Go down
Blaise Rain
Oczekujący
Blaise Rain

Czytelnia - Page 9 Empty Re: Czytelnia

Pią Paź 16, 2015 10:21 pm
Z tym ukłonem było ci do twarzy - bardoz pasował, ale bynajmniej nie od tej strony, w którym stawiana byłaś jako służąca, nie, nie, zdecydowanie - bystre, przenikliwe oczy pana Raina nie stawiały cię na takiej płaszczyźnie, raczej wznosił cię na piedestał wyżej d siebie, gdzie zaskrońce nie powinny się pojawiać, jeśli miłym im było posiadanie łba - wszyscy znamy wszak przypowieść o tym Wężu, co oplatał swym ogonem gałąź Drzewa Poznania, a który kusił Ewę, by zjadła Zakazany Owoc - i potem o tym, jak Bóg zerwał podstępne stworzenie z wyższego pułapu i zmiażdżył jego łeb jednym przyciśnięciem buta, nakazując gardzić nim wszelakiemu innemu stworzeniu i nakazując mu pełzać na brzuchu, pozbawiając kończyn, jak żadne inne stworzenie ziemskie nie skończyło - i wbrew pozorom nie ma w tym nic złego, przynajmniej tak zwykłem myśleć - to pozwalało spoglądać na świat z perspektywy takiego nieważkiego karaluszka - właśnie tego, który zwykł się kłaniać innym, a nie inni jemu - więc co w tym takiego pasującego do Nadziei było..? Ta dworność. Ten majestat, który z niej był, a który nie raził - to nie tak, że miała w sobie nadmiar klasy, który teraz wypływał w tym ironicznym geście dla żartu właściwie w odpowiedzi na twój sarkazm - była w tym po prostu ostoja baśniowości - ona była podróżniczką zapomnianych szlaków, samotną nie koniecznie z własnej woli, która chodziła od domu do domu i pomagała tym, którzy znachora potrzebowali - nie takiego od ciała... a takiego od ducha. I potem się kłaniała. A inni jej się odkłaniali. Więc może dlatego Blaise zareagował tak a nie inaczej - może dlatego również wykonał ten pseudo-ukłon, nie spuszczając z niej wzroku, połowiczny w swym możliwym wymiarze, bo przecież nie podniósł się z fotela, na którym siedział, jego wargi nie wygięły się w uśmiechu, toksyczne, jadowicie zielone tęczówki nie jaśniały rozmarzeniem ni wesołością ogników, ale też nie były jednostajnie niezmienne - rozumiały. Cokolwiek miało to znaczyć - rozumiały, tak jak i jego dusza pojmowała.
- I zawsze pomocny, super uzupełnienie... - Wymruczał pod nosem, opuszczając spojrzenie na pergamin przed sobą, na którym miała się znaleźć notatka z historii... ale chwila - o czym ty w ogóle miałeś pisać? Hmm... No tak, to jest problem... Ponoć kto nie ma w głowie ten ma w nogach - to powiedzenie stało się wręcz świętością dla takiego nieogarniętego stworzenia, którym był Blaise. - Trudno z deszczu zamienić się w zająca... - Wymruczał część dalszą wypowiedzi, ewidentnie się nad czymś zastanawiając, coś analizując, coś rozparcelowując - bo zdecydowanie te słowa były zbyt "poetyckie" jak na klasowego błazna, którym wszak był - tylko że tego o wiele mniejszego kalibru niż taki Colette Warp czy James Potter. - Stwierdzam tylko fakt, czy byś mi wydłubała te oczy, czy nie, nic by się nie zmieniło. - Niemal już leżał na tym biurku z oczami skierowanymi na szybę, przekręcając się jakoś na bok, opadając, jakby zaraz zamierzał tutaj zasnąć w tych procesach myślowych - ale nic takiego się nie stało, bo zaraz znowu siedział prosto, ba! - pochylił się do przodu w kierunku Grace, zaplatając palce na pergaminie. - Akurat, akurat! W dzisiejszych czasach pierwej taka niewiasta przywali ci w krocze i ucieknie, niż byle samiec napadnięty przez inne lwy. - Dygnął głową i uniósł brwi, zupełnie jakby chciał naprawdę przekazać jej tym spojrzeniem konkretną wizję, którą miał w głowie, jakby chciał się upewnić, że go rozumie i wie, co ma na myśli, że niczego nie poprzekrzacza... jest takie słowo? Chyba nie... - Uroczy kotek! Tsss... - Odchylił się w tył i zaplótł ręce na klatce piersiowej - chyba kompletnie nie wyczuł wjazdu na jego ego, czy jakiekolwiek ambicje - och, niewinny jak nieobsrana łąka. - Potwór, nie kotek!
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Czytelnia - Page 9 Empty Re: Czytelnia

Sob Paź 17, 2015 6:19 pm
Za wielkimi mężczyznami, którzy o swoją sławę nie musieli walczyć, praktycznie zawsze stały równie wielkie kobiety (i to nie wagą, czy budową, a duchem!). Czasami zaś przestawały chować się w cieniu i przyćmiewały nawet tych, którzy przecież powinni wyciągać je dumnie z opresji. Przykłady mnożą się, gdy spróbujemy je odnaleźć. Rzecz jasna zapomina się o płci pięknej - historia piękniej bowiem opowiada nam o rycerzach i królach niż paniach, ale wciąż są. Opowieści o nich trwają - twardo rządząca caryca Rosji - Katarzyna II, której rządy opłynęły szkarłatną krwią, Joanna d'Arc - bohaterka narodowa Francji, która zasłynęła ze swych zwycięstw wojennych, Maria I Stuart, najsłynniejsza Szkocka władczyni, którą Los pokarał tragicznym życiem, zakończonym przez nią z godnością i odwagą wobec wydanego wyroku. To tylko przykłady. Ostatni zaś jest bardzo istotny dla dziewczęcia, które teraz siedzi w tej zwyczajnej czytelni. Drugie imię na cześć kogoś, kto miał egzystencję godną tylko pożałowania. Cóż, byleby świat nie zrobił super gównianego kawału i nie zainspirował się przeżyciami królowej w celu napisania historii Alex. Nie o tym jednak - rozchodzi się o lwice niewiasty, które są takie niby groźne! Fakt, nawet wymienione wyżej byłby wyjątkowe władcze, a ich decyzje wpływowe. Jednak praktycznie każda kobieta przystaje z płcią przeciwną! Wszak mają się one uzupełniać i nie da się ominąć tego tematu. Jedni bez drugich szybko by wymarli i skończyłoby się dla ludzkości wszystko. Choć teraz panna Grace nie nadążała za analizą i kontemplacją swojego towarzysza to zdecydowanie nie miała zamiaru "olać go" i pójść dalej przed siebie zapominając, że taka sytuacja miała miejsce. Ma jeszcze coś do zrobienia tutaj, jak chociażby uświadomienie młodego wężyka, iż nie wszystkie kobiety to śmiercionośne potwory mając w planach doprowadzenie do ostatecznej zagłady ludzkości. Przeczekała dziwne samotne wywody kierowanego do niego samego i wreszcie, gdy nadarzyła się w jej oczach ta właściwa chwila, postanowiła się ponownie odezwać.
- Otóż tak... - zaczęła, ale jakoś tak szybko rozmyśliła się z tego, co chciała z siebie wydusić. Wzięła kolejny głębszy oddech i wreszcie ułożyła sobie w głowie szybki plan wypowiedzi. Brzmi głupio? Być może, ale gdy chce się gadać zbyt dużo to trzeba wywalać sporo tych nieużytecznych części, które i tak nikogo nie obchodzą.
- Nie każda lwica od razu Cię zabije. Ja na przykład nie skrzywdziłam jeszcze Twojego krocza, widzisz? To oznacza tyle, że po prostu narzuciłeś się jakiejś panience. Gdy podglądasz ich za wiele to tak się to właśnie kończy i nie powinieneś się dziwić. Chciałbyś być jednym z tych gości na których gapią się dziewczyny tylko dlatego, że ma ładny tyłek? - Zdążyła tylko to powiedzieć i uświadomiła sobie, iż on naprawdę nie nadążył za jej wcześniejszym sarkazmem. Co gorsza powiedziała coś na co może odpowiedzieć na tak, jakby ona sobie tego oczekiwała. Wyczuwała bezsens swoich własnych słów. Dla niej coś znaczyły, ale gdy on już raz dostał w krocze to nie tak łatwo będzie mu uświadomić, iż nie zawsze będzie tak obrywał.
Blaise Rain
Oczekujący
Blaise Rain

Czytelnia - Page 9 Empty Re: Czytelnia

Nie Paź 18, 2015 4:20 pm
Dziwnie samotne wywody? Naprawdę tak to brzmiało? Melancholia uderzała więc w okna i przenikała przez szyby nawet gdy nie padał deszcz, z którego ponoć królika nie można uczynić - a nieprawda, ośmielę się zaprzeczyć - przecież wystarczy zebrać krople do odpowiedniej formy, która ich nie wypuści i nie pozwoli im uciec, a która będzie miała kształt zająca - i co? I nie ma rzeczy niemożliwych, których dłonie czarodziejów nie mogłyby dokonać, skoro nawet możemy mówić o wskrzeszaniu zmarłych - na pewno nie zajmie wiele czasu opracowanie zaklęcia, które pozwoli też kształtować łzy sunące z ciężkich chmur w dowolne zwierzę, jakiego tylko wyobraźnia zapragnie - a jeśli byśmy tak połączyli twój ścisły umysł starający się odsuwać od stereotypów i rozwikłujący problemy kłamstw drzemiących w ludziach wokół ciebie, Szczera Dziewczyno, z tym moim... czyli właściwie jakim? Tym co ugania się za niewiastami i podgląda je pod prysznicem, dlatego potem ma limo na twarzy, podbite oko i wodzi te swoje samotnie-smutne myśli, choć w nim samym nie było nic z namacalnego smutku? To jeden z tych umysłów, który nie był koronowany - nikt na jego ramionach nie położył szkarłatnego płaszcza i nie wręczył w dłoń złotego jabłka, by drugą zwieńczyć berłem - te dłonie były pełne mimo ich pustki, może to przez ich delikatność i łagodność, której mogłyby mu pozazdrościć nawet niewiasty - ale zarazem w ich formule drzemał błąd - ten który poznaczony był niezadbanymi paznokciami, popękaną i twardą, szorstką i zrogowaciałą skórą - kształt nie był wszystkim, gdy nie zwieńczało go odpowiednie opakowanie - to jeden z tych umysłów będących cieniem koronowanych głów - więc coś tu musiało być na rzeczy - stał w cienie niewiasty i jak typowy zaskroniec - syczał i syczał, i syczał... Ile w tym syku było wartości, ile realnej trucizny mimo powszechnego sądzenia, że w tych czarnych łuskach go nie było? Spójrz na siebie, Nadziejo i zaważ to pytanie w dłoniach jak ja zwykłem bawić się między palcami tą koroną porwaną z twych włosów - Ty, nic nie znacząca istota, która tyle wycierpiała, a jednak tak silna i zdecydowana... Zbyt wiele myśląca. To mój werdykt ostateczny.
- Kto by niby odmówił ładnych pośladów, na które leciałyby panienki. - Oczekiwałaś, że powie tak? Więc chyba się doczekałaś - pytanie tylko, czy się przy tym rozczarowałaś - nawet nie mrugnął tymi swoimi jadowitymi tęczówkami, toksycznymi w ich wrażeniu prześwietlania, wpatrując się bez najdrobniejszego uśmiechu w Alex - zabawna sprawa, wiesz? Bo pewna osoba mi powiedziała, że Blaise... wydaje się ciągle uśmiechać.
Niemal w ogóle tego nie robił.
- Jakoś tak wyszło, że wy, kobiety, po prostu za dużo myślicie - dla was zawsze trawa jest bardziej zielona tam, gdzie was nie ma - macie kręcone włosy, to chcecie mieć proste, macie proste, to chcecie kręcone, macie fajny tyłek na który lecą faceci, to jest źle i kompleksy bo lecą tylko na wasz tyłek, macie brzydki tyłek, to kompleksy, bo na niego faceci nie lecą. No ludzie kochani... - Uniósł ręce, rozkładając je na boki, kiedy zapadł się w głębi fotela i uniósł brwi - wszystko to w akcie bezradności i poddania.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Czytelnia - Page 9 Empty Re: Czytelnia

Pon Paź 19, 2015 9:35 pm
Może oczekiwanie było złym słowem. Alexandra raczej najzwyczajniej w świecie spodziewała się czegoś takiego. Ludzie są tak naprawdę prości, jeśli się tak głębiej nad tym zastanowimy. Po prostu za każdym razem zrobią coś, czego byśmy nie chcieli, a gdy już przestaniemy chcieć to... oni to zrobią. Odwieczne prawo zaprzeczenia jakiejkolwiek logice się sprawdza w przypadku społeczeństwa, które nie potrafi tak naprawdę odróżnić swoich potrzeb w taki sposób, by się wzajemnie nie wykluczały. Ostatecznie wychodzi z tego niezła papka. Kobiety są idealnym tego przykładem, jednakże nawet pojęcie ich niepojętego i jakże złożonego umysłu jest możliwe! Mężczyzna pragnie, by jego tyłek był po prostu podziwiany bez żadnych "ale". Z płcią piękną jest to sprawa bardziej zawiła, ale ostatecznie w jakimś stopniu sprowadza się do tego samego. Tylko... oczywiście, żeby nie było to zbyt proste musi przejść bardzo długą drogę do tego faktu, a także rozwinąć się nieco bardziej. Oznacza to tyle, że prawie żadna poprawna panienka nie ujęłaby tego w tak zwyczajny sposób, a nawet gorzej - zaprzeczyłaby natychmiast, co by nie wyjść na ladacznice, nieułożoną, czy jakąś jeszcze inną, co w społeczeństwie nie jest akceptowane. Trudny to los kobiety, gdy wszyscy dookoła chcą czegoś konkretnego, ona chce czegoś innego, a wszyscy i tak mają jeszcze inny pakiet.
Tym razem jednak na szczęście swoje i towarzysza panna Grace złapała się za głowę w geście zrezygnowania na jego odpowiedź, a po kolejnej wypowiedzi... zaczęła się śmiać. Przez moment zabrakło jej tlenu przez ilość radości jakiej musiała dać upust. I wcale nie musiał się do niej uśmiechać, by wprawić ją w wyjątkowo dobry nastrój. Wystarczy kilka zdań z jego perspektywy na temat niewiast i ubaw miała gwarantowany. Aż nie chciała dać wiary, że to naprawdę może wyglądać tak tragicznie w czyichś oczach. Prawie więc się udusiła, ale ostatecznie złapała powietrze w płuca, ogarnęła się i po raz kolejny zdecydowała się podjąć próbę uświadomienia iż kobieta nie jest definicją bezsensu i demoniczności.
- Prawie masz rację, ale wciąż pudło - Kochani ludzie? Wow! Tego by się nie spodziewała usłyszeć od niego (jak pewnie miliona innych rzeczy, ale po co o tym wspominać?).
- Faceci chcą mieć tyłek i gapiące się na niego laski. Dziewczyny chcą, by faceci patrzyli na jej tyłek, by o tym wiedziała, ale żeby doceniali chociażby to, iż potrafi powiedzieć coś na temat bieżących wydarzeń i inne tego typu sprawy. By lecieli na jej urodę, tyłek i co tam jeszcze chcą, ale nie zapominali o rozumie. Nie żeby wszystkie. Znajdą się takie, co i wtedy będą płakać nad swym losem, ale... i takie które w ogóle mają gdzieś kto, dlaczego i czy w ogóle podziwia jej tyłek i... no. Tak to mniej więcej wygląda. Przestań się dąsać i wrzucać wszystkich do jednego worka to będzie Ci łatwiej - I po raz kolejny widziała milion luk w swoim tłumaczeniu, ale trzeba jej to wybaczyć - niełatwo jest przekazać komuś coś tak zagmatwanego, jak kobieca logika, którą rozumieją... tylko kobiety.
- Poważnie, szybciej załapiesz wszystko, gdy zauważysz, iż etykietki z konkretną informacją się nie sprawdzają. Ludzie są tak różni, że na 20 lasek z kompleksami przypadnie Ci następne 30 bez nich. Kwestia szczęścia. Idee, iż da się zwyczajnie sklasyfikować ludzi jest bezsensu, bo się nie sprawdza. Mam falowane włosy i nie ubolewam nad tym, że nie są proste ani kręcone i obojętnie mi, czy ktoś interesuje się moim tyłkiem, bo wystarczy że ja go lubię, a co więcej zapewniam Cię że jestem kobietą. Czyli Twoja wizja nas się nie sprawdza. Jedno limo nie powinno tak wpływać na Ciebie, nie uważasz? - Zachowała jakimś cudem powagę, ale... w głowie wciąż przewijały się jej jego wcześniejsze słowa, które sprawiły, iż ze śmiechu prawie wypluła sobie płuca.
Blaise Rain
Oczekujący
Blaise Rain

Czytelnia - Page 9 Empty Re: Czytelnia

Wto Paź 20, 2015 1:24 pm
Ach, widzisz - w tym drzemała ta właśnie tajemnica - nawet nie musiał się uśmiechać, nawet nie musiał... I nawet się nie gniewał, kiedy uśmiech strony przeciwnej przeradzał się w śmiech - tak jak teraz - naturalnie jakby to była każda z bardziej normalnych rozmów - aż dziw uwierzyć, że ludzie mający szesnaście lat takie prowadzą, biorąc pod uwagę przerosty nad treścią sporej części postaci na tym naszym kochanym forum, czyż nie? Bez bicia się przyznam - w tym przecież i moich - ale na szczęście dobry Bóg pobłogosławił mnie takim Blaisem - który po prostu był, walił głupie teksty, które w jego ujęciu brzmiały nadmiernie mądrze i poważnie, a on nawet nie szczególnie się na tą powagę silił - ona po prostu była, jak oddychanie - naturalna i szybsza od jego myśli i tego, co ewentualnie mógłby wyrazić - a mimo wszystko wyrażał wiele swoimi nieskrępowanymi gestami, wywróceniem oczu - o, tak jak teraz - westchnięciami, czy błyśnięciami jadu, którym jego tęczówki były - a mimo ich toksyczności przecież nie parzyły i w żaden sposób nie zdawały się odstręczać... przynajmniej nie panny Grace, która nie dawała się ich fizycznemu, oszukańczemu wpływowi - bo gdyby zajrzeć głębiej, w samą Duszę, to nagle odkrywało się całkowicie normalnego dzieciaka z wyrośniętym ego, który uważał się po prostu za lepszego tylko dlatego, że był czystej krwi - a co, nie mógł? Niby kto by mu zabronił? No taka Alex na przykład - a jednak siedziała z nim tutaj i nie poprawiała lima na twarzy, więc nie mogło być tak źle, w dodatku się śmiała - kolejne plusy dopisane do karteczki zawieszonej u niej na lodówce na magnesie i podpisanej jego imieniem i nazwiskiem. No, Pani od Wykładów zdecydowanie nadal utrzymywała normę. I przyjemnie jej się słuchało. Widać było, że lubi to robić - lubi tłumaczyć, lubi przekazywać swą wiedzę i dzielić się ze światem tym, co sama uznała za słuszne i moralne - sądzicie, że Rain tego nie dostrzegał? Deszcz, który nie był w stanie przemienić się w Królika? Źle sądzicie.
Ale przecież jesteście w stanie widzieć tylko to, co wam pokarzę, czyż nie, moi kochani, manipulowani czytelnicy?
Długowłosy lekko drgnął, robiąc minimalnie zdziwioną minę na zakończenie wypowiedzi (tej pierwszej) brunetki - bo jak to tak, będzie łatwiej? Kiedy on właśnie próbował przedstawić jej, że było całkowicie na odwrót... Kiedy jest tak naprawdę "łatwo"? Nie wtedy, kiedy wszystkich rozgraniczamy, kiedy nad każdym przystajemy i badamy sens każdego bytu - a wtedy, kiedy je uogólniamy - są, więc niech będą, tak, jak zostały nazwane - i niczym poza swą formą. Nadążasz, Alex?
- Wręcz przeciwnie, uważam, że jest mi bardzo łatwo! - Pośpieszył się z tym uzupełnieniem informacji o całokształt. - Wyjątki potwierdzają reguły. - Spojrzał na nią znacząco - cóż, przynajmniej, mimo swojej oporności w przyswajaniu jej wiedzy, był niezłym słuchaczem i z całą pewnością jej słuchał - ale to był ten sam efekt, co przy waszym pierwszym spotkaniu, nie sądzisz, Grace? Jakbyś rzucała grochem o ścianę to byłby ten sam efekt - ale próbujesz, no próbujesz... I to się ceni. Chęci się ceni. Przynajmniej tak sobie lubimy wmawiać by się dowartościować - ale serio - ja doceniam. I on też. On - znaczy Blaise. - Nie próbujesz mi czasem wmówić, że nie przeszkadza ci, że masz kręcone włosy, tylko dlatego żeby mnie do-edukować?
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Czytelnia - Page 9 Empty Re: Czytelnia

Pią Paź 23, 2015 11:20 pm
Rozwiązania siłowe wydawały się Alexandrze od zawsze mało wydajne. Nie dziwnym jestem więc fakt, iż twarz tego człowieka pozostawiła w spokoju. Nie zapominajmy też, że choć kompletnie się z nim nie zgadzała w wielu sprawach to przecież nie mogła od razu rzucać się na każdego, kto ma inny światopogląd niż ona. Byłoby to co najmniej niebezpieczne. Do tego on akurat wydawał się stosunkowo mniej niebezpieczny niż większa część społeczeństwa zamieszkującego zamek. W końcu jeszcze nigdy nie zauważyła go w miejscu w którym być nie powinien, nikt nie wspominał o takim incydencie. Może były jakieś bardziej ryzykowne sytuacje w jego życiu, ale ona z pewnością nie miała sposobności wysłuchać ani przeczytać jeszcze żadnej opowieści na ten temat,która wzbudzałaby obawy lub przesadną litość. A może on jest niczym cień i zawsze omijała je bezwiednie? Ktoś to musi wiedzieć, ale niestety tym kimś nie jest Pani od Wykładów. Ta ma okazję sama budować swoją opinię o nim przy tym spotkaniu właśnie. Gdy chce się kogoś poznać to niestety sprawienie mu lima na buźce jest bardzo słabą opcją, więc ku jej własnej radości (bo potrafi się jednak opanować, a w jej przypadku to duży sukces) i raczej jego również (bo po co miałby pragnąć pogorszenia stanu swej twarzy?) po prostu zapragnęła okazywać trochę uprzejmości. Przy okazji tłumaczyć, co może - też prawda. Ukochała sobie słowo. Można się nim bawić w wyjątkowy sposób. Tańczyć, biec z nim, próbować wyprzedzić. Pozwala cofać ludzi, zatrzymywać i przyspieszać. To właśnie ono umożliwia jej prawienie takich rzeczy, a nie innych. Oczywiście, że ogólnik to przyjemny i jakże wygodny skrót dla tych, którzy potrzebują konkretów w swym życiu. Problemem jaki może wystąpić jest to, iż panna Grace widziała konkret w prawdzie, a ta przez niektórych uznawana za subiektywną wywołuje wiele sporów. W końcu jak coś szczegółowego ma być łatwiejsze? Odpowiedź jest banalna.
Im więcej wiemy tym mniej musimy wyjaśniać. Idąc rozumowaniem Blaise'a działa to w drugą stronę - mniej musimy wiedzieć, gdy nie wyjaśniamy. Niby obie tezy mają sens.
Tylko czy którakolwiek tak naprawdę się zawsze sprawdza?
Budowniczy muru i ta, która próbuje go burzyć. Ciągle toczące się koło. Syzyfowa praca. Mimo tego zmuszająca człowieka do tego, by jednak po raz kolejny ją podjąć. Kochamy to robić. Próbowanie czyni nas bardziej pewnymi siebie. Gdy przestajemy podejmować się kolejnej próby to dajemy za wygraną, a jak przystało na dziwną złożoność człowieka - nienawidzi on przegrywać, jakby od urodzenia był zwycięzcą.
- Nie są do końca kręcone. Bardziej falowane - stwierdziła na początek, jakby fakt, iż określił je tylko kręconymi był kardynalnym błędem na jakimś egzaminie. Bo to oczywiście JEST RÓŻNICA, a skoro jest to nie wolno jej w taki sposób spłaszczyć. Przewróciła oczami na znak swojej dezaprobaty nie zwracaniem uwagi na takie rzeczy. Jak niby tu człowiek ma pojąć drugiego skoro nie widzi nawet takich oczywistości? Tylko taka mała jedna sprawa - ciężko przyznać jej rację w tym temacie, ale i prosto, czyli strach mówić cokolwiek o tym nieszczęsnym uczesaniu.
- Druga sprawa jest taka, że nie nie przeszkadza mi to - Już zaczęła tak pięknie i... cóż...
Niestety kłamanie nawet komuś wpieniającemu ją jest zbyt trapiące.
- No dobra... wkurza mnie i miało być tak kształcąco, ale prawda jest taka, że to jedyna durna rzecz jaka mi w moim wyglądzie przeszkadza. Poza tym lubię w swoim wyglądzie wszystko. Także tak, czy tak nie mam większego problemu ze sobą - I blizna... tia, rzeczywiście Ci maleje ta lista, Alexandro. Jak nic byłby z Ciebie wybitny pedagog - jak z koziej dupy trąba.
- Zresztą co Tobie niby przeszkadza w moich włosach? - Typowa dziewczyna. Zawsze będzie węszyła tam, gdzie potencjalnie być może nawet nie ma czego. Tylko tak dla zasady. Żeby uzyskać jakąkolwiek odpowiedź niż żadną.
Bo cokolwiek to zawsze więcej niż nic, czyż nie?
Blaise Rain
Oczekujący
Blaise Rain

Czytelnia - Page 9 Empty Re: Czytelnia

Wto Paź 27, 2015 9:32 pm
Ot i właśnie o to tutaj chodziło - uderz w blat a nożyce się odezwą - nie, nie wiem czy to jednak dobrze dobrane powiedzenie do sytuacji, tym nie mniej to był Blaise - tutaj wszystko było tak samo pewne i wiadome jak krowi placek przy pastwisku dla, nie zgadniecie, krów - tak, nie będzie tutaj żadnych pościgów, wybuchów, naleśników, ani innych niespodziewanych zwrotów akcji które podsuwałyby czytelnikowi żołądek pod gardło - sama statyczność, sama statyczność - mogą sobie tak dalej siedzieć i rozmawiać, a ta rozmowa płynęła sobie do przodu - nic specjalnego, wiele takich rozmów toczy się w tych murach i pewnie tysiące podobnych roztoczyło się przy tym stoliku - jednak Blaise wcale nie powiedziałby na tej zasadzie, że się nudził - Alexandra była absorbująca i ciekawie było jej słuchać - choć jaki był to rodzaj ciekawości i tak naprawdę co tak mocno adsorbowało w jej konstruktywnie konserwatywnej, tak mu się zakładało w tym momencie, postaci - to wszystko pozostawimy w progach niedopowiedzeń na jakiś czas - uwaga i ciekawość bijąca z toksycznych tęczówek musiała wystarczyć - bo i tak wolał grać na tej wielkiej planszy szachowej będącej światem, wilki Blaise Rain z rodziny czystokrwistych, co się zowie - w tym właśnie spokoju, bez ekscesów które prowadziłyby do nadmiernego naświetlenia - nie lubił nadmiernych kłopotów, nie lubił się wychylać zza swojej zasłony - nie to, by celowo starał się ukrywać, skądże znowu - był po prostu... normalny. Łał, szok, no nie? Nie wyróżniał się niczym specjalnym, w zasadzie był lewą nogą za psu bratem jeśli o magię chodzi, żaden z niego kujon, raczej jeden z tych 'buntowników z wyboru', tylko o łagodnym, bardzo łagodnym wydaniu, biorąc pod uwagę to, jakie jednostki potrafiły reprezentować to cudowne więzienie zwane dalej potocznie szkołą...
- W życiu bym nie pozwolił sobie na "mienie czegoś" do twojej grzywy. - Uniósł jedną dłoń z wyprostowanymi palcami, spodem skierowaną ku Alex, by drugą dłoń położyć na swoim sercu, prostując się w swoistej przysiędze, ba! - wyglądało na bardzo poważne przyrzeczenie w zaprzeczeniu tego, jakoby cokolwiek miało mu się nie podobać we fryzurze panny Grace. - Łagodna twarz wymaga pieszczot od strony czekoladowych fal opływających ją wodospadem. - Opuścił ręce i ułożył je na blacie. - Naprawdę wam współczuję, że musicie tyle myśleć, to wam bardzo utrudnia życie.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Czytelnia - Page 9 Empty Re: Czytelnia

Czw Paź 29, 2015 9:52 pm
Jakim smutnym faktem jest to, że samica lwa nie posiada grzywy! Psuje to jakże urocze porównanie, czyż nie? To samce w założeniach Natury miały przykuwać uwagę, ale jeśli chodzi o taki wyjątkowy gatunek zwierzęcia jakim jest człowiekiem to odeszło się od tego. Teraz to płeć piękna jest bardziej obserwowana. Czy to sprawiedliwie? A któż to może wiedzieć! Postawiono nas przed takim czymś - to kobieta musi podbijać innym oko w celu zapobiegnięcia dalszym niepożądanym sytuacjom takim jak podglądanie i rzadko bywa na odwrót. Jak jednak przeżyć w zdziczałym otoczeniu, jak nie przy pomocy obrony przez atak? Pewnie jakoś się da, ale to jest to zdecydowanie trudniejsza forma niż zwyczajne zakończenie tematu (i problemu!) w mniej uprzejmy sposób. Faceta zaś ciężko zbyć w kulturalny sposób, choć próby są podejmowane, nie da się ukryć. Alexandra mogła jednak raczej spać spokojnie. Nie żeby była brzydka, ale w zamku z pewnością jest wiele ładniejszych panien niż ona, co niejako ją cieszyło. Nigdy nie musiała zmagać się tak jak one z jakimiś miłostkami. Jej życie jest tak jednostajne, jeśli o nie chodzi, że nawet kamień nie jest bardziej nieruchomy niż ona. Za to mają sporo wspólnego - Alexandra, choć serca ma wielkie to w kwestii romantycznych i pożądliwych odczuć jest jak skała. Wymaga procesu wietrzenia długotrwałego i wyjątkowo żmudnego, by dotrzeć tam do jakiejś głębi. Nie znalazł się jeszcze taki naiwniak, który by próbował. Bo na co komu syzyfowa praca? Chociaż... to, że nigdy tego nie nazwała, wcale nie oznacza, iż nie czuła. Wszak czasami ciężko opisać kto ile dla nas znaczy. Może gdy pozna wreszcie jakąś przystępną definicje to zrozumie, że kamieniem się jej tylko wydawało, a nie rzeczywiście było.
- Chyba lepiej, że kobiety mają coś jeszcze w głowach - Bo na co komu debil towarzysz? To znaczy... oczywiście, że przyjemnie jest uchodzić za mędrca, gdy ma się kogoś głupszego obok, bo daje to lepszy kontrast, a także można się nieźle dowartościować, ale na dłuższą metę jest to nieproduktywne. Wykończ jest się łatwo przy boku tych, którzy nic nie rozumieją. Ich głupota zwyczajnie zaczyna zalewać nas z każdej strony i co gorsze - kretynizm to choroba masowa i popularna, a w dodatku zaraźliwa.
- Gdyby tak nie było to wszystkie dziewczyny rozkładałyby nogi przed byle kim, zakochiwały się w byle kim, myślały tylko o sukienkach i tym, czy ten facet rzeczywiście podziwia jej ciało, czy jednak nie, bo nie jest pewna, czy powinna się do niego zalecać. Nie chciałabym żyć w takim otoczeniu - Jeszcze brakowało w zamku masowych ciąż. To byłby szczyt wszystkiego po prostu. Martwi uczniowie, nauczyciele i ciężarne. Pełen pakiet patologii w jednym zamku to zdecydowanie przesada.
- A tak przynajmniej niektóre mają pod czaszką ukryte coś więcej i z tego powodu wolą, gdy ich ciało nie jest podglądane przez byle kogo. Nie sądzisz, że to zdrowe podejście? Że większość dziewczyn po prostu chce mieć chociaż prywatność w tym miejscu? Wystarczy, że o fizyczną krzywdę tu nietrudno. Psychiczne powinniśmy ograniczać chociaż troszeczkę - Bo i tak jest jej sporo... W Hogwarcie każdy ma jakiś problem.
Prawie. Większość jednak jest w tej grupie i to dziwne. W końcu mieli się tutaj uczyć! Szkoła z założenia powinna dawać bezpieczeństwo i edukować na wysokim poziomie. A tu klops, null, cero, zero. NIC nie jest takim, jakim się wydaje!
Blaise Rain
Oczekujący
Blaise Rain

Czytelnia - Page 9 Empty Re: Czytelnia

Czw Lis 05, 2015 11:02 pm
No masz ci, jeszcze bardziej podejrzana wiedźma! Zazwyczaj niewiasty reagowały na komplementy i to w całkiem przewidywalny sposób - ostatnio za dużo podejrzanych person cię otacza, strzeż się, Rain! Czujesz już te okropne, zimne dreszcze przebiegające po karku? Trauma, czysta trauma! Nie pozostaje nic innego tylko się wzdrygać - i jeszcze to jej pewne siebie spojrzenie - im dłużej się z Alexandrą obcowało, tym bardziej nabierało się wrażenia, że jest kobietą, która potrzebuje porządnego faceta, który ją porządnie... który się nią porządnie zajmie - to znaczy - takie było wrażenie samego Blaise'a, który widział w nią typową samicę-alpha, ale jednocześnie taką, która po związku raczej nie oczekiwała swojej dominacji, bo potrzebowała wsparcia w postaci silnego ramienia, na którym mogłaby się oprzeć - jak już chyba pisałem - Rain był naprawdę prostym człowiekiem i raczej też na siłę nie utrudniał sobie życia - i niepotrzebnie nie komplikował istot, z którymi miał do czynienia - nawet jeśli chodziło o nadmiernie skomplikowane kobiety - i wcale przy tym nie ujmował nic z głębi otaczających go osób - po prostu nie chciał, by po nim jakakolwiek głębia była oczekiwana.
- Psychologia potwierdza, że mężczyźni od kobiet różnią się tym, że mniej myślą. Potrafią zablokować się na myśli. - Uniósł znacząco brwi, by zwrócić większą uwagę na swoje słowa - i tak, faktycznie taki świat byłby okropny - ale też nie dało się zaprzeczyć, że takich niewiast było całkiem sporo na tym świecie - i to nawet w ich bezpośrednim otoczeniu - i potem patrzyło się na taką dziewuszkę ze swoim gorylem i zastanawiało, gdzie postawiono fabrykę idiotów - jeśli ktokolwiek poda koordynaty, to od razu zbieramy ekipę i wysadzamy, póki się ich za dużo nie namnożyło - już ich było za dużo... ale po co miałoby być ich więcej? Skalanie ludzkie, doprawdy... W każdym razie - ponoć podświadomie tak się dobierało właśnie towarzystwo - by był ktoś, kto błyszczał i ktoś, kto stanowił swoiste tło, by ta druga osoba mogła błyszczeć jeszcze bardziej - i Rain robił to całkowicie świadomie, premedytacyjne wręcz, przy czym on wcale lśnić nie chciał - wręcz przeciwnie, chciał być właśnie tym przejrzystym tłem - i był, zawsze mu to wychodziło - tylko że Alex była wyjątkowo niebezpiecznie błyszczącym światłem - a to dlatego, że błyskała w różnych kierunkach i za nic nie mógł powiedzieć, w którą strzeli promieniem tym razem - kompletnie nieprzewidywalna, nieodpowiedzialna wręcz!, persona, która miota się na prawo i lewo, będąc szybszą od błyskawicy - tylko że w tym też krył się jakiś układ, jakiś sens jej myślenia, który to dla niego pozostawał zupełnie zakrytym - nie rozumiał go i z każdą kolejną chwilą dziwiła go coraz bardziej. Nie czuł się przy niej zbyt bezpiecznie. Wymuszała na nim pełną gotowość do nagłych zwrotów i nie pozwalała odsapnąć nawet na moment - to było dziwne doświadczenie... ale wcale nie takie złe. Ciekawe. Już chyba o tym wspominałem, czyż nie?
- Serio, chyba się zgubiłem w twoim toku myślenia. - Oparł przedramiona na blacie, teraz już tylko wpatrując się w twarz rozmówczyni, całkowicie pochłonięty rozmową, niewinny jak nieobsrana łąka, nie notując od razu, że jest to nawiązanie do jego podglądania - i tutaj się właśnie wyglebał - dopiero po chwili na jego twarzy pojawiło się zrozumienie. - A, no tak. - Przyłożył dłoń do czoła z plaśnięciem. - Watson w akcji... - Brako Sherlocku, tak, ten trup, który tam leżał od paru miesięcy naprawdę nie żyje, geniusz dedukcji. - Weź zejdź już ze mnie, żartowałem z tym podglądaniem... - Skrzywił się nieznacznie.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Czytelnia - Page 9 Empty Re: Czytelnia

Sob Lis 07, 2015 11:43 pm
Gdyby ktokolwiek stwierdził, że Alexandra potrzebuje kogokolwiek, kto się nią zajmie to prawdopodobnie naprawdę wydłubałaby komuś oczy, nawet jeśli ofiara nie miałaby nic wspólnego z tą jakże "ogromną" zbrodnią. Oczywiście, że panna Grace nie jest samowystarczalna, ale jej przekonanie o tym, że ze wszystkim poradzi sobie świetnie sama jest tak zakorzenione w jej naturze, że aż dziwnym byłoby, gdyby tak łatwo się tego wyrzekła. Gorzej - to niesamowystarczalne uparte dziecko miało pewność, że przy pewnym wysiłku jest w stanie pomóc jeszcze innym. Rzecz jasna możliwym jest być słabym człowiekiem i pomagać innym, to się przecież wcale nie wyklucza, ale nie pozwalanie, by inni pomogli Tobie to już błąd głupców. Nikt jednak nie zarzuca nastolatce, że ma nadmiar rozumu. Tak więc być może tak jest. Może przydałby się jakiś facet przy którym Gryfonka nie będzie chciała być władcą rozmowy, konfliktu, czy czego tam jeszcze sobie nie wymyśla.
To nawet bardzo prawdopodobne, że ktoś, kto stara się być cholernie silny, gryzie glebę tak często, iż czasami potrzebuje kogoś, kto pogłaszcze go po głowie i przypomni, że już kiedyś chodziła na dwóch nogach i nie musi ciągle patrzeć na wszystko z wielkiego dołka. Problem jest taki, że od tego mogła mieć przyjaciół, ale nie kogoś więcej. Jej jedyne związki to te obojętne, pełne nienawiści bądź przyjacielskie.
Wszystko, co typowa dziewczyna nazwałaby związkiem Alexandra przekreśliłaby na starcie. Nie z powodu jakiegoś urojonego feminizmu, tylko dlatego, iż zdecydowanie odrzucała istnienie czegoś, co ludzie zwą "miłością". Nie ma miłości w jej życiu, jeszcze nie. Założenie jest banalnie proste - skoro nigdy jej nie spotkała, to jej nie ma. Dla rodziców była obowiązkiem, a do gry babcia, która rzeczywiście darzyła ją tym uczuciem, weszła zdecydowanie za późno. Dziś więc nie ma żadnego podłoża, ku temu, by Alexandra pragnęła tego typu związku. Może kiedyś przejrzy i dostrzeże, że całe życie była ślepa. Może ktoś jej to kiedyś uświadomi.
Może, ale jak nie to będzie cholernie obojętnym stworzeniem na taką w jej mniemaniu bzdurę. To kwestia rzeczywiście skomplikowana. Być może dziewczyna ta istotnie nie jest tak prosta, jak jej się wydaje, tylko po prostu tak, jak jej towarzysz innych uproszcza, tak ona zrobiła to sama ze sobą.
- To pewnie często zapominają się odblokować - Jak mawiają - głupich nie sieją, sami się rodzą - i tak właśnie marzenia o fabryce skretyniałego społeczeństwa upadają, bowiem trzeba by było wymordować masę tępaków, by wreszcie zatrzymać proceder rozmnażania się kolejnych pokoleń głupców, a nie tylko jakiś tam pojedynczy budynek, a szkoda. Łatwiej byłoby pozbyć się jednego miejsca niż milionów ludzi. W życiu jednak nie może być łatwo, bo byłoby zwyczajnie nudno. Tak samo przewidywalni ludzie znudziliby nas do reszty. Stąd takie twory, jak ona. Broń snajperska, która celuje dokładnie tyle, że... we wszystko.
- Dobra, schodzę - I jak tu ją niby zrozumieć? W głowie miała różne odpowiedzi, ale skorzystała z tej pokojowej. Jakby jej postanowienie bycia lepszym człowiekiem serio się sprawdzało (czasami przynajmniej...). Jakiś bulwers o wprowadzanie jej w błąd (bo jest tak bystra, że aż wcale), czy cokolwiek innego? Nie, nie tym razem o dziwo. Świat chyba się wali.
- To za co naprawdę Cię tak obili? Dowiem się? - Zeszła na grunt początkowy głównie z tego względu, iż spodziewała się, że temat prac domowych pewnie oburzy go jeszcze bardziej, a kontynuowanie tematu o tym, jakie to dziewczyny są dziwne wydawało jej się małą zdradą. W końcu sama jest przedstawicielką tej płci i nie powinna tak robić. Chyba. Może. Bynajmniej.
Blaise Rain
Oczekujący
Blaise Rain

Czytelnia - Page 9 Empty Re: Czytelnia

Pon Lis 16, 2015 1:41 pm
Bycie w humorze... chyba wymagano "bycia w humorze", by utrzymywać wszystkich wokół siebie w przekonaniu, że oberwało się za podglądanie dziewczyn pod prysznicami - nie byłoby to takie złe, gdyby nie fakt, że Pani od Wykładów per Pani Detektyw tak suszyła głowę, że w pewnym momencie przebierała się miarka w poziomie wciskania kitu, bo miało się wrażenie, że zaraz zacznie się gubić w zeznaniach - chociaż akurat pan Rain, Król Kłamców, miał w sobie tyle samoprzekonania o swych zdolnościach do kłamczenia, że nie wydawało mu się, by to było możliwe - tym nie mniej: upierdliwe. To wciąż było upierdliwe - w odniesieniu oczywiście do samego siebie, kiedy wpadało się w dołek, nad którym unosił się baner "nie chce mi się" i zaczynało dostosowywać do nigdy nie zapisanych praw w tym dołku się rządzącym - to był taki miniaturowy światek w innym, większym, a ten większy składał się właśnie na te poszczególne miniaturowe, łącząc w jakiś względnie poukładany sposób wszystkie bodźce zeń wypływające.
Chłopak podniósł się i schylił, by sięgnąć po swoją torbę, kładąc ją na stoliku, by otworzyć klapę i zgarnąć z blatu swoje lekcje, którymi jeszcze przed chwilą chciał się zająć - nie to, żeby mu na nich jakoś szczególnie zależało, heh - raczej nie dbał o nie w większym stopniu, ale jednocześnie nie chciał wylecieć ani mieć poprawki - zależało mu na tym, żeby choć mieć przeciętne oceny, bo nigdy nie należał do nazbyt bystrych w porównaniu do tych, którzy... można powiedzieć -  mieli do tego chyba naturalny talent. Tak jak ma się talent do tańczenia, malowania, czy grania na instrumentach. Rain miał talent do kłamstw. Każdy wykorzystywał to, co Bóg im dał w taki sposób, by życie było choć minimalnie lepsze.
- Za nic. Tak po prostu. - Odpowiedział w końcu, zarzucając sobie ramię torby na bark. - Trzymaj się. - Odpowiedział, wsuwając dłonie do kieszeni spodni i wsunął pomiędzy pnące się ku sufitowi.
[z/t x2]
Peter Pettigrew
Sztuka
Peter Pettigrew

Czytelnia - Page 9 Empty Re: Czytelnia

Sro Gru 02, 2015 11:08 pm
Udało się! No, może jeszcze nie wszystko, ale pierwszy krok, a dokładniej całą gamę małych kroczków, miał za sobą! Zrobił sobie chwilę przerwy w czytelni, skrywając się pod jednym z regałów, na tyle głęboko by nawet koniuszek ogona mu nie wystawał. Serce biło mu jak oszalałe, a futerko kleiło się do skóry. Czułym uszkami nasłuchiwał kroków oraz odgłosu otwieranych drzwi, zarazem podniecony swą odwagą, jak i zdenerwowany szansą wpadki. Był tak blisko! Jeszcze tylko dostać się na koniec pomieszczenia i przejść przez kraty! Miał ogromną nadzieję, że zaklęcia, które chroniły je przed otwarciem nie były przygotowane na małego szkodnika...
Wziął głębszy oddech, uspokoił nieco i rozejrzał naokoło. Był gotów puścić się w szaleńczy pęd co najmniej pod następny regał, jeśli nie dalej, pod warunkiem, że nie dojrzał kocich łap, czy butów.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czytelnia - Page 9 Empty Re: Czytelnia

Czw Gru 10, 2015 4:58 pm
Szczur w którego zamienił się Peter nie miał żadnych problemów by dostać się do biblioteki. Pojedyncze osoby, które mijał - w większości prefekci, którzy dyżurowali - nie zwróciły na stworzenie żadnej uwagi. Pędził więc dalej i dalej, nie zajmując się portretami i zręcznie unikając potencjalnych zagrożeń w postaci kotów. Kiedy w końcu znalazł się w czytelni, ta była pogrążona w absolutnej ciszy. Nie paliło się żadne światło, jedynie księżyc zaglądał przez okna biblioteki, oświetlając pojedyncze pasy podłogi na której w większości spoczywał puchaty dywan. Panowała absolutna cisza, jeśli nie licząc chrobotania, które dochodziło z prawej strony, gdzieś między regałami. Wszystko wskazywało na to, że Peterowi dopisywało szczęście i nawet bez pomocy przyjaciół uda mu się dostać do działu ksiąg zakazanych. Ale czy aby na pewno chciał zaryzykować i sprawdzić czy uda mu się przejść między kratami?

Peter Pettigrew
Sztuka
Peter Pettigrew

Czytelnia - Page 9 Empty Re: Czytelnia

Pią Sty 29, 2016 11:48 pm
Mógł się jeszcze cofnąć, zawrócić do dormitorium i pójść spać udając, że nic się nie stało, ale... Nie. Nie tym razem. Kiedyś musiał przestać polegać na innych, zwłaszcza, gdy ci nie byli nigdy wtedy jak ich potrzebował. Coś w nim chciało dokonać czegoś wielkiego, udowodnić swoją wartość przynajmniej przed samym sobą. A poza tym, te księgi mogły kryć tajemnice jego rodu, jeśli takowa faktycznie istniała. Oby istniała... Oby nie okazał się potomkiem przegrywów i ciamajd. Nie zniósłby tego...
Słyszał chrobotanie i dlatego jeszcze bardziej uważał przebiegając spod jednego regału pod następny. W końcu dotarł do krat, które dzieliły go od celu. "Niech się uda. Błagam, niech się uda. Jak mnie złapią to nie wiem co zrobię..." Złapał głęboki oddech i na wydechu rzucił się błyskawicznie między dwoma prętami, zamierzając schować się w głębi jak najszybciej się da.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czytelnia - Page 9 Empty Re: Czytelnia

Pią Lut 12, 2016 7:58 pm
Chrobotanie nie ustało. Słyszał je nadal, chociaż już nie tak wyraźnie jak wcześniej. Za oknem, które rzucało światło księżyca na kawałek podłogi niedaleko wejścia do działu ksiąg zakazanych, przeleciała sowa, hucząc bardzo wyraźnie. Ale na całe szczęście dla Petera, nic więcej się nie wydarzyło. Na razie. Rzucił się więc na kraty i starał się przejść między dwoma prętami i choć miał przy tym nieco trudności to udało mu się! Problem pojawił się dopiero, gdy postawił swoje szczurze odnóża po drugiej stronie. Zakręciło mu się w głowie i cały świat zdawał się zlewać w jedną plamę. Oberwał jednym z zaklęć, ale nadal nie zamienił się z powrotem w człowieka. W dziale ksiąg zakazanych nie było już żadnych dźwięków. Panowała absolutna cisza.

Przejście do tego tematu.
Sponsored content

Czytelnia - Page 9 Empty Re: Czytelnia

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach