- Giotto Nero
Re: Mały zakątek między regałami
Sro Kwi 20, 2016 9:24 pm
Sam przedmiot nie był dla Nero czymś trudnym, bardziej rozchodziło się o znalezienie jakichkolwiek sił i chęci, do powtarzania, bądź uzupełniania materiału. Na ćwiczeniach praktycznych w cieplarni szło mu całkiem nieźle, niestety nie zawsze słuchał tak, jak robił to przykładowo na eliksirach czy obronie przed czarną magią, a i samo nastawienie do przedmiotów było zupełnie innego, dlatego też, głównie z własnej winy, musiał nadrabiać wszystko po zajęciach.
Jeśli jednak głowa Puchonki zaczęła rodzić jakikolwiek pomysł zamiany, bądź współpracy, wszystko spali na panewce z kilku powodów. Po pierwsze, Nero nie jest zainteresowany działaniem wspólnie, po drugie, z tego co było mu wiadomo, Powell jest młodsza od niego o rok, więc ten materiał, który on obecnie przerabia, ona miała albo opowiedziany w zalążku, albo jeszcze słowem nikt o tym nie wspomniał na zajęciach jej rocznika. Trzecim powodem był fakt, iż czułby się dziwnie współpracując z dziewczyną, której de facto nie zna.
Jeśli zaśmiałaby się na jego reakcję, nic by sobie z tego raczej nie zrobił. On nie widział w tym nic śmiesznego, głównie z powodu swojego zmęczenia całym tym materiałem, powtórkami i kolejnymi opisami roślin. Będąc gdziekolwiek, zawsze starał się być naturalny i oddawać cały swój charakter, który momentami trudno poznać. Tym razem mogła dostrzec w nim odrobinę lenia, śpiocha, a zarazem bardzo bezpośredniej osoby, którą niewątpliwie był. W końcu, on nie żartował, on mówił serio z tym spaniem.
- Nie. - rzucił krótko, spokojnie i na tyle dosadnie, by Nathalie nie odebrała tego ani jako próbę droczenia się, ani jako nieśmieszny żart, przy okazji poprawiając książkę na twarzy.
Był osobą zanadto szczerą i momentami wręcz zbyt bezpośrednią, tak jak w tym przypadku. Oczywiście, nie wynikało to z jakiejkolwiek niechęci, czy coś, bo szczerze powiedziawszy, w jakiś dziwny sposób nawet lubił Puchonkę, pomimo tego, że rozmawiali pierwszy raz; pewnie chodzi o wspólną pasję do Quidditcha i o lampienie się na siebie sprzed kilku chwil. Wszystko jednak sprowadzało się do tego, że tak naprawdę jej nie znał i nie wiedział w czym musiałby jej pomagać, jak długo, kiedy i jakie miałby w tym własne korzyści. Może i było to trochę samolubne, ale jeśli ma się już wysilać, to dla siebie. Nie ma 5 lat, żeby dzielić się chipsami tylko dlatego, bo on je ma. Ma tyle na głowie, że gdyby chciał uczestniczyć w życiu szkolnym, to z pewnością udzielałby się w jakimś tanim klubiku, począwszy od korepetycji, skończywszy na pojedynków.
Zdjął papier z twarzy i spojrzał na nią lekko zmęczonym wzrokiem.
- W ogóle... ty jesteś? - no tak, do było do przewidzenia. Zapomniał jak dziewczyna się nazywa. Ale chyba to można mu wybaczyć, grunt, że chociaż jej twarz jako tako pamiętał z pojedynków między Slytherinem a Pucholandią i kojarzył ją właśnie z tego domu.
Jeśli jednak głowa Puchonki zaczęła rodzić jakikolwiek pomysł zamiany, bądź współpracy, wszystko spali na panewce z kilku powodów. Po pierwsze, Nero nie jest zainteresowany działaniem wspólnie, po drugie, z tego co było mu wiadomo, Powell jest młodsza od niego o rok, więc ten materiał, który on obecnie przerabia, ona miała albo opowiedziany w zalążku, albo jeszcze słowem nikt o tym nie wspomniał na zajęciach jej rocznika. Trzecim powodem był fakt, iż czułby się dziwnie współpracując z dziewczyną, której de facto nie zna.
Jeśli zaśmiałaby się na jego reakcję, nic by sobie z tego raczej nie zrobił. On nie widział w tym nic śmiesznego, głównie z powodu swojego zmęczenia całym tym materiałem, powtórkami i kolejnymi opisami roślin. Będąc gdziekolwiek, zawsze starał się być naturalny i oddawać cały swój charakter, który momentami trudno poznać. Tym razem mogła dostrzec w nim odrobinę lenia, śpiocha, a zarazem bardzo bezpośredniej osoby, którą niewątpliwie był. W końcu, on nie żartował, on mówił serio z tym spaniem.
- Nie. - rzucił krótko, spokojnie i na tyle dosadnie, by Nathalie nie odebrała tego ani jako próbę droczenia się, ani jako nieśmieszny żart, przy okazji poprawiając książkę na twarzy.
Był osobą zanadto szczerą i momentami wręcz zbyt bezpośrednią, tak jak w tym przypadku. Oczywiście, nie wynikało to z jakiejkolwiek niechęci, czy coś, bo szczerze powiedziawszy, w jakiś dziwny sposób nawet lubił Puchonkę, pomimo tego, że rozmawiali pierwszy raz; pewnie chodzi o wspólną pasję do Quidditcha i o lampienie się na siebie sprzed kilku chwil. Wszystko jednak sprowadzało się do tego, że tak naprawdę jej nie znał i nie wiedział w czym musiałby jej pomagać, jak długo, kiedy i jakie miałby w tym własne korzyści. Może i było to trochę samolubne, ale jeśli ma się już wysilać, to dla siebie. Nie ma 5 lat, żeby dzielić się chipsami tylko dlatego, bo on je ma. Ma tyle na głowie, że gdyby chciał uczestniczyć w życiu szkolnym, to z pewnością udzielałby się w jakimś tanim klubiku, począwszy od korepetycji, skończywszy na pojedynków.
Zdjął papier z twarzy i spojrzał na nią lekko zmęczonym wzrokiem.
- W ogóle... ty jesteś? - no tak, do było do przewidzenia. Zapomniał jak dziewczyna się nazywa. Ale chyba to można mu wybaczyć, grunt, że chociaż jej twarz jako tako pamiętał z pojedynków między Slytherinem a Pucholandią i kojarzył ją właśnie z tego domu.
- Nathalie Powell
Re: Mały zakątek między regałami
Czw Kwi 21, 2016 3:11 pm
Uniosła głowę do góry zerkając na sufit. Nie - rozbrzmiewało jej w uszach. Skrzywiła się delikatnie i zastanowiła. Właściwie tego się spodziewała już na samym początku, ale no co poradzić. Nie uraził jej tym, nawet nie zaskoczył. Chciała jedynie by nauczył ją jakiegoś eliksiru, bo swoją poprzednią wypowiedzią podkreślił to, że zna się na tym. Nie musiała pomagać jemu, przecież był starszy. No w sumie nie zaoferowała mu, bo domyślała się reakcji typu: "Przecież ty nawet nie wiesz co to jest, nie miałaś tego na zajęciach". No cóż, trzeba brać pod uwagę, że to drugi ulubiony przedmiot Puchonki i jakąś wiedzą na jego temat posiadała. Może nie zagłębiała się w podręczniki ani nic podobnego, ale nawet jak przeglądała te dla siódmego roku, to mało rzeczy ją zaskoczyło. Poza tym w większości ostatni rok to powtórzenia.
Już otworzyła usta by się odezwać, a coś ją powstrzymało. Nie mogła zrezygnować, potrzebowała kogoś by przynajmniej ją nadzorował. Kogoś kto chociaż trochę się na tym zna i przerabiał to. Samodzielnie jedynie postąpi tak jak teraz. Zamiar czytania i uczenia się, a w rzeczywistości szukanie innego punktu zaczepienia by tylko uniknąć nauki.
Położyła ręce na stole by okazać tym swoją bezradność. Postanowiła spróbować jeszcze raz, jak tym razem nie uda się w jakiś sposób zachęcić chłopaka, poprosi o to kogoś innego. Pytanie tylko kto jest dobry z eliksirów i będzie miał ochotę jej pomóc...
- Szkoda. - odparła ze smutkiem - Mówiłeś, że praktyka lepiej uczy, więc pomyślałam, że... - nie dokończyła i w tym momencie otworzyła podręcznik tam gdzie skończyła. - ...no nie ważne.
Poparła się o dłoń i zaczęła przyglądać się kartce. Już po kilku sekundach ziewnęła, bo to było dla niej tak nudne, że nie mogła się powstrzymać. Przetarła delikatnie oczy by nie zamknęły się. Starała się skupić, bardzo...
Przewróciła oczami jak tylko usłyszała słowa wypowiedziane przez Giotto.
Siedzimy tu już dobre dziesięć minut, a ty mnie pytasz o imię... Ja wiem, że nie jestem zbyt ciekawą osobą, ale... Z resztą...
- Nathalie Powell - odpowiedziała nawet na niego nie patrząc. Jej głos brzmiał zwyczajnie, nie okazała w nim, że trochę ją to zirytowało. Nero i tak ledwo co widział, więc i tak raczej nie zwróciłby uwagi na jej gesty czy ton.
Już otworzyła usta by się odezwać, a coś ją powstrzymało. Nie mogła zrezygnować, potrzebowała kogoś by przynajmniej ją nadzorował. Kogoś kto chociaż trochę się na tym zna i przerabiał to. Samodzielnie jedynie postąpi tak jak teraz. Zamiar czytania i uczenia się, a w rzeczywistości szukanie innego punktu zaczepienia by tylko uniknąć nauki.
Położyła ręce na stole by okazać tym swoją bezradność. Postanowiła spróbować jeszcze raz, jak tym razem nie uda się w jakiś sposób zachęcić chłopaka, poprosi o to kogoś innego. Pytanie tylko kto jest dobry z eliksirów i będzie miał ochotę jej pomóc...
- Szkoda. - odparła ze smutkiem - Mówiłeś, że praktyka lepiej uczy, więc pomyślałam, że... - nie dokończyła i w tym momencie otworzyła podręcznik tam gdzie skończyła. - ...no nie ważne.
Poparła się o dłoń i zaczęła przyglądać się kartce. Już po kilku sekundach ziewnęła, bo to było dla niej tak nudne, że nie mogła się powstrzymać. Przetarła delikatnie oczy by nie zamknęły się. Starała się skupić, bardzo...
Przewróciła oczami jak tylko usłyszała słowa wypowiedziane przez Giotto.
Siedzimy tu już dobre dziesięć minut, a ty mnie pytasz o imię... Ja wiem, że nie jestem zbyt ciekawą osobą, ale... Z resztą...
- Nathalie Powell - odpowiedziała nawet na niego nie patrząc. Jej głos brzmiał zwyczajnie, nie okazała w nim, że trochę ją to zirytowało. Nero i tak ledwo co widział, więc i tak raczej nie zwróciłby uwagi na jej gesty czy ton.
- Giotto Nero
Re: Mały zakątek między regałami
Czw Kwi 21, 2016 4:33 pm
Wprawdzie Nero mógł jej pomóc już na początku, ale tak samo jak czytanie zielarstwa, nie należało teraz do grona jego zachcianek, tak wspólna nauka z Puchonką, również wydawała się być daleko w kręgu jego obecnych zainteresowań. Wszystko przez brak jakichkolwiek chęci do pracy dzisiejszego dnia. Gdyby nie został tak zmulony nauką zielarstwa, to zapewne miałby więcej sił do tłumaczenia jej eliksirów i może nawet zgodziłby się jej pomóc. Tymczasem, brakło mu przekonania do wszystkiego i nie zapowiadało się na żadną zmianę.
Wydawałoby się, że spytanie jej o imię dopiero po kilkunastu minutach, było bardzo nietaktowne, ale Nero raczej nic sobie z tego nie robił. Nie miał zamiaru jej urazić, sam bardziej postrzegł to jako coś bardzo miłego, w końcu zainteresował się nią, czyli wykazał chęć poznania się i zapamiętania jej nie tylko z ładnej buzi, czy umiejętności gry Quidditcha. Jej mogło się to wydawać, że postrzega ją jako kogoś nijakiego, aczkolwiek myliła się. Na swój sposób, wzbudziła w nim ciekawość i efekt tego miała już na samym początku, gdy wertował ją spojrzeniem przez dobre kilka minut.
Spojrzał na nią lekko znużony.
- Więc skoro nieważne, to ok. - uśmiechnął się kącikiem ust, dając jej do zrozumienia, że teraz sama popełniła błąd, jeśli próbowała go do czegoś nakłonić. Cenił w ludziach bezpośrednie podejście, a takie próby przekabacania go, zazwyczaj prowadziły do niczego. Jeśli Nathalie jest zdeterminowana, by uzyskać od niego pomoc, niech się bardziej postara. On przecież nie ma żadnego obowiązku z nią współpracować. A co do droczenia się z nią, sama się o to prosiła po ostatniej wypowiedzi.
W chwili przedstawienia się, patrzył na nią cały czas, więc raczej miał okazję dostrzec, że trochę ją uraził. Nie trzeba było być jasnowidzem, żeby to ujrzeć.
- Męczysz jedną stronę od dziesięciu minut, aż taki masz z tym problem? - rzucił po chwili, biorąc bez pozwolenia do ręki jej podręcznik. Swój położył gdzieś na bok i gdy tylko przypomniał sobie temat, który teraz przerabia Nathalie, uniósł tylko lekko brwi. Dla niego była to bułka z masłem, ale domyślił się, że Powell nie miała zapewne zacięcia do tego przedmiotu, tak jak on nie miał do jej profeski: zielarstwa.
Przełożył kolejną kartkę, gdzie był już sposób przygotowania wywaru. Po czym położył obrócony podręcznik przed siedzącą Puchonką i zaczął wskazywać palcem na kolejne wersy.
- Żadna filozofia, robisz tak jak jest tu napisane, tylko pod sam koniec, musisz wymieszać, o czym tu nie wspomnieli. - i cały misterny plan poszedł w pizdu, pomógł jej, ale to chyba tylko dlatego, żeby nie wzięła go za jakiegoś ślizgońskiego chuja, który był na tyle niekulturalny, że nawet się nią nie zainteresował na początku. Chociaż w sumie... co go to obchodziło? Od kiedy opinia ludzi robi na nim jakiekolwiek wrażenie? To chyba wpływ przebywania z puchonem w jednym pomieszczeniu.
Wydawałoby się, że spytanie jej o imię dopiero po kilkunastu minutach, było bardzo nietaktowne, ale Nero raczej nic sobie z tego nie robił. Nie miał zamiaru jej urazić, sam bardziej postrzegł to jako coś bardzo miłego, w końcu zainteresował się nią, czyli wykazał chęć poznania się i zapamiętania jej nie tylko z ładnej buzi, czy umiejętności gry Quidditcha. Jej mogło się to wydawać, że postrzega ją jako kogoś nijakiego, aczkolwiek myliła się. Na swój sposób, wzbudziła w nim ciekawość i efekt tego miała już na samym początku, gdy wertował ją spojrzeniem przez dobre kilka minut.
Spojrzał na nią lekko znużony.
- Więc skoro nieważne, to ok. - uśmiechnął się kącikiem ust, dając jej do zrozumienia, że teraz sama popełniła błąd, jeśli próbowała go do czegoś nakłonić. Cenił w ludziach bezpośrednie podejście, a takie próby przekabacania go, zazwyczaj prowadziły do niczego. Jeśli Nathalie jest zdeterminowana, by uzyskać od niego pomoc, niech się bardziej postara. On przecież nie ma żadnego obowiązku z nią współpracować. A co do droczenia się z nią, sama się o to prosiła po ostatniej wypowiedzi.
W chwili przedstawienia się, patrzył na nią cały czas, więc raczej miał okazję dostrzec, że trochę ją uraził. Nie trzeba było być jasnowidzem, żeby to ujrzeć.
- Męczysz jedną stronę od dziesięciu minut, aż taki masz z tym problem? - rzucił po chwili, biorąc bez pozwolenia do ręki jej podręcznik. Swój położył gdzieś na bok i gdy tylko przypomniał sobie temat, który teraz przerabia Nathalie, uniósł tylko lekko brwi. Dla niego była to bułka z masłem, ale domyślił się, że Powell nie miała zapewne zacięcia do tego przedmiotu, tak jak on nie miał do jej profeski: zielarstwa.
Przełożył kolejną kartkę, gdzie był już sposób przygotowania wywaru. Po czym położył obrócony podręcznik przed siedzącą Puchonką i zaczął wskazywać palcem na kolejne wersy.
- Żadna filozofia, robisz tak jak jest tu napisane, tylko pod sam koniec, musisz wymieszać, o czym tu nie wspomnieli. - i cały misterny plan poszedł w pizdu, pomógł jej, ale to chyba tylko dlatego, żeby nie wzięła go za jakiegoś ślizgońskiego chuja, który był na tyle niekulturalny, że nawet się nią nie zainteresował na początku. Chociaż w sumie... co go to obchodziło? Od kiedy opinia ludzi robi na nim jakiekolwiek wrażenie? To chyba wpływ przebywania z puchonem w jednym pomieszczeniu.
- Nathalie Powell
Re: Mały zakątek między regałami
Czw Kwi 21, 2016 5:18 pm
Znudzona wpatrywała się tępo w podręcznik. Nawet już nie próbowała czytać, bo co by jej to dało. W tym momencie nawet sama obecność Giotto ją rozpraszała. Wolała coś zrobić, polatać, porysować... Może to był właściwy pomysł. W końcu nie dokończyła ostatniej pracy. Nie zapowiadało się na to by chłopak chciał ją pouczyć, a tak to by zrobiła coś miłego dla siebie.
Już miała sięgnąć po szkicownik, ale usłyszawszy wypowiedź Ślizgona i uniosła delikatnie brew ku górze. Zrozumiała, że taki obrót spraw mu właściwie odpowiadał. Nie chciał jej pomagać, nie przejmował się. Właściwie z jakiej racji miałby się w ogóle tym interesować. Nie znał jej, nawet zapytał ją o imię, więc to chyba oczywiste. Spoglądała wciąż na podręcznik bezinteresownie, a w między czasie w jej głowie toczyła się debata na temat "Kto by tu mógł mnie nauczyć?". Zastanawiała się poważnie nad poproszeniem Natalie Dark. Nie wiedziała czy ona jest dobra z eliksirów, ale będąc już na siódmym roku pewnie doskonale znała materiał z piątego. Ostatnio nie miała nic przeciwko wspólnej nauce nad zaklęciem, więc teraz pewnie nie zrobiłoby to jej wielkiej różnicy. Ewentualnie jak będzie zajęta to przez myśl przeszła jej Felice, która zawsze była zaangażowana na lekcjach i z pewnością wie o tym o wiele więcej niż Puchonka.
- Już mówiłam, że to jest nudne - podkreśliła spoglądając na chłopaka.
No tak, bo dla ciebie to wszystko jest takie proste. Może nie wszyscy są wielkimi geniuszami...
Nagle Gio zabrał jej książkę sprzed nosa i sam zaczął czytać. Delikatnie ją to zaskoczyła, ale nic nie powiedziała. Wydał się bardziej żywszy niż przed chwilą, chociaż oczy wciąż miał delikatnie przymknięte i ziewał co jakiś czas. Zmęczenie przemawiało przez niego w każdym calu. Nie wyglądało jakby to miało tylko swoje źródło w zielarstwie. Raczej sprawiał wrażenie jakby nie spał za dużo.
Przyglądała się uważnie jego poczynaniom. W tym czasie zdążył przełożyć stronę i patrzył na to jakby czytał najzwyczajniejszą książkę. Dziewczyna ściągnęła usta i czekała aż chłopak zwróci jej własność. Zdziwienie jednak było większe, odwrócił tom w jej stronę i pokazując palcem wyjaśnił cały przebieg ważenia danego eliksiru. Wygrała!
- Oczywiście, dla ciebie to takie proste - powiedziała delikatnie kpiąc, ale na jej twarzy pojawił się uśmiech - W każdym razie... Dzięki - odparła przesuwając dokładnie przed siebie podręcznik.
Przyjrzała się dokładnie składowi eliksiru. Zaczęła powoli analizować jak mogłaby zdobyć składniki, których potrzebuje to stworzenia wywaru. Od razu olśniło ją, że powinna napisać do swojego taty by przysłał jej to. Jakie to banalne, w końcu on prowadzi sklep z takimi rzeczami...
Od razu rozpromieniała i chciała wszystko powiedzieć swojemu towarzyszowi, lecz zatrzymała się. Delikatnie przekręciła głowę wpatrując się w jego twarz.
- Czemu mi pomagasz? - zapytała nagle.
Już miała sięgnąć po szkicownik, ale usłyszawszy wypowiedź Ślizgona i uniosła delikatnie brew ku górze. Zrozumiała, że taki obrót spraw mu właściwie odpowiadał. Nie chciał jej pomagać, nie przejmował się. Właściwie z jakiej racji miałby się w ogóle tym interesować. Nie znał jej, nawet zapytał ją o imię, więc to chyba oczywiste. Spoglądała wciąż na podręcznik bezinteresownie, a w między czasie w jej głowie toczyła się debata na temat "Kto by tu mógł mnie nauczyć?". Zastanawiała się poważnie nad poproszeniem Natalie Dark. Nie wiedziała czy ona jest dobra z eliksirów, ale będąc już na siódmym roku pewnie doskonale znała materiał z piątego. Ostatnio nie miała nic przeciwko wspólnej nauce nad zaklęciem, więc teraz pewnie nie zrobiłoby to jej wielkiej różnicy. Ewentualnie jak będzie zajęta to przez myśl przeszła jej Felice, która zawsze była zaangażowana na lekcjach i z pewnością wie o tym o wiele więcej niż Puchonka.
- Już mówiłam, że to jest nudne - podkreśliła spoglądając na chłopaka.
No tak, bo dla ciebie to wszystko jest takie proste. Może nie wszyscy są wielkimi geniuszami...
Nagle Gio zabrał jej książkę sprzed nosa i sam zaczął czytać. Delikatnie ją to zaskoczyła, ale nic nie powiedziała. Wydał się bardziej żywszy niż przed chwilą, chociaż oczy wciąż miał delikatnie przymknięte i ziewał co jakiś czas. Zmęczenie przemawiało przez niego w każdym calu. Nie wyglądało jakby to miało tylko swoje źródło w zielarstwie. Raczej sprawiał wrażenie jakby nie spał za dużo.
Przyglądała się uważnie jego poczynaniom. W tym czasie zdążył przełożyć stronę i patrzył na to jakby czytał najzwyczajniejszą książkę. Dziewczyna ściągnęła usta i czekała aż chłopak zwróci jej własność. Zdziwienie jednak było większe, odwrócił tom w jej stronę i pokazując palcem wyjaśnił cały przebieg ważenia danego eliksiru. Wygrała!
- Oczywiście, dla ciebie to takie proste - powiedziała delikatnie kpiąc, ale na jej twarzy pojawił się uśmiech - W każdym razie... Dzięki - odparła przesuwając dokładnie przed siebie podręcznik.
Przyjrzała się dokładnie składowi eliksiru. Zaczęła powoli analizować jak mogłaby zdobyć składniki, których potrzebuje to stworzenia wywaru. Od razu olśniło ją, że powinna napisać do swojego taty by przysłał jej to. Jakie to banalne, w końcu on prowadzi sklep z takimi rzeczami...
Od razu rozpromieniała i chciała wszystko powiedzieć swojemu towarzyszowi, lecz zatrzymała się. Delikatnie przekręciła głowę wpatrując się w jego twarz.
- Czemu mi pomagasz? - zapytała nagle.
- Giotto Nero
Re: Mały zakątek między regałami
Pią Kwi 22, 2016 9:18 pm
Wyszło szydło z worka. Właśnie pokazał jak jej słucha, gdyż wcześniejsza odpowiedź, powinna być dostatecznie dobrym powodem do nierozumienia tematu lekcji z eliksirów. Nero nie wywyższał się, czy też nie chciał jej specjalnie popsuć humoru, wyszło na to, że jednym uchem mu wszystko wlatuje, drugim wylatuje. Nie miał zamiaru się oczywiście do tego przyznać, gdyż wyszedłby na kogoś bardzo niegrzecznego i nieumiejętnego do przeprowadzania rozmowy. Na to nie mógł pozwolić ze względu własnego bezpieczeństwa: nie będzie Nathalie, nie będzie niczego w tym momencie, bo pewnie zaśnie.
Ogółem nie rozumiał ludzi, którzy nie czają eliksirów, ale w końcu nie każdemu chce się wkuwać wszystko na pamięć. Tutaj nie potrzeba było wielkiego talentu, chodziło tylko o kojarzenie składników i zapamiętywanie przepisów, by robić dobre wywary. Wyższą szkołą jazdy były oczywiście próby stworzenia własnych mikstur, ale to już należało tylko do pionierów i innych alchemików.
Powell trafiła w sedno narracji o jego nieprzespanych nocach. Chłopak miał wiele problemów na głowie i najgorsze było to, że najmniejszym z nich były egzaminy końcowe. Nikt w Hogwarcie nie wiedział oczywiście co się dzieje u niego w domu, ani tym bardziej o czym myśli sam Nero. Odizolował się od reszty, chcąc skupić się na wszystkim co nieistotne, tylko nie na szkole. Efektem tego były nieprzespane noce, okraszone wieloma koszmarami, gdy już udawało mu się jakimś cudem zasnąć.
Jej komentarz był zbędny, aczkolwiek nie przejął się nim jakoś zbytnio. Dla niego była to bułka z masłem, wyuczony był praktycznie na pamięć i już po przeczytaniu pierwszej strony przygotowania wywaru, nie musiał zaglądać na drugą, wiedząc o czym pisze podręcznik i mając z tym styczność wcześniej. Zapewne sytuacja imałaby się również do zielarstwa, gdyby byli przykładowo w odwrotnej sytuacji, co do tego nie ma wątpliwości. Każdy robi to co lubi, a widać ich nie łączyła wspólna miłość do tych samych przedmiotów.
Zakończywszy instrukcję, wrócił do poprzedniej pozycji, pozostawiając jednak książkę leżącą na stole. Podparł głowę rękami, opierając je o ścianę za sobą, a spojrzenie przeniósł na przemykających między kolejnymi regałami uczniów, którzy widząc Giotto i Nathalie, nawet nie myśleli o tym, by zająć ostatnie wolne miejsca w tym przedsionku.
Nie spojrzał na nią, gdy zadała mu pytanie. Było ono bardzo dobre swoją drogą, ciekawe tylko, czy znajdzie się jakąś odpowiedź...
- Może kaleczysz zbytnio ten przedmiot, może mam Cię już dość, może Cię lubię, może mi się podobasz, może chcę żebyś sobie stąd poszła, może chciałem Cię zaczepić, a może czuję się w obowiązku, żeby poprawić relacje Slytherin-Hufflepuff? - zaczął. - Wybierz sobie jakąś wygodną wersję, nie dbam o to którą. - dodał, nie dając jej zbytnio czasu na udzielenie odpowiedzi na wcześniejsze alternatywy co do pomocy. Westchnął lekko i przymknął oczy, starając się ogarnąć natłok myśli, który przybył wraz z jej pytaniem. Oczywiście ciężko było po nim poznać cokolwiek, z tego względu, że jego twarz nie wyrażała kompletnie żadnych emocji poza zmęczeniem, jak to u Nero.
Ogółem nie rozumiał ludzi, którzy nie czają eliksirów, ale w końcu nie każdemu chce się wkuwać wszystko na pamięć. Tutaj nie potrzeba było wielkiego talentu, chodziło tylko o kojarzenie składników i zapamiętywanie przepisów, by robić dobre wywary. Wyższą szkołą jazdy były oczywiście próby stworzenia własnych mikstur, ale to już należało tylko do pionierów i innych alchemików.
Powell trafiła w sedno narracji o jego nieprzespanych nocach. Chłopak miał wiele problemów na głowie i najgorsze było to, że najmniejszym z nich były egzaminy końcowe. Nikt w Hogwarcie nie wiedział oczywiście co się dzieje u niego w domu, ani tym bardziej o czym myśli sam Nero. Odizolował się od reszty, chcąc skupić się na wszystkim co nieistotne, tylko nie na szkole. Efektem tego były nieprzespane noce, okraszone wieloma koszmarami, gdy już udawało mu się jakimś cudem zasnąć.
Jej komentarz był zbędny, aczkolwiek nie przejął się nim jakoś zbytnio. Dla niego była to bułka z masłem, wyuczony był praktycznie na pamięć i już po przeczytaniu pierwszej strony przygotowania wywaru, nie musiał zaglądać na drugą, wiedząc o czym pisze podręcznik i mając z tym styczność wcześniej. Zapewne sytuacja imałaby się również do zielarstwa, gdyby byli przykładowo w odwrotnej sytuacji, co do tego nie ma wątpliwości. Każdy robi to co lubi, a widać ich nie łączyła wspólna miłość do tych samych przedmiotów.
Zakończywszy instrukcję, wrócił do poprzedniej pozycji, pozostawiając jednak książkę leżącą na stole. Podparł głowę rękami, opierając je o ścianę za sobą, a spojrzenie przeniósł na przemykających między kolejnymi regałami uczniów, którzy widząc Giotto i Nathalie, nawet nie myśleli o tym, by zająć ostatnie wolne miejsca w tym przedsionku.
Nie spojrzał na nią, gdy zadała mu pytanie. Było ono bardzo dobre swoją drogą, ciekawe tylko, czy znajdzie się jakąś odpowiedź...
- Może kaleczysz zbytnio ten przedmiot, może mam Cię już dość, może Cię lubię, może mi się podobasz, może chcę żebyś sobie stąd poszła, może chciałem Cię zaczepić, a może czuję się w obowiązku, żeby poprawić relacje Slytherin-Hufflepuff? - zaczął. - Wybierz sobie jakąś wygodną wersję, nie dbam o to którą. - dodał, nie dając jej zbytnio czasu na udzielenie odpowiedzi na wcześniejsze alternatywy co do pomocy. Westchnął lekko i przymknął oczy, starając się ogarnąć natłok myśli, który przybył wraz z jej pytaniem. Oczywiście ciężko było po nim poznać cokolwiek, z tego względu, że jego twarz nie wyrażała kompletnie żadnych emocji poza zmęczeniem, jak to u Nero.
- Nathalie Powell
Re: Mały zakątek między regałami
Pią Kwi 22, 2016 9:40 pm
Dobra, musimy podkreślić to, że Nathalie zwyczajnie nie lubiła się uczyć. Nawet momentami Zielarstwo było dla niej czymś nudnym i nie wykorzystywała swoich możliwości. Wolała zająć się milionem innych niepotrzebnych rzeczy, niż zabrać się w końcu za to co powinna. Ostatnio miała małe przebłyski zaangażowania na lekcji transmutacji, ale jak już z niej wyszło, wszystko wróciło do normy. Wolała spokojnie skupić się na tym co dla niej najważniejsze, ale jednak doskonała znajomość zasad gry w Quidditcha nie zapewni jej zdania SUMÓW.
No jak widać starała się, coś zrobiła - ruszyła swój tyłek do miejsca gdzie chciała w jakiś sposób znaleźć oazę, która posłuży jej za sanktuarium wiedzy - co z tego, że i tak myślami krążyła zupełnie gdzieś indziej? Gdyby nie to, że zastała Nero, który akurat okupował ową miejscówkę, to może by się do tego bardziej zmusiła, a raczej nie miałaby wyboru. Chociaż w pewnym sensie jest mu wdzięczna za tą... niechętną pomoc, którą jej udzielił. Jakby nie odezwał się w końcu to pewnie by zrezygnowała i wyjęła swój szkicownik. W końcu tyle prac czekało na dokończenie...
Otrząsnęła się z natłoku myśli w jej głowie i spojrzała w stronę swojego towarzysza. Znów stał się kompletnie obojętny i znudzony jak wcześniej. Dziewczyna za bardzo się tym nie przejmowała, no bo po co, w końcu go za bardzo nie znała. Nawet odpowiedź Giotto nie ruszyła jej, ale dała do myślenia.
Szkoda, że nie dasz mi jeszcze dziesięciu takich to może wtedy będzie mi łatwiej. Chociaż słowa "lubię cię, podobasz mi się czy poprawienie relacji" to nie zbyt realne wybory... W takim razie pozostaje reszta...
Uniosła jedną brew i uśmiechnęła się delikatnie.
- Zakładam, że albo wkurza cię moje kalectwo do eliksirów, albo towarzystwo. - odparła na jego komentarz. Doskonale wiedziała, że nie musiała odpowiadać, bo widocznie tego nie oczekiwał. No, ale co poradzić, że Nath taka już jest. Taką trzeba zaakceptować albo olać.
- Ale spokojnie, już ci nie będę przeszkadzać. - machnęła ręką i zaczęła czytać podręcznik. W tym momencie wyjątkowo lepiej jej szło, musiała korzystać z okazji.
No jak widać starała się, coś zrobiła - ruszyła swój tyłek do miejsca gdzie chciała w jakiś sposób znaleźć oazę, która posłuży jej za sanktuarium wiedzy - co z tego, że i tak myślami krążyła zupełnie gdzieś indziej? Gdyby nie to, że zastała Nero, który akurat okupował ową miejscówkę, to może by się do tego bardziej zmusiła, a raczej nie miałaby wyboru. Chociaż w pewnym sensie jest mu wdzięczna za tą... niechętną pomoc, którą jej udzielił. Jakby nie odezwał się w końcu to pewnie by zrezygnowała i wyjęła swój szkicownik. W końcu tyle prac czekało na dokończenie...
Otrząsnęła się z natłoku myśli w jej głowie i spojrzała w stronę swojego towarzysza. Znów stał się kompletnie obojętny i znudzony jak wcześniej. Dziewczyna za bardzo się tym nie przejmowała, no bo po co, w końcu go za bardzo nie znała. Nawet odpowiedź Giotto nie ruszyła jej, ale dała do myślenia.
Szkoda, że nie dasz mi jeszcze dziesięciu takich to może wtedy będzie mi łatwiej. Chociaż słowa "lubię cię, podobasz mi się czy poprawienie relacji" to nie zbyt realne wybory... W takim razie pozostaje reszta...
Uniosła jedną brew i uśmiechnęła się delikatnie.
- Zakładam, że albo wkurza cię moje kalectwo do eliksirów, albo towarzystwo. - odparła na jego komentarz. Doskonale wiedziała, że nie musiała odpowiadać, bo widocznie tego nie oczekiwał. No, ale co poradzić, że Nath taka już jest. Taką trzeba zaakceptować albo olać.
- Ale spokojnie, już ci nie będę przeszkadzać. - machnęła ręką i zaczęła czytać podręcznik. W tym momencie wyjątkowo lepiej jej szło, musiała korzystać z okazji.
- Giotto Nero
Re: Mały zakątek między regałami
Nie Kwi 24, 2016 8:56 pm
Najwidoczniej znalazła się w końcu cecha, która mogłaby ich zbliżyć do siebie. Wobec tak różnych podejść do życia, wspólna niechęć do nauki mogłaby pozytywnie wpłynąć na ich relację, w końcu jedno drugie mogłoby wtedy zrozumieć, a zawsze dobrze jest sobie ponarzekać, choćby po to, by wyładować nadmiar negatywnych emocji. Oczywiście jedna wspólna cecha charakteru wiosny nie czyni, ale jest to zawsze jakiś dobry początek, zwłaszcza biorąc pod uwagę pochodzenie obojga.
Sposób w jaki odpowiedział, był dla niego typowy. Chłodny, obojętny i bezpośredni, taki był zawsze Nero, dzisiaj Nathalie miała okazję nawet doświadczyć dłuższej wypowiedzi wypływającej z ust Ślizgona. Nie krył się za tym jakiś podwójny przekaz, wszakże wymienił wszystkie potencjalne możliwości, co do powodu pomocy dla Puchonki, a to co sobie myślała Powell to już jej sprawa. Nie miał zamiaru wnikać w to, ani w cokolwiek innego, najprawdopodobniej dlatego, że sam nie znał powodu wytłumaczenia jej tego tematu. Potrzeba serca? Nieee, on go przecież nie ma.
Uniósł lekko brew, słysząc jej odpowiedź.
- Pudło. - stwierdził spokojnie, dając tym samym do zrozumienia, że wybrała złe powody. Według analizy Nero, wybór takich odpowiedzi sugerował odrobinę zaniżoną samoocenę, bądź jakieś problemy osobowościowe, ewentualnie w tych bardziej intymnych relacjach.
Swoją drogą, rozpracowywanie ludzi, było jednym z ulubionych zajęć Giotto. Sam był postrzegany jako ktoś, kogo ciężko jest zrozumieć i ciężko znaleźć rzeczy, którymi w życiu kieruje się mieszaniec. Nathalie, wybierając dołączenie do niego w bibliotece, skazała się na bycie jednym z celów rozpoznawczych Ślizgona.
Skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Zawsze jestem spokojny, nie zauważyłaś? - spytał lekko zaskoczony, unosząc przy tym nieznacznie brwi.
Sposób w jaki odpowiedział, był dla niego typowy. Chłodny, obojętny i bezpośredni, taki był zawsze Nero, dzisiaj Nathalie miała okazję nawet doświadczyć dłuższej wypowiedzi wypływającej z ust Ślizgona. Nie krył się za tym jakiś podwójny przekaz, wszakże wymienił wszystkie potencjalne możliwości, co do powodu pomocy dla Puchonki, a to co sobie myślała Powell to już jej sprawa. Nie miał zamiaru wnikać w to, ani w cokolwiek innego, najprawdopodobniej dlatego, że sam nie znał powodu wytłumaczenia jej tego tematu. Potrzeba serca? Nieee, on go przecież nie ma.
Uniósł lekko brew, słysząc jej odpowiedź.
- Pudło. - stwierdził spokojnie, dając tym samym do zrozumienia, że wybrała złe powody. Według analizy Nero, wybór takich odpowiedzi sugerował odrobinę zaniżoną samoocenę, bądź jakieś problemy osobowościowe, ewentualnie w tych bardziej intymnych relacjach.
Swoją drogą, rozpracowywanie ludzi, było jednym z ulubionych zajęć Giotto. Sam był postrzegany jako ktoś, kogo ciężko jest zrozumieć i ciężko znaleźć rzeczy, którymi w życiu kieruje się mieszaniec. Nathalie, wybierając dołączenie do niego w bibliotece, skazała się na bycie jednym z celów rozpoznawczych Ślizgona.
Skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Zawsze jestem spokojny, nie zauważyłaś? - spytał lekko zaskoczony, unosząc przy tym nieznacznie brwi.
- Nathalie Powell
Re: Mały zakątek między regałami
Pon Kwi 25, 2016 9:52 am
Problemy osobowościowe? Absolutnie nie! Jak zastanowić się nad tym głębiej, można stwierdzić, że Puchonka po prostu miała takie reakcje do domu węża. No błagam, oczekiwanie od Ślizgona, że wykażę jakąś inicjatywę lub pomoc. No dobra, wyjątki się zdarzały, ale raczej to nie była codzienność. Mogła w tym pochwalić Natalie, która jednak potrafiła ją zaskoczyć i dać jakieś oparcie. Tym razem niestety nie wiedziała w sumie czego się spodziewać po chłopaku. Zachowuje się wobec niej bardzo obojętnie, jakby miał gdzieś co się tu w ogóle dzieje. No cóż, do przewidzenia, ale jak nie znasz człowieka to próbujesz i się zastanawiasz. Dlatego z tych wszystkich opcji Nathalie wybrała właśnie te - bezpieczne. Wolała nie ryzykować z odpowiedzią typu "ohh, no przecież widzę, że ci się podobam", bo właściwie tak nie było. A nawet gdyby, to Nero doskonale to kamuflował. Wiedziała, że z jego strony nie zostałaby wykazana inicjatywa, bo w sumie dlaczego ma być milutki dla Powellówny? To by było dość dziwne.
Przez jej myśl nawet przeszło, że żadna z tych odpowiedzi nie jest prawidłowa. Jak ponownie wymienić wszystkie to zdawało się to mało prawdopodobne. Skoro uważał, że to nie jest jej małe zainteresowanie (i niechęć do nauki) lub kiepskie towarzystwo to chyba poprawa relacji byłaby odpowiednia. Zdecydowanie nie miała ochoty już ryzykować i ponownie zaczynać ten temat. Właściwie jaki miało sens zgadywanie? Miała wybór, wymalowała sobie go w głowie i tyle. Pozostawmy to bez konkretnej odpowiedzi i zajmijmy się tym co jest istotne - podręcznik.
Skoro Ślizgon wskazał jej odpowiedni trop do stworzenia eliksiru, dziewczyna postanowiła go zrealizować. Jednym z problemów jest brak składników, który właściwie już rozwiązała dzięki temu, że jej ojciec prowadzi sklep, ale to nie wszystko. Kolejny rodził się przez to, że blondynka była mało doświadczona i miała obawy, że sama sobie nie poradzi. Szukanie potencjalnej "ofiary", która jej pomoże w tym wszystkim to pracowite zadanie. No dobra, jest parę takich osób, które nie miałyby problemu. Dziwne robiło się to, że w sumie nie chciała, a właściwie wolała by pomógł jej Giotto. On wiedział co powinna robić i przez swoją oschłość bardziej ją motywował.
Może jednak zdołam go namówić...
Uśmiechnęła się delikatnie do siebie.
- Aż za bardzo - skomentowała jego pytanie i spojrzała na książkę. Przeczytała jeszcze raz wszystkie kroki dotyczące warzenia tego eliksiru. Skupiła się na tym co powinna robić i jak się zachowywać.
Zerknęła w stronę chłopaka i zmarszczyła brwi. Wciąż siedział w tej samej pozycji i nie robił nic z zielarstwem, nad którym miał się skupić. No ona też nie chciała tego robić, ale przynajmniej w jakikolwiek sposób się starała.
- Wiem, że pomaganie mi nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy... - zaczęła lekko przechylając głowę w prawą stronę. - ...ale może jednak znajdziesz czas by zrobić ze mną ten eliksir. - powiedziała i za moment szybko dodała - Zrobić to za duże słowo... Nadzorować, podpowiedzieć, jakoś nakierować...
Ułożyła dłonie w sposób jakby się miała modlić i uśmiechnęła się uroczo. W ten sposób chciała jakoś wpłynąć na odpowiedź. No właśnie go poprosiła, a nawet błagała by przynajmniej tam był... Jak można jej odmówić?
Przez jej myśl nawet przeszło, że żadna z tych odpowiedzi nie jest prawidłowa. Jak ponownie wymienić wszystkie to zdawało się to mało prawdopodobne. Skoro uważał, że to nie jest jej małe zainteresowanie (i niechęć do nauki) lub kiepskie towarzystwo to chyba poprawa relacji byłaby odpowiednia. Zdecydowanie nie miała ochoty już ryzykować i ponownie zaczynać ten temat. Właściwie jaki miało sens zgadywanie? Miała wybór, wymalowała sobie go w głowie i tyle. Pozostawmy to bez konkretnej odpowiedzi i zajmijmy się tym co jest istotne - podręcznik.
Skoro Ślizgon wskazał jej odpowiedni trop do stworzenia eliksiru, dziewczyna postanowiła go zrealizować. Jednym z problemów jest brak składników, który właściwie już rozwiązała dzięki temu, że jej ojciec prowadzi sklep, ale to nie wszystko. Kolejny rodził się przez to, że blondynka była mało doświadczona i miała obawy, że sama sobie nie poradzi. Szukanie potencjalnej "ofiary", która jej pomoże w tym wszystkim to pracowite zadanie. No dobra, jest parę takich osób, które nie miałyby problemu. Dziwne robiło się to, że w sumie nie chciała, a właściwie wolała by pomógł jej Giotto. On wiedział co powinna robić i przez swoją oschłość bardziej ją motywował.
Może jednak zdołam go namówić...
Uśmiechnęła się delikatnie do siebie.
- Aż za bardzo - skomentowała jego pytanie i spojrzała na książkę. Przeczytała jeszcze raz wszystkie kroki dotyczące warzenia tego eliksiru. Skupiła się na tym co powinna robić i jak się zachowywać.
Zerknęła w stronę chłopaka i zmarszczyła brwi. Wciąż siedział w tej samej pozycji i nie robił nic z zielarstwem, nad którym miał się skupić. No ona też nie chciała tego robić, ale przynajmniej w jakikolwiek sposób się starała.
- Wiem, że pomaganie mi nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy... - zaczęła lekko przechylając głowę w prawą stronę. - ...ale może jednak znajdziesz czas by zrobić ze mną ten eliksir. - powiedziała i za moment szybko dodała - Zrobić to za duże słowo... Nadzorować, podpowiedzieć, jakoś nakierować...
Ułożyła dłonie w sposób jakby się miała modlić i uśmiechnęła się uroczo. W ten sposób chciała jakoś wpłynąć na odpowiedź. No właśnie go poprosiła, a nawet błagała by przynajmniej tam był... Jak można jej odmówić?
- Giotto Nero
Re: Mały zakątek między regałami
Pon Kwi 25, 2016 1:07 pm
Dobra, jak całe życie przewidywał wszystkie zachowania ludzi, to tak teraz tej postawy nie przewidział. Wszystko można jednak zwalić na jego zaniżone skupienie, a także zdolność kojarzenia niektórych faktów. Przez całe to zaaferowanie eliksirem, zapomniał nawet, że diametralnie różnią się osobowościami, na co wskazywałaby przynależność do dwóch przeciwległych domów. Prawdę powiedziawszy, on też postawiłby na poprawę układów między Slytherinem a Hufflepuff, jako najlepszy powód do współpracy.
Wyszło dobrze, skoro Nathalie nie zajmowała się dalszym rozpatrywaniem każdej z możliwości. Wprawdzie nie o to tu chodziło przecież. Widząc śladowe ilości zaangażowania i skupienie, jakie były wymalowane na jej twarzy, nie przeszkadzał jej w czytaniu, wiedząc, że znalazła odrobinę zaparcia i siły sama w sobie, by dokończyć to, co zaczęła kilkadziesiąt minut wcześniej. Najwidoczniej jego pomoc była większa, niż sądził, skoro dalsza część przygotowania mikstury zależała wyłącznie od ćwiczeń praktycznych.
W tym aspekcie raczej też nie zrozumie Powell. Ze wszystkich osób, które mogą jej przekazać jakąkolwiek wiedzę z eliksirów, ona wybrała tego, którego zna dopiero od kilkudziesięciu minut. Gość nie pamiętał jej imienia, ma wypierdolone jajca na cały wszechświat, najchętniej podłubałby jeszcze w nosie (no ale kultura zabrania) i na tym by się skończyło jego zaangażowanie i współpraca. Tymczasem Nathalie złożyła mu zwyczajną propozycję, a raczej prośbę i to z nutką błagalności w głosie.
Zerknął na nią swoim firmowym, chłodnym spojrzeniem.
- Skąd weźmiesz składniki? - nie odpowiedział na jej pytanie, bo zwyczajnie nie musiał. Znała jego nastawienie i mogła się spodziewać, że Nero raczej niechętnie będzie nastawiony do jakichkolwiek dealów z Puchonami. Niemniej jednak interesowało go to, w jaki sposób dziewczyna mogłaby wziąć wszystkie składniki na eliksir, które prawdę powiedziawszy, były tylko w kantorku Slughorna, a on raczej nie udostępni im części swoich zapasów. W jego głowie zrodziła się pewna wizja, plan, ewentualnie oferta, która byłaby korzystna dla obojga.
Spojrzał jej w oczy, nie mrugając przy tym ani razu.
- Poza tym, nie jesteś głupia. Wystarczy raz Ci coś powiedzieć i to do ciebie dotrze, więc moja obecność w czasie warzenia będzie zbędna. - rzekł spokojnie. - Sama dasz sobie radę. - wierzył w nią? To za dużo powiedziane. Bardziej chodziło tu o to, że spodziewał się o niej większego ogarnięcia tematu. Znał mentalność wielu osób, które dla zwykłego bezpieczeństwa wolały tworzyć mikstury przy odpowiednim nadzorze i wsparciu, jednakże on na przykład był samoukiem i na dobre mu to wychodziło. Metodą prób i błędów uczył się dużo więcej, aniżeli mając nad sobą osobę, która cały czas by go nakierowywała. Jeśli chciała się nauczyć eliksiru, to jest to zła metoda. Ale może ona nie chce? Może chodzi po prostu o to, by mieć to z głowy, zaliczając tym samym to na lekcji u Slughorna? Też tak mogło być.
Skierował wzrok przed siebie, na jedna z półek z książkami.
Wyszło dobrze, skoro Nathalie nie zajmowała się dalszym rozpatrywaniem każdej z możliwości. Wprawdzie nie o to tu chodziło przecież. Widząc śladowe ilości zaangażowania i skupienie, jakie były wymalowane na jej twarzy, nie przeszkadzał jej w czytaniu, wiedząc, że znalazła odrobinę zaparcia i siły sama w sobie, by dokończyć to, co zaczęła kilkadziesiąt minut wcześniej. Najwidoczniej jego pomoc była większa, niż sądził, skoro dalsza część przygotowania mikstury zależała wyłącznie od ćwiczeń praktycznych.
W tym aspekcie raczej też nie zrozumie Powell. Ze wszystkich osób, które mogą jej przekazać jakąkolwiek wiedzę z eliksirów, ona wybrała tego, którego zna dopiero od kilkudziesięciu minut. Gość nie pamiętał jej imienia, ma wypierdolone jajca na cały wszechświat, najchętniej podłubałby jeszcze w nosie (no ale kultura zabrania) i na tym by się skończyło jego zaangażowanie i współpraca. Tymczasem Nathalie złożyła mu zwyczajną propozycję, a raczej prośbę i to z nutką błagalności w głosie.
Zerknął na nią swoim firmowym, chłodnym spojrzeniem.
- Skąd weźmiesz składniki? - nie odpowiedział na jej pytanie, bo zwyczajnie nie musiał. Znała jego nastawienie i mogła się spodziewać, że Nero raczej niechętnie będzie nastawiony do jakichkolwiek dealów z Puchonami. Niemniej jednak interesowało go to, w jaki sposób dziewczyna mogłaby wziąć wszystkie składniki na eliksir, które prawdę powiedziawszy, były tylko w kantorku Slughorna, a on raczej nie udostępni im części swoich zapasów. W jego głowie zrodziła się pewna wizja, plan, ewentualnie oferta, która byłaby korzystna dla obojga.
Spojrzał jej w oczy, nie mrugając przy tym ani razu.
- Poza tym, nie jesteś głupia. Wystarczy raz Ci coś powiedzieć i to do ciebie dotrze, więc moja obecność w czasie warzenia będzie zbędna. - rzekł spokojnie. - Sama dasz sobie radę. - wierzył w nią? To za dużo powiedziane. Bardziej chodziło tu o to, że spodziewał się o niej większego ogarnięcia tematu. Znał mentalność wielu osób, które dla zwykłego bezpieczeństwa wolały tworzyć mikstury przy odpowiednim nadzorze i wsparciu, jednakże on na przykład był samoukiem i na dobre mu to wychodziło. Metodą prób i błędów uczył się dużo więcej, aniżeli mając nad sobą osobę, która cały czas by go nakierowywała. Jeśli chciała się nauczyć eliksiru, to jest to zła metoda. Ale może ona nie chce? Może chodzi po prostu o to, by mieć to z głowy, zaliczając tym samym to na lekcji u Slughorna? Też tak mogło być.
Skierował wzrok przed siebie, na jedna z półek z książkami.
- Nathalie Powell
Re: Mały zakątek między regałami
Pon Kwi 25, 2016 1:43 pm
Nie spodziewała się wiwatów i wygranej, bo już kolejny raz chłopak ewidentnie próbował się wykręcić. No chciała, nie wiedziała do końca dlaczego, ale wolała zrobić to razem z nim. Może ją zainteresował, może właśnie to jego zachowanie poprawnie na nią wpływa... Nie należała do najbardziej pracowitych osób, ale jak sobie coś postanowi to zazwyczaj dochodzi do celu. Tym razem ciężko było zmotywować Puchonkę gdyż - no dobra, nie była aż tak najgorsza z tych eliksirów, bo potrafiła jakoś to wszystko ogarnąć, ale jak coś nie daje jej szczęścia to robi się przymusem i nudą. Nie lubiła w ten sposób działać. Jedynym czynnikiem, przez który pozwala sobie na cierpienie to zbliżające się SUMY. Nie ominie tego, nie ściągnie, więc wiedza musi być wystarczająca by zdać.
Dobra, jest zrozumiałe, że komuś może się nie chcieć bądź nie ma zamiaru spędzać czasu z daną osobę. Nikogo nie zmusisz, to oczywiste. Niestety nie było brane pod uwagę to, że Nathalie bez motywującego głosu nie weźmie się porządnie za ten przedmiot. Czasem potrzeba kata nad głową, który oznajmi ci, że jak tego nie zrobisz to będzie gorzej... Ona nie miała aż tak wielkiego problemu, bo jak widać, coś jednak zaskoczyło i przeczytała trochę. Co z tego jeśli to jest chwila - chwila, która trwa tylko tu.
- To najmniejszy problem - uśmiechnęła się przekręcając stronę podręcznika - Mój tata prowadzi sklep ze składnikami. Mogłabym mieć je nawet na jutro gdybym zrobiła listę i wysłała mu ją.
Wyszczerzyła się do niego. Rodzic dziewczyny byłby nawet bardzo zadowolony gdyby usłyszał, że jego córeczka chce się pouczyć. To delikatnie burzyło jej plan przygotowawczy na złe stopnie, ale no cóż, czego się nie robi by jakoś zdać ten rok.
"Sama dasz sobie radę." - błagam, czy można wierzyć w te słowa? Panna Powell spojrzała na niego spode łba i uniosła przy tym jedną brew. Sama nie miała co do tego wątpliwości, że z tym wszystkim eliksir jej wyjdzie, bo to nie był aż taki problem. Schody zaczynały się dopiero przy tym, że sama do tego się nie zabierze. Zwyczajne umówienie się w jednym miejscu, zabranie rzeczy i mentalne przygotowanie na warzenie dawało lepszy skutek. Wolny czas dla Puchonki to rysowanie, latanie i ewentualnie spacery po błoniach.
- Ty poważnie tak myślisz czy tylko chcesz mnie spławić? - zapytała z delikatnym poirytowaniem w głosie. - Rozumiem, że ci się nie chce mi pomagać, ale wymyślać nie musisz. - dodała i odwróciła wzrok na książkę.
No co jak co, ale Gio akurat nie wiedział jakie są jej zdolności. Mógł się jedynie domyślać, ale to niestety nie wszystko. Blondynka miała pozytywne myślenie i nie było ciężko ją do czegoś przekonać, ale coś takiego? Ohh, nie ma mowy! Jej samozaparcie było tak małe, że momentami sama w siebie nie wierzyła, a co dopiero Nero, który zna ją od kilku minut.
No trudno, prośba się nie opłaciła, bo dostała to co zwykle. Postanowienie na zaś - nie płaszczyć się przed kimś skoro i tak dokładnie znasz odpowiedź. Ta cholerna nadzieja prowadzi do zguby. Z tego wszystkiego wyszło tylko tyle, że musi kogoś znaleźć albo jednak zająć się tym sama. Co zrobisz jak nic nie zrobisz...
Dobra, jest zrozumiałe, że komuś może się nie chcieć bądź nie ma zamiaru spędzać czasu z daną osobę. Nikogo nie zmusisz, to oczywiste. Niestety nie było brane pod uwagę to, że Nathalie bez motywującego głosu nie weźmie się porządnie za ten przedmiot. Czasem potrzeba kata nad głową, który oznajmi ci, że jak tego nie zrobisz to będzie gorzej... Ona nie miała aż tak wielkiego problemu, bo jak widać, coś jednak zaskoczyło i przeczytała trochę. Co z tego jeśli to jest chwila - chwila, która trwa tylko tu.
- To najmniejszy problem - uśmiechnęła się przekręcając stronę podręcznika - Mój tata prowadzi sklep ze składnikami. Mogłabym mieć je nawet na jutro gdybym zrobiła listę i wysłała mu ją.
Wyszczerzyła się do niego. Rodzic dziewczyny byłby nawet bardzo zadowolony gdyby usłyszał, że jego córeczka chce się pouczyć. To delikatnie burzyło jej plan przygotowawczy na złe stopnie, ale no cóż, czego się nie robi by jakoś zdać ten rok.
"Sama dasz sobie radę." - błagam, czy można wierzyć w te słowa? Panna Powell spojrzała na niego spode łba i uniosła przy tym jedną brew. Sama nie miała co do tego wątpliwości, że z tym wszystkim eliksir jej wyjdzie, bo to nie był aż taki problem. Schody zaczynały się dopiero przy tym, że sama do tego się nie zabierze. Zwyczajne umówienie się w jednym miejscu, zabranie rzeczy i mentalne przygotowanie na warzenie dawało lepszy skutek. Wolny czas dla Puchonki to rysowanie, latanie i ewentualnie spacery po błoniach.
- Ty poważnie tak myślisz czy tylko chcesz mnie spławić? - zapytała z delikatnym poirytowaniem w głosie. - Rozumiem, że ci się nie chce mi pomagać, ale wymyślać nie musisz. - dodała i odwróciła wzrok na książkę.
No co jak co, ale Gio akurat nie wiedział jakie są jej zdolności. Mógł się jedynie domyślać, ale to niestety nie wszystko. Blondynka miała pozytywne myślenie i nie było ciężko ją do czegoś przekonać, ale coś takiego? Ohh, nie ma mowy! Jej samozaparcie było tak małe, że momentami sama w siebie nie wierzyła, a co dopiero Nero, który zna ją od kilku minut.
No trudno, prośba się nie opłaciła, bo dostała to co zwykle. Postanowienie na zaś - nie płaszczyć się przed kimś skoro i tak dokładnie znasz odpowiedź. Ta cholerna nadzieja prowadzi do zguby. Z tego wszystkiego wyszło tylko tyle, że musi kogoś znaleźć albo jednak zająć się tym sama. Co zrobisz jak nic nie zrobisz...
- Giotto Nero
Re: Mały zakątek między regałami
Pon Kwi 25, 2016 11:21 pm
Podobnie było z Nero. Nie tyle co miał problem z zielarstwem, co miał po prostu problem zebrać się w sobie, by się za nie chwycić. Motywacji nie miał żadnej, nawet pomimo tego, że był to przedmiot punktowany i wymagany na jego egzaminach. On w sumie pierdolił to równo, nigdy się nie stresował, wychodził z takiego samego założenia jak Aragorn biegnący samemu w armię tysiąca orków: "Yolo". Wprawdzie zawsze udawało mu się uniknąć wszelakich komplikacji, ale to już była szóstka klasa, nie ma żartów.
Nathalie potrzebowała kata nad głową, on potrzebował jakiegokolwiek celu. Potrafił się zmotywować do nauki, ale obecnie był na skraju wyczerpania i to nerwowego. Przejmował się wszystkim, tylko nie szkołą i najlepsze było to, że wszystkie jego problemy działy się poza nią. Z drugiej strony, sam był sobie trochę winien. Podejście nie polegającego na nikim skurwiela, w takich przypadkach było męczące. Skrywanie wszystkiego przychodziło mu z co raz większą trudnością, no i skupiał się nie na tym co trzeba.
Lampka zaświeciła się, gdy poinformowała go o swoim tajemniczym źródle składników. Plan, który wytworzył kilka chwil wcześniej w swojej głowie, wydawał się być bliżej wykonania, niż mógł się tego spodziewać.
- Nawet z tymi trudnymi do zdobycia? - spytał, lekko zaciekawiony. W rzeczywistości, był bardzo zainteresowany współpracą właśnie od tej chwili. Wprawdzie nie mógł zdradzić, co chce przygotować, jednakże w zamian za pomoc w zdobyciu składników do uwarzenia mikstury, był skłonny pomóc jej i to nie tylko w obecnym temacie z eliksirów.
Ściągnął nogi ze stołu i pochylił się delikatnie nad stolikiem, opierając ciężar ciała na lewym przedramieniu.
- Nie wiem, czemu miałbym w ciebie wątpić. - uniósł porozumiewawczo brew i uśmiechnął się nieznacznie. Może i był trochę łatwowierny, ale spodziewał się, że Nathalie raczej dałaby sobie radę sama. Jeśli jednak naprawdę jest tak jak mówi i nie zmobilizuje się do zrobienia go, za małą pomoc, Nero jest gotów zrobić z niej cara Rosji, jeśli będzie trzeba. Układy, a zwłaszcza profity i różne korzyści, diametralnie zmieniały sprawę pomocy Puchonki.
Po chwili, wrócił do poprzedniej pozycji, krzyżując ręce na klatce piersiowej, a nogi znów położył na stół.
- Pomogę Ci, jeśli zdobędziesz dla mnie kilka rzeczy. I nie mówię tu tylko o tym jednym eliksirze. - no no, czyżby Nero złożył jej jakąś poważną ofertę? I co miał na myśli przez "nie tylko jeden eliksir"? Prawdę powiedziawszy, teraz Powell znajdowała się w uprzywilejowanej pozycji, Giotto jest w stanie zrobić wiele, by zdobyć potrzebne materiały. I niech Nathalie na tym skorzysta, wszakże: coś za coś.
Nathalie potrzebowała kata nad głową, on potrzebował jakiegokolwiek celu. Potrafił się zmotywować do nauki, ale obecnie był na skraju wyczerpania i to nerwowego. Przejmował się wszystkim, tylko nie szkołą i najlepsze było to, że wszystkie jego problemy działy się poza nią. Z drugiej strony, sam był sobie trochę winien. Podejście nie polegającego na nikim skurwiela, w takich przypadkach było męczące. Skrywanie wszystkiego przychodziło mu z co raz większą trudnością, no i skupiał się nie na tym co trzeba.
Lampka zaświeciła się, gdy poinformowała go o swoim tajemniczym źródle składników. Plan, który wytworzył kilka chwil wcześniej w swojej głowie, wydawał się być bliżej wykonania, niż mógł się tego spodziewać.
- Nawet z tymi trudnymi do zdobycia? - spytał, lekko zaciekawiony. W rzeczywistości, był bardzo zainteresowany współpracą właśnie od tej chwili. Wprawdzie nie mógł zdradzić, co chce przygotować, jednakże w zamian za pomoc w zdobyciu składników do uwarzenia mikstury, był skłonny pomóc jej i to nie tylko w obecnym temacie z eliksirów.
Ściągnął nogi ze stołu i pochylił się delikatnie nad stolikiem, opierając ciężar ciała na lewym przedramieniu.
- Nie wiem, czemu miałbym w ciebie wątpić. - uniósł porozumiewawczo brew i uśmiechnął się nieznacznie. Może i był trochę łatwowierny, ale spodziewał się, że Nathalie raczej dałaby sobie radę sama. Jeśli jednak naprawdę jest tak jak mówi i nie zmobilizuje się do zrobienia go, za małą pomoc, Nero jest gotów zrobić z niej cara Rosji, jeśli będzie trzeba. Układy, a zwłaszcza profity i różne korzyści, diametralnie zmieniały sprawę pomocy Puchonki.
Po chwili, wrócił do poprzedniej pozycji, krzyżując ręce na klatce piersiowej, a nogi znów położył na stół.
- Pomogę Ci, jeśli zdobędziesz dla mnie kilka rzeczy. I nie mówię tu tylko o tym jednym eliksirze. - no no, czyżby Nero złożył jej jakąś poważną ofertę? I co miał na myśli przez "nie tylko jeden eliksir"? Prawdę powiedziawszy, teraz Powell znajdowała się w uprzywilejowanej pozycji, Giotto jest w stanie zrobić wiele, by zdobyć potrzebne materiały. I niech Nathalie na tym skorzysta, wszakże: coś za coś.
- Nathalie Powell
Re: Mały zakątek między regałami
Wto Kwi 26, 2016 7:20 pm
Nathalie zobaczyła błysk w jego oczach jak powiedziała o swoim tacie. Nie wiedziała, że to aż tak wpłynie na chłopaka. Rozumiała, że w sumie składniki do eliksirów są dość trudne do zdobycia, ale żeby były aż tak pożądane... Sama nigdy się tym nie interesowała, ale jakby nieźle poszło to w sumie mogłaby zrobić nawet własny biznes.
Uśmiech wskoczył na jej usta jak o tym pomyślała, ale dosłownie po chwili uświadomiła sobie jak bezsensowny jest ten plan. W tym wszystkim jej tata by za dużo tracił, a ona w sumie... Może i to by nie było złe rozwiązanie, ale jak to wszystko by wyjaśniła. Dodatkowo jakby jakiś nauczyciel to wszystko zauważył i doniósł pani dyrektor. Nie chciałby być wtedy we własnej skórze.
- Nawet - odpowiedziała z przekąsem.
Właściwie co to dla niej było? Napisanie listu, wyjaśnienie sytuacji i tata by wysłała. Powiedziałaby mu, że chce pouczyć się i przetestować to wszystko w praktyce. Nie była wielce odpowiedzialna, ale rodzic jej ufał, dlaczego w takim razie mógłby podejrzewać cokolwiek. W dodatku, że to pewnie nigdy więcej się nie powtórzy.
Spojrzała na chłopaka ukradkiem.
- Hmmm... - zaczęła udając, że się zastanawia - Już ci to wyjaśniłam - bo mnie nie znasz, bym w końcu przestała cię prosić o pomoć... - wymieniała wskazując na palcach kolejny powód.
To było dla niej przecież oczywiste. Dodatkowo, że to już nie pierwszy raz powtarzała chłopakowi dlaczego tak twierdzi. Kolejne postanowienie - nie powtarzać dwa razy tych samych rzecz, bo ktoś tu powinien nauczyć się słuchać.
Giotto wciąż siedział zadowolony i nawet zaoferował nowe rozwiązanie. Właściwie nie wiedziała co ma powiedzieć i czy zaakceptować ten plan. Z jednej strony nie robiło jej to różnicy, ale to dość dużo jak na małą pomoc, którą zaoferował. Musiała wymyślić większe korzyści dla siebie, bo w sumie czemu ona ma być stratna w składnikach (biorąc pod uwagę, że dostanie je za darmo) i mieć zaledwie to.
Uniosła głowę do góry by zastanowić się nad tym głębiej. Zmarszczyła brwi i nie patrząc na chłopaka, powiedziała.
- Zgoda, ale mam jeszcze jeden warunek. - oznajmiła z delikatnym uśmiechem - Chce się dowiedzieć na co to wszystko chcesz przeznaczyć i co zrobić. Dokładnie, szczegółowo, jakie eliksiry. - dodał dosadnie i skierowała przenikliwy wzrok w jego stronę.
Niebieskie tęczówki dziewczyny zalśniły. No dobra, była trochę zadziorna, ale w sumie po tej rozmowie da radę wywnioskować, że mogła sobie na to pozwolić. Obojętność obojętnością, ale trzeba trzymać poziom. To, że jest od niego młodsza to nie oznacza, że nie potrafi o siebie zadbać.
Uśmiech wskoczył na jej usta jak o tym pomyślała, ale dosłownie po chwili uświadomiła sobie jak bezsensowny jest ten plan. W tym wszystkim jej tata by za dużo tracił, a ona w sumie... Może i to by nie było złe rozwiązanie, ale jak to wszystko by wyjaśniła. Dodatkowo jakby jakiś nauczyciel to wszystko zauważył i doniósł pani dyrektor. Nie chciałby być wtedy we własnej skórze.
- Nawet - odpowiedziała z przekąsem.
Właściwie co to dla niej było? Napisanie listu, wyjaśnienie sytuacji i tata by wysłała. Powiedziałaby mu, że chce pouczyć się i przetestować to wszystko w praktyce. Nie była wielce odpowiedzialna, ale rodzic jej ufał, dlaczego w takim razie mógłby podejrzewać cokolwiek. W dodatku, że to pewnie nigdy więcej się nie powtórzy.
Spojrzała na chłopaka ukradkiem.
- Hmmm... - zaczęła udając, że się zastanawia - Już ci to wyjaśniłam - bo mnie nie znasz, bym w końcu przestała cię prosić o pomoć... - wymieniała wskazując na palcach kolejny powód.
To było dla niej przecież oczywiste. Dodatkowo, że to już nie pierwszy raz powtarzała chłopakowi dlaczego tak twierdzi. Kolejne postanowienie - nie powtarzać dwa razy tych samych rzecz, bo ktoś tu powinien nauczyć się słuchać.
Giotto wciąż siedział zadowolony i nawet zaoferował nowe rozwiązanie. Właściwie nie wiedziała co ma powiedzieć i czy zaakceptować ten plan. Z jednej strony nie robiło jej to różnicy, ale to dość dużo jak na małą pomoc, którą zaoferował. Musiała wymyślić większe korzyści dla siebie, bo w sumie czemu ona ma być stratna w składnikach (biorąc pod uwagę, że dostanie je za darmo) i mieć zaledwie to.
Uniosła głowę do góry by zastanowić się nad tym głębiej. Zmarszczyła brwi i nie patrząc na chłopaka, powiedziała.
- Zgoda, ale mam jeszcze jeden warunek. - oznajmiła z delikatnym uśmiechem - Chce się dowiedzieć na co to wszystko chcesz przeznaczyć i co zrobić. Dokładnie, szczegółowo, jakie eliksiry. - dodał dosadnie i skierowała przenikliwy wzrok w jego stronę.
Niebieskie tęczówki dziewczyny zalśniły. No dobra, była trochę zadziorna, ale w sumie po tej rozmowie da radę wywnioskować, że mogła sobie na to pozwolić. Obojętność obojętnością, ale trzeba trzymać poziom. To, że jest od niego młodsza to nie oznacza, że nie potrafi o siebie zadbać.
- Giotto Nero
Re: Mały zakątek między regałami
Sro Kwi 27, 2016 9:38 pm
Jej odpowiedź dała mu ostateczne pole do manewru, postanowił nieznacznie zmienić swoje podejście względem Powell, która mogła stać się bardzo użyteczna w prywatnych celach Nero. Wszystko jednak sprowadzało się do warunków umowy, jakie mogą zawrzeć. Giotto najchętniej uniknie wszystkich niepotrzebnych komplikacji, a on nimi nazywał już przekazanie informacji o tym, co zamierza zrobić. Co nie co może jej powiedzieć, ale nie takie szczegóły, jakich w danej chwili Puchonka wymaga.
Uniósł lekko brwi i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Jak widać, przeceniłem potencjał Puchonów. - stwierdził spokojnie, przymykając przy tym oczy. Również lekko westchnął, ukazując tym samym swoją dezaprobatę.
Tutaj nie chodziło o to czy słucha czy nie, bardziej po prostu w nią wierzył, że jest na tyle pojętną osobą, by treść przekazana jeden raz, dotarła do niej od razu. Tak jak stwierdził: wystarczy powiedzieć raz i sama sobie da radę. Tak myślał, a jeśli ona temu zaprzecza, to najwidoczniej nie można się dziwić punktacji domów i temu, że Hufflepuff jest na końcu.
Spojrzał na nią spokojnie, przechylając lekko głowę w prawą stronę.
- Mogę Ci powiedzieć jaki to eliksir, nic więcej. - tym razem jego ton przybrał bardziej poważny ton (tak jakby wcześniej nie wyglądał jak książę ciemności). Tym samym, chciał dać jej do zrozumienia, że nie powie jej, w jakim celu będzie potrzebny mu ten eliksir. To nie była jej sprawa, a ponadto, nie mógł jej w to mieszać. Już raz powiedział o swoim celu i co? Odwrócili się od niego, czując jego zły wpływ wokół siebie.
- Nie myśl jednak, że to jakieś uprzedzenie wobec ciebie. Po prostu nie mogę zdradzić nic więcej. - dodał, odrobinę prostując zbyt mroczny ton swojej poprzedniej wypowiedzi.
Uniósł lekko brwi i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Jak widać, przeceniłem potencjał Puchonów. - stwierdził spokojnie, przymykając przy tym oczy. Również lekko westchnął, ukazując tym samym swoją dezaprobatę.
Tutaj nie chodziło o to czy słucha czy nie, bardziej po prostu w nią wierzył, że jest na tyle pojętną osobą, by treść przekazana jeden raz, dotarła do niej od razu. Tak jak stwierdził: wystarczy powiedzieć raz i sama sobie da radę. Tak myślał, a jeśli ona temu zaprzecza, to najwidoczniej nie można się dziwić punktacji domów i temu, że Hufflepuff jest na końcu.
Spojrzał na nią spokojnie, przechylając lekko głowę w prawą stronę.
- Mogę Ci powiedzieć jaki to eliksir, nic więcej. - tym razem jego ton przybrał bardziej poważny ton (tak jakby wcześniej nie wyglądał jak książę ciemności). Tym samym, chciał dać jej do zrozumienia, że nie powie jej, w jakim celu będzie potrzebny mu ten eliksir. To nie była jej sprawa, a ponadto, nie mógł jej w to mieszać. Już raz powiedział o swoim celu i co? Odwrócili się od niego, czując jego zły wpływ wokół siebie.
- Nie myśl jednak, że to jakieś uprzedzenie wobec ciebie. Po prostu nie mogę zdradzić nic więcej. - dodał, odrobinę prostując zbyt mroczny ton swojej poprzedniej wypowiedzi.
- Nathalie Powell
Re: Mały zakątek między regałami
Czw Kwi 28, 2016 6:50 pm
Zerknęła na niego ukradkiem. Gdyby była bardziej dociekliwa to pewnie nie odpuściłaby Gio ucieczki od wyjaśnień. Nie miała serca go aż tak męczyć. Może i chłopak był momentami dość irytujący, ale nie chciała zburzyć tego co się tworzyło. No dobra, zbyt wielkich oczekiwań wobec tej znajomości nie miała, ale wystarczy by było to pokojowe nastawienie. Zdecydowała więc nie drążyć tematu, powiedzmy nawet, że chciała mu zaufać. Pojawiła się mała obawa, że wykorzysta to do złych celów, ale to może trochę stwierdzić po tym jak powie jej o nazwie eliksiru.
Jeśli będzie chciał to sam mi wyjaśni, teraz trzeba ustalić zasady.
Na wspomnienie o tym, że nie doceniał Puchonów, tylko się uśmiechnęła. Sama nie do końca wiedziała co chciał jej tym przekazać, ale uważała, że to dobry znak. Lubiła zaskakiwać i dążyć do celu. Dziewczyna wiedziała, że w tym momencie jest dla niego ważna, bo może mu załatwić składniki. Musiał jednak zapracować na to by to zrobiła.
Oparła swoją dłoń o brodę i zaczęła mu się przyglądać. Zmiana tonu nie wpłynęła na nią za bardzo. Owszem, po tym zrozumiała, że to jest dla niego istotna sprawa, ale nie wystraszył jej w żaden sposób. Ona też miała swoje tajemnice i problemy, o których nie mówi przypadkowym osobą. Ona taką właśnie była, znał ją chwilę, więc dlaczego miałby się jej zwierzać. Jest obca i nic nie znacząca. To wszystko kołatało się w jej głowie i dzięki temu potrafiła zrozumieć jego postępowanie.
- W takim razie umowa jest taka - powiedziała odgarniając swoje złote włosy na jedną stronę - Ty mi powiesz do jakiego eliksiru lub eliksirów ci jest to potrzebne, Ja załatwię składniki i na koniec, Ty pomożesz mi nauczyć się na SUMY - wystawiła do niego rękę z lekkim uśmiechem - Zgadzasz się?
Nie musiał jej zdradzać więcej, nie będzie go męczyć. Może sprawiała wrażenie zadziornej i zaczepnej osoby, ale nie była aż taka zła. Zależało jej jedynie na czystych zagraniach. Nie chciała nikomu zaszkodzić, skrzywdzić czy zrobić coś złego. Wolała pokojowe rozwiązania, które nie zmuszają do ataków. Tak też starała się zawsze postępować.
Jeśli będzie chciał to sam mi wyjaśni, teraz trzeba ustalić zasady.
Na wspomnienie o tym, że nie doceniał Puchonów, tylko się uśmiechnęła. Sama nie do końca wiedziała co chciał jej tym przekazać, ale uważała, że to dobry znak. Lubiła zaskakiwać i dążyć do celu. Dziewczyna wiedziała, że w tym momencie jest dla niego ważna, bo może mu załatwić składniki. Musiał jednak zapracować na to by to zrobiła.
Oparła swoją dłoń o brodę i zaczęła mu się przyglądać. Zmiana tonu nie wpłynęła na nią za bardzo. Owszem, po tym zrozumiała, że to jest dla niego istotna sprawa, ale nie wystraszył jej w żaden sposób. Ona też miała swoje tajemnice i problemy, o których nie mówi przypadkowym osobą. Ona taką właśnie była, znał ją chwilę, więc dlaczego miałby się jej zwierzać. Jest obca i nic nie znacząca. To wszystko kołatało się w jej głowie i dzięki temu potrafiła zrozumieć jego postępowanie.
- W takim razie umowa jest taka - powiedziała odgarniając swoje złote włosy na jedną stronę - Ty mi powiesz do jakiego eliksiru lub eliksirów ci jest to potrzebne, Ja załatwię składniki i na koniec, Ty pomożesz mi nauczyć się na SUMY - wystawiła do niego rękę z lekkim uśmiechem - Zgadzasz się?
Nie musiał jej zdradzać więcej, nie będzie go męczyć. Może sprawiała wrażenie zadziornej i zaczepnej osoby, ale nie była aż taka zła. Zależało jej jedynie na czystych zagraniach. Nie chciała nikomu zaszkodzić, skrzywdzić czy zrobić coś złego. Wolała pokojowe rozwiązania, które nie zmuszają do ataków. Tak też starała się zawsze postępować.
- Giotto Nero
Re: Mały zakątek między regałami
Sro Maj 11, 2016 9:12 pm
Jeśli Nathalie myślała, że zdołałaby coś z niego wyciągnąć, gdyby próbowała to zrobić, to była w ogromnym błędzie. Pomimo tego, że oboje mogli odnieść korzyści z zawarcia umowy, to jednak Giotto nie był zdesperowany, by koniecznie od niej otrzymać wspomniane składniki. Ślizgon należał do grona ludzi mało wylewnych, wszystko trzymał zawsze dla siebie i mało kto wiedział cokolwiek o jego planach, czy potrzebach. To, że miała dojścia do potrzebnych składników, nie oznaczało, że będzie w stanie dowiedzieć się czegokolwiek więcej, niż wie obecnie. Miał powód by ukrywać wszystko co tylko może i podejścia z dnia na dzień by nie zmienił.
Umowa wydawała się być dobra, pod każdym względem. Dostanie to czego chce, w zamian za użyczenie swojej wiedzy i odrobinę cierpliwości. Nie będzie doszukiwać się żadnych powodów, ukrytych znaczeń, czy misternych planów snujących się w główce Nero. Dostanie składniki, nauczy ją i tyle. Wszystko w jak najlepszym porządku.
Uścisnął jej dłoń, nie ukazując twarzą żadnych emocji. Po prostu, taki zwyczaj i nic więcej.
- Zgoda. - rzekł spokojnie, przymykając przy tym oczy.
Westchnął lekko i powoli zaczął wyobrażać sobie ich współpracę. Właściwie teraz dopiero zrozumiał, że spędzą ze sobą trochę więcej czasu, niż Giotto by chciał. Nie żeby jej jakoś nie lubił, jednakże on zawsze trzymał się na uboczu. Wiecznie zamyślony, wiecznie odseparowany od wszystkiego i wszystkich, a teraz? Będzie się uczył z uroczą Puchonką i to w dodatku z kimś, z kim wcześniej nawet nie rozmawiał. Ciekawe co inni sobie pomyślą.
- Veritaserum. - rzucił w eter, rozglądając się wcześniej po okolicy, chcąc być pewien, że nikt ich nie podsłuchuje. Wyciszył nawet odrobinę głos, by mieć jeszcze większą pewność. Jeśli Powell tego nie usłyszała, to jej problem, on już więcej tego nie powtórzy. Jest pierwszą i ostatnią osobą, która wie o chęci zdobycia tego eliksiru.
Umowa wydawała się być dobra, pod każdym względem. Dostanie to czego chce, w zamian za użyczenie swojej wiedzy i odrobinę cierpliwości. Nie będzie doszukiwać się żadnych powodów, ukrytych znaczeń, czy misternych planów snujących się w główce Nero. Dostanie składniki, nauczy ją i tyle. Wszystko w jak najlepszym porządku.
Uścisnął jej dłoń, nie ukazując twarzą żadnych emocji. Po prostu, taki zwyczaj i nic więcej.
- Zgoda. - rzekł spokojnie, przymykając przy tym oczy.
Westchnął lekko i powoli zaczął wyobrażać sobie ich współpracę. Właściwie teraz dopiero zrozumiał, że spędzą ze sobą trochę więcej czasu, niż Giotto by chciał. Nie żeby jej jakoś nie lubił, jednakże on zawsze trzymał się na uboczu. Wiecznie zamyślony, wiecznie odseparowany od wszystkiego i wszystkich, a teraz? Będzie się uczył z uroczą Puchonką i to w dodatku z kimś, z kim wcześniej nawet nie rozmawiał. Ciekawe co inni sobie pomyślą.
- Veritaserum. - rzucił w eter, rozglądając się wcześniej po okolicy, chcąc być pewien, że nikt ich nie podsłuchuje. Wyciszył nawet odrobinę głos, by mieć jeszcze większą pewność. Jeśli Powell tego nie usłyszała, to jej problem, on już więcej tego nie powtórzy. Jest pierwszą i ostatnią osobą, która wie o chęci zdobycia tego eliksiru.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach