Go down
Random Random
Oczekujący
Random Random

Ławki                - Page 2 Empty Re: Ławki

Wto Lut 18, 2014 12:53 pm
Chloe przechadzała się wcześniej po błoniach zamku, wszędzie był śnieg, dosłownie wszędzie, nie cierpiała takiej pogody, w dodatku ktoś rzucał śnieżkami. Była to jakaś Krukonka i Puchonka, które bawiły się niczym małe dzieci. Przyspieszyła kroku myśląc, że dziewczyna z domu borsuka wdała się w jakąś poważniejszą bójkę a śnieżki były tylko delikatnym środkiem perswazji nienawiści, wyciągnęła szybko różdżkę i zamachnęła się nią.
-Incendio-mruknęła, a z końca różdżki pomknął świetlisty płomień wprost na śnieżkę, którą stopił i nie było po nim śladu. Była teraz zła, wkurzona, jej postawa o tym świadczyła, przyspieszony krok i lekko zmarszczone czoło.
-Co tu się wyrabia? Rose?-była zdziwiona, że tak rozsądna Krukonka jak ona wdała się w jakąś bójkę. Chciała dostać jak najszybciej jakieś wyjaśnienia od dni i spojrzała pytająco na jedną i drugą dziewczynę.
-Czemu się tu obrzucacie śnieżkami. El, chyba nie jest z tego pomysłu zbyt zadowolona. Oczekuję wyjaśnień.-uniosła brew do góry i włożyła różdżkę do szaty a następnie założyła ręce na piersiach czekając na jakieś wyjaśnienia.
Elizabeth Cook
Duch
Elizabeth Cook

Ławki                - Page 2 Empty Re: Ławki

Wto Lut 18, 2014 8:03 pm
Wyszła za filaru zdziwiona słysząc czyiś. Głos spojrzała na dziewczynę mrużąc oczy lekko. -Chole nie przesadzasz przypadkiem ? Idą święta Uśmiechnęła się lekko ulepiła po chwili kulkę z śniegu i rzuciła w dziewczynę. Zaczęła chichotać pod nosem cicho, co prawda nie wiedziała czy trafiła czy też nie, ale taka zabawa śniegiem jest całkiem miła. Uśmiechnęła się pod nosem strzepując z swoich zimnych rąk resztki śniegu i wsunęła ręce do kieszeni, by nieco ogrzać swoje palce. W sumie później jedynie może żałować, że zachoruje, ale to najwyżej będzie się tym później przejmować.
Rose Madder
Oczekujący
Rose Madder

Ławki                - Page 2 Empty Re: Ławki

Pią Lut 21, 2014 8:07 pm
Odwróciła głowę i spostrzegła, że podchodzi do nich Chloe, którą kojarzyła z dormitorium. Chyba jeszcze nie miały okazji bliżej się poznać. Rose chyba nie żałowała... Ton pełen pretensji strasznie ją zirytował. Co one takiego robiły?  Wymieniły się paroma śnieżkami, to jakieś przestępstwo? Rose spojrzała na nią, unosząc brwi.
- Nie twój interes. - mruknęła, irytując się. - Czegoś szukasz?- zapytała z nutą złośliwości w jej tonie, co było do niej niepodobne. To chyba przez tę huśtawkę nastroju.
Spojrzała na Puchonkę. Co do tego wszystkiego miały święta? Ostatnie rodzinne święta Rose pamięta za czasów, gdy jeszcze była małą dziewczynką. Gdy jej matka umarła przedwcześnie, cały ten urok i magia świąt bezpowrotnie przeminęła. Krukonka cieszyła się, że nie musiała w tym roku wracać na święta do domu, że nie musiała znów udawać całej tej radości i poczucia szczęścia. Takie udawanie jest gorsze niż wszystko inne, ale... nie dbała o to.
- Elizabeth... dobrze pamiętam? - spytała Puchonkę, coby cisza, która nastała, nie trwała zbyt długo.
Elizabeth Cook
Duch
Elizabeth Cook

Ławki                - Page 2 Empty Re: Ławki

Pon Lut 24, 2014 7:11 pm
Dziewczynie nie bardzo przeszkadzał fakt iż rzucają się śnieżkami. Ma przynajmniej dobrą zabawę. Oparła się barkiem o zimny beton zaciskając palce w kieszeniach swoich kieszeni. Po chwili usłyszała własne imię i spojrzała na dziewczynę.-Tak dobrze pamiętasz Odpowiedziała jej łagodnie z lekkim uśmiechem na ustach. Po chwili jednak wzruszyła ramionami delikatnie na to by jej dziwne dreszcze przeszły. Po tych kilku śnieżkach nawet lekko się rozgrzała więc nie było tak źle jak się spodziewała. A co do świąt to praktycznie nie czuła ich klimat od wielu lat, ale dzięki ciotce udawało się jej je przeżyć całkiem miło. Nigdy szczególnie nie przywiązywała się do tego święta,bo nie czuła takiej potrzeby. Spojrzała na tę dwójkę po czym skierowała się do wejścia szkoły. Przemarzła ,a w dodatku kilka razy kichnęła jednak zima to nie jest odpowiednia pora dla niej.

z.t
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Ławki                - Page 2 Empty Re: Ławki

Czw Kwi 17, 2014 3:56 pm
Kończę sesję Rose i Chloe, z powodu zbyt długiego zwlekania z odpowiedzią i dlatego, że Chloe odeszła.

[z/t x2]
avatar
Martwy †
Draco Brown

Ławki                - Page 2 Empty Re: Ławki

Sob Lis 01, 2014 9:00 pm
Pewnego razu, zmęczony nauką, postanowiłem wybrać się na zamkowy dziedziniec, by odetchnąć świeżym powietrzem i nieco się dotlenić. Dzień był pochmurny, szary i zimny, toteż ubrałem się ciepło, zakładając puchową kurtkę z najwyższej półki, eleganckie skórzane rękawice, wełniany szalik oraz drogą czapkę z lisiego futra. Odłożywszy książki na etażerkę stojącą obok łóżka, wyszedłem z dormitorium i udałem się na okrągły dziedziniec, otoczony przez zamkowe mury. Pośrodku tego placu rosła duża, rozłożysta topola, po bokach zaś stało kilka drewnianych ławek. Dzień był chłodny i wietrzny, toteż bardziej naciągnąłem czapkę na uszy. Na niebie zalegały ciężkie, kłębiaste, ołowiane chmury, z których leniwie spadały drobne platki śniegu, zalegając na futrzanym kołnierzu mojej kurtki. Zastałem tylko jedną osobę, przechadzającą się po dziedzińcu leniwym krokiem.
-Siemasz - powitałem ją, uśmiechając się wesoło.- Co tak się tu samotnie przechadzasz?-zapytałem beztroskim tonem.


Ostatnio zmieniony przez Draco Brown dnia Czw Sty 08, 2015 7:47 pm, w całości zmieniany 2 razy
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Ławki                - Page 2 Empty Re: Ławki

Sob Lis 01, 2014 10:04 pm
Ostatnimi czasy bardzo przypodobała sobie do gustu dziedziniec i samotne przechadzki po nim. Zresztą...ogólnie nie była typem, który lubił towarzystwo innych ludzi; wręcz przeciwnie, stroniła od niego jak mogła, no chyba, że w grę szło zabawa z pojedynczymi ofiarami. Ale w głowie C. kłębiły się myśli o dwóch rzeczach; o jej zaręczynach z Lestrange i Klubie Starych Obyczajów. To były jej słodko - gorzkie tajemnice, o których nikt nie miał prawa się dowiedzieć. Przechadzała się więc, zastanawiając się nad tym, jakby rozwiązać kilka problemów, kiedy ktoś brutalnie jej przerwał te rozważania. Przystanęła i odwróciła się w jego stronę, mierząc go swoimi chmurnymi tęczówkami.
Draco.
Draco Brown.
Z jej domu, bodajże z tego samego roku, co Rabastan. Skrzywiła się, uparcie milcząc. Mógł ją uważać za koleżankę, za bliską znajomą, za kogokolwiek, ale ona nie żywiła wobec niego żadnych emocji. Był dla niej, jak cała ta reszta. Nienawidziła ludzi, tak było od zawsze i nie zamierzała zmieniać tego myślenia i robić dla kogokolwiek wyjątku. A skoro tak "dobrze" ją kojarzył, to powinien wiedzieć, że była nieobliczalna. I niebezpieczna.
- Jezu...ale Ty jesteś irytujący, Brown - mruknęła chłodno i wyminęła go, ruszając w stronę jakieś ławki. Miała nadzieję, że się odczepi i sobie pójdzie. Nie miała ochoty na żadne towarzystwo.
Lepiej nie drażnić Królowej Śniegu.
Zapamiętaj to, Draco.
avatar
Martwy †
Draco Brown

Ławki                - Page 2 Empty Re: Ławki

Pon Lis 03, 2014 6:58 pm
No tak, Caroline jak zawsze była zimna i oschła. Zawsze trzymała wszystkich wkoło na dystans i odnosiła się wobec innych z wyraźną nieufnością i rezerwą. Nikt w szkole nie mógł się pochwalić tym, że wie o niej coś więcej poza podstawowymi informacjami. To właśnie jej skrytość i tajemniczość wzbudzała we mnie takie zaintrygowanie jej osobą. Nie raz spotykając ją przypadkiem na korytarzu bądź też w pokoju wspólnym, zastanawiałem się dlaczego jest tak niedostępna i zachowuje się tak, jakby żyła we własnym świecie, niemającym nic wspólnego z otaczającą ją rzeczywistością, stroniąc od innych i trzymając się na uboczu. Do tego należała do najładniejszych dziewczyn w szkole. Nie raz próbowałem do niej zagadać, jednak zawsze mnie zlewala, podobnie jak wszystkich wkoło. Nic więc dziwnego, że w przeciwieństwie do mnie, nie cieszyła się w szkole zbyt wielką popularnością. Niewiele bowiem osób zwracało na nią uwagę.
-Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że już Cię znudziło moje towarzystwo?-spytałem beztrosko. Nie chciałem być wobec niej w żaden sposób złośliwy, gdyż odnosiłem wrażenie, że nietrudno było znaleźć się na czarnej liście jej wrogów, a takowych bynajmniej we własnym domu nie szukałem. Moje stosunki z innymi Ślizgonami były przyjazne bądź też neutralne, czego nie mogłem powiedzieć o Gryfonach. w swoim domu byłem na ogol lubiany i szanowany. Gryfoni natomiast nie patrzyli na mnie zbyt przychylnym wzrokiem, czym bynajmniej się nie przejmowałem, tym bardziej, że część z nich nie była nawet godna spoglądać w moja stronę, przez fakt na ich mugolskie pochodzenie, wobec którego odnosiłem się z najwyższą pogardą , wychodząc z przekonania, że tacy jak oni w ogóle nie powinni nauczać się magii ani nawet wiedzieć o jej istnieniu, gdyż moim zdaniem należeli wyłącznie do świata mugoli, stanowiących podgatunek człowieka, w przeciwieństwie do czarodziejów.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Ławki                - Page 2 Empty Re: Ławki

Wto Lis 04, 2014 5:11 pm
Była cała stworzona z lodu, więc trudno się było dziwić. I dla niego więc nie powinno być to żadną nowością, że miała taki, a nie inny stosunek do wszystkich ludzi. Od dawna było to wiadome. Może kiedyś...kiedyś było inaczej, ale sporo się zmieniło od tamtego czasu i brnęła dalej w to, nie dopuszczając do siebie niczego innego. Żadnego trwalszego cieplejszego uczucia. Ona sama poznawała dopiero prawdę o sobie, sprawdzała siebie na tysiąc różnych sposobów, chcąc określić, czy są jakieś granice, których nie dałaby rady przekroczyć. Miała swój inny doskonały świat, w którym nie było miejsca na człowieka. I chociaż ona sama nim była, to wolała myśleć, że jeśli jej dzieło będzie już skończone, zostanie odznaczona wyższą rangą. Rangą samej Pani Śmierci, która niosła swoje ostateczne pocałunki zagłady po całym świecie, przeznaczając je na odpowiednie osoby. Sama Rockers miała swoją malutką listę, która była dopiero początkiem. Początkiem nowego ładu świata. Bez pasożytów. Bez ludzi. Zwyczajna bezgraniczna pustka, którą można by było wypełnić na swój własny sposób. Zbyt długie zainteresowanie jej osobą nie było więc wskazane, a każdy kto owe zainteresowanie wobec niej objawiał, miał delikatnie mówiąc, przejebane. To nie była odpowiednia osoba do jakichkolwiek głębszych relacji. Jej cel? Nienawiść i cierpienie. Pięknie brzmiąca symfonia destrukcji, będąca niczym ulubiony afrodyzjak.
Usiadła na jednej z ławek i zaczęła kruszyć śnieg w swoich nie zasłoniętych żadnym materiałem dłoniach, jakby zimno nie robiło na niej żadnego wrażenia. I może rzeczywiście tak było? Nie zwracała uwagi na chłopaka, dopóki ten ponownie do niej nie przemówił. Westchnęła ciężko i przewróciła oczami.
- Znudziło, czy nie. Czy to ma jakiekolwiek znaczenie? Nie reprezentujesz sobą nic. Zupełnie nic godnego mej uwagi, więc po co zawracasz mi dupę? - Odparła pozornie "beztrosko", uśmiechając się do niego sztucznie. Jej było zupełnie obojętne, czy ktoś był z czystokrwistej rodziny, czy też z mugolskiej. Po prostu wszyscy byli siebie warci. Parszywe robale wyżerające siebie nawzajem od środka. A ona po prostu zwalczała wszelkie paskudztwo; ludzi.
avatar
Martwy †
Draco Brown

Ławki                - Page 2 Empty Re: Ławki

Sro Lis 05, 2014 8:28 pm
Stanął obok jednej z drewnianych ławek z oparciami, znajdującymi się po obu stronach zaśnieżonego placu, na której usiadła, wdychając swieże, mroźne powietrze w płuca.-Nawet ostatni ślepiec i glupiec potrafiłby dostrzec moje zalety i przymioty, których zliczyć nie zgoła, a Ty nie potrafisz? No proszę cię. Na calm świecie nie znajdziesz kogoś, kto reprezentowałby sobą większe wartości ode mnie, bowiem ktoś taki po prostu nie istnieje. Widze, że wiesz o życiu naprawdę niewiele, skoro nie potrafisz dostrzec tak licznych zalet , które posiadam, a które są przecież widoczne, jak na dłoni.-wyglosilem tę oto pochwalną mowę na cześć swojej osoby, co zdarzało mi się nader często, święcie przekonany o prawdziwości swych słów. W końcu w swoim mniemaniu byłem ideałem, chodzącą doskonałością pozbawioną wszelkich wad i skaz. W takim oto przekonaniu utwierdzał mnie ojciec oraz szkolni znajomi, którzy widzieli we mnie swoje bożyszcze. Po jej skwaszonej, pełnej sceptycyzmu minie i uniesionych ironicznie brwiach, poznałem jednak, ze nie dala wiary w żadne z mych przepełnionych ogromną dumą, pychą i samozadowoleniem słów. byłem zdziwiony jej niewiarą w to, co jej o sobie opowiadałem, gdyż jej postawa bynajmniej nie była zgodna z moim absolutnym przekonaniem o własnej wyjątkowści, wspaniałości i doskonałości, o których rozpowiadałem wszem i wobec, będąc niezwykle dumny ze wszystkiego, co dane mi było posiadać. Nie było bowiem żadnej , choćby najmniejszej rzeczy w moim wyglądzie, charakterze i zachowaniu, którą chciałbym zmienić i której nie uważałbym za absolutnie doskonałą. Szczyciłem się również swoim pochodzeniem, czystością krwi, majątkiem i oczywiście ojcem, który stanowił dla mnie największy i niepodważalny autorytet.-No, ale cóż, widze że trudno Cię do czegokolwiek przekonać, tak że nie będę się narzucał, bo to bynajmniej nie w moim stylu.-dodałem z godnością.-Milego dnia!-rzuciłem oddaliwszy się w swoją stronę.

z/t
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Ławki                - Page 2 Empty Re: Ławki

Sro Lis 05, 2014 10:46 pm
Przyglądała się śniegu, który znajdował się w jej dłoniach, jednym uchem słuchając wywodu chłopaka. Był taki śmieszny z tym wygórowanym miewaniem o sobie, że nawet jej w głowie się to nie mieściło. Takie przyziemne wartości nie robiły na niej żadnego wrażenia, wręcz przeciwne; miała ochotę zakleić mu usta, by się w końcu zamknął. Po drugim zdaniu, uniosła ponownie na niego swoje ciężkie lodowe spojrzenie i spojrzała na niego, jak na kupę nic nie wartych śmieci, która swym smrodem, powoduje nieprzyjemne drgania jej żołądka.
- Och jaki ja wspaniały, wielki pan! Kłaniaj mi się nisko, bo taki jestem niezwykły! - Zaczęła parodiować jego ton, marszcząc nos z wstrętu. - Słuchaj no, jeszcze raz w mojej obecności, zaczniesz taką żałosną gadkę to Ci wyrwę jaja. Zrozumiałeś mnie? Tak? Świetnie!
Nie czekając na jego odpowiedz, zgarnęła więcej śniegu, tworząc z niej kulę, którą rzuciła prosto w jego twarz.
Świat wirował w swych niezwykłych odcieniach szarości, a ona z paskudnym uśmieszkiem, obserwowała, jak Ślizgon opuszcza dziedziniec, chcąc zachować choć resztkę swej wątpliwej godności.
C. prychnęła tylko na koniec i zaczęła wirować w swym swoistym tańcu, który miał zapewnić jej ten upragniony spokój.
Spokój samotnej uwięzionej duszy.
[z/t]
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Ławki                - Page 2 Empty Re: Ławki

Pią Lis 14, 2014 5:03 am
Zaczynałeś być Desperatem, który szukał wybawienia w zapomnieniu, za zapomnienie zaś uznawał biel śniegu, który nawet nie skrzypiał pod nogami, bo odgarnięty z dziedzińca na bok nie zasłaniał kostki brukowanej, jaką wyściełano to miejsce; jako Desperat mógłbyś więc uznać to miejsce za lodowisko (jest tak ślisko) i przez przypadek się potknąć, rozwalić głowę na pół - ach nie, przepraszam, tak robili Samobójcy, a ty nim przecież nie byłeś... Więc co mogłeś tutaj robić tym wieczorem, gdy wszyscy normalni pochowali się już do pokojów wspólnych, bo za dwie godziny miała być godzina policyjna, w ten piątek, obwieszczający wraz z wybiciem ostatniej godziny lekcyjnej początek weekendu, sam, zupełnie sam, właśnie w tym miejscu, pochylony, ubrany w czarny płaszcz, zlewający się z objęciami Nocy czule tulącymi cię do swej piersi jak własnego syna (nim właśnie jesteś, bez kłamstw), ukoronowanej Luną, by w dowód doskonałego kontentu przynosić ze sobą mdlący mrok, wraz z nim mróz zimy, jaka wciąż rządziła się na świecie, niechętnie ustępując miejsca o wiele łagodniejszej Władczyni - Wiośnie.
Płaczesz, niemo i cicho, bo tańczysz na granicy wytrzymałości, gdzie szaleństwo obraca się na progu bycia i nie bycia - nie masz wyboru, wiesz o tym, a wyjścia są tylko dwa, nie masz żadnych środków pośrednich, żadnego wielkiego wyboru - jednym z tych wyjść jest rzeczywiście zamiana z Desperata, tego, co płacze, chociaż tylko jedna łza ozdobiła jego policzek, zaraz topiąc się w palcach zakrywających całą facjatę, chociaż nie było słychać żadnego łkania i stanowił doskonałą rzeźbę. Rzeźby nie czują.
Zack Raven
Oczekujący
Zack Raven

Ławki                - Page 2 Empty Re: Ławki

Pią Lis 14, 2014 5:14 pm
Szedłem powoli przez korytarz prowadzący na dziedziniec. Dlaczego to robiłem? Nie wiedziałem. Już dawno powinienem być w swoim pokoju, ale nie mogłem. Nie chciałem.
Chciałem poczuć trochę chłodnego powietrza na twarzy. Miałem na sobie czarną kurtkę zimową, czapkę, aby uszy mi nie zmarzły, długi szalik owinięty wokół szyi i ciepłe rękawiczki na dłoniach.
Miałem niemą nadzieję, że ona tu będzie, że znowu usłyszę jej głos, który tak bardzo zaprzątał mój umysł. Był delikatny jak słowik, taki ciepły i miły. W końcu znalazłem się na dziecińcu. Zatrzymałem się, niestety wyczułem jakiegoś człowieka, może nie człowieka. Jego magia była dziwna, coś dziwnego od niego emanowało.
Nie zastanawiałem się nad tym. Teraz chciałem usłyszeć jej głos... ale nic nie było. Cisza, jedynie tamten człowiek siedział na ławce. Co tu robił? Nie wiedziałem, bo skąd miałbym to wiedzieć?
Ruszyłem w tamtym kierunku. Wszędzie ciemność i mróz. Ciekawe, czy wokół mnie też jest ciemno. Nigdy się tego nie dowiem. Nigdy nie zobaczę gwiazd. Moje oczy nie wyrażały żadnych uczuć, bo jak miałyby to zrobić?
Mam do niego zagadać? Nie wiem, czy jest dziewczyną, czy też chłopakiem. A co jeśli jest to ktoś, kto nie lubi Gryfonów?
Nagle poczułem, żę potknąłem się o kamień, którymi został wyłożony dziedziniec. Upadłem, ale nie bolało. Byłem przyzwyczajony do upadków, na szczęście zdążyłem zamortyzować swój upadek.
- Auć - szepnąłem.
Wstałem powoli i usiadłem na najbliższej ławce. Była tam właśnie owa postać, która przebywała na dziedzińcu.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Ławki                - Page 2 Empty Re: Ławki

Pią Lis 14, 2014 8:22 pm
Zamknięty w klatce, jak kanarek, który miał tylko śpiewać, a któremu nie wolno było żyć - widzisz tylko te kraty, poza nimi jest ciemno - ktoś nakrył twój maleńki, ograniczający się do niewidzialno-widzialnych ścian świat płachtą, przez którą ledwo prześwitywało to, co znajdywało się na zewnątrz - to nie było nawet ważne, bo Ty, jako ten kanarek, nie podnosiłeś nawet wzroku - opuszczony wzrok, który nie szukał wolności, słodkie zatracenie w nicości, w której stanowiłeś niebyt i nie musiałeś zwracać na nic uwagi. Nie chciałeś na nic zwracać uwagi. Ból rozdzierał od środka, wypalał, zamiast go więc odpychać, zamykałeś głęboko w swym sercu, chłonąc go i przyjmując jak dobrego przyjaciela - gdybyś go odtrącił, on nie chciałby odejść, wczepiałby się w ciebie pazurami, trzymał twoich rąk, marudził do ucha. Nie puściłby cię. Ta wolność była jak zakazany owoc, który ty akurat musiałeś przygryzać, przeżuwać dokładnie i połykać, by poczuć smak tej goryczy i kwas zbierający się na końcu języka, który wyżerał gardło, kiedy tylko przesuwało się owoc na kraniec i chciało go posłać do żołądka.
Aż w końcu hałas sprawił, żeś spojrzenie uniósł, rozdąłeś płatki nozdrzy, biorąc głęboki wdech, bezszelestnie rozplotłeś palce i wyprostowałeś się, cicho wypuszczając ogrzane powietrze, które uniosło się parą w eterze. Patrzyłeś na te ruchy, jak się zbiera, nie poruszyłeś się, żeby mu pomóc, nie przesunąłeś się na bok, nie oderwałeś od niego otchłani, kiedy się przysiadł - jego serce biło spokojnie, nie czuł strachu, wyciągnąłeś do niego dłoń, która zawisła parę centymetrów od jego ramienia...
Zack Raven
Oczekujący
Zack Raven

Ławki                - Page 2 Empty Re: Ławki

Pią Lis 14, 2014 9:23 pm
A więc usiadłem obok tej osoby. Nie odezwał się, więc nadal nie wiem kim jest. nadal nie wiem, czy ma pokojowe nastawienie, czy może zacznie wytykać moją ślamazarność, zacznie się śmiać, aby potem mi dokuczać, ale niewiele osób się jawnie ze mnie śmiało. Wiedziałem, że większość się nade mną lituje. Niewidomy chłopak, który nie ma szans na przyszłość. Co on może potrafić? Nawet nie będzie mógł wycelować w wroga, gdy będzie w niebezpieczeństwie. Każdy tak myśli, ja o tym wiem. Wiem też, że mają rację, ale się nie poddam. Znajdę lekarstwo na moją ślepotę, ale czy będę się dobrze z tym czuł? Co jeśli to co zobaczę będzie inne niż się spodziewałem? To jest ten strach przed nieznanym, tak? Nie wiem, nie jestem pewien.
A więc, usiadłem obok niego, bo zabolał mnie ten upadek. nie czułem się komfortowo. Ten osobnik emanował jakąś dziwną magią, czymś czego nigdy nie spotykałem. Nie rozumiałem tego, ale czułem jakiś dziwny ucisk w sercu i żołądku. Czyżbym się go bał? Nie ważne.
Nie patrzyłem na tą osobę. Nie widziałem w tym żadnego sensu. Przecież i tak go nie zobaczę.
Poruszył się. Chciał coś zrobić, więc automatycznie się lekko odsunąłem.
- Wybacz, że ci przeszkodziłem - szepnąłem i rozmasowałem łokieć, który mi zdrętwiał po upadku.
Sponsored content

Ławki                - Page 2 Empty Re: Ławki

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach