- Kathleen Wright
Re: Klepsydry
Sob Gru 19, 2015 3:26 pm
Po tylu latach zostanie zdemaskowanym w tak prostej sytuacji byłoby co najmniej uwłaczające. Wszak nie zostało Krukonką dlatego, że nie nadawała się do innych domów. Ponad to św. Mungu mogliby jej nie chcieć, mało kto wyobraża sobie w ogóle tak... niezwykłe zjawisko, jakim panna Wright niewątpliwie jest. Można z nią normalnie rozmawiać, egzystować i nikomu nie dzieje się krzywda. To tak, jakby były dwie różne osoby, ale w jednym ciele. Pośród tak poważnie chorych, że sama mogłaby oszaleć przez spędzanie czasu tam, a nie dlatego, że rzeczywiście jest psychopatką. W dodatku każdy skrywa jakąś tajemnice i ma inne oblicze. Ona ma po prostu większą i bardziej nieobliczalną. Chowanie niechcianych faktów jest codziennością dla każdego człowieka. Kathleen wiedziała po prostu, że mogłaby robić to zawodowo. Oczywiście, pewne wątpliwości się pojawiają, ponieważ obawa o ujawnieniu jest w pełni uzasadniona, jednakże sposoby i zdolności jakie zna i posiada sprawiają, że naprawdę miała przekonanie, iż szanse są na to zdecydowanie niewielkie. To tak jak ze skrzywioną komorą nosa. Nie da się przez jedną oddychać, więc druga zastępuje ją. Kate zastępuje Leen i choć są różne to jakoś sobie radzą. Walczą, ale tak, by nie stracić na tym obie.
- Masz jakiś plan? - A może tym planem jest jego nie posiadanie? Kathleen na przykład wierzyła w to, że coś się znajdzie, ogarnie później. Tyle, że ona jeszcze ma czas w przeciwieństwie do niej. A zresztą... gdyby go nie miała skończyłoby się tak samo, jak teraz. Dwie osoby, które nawet nie mogą ze sobą pogadać, bo tak przypadkiem się składa, że są w jednym ciele nigdy nie dogadają się w czymś takim. Dlatego lepiej się tym nie martwić, bo po co? Co ma być to i tak będzie.
Można być genialnym w szkole, a potem nie znaleźć nic do robienia prócz sprzedawania jakiś bzdetów na Pokątnej albo kompletnym nieukiem z marnymi ocenami i dostać się do Ministerstwa, jeśli się potrafi. Tak naprawdę od szkoły zależy wszystko tylko w chwili, gdy ma się nic nieznaczącą rodzinę i nazwisko oraz kompletny brak osobowości. Kathleen nawet nie próbowała się oszukiwać, że jest inaczej. Ostatecznie i tak nie musiała. Świat by jej to udowodnił.
Do tego raczej powinna się martwić o to, że jest ostatnia w linii i jakimś cudem musi przekazać swoje nazwisko dalej. Powinna, ale zbytnio nie odpowiadała jej taka rola. Znajdź czarodzieja, miej dziecko i zadbaj o to, by nosiło twoje nazwisko. Nikt głośno w rodzinie tego nie powiedział jeszcze, ale tego się oczekuje. Nie ma to jak piękne, spokojne życie. Jakby problemów nie było wystarczająco dużo na tym świecie.
- Powodzenia na egzaminach, skoro już żegnasz się ze szkołą powoli - Nie ma to jak magiczne sprawdzenie umiejętności młodych adeptów, ach! Strach się bać, co się wydarzy. Trupy w zamku padają, a to idealna okazja, by zasiać totalny zamęt. Ciekawe, czy ktoś to wykorzysta. Krukonka cieszyła się, że jej tam nie będzie i się nie przekona. Niech inni martwią się o swoją przyszłość, piszą ostatni test i ewentualnie obrywają w chwili, gdy coś się wydarzy złego.
- Masz jakiś plan? - A może tym planem jest jego nie posiadanie? Kathleen na przykład wierzyła w to, że coś się znajdzie, ogarnie później. Tyle, że ona jeszcze ma czas w przeciwieństwie do niej. A zresztą... gdyby go nie miała skończyłoby się tak samo, jak teraz. Dwie osoby, które nawet nie mogą ze sobą pogadać, bo tak przypadkiem się składa, że są w jednym ciele nigdy nie dogadają się w czymś takim. Dlatego lepiej się tym nie martwić, bo po co? Co ma być to i tak będzie.
Można być genialnym w szkole, a potem nie znaleźć nic do robienia prócz sprzedawania jakiś bzdetów na Pokątnej albo kompletnym nieukiem z marnymi ocenami i dostać się do Ministerstwa, jeśli się potrafi. Tak naprawdę od szkoły zależy wszystko tylko w chwili, gdy ma się nic nieznaczącą rodzinę i nazwisko oraz kompletny brak osobowości. Kathleen nawet nie próbowała się oszukiwać, że jest inaczej. Ostatecznie i tak nie musiała. Świat by jej to udowodnił.
Do tego raczej powinna się martwić o to, że jest ostatnia w linii i jakimś cudem musi przekazać swoje nazwisko dalej. Powinna, ale zbytnio nie odpowiadała jej taka rola. Znajdź czarodzieja, miej dziecko i zadbaj o to, by nosiło twoje nazwisko. Nikt głośno w rodzinie tego nie powiedział jeszcze, ale tego się oczekuje. Nie ma to jak piękne, spokojne życie. Jakby problemów nie było wystarczająco dużo na tym świecie.
- Powodzenia na egzaminach, skoro już żegnasz się ze szkołą powoli - Nie ma to jak magiczne sprawdzenie umiejętności młodych adeptów, ach! Strach się bać, co się wydarzy. Trupy w zamku padają, a to idealna okazja, by zasiać totalny zamęt. Ciekawe, czy ktoś to wykorzysta. Krukonka cieszyła się, że jej tam nie będzie i się nie przekona. Niech inni martwią się o swoją przyszłość, piszą ostatni test i ewentualnie obrywają w chwili, gdy coś się wydarzy złego.
- Natalie Dark
Re: Klepsydry
Pon Gru 28, 2015 6:05 pm
Natalie westchnęła ciężko, słysząc kolejne pytanie dziewczyny.
Plany. Żeby to było takie łatwe. W szkole łatwo jest o wyznaczenie sobie celu. "Będę najlepszy z eliksirów." "Opanuję świetnie OPCM." "Będę najlepszym graczem w szkole!" W życiu z realnym celem nie jest tak łatwo. Zbyt ciężko osiągnąć coś wielkiego, nie mając punktu zaczepienia.
Czarodziejka zamyśliła się na dłuższą chwilę. Krukonka nieświadomie przypomniała jej o beznadziejności sytuacji, w jakiej panna Dark się znajdowała.
Nie mam pojęcia, czego się chwycić.
Westchnęła i odegnała od siebie ponure zamyślenie, które zaczynało się malować na jej twarzy. Znów przygnała na nią lekki, przyjazny uśmiech. Kathleen nie znała jej przecież dobrze, więc udawanie miłej szło Natalie znacznie łatwiej niż przed Ślizgonami.
Zaśmiała się krótko.
- Na prawdę trudno o plan, gdy ma się tak wiele możliwości - odpowiedziała wymijająco. Nie chciało jej się kłamać, ale nie miała też ochoty przyznać się przed obcą osobą, że po ukończeniu Hogwartu będzie kompletnie zagubiona i bez planu na życie.
Za dużo możliwości...
- Pewnie znajdę jakąś pracę i na własną rękę będę poszerzała wiedzę. - Westchnęła, wpatrując się w klepsydry.
- Tak wiele tajemnic zostało jeszcze do odkrycia. Tak wielka moc do opanowania - wyszeptała w zamyśleniu.
Moc, której Hogwart nie pozwalał mi poznać.
Zamrugała szybko, odganiając od siebie niesforne myśli i wracając wzrokiem do rozmówczyni.
Niestety, ilekroć Natalie zastanawiała się nad swoją przyszłością, nawiedzał ją widok z magicznego lustra, który dane jej było podziwiać już dawno temu. Martwił on ją.
Czy naprawdę nie jestem zdolna do niczego lepszego? Pogoń za potęgą i władzą ma mnie pchnąć w łapska czarnej magii.
Ta wizja napawała ją przerażeniem. Panna Dark naprawdę nie chciała być zła; nie chciała krzywdzić ludzi. Ale czy na pewno tak było; czy tak tylko sobie wmawiała? Tafla szkła przecież nie kłamała. Ona chciała być wielka, a chęć pogrążenia się w lekturze zakazanych ksiąg stawała się coraz bardziej kusząca. Niebezpiecznie kusząca.
Wróciła na ziemię, słysząc głos dziewczyny.
- Hmm? Ach tak. Egzaminy. - Uśmiechnęła się przelotnie.
Dla młodego człowieka wydają się one być czymś wielkim.
Zaśmiała się w duchu.
- Dziękuję. Dam z siebie wszystko i mam nadzieję, że osiągnę satysfakcjonujące wyniki - rzuciła, przypominając sobie nagle o upływającym czasie. Zerknęła na zegarek na ręce. Przerwa obiadowa dobiegała powoli końca.
Plany. Żeby to było takie łatwe. W szkole łatwo jest o wyznaczenie sobie celu. "Będę najlepszy z eliksirów." "Opanuję świetnie OPCM." "Będę najlepszym graczem w szkole!" W życiu z realnym celem nie jest tak łatwo. Zbyt ciężko osiągnąć coś wielkiego, nie mając punktu zaczepienia.
Czarodziejka zamyśliła się na dłuższą chwilę. Krukonka nieświadomie przypomniała jej o beznadziejności sytuacji, w jakiej panna Dark się znajdowała.
Nie mam pojęcia, czego się chwycić.
Westchnęła i odegnała od siebie ponure zamyślenie, które zaczynało się malować na jej twarzy. Znów przygnała na nią lekki, przyjazny uśmiech. Kathleen nie znała jej przecież dobrze, więc udawanie miłej szło Natalie znacznie łatwiej niż przed Ślizgonami.
Zaśmiała się krótko.
- Na prawdę trudno o plan, gdy ma się tak wiele możliwości - odpowiedziała wymijająco. Nie chciało jej się kłamać, ale nie miała też ochoty przyznać się przed obcą osobą, że po ukończeniu Hogwartu będzie kompletnie zagubiona i bez planu na życie.
Za dużo możliwości...
- Pewnie znajdę jakąś pracę i na własną rękę będę poszerzała wiedzę. - Westchnęła, wpatrując się w klepsydry.
- Tak wiele tajemnic zostało jeszcze do odkrycia. Tak wielka moc do opanowania - wyszeptała w zamyśleniu.
Moc, której Hogwart nie pozwalał mi poznać.
Zamrugała szybko, odganiając od siebie niesforne myśli i wracając wzrokiem do rozmówczyni.
Niestety, ilekroć Natalie zastanawiała się nad swoją przyszłością, nawiedzał ją widok z magicznego lustra, który dane jej było podziwiać już dawno temu. Martwił on ją.
Czy naprawdę nie jestem zdolna do niczego lepszego? Pogoń za potęgą i władzą ma mnie pchnąć w łapska czarnej magii.
Ta wizja napawała ją przerażeniem. Panna Dark naprawdę nie chciała być zła; nie chciała krzywdzić ludzi. Ale czy na pewno tak było; czy tak tylko sobie wmawiała? Tafla szkła przecież nie kłamała. Ona chciała być wielka, a chęć pogrążenia się w lekturze zakazanych ksiąg stawała się coraz bardziej kusząca. Niebezpiecznie kusząca.
Wróciła na ziemię, słysząc głos dziewczyny.
- Hmm? Ach tak. Egzaminy. - Uśmiechnęła się przelotnie.
Dla młodego człowieka wydają się one być czymś wielkim.
Zaśmiała się w duchu.
- Dziękuję. Dam z siebie wszystko i mam nadzieję, że osiągnę satysfakcjonujące wyniki - rzuciła, przypominając sobie nagle o upływającym czasie. Zerknęła na zegarek na ręce. Przerwa obiadowa dobiegała powoli końca.
- Irytek
Re: Klepsydry
Sro Gru 30, 2015 1:52 pm
Nie dawało mu to spokoju. Próbował wywinąć jakiś numer Filchowi, błąkał się po salach przedrzeźniając uczniów, lecz to co go spotkało w Wielkiej Sali wciąż powracało i zajmowało jego myśli. Ten... ból? I jej odejście, chociaż sama była sobie winna. Do tego zrobił z nią to co do tej pory rezerwował tylko dla Kaylin i chociaż nie zareagowała tak jak oczekiwał, jakoś wcale nie przeszkadzałoby mu powtórzenie tego wyczynu. Skoro go "kochała"... Śmieszne. Jakoś nie robiło to na nim wrażenia. Może nie docierała do niego powaga takiego wyznania? Ostatnio coś podobnego powiedziała mu inna gryfonka i bardzo szybko zmieniła zdanie, a on i tak nie uważał się za zdolnego do odwzajemniania takich rzeczy.
Oblatując szkołę powrócił do miejsca zdarzenia, które tym razem nie wiało już taką pustką jak wcześniej. W parze rozmawiających, młodych dziewcząt rozpoznał ślizgonkę, która rozmawiała z nim, gdy ostatnio miał problemy z Sullivan. Bez zastanowienia pojawił się tuż obok niej, złapał za ramię i mruknął.
- Chodź na chwilę... - zerknął na jej zaskoczoną towarzyszkę i z uśmiechem dodał. - Zaraz ci ją oddam. Może nawet w jednym kawałku~! - podniósł czarownicę, wziął na ręce i błyskawicznie z nią uciekł.
[zt dla mnie i Natalie]
Oblatując szkołę powrócił do miejsca zdarzenia, które tym razem nie wiało już taką pustką jak wcześniej. W parze rozmawiających, młodych dziewcząt rozpoznał ślizgonkę, która rozmawiała z nim, gdy ostatnio miał problemy z Sullivan. Bez zastanowienia pojawił się tuż obok niej, złapał za ramię i mruknął.
- Chodź na chwilę... - zerknął na jej zaskoczoną towarzyszkę i z uśmiechem dodał. - Zaraz ci ją oddam. Może nawet w jednym kawałku~! - podniósł czarownicę, wziął na ręce i błyskawicznie z nią uciekł.
[zt dla mnie i Natalie]
- Kathleen Wright
Re: Klepsydry
Sro Gru 30, 2015 4:58 pm
Nikt nigdy nie twierdził, że odniesienie sukcesu to prosta sprawa. Przecież dla niego ludzie potrafią pozbywać się konkurencji w kompletnie niecywilizowany sposób. Wybijamy się w biegu po kość po czym nie wiemy, co z nią zrobić. Zjeść, lizać, pilnować? Co tu począć? Osiągnięcie celu poprzez wykluczenie przeciwników zawsze wydawało się pannie Wright żałosne. Co to za przyjemność z sięgnięcia po niego w chwili, gdy nawet nie mieliśmy czego udowadniać? Bo niby jak przegrać w chwili, gdy nie ma nikogo, kto mógłby nas pokonać... To trochę głupie, że ludzie tak właśnie sięgają po swoje "kości", ale co począć. Dla niektórych nie ważne jest, jak do czegoś dojdą, byleby to zdobyć nawet po trupach. A właśnie rozchodzi się o to, by nie było łatwo. Ma być trudno, jeśli chce zobaczyć się efekt.
Ale spokojnie, nigdy nie jest aż tak źle, by nie mogło być gorzej. Do tego magiczny świat ma z pewnością wiele do zaoferowania. Zawsze, jak coś pójdzie nie tak to można prowadzić nielegalny handel jakimiś artefaktami. To ciekawe zajęcie i bardzo opłacalne. Nie mówiąc już o bardziej zwyczajnych rzeczach. Jeśli ma się charyzmę, charakter i choć trochę rozumu to nawet w Ministerstwie Magii znajdzie się miejsce. Wystarczy zjednać sobie ludzi, a potem ruszać w świat. To niestety bolesna prawda - nie liczą się umiejętności teoretyczne, które są im wpajane. Chodzi o praktykę i to w każdej sferze życia. Trzeba znać się na wielu rzeczach i po prostu wpasować się w aktualne zapotrzebowanie, a potem już wszystko pójdzie łatwo.
- Ale czas jednak goni, coś będziesz musiała robić albo chociaż próbować - Jak 3/4 osób w tym zamku. Stosunkowo niewielka grupa ma już pewność co do tego, co ze sobą zrobi. Są jeszcze młodzi, co się będą zastanawiać? Życie przed nimi, coś się wymyśli. Wszyscy mają raczej spokojne podejście do zakończenia szkoły. Jedni będą tęsknić i martwić się o przyszłość, a drudzy wyskoczą z zamku i wpadną w szaleńczą radość z otrzymanej wolności. Nic w tym dziwnego tak naprawdę.
- Pytanie tylko, co chciałabyś odkrywać. Ale na to już pewnie zdążyłaś odpowiedzieć sobie sama - Istoty, zaklęcia, eliksiry, księgi... sporo do wyboru. Tylko przez to wcale nie jest łatwo wybrać. Co jest słuszne, a co nie? To kolejne z miliona rzeczy, które trzeba przemyśleć. Kathleen też miała takie rozważania. Sama chciała poznawać każdą wiedzę, nawet tą zakazaną w Hogwarcie. Różnica między dziewczętami jest taka, że ona niekoniecznie chciała ją wykorzystać. Bądźmy szczerzy - chodziło o znajomość. Jedyny cel w jej życiu to zdobycie wiedzy tak ogromnej, jak nie miał nikt inny.
- Nie ma za co. Nie wątpię, że dasz sobie radę - Bo Ślizgoni chyba szybciej umarli niż przegrali. A przynajmniej jeśli przegrywają to i tak robią z tego wygrana. Jakkolwiek dziwnie to nie brzmi grunt to fakt, iż oni sobie po prostu radzą. Może nie wszyscy, ale z zasady tak jest, że nie należą do tych załamanych z powodu jakiegoś tam testu.
A potem był koniec. Natalie została dosłownie wyrwana z rozmowy. Cóż, Kathleen mogła sobie w tym wypadku tylko pójść. Bo co innego? Była zaskoczona sytuacją, ale bez przesady, nie będzie wariować z tego powodu, lepiej poczłapać gdzieś indziej.
/zt
Ale spokojnie, nigdy nie jest aż tak źle, by nie mogło być gorzej. Do tego magiczny świat ma z pewnością wiele do zaoferowania. Zawsze, jak coś pójdzie nie tak to można prowadzić nielegalny handel jakimiś artefaktami. To ciekawe zajęcie i bardzo opłacalne. Nie mówiąc już o bardziej zwyczajnych rzeczach. Jeśli ma się charyzmę, charakter i choć trochę rozumu to nawet w Ministerstwie Magii znajdzie się miejsce. Wystarczy zjednać sobie ludzi, a potem ruszać w świat. To niestety bolesna prawda - nie liczą się umiejętności teoretyczne, które są im wpajane. Chodzi o praktykę i to w każdej sferze życia. Trzeba znać się na wielu rzeczach i po prostu wpasować się w aktualne zapotrzebowanie, a potem już wszystko pójdzie łatwo.
- Ale czas jednak goni, coś będziesz musiała robić albo chociaż próbować - Jak 3/4 osób w tym zamku. Stosunkowo niewielka grupa ma już pewność co do tego, co ze sobą zrobi. Są jeszcze młodzi, co się będą zastanawiać? Życie przed nimi, coś się wymyśli. Wszyscy mają raczej spokojne podejście do zakończenia szkoły. Jedni będą tęsknić i martwić się o przyszłość, a drudzy wyskoczą z zamku i wpadną w szaleńczą radość z otrzymanej wolności. Nic w tym dziwnego tak naprawdę.
- Pytanie tylko, co chciałabyś odkrywać. Ale na to już pewnie zdążyłaś odpowiedzieć sobie sama - Istoty, zaklęcia, eliksiry, księgi... sporo do wyboru. Tylko przez to wcale nie jest łatwo wybrać. Co jest słuszne, a co nie? To kolejne z miliona rzeczy, które trzeba przemyśleć. Kathleen też miała takie rozważania. Sama chciała poznawać każdą wiedzę, nawet tą zakazaną w Hogwarcie. Różnica między dziewczętami jest taka, że ona niekoniecznie chciała ją wykorzystać. Bądźmy szczerzy - chodziło o znajomość. Jedyny cel w jej życiu to zdobycie wiedzy tak ogromnej, jak nie miał nikt inny.
- Nie ma za co. Nie wątpię, że dasz sobie radę - Bo Ślizgoni chyba szybciej umarli niż przegrali. A przynajmniej jeśli przegrywają to i tak robią z tego wygrana. Jakkolwiek dziwnie to nie brzmi grunt to fakt, iż oni sobie po prostu radzą. Może nie wszyscy, ale z zasady tak jest, że nie należą do tych załamanych z powodu jakiegoś tam testu.
A potem był koniec. Natalie została dosłownie wyrwana z rozmowy. Cóż, Kathleen mogła sobie w tym wypadku tylko pójść. Bo co innego? Była zaskoczona sytuacją, ale bez przesady, nie będzie wariować z tego powodu, lepiej poczłapać gdzieś indziej.
/zt
- Irytek
Re: Klepsydry
Czw Lut 04, 2016 6:07 pm
Nadeszła pora posiłku i Hogwarcka trzoda rzuciła się do stołów. Rudy błazen górował nad nimi, zasiadłszy na jednej z czterech klepsydr, obserwując szamającą dzieciarnię. Tyle roześmianych twarzy, tyle kolorowych czupryn, a on każdą znał. Niedługo odejdą dziesiątki z nich, a po dwóch miesiącach dobijającej ciszy nadejdzie nowy turnus. Czy te dzieciaki będą wiedziały na co się piszą? Czy będą się bać? Strach tak słodko smakował... Ale Irytek nie myślał o tym w tej chwili. Był zbyt zadowolony, pochłonięty poranną wrzawą i śmiechami dobywającymi się z każdego z czterech podłużnych stołów. Nic się nie zmieniło, było tak jak zwykle. Nawet nie doprawił im jedzenia, jakby znudziło go przesalanie im owsianki czy wrzucanie much do kompotu. O wiele ciekawsze byłoby wymienienie dzbana soku wiśniowego na podobny, pełen krwi, po czym postawienie u krukonów. Ciekawe czy by im zasmakował taki drink... Niepokojący uśmiech wyszedł mu na twarz. Czy się kiedyś odważy? Niby robił już gorsze rzeczy...
- Maggie Sulivan
Re: Klepsydry
Pią Lut 05, 2016 2:01 pm
Ból po nagłym odejściu Irytka szybko przemienił się w złość, zdenerwowanie i chęć zrozumienia prawdy. Wystarczyło jego jedno słowo: "Żartowałem." i zniosłaby to o wiele lepiej niż niewiedzę. Przeleciała cały zamek, aby znaleźć poltergeista i w końcu udało się to zrobić w Wielkiej Sali. Nie bała się już tam wchodzić. Dla Irytka pokonała nawet strach przed ślizgońskimi lochami!
Jak burza wparowała do Sali, nieświadomie przelatując przez stół Slytherinu i przez kilku uczniów siedzących na ławach. Nie interesowały ją przekleństwa skierowane za jej plecami, bo w umyśle malował się roześmiany młodzieniec siedzący na klepsydrze. W mgnieniu oka znalazła się przed młodzieńcem i z całej siły (jaką mogła mieć zjawa) szarpnęła go za marynarkę.
- Chcę wyjaśnień!
Wydarła się na niego, nie zważając na spojrzenia jedzących dzieciaków. Zbliżyła się do niego na tyle blisko, że prawie stykali się nosami, uparcie wpatrując się w jego krwiste oczy i ciskając w niego błyskawicami. Była wściekła bez problemu mógł to dostrzec.
- Czy ja wyglądam ci na zabawkę, którą możesz traktować jak śmiecia?! Kto dał ci do tego prawo?! Powiedziałeś, że nie pozwolisz mnie skrzywdzić. Dlaczego to robisz?
Mimo, że w dalszym ciągu na niego krzyczała, ostatnie dwa zdania wypowiedziała szeptem, którego nikt poza Irytkiem nie mógł usłyszeć. Wiedziała, że robiła scenę przed dużą publicznością, ale wcale ją to teraz nie interesowało. Walczyła o swoje i nie miała zamiaru odpuszczać. Uparta Gryfonka.
Jak burza wparowała do Sali, nieświadomie przelatując przez stół Slytherinu i przez kilku uczniów siedzących na ławach. Nie interesowały ją przekleństwa skierowane za jej plecami, bo w umyśle malował się roześmiany młodzieniec siedzący na klepsydrze. W mgnieniu oka znalazła się przed młodzieńcem i z całej siły (jaką mogła mieć zjawa) szarpnęła go za marynarkę.
- Chcę wyjaśnień!
Wydarła się na niego, nie zważając na spojrzenia jedzących dzieciaków. Zbliżyła się do niego na tyle blisko, że prawie stykali się nosami, uparcie wpatrując się w jego krwiste oczy i ciskając w niego błyskawicami. Była wściekła bez problemu mógł to dostrzec.
- Czy ja wyglądam ci na zabawkę, którą możesz traktować jak śmiecia?! Kto dał ci do tego prawo?! Powiedziałeś, że nie pozwolisz mnie skrzywdzić. Dlaczego to robisz?
Mimo, że w dalszym ciągu na niego krzyczała, ostatnie dwa zdania wypowiedziała szeptem, którego nikt poza Irytkiem nie mógł usłyszeć. Wiedziała, że robiła scenę przed dużą publicznością, ale wcale ją to teraz nie interesowało. Walczyła o swoje i nie miała zamiaru odpuszczać. Uparta Gryfonka.
- Irytek
Re: Klepsydry
Pią Lut 05, 2016 2:15 pm
Zaplanował coś nowego, szokującego i z satysfakcją powtarzał w głowie każdy krok nowego żartu, którego miał dokonać w porze obiadowej. To było coś godnego jego nowego imidżu, jego rasy i wszystkich plotek o niej krążących. Nawet wybrał już ofiarę... Lecz z zamyślenia wyrwał go kobiecy wrzask.
Wszyscy się na nich gapili, gdy Sullivan zjawiła się przed nim i szarpnęła jak szmacianą lalką. Nie spodziewał się tego, lecz szybko zrobił się materialny i wyrwał z jej uścisku. Była blisko i się wściekała, a przecież nie dał jej ku temu powodów. No, może i zostawił ją wcześniej bez słowa, ale już nie raz tak niegdyś robił i nie robiła o to afery. Nie przewidział, że w niej także zdążyło się coś zmienić.
Otrzepał marynarkę i minął zjawę bez słowa, jakby była ledwie silniejszym podmuchem wiatru, który przeszkodził mu w codziennym obchodzie zamku. Już po pierwszych krzykach część uczniów niezainteresowana sprawami duchów wróciła do własnych rozmów, podczas, gdy ci starsi, przyzwyczajeni do wiecznych problemów wiszących im nad głowami, zabrali się za powtarzanie materiału. Tylko niektórzy wciąż ukradkiem obserwowali duszyczkę, kolejny raz pozostawianą samą sobie przez szkolnego poltergeista, który leniwie przeniósł się na drugi koniec sali by w końcu zniknąć za ścianą.
[zt, chyba, że chcesz coś zrobić @@"]
Wszyscy się na nich gapili, gdy Sullivan zjawiła się przed nim i szarpnęła jak szmacianą lalką. Nie spodziewał się tego, lecz szybko zrobił się materialny i wyrwał z jej uścisku. Była blisko i się wściekała, a przecież nie dał jej ku temu powodów. No, może i zostawił ją wcześniej bez słowa, ale już nie raz tak niegdyś robił i nie robiła o to afery. Nie przewidział, że w niej także zdążyło się coś zmienić.
Otrzepał marynarkę i minął zjawę bez słowa, jakby była ledwie silniejszym podmuchem wiatru, który przeszkodził mu w codziennym obchodzie zamku. Już po pierwszych krzykach część uczniów niezainteresowana sprawami duchów wróciła do własnych rozmów, podczas, gdy ci starsi, przyzwyczajeni do wiecznych problemów wiszących im nad głowami, zabrali się za powtarzanie materiału. Tylko niektórzy wciąż ukradkiem obserwowali duszyczkę, kolejny raz pozostawianą samą sobie przez szkolnego poltergeista, który leniwie przeniósł się na drugi koniec sali by w końcu zniknąć za ścianą.
[zt, chyba, że chcesz coś zrobić @@"]
- Maggie Sulivan
Re: Klepsydry
Sob Lut 06, 2016 2:41 pm
Myślała, że poczuje się lepiej, kiedy nawrzeszczy na Irytka, bo może dotrze do niego fakt, że duszyczka pragnie znać powód ich rozstania. Jak na złość, rudzielec w dalszym ciągu ją ignorował i nie odzywał się do niej, ani słowem. Nawet nie zaszczycił jej spojrzeniem! Naprawdę nie wiedziała, o co poszło. Nie pomogła złość, krzyki, szepty, zbolała mina. Jej złamane już serducho, rozbiło się na kolejne, mniejsze kawałeczki, które sklejać będzie niczym puzzle jeszcze przed kilka długich stuleci.
- Masz rację! Uciekaj! Mam całą wieczność, żeby wyciągnąć od ciebie prawdę!
Krzyknęła zanim jeszcze zniknął za ścianą. Na daną chwilę postanowiła odpuścić mu dalszych awantur. Z wysoko uniesioną głową opuściła Wielką Salę. Nie pozwoli bandzie dzieciaków pokazać, że została odtrącona.
z.t
- Masz rację! Uciekaj! Mam całą wieczność, żeby wyciągnąć od ciebie prawdę!
Krzyknęła zanim jeszcze zniknął za ścianą. Na daną chwilę postanowiła odpuścić mu dalszych awantur. Z wysoko uniesioną głową opuściła Wielką Salę. Nie pozwoli bandzie dzieciaków pokazać, że została odtrącona.
z.t
- Maggie Sulivan
Re: Klepsydry
Sob Lut 13, 2016 10:58 am
Wróciła na klepsydry, bo stąd był najlepszy widok na całą Wielką Salę. Usiadła na klepsydrze należącej do Gryffindoru z czystego sentymentu. Spojrzała na wypełnienie poszczególnych "pojemników" i skrzywiła się lekko. No, Gryfki w tym roku jakoś niespecjalnie się postarały. Pokręciła lekko głową ze skwaszoną miną. Mimo, że od dawna nie należała do domu Godryka, zawsze im kibicowała.
Wlepiła spojrzenie na powoli schodzących się na posiłek uczniów. Kilkanaście minut temu była w kuchni, aby podpatrzeć, co na dzisiejszy dzień szykowały skrzaty. Gdy zauważyła "kucharza", który zawodząc, zacząć przypiekać na kuchence swoje dłonie, szybko podleciała do niego, aby go pocieszyć. Wmówiła skrzatom, że kiedy jeszcze żyła, najlepsze potrawy to te, które były spalone. Czym bardziej czarne i zwęglone, tym lepiej! Była ciekawa, czy stworzenia wezmą to pod uwagę.
Machając nogami w powietrzu z uśmiechem wpatrywała się w uczniaków, czekając, aż na stole pojawią się pierwsze posiłki. Nie mogła doczekać się reakcji poszczególnych domów.
Wlepiła spojrzenie na powoli schodzących się na posiłek uczniów. Kilkanaście minut temu była w kuchni, aby podpatrzeć, co na dzisiejszy dzień szykowały skrzaty. Gdy zauważyła "kucharza", który zawodząc, zacząć przypiekać na kuchence swoje dłonie, szybko podleciała do niego, aby go pocieszyć. Wmówiła skrzatom, że kiedy jeszcze żyła, najlepsze potrawy to te, które były spalone. Czym bardziej czarne i zwęglone, tym lepiej! Była ciekawa, czy stworzenia wezmą to pod uwagę.
Machając nogami w powietrzu z uśmiechem wpatrywała się w uczniaków, czekając, aż na stole pojawią się pierwsze posiłki. Nie mogła doczekać się reakcji poszczególnych domów.
- Irytek
Re: Klepsydry
Sob Lut 13, 2016 12:43 pm
Kusiło go by pobiec do Natalie po radę. Odkąd pierwszy raz zapytał ją o zdanie, weszło mu to w nawyk i jakoś nie chciało dać za wygraną. Niestety, niedługo miała stąd odejść i wypadałoby wrócić do normy, znowu samemu sobie jakoś radzić w tej niekończącej się egzystencji. Poza tym to cholerne lustro nigdy nie kłamało, więc nie było co się oszukiwać. Potrzebował Sulivan, pragnął jej i był gotów latać za nią po całym zamku za każdym razem, gdy się na niego o coś obrazi. Najwidoczniej taki już miał być jego los!
Jakoś nie spodziewał się jej w Wielkiej Sali, więc chwilę powłóczył się zanim ją odnalazł. Niemożność wyczucia jej trochę go irytowała, choć dodawała jej tej aury tajemniczości oraz nieprzewidywalności za którą ją tak kochał. Dostrzegłszy dziewczynę na klepsydrze jej dawnego domu, wciąż niewidzialny, przysiadł się obok i szepnął jej na ucho.
- Co jest, Meggs? Dlaczego uciekłaś?
Jakoś nie spodziewał się jej w Wielkiej Sali, więc chwilę powłóczył się zanim ją odnalazł. Niemożność wyczucia jej trochę go irytowała, choć dodawała jej tej aury tajemniczości oraz nieprzewidywalności za którą ją tak kochał. Dostrzegłszy dziewczynę na klepsydrze jej dawnego domu, wciąż niewidzialny, przysiadł się obok i szepnął jej na ucho.
- Co jest, Meggs? Dlaczego uciekłaś?
- Maggie Sulivan
Re: Klepsydry
Sob Lut 13, 2016 12:51 pm
Wpatrywała się w stoły przy których zaczęło pojawiać się coraz więcej osób, ale tego czego najbardziej wyczekiwała to potraw, które lada moment miały pojawić się na stołach. Wkurzeni Ślizgonki pewnie będą rzucać obelgami, Gryfoni zapewne będą próbowali wybrać coś co nie wygląda na kompletny węgiel, ale największą zagadką dla Magg byli Puchoni i Krukonki, których reakcja była trudna do przewidzenia.
Podskoczyła przestraszona, gdy usłyszała dobrze jej znany głos przy uchu. Odetchnęła głęboko, starając się uspokoić nerwy i przewróciła oczami. Nie chciał jej, więc próbowała żyć jak gdyby nigdy nic.
- Przestań mnie straszyć.
Szepnęła wymijająco, nie mając zamiaru z niczego tłumaczyć się Irytkowi. Skoro on sam nie chciał się jej zwierzać, ona również nie miała ochoty wyjaśniać mu tego, co leży jej na sercu.
Podskoczyła przestraszona, gdy usłyszała dobrze jej znany głos przy uchu. Odetchnęła głęboko, starając się uspokoić nerwy i przewróciła oczami. Nie chciał jej, więc próbowała żyć jak gdyby nigdy nic.
- Przestań mnie straszyć.
Szepnęła wymijająco, nie mając zamiaru z niczego tłumaczyć się Irytkowi. Skoro on sam nie chciał się jej zwierzać, ona również nie miała ochoty wyjaśniać mu tego, co leży jej na sercu.
- Irytek
Re: Klepsydry
Sob Lut 13, 2016 1:01 pm
Czasami zapominał, że ona także go nie wyczuwała, przynajmniej jak dotąd. Jej przerażenie i reakcja na jego szept były tak urocze, że uśmiechnął się szeroko, choć nie mogła go w tej chwili zobaczyć. Wykorzystując przewagę jaką dawała mu niewidzialność, pocałował ją w kark.
- Powiedz... Co się stało? - zachęcał mrukliwie. Kiedy czegoś chciał, potrafił być bardzo przymilny, a zwłaszcza, gdy chodziło o tę konkretną gryfonkę. Głaskał ją czule po ramieniu nie zważając na nagły gwar jaki podniósł się wraz z pojawieniem posiłku na stołach. Tylko puchoni starali się robić dobrą minę, choć i oni zdawali się zastanawiać czy to jakiś kolejny żart i rozglądali ukradkiem za głównym dowcipnisiem tej szkoły.
- Powiedz... Co się stało? - zachęcał mrukliwie. Kiedy czegoś chciał, potrafił być bardzo przymilny, a zwłaszcza, gdy chodziło o tę konkretną gryfonkę. Głaskał ją czule po ramieniu nie zważając na nagły gwar jaki podniósł się wraz z pojawieniem posiłku na stołach. Tylko puchoni starali się robić dobrą minę, choć i oni zdawali się zastanawiać czy to jakiś kolejny żart i rozglądali ukradkiem za głównym dowcipnisiem tej szkoły.
- Maggie Sulivan
Re: Klepsydry
Sob Lut 13, 2016 1:15 pm
- Po prostu powiedz co ode mnie chcesz i odejdź. Nie wykorzystuj mnie, kiedy jestem ci do czegoś potrzebna, bo to boli.
Wyszeptała cicho, nie zaprzestając wpatrywania się w stoły, na których zaczynało pojawiać się coraz więcej dań. Starała się ignorować, to, że ciągle ją dotykał.
- Jakiś skrzat się nie postarał. Ziemniaki u Krukonów nie są zbyt mocno przypalone.
Zmrużyła oczy, pokazując wskazującym palcem na stół Ravenclaw. Za wszelką cenę starała się zmienić temat, który był dla niej naprawdę trudny. Próbowała o nim zapomnieć, jednak na każdym kroku sobie o nim przypominała.
Wyszeptała cicho, nie zaprzestając wpatrywania się w stoły, na których zaczynało pojawiać się coraz więcej dań. Starała się ignorować, to, że ciągle ją dotykał.
- Jakiś skrzat się nie postarał. Ziemniaki u Krukonów nie są zbyt mocno przypalone.
Zmrużyła oczy, pokazując wskazującym palcem na stół Ravenclaw. Za wszelką cenę starała się zmienić temat, który był dla niej naprawdę trudny. Próbowała o nim zapomnieć, jednak na każdym kroku sobie o nim przypominała.
- Irytek
Re: Klepsydry
Sob Lut 13, 2016 1:24 pm
- Meggs... - odwrócił jej twarz w swoją stronę pojawiając się w tym samym momencie, tak by wzrok duszyczki natrafił na szczere spojrzenie jego krwistych ślepi. - Cały czas jesteś mi potrzebna. Kocham cię. - zignorował jej próby zmiany tematu, nawet nie przypuszczając, że niespalone kartofle mogą mieć jakikolwiek związek z jej poczynaniami. - Nie uciekaj ode mnie, tylko powiedz co się stało. No, już... - ponaglił ją cicho, dodając z lekkim uśmiechem. - Nie rób z tego kolejnej swojej tajemnicy.
- Maggie Sulivan
Re: Klepsydry
Sob Lut 13, 2016 1:42 pm
Zmrużyła lekko oczy wpatrując się w czerwone, przepełnione czymś nieokreślonym, tęczówki rudzielca. Nieznacznie wzdrygnęła się na słowa chłopaka. Doskonale zdawała sobie sprawę, że nie rozumie tych słów i wypowiada je tylko dlatego, bo gdzieś tam, kiedyś na korytarzu, podsłuchał je u jakiś zakochańców. Albo tylko po to, aby udobruchać nimi duszyczkę.
- Jak ja chciałam, żebyś powiedział mi co się stało, to nic nie powiedziałeś. Dlaczego, więc ja mam ci się zwierzać?
Odwróciła od niego swoje spojrzenie, aby nie wpatrywać się w intensywne spojrzenie poltergeista.
- Zresztą... I tak nie zamierzasz z nikim być, więc dlaczego tak ci na tym zależy?
Wzruszyła ramionami, cicho prychając, gdy jakiś Ślizgon próbował obrzucić jakiegoś Gryfona kawałkiem mięsa.
- Jak ja chciałam, żebyś powiedział mi co się stało, to nic nie powiedziałeś. Dlaczego, więc ja mam ci się zwierzać?
Odwróciła od niego swoje spojrzenie, aby nie wpatrywać się w intensywne spojrzenie poltergeista.
- Zresztą... I tak nie zamierzasz z nikim być, więc dlaczego tak ci na tym zależy?
Wzruszyła ramionami, cicho prychając, gdy jakiś Ślizgon próbował obrzucić jakiegoś Gryfona kawałkiem mięsa.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach