- Kyohei Takano
Re: Czytelnia
Pon Cze 22, 2015 12:07 pm
Każdy mógł by się dziwić co Kyo widział w takiej dziewczynie jak Sharon. Oczywiście nie przesadźmy z interpretacją słowa "widział". Po prostu jak dla niego przedstawiała zupełnie inny poziom niż ci wszyscy ludzie którzy otaczali go. Była sobą i nie próbowała udawać kogoś innego. I właśnie to było naprawdę niezwykłe. Wyłamywała się z ram tych wszystkich dziewczyn które były na bieżąco z modą, i jedyne o czym można było z nimi pogadać to temat koloru szminki który właśnie sobie zakupiły, i miały dylemat czy na pewno pasuje do koloru butów.
-Hej, hej... spokojnie- Powiedział cicho i uśmiechnął się nieznacznie do puchonki. Wiedział, że jest nieśmiała. Chociaż ich spotkanie w Izbie Pamięci zachował nieco inaczej. Sharon była dobrą rozmówczynią i dobrą słuchaczką. I jako jedyna nie próbowała mówić mu co należy a czego nie powinien robić. Po prostu albo jej to kompletnie nie interesowało, albo po prostu jej samej za wiele razy mówiono takie rzeczy, i doskonale zdawała sobie sprawę z tego jak to wkurza i jak boli.
-Z resztą, nasłuchałem się już tyle obraźliwych rzeczy, że chyba nie wiele mnie jest w stanie w tej chwili dotknąć. Ostatnio zostałem mianowany psychopatą, czy czymś w tym stylu- Mała sprzeczka na pogrzebie i od razu to on jest ten niezrównoważony psychicznie. Zawsze tak było, że wszystko co złe to on. Fakt, może odrobinę w tym było i jego winy, ale nie zmieniało to faktu, że ludzie mieli swoje rozumy, swoje oczy. I to oni decydowali o tym jak oceniają drugiego człowieka.
-Dostałem rozkaz z góry, że mam nadrobić stracony materiał- Mruknął cicho i podsunął sobie stos książek i oparł na nich głowę.
-Tylko mam mały problem z tym jak to zrobić- To był fakt. Za wiele materiału się zebrało przez ostatni czas. Za długo sobie bumelował. Na ilu lekcjach był przez ten cały rok szkolny. Na dwóch, trzech.
-Jej na pewno nie poproszę. Jakoś nie pałamy do siebie miłością- Szepnął i wskazał ukradkiem rękę na Lily. Prędzej by chyba wolał spalić się w ogniu piekielnym niż by miał podejść do niej i się ukorzyć. Miał swoją dumę, która czasami prowadziła go do zguby.
-Hej, hej... spokojnie- Powiedział cicho i uśmiechnął się nieznacznie do puchonki. Wiedział, że jest nieśmiała. Chociaż ich spotkanie w Izbie Pamięci zachował nieco inaczej. Sharon była dobrą rozmówczynią i dobrą słuchaczką. I jako jedyna nie próbowała mówić mu co należy a czego nie powinien robić. Po prostu albo jej to kompletnie nie interesowało, albo po prostu jej samej za wiele razy mówiono takie rzeczy, i doskonale zdawała sobie sprawę z tego jak to wkurza i jak boli.
-Z resztą, nasłuchałem się już tyle obraźliwych rzeczy, że chyba nie wiele mnie jest w stanie w tej chwili dotknąć. Ostatnio zostałem mianowany psychopatą, czy czymś w tym stylu- Mała sprzeczka na pogrzebie i od razu to on jest ten niezrównoważony psychicznie. Zawsze tak było, że wszystko co złe to on. Fakt, może odrobinę w tym było i jego winy, ale nie zmieniało to faktu, że ludzie mieli swoje rozumy, swoje oczy. I to oni decydowali o tym jak oceniają drugiego człowieka.
-Dostałem rozkaz z góry, że mam nadrobić stracony materiał- Mruknął cicho i podsunął sobie stos książek i oparł na nich głowę.
-Tylko mam mały problem z tym jak to zrobić- To był fakt. Za wiele materiału się zebrało przez ostatni czas. Za długo sobie bumelował. Na ilu lekcjach był przez ten cały rok szkolny. Na dwóch, trzech.
-Jej na pewno nie poproszę. Jakoś nie pałamy do siebie miłością- Szepnął i wskazał ukradkiem rękę na Lily. Prędzej by chyba wolał spalić się w ogniu piekielnym niż by miał podejść do niej i się ukorzyć. Miał swoją dumę, która czasami prowadziła go do zguby.
- Mistrz Gry
Re: Czytelnia
Pon Cze 22, 2015 1:37 pm
Nadszedł dzień spotkania kółka korepetycji i już kilka osób zdążyło się pojawić - należało więc w końcu je rozpocząć oficjalnie, zwłaszcza że wybiła odpowiednia godzina. Bibliotekarka, co jakiś czas rzucała spojrzenia w Waszą stronę, sprawdzając czy przypadkiem nie robicie czegoś podejrzanego z książkami. Uczniów pojawiało się coraz więcej, a wśród nich, zarówno pierwszoklasiści, jak i siódmoklasiści, którzy byli Wam bardziej znani, niż Ci, którzy dopiero rozpoczęli swoją przygodę z Hogwartem. Wszyscy zaczęli się między sobą mieszać i dogadywać, rozpoczęły się pierwsze gorączkowe szepty i wymiany pieniędzmi za dane "usługi", a Wy zbieraliście się w sobie, zamierzając zrobić to samo; w końcu by wypadało, od tego przecież było to kółko. Mogliście więc, albo pomóc przestraszonym młodszym uczniom, którzy siedzieli po prawej stronie, albo też dosiąść się do tych starszych, którzy posyłali Wam pewne siebie uśmiechy, gotów Wam pomóc za odpowiednią zapłatę. Prowadzącego nie było, bo w końcu nie był on tutaj potrzebny, sami przecież potrafiliście wziąć sprawy we własne ręce...
- Luthias Lovegood
Re: Czytelnia
Pon Cze 22, 2015 4:08 pm
Nie można ukryć. Luthias Lovegood znał tylko jedną stronę Lily. Jak mógłby poznać drugą, skoro ich znajomość, zamykała się jedynie do tych spotkań w bibliotece. Nigdy nie miał odwagi zagadać do niej na korytarzu. Nigdy też nie było ku temu okazji. Nawet nie wiedziałby jak. A tutaj… Tutaj to co innego. Skupiali się na nauce, czyli na tym, w czym Krukon czuł się swobodnie. Skupiali się na tym, w czym on był dobry. Nie Aberacius, ten jego super słodki, błyskotliwy i zaczepny brat, który potrafił skupić uwagę wszystkich w odległości 5 metrów, na swoją osobę. Tylko on. Luthias, który zawsze skrywał się w cieniu swojego brata, którego gwiazda świeciła bardzo jasno, blaskiem nawet oślepiającym. W nauce, to Krukon wychodził przed szereg. To on mógł błyszczeć, ale kogo to obchodziło. Większość wolała patrzeć na zabawnego Puchona. Nie przeszkadzało mu to. No… Może troszeczkę, ale przyzwyczaił się do tego. Robił to co lubił, to co mu wychodziło, bez względu na to, czy dzięki temu posiadał grono znajomych, czy tylko niewielką garstkę przyjaciół. Przyglądał się uczniom, którzy pojawiali się w czytelni, jakby chciał odwlec moment, kiedy będzie musiał spojrzeć na dziewczynę. Usłyszał swoje imię. Przeniósł spojrzenie na starszą Gryfonkę i pokiwał delikatnie głową.
- Tak. Dzisiaj to ja potrzebuję pomocy – wzruszył delikatnie ramionami – Mam problemy z Eliksirem Euforii. Przerabialiśmy go ostatnio na zajęciach, ale coś mi nie poszło – podrapał się po karku, odwlekając przez chwile swoje następne słowa – A Ty? Może mogłabyś mi pomóc? – powiedział z nadzieją i posłał w jej kierunku delikatny uśmiech. – Oczywiście jeśli będziesz mogła, bo jeżeli Ty też potrzebujesz pomocy, to ja poproszę kogoś innego. Nie ma problemu – zaczął gadać jak najęty. Zawsze się tak działo, gdy się denerwował. Po chwili, widząc minę dziewczyny zamilkł i już nie odzywając się, czekał na odpowiedź.
- Tak. Dzisiaj to ja potrzebuję pomocy – wzruszył delikatnie ramionami – Mam problemy z Eliksirem Euforii. Przerabialiśmy go ostatnio na zajęciach, ale coś mi nie poszło – podrapał się po karku, odwlekając przez chwile swoje następne słowa – A Ty? Może mogłabyś mi pomóc? – powiedział z nadzieją i posłał w jej kierunku delikatny uśmiech. – Oczywiście jeśli będziesz mogła, bo jeżeli Ty też potrzebujesz pomocy, to ja poproszę kogoś innego. Nie ma problemu – zaczął gadać jak najęty. Zawsze się tak działo, gdy się denerwował. Po chwili, widząc minę dziewczyny zamilkł i już nie odzywając się, czekał na odpowiedź.
- Lily Evans
Re: Czytelnia
Wto Cze 23, 2015 3:34 pm
To, że Kyohei Takano był dumny, nijak interesowało Lily. Sam sobie był winny, mógł pomyśleć nad swoim zachowaniem, zastanowić się nad sobą, zamiast zachowywać się tak niedojrzale. A zresztą, co ona będzie sobie nim zajmować głowę! Miała inne rzeczy do zrobienia. Luthias znał ją bardzo pobieżnie, zresztą, tak samo ona jego; trudno mówić o zacieśnianiu jakichkolwiek więzi w szkolnej bibliotece, gdzie głównie skupiało się na nauce i na lekturze wybranych książek. On nie miał odwagi, ona zaś zazwyczaj czasu, zawsze była w ruchu, próbując się zająć wszystkim naraz. To było ich naturalne środowisko i w tym rozumieli się bez słów. Krukon niemniej wydawał się jej miłym chłopakiem, który miał coś wartościowego w głowie. Pomiędzy nim a jego bratem, pomimo tego powierzchownego podobieństwa, była ogromna przepaść. Luthias był spokojniejszy, potrafił słuchać...choć może tylko tak się jej wydawało? W końcu nie znała dobrze braci Lovegood; to wszystko to były zaledwie obserwacje i strzępki przelotnych rozmów. Przypominało to poniekąd zestawienie Jamesa i Remusa, czy też Syriusza i Petera. Różni niczym dzień od nocy, ale jednak potrafili się wypełniać, tworzyć jedną grupę, która pomimo przeszkód prze do przodu. Sama niekiedy nie wiedziała, co ma myśleć o Huncwotach; byli przecież dziecinni, łamali szkolny regulamin, a jednak posiadali w sobie tyle ważnych cech. A zresztą...! I tak ostatnio niewiele było ich widać i słychać razem. W końcu ponownie spojrzał w jej stronę, a w między czasie zaczęło się zbierać coraz więcej osób. W sumie należałoby rozpocząć kolejne spotkanie. Przekrzywiła rudą głowę zaintrygowana, a jej zielone oczęta rozbłysły ciepło.
- Eliksir Euforii, powiadasz? Myślę, że mogłabym Ci pomóc, panie Lovegood - posłała mu szeroki uśmiech i przysunęła się ze swoim krzesłem bliżej blondyna. Po chwili przyciągnęła bliżej siebie swoje książki i pergaminy. - Spokojnie. Akurat mi też przyda się powtórka z Eliksirów. Bardzo mi zależy, na jak najlepszych wynikach na OWUTEMACH z tego przedmiotu. Dlatego... - zawiesiła na chwilę głos, czując jak jej uśmiech się powiększa. Sięgnęła po swój podręcznik od Eliksirów i odpowiedni zwój. - Zacznijmy od teorii, a później możemy poćwiczyć praktykę. Gdzieś niedaleko powinien być jakiś kociołek. Niemniej, panie Lovegood, co będę z tego miała? - Spytała żartobliwym tonem, czując się o wiele lepiej, niż wcześniej. Najwyraźniej ta rozmowa wpłynęła na nią korzystnie i odzyskała stary dobry humor. Jego zdenerwowanie ją bawiło, niemniej nie chciała, by opacznie ją zrozumiał. Na resztę osób na razie nie zwracała większej uwagi, chcąc skupić się na tym, by jak najlepiej pomóc Luthiasowi.
- Eliksir Euforii, powiadasz? Myślę, że mogłabym Ci pomóc, panie Lovegood - posłała mu szeroki uśmiech i przysunęła się ze swoim krzesłem bliżej blondyna. Po chwili przyciągnęła bliżej siebie swoje książki i pergaminy. - Spokojnie. Akurat mi też przyda się powtórka z Eliksirów. Bardzo mi zależy, na jak najlepszych wynikach na OWUTEMACH z tego przedmiotu. Dlatego... - zawiesiła na chwilę głos, czując jak jej uśmiech się powiększa. Sięgnęła po swój podręcznik od Eliksirów i odpowiedni zwój. - Zacznijmy od teorii, a później możemy poćwiczyć praktykę. Gdzieś niedaleko powinien być jakiś kociołek. Niemniej, panie Lovegood, co będę z tego miała? - Spytała żartobliwym tonem, czując się o wiele lepiej, niż wcześniej. Najwyraźniej ta rozmowa wpłynęła na nią korzystnie i odzyskała stary dobry humor. Jego zdenerwowanie ją bawiło, niemniej nie chciała, by opacznie ją zrozumiał. Na resztę osób na razie nie zwracała większej uwagi, chcąc skupić się na tym, by jak najlepiej pomóc Luthiasowi.
- David o'Connell
Re: Czytelnia
Wto Cze 23, 2015 4:01 pm
Wszedł do biblioteki, rozglądając się za zgrupowaniem uczniów. Nie łatwo było ich przeoczyć – tworzyli już całkiem sporą grupę. Carney zastanawiał się, czy znowu jest spóźniony. Przywitał się cicho z bibliotekarką i podszedł do gromady, stając nieco zboku obok uczniów wymagających pomocy. W zasadzie mógłby w czymś pomóc komuś z młodszych lat, ale na razie potrzebował upewnić się, że tym razem nie zawali piątego roku. Obrzucił spojrzeniem twarze zebranych. Owszem, kilka wydawało się być znajomych, jednak nigdy nie wchodził z tymi ludźmi w jakieś interakcje. Nie rozmawiał z nimi i nie znał ich imion. Postanowił więc na jakiś czas stanąć, gdzie stał, i poczekać na rozwój wydarzeń. Może jak wszystko się ruszy ktoś przypadkiem sam do niego podejdzie.
- Theodor Walker
Re: Czytelnia
Wto Cze 23, 2015 4:34 pm
To nie pierwszy raz kiedy Theodor musiał biec przez korytarze zamku, aby zdążyć na zajęcia. Bardzo chciałby być punktualny i odpowiedzialny, ale żeby to osiągnąć, musiał jeszcze dużo nad sobą popracować. Tym razem jego celem była czytelnia, gdzie zapowiedziane było spotkanie kółka korepetycji.
Theo bardzo starał się osiągać jak najwyższe wyniki w nauce. Zawsze był przygotowany na lekcje, odrabiał prace domowe i dużo się uczył. Mimo to, nie wszystko szło mu jak po maśle, miał pewne trudności związane z tym, że przez znaczną część swojego życia nie wiedział o swoich umiejętnościach. Właśnie dlatego wylądował dzisiaj w bibliotece, na korepetycjach.
Biegł praktycznie całą drogę od dormitorium, bo nie chciał się spóźnić. Miał utrudnione zadanie, gdyż na ramieniu wisiała mu torba wypchana książkami i żeby nie otworzyła się przypadkiem, musiał trzymać ją ręką. Oprócz tego w kieszeni brzęczały mu jego oszczędności, które zamierzał dzisiaj przeznaczyć na naukę. Żeby ich nie zgubić był zmuszony przytrzymywać je drugą dłonią.
Gdy dotarł na miejsce zobaczył grupę uczniów. Niektórzy już zaczęli się uczyć lub nauczać, inni dalej czekali na partnera. Z tego co zauważył, większą część kółka tworzyły osoby znacznie od niego starsze. Nie przeszkadzało mu to, wręcz przeciwnie. Lubił przebywać wśród starszych uczniów, ponieważ brał z nich przykład i twierdził, że więcej go nauczą niż rówieśnicy.
Przywitał się z bibliotekarką, kultura przede wszystkim, po czym poszedł powoli w głąb czytelni szukając osoby skorej mu pomóc.
Theo bardzo starał się osiągać jak najwyższe wyniki w nauce. Zawsze był przygotowany na lekcje, odrabiał prace domowe i dużo się uczył. Mimo to, nie wszystko szło mu jak po maśle, miał pewne trudności związane z tym, że przez znaczną część swojego życia nie wiedział o swoich umiejętnościach. Właśnie dlatego wylądował dzisiaj w bibliotece, na korepetycjach.
Biegł praktycznie całą drogę od dormitorium, bo nie chciał się spóźnić. Miał utrudnione zadanie, gdyż na ramieniu wisiała mu torba wypchana książkami i żeby nie otworzyła się przypadkiem, musiał trzymać ją ręką. Oprócz tego w kieszeni brzęczały mu jego oszczędności, które zamierzał dzisiaj przeznaczyć na naukę. Żeby ich nie zgubić był zmuszony przytrzymywać je drugą dłonią.
Gdy dotarł na miejsce zobaczył grupę uczniów. Niektórzy już zaczęli się uczyć lub nauczać, inni dalej czekali na partnera. Z tego co zauważył, większą część kółka tworzyły osoby znacznie od niego starsze. Nie przeszkadzało mu to, wręcz przeciwnie. Lubił przebywać wśród starszych uczniów, ponieważ brał z nich przykład i twierdził, że więcej go nauczą niż rówieśnicy.
Przywitał się z bibliotekarką, kultura przede wszystkim, po czym poszedł powoli w głąb czytelni szukając osoby skorej mu pomóc.
- Luthias Lovegood
Re: Czytelnia
Wto Cze 23, 2015 5:03 pm
Tak, tutaj nie było czasu na poznawanie się. Tutaj skupiali się na nauce, a to było bardzo na rękę dla Luthiasa. W tym czuł się swobodnie. Nie bał się, że popełni jakiś głupi błąd, że strzeli jakąś niewybaczalną gafę. Nic z tych rzeczy. Daj mu chwilę, Lily, a rozłoży swoje skrzydła. Musi jedynie wypadać grunt. Musi jedynie wiedzieć, że przeszliście na bezpieczną stronę, że za rogiem nie kryją się jakieś niespodzianki. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, gdy usłyszał odpowiedź dziewczyny. Zarówno on jak i ona na tym skorzystają. Jak to mówią, dwie pieczenie na jednym ogniu. Czego chcieć więcej? I w tym momencie zachowanie chłopaka się zmieniło. Napięte wcześniej mięśnie, rozluźniły się. Odetchnął z ulga i spojrzał na dziewczynę. Już nie był skrępowany, ani zawstydzony. Mieli rozmawiać o nauce. Czym się tu przejmować? Nie zwracał uwagi na nowo przybyłych. Dla niego świat zamknął się właśnie na małym stoliczku, przy którym razem z Gryfonką zajęli miejsca.
- Uff… Bardzo mnie to cieszy – sięgnął po książkę i otworzył ją na odpowiedniej stronię. – Zaraz wszystko przyniosę – powiedział i od razu podniósł się z siedzenia. Na chwilę zniknął za regałami, by po krótkim czasie wrócić z kociołkiem i wszystkimi potrzebnymi rzeczami. Ustawił je na stoliku obok, aby mieć więcej miejsca – No to zaczynajmy – powiedział z szerokim uśmiechem. Nauka. To jest to co lubił. Nie można ukryć. Szło mu tak dobrze. A i tak wystarczyło jedno zdanie dziewczyny i po raz kolejny oblał się rumieńcem. Roześmiał się i pokiwał głową.
- Oczywiście jestem na to przygotowany. Nic za darmo, jak to powiadają . Mam przygotowaną pewną sumę na korepetycję – odwrócił się i zaczął układać składniki, aby leżały równo obok siebie, podzielone w odpowiednie grupki. Podniósł głowę i przeniósł spojrzenie na zielone tęczówki, których barwa wypalała jakiś niewidzialny ślad nad duszy. Wiem jedno, na pewno nie da się ich zapomnieć. Przyciągają, interesują, dlatego też chłopak na chwilę zamilkł. – Masz rację, OWUMETY to bardzo ważne egzaminy. Cieszę się, że mam jeszcze trochę czasu, ale dla Ciebie to musi być ciężki okres – powiedział wyrwany z transu. Widzisz… Coraz pewniej się czuje. Jeszcze trochę. Jeszcze chwila.
- Uff… Bardzo mnie to cieszy – sięgnął po książkę i otworzył ją na odpowiedniej stronię. – Zaraz wszystko przyniosę – powiedział i od razu podniósł się z siedzenia. Na chwilę zniknął za regałami, by po krótkim czasie wrócić z kociołkiem i wszystkimi potrzebnymi rzeczami. Ustawił je na stoliku obok, aby mieć więcej miejsca – No to zaczynajmy – powiedział z szerokim uśmiechem. Nauka. To jest to co lubił. Nie można ukryć. Szło mu tak dobrze. A i tak wystarczyło jedno zdanie dziewczyny i po raz kolejny oblał się rumieńcem. Roześmiał się i pokiwał głową.
- Oczywiście jestem na to przygotowany. Nic za darmo, jak to powiadają . Mam przygotowaną pewną sumę na korepetycję – odwrócił się i zaczął układać składniki, aby leżały równo obok siebie, podzielone w odpowiednie grupki. Podniósł głowę i przeniósł spojrzenie na zielone tęczówki, których barwa wypalała jakiś niewidzialny ślad nad duszy. Wiem jedno, na pewno nie da się ich zapomnieć. Przyciągają, interesują, dlatego też chłopak na chwilę zamilkł. – Masz rację, OWUMETY to bardzo ważne egzaminy. Cieszę się, że mam jeszcze trochę czasu, ale dla Ciebie to musi być ciężki okres – powiedział wyrwany z transu. Widzisz… Coraz pewniej się czuje. Jeszcze trochę. Jeszcze chwila.
- Alice Star
Re: Czytelnia
Wto Cze 23, 2015 5:17 pm
Weszła szybko do biblioteki, przywitała się z bibliotekarką i niepewnie podeszła do grupy uczniów. Przyjrzała się każdemu po kolei. Niektórzy radzili sobie sami, inni już korzystali z pomocy tych lepszych. Westchnęła cicho i spojrzała na jednego z uczniów, który stał z boku. Podeszła do niego niepewnie.
Alice była niska, drobna i nie wyglądała na szóstoklasistkę, ale nią była. Wiedziała bardzo dużo, znała większość książek w tej bibliotece, nawet jeśli ich nie czytała wiedziała gdzie leżały. Chłopak był Gryfonem. W prawdzie nie znała go, ponieważ nigdy z nim nie rozmawiała. Mógł być młodszy lub starszy, ale tego też nie wiedziała. Jednak starszej osobie też była w stanie pomóc, przecież wiedziała trochę więcej jak na swój rocznik.
- Witaj - powiedziała cicho i lekko odchrząknęła, ponieważ zaschło jej w ustach.- Potrzebna ci pomoc, czy jednak sam przyszedłeś uczyć innych?- w to drugie wątpiła, była pewna, że już dawno by pomagał, gdyby tego chciał.
Popatrzyła uważnie na chłopaka.
(jeśli nie wiadomo do kogo podeszła, to podeszła do Davida)
Alice była niska, drobna i nie wyglądała na szóstoklasistkę, ale nią była. Wiedziała bardzo dużo, znała większość książek w tej bibliotece, nawet jeśli ich nie czytała wiedziała gdzie leżały. Chłopak był Gryfonem. W prawdzie nie znała go, ponieważ nigdy z nim nie rozmawiała. Mógł być młodszy lub starszy, ale tego też nie wiedziała. Jednak starszej osobie też była w stanie pomóc, przecież wiedziała trochę więcej jak na swój rocznik.
- Witaj - powiedziała cicho i lekko odchrząknęła, ponieważ zaschło jej w ustach.- Potrzebna ci pomoc, czy jednak sam przyszedłeś uczyć innych?- w to drugie wątpiła, była pewna, że już dawno by pomagał, gdyby tego chciał.
Popatrzyła uważnie na chłopaka.
(jeśli nie wiadomo do kogo podeszła, to podeszła do Davida)
- Alice Hughes
Re: Czytelnia
Wto Cze 23, 2015 10:30 pm
Alice weszła do biblioteki ze zmarszczonym nosem zezując na mokrą, w wątpliwy sposób zdobiącą jej szatę plamę. Z trudem opanowując senność na lekcjach postanowiła podładować nieco baterie kubkiem kawy, za nic jednak nie przewidziała, że ten życiodajny płyn zamiast spłynąć jej do gardła postanowi potoczyć się wartkim strumieniem po brodzie.
Serio Hughes?
Przecierając plamę ręką, zupełnie jak by mogła tym cokolwiek zaradzić, zastanawiała się czy w związku z tym drobnym wypadkiem nie darować sobie spotkania Kołka Korepetycji. Jej szaty mogły być nieco znoszone i przydługie,nie miała jednak zamiaru wyglądać jak kocmołuch! Była już jednak zbyt spóźniona by się przebrać a zdrowy rozsądek, który nadal lekko wybijał się przez całe to zniechęcenie w końcu zwyciężył i dziewczyna zamiast zejść po schodach w dół, wdrapała się na górę. Jeszcze tylko troszeczkę... Kilka miesięcy i będzie mogła robić to na co będzie miała ochotę... Na razie jednak należało skupić się na egzaminach. Tak jest. Egzaminy przede wszystkim!
Skinęła głową bibliotekarce i podeszła do niewielkiej, zgromadzonej na końcu biblioteki grupki. Spotkanie już się rozpoczęło, nie chcąc więc nikogo rozpraszać stanęła nieco z boku. Uniosła brwi widząc Takano siedzącego obok Sharon. Miała nadzieję, ze Puchon niczego nie kombinuje... Przygryzła lekko wargę, nieco zawstydzona, kiedy jej wzrok natrafił na Luthiasa. Już dawno temu obiecała chłopakowi, ze przysiądą razem nad książkami...
Zacznij w końcu ogarniać rzeczywistość Alice...
Przynajmniej Krukon miał szczęście trafiając na Evans. Choć nie znała rudowłosej zbyt dobrze miała przeczucie, ze jest ona o wiele bardziej uporządkowaną osobą. Wystarczy w końcu przypomnieć sobie ich ostatnią lekcje zaklęć, kiedy miała szczęście pracować z nią w parze! Kiedy myślała już o tym żeby po prostu usiąść gdzieś z boku i samodzielnie powtórzyć materiał jej uwagę przykul młodziutki Puchon. Poprawiając wielka torbę skierowała się w jego stronę.
- Theodor, prawa? - Zmusiła się do ciepłego uśmiechu. Kojarzyła chłopaka z Pokoju Wspólnego. Był jednym z tych niewielu, którzy - tak jak ona - potrafili wisieć nad książkami do samej nocy. - Przyszedłeś na spotkanie czy się zgubiłeś? - Zapytała łagodnie, przechylając jednocześnie głowę. Uwielbiała pierwszoklasistów. Nie spaczeni jeszcze całymi latami w tej specyficznej szkole mieli w sobie tyle energii i ciekawości!
Serio Hughes?
Przecierając plamę ręką, zupełnie jak by mogła tym cokolwiek zaradzić, zastanawiała się czy w związku z tym drobnym wypadkiem nie darować sobie spotkania Kołka Korepetycji. Jej szaty mogły być nieco znoszone i przydługie,nie miała jednak zamiaru wyglądać jak kocmołuch! Była już jednak zbyt spóźniona by się przebrać a zdrowy rozsądek, który nadal lekko wybijał się przez całe to zniechęcenie w końcu zwyciężył i dziewczyna zamiast zejść po schodach w dół, wdrapała się na górę. Jeszcze tylko troszeczkę... Kilka miesięcy i będzie mogła robić to na co będzie miała ochotę... Na razie jednak należało skupić się na egzaminach. Tak jest. Egzaminy przede wszystkim!
Skinęła głową bibliotekarce i podeszła do niewielkiej, zgromadzonej na końcu biblioteki grupki. Spotkanie już się rozpoczęło, nie chcąc więc nikogo rozpraszać stanęła nieco z boku. Uniosła brwi widząc Takano siedzącego obok Sharon. Miała nadzieję, ze Puchon niczego nie kombinuje... Przygryzła lekko wargę, nieco zawstydzona, kiedy jej wzrok natrafił na Luthiasa. Już dawno temu obiecała chłopakowi, ze przysiądą razem nad książkami...
Zacznij w końcu ogarniać rzeczywistość Alice...
Przynajmniej Krukon miał szczęście trafiając na Evans. Choć nie znała rudowłosej zbyt dobrze miała przeczucie, ze jest ona o wiele bardziej uporządkowaną osobą. Wystarczy w końcu przypomnieć sobie ich ostatnią lekcje zaklęć, kiedy miała szczęście pracować z nią w parze! Kiedy myślała już o tym żeby po prostu usiąść gdzieś z boku i samodzielnie powtórzyć materiał jej uwagę przykul młodziutki Puchon. Poprawiając wielka torbę skierowała się w jego stronę.
- Theodor, prawa? - Zmusiła się do ciepłego uśmiechu. Kojarzyła chłopaka z Pokoju Wspólnego. Był jednym z tych niewielu, którzy - tak jak ona - potrafili wisieć nad książkami do samej nocy. - Przyszedłeś na spotkanie czy się zgubiłeś? - Zapytała łagodnie, przechylając jednocześnie głowę. Uwielbiała pierwszoklasistów. Nie spaczeni jeszcze całymi latami w tej specyficznej szkole mieli w sobie tyle energii i ciekawości!
- Theodor Walker
Re: Czytelnia
Sro Cze 24, 2015 5:36 pm
Znaczna część osób tutaj zgromadzonych była mu obca, nie widywał się z nimi na lekcjach ani nie byli z jego domu. Zauważył jednak znajome twarze. Puchoni, których kojarzył z pokoju wspólnego uczyli się razem. Po części obawiał się podejść do szósto czy siódmoklasisty z innego domu, bo nie każdy lubił zadawać się z młodszymi. Nie znalazł nikogo, kto mógłby mu pomóc więc zamierzał w spokoju usiąść gdzieś z boku i sam się pouczyć.
Zdecydowanie najsłabiej szła mu transmutacja. Nie potrafił nawet zmienić głupiej zapałki na igłę! Przez to chłopiec był w podłym nastroju i był na siebie zły. Wyczekiwał każdej lekcji tego przedmiotu z nadzieją, że w końcu będzie potrafił zrobić takie proste rzeczy, najczęściej spotykał go zawód. Bardzo chciałby być najlepszy, ale mu to nie wychodziło. Jednak nie poddawał się i dlatego między innymi był tego dnia w czytelni.
Odwrócił się w stronę wolnych miejsc, ale zobaczył przed sobą Alice, dziewczynę z jego domu.
- Tak, to ja! - uśmiechnął się szeroko widząc przed sobą Puchonkę, prawie podskoczył ze szczęścia - Przyszedłem na kółko korepetycji!
Wyszczerzył swoje białe ząbki, a jego nienaturalnie błękitne oczy zaświeciły niczym małe gwiazdki.
Zdecydowanie najsłabiej szła mu transmutacja. Nie potrafił nawet zmienić głupiej zapałki na igłę! Przez to chłopiec był w podłym nastroju i był na siebie zły. Wyczekiwał każdej lekcji tego przedmiotu z nadzieją, że w końcu będzie potrafił zrobić takie proste rzeczy, najczęściej spotykał go zawód. Bardzo chciałby być najlepszy, ale mu to nie wychodziło. Jednak nie poddawał się i dlatego między innymi był tego dnia w czytelni.
Odwrócił się w stronę wolnych miejsc, ale zobaczył przed sobą Alice, dziewczynę z jego domu.
- Tak, to ja! - uśmiechnął się szeroko widząc przed sobą Puchonkę, prawie podskoczył ze szczęścia - Przyszedłem na kółko korepetycji!
Wyszczerzył swoje białe ząbki, a jego nienaturalnie błękitne oczy zaświeciły niczym małe gwiazdki.
- Alice Hughes
Re: Czytelnia
Sro Cze 24, 2015 6:11 pm
Alice chwyciła swoją apaszkę i przyłożyła ją do ust, chcąc choć odrobinę stłumić parsknięcie. Rozejrzała się dookoła mając nadzieję, że nie zakłóciła zbytnio spokoju uczących się i powróciła wzrokiem do Theodora. Najwyraźniej nie myliła się co do żywotności i zapału młodszych uczniów. A przynajmniej nie w tym jednym - obdarzonym niebieskimi oczami - przypadku.
- Wybacz. - Powiedziała cicho, pochylając nieco głowę. Przyjemnie było porozmawiać w końcu z kimś niższym od siebie... Miała nadzieję, że chłopak nie weźmie jej rozbawienia za atak czy kpinę. - Dobrze widzieć jak ludzie przychodzą po rozum do głowy. Jestem Alice. - Mrugnęła do niego i poprawiła ciężką torbę rozglądając się jednocześnie w poszukiwaniu wolnego miejsca. Posyłając mu kolejny uśmiech wskazała głową na jeden ze stolików i skierowała się w jego stronę. Pamiętała jeszcze czasy w których to jej własne oczy wprost nie mogły się zdecydować na co spojrzeć a umysł chciał pochwycić to wszystko co zaczęło ją otaczać. W sumie nie było to tak dawno temu... Bo choć od pierwszej klasy nieco urosła (co i tak ci bardziej złośliwi poddawali pod wątpliwość), nadal nie mogła nadziwić się cudom tego magicznego świata, nawet jeśli te cuda chwilowo przykrywane były przez panujący syf.
Usiadła na krześle i ułożyła sobie torbę na kolanach zerkając jednocześnie w stronę Takano. Nie bez powodu wybrała to miejsce... Poza pojawieniem się tego chłopaka w bibliotece nie działo się jednak nic podejrzanego a ona miała na kim skupić uwagę.
- Jest coś konkretnego czym chciał byś się zająć?
Może i jej ostatnie wyczyny nie robiły z niej korepetytorki idealnej, ale chyba poradzi sobie z materiałem pierwszej klasy...?
- Wybacz. - Powiedziała cicho, pochylając nieco głowę. Przyjemnie było porozmawiać w końcu z kimś niższym od siebie... Miała nadzieję, że chłopak nie weźmie jej rozbawienia za atak czy kpinę. - Dobrze widzieć jak ludzie przychodzą po rozum do głowy. Jestem Alice. - Mrugnęła do niego i poprawiła ciężką torbę rozglądając się jednocześnie w poszukiwaniu wolnego miejsca. Posyłając mu kolejny uśmiech wskazała głową na jeden ze stolików i skierowała się w jego stronę. Pamiętała jeszcze czasy w których to jej własne oczy wprost nie mogły się zdecydować na co spojrzeć a umysł chciał pochwycić to wszystko co zaczęło ją otaczać. W sumie nie było to tak dawno temu... Bo choć od pierwszej klasy nieco urosła (co i tak ci bardziej złośliwi poddawali pod wątpliwość), nadal nie mogła nadziwić się cudom tego magicznego świata, nawet jeśli te cuda chwilowo przykrywane były przez panujący syf.
Usiadła na krześle i ułożyła sobie torbę na kolanach zerkając jednocześnie w stronę Takano. Nie bez powodu wybrała to miejsce... Poza pojawieniem się tego chłopaka w bibliotece nie działo się jednak nic podejrzanego a ona miała na kim skupić uwagę.
- Jest coś konkretnego czym chciał byś się zająć?
Może i jej ostatnie wyczyny nie robiły z niej korepetytorki idealnej, ale chyba poradzi sobie z materiałem pierwszej klasy...?
- Sharon Gallagher
Re: Czytelnia
Sro Cze 24, 2015 6:58 pm
Widział, nie widział...nie należało tu myśleć w kategorii jakichkolwiek większych uczuć, po prostu wydawało się, że chyba za nią przepadał. Co prawda, to było dla niej dziwne i niezrozumiałe, i chyba sama do końca w to wierzyła, ale naprawdę było jej miło, że usiadł obok niej i że nie bał się z nią rozmawiać. Duża część jednak jej nadal pozostawała w środku i uwalniała się w momencie, gdy przelewała wszystko do swojego tajnego pamiętniczka. Po prostu, nie chciała dzielić się z całą swoją dziwnością, bo to mogłoby się źle skończyć - jeszcze by ktoś pomyślał, że ma nie po kolei w tej swojej dużej głowie i dopiero by było! Moda, te wszystkie błyskotki, jaskrawe kwiatowe wzory, eleganckie spódnice, czy długie sukienki do niej...nie pasowały. Była normalna ze swoimi dużymi koszulkami w rozmiarze XXXL, czy jakoś tak, poszarpanych spodniach i trampkach, które nosiła praktycznie codziennie. No i oczywiście szata; stały element w jej szafie, bo pozwalał starannie się jej ochronić przed oceniającymi spojrzeniami. Makijażu żadnego nie używała - jeśli nie licząc jakichś kremów, czy neutralnych pomadek, by nie mieć całej twarzy w pryszczach i żeby nie odstraszać swoimi spękanymi ustami. W końcu się uspokoiła i wzięła głębszy oddech, licząc w myślach do dziesięciu. To był tylko Kyohei, a on był w porządku, nie musiała się przecież bać. Kiwnęła energicznie głową, chcąc mu tym samym podziękować za to, że siedział niedaleko. Było jej miło, że wybrał właśnie ją do rozmowy - choć wydawało się, że to nic takiego, to jednak dla Sharon to znaczyło naprawdę sporo. Na kolejne jego słowa, otworzyła na chwilę zdezorientowana buzię, po czym bardzo szybko ją zamknęła. W końcu nie wypadałoby tak...przy innych.
- Jak to? Psychopatą...? To znaczy, przecież psychopaci zachowują się i wyglądają inaczej...nie? - Spytała zaniepokojona, otwierając szerzej oczy. - Nie wydaje mi się, żebyś nim był, Kyohei. Wydajesz się normalny, trochę dziwny i masz te swoje skośne oczy, ale ogólnie jesteś...naprawdę normalny. I miły. Tak, to słowo, które z pewnością do Ciebie pasuje.
Szampon Wspaniały był całkowicie tego pewien, jak niczego innego, gdy odważyła się wypowiedzieć te słowa. Rzuciła jeszcze krótkie spojrzenie, zauważając przybycie nowych osób, takich jak Alice - Krukonka, z którą rozmawiała na pogrzebie. Następnie ponownie skupiła się na Puchonie.
- A z czym masz największy problem? To znaczy nie jestem jakaś wybitna, ale może mogłabym Ci z czymś pomóc - zaproponowała cicho, nieco zdenerwowana, tarmosząc swoją koszulkę. Przyglądała się mu swoimi dużymi brązowymi oczami, zastanawiając się, jak zareaguje na tę ofertę. Rzadko go widziała na zajęciach, aż się dziwiła, że rzeczywiście są na jednym roku. Co prawda, starała się, jak najmniej zwracać uwagę na otaczających ją ludzi, ale Kyohei łatwo wyróżniał się wśród wszystkich. Powędrowała za ręką chłopaka, dostrzegając Lily Evans. Nie wiedziała, co się między nimi stało, ale nie zamierzała naciskać, a skoro Pychon pojawił się w bibliotece, to oznaczało, że sprawa naprawdę jest poważna.
- Oj. No ona z pewnością by Ci pomogła, ale w sumie...no tak, jak mówiłam, ja mogę coś tam spróbować, choć nie obiecuję, że będziesz miał Wybitne i Powyżej
Oczekiwań, sama nie jestem zbyt dobra w tym wszystkim, ale wiem co było - powiedziała cicho i otworzyła jeden z podręczników. - A może nawet się okaże, że sama się dzięki Tobie czegoś nauczę, w sumie...boję się, że nie zdam egzaminów.
- Jak to? Psychopatą...? To znaczy, przecież psychopaci zachowują się i wyglądają inaczej...nie? - Spytała zaniepokojona, otwierając szerzej oczy. - Nie wydaje mi się, żebyś nim był, Kyohei. Wydajesz się normalny, trochę dziwny i masz te swoje skośne oczy, ale ogólnie jesteś...naprawdę normalny. I miły. Tak, to słowo, które z pewnością do Ciebie pasuje.
Szampon Wspaniały był całkowicie tego pewien, jak niczego innego, gdy odważyła się wypowiedzieć te słowa. Rzuciła jeszcze krótkie spojrzenie, zauważając przybycie nowych osób, takich jak Alice - Krukonka, z którą rozmawiała na pogrzebie. Następnie ponownie skupiła się na Puchonie.
- A z czym masz największy problem? To znaczy nie jestem jakaś wybitna, ale może mogłabym Ci z czymś pomóc - zaproponowała cicho, nieco zdenerwowana, tarmosząc swoją koszulkę. Przyglądała się mu swoimi dużymi brązowymi oczami, zastanawiając się, jak zareaguje na tę ofertę. Rzadko go widziała na zajęciach, aż się dziwiła, że rzeczywiście są na jednym roku. Co prawda, starała się, jak najmniej zwracać uwagę na otaczających ją ludzi, ale Kyohei łatwo wyróżniał się wśród wszystkich. Powędrowała za ręką chłopaka, dostrzegając Lily Evans. Nie wiedziała, co się między nimi stało, ale nie zamierzała naciskać, a skoro Pychon pojawił się w bibliotece, to oznaczało, że sprawa naprawdę jest poważna.
- Oj. No ona z pewnością by Ci pomogła, ale w sumie...no tak, jak mówiłam, ja mogę coś tam spróbować, choć nie obiecuję, że będziesz miał Wybitne i Powyżej
Oczekiwań, sama nie jestem zbyt dobra w tym wszystkim, ale wiem co było - powiedziała cicho i otworzyła jeden z podręczników. - A może nawet się okaże, że sama się dzięki Tobie czegoś nauczę, w sumie...boję się, że nie zdam egzaminów.
- Kyohei Takano
Re: Czytelnia
Sro Cze 24, 2015 8:21 pm
Cóż, miłe było to, że w całej tej szkole była chociaż jedna osoba która nie zapisała go do swojej czarnej listy.
-A mogę to dostać od ciebie na piśmie?- Zapytał się i uśmiechnął się lekko. Oj tak potwierdzenie tego, że jest miły naprawdę by się przydało. Chociaż i tak pewnie znaleźli by się tacy którzy by doszli do wniosku, że na pewno sfałszował takowy dokument.
-Cóż... największy problem to mam z życiem jak by na to nie patrzeć- Mruknął cicho chyba nie do końca świadomy tego co mówi, bo jego brązowe oczy były utkwione gdzieś pomiędzy regałami, i obserwowały do końca nie wiadomo co. I tak zapadła chwilowa cisza, po czym Kyo gwałtownie oparł się o krzesło, ręce założył za głowę i popatrzył na Sharon.
-A te inne pomniejsze problemy to... hmmm... czekaj niech pomyślę- No i tutaj zaczęło się wielkie wyliczanie w głowie chłopaka z czego mógł mieć przerąbane.
-Eliksiry, Obrona przed czarną magią, Zaklęcia, wróżbiarstwo, i mugoloznastwo- Tak to ostatnie to była wstyd i hańba. Tym bardziej, że chłopak pochodził z mugolskiej rodziny. I w tym wypadku jego słabe oceny z tego przedmiotu nie były wcale spowodowane tym, że nie znał się na mugolskich zabawkach. Po prostu nie chodził na te zajęcia, a jak już się pojawił to zajmował ostatnie miejsce i po prostu szedł spać.
-Po kiego grzyba ja wybrałem wróżbiarstwo. Jak ktoś znajdzie odpowiedź na to pytanie to po prostu będę jego dłużnikiem- Sam nie wiedział. Zobaczył ten przedmiot na liście, to się zapisał. Bo coś wybrać musiał. Ah tak, mógł wybrać zawsze starożytne runy. A to już był by ostatni gwóźdź do jego trumny.
-Wiesz... ciebie przynajmniej dopuszczą do tych egzaminów- Kto jak kto, ale Kyo kompletnie nie spodziewał się tego, że nauczyciele pozwolą mu podejść do egzaminów.
-Pewnie będą chcieli uniknąć skandalu i niepotrzebnych nieporozumień.- W sumie spodziewał się tego, że mogą mu zaproponować zdanie szkoły pod warunkiem, że nie podejdzie do egzaminów końcowych. Już nie raz był w takiej sytuacji, i zawsze wybierał wtedy przepustkę. A nawet jak nie zda. Cóż niedługo będzie pełnoletni, i wtedy będzie mógł decydować sam o sobie.
-A mogę to dostać od ciebie na piśmie?- Zapytał się i uśmiechnął się lekko. Oj tak potwierdzenie tego, że jest miły naprawdę by się przydało. Chociaż i tak pewnie znaleźli by się tacy którzy by doszli do wniosku, że na pewno sfałszował takowy dokument.
-Cóż... największy problem to mam z życiem jak by na to nie patrzeć- Mruknął cicho chyba nie do końca świadomy tego co mówi, bo jego brązowe oczy były utkwione gdzieś pomiędzy regałami, i obserwowały do końca nie wiadomo co. I tak zapadła chwilowa cisza, po czym Kyo gwałtownie oparł się o krzesło, ręce założył za głowę i popatrzył na Sharon.
-A te inne pomniejsze problemy to... hmmm... czekaj niech pomyślę- No i tutaj zaczęło się wielkie wyliczanie w głowie chłopaka z czego mógł mieć przerąbane.
-Eliksiry, Obrona przed czarną magią, Zaklęcia, wróżbiarstwo, i mugoloznastwo- Tak to ostatnie to była wstyd i hańba. Tym bardziej, że chłopak pochodził z mugolskiej rodziny. I w tym wypadku jego słabe oceny z tego przedmiotu nie były wcale spowodowane tym, że nie znał się na mugolskich zabawkach. Po prostu nie chodził na te zajęcia, a jak już się pojawił to zajmował ostatnie miejsce i po prostu szedł spać.
-Po kiego grzyba ja wybrałem wróżbiarstwo. Jak ktoś znajdzie odpowiedź na to pytanie to po prostu będę jego dłużnikiem- Sam nie wiedział. Zobaczył ten przedmiot na liście, to się zapisał. Bo coś wybrać musiał. Ah tak, mógł wybrać zawsze starożytne runy. A to już był by ostatni gwóźdź do jego trumny.
-Wiesz... ciebie przynajmniej dopuszczą do tych egzaminów- Kto jak kto, ale Kyo kompletnie nie spodziewał się tego, że nauczyciele pozwolą mu podejść do egzaminów.
-Pewnie będą chcieli uniknąć skandalu i niepotrzebnych nieporozumień.- W sumie spodziewał się tego, że mogą mu zaproponować zdanie szkoły pod warunkiem, że nie podejdzie do egzaminów końcowych. Już nie raz był w takiej sytuacji, i zawsze wybierał wtedy przepustkę. A nawet jak nie zda. Cóż niedługo będzie pełnoletni, i wtedy będzie mógł decydować sam o sobie.
- Lily Evans
Re: Czytelnia
Czw Cze 25, 2015 5:24 am
Każdy popełnia błędy; w nich zresztą krył się jakiś nieznany urok, który nadawał danej sytuacji czegoś niepowtarzalnego. Niemniej przybyli w te miejsce w określonym celu - by się czegoś nauczyć. Ale może, przy okazji dowiedzą się o sobie czegoś nowego? Czemu by nie? Niech więc Luthias rozłoży swoje skrzydła! Niech uniesie się wysoko, nie bojąc się powietrznych przetworzy, bo przecież to był jego żywioł. Grunt był dobry, zresztą to było widać gołym okiem, nie trzeba było się bać, można było odłożyć wszelkie niebezpieczeństwa na bok. W niespodziankach kryły się dobre rzeczy, choć panna Evans nieraz wolała wiedzieć, co ją spotka, niżeli czekać na coś, na co nie można było się przygotować. Można było się więc rozluźnić, wiedząc, że raczej podczas tej rozmowy nie stanie się nic, czego nie dałoby się przewidzieć. Obserwowała więc, jak chłopak się rozluźnia, jak nie czuje się, aż tak skrępowany, jak chwilę temu. Sama odcięła się od reszty otoczenia, koncentrując na swoim dzisiejszym zadaniu, które polegało na tym, żeby nauczyć Krukona przyrządzić Eliksir Euforii.
- Do usług, Luthias - odpowiedziała rozbawiona, zwracając się do niego, tym razem po imieniu. Kiwnęła swoją rudą głową, na znak, że przyjęła i sama otworzyła podręcznik na odpowiedniej stronie, oraz rozwinęła zwój pergaminu ze swoimi notatkami. Przyglądała się, jak blondyn idzie po kociołek i składniki, a chwilę później wraca ze wszystkim, co było dzisiejszego dnia potrzebne do przyrządzenia wywaru. Dobrze, że były jeszcze wolne stoliki, a szkolna bibliotekarka zgodziła się na to, by w czytelni trenować zaklęcia, czy też eliksiry - oczywiście pamiętając o tym, żeby zachować szczególną ostrożność, a kociołki i różdżki trzymać z dala od jakiejkolwiek książki.
Nauka lubiła łączyć ludzi, a jakże! Gdy oblał się rumieńcem, kąciki warg Evans zadrgały delikatnie, a zielone oczy rozbłysły.
- Spokojnie, myślę, że się jakoś dogadamy. Powiedz mi jeszcze tylko jedno...jesteś być może dobry z Transmutacji? - Spytała, lekko przekrzywiając swoją głowę. Również przystąpiła do rozdzielania składników, sprawdzając, czy kociołek nie jest przypadkiem podziurawiony. Istniało bowiem zaklęcie, które bardzo chętnie wykorzystywali różnego rodzaju dowcipnisie. Uniosła oczy i jej spojrzenie zderzyło się z jego szaroniebieskimi tęczówkami. Wpatrywała się w nie intensywnie, po czym po raz kolejny się uśmiechnęła - jakoś nie potrafiła się dzisiaj powstrzymać, stwierdzając, że zdecydowanie ostatnimi czasy za rzadko to robiła.
- Właściwie to najważniejsze i bardzo dużo od nich zależy. Oczywiście, patrzą też na SUM-y, niemniej na praktyki przede wszystkim są przydatne wyniki z OWUTEMÓW. Nie powiem, jest trochę ciężko, zwłaszcza z powodu ostatnich wydarzeń i...patrole bywają nieraz męczące - odpowiedziała spokojnie, po czym zerknęła na swoje notatki i porównała z tym, co było w podręczniku.
- No dobrze! Zapewne, co nieco wiesz o Eliksirze Euforii. Przede wszystkim ważne jest, by pilnować ognia i kolejności barw. I być skupionym na przyrządzaniu wywaru; nie można sobie pozwolić na żaden błąd, bo inaczej nic z tego nie wyjdzie. Jesteś w stanie mi coś o nim powiedzieć? Pamiętasz, od czego trzeba zacząć, czy też zupełnie nie wiesz, jak się za to zabrać?
Zielone tęczówki ponownie zostały skierowane w jego stronę - tym razem były pozbawione psotnych iskierek. Zamiast tego wpatrywały się w Lovegooda z najwyższą powagą.
- Do usług, Luthias - odpowiedziała rozbawiona, zwracając się do niego, tym razem po imieniu. Kiwnęła swoją rudą głową, na znak, że przyjęła i sama otworzyła podręcznik na odpowiedniej stronie, oraz rozwinęła zwój pergaminu ze swoimi notatkami. Przyglądała się, jak blondyn idzie po kociołek i składniki, a chwilę później wraca ze wszystkim, co było dzisiejszego dnia potrzebne do przyrządzenia wywaru. Dobrze, że były jeszcze wolne stoliki, a szkolna bibliotekarka zgodziła się na to, by w czytelni trenować zaklęcia, czy też eliksiry - oczywiście pamiętając o tym, żeby zachować szczególną ostrożność, a kociołki i różdżki trzymać z dala od jakiejkolwiek książki.
Nauka lubiła łączyć ludzi, a jakże! Gdy oblał się rumieńcem, kąciki warg Evans zadrgały delikatnie, a zielone oczy rozbłysły.
- Spokojnie, myślę, że się jakoś dogadamy. Powiedz mi jeszcze tylko jedno...jesteś być może dobry z Transmutacji? - Spytała, lekko przekrzywiając swoją głowę. Również przystąpiła do rozdzielania składników, sprawdzając, czy kociołek nie jest przypadkiem podziurawiony. Istniało bowiem zaklęcie, które bardzo chętnie wykorzystywali różnego rodzaju dowcipnisie. Uniosła oczy i jej spojrzenie zderzyło się z jego szaroniebieskimi tęczówkami. Wpatrywała się w nie intensywnie, po czym po raz kolejny się uśmiechnęła - jakoś nie potrafiła się dzisiaj powstrzymać, stwierdzając, że zdecydowanie ostatnimi czasy za rzadko to robiła.
- Właściwie to najważniejsze i bardzo dużo od nich zależy. Oczywiście, patrzą też na SUM-y, niemniej na praktyki przede wszystkim są przydatne wyniki z OWUTEMÓW. Nie powiem, jest trochę ciężko, zwłaszcza z powodu ostatnich wydarzeń i...patrole bywają nieraz męczące - odpowiedziała spokojnie, po czym zerknęła na swoje notatki i porównała z tym, co było w podręczniku.
- No dobrze! Zapewne, co nieco wiesz o Eliksirze Euforii. Przede wszystkim ważne jest, by pilnować ognia i kolejności barw. I być skupionym na przyrządzaniu wywaru; nie można sobie pozwolić na żaden błąd, bo inaczej nic z tego nie wyjdzie. Jesteś w stanie mi coś o nim powiedzieć? Pamiętasz, od czego trzeba zacząć, czy też zupełnie nie wiesz, jak się za to zabrać?
Zielone tęczówki ponownie zostały skierowane w jego stronę - tym razem były pozbawione psotnych iskierek. Zamiast tego wpatrywały się w Lovegooda z najwyższą powagą.
- David o'Connell
Re: Czytelnia
Czw Cze 25, 2015 1:10 pm
Przyjrzał się dziewczynie, zdziwiony, że tak szybko ktoś się nim zainteresował. Była z Ravenclawu – już na wstępie założył więc, że ma obszerniejszą od niego wiedzę. Miał takie zaległości, że choćby była od niego młodsza, prawdopodobnie znalazłoby się coś do nauki. Popatrzył na nią z góry – nie mógł nie zauważyć sporej różnicy wzrostu, jaka ich dzieliła. Pomyślał, że podniesienie jej byłoby zapewne dziecinnie łatwe – pomijając ryzyko, że Krukonka mogłaby miotać w niego jakieś zaklęcia w swojej obronie.
- Witam. – Przywitał się zdawkowo. – Zdecydowanie to pierwsze. Potrzebuję nauczyć się paru rzeczy… Ty, jak rozumiem, przyszłaś pomagać? – Spróbował się uśmiechnąć i chociaż wyszło mu to nieco blado, raczej nietrudno było się domyślić, że naprawdę stara się być miły.
- Jestem Carney. – Przedstawił się po krótkiej pauzie, jakby chwilę zajęło mu przypomnienie sobie, że trzeba przecież jakoś się do siebie zwracać. – A Ty?
- Witam. – Przywitał się zdawkowo. – Zdecydowanie to pierwsze. Potrzebuję nauczyć się paru rzeczy… Ty, jak rozumiem, przyszłaś pomagać? – Spróbował się uśmiechnąć i chociaż wyszło mu to nieco blado, raczej nietrudno było się domyślić, że naprawdę stara się być miły.
- Jestem Carney. – Przedstawił się po krótkiej pauzie, jakby chwilę zajęło mu przypomnienie sobie, że trzeba przecież jakoś się do siebie zwracać. – A Ty?
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach