Go down
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Ławki                - Page 3 Empty Re: Ławki

Pią Lis 14, 2014 9:35 pm
Przeszkodziłem... Wybacz, że ci przeszkodziłem... W zasadzie nawet nie dotarły do Ciebie te słowa. Jakiś ich kraniec sensu otarł się o twoją świadomość - nie miałeś ochoty ani siły walczyć ze swoją naturą - wręcz przeciwnie - uśmiechnąłeś się delikatnie pod nosem i cofnąłeś swoją rękę - względne wycofanie, prawda? Tak jak lew robi, kiedy odsuwa się od antylopy, która już go zauważyła, ale mimo wszystko tylko dała o tym znać, zamiast zrywać się do dzikiego biegu i uciekać jak najdalej od miejsca, z którego atak mógł zastąpić - rozluźniłeś nawet mięśnie, bo przecież jak miałby ci ten osobnik uciec? Moc krążyła w twoich żyłach, nie pośpieszając, pozwalając się cieszyć mocniejszym uderzeniem serca, które wywołało przyjemne dreszcze na twojej skórze - mocniejsze uderzenie serca twojej ofiary. Twoje nadal biło tak samo, nienaturalnie wolno, jak pół godziny wcześniej, jak godzinę wcześniej... Grymas, jaki na twojej facjacie zawitał zniknął równie szybko - dotarło do ciebie minimalne przebudzenie i brak słuszności w tych myślach, w których rozrywałeś gardło chłopaka, którego widziałeś po raz pierwszy...
Musiałeś go dostać mimo wszystko. Musiałeś dostać się do jego krwi. Kolejna łza potoczył się po twoim policzku, odetchnąłeś drżąco, wznosząc oczy ku Niebu - z niego nie nadchodziło żadne wybawienie, chociaż w swoim wnętrzu wznosiłeś czyste modlitwy do Najwyższego - nie ma dla Ciebie pomocy, jesteś tym przeklętym, tym wygnanym. Żaden Anioł nie będzie bratał się z Demonem.
- Nic nie szkodzi... - Wyszeptałeś cicho, ton ci się telepał, pomimo tego, jak stonowałeś głośność głosu - trzeba się było skupić, żeby ten szept usłyszeć wydobyty z jego warg. Nie wiedziałeś nawet, że jest ślepy. Próbowałeś wdychać zimowe powietrze, by zatracić się w uścisku zimy, miast w zapachu i biciu serca tego, który się do Ciebie dosiadł.
Zack Raven
Oczekujący
Zack Raven

Ławki                - Page 3 Empty Re: Ławki

Sob Lis 15, 2014 8:55 pm
Byłem spokojny. Nie panikowałem, bo czemu miałbym panikować? Nie widziałem jego ruchów, jego twarzy - tylko wyczuwałem, że jego osoba jest niespokojna. Coś w nim buzowało, a magia wydawała się dziwna. Inna niż każdego człowieka, niż moja.
Skupiłem się, chciałem go rozgryźć, poznać jego zamiary. Niewiele mi to dało. Ta inność tego człowieka sprawiała, że nie mogłem się skupić. Moje myśli biegały w różne strony. Czułem niepokój, ale nie dałem tego po sobie poznać. W moich oczach nic nie widać, nie umiem wyrażać emocji. Patrzyłem przed siebie. Nie próbowałem ukryć mojej ślepoty, która w tym momencie mi przeszkadzała.
Usłyszałem jego słowa, bo mam odrobinę lepszy słuch. Był dziwny. Słyszałem jak drżał. Kim on jest? Dlaczego tak mało mówi? Nie wiedziałem. Wstałem i przeczesałem włosy, a gdy chciałem dać krok do przodu poczułem ból w kolanie. Syknąłem cicho i z powrotem usiadł na ławce.
- Będę się zbierał - powiedziałem, nadal trzymając głowę spuszczoną w dół.
Ten niepokój mnie przerażał, a milcząca osoba obok mnie była dziwna.
- Do widzenia - powiedziałem do niego i ruszyłem do wyjścia z dziedzińca.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Ławki                - Page 3 Empty Re: Ławki

Nie Lis 16, 2014 6:27 pm
Człowiek - aha! - Jakże pięknie i dumnie to brzmi, jak wspaniale mogło się kolebać w twoim umyśle, wypełniając go niespełnionymi pragnieniami o normalności - tymi, które już dawno odrzuciłeś, przyjmując do świadomości, że nigdy nie będziesz taki, jak inni ludzie, wiedząc, że tylko krew ratowała twoje życie - a chciałeś żyć, to tak banalnie brzmiało, tak pięknie jednocześnie - wypełniało to, co pochłonął mrok, maleńką iskierką pseudo-nadziei, ślepej wiary, jaką pozwoliłeś sobie wykształcić wokół własnych urojeń, wcielając myśl w świat złudzeń, dzięki któremu kształtowałeś rzeczywistość wokół siebie. Podświadomość to potężna broń i tarcza jednocześnie, jeśli tylko miało się odwagę ją wykorzystywać i sięgać po jej możliwości, podkładane nam zazwyczaj pod sam nos - wychodzi na to, że zbyt blisko, skoro tak wielu nie mogło tej szansy dojrzeć. Istniejesz jako człowiek w myśli innych, a więc takim musiałeś być, hodując czerń w swym wnętrzu, zamkniętą głęboko - nie na próżno mówi się, że jesteśmy tacy, jakimi widzą nas inni - świat kłamstw był tym nierealnym, a jednak jedynym dopuszczalnym, którego mogliśmy namacać - owszem, nikt nam nie broni wyjawiać samych siebie jako tych prawdziwych, nikt nie karze kłamać zawsze i wszędzie... Ale Ty tak robisz.
Kochany Sahirze, Ty sam jesteś Kłamstwem.
Naprężyłeś mięśnie jak struny, prostując się, uważny wzrok wbijając przed siebie, zupełnie jak chłopak, który nie miał odwagi na ciebie spojrzeć, lub nie chciał tego robić - nie wiedziałeś, nawet się nad tym nie zastanawiałeś, zbyt zajęty tym, co od wewnątrz rozrywało na maleńkie kawałki, by wstać, kiedy chłopak, który przyszedł na dziedziniec, podniósł się po raz drugi i twój wyczulony słuch wyłapał, iż robi pierwszy krok.
Podniosłeś się zupełnie bezszelestnie, zaciskając palce na jego przedramieniu i pociągając mocno w tył, do siebie, chcąc złapać mu też drugą rękę, by nie próbował sięgnąć po różdżkę.
Ból.
Żądza.
Wszystko, co przenikało jestestwo.
Zack Raven
Oczekujący
Zack Raven

Ławki                - Page 3 Empty Re: Ławki

Nie Lis 16, 2014 7:37 pm
Nagle poczułem nieprzyjemne szarpnięcie. Zderzyłem się z nim, a z moich ust wydobył się zduszony okrzyk. Kręciłem głową na wszystkie strony próbując się wyszarpnąć z uchwytu chłopaka. Kim był? Czego ode mnie chciał? CO to do cholery ma znaczyć? Czułem się tak jakbym wrócił z powrotem do świata mugoli i jakiś koleś próbuje mnie okraść, ale teraz tu nie chodzi o pieniądze. Wiem to. Czuję. W tym świecie, w tej sytuacji i porze - nic nie jest takie samo. Wszystko jest inne. Ale co on może chcieć ode mnie? Jestem zwykłym, ŚLEPYM, człowiekiem.
Ale ta magia.
Ten osobnik jest inny, niż każdy człowiek, którego spotkałem. Potężniejszy. Oddychałem szybko. Moje serce naprawdę mocno pracowało. Byłem przerażony. Na szczęście nie złapał mojej drugiej ręki, w którą złapałem różdżkę. Nie mogłem pozwolić mu nade mną mieć przewagę. Znowu się szarpnąłem.
Uspokój się Zack - zacząłem mówić do siebie w myślach.- Jeśli będziesz się szarpań możesz go rozwścieczyć, a sam nie będziesz czujny.
- Czego chcesz?- zapytałem, głos miałem lekko zachrypnięty i nie wyraźny. Sam go nie poznałem. Mój wzrok nadal był wbity w pustą przestrzeń, w końcu nic nie widziałem, a strach potęgował moją ułomność.- Czego ode mnie chcesz? - zapytałem ponownie.
Czy każdy musi się nade mną znęcać? Czy to muszę być ja?
Nie. On się nie znęca.
On jest inny.
Tylko jaki?
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Ławki                - Page 3 Empty Re: Ławki

Pon Lis 17, 2014 12:39 am
Strach? Oj tak, niech się boi, niech drży, w końcu to nie jest dobry czas i miejsce dla takich, jak on - powinien siedzieć w bezpiecznym dormitorium, powinien stąd uciekać, kiedy miał czas - teraz już tego czasu nie było. Mógł starać się ukryć swoje emocje, ale przed tobą? Płatki twoich nozdrzy drżały, wciągnąłeś głęboko powietrze do płuc, zaciągnąłeś się jego zapachem, gdy uderzył w twoją klatkę piersiową - wydawał się taki drobny, bezbronny, taki opuszczony- znasz go? Może kiedyś go spotkałeś, może kiedyś przewinęła ci się przez pole widzenia jego twarz, ale teraz to nie było istotne.
Kiedy nie udało ci się pochwycić jego drugiej ręki sięgnąłeś do jego włosów i szarpnąłeś za nie, obnażając jego szyję, na której pulsowała ciągnąca cię do siebie żyła, ciepła, wabiąca twoje ciało i twój wzrok ciągnący do niej jak ćma do ognia, nawet jeśli mogła się sparzyć, nawet gdy wewnętrznie drżałeś nie z podniecenia, a z ciążącego na duszy przekleństwa, które nakazywało krzywdzić tu i teraz, pożreć, zabić... Kiedy ty nie chciałeś ani pożerać, ani zabijać...
- Prze...praszam... - Ledwo wyszeptałeś, tuż przy jego uchu, oddychając głęboko, trzęsąc się z powodu tego, przed czym nie mogłeś uciec w żadną ze stron. Jak mogłeś wytłumaczyć to, czego chciałeś i czego pragnąłeś najbardziej na świecie?
Pochyliłeś się i wbiłeś kły w odsłoniętą skórę, gwałtownie, boleśnie, nie próbując się temu opierać - chcesz żyć... Myśl pulsuje w głowie potęgą i wygasza wszystko, przez co zawsze nie chciałeś nikogo krzywdzić - i nie robiłbyś tego, gdybyś tylko mógł, naprawdę...
Chcę żyć... - Czy to aż tak wiele? Jest ktoś, kto może na to odpowiedzieć?
Elizabeth Cook
Duch
Elizabeth Cook

Ławki                - Page 3 Empty Re: Ławki

Pon Lis 17, 2014 12:43 pm
Jak zwykle jej nogi krążyła mniej lub więcej w okolicach dziedzińca. Lubiła tam przebywać zwłaszcza w takie zimniejsze dni, kiedy uczniów jest na garstki. Co prawda, nigdy długo chodzić czy posiedzieć nie mogła, bo by zachorowała, ale to jej nie przeszkadzało w podziwianiu krajobrazów. Nie wiedząc czemu dzisiaj nieszczególnie czuła się na siłach by z kimkolwiek dyskutować czy rozmawiać, z zasady jest małomówna, ale dzisiaj chyba przez cały dzień słowa nie wypowiedziała. Jakoś nie czuła potrzeby rozmawiania z kimkolwiek.
Powoli weszła na dziedziniec i stanęła po chwili jak wryta. Dostrzegła Zacka i chciała się z nim przywitać, ale dostrzegła Sahira, który dziwnie go trzymał, a jego zęby były jakoś dziwnie wydłużone jak u wampira. Nie stała daleko może dwa metry od nich co najważniejsze widziała całe zjawisko, przyzwyczaiła się do tego, że każdy ją ignoruje jeżeli jest taka okazja, albo po prostu jej nie zauważają, bo nigdy nie wychylała się za bardzo. Wyciągnęła różdżkę, a jej logiczne myślenie działało na najwyższych obrotach. Obróciła nadgarstkiem w głowie wypowiadając zaklęcie: Avifors !. Z jej różdżki wyleciały czarne kruki które zaczęły atakować Sahira z każdej strony, a mając choć chwilę przewagi podbiegła do Zacka i odsunęła go, przy okazji kopiąc chłopaka w krocze by puścił biednego gryfona.
-Było blisko, ale co teraz? - Mruknęła pod nosem odchodząc po Sahira. To raczej nie skończy się zbyt fajnie dla niej albo Zacka. W takiej chwili będzie musiała być przygotowana na wszystko.

/A więc za pozwoleniem Sahira wbijam w fabułę \o/ Zack nie bądź zły >.< /


Ostatnio zmieniony przez Elizabeth Cook dnia Pon Lis 17, 2014 5:54 pm, w całości zmieniany 1 raz
Zack Raven
Oczekujący
Zack Raven

Ławki                - Page 3 Empty Re: Ławki

Pon Lis 17, 2014 5:25 pm
Nic nie rozumiałem. Moje ciało i mózg przeszywała panika. Uspokój się - powtarzałem sobie, ale nie pomagało. Ten osobnik mnie przerażał. Nagle usłyszałem słabe przepraszam. Nie rozumiałem. Za co mnie przepraszał...
Nagle poczułem ból. Moje powieki otworzyły się szeroko, ale oczy nadal były puste. Nie potrafiłem wydobyć żadnego dźwięku, nie potrafiłem się skupić na niczym co się wokół mnie działo. To było straszne uczucie. Już wiedziałem kim ten osobnik był. Był wampirem, ale jakoś tak szybko pogodziłem się z śmiercią. Przestałem się szarpać, nie próbowałem krzyczeć. Nie robiłem nic. Pozwoliłem mu.
Pogodziłem się. Kiedyś mój przyjaciel czytał mi o wampirach, ale nigdy ich nie uważałem za potwory. Zawsze myślałem inaczej.
W tedy stało się coś niespodziewanego. Usłyszałem głos jakiejś dziewczyny, a chłopak mnie puścił. Szarpnąłem się automatycznie i podszedłem do tej osoby chwiejnym krokiem.
- Chodź, szybko - powiedziałem spanikowany. Nie mogłem się skupić. Teraz nawet, to że potrafiłem wyczuć magię nie mogło mi pomóc. Kręciłem głową na boki, jakbym chciał coś zobaczyć, ale nie dałem rady. Złapałem jej dłoń.- Wyprowadź nas z tego miejsca - szepnąłem. Mój głos był zachrypnięty.
Ruszyłem w stronę skąd nadal pamiętałem, że przyszedłem, ale miałem nadzieję, że dziewczyna mnie poprowadzi.

[z/t x2]
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Ławki                - Page 3 Empty Re: Ławki

Pon Lis 17, 2014 6:19 pm
Zanurzyłeś kły w miękkiej, ciepłej skórze, zamknąłeś oczy, czując ulgę, kiedy tylko na krańcu języka poczułeś pierwsze krople szkarłatu zawracające w głowie i obsuwające grunt pod nogami, a mimo to uścisk na nadgarstku Zacka nie zelżał, ni nie zsunęły się palce z jego miękkich włosów, które przytrzymywał, by czasem ofiara nie chciała się wyrwać - i rzeczywiście nie chciała. Po pierwszej minucie prób wymsknięcia się, miast próbować zrobić użytek ze swojej różdżki, po prostu się poddała, a Ty kompletnie zatonąłeś w bukiecie smaków, z którego znikała charakterystyczna gorycz na krańcu języka w postaci strachu. Gryfon, którego imienia nie znałeś, którego widziałeś pierwszy raz w życiu, poddał się całkowicie - nie tylko nie walczył fizycznie, ale i przyjął do siebie piękną Śmierć, której posłańcem byłeś, chłodnym, tym martwym za życia, chociaż serce biło w twej klatce piersiowej i potrzebowałeś tlenu jak każdy inny...
Wampiry nie były potworami? Dobry żart.
Ten, którego za potwora zaczęto uważać, burząc mury nieporozumienia, jakie się wykształciło, niszcząc dotychczasowe wyobrażenie o tym, że były takie same, jak inni ludzie, warknął wściekle, odrywając się od szyi swej ofiary, by ją puścić i zasłonić się instynktownie rękoma przed krukami, łapiąc jednego z nich w locie i miażdżąc go w dłoni z taką samą łatwością, z jaką dziecko zgniatało skorupkę od ślimaka swoimi bucikami, tym nie mniej kopnięty w czułe miejsce zgiął się w pół - dzikie ptaszyska oblatywały go ze wszystkich stron, zmuszając do cofnięcia, chociaż mógłby je wszystkie zniszczyć jednym machnięciem różdżki - w pierwotnym instynkcie zwierzęcia nie odezwała się taka myśl, która by do tego nakłoniła, więc cofałeś się dalej, póki nie natrafiłeś na ławkę - tą, która oparcia nie posiadała i która przez swą niskość podcięła ci nogi, pozwalając polecieć w tył, na zamrożony puch - dziwne, że się nie roztopił, spotkanie z nim było jak wylanie na rozpalonego gorączką kubła zimnej wody. Przecież ty sam byłeś lodowaty.
Krucze dzioby i pazury szarpały twoją koszulę, rwały płaszcz, ryły płytkie rany na twarzy i dłoniach, targając włosy, gdy próbowałeś się od nich odgonić, trafiając w każdego po kolei, nawet nie próbując zebrać się z ziemi, przyjmując tą pozycję jako najbardziej przystępną, dopasowaną do obecnego stanu...
W końcu nastała cisza i na diamentowej bieli oświetlonej księżycowym blaskiem leżały same truchła zwierząt i ty sam, ze zgubionym, nieobecnym spojrzeniem wbitym w bezkres granatowego nieba.
Jestem głodny...
Ieva Greengrass
Oczekujący
Ieva Greengrass

Ławki                - Page 3 Empty Re: Ławki

Pon Lis 17, 2014 8:53 pm
Tak miło, ciemno i w ogóle... Nie ma nic poza światłem księżyca. Ta noc wydawała się być wręcz idealna, zwłaszcza po tej aferze z morderstwem ucznia. Nie chciało jej się siedzieć w Hogwarcie, jakoś tak nudno było. A księżyc aż zapraszał, żeby wyjść na zewnątrz. Wolnym krokiem wyszła na dziedziniec, rozkoszując się czystym powietrzem i błogą ciszą. Uśmiechnęła się do siebie delikatnie. W pewnej chwili jednak dostrzegła ciemny kształt rozłożony za ławką na śniegu. Zmarszczyła lekko brwi, ale bez wahania ruszyła w tamtą stronę. Jakże zaskoczona była, widząc Sahira.
-Sahir? Co Ty tu robisz? I nie polecam leżenia na śniegu...- dodała z namysłem w głosie, patrząc na niego z lekkim zaskoczeniem.
Dopiero po chwili zaczęła zauważać te drobne anomalie w wyglądzie, wskazujące na to, że chłopak zdaje się, że jest poważnie ranny.
-Ty jesteś ranny...- okrążyła ławkę i kucnęła obok niego.- Hej, wszystko w porządku?- spojrzała na niego z troską.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Ławki                - Page 3 Empty Re: Ławki

Wto Lis 18, 2014 5:13 pm
Oto jesteś, Ty, Przeklęty, pośród bieli czerń, Twa sylwetka mocnym akcentem odcięta od realiów dobrej rzeczywistości, tyle że umysł musiał w niej pozostawiać, wciąż na nowo mieląc fakty zdarzeń, jakie cię oplotły i sprawiły, że jesteś właśnie tutaj, wzruszony, z sercem, które obijało się mocno w klatce piersiowej, jakby zamierzało z niej wyskoczyć, osaczony wspomnieniem smaku krwi, która teraz zdobiła twe wargi, już dawno zastygając - trudno było nawet stwierdzić, ile czasu tutaj już spędziłeś, bytowałeś, powolutku nabierając do umysłu coraz więcej zdań i faktów, w których huczało to zdarzenie i pytanie, po co przepraszałeś? Jesteś przecież potworem, nie powinieneś się powstrzymywać, będziesz tak słabł i opadał, nie przeżyjesz na krwi zwierzęcej, było to fizycznie niemożliwe i zdawałeś sobie z tego świetnie sprawę.
Powoli, nieśpiesznie uniosłeś się do pozycji siedzącej, zadzierając głowę ku Lunie, spełniającą swą dwuletnią już pieczę nad twym jestestwem, wierna skubanica zapisująca każdy sukces i porażkę w niewidzialnym notesiku, który lubiła ci podsuwać pod nos w chwilach słabości - niestety na przekór losowi były to bardzo różne zdarzenia i zazwyczaj nie miały służyć pokrzepieniu - bo ile niby tych sukcesów w twej historii się zapisało? Nie doceniałeś wagi pomocy, którą przyniosłeś ludziom, uważając to za coś oczywistego i tak trywialnego, iż każdy by na pewno uczynił tak samo na twym miejscu - błąd. Bardzo niewielu ludzi by się tak zachowało.
Sięgnąłeś do swojej twarzy, chrupot śniegu pod nogami Ievy, której sens słów ledwo do Ciebie dotarł, wgryzł ci się w umysł, sprawiając, że w końcu na nią spojrzałeś, przejeżdżając językiem po zaschniętych od krwi wargach.
- W jak najwspanialszym. - Dziwnie brzmiał twój ton, dziwne było to przeszywające, ostre spojrzenie, w których blask księżyca wydawała się nader wyraźnie odbijać, choć wszystko inne tonęło w tej niezgłębionej czerni.
Ieva Greengrass
Oczekujący
Ieva Greengrass

Ławki                - Page 3 Empty Re: Ławki

Wto Lis 18, 2014 5:27 pm
Mrok i biel, śnieżna noc, tak piękna, a jednocześnie tak groźna. Otuliła się szczelniej płaszczem, jak zwykle wyszła bez czapki i szalika. Wokoło tyle krwi, ale czyjej? Czyżby Sahira...? Za wiele jej było, jak na jedną osobę. Ale z drugiej strony nikogo tu nie było... Zgarnęła włosy na plecy, kręcąc głową. Nie uwierzyła mu ani trochę. Jednocześnie zaczęła zauważać coraz więcej dziwnych rzeczy.
-Ty masz krew na ustach...- powiedziała cicho, a nawet bardzo cicho.
Starała się jednak nie wyciągać żadnych wniosków, chociaż w pierwszej chwili miała ochotę spytać, czy  się z kimś bił. Ale z drugiej strony ta krew na wargach wyglądała naprawdę dziwnie. To wszystko było jakieś dziwne.
-Chyba powinieneś się znaleźć w Skrzydle Szpitalnym...- powiedziała cicho, z namysłem w głosie. Jakby zastanawiała się, czy dobrze myśli. Czy naprawdę powinna tu być, proponować mu to... Jednak po chwili wyciągnęła rękę w stronę chłopaka, nieco zmarzniętą, jako że bez rękawiczki.
Może i minęło tyle lat, może i nadal mu nie ufała, by zdradzić o sobie zbyt wiele, ale nadal pamiętała, że martwić się i pomagać można tylko swoim. A Sahir w pewnym sensie był swój. Przez pamięć na tamte czasy. Rozejrzała się czujnie, jakby coś groźnego miało wyskoczyć nagle zza rogu. Chyba zaczynała trochę wariować, przecież tu nie ma nikogo niebezpiecznego...
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Ławki                - Page 3 Empty Re: Ławki

Wto Lis 18, 2014 6:37 pm
Zaschniętą na dodatek, którą teraz trochę zwilżyłeś krańcem języka, nim go schowałeś, by palcami z płytkich ran na policzku przejechać właśnie do nich, błagających, by zwilżyć je jeszcze bardziej, lecz nie własną śliną, nie wodą - chciałeś, by zatonęły w tej samej barwie, która niczym szminka osiadła na twej skórze, wyraźnie odcinając się od twej bladości, porównywalnej do bieli śniegu zalegającego wokół. Tak więc - bystre spostrzeżenie - w tym bladym świetle rzucane przez latarnie, w tym mroku wieczoru, który już zbliżał się do godziny policyjnej - tym nie mniej roześmiałeś się (opętaniec tańczący na granicy szaleństwa), a śmiech twój niósł się perlistym szeptem po kurtynie nocy wokół was rozściełanej, rozbrzmiewając dziwnie głośno w tej głuchej ciszy piszczącej w uszach. Nie ma tutaj nikogo oprócz was, a mimo to widać truchła kruków, widać, że musiało się tutaj dziać jakieś zamieszanie - choćby po śladach wydeptanych w miękkim puchu i ciemnych kroplach przecinających doskonałą czystość koloru kołdry ścielącej podłoże.
Złapałeś ją za rękę i przyciągnąłeś mocno do siebie, tak, że wasze twarze znalazły się niepokojąco blisko - biedna Ieva... biedny Zac... biedni ci, którzy patrząc na ciebie widzieli jedynie Czarnego Kota chodzącego własnymi ścieżkami, ale nie dostrzegali, jakiego pecha ze sobą niósł.
- Oj nie, nie, to nie ja będę musiał znaleźć się w skrzydle szpitalnym... - Jego zęby, kły, błysnęły w ciepłym blasku pobliskiego płomienia zamkniętego w szklanych szybkach kaganka, przy dziwnym uśmiechu, który ozdobił jego twarz. Bardzo... Upiornym uśmiechu. - No dalej, rzuć we mnie zaklęciem, powstrzymaj mnie... - Przysunął się jeszcze bardziej, niemal szeptał do ucha Ślizgonki, nachylając ku jej nadgarstkowi, lecz zaglądał ciągle w jej oczy.
Ieva Greengrass
Oczekujący
Ieva Greengrass

Ławki                - Page 3 Empty Re: Ławki

Wto Lis 18, 2014 7:09 pm
Otworzyła szerzej oczy na ten ruch języka. Kto normalny tak traktuje krew...? Ona natychmiast spróbowałaby ją wytrzeć, nie wiem, jakoś pozbyć się jej, jak najszybciej. Dlatego teraz patrzyła w niezłym szoku na chłopaka, ale gdy w tej ciszy zabrzmiał jego śmiech, tak szaleńczo opętańczy, zdała sobie sprawę, że może jednak nie wszystko jest takie, jak mogłaby sądzić i wpakowała się w niezłe kłopoty. Dopiero teraz jakby dostrzegła truchła kruków, tak blisko siebie. Cichy krzyk zaskoczenie wydobył się z jej gardła, powiązany z gwałtownym szarpnięciem ręki. Straciła przez to równowagę, teraz klęcząc tuż obok Sahira, z twarzą tuż przy jego.
-Sahir, o czym Ty mówisz...- wydusiła cicho, a w jej zielonych oczach pojawiało się coraz więcej obaw i delikatnego strachu. Na propozycję wyjęcia różdżki i obrony swej osoby nie powiedziała ani słowa. W końcu była praworęczna, a jej prawa dłoń znajdowała się obecnie w żelaznym uścisku Nailaha... Wampira. Takich kłów nie miało żadne inne stworzenie, a na pewno nie człowiek. I człowiek również nie lubił smaku krwi... Dopiero teraz docierało do niej, co tak naprawdę się wydarzyło.
-Puść mnie, proszę...- poprosiła cicho, niepewnie. Słowa o Skrzydle Szpitalnym zaczynały mieć naprawdę dużo sensu. Ale chyba nie wypije wszystkiego? Ostrożnie spróbowała wyciągnąć rękę, lewą zapierając się w tym celu o ramię Sahira.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Ławki                - Page 3 Empty Re: Ławki

Wto Lis 18, 2014 7:37 pm
Wykrzywił się, a potem był już tylko jeden, szybki ruch, kiedy była tak blisko - jak to miło z ich strony, że pchali ci się sami do kłów, że posyłali ci takie spojrzenia, że prosili, och tak, niech proszą... Niech rujnuje się ich pojęcie o wampirach, w których nie były one potworami... Tak, jeden ruch i twoje kły znów zatonęły w czyimś ciele, a pomimo tego, że w oczach toczył się gniew, brwi były ściągnięte, to spod powieki potoczyła się łza, jedna, samotna, znacząc mokry ślad na jego bladym policzku i pod wielkimi cieniami pod oczyma, które zaraz zamknął, biorąc pierwszy łyk szkarłatu, który spłynął na język - nadal pozostają ci trzy opcje, Ievo - możesz próbować się wyrwać (głupi pomysł), ulec (właśnie, nie zabije? Vincent cię nie zabił, ale czy można go przyrównywać do Nailaha?) lub próbować rzucić zaklęcie i liczyć na to, że twoja lewa ręka cię nie zawiedzie i nie będzie tak trudno nią różdżki kontrolować.
Ieva Greengrass
Oczekujący
Ieva Greengrass

Ławki                - Page 3 Empty Re: Ławki

Wto Lis 18, 2014 7:53 pm
Krzyknęła cicho, czując ten nagły ból przebijanej skóry. W pierwszym odruchu chciała szarpnąć dłoń, ale to mogłoby przecież po prostu rozwalić całkowicie jej rękę. Westchnęła cicho, patrząc na Sahira. Nie miała pojęcia, jak powinna się teraz zachować. Dość silny ból tłumił myśli, ale o dziwo panowała nad sobą na tyle, żeby nie szarpnąć dłoni. W normalnym trybie już pewnie straciłaby kontrolę nad swoimi mocami z bólu, ale teraz były one potężnie wytłumione, chwała za ten eliksir. Pozwoliła mu pić swoją krew przez dłuższą chwilę, za różdżkę wolała jednak nie łapać, skoro niespecjalnie byłaby w stanie nad nią zapanować. Nie dość, że nie ta ręka, to jeszcze rozpraszający ból... Jednak kiedy poczuła, że tak jakby zaczyna się czuć trochę słabo, poruszyła ręką, próbując ją wyrwać.
-Sahir, puść... Wziąłeś już wystarczająco, mam dosyć... Sahir!
Sponsored content

Ławki                - Page 3 Empty Re: Ławki

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach