Go down
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Pusta sala                  - Page 12 Empty Re: Pusta sala

Wto Lis 24, 2015 12:00 am
-To być może wpadłabym na ciebie w innym miejscu- Ah tak... przeznaczenie, tylko pytanie czy wiązało ono ze sobą miejsca czy tylko ludzkie losy.
-Chociaż wbrew pozorom szkoła wielka, to naprawdę ciężko tutaj o samotność- Ona sama nie raz się o tym przekonała na własnej skórze. Chciała znaleźć jakieś ciche i spokojne miejsce, ale to czyniło niemal z cudem. A nawet jeżeli to się udało, to po pewnym czasie i tak ktoś przyszedł. A cyganka miała w sobie tyle dobrego taktu, że nie wyganiała takiej osoby, po prostu przyjmowała ją pod swoje skrzydła i słuchała tego co opowiadał jej rozmówca. To były jedne z tych nielicznych chwil kiedy wracała ta stara Esmeralda. Ta dziewczyna która przynosiła ukojenie nie swoim działaniem, ale samą swoją obecnością. To właśnie wtedy mogła pozwolić sobie na zbudowanie po raz kolejny jakiejś iluzji, dla nowej ofiary, dla kogoś kto nawet się nie domyśla w czyje sidła tak naprawdę wpadł.
Wampirzyca uśmiechnęła się lekko odsłaniając tym samym swoje białe ząbki, które w tej chwili nie zdradzały kompletnie tego, że te kły które aktualnie były normalnej długości w każdej chwili mogły się wbić w twoją szyję i odebrać ci tą cenną czerwoną posokę która płynęła w twoich żyłach. Na szczęście nie masz czym się martwić. Nie była w stanie odebrać ci całej krwi, bo było to fizycznie nie możliwe, a i też nie mogła sobie pozwolić na jakieś kolejne ataki w szkole.
-Esmeralda...- Przedstawiła się pełnym swoim imieniem. Nie wiedzieć dlaczego jakoś je polubiła. Przywarło do niej ostatnio wyjątkowo mocno, i nie chciało puścić. Wcześniej przyjmowała jakieś skrócone formy tego imienia, ale teraz aż krew ją zalewała kiedy ktoś obcy mówił do niej Esme.
-Hmmmm... to jeżeli nigdy wcześniej mnie nie widziałeś to skąd wiesz z jakiego domu jestem?- Czyżby chłopak próbował ją okłamać, albo po prostu nie był pewien tego co tak naprawdę widział. Romka wyminęła puchona spokojnie i podeszła do ściany przechadzając się to w lewo to w prawo, a jej mała biała rączka sunęła delikatnie po kamiennej ścianie. Sidła zastawione, całe przedstawienie zaczyna się tak naprawdę od nowa. Zwabi ciebie w tą swoją kolorową i pachnącą sieć, pokarze ci piękny ogród, tylko po to aby po pewnym czasie zakończyć ten spektakl i ostatecznie ukazać ci jedynie zgliszcza. Chcesz wejść w tą jej grę? musisz wiedzieć, że wtedy bardzo ciężko będzie się uwolnić. Każdy kto pojawia się w jej towarzystwie zostaje z nią związany, a uwolnić się jest zaiste ciężko. Te dwa szmaragdowe szkiełka rzuciły się krótkie spojrzenie, zupełnie tak jak by były ciekawe co teraz zrobisz. Patrzyła trochę jak na ofiarę, i liczyła na to, że ta muszka da się złapać w jej sieć.
Alexander Curtis
Oczekujący
Alexander Curtis

Pusta sala                  - Page 12 Empty Re: Pusta sala

Wto Lis 24, 2015 5:24 pm
- Możliwe. – odpowiedział na jej uwagę. Zabrzmiało to trochę tak jakby mówiła o jakimś przeznaczeniu. Jeśli tak, to oznaczało to nie mniej, nie więcej, jak to, że choć w małym procencie ta piękna, starsza dziewczyna doceniła wygląd Alexandra. W każdym razie tak sobie próbował wmawiać przynajmniej przez chwile.
- Szkoła wielka, a wydaje się jakby z roku na rok, albo nawet z dnia na dzień, stawała się coraz większa. Ma w sobie tyle sekretów, że czasami się zastanawiam, czy kiedykolwiek odkryję choć połowę z nich. – powiedział uśmiechnąwszy się przez chwilę. - A co do samotności… To fakt, ciężko tutaj być samotnym, nawet jak się stara być niezauważalnym. I ja mam tak dość często, co czasami mnie wkurza. – powiedział wstrząsając ramionami i kręcąc jednocześnie głową. Szybko zreflektował się, że może tą wypowiedzią mógł w jakiś sposób urazić dziewczynę.
- Wybacz, mam nadzieję, że Cię nie uraziłem? – rzucił pytaniem. - Moja wypowiedź nie była personalnym atakiem w Twoją osobę i mam nadzieję, że tak tego nie odbierasz. – wyjaśnił Puchon szóstoroczny. Czasami miał wrażenie, że mówi za dużo i nie myśli do końca nad tym, co z jego ust wychodzi. To była ewidentnie jedna z jego najbardziej upierdliwych wad.
- Esmeralda, powiadasz? – zastanowił się przez chwilę. To było bardzo rzadko spotykane imię, a dodatkowo osoba, która mu się właśnie takowym przedstawiła, była dosyć niezwykłej urody. Kusiło go bardzo aby się zapytać o to, ale było w niej coś, co go przerażało. Jeszcze nie potrafił stwierdzić jednoznacznie, co to takiego jest, ale musiał na nią uważać.
Esmeralda… Tajemnicza Puchonka z Hogwartu.
- Jestem Alexander. – przedstawił się, bo tego wymagała kultura. I tak też zaczęła się nowa znajomość Pana Curtisa. Poznał Esmeraldę. Ale czy pozna kiedykolwiek jej tajemnice? Jak daleko pójdzie relacja z nią?
- Widzę barwy Hufflepuffu, więc sądzę, że jesteś Puchonką. – powiedział wskazując na szatę. Trochę zdziwiło go jej pytanie, ale ostatecznie postanowił tego nie komentować.
Esmeralda wyminęła Alexandra i zaczęła się krzątać po pomieszczeniu.
- Co robisz? To jakiś taniec, no nie wiem, rytuał? – zapytał zaciekawiony, ale jeszcze nie przestraszony. Czy tu się właśnie objawiała jego odwaga, czy też brak świadomości zagrożenia?
- Czy to jakiś Twój… Tajemniczy Sekret? – zapytał nagle patrząc się prosto na nią.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Pusta sala                  - Page 12 Empty Re: Pusta sala

Czw Lis 26, 2015 11:01 pm
-A co jeżeli to nie jest moja szata?- Zapytała się zaciekawiona uśmiechając się do niego delikatnie. Tak w tym uśmiechu mogło być coś naprawdę dziwnego. W końcu kto tak się specyficznie uśmiecha. Niby było to coś bardzo miłego, ale z drugiej strony... mogło się wydawać, że była to zaiste udawana radość. W końcu każdy z nas przywdziewa jakąś maskę. Jedni chodzą cały czas nieszczęśliwi, inni z kolei uciekają w sztuczną radość. Chociaż wiecie jak to się mówi. Podobno powaga do tarcza głupców... a jak sama nazwa wskazuje tacy ludzie nie przetrwają na polu bitwy zbyt długo. A w dzisiejszych czasach było to zaiste potrzebne.
Kiedy chłopak zadał kolejne pytanie dziewczyna nie mogła aż powstrzymać się o d cichego chichotu. Tak kogoś takiego jak on to jeszcze nigdy nie spotkała. Czyżby trafiła się jej osoba która kochała nadintepretowywać różne rzeczy. Tacy ludzie byli wyjątkowo trudni w obcowaniu. Bowiem trzeba było uważać na to co się mówi i robi, bo takie osoby z reguły odbierają nasze poczynania w lekko inny sposób. Chociaż dziewczynie wydawało się, że to są całkiem mili ludzie. W końcu ich świat nie był wcale taki nudny. Wyobraźnia była być może chwilami nawet aż za bujna.
-Oj tak... to bardzo czarna magia... nazywa się chodzenie- Mruknęła cicho i zatrzymała się w końcu w jednym miejscu. Położyła sobie spokojnie ręce na biodrach i dalej wpatrywała się w chłopaka tymi swoimi zielonymi oczami.
-I niczym mnie nie uraziłeś... obawiam się, że w moim wypadku jest to wręcz niemożliwe- Taka była prawda. Ile razy ludzi wbijali jej już nóż w plecy, a ona mimo wszystko dalej się uśmiechała i cierpliwie stała przy boku tych ludzi, który tak bardzo chcieli ją zniszczyć. Wydawało się być dla niej to czymś normalnym i naturalnym. Cóż taką rolę obrała i musi ja odgrywać najlepiej jak tylko może.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pusta sala                  - Page 12 Empty Re: Pusta sala

Nie Lis 29, 2015 2:11 pm
//Zamykam tą sesję w związku z tym, że Alexander z niej zrezygnował i postanowił nie odpisać//
Anabell Starfire
Oczekujący
Anabell Starfire

