Go down
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Klepsydry               - Page 2 Empty Re: Klepsydry

Pon Cze 29, 2015 1:12 pm
Kiedy trzy osoby weszły spóźnione jego bystre oczka od razu powędrowały w ich kierunku. Nienawidził spóźnialskich. Po prostu to było coś co doprowadzało go do białej gorączki. I pewnie wszystko by rozeszło się po kościach, gdyby do sali nie wparowały kolejne osoby. I jak gdyby nic po prostu zajęli swoje miejsca nawet nie powiedzieli słowa "przepraszam".
-Widzę, że niektórzy najwyraźniej traktują te zajęcia bardzo luźno.- Mruknął lekko podirytowany mężczyzna.
-Musicie wiedzieć moi drodzy, że po za niesubordynacją nienawidzę spóźnialskich- Zaczął przechadzać się po klasie z rękami w kieszeniach kamizelki, która pod wpływem ciężaru jego dłoni jeszcze bardziej się rozciągnęła. Przez co w tej chwili sięgała mu już prawie do ud.
-Dlatego też ci którzy się spóźnili przez następne spotkania do samego egzaminu, będą nam prezentować to czego się nauczyli na poprzednich zajęcia.- Wziął głęboki wdech po czym przeczesał palcami swoją czarną czuprynę.
-Zgadza się... ale następnym razem wolał bym aby pani powstrzymała siebie i poczekała aż ja udzielę zgody na odpowiedź. Tym bardziej, że jeżeli pani traktuje te zajęcia tak bardzo lekko, że pozwala pani sobie na spóźnienia, to tym bardziej powinna była pani bardziej słuchać i notować.- Tak może był trochę staroświecki i to może nawet bardzo, ale czego się spodziewaliście. Jakiejś młodej osoby której wydawało się, że wszystkie rozumy pozjadała.
-CE-WU-EN- Tutaj uniósł lekko głos aby wszyscy zakodowali sobie w głowach, że to jest bardzo ważne.
-Cel, wola, i namysł. Jak już powiedziała tutaj ta pani- To było bardzo ważne i musieli wykuć się tego na pamięć.
-Po pierwsze, najpierw musicie wiedzieć gdzie chcecie się znaleźć, określić jakiś cel, potem wyobrazić sobie to miejsce jak najlepiej potraficie, i na koniec obrót w miejscu i osunąć się w nicość- Dla niego było to jak najbardziej oczywiste. Bo w końcu teleportował się już wiele razy, ale dla nowicjuszów i tak mogło to być niezrozumiałe.
-Dlaczego to jest takie ważne. A mianowicie dlatego, abyście przez przypadek się nie rozszczepili.- Ponownie omiótł spojrzeniem wszystkich tu obecnych a jego wzrok zatrzymał się na dziewczynie siedzącej na tyłach sali (tak Kim to do ciebie)
-Proszę, Pani mi powie co to takiego to rozszczepienie- Polecił i wskazał ręką na puchonkę.
Kim Miracle
Oczekujący
Kim Miracle

Klepsydry               - Page 2 Empty Re: Klepsydry

Pon Cze 29, 2015 10:19 pm
Patrzyła uważnie na mężczyznę i może trochę się przestraszyła jego ostrości. Nikt nie powinien być, aż tak poważny. To szkodzi na zdrowie i urodę. Wyobrażasz sobie jak taki człowiek będzie się ciągle zachowywał tak poważnie? No ludzie, przecież dostanie zmarszczek i będzie brzydki, a jak nie będzie się uśmiechał to jego życie będzie szare i nudne. Jednak, gdy wspomniał, że będzie miała prezentować wszystko czego się nauczyła nawet się ucieszyła. To będzie kolejne ciekawe doświadczenie w jej młodym życiu. Oczywiście nie pokazała tego, ze się cieszy, bo mógłby ten pan pokazać się z jeszcze gorszej strony. Popatrzyła na niego, gdy zwrócił się do niej i szybko zaczęła szukać w pamięci tego, co to było i od razu się uśmiechnęła. Wstała, bo tak uczył ją tata, że gdy ktoś do ciebie mówi to raczej powinno się wstać, aby pokazać mu szacunek. Nie obchodziło ją to, że temu panu by to przeszkadzała. Ona miała swoje zasady jak każdy inny człowiek.
- Rozszczepienie to jest odczepienie się jakiejś części ciała podczas teleportacji. Zazwyczaj dzieje się tak, gdy ktoś się nie skupi lub jest niedoświadczony. Rany po takim rozczepieniu można wyleczyć eliksirem, ale niestety nie pamiętam jak się nazywał, ale zdaje mi się, że zaczynało się na szkiele... coś - ostatnie słowo wypowiedziała dosyć niepewnym tonem unosząc przy tym ramiona do góry. Przeczesała grzywkę, która upadła jej na twarz.- Rany po rozszczepieniu są chyba poważne, ale osobiście nie chciałabym stracić nic z moich części ciała. Jestem do nich przywiązana i nie chcę czekać, aż je znajdę - uśmiechnęła się tak po swojemu. CHyba każdy znał już ten uśmiech, który często gościł na ustach nastolatki.
Czy się denerwowała? Oczywiście. Serce biło jej szybciej i ręce się pociły. Nie chciała wyjść źle przed tyloma osobami, ale Kimi nie jest przyzwyczajona do występowania na takich zajęciach.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Klepsydry               - Page 2 Empty Re: Klepsydry

Wto Cze 30, 2015 1:40 am
Pojawiało się coraz więcej osobników i już nie mogła sobie pozwolić na takie swobodne siedzenie z przymkniętymi oczami pod czterema klepsydrami. Podniosła się więc i zamrugała szybko, próbując przyzwyczaić swoje lodowe tęczówki do tego widoku. Wzrok ześlizgnął się po Sahirze, po czym omiotła nim resztę Wielkiej Sali, nie zamierzając w żaden sposób tego komentować. Zdecydowanie nie miała ochoty silić się na jakieś powitania i uśmieszki, zwłaszcza że to byłoby poniżej pewnej przyjętej przez nią normy. Postanowiła więc oprzeć się o ścianę i przyglądać się starszemu czarodziejowi, który najpewniej miał poprowadzić zajęcia z Teleportacji. Parsknęła jeszcze cicho pod nosem, maskując to krótkim chrząknięciem, gdy zaczęła mówić ruda szlama z Gryffindoru, a następnie odezwał się prowadzący - przy jego wypowiedzi bardziej się skupiła, starając się zapamiętać wszystko. W końcu chciała się przenosić z jednego miejsca w drugie - byłoby to zdecydowanie przydatne. Jej zimne spojrzenie spoczęło jeszcze na Mulciberze, który na pogrzebie zrobił zamieszanie wraz z Takano i posłała mu gorzki, niemalże szyderczy uśmiech, jakby sprawdzając, czy i teraz będzie miał odwagę, by coś "zbroić". Jej zainteresowanie jego osobą nie trwało jednak długo, bowiem zaczęła mówić Miracle - ponoć jedna z najmilszych osób w szkole, ale szczerze powiedziawszy, Rockers miała to w głębokim poważaniu.
Ale to chyba nawet lepiej...jej uwaga wszak mogłaby nie pomóc takiej dziewczynce.
Ostatnio jednak zamierzała sobie odpuścić i usunąć się w cień, póki śledztwo trwało.
Długie chude palce musnęły ciemne kosmyki, gdy uderzyła cicho jednym glanem w posadzkę.
Maverick Mulciber
Oczekujący
Maverick Mulciber

Klepsydry               - Page 2 Empty Re: Klepsydry

Wto Cze 30, 2015 1:09 pm
Już na powitaniu mi się oberwało... pięknie. Może miły pan nie wiedział, że gdybyśmy wszyscy nagle zaczęli przepraszać go za spóźnienie i błagać o łaskawe wybaczenie, to wywołalibyśmy jeszcze większe zamieszanie. Cóż, był to lekki brak konsekwencji, ale przecież był dorosły i wiedział wszystko lepiej. Zdenerwował mnie już w trakcie pierwszych dwóch minut. Zapowiadał się wspaniały i owocny kurs.
Uśmiechnąłem się obrzydliwie, kiedy postanowił wymyślić dla nas jakże dotkliwą karę. Dobrze tylko, że nie rządził się aż nadto i nie wyznaczył szlabanu, albo punktów ujemnych. Wtedy bym chyba nie wytrzymał i pieprzył całą tą teleportację i piętnaście galeonów.
Czułem na sobie czyjś wzrok i okazało się, że przygląda mi się Rockers. Czyżby czekała aż mi znowu odbije? Przewróciłem oczami i pokręciłem głową. Po chwili przeniosłem wzrok na Puchonkę, która odpowiadała na pytanie prowadzącego i wywróciłem oczami po raz kolejny. Była na siódmym roku i nie pamiętała nazwy Szkiele-Wzro? Przecież była szukającą, a im dość często zdarzają się urazy, po których tenże eliksir jest niezwykle potrzebny! Prefekt-srefekt, zawsze myślałem, że oni są bardziej wykształceni.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Klepsydry               - Page 2 Empty Re: Klepsydry

Czw Lip 02, 2015 10:26 am
-Dokładnie, otóż to. Pamiętajcie tylko, że proces ten nie przebiega tak jak wasza wyobraźnia często wam dyktuje. Nie jest to utrata nagle całej kończyny która pojawia się w innym miejscu, a wy jak gdyby nic z uśmiechem idziecie dalej.- Młodzieńcze umysły potrafiły wykombinować każdą możliwą opcję, ich mózgi podsyłały im najróżniejsze obrazy, dlatego też trzeba było od razu ich ostudzić.
-Rozszczepienie jest krwawe, obrzydliwe, i bardzo bolesne. To trochę tak, jakby żywcem ktoś wyrwał wam kawał skóry i trochę tego co się znajduje pod nią. Resztę musicie sobie już wyobrazić- Był ciekawy czy parę osób teraz wstanie i wyjdzie. A i takie sytuacje się zdarzały. Zawsze kiedy dochodzili do rozszczepień ludzie dochodzili do wniosku, że wolą latać na miotłach. Nic dziwnego. Dłużej się leciało, ale ryzyko rozszczepienia nie istniało, ale zawsze można było spaść z takiej miotły. No i na zbyt długie dystanse nie była zbyt dobrym środkiem lokomocji. Bo ile można w końcu siedzieć na kawałku gałęzi. Tyłek po pewnym momencie zacznie odpadać.
-Esencja z dyptamu. To jest odpowiedni eliksiry do wyleczenia ran po rozszczepieniu.- Tutaj z kieszeni swojej kamizelki wyciągnął małą fiolkę z przezroczystym płynem i pokazał wszystkim zebranym.
-Mam ich zapas, dlatego też jak zaczniemy ćwiczenia praktyczne, i ktoś by się rozszczepił, nie musicie się martwić. Jestem odpowiednio przygotowany- Wpakował fiolkę ponownie do kieszeni i westchnął ciężko zastanawiając się o czym jeszcze mógł by tej młodzieży powiedzieć.
-Jeszcze powiem tylko parę rzeczy i będziecie wolni.- Nie chciał niczego pominąć aby potem ta banda dzieciaków nie miała do niego pretensji, że o czymś nie powiedział.
-Pamiętajcie, że są miejsca do których teleportować się nie wolno. Są nałożone specjalne zaklęcia. Ta szkoła jest właśnie takim miejscem.- To było ważne, bo w chwili teleportacji mogą być zdziwieni dlaczego nie teleportowali się tam gdzie chcieli, albo wylądowali gdzieś obok celu.
-Dlatego nasze ćwiczenia będziemy prowadzić po za szkołą. W wiosce. Na początku zaczniemy od pracy nad zasadami CE-WU-EN, a potem będziemy to próbować uskutecznić- Zawsze tak działał, i zawsze przynosiło oczekiwane rezultaty.
-Jesteście pewnie najbardziej ciekawi jak będzie przebiegać egzamin. Cóż. Jeszcze dokładnie nie wiem jakie dostaniecie zadanie. Bowiem, ja jestem tylko nauczycielem, i egzaminatorem. To komisja przydziela zadania. I ocenia ich efektywność. Bywało tak, że wystarczyło teleportować się obok miejsca w którym się stało. A czasami bywało tak, że trzeba było przenieść się do Londynu do danego miejsca. I przynieść rzecz pozostawioną przez moją skromną osobę. Na wykonanie zadania każdy z uczestników ma dokładnie 15 minut. Pięć na zniknięcie. Pięć na zebranie rzeczy i ewentualny odpoczynek. I Pięć na pojawienie się. Jeżeli po tym czasie zdający nie pojawi się. Ja teleportuję się do wyznaczonego miejsca z ewentualnym ratunkiem, albo zabieram zdającego do wioski, bo ten po prostu nie był w stanie się teleportować. Oceny kiedy się zdaje a kiedy nie, nie muszę wam chyba mówić- No to chyba wszystko co chciał im na dzień dzisiejszy przekazać. Na następnych zajęciach zajmą się praktyką.
-Dobrze, macie do nie jakieś pytania za nim się rozejdziemy?- Zapytał się. Może ich coś interesowało, a o tym nie wspomniał.
Maverick Mulciber
Oczekujący
Maverick Mulciber

Klepsydry               - Page 2 Empty Re: Klepsydry

Wto Lip 07, 2015 8:02 pm
Przyglądałem się ze spokojem nauczycielowi, kiedy opowiadał o rozszczepieniu i esencji z dyptamu. Wiedziałem, że z nim jesteśmy bezpieczni, bo przecież nie wysłaliby kogoś niewykwalifikowanego do uczenia teleportacji dzieciaków z tej placówki, która mimo wszystko uchodziła nadal za elitarną. Mimo wszystko twierdziłem, iż słusznej by było udać się do Durmstrangu - tam przynajmniej nauczano czarnej magii na porządku dziennym.
Skinąłem kilkakrotnie głową okazując to, że słucham co nauczyciel ma do powiedzenia, po chwili wyciągnąłem z kieszeni zwitek pergaminu i zanotowałem co ważniejsze i bardziej interesujące zdania. Byłem pewien, że przyda nam się to podczas egzaminu teoretycznego, który z tego co mi się wydawało miał mieć miejsce.
Kiedy zapisałem istotne informacje, schowałem do kieszeni pergamin i pióro, a po chwili oparłem dłonie na biodrach. A gdy nauczyciel pozwolił nam się ewakuować pokręciłem głową dając do zrozumienia, iż wszystkie nurtujące mnie kwestie zostały już wyjaśnione.
-Do widzenia - Mruknąłem na pożegnanie i skierowałem swoje kroki do dormitorium Slytherinu, gdzie spędziłem pozostałą część wolnego wieczora.

[zt]
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Klepsydry               - Page 2 Empty Re: Klepsydry

Pią Lip 10, 2015 7:04 pm
Przywitała się z resztą znajomych jej twarzy, gdy tylko je dostrzegła pośród całkiem już sporej grupki uczniów, którzy również zapisali się na lekcje teleportacji. Mignął jej gdzieś uśmiech Alice, oraz pełna rezerwy - a przynajmniej tak jej się wydawało - postawa Jamesa, któremu jednak nie chciała poświęcać zbyt dużo uwagi. Lily musiała się skupić na lekcji, zamiast pozwalać sobie na jakieś rozmyślania, które zupełnie nie miałyby związku z teleportacją. Przecież to był tylko Gryfon i to doskonale jej znany, słynący z wycinania innym różnych dowcipów, popisywania się na miotle i niezwykłej upartości, jeśli szło o jej osobę. I...zresztą nieważne co powie i tak nie będzie to niczym nowym; należało się skupić na zajęciach i to w trybie natychmiastowym, zwłaszcza, że nauczyciel nie wydawał się być w dobrym humorze. Mało tego, spóźniła się i to sprawiło, że jej odpowiedź została przyjęta niezbyt pozytywnie - mimo, że była poprawna. Postanowiła niemniej nic nie mówić; zacisnęła swoje małe malinowe usta i wyprostowała się, czując jak jej policzki oblewają się nikłym rumieńcem.
- Przepraszam - powiedziała po chwili ze skruchą, czując jak coś zaczyna ją drapać w gardle. Chciała żeby te nieprzychylne pierwsze wrażenie zniknęło i dlatego właśnie postanowiła odpuścić, zwłaszcza, że był to w końcu nauczyciel, a że kosztowało ją to trochę wysiłku i musiała zmusić się do przełknięcia własnej dumy, to już inna kwestia. Sięgnęła jeszcze do swojej torby i wyciągnęła z jej pergamin, oraz pióro i zaczęła wszystko skrupulatnie notować, z całych swoich sił, skupiając się na tym, co mówi mężczyzna. Dyżury, obowiązki, powtórki, ludzie, spóźnienie...wszystko to zostało odepchnięte na bok i liczyło się tylko jedno. Teleportacja. Rudy kosmyk opadł na jej czoło i musnął zielone tęczówki, które błądziły po pergaminie, a następnie zostały skierowane na czarodzieja, który spytał się ich o to, czy mają jakieś pytania. Co prawda, Evans chciała się go spytać o kilka rzeczy, ale... coś powstrzymało ją w ostatnim momencie i postanowiła jednak się nie odzywać - przynajmniej dopóki sam nie postanowi ją o coś spytać. Odetchnęła głęboko i przetarła delikatnie oczy, czekając na koniec dzisiejszych zajęć.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Klepsydry               - Page 2 Empty Re: Klepsydry

Sob Lip 11, 2015 12:16 am
Mężczyzna miał już otwierać usta aby powiedzieć coś jeszcze, kiedy to jeden z uczniów najnormalniej w świecie zebrał wszystkie swoje rzeczy, wstał i po prostu wyszedł. Dlatego też nie ma co się dziwić, że ten pracownik ministerstwa stał jak słup soli z szeroko otworzonymi oczami, i lekko uchylonymi ustami. Nie miał zielonego pojęcia co miał by o tym wszystkim sądzić. Nie dość, że się spóźniają, wypowiadają się niepytani, to jeszcze wychodzą kiedy chcą. Nigdy nie przypuszczał, że kiedykolwiek doczeka takich czasów. Niestety jak widać życie postanowiło zrobić mu niespodziankę.
Po chwili ciszy odchrząknął cicho i opuścił rękę
-No któż by pomyślał- Mruknął wsadzając sobie do kieszeni kamizelki ręce.
-Najwyraźniej wasz kolega postanowił ogłosić koniec zajęć. Przekażcie mu aby następnym razem taką decyzję pozostawił w moich rękach, i jak będę potrzebować zastępcy to się do niego zgłoszę- Po prostu dzisiejsza młodzież była źle wychowana. On potrafił się zachowywać, szczególnie wtedy kiedy zdawał sobie sprawę, że przed sobą ma osobę starszą i wyżej postawioną w tej hierarchii.
-Dobrze, na dzisiaj koniec. I pamiętajcie CE-WU-EN- Przypomniał na koniec po czym jak gdyby nic po prostu wyszedł z sali mrucząc coś o braku odpowiedzialności, i robienia z niego skończonego kretyna, oraz można było usłyszeć, że mężczyzna poważnie zastanawia się nad rzuceniem tej roboty.

Z/T WSZYSCY
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Klepsydry               - Page 2 Empty Re: Klepsydry

Sro Paź 07, 2015 11:38 pm
Zaczynamy więc po raz kolejny. Nie, to nie jest świeży start. Ta historia po prostu trwa i trwa, i toczy się własnym rytmem. Nie próbuj się zagłębiać, odkrywać ścieżkę, która już dawno została zasłonięta przez wiele paskudnych i kujących zarośli.
Próbujesz dostać Królową Śniegu w swoje ręce by wymierzyć odpowiednią sprawiedliwość? Zostaniesz pożarty. Przykro mi. Jesteś niczym i nie możesz nic z tym zrobić. Rysują się więc Nam odpowiednie ramy w które zostałeś kurewsko brutalnie wepchnięty. I niestety nie licz na więcej.
Prawdziwą wartość mają tylko martwi.
Jestem ja. Właśnie ta najprawdziwsza "ja" w oczach Śmierci, która ma prawo mnie osądzać. I nie, nie mówię tu o jednym z Jeźdźców, który sam uważa, że przynosi nieszczęście.
Ckliwe gówno, nikt nie chciałby w to wdepnąć.
C. szła więc sobie spokojnie korytarzami, walcząc zaciekle z kosmykami, które jak na złość wchodziły w jej oczy. Zazwyczaj jej to nie przeszkadzało, no ale cóż, na lekcji teleportacji wolałaby jednak coś widzieć. I wiedzieć. W końcu już nieco zirytowana, przystanęła przy wejściu do Wielkiej Sali, potrząsnęła swoimi włosami najpierw do przodu a potem do tyłu i zdecydowanym ruchem zgarnęła wszystkie kosmyki w jednego kucyka, odsłaniając mleczne czoło. Jej chmurne tęczówki zresztą były teraz lepiej widoczne niż zazwyczaj. Pchnęła po minucie drzwi i przekroczyła próg ogromnego pomieszczenia w którym odbywały się wszystkie posiłki. Przeszła między ławkami i w końcu przystanęła przy zielonej klepsydrze.
Slytherin jak na razie zdecydowanie prowadził, a ona beznamiętnie zauważyła, że pojawiła się w sumie jako pierwsza na miejscu.
Zabawne, prawda?
Pozostało więc tylko czekać.
Kim Miracle
Oczekujący
Kim Miracle

Klepsydry               - Page 2 Empty Re: Klepsydry

Czw Paź 08, 2015 7:49 pm
Tego dnia ruszyła spokojnie w stronę klepsydr na kolejne spotkanie w sprawie teleportacji. Tym razem nie zamierzała się spóźnić. Ostatnio tak się stało i więcej się nie powtórzy. Usiądzie z tyłu i nie będzie się wychylać, bo jeszcze znowu zrobi z siebie idiotkę jak ostatnio.
Trzymała dłonie na karku za swoimi długimi włosami i powoli kierowała się w odpowiednim miejscu. W głowie nie miała nic. Nie wiedziała o czym ma myśleć, co robić, z kim rozmawiać? Tak dawno nie rozmawiała z tatą, że zaczynała się martwić. Trochę tęskniła za domem. Była już coraz bardziej zmęczona przetrwaniem w tym miejscu. Jasne, kochała Hogwart, ale jednak. Nie wiedziała co miała tu robić. Dużo czasu spędzała w książkach, a wiedza jak nie wchodziła tak nie wchodziła.
Weszła do Sali i skierowała się do miejsca w którym już ktoś był. Spojrzała na Caroline Rockers i przez chwilę zastanawiała się, czy się odezwać. A jeśli już się odezwać, to powiedzieć zwykłe „cześć”, czy może „dzień dobry”? W końcu stwierdziła, że lepiej się nie odezwie, jeszcze zostanie zjedzona. Wiedziała, że ta dziewczyna do przyjemnych nie należy i mogła być coś jej zrobić. Zajęła miejsce, z którego nie będzie się rzucać w oczy i gapiła się w podłogę.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Klepsydry               - Page 2 Empty Re: Klepsydry

Czw Paź 08, 2015 9:20 pm
Zdecydowanie pojawienie się na tych zajęciach nie było w smak - i wcale nie chodzi mi tutaj o brak dobrego smaku na podstawie świetnego savoir vivre, na który w każdej epoce tak zwracano uwagę, a bynajmniej o tym, że tak całkowicie prywatnie nie było to w smak - pod względem leniwości - czy nie zabrzmiałoby to jako doskonałe wytłumaczenie? Tym nie mniej, pomijając kwestię leniwego kocura, który całymi dniami mógłby się wylegiwać na szczycie rozgrzanego pieca - stawił się na zajęcia z oczywistej przyczyny - ciekawsze od nieistnienia było chyba tylko zdobywanie wiedzy - nie 'chyba' a NA PEWNO - przynajmniej w całym systemie wartościowania pana Nailaha - jakkolwiek mówienie przy nim o "wartościach" nie brzmiałoby śmiesznie. Wszedł do sali i spojrzał na Kim, potem na Caroline - tylko ulotnie, bez większej refleksji, nim zatrzymał się przy ścianie - podpieranie jej było nader wymagające, moim zdaniem - według mego bystrego, architektonicznego oka - tej ścianie groziło zawalenie się, taaak...
Riley Acquart
Oczekujący
Riley Acquart

Klepsydry               - Page 2 Empty Re: Klepsydry

Pią Paź 09, 2015 3:44 pm

Na kurs teleportacji nie należało się spóźniać. Dziadek, który prowadził ów zajęcia był ostatnio strasznie poirytowany zachowanie niektórych uczniów. Omal nie wyszedł z siebie i to bez magicznych sztuczek. Byłaby to nowa odmiana teleportacji, gdyby tak się stało. Na szczęście skończyło się tylko na słownych groźbach i podniesionym tonie głosu. Ciekawe w jakim humorze będzie profesor tym razem i czy znów straci nad sobą kontrolę. Riley nie chciała dać mu takiego powodu, dlatego na kurs zjawiła się chwilkę przed czasem.
Jak się można było spodziewać, tłumów nie było.
Trójka charakterystycznych osób, każda z innego domu. Złowroga Caroline, sympatyczna Kim oraz tajemniczy Sahir. Trzy różne osobowości o odmiennych preferencjach. Ciekawe towarzystwo trzeba przyznać. Slytherin, Hufflepuff i Ravenclaw... Brakowało jedynie kogoś z Gryffindoru, lecz i ta luka właśnie została wypełniona. Dziewczyna przywitała się z niewielką gromadką krótkim słowem „cześć” i pomknęła w kierunku Sahira. Tylko z nim miała wcześniej jakiś kontakt. Co prawda krótki, ale za to niezwykle interesujący. Przynajmniej dla niej. Nie miała zamiaru przeszkadzać chłopakowi w podpieraniu ściany, a jedynie mu potowarzyszyć, przynajmniej do momentu rozpoczęcia kursu. Czarownica przyjęła podobną pozycję co jej kolega i czekała... Niestety w nastającej ciszy nie potrafiła zbyt długo wytrwać i w końcu ją przerwała.
- Robisz się coraz bardziej podobny do swojej siostry – odparła półszeptem porównując młodzieńca do Śmierci. Za każdym razem kiedy go widziała wydawał się jej bardziej Mroczny... Bardziej Tajemniczy i Straszny.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Klepsydry               - Page 2 Empty Re: Klepsydry

Pią Paź 09, 2015 5:19 pm
Czyjeś kroki – bardzo lekkie i pobrzmiewające jarzmem inteligencji w ich płynięciu – kroki, które się zbliżały, jeden za drugim, niewymuszone, bez obawy, bez zatrzymania się – iście kobiecy zapach, który otulał nozdrza, gdy się zatrzymała i wspomogła Kolosa w tym, do czego go zaprzęgnięto, a wierzcie – ciężkie to było zadanie zlecające podtrzymywanie Nieba, zwłaszcza, gdy nie uważało się do tego stworzonym – pewne Boskie wyroki musiały się gdzieś pomylić i pogubić w swych domniemanych schematach uważanych za "te wyższe" – ale czy to nowość? Ślepość tego Jedynego Absolutu – Ja ją udowodnię jednym zdaniem – ponoć Bóg był wszechwiedzący, a jednak dał nam wolną wolę sugerującą, że przeznaczenie nie istnieje – w takim razie o czymś jednak nie wie, czy nie tak..? Słodcy ludzie – na jakich mitach oparliście tą "wiarę"? Dam wam inną – w to, co jest, racjonalną i twardo ugruntowaną – więc gdy powiem – Brat Śmierci – uwierzycie mi w tą racjonalność na słowo?
Uchylił jedną powiekę, słysząc znajomy głos Tej, która stanęła pośród Koronowanej Trójcy, wznosząc ciekawość na smak strachu i obaw przed utraceniem przyszłości – czy tak to leciało, droga Riley? - uchylił i obrócił nieznacznie głowę, by wyłapać jej sylwetkę, proste włosy opierające na klatkę piersiową i plecy, rozczesane, na jej ubranie i delikatne dłonie – wzór dobrej uczennicy? - czemu więc w jej oczach było coś, co nie pozwalało o niej powiedzieć "ta grzeczna i ułożona"? - Poszukiwaczka odpowiedzi, tajemnic, dzielna Gryfonka i Lwica zarazem ubrana w szkarłat szat swego domu, ten całkowicie umowny i nieudowodniony zmysłem poznania oka – twoje wargi uniosły się chwilowo w uśmieszku trudnym do nazwania, ni to rozbawionym, ni to ponurym, ani sarkastycznym, ani szczerym czy przyjacielskim – uchyliłeś drugą powiekę i odwróciłeś od niej spojrzenie, by przenieść je przed siebie, na wolną przestrzeń pod Klepsydrami do miejsca, w którym kwestia postrzegania tego, co realne, a co tylko urojone, była bardzo względna, nieznacznie wybudzony ze snu na jawie, które to wybudzenie nie przerwało flegmatyczności i rozleniwienia w ruchach, kiedy nieznacznie się podciągnąłeś bardziej do pionu, wsuwając kciuki do kieszeni spodni, by palce oprzeć na czarnym materiale, pozwalając sobie chłonąć woń ciała drobnego istnienia zajmującego aktualnie miejsce u jego boku, wsłuchiwać w powolne, stabilne bicie jej serca, w spokojny oddech – wtopiona w tłum, a jednak indywidualna psotnica o odważnym sercu – jedna z tych nielicznych osobowości, z którymi spędzony czas był przyjemnością.
- Czy nie dążę w takim razie do ideału? - Przeniosłeś na nią znowu swój wzrok, ale teraz już w pełni odwracając w jej kierunku głowę, obdarzając ją pełnym spojrzeniem – była pewna granica, pewien znak stop, w którym zatrzymywałeś się przed Zwierciadłami jej duszy i przeglądałeś w nich, widząc swoje odbicie – sztuka pytania i wyciągania tych pytań z odpowiednich wniosków – ta sztuka wydawała się przy niej rozkwitać z małego ziarnka do potężnego dębu, na oczach rozwijając kolejne liście i wysuwając z głównego pnia gałęzie. Jego mrukliwy głos wydawał się ledwo wysuwać z gardła, mimo to był doskonale zrozumiały – wszystko, by nie przerywać zamarłeś w powietrzu ciszy.
Riley Acquart
Oczekujący
Riley Acquart

Klepsydry               - Page 2 Empty Re: Klepsydry

Pią Paź 09, 2015 9:04 pm

Ich wzrok zderzył się w pewnej chwili. Nagle i niespodziewanie. Spojrzenie w cztery oczy było czymś niepokojącym. Jakby to właśnie w oczach ukryte były ludzkie sekrety. Trwało to kilka sekund, kilka mrugnięć powiekami, po czym dziewczyna odwróciła głowę wprost przed siebie. Uciekła. Tak to przynajmniej wyglądało. Ale to nie strach zmusił ją do odwrotu, lecz zwykła kokieteria. W takich sytuacjach łatwo jest przekroczyć granicę. Magiczna więź została więc przerwana, dusza została nienaruszona, a sekrety zachowane.
- Do ideału? - powtórzyła szeptem ostatnie słowa Krukona przechodząc tym samym w lekką zadumę. Śmierć jako szczyt doskonałości - było w tym coś prawdziwego. Oczywiście szeregując pewne wartości i wyobrażenia idealizmu. Tajemnica, Mrok i Strach w najczystszej postaci. Śmierć jako dosłowny koniec i jako nieskończoność. Idealny paradoks. Założenie Sahira mogło więc być poprawne, mimo że dla śmiertelnika nierealne. Młoda czarownica spojrzała w sklepienie magicznego nieba Wielkiej Sali i po chwili dodała:
- Mogłabym się z tobą zgodzić. Jeżeli uważasz siostrę za ideał, to podążasz w dobrym kierunku... – urwała na chwilkę, wzdychając leciutko. Ledwo zauważalnie. Zaraz po tym dokończyła swą myśl - ...tyle tylko, że ze śmiercią ci nie do twarzy.
Tym razem to Riley spojrzała na swojego rozmówcę. Chciała odczytać z jego twarzy jakąś nutkę prawdy. Uchwycić to jak myśli i jak interpretuje jej słowa. Takie psychologiczne spojrzenie na świetnego pokerowego gracza jakim był Sahir.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Klepsydry               - Page 2 Empty Re: Klepsydry

Pią Paź 09, 2015 9:28 pm
Kokieteria! - ach, piękne zagranie, które znów doprowadziło do minimalnego drgnięcia jego warg w wyrazie uznania dla tego gestu, nie do końca pozostawionego w kwestii oczywistości jego wykorzystania i pragnienia uzyskanego efektu – znów przysiądziesz do stolika? Podeszłaś do niego i odsunęłaś sama sobie krzesło, sama usiadłaś, sama też je przysunęłaś – pierwsze sekund kontaktu wzrokowego, by upewnić się, że Mistrz Rozdania wciąż się tutaj znajduje i zaraz odbicie od niego Zwierciadłami Duszy – no właśnie, kokieteryjnie! - jakże to było piękne słowo wplatające się w te miękkie, proste włosy zwieńczające na pewien sposób drapieżną w swej lekkości urodę Riley – i to jedno zagranie i jedno spojrzenie wystarczyło, by siedzący po drugiej stronie partner do Pokera nie sięgnął, jak to miał w zwyczaju, po stos kart leżących po jego prawicy, a dał się omamić – pozwolił sobie na zapatrzenie się w swym dryfowaniu przed progiem, niezaproszony, chociaż myślę, że słowo "pozwolił" było tu słowem kompletnie nieadekwatnym – wampirowi umknął moment, w którym Lwica, nie odczuwając dłoni Strachu na swym ramieniu, sięgnęła po własną talię i wyłożyła ją, rozdając swoje karty, rozpoczynając rozgrywkę na własnych zasadach – i kiedy to zauważył, było już po fakcie. I to właśnie doprowadziło do ruchu tych warg, który to ruch, czasowy, szybki w swym pojawieniu się i zniknięciu, przy tej właśnie znikomości – był naprawdę cenną w psychologicznej analizie informacją... zagwozdka pojawiała się w tym, że jego obojętne, nie odbijające refleksów i sylwetek oczy, nie chciały o sobie nic powiedzieć – za to bardzo chętnie wciągały w swą toń, by mamić godną pozazdroszczenia obecnością śniącej Otchłani, w której nie było królów, tronów, prawa, złości, smutku, bólu... lecz nie było też radości, miłości i ciepła. Apatia. Doskonała nicość, w której znikały nawet marzenia, pragnienia i sny.
- Królom nie do twarzy w koronach, a jednak je noszą. - Odwracanie kota ogonem, uważaj, zaczyna się – wszak była to jakże dyskretne i zgrabne nawiązanie do lwa, do przedstawiciela godła Gryfonów, który Riley nosiła na piersi.
Bardzo chętnie podjął tą grę. Rozluźnił całkowicie mięśnie, nieznacznie przechylił głowę na ramię, zupełnie jakby bardzo dosłownie wziął sobie do serca powiedzenie "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia" i na pewno coś w tym jednak było, skoro nie odrywał od twarzy Riley podkrążonych, rzadko nawet mrugając bardzo wolno i nieśpiesznie – wziął do dłoni karty, których zawartości jeszcze nie znał i spojrzał na nie z czystą przyjemnością rozpoczęcia tej partii i zgoła tak niewinnej rozmowy, która dla kogoś z zewnątrz niewpasowanego w odpowiednie sedno kulturalne wydawałaby się ciężka – w końcu który nastolatek podchodzi do kogoś z takimi słowami, jak zrobiła to panna Acquart?
- Rozstrajasz mnie przyjemnością rozgrywki. Masz przewagę.
Ile czasu minęło od ostatniego czasu, gdy rozmawiałeś z kimkolwiek?
Ostatnio znowu tyle dni nie przychodziłeś na zajęcia...
Sponsored content

Klepsydry               - Page 2 Empty Re: Klepsydry

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach