- Esmeralda Moore
Re: Sala Wróżbiarstwa
Czw Lip 16, 2015 2:28 pm
Esmeralda wyszła z Eliksirów i od razu poszła na zajęcia wróżbiarstwa. Cóż wiedziała, że się spóźni bowiem od jednej klasy do drugiej był ładny kawałek do przejścia, a biec nie miała zamiaru, nie dzisiaj, nie miała na to kompletnie siły. Dlatego krok po kroczku wspinała się po schodach. Za nim jednak weszła do klasy poprawiła swój mundurek, upewniła się, że jej kły nie wydłużyły się na tyle aby wzbudzić czyjeś podejrzenia i cóż, weszła do klasy, słysząc przy okazji pytanie nauczycielki.
-Ciężko powiedzieć kiedy tarot tak naprawdę powstał. Jest to jedną wielką niewiadomą. Szacuje się jednak, że powstanie może przypadać na epokę średniowiecza. Najstarszy zestaw kart Tarota przypada na rok 1450. Nie były one jednak wtedy wykorzystywane czysto do wróżenia. Były przeznaczone do najnormalniejsze gry w karty. Dopiero z czasem tarot uległ wielu przewrotom. Zaistniał podział na arkany małe i arkany wielkie. Arkany wielkie mają 22 karty a małe aż 56.- Przerwała na chwilkę aby wziąć oddech i zająć swoje miejsce. Po czym ciągnęła dalej
-W drugiej połowie XIX wieku w Wielkiej Brytanii za prawą Zakonu Złotego Brzasku powstał Tarot Złotego Brzasku i jest to jeden z najbardziej znanej talii w dzisiejszych czasach. A do czego służy sam tarot. To chyba oczywiste. Służy do przepowiadania przyszłości. Problem jest w tym, że nie każdy jest w stanie posługiwać się tym narzędziem. Bowiem istnieją teorie, że te karty to żywe istoty które posiadają swoją określoną energię, i energia adepta powinna być zgodna z energią kart. W przeciwnym razie karty mogą nie odpowiadać nam na pytania, albo opowiadać jakieś głupoty. Chociaż istnieją też ludzie który twierdzą, że karty nigdy się nie mylą to po prostu adept nie potrafi poprawnie odczytać kart- Znowu krótka pauza aby obrzucić spojrzeniem obecnych tutaj uczniów. Cóż frekwencja naprawdę była powalająca. W sumie cyganka nie miała czemu się dziwić. Przez wielu ludzi wróżbiarstwo było traktowane jako coś głupiego.
-Cyganie... uważa się, że to cyganki najlepiej znają się na kartach, i ich wróżby zawsze są nieomylne. Z biegiem czasu to właśnie im przypisano to narzędzie do wróżenia. Z resztą, do tej pory można spotkać cyganki które chodzą po ulicach i za symboliczną opłatę mogą powróżyć z kart- I tutaj postanowiła zakończyć. Nie miała najmniejszego zamiaru zagłębiać się w to, czy to co ludzie mówią to prawda czy też nie. Ona sama miała wiedzę na temat kart tarota, ale czy potrafiła coś w nich zobaczyć. Cóż nie wiedziała, posługiwała się kartami klasycznymi, i do tego nie do końca rozumiała na co to działało. Często mówiła to co jej do głowy przyszło, przez co bardzo często były to bardzo dobre wróżby.
-I przepraszam za spóźnienie- Mruknęła spokojnie odgarniając swoje czarne włosy z ramienia na plecy.
-Ciężko powiedzieć kiedy tarot tak naprawdę powstał. Jest to jedną wielką niewiadomą. Szacuje się jednak, że powstanie może przypadać na epokę średniowiecza. Najstarszy zestaw kart Tarota przypada na rok 1450. Nie były one jednak wtedy wykorzystywane czysto do wróżenia. Były przeznaczone do najnormalniejsze gry w karty. Dopiero z czasem tarot uległ wielu przewrotom. Zaistniał podział na arkany małe i arkany wielkie. Arkany wielkie mają 22 karty a małe aż 56.- Przerwała na chwilkę aby wziąć oddech i zająć swoje miejsce. Po czym ciągnęła dalej
-W drugiej połowie XIX wieku w Wielkiej Brytanii za prawą Zakonu Złotego Brzasku powstał Tarot Złotego Brzasku i jest to jeden z najbardziej znanej talii w dzisiejszych czasach. A do czego służy sam tarot. To chyba oczywiste. Służy do przepowiadania przyszłości. Problem jest w tym, że nie każdy jest w stanie posługiwać się tym narzędziem. Bowiem istnieją teorie, że te karty to żywe istoty które posiadają swoją określoną energię, i energia adepta powinna być zgodna z energią kart. W przeciwnym razie karty mogą nie odpowiadać nam na pytania, albo opowiadać jakieś głupoty. Chociaż istnieją też ludzie który twierdzą, że karty nigdy się nie mylą to po prostu adept nie potrafi poprawnie odczytać kart- Znowu krótka pauza aby obrzucić spojrzeniem obecnych tutaj uczniów. Cóż frekwencja naprawdę była powalająca. W sumie cyganka nie miała czemu się dziwić. Przez wielu ludzi wróżbiarstwo było traktowane jako coś głupiego.
-Cyganie... uważa się, że to cyganki najlepiej znają się na kartach, i ich wróżby zawsze są nieomylne. Z biegiem czasu to właśnie im przypisano to narzędzie do wróżenia. Z resztą, do tej pory można spotkać cyganki które chodzą po ulicach i za symboliczną opłatę mogą powróżyć z kart- I tutaj postanowiła zakończyć. Nie miała najmniejszego zamiaru zagłębiać się w to, czy to co ludzie mówią to prawda czy też nie. Ona sama miała wiedzę na temat kart tarota, ale czy potrafiła coś w nich zobaczyć. Cóż nie wiedziała, posługiwała się kartami klasycznymi, i do tego nie do końca rozumiała na co to działało. Często mówiła to co jej do głowy przyszło, przez co bardzo często były to bardzo dobre wróżby.
-I przepraszam za spóźnienie- Mruknęła spokojnie odgarniając swoje czarne włosy z ramienia na plecy.
- Caroline Rockers
Re: Sala Wróżbiarstwa
Sro Lip 22, 2015 7:24 pm
Chmurne, niekoniecznie przyjazne spojrzenie stanęło naprzeciw temu fiołkowemu - gdyby zrobić rozpoznanie wśród uczniów, którzy mieli z nim do czynienia, zapewne wyszłoby, że tak wygląda kwiatowy raj cały utrzymany w fiolecie, ale dla samej C., nie było niczym więcej, jak toksycznymi oparami za słodkich perfum. Widziała tylko te oczy, nie skupiając się na całej cielesnej powłoce, ani tej duchowej; nie zamierzała wyciągać bowiem żadnych wniosków, ani zagłębiać się w te sny wiedźmy. Zwycięstwo walczyło by przetrwać, walczyło o swój lepszy świat, ale czego należało się spodziewać po kimś, kto obracał się w zupełnie innej rzeczywistości? Pionki padły. Król pokryty zarówno bielą, jak i czernią zniknął z tej szachownicy, kochając i nienawidząc tej, która nosiła czarne szaty - choć niektórzy uparcie twierdzili, że jest to szkarłat.
Och smutna Śnieżynko, nigdy nie możesz zakładać, że wiesz, co kryje się pod tą koroną.
Ironiczny półuśmieszek na krótką moment pojawił się na twarzy czarnowłosej, gdy patrzyła na tą, która miała w sobie tę samą krew, co Wojna. Na tą, co lubowała się w swej czystej 'niewinnej' bieli. Ile potrwa jej podróż, zanim zobaczy znajome twarze? Ile delikatne dłonie dadzą radę trzymać się niezwykłego snu, zanim zniszczy go codzienność?
Połączenie zostało przerwane, a Rockers skierowała twarz w stronę nauczycielki, która zadała pytanie klasie liczącej sobie małą ilość uczniów - nie żeby to jakoś szczególnie dziewczynie przeszkadzało. Długie palce spoczęły na brązowym piórze, gdy czekała na jakieś słowa, które można byłoby zanotować. I w końcu w klasie pojawiła się osoba zdolna odpowiedzieć. W sumie C. się nie dziwiła - łatwo można było przewidzieć, że ta śmierdząca cyganka, będzie wiedziała na ten temat więcej od nich. W jej nozdrza uderzył dziwny zapach, który zapewne pochodził od Moore. Rzuciła dziewczynie krótkie spojrzenie, zauważając kilka...zmian. Czyżby Puchonka była chora? Nie żeby za specjalnie ją to interesowało, ale w tym było coś znajomego, coś, co kojarzyło jej się...z Sahirem.
Oderwała jednak od niej spojrzenie i skupiła się na zajęciach Wróżbiarstwa.
Och smutna Śnieżynko, nigdy nie możesz zakładać, że wiesz, co kryje się pod tą koroną.
Ironiczny półuśmieszek na krótką moment pojawił się na twarzy czarnowłosej, gdy patrzyła na tą, która miała w sobie tę samą krew, co Wojna. Na tą, co lubowała się w swej czystej 'niewinnej' bieli. Ile potrwa jej podróż, zanim zobaczy znajome twarze? Ile delikatne dłonie dadzą radę trzymać się niezwykłego snu, zanim zniszczy go codzienność?
Połączenie zostało przerwane, a Rockers skierowała twarz w stronę nauczycielki, która zadała pytanie klasie liczącej sobie małą ilość uczniów - nie żeby to jakoś szczególnie dziewczynie przeszkadzało. Długie palce spoczęły na brązowym piórze, gdy czekała na jakieś słowa, które można byłoby zanotować. I w końcu w klasie pojawiła się osoba zdolna odpowiedzieć. W sumie C. się nie dziwiła - łatwo można było przewidzieć, że ta śmierdząca cyganka, będzie wiedziała na ten temat więcej od nich. W jej nozdrza uderzył dziwny zapach, który zapewne pochodził od Moore. Rzuciła dziewczynie krótkie spojrzenie, zauważając kilka...zmian. Czyżby Puchonka była chora? Nie żeby za specjalnie ją to interesowało, ale w tym było coś znajomego, coś, co kojarzyło jej się...z Sahirem.
Oderwała jednak od niej spojrzenie i skupiła się na zajęciach Wróżbiarstwa.
- Nauczyciele
Re: Sala Wróżbiarstwa
Sob Lip 25, 2015 12:59 am
Już miała coś powiedzieć dziewczynie, która dopiero co weszła do jej sali - nawet nie przepraszając za spóźnienie, ani nie podając swojego imienia i nazwiska - gdy ta bez większego problemu zaczęła odpowiadać na wcześniej zadane przez nią pytanie. Salome nawet zapomniała o tym, że to raczej było niemożliwe, by ktokolwiek, kto nie znajdował się jeszcze w pomieszczeniu, mógł ją usłyszeć, zbyt jednak pochłonęła ją wypowiedź Puchonki. Oparła się o swoje biurko, krzyżując ręce na klatce piersiowej i przeszywała Esmeraldę uważnym spojrzeniem. Gdy ta w końcu skończyła swoją długą wypowiedź, nauczycielka odchrząknęła, chcąc ukryć nikły uśmiech, który na chwilę zagościł na jej twarzy i zaczęła stukać palcami o kant mebla.
- Następnym razem proszę zacząć od przeprosin i zajęcia miejsca, a dopiero później przejść do odpowiadania na pytanie, panno...jak mniemam... - i sięgnęła po swój pergamin z listą uczniów, którzy uczęszczali na Wróżbiarstwo na VII roku. - ...Moore. Otrzymuje pani 20 punktów dla swojego domu za tak wyczerpującą wypowiedź. Możemy więc przejść do części praktycznej, skoro Wasza koleżanka udzieliła już odpowiedzi.
I tak profesor Thynn zaczęła mówić o prawidłowym układaniu tarota i każdemu z nich kazała spróbować go ułożyć na pytanie związane z dzisiejszym dniem. Po chwili rozbrzmiał dzwonek, a nauczycielka Wróżbiarstwa zadała im pracę domową.
- Waszym zadaniem będzie napisanie wypracowania w którym uwzględnicie to, co pokazał Wam tarot na 3 wybrane przez Was pytania. Nie oczekuję, że napiszecie, jak brzmiały te dręczące Was zagadnienia, ale prosiłabym, żeby opisać, co dana karta, która Wam wyskoczyła może oznaczać i jak może wpływać na to, o co spytaliście karty. To wszystko z mojej strony, możecie już iść.
I tak zakończyły się zajęcia z Wróżbiarstwa dla VII rocznika.
[z/t wszyscy]
Caroline Rockers:
+2 PD, +6 fasolek
Neve Collins:
+2 PD, +6 fasolek
Esmeralda Moore:
+2 PD, +10 fasolek, +20 pkt dla Hufflepuffu
- Następnym razem proszę zacząć od przeprosin i zajęcia miejsca, a dopiero później przejść do odpowiadania na pytanie, panno...jak mniemam... - i sięgnęła po swój pergamin z listą uczniów, którzy uczęszczali na Wróżbiarstwo na VII roku. - ...Moore. Otrzymuje pani 20 punktów dla swojego domu za tak wyczerpującą wypowiedź. Możemy więc przejść do części praktycznej, skoro Wasza koleżanka udzieliła już odpowiedzi.
I tak profesor Thynn zaczęła mówić o prawidłowym układaniu tarota i każdemu z nich kazała spróbować go ułożyć na pytanie związane z dzisiejszym dniem. Po chwili rozbrzmiał dzwonek, a nauczycielka Wróżbiarstwa zadała im pracę domową.
- Waszym zadaniem będzie napisanie wypracowania w którym uwzględnicie to, co pokazał Wam tarot na 3 wybrane przez Was pytania. Nie oczekuję, że napiszecie, jak brzmiały te dręczące Was zagadnienia, ale prosiłabym, żeby opisać, co dana karta, która Wam wyskoczyła może oznaczać i jak może wpływać na to, o co spytaliście karty. To wszystko z mojej strony, możecie już iść.
I tak zakończyły się zajęcia z Wróżbiarstwa dla VII rocznika.
[z/t wszyscy]
Caroline Rockers:
+2 PD, +6 fasolek
Neve Collins:
+2 PD, +6 fasolek
Esmeralda Moore:
+2 PD, +10 fasolek, +20 pkt dla Hufflepuffu
- Neve Collins
Re: Sala Wróżbiarstwa
Czw Lip 07, 2016 11:19 am
Ciepła biel przesunęła się pośród ciszy korytarzy - bez pośpiechu, bez namiętności targających sercem - wśród tłumu czarnych szat, różnej barwy włosów, barwnych oczu, z których każde spoglądało w innym kierunku i dostrzegało w pierwszej kolejności coś innego była i Ona - dryfująca w powietrzu z lekkością godną pióra białej gołębicy, która zgubiła je wypuszczona z dłoni Michała Anioła, chociaż wcale nie powinna się odbijać na tle tłumów - przecież sama przystrojona była w elegancki mundurek szkolny, wyprasowany, nie noszący na sobie większego śladu użytkowania - w końcu dopiero w tym roku przybyła do tej szkoły... i już w tym roku miała ją opuścić. Jednak wracając do odbijania się na tle - przecież nikt nie podszedł, nie zaczepił, nie zatrzymał - nosy wetknięte były tam, gdzie zawsze winny być wetknięte - w swoje własne, prywatne sprawy, w których nigdy nie było takiej ilości rachunków, które mogłyby być w pełni wyrównane.
Drobny płatek śniegu dotarł wreszcie do sali, w której miała się odbyć lekcja powtórzeniowa i otworzyła drzwi, rozglądając się najpierw ostrożnie, czy aby nie przeszkodziła nauczycielce w zajęciach, zanim wślizgnęła się cała, ledwo uchylając drzwi tak na dobrą sprawę - ale mogła, jej drobne ciało umożliwiało prześlizgiwanie się przesmykami - zupełnie jak kot, który dostanie się wszędzie, jeśli tego naprawdę zapragnie.
Nie widząc nikogo w środku zajęła jedną z ławek, układając swoją torbę równo przy stoliku.
Zaraz za nią przyszedł pan Blaise, który swoim zwyczajem zajął tylną ławkę, wypatrując Minabiego i Zordona.
Drobny płatek śniegu dotarł wreszcie do sali, w której miała się odbyć lekcja powtórzeniowa i otworzyła drzwi, rozglądając się najpierw ostrożnie, czy aby nie przeszkodziła nauczycielce w zajęciach, zanim wślizgnęła się cała, ledwo uchylając drzwi tak na dobrą sprawę - ale mogła, jej drobne ciało umożliwiało prześlizgiwanie się przesmykami - zupełnie jak kot, który dostanie się wszędzie, jeśli tego naprawdę zapragnie.
Nie widząc nikogo w środku zajęła jedną z ławek, układając swoją torbę równo przy stoliku.
Zaraz za nią przyszedł pan Blaise, który swoim zwyczajem zajął tylną ławkę, wypatrując Minabiego i Zordona.
- Alice Hughes
Re: Sala Wróżbiarstwa
Czw Lip 07, 2016 5:24 pm
Czy koszmary kiedyś się kończyły? Ten tutaj chyba nie zamierzał... Snuł się za Alice leniwie od sali do sali, z lekcji na lekcje stając się jeszcze bardziej nie do zniesienia. Kac morderca - nie miał serca.
Po nocnym - bardzo kulturalnym - posiedzeniu w bibliotece, puchonka miała ochotę zapaść się pod ziemię. Najlepiej taką wilgotną i - jeszcze lepiej! - oddaloną od zamku i uczniów o całe mile. Mogła niby wrócić do dormitorium. Zasymulować katar czy zatrucie i zwiać, ale no... Stanowczo było z tym zbyt wiele zachodu. O wiele prościej było na ślepo krążyć za rozbieganym tłumem, zawieszając brązowe oczka na tyłach przypadkowych głów. Do tej puchońskiej gdzieś tam, bardzo opornie docierało, że chyba powinna iść schodami w dół zamiast w górę. Przeciąć salę wejściową i wyjść na błonia a nie włazić po drabinie. Drabinie? Hughes od lat nie wchodziła po drabinie...
Z nikłym zainteresowaniem rozejrzała się dookoła, niezbyt uważnie i przeszła w końcu przez klapę. W sali panował taki przyjemny półmrok... Szurając ciężką torbą po ziemi doczłapała się do najbliższego stolika, pacając w końcu na miękką pufę. Bordowa zasłona zasłaniała ją przed większością wścibskich oczu, przy okazji niestety - przesiąknięta kadzidełkami - śmierdząc wręcz niemiłosiernie. Hughes schowała bladą twarz w dłoniach, czując narastające mdłości.
Po nocnym - bardzo kulturalnym - posiedzeniu w bibliotece, puchonka miała ochotę zapaść się pod ziemię. Najlepiej taką wilgotną i - jeszcze lepiej! - oddaloną od zamku i uczniów o całe mile. Mogła niby wrócić do dormitorium. Zasymulować katar czy zatrucie i zwiać, ale no... Stanowczo było z tym zbyt wiele zachodu. O wiele prościej było na ślepo krążyć za rozbieganym tłumem, zawieszając brązowe oczka na tyłach przypadkowych głów. Do tej puchońskiej gdzieś tam, bardzo opornie docierało, że chyba powinna iść schodami w dół zamiast w górę. Przeciąć salę wejściową i wyjść na błonia a nie włazić po drabinie. Drabinie? Hughes od lat nie wchodziła po drabinie...
Z nikłym zainteresowaniem rozejrzała się dookoła, niezbyt uważnie i przeszła w końcu przez klapę. W sali panował taki przyjemny półmrok... Szurając ciężką torbą po ziemi doczłapała się do najbliższego stolika, pacając w końcu na miękką pufę. Bordowa zasłona zasłaniała ją przed większością wścibskich oczu, przy okazji niestety - przesiąknięta kadzidełkami - śmierdząc wręcz niemiłosiernie. Hughes schowała bladą twarz w dłoniach, czując narastające mdłości.
- Lincoln Wright
Re: Sala Wróżbiarstwa
Pią Lip 08, 2016 11:56 am
Lincoln w zamyśleniu podążał do klasy wróżbiarstwa. Ostatnio te niby mało przydatne zajęcia pomogły mu na Mandaryńskim Stosowanym aka Starożytnych Runach, ale miał dziwne wrażenie, że coś popierniczył. Nie domyślił się jeszcze, że nie doczytał odpowiednio treści zadania i poleciał w to co wiedział, ale cóż - nawet najlepsi się potykają. Topola nie należał do nich, więc zdarzało mu się to znacznie częściej, jednak czy nie jest to natura śmiertelników? Miał w sobie te 25% mugola, wychowywał się wśród tych na pozór niezgrabnych istot, którzy muszą własnoręcznie chodzić po przedmioty znajdujące się kilka metrów dalej! Czarodziej najzwyczajniej w świecie użyje Accio i po sprawie.
Sala od wróżbiarstwa - niestety - była niewielka. A może po prostu niewystarczająco duża? Puchon przyzwyczaił się do wysokich sal, by teraz wcisnąć się do takiej. Żadna sala w wieży nie była odpowiednia, a co do tego to chłopak miał przyzwolenie, by narzekać. Chodzenie po nich nie sprawiało przyjemności Lincolnowi, bo zawsze zamiótł jakieś pajęczyny czy tysiącletni kurz.
Dokaraskał się jakoś, otworzył drzwi, rozejrzał się ciekawsko pozwalając, by kudły, pod wpływem małego przeciągu, rozwiały się niczym aktorce jadącej kabrioletem. Po chwili znów wróciły do artystycznego nieładu, jaki zwykle panował na tej puchońskiej głowie.
Oczom Lincolna nic nie umknie i widząc prefekcią fasolkę w środku, oblicze Lincolna rozjaśniło się troszkę i uśmiechnął się. Czyżby nie miała humoru? Phi! I tak się dosiądzie.
- Wyglądasz jak rozjechana kotka Filcha - odparł na przywitanie i klapnął obok. Gdy siedział, różnica wzrostu była jakaś mniej zauważalna i dobrze, bo pewnie powinien wyglądać jak Guliwer w Krainie Liliputów.
Sala od wróżbiarstwa - niestety - była niewielka. A może po prostu niewystarczająco duża? Puchon przyzwyczaił się do wysokich sal, by teraz wcisnąć się do takiej. Żadna sala w wieży nie była odpowiednia, a co do tego to chłopak miał przyzwolenie, by narzekać. Chodzenie po nich nie sprawiało przyjemności Lincolnowi, bo zawsze zamiótł jakieś pajęczyny czy tysiącletni kurz.
Dokaraskał się jakoś, otworzył drzwi, rozejrzał się ciekawsko pozwalając, by kudły, pod wpływem małego przeciągu, rozwiały się niczym aktorce jadącej kabrioletem. Po chwili znów wróciły do artystycznego nieładu, jaki zwykle panował na tej puchońskiej głowie.
Oczom Lincolna nic nie umknie i widząc prefekcią fasolkę w środku, oblicze Lincolna rozjaśniło się troszkę i uśmiechnął się. Czyżby nie miała humoru? Phi! I tak się dosiądzie.
- Wyglądasz jak rozjechana kotka Filcha - odparł na przywitanie i klapnął obok. Gdy siedział, różnica wzrostu była jakaś mniej zauważalna i dobrze, bo pewnie powinien wyglądać jak Guliwer w Krainie Liliputów.
- Livia Edwards
Re: Sala Wróżbiarstwa
Sob Lip 09, 2016 4:21 pm
Wróżbiarstwo miało jedną, poważną wadę. Odbywało się na samiutkim szczycie wieży. Żeby było zabawniej zupełnie innej wieży niż ta, w której przyszło jej mieszkać. Okrutny żart losu. Nic więc dziwnego, że do klasy Liv dotarła porządnie zdyszana, przyciskając dłoń do kłującego boku. Nie ważne ile czasu wcześniej wyszła z dormitorium i jak wolno pokonywała schody. Słabej kondycji nie dało się oszukać. Może dlatego zamiast szukać wolnego miejsca, odpowiadającego jej przyzwyczajeniom po prostu usiadła tam, gdzie było najbliżej. Nawet nie zabrała się od razu za wypakowywanie rzeczy z torby. Skoro do rozpoczęcia zajęć pozostawało jeszcze nieco czasu, zamierzała wykorzystać go na to by doprowadzić się do względnego porządku. Nauka nauką, ale nie można było zapominać o dobrej prezencji, a co jak co, ale łapanie powietrza jak wyjęty z wody karp, bez wątpienia nie dodawało do wizerunku. Dlatego też krukonka zamknęła oczy i podjęła próby uspokojenia oddechu.
- Caroline Rockers
Re: Sala Wróżbiarstwa
Sob Lip 09, 2016 9:37 pm
Wspinaczka w górę z samych lochów zdawała się być niemiłosiernie męczącym, ale i nużącym zajęciem, zwłaszcza, że w samej wieży północnej, schody nie były ruchome i wymagały wspinaczki. Caroline więc pokonywała schodek za schodkiem, odczuwając niesamowicie brak swojego dziennika, który obecnie był ukryty. Tak jak reszta jej drogocennych przedmiotów. Świadomość, że w jakiś sposób musiała komuś zaufać i niejako przyjąć za pewnik, że ten ktoś nie będzie nadużywał swoich kompetencji była przerażająca. Odgarnęła włosy do tyłu, pozwalając by jej blada i nieco zmęczona twarz była widoczna. Zielony krawat delikatnie się kołysał od krótkich porywów wiatru z lekko otwartych małych okien. Gdy stanęła przed drzwiami od sali Wróżbiarstwa, pchnęła je lekko - bo nie były do końca zamknięte - i weszła do środka. Nie przyglądając się nikomu dłużej, zajęła jedną z wolnych puf w rogu sali przy jakimś mniejszym stole i przyłożyła dłoń do swojej głowy, próbując zapanować nad drażniącym ją bólem.
Chyba dostała migreny.
Chyba dostała migreny.
- Nauczyciele
Re: Sala Wróżbiarstwa
Czw Lip 14, 2016 1:54 am
Przez ostatnie miesiące szkoły nauczyciele postanowili połączyć zajęcia trzech roczników i skuteczniej poprowadzić powtórki, a także wprowadzenie reszty nowego materiału, który z pewnością posłuży im wszystkim. Salome Thynn spóźniła się na swoje zajęcia z bardzo prostego powodu - ruchome schody, którymi zamierzała się dostać do wieży północnej zrobiły jej psikusa a reszta, jak można było się domyśleć, poszła już swoim rytmem. Gdy w końcu zawitała do sali, przywitała się krótko i rzeczowo ze swoimi uczniami i przeszła do sprawdzania obecności.
- Hm... widzę, że niektórzy postanowili dzisiaj się nie pojawić. No nic, najwyżej stracą. Chciałabym poinformować, że nie wszyscy dostarczyli mi ostatnią pracę domową, co jest dość niepokojące. Mam nadzieję, że następnym razem dostanę je wszystkie - bardzo chciała wierzyć w to, że będzie to możliwe. - Jako że materiał z wszystkich trzech roczników jest nieco zróżnicowany, postanowiłam dzisiejszą lekcję skupić na tematyce snów i ich znaczeń. To będzie idealne powtórzenie dla VI i VII rocznika, a przy tym idealna okazja by V-klasiści mogli z nowego działu wynieść jak najlepiej.
Jedna noga została założona na drugą, a kobieta oparła się wygodnie o oparcie krzesła. - Proszę by wszyscy wyciągnęli swoje senniki, a jeśli ktoś przy sobie go nie ma, może skorzystać ze szkolnych. Z dwa lub trzy egzemplarze znajdują się w szufladzie kredensu po prawej stronie. Czy ktoś jest mi w stanie powiedzieć na czym polega technika wróżenia ze snów i dlaczego jest tak istotna?
// Zero kolejki, zero nerwów. Piszcie ile dusza zapragnie do mojego następnego posta. Kto pierwszy odpowie ten lepszy.
- Hm... widzę, że niektórzy postanowili dzisiaj się nie pojawić. No nic, najwyżej stracą. Chciałabym poinformować, że nie wszyscy dostarczyli mi ostatnią pracę domową, co jest dość niepokojące. Mam nadzieję, że następnym razem dostanę je wszystkie - bardzo chciała wierzyć w to, że będzie to możliwe. - Jako że materiał z wszystkich trzech roczników jest nieco zróżnicowany, postanowiłam dzisiejszą lekcję skupić na tematyce snów i ich znaczeń. To będzie idealne powtórzenie dla VI i VII rocznika, a przy tym idealna okazja by V-klasiści mogli z nowego działu wynieść jak najlepiej.
Jedna noga została założona na drugą, a kobieta oparła się wygodnie o oparcie krzesła. - Proszę by wszyscy wyciągnęli swoje senniki, a jeśli ktoś przy sobie go nie ma, może skorzystać ze szkolnych. Z dwa lub trzy egzemplarze znajdują się w szufladzie kredensu po prawej stronie. Czy ktoś jest mi w stanie powiedzieć na czym polega technika wróżenia ze snów i dlaczego jest tak istotna?
// Zero kolejki, zero nerwów. Piszcie ile dusza zapragnie do mojego następnego posta. Kto pierwszy odpowie ten lepszy.
- Vilia Edwards
Re: Sala Wróżbiarstwa
Sro Lip 20, 2016 7:22 pm
Stuk.
Brzdęk.
Vivi przekręciła się na bok i chyba - ale tylko chyba! - coś trąciła. A nie, jednak na pewno, bo po chwili z kąta sali poturlała się kryształowa kula. Ślizgonka mruknęła cicho coś niezrozumiałego.
Otworzyła niechętnie jedno oko.
Jasno.
Otworzyła niechętnie drugie oko.
Jaśniej.
Vivi skrzywiła się. Nie tak miało być.
I jeszcze ktoś gadał!
Jak ktoś śmiał gadać, kiedy ona tu drzemała?
Zniesmaczona tą niegrzecznością, podniosła się do siadu i rozejrzała, przecierając oczy. Wśród zapachu kadzideł spało się dobrze, ale podczas lekcji już gorzej.
Zwłaszcza jak się na tej lekcji nie powinno być.
Vivi dźgnęła swoją "poduszkę" w bok i odezwała się konspiracyjnym szeptem, wciąż zaspana.
- Pam, dzwonik budzi.
Drzemka zdecydowanie nie wyszła im tak, jak planowały.
Brzdęk.
Vivi przekręciła się na bok i chyba - ale tylko chyba! - coś trąciła. A nie, jednak na pewno, bo po chwili z kąta sali poturlała się kryształowa kula. Ślizgonka mruknęła cicho coś niezrozumiałego.
Otworzyła niechętnie jedno oko.
Jasno.
Otworzyła niechętnie drugie oko.
Jaśniej.
Vivi skrzywiła się. Nie tak miało być.
I jeszcze ktoś gadał!
Jak ktoś śmiał gadać, kiedy ona tu drzemała?
Zniesmaczona tą niegrzecznością, podniosła się do siadu i rozejrzała, przecierając oczy. Wśród zapachu kadzideł spało się dobrze, ale podczas lekcji już gorzej.
Zwłaszcza jak się na tej lekcji nie powinno być.
Vivi dźgnęła swoją "poduszkę" w bok i odezwała się konspiracyjnym szeptem, wciąż zaspana.
- Pam, dzwonik budzi.
Drzemka zdecydowanie nie wyszła im tak, jak planowały.
- Pamela Winston
Re: Sala Wróżbiarstwa
Sro Lip 20, 2016 7:42 pm
Tak dobrze się spało...
Pam.
Pam?
Tak, Pam.
Tak miała na imię.
Zdawało się, że coś lub ktoś próbował do niej dotrzeć... i nie był to chyba wielki ślimak, który gonił ją we śnie. Był duży... i szybszy od niej. To pewnie źle świadczyło o młodej Gryfonce. Ale kto przejmowałby się snami?! No właśnie... Sny!
Nagle dziewczyna zerwała się do siadu. Nie było to zbyt rozsądne, zwłaszcza że jeszcze chwilę wcześniej robiła za czyjąś poduszkę. Poczuła się mocno odrętwiała, ale nie to było najważniejsze. Pokręciła głową, jakby chcąc rozejrzeć się dookoła.
Ogarnęła ją panika. Nic nie widziała! OŚLEPŁA?
A. Nie.
Jednak nie.
Po prostu zapomniała otworzyć oczu.
W końcu leniwie otworzyła jedno oko... drugie... tak, była w jakiejś klasie. Obok siebie zobaczyła młodą Ślizgonkę, która wyglądała na równie zaspaną. Hmmm...
- Vivi?
Tak, to stanowczo była Vilia Edwards. Nie było co do tego wątpliwości. Tylko dlaczego w klasie było tyle ludzi?
O-o. Chyba coś poszło nie tak.
- Ups?
Jeden cichy szept. Nic więcej. Albo jednak.
- Dzwonik chyba troszkę się spóźnił...
Pam.
Pam?
Tak, Pam.
Tak miała na imię.
Zdawało się, że coś lub ktoś próbował do niej dotrzeć... i nie był to chyba wielki ślimak, który gonił ją we śnie. Był duży... i szybszy od niej. To pewnie źle świadczyło o młodej Gryfonce. Ale kto przejmowałby się snami?! No właśnie... Sny!
Nagle dziewczyna zerwała się do siadu. Nie było to zbyt rozsądne, zwłaszcza że jeszcze chwilę wcześniej robiła za czyjąś poduszkę. Poczuła się mocno odrętwiała, ale nie to było najważniejsze. Pokręciła głową, jakby chcąc rozejrzeć się dookoła.
Ogarnęła ją panika. Nic nie widziała! OŚLEPŁA?
A. Nie.
Jednak nie.
Po prostu zapomniała otworzyć oczu.
W końcu leniwie otworzyła jedno oko... drugie... tak, była w jakiejś klasie. Obok siebie zobaczyła młodą Ślizgonkę, która wyglądała na równie zaspaną. Hmmm...
- Vivi?
Tak, to stanowczo była Vilia Edwards. Nie było co do tego wątpliwości. Tylko dlaczego w klasie było tyle ludzi?
O-o. Chyba coś poszło nie tak.
- Ups?
Jeden cichy szept. Nic więcej. Albo jednak.
- Dzwonik chyba troszkę się spóźnił...
- Livia Edwards
Re: Sala Wróżbiarstwa
Sro Lip 20, 2016 9:04 pm
Kiedy nauczycielka wydała polecenia Liv posłusznie wyjęła z torby sennik. Otworzyła go na losowo wybranej stronie i w skupieniu zmarszczyła brwi. Szczerze powiedziawszy nie odkryła u siebie zbytniego talentu do wróżenia, ale nie przeszkodziło jej to w pieczołowitym wyuczeniu się tego, czgo nauczyć mogła się i bez daru jasnowidzenia. Zadane przez prowadzącą pytanie wydało jej się więc banalnie proste. Nie wyrwała się jednak do odpowiedzi. Należała do osób, które milczały, jeśli tylko miały taką możliwość. Przez dobrą chwilę liczyła więc na to, że ktoś inny pokusi się o odezwanie się. Mijały jednak kolejne sekundy, a wisząca w powietrzu cisza stawała się coraz bardziej nieznośna. Ostatecznie więc westchnęła bezgłośnie, lekko przygryzła wargę i zdecydowała się poświęcić. W imię nauki.
-Najprościej rzecz ujmując chodzi o odczytywanie znaczeń kryjących się za sennymi obrazami. Wszystkie elementy snu są symboliczne i mają przypisane znaczenia, które wraz ze sposobami interpretacji możemy odnaleźć właśnie w sennikach.- głos miała dość cichy, choć starała się by nauczycielka nie miała problemów z usłyszeniem jej.
-Istotność tej techniki wróżenia wynika z jej powszechności. Każdy z nas śni i każdy z nas może pokusić się o interpretowanie kryjących się za sennymi wizjami znaczeń. Można więc powiedzieć, że to dziedzina wróżbiarstwa dostępna dla wszystkich...- umilkła i przesunęła spojrzeniem po klasie. Poszukiwanie ochotników do odpowiedzi prędko stało się jednak jej najmniejszym zmartwieniem. Jej spojrzenie padło bowiem na jej siostrę bliźniaczkę, której wedle wszelkich kalkulacji nie powinno tu być wcale. Horror. Wpatrywała się w siostrę przez dobry moment. Dla innych wyraz twarzy Liv mógł się zdawać równie beznamiętny co zwykle, ale Vivi powinna była dostrzec minimalne, subtelne zmiany w spojrzeniu siostry, które chciałyby ją zmusić do ponownego zapadnięcia się w poduszki i ukrywanie swojej obecności przed światem. Przynajmniej do końca wróżbiarstwa.
-Najprościej rzecz ujmując chodzi o odczytywanie znaczeń kryjących się za sennymi obrazami. Wszystkie elementy snu są symboliczne i mają przypisane znaczenia, które wraz ze sposobami interpretacji możemy odnaleźć właśnie w sennikach.- głos miała dość cichy, choć starała się by nauczycielka nie miała problemów z usłyszeniem jej.
-Istotność tej techniki wróżenia wynika z jej powszechności. Każdy z nas śni i każdy z nas może pokusić się o interpretowanie kryjących się za sennymi wizjami znaczeń. Można więc powiedzieć, że to dziedzina wróżbiarstwa dostępna dla wszystkich...- umilkła i przesunęła spojrzeniem po klasie. Poszukiwanie ochotników do odpowiedzi prędko stało się jednak jej najmniejszym zmartwieniem. Jej spojrzenie padło bowiem na jej siostrę bliźniaczkę, której wedle wszelkich kalkulacji nie powinno tu być wcale. Horror. Wpatrywała się w siostrę przez dobry moment. Dla innych wyraz twarzy Liv mógł się zdawać równie beznamiętny co zwykle, ale Vivi powinna była dostrzec minimalne, subtelne zmiany w spojrzeniu siostry, które chciałyby ją zmusić do ponownego zapadnięcia się w poduszki i ukrywanie swojej obecności przed światem. Przynajmniej do końca wróżbiarstwa.
- Caroline Rockers
Re: Sala Wróżbiarstwa
Pią Lip 22, 2016 4:04 pm
Nie, Caroline nie miała zamiaru odpowiadać na Wróżbiarstwie. Najmniejszego. Wyrywkowe informacje krążyły jej, co prawda, po głowie, ale nie miała siły po tym wszystkim tak po prostu podnieść ręki i zacząć mówić, mimo że nikt nie palił się do odpowiedzi. Zresztą, czy została zapytana? Nie, więc nie musiała się wychylać. Sennika przy sobie nie miała, więc podeszła do kredensu i wyciągnęła jeden egzemplarz dla siebie, po czym wraz z nim wróciła na swoje miejsce. Zaczęła kartkować podniszczony sennik i rzuciła krótkie spojrzenie w stronę hałasującej Ślizgonki i jakiegoś stworzenia o nazbyt bujnej czuprynie. Westchnęła ciężko, czując jak migrena jej się nasila.
A mogła pójść do Skrzydła Szpitalnego.
Otworzyła książkę na przypadkowej stronie i udała, że czyta, co oznacza zobaczenie tańczących skarpet we śnie.
A mogła pójść do Skrzydła Szpitalnego.
Otworzyła książkę na przypadkowej stronie i udała, że czyta, co oznacza zobaczenie tańczących skarpet we śnie.
- Vilia Edwards
Re: Sala Wróżbiarstwa
Nie Lip 24, 2016 8:18 pm
- No trochę tak...
Vivi nie kryła rozżalenia. Przecież znalazły sobie tak idealne miejsce do spania, a tu taki klops. Lekcja! No wiecie co? Ale bzdury...
O, Livia!
Uśmiechnęła się promiennie, widząc spojrzenie siostry, które nastąpiło po jakimś dobiegającym jakby z oddali monologu. Ślizgonka sięgnęła ręką do siedzącej obok Pam i potrząsnęła lekko jej ramieniem, po czym wskazała na miejsce, gdzie siedziała jej bliźniaczka.
Przecież jak nic chciała, żeby do niej dołączyły!
Bo przecież intuicja nie mogła jej zawodzić, prawda?
Vivi zgarnęła jedną z poduszek, na których sobie drzemały, po czym z determinacją na kolanach ruszyła w stronę Livii, zupełnie nie zwracając uwagi na to, że skoro jej siostra odpowiadała nauczycielowi, to pewnie na niej teraz koncentrowała się uwaga pani profesor.
Siostra chciała, to miała!
- Liiivvvv....!
Próbowała to zrobić absolutnie konspiracyjnie, ale chyba nie do końca jej jednak wyszło.
Cóż. Zdarza się...
Vivi nie kryła rozżalenia. Przecież znalazły sobie tak idealne miejsce do spania, a tu taki klops. Lekcja! No wiecie co? Ale bzdury...
O, Livia!
Uśmiechnęła się promiennie, widząc spojrzenie siostry, które nastąpiło po jakimś dobiegającym jakby z oddali monologu. Ślizgonka sięgnęła ręką do siedzącej obok Pam i potrząsnęła lekko jej ramieniem, po czym wskazała na miejsce, gdzie siedziała jej bliźniaczka.
Przecież jak nic chciała, żeby do niej dołączyły!
Bo przecież intuicja nie mogła jej zawodzić, prawda?
Vivi zgarnęła jedną z poduszek, na których sobie drzemały, po czym z determinacją na kolanach ruszyła w stronę Livii, zupełnie nie zwracając uwagi na to, że skoro jej siostra odpowiadała nauczycielowi, to pewnie na niej teraz koncentrowała się uwaga pani profesor.
Siostra chciała, to miała!
- Liiivvvv....!
Próbowała to zrobić absolutnie konspiracyjnie, ale chyba nie do końca jej jednak wyszło.
Cóż. Zdarza się...
- Pamela Winston
Re: Sala Wróżbiarstwa
Nie Lip 24, 2016 9:11 pm
Potrząśnięta Pam wcale nie poczuła się lepiej. Potrzebowała odpoczynku, a nie takich gwałtownych ruchów. Wolałaby z powrotem iść spać.
Pff.
No, ale niech już będzie. Spojrzała w kierunku wskazanym przez koleżankę... Dwoiło jej się w oczach czy były dwie Vilie? Zresztą kogo to obchodziło. Klony są fajne. A fajne klony są jeszcze fajniejsze! Na dodatek ta druga faktycznie wyglądała, jakby chciała je do siebie ściągnąć. Na pewno! W oczach Pameli pojawił się znajomy figlarny błysk. Jej usta wygięły się w szerokim, entuzjastycznym uśmiechu.
Czas iść.
Ze swoją własną poduszką ruszyła w ślad za Vivi. Wydawało jej się to tak znakomitym pomysłem, że nie mogła się oprzeć. Również na kolanach (i w ciszy) posuwała się z determinacją do przodu, dopóki Ślizgonka nie odezwała się.
- Ćsiiiiii.
W końcu ten bardzo konspiracyjny krzyk trzeba było uciszyć!
- Nie można przeszkadzać w lekcji! - skarciła ją bez chwili zastanowienia.
Dość głośno.
Ojej.
Samo tak jakoś wyszło...
Pff.
No, ale niech już będzie. Spojrzała w kierunku wskazanym przez koleżankę... Dwoiło jej się w oczach czy były dwie Vilie? Zresztą kogo to obchodziło. Klony są fajne. A fajne klony są jeszcze fajniejsze! Na dodatek ta druga faktycznie wyglądała, jakby chciała je do siebie ściągnąć. Na pewno! W oczach Pameli pojawił się znajomy figlarny błysk. Jej usta wygięły się w szerokim, entuzjastycznym uśmiechu.
Czas iść.
Ze swoją własną poduszką ruszyła w ślad za Vivi. Wydawało jej się to tak znakomitym pomysłem, że nie mogła się oprzeć. Również na kolanach (i w ciszy) posuwała się z determinacją do przodu, dopóki Ślizgonka nie odezwała się.
- Ćsiiiiii.
W końcu ten bardzo konspiracyjny krzyk trzeba było uciszyć!
- Nie można przeszkadzać w lekcji! - skarciła ją bez chwili zastanowienia.
Dość głośno.
Ojej.
Samo tak jakoś wyszło...
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|