- Mistrz Gry
Czytelnia
Pią Sty 03, 2014 10:43 pm
Przyległa do Biblioteki. Pomieszczenie w kształcie połowy sześciokąta. W samym centrum znajduje się mała magiczna kaskada wodna, wydająca bardzo uspokajające dźwięki. Całość podzielona jest na sześć części regałami z magiczną i mugolską prasą. W każdej części stoją trzy stoliki z czterema wysokimi krzesłami.
- Frank Longbottom
Czytelnia
Sob Lis 22, 2014 4:17 pm
Frank bardzo cenił sobie szkolną czytelnię. Nie, dlatego że lubił siedzieć zawalony książkami. Nie, dlatego że ogólnie lubił się uczyć. Nawet nie, dlatego że to miejsce było jednym z najbardziej spokojnych zakątków w całym Hogwarcie, gdzie człowiek nie musiał się bać o swoje zdrowie i życie (a to właśnie odczuwał Frank prawie wszędzie). Frank cenił sobie czytelnię, ponieważ człowiek przywiązuje się do rzeczy i miejsc, gdzie spędza większość swojego wolnego czasu. Longbottom miał tutaj swój własny stolik, swoje ulubione krzesło, a nawet ulubiony punkt na ścianie, w którego się wpatrywał kiedy jego mózg przestał już pracować i nie był w stanie nic zrobić poza kontrolowanie takich funkcji życiowych jak oddychanie.
Także bardzo się zdziwił, kiedy wchodząc do czytelni zauważył, że jego zwykłe miejsce jest zajęte przez grupę pierwszorocznych krukonów debatujących na temat jakiegoś mało ważnego projektu na zielarstwo. Frank nawet chwilę się nie zastanawiał, tylko obrócił się na pięcie i udał w zupełnie inny kąt czytelni, gdzie w zasadzie nigdy nie był. Tyle lat spędzonych w jednym miejscu, a i tak nie do końca poznał jeszcze całą czytelnię. Ostatnio jednak odkrył w sobie chęć... buntowania się? Tak, Frank poczuł chęć buntowania się i robienia nowych rzeczy. Na przykład jak przywłaszczanie sobie dyskotekowej kuli na przyjęciu Puchonów. Frank powiesił ją sobie nad łóżkiem i rzucił zaklęcie tak, aby inni współlokatorzy nie jej nie widzieli. Strach by było pomyśleć, co by zrobił taki James Potter, albo Syriusz Black, gdyby się dowiedzieli co też Frank ma. Naprawdę strach.
Wracając jednak do czytelni. Frank zajął obce miejsce, nie do końca czując się komfortowo. Bo co jeżeli zajął czyjeś miejsce?
Także bardzo się zdziwił, kiedy wchodząc do czytelni zauważył, że jego zwykłe miejsce jest zajęte przez grupę pierwszorocznych krukonów debatujących na temat jakiegoś mało ważnego projektu na zielarstwo. Frank nawet chwilę się nie zastanawiał, tylko obrócił się na pięcie i udał w zupełnie inny kąt czytelni, gdzie w zasadzie nigdy nie był. Tyle lat spędzonych w jednym miejscu, a i tak nie do końca poznał jeszcze całą czytelnię. Ostatnio jednak odkrył w sobie chęć... buntowania się? Tak, Frank poczuł chęć buntowania się i robienia nowych rzeczy. Na przykład jak przywłaszczanie sobie dyskotekowej kuli na przyjęciu Puchonów. Frank powiesił ją sobie nad łóżkiem i rzucił zaklęcie tak, aby inni współlokatorzy nie jej nie widzieli. Strach by było pomyśleć, co by zrobił taki James Potter, albo Syriusz Black, gdyby się dowiedzieli co też Frank ma. Naprawdę strach.
Wracając jednak do czytelni. Frank zajął obce miejsce, nie do końca czując się komfortowo. Bo co jeżeli zajął czyjeś miejsce?
- Alice Star
Re: Czytelnia
Nie Lis 23, 2014 12:32 pm
Alice weszła do czytelnie. Znała to miejsce na pamięć, ale ludzi już nie. Zwykle siadała w jednym z rogów i czytała książkę. W wolnym czasie potrafiła przesiedzieć tu kilka godzin i bez przerwy czytać. Aktualnie weszła do pomieszczenia z nosem w książce. Niedawno odstała od brata mugolski kryminał przygodowy. Była w momencie, w którym miała zostać rozwikłana zagadka śmierci jakiegoś policjanta. Usiadła przy stoliku, przy którym zawsze siada i nawet nie zwróciła uwagi, że ktoś tam siedzi. 15 minut czytała książkę tak jakby miała ją zaraz zjeść. Ona uwielbiała takie historię, a główny bohater ile miał przygód zanim rozwikłał zagadkę. Ona też tak by chciała. Podróżować po świecie i pomagać innym ludziom.
Jej policzki były lekko zaróżowione, brązowe loki spadały jej na twarz i ramiona. Ubrana była w szary sweterek i spodnie w ciemnej barwie. Na stopach miała trampki. Nadal nie zauważyła obcego chłopaka przy stoliku. Nagle wydała z siebie cichy dźwięk zaskoczenia, kiedy okazało się, że to główny bohater zabił tego policjanta, a przez cały czas był opętany prze ducha. Trudna fabuła i Alice na pewno przeczyta to jeszcze raz. Odłożyła książkę i przeciągnęła się, bo przez cały czas siedziała nie zmieniając pozycji, gdy zobaczyła chłopaka przestraszyła się i niechcący odepchnęła się od stołu lądując na ziemi. Na szczęście udało się jej przytrzymać i nie uderzyła tak mocno o podłogę.
- Auć - sapnęła cicho próbując podnieść się z podłogi.
Jej policzki były lekko zaróżowione, brązowe loki spadały jej na twarz i ramiona. Ubrana była w szary sweterek i spodnie w ciemnej barwie. Na stopach miała trampki. Nadal nie zauważyła obcego chłopaka przy stoliku. Nagle wydała z siebie cichy dźwięk zaskoczenia, kiedy okazało się, że to główny bohater zabił tego policjanta, a przez cały czas był opętany prze ducha. Trudna fabuła i Alice na pewno przeczyta to jeszcze raz. Odłożyła książkę i przeciągnęła się, bo przez cały czas siedziała nie zmieniając pozycji, gdy zobaczyła chłopaka przestraszyła się i niechcący odepchnęła się od stołu lądując na ziemi. Na szczęście udało się jej przytrzymać i nie uderzyła tak mocno o podłogę.
- Auć - sapnęła cicho próbując podnieść się z podłogi.
- Frank Longbottom
Re: Czytelnia
Nie Lis 23, 2014 1:21 pm
Frank był właśnie w fazie rozszyfrowywania swoich jakże pięknych notatek, gdzie istniały dosłownie cztery rodzaje liter, bo wruilkhscvnmz były jedną, oae drugą, ft trzecią, a bpdg czwartą. Czyli domyślcie się jak trudne było uczenie się z tego wszystkiego. Na całe szczęście Frank miła Lily, która była niczym dobra wróżka zadaniowa i zawsze ratowała go w momentach załamania nad własną nie zdolnością do bycia uczniem. W każdym razie Frank był w połowie kiedy, ktoś usiadł na przeciwko niego.
Pierwsza sekunda ich wspólnego siedzenia, była niczym godzina. Bo Frank najpierw się przeraził, że zajął kogoś miejsce i musi się zbierać jak najszybciej. Potem uświadomił sobie, że za nic w świecie nie chce się stąd zabierać, bo lepszego towarzystwa nie będzie miał już nigdy w życiu. Następnie przeszedł załamanie nerwowe myśląc, że zaraz ona go stąd wyprosi, a Frank nie miałby serca przeciwstawić się jej w czymkolwiek. Po chwili się jednak uspokoił, bo jednak dziewczyna chyba nie zdawała sobie sprawy z jego obecności i zwyczajnie go ignorowała. Potem jeszcze zrobiło mu się strasznie smutno, że go nie widziała, bo nade wszystko chciał, by go zobaczyła i z miejsca polubiła tak bardzo jak on już lubił ją. Ale co jeśli go zobaczy i nadal będzie ignorować? Czy to byłoby lepsze niż nie lubienie? Sam nie wiedział i był rozdarty jak nigdy wcześniej. Ta sekunda jego życia była naprawdę okropna, ale kiedy już minęła, wszystko się uspokoiło.
Przecież Frank nie był jakimś Quasimodo, którego ludzie omijali i wytykali palcami. Może i był lekką ciamajdą, ale z tym walczył. Naprawdę nie miał się czego wstydzić i bać. Powinien cieszyć się, że ma okazję poznać nową osobę i spróbować przedstawić siebie jak z najlepszej strony. Ale zanim jeszcze to zrobi, powinien skorzystać z okazji i nacieszyć okiem tym bliskim widokiem dziewczyny. Powinien napatrzyć się póki może, na serio. I właśnie to zrobił. Prze okrągłe piętnaście minut, kiedy dziewczyna czytała gapił się na nią zamiast robić cokolwiek innego, wyobrażając sobie przedziwne scenariusze ich życia. Opowiedziałabym wam, o którymś, ale lepiej nie, bo zajęłoby to zbyt dużo czasu. Skupmy się na teraz.
Bo teraz dziewczyna spadła z krzesła.
Frank nie mógł się oprzeć wrażeniu, że jej zachowanie było takie... frankowe. Jakby ten upadek udowadniał, że już należy do jego świata i już nigdy jej się nie pozbędzie. Byłby z tego powodu niezwykle ucieszony.
Frank pospieszył jej z pomocą, sam przewracając swoje krzesło (ale nie upadając!), by jak najszybciej podać rękę dziewczynie i coś do niej powiedzieć.
Coś błyskotliwego.
Coś robiącego wrażenie.
Coś takiego, by nigdy w życiu o tym nie zapomniała!
- Longbottom - wypalił. - Znaczy Frank. Ja jestem Frank Longbottom! - poprawił się, ale chyba tylko pogorszył sytuację. No tak, nie ma to jak wyskoczyć z długim tyłkiem już na początku!
Pierwsza sekunda ich wspólnego siedzenia, była niczym godzina. Bo Frank najpierw się przeraził, że zajął kogoś miejsce i musi się zbierać jak najszybciej. Potem uświadomił sobie, że za nic w świecie nie chce się stąd zabierać, bo lepszego towarzystwa nie będzie miał już nigdy w życiu. Następnie przeszedł załamanie nerwowe myśląc, że zaraz ona go stąd wyprosi, a Frank nie miałby serca przeciwstawić się jej w czymkolwiek. Po chwili się jednak uspokoił, bo jednak dziewczyna chyba nie zdawała sobie sprawy z jego obecności i zwyczajnie go ignorowała. Potem jeszcze zrobiło mu się strasznie smutno, że go nie widziała, bo nade wszystko chciał, by go zobaczyła i z miejsca polubiła tak bardzo jak on już lubił ją. Ale co jeśli go zobaczy i nadal będzie ignorować? Czy to byłoby lepsze niż nie lubienie? Sam nie wiedział i był rozdarty jak nigdy wcześniej. Ta sekunda jego życia była naprawdę okropna, ale kiedy już minęła, wszystko się uspokoiło.
Przecież Frank nie był jakimś Quasimodo, którego ludzie omijali i wytykali palcami. Może i był lekką ciamajdą, ale z tym walczył. Naprawdę nie miał się czego wstydzić i bać. Powinien cieszyć się, że ma okazję poznać nową osobę i spróbować przedstawić siebie jak z najlepszej strony. Ale zanim jeszcze to zrobi, powinien skorzystać z okazji i nacieszyć okiem tym bliskim widokiem dziewczyny. Powinien napatrzyć się póki może, na serio. I właśnie to zrobił. Prze okrągłe piętnaście minut, kiedy dziewczyna czytała gapił się na nią zamiast robić cokolwiek innego, wyobrażając sobie przedziwne scenariusze ich życia. Opowiedziałabym wam, o którymś, ale lepiej nie, bo zajęłoby to zbyt dużo czasu. Skupmy się na teraz.
Bo teraz dziewczyna spadła z krzesła.
Frank nie mógł się oprzeć wrażeniu, że jej zachowanie było takie... frankowe. Jakby ten upadek udowadniał, że już należy do jego świata i już nigdy jej się nie pozbędzie. Byłby z tego powodu niezwykle ucieszony.
Frank pospieszył jej z pomocą, sam przewracając swoje krzesło (ale nie upadając!), by jak najszybciej podać rękę dziewczynie i coś do niej powiedzieć.
Coś błyskotliwego.
Coś robiącego wrażenie.
Coś takiego, by nigdy w życiu o tym nie zapomniała!
- Longbottom - wypalił. - Znaczy Frank. Ja jestem Frank Longbottom! - poprawił się, ale chyba tylko pogorszył sytuację. No tak, nie ma to jak wyskoczyć z długim tyłkiem już na początku!
- Alice Star
Re: Czytelnia
Nie Lis 23, 2014 2:43 pm
Jak Alice jest w świecie książek to nikt jej z niego nie wyciągnie. Nawet jej brat. Jest głucha na otaczający ją świat i ludzi. Dlatego nie zauważyła Franka. Jakby go zauważyła i nie spadła z krzesła by się wystraszyła i nie wiedziała co zrobić.
Wracając do aktualnej sytuacji. Jej policzki były bardzo czerwone, jak dojrzały pomidor. Spojrzała na chłopaka i skorzystała z jego pomocy. Uśmiechnęła się niepewnie i kiwnęła głową. Była tak zestresowana, że nie wiedziała jak się nazywa. Otwierała usta i je zamykała wpatrzona w chłopaka jak w obrazek. W uszach jej szumiało, a serce trzepotało jak ptak w klatce. Nie potrafiła się uspokoić. Podniosła krzesło i na nim usiadła próbując się uspokoić.
jeszcze raz spojrzała na chłopaka, ale spuściła wzrok zawstydzona.
- Ja... jestem Gwia... to znaczy Alice Star - odpowiedziała, przez to wszystko chciała się przedstawić tak jak inni na nią mówią.
Oj panie Longbottom co Pan tak stresuje tą niewinną duszyczkę, która boi się kontaktów z innymi, a może spróbujesz jej pomóc jakoś otworzyć się na ludzi? Ona tego potrzebuje. Potrzebuje kontaktu z innymi, a nie tylko literkami w książkach oraz marzeniami.
- Prze-przepraszam, że cię nie zauważyłam - powiedziała bardzo cicho, nadal będąc zarumienioną.
Wracając do aktualnej sytuacji. Jej policzki były bardzo czerwone, jak dojrzały pomidor. Spojrzała na chłopaka i skorzystała z jego pomocy. Uśmiechnęła się niepewnie i kiwnęła głową. Była tak zestresowana, że nie wiedziała jak się nazywa. Otwierała usta i je zamykała wpatrzona w chłopaka jak w obrazek. W uszach jej szumiało, a serce trzepotało jak ptak w klatce. Nie potrafiła się uspokoić. Podniosła krzesło i na nim usiadła próbując się uspokoić.
jeszcze raz spojrzała na chłopaka, ale spuściła wzrok zawstydzona.
- Ja... jestem Gwia... to znaczy Alice Star - odpowiedziała, przez to wszystko chciała się przedstawić tak jak inni na nią mówią.
Oj panie Longbottom co Pan tak stresuje tą niewinną duszyczkę, która boi się kontaktów z innymi, a może spróbujesz jej pomóc jakoś otworzyć się na ludzi? Ona tego potrzebuje. Potrzebuje kontaktu z innymi, a nie tylko literkami w książkach oraz marzeniami.
- Prze-przepraszam, że cię nie zauważyłam - powiedziała bardzo cicho, nadal będąc zarumienioną.
- Frank Longbottom
Re: Czytelnia
Nie Lis 23, 2014 8:56 pm
Niemal synchronicznie razem z Alice, podniósł swoje krzesło i na nim usiadł. To niewiarygodnie jak szybko zrobił z siebie głupka, i to wypowiadając tylko jedno słowo. Nosi te nazwisko niby całe życie, a po raz pierwszy użył go w taki niepoprawny i nieodpowiedni do sytuacji sposób. Chciałby się zapaść pod ziemię. Właściwie to jednocześnie chciałby się zapaść pod ziemię i wykrzyczeć Alice, że nawet pomimo tego, że ona go nie zauważyła, to sobie na nią patrzył przez okrągły kwadrans, najprawdopodobniej nawet bez ani jednego mrugnięcia powiekami.
Tylko pewnie po takim wyznaniu przestraszyłaby się i uciekła.
Frank wolał tego uniknąć.
- Nic się nie stało. Zupełnie nie przeszkadzała mi twoja obecność. - Właściwie zupełnie mi odpowiadała. - Jak tak tutaj sobie, ten, notatki, praca domowa, rozumiesz. Ale ty przyszłaś i właściwie ja nic, naprawdę nic, bo ty czytałaś, nie chciałem przerywać, ale wtedy tak nagle krzyknęłaś, ja myślałem, że mnie widzisz, ale nie widziałaś, właściwie dlaczego krzyknęłaś? - Streścił niezbyt składnie co się stało, chociaż to było raczej bez sensu. Paplał aby paplać, odrobinę się kręcąc w swoich słowach, by nie wyjść na jakiegoś wariata gapiącego się na ludzi. Bo nim nie był! Frank prędzej omijał czyjekolwiek spojrzenia, niż tak bezwstydnie się gapił. Co mu odbija?
Spodobało mu się imię dziewczyny. Alice. Star. Alice Star. Frank kiedyś czytał bardzo ładną opowieść o tym jak pewien chłopak obiecał swojej narzeczonej, że przyniesie jej gwiazdę z nieba i w tym celu uda się do magicznej krainy za murem, gdzie rządziło dwunastu królów, braci walczących o pierwszy tron, oraz trzy czarownice. W każdym razie najważniejsze w tej opowieści było to, że główny bohater zamiast przynieść swojej dziewczynie gwiazdę, ostatecznie sam zakochał się w tej gwieździe i na koniec razem z nią władał ową krainą. Frank czuł może jeszcze nie dopuszczał do siebie myśli o rządzeniu krainą na spółkę z Alice, ale na pewno uważał ją za taką Gwiazdę, jak ta Gwiazda z opowieści. Zmieniającą życie.
Tylko pewnie po takim wyznaniu przestraszyłaby się i uciekła.
Frank wolał tego uniknąć.
- Nic się nie stało. Zupełnie nie przeszkadzała mi twoja obecność. - Właściwie zupełnie mi odpowiadała. - Jak tak tutaj sobie, ten, notatki, praca domowa, rozumiesz. Ale ty przyszłaś i właściwie ja nic, naprawdę nic, bo ty czytałaś, nie chciałem przerywać, ale wtedy tak nagle krzyknęłaś, ja myślałem, że mnie widzisz, ale nie widziałaś, właściwie dlaczego krzyknęłaś? - Streścił niezbyt składnie co się stało, chociaż to było raczej bez sensu. Paplał aby paplać, odrobinę się kręcąc w swoich słowach, by nie wyjść na jakiegoś wariata gapiącego się na ludzi. Bo nim nie był! Frank prędzej omijał czyjekolwiek spojrzenia, niż tak bezwstydnie się gapił. Co mu odbija?
Spodobało mu się imię dziewczyny. Alice. Star. Alice Star. Frank kiedyś czytał bardzo ładną opowieść o tym jak pewien chłopak obiecał swojej narzeczonej, że przyniesie jej gwiazdę z nieba i w tym celu uda się do magicznej krainy za murem, gdzie rządziło dwunastu królów, braci walczących o pierwszy tron, oraz trzy czarownice. W każdym razie najważniejsze w tej opowieści było to, że główny bohater zamiast przynieść swojej dziewczynie gwiazdę, ostatecznie sam zakochał się w tej gwieździe i na koniec razem z nią władał ową krainą. Frank czuł może jeszcze nie dopuszczał do siebie myśli o rządzeniu krainą na spółkę z Alice, ale na pewno uważał ją za taką Gwiazdę, jak ta Gwiazda z opowieści. Zmieniającą życie.
- Alice Star
Re: Czytelnia
Nie Lis 23, 2014 9:33 pm
Czuła, że miała nogi z waty i cieszyła się, że usiadła na krześle, bo by znowu miała zderzenie z podłogą. Chciała być odważniejsza, chciała, aby jej głos nie znikał w czeluściach krtani, tylko wylatywał z ust w odpowiednio głośnej tonacji, żeby wszyscy ją słyszeli. Chciałaby też odrobinę urosnąć, by każdy brał ją na poważnie, a nie za uroczą dziewczynkę. Każdy odkąd przyszła do tej szkoły zachwycał się jej uroczym wyglądem, słyszała wiele razy jak dziewczyny narzekały na to, bo chłopacy bardziej zwracały uwagę na Alice niż na nie. I początkowo pseudonim "Gwiazdeczka" był obraźliwy, ale przyjęło się wśród innych, więc przestała zwracać na to uwagę. To właśnie przez zachowanie każdej dziewczyny Alice jest taka nieśmiała. Zamknęła się na innych, utonęła w świecie marzeń i książek. Nic się nie liczyło jak tylko kartki, ołówki i literki. Taka mała marzycielka.
Spojrzała na niego zaskoczona i niewiele zrozumiała z tego słowotoku. Musiała się mocno skupić, aby zrozumieć sens jego słów. Krzyknęła? Chodziło mu pewnie o to zaskoczenie, kiedy okazało się, że ten wspaniały bohater, którego Alice zdążyła polubić był zły i to jego powinno się wrzucić do więzienia, ale ona go lubiła i nie potrafiła tego zrobić. Często spotykała książki, w których ci najbardziej szelmowscy, wygadani i zabawni bohaterowie okazywali się być źli, bądź umierali, a wtedy Alice czuła pustkę w sercu, jakby straciła kogoś bliskiego.
- B-bo główny bohater... zaskoczyła mnie końcówka fabuły - wyjąkała patrząc na książkę i miętosząc rąbek szarego sweterka.
- A z czego te notatki?- zapytała cichutko.
Znowu weszła na temat pracy domowej. Nie potrafiła rozmawiać z ludźmi, mimo że w książkach, które czyta często są rozmowy między ludźmi, ale taki prawdziwy kontakt z ludźmi sprawiał, że się spinała, stresowała i nie potrafiła wypowiedzieć porządnie ani jednego słowa. Potrzebowała osoby, która jej pomoże przełamać lody.
Spojrzała na niego zaskoczona i niewiele zrozumiała z tego słowotoku. Musiała się mocno skupić, aby zrozumieć sens jego słów. Krzyknęła? Chodziło mu pewnie o to zaskoczenie, kiedy okazało się, że ten wspaniały bohater, którego Alice zdążyła polubić był zły i to jego powinno się wrzucić do więzienia, ale ona go lubiła i nie potrafiła tego zrobić. Często spotykała książki, w których ci najbardziej szelmowscy, wygadani i zabawni bohaterowie okazywali się być źli, bądź umierali, a wtedy Alice czuła pustkę w sercu, jakby straciła kogoś bliskiego.
- B-bo główny bohater... zaskoczyła mnie końcówka fabuły - wyjąkała patrząc na książkę i miętosząc rąbek szarego sweterka.
- A z czego te notatki?- zapytała cichutko.
Znowu weszła na temat pracy domowej. Nie potrafiła rozmawiać z ludźmi, mimo że w książkach, które czyta często są rozmowy między ludźmi, ale taki prawdziwy kontakt z ludźmi sprawiał, że się spinała, stresowała i nie potrafiła wypowiedzieć porządnie ani jednego słowa. Potrzebowała osoby, która jej pomoże przełamać lody.
- Frank Longbottom
Re: Czytelnia
Sro Lis 26, 2014 4:10 pm
- Och, a więc tak... - wymruczał, z lekka zaskoczony jej odpowiedzią. W sumie nawet do głowy mu nie przyszło, że Alice mogła się tak bardzo przejąć czyś dotyczącym fabuły zwykłej książki. Sam Frank, nie często czytał cokolwiek poza podręcznikami, lub ściśle naukowymi publikacjami. Jakoś nigdy nie kojarzy dobrze literatury pięknej. Czemu? Cóż, wam też by się dobrze nie kojarzyła, jeżeli pierwszą książką po jaką sięgnęli byście byłby jakiś przeciętny romans, którymi zaczytywała się Augusta Longbottom i pech chciał, że jeszcze akurat trafili byście na dosyć opisową scenę +18. A Frank miał wtedy tylko dziewięć lat... Także wybaczcie mu niezbyt wielkiego zainteresowania literaturą.
Stres powili zaczął schodzić z Franka, właściwie zaczął się czuć o wiele bardziej komfortowo w towarzystwie Alice niż przypuszczał.
- Ale to na pewno nie byłem ja? - zapytał się by mieć kompletną pewność swojej niewinności, chociaż przecież do niczego nie była mu potrzebna. No dobra, do czegoś tam była. Zapewne czułby się pewniej wiedząc, że póki co tylko się ośmieszył, a nie jeszcze wystraszył. Taki mały plusik.
Notatki Franka oraz reszta jego rzeczy leżały dosyć porozwalane na stoliku przed nim. Kiedy Alice się nimi zainteresowała, chłopak popatrzył na nie przez sekundę, by potem niezbyt zgrabnym ruchem przesunąć je odrobinę na bok. W tej chwili miał gdzieś to co robił wcześniej i z całą pewnością nie chciał o tym rozmawiać. W zasadzie do głowy przychodziły mu miliony różnych pomysłów na rozmowę, o wiele bardziej interesujących i dających możliwość poznania Alice.
- Nie ważne - odpowiedział jej. - Powiedz mi lepiej, co było aż tak zaskakującego? - zapytał w zamian.
Stres powili zaczął schodzić z Franka, właściwie zaczął się czuć o wiele bardziej komfortowo w towarzystwie Alice niż przypuszczał.
- Ale to na pewno nie byłem ja? - zapytał się by mieć kompletną pewność swojej niewinności, chociaż przecież do niczego nie była mu potrzebna. No dobra, do czegoś tam była. Zapewne czułby się pewniej wiedząc, że póki co tylko się ośmieszył, a nie jeszcze wystraszył. Taki mały plusik.
Notatki Franka oraz reszta jego rzeczy leżały dosyć porozwalane na stoliku przed nim. Kiedy Alice się nimi zainteresowała, chłopak popatrzył na nie przez sekundę, by potem niezbyt zgrabnym ruchem przesunąć je odrobinę na bok. W tej chwili miał gdzieś to co robił wcześniej i z całą pewnością nie chciał o tym rozmawiać. W zasadzie do głowy przychodziły mu miliony różnych pomysłów na rozmowę, o wiele bardziej interesujących i dających możliwość poznania Alice.
- Nie ważne - odpowiedział jej. - Powiedz mi lepiej, co było aż tak zaskakującego? - zapytał w zamian.
- Alice Star
Re: Czytelnia
Czw Lis 27, 2014 7:31 pm
Alice jest osobą, która szybko się przejmuje, ale stara się być odważna, by jej tata i brat byli z niej dumni, dlatego też dobrze się uczy. Nadal czasami się obwinia za śmierć swojej matki. Spojrzała na swoją książkę. Bardzo ją polubiła, lecz teraz jej cała uwaga była skupiona na chłopaku, może nie było tego widać, bo jej wzrok był wbity w okładkę książki, ale cały czas uważnie słuchała chłopaka i delikatnie się uśmiechnęła. Nie mogła to być wina tego chłopak, chyba, że on myślał o jej upadku, bo to akurat była jego wina. Wystraszyła się tego, że na nią patrzył i pojawił się znikąd, ale nie chciała, aby mu się smutno zrobiło, więc po prostu kiwnęła głową na znak, że nie jest to z jego powodu.
Co było zaskakującego w tej książce? Frank był osobą, która pierwszy raz zapytała ją o fabułę książki, którą czyta. Zwykle zagadywali o ściągnięcie pracy domowej, bo wiedzieli, że Alice nie odmówi - czasami nawet taki Ślizgon ją zaczepił, a ona się ich bała.
Odetchnęła lekko.
- Przez całą książkę główny bohater szukał mordercy, który zabił jego przyjaciela, niestety miał tylko strzępki obrazów z tego wydarzenia, bo stracił pamięć. Była to naprawdę fajna postać, zdążyłam ją polubić, ale na końcu okazało się, że to on zabił tego człowieka, bo należał do jakiegoś gangu, a te wspomnienia nie należały do niego, tylko do ducha, który go opętał. Duchem był przyjaciel tego zabitego. Jest to książka mugolskiego autora. Dostałam ją od brata - jej głos był delikatny, cichy i nieśmiały.
Miała nadzieję, że chłopak ją usłyszał i nie wyśmieje jej, że przywiązuje się do postaci książek - osób, które nie istnieją.
Co było zaskakującego w tej książce? Frank był osobą, która pierwszy raz zapytała ją o fabułę książki, którą czyta. Zwykle zagadywali o ściągnięcie pracy domowej, bo wiedzieli, że Alice nie odmówi - czasami nawet taki Ślizgon ją zaczepił, a ona się ich bała.
Odetchnęła lekko.
- Przez całą książkę główny bohater szukał mordercy, który zabił jego przyjaciela, niestety miał tylko strzępki obrazów z tego wydarzenia, bo stracił pamięć. Była to naprawdę fajna postać, zdążyłam ją polubić, ale na końcu okazało się, że to on zabił tego człowieka, bo należał do jakiegoś gangu, a te wspomnienia nie należały do niego, tylko do ducha, który go opętał. Duchem był przyjaciel tego zabitego. Jest to książka mugolskiego autora. Dostałam ją od brata - jej głos był delikatny, cichy i nieśmiały.
Miała nadzieję, że chłopak ją usłyszał i nie wyśmieje jej, że przywiązuje się do postaci książek - osób, które nie istnieją.
- Frank Longbottom
Re: Czytelnia
Nie Lis 30, 2014 5:07 pm
- To mi bardzo przypomina historię jaką kiedyś opowiedział mi kuzyn, próbując mnie przestraszyć - przyznał szczerze Frank, tuż po tym jak dokładnie wysłuchał Alice. Wolał jednak nie wspominać, o tym że kuzyn przestraszył go tą historią tak, że trzy noce z rzędu nie mógł spać. Wracając jednak do historii. - Opowiedział mi on o mężczyźnie, który prowadził badania archiwalne na temat chłopca, który został zmuszony wyruszyć w podróż, by odkryć kto zamordował jego przyjaciółkę z sąsiedztwa. Po drodze spotykał ludzi, którzy opowiadali mu o strasznym stworze, który atakuje niewinnych niczemu mieszkańców, napadł na sierociniec, na pub i na wiele innych miejsc, a jedynym sposobem by go pokonać, było zaprzyjaźnienie się z panią jeziora, która ma zaczarowaną broń do pokonania stwora. Jednak podczas tej podróży chłopiec zdał sobie sprawę z tego, że ma wiele różnych luk w swojej pamięci, co powoli zaczyna doprowadzać go do szału. Za każdym razem kiedy tracił wspomnienia odnajdował siebie w dziwacznych miejscach. Historyk, w swoich poszukiwaniach doszedł w końcu do momentu, w którym chłopiec w liście przyznaje się, że to on popełnił wszystkie przestępstwa i jedynym ratunkiem jest użycie zmieniacza czasu i cofnięcie się do momentu kiedy chłopiec popełnia swoje pierwsze przestępstwo i zabicie w zamian jego. Na co historyk się decyduje - zakończył Frank. Sam nie wiedział, że pamięta tą historię aż z tak dokładnymi szczegółami, bo raczej nie myślał o niej za wiele. Jednak gdy Alice opowiedziała mu o swoich odczuciach względem bohatera, poczuł że musi się z nią podzielić tym wszystkim. - Naprawdę polubiłem tego chłopaka... Tyle że go nikt nie opętał. On sam był chory. I to była raczej magiczna opowieść.
Frank miał szczerą nadzieję, że nie przestraszył Alice swoimi słowami. Choć skoro dziewczyna sama czyta dosyć dziwne opowieści o gangach i opętaniach (Frank nie miał bladego pojęcia czym jest gang) to chyba musi lubić takie rzeczy. Może i spodoba jej się jego opowieść.
- Tak więc masz brata? - zapytał zaciekawiony. Chciał się dowiedzieć jak najwięcej o Alice. - Starszy, czy młodszy? Masz jeszcze jakieś rodzeństwo?
Frank miał szczerą nadzieję, że nie przestraszył Alice swoimi słowami. Choć skoro dziewczyna sama czyta dosyć dziwne opowieści o gangach i opętaniach (Frank nie miał bladego pojęcia czym jest gang) to chyba musi lubić takie rzeczy. Może i spodoba jej się jego opowieść.
- Tak więc masz brata? - zapytał zaciekawiony. Chciał się dowiedzieć jak najwięcej o Alice. - Starszy, czy młodszy? Masz jeszcze jakieś rodzeństwo?
- Alice Star
Re: Czytelnia
Pon Gru 01, 2014 5:56 pm
Słuchała go uważnie i z zaciekawianiem. Nigdy nie chciałaby być na miejscu tego chłopca, ale też się jej to spodobało. Pochłaniała każde słowo, które wypowiedział Frank. Lubiła słuchać różnych historii, mogły być straszne, banalne, a nawet śmieszne, ale lubiła słuchać. Dzięki temu dowiadywała się różnych ciekawych rzeczy, które przydawały się jej w różnych sytuacjach. Nawet nie zwróciła uwagi na to, że ta opowieść miała przestraszyć Gryfona. Uśmiechnęła się do niego ciepło tym samym tworząc urocze dołki w policzkach.
- Naprawdę ciekawa historia - szepnęła, a potem odpowiedziała na pytanie chłopaka.
- Mam jednego brata, jest ode mnie starszy, zawsze przynosi mi różne książki - spojrzała na niego.
Zaczynała się rozluźniać przy nim. Już się tak bardzo nie krępowała jak na początku. Frank w jakiś sposób pozwolił jej, aby mogła się rozluźnić. Miała takie przeczucie, że ten chłopak nic jej nie zrobi. Miała nadzieję.
- A ty masz jakieś rodzeństwo?- zapytała.
- Naprawdę ciekawa historia - szepnęła, a potem odpowiedziała na pytanie chłopaka.
- Mam jednego brata, jest ode mnie starszy, zawsze przynosi mi różne książki - spojrzała na niego.
Zaczynała się rozluźniać przy nim. Już się tak bardzo nie krępowała jak na początku. Frank w jakiś sposób pozwolił jej, aby mogła się rozluźnić. Miała takie przeczucie, że ten chłopak nic jej nie zrobi. Miała nadzieję.
- A ty masz jakieś rodzeństwo?- zapytała.
- Frank Longbottom
Re: Czytelnia
Czw Gru 04, 2014 11:43 pm
Frank pochylił się lekko nad stolikiem opierając łokciami i przede wszystkim zbliżając do Alice.
- A jak się nazywa? - zapytał się. Choć nie do końca wiedział, czy dobrze zrobił. A może wychodzi na jakiegoś wścibskiego typa, który chce za dużo wiedzieć? Co jeśli Alice uzna go zbyt nachalnego i bez zahamowań? Przecież on wcale taki nie był! Właściwie był kompletnym przeciwieństwem i chciał, by Alice znała go dokładnie takiego jakim jest. Niestety, chęci to jedno, a czyny coś zupełnie innego. A właśnie dzisiaj jego czyny wyraźnie się buntowały i chciały przytrzeć mu nosa, by do końca tego roku nie wyłaził więcej z dormitorium i nie pokazywał się ludziom. Zwłaszcza Alice.
Natychmiast musiał wziąć się w garść, albo skończy marnie. Nikt w końcu nie lubi użalających się nad sobą mazgaj.
- Nie... Jestem jedynakiem, chociaż zawsze ciekawiło mnie jakby to było, gdyby było inaczej. - No, w sumie prawda, ale jakoś nigdy Frank nie spieszył się z zapytaniem swojej rodzicielki, dlaczego miała tylko tylko jego. Ale zostawmy Augustę na boku, o dziwo aktualnie Frank nawet nie do końca był świadomy, że ma jakąkolwiek matkę.
Przyglądał się Alice, słuchał Alice i (co zabrzmi trochę strasznie) czuł zapach Alice. To było na tyle rozpraszające, że poza dziewczyną świata nie widział, więc nic dziwnego, że w następnym momencie skierował tok ich rozmowy, na dosyć krępujący. Znaczy dla innych pewnie by nie był krępujący, ale to przecież Frank i Alice.
- Kiedy szepczesz, brzmisz jak jakaś nimfa leśna, trochę jak szum drzew, trochę jak śpiew ptaków - wypalił. Cóż, Frank za wielkim poetą i romantykiem nie był, ale trzeba przyznać, że się nieźle tutaj wkręcił. Oj nieźle. Aż mi go trochę szkoda.
- A jak się nazywa? - zapytał się. Choć nie do końca wiedział, czy dobrze zrobił. A może wychodzi na jakiegoś wścibskiego typa, który chce za dużo wiedzieć? Co jeśli Alice uzna go zbyt nachalnego i bez zahamowań? Przecież on wcale taki nie był! Właściwie był kompletnym przeciwieństwem i chciał, by Alice znała go dokładnie takiego jakim jest. Niestety, chęci to jedno, a czyny coś zupełnie innego. A właśnie dzisiaj jego czyny wyraźnie się buntowały i chciały przytrzeć mu nosa, by do końca tego roku nie wyłaził więcej z dormitorium i nie pokazywał się ludziom. Zwłaszcza Alice.
Natychmiast musiał wziąć się w garść, albo skończy marnie. Nikt w końcu nie lubi użalających się nad sobą mazgaj.
- Nie... Jestem jedynakiem, chociaż zawsze ciekawiło mnie jakby to było, gdyby było inaczej. - No, w sumie prawda, ale jakoś nigdy Frank nie spieszył się z zapytaniem swojej rodzicielki, dlaczego miała tylko tylko jego. Ale zostawmy Augustę na boku, o dziwo aktualnie Frank nawet nie do końca był świadomy, że ma jakąkolwiek matkę.
Przyglądał się Alice, słuchał Alice i (co zabrzmi trochę strasznie) czuł zapach Alice. To było na tyle rozpraszające, że poza dziewczyną świata nie widział, więc nic dziwnego, że w następnym momencie skierował tok ich rozmowy, na dosyć krępujący. Znaczy dla innych pewnie by nie był krępujący, ale to przecież Frank i Alice.
- Kiedy szepczesz, brzmisz jak jakaś nimfa leśna, trochę jak szum drzew, trochę jak śpiew ptaków - wypalił. Cóż, Frank za wielkim poetą i romantykiem nie był, ale trzeba przyznać, że się nieźle tutaj wkręcił. Oj nieźle. Aż mi go trochę szkoda.
- Alice Star
Re: Czytelnia
Nie Gru 07, 2014 3:58 pm
Na jej policzkach nadal były rumieńce z powodu obecności chłopaka, bo zawsze wstydziła się, gdy ktoś się do niej zbliżał. Mimo to na jej ustach gościł lekki, nieśmiały uśmiech.
- David - odpowiedziała krótko.
Nie przeszkadzało jej to, że Frank zadaje jej tyle pytań. Jakoś wolała odpowiadać na nie, niż siedzieć w krępującej ciszy. Liczyła też na to, że Frank ją polubi i może zyska jakiegoś przyjaciela, albo chociaż znajomego, który będzie mówił jej cześć na korytarzu. Może dzięki temu nie będzie czuć się samotna tak jak przez te sześć lat. Wyglądała na osobę, której ta samotność nie przeszkadzała, ale to były tylko pozory tego nieśmiałego i melancholicznego uśmiechu. Nie przeszkadzało jej nic w zachowaniu chłopaku. Nadal słyszała swoje mocno bijące serduszko, ale spojrzała na chłopaka. Nieświadomie zaczęła patrzeć na jego twarz i sunąć po niej wzrokiem. Gdy się ocknęła powiedziała.
- Mój brat się ciągle mną opiekował i nadal to robi. Myśli, że jestem małą dziewczynką - spuściła nieśmiało wzrok.
Alice wydzielała delikatny zapach wiosny. Nie był to mocny zapach, który bił po nosie i oczach. Był lekki, tak jak Alice. Idealnie do niej pasował. Sprawiał, że zostawał w twojej pamięci na zawsze. Nie potrafiłeś się go pozbyć na wiele dni, a gdy już powoli zapominałeś chciałeś sobie go przypomnieć i szukałeś tej dziewczyny.
Jej usta lekko się rozchyliły w zaskoczeniu, oczy rozszerzyła, a twarz oblała się rumieńcem dorodnego pomidora. Mocno się zestresowała jego słowami, więc szybko spuściła głowę.
- Dz-dziękuję - szepnęła.
Miałą ochotę się podnieść i wyjść, ale nie potrafiła. Nie chciała stąd wychodzić, ale tak bardzo się zawstydziła. te słowa naprawdę były piękne i się jej spodobały, ale jej serduszko nie wytrzyma jak zacznie tak szybko pompować krew.
- David - odpowiedziała krótko.
Nie przeszkadzało jej to, że Frank zadaje jej tyle pytań. Jakoś wolała odpowiadać na nie, niż siedzieć w krępującej ciszy. Liczyła też na to, że Frank ją polubi i może zyska jakiegoś przyjaciela, albo chociaż znajomego, który będzie mówił jej cześć na korytarzu. Może dzięki temu nie będzie czuć się samotna tak jak przez te sześć lat. Wyglądała na osobę, której ta samotność nie przeszkadzała, ale to były tylko pozory tego nieśmiałego i melancholicznego uśmiechu. Nie przeszkadzało jej nic w zachowaniu chłopaku. Nadal słyszała swoje mocno bijące serduszko, ale spojrzała na chłopaka. Nieświadomie zaczęła patrzeć na jego twarz i sunąć po niej wzrokiem. Gdy się ocknęła powiedziała.
- Mój brat się ciągle mną opiekował i nadal to robi. Myśli, że jestem małą dziewczynką - spuściła nieśmiało wzrok.
Alice wydzielała delikatny zapach wiosny. Nie był to mocny zapach, który bił po nosie i oczach. Był lekki, tak jak Alice. Idealnie do niej pasował. Sprawiał, że zostawał w twojej pamięci na zawsze. Nie potrafiłeś się go pozbyć na wiele dni, a gdy już powoli zapominałeś chciałeś sobie go przypomnieć i szukałeś tej dziewczyny.
Jej usta lekko się rozchyliły w zaskoczeniu, oczy rozszerzyła, a twarz oblała się rumieńcem dorodnego pomidora. Mocno się zestresowała jego słowami, więc szybko spuściła głowę.
- Dz-dziękuję - szepnęła.
Miałą ochotę się podnieść i wyjść, ale nie potrafiła. Nie chciała stąd wychodzić, ale tak bardzo się zawstydziła. te słowa naprawdę były piękne i się jej spodobały, ale jej serduszko nie wytrzyma jak zacznie tak szybko pompować krew.
- Frank Longbottom
Re: Czytelnia
Czw Gru 11, 2014 11:48 am
Kiedy tak Frank jednak uzmysłowił sobie swoje własne słowa, dotarł do niego ich sens i ogólne brzmienie, miał ochotę tylko na jedno. Złapać się za ten pusty łeb i walnąć w nim o dębowy blat ich stolika. I to nie raz. Najlepiej tak z piętnaście i pól razy. Pół dlatego, że ostatni wykonałby pewnie już półprzytomny z oszołomienia wywołanego tym stykaniem i padłby nieprzytomny. Ale przynajmniej dzięki temu nie czułby się już tak zawstydzony.
- Nie ma za co - odpowiedział jej odrobinę wycofanym głosem. Jak bardzo w tej chwili pragną być posiadaczem zmieniacza czasu i cofnąć się o te kilka sekund (nieważne, że zmieniacz czasu nie do końca by w tej sytuacji coś wskórał). Jedyny sposobem na naprawienie sytuacji były zwykłe przeprosiny, ale cóż... Podobnie jak w prawieniu komplementów, Frank nie był też mistrzem w przepraszaniu. Najchętniej zakupiłby kartkę z jakimś zabawnym zwierzakiem na ilustracji i napisem "wybaczysz?", ale dosyć dziwne byłoby lecenie teraz na zakupy pozostawiając Alice samą sobie. Frank nie chciał zresztą jej zostawiać, chciał przebywać w jej towarzystwie już na zawsze. Nawet bez kilkuminutowej przerwy. Raczej nie było to w tej chwili możliwe, ale wszystko jeszcze przed nim! Zawsze warto się starać, by spełnić swoje marzenie. Wracając jednak do przeprosin.
Frank nieśmiało dosyć przygładził swoją krótką grzywkę, a następnie, by ukryć choć na chwilę zażenowanie przejechał dłonią po twarzy. To był taki dosyć oczyszczający gest, jakby zdejmowało się z twarzy niepotrzebną mimikę, działa w różnych wypadkach. W końcu wziął głęboki wdech.
- Znaczy... ja... ten... Tak tylko zauważyłem. Nie przejmuj się. Właściwie to wybacz, jeśli cię jakoś... Czasami tak mam, że mówię za dużo, czasem mi się wydaje, że nadrabiam za to kiedy się jąkałem i mówiłem naprawdę niewiele, a teraz dźwięk niektórych słów w końcu nabrał dla mnie znaczenia i lubię nadużywać - tłumaczył się niezbyt składnie. - A to jak ty mówisz naprawdę mi się podoba.
Czy naprawił sytuację, czy pogorszył? Nie jemu o tym sądzić.
Nie siedział już przy stoliku podpierając się łokciami. Aktualnie jedną rękę schował, a drugą puścił luźno na blacie i paznokciem drapał jeden ze słoi drewnianego stolika. Chyba nie był to dobry pomysł bo już po chwili głośno syknął i gwałtownie cofną rękę przesuwając kilka własnych książek na krawędź stolika, na szczęście nie zrzucając ich na ziemię. Wbił sobie drzazgę. Naprawdę trzeba być Frankiem Longbottomem, by na stoliku zapewne zaczarowanego jakimś zaklęcie lakierującym, na stoliku, z którego korzysta dziesiątki osób i nic im nie jest, na takim stoliku zrobić sobie taką krzywdę. Spojrzał na swój palec, który momentalnie się zaczerwienił, nie wiedząc co z tym fantem zrobić.
- Nie ma za co - odpowiedział jej odrobinę wycofanym głosem. Jak bardzo w tej chwili pragną być posiadaczem zmieniacza czasu i cofnąć się o te kilka sekund (nieważne, że zmieniacz czasu nie do końca by w tej sytuacji coś wskórał). Jedyny sposobem na naprawienie sytuacji były zwykłe przeprosiny, ale cóż... Podobnie jak w prawieniu komplementów, Frank nie był też mistrzem w przepraszaniu. Najchętniej zakupiłby kartkę z jakimś zabawnym zwierzakiem na ilustracji i napisem "wybaczysz?", ale dosyć dziwne byłoby lecenie teraz na zakupy pozostawiając Alice samą sobie. Frank nie chciał zresztą jej zostawiać, chciał przebywać w jej towarzystwie już na zawsze. Nawet bez kilkuminutowej przerwy. Raczej nie było to w tej chwili możliwe, ale wszystko jeszcze przed nim! Zawsze warto się starać, by spełnić swoje marzenie. Wracając jednak do przeprosin.
Frank nieśmiało dosyć przygładził swoją krótką grzywkę, a następnie, by ukryć choć na chwilę zażenowanie przejechał dłonią po twarzy. To był taki dosyć oczyszczający gest, jakby zdejmowało się z twarzy niepotrzebną mimikę, działa w różnych wypadkach. W końcu wziął głęboki wdech.
- Znaczy... ja... ten... Tak tylko zauważyłem. Nie przejmuj się. Właściwie to wybacz, jeśli cię jakoś... Czasami tak mam, że mówię za dużo, czasem mi się wydaje, że nadrabiam za to kiedy się jąkałem i mówiłem naprawdę niewiele, a teraz dźwięk niektórych słów w końcu nabrał dla mnie znaczenia i lubię nadużywać - tłumaczył się niezbyt składnie. - A to jak ty mówisz naprawdę mi się podoba.
Czy naprawił sytuację, czy pogorszył? Nie jemu o tym sądzić.
Nie siedział już przy stoliku podpierając się łokciami. Aktualnie jedną rękę schował, a drugą puścił luźno na blacie i paznokciem drapał jeden ze słoi drewnianego stolika. Chyba nie był to dobry pomysł bo już po chwili głośno syknął i gwałtownie cofną rękę przesuwając kilka własnych książek na krawędź stolika, na szczęście nie zrzucając ich na ziemię. Wbił sobie drzazgę. Naprawdę trzeba być Frankiem Longbottomem, by na stoliku zapewne zaczarowanego jakimś zaklęcie lakierującym, na stoliku, z którego korzysta dziesiątki osób i nic im nie jest, na takim stoliku zrobić sobie taką krzywdę. Spojrzał na swój palec, który momentalnie się zaczerwienił, nie wiedząc co z tym fantem zrobić.
- Alice Star
Re: Czytelnia
Sob Gru 13, 2014 1:10 pm
Dziewczyna na chwilę się zamyśliła i zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu. Ludzie, którzy tu byli w ogóle nie zwracali na nich uwagi, zajmowali się sobą, swoim życiem i problemami. Czy ona ma jakieś problemy? Co znaczyły słowa chłopaka? Dlaczego jej to powiedział? Przecież to nie miało sensu. Znali się tylko chwilę, był dla niej obcy, to dlaczego miała takie wrażenie, że go polubiła? Ta jego szczerość była taka, że chciała z nim przebywać. Chciała tu siedzieć jak najdłużej. Może nie będzie miała szansy na spotkanie go drugi raz? Może tylko tak na chwilę się dosiadł, bo nie było miejsca? Co się stanie jak się rozejdą?
Kiwnęła nieśmiało główką. Co miała mu teraz powiedzieć? Nie potrafiła reagować na miłe słowa w jej kierunku. Za bardzo się wstydziła. Ta jej nieśmiałość, często sprawiała jej kłopoty. Nie potrafiła się w odpowiednim momencie się uśmiechnąć, ani odezwać. Chociaż co to znaczy "uśmiechnąć się w odpowiednim momencie"? Uśmiechasz się, gdy masz powód, ale kiedy są te powody?
Na przykład teraz uśmiechnąć się delikatnie i ciepło do Franka, który w taki sposób się jej tłumaczył. Tak też zrobiła. Zrozumiała, że tamte słowa były jego myślami, teraz jeszcze bardziej cieszyła się z spotkania tego chłopaka. Był jej przeciwieństwem, osobą, która na pewno jest odważniejsza od niej samej. Uśmiech nie schodził z jej ust, co z tego, że był delikatny. Ważne, że był.
Znowu kiwnęła delikatnie głową. patrzyła na jego dłoń, która gładziła stolik. Znowu się zamyśliła, a gdy chłopak syknął spojrzała na niego ledwo przytomnym wzrokiem i od razu zrozumiała co się stało. Jej brat często chodził po drzewach dla zabawy tym samym wbijając sobie drzazgi i inne dziwne rzeczy w skórę. Bez zastanowienia podeszła do niego i chwyciła jego dłoń. Patrząc na palec, uśmiechnęła się lekko. Na szczęście nie był wbity głęboko. Jej twarz znowu pokryła się rumieńcami, ale chciała mu pomóc, więc spróbowała wciągnąć drzazgę, a następnie wycisnąć. Udało się. Spojrzała na niego i szybko się cofnęła o krok.
Co teraz? Spuściła wzrok na podłogę.
Kiwnęła nieśmiało główką. Co miała mu teraz powiedzieć? Nie potrafiła reagować na miłe słowa w jej kierunku. Za bardzo się wstydziła. Ta jej nieśmiałość, często sprawiała jej kłopoty. Nie potrafiła się w odpowiednim momencie się uśmiechnąć, ani odezwać. Chociaż co to znaczy "uśmiechnąć się w odpowiednim momencie"? Uśmiechasz się, gdy masz powód, ale kiedy są te powody?
Na przykład teraz uśmiechnąć się delikatnie i ciepło do Franka, który w taki sposób się jej tłumaczył. Tak też zrobiła. Zrozumiała, że tamte słowa były jego myślami, teraz jeszcze bardziej cieszyła się z spotkania tego chłopaka. Był jej przeciwieństwem, osobą, która na pewno jest odważniejsza od niej samej. Uśmiech nie schodził z jej ust, co z tego, że był delikatny. Ważne, że był.
Znowu kiwnęła delikatnie głową. patrzyła na jego dłoń, która gładziła stolik. Znowu się zamyśliła, a gdy chłopak syknął spojrzała na niego ledwo przytomnym wzrokiem i od razu zrozumiała co się stało. Jej brat często chodził po drzewach dla zabawy tym samym wbijając sobie drzazgi i inne dziwne rzeczy w skórę. Bez zastanowienia podeszła do niego i chwyciła jego dłoń. Patrząc na palec, uśmiechnęła się lekko. Na szczęście nie był wbity głęboko. Jej twarz znowu pokryła się rumieńcami, ale chciała mu pomóc, więc spróbowała wciągnąć drzazgę, a następnie wycisnąć. Udało się. Spojrzała na niego i szybko się cofnęła o krok.
Co teraz? Spuściła wzrok na podłogę.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|