Go down
Nauczyciele
Nauka
Nauczyciele

Łóżka                        - Page 8 Empty Re: Łóżka

Wto Gru 09, 2014 8:12 pm
Pielęgniarka skrzywiła się lekko i odwróciła od dziewczyny, by machnięciem różdżki wyciągnąć spod Nailaha kołdrę i nakryć go nim - teraz chyba najbardziej, czego potrzebował, to odrobina ciepła, zresztą tak samo jak ta dziewuszka tutaj, toteż miast na wieszak odwiesić płaszcz czarnowłosego, kobieta podeszła z nim do Alex i narzuciła go na jej ramiona, uznając, że na daną chwilę, skoro i tak siedzi, będzie to odpowiednie, chociaż może powinna ją po prostu wygonić spać... Trochę usypiających ziółek dostanie, więc powinna zasnąć jak kamień, kiedy wreszcie zmęczenie ją zmorze i adrenalina kompletnie opuści jej ciało - w tym momencie, prócz tego, że była blada i po tamtej szramie została maleńka blizna, to jej oczy wydawały się całkowicie rozsądne i świadome otoczenia wokół. Pomfrey złapała lekko jej podbródek, żeby go unieść i nachylić się, badając te źrenice i tęczówki Gryfonki - tak, wszystko wyglądało na to, że jest na swoim miejscu... tym nie mniej ten napis był okropny. To nie było zwykłe skaleczenie o gałęzie czy podrapanie kota... a chyba sobie samej tego by nie zrobiła, prawda? Ciężko, oj ciężko zawsze było cokolwiek wyciągnąć od Nailaha i tych, z którymi tutaj trafiał, a samej znachorce mijała już tolerancja i cierpliwość na to, zwłaszcza przy ostatnich plotkach i śmierci Krukona.
- Przyniosę ci maść na tą bliznę, musisz smarować nią tą bliznę codziennie po obudzeniu, żeby ładnie zeszła... jak można coś tak okropnego zrobić tak ładnej buzi... - Niewiasta westchnęła ciężko, kręcąc głową i puściła w końcu uczennicę. - Dobrze, już dobrze, nic nie chcę wiedzieć! - Naprawdę, w głowie się to nie mieściło... Ale nie zamierzała tego zostawić tak po prostu - zamierzała w końcu pójść do dyrektora, bo wybryki Nailaha i to, jak często jego życie wisiało na włosku, było już przesadą. Machnęła rękoma, jakby chciała pokazać, że jest całkowicie bezbronna, a te informacje to co najmniej atak wymierzony w jej stronę, na który ona nic nie poradzi, dlatego woli pozostać głucha. - Tym nie mniej panienko czeka was posiedzenie u dyrektora, ostatnio jest zbyt niebezpiecznie, żebym miała zignorować coś takiego. - Nie zamierzała tego ukrywać. - Gdyby był człowiek, z pewnością już byłby martwy po takiej utracie krwi. - Podeszła do chłopaka i położyła dłoń na jego zimnym czole. - Gdybyście przyszli o pół godziny później pewnie nie byłoby już kogo ratować... - Spojrzała znacząco na bandaże. Już raz tutaj trafił po tym, jak panna Wels go ugryzła... ale jej już nie było, poza tym dostała reprymendę od nauczyciela... I to wyglądało na coś zupełnie innego niż tylko próba zaspokojenia głodu przez wampira. Chyba że przez armię wampirów. - Nie przejmuj się, nic mu nie będzie. Trochę tu zapewne poleży, ale wyzdrowieje, zapewniam cię. - Kobieta uśmiechnęła się ciepło do Alexandry. - Zostajesz tutaj na dzisiejsza noc, panno..? - Dopiero teraz uświadomiła sobie, że nie zapytała o imię z tego wszystkiego. - Przyniosę ci koszulę na przebranie, ręcznik i wzmacniająco-rozgrzewający napar, który pomoże ci zasnąć. Jeśli chcesz się umyć, tam jest łazienka. - Wskazała palcem. - Tylko cichutko, nie pobudź śpiących. - Skinęła głową i oddaliła się, by wrócić z obiecanymi rzeczami, napoiła jeszcze Nailaha jakimś naparem, pożegnała się, pożyczyła dobrej nocy i odeszła samej na odpoczynek.

Punkty życia zregenerowane.
Alexandra Grace + 15PD, + maść na blizny, trwała blizna jeśli nie użyje maści
Sahir Nailah + 5PD
Charles Myrnin Hucksberry
Nauka
Charles Myrnin Hucksberry

Łóżka                        - Page 8 Empty Re: Łóżka

Wto Gru 09, 2014 8:50 pm
Postanowił działać zgodnie z poleceniem Dumbledore'a. Swoje śledztwo rozpoczął od spisania na pergaminie, którego treść była widoczna tylko dla jego oczu, wszystkich poszlak, które do tej pory udało mu się zgromadzić w głowie. Teraz wyraźnie miał czarno na białym swoją wiedzę na ten dość specyficzny temat. Pozostało jednak pytanie, od kogo najlepiej rozpocząć? Wybór padł na uczniów; na pierwszy ogień miał iść Sahir Nailah. Charles nie uważał, żeby chłopaka było łatwo znaleźć, w końcu udało mu się opanować wszelkie sztuczki by uniknąć niechcianego towarzystwa. Towarzystwa osób, którym mógłby przecież zrobić krzywdę. Tak więc najpierw ruszył na błonia, dostarczając przy okazji swojemu organizmowi świeżego powietrza. Uważnie się rozejrzał, chcąc znaleźć jakieś znaki. Niestety...niczego oprócz bieli śniegu nie było. Pochodził więc jeszcze trochę, powędrował nawet w stronę Zakazanego Lasu, aż w końcu wrócił do zamku, mając nadzieję, że tam znajdzie Krukona. Myrnin przejechał palcami po gęstych włosach i udał się do pokoju nauczycielskiego, gdzie usłyszał o tym, że jacyś uczniowie trafili niedawno do Skrzydła Szpitalnego. Postanowił więc sprawdzić ten trop. Udał się więc na I piętro, rozejrzał się po białej sali, gdzie kilka łóżek było zajętych. Niektóre były zasłonięte parawanami by dać pacjentom nieco prywatności i spokoju przed niechcianymi spojrzeniami. Mężczyzna więc, starając się jak najciszej stawiać kroki, ruszył do gabinetu szkolnych pielęgniarek, gdzie zamienił kilka słów z młodziutką Poppy Pomfrey, która choć niechętnie, zgodziła się by zamienił kilka słów z Sahirem. Tak, nauczyciel OPCM dobrze przypuszczał, że znajdzie tutaj tego chłopaka. Przy jego zdolnościach do pakowania się kłopoty? To było wielce prawdopodobne.
Poprawił więc swoją szatę i chwilę później znalazł się przy łóżku Krukona, zajmując wolne krzesło. Lustrował dokładnie przeraźliwie bladą twarz Nailaha, zastanawiając się, czy to dobry pomysł go budzić. Ale w sumie...nie miał zbytniego wyboru. Musiał się dowiedzieć, co się dzieje, jak wygląda ta cała skomplikowana sytuacja.
- Dobry wieczór, Sahirze. Jeśli nie śpisz, prosiłbym Cię o to byś się odezwał.
A jeśli okaże się, że wampir jednak śpi, to będzie musiał użyć pewnych środków by go z tego snu wybudzić.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Łóżka                        - Page 8 Empty Re: Łóżka

Wto Gru 09, 2014 9:26 pm
Jaki kot grawerowałby jej napis na twarzy? W sumie ciekawe, czy gdyby się postarała to ktoś złapałby ten kit. Nie miała skłonności do kłamstw, ale potrafiła to robić. Jednak prawda była prostsza i mniej realna dla wielu. Toteż o wiele lepiej się nią posługiwać. Do tego bujać to my, ale nie nas. Kiciuś musiałby być wyćwiczony w takich działaniach, a i to nie świadczyłoby za dobrze o niczym. Czy mogłaby zrobić to sama? Raczej gdyby miała zamiar męczyć samą siebie to w ciszy i tak, by nikt nie widział. Zaś tego, co z jej twarzą zrobiono... trzeba chyba na nią nie patrzeć. A plotki? Chyba najlepiej wierzyć tylko w potwierdzone informację bądź w nic. Ciężko zdecydować w tej sprawie.
- Dziękuję - Nie liczyła nawet na to, że nie zostanie ślad. Ale skoro miała sposobność zminimalizować skutki to czemu nie? Nie przywiązywała wagi do wyglądu, ale jedną trwałą bliznę już miała. Kolejna nie jest potrzebna ani pożądana. Gdyby tylko kobiecina wiedziała, że mogłaby mieć nad ranem trupa w postaci tej twarzyczki, gdyby nie jej stały klient w postaci Sahira. - Jak najbardziej rozumiem pani postępowanie - Komu się dziwić? Nikt nie chciałby umierać, a tym bardziej żadnych ciał zbierać. Nie było spokojnie więc najmniejsze zmiany, a co dopiero takie coś powinno być brane pod kontrolę. Analizowane i dopilnowywane, by wyjaśnić całą sprawę.
- On jest człowiekiem bardziej niż niejeden prawdziwy. A gdybyśmy przyszli później? Mógłby przynieść moje ciało i sam tutaj paść - Chciała tylko powiedzieć, jak bardzo nie tak wygląda to w oczach wszystkich. Przecież niczego nie zrobił! Wróć, zrobił. Uratował jej życie, bo mogła równie dobrze zamarznąć tam, zostać pożarta przez jakieś zwierzę. Miliony możliwości.
- Zostanę, Alexandra Grace i tak oraz dobranoc - skróciła wszystko do minimum minimów. Po czym wstała zabierając rzeczy i maść jaką otrzymała. Kiedy wyszła przebrana i wyglądając już jak człowiek (pomijając ciągłą bladość twarzy i oczywiście jakże uroczą pamiątkę na twarzy) wróciła cicho, wcierając po drodze w twarz otrzymany specyfik. Zobaczyła, że ktoś stoi przy łóżku Sahira. Świetnie! Jeszcze coś dzisiejszego dnia ciekawego ma się wydarzyć
- Witam pana. I prosiłabym od razu, by go nie męczyć. To nie był miły dzień dla mnie, a już szczególnie dla niego. Należy mu się chociaż chwila - Mówiła i usiadła na zajmowanym łóżku, odłożyła maść i zaczęła pić napar. Nie chciała, żeby ktoś męczył Sahira w takim momencie. Jakby nie mało było przeżyć na jeden raz. Do tego i tak mają zapewnioną jak w banku rozmowę z dyrektorem, więc dlaczego jeszcze potrzebny był nauczyciel? Przejechała się na tych, którzy przekazują im wiedzę, więc wolałaby móc chociaż na nowo rozpatrzeć komu można coś powiedzieć.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Łóżka                        - Page 8 Empty Re: Łóżka

Sro Gru 10, 2014 5:27 am
Cała ta droga, taka długa, z piwnicy, która nadal pobrzmiewała echem rozmów twoich i Nightraya, której dzwonienie łańcuchów nadal miałeś w głowie wraz z wonią własnej krwi- wszystkie tam cienie stawały się realne, zaczynały żyć własnym życiem i przesuwać się po ścianach, przybliżać coraz bardziej, opatulać cię - kiedyś chyba walczyłeś..? Czy może to tylko był sen, złudzenie twojej podświadomości? Co jest wspomnieniem, a co tylko urojeniem stworzonym przez Starożytnego Wampira? Nie wiesz, nie wiesz, im bardziej się cofasz, tym bardziej wszystko stawało się jasne - w zasadzie skąd się wziąłeś, kim jesteś, jak się nazywasz? Twoje imię, Sahir, skąd się wzięło, co w zasadzie oznacza, czemu musi być takie dziwaczne, czemu nie może być normalne..? Dlaczego rodzice cię porzucili? Czy ojciec nadal żyje, czy może gdzieś ktoś rozsypał jego szczątki i przepadł w zapomnieniu, bo nawet nie był w stanie przyznać się do tego, że miał syna z jakąś mugolką, więc i nikt ci nie przekazał informacji? Czemu nie mogłeś trafić do normalnego sierocińca, czemu musiałeś zostać potworem już od pierwszych swych wdechów, nie pasując ani do świata bez magii, ani tego, gdzie ta magia była? Wszystko było niejasne, tyle pytań majaczyło po twojej głowie, a przy żadnym nie miałeś czasu nawet przystanąć, żeby się nad nim zastanowić, nie mogłeś tracić czasu, mózg musiał notować kolejne, kolejne, kolejne, więcej ich, cała ta chora niesprawiedliwość...
Jak to była droga? Ta przez noc, pilnowana jedynie przez ciche drzewa, śnieg, który zniknie i zapomni kiedy zrobi się tylko trochę cieplej i Lunę - chociaż ta jedna była wieczna i nie zdradzała, nie takich jak Ty, oswojonych z jej blaskiem i do niego przyzwyczajonych. Oj tak, to była ciężka przeprawa, w której powtarzałeś sobie tylko żeby nie upaść, żeby wyprowadzić Alex bezpiecznie z tego przeklętego miejsca, inaczej sama sobie nie poradzi, nie w tych ciemnościach, przez które gęste korony iglastych drzew nie przechodził nawet blady blask Strażniczki Nieba - nie znalazła by drogi, zapach twojej krwi natychmiast zwabiłby drapieżniki, najpierw pewnie zajęliby się tobą, może nawet zostawiliby to dziewczę, tylko w sumie co cię to obchodzi? Alex przecież była nikim. Nadzieja? Ha, dobre sobie - inaczej możesz nadać temu słowu nową nazwę: Przekleństwo. W twym słowniku oznaczać będzie dokładnie to samo. A jednak kiedy tylko Nightray zaszeptał do twego ucha, nie wydał żadnego rozkazu, nie musiałeś tego robić, kiedy uwolnił cię, popędziłeś do niej jak szalony, nie zastanawiając się nawet, czy będziesz w stanie ją stamtąd wyciągnąć - poza tym nawet jeśli, to niby kto by ci pomógł? Miałbyś iść do nauczycieli? Do Daszy, z którą jako jedyną trochę chociaż rozmawiasz? Może do dyrektora, który nie wiadomo nawet, gdzie był? To byłoby rozsądne, ale, no właśnie - nie wiadomo, gdzie był... A nikomu innemu nie ufałeś.
Do Nailaha nie dotarły nawet słowa nauczyciela - tańcząc na krawędzi życia i śmierci był zbyt wyczerpany, żeby nawet krzyk doń dotarł, nieprzytomny, nadal w tych wilgotnych od śniegu ciuchach, pachnący lasem przemieszanym z żelazistą wonią. Ba, pielęgniarka nawet nie starała się ciebie dobudzić, żebyś zmienił ciuchy...
Charles Myrnin Hucksberry
Nauka
Charles Myrnin Hucksberry

Łóżka                        - Page 8 Empty Re: Łóżka

Czw Gru 11, 2014 9:40 pm
- Witam panno Grace. Nie mam takiego zamiaru, zresztą niech raczy panienka wybaczyć, ale - odparł w sposób zwyczajowo uprzejmy, choć jego oczy rozbłysły szaleńczym mrocznym blaskiem. Wszak pan Hucksberry posiadał w sobie dwie sprzeczne natury, które tworzyły z niego coś na kształt błazna w przebraniu. - Nie powinno to panienki interesować. Powiedziałbym nawet, że to wielce nietaktowne z panienki strony pouczać kogoś, kto stara się pomóc wszystkim, a nie jedynie jednej osobie. Do tego komuś, kto swą lekkomyślnością przyczynił się poniekąd do tego, co się obecnie dzieje. Tak więc prosiłbym żeby tak duża już panna położyła się do łóżka i zadbała o swoje zdrowie. A ja podejdę w razie gdybym posiadał jakiekolwiek wątpliwości, dobrze?
I uśmiechnął się, choć ten uśmiech prędzej można by było nazwać upiorną karykaturą, która wyszła spod palców szaleńca. Po chwili zwrócił swe oczy znowu w stronę leżącego nieruchomo chłopaka, palcami badając jego zimną skórę w celu znalezienia jakichkolwiek śladów, które mogły zostać po użyciu magii. Było tego raczej niewiele - zapewne to, co go zaatakowało skupiło się psychicznych atakach. Charles zmarszczył czoło i zaczął coś do siebie mamrotać, coś na kształt zaklęcia można by było rzec. Być może to pomoże, a być może nie. Musiał więc użyć skuteczniejszych metod by dobudzić chłopaka - to nie mogło bowiem czekać. Czas był bezlitosny, zarówno dla Nailaha, jak i dla Myrnina. A cóż...informacje, które posiada były z pewnością znaczące dla jego misji. Wyciągnął więc różdżkę i skierował ją na Sahira.
- Enervate - wyszeptał i patrzył, jak otwiera on powoli oczy. - Pewnie niezbyt dobrze się pan czuje, panie Nailah. Niestety z przykrością muszę zabrać panu trochę czasu, o ile pan pozwoli.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Łóżka                        - Page 8 Empty Re: Łóżka

Pią Gru 12, 2014 8:39 pm
- Nie, oczywiście. Wypytywanie prawie martwego człowieka nie podchodzi wcale pod męczenie. Nazwijmy to działaniem dla wyższych celów. Przecież zawsze jest coś istotniejszego niż ten jeden chłopak - Dobrze, że chociaż miały blask. W oczach dziewczyny była zaledwie rezygnacja. Jakby ludzie nie rozumieli niczego, nikogo i nie docierało do nich, że bywają zwyczajnie rzeczy źle zgrane w czasie, a owa sytuacja idealnie do nich pasowała. Używała sarkazmu, nic więcej, ni mniej. Tak prosto.
- Może i nietaktowane, ale sprawy każdego są dla mnie istotne. Człowiek to istota społeczna. Ja zanim zacznę ratować tych "wszystkich" rozpoczynam pracę od jednostek, bo każdy tłum składa się z pojedynczych osób. Do tego kompletnie nie rozumiem, o co panu chodzi. Ano tak, przecież tutaj nie liczy się prawda. Tutaj mamy typowe przemilczenie, żeby nie musieć kłamać, prawda? Chwilowo dorośli lekko skopali sprawę. Chociaż nie. Wcale nie lekko, ale bardzo mocno. Duża panna nie położy się do łóżka, bo obecnie to ona poddaję pod wątpliwość jakiekolwiek działania ze strony "dorosłych". Nie będzie pan sobie wybierał, kiedy jestem istotna, a kiedy nie. Mam prawo sobie tu siedzieć i kropka. Nawet się nie odezwę. Oczywiście w miarę swoich możliwości. Nie przyrzekam rzeczy niemożliwych - Nie miała siły na kłócenie się, ale jak mus to mus. Bez jakiegokolwiek wyrazu, czy uśmiechu. Zaledwie poważna, pusta mina i determinacja. Nie oczekiwała żadnej dyskusji. Chciała po prostu... czego właściwie chciała? Swego rodzaju przekonania, że Sahir nie zostanie wykończony do reszty. To, że był to nauczyciel nie dawało już ani krzty zaufania do niego. Patrzyła na to, co robi ten człowiek, ale nie pisnęła nawet ani słowem. Nic się nie działo, powtarzało sobie, a upierdliwy głosik dodawał jeszcze: "Jeszcze nic".
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Łóżka                        - Page 8 Empty Re: Łóżka

Pią Gru 12, 2014 9:20 pm
Nie docierał do Ciebie nawet malutki pogłos słów, które między sobą wymieniali, średnio uprzejmych, średnio miłych, w których jeden drążył swą sprawę, a drugi... druga... gdybyś słyszał słowa drugiej osoby, byłbyś wdzięczny. W tym stanie, w którym opadały twoje żelazne kurtyny przez zupełne wyczerpanie i stawałeś się tym Sahirem, którego Alexandra spotkała po raz pierwszy, tam, w komnacie pełnej szeptów świata przeszłego, nawet poruszony na pewien sposób, lecz, no właśnie, nadal sprowadzamy się do tego, iż czerń obejmowała cię kompletnie, nie było głosów, blasków, nie było Ciebie - tyś się gdzieś w tym hebanie rozpłynął, podatny na zanikanie, niechętny do odzyskiwania samego siebie - bo i chęci nie było. Ból tu nie docierał - doskonała zbroja, w której się zaszyłeś, albo zaszyty zostałeś, wbrew swej woli, kiedy tak padłeś na podłogę, przy którym to skrajnym wyczerpaniu nawet pomniejsze zabiegi nauczyciela na nic się zdały w tym momencie, będącym skutkiem wszystkich ostatnich, naprawdę wyczerpujących dni.
Czarnowłosy gwałtownie uniósł się na łóżku, rozwierając szeroko powieki i zaczerpując mocnego tchu w gwałtownej reakcji na zaklęcie, które uderzyło jego zmysły i myśli, gwałtem wyrywając z bezpiecznego sakrum, w którym się zamknąłeś. Zachwiałeś się, pływając, próbując rękoma podeprzeć się o łóżko, ale zaraz osunąłeś się, nie mając na to siły i starając się zrozumieć słowa, które nad tobą zabrzmiały przy jednoczesnym opanowywaniu wirującego obrazu, kompletnie zdekoncentrowany, zupełnie... nie do rozmów.
Oddech uspakajał się powoli, wraz z nim lekkie drżenie, które było skutkiem zimna, jakie wtłoczyło się do ciała - bardzo opornie przychodziło ci zrozumieć, gdzie naprawdę jesteś i jak się tutaj, co najważniejsze, znalazłeś - opornie i wolno, do końca to nawet nie było możliwe - tylko połowicznie twoja świadomość była w stanie się utrzymać na powierzchni - w drugiej połowie tonąłeś, a tam nie dochodziły żadne myśli, wspomnienia, ni bodźce ze świata zewnętrznego.
Obróciłeś lekko głowę, spoglądając na Alex - jest tutaj, siedzi, cała... może nie zdrowa... ale cała...
- Co się dzieje... panie profesorze..? - Bardzo złe pytanie, w związku z tym, w jakim stanie tutaj wylądowałeś - bandaże bieliły się na twojej szyi i przedramionach, kiedy udało ci się zlokalizować spojrzeniem sylwetkę Charlesa.
Charles Myrnin Hucksberry
Nauka
Charles Myrnin Hucksberry

Łóżka                        - Page 8 Empty Re: Łóżka

Pon Gru 15, 2014 1:51 am
Krzesło wydało z siebie niemy krzyk, kiedy Charles gwałtownie się podniósł i stanął na równych nogach, wpatrując się uporczywie w Alexandrę, jakby samym wzrokiem mógł sprawić, że dziewczyna by zwyczajnie zniknęła. Ale w sumie...w sumie jednak nie chciał żeby znikała! Jej bezczelne słowa stały się pożywką dla jego szalonego mózgu, który zaczął pracować na najwyższych obrotach, a druga natura...zaczęła się budzić. Nie, nie był żadnym wampirem, ani wilkołakiem. Nie przejawiał też dotąd żadnych skłonności psychopatycznych, czy też sadystycznych. Był po prostu szaleńcem. Genialnym szaleńcem, który okłamywał się przez większość życia, że nim nie jest. A skoro najwyraźniej Gryfonka postanowiła igrać z rozpalającym się w wewnątrz płomieniem gorączki to nie miał zamiaru jej odmawiać tej, jakże ważnej przyjemności! Zapominała jednak, że nie miała do czynienia z jakimś jej koleżką, który pociągnął ją mocniej za warkoczyki, czy też z Vincentem Nightrayem - jej osobistym koszmarem. O nie! Charles Myrnin Hucksberry był kimś więcej. Starał się być ponad to, ale czasami ktoś uporczywie ciągnął za struny jego pokrętnego umysłu. I w tym momencie była to właśnie Alexandra.
- Szczerze? Nie obchodzi mnie nic, a nic panienki wywód. Powiem więcej, jest nic nie warty. To są jedynie puste rozgorączkowane słowa małej dziewczynki, która stara się udowodnić innym, jaka to ona silna i niezachwiana. I że zajmuje wysokie miejsce w tej artystycznej wieży wartości. Na całe błogosławione relikwie magiczne, nie jest jeszcze panienka nawet pełnoletnia by móc całkowicie decydować o sobie. I najwyraźniej panienka Grace poczuła się urażona! Och, jakże niezmiernie mi przykro, panienko! Panienka przecież w lśniących pantofelkach przebywa i macha ładnie rączkami, obnażając swą złotą duszę przed takim nikczemnym przedstawicielem racjonalnych dorosłych! Niech panienka pozwoli, że... - jego głos na pozór spokojny, stawał się powoli wręcz szaleńczy, jak jego dziwnie rozbłysłe oczy. W jego mowie pojawiło się pełno zawijasów, które mocno współgrały z ironią. Po chwili wysunął jedną nogę do przodu i wykonał dziwaczną parodię ukłonu, schylając głowę i już po chwili ponownie unosząc ją do góry. Na jego twarzy gościła już karykatura uśmiechu. -  Że oddam hołd żebraczce, która ukrywa swą szkaradną postać pod szatami damy. Ale panienka nie jest damą. Panienki język jest plugawy i najwyraźniej nic dziwnego, że panienka wylądowała w Skrzydle. Bo gdy tak do przodu się nóżki zadziera, to się rozum zaciera! I och! Nie, nie, nie! Takie półśrodki mnie nie ciekawią. Za ciekawski nosek trzeba zapłacić - dodał niemalże konspiracyjnym szeptem. Jeszcze trochę aby zachichotał z tej całej sytuacji. Uruchomiłaś niebezpieczną machinę, a teraz poniesiesz tego konsekwencje. Prowokacja na niewiele się zdaje, gdy ma się do czynienia z kimś tak...nietuzinkowym. Zanim jeszcze rzucił zaklęcie na Sahira, skoncentrował się na Alexandrze i machnął różdżką, wymawiając formułkę. Dziewczyna powoli zaczęła się cofać i iść tyłem, by następnie znaleźć się niedaleko swego łóżka i tak tkwić w tej czynności, ciągle wydeptując swoje poprzednie ślady.
Charles zaczął się uspokajać i rozluźniać, po czym zajął ponownie miejsce przy Sahirze, skupiając na nim swój wzrok. Miał nadzieję, że chłopak będzie współpracował i że zostawi póki co temat Gryfonki w spokoju. Nie było bowiem na to czasu.
- Jest pan, jak zapewne pan wie w Skrzydle Szpitalnym. Niestety nie mam pojęcia, cóż takiego się przydarzyło panu. I nie chciałem zakłócać snu, jednakże pewne sytuacje mnie do tego zmusiły. Mam nadzieję, że dane Nam będzie porozmawiać w sposób cywilizowany, póki pańska koleżanka jest zajęta. Czy byłby pan zdolny do odpowiedzenia na kilka moich pytań, panie Nailah?

/Pozwoliłem sobie nieco "MG-ować" w kwestii zaklęcia. Mam nadzieję, że to nie jest problem.


Ostatnio zmieniony przez Charles Myrnin Hucksberry dnia Pon Lis 16, 2015 7:11 pm, w całości zmieniany 1 raz
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Łóżka                        - Page 8 Empty Re: Łóżka

Pon Gru 15, 2014 8:46 pm
Wszystko już jedno. Niech się pojawiają sami szaleńcy na jej drodze. Jak już muszą to trudno. Zbytniego wyboru i tak nie miała. A to naturalny i chyba wrodzony dar - doprowadzanie ludzi do szału. Z tej właśnie przyczyny nikt nie wytrzymywał z nią długo. Jedno spotkanie i wszyscy woleli już na wieki ogłuchnąć niż jej słuchać. Cóż, każdy musi mieć jakiś swój urok. Jedni nic nie ogarniają, drudzy są zwyczajnie dziwni, a tacy, jak ona próbują, a potem ich próby zatrzymują się w martwym punkcie. Nie rozumiała jedynie dlaczego to taki utarty schemat. Nie ważne, co by się nie działo to ludzie mają ją gdzieś. Mogliby czasem zmienić coś w tej nudnej trasie. Pierw ją ignorują, potem się irytują, a potem pozbywają lub sami znikają. Znała takie zachowania na pamięć. O dziwo jeden Vincent, który był jedyną osobą ciągnącą ją za warkoczyki, a równocześnie taką, która nie podciągała się pod ten nudny schemat. O nie, on stworzył tak ciekawy plan, że w sumie, gdyby miała wybierać to już woli być odbierana przez wszystkich tak samo.
- Ja zawsze decyduję o sobie, bo z tego, co pamiętam to moje życie, a dorosły to zabawny tytuł dla człowieka sięgającego pewnego wieku. Do tego proszę sobie nie pochlebiać. Jest pan tak racjonalny w tym momencie, że aż praktycznie wcale. Szczególnie z błaźnieniem się. Nigdy w życiu nie nazwałabym siebie damą, więc raczej niczego nie ukrywam. Bycie szkaradą to fajna sprawa, bo już nie trzeba martwić się o te wszystkie bzdety. Jak język. To wygodne. Musi się pan świetnie dogadywać z człowiekiem przez którego tu jesteśmy. Ciekawie będzie, gdy pan będzie czegoś potrzebował od takiego dziecka, jak ja. Nie mówię, że za chwilę, czy też dni. Ale kiedyś? Nigdy nic nie wiadomo. Świat jest pełen niespodzianek. Szczególnie tych złych - Super, kolejna osoba, która chcę ją karać. Niech sobie kółko założą. Takie nauczycielskie, będzie idealna synchronizacja. Wszyscy są tacy nietuzinkowi, że już można zacząć rzygać. Ewentualnie ta Gryfonka może już zawisnąć na stryczku, co by to nie marnować tak czasu wszystkim. Ale za nim do tego dojdzie to sobie pospaceruje przez jakieś durne zaklęcie. Sama się z tego zaśmiała. Tyle, że w prychający sposób, jakby sama nie dowierzała, że można na coś takiego wpaść. Jak wolą to niech robią. Nie pierwszy raz musi znosić tych, którzy mają jej dość. Więc tak, jak postanowiła była cicho już potem. Tylko, żeby potem nikt nie oczekiwał, że będzie kulturalna, gdy te ich sposoby wychowania zwyczajnie uznaje za żałosne.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Łóżka                        - Page 8 Empty Re: Łóżka

Czw Gru 18, 2014 8:39 am
Nie bardzo pojmowałeś, co się wokół Ciebie dzieje i szczerze? - nawet nie wiedziałeś, czy chcesz. Ledwie połowiczna rzeczywistość odbijała się od granic twojego rozsądku, a to nie wystarczyło, żeby odnaleźć siebie w sobie. Dlatego też unosiłeś się na pozorach jawy, próbując zrozumieć wymianę zdań między Alex i Charlesem, to, co tutaj robisz, gdzie jesteś, dlaczego ledwo masz siłę się poruszyć, a obraz umyka - najchętniej poszedłbyś spać, a mimo to jakaś siła utrzymuje cię na powierzchni tej czerni - to zaklęcie, które cię z omdlenia wyciągnęło. Spróbowałeś nieco podciągnąć się do góry, starając się powieść oczyma za oddalającą się sylwetką Alex, której słowa ledwo mogłeś wyłapać pośród mirażu doznań, jakie cię bombardowało niezdrowo z każdej strony. Zamknąłeś w końcu powieki, wirujące barwy były zbyt drażniące i za łatwo rozjeżdżały twoją jaźń - opadłszy na poduszkę po lekkim przesunięciu się, mając przed oczyma tylko czerń, skupiłeś się na słowach kierowanych tylko do ciebie - Alex była zajęta? Ale niby czym? Gdzie ona poszła? Dobrze się już czuje? Wszystko wolno krążyło wokół niej, by zaraz zbombardować odsłoniętą jaźń bez otaczających cię zimnych murów i cynizmu poczuciem winy - wiedział, kiedy uderzyć, ale to nic - do rana się zagoi, naprawdę, a cegły zostaną na nowo postawione, nie pozostawiając nawet wspomnienia z tej niebezpiecznej nocy.
Skinąłeś głową w odpowiedzi, nie siląc się na nadużywanie naddartych strun głosowych.
Charles Myrnin Hucksberry
Nauka
Charles Myrnin Hucksberry

Łóżka                        - Page 8 Empty Re: Łóżka

Czw Gru 18, 2014 9:09 pm
- Nigdy nie będę niczego potrzebował od bezczelnej smarkuli, która nie potrafi zapanować nad swoim ciałem, ani emocjami. Zguba sięga bardzo szybko po takie dusze, panienko. Przekona się panienka na własnej skórze.  Próbować złapać mnie za słówka, to jak próba chwycenia smoka za ogon. Niebezpieczne, nieeleganckie i nierealne. Póki panienka może, niech chroni swój język zanim zostanie wyrwany za panienki głupotę. Szkaradna nie-dama z obliczem, który nie będzie nigdy piękne. To co panienka wyznaje w takich dawkach jest niczym trucizna, przenikająca do samego serca. Ze ścieżki dobra łatwo zboczyć na złe tory. Wspomni kiedyś panienka me słowa! A teraz niech panienka idzie za swoją ciekawością, może to gdzieś panienkę zaprowadzi - dokończył szaleńczo, obnażając białe zęby w niepozornym uśmieszku. Drwił sobie z losu, z obecnej sytuacji, nie przejmując się jakimikolwiek konsekwencjami. Miał dość ciągłego powstrzymywania się i choć raz pozwolił na to, żeby szaleniec, który siedzi w jego środku przemówił. Wszystko wydawało się wtedy takie łatwiejsze, prawda? Zwłaszcza, że Charles nie był typem osoby, która pozwala na to, żeby ktoś nim rządził. On nie głaskał po główce, zapewniając że wszystko będzie w porządku i że każdy ma równe prawa. Myrnin uczył życia tak nieścisłe umysły, jak ten, który właśnie chodził do tyłu, trudząc się w bezsensownej walce. Ofiarom losu mówimy stanowcze nie. W powietrzu zbyt długo wisiał ten zapach hipokryzji, a Hucksberry właśnie otworzył okno. Dosłownie i przenośnie. Z zaciekawieniem przyglądał się blademu uczniowi, który leżał na łóżku. Czy mu współczuł? Czy uważał za monstrum? Trudno było to wyczytać z jego twarzy.
Charles, niegrzeczny chłopcze! Męczysz diabelską karuzelę wrażeń tych dzieciaków! Wielkie odkrycia Ci w głowie?
Cudowna Delilah, jak zwykle nie zapomniała dołączyć się do przełomowych momentów w jego życiu.
- Żeby więc oszczędzić pana czas, panie Nailah - cóż za paradoksalne podejście! - Proponuję żebyśmy od razu przeszli do konkretów. Tak będzie najdogodniej zarówno dla pańskiej, jak i dla mojej osoby. Chciałbym poznać wszystko, co wie pan na temat nauczyciela Numerologii, zwanego Vincentem Nightray'em - Powiedział to spokojnym i cichym głosem, tak żeby to dotarło tylko do uszu chłopaka.
- Mogę liczyć na pańską pomoc w tej sprawie? I oczywiście o całkowitą dyskrecję.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Łóżka                        - Page 8 Empty Re: Łóżka

Czw Gru 18, 2014 10:03 pm
I bierz tu człowieku na poważnie nauczycieli w tym zamku, kiedy oni sami chyba nie są przekonani, co do stanu swojej psychiki. "Czasami najpiękniejsza prawda to szaleństwo", ale gdzieś i w tym jest złoty środek. Nikt nie lubi, kiedy się nim dyryguje. A Alex podobnie, jak ten profesor nie liczy na głaskanie główki. W takich przypadkach najlepszy jest spokój. Tylko i wyłącznie. Użalanie się do strzelanie sobie samemu w kolano, jak nie w serce.
- Gdyby wszyscy udawali idealnych to może i życie byłoby dłuższe, ale o ile mniej szczęśliwe. Trzeba czasami być uczciwym sam ze sobą nawet za wysoką cenę - Miała dość kłócenia się z tym oto dorosłym. Po pierwsze, bo nie brał jej poważnie, a to już uwłaczało jej wystarczająco i zdawała sobie sprawę z bezsensu całej tej wymiany zdań, a pod drugie, bo i tak żadne z nich nie ustąpi w jej trakcie. Także skoro była już w drodze nie krzyczała. Nawet nie tyle z tamtych powodów, co z powodu obecności tych biedaków, którzy skończyli w Skrzydle Szpitalnym. Oni zasługiwali na należyty odpoczynek.
W całym swoim życiu Alexandra nie czuła potrzeby zatajania prawdy. Wierzyła w jej wyzwalającą moc, ale od każdej zasady są jakieś wyjątki. To był ten właśnie. Niby była kawałek od nich, ale w ciszy każdy świst jest bardziej słyszalny, a rozmowy tym bardziej. Nie ma co liczyć na to, że ta Gryfonka nie skupi całej swojej uwagi na wyłapywanie sensu. Zdała sobie sprawę z tego, że z całego serca nie chcę by powiedział on cokolwiek. Jego jakże uroczy przełożony wiedziałby o tym. Każdy szczegół. Tutaj stawką było już jego życie, a to... za duża kwota. Nie chciała żeby ją płacił. Nie i koniec. Postanowiła, że jeśli jej prośba się spełni to potem, w tajemnicy sama porozmawia z tym człowiekiem, który ewidentnie jej nie znosi. Może to i masochizm - komuś nie pozwoli na ryzyko, ale sama w nie wskoczy, lecz czuła się do tego zobowiązana. W końcu zawdzięcza mu własne życie, które mogło skończyć się tak żałośnie. Z wychłodzenia bądź pożarcia, w kompletnym zapomnieniu. Spłacanie kredytów też jest w obowiązku każdego. Miała ku temu okazję. Problem był taki, że nie łamie obietnic, a postanowiła się nie odzywać. Do tego byłoby to zwyczajnie dziwne, gdyby nagle coś powiedziała w takim oto sensie. Podejrzane. Była zdatna tylko i wyłącznie na decyzję Sahira. I fakt, czy uda się jej usłyszeć odpowiedź. A potem? Chciała żeby to już nadeszło. Zaczęła rozważać opcje, jakie obecnie są dostępne. Pisała scenariusze. Tylko, czy którykolwiek rozegra się w rzeczywistości?
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Łóżka                        - Page 8 Empty Re: Łóżka

Pią Gru 19, 2014 4:31 pm
Padły słowa tabu, jakich wolałbyś nie słyszeć - coś, o czym najchętniej porozmawiałbyś z każdym, kto tylko mógłby coś z tym zrobić, a o czym dokładnie mówić nie mogłeś, nie dlatego, że nie chciałeś, a dlatego, że takie dostałeś odgórne przykazanie od samego Nightraya, który najwyraźniej świetnie się bawił budując wokół siebie aurę niepewności i tracąc zaufanie - w końcu bycie ciągle ukrytym było nudne, jak to sam ci powiedział, zabawa zaczynała się wtedy, kiedy myszki sądziły, że znają słaby punkt kota i chciały zamienić się z Łowcą rolami. Jak dla Ciebie było to wszystko bez różnicy - niech się ganiają, ile chcą, ty chciałeś mieć spokój - tak egoistycznie, w tym momencie, kiedy ból przemęczenia i piekących ran ciągnął cię w dół, ale pewien nauczyciel się uparł, żebyś akurat teraz z nim porozmawiał. Naprawdę akurat teraz? Niech wszystko to przepadnie, niech idzie w cholerę, nie chciałeś mieć z tym niczego wspólnego - sposób myślenia całkowicie się przekabacił, w tym momencie nie czułeś się silny, by wszystkiemu podołać, w tym momencie nie czułeś, że masz chociaż minimalną kontrolę nad sytuacją, w tym momencie... ten moment był po prostu zły. Nieodpowiedni. Co miałeś mu powiedzieć? Jak ubrać prawdę w takie słowa, żeby nie została ona odgórnie zablokowana przez dany ci zakaz zdradzenia swego Pana? Czy ten nauczyciel coś podejrzewa? Czy Dumbledore wziął się do roboty? Wiele, wiele pytań, tymczasem ty tych pytań nie miałeś zadawać, miałeś się zastanowić nad odpowiedziami. Uspokoiłeś oddech, uciekały sekundy, a ty milczysz, próbując poukładać w głowie to, co było tak porozwalane, zaśmiecone, co zawsze starałeś się segregować na bieżąco.
- Nie mogę zdradzić Nightraya. Jest moim Panem. - Powiedziałeś w końcu cicho, nawet nie starając się ukrywać ściśniętego, nieco drżącego głosu, nawet nie próbując patrzeć w oczy swojemu rozmówcy, trzymając powieki zamknięte - powiedziałeś mu prawdę, czystą prawdę, która niby niewiele dawała, a jednocześnie... wierzyłeś w inteligencję profesora OPCM. Specjalnie ubrałeś to w takie, a nie inne słowa, by można się w nich doszukiwać drugiego dna, specjalnie użyłeś tego paskudnego słowa: "zdrada"...
Charles Myrnin Hucksberry
Nauka
Charles Myrnin Hucksberry

Łóżka                        - Page 8 Empty Re: Łóżka

Sob Gru 20, 2014 11:25 pm
Grał. Sprawdzał siebie na dużo sposobów by móc samemu całkowicie kontrolować swoje ciało, zwłaszcza że mózg zdawał się funkcjonować wbrew jego woli. Posiadanie tak dwóch dziwacznych, niemalże skrajnych stron było dość...uciążliwe. Nie mógł sobie pozwolić na wszystkie chwyty, które trzymał pochowane po kieszeniach swej szaty. Działał w określonym celu, choć robił to nieraz w niekonwencjonalny sposób. Lepił słowa, stwarzał rozmyślne umysłowe pułapki byleby tylko nie dać się nikomu złapać w sieć. To nie tak, że opanował oklumencję i legilimencję - choć robił sporo kroków w tę stronę ostatnimi czasy. Zwyczajnie żył. Żył ze skomplikowaną przeszłością, która stanowczo trzymała go w swych sidłach, pieszcząc jego wnętrze kłamliwymi słodkimi obietnicami. Tym właśnie była Delilah; piękną, zmysłową wizją z dodatkiem koszmaru. Była jego pieszczotliwym przekleństwem, które nie pozwalało mu iść dalej. On sam na to sobie nie pozwalał. Zwariował. Już na zawsze stał się szaleńcem dżentelmenem, który pod swoją opanowaną twarzą skrywa wszystkie ciemne grzeszki. A teraz brnął to w dalej, uparcie wpatrując się w tego martwego, a zarazem żyjącego chłopaka.  Był potworem w końcu, czy nie był? Czy to było jednak ważne?
Charles, skarbie. Daj sobie odpocząć.
Uparty, bezduszny, a zarazem tak delikatny głosik odezwał się ponownie. Nienawidził, a zarazem kochał. Uspokajał się, ale też i wariował. Czy to w ogóle miało prawo być prawdziwe? A może miał urojenia? To w końcu kim był ten błazen?
Zamrugał szybciej oczami i oparł dłonie na skrzyżowane nogi, pochylając się jeszcze bardziej w stronę Sahira. Jego tęczówki zamigotały dziwnym światłem - pstryk! - i światło znikło.
Zdrada. Ostrze ostateczne. Pan. Panowanie. Zdrada. Wampiryzm. Władza.
Słowa które tworzyły jeden całkiem zgrabny portrecik prawda? Posłał chłopakowi krótki uśmieszek, skinął głową i podniósł się.
- To zrozumiałe, dziękuję za wszystko, panie Nailah. I życzę panu rychłego powrotu pańskich sił - i ruszył, stawiając kroki niezwykle miękko i odhaczając jedno nazwisko z listy, którą posiadał w swojej głowie. Poszlaki, które wcześniej spisał, spalił niemalże od razu, czysto zapobiegawczo. Niezrozumiałe? W jego przypadku rzadko, co jest zrozumiałe. Machnął niezauważalnie różdżką, wymówił formułkę i cofnął zaklęcie dla Alexandry, po raz drugi tego dnia robiąc parodię ukłonu; tym razem trwała ona krócej. I niedługo potem opuścił Skrzydło Szpitalne.

[z/t ewentualnie]


Ostatnio zmieniony przez Charles Myrnin Hucksberry dnia Pon Lis 16, 2015 7:12 pm, w całości zmieniany 1 raz
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Łóżka                        - Page 8 Empty Re: Łóżka

Sob Gru 20, 2014 11:52 pm
Cały świat chciał jej udowodnić, że tak naprawdę nic nie może. Że jest nikim. A ona z całych swoich sił walczyła o to, by w to nie wierzyć. Są jednak rzeczy, których nie przeskoczy, jak decyzję innych. Może i Sahir nie mógł niczego powiedzieć, ale dał tą odpowiedź. Taką, której nie chciała Alex. Naprowadził... A to mogło oznaczać wszystko. Po spotkaniu z tamtym człowiekiem mogła powiedzieć, że jest nieobliczalny. Co teraz zrobi? Kolejny ruch - jaki będzie? Wystarczy, że się znudzi i będzie koniec. Nie dość, że egoistka i to hipokrytka jak się okazuję. Mówiła o prawdzie, ochronie innych, a chwilę wcześniej oczekiwała, że on będzie chronił siebie. Chciała tego. ONA tego chciała. Dlaczego? No dalej Alexandro, tłumacz to sobie jakoś. Znajdź odpowiedź. Aaa, nie znasz jej? Jaka szkoda, bo i tak nikt Ci jej nie udzieli. Będziesz żyła w niewiedzy i nikt nie będzie miał na to wpływu.
Gdy działanie zaklęcia prysło, niemal natychmiast zaczęła wracać. Na moment zatrzymała się na drodze w kierunku Sahira. Obraz przed oczami rozjechał się jej. Trwało to tylko sekundę. Pomyśleć, że kiedyś tak będzie wiecznie. Ciemność bezustanna. Gdy ta chwila minęła szła dalej. Zasiadła na krześle przy jego łóżku w ciszy. Nie mogła zrozumieć, jakim cudem to wszystko dzieję się w miejscu, które tak kocha i uważała za bezpieczne. Jakby ktoś nagle oznajmił, że dom nigdy nie był domem. Chciała być wściekła, ale nie potrafiła. Miała wrażenie, że ponosi największą winę. Nie nauczyciele, nie pieprzony wampir który tknął jej twarz. Ona. Nie zwróciła uwagi na to, co się dzieję. Ba! Pozwoliła umierającemu sobie pomóc. A potem jeszcze go przesłuchiwać, bo inaczej nie dało się tego nazwać. Skopała.I była cholerną hipokrytką egoistką, która nawet nie drga. Nie płacze. Może już nie czuje?
- Przepraszam... - szepnęła jedynie siedząc nieruchomo na swoim miejscu. Obudził się w niej jakiś chory, durny odruch i złapała go za rękę. Tak robiła jej mama, gdy leżała w szpitalu po wypadku. Siedziała przy niej i starała się spłacić winny których nie miała. Ale nie mogła, bo problem siedział w jej głowie. Jak widać ma coś po rodzicach.
Spoglądała na niego i pomyślała, że jak na ironię to może być jeden z ostatnich razów, gdy go widzi. Jutro może umrzeć, za rok, może dwa lub trzy oślepnąć, albo on zwyczajnie znienawidzi ją za jej zachowanie. Przysięgła sobie, że nie zostawi tego tak. Została uratowana, więc zapłaci za to. Nawet jeśli równało się to ponownemu spotkaniu z tamtym psychopatą. Z kimkolwiek. Ale skoro jeszcze może coś zrobić to się nie cofnie. To już nie było zaledwie jej życie, czy tam tego chłopaka, którego poznała w Izbie Pamięci. W całym zamku mogły i mogą dziać się podobne rzeczy. A ona nie pozwoli na krzywdzenie. Nie po to wszystkim. Niech sobie robią z niej dziecko, głupią dziewuchę i inne tym podobne sprawy, ale jeśli nadzieja i wiara są oznaką braku inteligencji to ona chciała być najgłupszą osobą na świecie.
Tylko czy ona może coś zmienić? Sama jedna już raz próbowała. Co się wydarzy za drugim razem?
Siedziała tam martwiąc się w środku o wszystko, a z zewnątrz wyglądała jak zaklęta. Potem zebrała się i odeszła, jakby nigdy jej tam nie było.
/zt


Ostatnio zmieniony przez Alexandra Grace dnia Nie Gru 21, 2014 8:30 pm, w całości zmieniany 1 raz
Sponsored content

Łóżka                        - Page 8 Empty Re: Łóżka

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach