Go down
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Jezioro - Page 9 Empty Re: Jezioro

Pią Sty 23, 2015 1:30 am
Objął ją, więc żył... czyli dziewczyna zdążyła na czas. To ciekawe, że los postanowił postawić akurat ją na twojej drodze. Znowu w chwili kiedy tego potrzebowałeś. Ile ci jeszcze zajmie czasu uwierzenie, że ktoś tam na górze upomniał się o ciebie i zesłał ci takiego opiekuna jaką była cyganka. Przecież tyle razy była u twojego boku kiedy się źle działo, ale ty albo to dostrzegałeś tylko dalej udawałeś ślepca, albo po prostu nie widziałeś nic.
-Spokojnie Sahir... już... jestem- Wyszeptała cicho a jej szept sam w sobie mógł przynieść ukojenie, ponieważ był on tak delikatny, że nikt nie śmiał by nawet oskarżyć dziewczynę o to, że kiedy kolwiek odważyła się podnieść ten swój głos. Gładziła go delikatnie po włosach dodając mu odrobinę otuchy. Czuła jego chłodną skórą na swojej skórze przez co serce zabiło z lekka szybciej. Popatrzyła na brzeg, nie było w sumie daleko... chyba jakoś go tam dociągnie. Była słabiutka jeżeli chodzi o jakie kolwiek wysiłki fizyczne, a Sahir jak to na mężczyznę przystało ważył swoje. Mimo wszystko dziewczyna nie mogła pozwolić aby dalej leżał w tej zimnej wodzie... z resztą ona też nie chciała się przeziębić. Dlatego też jakoś chwyciła go delikatnie i zaczęła powolutku ciągnąć do brzegu. Woda naprawdę jej to ułatwiała bo ciężar wydawał się być znacznie mniejszy, jednak kiedy przyszedł czas na ułożenie chłopaka na trawie, tutaj zaczęły się schody. Ciało zaczęło jej ciążyć, ale mimo wszystko spięła wszystkie swoje mięśnie, zaparła się mocno nogami o ziemię i wciągnęła go na suchy ląd. Nachyliła się nad jego ustami aby spróbować usłyszeć jaki kolwiek szmer oddechu, jej czarne włosy zakryły mu oczy nie pozwalając widzieć... po prostu dostał opaskę gdyby nagle postanowił się obudzić.
-Sahir... słyszysz mnie?- Zapytała się cicho cały czas nasłuchując jego oddechu oraz obserwując ruch klatki piersiowej... przecież chyba tak to się robiło z topielcami?... przynajmniej z tego co pamiętała z jakiś tam podstaw pierwszej pomocy
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Jezioro - Page 9 Empty Re: Jezioro

Pią Sty 23, 2015 1:45 am
Przeznaczenie - bardzo śmieszna rzecz - daje i odbiera, nie musi się przejmować konsekwencjami tego, że zostanie przez to skrzywdzone - zwyzywają ewentualnie tą sukę, powiedzą, by poszła się jebać, ale co mogą zrobić przeciwko tej sile najwyższej? Poza tą głupią gadaniną nikt z nas nie ma nic w sumie do dodania. Marudzimy, ponieważ możemy, lub postanawiamy milczeć i robić dobrą minę do złej gry tak, jak robiła to Esmeralda... Dróg jest wiele, wiele wyjść, ale każda oświetlona neonowym napisem "bezsilność" wobec zdarzeń i wyroków boskich. Jeszcze gdybyśmy tego Boga potrafili zobaczyć, jakoś go nazwać... W tym wieku nikt nawet nie śmiał powiedzieć, że wątpi, nikt nie śmiał wymruczeć pod nosem słowa "ateizm" - oto lata, w których wszystko miało być piękne i idealne.
Tacy jak Sahir do tych lat nie pasowali.
Wypluł całą wodę, jaką nazbierał w gardle, ale nie miał zbyt wiele sił, by iść razem z Esmeraldą - obraz mu się rozjeżdżał, myśli pierzchały na wszystkie strony - próżno było próbować je łapać, kompletna strata czasu, tym nie mniej starałeś się podtrzymywać na własnych nogach na tyle, na ile dawałeś radę, w czysto instynktownym odruchu i potrzebie wyjścia na ląd - im bardziej twoja sylwetka się wynurzała, tym było zimnej - jednak kiedy się położył plecami i został pobłogosławiony kurtyną włosów Esmeraldy, która przysłoniła światło, nie było wątpliwości, że żyje - potrzebował tylko nieco czasu, by się otrząsnąć z dziwnego transu, w który wpadł - a wpadał weń coraz mocniej, bo rzeczywiście spokój przyszedł - spokój i lekkość, którą ta niewiasta podobna Niebiańskiemu Ptakowi Cię obdarzyła, dzięki któremu mogłeś oddalić się od ziemskiego padołu jeszcze bardziej, ciągle jednak będąc tu duchem, nadal niewątpliwie posiadając umysł, który może dotknąć realiów bez konieczności powstawania z martwych - musiałby zdecydowanie parę minut dłużej pod tą wodą posiedzieć, aby zbliżyć się do granicy królestwa Śmierci i już dotykać palcami łodzi Charona.
Kiwnąłeś głową, nawet nie bardzo będąc w stanie skupić się na tym, że kobieta mogłaby tego minimalnego ruchu nie zauważyć - obróciłeś głowę, bo jej kosmyki łaskotały bladą skórę i zgiąłeś palce szukając swojej różdżki - właśnie, różdżka... musiałeś ją wypuścić, kiedy czar odrętwienia przestał działać, a w twojej głowie jedynym, co prowadziło, to walka o konieczność przetrwania - zakaszlałeś parę razy i podparłeś się miękkiej trawy, by dźwignąć się do pozycji siedzącej, gwałtownie rozglądając na boki - nie ma jej, twojej różdżki tutaj naprawdę nie ma..!
- Moja... różdżka... - Wycharczałeś, gotów już zrywać się na równe nogi, albo i pełznąć po nią na kolanach, byle tylko ją znaleźć.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Jezioro - Page 9 Empty Re: Jezioro

Pią Sty 23, 2015 2:04 am
Woda wyleciała z jego ust a wraz z nią wyparowała niepewność i lęk cyganki o niego. Oddychał... wyraźnie to czuła i widziała jak jego klatka piersiowa się lekko unosi. Co więcej czuła jak delikatnie kiwa głową. Wyprostowała się i pogładziła delikatnie jego czarne włosy. Uśmiechnęła się lekko w jego kierunku. Ile raz jeszcze ta śmierć będzie się o ciebie upominać? czy w końcu nie wyciągnie jakiegoś większego kalibru... nie cyganka na to nie pozwoli... przynajmniej nie do chwili aż ona żyje.
Kiedy chłopak zerwał się tak gwałtownie... a może raczej próbował... bo skończyło się to tylko na miotaniu się na czworaka. Dziewczyna pojawiła się na jego drodze chwytając go delikatnie za ramiona i potrząsnęła nim lekko wpatrując się w jego oczy.
-Sahir... uspokój się... spokojnie. Odpocznij trochę... ja ją znajdę... spokojnie- Powtarzała to jedno słowo "spokojnie" gładząc go delikatnie po jego policzku. Nie chciała aby chłopakowi stała się jeszcze większa krzywda.
-Proszę cię... zaufaj chociaż mi...- Wyszeptała i puściła jego ramiona w nadziei, że przekonała go. Przez ten cały czas jej zielone oczy były utkwione w jego węgielkach... niby był tak wielki kontrast między ich kolorami, a wbrew pozorom te dwa kolory doskonale się dopełniały. Czerń czasami potrafiła porwać do tańca tą zieleń, a zieleń pokazywała czerni inne światy i inne drogi niż znała do tej pory. Odsunęła się do niego i sama wróciła ponownie do wody bo przypuszczała, że tam mogła znaleźć się jego różdżka. Uklękła po prostu na dnie nie przejmując się tym, że jej ciało zaczyna się coraz bardziej trząść, a usta z malinowej barwy zmieniały na siną. Po prostu wodziła dłońmi po piaszczystym dnie szukając zguby. Od czasu do czasu spoglądała na Sahira aby upewnić się, że nic mu nie jest. W jej oczach tańczyły dwa płomyki... ale było w tym coś nowego. Był wielki niepokój, zupełnie tak jak u małego dziecka które nie wiedziało co się działo. Dokładnie Sahir ona bała się o ciebie i to bardzo, kiedy byłes zagrożony jej serce po prostu nagle stawało. Możesz być dumny... być może ten rajski ptak obdarzył ciebie uczuciem o który prosili dosłownie wszyscy.
Włosy dziewczyny delikatnie unosiły się na powierzchni podobnie jak jej rzeczy, ale ona mimo wszystko nadal wodziła dłońmi w miejscu gdzie jeszcze przed chwilą leżał chłopak czekając na koniec.
-Może jest trochę dalej...- Mruknęła w swoich myślach i przesunęła się trochę w głąb... cóż gdyby była taka potrzeba najpewniej by zanurkowała na samo dno jeziora aby wyciągnąć to na czym tobie zależało... kompletnie nie przejmując się tym, że mogła by stracić przy tym życie. Czy jaki kolwiek śmiertelnik poświęcał się dla ciebie w ten sposób? i pytanie czy ty to rozumiesz?
Szukała, a w tym szukaniu szła coraz głębiej i głębiej, wokół niej zbijały się tumany piasku zasłaniając zupełnie jej sylwetkę. W tej chwili oczami wyobraźni można by było ją ujrzeć jako syrenę, która skrywa się w piaskach aby tylko nikt ze zwykłych ludzi przypadkiem nie odkrył jej tajemnicy.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Jezioro - Page 9 Empty Re: Jezioro

Pią Sty 23, 2015 2:22 am
Przeczesujesz przestrzeń dookoła, ale różdżki nie ma, po prostu jej nie ma, rozpłynęła się w powietrzu, a ty nie jesteś zdolny do logicznego myślenia, że ten skarb musiał właśnie wypaść ci wtedy, tam, w jeziorze - walka o własne przetrwanie trwała nadal, tyle że teraz już nie o to życie, które było tu i teraz, a to, które czaiło się za rogiem, niczym Pani Wiosna - to, które dopiero nadejdzie i otrzymasz je w błogosławieństwie lub przekleństwie... zważywszy na to, kim jesteś, że sam na siebie pecha sprowadzasz, to bardzo wątpliwe, by w twoim życiu kiedykolwiek zagościł spokój...
Zaś teraz? Co trwa teraz?
Teraz to tylko rozrywanie wnętrza, rozpraszanie całego spokoju i wszystkich masek, które przybierał i czarowanie wnętrza przerażeniem małego dziecka, zaszczutego drapieżnika, który zaznał smaku kija, kagańca, obroży i smyczy, a bronił się wszystkimi siłami, aby znów w podobnej sytuacji się nie znaleźć - więc gdy go łapiesz i obracasz w swoją stronę, kiedy zaciskasz długie palce na jego barkach, a On nawiązuje niezbędny kontakt wzrokowy, o który wcześniej prosiłaś, nie - który nakazywałaś, nie ma tam nic z nienawiści, nic z odpychania - ta kartka była czysta, gotowa do zapisania od nowa, w tej chwili, w tym momencie, to tylko dziecko, naprawdę - tylko dziecko, które wciąż w Nailahu żyło, to zepchnięte w najgłębszy kąt świadomości, to doświadczone przez życie, które na ciele zbierało wszystkie blizny fizycznie nie widoczne, osłonięte ciemną kurtyną, żeby nikt powierzchowny go nie odkrył.
To On - wciąż ten sam, który ranił, który był raniony, choć wydawało się, że nic nie jest w stanie go ruszyć, którego nienawidzono i który celowo na siebie tą nienawiść ściągał, by czuć... Żeby nie zapomnieć, że serce, choć schowane, choć zamknięte na klucz i obwiązane kajdanami, to nadal w tej małej skrzynce na dnie oceanu tkwi.
Zaufać..?
Potrafiłbyś zaufać komukolwiek?
Nic nie odpowiedział - może nawet niezbyt rozumiał, co się do niego mówi, ale nie ruszył się nawet o krok, opadając na ziemię, na której usiadł, by wieść za tobą spojrzeniem, jak Esmeralda wraca tam, do wody, jak w niej brodzi, schylając się, by macać dno w poszukiwaniu przedmiotu - jednego, marnego przedmiotu, który przecież niby mogłeś zamienić na każdy inny - może nie będzie ci służył aż tak doskonale, ale nie był niezastąpiony, zwłaszcza, kiedy braliśmy pod uwagę możliwość utraty życia przez ten Kwiat, w którym wywołałeś tyle niepokoju o swoją osobę. Ktoś troszczący się o Ciebie..? Nie, to nie docierało za klapki wizji świata Sahira - i nie mogło dotrzeć.
Nigdy nie dzielił go żaden mur - dzieliła go ogromna przepaść między wszystkimi, z którymi się zadawał.
Wciąż obowiązuje ta sama zasada, pamiętasz Esmeraldo..? Patrz, ale nie dotykaj...
Przecież sama ją wyznawałaś.
Patrz, ale się nie zbliżaj do mego prawdziwego królestwa.
- Esme... - Powiedziałeś na tyle cicho, że nie sposób, by Cię usłyszała... Odchrząknąłeś i przymknąłeś powieki, zbierając w sobie siły. - Esme, zaklęcie accio... Użyj zaklęcia accio! - Przecież to było takie banalne, takie oczywiste... - Wracaj tu, debilko, przecież nie umiesz pływać... - Już nie byłeś pewien, czy to usłyszała - leżałeś tuż przy brzegu, ale ten poprzedni krzyk, wcale nie głośny, wymagał nadmiaru energi...
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Jezioro - Page 9 Empty Re: Jezioro

Pią Sty 23, 2015 2:35 am
Cyganka przez chwilę przestała miotać się po dnie... odwróciła się w jego kierunku wyraźnie zdziwiona... Esme... tak do niej powiedział. Przecież nie zdarzało mu się używać tego zdrobnienia.
-Gdybym je umiała to bym rzuciła...- Mruknęła cicho pod swoim nosem i zrobiła lekko oburzoną minkę. Wiedziała, że powinna była bardziej się przykładać do zajęć, ale była zbyt wolnym duchem aby móc usiedzieć, albo chociaż skupić się na jednej rzeczy. Przez co jej zasób zaklęć nie był zbyt bogaty, ale biedny też nie był. W końcu jej oczy dostrzegły jakiś patyczek wystający z piasku. Akurat idealnie w miejscu w którym zaczynała się ta głębsza część jeziora. Jeszcze miała grunt pod nogami, ale aby sięgnąć po różdżkę musiała zanurkować. Odwróciła się tylko w jego kierunku i posłała delikatny uśmiech połączony z lekkim mrugnięciem. Nabrała powietrza w płuca i po chwilce zniknęła w ciemnej toni jeziora. Jak to ludzie pływali... machali nogami i rękami przed sobą, z reguły to pomagało, dlatego też musiała tego spróbować nie miała zbyt wielkiego wyjścia. Proszę jak to cel... a może raczej osoba dla której chce się ten cel osiągnąć potrafi odkryć w człowieku niezbędne umiejętności. Jej zielone oczy były cały czas szeroko otwarte... czuła jak białka i wszystko to co znajdowało się w ich pobliżu zaczyna ją szczypać, ale nie zamykała oczu... bojąc się, że w chwili kiedy to zrobi po prostu jakiś wodny stwór zabierze różdżkę. Jeszcze trochę piękny aniele, jeszcze kawałek... musisz znaleźć w sobie tą siłę, już wyciągała swoją małą rączkę i po chwilce poczuła jak jej palce zaciskają się na różdżce. Odbiła się nogami szybko od dna i po prostu wypłynęła na powierzchnie łapiąc łapczywie powietrze którego już zaczynało jej brakować. Przebierała rozpaczliwie nogami i poczuła się pewniej dopiero w chwili kiedy poczuła ten miękki piaseczek pod swoimi stopami. Wyszła z jeziora i opadła bezwładnie obok chłopaka trzymając jego różdżkę w dłoni. Ściskała ją pewnie... zupełnie tak jak by to była jedyna rzecz która pomogła jej nie utonąć. Oddychała szybko, czuła jak serce wali jej jak oszalałe. A oczy zaczerwieniły się od ilości niezbyt czystej wody.
-Trzymaj...- Wydusiła w końcu z siebie ciskając w jego rękę różdżkę. Sama odgarnęła szybkim ruchem dłoni włosy z oczu które zaraz z resztą znalazły się w różnych miejscach na trawie.
-Co się stało, że tam wylądowałeś?- Próbował sobie coś zrobić? nie... przecież nie rzucał by wtedy na siebie zaklęcia... chyba, że chciał się upewnić, że nie zrezygnuje w ostatniej chwili
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Jezioro - Page 9 Empty Re: Jezioro

Pią Sty 23, 2015 2:55 am
Pełne imiona miały w sobie jakieś ciężkie brzmienie, były wszak znakami, które jednym, krótkim słowem, nieraz dłuższym, określało istotę w pełni, nadawało jej znaczenia i bezpośredniego istnienia na tej ziemi, zaś zdrobnienia..? Zdrobnień też zdarzało mu się używać, nawet jeśli rzadziej i w zasadzie tylko do co poniektórych osób - Esmeralda... to imię było piękne samo w sobie, nie potrzebowało żadnych modyfikatorów, poza tym, teraz dopiero, po ich ostatnim spotkaniu był tego świadom, brzmiało dostatecznie ciężko, by oddać jej całą, przybierającą tęczowe kolory postać, w swym wnętrzu zniszczoną, ale która starała się wciąż sięgać po lepsze jutro. Tym nie mniej teraz, kiedy odezwanie się kosztowało tyle sił, jakoś nie widziało mu się wypowiadać je w pełni - i to był jedyny powód tego zabiegu, którego celem było ułatwienie sobie parę sekund tego marnego żywota, jaki prowadził.
Odetchnął parę razy mocniej, wywracając oczami i modląc się o cierpliwość - całą szczęście i tak jeszcze nie był w stanie się podnieść, bo pewnie by złapał Cygankę za szmaty i wytargał na brzeg, już odzyskał swoje zmysły, już wrócił do swego normalnego stanu, w którym średnio obchodziło go zdanie wszystkich w koło - świat miał dopasowywać się do jego subiektywnych wizji, to też jakiś rodzaj nieprzyjemnego spaczenia, a może tak było od zawsze? Jak dawno temu porzuciłeś obiektywizm, czy miałeś go kiedykolwiek? Zawsze odbierałeś świat i wszystko wokół bardzo specyficznie, bo i specyficzne były sita, przez które przecedzałeś każdą z informacji, każdy z bodźców do Ciebie nacierający.
- Wracaj tu... - Zarządałeś, ale ona już Cię nie słuchała - już się obróciła i zaczęła szukać dalej. - Wracaj tu, do cholery. - Warknąłeś, wykrzywiając wargi w grymasie niezadowolenia, mieląc przekleństwo na końcu języka, którym jednak nie rzuciłeś - ostatnio i tak za dużo zacząłeś przeklinać, tak jakby to jakkolwiek mogło wyrazić twoją wściekłość na niemal wszystko, co cię otaczało.
Pochyliłeś się do przodu, kiedy zanurkowała - skupiłeś wzrok na miejscu, w którym powinna się wynurzyć, ale tego nie robiła - nie liczyłeś czasu w godzinach, nie liczyłeś go nawet w minutach - to były sekundy, o których już było wspomniane - bardzo długie sekundy, w których w głowie paliła się lampka z wiadomością o tym, że ptaki latające po niebie nie potrafią przecież zanurzać się w głębinach... ale jej jednak się udało! Uniosła twoją różdżkę jak trofeum, wychodząc z wody, by zaraz paść obok ciebie, wyczerpana, wręczając ci to... coś... coś, czemu zacząłeś się przypatrywać, ważąc ją w dwóch dłoniach i którą miałeś ochotę przełamać na pół - głupi przedmiot... a powstrzymała cię przed tym tylko głupia przyzwoitość - łał, więc jednak jakąś miałeś - przyzwoitość co do tego, że Esmeralda naprawdę bardzo się postarała, sporo zaryzykowała, żeby ci tą różdżkę przytargać...
Teraz jej dotyk, jej spojrzenie, kiedy cię wyciągała, jej siła, która przecież przy twojej była taka skąpa... teraz powoli cofałeś się wstecz do momentu odzyskania tchu w piersiach i uwolnienia z ramion jeziora... to było coś bezcennego, czyż nie? Coś, co sprawiło, że lekko wygiąłeś kąciki warg w górę, zaciskając palce na wystruganym drewnie, czując chłodny powiew wiatru na plecach, a wraz z nim nieprzyjemny dreszcz przez kark sunący.
- Chybiłem avadą kedavrą w pewnego śmiecia. - Powiedziałeś to z tym lekkim śmieciem, jakbyś mówił o herbacie - uniosłeś różdżkę, by przeciąć nią słońce w połowie - tą samą, której ujarzmienie zajęło ci naprawdę sporo czasu... ale nie mogła oprzeć się twej stalowej woli. Nikt jak dotąd nie mógł. Nawet Vincent Nightray.
Może świty wcale nie były takie złe?
Znów ta cisza pieszcząca uszy i kojąca duszę...
- Nauczyć Cię... accio? - Zapytałeś, kierując na nią oczy, a ten uśmiech... ten uśmiech nie znikał. Nie arogancki, nie wredny... niemalże taki sam, jak za starych, dobrych czasów - minimalny, ale łagodny.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Jezioro - Page 9 Empty Re: Jezioro

Pią Sty 23, 2015 3:08 am
Dziewczyna uniosła delikatnie głowę do góry... jak na razie nie czuła zimna, pewnie dlatego, że adrenalina nadal ją trzymała przez co mięśnie w jej ciele nadal były napięte.
-Czy ty się uśmiechasz?- Mruknęła i szturchnęła go delikatnie palcem w policzek który mimo wszystko się uniósł.
-A jednak się uśmiechasz...- Zaświergotała radośnie. Niebywałe jak ta dziewczyna szybko odzyskuje siły, a fakt, że przed chwilą była gdzieś na dnie jeziora wydawał się być dla niej juz tylko mglistym wspomnieniem. Niesamowite jak szybko potrafi zapominać i tym samym wybaczać.
-Sahir...- Mruknęła cicho i przyjęła taki ton głosu jak by była jego matką.
-Nie możesz próbować zabić kogoś tylko dlatego, że ciebie wkurzył... po za tym jak był takim śmieciem jak mówisz to chyba zrobił byś mu tylko przysługę zabijając go nie uważasz- Takie słowa z jej ust... tak Sahir dobrze usłyszałeś. Nigdzie w tym zdaniu nie było kazań typu "każdy ma prawo żyć", co się zmieniło w postrzeganiu świata przez dziewczynę, dlaczego już nie chce kochać i pomagać wszystkim jak leci, tylko wybiera sobie z większa dokładnością przyjaciół.
-Co?...- Mruknęła z wyraźnym niedowierzaniem, czy to był ten sam Sahir którego znała, czy może ktoś się podszył tylko pod niego. Sahir który chciał by ją czegoś nauczyć, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że wiąże się to ze spędzeniem więcej czasu w jej towarzystwie.
-Pewnie masz większe problemy na głowie niż moje niedouczenie się- Cóż w sumie ledwo co nauczyła się pisać i czytać, chociaż nadal składała teoretycznie literkę po literce, ale o tym Sahir akurat nie musi wiedzieć bo i niby po co. Przecież to nic do jego życia nie wniesie... no właśnie do jego, dlaczego dziewczyna zawsze próbowała mówić tylko to co zostawiło by jakiś ślad w jego duszy, czy naprawdę nadal uważała się za osobę której życiową misją jest pocieszanie innych i kompletne zapominanie o własnym życiu. Cóż to już musicie sami ocenić.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Jezioro - Page 9 Empty Re: Jezioro

Pią Sty 23, 2015 3:52 am
Czy się uśmiecha... no tak, uśmiecha, z lekkim niedowierzaniem nawet dla faktu, że to robi - nie, jego uśmiech nie był aż takim towarem deficytowym, tylko w ostatnich miesiącach jakoś... zaginął. Zagrzebał się pod wszystkimi zdarzeniami, jakie wtedy miały miejsce i trudno było go odnaleźć, ale wciąż potrafił się uśmiechać, jak widać - po tym felernym roku, kiedy niemal do nikogo się nie odzywał, kiedy odziczał, kiedy zapomniał co to jest kontakt z innym człowiekiem, po tym roku, kiedy szukał na nowo przyjaciół, kiedy na nowo uczył się rozmawiać i być - po tym roku znowu jesteś w punkcie, w którym wszystko można wziąć na nowo - wszystko dzięki ironicznemu powstaniu z martwych, bardzo przełomowego - wszak sam się do bram śmierci posłałeś, nawet jeśli nikt nie wiedział o tym, żeś aktu samobójczego dokonał, byle tylko zajebać twoją zmorę...
Odwróciłeś od kobiety twarz, próbując odnaleźć w ociężałym umyśle jakieś zaklęcie, które suszyłoby ubrania, ale nie bardzo mogłeś sobie takie przypomnieć... chyba że zastosować neutralizację morderczego wpływu ognia i rzucić potem ogień na ciuchy, ale nie byłeś pewien, czy by to poskutkowało w jakikolwiek sposób, czy czasem ciuchy by nie spłonęły... to by było dopiero widowisko..! Paradowałbyś nago po błoniach! Wtedy na pewno złapałbyś szlaban.
- Nie prosiłem o nauki moralne. - Zauważyłeś nieco cierpkim tonem - nie zamierzałeś o tym rozmawiać, nie chciałeś poruszać tego tematu - jak przez mgłę pamiętałeś tą walkę od momentu zbliżenia się do Puchona i wymierzenia mu kopniaka. Nie, nie prosiłeś o nauki moralne i nie zamierzałeś brać ich pod uwagę, nie chciałeś mówić o jakichkolwiek mordach, tym, że chybiłeś i tym, co by się stało, gdybyś NAPRAWDĘ go trafił... Miałbyś przejebane. Miałbyś naprawdę przejebane, gdyby był tu jakikolwiek świadek. No tak - i tyle byłoby z uśmiechu - czarnowłosy odetchnął ciężej i sięgnął palcami do włosów, by je przeczesać - wyglądasz teraz pewnie jak spaniel z tymi ulizanymi włosami i wiszącej na tobie szacie Ravenclawu.
- Nie, to nie, nie będę się prosił. - Stwierdził krótko i na temat.
Ta szóstka uczniów, którą zabiłeś... twoje dłonie nadal śmierdziały ich krwią.
Ty ich zabiłeś.
Naprawdę to zrobiłeś.
Swoimi własnymi rękoma ukatrupiłeś ich jak szmaty, jak nic nie warte robaki.
Czy Kyohei naprawdę był takim śmieciem..? Nie, nie myślałeś tak o ludziach... prawda? Prawda, że każde życie jest cenne..?
Nie, chyba nie prawda...
Sięgnąłeś do kieszeni, z której wyciągnąłeś paczkę papierosów - ale oczywiście były całe przemoczone... rzuciłeś je na bok z irytacją, by przejechać palcami po twarzy. Przecież nie będziesz się tłumaczył, dlaczego to zrobiłeś... przecież nie będziesz szukał wymówek... Przecież nie będzie z nią rozmawiał, dlaczego niby w ogóle miałbyś z nią zamieniać jakiekolwiek słowa?
- Dzięki. - Znów krótkie, proste słowo - może takiej bezpośredniości nauczyła Cię właśnie Alex..? Z tych paru osób, które na swojej drodze spotkałeś... każda pokazywała ci coś nowego.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Jezioro - Page 9 Empty Re: Jezioro

Pią Sty 23, 2015 4:05 am
Cyganka usiadła zaraz obok niego z delikatnym uśmiechem. Po chwilce przechyliła się lekko w bok szturchając go tym samym swoim ramieniem.
-Przecież ja ci nie prawię żadnych morałów- No fakt... nie mówiła niczego w stylu "lepiej by było gdybyś", albo "ja na twoim miejscu".
-Po prostu wyraziłam własne zdanie. Do tego to chyba mam prawo- Mruknęła i wyciągnęła nogi przed siebie zakrywając je i tak mokrą już spódnicą, ale co tam... i tak była cała mokra a adrenalina nadal nie spadała. Popatrzyła swoimi zielonymi oczętami na Sahira i dźgnęła go delikatnie palcem w ramię.
-Nie ty powinieneś prosić... a ja... więc poczekaj... może kiedyś nadejdzie taki dzień kiedy o coś ciebie poproszę, albo może nawet będę błagać- Błagająca Esmeralda wydawała się być naprawdę abstrakcyjna. Przecież ta dziewczyna kompletnie nie potrafiła schować swojej dumy do kieszeni. Zawsze chodziła z głową podniesioną wysoko... nawet wtedy kiedy po jej twarzy płynęły łzy. Może to był jeden powód dla którego nikt tak naprawdę nie mógł rozszyfrować tego co tak naprawdę siedzi na dnie jej duszy. Ty ją Sahir poznałeś trochę, ale nie możesz powiedzieć, że ją znasz. Jej umysł podobnie jak i dusza nadal były dla ciebie zamknięte. Nigdy nie poznasz w pełni tego zjawiska które ciebie zaintrygowało w pełni. Nie poznasz jej słodki sekretów ani cygańskich czarów które być może na ciebie rzuca. Musisz zaakceptować to, że po protu jest... i nie pytać się o nic.
-Za co?- Zapytała się zdziwiona. Kompletnie nie miała pojęcia za co jej dziękował. Przecież to co zrobiła to było tak bardzo naturalne, w końcu był dla niej naprawdę kimś ważnym, no i obiecała, że go nie zostawi tak łatwo.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Jezioro - Page 9 Empty Re: Jezioro

Pią Sty 23, 2015 4:36 am
Och, nie tykaj, nie tykaj Cyganko, im więcej kontaktu fizycznego, tym większa szansa, że Czarny Kot z nastroszoną sierścią i zżarty własną dumą i rozbuchanym ego odwróci się i odejdzie, urażony tym, że zwykła śmiertelniczka raczy poświęcić mu więcej uwagi, niżby sam chciał dostać - ale wiecie co? Tak było naprawdę w porządku. Nailah stroszył sierść, pokazywał pazury, drapał i gryzł kłami, które gryźć potrafiły aż za dobrze, jednak w tym wszystkim, na przekór tym czynom i większości słów, chciał takiego kontaktu, jaki właśnie teraz dawała mu Esmeralda - nawet jeśli uważał go za nienaturalny i trudno było mu go umieścić w swym wnętrzu tak, żeby wszystko automatycznie tego nie odrzucało jako ewentualnego niebezpieczeństwa zbliżenia kogoś do siebie. Nie chciałeś nikogo zapisywać w swych myślach, nie tak, by ten ktoś został do Ciebie przywiązany i by wlókł się za Tobą jak cień, obawiałeś się tego - autentycznie się bałeś właśnie takiej kolejności zdarzeń. Zaprzyjaźnienia się. Co dopiero o miłości mowa..! Nie jesteś zdolny do odczuwania miłości, toteż nie chciałeś, by ktokolwiek obarczał się nią względem Ciebie, ponieważ aż za dobrze wiedziałeś, że nie byłbyś w stanie jej odwzajemnić. Ledwo potrafiłeś zwrócić najprostsze gesty, by nie pozostać w znajomości kompletnie bierny... W takich momentach, jak to, wszystko Cię dobijało - to były te twoje chwile słabości, których nie chciałeś pokazywać światu - ale również miałeś tą łagodną stronę, tą, która ukazywała się teraz, która zdolna była do powołania się na uśmiech - czy poza nim było coś jeszcze, coś dalej..? Znowu oczarowywałaś go, a on się temu czarowi poddawał i nie szukał ucieczki, nie wiedział, w którym punkcie jest to fałszem, a w którym prawdą, sama zapewne nie byłaś tego do końca pewna... I tak, to prawda, nie znał Cię w pełni, ale On zawsze miał pewne swoje tabu, dopóki niebezpiecznie nie poruszyło się linii jego ciekawości - wtedy musiał poznać, choćby za cenę życia, teraz jednak wszystko kołysało się na poziomie kontentu z tego, że nie wszystko jest jasne i podane na dłoni, bo przecież wtedy... byłoby zbyt nudno. Tak nadal istnieje pewna furtka, która gwarantuje nieprzewidywalność zdarzeń. Jesteś bardzo dziwną osobą, Esmeraldo - na tyle dziwną, że Nailah nie wiedział, czy powinien Cię traktować jak wroga, czy może sprzymierzeńca - robiłaś wiele dobrych rzeczy, ale byłaś lepszą tkaczką złudzeń, niż On, zaś jego akceptacja co do takich rzeczy była bardzo niska... a mimo to siedzi tutaj z tobą, jakby nigdy nic, woląc teraz nie dopuszczać tych myśli do siebie, bo bez nich wszystko było okej... I jak tu nie marzyć o byciu idiotą?
- Ty? Błagająca? - Wolałbyś nigdy tych słów nie usłyszeć, one, niczym zdradliwe węże, zaraz owinęły się wokół twoich kostek i wbiły kły w skórę, wciskając swą truciznę do krwiobiegu - to ta cząstka, która chciała, by ludzie klękali, by błagali... A Ona..? Ta dumna kobieta, taka złamana..? Nie, nie, nie myśl o tym, nie pragnij tego... ten mrok... tego mroku nie było. On się pojawił wraz z dziedzictwem Nightraya, który nie pozwalał Ci o sobie zapomnieć nawet w grobie.
Głowa wciąż ci ciążyła i nie chciała zrobić lekszą - pewnie już nigdy taką nie będzie... a może to tylko teraz, po tym zmęczeniu, po próbie zebrania zamglonych wspomnień, przy tym, że właśnie ta Cyganka spłaciła dług wobec Ciebie i nie mogłeś żądać więcej jej życia, ni rościć sobie do niego praw? Materializm, posiadanie - gdzieś ci się to wszystko wsunęło do osobowości, w której ponad wszystko co ceniłeś? - właśnie bezinteresowność... Wszystko stawało się jednym, wielkim gównem, ale trzymaj fason - akceptujesz siebie i świat takim, jakim jest, nie ma sensu się nad sobą użalać, nigdy nie było w tym sensu...
Chyba chciałbyś jej powiedzieć, że wcale nie chciałeś go zabić (ha! raczysz żartować?), chyba chciałbyś wyjaśnić, że to bardzo ważne, by własne zdanie posiadała, chyba chciałeś nawet powiedzieć, że będziesz czekać, ale z tego wszystkiego, z całych tych myśli, nic nie wymknęło się na zewnątrz - samo ich pojawienie się stanowiło zagrożenia - to była ta część prawdy, która nie mogła wyjść na światło dzienne, byś nie tracił pionu, który utrzymywałeś.
Nie ważne, przy kim chciałeś się pionu pozbawić, leżeć i płakać, wyć jak ranne zwierze, wyrażając całą złość, gniew i... tą właśnie niszczącą rozpacz.
- Za różdżkę. - Przecież nie za uratowanie życia, no skądże znowu...
- Jesteś zbyt dumna, by kogokolwiek błagać. I nigdy nie waż się błagać mnie o cokolwiek. - Dokończył po długiej chwili wcześniej przerwaną myśl. - Co to by była za frajda ujrzeć kapitulację fałszywego, Niebiańskiego Ptaka?
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Jezioro - Page 9 Empty Re: Jezioro

Pią Sty 23, 2015 4:58 am
Cyganka uśmiechnęła się delikatnie. Owszem... miał rację Esme nigdy nie będzie błagać bo to nie w jej stylu kompletnie. Nie wiedziała co by należało zrobić aby schować swoją dumę. Z resztą cyganie są z reguły dumnymi ludźmi. Celebrują na każdym kroku to kim są i nie próbują udawać kogoś innego. Esmeralda też nie udawała, ale po prostu nie mówiła wszystkiego, przecież to nie było kłamstwo.
-Aaaa... wiesz to pewnie ważna rzecz dla ciebie... a co jest ważne dla ciebie jest ważne dla mnie- Powiedziała i przełożyła sobie spokojnie włosy przez ramię. Cóż wiedziała, że z tym pewnie kryją się jeszcze podziękowania za uratowane życie, ale przecież Sahir tego nie powie na głos, nie było takiej opcji a i Esme od niego tego nie wymagała. Chyba pod tym względem była naprawdę fajna... nie mówiła ci jaki masz być, jak masz się zachowywać, albo jak mówić. Po prostu akceptowała ciebie takiego jakim byłeś i nie chciała ciebie zmieniać... więc się nie zmieniaj.
-Kapitulację... ja się nigdy nie poddam... może i nie mam już skrzydeł, ale na pewno nie dam siebie tak łatwo zabić- To prawda dziewczyna z reguły znajdowała jakieś inne rozwiązania. Można było ją pozbawić skrzydeł, nóg albo innych części ciała, ona i tak znalazła sposób aby wrócić do swoich wyimaginowanych przestrzeni.
-Sahir...- Zaczęła niepewnie i założyła sobie jedno pasmo swoich czarnych włosów za ucho.
-Wolał byś abym nie schodziła na ziemię, abym cały czas szybowała gdzieś pod niebem, czy może lepiej by było gdybym w końcu dotknęła nogami ziemi- Sama nie wiedziała co było dla niej lepsze. Tam w przestworzach była sama, nikt jej nie towarzyszył... z kolei jej kruche ciałko niestety nie nadawało się do życia na tej ziemi. Jej psychika najpewniej by pękła w przeciągu kilku chwil... pytanie tylko czy to jest prawda, czy może pod tą powłoczką delikatnej dziewczynki nie kryje się istna skała, którą wcale nie tak łatwo zniszczyć.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Jezioro - Page 9 Empty Re: Jezioro

Pią Sty 23, 2015 5:22 am
Brzmiało to... źle. Brzmiało to... niepokojąco. Ważna rzecz dla Ciebie ważną rzeczą dla niej? Niby dlaczego? To naturalne, że różdżka była dla Ciebie ważna, przecież dla każdego czarodzieja była - stanowiła odzwierciedlenie głównego trzonu charakteru bohatera i bez niej nie było można rzucić najmniejszego czaru - jak więc mógłbyś powiedzieć, że ten przedmiot nie jest istotnym elementem twego życia? Zwłaszcza, że w przypadku tego magicznego patyczka, było to coś więcej, niż tylko... rzecz - wszak miały one swą własną duszę, swą własną wolę, same wybierały tego, kto będzie je dzierżyć, potrafiły się sprzeciwiać swemu czarodziejowi i rzucać zaklęcia za pomocą własnej woli, jeśli tylko wyczuwały niebezpieczeństwo, lub sprzyjającą ku temu sytuację - były niemal jak towarzysz - zawsze milczący, ale potrafiący działać na swe własne sposoby... Jednak nadal brak było odpowiedzi, dlaczego niby Esmeralda miałaby mieć te same priorytety, co Ty? Powinieneś zapytać, czy może lepiej tego nie wiedzieć? Wszystko jest dla ludzi, ale nie wszystko powinno się badać i nie wszystkiego dotykać.
Jasne, że nie dasz - pod pewnymi względami byłaś dla niego niemal nieosiągalna, a on zdając sobie z tego sprawę nie próbował sięgać po strzelbę, aby ściągnąć cię na ziemię, przynajmniej nie dziś, nie teraz - ostatni raz był wystarczającym, w którym tego dokonał, niech dzisiaj chociaż panuje spokój, bo nie potrafiłeś przewidzieć, co następnym razem przywiedzie Ci twa spaczona jaźń.
Nie chciałeś tak kończyć.
Nie chciałeś mieć takich rozterek, ani nie chciałeś dotrzeć do takiego miejsca w swoim życiu - powinieneś był umrzeć już dawno temu, tamtej pamiętnej zimy, wtedy przynajmniej twe sumienie pozostałoby krystalicznie czyste, oddane wszystkim wokół, żaden mrok nie znajdował dojścia do twego własnego światła, które wytwarzałeś i które ofiarowałeś wszystkim wokół - tylko tak naprawdę czego dokonałeś? Twe ręce w gruncie rzecze nadal były puste, nikomu nie pomogłeś, nikogo nie ocaliłeś, sprowadzałeś tylko śmierć - cielesną, albo duszy, lub obie na raz, a teraz... teraz mordem one śmierdziały - mordem, który dokonałeś dobrowolnie, nikt Cię do niego nie zmuszał.
- Zostań tam na niebie, Esmeraldo. - Nie patrzyłeś na nią, spoglądałeś na trawę przed sobą, opierając ręce na zgiętych kolanach, lekko uniesionych, gdzieś tam, gdzie kończyła się granica lądu, a zaczynała toń ciemnego jeziora rozświetlonego wciąż blaskami słońca. - Tutaj nic dobrego cię nie czeka. Ludzie to chuje, świat jest brudny i zasyfiały, a Los robi wszystko, by miażdżyć. Tylko tam, w górze, można żyć nieskończonością. Tylko tam można udawać anioła i myśleć, że nie ma się niczego wspólnego z dotykaniem gleby... Tam jest Twoje miejsce. - Ty sobie nie poradziłeś ze ściągnięciem Cię na ziemię. Teraz już potrafiłeś wzbijać się tylko na krótkie chwile, a potem i tak spadałeś, choć wkładałeś wszystkie siły, by na błękicie pozostać. Nie, nic nie było warte schodzenia w dół. - Nikt nie jest warty porzucania wolności. Ludzie pojawiają się i znikają. Tak będzie zawsze. Nie opłaca się im ofiarować skrzydeł. - Na pewno tobie się nie opłacało. Jak wszystko, czego się dotknąłeś, zniszczyłbyś to, potrafiąc docenić tylko przez ulotną chwilę. Tylko po co to wszystko mówisz? No tak, bo Cię zapytała, bo jak powiedziała - każdy ma prawo do własnego zdania... Nawet nie wiedziałeś, ile jest w tym autosugestii, którą chciała Cię naprowadzić, ile w tym manipulacyjnej siły... Było Ci to obojętne. Na ten moment, skoro tak chciała udawać, mogła ile tylko sobie zażyczyła - poddasz się temu, ponieważ nie masz chęci, ni siły, by się opierać choć w minimalnym stopniu. Zresztą, czy to ty tu traciłeś? Ty się tylko bardziej nużyłeś... ale ona poniekąd potrzebowała swoich osłon tak samo, jak Ty potrzebowałeś swoich masek.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Jezioro - Page 9 Empty Re: Jezioro

Pon Sty 26, 2015 2:28 am
"Tam jest twoje miejsce"... te słowa zadzwoniły w jej głowie. Na malinowych usteczkach cyganeczki zakwitł delikatny uśmiech. A był on tak niewinny, że trudno było jednoznacznie określić jakie uczucia tak naprawdę na chwilę obecną zagnieździły się w dziewczynie. Wstała ona tylko ze swojego miejsca, a jej spódnica zatańczyła na silniejszym wietrze który właśnie w tym momencie zawiał. Ustała za chłopakiem po czym po prostu delikatnie go objęła. Mógł wyczuć jej ciepły oddech na swoim policzku, a zaraz potem rozległ się jej miękki głosik.
-Jesteś śmieszny Sahir... wydaje ci się, że poznałeś już wszystkie sekrety życia... uważasz się za lepszego od innych do tego stopnia, że wydaje ci się, że lepiej wiesz gdzie jest miejsce każdego człowieka...- Mogłeś poczuć jak jej dłonie zaciskają się delikatnie na twojej klatce piersiowej przyciskając tym samym twoją postać do jej ciała.
-Śmierć jest tylko jednym z tych sekretów które ci życie pokazało... ale ty jak ten skończony kretyn uznałeś, że to wszystko.- Ponownie wznosiła się z tobą w górę, po raz kolejny próbowała ci dać szansę rozwinięcia swoich skrzydeł.
-Ale ty jesteś martwy Sahir... ale to nie jest wcale wina tego który ci to zrobił, ani niczyja inna... tylko twoja... sam siebie uśmierciłeś, swoją własną ręką. Sam sobie odciąłeś skrzydła. Życie tylko chociaż niechętnie zgodziło się na twoją prośbę- Uścisk zelżał a te dłonie które przed chwilą ciebie podtrzymywały i nie pozwalały abyś zginął zniknęły... głos który przed chwilą przynosił chociaż odrobinkę światełka do twojego życia ponownie zniknęło ci z oczu pozostawiając ciebie w mroku.
-Ludzie znikną... jeżeli ty im na to pozwolisz. Jeżeli nigdy nie będziesz chciał aby odeszli... nawet kiedy przestaną być z tobą a formie fizycznej, cały czas będą u twego boku.- Jej głos wydawał się być coraz bardziej oddalony od twojej osoby. Sam wiesz, że ona nigdy nie pokocha swojego kawałka nieba który dostała bo dla niej to było więzienie. Chciała dotknąć nogami ziemi.
-A co jeśli jestem w stanie żyć na ziemi i nie tracić kolorów... co jeśli nie doceniasz mojej siły- Mruczała cały czas cicho... chociaż z każdą minutą coraz dalej się znajdowała. Mogłeś ją zatrzymać, tylko ty miałeś taką moc, tylko ty mogłeś powstrzymać ją przed powrotem do swojego więzienia... więc sprowadź ją brutalnie na ziemię, naucz ją żyć.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Jezioro - Page 9 Empty Re: Jezioro

Pon Sty 26, 2015 3:24 am
Może i uznawała to za swoje więzienie... Chciałaś wiedzieć, więc ci odpowiedział - to nie była jednak jedyna prawda - to była tylko JEGO prawda, która, jak podejrzewał, nijak nie będzie się zgadzać z Twoją - to nic, zaakceptował twe iluzje i przestał próbować zrozumieć - a może zrozumieć nigdy nie chciał? A może mimo wszystko nadal badał..? Nie potrafił Ci zaufać - ufał tylko sobie i swym możliwością - swemu szczęściu, które nie pozwalało mu umrzeć i pechowi, którego był zwiastunem, jak i całemu pasmu porażek, jakie przez jego życie przeszło - pokładał więc tą ufność w bardzo wielu rzeczach, jednak w Tobie..? Tyś tą, którą obdarzył szacunkiem, która wzrokiem, polem widzenia i duszą nawet go przerastałaś, stanowiąc dla niego zdobycz, po której sięganie poniekąd był zniechęcony... I nie chciał kolejnych gadek o tym, co zjebał i że to wszystko jego wina - zdawał sobie z tego sprawę, nie obwiniał o złe rzeczy, które go spotkały, nikogo - wiedział, że to były jego wybory, wiedział, że mógł powędrować innym torem, ale jednak tego nie zrobił...
Uniósł głowę, kiedy podeszłaś od tyłu i zabrakło mu tchu, kiedy nacisnęła na twoją klatkę piersiową - zamknąłeś oczy i ściągnąłeś z bólu oczy, mając wrażenie, że zaraz zemdlejesz - mimo to nawet nie pisnąłeś, nawet nie próbowałeś się z jej objęć uwolnić... i kiedy twa zdolność wytrzymywania bólu została bardzo mocno nadwyrężona uścisk zelżał - zimna kropla potu spłynęła Ci po skroni, a oddech automatycznie przyśpieszył jak po długim wysiłku.
Dłonie Esmeraldy były chłodne i mokre.
- Zamknij się. - Warknął zmęczonym tonem, twardo i zdecydowanie, odrywając jej ręce od siebie, by się uwolnić z jej dotyku - pajęczyca, która chciała zbliżyć się znów do szerzenia.
Pochyliłeś się w przód, czując zawroty w głowie - przez fakt, że Cyganka zajęła twe myśli ból kompletnie zniknął, a powrócił teraz z nadmiarem, kiedy naruszyła zranione miejsce.
- Co mnie to obchodzi? - Oglądnął się za Tobą. - Mogę uderzyć Tobą o ziemię tyle razy, ile zechcę... mogę ci wyrywać te twoje fałszywie kolorowe pióra... - Uśmiechnąłeś się drapieżnie.
Jeśli chcesz - proszę bardzo, budź w nim ten mrok, który pragnął Cię zniszczyć, który nie marzył o niczym innym, niż o tym, by pogrążyć świat w płomieniach.
Jeśli tak Ci wygodniej...
- Nie chcę nikogo u swojego boku. Nie chcę poznawać życia. Chcę je niszczyć. - Podniosłeś się w końcu na nogi - uczucia drgały w nim jak w kalejdoskopie - jeszcze przed chwilą wydawał się taki spokojny...
On już zapomniał świat twych słów, Esme... Więc zanim spróbujesz odkupić go za słowa zobaczysz jak na drugim rzeki spokojnie stoi ze Śmiercią.
Umierał długo, lecz narodził się drugi raz bardzo lekko.
- Jeśli potrafisz, to proszę bardzo. Żyj jak chcesz. Nic mnie to nie obchodzi. - Rozłożył ramiona, spoglądając w twe oczy bez jakichkolwiek odczuć, by ruszyć w kierunku zamku.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Jezioro - Page 9 Empty Re: Jezioro

Pon Sty 26, 2015 9:58 am
Chcesz niszczyć to życie? a to dopiero ciekawostka. Więc... co ta róża nadal robi przed tobą. Dlaczego tak długo się wahasz, przecież dla ciebie jej życie kompletnie nic nie znaczy. Jest tylko jeszcze jedna upierdliwą osóbką która udaje, że ciebie zna... prawda? Dlaczego nadal żyje i ma się dobrze?
Dziewczyna nie miała zamiaru pozwolić ci tak łatwo odejść, była upierdliwa i musiałeś przyznać, że być może właśnie to ciebie urzekało. Bo może spodobało ci się to, że ktoś w końcu za tobą biegał... a nie ty za kimś. Chwyciła ciebie za nadgarstek i szybkim ruchem odwróciła w swoim kierunku. Wycelowała już swoją różdżką w twoje żebra, w miejsce które sprawiało tobie najwięcej bólu.
-Episkey- Powiedziała, i mogłeś poczuć szybki ból, chrupnięcie i... nagłą ulgę. Skąd wiedziała? chociaż by po tym jak zareagowałeś na jej dotyk.
-Więc dlaczego mówiłeś z taką pewnością gdzie mam się znaleźć... skąd wiesz gdzie jest moje miejsce?- Ponownie te zielone oczy ciebie przeszyły na wylot. Nikt nie potrafił tak patrzeć jak ona. Wydawało by się, że przebijała duszę i jednocześnie mogła poznać wszystkie twoje najskrytsze myśli... niestety to była tylko kolejna cygańska iluzja.
-Więc jeżeli możesz, to dlaczego do tej pory jeszcze tego nie zrobiłeś... na co czekasz? doskonale rozumiem, że sprawia ci radość przyglądanie się jak miotam się w twojej pułapce, ale zastanawia mnie co ciebie powstrzymuje przed wykonaniem ostatecznego ciosu. Dlaczego odchodzisz za każdym razem kiedy już podniesiesz na mnie swoją dłoń- Była tego ciekawa, co zrobiła takiego, że nadal potrafiła wzlecieć... była przez niego trochę poturbowana, ale nie na tyle aby nie mogła mu uciec i robiła to za każdym razem kiedy natrafiała się tylko ku temu okazja.
-Nie chcesz go poznawać, ale mimo wszystko cały czas go doświadczasz nawet w tej chwili... przed życiem nie uciekniesz. Nawet jeżeli uznasz siebie za chodzącego trupa- Wyminęła ciebie zgrabnie i po prostu poszła przed sobą podskakując co chwila pozostawiając ciebie z własnymi myślami, i delikatnym bólem w okolicach żeber które zostały przez nią posklejane.
z/t
Sponsored content

Jezioro - Page 9 Empty Re: Jezioro

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach