- Runa Gustavsson
Re: Klasa Eliksirów
Pon Sty 05, 2015 10:00 pm
Podobała jej się klasa profesora Slughorna. W ogóle, lochy były miejscem, do którego lubiła się zapuszczać. Tak samo jak podobało jej się przebywanie na zewnątrz lub na wieżach. Natomiast cała reszta szkoły wydawała jej się o wiele mniej interesująca, choć nie można zaprzeczyć, że Hogwart sam w sobie był miejscem ze wszech miar niezwykłym. Od zawsze lubiła przesiadywać na świeżym powietrzu i to tam zwykle uciekała. Mogła nawet siedzieć na trawie nic nie robiąc i niczego nie podziwiając.
-Oh, naprawdę?-upewniła się, uśmiechając się delikatnie. Smoki to jej konik. Pół życia spędziła doglądając młodych i patrząc na tresurę starszych. Większość książek które przeczytała (a było ich naprawdę sporo!) dotyczyła właśnie smoków. Co wakacje, kiedy tylko wraca do domu, najbardziej (poza obecnością Alexa oczywiście) cieszą ją okresowo pojawiające się tam smoki. Sama chciałaby wiązać z nimi przyszłość.-Ogniodechy-to faktycznie brzmi słabo. Może jeszcze na coś wpadniesz, cukierkowy chłopcze.-wierzyła w kreatywność chłopaka. Chociaż smoki były fantastyczne same w sobie i dodatkowe nazwy były im zbędne.-To piękne i groźne stworzenia, chyba nigdy nikomu nie uda się do końca zgłębić ich natury.-powiedziała cicho, przesuwając w palcach różne, znalezione na biurku buteleczki. Pewnie zaraz Panna Gracja rozbija jakąś wyjątkowo ważną dla profesora i będzie płacz, jęki i zgrzytanie zębów.
-No dobrze, wiec powinnam dać radę.-powiedziała bardziej do siebie i westchnęła cicho. Nie lubiła takich momentów, w których miała dowiedzieć sie czegoś nowego o sobie. Czegoś, co moze niekoniecznie chciała wiedzieć.
-Gotowa-zanim skończyła mówić, on już otworzył fiolkę. Runa przyglądała się przez chwilę chłopakowi po czym unosząc brew zapytała-I co, zmienił się? Czy dalej możesz udawać nimfę błotną?-wyciągnęła rękę po fiolkę, teraz już zaintrygowana tym, jaki zapach poczuje.
-Oh, naprawdę?-upewniła się, uśmiechając się delikatnie. Smoki to jej konik. Pół życia spędziła doglądając młodych i patrząc na tresurę starszych. Większość książek które przeczytała (a było ich naprawdę sporo!) dotyczyła właśnie smoków. Co wakacje, kiedy tylko wraca do domu, najbardziej (poza obecnością Alexa oczywiście) cieszą ją okresowo pojawiające się tam smoki. Sama chciałaby wiązać z nimi przyszłość.-Ogniodechy-to faktycznie brzmi słabo. Może jeszcze na coś wpadniesz, cukierkowy chłopcze.-wierzyła w kreatywność chłopaka. Chociaż smoki były fantastyczne same w sobie i dodatkowe nazwy były im zbędne.-To piękne i groźne stworzenia, chyba nigdy nikomu nie uda się do końca zgłębić ich natury.-powiedziała cicho, przesuwając w palcach różne, znalezione na biurku buteleczki. Pewnie zaraz Panna Gracja rozbija jakąś wyjątkowo ważną dla profesora i będzie płacz, jęki i zgrzytanie zębów.
-No dobrze, wiec powinnam dać radę.-powiedziała bardziej do siebie i westchnęła cicho. Nie lubiła takich momentów, w których miała dowiedzieć sie czegoś nowego o sobie. Czegoś, co moze niekoniecznie chciała wiedzieć.
-Gotowa-zanim skończyła mówić, on już otworzył fiolkę. Runa przyglądała się przez chwilę chłopakowi po czym unosząc brew zapytała-I co, zmienił się? Czy dalej możesz udawać nimfę błotną?-wyciągnęła rękę po fiolkę, teraz już zaintrygowana tym, jaki zapach poczuje.
- Aberacius Lovegood
Re: Klasa Eliksirów
Pon Sty 05, 2015 10:53 pm
On tylko kilka razy udał się na wędrówkę po lochach. Pokój Hufflepuffu był niedaleko i tylko dlatego miał ku temu sposobność, jednak nie bardzo lubił akurat te miejsca. Były zawsze ciemne i wilgotne, niemal wszystkie komnaty nieużywane czynnie, puste i miało znajdowało się tu ciekawych rzeczy. Na innych piętrach było ich zdecydowanie więcej!
Kiwnął głową na potwierdzenie. Smoki co prawda widział tylko kilka razy, z odległości, ale imponowały mu siłą i dumą, jaką nosiły w swojej postawie. Poza tym, były pięknymi stworzeniami, których nie można było uważać za złe, bo działały z ogromnymi zniszczeniami, jednak najczęściej w obronie.. Byli bardzo agresywnymi obrońcami.
- Jeśli coś wymyślę, tam Ci znać... - powiedział rozbawiony, jakby to była jakaś głupia gra...
Czy panna R. naprawdę niekoniecznie chciała dowiedzieć się tego o sobie? Jego zdaniem bardzo chciała, jedynie zawodu się bała. Co jeśli poczuje coś, czego nie chciała czuć?
Brudne skarpetki, hehe.
Tak, to zdecydowanie była Amortencja. Czuł wszystkie wonie wyraźnie, wszystkie przypominały mu jego definicję miłości. Pojawił się też nowy, łagodny zapach, którego nie umiał zdefiniować...
- Tak, zdecydowanie! - powiedział rozbawiony. Poczuł niesamowita błogość, ale ostatecznie oddał dziewczynie fiolkę, aby mogła wziąć wdech... Sam był ciekaw, co się stanie.
Kiwnął głową na potwierdzenie. Smoki co prawda widział tylko kilka razy, z odległości, ale imponowały mu siłą i dumą, jaką nosiły w swojej postawie. Poza tym, były pięknymi stworzeniami, których nie można było uważać za złe, bo działały z ogromnymi zniszczeniami, jednak najczęściej w obronie.. Byli bardzo agresywnymi obrońcami.
- Jeśli coś wymyślę, tam Ci znać... - powiedział rozbawiony, jakby to była jakaś głupia gra...
Czy panna R. naprawdę niekoniecznie chciała dowiedzieć się tego o sobie? Jego zdaniem bardzo chciała, jedynie zawodu się bała. Co jeśli poczuje coś, czego nie chciała czuć?
Brudne skarpetki, hehe.
Tak, to zdecydowanie była Amortencja. Czuł wszystkie wonie wyraźnie, wszystkie przypominały mu jego definicję miłości. Pojawił się też nowy, łagodny zapach, którego nie umiał zdefiniować...
- Tak, zdecydowanie! - powiedział rozbawiony. Poczuł niesamowita błogość, ale ostatecznie oddał dziewczynie fiolkę, aby mogła wziąć wdech... Sam był ciekaw, co się stanie.
- Runa Gustavsson
Re: Klasa Eliksirów
Pon Sty 05, 2015 11:47 pm
R. była w stanie rozmawiać o smokach dosłownie bez przerwy. Znała wszystkie obecnie żyjące i odkryte gatunki, jak i te, które jakiś czas temu zupełnie wymarły. Jednak jej wielkim marzeniem było odkrycie nowego, zupełnie innego od wszystkich dotychczas poznanych. Wszak na pewno jeszcze nie każde miejsce na świecie zostało zwiedzone, prawda? Wiele pozostaje w ukryciu nawet wtedy, gdy szuka się dość wnikliwie. Ona chciała znaleźć to, co jest głębiej i to nie tylko jeśli chodzi o smoki. Zawsze szukała tego, czego jeszcze nikt nie zobaczył, tej dodatkowej, spodniej warstwy. Dlatego też, była przeświadczona o powodzeniu swojej przyszłej misji.
-Nie widzę innej opcji-odpowiedziała dumnie. Chociaż to oznaczałoby, że znów rozmawiałaby z chłopakiem. A przecież zwykle nie kontynuuje ledwo zaczętych znajomości. Jeszcze tak zaczętych.
Tak, chyba raczej bała się poznania tego, czego sama nie chce wiedzieć, a czego jest świadoma. Lub dowiedzenia się czegoś tak nowego i odmiennego od jej dotychczasowych gdybań, że poczułaby się zaalarmowana nagłą zmianą. Jeżeli chodzi o sprawy naprawdę istotne, jak właśnie poznanie siebie samej, czy emocje i poglądy-wolała pozostać stała. Chciała szlifować tylko to, co już zdołała ukształtować, bez dodawania i bez ujmowania nowych aspektów. Jeżeli zaś chodzi o działanie, potrafiła wskoczyć w nurt rwącej rzeki i dopiero wtedy zdecydować, czy chce płynąć z prądem, czy usiłować poruszać sie w przeciwnym kierunku. W każdym razie lubiła zaskakiwać samą siebie i robić nowe, nieznane jej wcześniej rzeczy.
Dlatego też w ostatecznosci zdecydowała się przechwycić Amortencję od Aberaciusa. Ale przecież skoro zapach ten może się zmieniać, to nie ma czego się bać, co?
Wzięła głęboki wdech i czekała. Brudnych skarpet (dzięki bogom!) nie było. Nie było też tanich perfum i dezodorantów z kiosku, które wielu chłopcom służyły jako zamiennik kąpieli. Zamknęła oczy. Poczuła się nieco zdezorientowana, gdyż początkowo nie mogła wyczuć dosłownie niczego. W końcu jednak zaczęły do niej dopływać zapachy, początkowo nieśmiało, jakby się bały, by w końcu uderzyć w nią całą mieszanką. Było tam wszystko, co jest jej w jakiś sposób miłe. Począwszy od zapachu lasu po całonocnym deszczu, poprzez woń starych kart pergaminu w książkach mających setki lat. Później zaczęła czuć mocny, męski zapach, jaki towarzyszył zawsze Alexowi który wracał do domu( spokojnie, to jeszcze nie skarpety). Chyba tego zapachu bała się najbardziej, wiec szybko zaczęła wdychać Amortencję mocniej. Poczuła mokrą sierść. Tak, nawet ten straszny zapach na który każdy reaguje krzykiem "weź tego mokrego psa/kota/pufka/chomika" znalazł się w jej zestawie! Poczuła też kilka innych, nieco słabszych zapachów, których już nie umiała odróżnić. Zaczęła zaciągać się całą tą gamą, nie mogła się oderwać. Chciałaby trwać tak jeszcze długo i długo...
-Nie widzę innej opcji-odpowiedziała dumnie. Chociaż to oznaczałoby, że znów rozmawiałaby z chłopakiem. A przecież zwykle nie kontynuuje ledwo zaczętych znajomości. Jeszcze tak zaczętych.
Tak, chyba raczej bała się poznania tego, czego sama nie chce wiedzieć, a czego jest świadoma. Lub dowiedzenia się czegoś tak nowego i odmiennego od jej dotychczasowych gdybań, że poczułaby się zaalarmowana nagłą zmianą. Jeżeli chodzi o sprawy naprawdę istotne, jak właśnie poznanie siebie samej, czy emocje i poglądy-wolała pozostać stała. Chciała szlifować tylko to, co już zdołała ukształtować, bez dodawania i bez ujmowania nowych aspektów. Jeżeli zaś chodzi o działanie, potrafiła wskoczyć w nurt rwącej rzeki i dopiero wtedy zdecydować, czy chce płynąć z prądem, czy usiłować poruszać sie w przeciwnym kierunku. W każdym razie lubiła zaskakiwać samą siebie i robić nowe, nieznane jej wcześniej rzeczy.
Dlatego też w ostatecznosci zdecydowała się przechwycić Amortencję od Aberaciusa. Ale przecież skoro zapach ten może się zmieniać, to nie ma czego się bać, co?
Wzięła głęboki wdech i czekała. Brudnych skarpet (dzięki bogom!) nie było. Nie było też tanich perfum i dezodorantów z kiosku, które wielu chłopcom służyły jako zamiennik kąpieli. Zamknęła oczy. Poczuła się nieco zdezorientowana, gdyż początkowo nie mogła wyczuć dosłownie niczego. W końcu jednak zaczęły do niej dopływać zapachy, początkowo nieśmiało, jakby się bały, by w końcu uderzyć w nią całą mieszanką. Było tam wszystko, co jest jej w jakiś sposób miłe. Począwszy od zapachu lasu po całonocnym deszczu, poprzez woń starych kart pergaminu w książkach mających setki lat. Później zaczęła czuć mocny, męski zapach, jaki towarzyszył zawsze Alexowi który wracał do domu( spokojnie, to jeszcze nie skarpety). Chyba tego zapachu bała się najbardziej, wiec szybko zaczęła wdychać Amortencję mocniej. Poczuła mokrą sierść. Tak, nawet ten straszny zapach na który każdy reaguje krzykiem "weź tego mokrego psa/kota/pufka/chomika" znalazł się w jej zestawie! Poczuła też kilka innych, nieco słabszych zapachów, których już nie umiała odróżnić. Zaczęła zaciągać się całą tą gamą, nie mogła się oderwać. Chciałaby trwać tak jeszcze długo i długo...
- Aberacius Lovegood
Re: Klasa Eliksirów
Sro Sty 07, 2015 3:25 pm
Na pewno nie było dziwne to, że Aberacius był popularnym chłopakiem. Taki człowiek dawał ludziom radość i uciechę, a to przecież uczucia niezwykle bliskie szczęściu, do którego całe życie chcemy dążyć, a jest... niemal nieosiągalne. Dlatego nie umiemy gniewać się na tych, którzy nas bawią. Dlatego nawet nieufne, rude kotki chętniej podchodzą do takich ludzi.
Oddał jej flakonik i zaczął przyglądać się z ciekawością. Cóż dziewczyna mogła takiego poczuć, że zaciągnęła się tym zapachem tak mocno, że nie chciała już jej oddać. Ostatecznie jednak chłopak zabrał jej flakonik.
Zaraz mogły zaczynać się kolejne zajęcia, a oni mogli być przyłapani na gorącym uczynku, dlatego też to zrobił.
- Chodźmy już. - powiedział szybko, po czym odstawił zatkniętą już fiolkę na miejsce, po czym szybko złapał dziewczynę za dłoń, powoli zabierając ją na korytarz.
Naprawdę nie chciał wpędzić jej w kłopoty, jednak perspektywa takiego odkrycia nie mogła się obyć bez niego. Kiedy już byli poza salą, w lochach, spytał ją cichym głosem.
- Co poczułaś?
Sam był ciekaw. W końcu on czuł wszystko to, co z miłością w jego życiu było związane.
Oddał jej flakonik i zaczął przyglądać się z ciekawością. Cóż dziewczyna mogła takiego poczuć, że zaciągnęła się tym zapachem tak mocno, że nie chciała już jej oddać. Ostatecznie jednak chłopak zabrał jej flakonik.
Zaraz mogły zaczynać się kolejne zajęcia, a oni mogli być przyłapani na gorącym uczynku, dlatego też to zrobił.
- Chodźmy już. - powiedział szybko, po czym odstawił zatkniętą już fiolkę na miejsce, po czym szybko złapał dziewczynę za dłoń, powoli zabierając ją na korytarz.
Naprawdę nie chciał wpędzić jej w kłopoty, jednak perspektywa takiego odkrycia nie mogła się obyć bez niego. Kiedy już byli poza salą, w lochach, spytał ją cichym głosem.
- Co poczułaś?
Sam był ciekaw. W końcu on czuł wszystko to, co z miłością w jego życiu było związane.
- Runa Gustavsson
Re: Klasa Eliksirów
Sro Sty 07, 2015 9:51 pm
Ależ oczywiście, że tacy weseli, wiecznie roześmianiu ludzie, którzy wyglądają niemalże jak wyjęci z filmów, przyciągają tych, którzy ze swoją miną startują w zawodach z chmurami gradowymi. I wzajemnie. Czy to nie ponure osoby potrafią być dla tych radosnych najciekawszymi kompanami? Kiedy wzajemnie można sobie przedstawić zupełnie nowe punkty patrzenia na świat, zmienić nieco horyzonty. Przecież życie stałoby się monotonne i przewidywalne, gdybyśmy spotykali tylko tych, do których sami jesteśmy podobni. Dlatego też, nawet ten rudy, dziki kotek dał się złasić na chłopięcą radość i szczerość Aberaciusa. Właściwie teraz Runa mogłaby powiedzieć, ze go nawet polubiła, co w jej ustach brzmiałoby dość wyjątkowo.
Dziewczyna pierwszy raz czuła coś takiego, nic dziwnego więc, ze nie chciała odsuwać się od flakonika. Czuła się jak w amoku, wiec kiedy chłopak zabrał jej buteleczkę, ocknęła się nagle i zmarszczyła brwi.
-No dobrze...-powiedziała dość ospale, czując, że najchętniej zabrałaby buteleczkę ze sobą. Nagle zastanowiła ją jedna kwestia, wiec zatrzymała się w pół kroku-Co by się stało, gdybym spożyła uwarzoną przez siebie Amortencję? Wiesz, człowiek z natury jest raczej egocentryczny, więc czy to nie byłoby za dużo?
Runa uśmiechnęła się marszcząc nosek nieco speszona. Nie chciała pytać dlaczego Aberacius tak lubi być wyraźnie blisko drugiej osoby. Ona, siadająca metr od bliskich sobie osób i czująca się przy tym zbyt nalegająca, zupełnie nie umiała zrozumieć gestu trzymania czyjejś dłoni. Ale w zasadzie nie był to gest zbyt natarczywy, więc zostawiła palce w o wiele silniejszej dłoni chłopaka i dała się wyciągnąć na korytarz. Prawdę powiedziawszy, tak minimalne kłopoty nawet by jej nie obeszły, bo przecież to tylko przebywanie w klasie poza lekcją.
-Las po deszczu... starą bibliotekę, coś jak piżmo, mokrą sierść, melisę, wyprawioną skórę, i taki słony, morski zapach... byłeś kiedyś nad fjordem? Jeżeli tak, to właśnie taki. Dziwna mieszanka-stwierdziła po wymienieniu z namysłem wszystkich zapamiętanych aromatów.-Dziwna, ale moja.
Dziewczyna pierwszy raz czuła coś takiego, nic dziwnego więc, ze nie chciała odsuwać się od flakonika. Czuła się jak w amoku, wiec kiedy chłopak zabrał jej buteleczkę, ocknęła się nagle i zmarszczyła brwi.
-No dobrze...-powiedziała dość ospale, czując, że najchętniej zabrałaby buteleczkę ze sobą. Nagle zastanowiła ją jedna kwestia, wiec zatrzymała się w pół kroku-Co by się stało, gdybym spożyła uwarzoną przez siebie Amortencję? Wiesz, człowiek z natury jest raczej egocentryczny, więc czy to nie byłoby za dużo?
Runa uśmiechnęła się marszcząc nosek nieco speszona. Nie chciała pytać dlaczego Aberacius tak lubi być wyraźnie blisko drugiej osoby. Ona, siadająca metr od bliskich sobie osób i czująca się przy tym zbyt nalegająca, zupełnie nie umiała zrozumieć gestu trzymania czyjejś dłoni. Ale w zasadzie nie był to gest zbyt natarczywy, więc zostawiła palce w o wiele silniejszej dłoni chłopaka i dała się wyciągnąć na korytarz. Prawdę powiedziawszy, tak minimalne kłopoty nawet by jej nie obeszły, bo przecież to tylko przebywanie w klasie poza lekcją.
-Las po deszczu... starą bibliotekę, coś jak piżmo, mokrą sierść, melisę, wyprawioną skórę, i taki słony, morski zapach... byłeś kiedyś nad fjordem? Jeżeli tak, to właśnie taki. Dziwna mieszanka-stwierdziła po wymienieniu z namysłem wszystkich zapamiętanych aromatów.-Dziwna, ale moja.
- Aberacius Lovegood
Re: Klasa Eliksirów
Czw Sty 08, 2015 4:28 pm
Jeśli sprawi się radość osobie ciągle radosnej, mniej to daje szczęścia niż sprowadzenie uśmiechu u osoby zwykle smutnej. To zupełnie inne uczucie, dużo przyjemniejsze! U ponurej osoby nie zobaczysz na twarzy szczęścia... Nie zobaczysz tych kolorowych literek na chłodnym, poplamionym pergaminie.
- Zakochałabyś się w pierwszej osobie, którą byś zobaczyła! - oświecił ją. Widać było, że dziewczynie spodobał się ten zapach... Cóż, Amortencję mogła nabyć na jakimś stanowisku na Pokątnej, choć nie była to wcale tania rzecz i nie wiedział co by był, gdyby ktoś używał jej do... perfumowania czegokolwiek. Zapach co prawda był unikatowy, co nie zmienia faktu, że nie powinno się tego używać w podobny sposób.
- Wcale nie jest dziwna... Właściwie to nawet nie jestem zaskoczony. - przyznał.
Uścisk jego ciepłej, dużej dłoni nie był natarczywy. Był tak lekki, że mogłaby wyrwać palce bez problemu, nawet będąc tak niewielką osobą. Nie zmieniało to jednak faktu, że chłopak cieszył się z tego, że nie chciała tego zrobić. Mógł delikatnie rozgrzewać jej palce, posyłając jej jednocześnie ciepluteńki uśmiech.
- Widzisz, nawet mnie odprowadziłaś niemal do samego Pokoju Puchonów.
Wyglądał na rozbawionego. W końcu w lochach sie właśnie znajdował pokój jego domu. Stanął przed dziewczyną, kiedy już wyszli z sali.
- Mam nadzieje, że było Ci tak miło, jak mnie! A tak w ogóle to... Jestem Aberacius Lovegood. - w końcu! Odrobina kultury w jego wydaniu. Po przedstawieniu się jednak puścił już jej dłoń, choć nie chętnie. - Zobaczymy się jeszcze kiedyś... Miłego dnia!
[z/t]
- Zakochałabyś się w pierwszej osobie, którą byś zobaczyła! - oświecił ją. Widać było, że dziewczynie spodobał się ten zapach... Cóż, Amortencję mogła nabyć na jakimś stanowisku na Pokątnej, choć nie była to wcale tania rzecz i nie wiedział co by był, gdyby ktoś używał jej do... perfumowania czegokolwiek. Zapach co prawda był unikatowy, co nie zmienia faktu, że nie powinno się tego używać w podobny sposób.
- Wcale nie jest dziwna... Właściwie to nawet nie jestem zaskoczony. - przyznał.
Uścisk jego ciepłej, dużej dłoni nie był natarczywy. Był tak lekki, że mogłaby wyrwać palce bez problemu, nawet będąc tak niewielką osobą. Nie zmieniało to jednak faktu, że chłopak cieszył się z tego, że nie chciała tego zrobić. Mógł delikatnie rozgrzewać jej palce, posyłając jej jednocześnie ciepluteńki uśmiech.
- Widzisz, nawet mnie odprowadziłaś niemal do samego Pokoju Puchonów.
Wyglądał na rozbawionego. W końcu w lochach sie właśnie znajdował pokój jego domu. Stanął przed dziewczyną, kiedy już wyszli z sali.
- Mam nadzieje, że było Ci tak miło, jak mnie! A tak w ogóle to... Jestem Aberacius Lovegood. - w końcu! Odrobina kultury w jego wydaniu. Po przedstawieniu się jednak puścił już jej dłoń, choć nie chętnie. - Zobaczymy się jeszcze kiedyś... Miłego dnia!
[z/t]
- Runa Gustavsson
Re: Klasa Eliksirów
Czw Sty 08, 2015 9:38 pm
Ponoć dobry nastrój zaraża, a wszyscy w okół jednej, wystarczająco wesołej i charyzmatycznej osoby zaczynają przejmować równie pozytywne emocje. I chociaż Runa zaczęła nagle czuć się o wiele bardziej... nie, radosna to jeszcze nie było to słowo. W zasadzie dziewczyna zwyczajnie zaczęła przez te parę chwil myśleć mniej negatywnie i po prostu wyluzować. Kilka razy nawet się uśmiechnęła! I choć zwykle swoją, ponoć buntowniczą, postawą zrażała wszystkich, Aberacius zdawał się nawet cieszyć z jej przeciwnego nastawienia do wszystkiego i z tak wielu różnic.
-To zupełnie bez sensu! Nawet nie będę próbować.- stwierdziła kręcąc głową. Nigdy nie pozwoliłaby sobie na sytuację w której musiałaby zacząć czuć coś do kogokolwiek. I to jeszcze do przypadkowej osoby i nie z własnej woli!
Uśmiechnęła się do niego wesoło i wskazała palcem w stronę, która prowadziła do kuchni.
-Z tego co wiek to jest gdzieś tam, więc faktycznie!- stanęła na przeciwko niego i lekko zadarła głowę w górę.
-Dobrze czasem spojrzeć na świat z zupełnie innej perspektywy.-powiedziała w ramach podziękowania, bo rzeczywiście, o dziwo bawiła się naprawdę dobrze w jego obecności. -Runa Gustavsson.-powiedziała kładąc delikatny akcent na własne imię. Nie umiała przedstawić się bez niego. Na pożegnanie ścisnęła palce chłopaka i uśmiechnęła się.-Żegnaj Aberaciusie, cukierkowy chłopcze.
Odwróciła się w swoją stronę i kręcąc lekko głową szepnęła jeszcze "wariat, jak nic to był wariat".
[z/t]
-To zupełnie bez sensu! Nawet nie będę próbować.- stwierdziła kręcąc głową. Nigdy nie pozwoliłaby sobie na sytuację w której musiałaby zacząć czuć coś do kogokolwiek. I to jeszcze do przypadkowej osoby i nie z własnej woli!
Uśmiechnęła się do niego wesoło i wskazała palcem w stronę, która prowadziła do kuchni.
-Z tego co wiek to jest gdzieś tam, więc faktycznie!- stanęła na przeciwko niego i lekko zadarła głowę w górę.
-Dobrze czasem spojrzeć na świat z zupełnie innej perspektywy.-powiedziała w ramach podziękowania, bo rzeczywiście, o dziwo bawiła się naprawdę dobrze w jego obecności. -Runa Gustavsson.-powiedziała kładąc delikatny akcent na własne imię. Nie umiała przedstawić się bez niego. Na pożegnanie ścisnęła palce chłopaka i uśmiechnęła się.-Żegnaj Aberaciusie, cukierkowy chłopcze.
Odwróciła się w swoją stronę i kręcąc lekko głową szepnęła jeszcze "wariat, jak nic to był wariat".
[z/t]
- Syriusz Black
Re: Klasa Eliksirów
Czw Sty 08, 2015 11:25 pm
Sam się sobie dziwił jak wcześnie zdołał się zebrać na eliksiry. I to razem z Potterem, kiedy zwykle wpadali razem na ostatnią chwilę. Jakoś nie za bardzo się spieszyli, zatrzymując się po drodze, aby z kimś porozmawiać co wcale tak krótko nie trwało. Jakie było ich zdziwienie, kiedy weszli do klasy, przygotowani na przynajmniej kilka osób w środku, a ich oczom ukazała się zupełnie pusta sala. Nawet profesora jeszcze nie było. Syriusz zrobił kilka kroków i wszedł do środka. Uniósł brew i rozejrzał się w prawo i w lewo. Jego dłoń powędrowała do głowy, w którą podrapał się, nic nie rozumiejąc. Odwrócił się w końcu do Pottera.
- Stary, chyba musimy jeszcze bardziej się ociągać, zniszczymy sobie reputację przez to punktualne zjawianie się na zajęciach - powiedział i trzasnął torbą o blat ławki, w której zwykle siedzą. Skierował się do tej obok i usiadł, jedną nogę opierając na podłodze, a drugą na krześle.
- Stary, chyba musimy jeszcze bardziej się ociągać, zniszczymy sobie reputację przez to punktualne zjawianie się na zajęciach - powiedział i trzasnął torbą o blat ławki, w której zwykle siedzą. Skierował się do tej obok i usiadł, jedną nogę opierając na podłodze, a drugą na krześle.
- James Potter
Re: Klasa Eliksirów
Czw Sty 08, 2015 11:46 pm
James, w przeciwieństwie do tego, jak bardzo potrafił spieszyć się na trening Quidditcha, do tego stopnia, że był w stanie poprzestawiać Syriuszowi zegarki, wcale nie kwapił się na eliksiry z profesorem Slughornem. Nie uważał za nic przyjemnego, stanie i mieszanie w kociołku, w którym bulgotał roztwór bliżej nieokreślonego koloru. Czy też krojenie jakiś dziwnych ingrediencji. Nie ważne jakby się nie starał, przeważnie jego eliksiry odbiegały kolorem od rzeczywistych wymogów, często też wybuchały, albo też kociołki nie wytrzymywały i same rozlatywały się pod ich wpływem. Jednak Potter wcale się tym nie przejmował. Slughorn zaglądając czasem do jego kociołka, miał ochotę wołać o pomstę do Slytherina, Merlina, a może nawet do brody Merlina. Na takie sytuacje tylko wzruszał ramionami. Dlatego też zatrzymując się po raz kolejny i rozmawiając z jakimś znajomym, James i Syriusz wcale nie wyglądali na spieszących na zajęcia. Jednak jakimś cudem doszli do lochów i weszli do środka. Brwi Pottera wystrzeliły w górę, kiedy okazało się, że w klasie nie ma stałego składu Evans-Miracle-Rockers. A to Ci dopiero. Spojrzał na Syriusza, wykrzywiając twarz w grymasie zdziwienia, wzruszył ramionami.
- Wychodzimy, czy wrzucamy do sali łajnobomby, żeby odwołali zajęcia? - Spytał ze śmiechem, udając sentymentalny ton i rzucił swoją torbę na podłogę. - Taki tam powrót do korzeni. - Westchnął z melancholią. Wiadomo, że w środku miał cały arsenał tylko czekający, by go wykorzystać do niecnych celów. Oparł się na blat ławki i splótł ramiona na piersiach. Spojrzał na Syriusza wyczekująco, czekając tylko na jego reakcję. Torbę miał pod ręką, wszystko zależało od tego czy będą mieli dobry refleks i wyrobią się, zanim ktokolwiek wejdzie do sali. James już zacierał dłonie na samą myśl. Uśmiechając się chytrze sam do siebie.
- Wychodzimy, czy wrzucamy do sali łajnobomby, żeby odwołali zajęcia? - Spytał ze śmiechem, udając sentymentalny ton i rzucił swoją torbę na podłogę. - Taki tam powrót do korzeni. - Westchnął z melancholią. Wiadomo, że w środku miał cały arsenał tylko czekający, by go wykorzystać do niecnych celów. Oparł się na blat ławki i splótł ramiona na piersiach. Spojrzał na Syriusza wyczekująco, czekając tylko na jego reakcję. Torbę miał pod ręką, wszystko zależało od tego czy będą mieli dobry refleks i wyrobią się, zanim ktokolwiek wejdzie do sali. James już zacierał dłonie na samą myśl. Uśmiechając się chytrze sam do siebie.
- Nolan Fawley
Re: Klasa Eliksirów
Pią Sty 09, 2015 5:06 pm
Z rosnącą niecierpliwością oczekiwał lekcji z profesorem Slughornem i to nie tylko ze względu na samą jego osobę, która była niesamowicie interesująca i barwna, ale również z racji przedmiotu, który w ostatnim czasie coraz bardziej do interesował. Nolan rozważał nawet swój dalszy rozwój naukowy ukierunkować właśnie na magiczne eliksiry, trucizny i antidota, ale do tego potrzebował Wybitnego na egzaminach, a to z kolei wiązało się z koniecznością długotrwałej i efektywnej nauki. Cóż, bycie Krukonem zobowiązywało, więc spędzanie kolejnych godzin w bibliotece nie było ze strony chłopaka zbyt wielkim poświęceniem, a efekty w postaci coraz lepszych wyników były widoczne już po kilku pierwszych tygodniach semestru.
Schodząc do chłodnych lochów, gdzie odbywały się zajęcia, powtarzał w myślach formuły ostatniego eliksiru, którzy warzyli na zajęciach i nie zauważył drzwi do sali, które znikąd pojawiły się na jego drodze. Przeklinając cicho pod nosem i nieco głośniej w myślach, otworzył je i rozcierając sobie czoło dłonią, wszedł do środka. Miał nadzieję być pierwszy i zająć swoje ulubione miejsce, ale w środku już siedziała dwójka Gryfonów, na widok których na jego twarzy odmalował się wyraz sporego zaskoczenia. Na szczęście jego stolik nie był zajęty, machnął więc ręką w kierunku kolegów z roku, rzucając w ich stronę słowa powitania i zajął się rozpakowywaniem swojej torby, by przygotować się do zajęć.
Schodząc do chłodnych lochów, gdzie odbywały się zajęcia, powtarzał w myślach formuły ostatniego eliksiru, którzy warzyli na zajęciach i nie zauważył drzwi do sali, które znikąd pojawiły się na jego drodze. Przeklinając cicho pod nosem i nieco głośniej w myślach, otworzył je i rozcierając sobie czoło dłonią, wszedł do środka. Miał nadzieję być pierwszy i zająć swoje ulubione miejsce, ale w środku już siedziała dwójka Gryfonów, na widok których na jego twarzy odmalował się wyraz sporego zaskoczenia. Na szczęście jego stolik nie był zajęty, machnął więc ręką w kierunku kolegów z roku, rzucając w ich stronę słowa powitania i zajął się rozpakowywaniem swojej torby, by przygotować się do zajęć.
- Steve Fluffy
Re: Klasa Eliksirów
Pią Sty 09, 2015 5:24 pm
Po całej akcji w kuchni, Steve oraz Anabell udali się do Sali eliksirów. Krukoni byli bardzo grzeczni, szli tylko przez całą drogą (która była stanowczo za krótka, przynajmniej w mniemaniu Fluffy’ego) trzymając się za rączki. Przed klasą, Steve zatrzymał się i otworzył panience Nightmare drzwi.
- Panie przodem oczywiście. – Ukłonił się niczym dżentelmen. Więcej było w tym aktorstwa niż czegokolwiek innego. Jak widać – jak „rozruszać” Steve’ego? Małym całowaniem!
Kiedy weszli do Sali, zastali tylko samych chłopaków. A to dopiero ciekawostka. W dodatku dwóch Gryfonów oraz Krukona Nolana. Ale zaraz, zaraz… Syriusz oraz James przyszli tak wcześnie? W głowie Fluffy’ego to się nie mieściło. Pewnie mieli jakieś interesy, jakieś łajnobomby do podrzucenia albo już zdążyli coś zrobić z kociołkiem Steve’ego, w końcu to on był tutaj największym pechowcem.
- Czołem panowie! – Przywitał się Steve ze wszystkimi. Jakąkolwiek ławkę nie wybrała Anabell, tak usiadł. Ściągnął torbę z ramienia, zaczął wypakowywać książki, zwój pergaminu, atrament oraz pióro. Lekcje, lekcje! Chociaż i tak Fluffy pewnie się zaraz rozmarzy nad tym kociołkiem i tyle będzie zabawy.
- Panie przodem oczywiście. – Ukłonił się niczym dżentelmen. Więcej było w tym aktorstwa niż czegokolwiek innego. Jak widać – jak „rozruszać” Steve’ego? Małym całowaniem!
Kiedy weszli do Sali, zastali tylko samych chłopaków. A to dopiero ciekawostka. W dodatku dwóch Gryfonów oraz Krukona Nolana. Ale zaraz, zaraz… Syriusz oraz James przyszli tak wcześnie? W głowie Fluffy’ego to się nie mieściło. Pewnie mieli jakieś interesy, jakieś łajnobomby do podrzucenia albo już zdążyli coś zrobić z kociołkiem Steve’ego, w końcu to on był tutaj największym pechowcem.
- Czołem panowie! – Przywitał się Steve ze wszystkimi. Jakąkolwiek ławkę nie wybrała Anabell, tak usiadł. Ściągnął torbę z ramienia, zaczął wypakowywać książki, zwój pergaminu, atrament oraz pióro. Lekcje, lekcje! Chociaż i tak Fluffy pewnie się zaraz rozmarzy nad tym kociołkiem i tyle będzie zabawy.
- Anabell Nightmare
Re: Klasa Eliksirów
Pią Sty 09, 2015 6:04 pm
Kiedy szła w stronę klasy eliksirów ściskała delikatnie dłoń chłopaka. Kiedy doszła na miejsce chciała już sobie sama drzwi otworzyć jednak w tym geście wyprzedził ją Steve.
-Och, dziękuję. - Weszła więc do klasy pierwsza i trochę była zaskoczona iż była jak na razie jedyną dziewczyną w klasie. Wchodząc dostrzegła Syriusza, Pottera i Nolana.
-Hej chłopaki. - Pomachała niepewnie w stronę siedzących chłopaków po czym sama zajęła ławkę z boku. Kiedy po chwili dołączył się do niej Steve, otworzyła swoją torbę i wyjęła podręcznik i pióro gdyby mieli coś notować w trakcie lekcji. Cieszyła się, że nie spóźnili się na lekcję, choć jak widziała nauczyciel jeszcze na miejsce nie dotarł, więc był jakiś plus z tego wszystkiego.
-Och, dziękuję. - Weszła więc do klasy pierwsza i trochę była zaskoczona iż była jak na razie jedyną dziewczyną w klasie. Wchodząc dostrzegła Syriusza, Pottera i Nolana.
-Hej chłopaki. - Pomachała niepewnie w stronę siedzących chłopaków po czym sama zajęła ławkę z boku. Kiedy po chwili dołączył się do niej Steve, otworzyła swoją torbę i wyjęła podręcznik i pióro gdyby mieli coś notować w trakcie lekcji. Cieszyła się, że nie spóźnili się na lekcję, choć jak widziała nauczyciel jeszcze na miejsce nie dotarł, więc był jakiś plus z tego wszystkiego.
- Neve Collins
Re: Klasa Eliksirów
Pią Sty 09, 2015 6:28 pm
Delikatnie sunęła pomiędzy pnącymi się ku niebu ścianami, ograniczonymi swą widocznością sufitem rozjaśnionym wpadającym do wnętrza światłem dnia, tak i ona, łapiąc je, rozjaśniała cienie, a jednocześnie przesuwała się razem z nimi - były wokół niej, były w niej, nieodłączni towarzysze, których pielęgnowała i którym nie pozwalała się zanadto oddalić. Za bardzo ich kochała - pchnęła drzwi od sali i skierowała wzrok na dwóch chłopaków z domu Lwa, Krukona i jedno dziewczę, by w ciszy powędrować ku wolnej ławce, postawić na blacie torbę i odwrócić się przez ramię, nim usiadła na swoim miejscu. Trudno mówić o wtapianiu się w tło, kiedy było się dziedzicznie obciążonym jadowitymi oczętami i było się albinoskąo śnieżnych, nawet nie jasno miodowych włosach.
- Remus J. Lupin
Re: Klasa Eliksirów
Pią Sty 09, 2015 6:37 pm
Zasiedział się przed kominkiem, prawie zapominając o nadchodzącej lekcji, więc gdy dotarł do lochów, był pełen złych przeczuć, że ponownie się spóźnił. Po incydencie na astronomii strata kolejnych punktów z tak idiotycznego powodu z pewnością odbiłaby się na jego reputacji. Na szczęście sala nie była jeszcze nawet w połowie zapełniona, a profesor się nie pokazał, więc Remus zajął w spokoju miejsce przy jednej z ławek, odsuwając nieco na bok sporej wielkości kociołek. Obecność Krukonów, którzy słynęli z pewnej edukacyjnej nadgorliwości nieszczególnie go zaskoczyła, ale widok Gryfonów, niedbale rozpartych na swoich krzesłach, wydawał się co najmniej podejrzany.
- Cześć wam - powiedział nieco nieobecnym tonem, wciąż z głową zapełnioną notatkami z transmutacji. Dla przezorności wybrał ławkę z dala od Syriusza i Jamesa, doskonale znając ich specyficzne charaktery i równie specyficzne poczucie humoru. Był prawie pewien, że niedługo znów będzie świadkiem jakiegoś ich dowcipu; i tak było zastanawiające to, że już od dłuższego czasu zachowywali się podejrzanie spokojnie. Remus przeczuwał, że była to typowa cisza przed burzą i koledzy szykują coś naprawdę szalonego, ale nie miał już siły zwracać im uwagi. Ostatnio jego myśli zajmował zupełnie kto inny i skupianie się na kawałach siódmoklasistów było ostatnim, na co Lunatyk miał ochotę.
- Cześć wam - powiedział nieco nieobecnym tonem, wciąż z głową zapełnioną notatkami z transmutacji. Dla przezorności wybrał ławkę z dala od Syriusza i Jamesa, doskonale znając ich specyficzne charaktery i równie specyficzne poczucie humoru. Był prawie pewien, że niedługo znów będzie świadkiem jakiegoś ich dowcipu; i tak było zastanawiające to, że już od dłuższego czasu zachowywali się podejrzanie spokojnie. Remus przeczuwał, że była to typowa cisza przed burzą i koledzy szykują coś naprawdę szalonego, ale nie miał już siły zwracać im uwagi. Ostatnio jego myśli zajmował zupełnie kto inny i skupianie się na kawałach siódmoklasistów było ostatnim, na co Lunatyk miał ochotę.
- Nauczyciele
Re: Klasa Eliksirów
Pią Sty 09, 2015 7:28 pm
Drzwi do sali ponownie się otworzyły i zawitał w niej profesor Slughorn. Mężczyzna przeszedł się powolnym krokiem po klasie, słuchając cichych przywitań uczniów. Nie wyglądał na zbyt zadowolonego - zapewne dlatego, że w tej grupie często było sporo wypadków przy ważeniu eliksirów (po ostatnim ma plamę na suficie!)
Także wyglądał, jakby był jeszcze bardziej przestraszony niż zwykle, a wyglądał na takiego ciągle. Nawet kiedy czuł się komfortowo.
- Witam. - powiedział, kiedy stanął za swoim biurkiem i ułożył na nim listę obecności. - Dzisiaj będziemy mieli szczęście przygotowywać Felix Felicis! - zachichotał z tego drobnego żarciku, bo w końcu szczęście, Felix Felicis... Ale kiedy w tle usłyszał jedynie świerszcze, odchrząknął cicho.
- Wszystkie składniki macie na ławkach, a instrukcje w podręcznikach.
Także wyglądał, jakby był jeszcze bardziej przestraszony niż zwykle, a wyglądał na takiego ciągle. Nawet kiedy czuł się komfortowo.
- Witam. - powiedział, kiedy stanął za swoim biurkiem i ułożył na nim listę obecności. - Dzisiaj będziemy mieli szczęście przygotowywać Felix Felicis! - zachichotał z tego drobnego żarciku, bo w końcu szczęście, Felix Felicis... Ale kiedy w tle usłyszał jedynie świerszcze, odchrząknął cicho.
- Wszystkie składniki macie na ławkach, a instrukcje w podręcznikach.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|