Go down
Victoria Atterbury
Oczekujący
Victoria Atterbury

Jezioro - Page 2 Empty Re: Jezioro

Pon Sty 06, 2014 12:55 pm
Słysząc ten słowotok, uśmiechnęła się pod nosem.
- Szczerze mówiąc, nie mam zielonego pojęcia. Właściwie to nie miałam dziś nawet okazji z nim porozmawiać, ale z drugiej strony nie wspominał wcześniej, że nie przyjdzie. Może po prostu nie mógł, coś go zatrzymało lub rzeczywiście stwierdził, że jest za zimno... - urwała i stwierdziła, że ta ostatnia mimo wszystko jest najmniej prawdopodobna. Mimo swojego wyobcowania Darren należał do osób kulturalnych, więc raczej dałby znać któremuś z nich.
- A co do amputacji to możliwe, ale chyba jeszcze nie teraz. Musiałbyś pospacerować jeszcze przez kilka godzin - powiedziała. Słysząc kolejną uwagę nic nie dodała, bo najchętniej sama mogłaby już wrócić do środka. Zawsze znajdzie się coś do zrobienia w zamku, ale problem w tym, że jeśli byliby razem, nie mogliby siedzieć w dormitoriach, więc zostają miejsca typu biblioteka. Tutaj w sumie też nie ma nic do robienia - chodzą dookoła i rozmawiają, chociaż równie dobrze mogliby to robić wewnątrz, z tą różnicą, że tam by tak nie zamarzali.
- A co może być? Nic nowego - w kółko to samo. - Nieco ściszyła głos i spojrzała na chłopaka. Są w tym samym domu, więc właściwie widzą się na każdych zajęciach, przerwie, pokoju wspólnym i mają te same obowiązki. Ostatnio w Hogwarcie naprawdę nie dzieje się nic nowego.
No, może oprócz Balu Zimowego.
- Właśnie, pewnie wybierasz się na Bal? - zapytała, przystając i znów zerkając na Błonia. Czuła rosnące w niej rozdrażnienie, złość, ale też strach. A jeśli coś się stało? Może właśnie zabierają go do skrzydła szpitalnego? - Ja w sumie nie wiem, czy mam ochotę iść - zaczęła, ale po chwili szybko dodała - Nie chodzi o to, że nie lubię takich imprez. Zwyczajnie... no nie wiem, ale jakoś podświadomie obawiam się tego wszystkiego. - Wypuściła głośno powietrze, a biały obłoczek pary wzbił się wysoko w górę, tańcząc wśród padającego śniegu. Przez chwilę obserwowała go, a gdy zniknął znów zwróciła się do Hugona:
- Mam pomysł. Wróćmy do zamku i poszukajmy Darrena. Jeśli znajdziemy go całego, nauczę go raz na zawsze, że nie wystawia się przyjaciół - powiedziała groźnie marszcząc brwi. Znów nie czekając na chłopaka, ruszyła w drogę powrotną.

/*miejsce, gdzie zacznie pisać Darren*/


Ostatnio zmieniony przez Victoria Atterbury dnia Pon Sty 06, 2014 6:31 pm, w całości zmieniany 1 raz
Hugo Ganthier
Oczekujący
Hugo Ganthier

Jezioro - Page 2 Empty Re: Jezioro

Pon Sty 06, 2014 4:43 pm
Może miała rację. Powód jego nieobecności mógł być trochę bardziej skomplikowany. Ale kto to wie? Musielibyśmy siedzieć w jego głowie, a to mogłoby być dosyć trudne.
Taak, musiałby pospacerować jeszcze trochę... Na samą myśl o tym przeszły go ciarki. Zresztą Victoria też nie wyglądała na uradowaną wizją spędzenia najbliższych godzin na przedzieraniu się przez śnieżycę. No dobra, może śnieżyca to to nie była, ale i tak wiatr targający odłamkami lodu dawał popalić.
- ...w kółko to samo. - zerknął w skierowane w niego, zielone oczy i przeszło mu przez myśl, że może tak jest dobrze. Że nie dzieje się nic wielkiego, ale przynajmniej mogą czuć się tutaj bezpiecznie. Czy teraz tak na prawdę mogli w jakimkolwiek miejscu poza Hogwartem, myśleć, że nic im nie grozi?
- Właśnie, wybierasz się na Bal? - pytanie to przerwało jego rozmyślania i w pierwszej chwili nie mógł skojarzyć, o czym ona mówi. Znów na nią zerknął. Wyglądała na lekko zmartwioną. Wydaje ci się. - Ja w sumie nie wiem, czy mam ochotę iść - usłyszał i trochę się zdziwił. Dziewczyny chyba przepadają za takim czymś... nie? - Nie chodzi o to, że nie lubię takich imprez. Zwyczajnie... no nie wiem, ale jakoś podświadomie obawiam się tego wszystkiego. - znów pomyślał o tym, że obecna sytuacja jest nieciekawa, a czasy ciężkie. Mógł przypuszczać, że to jeden z powodów, przez które Rory, nie wybiera właśnie, cała w skowronkach, odpowiedniej sukienki i butów.
- W Hogwarcie jest bezpiecznie, nie ma się czego bać. - powiedział zdecydowanie, jakby chciał przekonać nie tylko przyjaciółkę, ale też siebie. Uśmiechnął się, chcąc dodać jej otuchy. - Ja sam nie wiem... No wiesz, nie mam partnerki - zaśmiał się. Hugo, ty i partnerka? Może powinieneś zaproponować to Jęczącej Marcie? - No a ty? Masz już swojego księcia? - ponownie wyszczerzył zęby, ale Victoria chyba była już myślami gdzie indziej.
Cóż, przynajmniej teraz mają coś do roboty. No i już wiedział, dlaczego wydawała się zmartwiona. Nie chciałby być w skórze Darrena, kiedy już go złapią.
Pognał za dziewczyną w stronę zamku, uśmiechając się sam do siebie.
I do wizji ciepełka.


Ostatnio zmieniony przez Hugo Ganthier dnia Sro Sty 08, 2014 12:03 am, w całości zmieniany 1 raz
Arya Wordsworth
Martwy †
Arya Wordsworth

Jezioro - Page 2 Empty Re: Jezioro

Wto Sty 07, 2014 9:40 pm
Ignorując szlalającą się nad jeziorem zagubioną parkę utkwiła wzrok w Davidku (tak już go pieszczotliwie zaczęła zdrabniać). Zszokowana wsadziła w usta kolejną gumę do żucia przez chwilę żując ją zawzięcie.
- Wohooo. Nie spodziewałam się... W sumie miałam w planach spędzić ten wieczór na kanapie z pudełkiem lodów rycząc, że nikt mnie nie chce... to znaczy... momento! Chętnie pójdę z tobą na bal!
Zaśmiała się uroczo oglądając się za parką.
- Pacz jacy zakochani~ Ach jakie to słodkie!- Szepnęła średnio konspiracyjnym szeptnem.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Jezioro - Page 2 Empty Re: Jezioro

Sob Lut 15, 2014 3:29 pm
Zakończenie sesji pomiędzy Davidem a Aryą z powodu zwlekania z postami.

[z/t dla Aryi i Davida]
Remus J. Lupin
Oczekujący
Remus J. Lupin

Jezioro - Page 2 Empty Re: Jezioro

Wto Sie 12, 2014 11:10 am
/Wszystko się zjebało. Na balu nie zrobił tego, co zamierzał. Nie podszedł do Erin. Nie wyjaśnił sobie z nią tego, co zaszło na polanie. Wciąż jest wściekły na siebie. A przede wszystkim na nią, że odważyła się powiedzieć mu te dwa słowa. Rozmowa z Lilką potoczyła się własnym torem. Starał się ją przekonać o tym, że przecież czasem warto zaryzykować i że James jest dla niej stworzony. Z Huncwotami upili się ostatni raz właśnie w czasie sesji w ich pokoju. Było prawie tak, jak kiedyś. Niemal beztrosko. A potem znowu się od siebie oddalili. Rzekome otwarcie Komnaty Tajemnic przyprawia go o dreszcze. Zrobił to, co mógł - przeczytał chyba wszystko, co udało mu się na ten temat znaleźć. Ale wciąż nie czuje się dobrze z tym, że pierwszoklasista zginął; że pojawiło się za dużo niewiadomych. Ostatnia pełnia przebiegła bez większych problemów. Spędził ją we Wrzeszczącej Chacie, doszedł do siebie i rzucił się w wir nauki. Wszędzie można go teraz spotkać obładowanego setkami notatek i taszczącego ze sobą jakieś obszerne tomiszcza. Obłęd przedegzaminowy jest widoczny w jego oczach. Chyba w ten sposób stara się zapomnieć o swoim bałaganie w życiu prywatnym./

Półsen. Pół-rzeczywistość. Na wpół przymknięte powieki. Drobinki skrzącego się lodu zawirowały w szybkim tempie. Promienie słoneczne zatańczyły wraz z nimi, szykując spektakl dla pogrążonego w zadumie Remusa. Założył za ucho kilka dłuższych kosmyków, które opadały na jego policzek i skoncentrował się na jeździe. Zrobił sobie chwilę przerwy pomiędzy nauką Obrony a powtarzaniem Historii Magii. Uciekł z dala od zatłoczonego Pokoju Wspólnego i dormitorium, w którym czuł się trochę nieswojo ostatnimi czasy. Dostał się nad jezioro, pokryte grubą warstwą lodu i cieniutką miękkiego puchu, który wzbijał się do góry, gdy Lupin sunął po tafli na łyżwach. Wziął trzy pary ze starego schowka i przymierzył każdą z nich, po czym wybrał najwygodniejszą. Dopasowanie ich do nogi zaklęciem nie zajęło mu sporo czasu. Zawiązał mocne supły i ruszył przed siebie.
Skrzypienie lodu, ślady od ostrzy zostawiane za sobą, pęd wiatru mierzwiący jego włosy, ostre, zimowe powietrze kłujące go w płucach i zapach wolności. Tak niewiele było trzeba, żeby po prostu zapomniał o wszystkim innym. Niemal machinalne ruchy, pustka w głowie, wyrzucenie z niej wszystkich trosk, prawa noga, lewa, wymachiwanie rękami dla zachowania równowagi i upragniony spokój.
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Jezioro - Page 2 Empty Re: Jezioro

Sro Sie 13, 2014 12:05 am
Też miała dosyć tego tłoku w Pokoju Wspólnym, a w dormitorium panowała dziwnie krępująca cisza, która tym bardziej jej nie pomagała w skupieniu się na pracach domowych z poszczególnych przedmiotów. Zresztą od jakiegoś czasu brakowało jej jakoś na to siły z powodu ilości problemów, jakie ostatnimi czasy spadały jej na głowę. Niby łatwo powiedzieć, że przecież nie ma czym się tak przejmować, że niedługo rozwiązania same wpadną do jej rudej głowy, ale to nie było do końca tak. Zresztą wiadomo, co ma na myśli, Evans, nie trudno bowiem zgadnąć, co, a raczej kto ostatnio jej chodzi po myślach. Choćby starała się nie wiadomo jak ze wszystkich sił to przed wszystkimi ukryć i znajdzie się ktoś, kto wykryje, jak niebezpieczne są jej rozważania. Najchętniej odcięłaby się od tego całego bałaganu, jaki powstał i przywróciła to do poprzedniego stanu, gdzie wszystko było prostsze. Tak się niestety nie dało.
Tak więc Lily ubrała się ciepło w swój zielony płaszcz, czapkę, rękawiczki i przyodziewając szalik w barwach Gryffindoru zgarnęła kilka książek i opuściła pospiesznie Pokój Wspólny. Kilka rudych kosmyków wymsknęło jej się spod czapki podczas gorączkowego przemieszczania się przez korytarze w stronę głównych drzwi wyjściowych. Kiedy już wymsknęła się na świeże mroźne powietrze, odetchnęła z wyraźną ulgą i ruszyła w stronę jeziora, chcąc odpocząć pod drzewem, które zazwyczaj było tak chętnie oblegane przez innych uczniów. Teraz z powodu zimy zdecydowanie mniej osób tutaj bywało, co było na rękę Evans. Podeszła więc bliżej z początku nie zauważając sunącej po lodzie postaci, dopiero gdy już znajdowała się kilka kroków od jeziora, w oczy rzucił jej się chłopak, tak dobrze jej znany. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jaką wtedy poczuła radość i ulgę! Tak dawno nie widziała swojego przyjaciela, że zaczynała się o niego poważnie niepokoić, jednakże jakoś nie miała siły by wkraczać do królestwa huncwotów w takim, a nie innym stanie. Kurczowo więc przyciskając do siebie książki, podeszła bliżej i uśmiechając się delikatnie, zaczęła wołać Lupina.
- Remus! Remuuuuus!
Remus J. Lupin
Oczekujący
Remus J. Lupin

Jezioro - Page 2 Empty Re: Jezioro

Sro Sie 13, 2014 9:10 am
Zrobił małą ósemkę, ciesząc się jak dziecko, że nie popędził na spotkanie z matuszką ziemią, gdy wykonywał te wszystkie, khm, akrobacje. Krótki, szorstki śmiech, przypominający nieco odgłos wydawany przez wilka, wyrwał mu się mimowolnie.
Chyba zbyt przedwcześnie się cieszył. Niemal w tej samej chwili zawadził krawędzią łyżwy o jakąś nierówność na tafli i przez moment - przysiągłby, że tak właśnie było - zawisnął w powietrzu. A potem runął jak długi. Aż zaparło mu dech w piersiach. Głuchy odgłos uderzenia o lód poniosło echo siną w dal.
Zimno przesiąknęło go na wskroś. Westchnął cicho, lekko zażenowany rozglądając się, czy dużo osób widziało to niefortunne zdarzenie. Na szczęście błonia o tej porze roku odstraszały większość uczniów, którzy bali się najwyraźniej, że coś sobie odmrożą, jeśli spędzą tu nieco więcej czasu niż wymagały tego zajęcia Zielarstwa.
Podniósł się, po czym rozmasował lekko obolałe kolana i wrócił do jazdy, teraz nieco ostrożniejszej. Przysiągłby, że ktoś zawołał go...? Odrobinę zdezorientowany odwrócił się i mimowolnie uśmiechnął, gdy zauważył kontrastujące na tle bieli znajome rudości. Bez chwili namyślania się zawrócił w stronę dziewczyny i podjechał do samej krawędzi jeziora, tuż obok rozłożystego drzewa, które wyglądało dość smutno bez liści.
- Cześć, Lilka - powiedział w ramach powitania, jednocześnie strzepując puch z czarnego płaszcza (zacierając ślady upadku). Jego spojrzenie powędrowało w stronę dwóch par łyżew, które zostawił na brzegu, po czym wskazał je dłonią i rzucił jej pytające spojrzenie. - Nie masz ochoty się przyłączyć? I choć na chwilę zostawić te wszystkie tomiszcza? - dodał, prześlizgując się wzrokiem po książkach, które trzymała. Dwóch z nich nie zdążył jeszcze przerobić, co spowodowało krótkotrwałe wyrzuty sumienia, ale szybko wyparł tą nieprzyjemną myśl z głowy. Potrzebowali przecież jakiegoś odpoczynku. On z pewnością. Niemal desperacko. Miał wrażenie, że umrze za wielkimi stosami woluminów w bibliotece i znajdą jego ciało za kilka lat, pokryte sporą warstwą kurzu.
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Jezioro - Page 2 Empty Re: Jezioro

Sro Sie 13, 2014 6:16 pm
Przyglądała się jego akrobacjom i nie mogła się nacieszyć jego śmiechem. Lubiła, kiedy był szczęśliwy, kiedy uwalniał te dziecko, pozbawiając siebie choć na chwilę tej twarzy poważnego Remusa. Zresztą, czy ona nie była lepsza? Na co dzień chowała głowę w książkach, nie potrafiąc się nawet cieszyć z tych małych rzeczy, które spotykały ją na co dzień, przejmując się dopiero wtedy, kiedy działo się coś poważniejszego, co uderzało w nią, lub w najbliższe jej sercu osoby. Czy to nie jest zbyt egoistyczna postawa? No właśnie. Zawsze sądziła, że stać ją na większe zaangażowanie w robieniu czegoś dla innych, nawet dla osób, które nie znała tak dobrze, jakby chciała. Nie chciała stać w miejscu i bezczynnie się temu wszystkiemu przyglądać! Chciała działać, chciała być twardsza i potrafić zadbać o siebie. Musi jej się to udać, jeśli zacznie nad tym pracować. Po prostu musi!
Kiedy Remus ją zauważył, uśmiechnęła się do niego szerzej, przybliżając się do niego. Kiedy się do niej odezwał, delikatnie przygryzła wargę i przenosząc wzrok z chłopaka na łyżwy zmarszczyła czoło.
- W sumie... czemu by nie? Chociaż powinnam skupić się na tych zagadnieniach, które zadał profesor Binns w ramach powtórki do OWUTEMÓW. Niby jest jeszcze trochę czasu, ale czuję się tak jakoś dziwnie, kiedy wiem, że mam jeszcze coś do zrobienia - wydusiła to z siebie, nieco zażenowana, rumieniąc się na twarzy. Na szczęście było tak chłodno, że można było to zrzucić na mroźny wiatr, a nie na zażenowanie samą sobą, które nagle ją ogarnęło. Doskonale więc rozumiała, co przeżywa Remus. Oboje byli beznadziejnymi przypadkami, które uwielbiały przesiadywać w szkolnej bibliotece.
Po chwili dość niepewnie położyła książki pod nagim drzewem i zaczęła ubierać łyżwy, usprawniając je kilkoma małymi zaklęciami. Ileż to czasu minęło odkąd ostatnio jeździła? Całe wieki! Poprawiła swoją czapkę i ostrożnie stanęła na zamarzniętym jeziorze, marząc żeby się przypadkiem nie wywrócić.
- A co będzie, jak kałamarnica stwierdzi, że nie podoba jej się to, że jest uwięziona pod lodem, co?
Remus J. Lupin
Oczekujący
Remus J. Lupin

Jezioro - Page 2 Empty Re: Jezioro

Czw Sie 14, 2014 7:29 pm
Przyjrzał jej się uważniej, szukając śladów długotrwałej bliskiej styczności z przeróżnej maści woluminami. I znalazł je dość szybko. Nie musiał się nawet za bardzo starać. Charakterystyczna bladość, wspomniany kilka postów wcześniej obłęd w oczach – widoczny również u niego - oraz brak magnezu, objawiający się drganiem powiek. A także cienie pod oczami. Okropnie Wyczerpujące – i to dosłownie, jak widać – Testy Magiczne, nadchodzimy!
- Lily, na Merlina, wiem, że zostało już mało czasu, ale wyluzuj. Mam wrażenie, że zakuwasz więcej niż ja. A to nie za dobrze, bo ostatnio odbija mi od ciągłej nauki - nie rozwijał tematu. Wspominanie o tym, że przez przypadek rzucił zaklęcie żądlące na pierwszoroczną w bibliotece nie było chyba na miejscu. A mówienie o żenującej chwili, gdy zaczął majaczyć i obudził go wściekły Syriusz, który nie mógł spać przez to, że Remus recytował przez sen gwiazdy wchodzące w skład różnych konstelacji... Cóż. Ogólnie rzecz biorąc – co za dużo, to niezdrowo. Nawet w przypadku nauki. - Po prostu pozwól mi uzyskać lepszy wynik... chociaż z Historii Magii – dodał z przekory, nawiązując do ich niemal odwiecznej rywalizacji. Naprawdę od samego początku. Od pierwszej klasy. Rany, jak to szybko zleciało. Przynajmniej to się nie zmieniło. Evans wciąż rani jego męskie ego, gdy udaje jej się dostać lepszą ocenę. Tak na dobrą sprawę... Wiedział, że to i tak nie ma żadnego znaczenia. Że ją czeka świetlana przyszłość. A on – kto powiedział, że świat jest sprawiedliwy – skończy zmywając podłogę w Ministerstwie, o ile mu się poszczęści... Ale tu, teraz... Miał jeszcze szansę przez kilka miesięcy poudawać, że jest taki, jak inni. Że on też może coś osiągnąć. I że jego przekleństwo nie utrudni mu sięgania do gwiazd. Więc niech tak będzie. Poudawajmy jeszcze chwilę, zatraćmy się w beztrosce.
- Albo mogę po prostu opowiedzieć Ci teraz o niemal wszystkim, co kazał nam powtórzyć Binns. Co sobie życzysz? Fascynującą opowieść o magii w starożytnym Egipcie? A może kilka słów o... – w myślach pozwolił sobie na wyszczerzenie się ala Rogacz, mało subtelne. Zresztą, wesoły błysk widać było chyba przez chwilę również w jego miodowych oczach. - Kodeksie Honorowym Wilkołaków?
Podał jej rękę, pomagając zrobić kilka pierwszych kroków na lodzie i pociągnął rudzielca za sobą, zmuszając do szybkiej jazdy.
- Co do kałamarnicy, to obiecuję, że zachowam się jak na dżentelmena przystało i pozwolę jej zapoznać się bliżej najpierw z Tobą. W końcu panie przodem, czyż nie? – udało mu się przekrzyczeć wiatr, wytworzony przez pęd. Zapewne rozwiał jej wszelkie wątpliwości tym stwierdzeniem. Ale po co zamartwiać się kałamarnicą, która pewnie zapadła w sen zimowy...? Cóż, w każdym razie aktualnie im nie zagrażała.
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Jezioro - Page 2 Empty Re: Jezioro

Nie Sie 17, 2014 4:32 pm
E tam, to tylko kilka małych oznak zmęczenia, ale przecież nic jej nie będzie! Poza tym ten rok był dla nich niezwykle ważny - przede wszystkim dla niej i Remusa, bo przecież im zawsze zależało na jak najlepszych wynikach, czego nie można było powiedzieć o takim Syriuszu, czy też Jamesie. Lily nieraz miewała wrażenie, że nauka przychodzi im z łatwością i nie rozumiała, jak z takim podejściem zdają egzaminy bez większego problemu. Była tym sfrustrowana, zwłaszcza, że to przez Pottera nieraz nie mogła się skupić na powtórkach w poprzednich latach. Ale było minęło, czyż nie? Zwłaszcza, że teraz jakoś nie daje o sobie znać, wręcz przeciwnie. Wydaje się, że stara się, jak może by ją unikać.
- Nie przesadzaj Remusie, nie jest wcale tak źle. Po prostu... po prostu się boję, a książki zresztą pomagają mi się odciąć od tego wszystkiego. No wiesz, to co się wydarzyło na balu, różne dziwne wydarzenia, który miały miejsce od początku tego roku i jeszcze to, co będzie. Jestem w Gryffindorze, a się boję, co za głupota, prawda? Nigdy nie sądziłam, że stracę ten pewny i twardy grunt pod nogami, a jednak... jednak mam tyle niewiadomych w głowie! I to sprawia, że nie mam pojęcia co zrobić - powiedziała cicho, starając się zapanować nad drżeniem swego głosu. Krótko chrząknęła, chcąc ukryć zmieszanie samą sobą. Dlatego właśnie tyle czasu spędzała w bibliotece, odcinając się praktycznie od wszystkich. Potrzebowała ciszy i spokoju by wreszcie wszystko sobie poukładać w głowie i sporządzić porządny plan działania.
Na dalsze słowa Remusa jednak zareagowała śmiechem, po czym unosząc jedną rudą brew do góry, łapiąc się pod boki.
- No coś takiego! Czyżbyś bał się, że jednak uczciwie Cię pokonam, Lupin? Hohohoho! No kto by pomyślał! - Wyszczerzyła się do niego i dała mu pstryczka w nos. - Daj spokój. Pewnie skończy się tak, że i tak będziesz miał lepsze wyniki ode mnie, bo ja ostatnimi czasy nie potrafię się skupić.
Gdyby tylko wiedziała, jakie farmazony przechodzą przez głowę jej przyjaciela, chyba walnęłaby go w głowę, żeby przestał tak myśleć. Ona i świetlana przyszłość? Jeśli nadal tak pójdzie to nie będzie jej dane mieć żadnej przyszłości. Sami-Wiecie-Kto rósł przecież w siły i na celowniku byli tacy, jak ona - szlamy. Poza tym Remusowi się na pewno uda! Wierzyła w niego i w to, że cokolwiek się stanie on sobie poradzi. Tak samo reszta Huncwotów. Nawet gdyby wiedziała o jego przypadłości, nie zmieniłaby zdania ani swoich uczuć wobec niego.
Kąciki jej warg zadrgały delikatnie, kiedy zauważyła ten niemal idealnie odzwierciedlony wyraz twarzy Pottera.
- Możesz mi opowiedzieć wszystko po kolei. Nie sądziłam, że masz takie zdolności Remusie! W mugolskim świecie zrobiłbyś furorę, jako aktor - odparła rozbawionym głosem, próbując za nim nadążyć i zerkając co rusz na swoje łyżwy, by przypadkiem nie trafić na jakąś nierówność i nie zaliczyć widowiskowego lądowania na tyłku.
Prychnęła rozbawiona, zwracając głowę w bok i udając obrażoną.
- No wiesz, jak możesz! Gwarantuję, że jej macki oplotłyby najpierw Ciebie. Już ja bym o to zadbała! - Również krzyczała, by ją mógł usłyszeć i zrozumieć, co mówi. Rude włosy wydostały się spod czapki i falowały tuż za nią, kiedy pędziła coraz szybciej i szybciej z Remusem na łyżwach. Szeroki uśmiech radości pojawił się na jej twarzy, wraz z większymi rumieńcami i błyskami w zielonych migdałowych oczach. Wreszcie od dłuższego czasu czuła się naprawdę szczęśliwa i wolna od wszelkich trosk. Naprawdę brakowało jej tego.
Remus J. Lupin
Oczekujący
Remus J. Lupin

Jezioro - Page 2 Empty Re: Jezioro

Sro Sie 20, 2014 5:20 pm
/yyyyyupssssorkazaczasodpisu/

Tak, tylko kilka małych oznak zmęczenia; kilka pozornie niewinnych sygnałów od organizmu, że coś jest mocno nie tak. I że najzwyczajniej w świecie go przeciąża. Ale winy niechaj będą odpuszczone – Lupin doskonale zdawał sobie sprawę, jak czuje się teraz Evans. Przynajmniej co do jednego mógł być pewien – jego przyjaciółka miała na tyle rozumu, by polegać na własnych (nawet jeśli były lekko wyczerpane) siłach. I nie korzystała z pomocy cudownych preparatów na rzekomo magiczną chłonność umysłu. Mimowolnie parsknął śmiechem, gdy przypomniał sobie, jak skończył kilka dni temu Glizduś, kiedy postanowił spróbować jakiegoś podejrzanego specyfiku. Otóż pomijając całą symfonię dziwnych odgłosów oraz – Merlinie, nie dopuść, by to zdarzyło się raz jeszcze – oszałamiających zapachów w toalecie... (Peter odpokutował wypicie małej buteleczki dopiero po jakichś trzech godzinach) Warto wspomnieć o tym, że przez cały dzień mniejszy Glizdogon (jeśli wiecie, o czym mówię) był naprawdę, naprawdę twardy, a mijające go dziewczyny chichotały mało subtelnie, podziwiając imponujących wielkości namiot (POWAŻNIE!) na szacie. Ot, taka sytuacja.
- Wiem. A na dodatek zdaję sobie sprawę, czego Ci potrzeba... - odparł tajemniczym tonem, sięgając do wewnętrznej kieszeni. Był bowiem taki wyrób, któremu Remus nie mógł się nigdy oprzeć. A cudowne endorfiny w jego żyłach buzowały na długo po tym, gdy zażywał spore ilości... Czekolady, oczywiście. Mocno wymiętolonej, zawiniętej w sreberko, na czarną godzinę. (Tego dnia; albowiem powiadam Wam – każdy dzień zasługuje na nową czekoladę!) - Mleczna, bez nadzienia – na zażegnanie kryzysu – podsunął jej pod nos, kusząc szeleszczeniem opakowania (jakby w ogóle musiał to robić) i spoglądając na rudzielca wzorkiem, który mówił "A Ty? Po ilu kostkach się uśmiechniesz?" (Przepraszam, musiałam...)
- Jedz, jedz, zgrubniesz i już nie będziesz musiała się przejmować narzucającym się Rogaczem – dodał słodkim tonem parszywiec jeden, uśmiechając się do niej szeroko. Smocza ospa, naprawdę miał dzisiaj dobry nastrój. Niemal rozpylał szczęście w powietrzu. Już nawet nie myślał o przyszłości. Ani testach. Ba, nawet Erin nie zaprzątała mu teraz głowy.
- Co Ty mi tutaj imputujesz? Ja – w przeciwieństwie do co poniektórych – jestem prawdziwym Gryfonem i nigdygówno prawdanie zaznałem takiego uczucia, jak strach. Pokonam Cię z drastyczną przewagą punktową, zobaczysz! – Uniósł się honorem, ciągnąc ich przepychankę słowną. Pstryczek w nos skwitował tylko zawadiackim podniesieniem jednej brwi. Więc bawimy się w dziecinadę, Evans? No dobra, sama tego chciałaś. Perfidnie wykorzystując swoją przewagę (no wiecie, wzrost niemal do nieba), zmierzwił jej rude włosy, tworząc uroczy, rudy bałagan.
A potem zaczęli się ścigać. Znowu zachowywali się jak dzieci. I nie przeszkadzało mu to nawet w najmniejszym stopniu. Nie usłyszał za wiele z tego, co powiedziała Lilka (coś o mackach?), więc po prostu uśmiechnął się do niej po raz setny w przeciągu pół godziny. I pędzili coraz szybciej pod wiatr, smagający ich twarze. Jak najdalej od Hogwartu. Jak najdalej od codziennych trosk.
Było zacnie!
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Jezioro - Page 2 Empty Re: Jezioro

Pią Sie 22, 2014 3:21 pm
Ona i stosowanie jakichkolwiek preparatów? To było nigdy nie przeszło u niej, zwłaszcza, że sama zaciekle z nimi walczyła, jako prefekt naczelny. Przecież nie można było dopuścić, żeby uczniowie truli się jakimiś podejrzanymi specyfikami! Często się zastanawiała, dlaczego to właśnie ona została wybrana na prefekta naczelnego, a nie Remus. Rudowłosej wydawało się, że on jest wręcz do tego stworzony. Może to była kwestia jego wybryków, jako Huncwota? Bywało bowiem, że i Remus knuł "niecne" plany z trójką swoich przyjaciół, będąc nawet swoistym mózgiem całej operacji. Przynajmniej tak się jej obiło kiedyś o uszy.
Co się tyczy Petera i dziwnych odurzających zapachów z jego pobytu w toalecie, to nawet do dormitorium dziewcząt VII roku; które znajdowało się tuż obok tak w ogóle, dotarły te swoiste symfonie smrodu. Na szczęście Mary znała jedno przydatne zaklęcie, które działało na zasadzie mugolskiego odświeżacza powietrza. Nawet nie wiecie, jak McDonald w tamtym dniu była wielbiona przez nie wszystkie!
Jakże Evans cieszyła się, że nie była świadkiem tego jakże niezwykłego "widoku". Nie wiedziałaby bowiem, jak ma się zachować, ani co ze sobą zrobić, a świadomość zaprowadzenia go do szkolnej pielęgniarki  w "takim stanie" wydawała się jej...dość absurdalna. Nie, nie pytajcie dlaczego.
Uniosła jedną brew do góry, zastanawiając się o co może chodzić Remusowi i kiedy ten wyciągnął czekoladę, zaśmiała się wesoło. Nie od dziś było bowiem wiadomo, że Lupin nie mógł się oprzeć temu smakołykowi. Zresztą ona również, zwłaszcza w okresie huśtawek humoru. Skusiła się i wzięła, aż cały pasek! No cóż, pójdzie w biodra, ale czasem zgrzeszyć warto. Przymknęła oczy z zadowolenia, zapominając na chwilę o tym, że przecież - na Merlina! - znajduje się niemalże na środku zamarzniętego jeziora, pędząc na łyżwach z niedozwoloną (zapewne) przez woźnego prędkością!
Kiedy chłopak znowu się odezwał, Lily jak gdyby się obudziła i gwałtownie otworzyła zielone oczy.
- Coo? - Zapytała nieco nieprzytomnie i kiedy przetworzyła właśnie, co się do niej powiedziało, zarumieniła się lekko i skrzywiła. - Ha. Ha. Bardzo śmieszne! I tak mi już dał spokój i chwała Merlinowi za to!
Ostatnie zdanie podkreśliła zbyt dobitnie, ale zanim się zorientowała było już za późno. Po raz kolejny zmieszała się i żeby to ukryć wepchnęła sobie resztę czekolady. Nieprzyjemne myśli na same wspomnienie okularnika już się do niej zbliżyła, ale jakoś odepchnęła je od siebie. Nie można się ciągle użalać, zwłaszcza kiedy spotkała ją ta odrobina szczęścia i zapomnienia, o której tak marzyła!
- Chyba śnisz o kwachach! Taaak? To jeszcze się przekonamy, gwarantuję, że nie dam Ci taryfy ulgowej - powiedziała na niby obrażona, po czym uśmiechnęła się łobuzersko i puściła mu oczko. Kiedy zaczął czochrać jej włosy pisnęła, jak mała dziewczynka.
- No ej! Jak możesz! - Zawołała oburzona i popchnęła go lekko do przodu, nabierając przy tym prędkości. To było naprawdę cudowne! Po chwili wykonując naprawdę skomplikowany i ryzykowny manewr, skoczyła mu na plecy, co jak się okazało potem nie było najlepszym pomysłem. Łyżwy i wyczynowe skoki? To naprawdę nie jest dobre połączenie.
Tak więc, kiedy skoczyła i starała się go złapać za szyję, oboje stracili równowagę i wylądowali boleśnie na tyłkach; przynajmniej Remus. Evans za to "poleciała" na niego i po chwili zaczęła się przeraźliwie śmiać.
- Ale wpadka cooo?
Kiedy w końcu się jakoś podnieśli, zarumienieni od zimna ruszyli w stronę zamku by się ogrzać przy gorącej czekoladzie.

[z/t dla obu]
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Jezioro - Page 2 Empty Re: Jezioro

Sob Lis 01, 2014 7:14 pm
Nie wiedziała, co konkretnie się dzieje. Wszystko wokół niej, jakby zwariowało z powodu dzisiejszej nocy. Ale...przecież to nie było nic takiego! Zwyczajna pełnia! Więc dlaczego, mimo to miała wrażenie, że coś tutaj nie gra? I to nie tylko fakt, że ostatnimi czasy Erin miewała koszmary i budziła się nieraz w środku nocy z krzykiem, a im bliżej było pełni tym bardziej robiła się bladsza i markotniejsza. No i na dodatek ta sprawa z Remusem też nie dawała jej spokoju; chciała wiedzieć, co się z nim dzieje, by móc jakoś mu pomóc. By móc pomóc im wszystkim, ale oni jak na złość, starannie się wymigali od odpowiedzi; przynajmniej ta część Huncwotów, która z nią rozmawiała. James posyłał jej tylko dziwne, lub nieprzyjazne spojrzenia, uparcie milcząc, lub ją ignorując. Owszem, bolało ją to, ale nie zamierzała jeszcze bardziej tego komplikować. Kiedy więc nadeszła pełnia, nie mogła zasnąć. Co chwilę wierciła się w łóżku, kurczowo zaciskając powieki. To jednak nie pomagało, nic a nic. Po chwili więc podniosła się i rzuciła spojrzenie w stronę łóżka Erin - jak się okazało, tej tam nie było. Ruda niewiele myśląc, zgarnęła jakiś sweter, spodnie, bieliznę i buty i się przebrała. Coś jej mówiło, że czarnowłosej nie znajdzie również w Pokoju Wspólnym; miała rację. I kiedy zauważyła jakąś ciemnowłosą dziewczynę, tańczącą na błoniach, niewiele myśląc, jak najciszej stawiając kroki, opuściła przytulny Pokój Wspólny Gryfonów i unikając nauczycieli, oraz prefektów, znalazła się na parterze, a stamtąd już szybko pokonała trasę na szkolne błonia. Wciągnęła chłodne zimowe powietrze do płuc, a wiatr targał jej rudymi włosami, kiedy rozglądała się na wszystkie strony, próbując znaleźć tą nieznajomą.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Jezioro - Page 2 Empty Re: Jezioro

Nie Lis 02, 2014 8:21 pm
Pani Mróz szczypała cię w policzki, zmieniając ich barwę z bladych na czerwone, dotykała krańca nosa, jego również barwiąc i knykcie twoich dłoni, kiedy już opuściłaś bezpieczną ostoję, jaką był Hogwart i zdecydowałaś się oddać objęciom nocy i samej Zimy. Jesteś tutaj sama, samotnie stawiasz kroki na błoniach, nie bojąc się, że się potkniesz, bo przecież wszystko było widać, jak w blady dzień - potęga księżyca, który swą bladą tarczą zalewał ten stworzony Boską ręką świat, w połączeniu z diamentowymi drobinami, które ścieliły szczelnie ziemię, niby kołdra, która chce zapewnić spokojny sen Matce Ziemi, sprawiały, iż blade światło rozjaśniało kurtynę czerni i nie trzeba było być wampirem, czy inną nocną bestyją, aby móc swobodnie poruszać się po zmroku. Chyba miałaś szczęście, że akurat dzisiaj żadna chmura nie przysłaniała szlachetnego granatu firmamentu... Bez tego też trudno mówić o tym, byś zdołała dostrzec smukłą sylwetkę zlewającą się z tłem przez białą szatę, która pląsała wokół niej, która obracała się wokół własnej osi - z pewnością z oddali był to po prostu jakiś ruch - ruch, który przykuwał oczy w całym tym zastoju, który zapanował na błoniach. Zbliżyłaś się i dojrzałaś, że to wyraźnie dziewczęcy kształt - im bliżej, tym byłaś pewniejsza, aż... niewiasta się zatrzymała, zrobiła gwałtowniejszy zawrót, choć przez jeden moment wiedziałaś, że na ciebie spojrzała, zabłysnęły, niby dwa blade, srebrzyste ogniki, jej oczy, po czym zrobiła nawrót i... zniknęła. Tam, gdzie dotarłaś na miejsce, gdzie wcześniej kobietę widziałaś, dostrzegłaś w śniegu udeptane ślady, które prowadziły w kierunku plaży, a potem dalej, w bok, ku drzewom, pod którym ustawiono parę ławek.
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Jezioro - Page 2 Empty Re: Jezioro

Pon Lis 03, 2014 8:08 pm
Czyżby to wszystko było iluzją? A może to jej się śniło i tak naprawdę nie było żadnej tańczącej czarnowłosej dziewczyny? Pewnie zaraz się obudzi i okaże się, że leży w swoim łóżku, a Erin mamrocze jakieś dziwne słowa przez sen, uśmiechając się do swoich snów. Gdzieś niedaleko Dorcas będzie kopać kołdrę, April marszczyć czoło, a Mary zakryje twarz poduszką. Czyli zwyczajna spokojna noc w dormitorium dziewcząt VII roku. Jednak...sporo się zmieniło. Nawet noce przestały być bezpiecznie, a do głów skradały się nieraz koszmary; obrazy przepełnione bólem i strachem. Brakowało jej naprawdę wielu rzeczy ostatnimi czasy i im bliżej było końca roku szkolnego, tym bardziej to sobie uświadamiała. Na szczęście, niedawno odbyła z Erin poważną, choć pijacką rozmowę, która przypominała tamte beztroskie chwile, za co była niezmiernie wdzięczna losowi i swojej przyjaciółce. I miała nadzieję, że to już nie zniknie ponownie i razem odbudują wszystko, tworząc silny mur przed całym złem tego świata.
Evans jednak była teraz zupełnie sama na błoniach i powoli odczuwała to, że sam sweter to zwyczajnie za mało na taką pogodę. Nie mogła się jednak wycofać. Nie teraz. Musiała odnaleźć Erin i dowiedzieć się, czy wszystko z nią w porządku. I miała dziwne wrażenie, że ta dziewczyna, czy też zjawa, mogła Ci pomóc. Ale czy to nie było przypadkiem zbyt naiwne myślenie? Zawsze mogło się okazać, że to pułapka, z której nikt jej nie wyciągnie.
Po chwili wahania ruszyła za tymi śladami, aż do tych ławek, między drzewami i rozejrzała się niepewnie wokoło.
Sponsored content

Jezioro - Page 2 Empty Re: Jezioro

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach