- Kyohei Takano
Re: Łóżka w drugiej części sali
Wto Gru 30, 2014 12:33 pm
Ciężko było to nazwać u niego uśmiechem. Było to raczej coś w rodzaju lekko uniesionych kącików ust. Ostatnio on sam nie miał jakoś dobrego humoru, chociaż w jego wypadku to norma, ale miał znacznie bardziej paskudny niż ostatnio. Jakoś wszystko zaczęło mu się sypać na głowę. To co udało mu się odbudować znowu musiał łapać aby się nie zawaliło, a i tak szansa na uratowanie tych zgliszczy była mała. W sumie Regulus miał racje. Co on może dać i komu. Przecież nikt normalny nie chciał by z nim być. Przecież on nic nie umie, jak sam doszedł już dawno do wniosku, jest nikim... czyli tym kim był od zawsze.
Westchnął cicho i popatrzył na dziewczynę.
-Chyba za bardzo się tym przejmujesz. Przecież to tylko mecz. Niedługo wszyscy o tym zapomną- Mruknął spokojnie. Taka była prawda. Ta wygrana nic by nie przyniosła po za chwilową imprezą w pokoju wspólnym, potem każdy by się rozszedł do siebie i każdy by zapomniał o wygranej. Dlatego Kyo nie przepadał za takimi rzeczami. Nie lubił wszystkiego tego co przeminie i nie przyniesie niczego nowego.
-Nie wiem... chyba jedna dziewczyna z gryfonów... nie pamiętam już dokładnie tego. Jeżeli chodzi o tą dwójkę... nie powiem też mnie zaczęli irytować Dla mnie to ich zagrywki były conajmniej nie fiar... no, ale co ja się tam znam- Gdyby mógł to pewnie wleciał by na boisko i pierdyknął w nich jakimś wyjątkowo paskudnym zaklęciem aby zapamiętali sobie na czym polega gra fiar play.
-Jak mam być szczery, ja też zaczynałem się w tym wszystkim gubić Wszyscy latali w lewo w prawo, jak koty z pęcherzem...a ja musiałem udawać, że mnie to w jakimś stopniu interesuje- Kyo przystawił swoją rękę do swojego gardła. Czuł jak by ktoś mu wsypał tam conajmniej worek gwoździ.
-Gdzie ta pielęgniarka...- Mruknął wyraźnie podirytowany... nie lubił brzmieć tak jak brzmiał teraz. Wszyscy wtedy myśleli, że wyszedł właśnie z jakiejś kilku tygodniowej imprezy.
Westchnął cicho i popatrzył na dziewczynę.
-Chyba za bardzo się tym przejmujesz. Przecież to tylko mecz. Niedługo wszyscy o tym zapomną- Mruknął spokojnie. Taka była prawda. Ta wygrana nic by nie przyniosła po za chwilową imprezą w pokoju wspólnym, potem każdy by się rozszedł do siebie i każdy by zapomniał o wygranej. Dlatego Kyo nie przepadał za takimi rzeczami. Nie lubił wszystkiego tego co przeminie i nie przyniesie niczego nowego.
-Nie wiem... chyba jedna dziewczyna z gryfonów... nie pamiętam już dokładnie tego. Jeżeli chodzi o tą dwójkę... nie powiem też mnie zaczęli irytować Dla mnie to ich zagrywki były conajmniej nie fiar... no, ale co ja się tam znam- Gdyby mógł to pewnie wleciał by na boisko i pierdyknął w nich jakimś wyjątkowo paskudnym zaklęciem aby zapamiętali sobie na czym polega gra fiar play.
-Jak mam być szczery, ja też zaczynałem się w tym wszystkim gubić Wszyscy latali w lewo w prawo, jak koty z pęcherzem...a ja musiałem udawać, że mnie to w jakimś stopniu interesuje- Kyo przystawił swoją rękę do swojego gardła. Czuł jak by ktoś mu wsypał tam conajmniej worek gwoździ.
-Gdzie ta pielęgniarka...- Mruknął wyraźnie podirytowany... nie lubił brzmieć tak jak brzmiał teraz. Wszyscy wtedy myśleli, że wyszedł właśnie z jakiejś kilku tygodniowej imprezy.
- Kim Miracle
Re: Łóżka w drugiej części sali
Wto Gru 30, 2014 1:21 pm
Zastanowiła się chwilę nad słowami chłopaka i uśmiechnęła w miarę ciepło.
- Patrzysz na to z złej strony. Ciebie to nie interesuje, więc nie jest dla ciebie ważne, a ja tą grę kocham odkąd zaczęłam chodzić i rozumieć o co w tym chodzi. Mój tata kocha ten sport i mnie nim zaraził - wytłumaczyła, ale też go rozumiała. Pewnie miałaby taką samą postawę, gdyby myślała o tej grze tak jak on.- Oni zapomną, a ja nie, bo zawsze będę wiedzieć, że mimo iż chciałam wygrać nie wyszło mi - mruknęła, ale po chwili przestała się dołować. Wiedziała, że Kyo i tak to nie obchodzi. Zapisze to w notatniku i tak już to zostanie. Tak będzie najlepiej. Wszystkie swoje problemy dla siebie, a nie dla innych. Ona może innych wysłuchać i spróbować pomóc, albo po prostu wysłuchać. Nikomu tego nie powie, bo po co? Kogo będzie to interesować? Ważne, że ta osoba otrzymała trochę ulgi, że mogła z kimś o tym porozmawiać. teraz ludzie bardziej zaufają obcemu, niż komuś kto ma stały kontakt z każdym twoim znajomym.
- Nie wiem, czy były nie fair, ale oni chcieli tylko wygrać - zastanowiła się, ale prawie nic nie pamiętała. Ciągle tylko ten krzywy pysk Pottera i znicz jej migał, gdy o tym myślała. No i jeszcze pałka Blacka, która kierowała w jej stronę tłuczki. Skrzywiła się.
- Czym ci profesorka zagroziła, że musiałeś się na to zgodzić?- zapytała i sama czuła ten jego ból. Też kiedyś straciła głos, bo bawiła się z chłopakami w piratów, ona kapitanem była i całą czwórką darli się pół dnia na drzewie obok jej domu. Nie wiedziała co jeszcze powiedzieć. W pewnym sensie bała się zaczynać z nim jakikolwiek temat, bo znając Kyo, mogłaby powiedzieć coś, czego on sobie nie życzy i byłaby kłótnia. Mimo to w jakimś stopniu nawet odrobię go polubiła.
- Patrzysz na to z złej strony. Ciebie to nie interesuje, więc nie jest dla ciebie ważne, a ja tą grę kocham odkąd zaczęłam chodzić i rozumieć o co w tym chodzi. Mój tata kocha ten sport i mnie nim zaraził - wytłumaczyła, ale też go rozumiała. Pewnie miałaby taką samą postawę, gdyby myślała o tej grze tak jak on.- Oni zapomną, a ja nie, bo zawsze będę wiedzieć, że mimo iż chciałam wygrać nie wyszło mi - mruknęła, ale po chwili przestała się dołować. Wiedziała, że Kyo i tak to nie obchodzi. Zapisze to w notatniku i tak już to zostanie. Tak będzie najlepiej. Wszystkie swoje problemy dla siebie, a nie dla innych. Ona może innych wysłuchać i spróbować pomóc, albo po prostu wysłuchać. Nikomu tego nie powie, bo po co? Kogo będzie to interesować? Ważne, że ta osoba otrzymała trochę ulgi, że mogła z kimś o tym porozmawiać. teraz ludzie bardziej zaufają obcemu, niż komuś kto ma stały kontakt z każdym twoim znajomym.
- Nie wiem, czy były nie fair, ale oni chcieli tylko wygrać - zastanowiła się, ale prawie nic nie pamiętała. Ciągle tylko ten krzywy pysk Pottera i znicz jej migał, gdy o tym myślała. No i jeszcze pałka Blacka, która kierowała w jej stronę tłuczki. Skrzywiła się.
- Czym ci profesorka zagroziła, że musiałeś się na to zgodzić?- zapytała i sama czuła ten jego ból. Też kiedyś straciła głos, bo bawiła się z chłopakami w piratów, ona kapitanem była i całą czwórką darli się pół dnia na drzewie obok jej domu. Nie wiedziała co jeszcze powiedzieć. W pewnym sensie bała się zaczynać z nim jakikolwiek temat, bo znając Kyo, mogłaby powiedzieć coś, czego on sobie nie życzy i byłaby kłótnia. Mimo to w jakimś stopniu nawet odrobię go polubiła.
- Kyohei Takano
Re: Łóżka w drugiej części sali
Wto Gru 30, 2014 1:32 pm
Puchon westchnął tylko ciężko. Wiedział, że jej nie przekona aby się tym nie przejmowała. Chyba była zbyt surowa sama dla siebie, ale cóż nie miał pojęcia jakie to jest uczucie kiedy lubi się coś tak bardzo, że oddało by się temu całe życie. Nie miał żadnego zainteresowania... no chyba, że użalanie się nad sobą. Chociaż on tego nie lubił... a wszyscy cały czas mu wytykali to, że tak bardzo to lubił robić. Czy to, że nie chciał zapomnieć o swoich błędach było czymś złym. Nie mógł o tym zapomnieć, nie chciał zapomnieć.
-Szlabanem... innego nauczyciela to bym olał, ale jak ona coś wymyśli to gacie z dupy same by zleciały i by ze strachu pognały gdzieś, byle jak najdalej od niej- Cóż wbrew pozorom miał do niej wielki szacunek. Tak naprawdę ona jedyna wstawiła się za nim kiedy chcieli go wywalić ponownie ze szkoły.
-Po za tym mam u niej dług wdzięczności- Mruknął cicho. W sumie to mogło być dla niej szokiem. Nie wiele osób było by w stanie uwierzyć w to, że chłopak wisi przysługę komu kolwiek... a tym bardziej jakiemuś nauczycielowi, każdy przecież wiedział, że z profesorami to chłopak żyje na bakier... a szczególnie z nauczycielem od eliksirów i z opiekunka puchonów. Ta dwójka wywaliła by go ze szkoły najchętniej. I to w trybie natychmiastowym. Bo oczywiście jak zawsze to on był winny całemu złu tego świata. Więc... chłopak po prostu się z tym pogodził i tyle. Przyjął posłusznie tą nalepkę którą inni mu przykleili... i nawet mu się nie śniło aby wyprowadzić ich z błędu... bo niby po co. I tak wszyscy znali go lepiej niż on sam siebie.
-Szlabanem... innego nauczyciela to bym olał, ale jak ona coś wymyśli to gacie z dupy same by zleciały i by ze strachu pognały gdzieś, byle jak najdalej od niej- Cóż wbrew pozorom miał do niej wielki szacunek. Tak naprawdę ona jedyna wstawiła się za nim kiedy chcieli go wywalić ponownie ze szkoły.
-Po za tym mam u niej dług wdzięczności- Mruknął cicho. W sumie to mogło być dla niej szokiem. Nie wiele osób było by w stanie uwierzyć w to, że chłopak wisi przysługę komu kolwiek... a tym bardziej jakiemuś nauczycielowi, każdy przecież wiedział, że z profesorami to chłopak żyje na bakier... a szczególnie z nauczycielem od eliksirów i z opiekunka puchonów. Ta dwójka wywaliła by go ze szkoły najchętniej. I to w trybie natychmiastowym. Bo oczywiście jak zawsze to on był winny całemu złu tego świata. Więc... chłopak po prostu się z tym pogodził i tyle. Przyjął posłusznie tą nalepkę którą inni mu przykleili... i nawet mu się nie śniło aby wyprowadzić ich z błędu... bo niby po co. I tak wszyscy znali go lepiej niż on sam siebie.
- Kim Miracle
Re: Łóżka w drugiej części sali
Wto Gru 30, 2014 2:10 pm
Kim się zaśmiała i znowu ją bolało. Skrzywiła się lekko, ale nadal się uśmiechała i pokręciła głową.
- Przestań mnie rozśmieszać - powiedziała i lekko odchrząknęła.- Rozumiem, rozumiem. Sama się jej czasami boję, ale chyba jej jeszcze nie podpadłam - poprawiła sobie zdrową ręką kołdrę bo się jej zsunęła niżej.
Nie zdziwiła się.Każdy może mieć u kogoś dług wdzięczności. Mimo, że wiedziała jaki jest Kyo potrafiłaby podejść do niego i poprosić o pomoc. Nie ważne, że wiedziałaby, iż chłopak nie chciałby jej pomóc, ale ona tak miała. Czasami była naiwna. Co z tego? Ktoś musi jeszcze wierzyć w ludzi, bo jeśli się zwątpi każdy będzie myślał o sobie. Może i była przez to uważana za dziwną, ale to przecież nie jest złe. Czasami trzeba wierzyć.
Ona nie czytałam ślepo tych nalepek przyklejonych przez innych. Miała swoje oczy i sama oceniała ludzi, dopiero jak ich pozna. Może Kyohei zrobił na niej takie wrażenie jak na innych, ale teraz jednak odkryła, że nie jest taki jak myślała i cieszyła się z tego powodu, że się tu pojawił i do niej zagadał. Jakiś postęp. Może kolejna oznaka jej naiwności, ale ona tak ma.
- Czyli dług spłacony - uśmiechnęła się lekko i nagle sobie przypomniała jak Kyo pił na imprezie, a potem zniknął gdzieś z Lizzy.
- Głowa nie bolała po imprezie?- zaczęła tak niewinnie. W końcu była ciekawa, co on mysli o Lizzy po tym jak ona go pocałowała. Nie lubiła plotkować i nie miała zamiaru nawet wspominać o tym, że dziewczyna jej o tym powiedziała.- Dużo wypiłeś, a potem zniknąłeś z Lizzy.
- Przestań mnie rozśmieszać - powiedziała i lekko odchrząknęła.- Rozumiem, rozumiem. Sama się jej czasami boję, ale chyba jej jeszcze nie podpadłam - poprawiła sobie zdrową ręką kołdrę bo się jej zsunęła niżej.
Nie zdziwiła się.Każdy może mieć u kogoś dług wdzięczności. Mimo, że wiedziała jaki jest Kyo potrafiłaby podejść do niego i poprosić o pomoc. Nie ważne, że wiedziałaby, iż chłopak nie chciałby jej pomóc, ale ona tak miała. Czasami była naiwna. Co z tego? Ktoś musi jeszcze wierzyć w ludzi, bo jeśli się zwątpi każdy będzie myślał o sobie. Może i była przez to uważana za dziwną, ale to przecież nie jest złe. Czasami trzeba wierzyć.
Ona nie czytałam ślepo tych nalepek przyklejonych przez innych. Miała swoje oczy i sama oceniała ludzi, dopiero jak ich pozna. Może Kyohei zrobił na niej takie wrażenie jak na innych, ale teraz jednak odkryła, że nie jest taki jak myślała i cieszyła się z tego powodu, że się tu pojawił i do niej zagadał. Jakiś postęp. Może kolejna oznaka jej naiwności, ale ona tak ma.
- Czyli dług spłacony - uśmiechnęła się lekko i nagle sobie przypomniała jak Kyo pił na imprezie, a potem zniknął gdzieś z Lizzy.
- Głowa nie bolała po imprezie?- zaczęła tak niewinnie. W końcu była ciekawa, co on mysli o Lizzy po tym jak ona go pocałowała. Nie lubiła plotkować i nie miała zamiaru nawet wspominać o tym, że dziewczyna jej o tym powiedziała.- Dużo wypiłeś, a potem zniknąłeś z Lizzy.
- Kyohei Takano
Re: Łóżka w drugiej części sali
Wto Gru 30, 2014 2:32 pm
-Całe szczęście... mam nadzieję, że nie będę musiał brać udziału więcej w czymś takim. Chociaż znając ją, to pewnie i tak mi coś wymyśli do roboty- Pewnie wystarczyło czekać do kolejnego meczu aby o tym się przekonać, ale nie tym razem będzie twardy niczym skała i się nie zgodzi.
-Imprezie?- Powtórzył cicho... w sumie to już o niej zapomniał. W końcu była stosunkowo dawno temu.
-Nie było aż tak źle... jestem przyzwyczajony do kaca- Czy to alkoholowego czy moralnego. Kiedy ta poruszyła temat Eli popatrzył się na nią zdziwiony.
-Do kuchni poszliśmy. Aby pogadać, tam było za głośno i cały czas ktoś by nam przeszkadzał- Kyo nie był miłośnikiem takich imprez. Zdecydowanie wolał siedzieć sam w swoim towarzystwie, ewentualnie mógł znieść jeszcze jakąś jedną osobę którą stosunkowo lubił. Eli zaliczała się do takich osób. Pomimo tego, że wcześniej bronił się przed nią rękami i nogami, ranił ją wiele razy aby pokazać jej, że nie ma sensu nad nim się pochylać, że nie jest tego wart. A ona mimo wszystko dalej robiła swoje. I chyba tym zyskała sobie jego sympatie.
Ten temat dla chłopaka było tyle trudny bo w pewnym momencie jego serce zaczęło bić szybciej dla niej. Pytanie tylko czy przypadkiem cały czas nie bije. Tylko próbował sobie tego odmówić. Przecież jego serce biło tak samo szybko kiedy widział Neve... a teraz wszystko się komplikowało. Sam nie potrafił dojść do porozumienia z własnymi uczuciami. Jeszcze Regulus mu powiedział prawdę prosto w oczy i Kyo musiał przestać się sam oszukiwać. Neve nie mógł nic dać, to samo by było z Eli... nawet jak by chciał i tak by nie mógł. Nie był w stanie nikogo uszczęśliwić.
-Imprezie?- Powtórzył cicho... w sumie to już o niej zapomniał. W końcu była stosunkowo dawno temu.
-Nie było aż tak źle... jestem przyzwyczajony do kaca- Czy to alkoholowego czy moralnego. Kiedy ta poruszyła temat Eli popatrzył się na nią zdziwiony.
-Do kuchni poszliśmy. Aby pogadać, tam było za głośno i cały czas ktoś by nam przeszkadzał- Kyo nie był miłośnikiem takich imprez. Zdecydowanie wolał siedzieć sam w swoim towarzystwie, ewentualnie mógł znieść jeszcze jakąś jedną osobę którą stosunkowo lubił. Eli zaliczała się do takich osób. Pomimo tego, że wcześniej bronił się przed nią rękami i nogami, ranił ją wiele razy aby pokazać jej, że nie ma sensu nad nim się pochylać, że nie jest tego wart. A ona mimo wszystko dalej robiła swoje. I chyba tym zyskała sobie jego sympatie.
Ten temat dla chłopaka było tyle trudny bo w pewnym momencie jego serce zaczęło bić szybciej dla niej. Pytanie tylko czy przypadkiem cały czas nie bije. Tylko próbował sobie tego odmówić. Przecież jego serce biło tak samo szybko kiedy widział Neve... a teraz wszystko się komplikowało. Sam nie potrafił dojść do porozumienia z własnymi uczuciami. Jeszcze Regulus mu powiedział prawdę prosto w oczy i Kyo musiał przestać się sam oszukiwać. Neve nie mógł nic dać, to samo by było z Eli... nawet jak by chciał i tak by nie mógł. Nie był w stanie nikogo uszczęśliwić.
- Kim Miracle
Re: Łóżka w drugiej części sali
Wto Gru 30, 2014 3:51 pm
- Cała profesorka - stwierdziła w dwóch słowach.
To się dużo dowiedziała, nie wiedziała dlaczego chciała z nim o tym porozmawiać. Nawet ją to nie interesowało, ale co miała poradzić? Chciała wiedzieć, czy to prawda, że Lizzy zepsuła relacje między nimi. Może byłaby w stanie jej pomóc? W końcu polubiła Lizzy i chciała, aby dziewczyna była szczęśliwa. Co z tego, że musi się mieszać w sprawy, które ją nie dotyczą.
- Długo już ze sobą rozmawiacie ze sobą? Ostatnio z nią rozmawiałam - powiedziała niepewnie.- I dowiedziałam się, że cię pocałowała i teraz strasznie boi się, że wasza przyjaźń się zepsuła - zamknęła oczy, bo leki przeciwbólowe przestawały działać i czuła jak przez rękę przechodzi nieprzyjemny prąd.- Bo też wspominała o jakiejś dziewczynie, że twoja, ale proszę nie mów jej, że ci powiedziała, bo ja ją polubiłam i po prostu się martwię, bo ciągle jest w stresie. Nie wiem za wiele, co się tam wydarzyło, ale wiem tylko to co teraz powiedziałam - nie patrzyła już na niego i tak już zaczęła plątać się w swojej wypowiedzi.
Teraz może się spodziewać jednego - że Kyo się wkurzy, nakrzyczy, straci jeszcze bardziej głos i jeszcze bardziej się wkurzy i zrobi coś głupiego. Czekała na ten cholerny atak z jego strony przy okazji zapominając o przegranej z Gryfonami.
To się dużo dowiedziała, nie wiedziała dlaczego chciała z nim o tym porozmawiać. Nawet ją to nie interesowało, ale co miała poradzić? Chciała wiedzieć, czy to prawda, że Lizzy zepsuła relacje między nimi. Może byłaby w stanie jej pomóc? W końcu polubiła Lizzy i chciała, aby dziewczyna była szczęśliwa. Co z tego, że musi się mieszać w sprawy, które ją nie dotyczą.
- Długo już ze sobą rozmawiacie ze sobą? Ostatnio z nią rozmawiałam - powiedziała niepewnie.- I dowiedziałam się, że cię pocałowała i teraz strasznie boi się, że wasza przyjaźń się zepsuła - zamknęła oczy, bo leki przeciwbólowe przestawały działać i czuła jak przez rękę przechodzi nieprzyjemny prąd.- Bo też wspominała o jakiejś dziewczynie, że twoja, ale proszę nie mów jej, że ci powiedziała, bo ja ją polubiłam i po prostu się martwię, bo ciągle jest w stresie. Nie wiem za wiele, co się tam wydarzyło, ale wiem tylko to co teraz powiedziałam - nie patrzyła już na niego i tak już zaczęła plątać się w swojej wypowiedzi.
Teraz może się spodziewać jednego - że Kyo się wkurzy, nakrzyczy, straci jeszcze bardziej głos i jeszcze bardziej się wkurzy i zrobi coś głupiego. Czekała na ten cholerny atak z jego strony przy okazji zapominając o przegranej z Gryfonami.
- Kyohei Takano
Re: Łóżka w drugiej części sali
Wto Gru 30, 2014 4:14 pm
-Co...- Mruknął cicho. Kompletnie tego nie pamiętał. Owszem, siedzieli razem w kuchni... on był bardzo zmęczony, ale jakoś nie przypominał sobie tego aby ona go całowała. Przecież Elizabeth była tylko jego przyjaciółką. Z resztą, nawet jeżeli naprawdę się napił to chyba nie stracił panowania nad sobą aż tak.
-Wrabiasz mnie prawda... nic takiego nie miało miejsca. Nie miało prawa mieć. Ona jest przyjaciółką. Przecież mnie nie kocha... nie wiem czy mnie w ogóle chociaż odrobinkę lubi... czy to co robi nie jest spowodowane jej litością- Ich relacje były tak naprawdę bardzo skomplikowane. Trochę jak żuraw i czapla. Kiedy on chciał to ona nie, a kiedy ona, to on się od niej odwracał. Oczywiście chłopak miał też w swojej pamięci kilka naprawdę cudownych chwil, których by nie zamienił na nic innego. Chociaż by ich pierwsze spotkanie. Może nie było zbyt optymistyczne na początku, ale jednak jakoś się dogadali.
Ale jeżeli coś takiego naprawdę się wydarzyło. Schylił się trochę opierając ręce na kolanach. Opuścił głowę przymykając delikatnie powieki. Jeżeli była jego przyjaciółką to dlaczego teraz serce zaczęło mu łomotać. Wstał ze swojego miejsca i zaczął chodzić w lewo i w prawo. W końcu zatrzymał się twarzą do ściany i potargał nerwowo włosy z tyłu głowy. Jeżeli teraz czuł coś takiego, to które uczucie było tym wyimaginowanym a które było prawdziwe.
-Nie Kim... coś ci chyba nakłamała. To nie miało prawa się wydarzyć- Odwrócił się w końcu do niej twarzą. Sam chciał sobie to wmówić, ta pustka w jego głowie była naprawdę irytująca. Nie mógł wydobyć z siebie żadnego zdania które brzmiało by przekonywującą.
-Wrabiasz mnie prawda... nic takiego nie miało miejsca. Nie miało prawa mieć. Ona jest przyjaciółką. Przecież mnie nie kocha... nie wiem czy mnie w ogóle chociaż odrobinkę lubi... czy to co robi nie jest spowodowane jej litością- Ich relacje były tak naprawdę bardzo skomplikowane. Trochę jak żuraw i czapla. Kiedy on chciał to ona nie, a kiedy ona, to on się od niej odwracał. Oczywiście chłopak miał też w swojej pamięci kilka naprawdę cudownych chwil, których by nie zamienił na nic innego. Chociaż by ich pierwsze spotkanie. Może nie było zbyt optymistyczne na początku, ale jednak jakoś się dogadali.
Ale jeżeli coś takiego naprawdę się wydarzyło. Schylił się trochę opierając ręce na kolanach. Opuścił głowę przymykając delikatnie powieki. Jeżeli była jego przyjaciółką to dlaczego teraz serce zaczęło mu łomotać. Wstał ze swojego miejsca i zaczął chodzić w lewo i w prawo. W końcu zatrzymał się twarzą do ściany i potargał nerwowo włosy z tyłu głowy. Jeżeli teraz czuł coś takiego, to które uczucie było tym wyimaginowanym a które było prawdziwe.
-Nie Kim... coś ci chyba nakłamała. To nie miało prawa się wydarzyć- Odwrócił się w końcu do niej twarzą. Sam chciał sobie to wmówić, ta pustka w jego głowie była naprawdę irytująca. Nie mógł wydobyć z siebie żadnego zdania które brzmiało by przekonywującą.
- Kim Miracle
Re: Łóżka w drugiej części sali
Wto Gru 30, 2014 4:43 pm
Przez cały czas milczała. Nie rozumiała tego. Przecież Lizzy wyraźnie powiedziała, że obawia się tego, czy Kyo przestanie się z nią widywać. teraz to poczuła się jak niedołężna umysłowo. W co oni ją wrabiali? To chore. Patrzyła na niego, ale w końcu przestała bo od tego śledzenia jego ruchów łeb ją bolał. Westchnęła ciężko i podniosła się do siadu leżącego. Spojrzała na niego uważnie. Chwilę tak patrzyła na niego.
- Za dużo pijesz i wiem, że Lizzy mnie na pewno nie okłamała. Ja już nic nie rozumiem - mruknęła i sapnęła przy tym cicho z bólu. Poklepała miejsce obok siebie, aby sobie usiadł.- To że ty uważasz iż nie powinno tak być nie znaczy, że tak nie było. I moim zdaniem Lizzy nie lubi cię dlatego, że się nad tobą lituje, a naprawdę cię lubi. Tak z czystego serce bezinteresownie. Nie wiem, czy cię kocha, ale z tego co widziałam bardzo cię lubi i boi się tego, że cię straci, chociażby jako przyjaciela.
Na chwilę zamilkła i popatrzyła na niego. Co miała mu jeszcze powiedzieć? Przecież widać było, że nieźle się mu pokręciło teraz w głowie.
- Powiem ci tak, to że ty uważasz, że nad tobą tylko trzeba się litować nie znaczy, że tak jest. Nie ważne co przeszedłeś , ale jeśli jest z tobą człowiek, który znosi twoje fanaberię to znaczy, że jesteś czegoś wart - powiedziała poważnie.
Chciała położyć na jego ramieniu rękę, ale nie była pewna, czy powinna. jakoś sobie nie potrafiła z tym poradzić, ale chciała mu pomóc. Widziała jego bezradność, która się jej też udzielała.
- Za dużo pijesz i wiem, że Lizzy mnie na pewno nie okłamała. Ja już nic nie rozumiem - mruknęła i sapnęła przy tym cicho z bólu. Poklepała miejsce obok siebie, aby sobie usiadł.- To że ty uważasz iż nie powinno tak być nie znaczy, że tak nie było. I moim zdaniem Lizzy nie lubi cię dlatego, że się nad tobą lituje, a naprawdę cię lubi. Tak z czystego serce bezinteresownie. Nie wiem, czy cię kocha, ale z tego co widziałam bardzo cię lubi i boi się tego, że cię straci, chociażby jako przyjaciela.
Na chwilę zamilkła i popatrzyła na niego. Co miała mu jeszcze powiedzieć? Przecież widać było, że nieźle się mu pokręciło teraz w głowie.
- Powiem ci tak, to że ty uważasz, że nad tobą tylko trzeba się litować nie znaczy, że tak jest. Nie ważne co przeszedłeś , ale jeśli jest z tobą człowiek, który znosi twoje fanaberię to znaczy, że jesteś czegoś wart - powiedziała poważnie.
Chciała położyć na jego ramieniu rękę, ale nie była pewna, czy powinna. jakoś sobie nie potrafiła z tym poradzić, ale chciała mu pomóc. Widziała jego bezradność, która się jej też udzielała.
- Kyohei Takano
Re: Łóżka w drugiej części sali
Wto Gru 30, 2014 7:07 pm
-Daj spokój... wcale nie piję dużo- Mruknął cicho. Cóż jemu się tak wydawało, ale tak naprawdę w tym alkoholu znajdował jedyne pocieszenie, to on pozwalał mu zapominać o wszystkim tym co się złego wydarzyło. Może i to nie likwidowało problemu, ale chłopak zrobiłby tak naprawdę wszystko aby o tym zapomnieć. Śmierci za bardzo się bało, za dużo przeżył bólu aby sobie samemu zadawać kolejny.
-Dwa piwa... nic więcej- Skłamał jej prosto w oczy. Przecież nikt kto ma problem nie przyzna się do tego świadomie. Dlatego też on bronił się przed tym jak tylko mógł.
Chłopak usiadł posłusznie na krawędzi jej łóżka. W tej chwili miał prawdziwy mętlik w głowie. Z jednej strony Eli była przyjaciółką, ale teraz okazało się, że najprawdopodobniej czuje coś więcej do niego. A on nie miał pojęcia jak się zachować. Zaczął teraz myśleć, że to może było błędem, że zgodził się na to przeniesienie. Gdyby nigdy nie pojawił się w tej szkole nie wpakował by się w takie bagno. Nie chciał jej ranić... ale wiedział, że nie miał w tym wypadku żadnego innego wyjścia.
-Ja nie chcę litości... nie chcę niczego. Tylko...- W sumie zerwał się ze swojego miejsca a jego głos uniósł się nieznacznie.
-Jedyne czego potrzebuję to chwili świętego spokoju... czy naprawdę wymagam tak wiele.- Ponownie wszystko w jednej chwili mu się schrzaniło, ponownie zaczynał tracić panowanie nad własnym życiem. Zaczął się rozpędzać i mknął coraz to szybciej, a to wszystko robiło się coraz bardziej niebezpieczne. Niestety jedyną ofiarą tej prędkości będzie tylko on.
-Dwa piwa... nic więcej- Skłamał jej prosto w oczy. Przecież nikt kto ma problem nie przyzna się do tego świadomie. Dlatego też on bronił się przed tym jak tylko mógł.
Chłopak usiadł posłusznie na krawędzi jej łóżka. W tej chwili miał prawdziwy mętlik w głowie. Z jednej strony Eli była przyjaciółką, ale teraz okazało się, że najprawdopodobniej czuje coś więcej do niego. A on nie miał pojęcia jak się zachować. Zaczął teraz myśleć, że to może było błędem, że zgodził się na to przeniesienie. Gdyby nigdy nie pojawił się w tej szkole nie wpakował by się w takie bagno. Nie chciał jej ranić... ale wiedział, że nie miał w tym wypadku żadnego innego wyjścia.
-Ja nie chcę litości... nie chcę niczego. Tylko...- W sumie zerwał się ze swojego miejsca a jego głos uniósł się nieznacznie.
-Jedyne czego potrzebuję to chwili świętego spokoju... czy naprawdę wymagam tak wiele.- Ponownie wszystko w jednej chwili mu się schrzaniło, ponownie zaczynał tracić panowanie nad własnym życiem. Zaczął się rozpędzać i mknął coraz to szybciej, a to wszystko robiło się coraz bardziej niebezpieczne. Niestety jedyną ofiarą tej prędkości będzie tylko on.
- Kim Miracle
Re: Łóżka w drugiej części sali
Wto Gru 30, 2014 8:20 pm
- Ja na imprezie widziałam co innego - powiedziała. Nie lubiła jak się ją okłamywało. Ona zawsze jest szczera i chciałaby, aby inni też tacy byli, bynajmniej w stosunku do niej.- Gdyby to były dwa piwa to byś wszystko pamiętał.
Wiedziała jaka będzie reackja, ale nie chciała, aby był zły. Nie wiedziała, że on nic o tym nie wie. Gdyby wtedy zapytała się więcej o to zdarzenie, ale nie ona przecież nie wypytuje jak jakiś natręt. Cholera jasna. Spojrzała na niego, gdy zerwał się i zaczął podnosić na nią głos. Westchnęła ciężko. Co miała powiedzieć? Czy to źle, że chociaż ktoś chce z nim spędzać czas, że ktoś go polubił? Ona chciałby mieć przyjaciół, a ma tylko znajomych w tej szkole. Jedyne komu się zwierza to pamiętnik. Nigdy z nikim nie rozmawiała o swoich problemach, a on spotkał osobę, która chce go słuchać, a on odpycha od siebie ją.
- Każdy czegoś chce. Jeśli nie chcesz litości to nie dawaj ku temu powodu. Nie wiem co przeżyłeś, nie wiem co wycierpiałeś, jakie błędy popełniłeś, ale przeszłość w tej chwili się nie liczy. Powinieneś w końcu to zrozumieć. Przeniosłeś się tutaj, do tej szkoły, mogłeś zacząć od nowa i spróbować nie popełnić błędów z przeszłości. Zrobiłeś coś innego. Zamknąłeś się, a gdy znalazła się osoba, która chce być twoją przyjaciółką to wypierasz się tego. Nie zmienisz człowieka Kyohei. Ludzie są uparci, a to sprawia, że jeśli Lizzy chce być twoją przyjaciółką będzie się o to starać, a jeśli odrzucisz jej przyjaźń, może cierpieć. Nie wiem co mogę ci powiedzieć, nie chcę się mieszać w twoje sprawy, ale jeśli chcesz możesz mi powiedzieć cokolwiek, jestem dobra w słuchaniu - powiedziała z małymi przerwami na jęknięcie z bólu lub coś innego.- Niestety - dodała ciszej do siebie. Położyła się na poduszce wygodniej.
- Nie chcę też być twoim wrogiem, Kyohei - mruknęła.
Wiedziała jaka będzie reackja, ale nie chciała, aby był zły. Nie wiedziała, że on nic o tym nie wie. Gdyby wtedy zapytała się więcej o to zdarzenie, ale nie ona przecież nie wypytuje jak jakiś natręt. Cholera jasna. Spojrzała na niego, gdy zerwał się i zaczął podnosić na nią głos. Westchnęła ciężko. Co miała powiedzieć? Czy to źle, że chociaż ktoś chce z nim spędzać czas, że ktoś go polubił? Ona chciałby mieć przyjaciół, a ma tylko znajomych w tej szkole. Jedyne komu się zwierza to pamiętnik. Nigdy z nikim nie rozmawiała o swoich problemach, a on spotkał osobę, która chce go słuchać, a on odpycha od siebie ją.
- Każdy czegoś chce. Jeśli nie chcesz litości to nie dawaj ku temu powodu. Nie wiem co przeżyłeś, nie wiem co wycierpiałeś, jakie błędy popełniłeś, ale przeszłość w tej chwili się nie liczy. Powinieneś w końcu to zrozumieć. Przeniosłeś się tutaj, do tej szkoły, mogłeś zacząć od nowa i spróbować nie popełnić błędów z przeszłości. Zrobiłeś coś innego. Zamknąłeś się, a gdy znalazła się osoba, która chce być twoją przyjaciółką to wypierasz się tego. Nie zmienisz człowieka Kyohei. Ludzie są uparci, a to sprawia, że jeśli Lizzy chce być twoją przyjaciółką będzie się o to starać, a jeśli odrzucisz jej przyjaźń, może cierpieć. Nie wiem co mogę ci powiedzieć, nie chcę się mieszać w twoje sprawy, ale jeśli chcesz możesz mi powiedzieć cokolwiek, jestem dobra w słuchaniu - powiedziała z małymi przerwami na jęknięcie z bólu lub coś innego.- Niestety - dodała ciszej do siebie. Położyła się na poduszce wygodniej.
- Nie chcę też być twoim wrogiem, Kyohei - mruknęła.
- Kyohei Takano
Re: Łóżka w drugiej części sali
Wto Gru 30, 2014 8:33 pm
O nie moje droga... on tak łatwo nie przyzna się do tego ile potrafi wypić... będzie się wypierał tego, że staje się taki sam jak jego ojciec.
-Słuchaj... nie pamiętam tego... bo coś takiego po prostu nigdy się nie wydarzyło i przy tym najlepiej zostańmy- No tak, wyparcie to podobno najlepsza forma obrony, tylko czy jeżeli prawda w końcu do niego dotrze, czy nie będzie ona zbyt boląca i nie zwali go z nóg.
-I teraz widzę, że to był błąd zgadzać się na przeniesienie tutaj- Gdyby postanowił zostać w kraju. Wrócił by do domu do ojca... albo by go zakatował, albo po prostu dorósł by i zajął by się czymś innym. Nie spotkał by tych ludzie... nie ściągał by na nich tych samych chmur które cały czas kłębiły się nad jego głową.
-No właśnie... to dlaczego wszyscy dookoła próbują mnie zmienić. Usiłują wmawiać mi, że popełniam błąd. A może to jest właśnie jedyne najrozsądniejsze wyjście z tej całej sytuacji- Może on nie potrzebował w tej chwili negacji tylko jakiegoś potwierdzenia, że dobrze robi. Chociaż z drugiej strony sam doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że popełnia błąd. Tylko wolał siebie okłamywać. Założył sobie na swoje oczy swego rodzaju klapki aby nie widzieć innych dookoła. Gnał na oślep przed siebie nie interesując się nawet tym czy przypadkiem nie zatrzyma się na jakimś drzewie.
-Ale przyjacielem nigdy nie będziesz... nikt nie będzie bo to jest niemożliwe- Owszem mógł jej niby powiedzieć co się stało, ale co to by zmieniło. Wrócił by ponownie myślami do tych strasznych chwil i ponownie by się zamknął w sobie. A i jej przy okazji zepsuł by nastój, dlatego też nie widział w tym sensu. Wiedział, że tylko on mógł sobie poradzić z demonami własnej przeszłości, ale nie był na tyle silny... dlatego w sumie pogodził się z tym, że wcześniej czy później i tak zginie i tak.
-Słuchaj... nie pamiętam tego... bo coś takiego po prostu nigdy się nie wydarzyło i przy tym najlepiej zostańmy- No tak, wyparcie to podobno najlepsza forma obrony, tylko czy jeżeli prawda w końcu do niego dotrze, czy nie będzie ona zbyt boląca i nie zwali go z nóg.
-I teraz widzę, że to był błąd zgadzać się na przeniesienie tutaj- Gdyby postanowił zostać w kraju. Wrócił by do domu do ojca... albo by go zakatował, albo po prostu dorósł by i zajął by się czymś innym. Nie spotkał by tych ludzie... nie ściągał by na nich tych samych chmur które cały czas kłębiły się nad jego głową.
-No właśnie... to dlaczego wszyscy dookoła próbują mnie zmienić. Usiłują wmawiać mi, że popełniam błąd. A może to jest właśnie jedyne najrozsądniejsze wyjście z tej całej sytuacji- Może on nie potrzebował w tej chwili negacji tylko jakiegoś potwierdzenia, że dobrze robi. Chociaż z drugiej strony sam doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że popełnia błąd. Tylko wolał siebie okłamywać. Założył sobie na swoje oczy swego rodzaju klapki aby nie widzieć innych dookoła. Gnał na oślep przed siebie nie interesując się nawet tym czy przypadkiem nie zatrzyma się na jakimś drzewie.
-Ale przyjacielem nigdy nie będziesz... nikt nie będzie bo to jest niemożliwe- Owszem mógł jej niby powiedzieć co się stało, ale co to by zmieniło. Wrócił by ponownie myślami do tych strasznych chwil i ponownie by się zamknął w sobie. A i jej przy okazji zepsuł by nastój, dlatego też nie widział w tym sensu. Wiedział, że tylko on mógł sobie poradzić z demonami własnej przeszłości, ale nie był na tyle silny... dlatego w sumie pogodził się z tym, że wcześniej czy później i tak zginie i tak.
- Kim Miracle
Re: Łóżka w drugiej części sali
Wto Gru 30, 2014 9:52 pm
Westchnęła ciężko. Co za irytujący dzieciak. Nie może być. Pomyślała chwilę. Co mu powiedzieć? Wiedziała jedno, że on jest tak uparty, że nie da sobie przegadać do rozsądku. Kolejny ślepy człowiek. Miała ich serdecznie dosyć. Każdy patrzy na siebie, na swoje problemy, na to co wydarzyło się kiedyś i zawsze, do końca życia będą ślepo zacofani. Będą sterczeć w swoich problemach i nie ruszą do przodu. Co z tego, że się tego wyprze?
- Taa... a Lizzy to z księżyca wytrzasnęła - mruknęła i pomasowała siniaka pod okiem.
Spojrzała na niego i się uśmiechnęła krzywo.
- Nie było błędem - zaczęła.- Jesteś ciekawy i to jest fajne. Nigdy nie będę żałować, że cię poznałam - westchnęła ciężko.
Tępy jesteś, Kyohei - pomyślała, ale tylko się uśmiechnęła. Nie było to w złym znaczeniu, ale dobrym. Ludzie, którzy mają klapki na oczach są tacy bezbronni, nieświadomi. Zamknięci tylko w swoim świecie, uważających siebie za ofiary zła tego świata. Miała ochotę wstać i mu przywalić, ale wiedziała, że nie powinna - po pierwsze nie odzyskała jeszcze sił, aby się bić, a po drugie to by mu nie pomogło.
- A powiedz mi jedno, Lizzy chce cię zmienić?- zapytała otwarcie. Nie wiedziała naprawdę jakie są ich stosunki, a chciała mu pomóc. Ona zawsze taka była. Za bardzo empatyczna i naiwna.
- Mam przyjaciela, znaczy miałam - mruknęła rozumiejąc, że popełniła błąd wspominając o tym.- Nie muszę być twoją przyjaciółką, aby cię lubić, Kyo. Przyjaciel to osoba, której się ufa i poświęca się dla niej, a Lizzy najwyraźniej ci zaufała. Może jesteś osobą szlachetną i ona czuje się przy tobie bezpiecznie?
- Taa... a Lizzy to z księżyca wytrzasnęła - mruknęła i pomasowała siniaka pod okiem.
Spojrzała na niego i się uśmiechnęła krzywo.
- Nie było błędem - zaczęła.- Jesteś ciekawy i to jest fajne. Nigdy nie będę żałować, że cię poznałam - westchnęła ciężko.
Tępy jesteś, Kyohei - pomyślała, ale tylko się uśmiechnęła. Nie było to w złym znaczeniu, ale dobrym. Ludzie, którzy mają klapki na oczach są tacy bezbronni, nieświadomi. Zamknięci tylko w swoim świecie, uważających siebie za ofiary zła tego świata. Miała ochotę wstać i mu przywalić, ale wiedziała, że nie powinna - po pierwsze nie odzyskała jeszcze sił, aby się bić, a po drugie to by mu nie pomogło.
- A powiedz mi jedno, Lizzy chce cię zmienić?- zapytała otwarcie. Nie wiedziała naprawdę jakie są ich stosunki, a chciała mu pomóc. Ona zawsze taka była. Za bardzo empatyczna i naiwna.
- Mam przyjaciela, znaczy miałam - mruknęła rozumiejąc, że popełniła błąd wspominając o tym.- Nie muszę być twoją przyjaciółką, aby cię lubić, Kyo. Przyjaciel to osoba, której się ufa i poświęca się dla niej, a Lizzy najwyraźniej ci zaufała. Może jesteś osobą szlachetną i ona czuje się przy tobie bezpiecznie?
- Kyohei Takano
Re: Łóżka w drugiej części sali
Wto Gru 30, 2014 10:58 pm
Dlaczego zgodził się na przeniesienie? Może dlatego, że gdzieś w jego umyśle nadal żyła nadzieja, że coś się może zmienić, że los się do niego uśmiechnie. Teraz okazało się, że tylko się łudził. Nic się nie zmieniło, on się nie zmienił, ludzie dookoła niego. Nigdy nie uważał siebie za ofiarę zła tego świata, ale za osobę które to zło światu wyrządza. Czuł się bezwartościowy, od zawsze wpajano mu, że jest nikim, że nie ma nic. I to była prawda. Nie umiał walczyć o swoje. Idealnym przykładem była Neve. Regulus ewidentnie do niej się zbliżył bardziej niż on, a Kyo stał w miejscu patrzył jak razem odchodzą. I chociaż chciał za nią pobiec, chwycić ją za rękę i przyciągnąć do siebie to nie mógł. Był tchórzem któremu nie dane było posmakować odwagi. Kiedy ojciec znęcał się nad jego rodzicielką nic nie mógł zrobić. Kiedy widział jak płakała w kącie on wtedy zamykał się w swoim pokoju, to był jego azyl... teraz nadal w nim siedział, ale nie wyściubiał nawet z niego nosa, bojąc się tego co ujrzy za drzwiami.
-Ja już nie wiem czego ludzie chcą od mojej osoby. Nie wiem komu mogę ufać a komu nie, kto jest wrogiem a kto przyjacielem- Takie uczucie miał już od dawna. Wróg czy przyjaciel, wszyscy nagle okazali się być jednakowi.
W chłopaku było tyle myśli, tyle lęku i gniewu... a to wszystko nie mogło w żaden sposób znaleźć ujścia, pewnie dlatego, że nie potrafił o tym mówić. A może raczej nie chciał, bo to by oznaczało, że musi zmierzyć się z tą prawdą którą wypierał tyle lat. Ludzie go zniszczyli od środka i taka była prawda. Nie wiadomo czy w tym popiele ma szanse wyrosnąć jeszcze jakaś żywa roślinka.
-Bezpiecznie... dziewczyno, ja nie jestem w stanie uratować własnej duszy... a co dopiero mowa o daniu poczucia bezpieczeństwa drugiej osobie- Bąknął wyraźnie zirytowany. Nie lubił gadać o sobie w sumie z nikim. Eli tak naciskała, że powiedział dla świętego spokoju... a Neve nie umiał jakoś okłamać, po prostu nie potrafił. A może to była jego forma ochrony przed nią... przed tym uczuciem którym ją darzył. Liczył, że jak powie prawdę to ona się przestraszy i go zostawi, ale niestety tak się nie stało.
-Kim... zrozum to. Nie każdy człowiek jest dobry, nie w każdym znajdziesz promyk światła. We mnie ono było... ale niestety dawno temu już zgasło- Ludzie je przygasili, a on zgasił ostatecznie.
-Ja już nie wiem czego ludzie chcą od mojej osoby. Nie wiem komu mogę ufać a komu nie, kto jest wrogiem a kto przyjacielem- Takie uczucie miał już od dawna. Wróg czy przyjaciel, wszyscy nagle okazali się być jednakowi.
W chłopaku było tyle myśli, tyle lęku i gniewu... a to wszystko nie mogło w żaden sposób znaleźć ujścia, pewnie dlatego, że nie potrafił o tym mówić. A może raczej nie chciał, bo to by oznaczało, że musi zmierzyć się z tą prawdą którą wypierał tyle lat. Ludzie go zniszczyli od środka i taka była prawda. Nie wiadomo czy w tym popiele ma szanse wyrosnąć jeszcze jakaś żywa roślinka.
-Bezpiecznie... dziewczyno, ja nie jestem w stanie uratować własnej duszy... a co dopiero mowa o daniu poczucia bezpieczeństwa drugiej osobie- Bąknął wyraźnie zirytowany. Nie lubił gadać o sobie w sumie z nikim. Eli tak naciskała, że powiedział dla świętego spokoju... a Neve nie umiał jakoś okłamać, po prostu nie potrafił. A może to była jego forma ochrony przed nią... przed tym uczuciem którym ją darzył. Liczył, że jak powie prawdę to ona się przestraszy i go zostawi, ale niestety tak się nie stało.
-Kim... zrozum to. Nie każdy człowiek jest dobry, nie w każdym znajdziesz promyk światła. We mnie ono było... ale niestety dawno temu już zgasło- Ludzie je przygasili, a on zgasił ostatecznie.
- Kim Miracle
Re: Łóżka w drugiej części sali
Sro Gru 31, 2014 1:51 pm
- Nikt nie wie kto jest wrogiem, a kto przyjacielem. Ja też tego nie wiem - mruknęła.- Wiem, że cię nie przekonam do niczego. Jesteś upartym człowiekiem, to dobrze. To znaczy, że potrafisz postawić na swoim, ale czasami trzeba spojrzeć dalej, a nie do przysłowiowego kanonu człowieka. W końcu nie każdy jest taki, jakim go widzisz, prawda? - miała nadzieję, że w końcu coś zrozumie. Każda osoba jest inna. Te złe osoby okazują się dobrymi, a te dobre złymi, ale wiedziała, że Lizzy nie skłamałaby w sprawie pocałunku. Jaki miałaby w tym cel? To jest nienormalne. Westchnęła i ułożyła się wygodniej. Była coraz bardziej zmęczona. Mecz zakończył się zaledwie parę godzin temu, a ona nic nie spała.
Spojrzała na niego. Rozumiała go, podejrzewała, że został zraniony, stłamszony itd. bo człowiek bez powodu nie przestaje ufać. Nie zachowuje się jak spłoszone zwierzę, gdy ktoś próbuje się do niego zbliżyć. Kyo taki był, a Kim to widziała. Zawsze wiele widziała, bo była czujna i uważna. Chciała pomagać, ale to strasznie trudne jeśli człowiek nie chce pomocy, bo duma nie pozwala, bo nie jest wart nawet spojrzenia na niego. Smutne, ale prawdziwe.
- Ty nic rozumiesz Kyo - westchnęła.- Słuchaj, czy gdyby Lizzy coś groziło, ty byłbyś tego świadkiem i mógłbyś jej pomóc, zrobiłbyś to? Jeśli wiedziałbyś, że ruszając jej na pomoc możesz sobie coś zrobić, złamać nogę, dostać mocnym zaklęciem, czy poszedłbyś do niej, aby ją uratować?- zapytała poważnie, a jej głos był cichy, niepewny, bo bała się tej odpowiedzi. Bała się, że Kyo zaprzeczy. Nie wiedziała, czemu się bała. W końcu to jej nie dotyczy, ale ona chciała chociaż na chwilę uwierzyć w człowieka.
- Jeśli było, oznacza, że można je na nowo zapalić. Tylko wtedy, gdy na to pozwolisz, a jeśli nadal będziesz uciekła, nigdy nie ruszysz do przodu. Nadal będziesz żył tym, czego już nie ma.
Spojrzała na niego. Rozumiała go, podejrzewała, że został zraniony, stłamszony itd. bo człowiek bez powodu nie przestaje ufać. Nie zachowuje się jak spłoszone zwierzę, gdy ktoś próbuje się do niego zbliżyć. Kyo taki był, a Kim to widziała. Zawsze wiele widziała, bo była czujna i uważna. Chciała pomagać, ale to strasznie trudne jeśli człowiek nie chce pomocy, bo duma nie pozwala, bo nie jest wart nawet spojrzenia na niego. Smutne, ale prawdziwe.
- Ty nic rozumiesz Kyo - westchnęła.- Słuchaj, czy gdyby Lizzy coś groziło, ty byłbyś tego świadkiem i mógłbyś jej pomóc, zrobiłbyś to? Jeśli wiedziałbyś, że ruszając jej na pomoc możesz sobie coś zrobić, złamać nogę, dostać mocnym zaklęciem, czy poszedłbyś do niej, aby ją uratować?- zapytała poważnie, a jej głos był cichy, niepewny, bo bała się tej odpowiedzi. Bała się, że Kyo zaprzeczy. Nie wiedziała, czemu się bała. W końcu to jej nie dotyczy, ale ona chciała chociaż na chwilę uwierzyć w człowieka.
- Jeśli było, oznacza, że można je na nowo zapalić. Tylko wtedy, gdy na to pozwolisz, a jeśli nadal będziesz uciekła, nigdy nie ruszysz do przodu. Nadal będziesz żył tym, czego już nie ma.
- Kyohei Takano
Re: Łóżka w drugiej części sali
Sro Gru 31, 2014 2:16 pm
Kyo wsłuchiwał się w jej słowa. Wydawało się, że spija wręcz z jej ust to wszystko co mówiła. Gdzieś tam w środku potrzebował dobrego słowa, ale doskonale wiedział, że teraz posunął się o krok za daleko. Kim nie było w kuchni, nie widziała co zrobił potem. Zranił Eli i to bardzo mocno. A teraz nie potrafił spojrzeć sobie w twarz, a tym bardziej jej w oczy.
-Naturalnie, że bym się rzucił za nią w ogień- Tego był pewien. Ona mogła go nienawidzić, ale gdyby tylko zobaczył, że coś jej grozi nie patrzył by wtedy na swoje życie. Tak samo było z Neve. Dla tych dwóch osób był by gotów poświecić swoje życie.
-Szkoda tylko, że teraz to nie ma żadnego znaczenia- Każdy widział w nim coś wyjątkowego, ale nie miało to żadnego znaczenia jeżeli nie umiał kochać, ani docenić tego co inni ludzie chcieli mu ofiarować. Bo on był zamknięty w swoim świecie, jedyne czego pragnął to tego aby to co się skończyło wróciło. Więc mijał ludzi i nawet nie zauważał ich łez, aż tu nagle trafiła się taka Elizabeth która rzuciła mu prawdę prosto pod nogi, a on teraz klęczał na ziemi i trzymał ją w swoich rękach nie mogąc uwierzyć w to jak bardzo przechlapał swoje życie.
-Jeżeli to prawda, że czuje do mnie coś więcej... to może nawet lepiej, że stało się taka nie inaczej. Dostała szanse, może ułożyć sobie życie na nowo. Zapomnieć o mnie- Wyszeptał... co ty chłopie wygadujesz, przecież nie chcesz aby o tobie zapomniała, jeżeli tak się stanie to ty przestaniesz istnieć. Zacząłeś żyć tylko dlatego, że twoje imię zaistniało w czyimś umyśle, a ty to sprzeniewierzyłeś. Wolałeś znaleźć sobie innych pocieszycieli, nie doceniałeś tej przyjaźni którą ona ci chciała ofiarować. W chwili kiedy ona odwróciła się od ciebie, wyrwała ci serce, a na jego miejscu pojawiły się tylko trzy słowa które wydawały się krzyczeć, chociaż nie musiałeś otwierać ust. "Nie opuszczaj mnie", niestety aby do niej to doszło musiałbyś je wypowiedzieć, ale oczywiście coś ci nie pozwalało... nie, to nie było coś, ty sam nie chciałeś sobie na to pozwolić. Ten chłopak który teraz stał przed twoimi oczami umierał z każdą kolejną minutą, umierał z żalu, tego samego które nie umiał opisać słowami. Był on tak olbrzymi, że nie wystarczyło wygadanie się. Nie mógł wyjawić własnych uczuć, bo sam ich nie rozpoznawał. Chciał czegoś dotknąć, coś pochwycić, ale sam dokładnie nie wiedział jaki kształt miała ta rzecz do której tak bardzo lgnął.
-Jak mówiłem... to był błąd, że tutaj przyjechałem... i chyba...- Urwał tutaj, podszedł do okna i oparł głowę o przyjemnie chłodną szybę, jego oddech zatrzymywał się na szkle pozostawiając po sobie tylko delikatną mgiełkę.
-I chyba czas wracać do domu...- Mruknął cicho, sam nie wierzył w to, że to mówił, ale w tej chwili nie widział żadnego innego rozwiązania.
-Wrócić... nim jeszcze bardziej coś spieprzę- Nie chciał aby historia ponownie się powtórzyła, nie chciał aby ktoś cierpiał przez niego, więc będzie lepiej jak odejdzie... w nocy, niepostrzeżenie nie żegnając się z nikim. W końcu o nim zapomną... tak jak jego przyjaciele zapomnieli o nim.
-Naturalnie, że bym się rzucił za nią w ogień- Tego był pewien. Ona mogła go nienawidzić, ale gdyby tylko zobaczył, że coś jej grozi nie patrzył by wtedy na swoje życie. Tak samo było z Neve. Dla tych dwóch osób był by gotów poświecić swoje życie.
-Szkoda tylko, że teraz to nie ma żadnego znaczenia- Każdy widział w nim coś wyjątkowego, ale nie miało to żadnego znaczenia jeżeli nie umiał kochać, ani docenić tego co inni ludzie chcieli mu ofiarować. Bo on był zamknięty w swoim świecie, jedyne czego pragnął to tego aby to co się skończyło wróciło. Więc mijał ludzi i nawet nie zauważał ich łez, aż tu nagle trafiła się taka Elizabeth która rzuciła mu prawdę prosto pod nogi, a on teraz klęczał na ziemi i trzymał ją w swoich rękach nie mogąc uwierzyć w to jak bardzo przechlapał swoje życie.
-Jeżeli to prawda, że czuje do mnie coś więcej... to może nawet lepiej, że stało się taka nie inaczej. Dostała szanse, może ułożyć sobie życie na nowo. Zapomnieć o mnie- Wyszeptał... co ty chłopie wygadujesz, przecież nie chcesz aby o tobie zapomniała, jeżeli tak się stanie to ty przestaniesz istnieć. Zacząłeś żyć tylko dlatego, że twoje imię zaistniało w czyimś umyśle, a ty to sprzeniewierzyłeś. Wolałeś znaleźć sobie innych pocieszycieli, nie doceniałeś tej przyjaźni którą ona ci chciała ofiarować. W chwili kiedy ona odwróciła się od ciebie, wyrwała ci serce, a na jego miejscu pojawiły się tylko trzy słowa które wydawały się krzyczeć, chociaż nie musiałeś otwierać ust. "Nie opuszczaj mnie", niestety aby do niej to doszło musiałbyś je wypowiedzieć, ale oczywiście coś ci nie pozwalało... nie, to nie było coś, ty sam nie chciałeś sobie na to pozwolić. Ten chłopak który teraz stał przed twoimi oczami umierał z każdą kolejną minutą, umierał z żalu, tego samego które nie umiał opisać słowami. Był on tak olbrzymi, że nie wystarczyło wygadanie się. Nie mógł wyjawić własnych uczuć, bo sam ich nie rozpoznawał. Chciał czegoś dotknąć, coś pochwycić, ale sam dokładnie nie wiedział jaki kształt miała ta rzecz do której tak bardzo lgnął.
-Jak mówiłem... to był błąd, że tutaj przyjechałem... i chyba...- Urwał tutaj, podszedł do okna i oparł głowę o przyjemnie chłodną szybę, jego oddech zatrzymywał się na szkle pozostawiając po sobie tylko delikatną mgiełkę.
-I chyba czas wracać do domu...- Mruknął cicho, sam nie wierzył w to, że to mówił, ale w tej chwili nie widział żadnego innego rozwiązania.
-Wrócić... nim jeszcze bardziej coś spieprzę- Nie chciał aby historia ponownie się powtórzyła, nie chciał aby ktoś cierpiał przez niego, więc będzie lepiej jak odejdzie... w nocy, niepostrzeżenie nie żegnając się z nikim. W końcu o nim zapomną... tak jak jego przyjaciele zapomnieli o nim.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach