- Natalie Dark
Re: Nieużywana cieplarnia nr 3
Sro Mar 30, 2016 8:13 pm
- Herbivicus - szepnęła, tym razem rzucając zaklęcie na głos. Pęd jednej z roślinek wysunął się o kolejne dwa centymetry.
Nie jest źle. Ból był tylko chwilowy. To nic takiego.
Uspokoiła się w myślach i skupiła na odpowiedzi koleżanki. Uśmiechnęła się delikatnie, słysząc, radość i dumę w głosie dziewczyny, gdy ta opowiadała o pracy swoich rodziców. Natalie pewnie nie cieszyłaby się tak z faktu, że jej rodzice zajmują się czymś takim, jednak to była ona, panienka z dobrego domu, która nie lubiła brudzić sobie rąk. Już prędzej najęłaby służbę niż pracowała przy sadzeniu warzyw.
- A więc zajmowanie się roślinami jest u was dziedziczne. - Zaśmiała się ciepło.
- Ja jakoś nie mam ręki do roślin. Moja mama potrafiła się nimi zajmować, ale ja nie odziedziczyłam tego talentu. - Wzruszyła ramionami i ponownie zwróciła twarz w stronę doniczki.
Przy mnie niestety zawsze wszystko umiera...
Westchnęła i wycelowała swój patyk w drugie nasionko.
Herbivicus.
Niestety, i tym razem magia nie zadziałała tak, jak Darkówna by sobie tego życzyła. Mała roślinka zaczęła się wić i pociemniała, a potem znowu zamarła.
Taaa, umiera...
Nie jest źle. Ból był tylko chwilowy. To nic takiego.
Uspokoiła się w myślach i skupiła na odpowiedzi koleżanki. Uśmiechnęła się delikatnie, słysząc, radość i dumę w głosie dziewczyny, gdy ta opowiadała o pracy swoich rodziców. Natalie pewnie nie cieszyłaby się tak z faktu, że jej rodzice zajmują się czymś takim, jednak to była ona, panienka z dobrego domu, która nie lubiła brudzić sobie rąk. Już prędzej najęłaby służbę niż pracowała przy sadzeniu warzyw.
- A więc zajmowanie się roślinami jest u was dziedziczne. - Zaśmiała się ciepło.
- Ja jakoś nie mam ręki do roślin. Moja mama potrafiła się nimi zajmować, ale ja nie odziedziczyłam tego talentu. - Wzruszyła ramionami i ponownie zwróciła twarz w stronę doniczki.
Przy mnie niestety zawsze wszystko umiera...
Westchnęła i wycelowała swój patyk w drugie nasionko.
Herbivicus.
Niestety, i tym razem magia nie zadziałała tak, jak Darkówna by sobie tego życzyła. Mała roślinka zaczęła się wić i pociemniała, a potem znowu zamarła.
Taaa, umiera...
- Mistrz Gry
Re: Nieużywana cieplarnia nr 3
Sro Mar 30, 2016 8:13 pm
The member 'Natalie Dark' has done the following action : Rzuć kością
#1 'Lekcja' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Lekcja' :
#2 Result :
#1 'Lekcja' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Lekcja' :
#2 Result :
- Suzanne L. Blanchard
Re: Nieużywana cieplarnia nr 3
Sro Mar 30, 2016 9:54 pm
Przeszła się kawałek by lekko nabrać energii, którą ostatnio wytraciła. Bardzo się starała wszystko pogodzić i skupić się na Zielarstwie i Eliksirach. To jest jej najbardziej potrzebny przedmiot, więc chciała się postarać i dać z siebie jak najwięcej. W końcu samo się nie zrobi.
Spojrzała na Natalie i uśmiechnęła się szybko.
- No nie byłabym tego taka pewna. Owszem, lubię Zielarstwo, ale czy ono mi tak wychodzi. Sama nie wiem... - zmarszczyła nos przy wypowiedzi.
Podeszła bliżej swojego celu i uniosła różdżkę.
- Herbivicus - wypowiedziała zaklęcie i roślinka wykiełkowała bardziej, zaledwie o 2 centymetry, ale trzeba doceniać to co się ma. - No dobra, może jednak coś w tym jest. - zachichotała i usiadła na chwilę na krzesło.
Wyjęła wodę z torebki i upiła duży łyk. Była dzisiaj wyjątkowo zmęczona, nawet nie wiedziała dlaczego i jak to się stało. No dobrze, ostatnio siedziała do późnych godzin nad książkami i wertowała wszystkie podręczniki, bo koniec roku zbliża się nieubłaganie. Sen też nie był ostatnio jej najlepszym sprzymierzeńcem.
Wstała prędko, pokręciła delikatnie głową by rozbudzić się i podeszła do doniczki. Stanęła przed nią, zrobiło jej się ciemniej przed oczami w momencie wypowiedzenia zaklęcia.
- Herbivicus - słowo było dobre, lecz cel już nie zbyt. Przez tą sekundę gdy czerń zawładnęła nad jej wzrokiem, przesunęła różdżkę i zielony promień trafił w pustą doniczkę. Przedmiot na całe szczęście jedyne co zrobił to przesunął się kilka centymetrów.
- Chyba jednak nie jest tak idealnie. - powiedziała ze słabym uśmiechem, odwracając się do ciemnowłosej.
Spojrzała na Natalie i uśmiechnęła się szybko.
- No nie byłabym tego taka pewna. Owszem, lubię Zielarstwo, ale czy ono mi tak wychodzi. Sama nie wiem... - zmarszczyła nos przy wypowiedzi.
Podeszła bliżej swojego celu i uniosła różdżkę.
- Herbivicus - wypowiedziała zaklęcie i roślinka wykiełkowała bardziej, zaledwie o 2 centymetry, ale trzeba doceniać to co się ma. - No dobra, może jednak coś w tym jest. - zachichotała i usiadła na chwilę na krzesło.
Wyjęła wodę z torebki i upiła duży łyk. Była dzisiaj wyjątkowo zmęczona, nawet nie wiedziała dlaczego i jak to się stało. No dobrze, ostatnio siedziała do późnych godzin nad książkami i wertowała wszystkie podręczniki, bo koniec roku zbliża się nieubłaganie. Sen też nie był ostatnio jej najlepszym sprzymierzeńcem.
Wstała prędko, pokręciła delikatnie głową by rozbudzić się i podeszła do doniczki. Stanęła przed nią, zrobiło jej się ciemniej przed oczami w momencie wypowiedzenia zaklęcia.
- Herbivicus - słowo było dobre, lecz cel już nie zbyt. Przez tą sekundę gdy czerń zawładnęła nad jej wzrokiem, przesunęła różdżkę i zielony promień trafił w pustą doniczkę. Przedmiot na całe szczęście jedyne co zrobił to przesunął się kilka centymetrów.
- Chyba jednak nie jest tak idealnie. - powiedziała ze słabym uśmiechem, odwracając się do ciemnowłosej.
- Mistrz Gry
Re: Nieużywana cieplarnia nr 3
Sro Mar 30, 2016 9:54 pm
The member 'Suzanne L. Blanchard' has done the following action : Rzuć kością
#1 'Lekcja' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Lekcja' :
#2 Result :
#1 'Lekcja' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Lekcja' :
#2 Result :
- Natalie Dark
Re: Nieużywana cieplarnia nr 3
Sro Mar 30, 2016 10:16 pm
Uśmiechała się smutno, ale Krukonka nie mogła tego widzieć. Czarne loki jak zwykle zakryły bladą twarz, chowając ją przed ciekawskim wzrokiem.
- Na pewno nie jest źle, skoro masz z tym styczność od dziecka. Może nie koniecznie z magicznymi roślinami, ale z jakimiś na pewno. Ja już teraz wiem, że nigdy nie skusze się na wielki ogród bez ogrodnika w zestawie. Musiałabym go chyba zostawić samego sobie żeby tam cokolwiek rosło. - Westchnęła i się zaśmiała.
- Ewentualnie musiałabym się posiłkować magią, ale na taką skalę, to jak oszustwo. - Zamknęła na chwilę oczy i wzięła kilka spokojnych wdechów.
- Herbivicus. - Trzecia roślinka ruszyła się i rozrosła na tyle, by wypełznąć z doniczki i zaprezentowała otoczeniu kilka bardzo ładnych liści i kwiatów. Natalie uśmiechnęła się z satysfakcją.
Miła odmiana.
Była właśnie w trakcie drugiej próby, gdy kątem oka zauważyła, że Suzanne dziwnie się zachwiała. Natalie nie dokończyła formuły, a różdżka w żaden sposób nie zareagowała. Zamiast tego dziewczyna szybko odwróciła się w stronę Krukonki i wyciągnęła do niej rękę, by móc ją złapać, w razie gdyby rudowłosa miała się przewrócić.
- Nic ci nie jest? - rzuciła niepewnie.
Brawo Nat. Świetny czas reakcji i doskonała gra aktorska. No po prostu, jakbyś naprawdę potrafiła się przejmować losem ledwie znanych ci osób.
//Natalie ma specjalizację z zaklęć użytkowych.
- Na pewno nie jest źle, skoro masz z tym styczność od dziecka. Może nie koniecznie z magicznymi roślinami, ale z jakimiś na pewno. Ja już teraz wiem, że nigdy nie skusze się na wielki ogród bez ogrodnika w zestawie. Musiałabym go chyba zostawić samego sobie żeby tam cokolwiek rosło. - Westchnęła i się zaśmiała.
- Ewentualnie musiałabym się posiłkować magią, ale na taką skalę, to jak oszustwo. - Zamknęła na chwilę oczy i wzięła kilka spokojnych wdechów.
- Herbivicus. - Trzecia roślinka ruszyła się i rozrosła na tyle, by wypełznąć z doniczki i zaprezentowała otoczeniu kilka bardzo ładnych liści i kwiatów. Natalie uśmiechnęła się z satysfakcją.
Miła odmiana.
Była właśnie w trakcie drugiej próby, gdy kątem oka zauważyła, że Suzanne dziwnie się zachwiała. Natalie nie dokończyła formuły, a różdżka w żaden sposób nie zareagowała. Zamiast tego dziewczyna szybko odwróciła się w stronę Krukonki i wyciągnęła do niej rękę, by móc ją złapać, w razie gdyby rudowłosa miała się przewrócić.
- Nic ci nie jest? - rzuciła niepewnie.
Brawo Nat. Świetny czas reakcji i doskonała gra aktorska. No po prostu, jakbyś naprawdę potrafiła się przejmować losem ledwie znanych ci osób.
//Natalie ma specjalizację z zaklęć użytkowych.
- Mistrz Gry
Re: Nieużywana cieplarnia nr 3
Sro Mar 30, 2016 10:16 pm
The member 'Natalie Dark' has done the following action : Rzuć kością
#1 'Lekcja' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Lekcja' :
#2 Result :
#1 'Lekcja' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Lekcja' :
#2 Result :
- Suzanne L. Blanchard
Re: Nieużywana cieplarnia nr 3
Sro Mar 30, 2016 10:39 pm
Suzanne po ostatnim rzucie zaklęcia, usiadła ponownie na krzesło. Otworzyła butelkę, w które została może 1/4 wody i wypiła ją do dna. Starała się uspokoić i wziąć w garść.
Może nauka po tak ciężkich dniach nie jest zbyt dobrym rozwiązaniem... A co tam! Dam radę.
Uśmiechnęła się do Natalie, która zaoferowała pomoc.
- Wszystko dobrze, to zmęczenie - wyjaśniła machając ręką jakby to była błahostka - Ostatnio mało śpię i dużo czytam. Takie to już są efekty, ale oby do końca roku. Z pewnością po egzaminach zrobi się spokojniej.
Opowiedziała wszystko wciąż siedzą i nabierając energii na dalsze próby. Zaśmiała się po słowach towarzyszki.
- Wiesz, gdybym nie miała styczności z tym od dziecka, to pewnie tak samo jak ty bym potrzebowała ogrodnika, który się wszystkim zajmie. Szczególnie, że jestem raczej kaleką, która chociaż stara się jak może to i tak coś sknoci. - powiedziała akcentując ostatnie zdanie i wciąż uśmiechając się do niej ciepło, przy tym ukazując swoje urocze dołeczki.
Nie miała pojęcia, że Darkówna jest taką osobą, z którą można się miło dogadać. No może zamieniła z nią kilka słów wciągu tych lat w Hogwarcie typu "przepraszam" jak przechodziła. W sumie nie miały okazji tak zwyczajnie pobyć same i rozmawiać.
Wstała w końcu powoli i ustawiła się przy doniczce, która nie wyglądała już tak samotnie. Niewielkie łodyżki opadały już w stronę ziemi.
Wycelowała różdżką w cel i wypowiedziała formułkę.
- Herbivicus - wyraźnie wymówiła zaklęcie, a z magicznego patyka wydobył się zielonkawy blask, który ruszył w stronę roślinki.
Dynia zaczęła bardziej kwitnąć i można było dostrzec już pewne zarysy owocu.
Suzanne uśmiechnęła się, ale odczuwała już utratę energii, którą zebrała. Dlatego szybko znów uniosła różdżkę.
- Herbivicus - powiedziała pewnie.
Tym razem stworzyła malutką dynie otoczoną listkami. Oczywiście była małych rozmiarów, który niestety nie okazywał charakteru, który powinien. Uśmiech nie schodził z twarzy Krukonki.
Może jednak nie będę aż tak tragiczna z tego Zielarstwa.
Dumała i za chwilę szybko podeszła do krzesła by na nim usiąść. Czuła się wycieńczona, jakby ktoś wyssał z niej całą energię. Przymknęła delikatnie powieki by uspokoić szybki oddech. Mimo jej nadmiernego zmęczenie, była szczęśliwa i dumna z siebie.
Może nauka po tak ciężkich dniach nie jest zbyt dobrym rozwiązaniem... A co tam! Dam radę.
Uśmiechnęła się do Natalie, która zaoferowała pomoc.
- Wszystko dobrze, to zmęczenie - wyjaśniła machając ręką jakby to była błahostka - Ostatnio mało śpię i dużo czytam. Takie to już są efekty, ale oby do końca roku. Z pewnością po egzaminach zrobi się spokojniej.
Opowiedziała wszystko wciąż siedzą i nabierając energii na dalsze próby. Zaśmiała się po słowach towarzyszki.
- Wiesz, gdybym nie miała styczności z tym od dziecka, to pewnie tak samo jak ty bym potrzebowała ogrodnika, który się wszystkim zajmie. Szczególnie, że jestem raczej kaleką, która chociaż stara się jak może to i tak coś sknoci. - powiedziała akcentując ostatnie zdanie i wciąż uśmiechając się do niej ciepło, przy tym ukazując swoje urocze dołeczki.
Nie miała pojęcia, że Darkówna jest taką osobą, z którą można się miło dogadać. No może zamieniła z nią kilka słów wciągu tych lat w Hogwarcie typu "przepraszam" jak przechodziła. W sumie nie miały okazji tak zwyczajnie pobyć same i rozmawiać.
Wstała w końcu powoli i ustawiła się przy doniczce, która nie wyglądała już tak samotnie. Niewielkie łodyżki opadały już w stronę ziemi.
Wycelowała różdżką w cel i wypowiedziała formułkę.
- Herbivicus - wyraźnie wymówiła zaklęcie, a z magicznego patyka wydobył się zielonkawy blask, który ruszył w stronę roślinki.
Dynia zaczęła bardziej kwitnąć i można było dostrzec już pewne zarysy owocu.
Suzanne uśmiechnęła się, ale odczuwała już utratę energii, którą zebrała. Dlatego szybko znów uniosła różdżkę.
- Herbivicus - powiedziała pewnie.
Tym razem stworzyła malutką dynie otoczoną listkami. Oczywiście była małych rozmiarów, który niestety nie okazywał charakteru, który powinien. Uśmiech nie schodził z twarzy Krukonki.
Może jednak nie będę aż tak tragiczna z tego Zielarstwa.
Dumała i za chwilę szybko podeszła do krzesła by na nim usiąść. Czuła się wycieńczona, jakby ktoś wyssał z niej całą energię. Przymknęła delikatnie powieki by uspokoić szybki oddech. Mimo jej nadmiernego zmęczenie, była szczęśliwa i dumna z siebie.
- Mistrz Gry
Re: Nieużywana cieplarnia nr 3
Sro Mar 30, 2016 10:39 pm
The member 'Suzanne L. Blanchard' has done the following action : Rzuć kością
#1 'Lekcja' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Lekcja' :
#2 Result :
#1 'Lekcja' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Lekcja' :
#2 Result :
- Natalie Dark
Re: Nieużywana cieplarnia nr 3
Czw Mar 31, 2016 7:38 pm
Uspokoiła się trochę, gdy dziewczyna usiadła i napiła się wody. Darkówna nie wróciła jednak do ćwiczeń, a zamiast tego oparła się o stół i przyglądała rudowłosej przez dłuższą chwilę. Krukonka wyglądała już lepiej. Nie była nawet specjalnie blada.
Pokiwała powoli głową i schowała różdżkę.
- Wiem coś o tym, bo też siedzę całe dnie i noce nad książkami. Trzeba jednak myśleć też czasem o swoich potrzebach. Człowiek jest mało efektywny, gdy się zaniedbuje. - Podeszła do torebki i chwilę w niej pogrzebała. W końcu wyjęła kilka kostek czekolady, które zawsze nosiła przy sobie na wypadek, gdyby potrzebowała cukru.
- Proszę. Trochę cukru też powinno pomóc. - Ułamała sobie kawałek, a resztę podała koleżance i lekko się uśmiechnęła.
Odsunęła się, gdy Krukonka ruszyła do swojej doniczki by ponownie spróbować. Tym razem Natalie już się nie dołączyła. Pamiętała, że nie powinna nadwyrężać nadgarstka, a poza tym, sama potrzebowała chwili przerwy.
Usiadła na zajmowanym wcześniej przez Suzi krześle i przyglądała się jej poczynaniom. Uśmiechnęła się do rudowłosej, gdy rzucane przez nią zaklęcia dawały już coraz lepszy efekt.
Mam wrażenie, że będziesz naprawdę często używała tego zaklęcia, gdy skończysz szkołę...
Pokiwała powoli głową i schowała różdżkę.
- Wiem coś o tym, bo też siedzę całe dnie i noce nad książkami. Trzeba jednak myśleć też czasem o swoich potrzebach. Człowiek jest mało efektywny, gdy się zaniedbuje. - Podeszła do torebki i chwilę w niej pogrzebała. W końcu wyjęła kilka kostek czekolady, które zawsze nosiła przy sobie na wypadek, gdyby potrzebowała cukru.
- Proszę. Trochę cukru też powinno pomóc. - Ułamała sobie kawałek, a resztę podała koleżance i lekko się uśmiechnęła.
Odsunęła się, gdy Krukonka ruszyła do swojej doniczki by ponownie spróbować. Tym razem Natalie już się nie dołączyła. Pamiętała, że nie powinna nadwyrężać nadgarstka, a poza tym, sama potrzebowała chwili przerwy.
Usiadła na zajmowanym wcześniej przez Suzi krześle i przyglądała się jej poczynaniom. Uśmiechnęła się do rudowłosej, gdy rzucane przez nią zaklęcia dawały już coraz lepszy efekt.
Mam wrażenie, że będziesz naprawdę często używała tego zaklęcia, gdy skończysz szkołę...
- Suzanne L. Blanchard
Re: Nieużywana cieplarnia nr 3
Czw Mar 31, 2016 7:55 pm
Rudowłosa wzięła od Natalie kawałek czekolady. Bez zawahania rozkoszowała się mlecznym smakiem. Uwielbiała słodycze, które źle wpływały na jej figurę. Miała to po swojej mamie, która nigdy nie była szczuplutką osobą. W sumie nawet nie przeszkadzało jej, że nie wygląda jak modelka. Lubiła siebie taką jaka jest i raczej inni nie mieli problemu z akceptacją Suzanne. W końcu nie tylko wygląd się liczy, a charakter. Przynajmniej tak właśnie myślała nastolatka. Ona nie ocenia ludzi nawet po pierwszym wrażeniu. Jakby mogła to każdemu dałaby szanse. Zwyczajnie nie potrafi kogoś nie lubić czy być smutna. Po co sobie właściwie psuć humor takimi błahostkami.
- Z tego powodu dziwie się, że udało mi się zrobić takie cuda z moją dynią. - powiedziała skończywszy już swoją porcję czekolady. - Byłam przekonana, że moje wyczerpanie całkowicie przejmie kontrolę. Tym razem jednak moje minimalne zdolności magiczne mnie nie zawiodły.
Powiedziała z lekkim uśmiechem.
Sama do końca nie wiedziała jak to się stała, że poradziła sobie z zaklęciem. Owszem, nie miała aż tak wielkich problemów z Zielarstwem, ale nadmiar informacji, brak snu i wyczerpanie często bardzo negatywnie wpływa na rozwój.
Chyba tym razem miałam szczęście. Jakaś siła wyższa zawładnęła nad ciałem i pozwoliła mi udowodnić sobie, że to jednak jest moje powołanie.
Rozpromieniała na te myśli i od razu energia wpłynęła do jej ciała. Poczuła, że może więcej i da sobie radę. Wszystkie znaki właśnie to podpowiadały.
- Myślę, że nam obu przydałby się porządny odpoczynek. W zasadzie jeden dzień wolny nie zaszkodzi. - powiedziała z lekkim uśmiechem, przyglądając się przy tym Ślizgonce.
Natalie była bardzo miła dla Suzanne i to jeszcze bardziej poprawiło jej humor. Poznała nową osobę, która wprowadzi w jej życie coś nowego. Spodobała jej się ta koncepcja. Oczywiście, zawsze uważała, że każdy zasługuje na ciepłe słowa. Cieszyła się tym, że mimo nagłego towarzystwa, niepowodzeń i osłabienia, ciemnowłosa wciąż potrafiła grzecznie się uśmiechnąć. Warto doceniać te cechy osób z Domu Węża.
- Z tego powodu dziwie się, że udało mi się zrobić takie cuda z moją dynią. - powiedziała skończywszy już swoją porcję czekolady. - Byłam przekonana, że moje wyczerpanie całkowicie przejmie kontrolę. Tym razem jednak moje minimalne zdolności magiczne mnie nie zawiodły.
Powiedziała z lekkim uśmiechem.
Sama do końca nie wiedziała jak to się stała, że poradziła sobie z zaklęciem. Owszem, nie miała aż tak wielkich problemów z Zielarstwem, ale nadmiar informacji, brak snu i wyczerpanie często bardzo negatywnie wpływa na rozwój.
Chyba tym razem miałam szczęście. Jakaś siła wyższa zawładnęła nad ciałem i pozwoliła mi udowodnić sobie, że to jednak jest moje powołanie.
Rozpromieniała na te myśli i od razu energia wpłynęła do jej ciała. Poczuła, że może więcej i da sobie radę. Wszystkie znaki właśnie to podpowiadały.
- Myślę, że nam obu przydałby się porządny odpoczynek. W zasadzie jeden dzień wolny nie zaszkodzi. - powiedziała z lekkim uśmiechem, przyglądając się przy tym Ślizgonce.
Natalie była bardzo miła dla Suzanne i to jeszcze bardziej poprawiło jej humor. Poznała nową osobę, która wprowadzi w jej życie coś nowego. Spodobała jej się ta koncepcja. Oczywiście, zawsze uważała, że każdy zasługuje na ciepłe słowa. Cieszyła się tym, że mimo nagłego towarzystwa, niepowodzeń i osłabienia, ciemnowłosa wciąż potrafiła grzecznie się uśmiechnąć. Warto doceniać te cechy osób z Domu Węża.
- Natalie Dark
Re: Nieużywana cieplarnia nr 3
Czw Mar 31, 2016 8:34 pm
Darkówna chyba nigdy nie miała problemów z figurą, a przynajmniej w tym samym sensie co reszta. Ona zawsze była szczupła. Właściwie, przez pół okresu dojrzewania była zwyczajnie chuda. Ostatnimi czasy udało jej się trochę przybrać na wadze, dzięki czemu nie stała się permanentną deską, która bardziej przypomina szkielet niż kobietę. Mimo to, nadal wyglądała na znacznie szczuplejszą niż koleżanki.
Czy Natalie przywiązywała uwagę do wyglądu? I tak, i nie. Nie skreślała ludzi z powodu ich mankamentów urody, ale niechlujstwa nie była w stanie zdzierżyć. Pewnie dlatego nawet ją denerwowała osoba Filcha. Do woźnego nic nie miała. Nawet jego podejście do uczniów była w stanie znieść. Jednak tego brudnego płaszcza i zaniedbanego wyglądu się brzydziła. Nie rozumiała, jak ktoś może tak skutecznie dbać o porządek w zamku, a jednocześnie pozwalać sobie na taki wygląd.
Pokiwała powoli głową, nadal wpatrując się w dynie, które udało im się ożywić.
Będzie trzeba coś z nimi zrobić. Zostawione tu same sobie umrą, jak tamte zeschnięte rośliny. Ja też nie będę umiała się nimi zająć. Może by tak wynieść je na zewnątrz i gdzieś przesadzić... W naturalnych warunkach powinny sobie jakoś same poradzić.
Zaśmiała się gorzko na wzmiankę o wolnym dniu.
- Dni wolne chyba nie kończą się dla mnie najlepiej. Kiedy ostatnio sobie taki urządziłam, skończyłam ze złamaną ręką i przez pół tego dnia leżałam w łóżku. - Ponownie się zaśmiała, ale już nieco lżej.
Taaa... Chyba będę miała dość "dni wolnych" na jakiś czas. Już wolę mój napięty grafik.
Czy Natalie przywiązywała uwagę do wyglądu? I tak, i nie. Nie skreślała ludzi z powodu ich mankamentów urody, ale niechlujstwa nie była w stanie zdzierżyć. Pewnie dlatego nawet ją denerwowała osoba Filcha. Do woźnego nic nie miała. Nawet jego podejście do uczniów była w stanie znieść. Jednak tego brudnego płaszcza i zaniedbanego wyglądu się brzydziła. Nie rozumiała, jak ktoś może tak skutecznie dbać o porządek w zamku, a jednocześnie pozwalać sobie na taki wygląd.
Pokiwała powoli głową, nadal wpatrując się w dynie, które udało im się ożywić.
Będzie trzeba coś z nimi zrobić. Zostawione tu same sobie umrą, jak tamte zeschnięte rośliny. Ja też nie będę umiała się nimi zająć. Może by tak wynieść je na zewnątrz i gdzieś przesadzić... W naturalnych warunkach powinny sobie jakoś same poradzić.
Zaśmiała się gorzko na wzmiankę o wolnym dniu.
- Dni wolne chyba nie kończą się dla mnie najlepiej. Kiedy ostatnio sobie taki urządziłam, skończyłam ze złamaną ręką i przez pół tego dnia leżałam w łóżku. - Ponownie się zaśmiała, ale już nieco lżej.
Taaa... Chyba będę miała dość "dni wolnych" na jakiś czas. Już wolę mój napięty grafik.
- Suzanne L. Blanchard
Re: Nieużywana cieplarnia nr 3
Pią Kwi 01, 2016 12:09 pm
- Aż tak było źle? - zapytała z lekko kwaśną miną, która oznaczała współczucie.
Suzanne trochę to zaskoczyło, bo musiała robić Ślizgonka, że tak straszne były skutki. W sumie jest wiele opcji i możliwości, w których można złamać rękę, jednak Natalie wydawała się dość zwinną osobą. Krukonka nie przypuszczała, że akurat jej mogło by się coś takiego stać. Jest Prefektem, więc raczej powinna mieć dużą wiedzę na temat zaklęć.
Ciekawość wygrała i Su nie mogła się powstrzymać.
- A co się stało, że złamałaś rękę? - spojrzała pytająco na swoją towarzyszkę.
Spoglądała co jakiś czas na opuszczone, samotne roślinki, które uschły przez zaniedbanie. Pannie Blanchard zrobiło się trochę przykro na ten widok. Może smutek, to za duże słowo, ale miała ochotę zająć się tym by jakoś uratować sytuacje. Wiedziała, że te, które ożywiły powinny nabrać światła dziennego, bo inaczej staną się takie same jak wcześniej. Pochodząc z rodziny, która nadmiernie dbała o zieleń, nie mogła pozwolić by to wszystko zostało takie zaniedbane.
Co by rodzice powiedzieli jakby zobaczyli co tu się wyprawia. Spokojne miejsce, bardzo piękne, a tak smutno wyglądająca, opuszczona roślinność. Z pewnością zabraliby się za pielęgnację, tylko od czego by zaczęli...
Zastanawiała się, zupełnie nie zwracając uwagi przez jakiś czas na towarzyszkę. W jej głowie układał się plan, którym mogła w jakiś sposób pomóc i zadbać o wszystko w tej opuszczonej cieplarni.
Może zacznę częściej tu przychodzić... Tak! Wtedy będę miała wgląd na wszystko i dodatkowo miejsce, które jest spokojne. Oh! To genialny pomysł, muszę napisać mamie!
Uśmiechnęła się sama do siebie i zerknęła na Natalie by upewnić się czy nic do niej nie mówiła, bo Krukonka ewidentnie odpłynęła.
Suzanne trochę to zaskoczyło, bo musiała robić Ślizgonka, że tak straszne były skutki. W sumie jest wiele opcji i możliwości, w których można złamać rękę, jednak Natalie wydawała się dość zwinną osobą. Krukonka nie przypuszczała, że akurat jej mogło by się coś takiego stać. Jest Prefektem, więc raczej powinna mieć dużą wiedzę na temat zaklęć.
Ciekawość wygrała i Su nie mogła się powstrzymać.
- A co się stało, że złamałaś rękę? - spojrzała pytająco na swoją towarzyszkę.
Spoglądała co jakiś czas na opuszczone, samotne roślinki, które uschły przez zaniedbanie. Pannie Blanchard zrobiło się trochę przykro na ten widok. Może smutek, to za duże słowo, ale miała ochotę zająć się tym by jakoś uratować sytuacje. Wiedziała, że te, które ożywiły powinny nabrać światła dziennego, bo inaczej staną się takie same jak wcześniej. Pochodząc z rodziny, która nadmiernie dbała o zieleń, nie mogła pozwolić by to wszystko zostało takie zaniedbane.
Co by rodzice powiedzieli jakby zobaczyli co tu się wyprawia. Spokojne miejsce, bardzo piękne, a tak smutno wyglądająca, opuszczona roślinność. Z pewnością zabraliby się za pielęgnację, tylko od czego by zaczęli...
Zastanawiała się, zupełnie nie zwracając uwagi przez jakiś czas na towarzyszkę. W jej głowie układał się plan, którym mogła w jakiś sposób pomóc i zadbać o wszystko w tej opuszczonej cieplarni.
Może zacznę częściej tu przychodzić... Tak! Wtedy będę miała wgląd na wszystko i dodatkowo miejsce, które jest spokojne. Oh! To genialny pomysł, muszę napisać mamie!
Uśmiechnęła się sama do siebie i zerknęła na Natalie by upewnić się czy nic do niej nie mówiła, bo Krukonka ewidentnie odpłynęła.
- Natalie Dark
Re: Nieużywana cieplarnia nr 3
Pią Kwi 01, 2016 8:02 pm
Na pierwsze pytanie odpowiedziała tylko bezgłośnym śmiechem. Zdążył jej już przejść żal o to do poltergeista, ale gdyby powtórzył taką sytuację jeszcze raz, mógłby się spodziewać większego piekła, jakie by mu urządziła. Naprawdę miała dość lizania ran po jego utratach kontroli. Ona rozumiała, że może mu się czasem zdarzać robić coś takiego, bo sporo się w jego świecie ostatnio zmieniło, ale bez przesady. Leczenie złamań i tracenie krwi było mimo wszystko cholernie nieprzyjemne.
- Powiedzmy, że kłótnie z niektórymi osobami często kończą się rękoczynami - odpowiedziała tajemniczo. Z tej przygody z pewnością nie zamierzała się zwierzać. Nie tylko z uwagi na to, że nie lubiła opowiadać o prywatnych sprawach, ale też dlatego, że to wydarzenie wiązało się z przejawami agresji ze strony Irytka, o których informacja zdecydowanie nie powinna do nikogo dotrzeć.
Na dłuższą chwilę zapanowała cisza. Obie dziewczyny pogrążyły się w rozmyślaniach, które o dziwo dotyczyły tego samego tematu. Przygnębiającego wyglądu obumarłych roślin i pustej cieplarni.
Pierwsza odezwała się Natalie, widząc ruch głowy koleżanki, wróciła nieco na ziemię, ale nadal wpatrywała się w te same doniczki.
- Będzie trzeba zrobić coś z tymi dyniami. Te doniczki są dla nich za małe. Najlepiej będzie je chyba przesadzić na zewnątrz - oświadczyła trochę bezbarwnym głosem, który był wynikiem zamyślenia.
- Powiedzmy, że kłótnie z niektórymi osobami często kończą się rękoczynami - odpowiedziała tajemniczo. Z tej przygody z pewnością nie zamierzała się zwierzać. Nie tylko z uwagi na to, że nie lubiła opowiadać o prywatnych sprawach, ale też dlatego, że to wydarzenie wiązało się z przejawami agresji ze strony Irytka, o których informacja zdecydowanie nie powinna do nikogo dotrzeć.
Na dłuższą chwilę zapanowała cisza. Obie dziewczyny pogrążyły się w rozmyślaniach, które o dziwo dotyczyły tego samego tematu. Przygnębiającego wyglądu obumarłych roślin i pustej cieplarni.
Pierwsza odezwała się Natalie, widząc ruch głowy koleżanki, wróciła nieco na ziemię, ale nadal wpatrywała się w te same doniczki.
- Będzie trzeba zrobić coś z tymi dyniami. Te doniczki są dla nich za małe. Najlepiej będzie je chyba przesadzić na zewnątrz - oświadczyła trochę bezbarwnym głosem, który był wynikiem zamyślenia.
- Suzanne L. Blanchard
Re: Nieużywana cieplarnia nr 3
Sob Kwi 02, 2016 6:56 pm
Suzanne zamyśliła się po słowach Natalie. Nie wiedziała za bardzo co to właściwie miała oznaczać, bo brzmiało dość tajemniczo. Ona stety albo niestety nie miała takich sytuacji, gdzie jej życie było zagrożone. Starała się raczej unikać konfliktów i okazać każdemu człowiekowi szacunek. Może i nie zawsze wychodziło, ale taka właśnie była. Miała spokojne podejście do ludzi, które zachowywała przy każdej sytuacji. Nawet jakby ktoś zaczął na nią krzyczeć, nic by z tym złego nie zrobiła, a z pewnością sama by nie kontynuowała. Raczej Krukonka tą pozytywną energią chciała zarazić wszystkich wokół siebie. Nie ma potrzeby się smucić, życie mamy jedno, a to nas tylko blokuje.
Uśmiechnęła się więc tylko ciepło do swojej towarzyszki i nie odpowiedziała. Rozumiała, że Ślizgonka nie chce opowiadać o swoich prywatnych sprawach. Nie miała zamiaru jej naciskać tylko lekko dodac otuchy.
Gdy usłyszała ponowne słowa Natalie po przerwie jaka nastała między nimi, na jej twarzy zagościła radość.
- Oh, myślałam dokładnie o tym samym! - powiedziała entuzjastycznie podnosząc się z miejsca - Możemy je zostawić tu i ja będę przychodzić do niej regularnie, pielęgnować... - zaczęła zdradzać swoje przemyślenia. - ...Ewentualnie możemy przenieść je na dwór i przesadzić do ziemi. Ja z chęcią się nimi zaopiekuje. Jestem pewna, że jak podpytam trochę mojej mamy, to da mi jakieś wskazówki. - mówiła zachwycona, że nie tylko ona tak myśli. Tak bardzo chciała pomóc tym biednym rośliną. Nagle zatrzymała się na chwilę i spojrzała na Darkównę. - Jeśli chcesz to możemy to robić razem? - zaproponowała z wielkim uśmiechem przepełnionym nadzieją i staraniem nawiązania znajomości.
Intencje Suzanne były czyste jak łza. Jest jedną z osób, która chciałaby wszystkim i wszystkiemu pomóc.
Uśmiechnęła się więc tylko ciepło do swojej towarzyszki i nie odpowiedziała. Rozumiała, że Ślizgonka nie chce opowiadać o swoich prywatnych sprawach. Nie miała zamiaru jej naciskać tylko lekko dodac otuchy.
Gdy usłyszała ponowne słowa Natalie po przerwie jaka nastała między nimi, na jej twarzy zagościła radość.
- Oh, myślałam dokładnie o tym samym! - powiedziała entuzjastycznie podnosząc się z miejsca - Możemy je zostawić tu i ja będę przychodzić do niej regularnie, pielęgnować... - zaczęła zdradzać swoje przemyślenia. - ...Ewentualnie możemy przenieść je na dwór i przesadzić do ziemi. Ja z chęcią się nimi zaopiekuje. Jestem pewna, że jak podpytam trochę mojej mamy, to da mi jakieś wskazówki. - mówiła zachwycona, że nie tylko ona tak myśli. Tak bardzo chciała pomóc tym biednym rośliną. Nagle zatrzymała się na chwilę i spojrzała na Darkównę. - Jeśli chcesz to możemy to robić razem? - zaproponowała z wielkim uśmiechem przepełnionym nadzieją i staraniem nawiązania znajomości.
Intencje Suzanne były czyste jak łza. Jest jedną z osób, która chciałaby wszystkim i wszystkiemu pomóc.
- Natalie Dark
Re: Nieużywana cieplarnia nr 3
Sob Kwi 02, 2016 8:12 pm
Nie tylko Suzi przez całe życie unikała konfliktów. Natalie również nie paliła się do wszczynania bójek i ściąganie sobie na głowę kłopotów przez niewyparzony język. Okazjonalne problemy z panowaniem nad swoim gniewem to już była inna sprawa. Niemniej jednak, i z tym sobie świetnie, jej zdaniem, radziła. Gdyby pozwalała sobie na rzeczywiste ukazanie swojego gniewu, już dawno nie mieszkałaby w Hogwarcie a w Azkabanie. Wściekła miała zdecydowanie zbyt mordercze zapędy, a na nieszczęście potencjalnych irytujących ofiar, na co dzień nic nie wskazywało, że młoda kobieta potrafi być aż tak niebezpieczna. Chyba tylko osoby bardzo wyczulone na osobniki pokroju Darkówny były w stanie wyczuć, że ona może stanowić zagrożenie. Ewentualnie w chwilach, gdy dla ostrzeżenia przed pogarszaniem sytuacji, gdy zdejmowała maskę "dobrej Natalie" i ukazywała swoją prawdziwą twarz, mogła naprawdę kogoś przestraszyć, ale to dobrze. Dzięki takiemu ostrzeżeniu udało jej się już nieraz zapobiec kłopotom.
Wybuch entuzjazmu u Krukonki nieco ją zadziwił. Wiedziała, że dziewczyna lubi zajmować się roślinami i jest bardzo ciepłą osobą, ale nie miała pojęcia, że jest w stanie tak bardzo się przejąć czymś, co z punktu widzenia Darkówny było błahostką.
Wpatrywała się w nią w milczeniu, nie przerywając jej monologu tylko uważnie go słuchając, a jednocześnie zastanawiając się nad czymś. Pokiwała powoli głową, gdy Suzanne skończyła.
- W sumie, to może być dobry pomysł. Nie mam ręki do roślin i gdybym sama miała się nimi zajmować, to skończyłyby jak tamte. - Skinęła głową ku zeschłym pędom w innych doniczkach.
- Ty jednak masz do tego talent i na pewno będziesz w stanie się nimi opiekować. Może rzeczywiście robienie tego razem będzie dobrym pomysłem. Zawsze jest szansa, że się czegoś nauczę. - Uśmiechnęła się do niej.
A więc będę miała własny ogród i będę się nim zajmowała? I to wszystko ma jeszcze przeżyć? I podejmuję się tego dobrowolnie? A wydawało mi się, że ten świat nie może być już bardziej dziwny...
Wybuch entuzjazmu u Krukonki nieco ją zadziwił. Wiedziała, że dziewczyna lubi zajmować się roślinami i jest bardzo ciepłą osobą, ale nie miała pojęcia, że jest w stanie tak bardzo się przejąć czymś, co z punktu widzenia Darkówny było błahostką.
Wpatrywała się w nią w milczeniu, nie przerywając jej monologu tylko uważnie go słuchając, a jednocześnie zastanawiając się nad czymś. Pokiwała powoli głową, gdy Suzanne skończyła.
- W sumie, to może być dobry pomysł. Nie mam ręki do roślin i gdybym sama miała się nimi zajmować, to skończyłyby jak tamte. - Skinęła głową ku zeschłym pędom w innych doniczkach.
- Ty jednak masz do tego talent i na pewno będziesz w stanie się nimi opiekować. Może rzeczywiście robienie tego razem będzie dobrym pomysłem. Zawsze jest szansa, że się czegoś nauczę. - Uśmiechnęła się do niej.
A więc będę miała własny ogród i będę się nim zajmowała? I to wszystko ma jeszcze przeżyć? I podejmuję się tego dobrowolnie? A wydawało mi się, że ten świat nie może być już bardziej dziwny...
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach