- Vakel B. Bułhakow
Re: Mały zakątek między regałami
Pią Sie 07, 2015 11:52 pm
Na dotyk nawet nie zwrócił uwagi. Mimo wszystko miał trochę lat na karku i nie brał nawet pod uwagę zainteresowania trzydzieści lat młodszą od siebie dziewczynką. W ciszy obserwował jej zmagania z matematyką na poziomie szkoły podstawowej.
- Otóż to. - powiedział spokojnie. - Zrobiłaś to bezbłędnie. - przyznał z uśmiechem na ustach. - Swoją drogą skoro jesteś z piątego roku to wyliczając twoje liczby przez przypadek odrobiłem za ciebie zadanie domowe. Lepiej nie chwal się tym koleżankom z klasy.
Podciągnął rękawy koszuli, wziął książkę z symbolami do ręki i odsunął od stolika.
Z interpretacją mojego imienia zostawiam cię na wieczór w ramach sesji powtórzeniowej. Czas mnie goni, a że dzisiaj czeka mnie jeszcze nocny obchód po korytarzach, to niewiele mi już dzisiaj wolnego zostało.
Mówiąc to powoli wycofywał się z alejki.
Dobrej nocy, Kaylin.
I po chwili już go nie było.
[z tematu]
- Otóż to. - powiedział spokojnie. - Zrobiłaś to bezbłędnie. - przyznał z uśmiechem na ustach. - Swoją drogą skoro jesteś z piątego roku to wyliczając twoje liczby przez przypadek odrobiłem za ciebie zadanie domowe. Lepiej nie chwal się tym koleżankom z klasy.
Podciągnął rękawy koszuli, wziął książkę z symbolami do ręki i odsunął od stolika.
Z interpretacją mojego imienia zostawiam cię na wieczór w ramach sesji powtórzeniowej. Czas mnie goni, a że dzisiaj czeka mnie jeszcze nocny obchód po korytarzach, to niewiele mi już dzisiaj wolnego zostało.
Mówiąc to powoli wycofywał się z alejki.
Dobrej nocy, Kaylin.
I po chwili już go nie było.
[z tematu]
- Kaylin Wittermore
Re: Mały zakątek między regałami
Sob Sie 08, 2015 12:09 am
Spokojny głos nauczyciela działał na nią kojąco. Czuła się w jego towarzystwie dosyć swobodnie, a jednocześnie wiedziała, że wreszcie coś zaczyna jej świtać w głowie. No i, jak na aspołeczną dziewczynkę, całkiem dobrze poradziła sobie z interakcją międzyludzką. Już z samego tego mogła być z siebie dumna. jakby tego było mało, z ust profesora padła pochwała, która sprawiła, że panienka Wittermore poczuła skurcz żołądka. Całkiem przyjemny swoją drogą.
Ładny ma pan uśmiech. - Chciała powiedzieć, jednak w ostatniej chwili zdała sobie sprawę, że mogłoby to zabrzmieć po prostu źle. Z tego względu powstrzymała się od komentarza i wsłuchała w jego kolejne słowa. Zaśmiała się zakrywając usta dłonią.
- Ma pan to jak w banku. - Dodała spoglądając na niego z lekkim, prawie niedostrzegalnym uśmiechem na ustach. Prawdę mówiąc, już nie mogła się doczekać kolejnej lekcji Numerologii! Kiedy zaczął się zbierać na chwilę zrobiło jej się smutno, jednak uczucie to szybko zniknęło. Sama nie wiedziała, co oznaczało. Chyba po prostu znalazła kogoś, z kim rozmowa nie sprawiała jej problemu i żal było jej ją przerywać.
- Rozumiem, w takim razie w zamian za to, że rozwiązał pan za mnie moje zadanie domowe... Ja rozwiążę znaczenie pana imienia. - Dodała obserwując, jak się zbierał. Pierwszy raz naprawdę chciała poświęcić czas na zagadkę numerologiczną. Sama się sobie dziwiła. Jednak wewnętrzna ciekawość, chęć dowiedzenia się jaki był profesor Bułhakow była silniejsza niż cokolwiek innego.
- Dobranoc panie profesorze. Życzę panu spokojnego obchodu. - Dodała na pożegnanie i już wkrótce została w tej części biblioteki sama. Przed dłuższą chwilę wpatrywała się w rozpiskę, jaką jej zostawił. Potem skupiła się na księdze, którą czytała wcześniej. Jednym ruchem reki zamknęła ją i odłożyła na półkę. W zamian za to zgarnęła podręcznik do Numerologii i skierowała się do swojego dormitorium. Czekał ją wieczór z interpretacją, jednak nie miała wątpliwości, że w końcu jej się coś uda.
No i będzie miała co opisać w swoim pamiętniku.
z/t
Ładny ma pan uśmiech. - Chciała powiedzieć, jednak w ostatniej chwili zdała sobie sprawę, że mogłoby to zabrzmieć po prostu źle. Z tego względu powstrzymała się od komentarza i wsłuchała w jego kolejne słowa. Zaśmiała się zakrywając usta dłonią.
- Ma pan to jak w banku. - Dodała spoglądając na niego z lekkim, prawie niedostrzegalnym uśmiechem na ustach. Prawdę mówiąc, już nie mogła się doczekać kolejnej lekcji Numerologii! Kiedy zaczął się zbierać na chwilę zrobiło jej się smutno, jednak uczucie to szybko zniknęło. Sama nie wiedziała, co oznaczało. Chyba po prostu znalazła kogoś, z kim rozmowa nie sprawiała jej problemu i żal było jej ją przerywać.
- Rozumiem, w takim razie w zamian za to, że rozwiązał pan za mnie moje zadanie domowe... Ja rozwiążę znaczenie pana imienia. - Dodała obserwując, jak się zbierał. Pierwszy raz naprawdę chciała poświęcić czas na zagadkę numerologiczną. Sama się sobie dziwiła. Jednak wewnętrzna ciekawość, chęć dowiedzenia się jaki był profesor Bułhakow była silniejsza niż cokolwiek innego.
- Dobranoc panie profesorze. Życzę panu spokojnego obchodu. - Dodała na pożegnanie i już wkrótce została w tej części biblioteki sama. Przed dłuższą chwilę wpatrywała się w rozpiskę, jaką jej zostawił. Potem skupiła się na księdze, którą czytała wcześniej. Jednym ruchem reki zamknęła ją i odłożyła na półkę. W zamian za to zgarnęła podręcznik do Numerologii i skierowała się do swojego dormitorium. Czekał ją wieczór z interpretacją, jednak nie miała wątpliwości, że w końcu jej się coś uda.
No i będzie miała co opisać w swoim pamiętniku.
z/t
- Birdie Fleur
Re: Mały zakątek między regałami
Pon Sie 17, 2015 9:41 pm
Ptaszyna siedziała przy samotnym stoliczku. Niemal cały jego blat zawalony był stosem ksiąg o tak rozbieżnej tematyce, że ciężko było stwierdzić z czego konkretnie dziewczyna próbuje stworzyć notatki. W rzeczywistości już dawno zapomniała po co dokładnie tutaj przyszła - zdawało jej się, że próbowała znaleźć sobie jakieś sensowne zajęcie, ale w obliczu ostatnich wydarzeń skupienie się na czymkolwiek przychodziło jej z trudem. Mecz pamiętała jak przez mgłę. Obraz Ślizgona rozmywał się we wspomnieniach, doprowadzając Birdie do jeszcze większego zdenerwowania. Próby analizy tego co się stało przypominały o każdym popełnionym błędzie i braku reakcji, co wyjaśniało narastającą tam głęboko frustrację.
Umoczyła pióro w atramencie i zastanowiła się chwilę. Przejechała wzrokiem po tym co zdążyła zapisać i załamała się lekko. Informacje dotyczące eliksiru wielosokowego były w idiotyczny sposób przerywane bazgrołami i zlepkami myśli trudnymi do rozszyfrowania przez samą autorkę.
Westchnęła ciężko. Tak ciężko, że aż sama się sobie zdziwiła.
Leniwie zakręciła kałamarz, a zeszyt zwinęła w rulon i schowała do wewnętrznej kieszeni płaszcza. Łokcie oparła na stole, twarz ukryła w dłoniach i siedziała tak w zupełnej ciszy. Przez moment zdawało się, że Ptaszyna po prostu zacznie szlochać, co byłoby w tej sytuacji całkiem sensowne (chociaż wciąż żałosne), ale nic takiego się nie stało. Była tym typem człowieka, który wszystko dusił głęboko w sobie. Być może przez dzieciństwo, być może przez głupotę.
Umoczyła pióro w atramencie i zastanowiła się chwilę. Przejechała wzrokiem po tym co zdążyła zapisać i załamała się lekko. Informacje dotyczące eliksiru wielosokowego były w idiotyczny sposób przerywane bazgrołami i zlepkami myśli trudnymi do rozszyfrowania przez samą autorkę.
Westchnęła ciężko. Tak ciężko, że aż sama się sobie zdziwiła.
Leniwie zakręciła kałamarz, a zeszyt zwinęła w rulon i schowała do wewnętrznej kieszeni płaszcza. Łokcie oparła na stole, twarz ukryła w dłoniach i siedziała tak w zupełnej ciszy. Przez moment zdawało się, że Ptaszyna po prostu zacznie szlochać, co byłoby w tej sytuacji całkiem sensowne (chociaż wciąż żałosne), ale nic takiego się nie stało. Była tym typem człowieka, który wszystko dusił głęboko w sobie. Być może przez dzieciństwo, być może przez głupotę.
- Alexandra Grace
Re: Mały zakątek między regałami
Pon Sie 17, 2015 10:24 pm
Wybieranie samotni najczęściej jest błędem. Alexandra mogła wymieniać miliony powodów dla których takie to właśnie złe jest, ale najważniejszy brzmi: nie ważne, gdzie by się nie próbowano odizolować, tam i tak będą ludzie. Przynajmniej w jej przypadku. Choćby zeszła pod ziemię w samo jądro to mogła być pewna, że nie będzie mogła się tam zaszyć samotnie. Poszła więc do biblioteki i nie zakładała już, że nikogo nie spotka. W jej życiu nie było miejsca na spełnienie jej wewnętrznych zachcianek względem bycia SAMEMU ze sobą. Nie, zawsze ktoś musi towarzyszyć. Byłoby zaskakującym, gdyby się nikt nie pojawił jednak. Na to nie ma co liczyć. Gdy tylko skierowała się w "wymarłą" część biblioteki dostrzegła kogoś. Bo jakby inaczej? Na szczęście nie oczekiwała już nawet pustki. Los chciał, by ciągle miała kogoś obok, więc trzeba się z tym zwyczajnie zmierzyć. Chłonąć to, co daje i próbować uczynić to korzystnym i dobrym. Bez większego zawahania szła dalej z uśmiechem (bo przecież każdy nowy człowiek to nowa szansa, a nie potencjalny morderca, prawda?). Dotarła wreszcie do swojego nowego towarzystwa. Kolejnego z wielu, ale może lepszego? W końcu trzeba się pozytywniej do świata nastawiać, żeby nie zwariować, a myślenie o nieznajomych dobrze to niezły początek.
- Hej, mogłabym się przysiąść? - W sumie to nic konkretnego do roboty (a raczej przez widok kolejnego ucznia odstawiła pomysł robienia czegokolwiek) również nie miała, więc choć one jeszcze nie wiedzą to jednak mają choć jakiś jeden wspólny szczegół!
- Hej, mogłabym się przysiąść? - W sumie to nic konkretnego do roboty (a raczej przez widok kolejnego ucznia odstawiła pomysł robienia czegokolwiek) również nie miała, więc choć one jeszcze nie wiedzą to jednak mają choć jakiś jeden wspólny szczegół!
- Birdie Fleur
Re: Mały zakątek między regałami
Pon Sie 17, 2015 11:02 pm
Cały bezsens życia stawał się dla dziewczyny jeszcze bardziej komiczny kiedy przypominała sobie historię swojego imienia. Ptaszynka, która miała unosić w górę, lecieć ponad głowami szarych ludzi wolna od trosk i przyziemnych spraw. Teraz siedziała tutaj, wciąż knując i planując w jaki sposób rozładować napięcie, które ciążyło na jej ciele ciągnąc na dno. Ale czy była w stanie uciec się do morderstwa? Czy była w stanie przetrzeć granicę życia i śmierci i razem z bratem osiągnąć to, co planowali już od dawna? Rok niedługo się skończy. Będzie wolna od rozkazujących jej ludzi, którym płacą za bezskuteczne próby uczynienia z niej człowieka. Nie będzie musiała udawać.
Z letargu wyrwały ją słowa gryfonki.
- Jasne, proszę bardzo. - powiedziała przymilnie, posyłając Alexandrze numer dwadzieścia pięć ze swojego całkiem pokaźnego arsenału pozytywnych uśmiechów. Wypracowała je już do tego stopnia, że wyglądały na wyjątkowo naturalne. W celu stwarzania pozorów wyciągnęła schowany wcześniej zeszyt na ławkę i udawała, że coś z niego czyta. Gdzieś tam, pomiędzy kartkami zawieruszył się jeden z niewysłanych nigdy listów do Snape'a, który teraz przyprawiał Birdie o odruch wymiotny. Świadomość tego, że napisała tak bzdurne, miłosne wyznania wywoływała u niej jednoczesny ból głowy i czterech liter. Była ponad to. Była ponad wszystko. Nie musiała zabiegać o względy Smarkerusa.
Z letargu wyrwały ją słowa gryfonki.
- Jasne, proszę bardzo. - powiedziała przymilnie, posyłając Alexandrze numer dwadzieścia pięć ze swojego całkiem pokaźnego arsenału pozytywnych uśmiechów. Wypracowała je już do tego stopnia, że wyglądały na wyjątkowo naturalne. W celu stwarzania pozorów wyciągnęła schowany wcześniej zeszyt na ławkę i udawała, że coś z niego czyta. Gdzieś tam, pomiędzy kartkami zawieruszył się jeden z niewysłanych nigdy listów do Snape'a, który teraz przyprawiał Birdie o odruch wymiotny. Świadomość tego, że napisała tak bzdurne, miłosne wyznania wywoływała u niej jednoczesny ból głowy i czterech liter. Była ponad to. Była ponad wszystko. Nie musiała zabiegać o względy Smarkerusa.
- Alexandra Grace
Re: Mały zakątek między regałami
Pon Sie 17, 2015 11:18 pm
Zawsze jest tak samo.
Nie. To nie jest prawda, chociaż każdy dzień zlewa się z kolejnym, jakby świat nie miał już nam do zaoferowania tak rozległej palety barw, jak dotychczas. Wszystko jednak przemija - nawet zielone liście przechodzą przez kilka odcieni innych kolorów, a potem zamierają w jednym. Może ich czasy są właśnie ty końcem? Może to wszystko co się dzieje jest po prostu początkiem końca? Może... morze jest szerokie i głębokie. Oczywiście, że jest przyzwolenie na rozmyślanie nad tym, czy aby na pewno. Prawdą jest jednak fakt, iż rzeczy oczywiste, wynikające z innych, a nawet narzucone nam są jeszcze mniej zrozumiałe od innych. Człowiek zaprogramowany jest na niepewność, odmawianie i odpychanie wszystkiego, co mu nie odpowiada. Dlatego tak właśnie tak ciężko jest słuchać.
Zajęła miejsca, nie wyciągając z własnej torby ani jednego podręcznika, czegokolwiek. Tutaj już dziewczyny nie są podobne. Panna Grace nie miała zamiaru pozorować niczego. Akceptując swoje wszystkie wady, zalety i inne dodatki zaprzestała takiego procederu. Żadnej zabawy w kłamstwa, granie... nic takiego. Ludzie zasługują na choć jednego marnego człowieczka, który po prostu powie wszystko. Może jej też by się coś takiego przydało? Niemyślenie o tym czy ktoś jest czegoś wart, czy jest sens. Po prostu być i działać.
Chwilę trwała w ciszy, ale nie dała rady wytrzymać długo. Nie, gdy nie jest sama.
- Może mogłabym Ci w czymś pomóc? - Zwyczajne, lekko troskliwe pytanie. Może Alexandra nie jest najgenialniejszą istotą pod słońcem, ale zawsze jest minimalna szansa, że zarzuci czymś bardziej odkrywczym. Szczęście początkującego ponoć sprzyja lekko nieogarniętym i młodym ludziom. Może się sprawdzić? Ach! Znowu to nasze niebieskie morze!
Nie. To nie jest prawda, chociaż każdy dzień zlewa się z kolejnym, jakby świat nie miał już nam do zaoferowania tak rozległej palety barw, jak dotychczas. Wszystko jednak przemija - nawet zielone liście przechodzą przez kilka odcieni innych kolorów, a potem zamierają w jednym. Może ich czasy są właśnie ty końcem? Może to wszystko co się dzieje jest po prostu początkiem końca? Może... morze jest szerokie i głębokie. Oczywiście, że jest przyzwolenie na rozmyślanie nad tym, czy aby na pewno. Prawdą jest jednak fakt, iż rzeczy oczywiste, wynikające z innych, a nawet narzucone nam są jeszcze mniej zrozumiałe od innych. Człowiek zaprogramowany jest na niepewność, odmawianie i odpychanie wszystkiego, co mu nie odpowiada. Dlatego tak właśnie tak ciężko jest słuchać.
Zajęła miejsca, nie wyciągając z własnej torby ani jednego podręcznika, czegokolwiek. Tutaj już dziewczyny nie są podobne. Panna Grace nie miała zamiaru pozorować niczego. Akceptując swoje wszystkie wady, zalety i inne dodatki zaprzestała takiego procederu. Żadnej zabawy w kłamstwa, granie... nic takiego. Ludzie zasługują na choć jednego marnego człowieczka, który po prostu powie wszystko. Może jej też by się coś takiego przydało? Niemyślenie o tym czy ktoś jest czegoś wart, czy jest sens. Po prostu być i działać.
Chwilę trwała w ciszy, ale nie dała rady wytrzymać długo. Nie, gdy nie jest sama.
- Może mogłabym Ci w czymś pomóc? - Zwyczajne, lekko troskliwe pytanie. Może Alexandra nie jest najgenialniejszą istotą pod słońcem, ale zawsze jest minimalna szansa, że zarzuci czymś bardziej odkrywczym. Szczęście początkującego ponoć sprzyja lekko nieogarniętym i młodym ludziom. Może się sprawdzić? Ach! Znowu to nasze niebieskie morze!
- Birdie Fleur
Re: Mały zakątek między regałami
Wto Sie 18, 2015 1:25 am
Uśmiech dawał jej to dziwne uczucie stabilności. Chociaż szczęście było w tym przypadku fikcją, to mimo wszystko czuła się w środku odrobinę lepiej. Bezpieczniej. O wiele łatwiej było kryć się pod maską ucznia bezproblemowego, który wolny czas spędza na studiowaniu coraz to trudniejszych i bardziej skomplikowanych podręczników, niż pokazać twarz osoby słabej, która z każdym dniem kruszy się coraz bardziej.
Ale Birdie nie chciała taka być. Nie chciała być ani molem książkowym, ani porcelanową laleczką. Chciała rosnąć w siłę, w potęgę i powoli wyzbywać się tych ludzkich emocji, które uważała za zbędne. I powoli jej się to udawało - w dziewczynie dało się zauważyć zmiany tak drastyczne, że momentami stawała się karykaturalnie żałosna. W dodatku gdzieś tam w odmętach świadomości wciąż tkwiły wspomnienia, których nienawidziła, a jednocześnie kochała je całą sobą. Gdyby nie istniały one, to nie istniałaby ona.
- Masz coś konkretnego na myśli? - zapytała swoim cichym, piskliwym głosem. Szczerze wątpiła w chęć gryfonki do odrabiania z nią pracy domowej z eliksirów, więc podejrzewała próbę zabawy w psychologa. Ktoś już kiedyś próbował z dość tragicznym skutkiem.
Wzrok Ptaszyny wciąż tkwił na idealnie wykreślonych literach składających się na jej imię i nazwisko. Birdie Fleur. Nawet w listach podpisywała się sztywno i oficjalnie.
Ale Birdie nie chciała taka być. Nie chciała być ani molem książkowym, ani porcelanową laleczką. Chciała rosnąć w siłę, w potęgę i powoli wyzbywać się tych ludzkich emocji, które uważała za zbędne. I powoli jej się to udawało - w dziewczynie dało się zauważyć zmiany tak drastyczne, że momentami stawała się karykaturalnie żałosna. W dodatku gdzieś tam w odmętach świadomości wciąż tkwiły wspomnienia, których nienawidziła, a jednocześnie kochała je całą sobą. Gdyby nie istniały one, to nie istniałaby ona.
- Masz coś konkretnego na myśli? - zapytała swoim cichym, piskliwym głosem. Szczerze wątpiła w chęć gryfonki do odrabiania z nią pracy domowej z eliksirów, więc podejrzewała próbę zabawy w psychologa. Ktoś już kiedyś próbował z dość tragicznym skutkiem.
Wzrok Ptaszyny wciąż tkwił na idealnie wykreślonych literach składających się na jej imię i nazwisko. Birdie Fleur. Nawet w listach podpisywała się sztywno i oficjalnie.
- Alexandra Grace
Re: Mały zakątek między regałami
Wto Sie 18, 2015 1:59 pm
To wcale nie jest łatwiejsze. To zwyczajnie wygodne w chwili, gdy nie chcemy się spowiadać nikomu z tego, co nas rozszarpuje. Człowiek jest zabawny - pragnie uwagi, a jednocześnie woli ją ograniczać, gdy przerodzi się ona w zainteresowanie czymś konkretnym. A człowiek potrzebuje kruszenia i zbierania się z tego. Wtedy buduje swoją osobowość. Inaczej stoi w miejscu sypiąc się powoli, bardziej dotkliwie i zostaje taki posypany całkiem sam.
Kolejny z wielu dowodów na to, że każdy dzień jest podobny do poprzedniego. Nawet jej własne słowa są podobne do nich. Monotonność życia zaczynała ją powoli przerażać. Jakby każdy spotkany człowiek był taki sam. A nie jest! Więc dlaczego u licha się powtarza? Alexandra nie rozumiała samej siebie teraz. Każdy jest dla niej wyjątkowy, a mimo tego robi coś tak... tak durnego. I natychmiast odczuła potrzebę, by to zmienić. Tak jak wiele innych rzeczy.
Krok po kroku i idziemy do przodu.
- Raczej nie, a ty? - odpowiedziała trochę zbyt głośno. Na własne szczęście znajdowały się oddalone od bibliotekarki na tyle, że nie mogła tego słyszeć. Brutalne zakłócenie spokoju książek nie zostanie tym razem przez nią ukarane. Chyba, że panna Grace zacznie mówić jeszcze głośniej, wtedy sprawa może wyglądać zupełnie inaczej.
A czemu nie? Eliksiry ciekawy przedmiot! Za szybko wyklucza wiele możliwości. Gdyby potrzebowała właśnie studiowania Eliksirów w jej towarzystwie to nie ma przeciwwskazań. Mogła nawet ją ucieszyć informacją, że nie będzie się bawiła w psychologa. Siłowe wyciąganie z ludzi informacji i uszczęśliwianie ich na siłę nie zdaje egzaminu. Lepiej próbować stać się kimś, komu sami chcieliby cokolwiek powiedzieć, bo niestety większość społeczeństwa nie wyśpiewuje żadnej ody o tym, jakie jest ich życie komuś obcemu.
Albo chociaż posiedzieć przy nich. Czasami nic więcej nie jest potrzebne.
Kolejny z wielu dowodów na to, że każdy dzień jest podobny do poprzedniego. Nawet jej własne słowa są podobne do nich. Monotonność życia zaczynała ją powoli przerażać. Jakby każdy spotkany człowiek był taki sam. A nie jest! Więc dlaczego u licha się powtarza? Alexandra nie rozumiała samej siebie teraz. Każdy jest dla niej wyjątkowy, a mimo tego robi coś tak... tak durnego. I natychmiast odczuła potrzebę, by to zmienić. Tak jak wiele innych rzeczy.
Krok po kroku i idziemy do przodu.
- Raczej nie, a ty? - odpowiedziała trochę zbyt głośno. Na własne szczęście znajdowały się oddalone od bibliotekarki na tyle, że nie mogła tego słyszeć. Brutalne zakłócenie spokoju książek nie zostanie tym razem przez nią ukarane. Chyba, że panna Grace zacznie mówić jeszcze głośniej, wtedy sprawa może wyglądać zupełnie inaczej.
A czemu nie? Eliksiry ciekawy przedmiot! Za szybko wyklucza wiele możliwości. Gdyby potrzebowała właśnie studiowania Eliksirów w jej towarzystwie to nie ma przeciwwskazań. Mogła nawet ją ucieszyć informacją, że nie będzie się bawiła w psychologa. Siłowe wyciąganie z ludzi informacji i uszczęśliwianie ich na siłę nie zdaje egzaminu. Lepiej próbować stać się kimś, komu sami chcieliby cokolwiek powiedzieć, bo niestety większość społeczeństwa nie wyśpiewuje żadnej ody o tym, jakie jest ich życie komuś obcemu.
Albo chociaż posiedzieć przy nich. Czasami nic więcej nie jest potrzebne.
- Birdie Fleur
Re: Mały zakątek między regałami
Wto Sie 18, 2015 6:24 pm
Ptaszyna uśmiechnęła się przymilnie. Nie znała jej, nie kojarzyła z rocznika, więc musiała być młodsza, bo starszych znaleźć już nie mogła. Ciężko było ocenić cokolwiek po wyglądzie, a nie chciała strzelać.
Z zewnątrz zdawała się być teraz oazją spokoju i zrozumienia, w środku coś zgrzytało. Czyli... bez zmian. Od paru ładnych lat.
- Niezupełnie. - mruknęła pod nosem, otwerając zeszyt na kolejnych, zapisanych nawet na marginesie stronach. Szukała czegoś, na czym mogła uwiesić wzrok. Chociaż jednej, normalnej notatki z eliksirów. - Zwykle siedzę tutaj sama, bo tak najłatwiej mi się uczyć. - ciągnęła powoli, przewracając strony, aż wreszcie, gdzieś w połowie natrafiła na składniki potrzebne do przyrządzenia veritaserum, o którym Slughorn kazał przygotować tekst na następne zajęca. - Wiesz, zbliżają mi się owutemy. To wszystko robi się coraz bardziej stresujące.
Uniosła spojrzenie znad papierzysk, żeby spojrzeć na Alexandrę. Nagle dotarło do niej, że czerwone, gryfońskie szaty ciągnęły się za nią ostatno naprawdę często i spotykała wśród nich najwięcej dziwadeł - zaczynając na Mundym, na niej kończąc. Bo Birdie nie zaliczała osób dosiadających się w bibliotece bez żadnego sensowego celu za w pełni normalnych. Nawet, jeżeli w społeczeństwie nie uchodziło to za nic wartego niepokoju.
- Szukałaś tutaj jakiejś książki, czy...? - towarzystwa? To właśnie chciałaś powiedzieć, prawda? - Jeżeli masz z czymś problem, to być może role mogą się odwrócić i to ja zapytam: mogłabym w czymś ci pomóc?
Z zewnątrz zdawała się być teraz oazją spokoju i zrozumienia, w środku coś zgrzytało. Czyli... bez zmian. Od paru ładnych lat.
- Niezupełnie. - mruknęła pod nosem, otwerając zeszyt na kolejnych, zapisanych nawet na marginesie stronach. Szukała czegoś, na czym mogła uwiesić wzrok. Chociaż jednej, normalnej notatki z eliksirów. - Zwykle siedzę tutaj sama, bo tak najłatwiej mi się uczyć. - ciągnęła powoli, przewracając strony, aż wreszcie, gdzieś w połowie natrafiła na składniki potrzebne do przyrządzenia veritaserum, o którym Slughorn kazał przygotować tekst na następne zajęca. - Wiesz, zbliżają mi się owutemy. To wszystko robi się coraz bardziej stresujące.
Uniosła spojrzenie znad papierzysk, żeby spojrzeć na Alexandrę. Nagle dotarło do niej, że czerwone, gryfońskie szaty ciągnęły się za nią ostatno naprawdę często i spotykała wśród nich najwięcej dziwadeł - zaczynając na Mundym, na niej kończąc. Bo Birdie nie zaliczała osób dosiadających się w bibliotece bez żadnego sensowego celu za w pełni normalnych. Nawet, jeżeli w społeczeństwie nie uchodziło to za nic wartego niepokoju.
- Szukałaś tutaj jakiejś książki, czy...? - towarzystwa? To właśnie chciałaś powiedzieć, prawda? - Jeżeli masz z czymś problem, to być może role mogą się odwrócić i to ja zapytam: mogłabym w czymś ci pomóc?
- Alexandra Grace
Re: Mały zakątek między regałami
Wto Sie 18, 2015 10:53 pm
Jak widać notatki są ciekawsze niż rozmówca. Szkoda, Alex lubi kontakt wzrokowy, szczególnie podczas rozmowy. Posiadanie wszystkiego byłoby nudne, ale taki szczegół ułatwiłby poznanie dziewczyny. W życiu jednak nic nie jest łatwe, bo po co? Dlatego każdy ma swój rodzaj wewnętrznego zgrzytu.
Filozof zadałby proste pytanie: Lepiej się, gdy go widać, czy nie?
Och, czyli kolejny raz nie ma jednoznacznej odpowiedzi na coś? Nawet obca osoba! Nie ma jednak co narzekać. Napatoczyła się jej jakaś dziewczynka w barwach domu Lwa i próbuje rozmawiać. Gdy się nie ma na to ochoty to trudno oczekiwać entuzjazmu. Za to druga strona ma co robić właśnie, gdy jednak nie kryje się po samotniach. Na przykład teraz spojrzała na jej papiery na moment. Uznała jednak, że niewłaściwym by było dopatrywanie się, co na nich jest. Tak, to ten jeden z nielicznych razów, gdy panna Grace stara się być kulturalna, skoro już zakłóciła czyjś spokój.
- Domyślam się. Mnie czekają SUMy dopiero. Może jednak nie będzie tak źle? Wyglądasz na rozgarniętą osobę. Nie mówiąc już o tym, że jeśli uczysz się sama to masz w głowie sporo informacji, której lenie w ogóle nie posiadają - SUMy... co ona ma z nimi zrobić? To pytanie trwało schowane bardzo głęboko. Nie żeby się jakoś specjalnie przejmowała - na zajęciach była wszystkich (no dobra, z pewnymi wyjątkami), czego miała to się uczyła, zadania zrobiła. Jedynie jeden przeklęty przedmiot w połączeniu ze stresem może stanowić wybuchową mieszankę. Jeden jedyny, reszta będzie raczej dobra i przeciętna... raczej, ale kto wie, co się tam wydarzy. W stresowych sytuacjach emocje nie pomagają, więc koniec może nadejść mniej kolorowy. Jest jednak jeszcze czas. Powtórki, moment na samodzielną prace i wreszcie stawi się temu czoła. W końcu to tylko egzaminy, a następne już w VII klasie. Nie czas dla niej jeszcze na stres.
Pewnie im bliżej tym będzie gorzej...
- Jeśli pytanie ma dotyczyć osobistych spraw to trochę za późno, dałam radę - stwierdziła mrugając do nieznajomej z uśmiechem. Los się też do niej uśmiechnął, bo i ona patrzyła na nią! Kolejne małe zaskoczenie.
- A jeśli o lekcje to... cóż, nie jest ze mną tak źle, a jedyna rzecz, która wymagałaby pomocy... Wierz mi, że Merlinowi nie starczyłoby cierpliwości na wałkowanie tego ze mną - ASTRONOMIA. Jedno małe słowo, wielka trwoga. Tak, o to chodzi. Nic tak jej nie męczy, jak to. I dlatego chciała tego dokonać. Poradzić sobie z tym, co sprawia problem. Szlachetne założenie, ale efekty kosztują sporo wysiłku. I nie są jakieś powalające na końcu niestety.
- I przepraszam, że się nie przedstawiłam. Nazywam się Alex i miło mi Cię poznać - To numer drugi na liście tego, co jej nie wychodzi. Kulturalne poznawanie ludzi. Zamiast na wstępie się przywitać to jak na złość o tym zapomina. Szkoda, bo lepiej ludzie odbieraliby ją w wersji kulturalniejszej. Jak to jednak ciągle się przewija... nie można mieć zbyt wiele.
Filozof zadałby proste pytanie: Lepiej się, gdy go widać, czy nie?
Och, czyli kolejny raz nie ma jednoznacznej odpowiedzi na coś? Nawet obca osoba! Nie ma jednak co narzekać. Napatoczyła się jej jakaś dziewczynka w barwach domu Lwa i próbuje rozmawiać. Gdy się nie ma na to ochoty to trudno oczekiwać entuzjazmu. Za to druga strona ma co robić właśnie, gdy jednak nie kryje się po samotniach. Na przykład teraz spojrzała na jej papiery na moment. Uznała jednak, że niewłaściwym by było dopatrywanie się, co na nich jest. Tak, to ten jeden z nielicznych razów, gdy panna Grace stara się być kulturalna, skoro już zakłóciła czyjś spokój.
- Domyślam się. Mnie czekają SUMy dopiero. Może jednak nie będzie tak źle? Wyglądasz na rozgarniętą osobę. Nie mówiąc już o tym, że jeśli uczysz się sama to masz w głowie sporo informacji, której lenie w ogóle nie posiadają - SUMy... co ona ma z nimi zrobić? To pytanie trwało schowane bardzo głęboko. Nie żeby się jakoś specjalnie przejmowała - na zajęciach była wszystkich (no dobra, z pewnymi wyjątkami), czego miała to się uczyła, zadania zrobiła. Jedynie jeden przeklęty przedmiot w połączeniu ze stresem może stanowić wybuchową mieszankę. Jeden jedyny, reszta będzie raczej dobra i przeciętna... raczej, ale kto wie, co się tam wydarzy. W stresowych sytuacjach emocje nie pomagają, więc koniec może nadejść mniej kolorowy. Jest jednak jeszcze czas. Powtórki, moment na samodzielną prace i wreszcie stawi się temu czoła. W końcu to tylko egzaminy, a następne już w VII klasie. Nie czas dla niej jeszcze na stres.
Pewnie im bliżej tym będzie gorzej...
- Jeśli pytanie ma dotyczyć osobistych spraw to trochę za późno, dałam radę - stwierdziła mrugając do nieznajomej z uśmiechem. Los się też do niej uśmiechnął, bo i ona patrzyła na nią! Kolejne małe zaskoczenie.
- A jeśli o lekcje to... cóż, nie jest ze mną tak źle, a jedyna rzecz, która wymagałaby pomocy... Wierz mi, że Merlinowi nie starczyłoby cierpliwości na wałkowanie tego ze mną - ASTRONOMIA. Jedno małe słowo, wielka trwoga. Tak, o to chodzi. Nic tak jej nie męczy, jak to. I dlatego chciała tego dokonać. Poradzić sobie z tym, co sprawia problem. Szlachetne założenie, ale efekty kosztują sporo wysiłku. I nie są jakieś powalające na końcu niestety.
- I przepraszam, że się nie przedstawiłam. Nazywam się Alex i miło mi Cię poznać - To numer drugi na liście tego, co jej nie wychodzi. Kulturalne poznawanie ludzi. Zamiast na wstępie się przywitać to jak na złość o tym zapomina. Szkoda, bo lepiej ludzie odbieraliby ją w wersji kulturalniejszej. Jak to jednak ciągle się przewija... nie można mieć zbyt wiele.
- Birdie Fleur
Re: Mały zakątek między regałami
Sro Sie 19, 2015 7:39 pm
Birdie wyglądała na nieco rozbawioną jej oceną - utwierdziło ją to w przekonaniu, że dotychczas musiały mijać się na korytarzu naprawdę szerokim łukiem. Lenistwo i brak choćby odrobiny cierpliwości do tego, co zaczyna robić były u niej wręcz przerażająco widoczne. Szczególnie, że często zdarza jej się omijać lekcje. Miała jednak swoje sposoby, aby mierne oceny nieco podciągnąć. Usprawiedliwianie się treningami quidditcha, trzepotanie rzęsami, szantaż emocjonalny... Ptaszynie nie można było odmówić sprytu, ambicji, przerostu okładki nad treścią i niepotrzebnej zuchwałości, co zmusiło niejednego do zastanawiania się nad prostą rzeczą: dlaczego nie trafiła do Slytherinu? Ale kto tam wie tą cholerną czapkę...
- Birdie. - przedstawiła się promiennie. - Birdie Fleur. - dodała po chwili, jakby samo imię było niewystarczające. Ludzie zbyt często marszczyli brwi w zastanowieniu, co dziewczyny w żaden sposób nie dziwiło - brzmiało ono raczej jak pseudonim artystyczny.
- Z tego co wiem, to mamy w szkole całkiem sprawnie działające kółko korepetycji. Nigdy nie słyszałam, aby ktokolwiek na nie narzekał. Osobiście nigdy nie miałam potrzeby skorzystania, - a raczej czasu i chęci - ale śmiem zaryzykować stwierdzenie, że jest to całkiem sensowne rozwiązanie twojego problemu.
Przechyliła głowę w bok.
- Oczywiście jeżeli już nie próbowałaś.
Jedynym klubem do którego Birdie kiedykolwiek się zapytała był ten redakcyjny. Wpierw służył jej za całkiem dobrą przykrywkę przy zakradaniu się w miejsca, gdzie była niekoniecznie mile widziana. Później, kiedy już stała się miernym wierszokletą i bajkopisarką - mogła się tam emocjonalnie wyżyć. Szczególnie na ludziach, którzy zaszli jej za skórę. A później wystarczyło podpisać się fałszywym imieniem...
- Birdie. - przedstawiła się promiennie. - Birdie Fleur. - dodała po chwili, jakby samo imię było niewystarczające. Ludzie zbyt często marszczyli brwi w zastanowieniu, co dziewczyny w żaden sposób nie dziwiło - brzmiało ono raczej jak pseudonim artystyczny.
- Z tego co wiem, to mamy w szkole całkiem sprawnie działające kółko korepetycji. Nigdy nie słyszałam, aby ktokolwiek na nie narzekał. Osobiście nigdy nie miałam potrzeby skorzystania, - a raczej czasu i chęci - ale śmiem zaryzykować stwierdzenie, że jest to całkiem sensowne rozwiązanie twojego problemu.
Przechyliła głowę w bok.
- Oczywiście jeżeli już nie próbowałaś.
Jedynym klubem do którego Birdie kiedykolwiek się zapytała był ten redakcyjny. Wpierw służył jej za całkiem dobrą przykrywkę przy zakradaniu się w miejsca, gdzie była niekoniecznie mile widziana. Później, kiedy już stała się miernym wierszokletą i bajkopisarką - mogła się tam emocjonalnie wyżyć. Szczególnie na ludziach, którzy zaszli jej za skórę. A później wystarczyło podpisać się fałszywym imieniem...
- Alexandra Grace
Re: Mały zakątek między regałami
Sro Sie 19, 2015 10:58 pm
Hogwart to sporej wielkości zamek. Wiele razy już się w nim zgubiła, więc nie da się ukryć, że mogła mijać dziewczynę przez cały okres nauki. I nawet o tym nie wiedzieć! Tyle ludzi nas mija, a ile przeżyć do tego przechodzi nam pod nosem! Wszystko jednak dzieje się z jakiegoś powodu. Może dlatego nagle tej czapce odbiło i podjęła taką decyzję? W końcu ona widzi ponoć bardzo duży kawałek naszego wnętrza.
A tam jesteśmy często zupełnie inni niż sami myślimy.
- Jak tak oficjalnie to Alexandra Maria Grace, ale Alex naprawdę starcza. A ty masz świetne imię! - Marszczyć czoło? No co ty! Imiona są wyjątkowe, kryje się pod nimi setki historii i znaczeń, określając nas, a równocześnie to my tworzymy definicję naszego tytułu. To zbyt ciekawe, by się przy tym krzywić. Nie mówiąc już o tym, że jej imię naprawdę było niecodzienne, a to równa się zwiększeniu zainteresowania Alexandry ją o 100%.
- Ktoś by umarł na załamanie, nie warto. Dam sobie radę. Tyle czasu dawałam to i teraz nie może być tak źle - Nie próbowała, bo jeszcze znajomość swoich własnych umiejętności miała. Poradzi sobie jakoś. Raz na wozie raz pod wozem, ale jednak.
A tam jesteśmy często zupełnie inni niż sami myślimy.
- Jak tak oficjalnie to Alexandra Maria Grace, ale Alex naprawdę starcza. A ty masz świetne imię! - Marszczyć czoło? No co ty! Imiona są wyjątkowe, kryje się pod nimi setki historii i znaczeń, określając nas, a równocześnie to my tworzymy definicję naszego tytułu. To zbyt ciekawe, by się przy tym krzywić. Nie mówiąc już o tym, że jej imię naprawdę było niecodzienne, a to równa się zwiększeniu zainteresowania Alexandry ją o 100%.
- Ktoś by umarł na załamanie, nie warto. Dam sobie radę. Tyle czasu dawałam to i teraz nie może być tak źle - Nie próbowała, bo jeszcze znajomość swoich własnych umiejętności miała. Poradzi sobie jakoś. Raz na wozie raz pod wozem, ale jednak.
- Birdie Fleur
Re: Mały zakątek między regałami
Sro Sie 19, 2015 11:27 pm
Owszem, Hogwart wydawał się być wielki. Kiedy w pierwszej klasie zobaczyła go pierwszy raz przez szybę pociągu zachwyciła się nim ogromnie. Wszystko wydawało się być potwornie duże i tajemnicze, szczególnie dla dziewczynki, która wychowała się w małej klitce z mugolskim ojcem i nigdy w życiu nie wyjechała poza swoje rodzinne miasto. Teraz jednak czuła się tutaj jak w pułapce. Znała większość zamkowych tajemnic, które wywęszyła pracując na rzecz Portretowego Szmeru. Kojarzyła najpopularniejszych uczniów z każdego rocznika, o których niejednokrotnie wypisywała bzdury na pierwszej stronie gazety. Nauczyciele i rówieśnicy na wylot poznali osobę, którą udawała, żeby nikt nie podejrzewał jej o radykalne poglądy. Miały wyjść na jaw dopiero później.
Teraz, kiedy grube mury Hogwartu przestały być dla niej bezpieczne czuła się jak w pułapce. Martwym uczniom szkoły stawiało się pomniki na błoniach. Na ich martwych ciałach. Chowano ich z dala od rodziców, z dala od domu. W miejscu, gdzie wciąż unosił się smród czarnej magii, ból tych, którzy kochali, skowyt opiekunów, którzy zawiedli.
Nie była tu bezpieczna. Nie tu i teraz. Musiała uciekać, razem z Martinem. I wtedy opracować to, co zapewni im nieśmiertelność.
- Oh, dziękuję ci ślicznie. - zatrzepotała rzęsami. - Moi rodzice zawsze chcieli, żebym żyła chwilą i nie oglądała się wstecz. Pewnie zawiedli by się widząc, że siódmy rok ślęczę nad książkami. - zaśmiała się cicho, ale przyjaźnie.
Wyciągnęła się, prostując na moment obolałe od garbienia nad stolikiem plecy.
- Jeżeli czujesz, że sama dasz sobie radę, to z pewnością tak będzie.
Teraz, kiedy grube mury Hogwartu przestały być dla niej bezpieczne czuła się jak w pułapce. Martwym uczniom szkoły stawiało się pomniki na błoniach. Na ich martwych ciałach. Chowano ich z dala od rodziców, z dala od domu. W miejscu, gdzie wciąż unosił się smród czarnej magii, ból tych, którzy kochali, skowyt opiekunów, którzy zawiedli.
Nie była tu bezpieczna. Nie tu i teraz. Musiała uciekać, razem z Martinem. I wtedy opracować to, co zapewni im nieśmiertelność.
- Oh, dziękuję ci ślicznie. - zatrzepotała rzęsami. - Moi rodzice zawsze chcieli, żebym żyła chwilą i nie oglądała się wstecz. Pewnie zawiedli by się widząc, że siódmy rok ślęczę nad książkami. - zaśmiała się cicho, ale przyjaźnie.
Wyciągnęła się, prostując na moment obolałe od garbienia nad stolikiem plecy.
- Jeżeli czujesz, że sama dasz sobie radę, to z pewnością tak będzie.
- Alexandra Grace
Re: Mały zakątek między regałami
Pią Sie 21, 2015 7:51 pm
Alexandra była w Klubie Redakcyjnym. Zawsze jednak starała się tworzyć wszystko, nie krzywdząc nikogo. Każde słowo było ważone. Oczywiście nigdy nie zatajała niczego. Prawda liczyła się dla niej najbardziej i czuła, że nie ma prawa oszukiwać kogokolwiek tylko po to, by chronić innych. W końcu prawda jest jedna. Można ją jednak przekazywać w inny sposób, bardziej delikatny. Oczywiście, że idealnie nigdy nic nie gra, ale jeśli można zapobiec czemukolwiek, co mogłoby naruszyć cudzą sferę prywatności bez powodu to... to warto próbować. Słowo jest i było dla niej darem, nie bronią wymierzoną w innych. Nie da się jednak ukryć, że nie dało mówić się delikatnie o śmierci takiego grona osób. Tak samo, jak unikać myśli, że to się będzie powtarzać. Niekoniecznie w takich okolicznościach, ale przecież wszyscy czują, że idzie coś gorszego.
Tylko, czy gdzieś tam dalej w świecie, poza murami Hogwartu będzie bezpieczniej? Gryfonka śmiała w to wątpić.
- Siedzenie nad książkami nie musi wykluczać życia chwilą. Sądzę, że Twoje życie jest bardzo ciekawe nawet jeśli czasami usiądziesz przy książce gdzieś - Jedna rzecz nigdy nie powinna wykluczać drugiej, prawda? Do tego chyba każdy uczeń choć raz w życiu przysiadł, żeby cokolwiek powtórzyć, a jego życie nie zostało przez to odznaczone nagrodą za największe na świecie nudziarstwo. Nauka nie kaleczy życia, tylko je ubogaca w końcu. Siedem lat szkoły dla niektórych to najlepsze lata całego życia właśnie przez to, że mają okazję korzystać z niego w pełni.
- Optymistycznie, podoba mi się takie myślenie. Chociaż często to, że myślimy, iż sobie poradzimy, wcale nie oznacza, że tak będzie - Nikt nie jest samowystarczalny. Nieważne, jakby bardzo by chciał.
Po prostu nie jest. Potrzebujemy innych ludzi na własne szczęście, bądź i wręcz przeciwnie czasami...
Tylko, czy gdzieś tam dalej w świecie, poza murami Hogwartu będzie bezpieczniej? Gryfonka śmiała w to wątpić.
- Siedzenie nad książkami nie musi wykluczać życia chwilą. Sądzę, że Twoje życie jest bardzo ciekawe nawet jeśli czasami usiądziesz przy książce gdzieś - Jedna rzecz nigdy nie powinna wykluczać drugiej, prawda? Do tego chyba każdy uczeń choć raz w życiu przysiadł, żeby cokolwiek powtórzyć, a jego życie nie zostało przez to odznaczone nagrodą za największe na świecie nudziarstwo. Nauka nie kaleczy życia, tylko je ubogaca w końcu. Siedem lat szkoły dla niektórych to najlepsze lata całego życia właśnie przez to, że mają okazję korzystać z niego w pełni.
- Optymistycznie, podoba mi się takie myślenie. Chociaż często to, że myślimy, iż sobie poradzimy, wcale nie oznacza, że tak będzie - Nikt nie jest samowystarczalny. Nieważne, jakby bardzo by chciał.
Po prostu nie jest. Potrzebujemy innych ludzi na własne szczęście, bądź i wręcz przeciwnie czasami...
- Birdie Fleur
Re: Mały zakątek między regałami
Pią Wrz 04, 2015 6:09 pm
Słownik Birdie posiadał takie słowo jak prawda, ale dziewczyna zdążyła w swoim siedemnastoletnim życiu udowodnić jak pięknie potrafi je nadinterpretować. Prawda, ha. Każdy miał swoją unikalną. Bądź gdzieś, słuchaj uważnie, albo nigdy nie dowiesz się tej słynnej, prawdziwej prawdy, a jedynie prawdy innych. Redaktor przekazywał innym swoje opinie i poglądy, nawet jeżeli nie był tego świadomy... a Birdie była tego świadoma aż za bardzo. Słowa stały się w pewnym momencie kolejną zabawką.
Czasami nawet próbowała wyobrazić sobie swoją przyszłość, kiedy już zrzuci czarno-błękitne szaty i wkroczy w dorosłość. Wizja ta była rozmyta i postawione zostało na niej naprawdę wiele znaków zapytania, ale jednego była pewna - gdyby nie Martin, gdyby nie ich wspólne plany, to zostanie korespondentem jakiejś gazety nie było wcale takim złym pomysłem.
- Czasami. - powtórzyła po niej, wciąż przymilnie się uśmiechając. - Mam nieodparte wrażenie, że ślęczę nad nimi cały okres mojej edukacji. Nie to, żebym jakoś szczególnie na to narzekała. - ciągnęła, robiąc dopiski na bardzo pokreślonej już stronie zeszytu. Wzrok Ptaszyny błądził gdzieś pomiędzy oczami Alexandry, a tym, co tworzyło się na wyginającej się od tuszu stronnicy. - Po prostu czasami czuję, że kiedyś mogę pożałować braku działania w pewnych sprawach. Że mogłam zagospodarować ten czas w inny, interesujący sposób. Książki uczą tego, co już zostało odkryte, a ja... - urwała, jakby sama nie wiedziała jak dokończyć zdanie. - Ja chcę być tą osobą, o której odkryciach będą czytać w tej bibliotece.
Zaśmiała się pod nosem.
- Typowa, gryfońska postawa.
Czasami brakowało jej ich odwagi. Później przypominała sobie o tym, że większość pupilków Godryka powinno zostać cofniętych do magicznego przedszkola. Przerost ambicji nad treścią.
Czasami nawet próbowała wyobrazić sobie swoją przyszłość, kiedy już zrzuci czarno-błękitne szaty i wkroczy w dorosłość. Wizja ta była rozmyta i postawione zostało na niej naprawdę wiele znaków zapytania, ale jednego była pewna - gdyby nie Martin, gdyby nie ich wspólne plany, to zostanie korespondentem jakiejś gazety nie było wcale takim złym pomysłem.
- Czasami. - powtórzyła po niej, wciąż przymilnie się uśmiechając. - Mam nieodparte wrażenie, że ślęczę nad nimi cały okres mojej edukacji. Nie to, żebym jakoś szczególnie na to narzekała. - ciągnęła, robiąc dopiski na bardzo pokreślonej już stronie zeszytu. Wzrok Ptaszyny błądził gdzieś pomiędzy oczami Alexandry, a tym, co tworzyło się na wyginającej się od tuszu stronnicy. - Po prostu czasami czuję, że kiedyś mogę pożałować braku działania w pewnych sprawach. Że mogłam zagospodarować ten czas w inny, interesujący sposób. Książki uczą tego, co już zostało odkryte, a ja... - urwała, jakby sama nie wiedziała jak dokończyć zdanie. - Ja chcę być tą osobą, o której odkryciach będą czytać w tej bibliotece.
Zaśmiała się pod nosem.
- Typowa, gryfońska postawa.
Czasami brakowało jej ich odwagi. Później przypominała sobie o tym, że większość pupilków Godryka powinno zostać cofniętych do magicznego przedszkola. Przerost ambicji nad treścią.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach