- Kathleen Wright
Re: Sala Wróżbiarstwa
Wto Maj 12, 2015 4:30 pm
Idź, bo trzeba! Plany lekcji są nieubłagane. Nie ważne, że jest milion innych ciekawych spraw do załatwienie, o nie! Czas na naukę to czas na naukę i nic się w tym temacie nie zmienia. Uczniowie więc tłumnie lub mniej pełzają, biegają, skaczą i co tam tylko chcą, na zajęcia. Kathleen więc nie mogła robić z siebie żadnego ewenementu, szczególnie biorąc pod uwagę jej dziwaczność. Wystarczy zwracania uwagi na siebie, lepiej nie ryzykować jeszcze czymś takimi. Żadna więc z połówek tożsamości tej dziewczyny nie była głupia i na lekcję uczęszczają. Tym razem padło na Kate, czyli główną właścicielkę ciała. Weszła więc cichaczem, mrucząc cicho :dzień dobry" i zajmując miejsce. Oczywiście licząc na to, że szybko nie będzie miała znowu w swym miejscu towarzyszki. Lepiej, aby lekcja szybko się zaczęła, przebrnęła przez nią, a potem zmieniła mózg na ten drugi. Tak, życie kogoś z chorobą psychiczną (i to taką do której się nie przyznaje!) nie jest wcale takie proste. A jak musi siedzieć na Wróżbiarstwie to najbardziej chce się dowiedzieć, czy to możliwe, by przewidywać kiedy się zamieni. To niemożliwe, ale zawsze warto przyjść chociaż z jakąś nutką nadziei, że zdobyta wiedza się na coś przyda. W końcu Krukoni wiele wiary pokładają w nauce.
- Nauczyciele
Re: Sala Wróżbiarstwa
Sro Maj 13, 2015 11:29 am
Nauczyciel wszedł do sali jak zwykle rozczochrany, w pośpiechu, oddychając głośno, jakby co najmniej przebiegł maraton. Starszy pan z dość sporym brzuszkiem pokracznie zajął swoje miejsce przy biurku, zupełnie jakby na początku nawet nie dostrzegł, że do sali przyszła już jedna z uczennic. Ręce miał wręcz zawalone całą masą jakichś przedziwnych przedmiotów i gigantycznych ksiąg, które wydawały się nie utrzymywać mu w rękach. Naprawdę, zapewne wszyscy wokół tylko czekali aż wszystko z jego rąk zleci na podłogę z hukiem i będzie się z czego śmiać. Nic takiego się nie stało ku niezadowoleniu uczniów, czekających na jakiś kabaret. Na samym szczycie piramidy ustawionych z przedziwnych rzeczy stał duży, metalowy dzbanek, wypełniony gorącą wodą.
- Witam, witam wszystkich! O, panienko Wright, mogłabyś porozstawiać na ławkach filiżanki? Okropnie się zzipałem. - powiedział, siadając ociężale na nauczycielskim krześle i przetarł łysinę bawełnianą ściereczką z potu.
- Witam, witam wszystkich! O, panienko Wright, mogłabyś porozstawiać na ławkach filiżanki? Okropnie się zzipałem. - powiedział, siadając ociężale na nauczycielskim krześle i przetarł łysinę bawełnianą ściereczką z potu.
- Colette Warp
Re: Sala Wróżbiarstwa
Sro Maj 13, 2015 12:33 pm
Colette sam nie wiedział czy to przez ostatnie wydarzenia, czy po prostu jego brak odnajdywania się od dłuższego terminu w czasoprzestrzeni, ale wydawało mu się, że wieki nie był na lekcjach. Ciągle coś się działo albo prowadzono te, na jakie nie chodził - jakby usilnie kosmos chciał mu pokazać, że ma się zająć czymś innym. Tylko czym?! Rozgrzebywaniem spalonych trupów nad jeziorem? Czy może tych innych bliżej Bijącej Wierzby?! Warp po raz pierwszy w swej długiej karierze wolał już nawet lekcje Wróżbiarstwa, od kolejnej przerażającej przygody. I miał szczerą nadzieję, że chociaż na te dwie godziny zajmie umysł czymś innym, wyrzuci z nozdrzy zapach palonego mięsa i wywróży sobie pozytywną ocenę na OWUTemach.
Nie zamierzał się spóźnić, więc wyruszył z dormitorium szybciej i rozpoczął swoją tułaczkę aż na szczyt jednej z wież, dwa razy padając ofiarą żartobliwych schodów – nie miał dziś humoru na przeskakiwanie z jednych na drugie jak małpa, ryzykując przy tym życiem; dlatego cierpliwie czekał, tracił czas i umykał przed doganiającymi go wspomnieniami, obietnicami i myślami, które zatruwały umysł i serce. Musiał czekać – właściwie w głębszym sensie, już nawet nie tylko na humorek schodów – tylko to mu teraz pozostało. Dopiero parę pieter wyżej na spiralnych schodach atmosfera trochę się rozluźniła - nie ta na zewnątrz, ta w środku Puchona - kiedy natknął się na Sherisse. Najwidoczniej coś podświadomie ciągnęło go do Krukonów, to chyba przez tą odwieczną walkę, w której to Węże zaciekle tłukły się z Gryfami, a obok na płocie przysiadał Kruk i Borsuk, i oboje niczym mędrcy rozstrzygali w spokoju, który to z argumentów do kolejnej bitwy był najdurniejszy. Oh, teraz Warp lgnął do spokoju i delikatności, jakie dziewczyna sobą reprezentowała, dlatego zaczepił ją łagodnie, kiedy ta pięła się w górę po zimnych schodach.
- Yo. Gotowa zobaczyć w kuli coś lepszego niż za oknem? - zagaił z nikłym uśmiechem i przepuścił ją w drzwiach do sali. - Mogę dzisiaj usiąść obok ciebie?
Wchodząc jeszcze przywitał się cicho z nauczycielem.
Nie zamierzał się spóźnić, więc wyruszył z dormitorium szybciej i rozpoczął swoją tułaczkę aż na szczyt jednej z wież, dwa razy padając ofiarą żartobliwych schodów – nie miał dziś humoru na przeskakiwanie z jednych na drugie jak małpa, ryzykując przy tym życiem; dlatego cierpliwie czekał, tracił czas i umykał przed doganiającymi go wspomnieniami, obietnicami i myślami, które zatruwały umysł i serce. Musiał czekać – właściwie w głębszym sensie, już nawet nie tylko na humorek schodów – tylko to mu teraz pozostało. Dopiero parę pieter wyżej na spiralnych schodach atmosfera trochę się rozluźniła - nie ta na zewnątrz, ta w środku Puchona - kiedy natknął się na Sherisse. Najwidoczniej coś podświadomie ciągnęło go do Krukonów, to chyba przez tą odwieczną walkę, w której to Węże zaciekle tłukły się z Gryfami, a obok na płocie przysiadał Kruk i Borsuk, i oboje niczym mędrcy rozstrzygali w spokoju, który to z argumentów do kolejnej bitwy był najdurniejszy. Oh, teraz Warp lgnął do spokoju i delikatności, jakie dziewczyna sobą reprezentowała, dlatego zaczepił ją łagodnie, kiedy ta pięła się w górę po zimnych schodach.
- Yo. Gotowa zobaczyć w kuli coś lepszego niż za oknem? - zagaił z nikłym uśmiechem i przepuścił ją w drzwiach do sali. - Mogę dzisiaj usiąść obok ciebie?
Wchodząc jeszcze przywitał się cicho z nauczycielem.
- Blaise Rain
Re: Sala Wróżbiarstwa
Sro Maj 13, 2015 1:04 pm
Było bardzo miło z perspektywy pana Warpa, że chciał przepuścić jedną osóbkę, szkoda tylko, że ona, jakaś nie bardzo trzeźwa, stała przed tymi drzwiami, a Blaise jakoś nie kwapił się na gesty szarmanckości (a gestem ode mnie jest w ogóle fakt, że uznałem istnienie Sherisse, skoro nigdzie nie widzę jej posta, be my gest, rly) i bycia wielkim dżentelmenem, dlatego ot tak, po prostu, przeszedł przed próg tuż przed nosem Krukonki, której twarz już sobie dobrze zapamiętał z lekcji mugoloznawstwa - raczej nic wspólnego nie miało to, że długo się jej przypatrywał (miało, miało i to dużo) - w końcu możemy się przypatrywać ludziom i i tak ich nie kojarzyć, pozwalając ich wyglądom odejść w odmęty nieświadomości - sądzę, że to przez te oczy... oj tak, zdecydowanie ta Krukonka miała magiczne oczy, głębokie spojrzenie, bystre, uważne, które analizowało i błyskawicznie łączyło wątki, nie chcąc się dać zaskoczyć. Tak czy siak - posiadanie pięknych paczałek nie dawało jej wiele taryfy ulgowej... ach nie, przepraszam, nie dawało jej w ogóle.
Brunet wszedł do sali i przywitał się z nauczycielem, żeby potem spojrzeć na Kathleen - była jedyną, która tutaj siedziała, tak i więc bez większego namysłu usiadł obok niej - znając nauczyciela pewnie będzie chciała, żeby sobie wzajem wróżyli, czy coś w tym guście... w zasadzie nie uważał, by miał do tego talent, ale była to jedna ze lżejszych lekcji i całkiem... ciekawa. Pasjonująca nawet, mógłbym powiedzieć i pobudzająca wyobraźnię... oraz niecierpliwość dotyczącą tego, co się odkryje w kartach, czy szklanej kuli piękniącej się aktualnie na biurku nauczycielki.
Brunet wszedł do sali i przywitał się z nauczycielem, żeby potem spojrzeć na Kathleen - była jedyną, która tutaj siedziała, tak i więc bez większego namysłu usiadł obok niej - znając nauczyciela pewnie będzie chciała, żeby sobie wzajem wróżyli, czy coś w tym guście... w zasadzie nie uważał, by miał do tego talent, ale była to jedna ze lżejszych lekcji i całkiem... ciekawa. Pasjonująca nawet, mógłbym powiedzieć i pobudzająca wyobraźnię... oraz niecierpliwość dotyczącą tego, co się odkryje w kartach, czy szklanej kuli piękniącej się aktualnie na biurku nauczycielki.
- Sherisse Rhian
Re: Sala Wróżbiarstwa
Sro Maj 13, 2015 3:44 pm
Sherisse wspinała się po zimnych i wiecznie płatających uczniom figle schodach, pogrążona w myślach. Oczywiście złośliwość magicznych rzeczy martwych dosięgnęła ją samą, kiedy trzykrotnie wylądowała nie na tym piętrze gdzie powinna, by dotrzeć do Sali wróżbiarstwa. Nie zwróciła na to jednak uwagi, pogrążona w myślach, brnęła tak jakby biernie przed siebie. Miała jeszcze zapas czasu do rozpoczęcia lekcji, więc nie musiała lecieć na łeb na szyję. Poprawiła właśnie lekką torbę, w której znajdował się tylko wysłużony podręcznik do wróżbiarstwa, kilka zapasowych pergaminów oraz pióro. No i oczywiście kobiece drobiazki obowiązkowe w każdej damskiej torebce. Na szczycie schodów, już blisko klasy wróżbiarstwa usłyszała znajomy głos, błogosławiąc w myślach fakt, że nie należała do dziewcząt, które na dźwięk męskiego głosu oblewają się szkarłatem po koniuszki włosów. Jednak mimo wszystko poczuła ciepło na policzkach, kiedy odwróciła się do Puchona ze swojego rocznika.
- Colette! – Przywitała go szerokim uśmiechem na ustach. – Mam wielką nadzieję, że tak się stanie. Jasne, że możesz ze mną usiąść, nawet miałam nadzieję, że pojawisz się na zajęciach. Dawno Cię nie widziałam. – Wypaliła, mówiąc odrobinę za dużo niż zamierzała, przez co zastąpiła na odrobinę zbyt długo drzwi klasy. (Blaise, cziluj borsuka:>) Odskoczyła w ostatniej chwili pod framugę drzwi, kiedy tuż przed jej nosem przeszedł znajomy już jej Ślizgon. Doprawdy, kulturą osobistą się raczej nie popisał, bynajmniej wątpiła, by uczył się jej od drugiego niewiele bardziej znanego jej Ślizgona, prefekta naczelnego domu Węża. Zagryzła wargę, by powstrzymać się od komentarza cisnącego się na usta, by nie powodować nieprzyjemnej atmosfery od samego rana. Ale właściwie, dlaczego miałaby się powstrzymywać? Odechciało jej się bycia szarą myszką niezauważaną przez resztę szkoły.
- Skoro już traktujesz ludzi jak powietrze, to zważaj na to, by nie deptać im po stopach kiedy łaskawie wkraczasz na zajęcia. Ciebie też miło widzieć, Blaise. – Posłała mu promienny uśmiech, ukrywając pod spuszczonymi powiekami złośliwe ogniki, jakie zabłysły jej w oczach. Przeniosła spojrzenie na Kathleen, z którą minęła się z rana w dormitorium.
- Hej Kathleen. – Uśmiechnęła się do dziewczyny, w ułamku sekundy zapominając o obecności Ślizgona w klasie. Usiadła przy stoliku obok, mimo, że mogła odejść do oddalonego w innym końcu Sali. Uważała jednak to za zbyt dziecinne i kiedy już wypakowała swoje przybory lekcyjne, podniosła wzrok na profesora, który krzątał się przy swoim pulpicie. Oparła łokcie na podłokietnikach krzesła i przysłoniła dłońmi usta na ułamek sekundy, by ukryć rozbawienie, cisnące jej się na powierzchnię. Spojrzała na Warpa, skinęła minimalnym ruchem oczu w kierunku Blaise'a i znów na Coletta i puściła mu porozumiewawcze oczko.
- Colette! – Przywitała go szerokim uśmiechem na ustach. – Mam wielką nadzieję, że tak się stanie. Jasne, że możesz ze mną usiąść, nawet miałam nadzieję, że pojawisz się na zajęciach. Dawno Cię nie widziałam. – Wypaliła, mówiąc odrobinę za dużo niż zamierzała, przez co zastąpiła na odrobinę zbyt długo drzwi klasy. (Blaise, cziluj borsuka:>) Odskoczyła w ostatniej chwili pod framugę drzwi, kiedy tuż przed jej nosem przeszedł znajomy już jej Ślizgon. Doprawdy, kulturą osobistą się raczej nie popisał, bynajmniej wątpiła, by uczył się jej od drugiego niewiele bardziej znanego jej Ślizgona, prefekta naczelnego domu Węża. Zagryzła wargę, by powstrzymać się od komentarza cisnącego się na usta, by nie powodować nieprzyjemnej atmosfery od samego rana. Ale właściwie, dlaczego miałaby się powstrzymywać? Odechciało jej się bycia szarą myszką niezauważaną przez resztę szkoły.
- Skoro już traktujesz ludzi jak powietrze, to zważaj na to, by nie deptać im po stopach kiedy łaskawie wkraczasz na zajęcia. Ciebie też miło widzieć, Blaise. – Posłała mu promienny uśmiech, ukrywając pod spuszczonymi powiekami złośliwe ogniki, jakie zabłysły jej w oczach. Przeniosła spojrzenie na Kathleen, z którą minęła się z rana w dormitorium.
- Hej Kathleen. – Uśmiechnęła się do dziewczyny, w ułamku sekundy zapominając o obecności Ślizgona w klasie. Usiadła przy stoliku obok, mimo, że mogła odejść do oddalonego w innym końcu Sali. Uważała jednak to za zbyt dziecinne i kiedy już wypakowała swoje przybory lekcyjne, podniosła wzrok na profesora, który krzątał się przy swoim pulpicie. Oparła łokcie na podłokietnikach krzesła i przysłoniła dłońmi usta na ułamek sekundy, by ukryć rozbawienie, cisnące jej się na powierzchnię. Spojrzała na Warpa, skinęła minimalnym ruchem oczu w kierunku Blaise'a i znów na Coletta i puściła mu porozumiewawcze oczko.
- Nauczyciele
Re: Sala Wróżbiarstwa
Sob Maj 16, 2015 12:08 am
Kiedy już wszystkie filiżanki zostały porozstawiane po ławkach obecnych uczniów, nauczyciel chrząknął cicho, aby ostatecznie uciszyć ich i rozpocząć wyczekiwaną lekcję.
- Dzisiaj będziemy czytać z fusów. Aby jednak się tym zająć, najpierw przyjemna część zajęć, napijemy się wszyscy razem herbatki... A skoro jest nas tak niewiele, pora uprzyjemnić czas.
Mężczyzna przesunął jeden ze stolików bliżej po czym zawołał rękami swoich uczniów, aby usiedli wraz z nim wokoło niego, niczym w kafejce. Sam przysunął sobie też krzesło i pozwolił uczniom korzystać z czajnika oraz woreczka z czarną herbatą. Każdy mógł sam zalać sobie herbatę, ale to, aby na dnie zostały fusy było zdecydowanie konieczne. Na stoliku pojawiła się też cukiernica.
- Dzisiaj będziemy czytać z fusów. Aby jednak się tym zająć, najpierw przyjemna część zajęć, napijemy się wszyscy razem herbatki... A skoro jest nas tak niewiele, pora uprzyjemnić czas.
Mężczyzna przesunął jeden ze stolików bliżej po czym zawołał rękami swoich uczniów, aby usiedli wraz z nim wokoło niego, niczym w kafejce. Sam przysunął sobie też krzesło i pozwolił uczniom korzystać z czajnika oraz woreczka z czarną herbatą. Każdy mógł sam zalać sobie herbatę, ale to, aby na dnie zostały fusy było zdecydowanie konieczne. Na stoliku pojawiła się też cukiernica.
- Blaise Rain
Re: Sala Wróżbiarstwa
Sob Maj 16, 2015 1:52 am
Uśmiechy - słodkie uśmiechy, do których zostały stworzone kobiece usta, tak równo wycięte, pełne, bez żadnych skaz, nie napuchnięte, ani nie spierzchnięte - może to dlatego, że były pociągnięte jakąś pomadką, której koloru nie było widać, a która dawał im poblask? Istniały usta, z których chciało się spijać słowa, a z których wydobywał się bardzo miękki głos - a choć samo to, co powstało, gdy wiadomość docierała do uszu, mogło już tak nie bawić, to niewątpliwie Blaise mógłby zaliczyć Sherisse Rhian do tych "oczarowujących".
Wiedźma...
Wiedźma, która łapie w zwierciadła swych dusz, w których brak było strachu, które przecinały własne jestestwo, a choć włamu nie było do wnętrza i chociaż nie pukała w nasze drzwi, to czaiła się, bardzo uważna i gotowa skoczyć w bok, kiedy wyczuje zagrożenie, ale nadal uciekać nie będzie - ile było w tym prawdy, a ile przekłamania i zwykłych przeczuć i osądów wydawanych na podstawie pierwszego, jednego wrażenia, kiedy ich oczy się spotkały na mugoloznawstwie, choć chodzili już jakiś czas do jednej klasy, to już był kłopot samego Ślizgona, który nie zamierzał jakkolwiek z nim dealować, tak samo jak nie bardzo obchodziło go to, czy ma go za kulturalnego, czy też nie bardzo - nigdy na opinię złotego, przykładnego ucznia nie pracował... zresztą nigdy też nie pracował na to, by być uważanym za szczególnie kłopotliwego. Ot - żył sobie na uboczu i tak jak teraz - siedział z boku klasy, przypatrując się w ciszy temu, co się dzieje, z rękoma skrzyżowanymi na piersiach... Tak, wszystko byłoby ułożenie, gdyby nie to, że panna Rhian nie pozostawiła tego bez komentarza i znowu zareagował tak samo, jak poprzednim razem, gwałtownie kierując na nią wzrok i odnajdując kontakt wzrokowy, szerzej rozwierając powieki, jakby zaraz miał na nią skoczyć i... i co? Ugryźć, niczym wąż? Cisza, cisza, cisza, brak odpowiedzi...
- Oj, przepraszam... tak doskonale... - Wykonał gest dłonią, którym pokazywał ją od góry do dołu w dość... niedbały i lekceważący sposób. - Zlewasz się z tłem, że cię nawet nie zauważyłem... - Podniósł się i wzruszył ramionami. - Poza tym musiałabyś mieć naprawdę wielkie stopy... - Zjechał spojrzeniem po jej nogach na jej buty, potem spowrotem na nią i sugestywnie przekrzywił głowę na ramię, lekko się uśmiechając, nawet... chyba uprzejmie.
Przeszedł przez klasę i usiadł przy stoliku przygotowanym przez nauczyciela, nie oglądając się na Krukonkę, czy resztę klasy.
Wiedźma...
Wiedźma, która łapie w zwierciadła swych dusz, w których brak było strachu, które przecinały własne jestestwo, a choć włamu nie było do wnętrza i chociaż nie pukała w nasze drzwi, to czaiła się, bardzo uważna i gotowa skoczyć w bok, kiedy wyczuje zagrożenie, ale nadal uciekać nie będzie - ile było w tym prawdy, a ile przekłamania i zwykłych przeczuć i osądów wydawanych na podstawie pierwszego, jednego wrażenia, kiedy ich oczy się spotkały na mugoloznawstwie, choć chodzili już jakiś czas do jednej klasy, to już był kłopot samego Ślizgona, który nie zamierzał jakkolwiek z nim dealować, tak samo jak nie bardzo obchodziło go to, czy ma go za kulturalnego, czy też nie bardzo - nigdy na opinię złotego, przykładnego ucznia nie pracował... zresztą nigdy też nie pracował na to, by być uważanym za szczególnie kłopotliwego. Ot - żył sobie na uboczu i tak jak teraz - siedział z boku klasy, przypatrując się w ciszy temu, co się dzieje, z rękoma skrzyżowanymi na piersiach... Tak, wszystko byłoby ułożenie, gdyby nie to, że panna Rhian nie pozostawiła tego bez komentarza i znowu zareagował tak samo, jak poprzednim razem, gwałtownie kierując na nią wzrok i odnajdując kontakt wzrokowy, szerzej rozwierając powieki, jakby zaraz miał na nią skoczyć i... i co? Ugryźć, niczym wąż? Cisza, cisza, cisza, brak odpowiedzi...
- Oj, przepraszam... tak doskonale... - Wykonał gest dłonią, którym pokazywał ją od góry do dołu w dość... niedbały i lekceważący sposób. - Zlewasz się z tłem, że cię nawet nie zauważyłem... - Podniósł się i wzruszył ramionami. - Poza tym musiałabyś mieć naprawdę wielkie stopy... - Zjechał spojrzeniem po jej nogach na jej buty, potem spowrotem na nią i sugestywnie przekrzywił głowę na ramię, lekko się uśmiechając, nawet... chyba uprzejmie.
Przeszedł przez klasę i usiadł przy stoliku przygotowanym przez nauczyciela, nie oglądając się na Krukonkę, czy resztę klasy.
- Kathleen Wright
Re: Sala Wróżbiarstwa
Nie Maj 17, 2015 3:49 pm
Świat to zła rzecz. Nawet teraz mścił się na niej za niedokonane błędy! Zrobiła o co była poproszona i w mgnieniu oka wróciła na miejsce w układzie wymyślonym przez nauczyciela. Zrobiła herbatę i liczyła na to, że to koniec takich małych przygód. Niby to nic, ale gdyby jednak jej druga połowa znowu się odezwała to wcale nie jest bezpieczne. Ba! Nic nie jest bezpieczne, gdy jest się nieco... nieobliczalnym? Tak, to świetne określenie. To jest bardzo nieobliczalne. Wszystko się może zdarzyć. Trochę ciekawe zjawisko, ale jakie stresujące. Gdyby tak się dało ustalić grafik, ale nie - życie tej Krukonki skazane było na kompletne szaleństwo i szukanie odpowiedzi tylko dlatego, że po prostu inaczej się tego nie da zrobić. A przynajmniej nie było jej wiadomo o niczym takim jak leczenie choroby, bo tym właśnie jest to zjawisko. Rodzina jednak widzieć nie chce, ona też nie i nikt w sumie nigdy nie zauważył tego, a ona z problemem się nie zwróciła do nikogo przez lata, więc... cóż, świrowanie to przyszłość dla niej. Jednakże jeśli to tak będzie działać to raczej nie zwróci nawet niczyjej uwagi. Taki czas się dało to i teraz nie będzie wcale trudno. Nie ma rzeczy niemożliwych, a skoro ma jakby.. dwie głowy do myślenia to przecież nie jest jedna - dwie krukonie dusze to bonus pack i plus 200 do punktacji całkowitej dla mądrości!
- Colette Warp
Re: Sala Wróżbiarstwa
Wto Maj 19, 2015 9:49 am
Może Colette był jakiś staromodny czy coś, ale matka przyszpiliła się do tego, by jej syn zawsze i niezależnie od sytuacji wznosił wartości kobiet na właściwe dla nich piedestały i... i pewnie dlatego miał ochotę kopnąć Ślizgona w tyłek. Choć na tę chwilę to wszystko nie było tego warte; atmosfera była jaka była, a widok odcisku podeszwy na ciemnej szacie z oliwkowymi naleciałościami nie dałby wystarczającej ilości satysfakcji. Chyba.
- Ja ciebie tez, Sher. - przepuścił ją przodem. - Po prostu mam nadzieje, że zobaczysz w kuli, kartach albo chociażby na dnie kubka coś ciekawszego ode mnie; wróżby są dla mnie jak chłodna i niezdobyta kochanka i wszędzie widzę dym, chmurki albo... kleksy. - westchnął i pacnął na krzesło, obserwując bukiet delikatnych przytyków, jaki śliczna Krukonka wręczyła bez oporów swojemu dżentemenowi. Warp uśmiechnął się tylko pod nosem, uspokajający tym samym swoją rycerskość, widząc, że Królewna ma wystarczająco pary w łapie, żeby wyrwać mu miecz i samemu popędzić do bestii, żeby skrócić jej... niewychowanie smyrnięciem klingi przez łeb. Bolesnym.
Ale tej uroczej scence przerwał zmęczony nauczyciel, jaki wparował do klasy i już wydał pierwsze polecenia, skazując uczniów na zrobienie z siebie kółka Anonimowych Wróżbiarzy i podzielenie się nawzajem swoją obecnością. Nie było rady, polak wziął dwa krzesła dla siebie i swojej uroczej towarzyszki i przysunął je bliżej stolika, dziękując Krukonce skinieniem głowy za przyniesienie filiżanek. I nawet zdecydował się rozlać ciemny wywar wszystkim zebranym jak Szalony Kapelusznik, prędko wracając na miejsce i ujmując parujące naczynie w palce.
- Może ciasteczko? - parsknął jak zwykle żegnając się już z atmosferą pilnej lekcji; ta zniknęła, kiedy Puchon miał Ślizgona perfekcyjnie naprzeciwko,wraz z tą jego skwaszoną miną. Wielce powinni oni wszyscy być mu wdzięczni, że ruszył tu z lochów swój szanowny tyłek. Alleluja. Potrafił pić gorące napoje, więc prędko poradził sobie z połową filiżanki, przy akompaniamencie zaledwie jednego i krótkiego zakrztuszenia się zdradzieckim fusem i zaczął gmerać maleńką, ozdobną łyżeczka w czarnej, coraz bardziej gęstej zupce.
- Ja ciebie tez, Sher. - przepuścił ją przodem. - Po prostu mam nadzieje, że zobaczysz w kuli, kartach albo chociażby na dnie kubka coś ciekawszego ode mnie; wróżby są dla mnie jak chłodna i niezdobyta kochanka i wszędzie widzę dym, chmurki albo... kleksy. - westchnął i pacnął na krzesło, obserwując bukiet delikatnych przytyków, jaki śliczna Krukonka wręczyła bez oporów swojemu dżentemenowi. Warp uśmiechnął się tylko pod nosem, uspokajający tym samym swoją rycerskość, widząc, że Królewna ma wystarczająco pary w łapie, żeby wyrwać mu miecz i samemu popędzić do bestii, żeby skrócić jej... niewychowanie smyrnięciem klingi przez łeb. Bolesnym.
Ale tej uroczej scence przerwał zmęczony nauczyciel, jaki wparował do klasy i już wydał pierwsze polecenia, skazując uczniów na zrobienie z siebie kółka Anonimowych Wróżbiarzy i podzielenie się nawzajem swoją obecnością. Nie było rady, polak wziął dwa krzesła dla siebie i swojej uroczej towarzyszki i przysunął je bliżej stolika, dziękując Krukonce skinieniem głowy za przyniesienie filiżanek. I nawet zdecydował się rozlać ciemny wywar wszystkim zebranym jak Szalony Kapelusznik, prędko wracając na miejsce i ujmując parujące naczynie w palce.
- Może ciasteczko? - parsknął jak zwykle żegnając się już z atmosferą pilnej lekcji; ta zniknęła, kiedy Puchon miał Ślizgona perfekcyjnie naprzeciwko,wraz z tą jego skwaszoną miną. Wielce powinni oni wszyscy być mu wdzięczni, że ruszył tu z lochów swój szanowny tyłek. Alleluja. Potrafił pić gorące napoje, więc prędko poradził sobie z połową filiżanki, przy akompaniamencie zaledwie jednego i krótkiego zakrztuszenia się zdradzieckim fusem i zaczął gmerać maleńką, ozdobną łyżeczka w czarnej, coraz bardziej gęstej zupce.
- Sherisse Rhian
Re: Sala Wróżbiarstwa
Wto Maj 19, 2015 7:21 pm
Oczywiście słyszała odpowiedź Blaise’a, która była jeszcze bardziej cięta od jej własnej, ale postanowiła już nie kontynuować tego tematu i nie przeciągać struny. Zignorowała jego gest w jej kierunku, jakby teraz to ona nie zauważała jego obecności, ale kiedy przestał mówić, posłała mu złośliwy uśmiech, który można było opisać jednym słowem. „Skończyłeś?” Zbyt długo nie nasiedziała się przy swoim stoliku, ponieważ nauczyciel zaprosił ich do wspólnego picia herbaty. Podniosła się z miejsca i kiedy zobaczyła, że Colette przeniósł krzesło również dla niej, posłała mu szeroki uśmiech i zabrała ich filiżanki. Zaśmiała się z jego słów.
- Nie martw się, nie tylko Ty masz z tym problem. Ale fusy wydają się być łatwiejsze od kryształowej kuli. Mam tylko nadzieję, że nie znajdę na dnie swojej filiżanki zapowiedzi ulew nad całą Szkocją. – Mruknęła, wywracając oczami porozumiewawczo. Podziękowała Puchonowi za zalanie gorącą wodą jej filiżanki i upyła łyk napoju, od razu parząc sobie język. Skrzywiła się i przerwała na chwilę, posyłając uśmiech Kat, która siedziała naprzeciwko niej. Nie potrafiła zbytnio dotrzeć do tej dziewczyny i czasem nie była pewna czy tamta w ogóle zdawała sobie sprawę z jej obecności przez VI lat w dormitorium, ale nigdy nie było między nimi większych sporów. No bo po co. Kłótnie nie leżały w naturze Sherisse i sama się dziwiła, że po raz kolejny wdała się w wymianę zdań ze Ślizgonem, który widać było, że nie miał o niej zbyt wysokiego mniemania. Nie zaprzątała sobie jednak tym głowy.
- Ciasteczko, to dobry pomysł. – Mruknęła znad swojej filiżanki, spoglądając po twarzach zebranych. Tak, na wróżbiarstwie często uczyli się w takich iście kameralnych warunkach. Kiedy Colette zakrztusił się fusem, Sher automatycznie wyciągnęła rękę i poklepała go po plecach, by biedakowi pomóc.
- Nie martw się, nie tylko Ty masz z tym problem. Ale fusy wydają się być łatwiejsze od kryształowej kuli. Mam tylko nadzieję, że nie znajdę na dnie swojej filiżanki zapowiedzi ulew nad całą Szkocją. – Mruknęła, wywracając oczami porozumiewawczo. Podziękowała Puchonowi za zalanie gorącą wodą jej filiżanki i upyła łyk napoju, od razu parząc sobie język. Skrzywiła się i przerwała na chwilę, posyłając uśmiech Kat, która siedziała naprzeciwko niej. Nie potrafiła zbytnio dotrzeć do tej dziewczyny i czasem nie była pewna czy tamta w ogóle zdawała sobie sprawę z jej obecności przez VI lat w dormitorium, ale nigdy nie było między nimi większych sporów. No bo po co. Kłótnie nie leżały w naturze Sherisse i sama się dziwiła, że po raz kolejny wdała się w wymianę zdań ze Ślizgonem, który widać było, że nie miał o niej zbyt wysokiego mniemania. Nie zaprzątała sobie jednak tym głowy.
- Ciasteczko, to dobry pomysł. – Mruknęła znad swojej filiżanki, spoglądając po twarzach zebranych. Tak, na wróżbiarstwie często uczyli się w takich iście kameralnych warunkach. Kiedy Colette zakrztusił się fusem, Sher automatycznie wyciągnęła rękę i poklepała go po plecach, by biedakowi pomóc.
- Nauczyciele
Re: Sala Wróżbiarstwa
Wto Maj 19, 2015 7:51 pm
Cała lekcja przebiegła w miłej, spokojnej atmosferze, z ciastkami i herbatą, a właściwie cała jej treść została zawarta pod sam koniec, kiedy to każdy uczeń mógł zajrzeć do opróżnionej czarki, aby odczytać z niej podręcznikowy kształt. Każdy niemal mogli znaleźć w swoich książkach do wróżbiarstwa, a w niektórych przypadkach nauczyciel mógł im pomóc.
- Bardzo dobrze, panie Warp, tutaj zdecydowanie jest balon. To oznacza krótkie kłopoty. Panno Wright, widzę tu cygaro, to zwiastun nowych znajomości, gratuluję. Panie Rain, wyszedł panu ptak, to zwiastun dobrych wieści, wspaniale. Och, panno Rhian, widzi pani? To bardzo wyraźne cymbałki, oznaczające nieszczerą miłość... Pamiętajcie o tych wróżbach, w każdej chwili mogą się spełnić!
Po ustawieniu ławek na swoim miejscu wszyscy mogli opuścić salę, a niezdarny nauczyciel powoli wychodził z całą masą książek na ramionach oraz filiżankach na ich szczycie...
z/t dla wszystkich
________
Kathleen Wright: +2 PD, + 12 fasolek
Colette Warp: + 2 PD, + 12 fasolek
Blaise Rain: + 2 PD, + 12 fasolek
Sherisse Rhian: + 2 PD, + 12 fasolek
Nieobecni:
Kyohei Takano: Szlaban w Filcha.
- Bardzo dobrze, panie Warp, tutaj zdecydowanie jest balon. To oznacza krótkie kłopoty. Panno Wright, widzę tu cygaro, to zwiastun nowych znajomości, gratuluję. Panie Rain, wyszedł panu ptak, to zwiastun dobrych wieści, wspaniale. Och, panno Rhian, widzi pani? To bardzo wyraźne cymbałki, oznaczające nieszczerą miłość... Pamiętajcie o tych wróżbach, w każdej chwili mogą się spełnić!
Po ustawieniu ławek na swoim miejscu wszyscy mogli opuścić salę, a niezdarny nauczyciel powoli wychodził z całą masą książek na ramionach oraz filiżankach na ich szczycie...
z/t dla wszystkich
________
Kathleen Wright: +2 PD, + 12 fasolek
Colette Warp: + 2 PD, + 12 fasolek
Blaise Rain: + 2 PD, + 12 fasolek
Sherisse Rhian: + 2 PD, + 12 fasolek
Nieobecni:
Kyohei Takano: Szlaban w Filcha.
- Nauczyciele
Re: Sala Wróżbiarstwa
Pon Lip 13, 2015 12:10 am
Przyszedł czas na zajęcia Wróżbiarstwa z VII rokiem - tym razem miała je poprowadzić nowa nauczycielka, która miała zamiar utrzymać porządek na swojej lekcji, a także zadbać by wszyscy dostatecznie zajęli się tym, co im przygotowała. Co jak co, ale Salome Thynn była gotowa. Na jej biurku spoczywały różnorodne książki, sama kobieta zaś piła herbatę z jedną nogą założoną na drugą i układała sobie tarota, czekając na swoich uczniów. Pergamin z nazwiskami miała przygotowany, by sprawdzić obecność; nie należała bowiem do nauczycielek, które odpuściłyby nieobecność na zajęciach. W powietrzu zaś unosił się kwiatowy zapach perfum, który skutecznie niwelował woń papierosów.
- Caroline Rockers
Re: Sala Wróżbiarstwa
Wto Lip 14, 2015 12:34 am
Wypadałoby się ruszyć na kolejne zajęcia, w końcu C. nie mogła sobie pozwolić na to, żeby mieć problemy z powodu nieobecności na lekcji, zwłaszcza że za kilka dni miał się odbyć mecz ze Ravenclawem. Black nie dawał im ostatnio spokoju, wciąż powtarzając, jak ważne jest, żeby wygrali, co ciemnowłosa komentowała jedynie przewróceniem oczami. Raczej wątpiła, żeby Krukom dobrze poszło - no może jedynie Nailah stanowi jakiś problem, ale reszta? Nic trudnego. Przynajmniej tak uważała Rockers. A zresztą! Jak coś, to ona była gotowa, by pomocnie przywalić swoją pałką - dzięki temu mogła się spokojnie wyżyć. Ale teraz była w zupełnie innym miejscu - wspinała się coraz wyżej po schodach wieży północnej, aż w końcu dostrzegła odpowiednie drzwi, prowadzące wprost do sali Wróżbiarstwa. Zapukała krótko i weszła do środka, witając się z nową nauczycielką i zajmując jeden z wolnych stolików w kącie. Wyciągnęła swój podręcznik do tego, jakże fascynującego przedmiotu i oparła swoją głowę na dłoni, mrużąc leniwie swoje chmurne oczy.
- Neve Collins
Re: Sala Wróżbiarstwa
Wto Lip 14, 2015 5:50 pm
Cicho weszła do pomieszczenia, posyłając nauczycielowi słaby uśmiech na powitanie, by zaraz przenieść fijołkowe oczęta na pannę Rockers - oczy, w których nie rodził się strach, kiedy ją widziała, nie rodziła się ciekawość, nie rodziła się radość, ale nie było też obojętności - spoglądała konkretnie na nią, choć nie na jej cielesną powłokę, nie na kłamstwa, którymi samą siebie oplotła, wmawiając sobie pewne rzeczy, by łatwiej było przetrwać i walczyć o codzienność - chociaż, walka? Zwycięstwo ponoć nie musiało walczyć - Zwycięstwo miało prowadzić swych wojowników... Jakże smutna to była Królowa na tej szachownicy, która nie miała za sobą żadnych pionków. I żaden zapewne nie przybierze nigdy jej barw - będą stawać po przeciwnej strony, ponieważ nie miała do zaoferowania niczego wartościowego, ba! - nie miała NIC do zaoferowania, nie ważne, o jakiej wartości - jedynie brała - a gdy to robiła, zagarniała całymi garściami, by z psychotyczną potrzebą dotrzeć do zamierzonego celu. To powinno być smutne. A było na swój sposób interesujące. Niczym małpka w zoo, która potrafi więcej, niż pozostałe, ale nie ważne, jak się stara - nigdy nie będzie człowiekiem. Dawno utraciła te człowieczeństwo i teraz tylko chwytała się tych resztek, które jej ofiarowano. Albo raczej: której jej jeszcze zostały.
Oczy panny Collins płynnie przepłynęły po sylwetkę panny Rockers i zawędrowały do jednego z pustych miejsc, gdzie usiadła, rozkładając swoje przybory.
Oczy panny Collins płynnie przepłynęły po sylwetkę panny Rockers i zawędrowały do jednego z pustych miejsc, gdzie usiadła, rozkładając swoje przybory.
- Nauczyciele
Re: Sala Wróżbiarstwa
Czw Lip 16, 2015 2:13 am
- Widzę, że Was jest jeszcze mniej, niż zazwyczaj... - odezwała się czarownica, widząc jak Caroline i Neve zajmują swoje miejsca. Co prawda było jeszcze kilku uczniów, ale wedle jej porządnie sporządzonej listy nadal brakowało, co niektórych. No ale cóż! Albo się jeszcze pojawią, albo i nie - w tym drugim przypadku Salome zamierzała się z nimi rozliczyć. Wyczytała listę obecności i odznaczyła odpowiednie nazwiska. Następnie machnęła różdżką i któreś z okien się otworzyło, wpuszczając do środka trochę świeżego powietrza. Dzięki jej kolejnemu posunięciu, karty do tarota zaczęły same się tasować. Kobieta zaś podniosła się do góry i oficjalnie rozpoczęła zajęcia.
- Witam Was na kolejnych zajęciach z Wróżbiarstwa. Jako, że ostatnio mieliście pierwszą lekcję odnośnie układania tarota, czas na następną. Zanim jednak przejdziemy do części praktycznej, zajmiemy się tą teoretyczną. Czy ktoś jest mi w stanie powiedzieć, czym na dobrą sprawę jest tarot? Jak powstał?
- Witam Was na kolejnych zajęciach z Wróżbiarstwa. Jako, że ostatnio mieliście pierwszą lekcję odnośnie układania tarota, czas na następną. Zanim jednak przejdziemy do części praktycznej, zajmiemy się tą teoretyczną. Czy ktoś jest mi w stanie powiedzieć, czym na dobrą sprawę jest tarot? Jak powstał?
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|