- Sahir Nailah
Re: Czytelnia
Pon Kwi 13, 2015 8:10 pm
Rzeczywiście, kiedy przechodziło się po korytarzach wyczuwało się napięcie – tak jak wcześniej było już dość mocne, tak teraz przerastało wręcz wszystkie oczekiwania i możliwe normy, które można by zaakceptować – wszystko przez ten cholerny... wypadek? Czy tą rzeź, zamordowanie blisko dwudziestu uczniów, można nazwać "wypadkiem"? Och, już ty dobrze wiedziałeś, że wypadek to to nie był, że było to celowe, jakże wykalkulowane mordowanie na wielką skalę – teraz nawet bawił cię fakt miejsca, w jakim się to odbyło, zupełnie jakby zawczasu ktoś pomyślał, że odległośc wielkiego dębu, przy którym cała historia zaczęła się lata temu (nie taka lata temu, aczkolwiek Nailah nie potrafił pozbyć się wrażenia, że minęły od tego czasu całe neony), sprawi, iż nikt nie dojrzy konkretów z okien zamku... I tak, uczniowie byli przerażeni, wracając do konkretów tematu, wokół którego zaczęliśmy krążyć – nie wiadomo już było, kto był wtedy na świeżym powietrzu w tamten słoneczny dzień, a kto tylko widział coś kątem oka, kto kłamie i chce zrobić z siebie bohatera, a kto naprawdę w tym całym, za przeproszeniem, gównie, uczestniczył. To dobrze. To bardzo dobrze... Nailahowi było to bardzo, bardzo na rękę...
- W sumie nie specjalnie mnie to dziwi... - Wymruczał, opierając się wygodnie i zatapiając w miękkim fotelu, w którym siedział, na tyle, by nadal móc skupiać wzrok na swojej rozmówczyni – wszyscy ci mówili, żeś blady, chłopaczku, ale przyrównując się do takiej biednej Puchonki... wyglądałeś na naprawdę... żywego. I oby, komukolwiek przyjdzie to czytać, znalazł się ktoś doceniający to czarne poczucie humoru. - Nie. - Pokręcił lekko głową. - Jakaś Puchonka próbowała wyczarować mroczny znak w powietrzu... Ciekawe, czy była Śmierciożerczynią, czy to tylko jakaś pogięta zwolenniczka. - Tak, dociekanie, zastanawianie się, bo tylko tyle można było teraz robić, gdy nauczyciele zamknęli teren, na którym bitwa się toczyła – bardzo dobrze zresztą, że zamknęli, bo trup ścielił się tam gęsto i wszystko wyglądało jak wyjęte rodem z koszmaru. - Uwierzysz..? Puchonka wygłaszająca swe popracie dla Czarnego Pana i miotająca czarnomagicznymi zaklęciami na prawo i lewo... - Przymknąłeś na moment oczy, jakby w rezygnacji i swoistym odczuciu bólu dla całego tego wydarzenia – śledztwo u nauczycieli pewnie trwało w najlepsze, zadziwiające, że jeszcze nikogo nie przesłuchiwali... a może już przesłuchiwali?
- W sumie nie specjalnie mnie to dziwi... - Wymruczał, opierając się wygodnie i zatapiając w miękkim fotelu, w którym siedział, na tyle, by nadal móc skupiać wzrok na swojej rozmówczyni – wszyscy ci mówili, żeś blady, chłopaczku, ale przyrównując się do takiej biednej Puchonki... wyglądałeś na naprawdę... żywego. I oby, komukolwiek przyjdzie to czytać, znalazł się ktoś doceniający to czarne poczucie humoru. - Nie. - Pokręcił lekko głową. - Jakaś Puchonka próbowała wyczarować mroczny znak w powietrzu... Ciekawe, czy była Śmierciożerczynią, czy to tylko jakaś pogięta zwolenniczka. - Tak, dociekanie, zastanawianie się, bo tylko tyle można było teraz robić, gdy nauczyciele zamknęli teren, na którym bitwa się toczyła – bardzo dobrze zresztą, że zamknęli, bo trup ścielił się tam gęsto i wszystko wyglądało jak wyjęte rodem z koszmaru. - Uwierzysz..? Puchonka wygłaszająca swe popracie dla Czarnego Pana i miotająca czarnomagicznymi zaklęciami na prawo i lewo... - Przymknąłeś na moment oczy, jakby w rezygnacji i swoistym odczuciu bólu dla całego tego wydarzenia – śledztwo u nauczycieli pewnie trwało w najlepsze, zadziwiające, że jeszcze nikogo nie przesłuchiwali... a może już przesłuchiwali?
- Elizabeth Cook
Re: Czytelnia
Wto Kwi 14, 2015 12:47 pm
Widzisz? Informacja ta nic w jej życiu nie zmieni, ani też nic z tym zrobi, a mimo to czuła się jakoś lepiej wiedząc co dzieje się na terenie szkoły. W obecnej chwili nie miała pojęcia czy powinna zaufać Sahirowi w jego słowa, jest on dość..charakterystycznym człowiekiem i choćby kłamał ona powinna to wyczuć. Kłamstwo wyczuwała nawet za życia, bo wiedziała, że sama też nie potrafi kłamać, a teraz..najwidoczniej potrafi to po prostu lepiej.
-Pu.. - powiedziała cicho marszcząc brwi jakby ta nazwa jej coś mówiła. Tak, oczywistym było, że to jeden z domów, ale czy jej? Była nawet raz w dormitorium tylko nie wiedziała znaku na piersi chłopaka, jak on tam miał... Colette? Chyba tak.
-Puchonka? - dodała po chwili zawahania. Zmarszczyła brwi i opuściła lekko głowę, no tak. Porównując jej zachowanie za życia,a nie było tego za wiele, zapewne idealnie pasowała by do takiego domu.
-Nie, jakoś sobie tego nie wyobrażam, puchoni tacy nie są - powiedziała po chwili milczenia. Wiedziała jaka była, i że większość decyzji jej była błędna. Słuchając teraz słowa chłopaka domyślać się iż jej rozumowanie na temat puchonów jednak było nieco inne. Sama była inna i nie wgłębiała się w to co się dzieje dookoła niej. Jej klatka piersiowa uniosła się sporo i gdyby pewnie była człowiekiem ciężko by westchnęła z nutą zrezygnowania, jednak teraz... Była słyszalna cisza, a ona sama zastanawiała się coraz bardziej czy z tą szkołą jest coś totalnie nie tak.
-Pu.. - powiedziała cicho marszcząc brwi jakby ta nazwa jej coś mówiła. Tak, oczywistym było, że to jeden z domów, ale czy jej? Była nawet raz w dormitorium tylko nie wiedziała znaku na piersi chłopaka, jak on tam miał... Colette? Chyba tak.
-Puchonka? - dodała po chwili zawahania. Zmarszczyła brwi i opuściła lekko głowę, no tak. Porównując jej zachowanie za życia,a nie było tego za wiele, zapewne idealnie pasowała by do takiego domu.
-Nie, jakoś sobie tego nie wyobrażam, puchoni tacy nie są - powiedziała po chwili milczenia. Wiedziała jaka była, i że większość decyzji jej była błędna. Słuchając teraz słowa chłopaka domyślać się iż jej rozumowanie na temat puchonów jednak było nieco inne. Sama była inna i nie wgłębiała się w to co się dzieje dookoła niej. Jej klatka piersiowa uniosła się sporo i gdyby pewnie była człowiekiem ciężko by westchnęła z nutą zrezygnowania, jednak teraz... Była słyszalna cisza, a ona sama zastanawiała się coraz bardziej czy z tą szkołą jest coś totalnie nie tak.
- Sahir Nailah
Re: Czytelnia
Wto Kwi 14, 2015 1:53 pm
Oczywiście, że nie zmieni, bo w gruncie rzeczy – co nas obchodzą problemy innych? Ludzi, których, całkiem możliwe, że nie znamy, lub widzieliśmy ich tylko przelotem? To są epizody, które są i będą, a które nie pozostawią na nas większej skazy... Przynajmniej tak wyglądała teoria, jak zas jest z praktyką? Nie mam pojęcia, szczerze powiedziawszy, jak to wygląda u duchów, w końcu im nic nie grozi – no wiecie, nie mają szans umrzeć, więc co im tam szkodzi, czy cały Hogwart zostanie wybity, czy też nie? O tyle, że nie będą mieli, ewentualnie, okazji gadać z żyjącymi, ale czy to był taki wielki deal? Wszystko zamykało się w obrębach charakteru i jego delikatności – czy jesteśmy wrażliwi na cudze tragedie, czy też pozostajemy wobec nich obojętni... Natomiast, co du ufania Nailahowi... cóż, czy on kłamał, czy też nie? To bardzo dobre pytanie, tym nie mniej odpowiedzi na nie nie było, gdyż... nic nie wskazywało na to, żeby oszukiwał – kwestia wyczuwania, czy ktoś mówi nieprawdę, zamykała się zawsze do aury, do spoglądania w zwierciadła duszy rozmówcy, a on..?
To tak, jakby próbować rozczytywać ruch mroku, co w bezksiężycową noc okala ziemię ciasną kurtyną, przez którą nie sposób przejrzeć.
Cisza znów zagościła między nimi na krótki czas.
- Ludzka natura jest doprawdy... fascynująca. - Uśmiechnął się sam do siebie, ledwo co, ale dostatecznie wyraźnie, by mogło to nie umknąć wzrokowi, gdy przyglądał się Elizabeth. - Och, zapomniałbym spytać... jak idzie nauka wpływania na rzeczywistość? Nadal trzymam dla ciebie rysunek. - Teraz uśmiechnął się nawet miło.
To tak, jakby próbować rozczytywać ruch mroku, co w bezksiężycową noc okala ziemię ciasną kurtyną, przez którą nie sposób przejrzeć.
Cisza znów zagościła między nimi na krótki czas.
- Ludzka natura jest doprawdy... fascynująca. - Uśmiechnął się sam do siebie, ledwo co, ale dostatecznie wyraźnie, by mogło to nie umknąć wzrokowi, gdy przyglądał się Elizabeth. - Och, zapomniałbym spytać... jak idzie nauka wpływania na rzeczywistość? Nadal trzymam dla ciebie rysunek. - Teraz uśmiechnął się nawet miło.
- Elizabeth Cook
Re: Czytelnia
Wto Kwi 14, 2015 2:18 pm
-Fascynująca, ale równie nieprzewidywalna jak sama ludzka natura w sobie. - I choć powtórzyła jego słowa to jedynie nacisnęła na sam fakt, że wszystko w człowieku jest w jakimś stopniu... niesamowite. Kiedy teraz tak o tym myślała w aktualnej postaci stwierdziła, że wiele jest naprawdę rzeczy do odkrycia i choć sama tego nie odkryła może to zrobić z czyjąś pomocą.
-Jak? Moje postępy powolne, ale zawsze to coś. Nigdy nie myślałam by tak naprawdę wpływać na rzeczywistość do świata gdzie tak naprawdę nie należę. Skoro jestem w takim, a nie innym ciele w nim pozostanę. - Po co miała by kłamać? Może i nie była to jej ukochana postać astralna jaka posiadała, ale z drugiej strony kochać też jej nie musi. Wiedziała, że pozostała się taka z jakiegoś konkretnego powodu i może kiedyś się do wie, co to takiego? Póki co ją to nie interesuje i po prostu egzystuje obserwując wszystko to co ją otacza. A samo wpływanie na rzeczywistość... Jest dla niej dziwne zwłaszcza w takim stanie. To co robi nie powinno mieć miejsca i też tak sądzi, a nie chciała by coś się z tym zmieniło, prawdą było, że praktykuje to, ale dla samej siebie, a nie dla kogoś. Nigdy nie przepadała za straszeniem ludzi albo inne podobne rzeczy. Jeżeli coś robi, robi dla siebie, co nie oznacza, że ktoś obcy musi o tym wiedzieć.
-To co robię nie powinno mieć miejsca, jednak robię to dla siebie, nie powiesz o tym nikomu? - Nie miała pojęcia czy wampir zatrzyma tą wiadomość dla siebie, ale co by dało rozgłośnie nie tego? Ona jest tylko duchem, bytem, który jest nienaturalny, a wszystko nienaturalne jest dziwne. A co dziwne jest z reguły nie powinno się tym interesować.
-Jak? Moje postępy powolne, ale zawsze to coś. Nigdy nie myślałam by tak naprawdę wpływać na rzeczywistość do świata gdzie tak naprawdę nie należę. Skoro jestem w takim, a nie innym ciele w nim pozostanę. - Po co miała by kłamać? Może i nie była to jej ukochana postać astralna jaka posiadała, ale z drugiej strony kochać też jej nie musi. Wiedziała, że pozostała się taka z jakiegoś konkretnego powodu i może kiedyś się do wie, co to takiego? Póki co ją to nie interesuje i po prostu egzystuje obserwując wszystko to co ją otacza. A samo wpływanie na rzeczywistość... Jest dla niej dziwne zwłaszcza w takim stanie. To co robi nie powinno mieć miejsca i też tak sądzi, a nie chciała by coś się z tym zmieniło, prawdą było, że praktykuje to, ale dla samej siebie, a nie dla kogoś. Nigdy nie przepadała za straszeniem ludzi albo inne podobne rzeczy. Jeżeli coś robi, robi dla siebie, co nie oznacza, że ktoś obcy musi o tym wiedzieć.
-To co robię nie powinno mieć miejsca, jednak robię to dla siebie, nie powiesz o tym nikomu? - Nie miała pojęcia czy wampir zatrzyma tą wiadomość dla siebie, ale co by dało rozgłośnie nie tego? Ona jest tylko duchem, bytem, który jest nienaturalny, a wszystko nienaturalne jest dziwne. A co dziwne jest z reguły nie powinno się tym interesować.
- Sahir Nailah
Re: Czytelnia
Wto Kwi 14, 2015 6:40 pm
Owszem, było to powtórzenie... które lekko zbiło jednocześnie Nailaha z tropu – musiał sobie to zdanie ułożyć w głowie, zamotało się samo w sobie jak węzeł gordyjski i sprawiało, że łapało się mindfucka z rodzju: co artysta miał na myśli... No tak, tak, natura ludzka fascynująca, okej, to już sobie ustaliliśmy, a dalej? Dalej, że sama w sobie jest nieprzewidywalna. Chyba o to w tym wielkim, myślowym skrócie jej chodziło. Nawet na pewno o to. Tylko, czy ja wiem, czy się z tym zgadzasz? Powiedziałbyś raczej, że ludzie są właśnie odgórnie bardzo przewidywalni – jest bardzo mało pionków, które zajmują wyższe stopnie na planszy szachowej, jak konie, gońce i wieże (nie wspominam o królowych, wszak przypadają jedna na konkretny kolor). I nie, nie wpadłby na to, że chodziło o podkreślenie niesamowitości ludzi, bo i sam nie sądził, by ludzie byli "niesamowici". Byli raczej żałośni. Denerwujący. Byli... chodzącymi workami z krwią. I czasami, pomiędzy tym szarym, zlewającym się ze sobą tłumem, wyławiało się perełki, co prezentowały własne barwy – jednak to byłynaprawdę pojedyncze jednostki, na których warto było skupić uwagę.
- Niewątpliwie... - Przymrużyłeś oczy, nie pozbywając się uprzejmego uśmiechu, który gościł na twych wąsko wykrojonych wargach. - Tym nie mniej gdybyś nie przynależała do tego świata, raczej by cię tu nie było, nie sądzisz? - Może był to wyraz braku poczucia powiązania z rzeczywistością? Rzeczywiście Elizabeth była sama w sobie dziwna, ciągle ulatująca gdzieś myślami, z których potrafiła wyrywać kontekst i potem właśnie przychodziło się jej rozmówcom zastanawiać, o cóż to rozmyślała mówiąc takie, a nie inne zdanie. - Chodzi ci o próby... poruszania przedmiotów... i tym podobne? - Wolałeś się upewnić, tym nie mniej nie widziałeś najmniejszego powodu, dla którego miałbyś to rozpowiadać. Nie widziałeś też jednak powodu do tego, by trzymać to w sekrecie. Był to element na tyle nikły, prywatny dla niej samej, że raczej wątpiłeś, by stanowił ciekawy temat plotek – ot duch, który próbuje unosić przedmioty, jakoś nie widziałeś w tym niczego niesamowitego, w końcu nigdy się tym tematem nie interesowałeś i sądziłeś, że to raczej naturalne, że każdy duch potrafi w mniejszym czy większym stopniu wpłynąć na rzeczywistość, tak jak chociażby najbardziej znany duch – Irytek, którego określano mianem poltergeista, a nad którym to mianem nigdy się nie zastanawiałeś, przypisując to słowo jako randomowo przypisaną ksywę.
- Niewątpliwie... - Przymrużyłeś oczy, nie pozbywając się uprzejmego uśmiechu, który gościł na twych wąsko wykrojonych wargach. - Tym nie mniej gdybyś nie przynależała do tego świata, raczej by cię tu nie było, nie sądzisz? - Może był to wyraz braku poczucia powiązania z rzeczywistością? Rzeczywiście Elizabeth była sama w sobie dziwna, ciągle ulatująca gdzieś myślami, z których potrafiła wyrywać kontekst i potem właśnie przychodziło się jej rozmówcom zastanawiać, o cóż to rozmyślała mówiąc takie, a nie inne zdanie. - Chodzi ci o próby... poruszania przedmiotów... i tym podobne? - Wolałeś się upewnić, tym nie mniej nie widziałeś najmniejszego powodu, dla którego miałbyś to rozpowiadać. Nie widziałeś też jednak powodu do tego, by trzymać to w sekrecie. Był to element na tyle nikły, prywatny dla niej samej, że raczej wątpiłeś, by stanowił ciekawy temat plotek – ot duch, który próbuje unosić przedmioty, jakoś nie widziałeś w tym niczego niesamowitego, w końcu nigdy się tym tematem nie interesowałeś i sądziłeś, że to raczej naturalne, że każdy duch potrafi w mniejszym czy większym stopniu wpłynąć na rzeczywistość, tak jak chociażby najbardziej znany duch – Irytek, którego określano mianem poltergeista, a nad którym to mianem nigdy się nie zastanawiałeś, przypisując to słowo jako randomowo przypisaną ksywę.
- Elizabeth Cook
Re: Czytelnia
Sro Kwi 15, 2015 3:06 pm
Czy była inna od uczniów? Może i tak, nieco bardziej zamknięta w sobie i małomówna, choć można powiedzieć, że żyła ona własnym życiem wtykając nosa zawsze tam gdzie najmniej była ona potrzebna.
-Prawda, jednak sam fakt iż tutaj jestem jakoś mnie martwi - powiedziała bardziej do siebie niż do chłopaka, delikatnie obróciła głowę w bok słysząc dziwne szelesty za plecami, choć po prostu mogło się jej wydawać. Wzruszyła jedynie ramionami na to co usłyszała.
-Tak dokładnie, wiem, że to idiotyczne - uśmiechnęła się nerwowo w stronę chłopaka, w końcu i tak raczej nikt nie interesuje się duchami ani to co sami robią. Wiedziała to po kilku dniach obserwacji, duchy jak inne istoty żyją tutaj w własnym tempie i w własnym świecie przemyśleń i podróżowania po murach tego miejsca.
-Prawda, jednak sam fakt iż tutaj jestem jakoś mnie martwi - powiedziała bardziej do siebie niż do chłopaka, delikatnie obróciła głowę w bok słysząc dziwne szelesty za plecami, choć po prostu mogło się jej wydawać. Wzruszyła jedynie ramionami na to co usłyszała.
-Tak dokładnie, wiem, że to idiotyczne - uśmiechnęła się nerwowo w stronę chłopaka, w końcu i tak raczej nikt nie interesuje się duchami ani to co sami robią. Wiedziała to po kilku dniach obserwacji, duchy jak inne istoty żyją tutaj w własnym tempie i w własnym świecie przemyśleń i podróżowania po murach tego miejsca.
- Sahir Nailah
Re: Czytelnia
Czw Kwi 16, 2015 5:41 pm
Małomówność i zamknięcie w sobie chodziły ze sobą w parze, to prawda - zazwyczaj lubiła do nich dołączać nieśmiałość, aczkolwiek trudno było powiedzieć, by Elizabeth Cook była osobą nieśmiałą - przynajmniej Nailah z pewnością nie przypasowałby do niej tego słowa - uwielbiała wszak wtykać nos tam, gdzie nie trzeba - albo i tam, gdzie trzeba, tylko przy okazji, wolą losu, sprawiała samej sobie przy tym mnóstwo kłopotów. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, jak to mawiają... tym nie mniej Sahir nie zamierzał się tutaj popisywać swoim hipokretynizmem i nie odezwał się w sprawie powiedzenia tego złotego przysłowia - wszak sam był magnesem problemów, musiał je mieć, musiał ciągle kręcić się wokół... jakichś wydarzeń, inaczej popadał w chandrę, która zaś prowadziła go wręcz do obłąkania. Nie liczyła się cena. Nie liczyły się konsekwencje. Liczyło się tylko to, by znów poczuć adrenalinę buzującą we krwi - nic więcej.
Trudno było czytać z emocji ducha - nie to, że nie zaliczałeś ich do... e... istot... żywych? Rany, to brzmi naprawdę głupio - duch istotą żywą, huh? Niech już tak pozostanie... W każdym razie - ich zmarszczki mimiczne, nawet jeśli działały, to ich nie potrafiłeś... zinterpretować. Były zbyt niewidoczne, byś mógł ocenić, czy w ogóle u nich istnieją - do tego oczy... no cóż, zwierciadła duszy? Dobre sobie - jak je nazywać w przypadku, kiedy DUSZĘ ma się całą na widoku? Może one całe są zbudowane z emocji? Doprawdy - nic nie wiedziałeś o duchach i chętnie byś się zainteresował tematem, gdyby nie natłok wszystkich innych spraw, którymi musiałeś się zajęć i materiałów, których musiałeś (i chciałeś) się nauczyć na same zajęcia... i tych dla własnej satysfakcji.
- Czemu nie porozmawiasz o tym z innymi duchami? Choćby z profesorem Cuthbertem Binnsem? - Co prawda nauczyciel historii był dziwny, wydawał się uosobieniem flegmatyzmu, ale chyba nie odmówi pogawędki z kimś, kto... dopiero stracił życie i najwyraźniej nie bardzo wie, jak sobie z tym faktem poradzić. Rozłożyłeś lekko ręce w geście, który doskonale oddawał twój brak zainteresowania sprawą. - Skoro ci na tym zależy, to nie widzę powodów, dla których miałbym zacząć biegać po szkole z bannerem: "Elizabeth Cook próbuje unosić przedmioty". - Wymruczałeś i otworzyłeś na nowo książkę, zaczynając przewracać strony, by znaleźć tą, na której się zatrzymałeś jeszcze zanim Elizabeth się pojawiła. - Idiotyczne, czy nie idiotyczne, każdy ma jakieś swoje sekrety.
Trudno było czytać z emocji ducha - nie to, że nie zaliczałeś ich do... e... istot... żywych? Rany, to brzmi naprawdę głupio - duch istotą żywą, huh? Niech już tak pozostanie... W każdym razie - ich zmarszczki mimiczne, nawet jeśli działały, to ich nie potrafiłeś... zinterpretować. Były zbyt niewidoczne, byś mógł ocenić, czy w ogóle u nich istnieją - do tego oczy... no cóż, zwierciadła duszy? Dobre sobie - jak je nazywać w przypadku, kiedy DUSZĘ ma się całą na widoku? Może one całe są zbudowane z emocji? Doprawdy - nic nie wiedziałeś o duchach i chętnie byś się zainteresował tematem, gdyby nie natłok wszystkich innych spraw, którymi musiałeś się zajęć i materiałów, których musiałeś (i chciałeś) się nauczyć na same zajęcia... i tych dla własnej satysfakcji.
- Czemu nie porozmawiasz o tym z innymi duchami? Choćby z profesorem Cuthbertem Binnsem? - Co prawda nauczyciel historii był dziwny, wydawał się uosobieniem flegmatyzmu, ale chyba nie odmówi pogawędki z kimś, kto... dopiero stracił życie i najwyraźniej nie bardzo wie, jak sobie z tym faktem poradzić. Rozłożyłeś lekko ręce w geście, który doskonale oddawał twój brak zainteresowania sprawą. - Skoro ci na tym zależy, to nie widzę powodów, dla których miałbym zacząć biegać po szkole z bannerem: "Elizabeth Cook próbuje unosić przedmioty". - Wymruczałeś i otworzyłeś na nowo książkę, zaczynając przewracać strony, by znaleźć tą, na której się zatrzymałeś jeszcze zanim Elizabeth się pojawiła. - Idiotyczne, czy nie idiotyczne, każdy ma jakieś swoje sekrety.
- Elizabeth Cook
Re: Czytelnia
Sob Kwi 18, 2015 12:58 pm
-Szczerze jestem nadal zagubiona i nie mam pojęcia z kim mogłabym o tym porozmawiać. Jednak rozmowa z profesorem to dobry pomysł - powiedziała po chwili milczenia, w sumie prawą było iż nie doszła do siebie po tym jak...umarła. Teraz próbuje znaleźć miejsce w tym zamku jednak nie umie, a może rozmowa z kimś doświadczonym w tym jej pomoże? Miała taką cichą nadzieję.
-Dziękuję. - Była mu wdzięczna za nieco z rozumowania z jego strony, aczkolwiek widziała iż miał książkę w dłoniach przez co zapewne się uczył, czyżby mu przeszkodziła, a on nic nie powiedział? W sumie nie wiedziała, ale jednak teraz nie mogła chyba usiedzieć na miejscu przez co uniosła swoje ciało ku górze by mieć sporo rzeczy nad swoim wzrokiem
-Miło było Cię widzieć, Na razie. - Pomachała mu i następnie niespiesznie odsuwała się ku najbliższym regałom książek, przez które przeszła. Wędrówkę czas zacząć.
z.t
-Dziękuję. - Była mu wdzięczna za nieco z rozumowania z jego strony, aczkolwiek widziała iż miał książkę w dłoniach przez co zapewne się uczył, czyżby mu przeszkodziła, a on nic nie powiedział? W sumie nie wiedziała, ale jednak teraz nie mogła chyba usiedzieć na miejscu przez co uniosła swoje ciało ku górze by mieć sporo rzeczy nad swoim wzrokiem
-Miło było Cię widzieć, Na razie. - Pomachała mu i następnie niespiesznie odsuwała się ku najbliższym regałom książek, przez które przeszła. Wędrówkę czas zacząć.
z.t
- Sahir Nailah
Re: Czytelnia
Sob Kwi 18, 2015 2:21 pm
Och, naturalnie, sam Nailah nie wyobrażał sobie znalezienia się nagle w ciele ducha (haha, ciele, dobre żarty) - w zasadzie nie miał pojęcia, dlaczego niektórzy boją się przejść na drugą stronę i tak mocno egzystencji uczepiają, nie bardzo mieściło się to w jego umyśle, ale nie zamierzał się na ten temat wypowiadać - powiedzmy, że mało go obchodziło, dlaczego Elizabeth Cook zdecydowała się pozostać w formie duchowej - o ile na początku czuł się winny, o tyle, zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach, jego sumienie zostało chyba całkowicie skonsumowane i wtrącone, jeśli resztki jeszcze jakieś pozostały, do kosza, by mieć pewność, że nie posłuży jako odpady (jeszcze wykorzystane jako nawóz pewnie by doprowadziło do zgnicia całej plantacji), teraz miał na to, mówiąc wprost, bez owijania w bawełnę - wyjebane, przynajmniej do czasu, gdy Elizabeth nie przypomni sobie tego, jak zginęła... Wszak Sahir nie wiedział o Bazyliszku i naprawdę sądził, że to on doprowadził do jej zgonu.
- Wzajemnie. - Posłał jej ciepły uśmiech, unosząc znad książki wzrok, by odprowadzić ją do momentu, gdy nie zniknie w ścianie, albo jakimś regale i nie straci jej z pola widzenia, by zaraz wrócić do książki i zniknąć z biblioteki jakiś czas później.
[z/t]
- Wzajemnie. - Posłał jej ciepły uśmiech, unosząc znad książki wzrok, by odprowadzić ją do momentu, gdy nie zniknie w ścianie, albo jakimś regale i nie straci jej z pola widzenia, by zaraz wrócić do książki i zniknąć z biblioteki jakiś czas później.
[z/t]
- Sharon Gallagher
Re: Czytelnia
Sob Cze 20, 2015 2:24 am
Dlaczego Sharon Gallagher zapisała się do kółka korepetycji? To było naprawdę prosta odpowiedź! Była słaba z części przedmiotów i zdecydowanie, ale to zdecydowanie potrzebowała pomocy. Co prawda, musiała na to poświęcić pewną sumkę pieniędzy, albo też zaoferować inną walutę w zależności od osoby z którą przyszło się jej dogadywać. Zazwyczaj jednak w grę wchodziły knuty, sykle, a czasem...nawet galeony. Niemniej czego się nie robi, by jakoś zrozumieć przerabiany obecnie materiał i by móc w przyszłości znaleźć sobie jakąś pracę, która pozwoli na umiarkowane życie, prawda? Ale jeśli tak dalej pójdzie...to średnio to ta pulchna dziewczyna widziała, oj średnio. Dlatego też walcząc z wszystkimi za i przeciw, jak to zazwyczaj miała w zwyczaju, pojawiła się w szkolnej czytelni ze swoją torbą, ubrana w długi t-shirt, spodnie dzwony w jej rozmiarze i szatę, która pozwalała zakryć część fałdek. Włosy miała zaś rozpuszczone by zakrywały jej okrągłą twarz i jak zwykle by ochronić ją przed niechcianymi spojrzeniami. Takie tam kompleksy Szamponu Wspaniałego! Nic dziwnego - z takim wyglądem to nie trudno o takie rzeczy. Zajęła jedno z wolnych miejsc przy końcu stolika i czekała, aż pojawią się wszyscy i będzie można rozpocząć...handel.
- Lily Evans
Re: Czytelnia
Sob Cze 20, 2015 3:46 am
Ostatnio chętniej przesiadywała w swoim dormitorium, niż w bibliotece, ze wszystkimi niezbędnymi podręcznikami, notatkami, oraz książkami dodatkowymi, które miały jej pomóc w przygotowaniach do najcięższych egzaminów w jej życiu. Oczywiście, oprócz tego miała jeszcze na głowie zadania domowe i bieżący materiał, a o dyżurach, nawet nie było co wspominać! Zapomniała już, kiedy przyszła do biblioteki tak po prostu, bez przeświadczenia, że za chwilę rozpocznie się ten cały "gorący okres", gdy konieczne będą eliksiry uspakajające i wzmacniające. Na szczęście jeszcze trochę, a OWUTEMY się rozpoczną, a potem w miarę szybko się skończą i...będzie miała spokój, o ile można było to tak nazwać. Ze względu na wszystko, nie miała jednak zamiaru rezygnować z uczestnictwa w spotkaniach różnych klubów i kółek do których się zapisała, zwłaszcza że np. takie kółko korepetycji było niezwykle przydatne i to nie tylko dlatego, że mogła zarobić trochę grosza, ale dzięki temu sama przypominała sobie materiał, albo też uczyła się czegoś nowego. Tak więc przed opuszczeniem Pokoju Wspólnego Gryffindoru, poprawiła swój mundurek, sprawdziła, czy żaden niesforny kosmyk jej nie uciekł i wraz ze swoją torbą, która była niezwykle wytrzymała, skierowała się do czytelni. Tam przywitała się ze szkolną bibliotekarką, posłała kilka uśmiechów w stronę znajomych jej osób i zajęła jeden ze stolików, zajmując się ustawianiem swoich książek i pergaminów, i czekając na rozpoczęcie spotkania.
- Kyohei Takano
Re: Czytelnia
Nie Cze 21, 2015 3:06 pm
Kyo szedł jak na stracenie. Nie ukrywał, że przez ten czas który przesiedzi tutaj mógł porobić inne rzeczy, ale z drugiej strony. Wizja wydalenia z kolejnej szkoły do zbyt kolorowych nie należała. Chciał chociaż tą jedną ukończyć bez żadnych zbędnych afer. Wiedział, że jego życie i bez tego nie będzie kolorowe, więc nie widział sensu aby dokładać do tej wizji jeszcze więcej czarnej farby.
Przemierzał korytarze szkoły z rękami w kieszeni, wiedział gdzie miał iść, ale z drugiej strony chciał "przypadkowo" skręcić w nie ten korytarz i po prostu zgubić się gdzieś. Niestety jego nogi wiedziały lepiej co miał robić, i tak po chwili znalazł się już przy wejściu do biblioteki. To pomieszczenie było mu w zasadzie obce. Nie przesiadywał tutaj za często, no chyba, że chciał zaznać trochę spokoju, ale bynajmniej nie czytał nic. Po prostu siadał na samym końcu tego pomieszczenia pomiędzy regałami, i szedł spać. To było na chwilę obecną najspokojniejsze miejsce w całej szkole. Chociaż zdarzały się chwile, że nawet tutaj nie mógł wytrzymać.
-Hej Sharon- Przywitał się z puchonką. Poprawił swoją białą koszulę którą aktualnie miał na sobie i zajął miejsce zraz obok niej. Ona była jedyną osobą którą był w stanie znieść. Nie była upierdliwa, wiedziała kiedy odejść. Co do Lily... bo chyba tak miała na imię. Ją cóż kompletnie olał. Wielka pani prefekt która chce nauczyć cały świat regulaminu szkoły. Nie żałował, że wtedy potraktował ją zaklęciem, najpewniej gdyby mógł zrobiłby to z wielką radością jeszcze raz.
Przemierzał korytarze szkoły z rękami w kieszeni, wiedział gdzie miał iść, ale z drugiej strony chciał "przypadkowo" skręcić w nie ten korytarz i po prostu zgubić się gdzieś. Niestety jego nogi wiedziały lepiej co miał robić, i tak po chwili znalazł się już przy wejściu do biblioteki. To pomieszczenie było mu w zasadzie obce. Nie przesiadywał tutaj za często, no chyba, że chciał zaznać trochę spokoju, ale bynajmniej nie czytał nic. Po prostu siadał na samym końcu tego pomieszczenia pomiędzy regałami, i szedł spać. To było na chwilę obecną najspokojniejsze miejsce w całej szkole. Chociaż zdarzały się chwile, że nawet tutaj nie mógł wytrzymać.
-Hej Sharon- Przywitał się z puchonką. Poprawił swoją białą koszulę którą aktualnie miał na sobie i zajął miejsce zraz obok niej. Ona była jedyną osobą którą był w stanie znieść. Nie była upierdliwa, wiedziała kiedy odejść. Co do Lily... bo chyba tak miała na imię. Ją cóż kompletnie olał. Wielka pani prefekt która chce nauczyć cały świat regulaminu szkoły. Nie żałował, że wtedy potraktował ją zaklęciem, najpewniej gdyby mógł zrobiłby to z wielką radością jeszcze raz.
- Luthias Lovegood
Re: Czytelnia
Nie Cze 21, 2015 6:52 pm
Bardzo chętnie udał się po zajęciach, do biblioteki, na spotkanie Klubu Korepetycyjnego. Lubił pomagać innym, a również i on potrzebował pomocy, przy niektórych rzeczach. W sakiewce miał parę galeonów, aby wynagrodzić komuś pomoc. Tak… Dzisiaj miał nadzieje, że znajdzie się osoba, która pomoże mu z Eliksirem Euforii, który na zajęciach mu nie wyszedł. Nie miał pojęcia gdzie robił błąd. Wszystkie składniki dodawał w odpowiednich proporcjach, w odpowiedniej kolejności, a i tak nic nie wyszło. Był trochę zawiedziony, ale cóż… Przecież nie jest niemylny. Musiał poćwiczyć. Jak to mówią, trening czyni mistrza. Zależało mu na dobrym wykształceniu, na dobrych ocenach, więc nie mógł pozwolić sobie na zaległości. Nie mógł!
Z uśmiechem wszedł do czytelni i przywitał się z obecnymi. Rozejrzał się po przybyłych, aby zobaczyć kto był na spotkanie. Jak na razie nie było wiele osób. Spojrzał na zegarek, który znajdował się na jego nadgarstku i pokiwał delikatnie głową. Było jeszcze trochę czasu. Zapewne już niedługo sala zapełni się uczniami. Podszedł do Lily i usiadł niedaleko niej. To właśnie na spotkaniach Klubu ją poznał. Imponowała mu swoją inteligencją, a poza tym była naprawdę miłą i uprzejmą osóbką, która zawsze chętnie pomagała.
- Hej Lily – przywitał się. Tylko na chwilę złapali kontakt wzrokowy, bo chłopak się speszył i szybko przeniósł spojrzenie na książki leżące obok Gryfonki.
Z uśmiechem wszedł do czytelni i przywitał się z obecnymi. Rozejrzał się po przybyłych, aby zobaczyć kto był na spotkanie. Jak na razie nie było wiele osób. Spojrzał na zegarek, który znajdował się na jego nadgarstku i pokiwał delikatnie głową. Było jeszcze trochę czasu. Zapewne już niedługo sala zapełni się uczniami. Podszedł do Lily i usiadł niedaleko niej. To właśnie na spotkaniach Klubu ją poznał. Imponowała mu swoją inteligencją, a poza tym była naprawdę miłą i uprzejmą osóbką, która zawsze chętnie pomagała.
- Hej Lily – przywitał się. Tylko na chwilę złapali kontakt wzrokowy, bo chłopak się speszył i szybko przeniósł spojrzenie na książki leżące obok Gryfonki.
- Sharon Gallagher
Re: Czytelnia
Pon Cze 22, 2015 12:09 am
Wszystko było takie dziwne i w ogóle normalnie nie dało się to opisać prosto, bo...to życie. A życie nie jest proste, pomimo, że zawiera wszystko, co istotne. Ciężko to opisać, bo należałoby wkroczyć na wyższe logiczniejsze wzgórza wyobrażeń, a do tego Sharon się nie nadawała. Zdecydowanie. Czekała więc sobie tak na to, jak się kółko rozpocznie i może w końcu się czegoś nauczy, czegoś porządnego, co przyda jej się w dalszym życiu i w zdaniu egzaminów...i zaczęły pojawiać się kolejne osoby. Gdy rudowłosa Gryfonka zajęła gdzieś tam miejsce, Gallagher schowała twarz za książką, starając się udawać, że jej nie ma, czy coś. Również rzadko tu przebywała; zazwyczaj wszystko wolała robić w zaciszu własnego dormitorium, albo w miejscach, takich jak Izba Pamięci. A jeśli chodzi o Izbę Pamięci to...nagle pojawił się Kyohei, który się z nią przywitał! Tak o! To było na tyle nietypowe, że aż dziewczyna podskoczyła w miejscu, łapiąc się za serce.
- Przestraszyłeś mnie! - Wyszeptała gorączkowo, zamykając książkę i patrząc na chłopaka swoimi dużymi brązowymi oczami. - Cześć, Kyohei. Też na kółko...? To znaczy, pewnie tak, w końcu po co innego byś tu przyszedł...heh...bez obrazy oczywiście, nie chciałam Cię urazić...! To nie miało tak brzmieć, Merlinie, o Merlinie.
Pokręciła głową, spuszczając zażenowana swoją wypowiedzią, próbując wziąć się w garść. Zamilkła zakłopotana i zaczęła skubać rękaw swojej szaty, nerwowo przegryzając dolną wargę.
Brawo, Szamponie Wspaniały! Jakbyś nie była wystarczająco dziwna!
- Przestraszyłeś mnie! - Wyszeptała gorączkowo, zamykając książkę i patrząc na chłopaka swoimi dużymi brązowymi oczami. - Cześć, Kyohei. Też na kółko...? To znaczy, pewnie tak, w końcu po co innego byś tu przyszedł...heh...bez obrazy oczywiście, nie chciałam Cię urazić...! To nie miało tak brzmieć, Merlinie, o Merlinie.
Pokręciła głową, spuszczając zażenowana swoją wypowiedzią, próbując wziąć się w garść. Zamilkła zakłopotana i zaczęła skubać rękaw swojej szaty, nerwowo przegryzając dolną wargę.
Brawo, Szamponie Wspaniały! Jakbyś nie była wystarczająco dziwna!
- Lily Evans
Re: Czytelnia
Pon Cze 22, 2015 4:04 am
Zignorowała pojawienie się Kyoheia Takano - chłopaka, który zdążył jej już podpaść. Widziała, jak wchodzi do czytelni i jak zajmuje miejsce przy niezwykle nieśmiałej Puchonce. Mimowolnie poczuła, jak jej drobne dłonie zaciskają się na jednym z podręczników, ale nie zamierzała, póki co nic z tym zrobić. Przybyła tu w innym celu, niż użeranie się z nieznośnym chłopakiem, który nie ma żadnego poszanowania dla szkolnych zasad, ani dla tych, którzy je reprezentują, starając się zadbać o porządek w szkole. Nie będzie się denerwować, o nie. Poczyta sobie po raz kolejny o zaklęciu, które sprawia, że można przesuwać obiekty dalej przy odpowiedniej koncentracji. Zdecydowanie da radę, poczeka na kogoś, kto się do niej zgłosi, albo sama też, jeśli zajdzie taka potrzeba, poprosi kogoś o pomoc, np. z Transmutacją, która szła jej wyjątkowo średnio. Westchnęła cichutko i poprawiła zabłąkany kosmyk rudych włosów, kątem oka, dostrzegając jak Luthias Lovegood siada niedaleko niej. Gdyby poznał ją bliżej mógłby się zdziwić, zwłaszcza, gdyby do tego wszystkiego doszły opowieści takiej osoby, jak np. James Potter, który zdawał się wiedzieć przerażająco dużo rzeczy o jej "drugiej" naturze. Całe szczęście okularnika nie było, a Krukon nie był raczej typem człowieka, który by od tak wypytywał kogoś o drugą osobę. Znowu pogrążyła się w lekturze i kiedy chciała przerzucić kartkę na drugą stronę, chłopak się odezwał. Rudowłosa posłała mu zaskoczone spojrzenie, ale już po chwili błysnęły w zielonych oczach radosne błyski, pomimo ogólnego zmęczenia.
- Cześć, Luthias - przywitała się z uśmiechem. Skąd wiedziała, że to właśnie on, a nie jego brat bliźniak, Aberacius? No cóż...tamten się nie pojawiał w bibliotece, poza tym pod względem zachowania różnili się diametralnie. Odłożyła podręcznik i opierając głowę o swoją dłoń, przyglądała się mu z zaciekawieniem. - Masz z czymś jakiś problem, czy też przyszedłeś po prostu komuś pomóc?
- Cześć, Luthias - przywitała się z uśmiechem. Skąd wiedziała, że to właśnie on, a nie jego brat bliźniak, Aberacius? No cóż...tamten się nie pojawiał w bibliotece, poza tym pod względem zachowania różnili się diametralnie. Odłożyła podręcznik i opierając głowę o swoją dłoń, przyglądała się mu z zaciekawieniem. - Masz z czymś jakiś problem, czy też przyszedłeś po prostu komuś pomóc?
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach