Strona 1 z 23 • 1, 2, 3 ... 12 ... 23
- Mistrz Labiryntu
Jezioro
Pon Wrz 02, 2013 2:35 pm
Mieszka w nim wielka kałamarnica. Oprócz tego, znajduje się tutaj mała wysepka, na której uczniowie lubią spędzać czas, mocząc nogi w wodzie.
Jezioro w Hogwarcie zamarzło. Nikt nie wie czy to za sprawą magii czy też warunków pogodowych, ale nie zmienia to faktu, że tworzy to możliwość pojeżdżenia sobie na łyżwach. Czyż nie zapowiadała się fantastyczna przygoda? Zaplanowano nawet zawody polegające na przejechaniu na łyżwach całego jeziora tam i z powrotem.
Przebieg trasy: zaznaczasz w swoich postach po każdym trafieniu, czy jechałeś bez przeszkód czy przeszkodami oraz jak szybko.
Dodatkowe informacje: rzucasz kością K6 przy każdym planowanym przystanku. Przystanków na tej trasie jest 4, więc rzucasz kością 4 razy (jeden rzut na jeden post). Ścigasz się albo z NPCem albo z postacią, która również znajduje się w lokalizacji. Możesz poprosić kogoś o odegranie jakiegoś ucznia. Wyrzucenie 1 i 2 to osiągnięcie małej prędkości na danym odcinku trasy i wywalenie się przynajmniej raz, co skutkuje odjęciem 5 PŻ. 3 i 4 osiągana poprawna prędkość i rozjeżdżanie się łyżw, możliwe że przypadkowo wpadniesz na przeciwnika. 5 i 6 to dobra prędkość i płynna jazda. Wygrywa ten, kto wyrzuci więcej lepszych kości. Po wszystkim zgłoś się po podsumowanie.
Świąteczna lokalizacja:
Jezioro w Hogwarcie zamarzło. Nikt nie wie czy to za sprawą magii czy też warunków pogodowych, ale nie zmienia to faktu, że tworzy to możliwość pojeżdżenia sobie na łyżwach. Czyż nie zapowiadała się fantastyczna przygoda? Zaplanowano nawet zawody polegające na przejechaniu na łyżwach całego jeziora tam i z powrotem.
Przebieg trasy: zaznaczasz w swoich postach po każdym trafieniu, czy jechałeś bez przeszkód czy przeszkodami oraz jak szybko.
Dodatkowe informacje: rzucasz kością K6 przy każdym planowanym przystanku. Przystanków na tej trasie jest 4, więc rzucasz kością 4 razy (jeden rzut na jeden post). Ścigasz się albo z NPCem albo z postacią, która również znajduje się w lokalizacji. Możesz poprosić kogoś o odegranie jakiegoś ucznia. Wyrzucenie 1 i 2 to osiągnięcie małej prędkości na danym odcinku trasy i wywalenie się przynajmniej raz, co skutkuje odjęciem 5 PŻ. 3 i 4 osiągana poprawna prędkość i rozjeżdżanie się łyżw, możliwe że przypadkowo wpadniesz na przeciwnika. 5 i 6 to dobra prędkość i płynna jazda. Wygrywa ten, kto wyrzuci więcej lepszych kości. Po wszystkim zgłoś się po podsumowanie.
- David Cross
Re: Jezioro
Nie Gru 22, 2013 7:45 pm
Ach, tymczasowa samotność. Jakie to miłe uczucie. Mógł sam przejść się po błoniach okalających szkołę i przemyśleć parę spraw. Oczywiście żadna z nich nie miała wiele wspólnego z nauką, co to to nie. Jego myśli odpływały raczej ku wydarzeniom przyszłym, odległym i jakby niedostępnym. Jego plany były na tyle dalekosiężne, że sam nie do końca wiedział, jak się za to zabrać. Skończyć szkołę, wyjechać w poszukiwaniu wiedzy i co? I tyle wiedział, czyli właściwie nic... Ech, baranie, jak Ty sobie poradzisz w życiu. - Upominał sam siebie. Na razie miał do zaliczenia ten rok i następny. Co prawda nie przewidywał żadnych trudności, ale to nigdy nie wiadomo. Poprawił kurtkę, przeczesał palcami włosy i powędrował nad brzeg jeziora. Lubił tu przebywać. Coraz częściej to miejsce było puste, dawało ukojenie. Wyjął różdżkę i przyjrzał się jej. Bez tego patyka byłby strasznie bezbronny, wystawiony na każdą przemoc. Z drugiej zaś strony w każde wakacje radził sobie niezgorzej bez niej. Przebywał wtedy głównie z bratem i jego bandą łapiąc wszystkie najgorsze zachowania. Z nimi palił papierosy, pił tanią wódkę i robił się coraz bardziej arogancki. Jak dobrze, że twarde warunki Hogwartu temperowały go nieco i wyzwalały w nim nieco pozytywniejsze zachowania. Dotarł nad brzeg jeziora i osuszył zaklęciem kawałek ziemi, aby dało się na nim przysiąść. Rozłożył się wygodnie i przymknął oczy. Mógł w spokoju marzyć i rozmyślać... o taaak...
- Arya Wordsworth
Re: Jezioro
Nie Gru 22, 2013 8:39 pm
Tym razem nie dane było Davidkowi zbyt długo pomedytować w spokoju, gdyż w polu rażenia pojawiło się "puchońskie tornado". Arya. I wszystko jasne.
Aktualnie uprawiała miotlarstwo artystyczne na modłę mugolskich deskorolek chwiejąc się na ukochanej miotełce w przód i w tył.
- Z drogi śledzie, Arijka jedzie!- Zdążyła tylko wrzasnąć nim nie natrafiła na jedyną przeszkodę w promieniu paru metrów. Ba! Całe błonia były dzisiaj jakieś wybitnie puste. A to feler.
Zacisnęła tylko powieki z piskiem wpadając na niego. I tu już zadziałała czysta fizyka, kiedy rąbnęła w Puchona.
Lądowanie bardzo miękkie i przyjemne... No cóż przynajmniej dla niej.
- No czeeeść.- Strzeliła balona z gumy do żucia uśmiechając się przy tym uroczo. Nie zamierzała w cale z niego schodzić. Powinien czuć fejm, że wylądowała właśnie na nim, nie? - Jestem Arya Anastasia Wordsworth. A ciebie jak zwą?
Aktualnie uprawiała miotlarstwo artystyczne na modłę mugolskich deskorolek chwiejąc się na ukochanej miotełce w przód i w tył.
- Z drogi śledzie, Arijka jedzie!- Zdążyła tylko wrzasnąć nim nie natrafiła na jedyną przeszkodę w promieniu paru metrów. Ba! Całe błonia były dzisiaj jakieś wybitnie puste. A to feler.
Zacisnęła tylko powieki z piskiem wpadając na niego. I tu już zadziałała czysta fizyka, kiedy rąbnęła w Puchona.
Lądowanie bardzo miękkie i przyjemne... No cóż przynajmniej dla niej.
- No czeeeść.- Strzeliła balona z gumy do żucia uśmiechając się przy tym uroczo. Nie zamierzała w cale z niego schodzić. Powinien czuć fejm, że wylądowała właśnie na nim, nie? - Jestem Arya Anastasia Wordsworth. A ciebie jak zwą?
- David Cross
Re: Jezioro
Nie Gru 22, 2013 8:52 pm
Nawoływania Aryi dochodzące z oddali jakby przeszły obok niego, zupełnie nie zajmując swą obecnością. Był to jego ostatni błąd, zanim bliżej niezidentyfikowane coś uderzyło w niego z niemałym impetem. Cóż, przynajmniej już wcześniej leżał, toteż za bardzo swojego położenia nie zmienił. Pojawił się jednak nowy element w jego otoczeniu, czarnowłosa piękność leżąca na nim. Okupił co prawda to sporą dozą bólu, towarzyszącemu temu zderzeniu, lecz chyba było warto. Co śmieszniejsze, nie kwapiła się, żeby z niego zejść. Czy ona zdaje sobie sprawę, co mu gniecie kolanem!? Wykrztusił w odpowiedzi. - H.. Hej, jestem David. Właściwie... Jak się na mnie znalazłaś? - Uśmiechnął się mimowolnie, bądź co bądź, dziewczyna była przeurocza. Mimo wszystko spotkanie okazało się miłe, nawet za koszt utraconego spokoju. Ciemne plamy zakłóciły mu obraz... Leż kochana, leż sobie na mnie do woli, ale zmień lekko położenie...
- Arya Wordsworth
Re: Jezioro
Nie Gru 22, 2013 9:09 pm
- Spadłam ci z nieba, Davidzie~
Odparła nakręcając sobie włoski na palec, po czym poprawiła kokardę na głowie i w końcu po analizie za i przeciw zsunęła się z niego przysiadając obok na ziemi, bo bidulek wyglądał jakby miał jej zaraz tu odpłynąć. A przecież go nie zaciągnie do Skrzydła Szpitalnego. Gdzie ona taka malutka by go uniosła?
- A ty co tu porabiasz? Obłoki oglądasz? Ostatnio widziałam taki w kształcie kaczki, ale poza tym to z deczka nudnawe zajęcie. Wolę quidditch. Wiesz prawdziwa baba jaga powinna umieć latać na miotle. A ty lubisz? Jestes w drużynie?.- Oho... Rozpaplała się na dobre. Zamilkła dopiero po dłuższej chwili, kiedy jej guma malinowa przestała być malinowa.
Kulturalnie wyciągnęła ją z usteczek i wyrzuciła gdzieś za siebie.
Odparła nakręcając sobie włoski na palec, po czym poprawiła kokardę na głowie i w końcu po analizie za i przeciw zsunęła się z niego przysiadając obok na ziemi, bo bidulek wyglądał jakby miał jej zaraz tu odpłynąć. A przecież go nie zaciągnie do Skrzydła Szpitalnego. Gdzie ona taka malutka by go uniosła?
- A ty co tu porabiasz? Obłoki oglądasz? Ostatnio widziałam taki w kształcie kaczki, ale poza tym to z deczka nudnawe zajęcie. Wolę quidditch. Wiesz prawdziwa baba jaga powinna umieć latać na miotle. A ty lubisz? Jestes w drużynie?.- Oho... Rozpaplała się na dobre. Zamilkła dopiero po dłuższej chwili, kiedy jej guma malinowa przestała być malinowa.
Kulturalnie wyciągnęła ją z usteczek i wyrzuciła gdzieś za siebie.
- David Cross
Re: Jezioro
Nie Gru 22, 2013 9:16 pm
Podciągnął się na łokciach i spojrzał na nią uważnie. No no... - Właściwie, to ćwiczyłem sporo w dawnych czasach na pozycji obrońcy, ale nie jestem w drużynie... A może powinienem być? Trzeba to będzie przemyśleć. A dlaczego patrze w niebo? Właściwie to przysypiałem, tak o, po prostu cieszyłem się lenistwem. To skąd się tu wzięłaś? - Uśmiechnął się, szczerząc białe ząbki. Ciekawa istotka, ot co. I skoro spadła z nieba to znak, że dla niego. - Nie zimno Ci, tak siedzieć na ziemi? - Ściągnął szybko bluzę i ułożył obok siebie, aby przysiadła - Proszę. - Przeczesał włosy, przyglądając jej się z zaciekawieniem.
- Arya Wordsworth
Re: Jezioro
Nie Gru 22, 2013 9:24 pm
- Kto by pomyślał, że taki rycerski i nie Gryfon.
Przekręciła się tak, aby na bluzie się położyć i oprzeć twarzyczkę na dłoniach, o dziwo na razie nie sięgając po kolejną gumę. Puchatek był dość zajmującym towarzyszem.
Machnęła ręką gdzieś w stronę zamku.
- Stamtąd przyleciałam. W sumie to zwiałam przez okno z historii magii, ale ćsii.- Przyłożyła palec do ust mrużąc oczy.- Przyjemna pogoda, niby grudzień, ale śniegiem bozia w tym roku pogardziła.
Słysząc, że ćwiczył, a nie grał aż otworzyła z oburzenia usta.
- No wiesz co! Musimy walczyć o honor naszego domu! No pacz... Krukoni super przykujonią i dostaną nagrody za naukę. Gryfoni i ślizgoni będą się bić po buźkach o puchar domów. A nam co zostało jak nie sport?
Przekręciła się tak, aby na bluzie się położyć i oprzeć twarzyczkę na dłoniach, o dziwo na razie nie sięgając po kolejną gumę. Puchatek był dość zajmującym towarzyszem.
Machnęła ręką gdzieś w stronę zamku.
- Stamtąd przyleciałam. W sumie to zwiałam przez okno z historii magii, ale ćsii.- Przyłożyła palec do ust mrużąc oczy.- Przyjemna pogoda, niby grudzień, ale śniegiem bozia w tym roku pogardziła.
Słysząc, że ćwiczył, a nie grał aż otworzyła z oburzenia usta.
- No wiesz co! Musimy walczyć o honor naszego domu! No pacz... Krukoni super przykujonią i dostaną nagrody za naukę. Gryfoni i ślizgoni będą się bić po buźkach o puchar domów. A nam co zostało jak nie sport?
- David Cross
Re: Jezioro
Nie Gru 22, 2013 9:35 pm
-Nie wiem... Może bycie ponad to? - Roześmiał się wesoło. - Dobrze dobrze, zajmę się tym na dniach. Czemu zwiałaś od Binnsa? Przecież on zawsze takie ciekawe rzeczy opowiada. - David podciągnął kolana, obejmując je rękoma i przekręcając się delikatnie w stronę rozmówczyni. Jak on ją mógł przez tyle lat nie zauważyć?! Marny powód do dumy, takie urocze dziewczę. -A Ty? Widzę, że latanie idzie Ci niezgorzej, może spróbowałabyś w sporcie. - Lekko kpiący uśmieszek wystąpił na jego twarzy. - Oj, zgrywam się tylko, na pewno latasz świetnie! Możemy polatać jutro wspólnie, sprawdzimy jak sobie radzisz. A jak upadniesz, to znowu postaram się leżeć gdzieś w okolicy, żebyś miała miękko...
Ciekawe czym przypłaci taką niewinną rozmowę. Znając Hogwart dziewczyna ma jakiegoś przerośniętego chłoptasia, zazdrosnego nawet o dzielenie się powietrzem z kimś obcym. Cóż, pewnie znowu przyjdzie mu się pojedynkować o nic gdzieś w zapomnianych korytarzach zamczyska. A co tam, warto.
Ciekawe czym przypłaci taką niewinną rozmowę. Znając Hogwart dziewczyna ma jakiegoś przerośniętego chłoptasia, zazdrosnego nawet o dzielenie się powietrzem z kimś obcym. Cóż, pewnie znowu przyjdzie mu się pojedynkować o nic gdzieś w zapomnianych korytarzach zamczyska. A co tam, warto.
- Arya Wordsworth
Re: Jezioro
Pon Gru 23, 2013 1:44 am
- Myślisz, że zasada "miej wyebane, a będzie ci dane" nam pomoże? W sumie... Oni sobie wszyscy myślą, że Puchoni takie leszcze, a tu bum! Rozwalimy ich na każdej płaszczyźnie. To mogłoby się udać... Gdzie trzech się bije tam czwarty zgarnia puchary, yeah! Ale zgłoś się. Quidditch jest fajny~
Podrapała się lekko po nosie słysząc komplement.
Oj tam, zaraz świetnie... była w drużynie (pani kapitan taki fejm), miała fioła na punkcie tego sportu, a że zwykle przeciwnicy patrzyli się jej w dekolt to i czasami tego cholernego znicza łapała.
- Przyznam ci się do czegoś... ale nie mów nikomu okeej?- Zniżyła głos do konspiracyjnego szeptu i stwierdziła niezwykle poważnym tonem.- Tak naprawdę... to mam lęk wysokości.
Kąciki ust jej drgnęły, ale gdy zobaczyła jego minę to roześmiała się perliście.
- Chętnie z tobą polatam jutro~ Akurat mam podwójną historię magii to sobie zrobię wagary. Uwielbiam Binnsa, ale temat monarchii wczesnomagicznych już uszami wychodzi. Mój braciszek jest super ekstra czajnikiem... wróć prymusem! prymusem jest i zawsze robi notatki soł o testy się nie martwię
O dziwo jedynym "przerośniętym chłoptasiem" z otoczenia panny Wordsworth był jej kochany, 192 centymetrowy braciszek Arszenik. Arsen znaczy się.
Inni chłopcy jakoś Aryę omijali baaardzo szerokim łukiem. No cóż. Najczęściej powodem był fakt, że zawsze była "zbyt". Zbyt niska, zbyt rozgadana, zbyt sarkastyczna, zbyt dziecinna, zbyt specyficzna, zbyt arogancka, zbyt pyskata, zbyt mocno kochała gumę do żucia (rly, raz jeden chłopek postawił jej ultimatum - "Ja czy jagodowa guma, wybieraj Aryio!" potem szukał sobie dziewczyny przez dobre pół roku).
A przecież... nie takie to puchoniątko straszne na jakie wygląda.
Podrapała się lekko po nosie słysząc komplement.
Oj tam, zaraz świetnie... była w drużynie (pani kapitan taki fejm), miała fioła na punkcie tego sportu, a że zwykle przeciwnicy patrzyli się jej w dekolt to i czasami tego cholernego znicza łapała.
- Przyznam ci się do czegoś... ale nie mów nikomu okeej?- Zniżyła głos do konspiracyjnego szeptu i stwierdziła niezwykle poważnym tonem.- Tak naprawdę... to mam lęk wysokości.
Kąciki ust jej drgnęły, ale gdy zobaczyła jego minę to roześmiała się perliście.
- Chętnie z tobą polatam jutro~ Akurat mam podwójną historię magii to sobie zrobię wagary. Uwielbiam Binnsa, ale temat monarchii wczesnomagicznych już uszami wychodzi. Mój braciszek jest super ekstra czajnikiem... wróć prymusem! prymusem jest i zawsze robi notatki soł o testy się nie martwię
O dziwo jedynym "przerośniętym chłoptasiem" z otoczenia panny Wordsworth był jej kochany, 192 centymetrowy braciszek Arszenik. Arsen znaczy się.
Inni chłopcy jakoś Aryę omijali baaardzo szerokim łukiem. No cóż. Najczęściej powodem był fakt, że zawsze była "zbyt". Zbyt niska, zbyt rozgadana, zbyt sarkastyczna, zbyt dziecinna, zbyt specyficzna, zbyt arogancka, zbyt pyskata, zbyt mocno kochała gumę do żucia (rly, raz jeden chłopek postawił jej ultimatum - "Ja czy jagodowa guma, wybieraj Aryio!" potem szukał sobie dziewczyny przez dobre pół roku).
A przecież... nie takie to puchoniątko straszne na jakie wygląda.
- David Cross
Re: Jezioro
Pon Gru 23, 2013 4:56 pm
Uniósł delikatnie jedną brew. - Lęk wysokości? Przecież szukający latają najwyżej i najszybciej? Jak Ty sobie radzisz tam wysoko!? - Zaskakująca dziewczyna. I zabawna to fakt, taka trochę cukierkowa. Może to i dobrze? Przynajmniej rozmowa o niczym jest taka bezstresowa. Nie, żeby gnębiły go tak czy inaczej jakieś stresy. Po prostu czuł się normalnie. I to było fajne. - Mówisz Historia Magii i braciszek? Nieładnie tak uciekać, oj nieładnie! Ja nawet nie wiem co mam, będę musiał sprawdzić. Właściwie nie powinno być problemów z żadnym z przedmiotów, ale mimo wszystko wolę być upewniony. Ech.. mi też by się taki prymus z gotowymi notatkami przydał. A tak, wieczorami sam przysypiam nad dzierganiem głupich zadań domowych. Ale cóż, taki człowiek sobie wybrał los. -
Poprawił delikatnie siedzisko i rozejrzał się w około. Strasznie tu mimo wszystko pusto, tylko oni we dwoje nad tym jeziorem. Oj, będą wieczorem ploteczki w pokoju Puchonów, będą. Aj tam, nie takie rzeczy przechodziły obok niego, całkowicie nie zaprzątając sobą uwagi Krzyża.
Poprawił delikatnie siedzisko i rozejrzał się w około. Strasznie tu mimo wszystko pusto, tylko oni we dwoje nad tym jeziorem. Oj, będą wieczorem ploteczki w pokoju Puchonów, będą. Aj tam, nie takie rzeczy przechodziły obok niego, całkowicie nie zaprzątając sobą uwagi Krzyża.
- Arya Wordsworth
Re: Jezioro
Wto Gru 24, 2013 11:25 pm
- Zamykam oczy i leeeecę.- Pokiwała rozbawiona głową.- Oj przestań, przecież se żartuję. Lubię miotlarstwo.
Słysząc słowo ucieczka, aż wydała z siebie oburzony okrzyk dziesięciolatki, którą oskarża się o zjedzenie całej czekolady na podstawie marnego argumentu jakim jest buzia w brązowe łatki.
- Ja kulturalnie daję przykład innym, żeby dali czasem dzień wolny panu profesorowi, o. Ale tiaa czajnik z notatkami to fajna sprawa.
Swoją drogą nigdy go w pokoju wspólnym nie spotkała. Może dlatego, że ona z natury olewała zadania domowe spisując je (albo i nie) od brata?
- Rozglądasz się jakbyś się bał, że cię zjem.
Słysząc słowo ucieczka, aż wydała z siebie oburzony okrzyk dziesięciolatki, którą oskarża się o zjedzenie całej czekolady na podstawie marnego argumentu jakim jest buzia w brązowe łatki.
- Ja kulturalnie daję przykład innym, żeby dali czasem dzień wolny panu profesorowi, o. Ale tiaa czajnik z notatkami to fajna sprawa.
Swoją drogą nigdy go w pokoju wspólnym nie spotkała. Może dlatego, że ona z natury olewała zadania domowe spisując je (albo i nie) od brata?
- Rozglądasz się jakbyś się bał, że cię zjem.
- David Cross
Re: Jezioro
Nie Gru 29, 2013 5:05 pm
- Nie, nie to miałem na myśli! Po prostu zaskakująco tu pusto. I przyszło mi do głowy, taki pomysł.no wiesz. - I całą jego pewność siebie diabli wzięli? Tyle lat pracy nad sobą, samokontroli i innych bzdur, żeby teraz najzwyczajniej w świecie się jąkał? Przez tą balonową dziewczynę? No ładnie, Davidku, ślicznie jego mać... I jak Ty masz sobie poradzić w tym świecie, jak dziewczyna, którą dopiero poznałeś, odbiera ci zdolność mowy. Pięknie się zaczyna znajomość. Ale ten pomysł tak zaczął go dręczyć, że w końcu musiał go zrealizować. W końcu musi to zrobić, a skoro nadarzyła się dobra okazja i milutka, ładniutka etc. partnerka, to czemu nie? Głębszy oddech iii... - Nie poszłabyś ze mną na bal? Taka pierwsza para Puchonów - Wyszczerzył zęby w niemym uśmiechu.
- Hugo Ganthier
Re: Jezioro
Nie Sty 05, 2014 9:19 pm
*Pierwszy post, whoaa*
Hugo wypadł przez zamkowe wrota na zewnątrz i niewiele brakowało by wyrżnął na oblodzonych stopniach dorodnego orła. Okręcił się dookoła własnej osi, wcale nie przypominając przy tym baletnicy, a potem złapał pion, by sekundę później znów biec na złamanie karku. Zaczytał się w jakiejś książce wciśniętej mu przez Rory. No i był spóźniony. Chyba. Miał kiepskie wyczucie czasu, jakby nie patrzeć. Miał się spotkać z Victorią i Darren'em o... właściwie to o której? Zwolnił przedzieranie się przez śniegowe zaspy, żeby odnaleźć na dnie kieszeni zegarek, jednak jego ręka trafiła na coś innego. Owe coś było dość miękkie w dotyku i chyba... ruszało się. Wyciągnął rękę jak poparzony, odskakując na bok i trzepiąc kieszenią na wszystkie strony, żeby dowiedzieć się, iż podejrzane "coś" było czekoladową żabą. Czekoladową żabą, która przerażona nie mniej niż on, wyskoczyła z kieszeni i pognała w siną dal. Właściwie to w białą dal. Z nieciekawym odczuciem, że zrobił z siebie kretyna, rozejrzał się dookoła, czy nikt zaistniałej sytuacji nie zobaczył i ruszył w stronę jeziora. Mógł wybrać jakąś sensowniejszą drogę. Teraz będzie włóczył się po błoniach przemoknięty do suchej nitki. Zacisnął szczelniej gryfoński szalik, zaciągnął czapkę po same brwi i no, teraz mógłby zgrywać Eskimosa. Już słyszał w głowie sarkastyczne uwagi Darren'a, jakie to nie są z niego ciepłe kluchy...
- Ciepłe kluchy przynajmniej nie wyglądają, jakby chciały kogoś zamordować wzrokiem. No i są ciepłe... - mruknął do siebie, stając w miejscu, gdzie zazwyczaj się spotykali. Jezioro niedawno zamarzło i z wolna pokrywał je biały puch. Rozejrzał się, szukając wzrokiem przyjaciół, ale niewiele widział. Wszystko dookoła było mgliste, nawet horyzont i niebo przypominały mleczną zupę.
Hugo wypadł przez zamkowe wrota na zewnątrz i niewiele brakowało by wyrżnął na oblodzonych stopniach dorodnego orła. Okręcił się dookoła własnej osi, wcale nie przypominając przy tym baletnicy, a potem złapał pion, by sekundę później znów biec na złamanie karku. Zaczytał się w jakiejś książce wciśniętej mu przez Rory. No i był spóźniony. Chyba. Miał kiepskie wyczucie czasu, jakby nie patrzeć. Miał się spotkać z Victorią i Darren'em o... właściwie to o której? Zwolnił przedzieranie się przez śniegowe zaspy, żeby odnaleźć na dnie kieszeni zegarek, jednak jego ręka trafiła na coś innego. Owe coś było dość miękkie w dotyku i chyba... ruszało się. Wyciągnął rękę jak poparzony, odskakując na bok i trzepiąc kieszenią na wszystkie strony, żeby dowiedzieć się, iż podejrzane "coś" było czekoladową żabą. Czekoladową żabą, która przerażona nie mniej niż on, wyskoczyła z kieszeni i pognała w siną dal. Właściwie to w białą dal. Z nieciekawym odczuciem, że zrobił z siebie kretyna, rozejrzał się dookoła, czy nikt zaistniałej sytuacji nie zobaczył i ruszył w stronę jeziora. Mógł wybrać jakąś sensowniejszą drogę. Teraz będzie włóczył się po błoniach przemoknięty do suchej nitki. Zacisnął szczelniej gryfoński szalik, zaciągnął czapkę po same brwi i no, teraz mógłby zgrywać Eskimosa. Już słyszał w głowie sarkastyczne uwagi Darren'a, jakie to nie są z niego ciepłe kluchy...
- Ciepłe kluchy przynajmniej nie wyglądają, jakby chciały kogoś zamordować wzrokiem. No i są ciepłe... - mruknął do siebie, stając w miejscu, gdzie zazwyczaj się spotykali. Jezioro niedawno zamarzło i z wolna pokrywał je biały puch. Rozejrzał się, szukając wzrokiem przyjaciół, ale niewiele widział. Wszystko dookoła było mgliste, nawet horyzont i niebo przypominały mleczną zupę.
- Victoria Atterbury
Re: Jezioro
Nie Sty 05, 2014 10:18 pm
Jedyną wadą, jaką niosła ze sobą zima było to, że mrok zapadał już o późno popołudniowych porach, czyli tym samym dzień był krótszy, a to z kolei niosło ze sobą wiele problemów, na przykład tzw. „zaburzenia czasowe”, jak w myślach nazywała je Rory. Miała na myśli moment, gdy wstawała rano, a za oknem nie widać było żadnych promieni słonecznych, co zdarzyło jej się odczytać jako noc. Do tego dochodziły też sytuacje, gdy myliły jej się pory dnia i miała nieodparte wrażenie, że nie zdąży wyrobić się ze wszystkim. Właśnie tak jak teraz.
W tej chwili usiłowała biec w stronę jeziora. Dlaczego usiłowała? Co chwilę ślizgała się po zmrożonej ziemi i musiała przystawać, żeby złapać pion. Do tego śnieg padał z taką siłą, że spadające płatki śniegu zacinały prosto w twarz, przez co oczy zaczynały jej powoli łzawić. Na szczęście doskonale znała tę drogę i nawet z zamkniętymi oczami mogłaby tam trafić. Teraz kierowała się głównie własną pamięcią oraz miejscami, które mijała po drodze.
Zastanawiała się, czy reszta już czeka. Zwykle, gdy umawiali się na spotkanie ktoś z nich się spóźniał, więc najwyraźniej padło dziś na nią. Albo na nią i jednego z nich. Albo na wszystkich. Nie ważne, byle tylko długo nie musieli na siebie czekać. Wiatr naprawdę stawał się coraz większy i pomimo kurtki, czapki oraz szalika, czuła, że przejmuje ją do kości. Prawdopodobnie nie posiedzą zbyt długo na zewnątrz.
Już po kilku minutach była na miejscu i ze zdziwieniem spostrzegła, że jest tylko Hugo, choć, szczerze mówiąc, on był najmniej punktualny z całej trójki. Podeszła bliżej, stając w odległości kilku kroków od chłopaka i uśmiechnęła się:
– Hej – zaczęła, chowając czerwone dłonie do kieszeni. – Co słychać? – zagadnęła starym zwyczajem, jednak zanim pozwoliła mu odpowiedzieć, dodała szybko – Może lepiej, żebyśmy nie stali w miejscu… – I bez czekania na odpowiedź ruszyła przed siebie. Domyślała się, że jej nos zaczynał wyglądem przypominać dojrzały pomidor, a włosy powoli zamarzały jej na tym zimnie, jednak w tej chwili nie chciała się tym przejmować.
– Jak książka? – zagadnęła po chwili, delikatnie zerkając w stronę Błoni. Miała nadzieję zobaczyć tam znajomą sylwetkę, jednak albo opady śniegu naprawdę przybierały na sile albo Darren postanowił nie przyjść.
W tej chwili usiłowała biec w stronę jeziora. Dlaczego usiłowała? Co chwilę ślizgała się po zmrożonej ziemi i musiała przystawać, żeby złapać pion. Do tego śnieg padał z taką siłą, że spadające płatki śniegu zacinały prosto w twarz, przez co oczy zaczynały jej powoli łzawić. Na szczęście doskonale znała tę drogę i nawet z zamkniętymi oczami mogłaby tam trafić. Teraz kierowała się głównie własną pamięcią oraz miejscami, które mijała po drodze.
Zastanawiała się, czy reszta już czeka. Zwykle, gdy umawiali się na spotkanie ktoś z nich się spóźniał, więc najwyraźniej padło dziś na nią. Albo na nią i jednego z nich. Albo na wszystkich. Nie ważne, byle tylko długo nie musieli na siebie czekać. Wiatr naprawdę stawał się coraz większy i pomimo kurtki, czapki oraz szalika, czuła, że przejmuje ją do kości. Prawdopodobnie nie posiedzą zbyt długo na zewnątrz.
Już po kilku minutach była na miejscu i ze zdziwieniem spostrzegła, że jest tylko Hugo, choć, szczerze mówiąc, on był najmniej punktualny z całej trójki. Podeszła bliżej, stając w odległości kilku kroków od chłopaka i uśmiechnęła się:
– Hej – zaczęła, chowając czerwone dłonie do kieszeni. – Co słychać? – zagadnęła starym zwyczajem, jednak zanim pozwoliła mu odpowiedzieć, dodała szybko – Może lepiej, żebyśmy nie stali w miejscu… – I bez czekania na odpowiedź ruszyła przed siebie. Domyślała się, że jej nos zaczynał wyglądem przypominać dojrzały pomidor, a włosy powoli zamarzały jej na tym zimnie, jednak w tej chwili nie chciała się tym przejmować.
– Jak książka? – zagadnęła po chwili, delikatnie zerkając w stronę Błoni. Miała nadzieję zobaczyć tam znajomą sylwetkę, jednak albo opady śniegu naprawdę przybierały na sile albo Darren postanowił nie przyjść.
- Hugo Ganthier
Re: Jezioro
Nie Sty 05, 2014 11:53 pm
Wydawało mu się, że wcale nie stoi na zewnątrz, tylko w jakimś ciasnym pomieszczeniu. Płatki śniegu lawirowały wszędzie gdzie okiem sięgnąć, przyczepiały się do jego rzęs, nosa, który jako jedyny wystawał z wełnianej plątaniny, ubrań, a nawet do myśli.
Aż nagle ze śnieżnej ściany wyłoniła się znajoma postać, a Hugo o mały włos nie podskoczył. Wcale się nie przestraszył, że to Darren. Może niełatwo było się z nim dogadać bez Rory, ale w sumie...
- Hej. Co słychać? - dotarło do jego uszu i zdążył jedynie otworzyć usta, ponieważ Victoria natychmiast ruszyła dalej. - Może lepiej, żebyśmy nie stali stali w miejscu...
Chyba zaczynał tracić czucie w stopach, więc zanim się ruszył, jego towarzyszka była już kilka kroków przed nim. Jęknął i dogoniwszy ją, usłyszał pytanie, którego spodziewał się w pierwszej kolejności: "Jak książka?".
Miał się tak teraz przyznać, że spędził przy niej całe popołudnie? Jeszcze wczoraj wyraźnie sugerował, że nie spodziewa się po niej niczego ciekawego i prawdę mówiąc, gdyby nie wcisnęła mu jej do torby, pewnie by jej nie wziął.
- W porządku... -wymamrotał, po czym dodał natychmiast - Darren dziś się nie pokaże? Na wszystkie skrzaty świata, jak zimno. Chyba wystarczająco dobrze przemyślał ideę wychodzenia dziś na zewnątrz, żeby dojść do wniosku, że to samobójstwo. Nie czuję stóp. Myślisz, że będą musieli mi je amputować? Mugole tak robią... - wyszczerzył zęby w uśmiechu i od razu tego pożałował, bo poczuł na podniebieniu irytujące kłaczki wełny z szalika. - Chociaż z drugiej strony w środku nie ma nic ciekawego do roboty. - dodał, ale przypomniał sobie, że niedługo przecież Bal Zimowy - Przynajmniej dziś... Ale powiedz, co u ciebie?
Aż nagle ze śnieżnej ściany wyłoniła się znajoma postać, a Hugo o mały włos nie podskoczył. Wcale się nie przestraszył, że to Darren. Może niełatwo było się z nim dogadać bez Rory, ale w sumie...
- Hej. Co słychać? - dotarło do jego uszu i zdążył jedynie otworzyć usta, ponieważ Victoria natychmiast ruszyła dalej. - Może lepiej, żebyśmy nie stali stali w miejscu...
Chyba zaczynał tracić czucie w stopach, więc zanim się ruszył, jego towarzyszka była już kilka kroków przed nim. Jęknął i dogoniwszy ją, usłyszał pytanie, którego spodziewał się w pierwszej kolejności: "Jak książka?".
Miał się tak teraz przyznać, że spędził przy niej całe popołudnie? Jeszcze wczoraj wyraźnie sugerował, że nie spodziewa się po niej niczego ciekawego i prawdę mówiąc, gdyby nie wcisnęła mu jej do torby, pewnie by jej nie wziął.
- W porządku... -wymamrotał, po czym dodał natychmiast - Darren dziś się nie pokaże? Na wszystkie skrzaty świata, jak zimno. Chyba wystarczająco dobrze przemyślał ideę wychodzenia dziś na zewnątrz, żeby dojść do wniosku, że to samobójstwo. Nie czuję stóp. Myślisz, że będą musieli mi je amputować? Mugole tak robią... - wyszczerzył zęby w uśmiechu i od razu tego pożałował, bo poczuł na podniebieniu irytujące kłaczki wełny z szalika. - Chociaż z drugiej strony w środku nie ma nic ciekawego do roboty. - dodał, ale przypomniał sobie, że niedługo przecież Bal Zimowy - Przynajmniej dziś... Ale powiedz, co u ciebie?
Strona 1 z 23 • 1, 2, 3 ... 12 ... 23
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|