Pusta sala                  - Page 12 Empty Re: Pusta sala

Pią Gru 04, 2015 11:35 pm
Cieszyła się że mają wolne, bo Remus łaskawie nie napisał w jakich godzinach ma się pojawić na piętrze, więc żeby się nie spóźnić postanowiła spędzić cały dzień w sali. To i tak była znacznie lepsza alternatywa od siedzenia w tłumnym pokoju wspólnym, pełnym "znajomych". Otoczona przez tłum ludzi czuła się zawsze bardzo samotna. Złapała swój zeszyt, długopis, wodę i różdżkę i tak wyposażona wyszła z dormitorium.
Na pierwszym piętrze znalazła pustą salę i trochę się obawiała że przyszedł przed nią, na szczęście sala była pusta. Ulokowała się na parapecie i kliknęła długopisem.
Nie miała pojęcia ile czasu minęło gdy usłyszała kliknięcie zamka w drzwiach, nie miała pojęcia która godzina i czy już czasem nie jest po obiedzie, zwłaszcza że jej żołądek zaburczał głośno.
Podłogę sali wyściełały kartki, niektóre zapisane, inne z obrazkami, część pogniecionych, zupełnie jakby nieudane projekty zezłościły dziewczynę... część była porwana, inne w całości okalały parapet na którym wciąż siedziała. Teraz jednak nie zwracała uwagi na dowód istnienia jej artystycznej części, skupiona na drzwiach, oczekując niemal z zapartym tchem pojawienia się... wilkołaka.
Remus J. Lupin
Oczekujący
Remus J. Lupin

Pusta sala                  - Page 12 Empty Re: Pusta sala

Sob Gru 05, 2015 12:51 am
Całą noc nie zmrużył nawet oka, myśląc o spotkaniu jakie czekało go z Anabell następnego dnia. Zniszczył wszystkie listy jakie do niego napisała, by nie wbudzać niepotrzebnego zainteresowania. Przewracał sięż boku na bok, zastanawiając się jak zacznie rozmowę z nią. Nie powinien być zdenerwowany, bo to tylko będzie świadczyło o jego przyznaniu się. Dlatego rano był zmęczony i miał lekko podkrążone oczy przez niewyspanie. Połowę dnia spędził na książkami, by przypomnieć sobie w ostatniej chwili, że nie napisał jej konkretnej godziny. Chcąc nie chcąc, wylazł przez dziurę pod portretem i ruszył schodami w dół, na pierwsze piętro.
Nacisnął klamkę i wszedł do środka. Nie zwrócił nawet uwagi na bałagan na podłodze i porozrzucane wszędzie kartki z jakimiś bazgrołami. Jego oczy od razu były utkwione w dziewczynie. Serce waliło mu mocno, gdy do niej podchodził. Nie interesowało go, ile czasu tu siedziała, mogła od rana, on chciał tylko dać jej nauczkę, żeby nie wtykała nosa w cudze sprawy.
- To ty, Anabell - odezwał się i sam był zaskoczony tym jak bardzo spokojny ma głos. - Możesz mi wprost wyjaśnić o co chodzi z tym, że niby znasz jakąś moją tajemnicę? Ja naprawdę nie wiem o co ci chodzi, dziewczyno - rzekł zrzucając z parapetu resztę papierów i siadając na nim.
Anabell Starfire
Oczekujący
Anabell Starfire

Pusta sala                  - Page 12 Empty Re: Pusta sala

Sob Gru 05, 2015 11:25 am
Odsunęła się od niego gdy usiadł na parapecie. Nawet nie chodziło o to, że był wilkołakiem, nie lubiła po prostu zbliżać do ludzi. Lupina znała - musiała go znać, w końcu byli w jednym domu - jednak prawdopodobnie nigdy wcześniej nie zamienili nawet jednego słowa. Była więc zaskoczona jego głosem, gdy się odezwał, spodziewała się czegoś innego... tymczasem brzmiał przyjemnie dla ucha, na tyle przyjemnie że mogła by go słuchać częściej.
Spuściła nogi z parapetu i zaczęła nimi machać jak mała dziewczynka, a słysząc jego słowa uśmiechnęła się rozbawiona i uniosła w końcu na niego wzrok. Nie było w niej niczego co wskazywało by na to, że się go brzydzi, czy chce szantażować.
- Jesteś tchórzem. Wiem, że jesteś wilkołakiem - odparła spokojnie, w dodatku wzruszając ramionami. - Nie powiedziałam ci o tym że wiem dlatego że mam zamiar się z tym kimś podzielić - zupełnie jakbym z kimś rozmawiała - prychnęła. - Uważam po prostu że powinieneś wiedzieć, że wiem. I tyle.
Przestała machać nogami jak mała dziewczynka, utkwiła tylko w nim spojrzenie, zupełnie poważne, zupełnie "na serio". Widać było, że jej nie zbędzie, widać było że jest pewna swojego odkrycia i nie zbędzie jej zwyczajnym "nie wiem o czym mówisz". Promieniowała z niej szczerość i... ciepło? Zupełnie jakby chciała mu pomóc... choć nic przecież nie zaoferowała, w obawie przed jego reakcją.
Remus J. Lupin
Oczekujący
Remus J. Lupin

Pusta sala                  - Page 12 Empty Re: Pusta sala

Pon Gru 07, 2015 11:59 pm
Poczuł się naprawdę nieswojo, kiedy odsunęła się od niego jak tylko usiadł na parapecie. No tak, zaczęło się. Dowiedziała się o nim prawdy, wie kim jest, więc automatycznie zaczęła traktować jak trędowatego. Miał ochotę ją tu zostawić i sobie pójść, gdziekolwiek, prosto przed siebie, w samotności. Ale nie mógł. Musiał to z nią wyjaśnić.
Znał ją z widzenia, była rok młodsza, ale nigdy specjalnie nie rozmawiali ze sobą, bo nie mieli wspólnych tematów, a nie przypuszczał, by dzielili również zainteresowania. Z listów od niej wywnioskował, że była... wredna. Do czasu, aż odezwała się do niego i przy okazji, nazwała tchórzem, czego dodajmy, nie lubił żaden Gryfon. Miała normalny, wręcz pogodny głos i, o dziwo, uśmiechała się pod nosem. Nie wiedział czym to było spowodowane, ale najwyraźniej śmiała się z niego.
- Aha- odparł krótko, ciężko wzdychając. Mógłby tak jeszcze poudawać, że nie wie o co chodzi, grać na zwłokę, ale czy to coś da? Przecież to była prawda. Nie mówiła by mu o tym, ani nie pisała, gdyby nie była pewna swojej wiedzy. - W porządku. Tak. Jestem nim. Wilkołakiem. W zasadzie... to chciałem się z tobą spotkać i prosić, byś zachowała tę informację dla siebie... - powoli podniósł na nią oczy. Zrobiło mu się głupio, że pomyślał o tym, że komukolwiek o tym powie. Skoro już wiedziała, to miała wiele okazji, by o tym rozpowiedzieć, a nie zrobiła tego. W czym tkwi sens?
Anabell Starfire
Oczekujący
Anabell Starfire

Pusta sala                  - Page 12 Empty Re: Pusta sala

Czw Gru 10, 2015 8:07 pm
Wolałaby nie zauważyć jego miny, gdy się odsunęła. W pierwszej chwili to zignorowała, dużo ludzi tak reagowała, gdy utrzymywała dystans... później jednak łaskawie sobie przypomniała o jego przypadłości i aż westchnęła, podnosząc wzrok ku sufitowi. Jak mogła być tak nietaktowna?
- Wybacz - powiedziała, a gdy zorientowała się że może nie wiedzieć o co chodzi, wymownie pokazała na dzielącą ich odległość. - Nie chodzi o to co ci dolega... nie czuję się zbyt swobodnie w towarzystwie ludzi.
Patrzyła na niego, uważnie się przyglądając gdy mówił, zupełnie jakby każde słowo było ważne. Gdy skończył, klasnęła w dłonie i uśmiechnęła się promiennie.
- Widzisz? Nie było to takie trudne, przyznanie się - uśmiechała się wciąż, ale zaraz odwróciła wzrok i znów parę razy pomachała nogami. - Właściwie, już ci powiedziałam. Nie miałam zamiaru nikomu mówić. Pomijając fakt tego że nie rozmawiam z ludźmi, sprzedawanie czyichś tajemnic nie jest czymś co robię w wolnych chwilach. Zatrzymam twoją tajemnicę dla siebie... jednak na twoim miejscu chciałabym wiedzieć kto wie.
Cały czas patrzyła przed siebie, jednak w końcu zebrała się w sobie i przeniosła wzrok na niego.
- Nie potrzebujesz pomocy...? Nie wiem, w czymkolwiek? - powiedziała to szybko, zupełnie jakby chciała wypowiedzieć słowa zanim się rozmyśli, a mimo to wyglądała na mocno skrępowaną swoją śmiałością.
Remus J. Lupin
Oczekujący
Remus J. Lupin

Pusta sala                  - Page 12 Empty Re: Pusta sala

Nie Gru 13, 2015 12:21 am
Zawsze obawiał się odrzucenia, wyrzucenia ze społeczności. Lubił samotność, to prawda, ale całkowite odsunięcie się od niego ludzi, których znał na pewno byłoby dla niego bolesne. Dlatego tak bardzo zabolało go zachowanie Anabell, choćby nie wiadomo z jakich powodów to zrobiła.
- Spodziewałem się tego - oparł smutno, spuszczając wzrok i wbijając go w czubki własnych butów. Cicho roześmiał się, kiedy dopowiedziała resztę zdania. - Ostatnio na swojej drodze spotykam same aspołeczne osoby. Przypadek? - rzekł, jednak bardziej do siebie niż do niej samej.
Siedział z ponurą miną i oglądał uważnie swoje dłonie, jakby były najciekawszym obiektem w tym pomieszczeniu. Dopiero po chwili uniósł głowę i spojrzał na nią niemal wyzywająco. Jej uśmiech spowodował, że i jego kąciki ust drgały nieznacznie unosząc się ku górze.
- Poza tobą wie jeszcze czwórka moich przyjaciół, ale ich jestem pewien. Znam ich od siedmiu lat i nigdy mnie nie zawiedli. Jestem natomiast ci wdzięczny, że zachowasz tą niebezpieczną wiedzę dla siebie.
Westchnął i oparł się plecami o okno. Przymknął na chwilę oczy, intensywnie myśląc. Musi być bardziej ostrożny. Nie może tak łazić sobie wieczorem i wymykać do Zakazanego Lasu. Będzie musiał pogadać z Jamesem o pożyczce jego peleryny-niewidki, bo nie może pozwolić sobie, by ktokolwiek jeszcze przypadkiem go zobaczył.
Spojrzał na nią zaskoczony, kiedy zaproponowała pomoc. Dziwne, ale zareagował na to dość gorzkim śmiechem.
- Pomocy? A w czym ty możesz mi pomóc? Pójdziesz ze mną i będziesz mnie głaskać po łebku? Jak tylko znajdziesz lekarstwo na moją osobę, to chętnie ją przyjmę - odezwał się lekko poirytowany. Aczkolwiek tylko przez chwilę, zaraz się opanował. - Przepraszam. Ale naprawdę nie możesz pomóc. Co nie znaczy, że odrzucam twoją ofertę - zakończył już nieco milszym tonem.
Anabell Starfire
Oczekujący
Anabell Starfire

Pusta sala                  - Page 12 Empty Re: Pusta sala

Pią Gru 18, 2015 11:12 pm
Wpatrywała się w niego, wyglądającego jak zbity psiak, który przecież nic złego nie zrobił. Miała ochotę go wyprzytulać i rozbawić do łez, jednak nie drgnęła ani na pół milimetra. To nie było coś co zwykła robić kiedykolwiek, a teraz w ogóle nie było szans na tego typu spontaniczne próby zawarcia przyjaźni przez kontakt fizyczny. Przymknęła oczy, wzdychając.
- Nie wiem, czy to przypadek. Nie wiem czy ludzie są aspołeczni. Nie jestem aspołeczna, tylko ostrożna, a po tym jak wyznawcy Sam-Wiesz-Kogo zamordowali mi rodzinę obawiam się obcych... a ty niestety się do nich zaliczasz.
Sama nie wiedziała po co mu się tłumaczy. Nie chodziło przecież o to, że czuła potrzebę wyjaśniania swoich czynów - nie czuła jej nigdy, wobec nikogo... Jednak Lupin wyglądał na zranionego... Nie była pewna czy bardziej chce ukoić swoje wyrzuty sumienia czy może wyjaśnić dla niego, żeby nie był taki smutny.
Uśmiechnęła się do niego w odpowiedzi na jego słowa o wdzięczności i przyjaciołach, jednak już po chwili uśmiech zniknął z jej ust, a ona drgnęła niespokojnie, gdy nieznacznie uniósł głos. Nie takiego zachowania się spodziewała po zaoferowaniu pomocy, aczkolwiek było ono logiczne. Schowała się za maską obojętności i wzruszyła ramionami.
- Skoro nie mogę ci pomóc, to odrzucasz moją ofertę. Zawsze można coś zrobić, żeby komuś pomóc. Nie obraź się, ale wątpię byś w wilczej formie był wystarczająco sobą by dać się głaskać po czymkolwiek, aczkolwiek zawsze możemy porozmawiać. Choć wolałabym nie w czasie pełni...
Zamilkła na chwilę, nie patrzyła już na niego. Pochylona do przodu machała nogami, zupełnie jakby gdzieś biegła, a palce dłoni miała zaciśnięte mocno na krawędzi parapetu. Nie zwykła rozmawiać z ludźmi, a już tym bardziej nie proponować im pomoc... jednak Lupin był taki... inny. Doroślejszy. Zapewne lykanotropia go zmusiła do tego, jednak Starfire czuła się przy nim lepiej niż przy rozwrzeszczanych rówieśnikach, wiecznie utopijnie szczęśliwych - lub nieszczęśliwych z powodu wyimaginowanych problemów.
- Wiem, masz przyjaciół. Jednak czasem ma się ochotę wyżalić komuś kto nie jest w cokolwiek uwikłany. Wygadać, czy coś... - zamilkła, i zaraz wybuchnęła śmiechem - Bogowie, proponuję ci wygadanie się. Pewnie i tak masz mnie za wariatkę, ale właśnie zdałam sobie sprawę jak bardzo nierealny jest to pomysł. I tak nikomu nie ufasz, a wygadanie się komuś kogo jeszcze dwa dni temu kojarzyłeś tylko z korytarza... - zaśmiała się, choć już ciszej, krócej, gorzko rozbawiona własną głupotą i machnęła ręką, jakby chciała powiedzieć "Nie ważne, zapomnij", choć nie odwołała swojej oferty.
Remus J. Lupin
Oczekujący
Remus J. Lupin

Pusta sala                  - Page 12 Empty Re: Pusta sala

Nie Gru 20, 2015 2:25 pm
Nie odzywał się, bo i po co. Dawno powinien się przyzwyczaić jak ludzie reagują na prawdę o nim, choćby nie wiem jak przyjazne intencje mieli. Wciąż mieli świadomość, że jest potworem mordującym innym i nie ważne było, że robi to nieświadomie, podczas zwykłej przemiany.
- Ja... och... przykro mi - powiedział tym razem wpatrując się swoimi miodowymi tęczówkami w jej niebieskie, a nawet wydawało by się, że wręcz turkusowe. Czymże był jego problem przy jej tragedii? On miał jeszcze rodzinę, jego rodzice nadal żyli, a Anabell nie miała nikogo. Nie dziwił się, że woli pozostać samotna i nieufna. - Mnie nie musisz się obawiać, wolałbym zginąć, niż kiedykolwiek popierać te chore wymysły - poinformował dziewczynę z mocą w głosie. Nigdy do tego nie dojdzie, nigdy nie stanie po stronie Sam-Wiesz-Kogo.
Jego stosunek do niej zmienił się od momentu, gdy wyznała mu co ją spotkało. Przestał się na nią boczyć, być zły o to, że się odsunęła czy nawet o to, że zaoferowała mu pomoc. Nie jej wina, że chciała być tylko miła, a on od razu ją zbeształ jakby popełniła ogromne wykroczenie. Uśmiechnął się, tym razem naturalnie i dość przyjaźnie do Gryfonki.
- Nie obrażam się, ta metafora nie była na miejscu. Jeśli już chcesz pomóc... rozmowa wydaje się dobrym pomysłem. I tak już wiesz... - skinął głową. - Nie, w czasie pełni na pewno nie. Robię się wtedy nieco bardziej dziki - dodał z lekkim rozbawieniem.
Zaskakujące było to jak nagle dziwnie się do siebie zbliżyli, a wcześniej nie wymieniali ze sobą nawet zwykłego słowa ,,cześć''. Wiedzieli o swoim istnieniu, mijali się w drodze do salonu, do Wielkiej Sali, na korytarzach, a w ułamku jednego dnia dowiedzieli się o sobie więcej niż powinni, zważywszy na wcześniejsze relacje czy nawet ich brak.
- Skąd pomysł, że mam cię za wariatkę? - zdziwił się mocno zaskoczony jej słowami. - Nie ufałem, to fakt, ale sama stwierdziłaś, że gdybyś chciała, już dawno byś mogła powiedzieć co o mnie wiesz komu popadnie - urwał na moment, bo sam zaczął się śmiać z jej dalszych słów. Po krótkiej chwili nieco się uspokoił i podjął przerwany wątek: - Cóż, ty też nie jesteś lepsza, dopiero co zdradziłaś mi, że jakiś psychopata uważający się czystego czarodzieja, zabił twoją rodzinę - zakończył, ale już bez cienia uśmiechu na twarzy.
Anabell Starfire
Oczekujący
Anabell Starfire

Pusta sala                  - Page 12 Empty Re: Pusta sala

Nie Sty 10, 2016 9:35 pm
/Przepraszam że tyle czekałeś Lupinie, święta, sylwester, roczek małego... poprawię się, obiecuję! O ile jeszcze chcesz pisać ;-;/

Wpatrywała się w jego oczy jak zaklęta, gdzieś mignęły jej słowa pocieszenia, a zaraz po tym żarliwa deklaracja. Uśmiechnęła się i w końcu udało się jej odwrócić wzrok. Mogła by go polubić. Właściwie, to go polubiła. Nie przyszło jej to z trudem, niektórzy ludzie mają w sobie coś co jej matka zwykła nazywać Magią Uśmiechu. Twierdziła że niektórzy ludzie jednym uśmiechem potrafią sprawić że zaczynamy ich lubić. Remus zdecydowanie należał do takich ludzi. W pewien sposób byli podobni, choć jednocześnie różnili się drastycznie.
Pokiwała w zamyśleniu głową, zgadzając się z jego słowami.
- Ja też uważam że ta cała idea Sam-Wiesz-Kogo jest durna. Słyszałam że tylko Dumbledore'a się boi... chciałabym coś z tym móc zrobić, ale co ja właściwie mogę... Wciąż jestem w szkole. Całe wakacje będę siedziała w mugolskim sierocińcu zastanawiając się co robić jak śmierciożercy postanowią zabić mugolskie dzieci. - wzruszyła na koniec ramionami jakby to wszystko było mało ważne. Pewnie istniała gdzieś na drugim końcu świata jakaś jej rodzina, ale i tak wolała iść do bidula... wolała być blisko Anglii gdy będzie się coś działo - zupełnie irracjonalnie, bo przecież sama zauważyła że jest tylko uczennicą. Mimo to miała zamiar zacząć walczyć gdy przyjdzie pora.
Potrząsnęła głową jakby chciała wyrzucić z niej czarne myśli. Jej włosy rozsypały się przy tym na wszystkie strony i gdy głowa wróciła do normalnej pozycji, jej fryzura prezentowała uroczy nieład w którym pojedyncze kosmki opadały jej na twarz.
- Dziki Remus Lupin. Gdyby nie wiedzieć co masz na myśli te sformuowanie brzmiało by całkiem zabawnie... Taki miks ciebie i Blacka. To mogłoby być ciekawe... choć nie chciałabym tego oglądać.
Zaśmiała się znów kręcąc głową, choć nie tak intensywnie jak przed chwilą. Widocznie to nie było tak nieprzyjemne jak wizja wakacji w domu dziecka.

- Hej, nie śmiej się ze mnie! - udała obrażoną, choć sama się śmiała - śmiech był w końcu mocno zaraźliwy. Uspokoiła się i wzruszyła ramionami. Widać było od razu że temat śmierci rodziny był dla niej trudną kwestią, od razu zmieniała się jej postawa. Gdy o nich mówiła, wyglądała jakby zakładała maskę - nie wychodziło jej zbyt dobrze udawanie że jej to nie obchodzi, sztuczność w jej nonszalanckim zachowaniu była mocno wyczuwalna. - Pisali o tym w Proroku. Właściwie to mój tata żyje... ale jest w Mungu. Nie wiadomo czy kiedykolwiek wróci do siebie.
Remus J. Lupin
Oczekujący
Remus J. Lupin

Pusta sala                  - Page 12 Empty Re: Pusta sala

Czw Sty 21, 2016 11:59 am
/ Wybaczam ;) Twoją odpowiedź widziałam już dawno, ale nie odpisywałam, bo chciałam ci dać nauczkę, jak to fajnie jest wchodzić z nadzieją na forum, że jest odpis, a tu nic :P, teraz to ja proszę o wybaczenie, z powodu takiej błahostki :D

Naprawdę go zaskoczyła. Kiedy dowiedział się prawdy o jej rodzinie wydała mu się od razu taka krucha i delikatna. Jak wiele wokół niego jest jeszcze osób, o których nie ma bladego pojęcia? Przecież wydawała się nawet miła, gdyby nie pewien list jaki mu przysłała. Ciągle go to nurtowało, ale postanowił nieco ją rozweselić, żeby już nie myślała o tym, co właśnie przed chwilą mu wyznała.
- Chora i durna. Możesz. My wszyscy możemy. Możemy walczyć kiedy przyjdzie pora i nie dać się stłamsić. To niewiele, ale zawsze coś. Jedno ziarenko piasku nie zatrzyma strumienia, ale cała górka już tak - powiedział do niej jak zwykle przytaczając swoje filozoficzne cytaty, które wymyślał nie wiadomo skąd i to zupełnie na poczekaniu. - I nie masz absolutnie nikogo innego? Żadnej ciotki, babci czy kuzynki, u której mogłabyś mieszkać? Osobiście nie wyobrażam sobie mieszkać w sierocińcu... - westchnął cicho, uśmiechając się do niej pocieszająco. Udało mu się ją polubić i to nie ze względu na to co ją spotkało. Szedł tutaj z chęcią zrugania jej, powiedzenia, by się od niego odczepiła i dała mu spokój, uważał za stukniętą i wredną, ale spotkał go zawód, bowiem okazała się nawet sympatyczna. Nie jakaś zadufana w sobie, tylko zdrowo przyjacielska. Co z tego, że bała się ludzi? On może nie? Mieli do trochę wspólnego ze sobą.
- Obawiam się, że miks mnie i Blacka nie byłby zbyt... hm... ciekawy. Może inaczej, może wtedy Black uchodziłby za najprzystojniejszego kujona jakiego nosiła ziemia - zachichotał przeczesując włosy palcami, bo grzywka znowu opadła mu na oczy.
Śmiał się razem z nią. Zaskakujące jak dwie obce sobie osoby mogą tak doskonale się czuć w swoim towarzystwie. Kiedy jednak wspomniała znowu o tacie, spoważniał, a oczy mu posmutniały.
- Mają tam najlepszych uzdrowicieli. Na pewno robią wszystko, by powrócił do zdrowia - starał się dodać jej otuchy. Na niewiele się to zdało, by przecież gdyby była jakakolwiek szansa na jego wyleczenie, już dawno by to zrobili. Znano przypadki, że jeśli już w Mungu nie pomogli nikomu w ciągu miesiąca, to rokowania nie były zbyt optymistyczne. Trzeba pozostać tylko przy dobrej myśli i nadziei.
- Wracając do naszego punktu spotkania... Jak chciałaś się ze mną umówić albo o coś poprosić to wystarczyło zapytać, a nie mnie śledzić - dodał na zakończenie, powstrzymując się od śmiechu, że wyszło mu coś w rodzaju parsknięcia.
Anabell Starfire
Oczekujący
Anabell Starfire

Pusta sala                  - Page 12 Empty Re: Pusta sala

Czw Sty 21, 2016 11:57 pm
/Wybaczam, domyśliłam się że to to XD

Uśmiechnęła się delikatnie, słysząc jego słowa. Był nad wyraz mądry, ale dokładnie tego się spodziewała po chłopaku z takimi przeżyciami, jego życie na pewno nie było proste i zdążył nabrać już pewnej mądrości.
Zaskakujące, jak bardzo odpowiadał opisowi idealnego chłopaka większości dziewczyn w tym zamku. Był popularny - być może bardziej z powodu kolegów, ale wciąż była to popularność, był mądry, w dodatku mądrość ta wynikała nie tylko z wiedzy i inteligencji, ale i doświadczenia. W dodatku był przystojny. Starfire zapewne któregoś dnia, gdy to przeanalizuje będzie się śmiać i zastanawiać jakim cudem udało się jej w ogóle z nim porozmawiać sam na sam, bo powinien być rozchwytywany na lewo i prawo. W końcu to głównie dziewczęta twierdziły, że liczy się wnętrze, a Remus miał nieciekawą skorupę jedynie raz w miesiącu. Kobietą przecież wybacza się "te dni"... jednak w przypadku wilkołaków jakimś cudem nikt nie potrafił im "tych dni" wybaczyć.
- Tylko co mogę zrobić, po za daniem się zabić? - spytała bardziej retorycznie, bo nie oczekiwała realnej odpowiedzi na to pytanie. Drugą część wypowiedzi zbyła wzruszeniem ramion, a krótkie zdanie jakie wypowiedziała było kompletnie pozbawione emocji- przeżył tylko tata.
Teraz wyraźnie zadrżały jej wargi. Nie lubiła fałszywej skromności, ale Lupin najwyraźniej był z natury skromnym człowiekiem. Chciała coś odpowiedzieć, ale zarumieniła się tylko i zostawiła ten temat. Syriusz, trzeba mu to oddać, był przystojny. Jednak nigdy nie była jedną z jego fanek, więc może dlatego w tym wymieszanym Blacko-Lupinie, to nie Blacka widziała głównie, tylko Remusa z pewnymi cechami Syriusza.
Gdy później wracała myślami do tego spotkania, najbardziej bawił ją właśnie ten moment. Patrząc na niego, jak reaguje na jej ojca, miała potrzebę go pocieszyć, choć to przecież jej rodzina, nie jego. Mimo to jego spojrzenie sprawiło że czuła się po prostu winna - nie potrzebnie mu o tym wspominała.
- Nie przejmuj się tym tak. Podobno mu się polepsza - uśmiechnęła się, choć ciężko jej to przyszło. Nie kłamała. Ostatni list twierdził że się mu polepszyło, choć nie miała zielonego pojęcia cóż to znaczy - widziała się z ojcem na Wielkanoc, a od tamtego czasu już trochę minęło. Na szczęście chwilę później wymuszony uśmiech przerodził się w szczery śmiech, a rumieniec znów zakradł się na jej policzki.
- Zasadniczo biorąc pod uwagę mój poziom inteligencji socjalnej, nie było by to tak głupie wyjście! - zauważyła śmiejąc się. - Kojarzysz Goodlega? Z Huffelpuffu, jest na twoim roku. Spadłam ze schodów z listem od Ślimaka zapraszającym do klubu. Ten koleś stwierdził że w ten sposób zaprosiłam go ze sobą. Myślę w takim razie że nie mam normalnych metod "zapraszania na randki".
Przy "zapraszania na randki" zainscenizowała palcami robienie cudzysłowowa.
- Choć tak właściwie, to nie śledziłam cię. Znaczy, mogła bym - znów się zaśmiała - ale nie robiłam tego. Szukałam miejsca do czytania, a zrobiło się ostatnio cieplej, więc chciałam trochę spędzić czasu na powietrzu. Skończyło się tak, że przysnęłam na dworze i nieco spanikowałam, bo było już ciemno.
Sponsored content

Pusta sala                  - Page 12 Empty Re: Pusta sala

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach