeniosła wzrok na drewnianą szkatułkę i ignorując zmęczenie spróbowała wyobrazić sobie, że wcale jej nie widzi. Wycelowała...
Uśmiechnęła się pod nosem kiedy ławka przed nią nagle opustoszała. Z czułością przycisnęła różdżkę do piersi karcąc się jednocześnie w myślach za to, że kiedykolwiek w nią zwątpiła. W nią? A może w siebie?
W nieco lepszym nastroju,rozbudzona sukcesem rozejrzała się z ciekawością po klasie patrząc jak radzą sobie inni.
- Mistrz Gry
Re: Sala Transmutacji
Pią Maj 22, 2015 8:40 pm
The member 'Alice Hughes' has done the following action : Rzuć kością
'Lekcja' :
Result :
'Lekcja' :
Result :
- Lily Evans
Re: Sala Transmutacji
Pią Maj 22, 2015 9:12 pm
Nie usiadła obok niego, bo po poprzedniej Transmutacji wolała, aż tak nie ryzykować u profesor McGonagall. I tak pewnie wystarczająco zwracali na siebie uwagę przez to, że James od zawsze był taki...otwarty i nie bał się okazywać jej uczuć. Kątem oka dostrzegła jego pergamin i zaczerwieniła się, posyłając mu ostrzegawcze spojrzenie. Lekcje zdecydowanie nie były odpowiednim miejscem na takie...rzeczy! Miała tylko nadzieję, że tego rysunku nie dostrzegła profesor. Kiedy już całkowicie skupiła się na tym, co mówiła nauczycielka Transmutacji, do Sali weszła Erin, która zajęła miejsce tuż obok niej. Zaskoczona i nieco wybita ze swojego rytmu Lily spojrzała na Potter, próbując się upewnić, że dziewczyna rzeczywiście tu jest. Dawno bowiem jej nie było i w sumie przez to wszystko, co ostatnio się działo, panna Evans nie miała kiedy jej złapać i porozmawiać.
- Rin, mówiłam Ci, żebyś nie używała takiego języka – odpowiedziała stanowczym szeptem Gryfonka, po czym szybko otworzyła książkę na Zaklęciu Niewidzialności, które mieli dzisiaj ćwiczyć. Nie odpowiedziała na zadane przez Erin pytanie, bo nie wiedziała w sumie, co ma odpowiedzieć. Zamiast tego wzięła głębszy wdech, poprawiła rudy kosmyk włosów, który musnął jej policzek i pomyślała o tej szkatułce, którą miała przed sobą.
Zniknij. Zniknij. Zniknij.
I machnęła różdżką, mając nadzieję, że się jej uda. Niestety! Zaklęcie nie wyszło tak, jak chciała, ale mimo wszystko Lily nie zamierzała się poddawać!
- Rin, mówiłam Ci, żebyś nie używała takiego języka – odpowiedziała stanowczym szeptem Gryfonka, po czym szybko otworzyła książkę na Zaklęciu Niewidzialności, które mieli dzisiaj ćwiczyć. Nie odpowiedziała na zadane przez Erin pytanie, bo nie wiedziała w sumie, co ma odpowiedzieć. Zamiast tego wzięła głębszy wdech, poprawiła rudy kosmyk włosów, który musnął jej policzek i pomyślała o tej szkatułce, którą miała przed sobą.
Zniknij. Zniknij. Zniknij.
I machnęła różdżką, mając nadzieję, że się jej uda. Niestety! Zaklęcie nie wyszło tak, jak chciała, ale mimo wszystko Lily nie zamierzała się poddawać!
- Mistrz Gry
Re: Sala Transmutacji
Pią Maj 22, 2015 9:12 pm
The member 'Lily Evans' has done the following action : Rzuć kością
'Lekcja' :
Result :
'Lekcja' :
Result :
- Neve Collins
Re: Sala Transmutacji
Pią Maj 22, 2015 9:42 pm
Och, ta niechęć, och, ten mróz! - wszystko to i wiele, wiele innych emocji, wszystkich negatywnych, które stawiały delikatną, niewidzialną ścianę między nią, a panną z godłem Węży na piersi, a o którą ocierały się blade palce Neve, która zamiast próbować je rozbić, to badała z ciekawością dziecka - tego jedynastoletniego dziecka, do którego zresztą przyrównana została, z którym dalece nie mogła się wysuwać w oczach skrzywionej pannicy Lyrae. Uśmiechnęła się ciepło, skinęła głową w podzięce i usiadła, nie zamierzając jej swoją osobą przeszkadzać bardziej, niż byłoby to konieczne do pracy w parach - na szczęście - nie było potrzebne w ogóle, bo i temat zajęć był taki, że mogli pracować samodzielnie.
Wiesz, Lyrae, wyglądałabyś o wiele piękniej, gdybyś się tak przerażająco... nie krzywiła.
Dziewczę wyciągnęło swoją różdżkę i wyszeptała regułkę czaru, dotykając krańcem różdżki pudełeczka przed sobą.
Wiesz, Lyrae, wyglądałabyś o wiele piękniej, gdybyś się tak przerażająco... nie krzywiła.
Dziewczę wyciągnęło swoją różdżkę i wyszeptała regułkę czaru, dotykając krańcem różdżki pudełeczka przed sobą.
- Mistrz Gry
Re: Sala Transmutacji
Pią Maj 22, 2015 9:42 pm
The member 'Neve Collins' has done the following action : Rzuć kością
'Lekcja' :
Result :
'Lekcja' :
Result :
- Caroline Rockers
Re: Sala Transmutacji
Pią Maj 22, 2015 9:55 pm
Ludzie. Dużo ludzi, którzy nagle pojawili się w sali by wziąć udział w lekcji Transmutacji. Nie powinna się dziwić; akurat VII rocznik miał interes w tym, żeby pojawiać się na zajęciach. Zresztą, dopóki nikt nie wchodził jej w drogę to nie miała czym się przejmować. Chmurne tęczówki leniwie rozejrzały się po wszystkich zgromadzonych w tych sali, szukając...właśnie; kogo mogły szukać? Lyrae Fletcher, która siedziała obecnie z Neve Collins, z jedyną Collins, która w tym zamku przeżyła? Jamesa Pottera, a może Syriusza Blacka, którzy należeli do głupiej gryfońskiej bandy? Rudej szlamowatej Evans i jej przyjaciółeczki Potter? Nieee...to żadnego z nich nie dotyczyło. Potrzebowała chyba dowodu, że ktoś taki, jak Joshua Hope to jej wymysł, że to swoistego rodzaju kara za to wszystko, co się wydarzyło, chociaż gdzieś tam w środku wiedziała, że to nie jest pomyłka. Kojarzyła tę twarz do której należały te tęczówki i to nie mógł być sen. I list...list też nie mógł być snem. Nadal trzymała go przy sobie, jakby chciała mieć pewność, że rzeczywiście znajduje się w Hogwarcie, a nie w świecie swojej własnej głowy. Na dodatek to była jedyna rzecz, która na ten moment jej została. Kurtka była schowana, a wspomnienia nie miała jak odtworzyć więc...zostały tylko te słowa kogoś, na kogo sprowadziła piekło.
Puchona jednak nie było.
Caroline wzięła więc większy wdech i skupiła się na szkatułce, która znajdowała się przed nią. Białe palce zacisnęły się stanowczo na różdżce.
Zniknij, tak jak wszystko.
Puchona jednak nie było.
Caroline wzięła więc większy wdech i skupiła się na szkatułce, która znajdowała się przed nią. Białe palce zacisnęły się stanowczo na różdżce.
Zniknij, tak jak wszystko.
- Mistrz Gry
Re: Sala Transmutacji
Pią Maj 22, 2015 9:55 pm
The member 'Caroline Rockers' has done the following action : Rzuć kością
'Lekcja' :
Result :
'Lekcja' :
Result :
- Lyrae Fletcher
Re: Sala Transmutacji
Pią Maj 22, 2015 10:14 pm
Mróz? Lyrae daleko było do chłodu. W ogóle daleko było jej do jakiejkolwiek z sił natury. Żywioły szaleją, ona jest cichą. Od niej można poczuć ogromną niechęć, można patrzeć jak się krzywi albo jak jest raniona, zła, zazdrosna. Ale od niej się tego nie usłyszy.
Gdyby choć ktoś chciał tego słuchać. To oczywiste, że nie chcieli. Zbyt dobrze udało jej się odsunąć wszystkich, a zamiast cienkiej, niewidzialnej ściany, którą Neve Collins swoimi do zniechęcenia niewinnymi palcami chciała badać, było niewidzialne pudełko, odgradzające dziewczynę od innych. I ilekroć pojawiał się ktoś taki jak jasnowłosa, wtedy Fletcher spoglądała na ów osobę, po czym kręciła głową delikatnie, dając do zrozumienia, że nic z tego.
Collins nie była tu długo, jeszcze nie nauczyła się zasad. Gdyby choć ktokolwiek z jej rodu usłyszał, że choćby odezwała się do dziewczyny o mugolskim nazwisku, pewnie miałaby problemy. A brunetka miała dość swoich problemów, spowodowanych jej własną ciekawością świata i poznawaniem nieznanego.
Oparła łokieć na ławce, po czym wyciągnęła różdżkę z kieszeni, po czym machnęła ją bezbłędnie tak jak należy i nie musiała jej nawet drgnąć powieka, aby bez problemu szkatułka rozpłynęła się w powietrzu. Zupełnie jakby Fletcher wykonywała to zaklęcie przez sen. Mimochodem posłała purpurowookiej przelotne spojrzenie. Nawet dobrze, że nie wchodziły sobie w drogę.
Przesunęła wzrokiem po ludziach wokół. Wszyscy skupieni, starają się.
/Specjalizacja + Ly zna już to zaklęcie. Zwalnia mnie to z używania kostek./
Gdyby choć ktoś chciał tego słuchać. To oczywiste, że nie chcieli. Zbyt dobrze udało jej się odsunąć wszystkich, a zamiast cienkiej, niewidzialnej ściany, którą Neve Collins swoimi do zniechęcenia niewinnymi palcami chciała badać, było niewidzialne pudełko, odgradzające dziewczynę od innych. I ilekroć pojawiał się ktoś taki jak jasnowłosa, wtedy Fletcher spoglądała na ów osobę, po czym kręciła głową delikatnie, dając do zrozumienia, że nic z tego.
Collins nie była tu długo, jeszcze nie nauczyła się zasad. Gdyby choć ktokolwiek z jej rodu usłyszał, że choćby odezwała się do dziewczyny o mugolskim nazwisku, pewnie miałaby problemy. A brunetka miała dość swoich problemów, spowodowanych jej własną ciekawością świata i poznawaniem nieznanego.
Oparła łokieć na ławce, po czym wyciągnęła różdżkę z kieszeni, po czym machnęła ją bezbłędnie tak jak należy i nie musiała jej nawet drgnąć powieka, aby bez problemu szkatułka rozpłynęła się w powietrzu. Zupełnie jakby Fletcher wykonywała to zaklęcie przez sen. Mimochodem posłała purpurowookiej przelotne spojrzenie. Nawet dobrze, że nie wchodziły sobie w drogę.
Przesunęła wzrokiem po ludziach wokół. Wszyscy skupieni, starają się.
/Specjalizacja + Ly zna już to zaklęcie. Zwalnia mnie to z używania kostek./
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach