- Jasper Larsson
Re: Ławki
Czw Sty 28, 2016 9:57 pm
Każdy musiał się kiedyś uczyć, zwłaszcza, gdy zbliżał się koniec roku. Nawet ta mała sierota plącząca się radośnie w swetrze w środku lata potrzebowała poświęcić długie tygodnie na przygotowania do egzaminów końcowych, poprawek i innych stresujących pierdół. Gdyż Jasper kochał bycie czarodziejem, swoją różdżkę, szatę i fajne moce, jednak... No, orłem w kontrolowaniu ich to nie był. Większość rzeczy robił manualnie, łapskami. Czarowanie w jego przypadku ograniczało się do samego zacieszu, a nie faktycznego machania różdżką i ćwiczenia. Wolał pracę fizyczną, sporty w które nawet mugole mogli popindalać, ogółem korzystanie z silnego, młodego ciała jakim obdarzyła go natura. W końcu dorastał zdany tylko na siebie, nie wiedząc, iż drzemie w nim magiczny potencjał. Po odkryciu go tyle się zmieniło, tak wiele musiał się dowiedzieć... A książki go usypiały, wykłady też! On wolał hasać jak ta owieczka po polach czy zawierać coraz to nowe znajomości. Jednak ile by nie miał kolegów i koleżanek, jakoś zawsze ostatecznie zostawał sam. Może powinien się im czasem przypomnieć, jednak nie chciał się narzucać. Rozumiał, że mają własne problemy, nie zamierzał zawracać im głów bez potrzeby. Zresztą nawet w potrzebie by tego nie zrobił. Taki już był - słodki, łatwy do wykorzystania i strasznie, okropnie naiwny.
Usiadł na trawie przy ławce, gdyż zawsze wolał posłanie z ziemi od obrobionego drewna. Pogoda ostatnio dopisywała, jednak teraz zapowiadało się na deszcz, jeśli nie burzę. Jas nie był z cukru (wbrew pozorom) i nie zamierzał uciekać do zamku z tak błahego powodu. Rozwalony na sztucznie posadzonym w tym miejscu kawałku trawnika przyglądał się niebu i obserwował zbierające się chmury. Z ulgą powitał obniżenie temperatury, mimo wszystko nawykły do skandynawskiego klimatu.
Usiadł na trawie przy ławce, gdyż zawsze wolał posłanie z ziemi od obrobionego drewna. Pogoda ostatnio dopisywała, jednak teraz zapowiadało się na deszcz, jeśli nie burzę. Jas nie był z cukru (wbrew pozorom) i nie zamierzał uciekać do zamku z tak błahego powodu. Rozwalony na sztucznie posadzonym w tym miejscu kawałku trawnika przyglądał się niebu i obserwował zbierające się chmury. Z ulgą powitał obniżenie temperatury, mimo wszystko nawykły do skandynawskiego klimatu.
- Natalie Dark
Re: Ławki
Czw Sty 28, 2016 10:32 pm
(popołudnie) 07 maja 1978 roku
Każdy potrzebował się czasem przewietrzyć. Nawet Natalie, Ślizgonka, kochająca swoje zatęchłe podziemia i szczerze nienawidząca promieni słonecznych. Dlatego też dziewczyna z radością przyjęła wiadomość o powrocie zachmurzenia, które tak często nawiedzało wyspy. Szczerze wolała deszcze i burze od tego przebrzydłego słońca zwłaszcza, że przed ich negatywnymi skutkami mogła łatwo ochronić się zaklęciami. Nic tylko korzystać.
Panna Dark wyszła na dziedziniec i rozsiadła się pod jednym z drzew by pogrążyć się w lekturze. Egzaminy. Ostatnie i najważniejsze w jej życiu. Nie mogła tego spieprzyć, więc musiała się do tego dobrze przygotować.
Ileż jednak można było ślęczeć nad książkami? Nie wszystkiego można się było z nich nauczyć. Potrzebna też była wiedza praktyczna. Dlatego też panna Dark chwyciła za różdżkę z zamiarem przypomnienia sobie paru zaklęć. Niestety, nie wszystko musiało jej zawsze wychodzić. Pech chciał, że dziś jej kochany patyk postanowił zadziałać wedle własnego widzimisię. Rozległo się trzaśnięcie, a jedna z książek Natalie zamieniła się w czarną mysz i zaczęła uciekać.
- Kutfa - syknęła i zerwała się z miejsca, biegnąc za futrzastą nosicielką wiedzy.
- Reparifarge - niestety, mysia książka była sprytniejsza i zgrabnie umknęła przed wymierzonym przez pannę zaklęciem prosto pod nogi Larssona.
- Chodź tu ty mała... - urwała, uświadamiając sobie, że nie jest tu już sama. Spojrzała na chłopaka nieco spłoszona głupią sytuacją, w jakiej się znalazła.
I co mam teraz powiedzieć? Przepraszam, ale czy pomożesz mi złapać moją książkę? To brzmi głupio.
- Cześć - rzuciła szybko, starając się wypatrzyć uciekająca mysz i trafić ją zaklęciem. Szczerze nie miała ochoty tłumaczyć się jutro McGonagall, dlaczego nie ma przy sobie książki.
Każdy potrzebował się czasem przewietrzyć. Nawet Natalie, Ślizgonka, kochająca swoje zatęchłe podziemia i szczerze nienawidząca promieni słonecznych. Dlatego też dziewczyna z radością przyjęła wiadomość o powrocie zachmurzenia, które tak często nawiedzało wyspy. Szczerze wolała deszcze i burze od tego przebrzydłego słońca zwłaszcza, że przed ich negatywnymi skutkami mogła łatwo ochronić się zaklęciami. Nic tylko korzystać.
Panna Dark wyszła na dziedziniec i rozsiadła się pod jednym z drzew by pogrążyć się w lekturze. Egzaminy. Ostatnie i najważniejsze w jej życiu. Nie mogła tego spieprzyć, więc musiała się do tego dobrze przygotować.
Ileż jednak można było ślęczeć nad książkami? Nie wszystkiego można się było z nich nauczyć. Potrzebna też była wiedza praktyczna. Dlatego też panna Dark chwyciła za różdżkę z zamiarem przypomnienia sobie paru zaklęć. Niestety, nie wszystko musiało jej zawsze wychodzić. Pech chciał, że dziś jej kochany patyk postanowił zadziałać wedle własnego widzimisię. Rozległo się trzaśnięcie, a jedna z książek Natalie zamieniła się w czarną mysz i zaczęła uciekać.
- Kutfa - syknęła i zerwała się z miejsca, biegnąc za futrzastą nosicielką wiedzy.
- Reparifarge - niestety, mysia książka była sprytniejsza i zgrabnie umknęła przed wymierzonym przez pannę zaklęciem prosto pod nogi Larssona.
- Chodź tu ty mała... - urwała, uświadamiając sobie, że nie jest tu już sama. Spojrzała na chłopaka nieco spłoszona głupią sytuacją, w jakiej się znalazła.
I co mam teraz powiedzieć? Przepraszam, ale czy pomożesz mi złapać moją książkę? To brzmi głupio.
- Cześć - rzuciła szybko, starając się wypatrzyć uciekająca mysz i trafić ją zaklęciem. Szczerze nie miała ochoty tłumaczyć się jutro McGonagall, dlaczego nie ma przy sobie książki.
- Jasper Larsson
Re: Ławki
Czw Sty 28, 2016 10:51 pm
Uczniowie zaczęli zbierać się do zamku, więc szybko został sam na dziedzińcu. Przymknął oczy z zamiarem ucięcia sobie krótkiej drzemki i nie zauważył przyjścia ślizgońskiej nastolatki. Coś tam dosłyszał, jakiś głos wypowiadający zaklęcie, ale nie mogło tu nikogo być, więc postanowił tego nie sprawdzać, uznając to za zwykłe przesłyszenie. Potem doszedł pisk i...
- ...hę? - otworzył ślepia czując jak coś ociera się szybko o jego nogę i po chwili chowa się w fałdach jego mocno przydużego pullovera. Oparł się na łokciu i rozejrzał, dopiero teraz dostrzegając obcą mu dziewczynę. W tej samej chwili poczuł krzątaninę pod materiałem i dojrzał kawałek pyszczka czarnej myszki, która wysunęła się na tyle by tylko on mógł ją dostrzec. - Co jest, malutka? - zapytał z uśmiechem spoglądając gdzieś nisko, z perspektywy Natalie można by uznać, że gdzieś w okolice jej nóg. To musiało zabrzmieć dwuznacznie, ale Jasper był ostatnią osobą na ziemi, która by to zauważyła. Fakt, że leżał na ziemi przy stojącej nad nim, ubranej w spódnicę czarownicy i zdawał się mieć idealny widok na wszystko co normalny facet chciałby dostrzec u kobiety zupełnie nie zmieniał faktu, że gryfon był najbardziej w tym wszystkim zaabsorbowany zwierzątkiem. Nie podejrzewał, że ma do czynienia z ożywioną książką, ale i tak nie dałby skrzywdzić niczego co było tak urocze i szukało u niego schronienia. Tymczasem panienka ze Slytherinu jeszcze nie wiedziała, iż ma do czynienia z największą dziewicą tego zamku. Jeszcze...
- ...hę? - otworzył ślepia czując jak coś ociera się szybko o jego nogę i po chwili chowa się w fałdach jego mocno przydużego pullovera. Oparł się na łokciu i rozejrzał, dopiero teraz dostrzegając obcą mu dziewczynę. W tej samej chwili poczuł krzątaninę pod materiałem i dojrzał kawałek pyszczka czarnej myszki, która wysunęła się na tyle by tylko on mógł ją dostrzec. - Co jest, malutka? - zapytał z uśmiechem spoglądając gdzieś nisko, z perspektywy Natalie można by uznać, że gdzieś w okolice jej nóg. To musiało zabrzmieć dwuznacznie, ale Jasper był ostatnią osobą na ziemi, która by to zauważyła. Fakt, że leżał na ziemi przy stojącej nad nim, ubranej w spódnicę czarownicy i zdawał się mieć idealny widok na wszystko co normalny facet chciałby dostrzec u kobiety zupełnie nie zmieniał faktu, że gryfon był najbardziej w tym wszystkim zaabsorbowany zwierzątkiem. Nie podejrzewał, że ma do czynienia z ożywioną książką, ale i tak nie dałby skrzywdzić niczego co było tak urocze i szukało u niego schronienia. Tymczasem panienka ze Slytherinu jeszcze nie wiedziała, iż ma do czynienia z największą dziewicą tego zamku. Jeszcze...
- Natalie Dark
Re: Ławki
Czw Sty 28, 2016 11:15 pm
- Okeeej - powiedziała ostrożnie, słysząc jego powitanie. Szczerze nie była pewna, jak ma to odebrać, ale wolała nie przesadzać z reakcjami zwłaszcza, że jego pomoc mogła być teraz przydatna. W końcu za chwilę i tak dowie się lepiej z kim ma do czynienia, prawda? Panna Dark nie lubiła wyciągać pochopnych wniosków.
Mimo usilnych starań, nie była w stanie wypatrzyć w tej chwili myszy.
Jasna cholera. Będę musiała go o to zapytać. Ale jak? "Ćwiczyłam zaklęcia transmutacyjne i przez przypadek zmieniłam moją książkę w mysz?" Niee. Nie chcę się przyznawać, że coś wymknęło mi się spod kontroli. To niepotrzebne.
Odchrząknęła i lekko się wyprostowała.
- Widziałeś tu może mysz? Jest mi potrzebna - rzuciła krótko, mając nadzieję, że to wyjaśnienie załatwi sprawę. Po co jakiś Gryfon ma wiedzieć, że jej książka wolała wybrać wolność niż leżeć przez resztę swego istnienia na półce lub obijać się w torbie.
W międzyczasie zmierzyła chłopaka wzrokiem.
Gryfon. Z młodszego rocznika. Wydaje się nieco dziwny. W sumie, kto to jest?
Mimo iż panna Dark nie wyciągała zbyt często pochopnych wniosków, szybko wyrabiała sobie na czyjś temat wstępną opinię. Takie szufladkowanie pomagało jej w obraniu odpowiedniej taktyki wobec nieznajomego. Była w tym oczywiście bardzo ostrożna. Wiedziała, że nie wszystko widoczne na pierwszy rzut oka, musi być prawdziwe, a pierwsze wrażenie bywa zwodnicze.
Mimo usilnych starań, nie była w stanie wypatrzyć w tej chwili myszy.
Jasna cholera. Będę musiała go o to zapytać. Ale jak? "Ćwiczyłam zaklęcia transmutacyjne i przez przypadek zmieniłam moją książkę w mysz?" Niee. Nie chcę się przyznawać, że coś wymknęło mi się spod kontroli. To niepotrzebne.
Odchrząknęła i lekko się wyprostowała.
- Widziałeś tu może mysz? Jest mi potrzebna - rzuciła krótko, mając nadzieję, że to wyjaśnienie załatwi sprawę. Po co jakiś Gryfon ma wiedzieć, że jej książka wolała wybrać wolność niż leżeć przez resztę swego istnienia na półce lub obijać się w torbie.
W międzyczasie zmierzyła chłopaka wzrokiem.
Gryfon. Z młodszego rocznika. Wydaje się nieco dziwny. W sumie, kto to jest?
Mimo iż panna Dark nie wyciągała zbyt często pochopnych wniosków, szybko wyrabiała sobie na czyjś temat wstępną opinię. Takie szufladkowanie pomagało jej w obraniu odpowiedniej taktyki wobec nieznajomego. Była w tym oczywiście bardzo ostrożna. Wiedziała, że nie wszystko widoczne na pierwszy rzut oka, musi być prawdziwe, a pierwsze wrażenie bywa zwodnicze.
- Jasper Larsson
Re: Ławki
Czw Sty 28, 2016 11:34 pm
Ano, pierwsze wrażenie potrafiło nieźle zmylić, zwłaszcza, gdy spotykało się Jaspera Larssona. Niski chłopaczek w najgorętsze dni kiszący się w grubym, puchowym sweterku, wiecznie posiniaczony czy obandażowany, a do tego z psią obrożą noszoną na nadgarstku. Widywano go z Rockers i Nailahem, może był masochistą? Kiedyś w gazetce napisano, że jest wilkołakiem, ale nie potwierdzono tej plotki, a sam zainteresowany prędzej przywodzi na myśl Corgi niż krwiożerczą krzyżówkę człowieka z wilkiem.
- Jest twoja? Wydawała się przerażona. - nie oskarżał jej o nic, ale chyba chciał się upewnić, że nie miała złych zamiarów względem stworzonka. Mimo dobrych intencji i najszczerszych chęci w jego wielkich, błękitnych oczach widać było pokłady naiwności pozwalające wmówić mu każdy stek bzdur. Ofiara idealna, zero zagrożenia, a jednak... Ten pogodny, poczciwy wyraz twarzy oraz pozytywna aura z miejsca kojarzyły się z własnym pupilem czy ulubionym pluszakiem. Nic tylko tulić.
- Jest twoja? Wydawała się przerażona. - nie oskarżał jej o nic, ale chyba chciał się upewnić, że nie miała złych zamiarów względem stworzonka. Mimo dobrych intencji i najszczerszych chęci w jego wielkich, błękitnych oczach widać było pokłady naiwności pozwalające wmówić mu każdy stek bzdur. Ofiara idealna, zero zagrożenia, a jednak... Ten pogodny, poczciwy wyraz twarzy oraz pozytywna aura z miejsca kojarzyły się z własnym pupilem czy ulubionym pluszakiem. Nic tylko tulić.
- Natalie Dark
Re: Ławki
Czw Sty 28, 2016 11:47 pm
Jak książka może być przerażona?
W sercu Ślizgonki nie było miejsca na zbyt wiele empatii. Zwłaszcza wobec natury magicznie ożywionej. Dla niej nadal były to tylko przedmioty. Może i miały w tej chwili serca, mózgi i płuca, ale to nadal były tylko przedmioty, bo taka w końcu była ich naturalna forma.
Westchnęła.
- Tak, tak. Jest moja. Ćwiczyłam zaklęcia i na moment spuściłam ją z oczu. Kręci się tu gdzieś czy zwiała dalej? - Panna Dark wydawała się nieco rozdrażniona tą pogonią, a może nie tylko nią? Irytował ją sam fakt, że zaklęcie się nie udało i była zmuszona do jego naprawienia. Chciała to już mieć za sobą. Szczerze nienawidziła wszystkich swoich porażek, a co dopiero tych, które mogli zobaczyć inni. Ona była przecież doskonała, a przynajmniej taka chciała być w ozach innych osób. Silna, zdolna i pewna siebie. Mieszkając wśród Ślizgonów musiałeś taki być inaczej te gadziny rozszarpałyby cię na strzępy lub zmieniły w swój podnóżek.
Gryfon pod tym względem wydawał się zupełnym jej przeciwieństwem. Miły, pomocny, empatyczny i nieco naiwny. Chłopak miałby przekichane, gdyby Tiara się pomyliła i wepchnęła go do dormitorium w lochach.
W sercu Ślizgonki nie było miejsca na zbyt wiele empatii. Zwłaszcza wobec natury magicznie ożywionej. Dla niej nadal były to tylko przedmioty. Może i miały w tej chwili serca, mózgi i płuca, ale to nadal były tylko przedmioty, bo taka w końcu była ich naturalna forma.
Westchnęła.
- Tak, tak. Jest moja. Ćwiczyłam zaklęcia i na moment spuściłam ją z oczu. Kręci się tu gdzieś czy zwiała dalej? - Panna Dark wydawała się nieco rozdrażniona tą pogonią, a może nie tylko nią? Irytował ją sam fakt, że zaklęcie się nie udało i była zmuszona do jego naprawienia. Chciała to już mieć za sobą. Szczerze nienawidziła wszystkich swoich porażek, a co dopiero tych, które mogli zobaczyć inni. Ona była przecież doskonała, a przynajmniej taka chciała być w ozach innych osób. Silna, zdolna i pewna siebie. Mieszkając wśród Ślizgonów musiałeś taki być inaczej te gadziny rozszarpałyby cię na strzępy lub zmieniły w swój podnóżek.
Gryfon pod tym względem wydawał się zupełnym jej przeciwieństwem. Miły, pomocny, empatyczny i nieco naiwny. Chłopak miałby przekichane, gdyby Tiara się pomyliła i wepchnęła go do dormitorium w lochach.
- Jasper Larsson
Re: Ławki
Pią Sty 29, 2016 12:19 am
Osobiście Jas nie był zwolennikiem czarowania na żywych istotach, ale zdążył się już dowiedzieć od profesorów z dawnej szkoły, że taka magia nie szkodzi zwierzętom i zawsze da się ją cofnąć, więc sięgnął pomiędzy fałdy swetra i wyciągnął myszkę. Ta chyba go polubiła, pomimo swej książkowej natury, gdyż spokojnie siedziała mu na przegubie dłoni i obwąchiwała skórę. Gryfon wstał ostrożnie i wyciągnął rękę z gryzoniem w stronę prawowitej właścicielki. Uśmiechnął się do niej na powitanie.
- Jestem Jasper, miło mi cię poznać. - pierwsza kropla spadła mu prosto na nos i chłopak zadarł głowę w górę obserwując czarne chmury. - Co taka ładna dziewczyna jak ty robi na dziedzińcu w tę pogodę? - wrócił spojrzeniem na ślizgonkę. - Nie przeszkadzają ci deszcz i chłód? - niby były jakieś zaklęcia na to, ale i tak ludzie raczej unikali siedzenia na dworze w czasie burzy. On był wyjątkiem, ale nie zakładał z góry, że mógł trafić na kogoś z równie niecodziennymi upodobaniami co on sam.
- Jestem Jasper, miło mi cię poznać. - pierwsza kropla spadła mu prosto na nos i chłopak zadarł głowę w górę obserwując czarne chmury. - Co taka ładna dziewczyna jak ty robi na dziedzińcu w tę pogodę? - wrócił spojrzeniem na ślizgonkę. - Nie przeszkadzają ci deszcz i chłód? - niby były jakieś zaklęcia na to, ale i tak ludzie raczej unikali siedzenia na dworze w czasie burzy. On był wyjątkiem, ale nie zakładał z góry, że mógł trafić na kogoś z równie niecodziennymi upodobaniami co on sam.
- Natalie Dark
Re: Ławki
Pią Sty 29, 2016 12:45 am
Uśmiechnęła się nieznacznie, widząc wreszcie swoją zgubę i przyjęła ją z rąk kolegi, by następnie ostrożnie spuścić ją do zwisającej niedbale na ramieniu skórzanej torby, z którą chyba nigdy się nie rozstawała. Z tą czarną aktówką była prawie tak samo nierozerwalnie związana co z różdżką.
Policzę się z tobą później.
Mruknęła w myślach, wracając wzrokiem do Gryfona.
- Natalie Dark. - Odwzajemniła uśmiech i lekko się ukłoniła. Mimo iż niespecjalnie przepadała za Gryfonami, nie widziała powodu by być niemiłą wobec osób, które niczym jej nie zawiniły.
Uniosła głowę i spojrzała na zasnute chmurami niebo, dostrzegając pierwsze spadające krople.
Następne zdanie wypowiedziane przez chłopaka nieco ją zdziwiło. Zabrzmiało ono trochę jak nie do końca udany podryw. Zmierzyła go wzrokiem.
Co Ty właściwie kombinujesz?
Pannie Dark trudno było uwierzyć w zwykłą, bezinteresowną uprzejmość. W jej świecie wszystko zawsze miało swoje powody. O ile była w stanie przejść nad dobrocią wobec przyjaciół do porządku dziennego, o tyle wobec nieznajomych wolała zachowywać bardzo dużo sceptycyzmu. Smutne przyzwyczajenie, które weszło jej w krew przez jej najbliższe otoczenie.
- Nie, jakoś nie specjalnie. Przywykłam już do chłodu i wilgoci z racji, że od siedmiu lat mieszkam w piwnicy. - Zaśmiała się i uśmiechnęła do niego łobuzersko, nic sobie nie robiąc z powoli pokrywającej się kroplami czupryny i szaty.
Lubiła deszcz. Jego szum był bardzo uspokajający. Pozwalał na moment pozbyć się niechcianych emocji i zmartwień. Dzięki niemu znacznie łatwiej było odnaleźć spokój.
Policzę się z tobą później.
Mruknęła w myślach, wracając wzrokiem do Gryfona.
- Natalie Dark. - Odwzajemniła uśmiech i lekko się ukłoniła. Mimo iż niespecjalnie przepadała za Gryfonami, nie widziała powodu by być niemiłą wobec osób, które niczym jej nie zawiniły.
Uniosła głowę i spojrzała na zasnute chmurami niebo, dostrzegając pierwsze spadające krople.
Następne zdanie wypowiedziane przez chłopaka nieco ją zdziwiło. Zabrzmiało ono trochę jak nie do końca udany podryw. Zmierzyła go wzrokiem.
Co Ty właściwie kombinujesz?
Pannie Dark trudno było uwierzyć w zwykłą, bezinteresowną uprzejmość. W jej świecie wszystko zawsze miało swoje powody. O ile była w stanie przejść nad dobrocią wobec przyjaciół do porządku dziennego, o tyle wobec nieznajomych wolała zachowywać bardzo dużo sceptycyzmu. Smutne przyzwyczajenie, które weszło jej w krew przez jej najbliższe otoczenie.
- Nie, jakoś nie specjalnie. Przywykłam już do chłodu i wilgoci z racji, że od siedmiu lat mieszkam w piwnicy. - Zaśmiała się i uśmiechnęła do niego łobuzersko, nic sobie nie robiąc z powoli pokrywającej się kroplami czupryny i szaty.
Lubiła deszcz. Jego szum był bardzo uspokajający. Pozwalał na moment pozbyć się niechcianych emocji i zmartwień. Dzięki niemu znacznie łatwiej było odnaleźć spokój.
- Jasper Larsson
Re: Ławki
Pią Sty 29, 2016 12:56 am
Gdy mysz bezpiecznie trafiła do torby, a jej właścicielka okazała się nie tylko opiekuńcza, lecz również dobrze wychowana, Larsson z miejsca poczuł sympatię do nowej koleżanki. Nie rozumiał ogólnej niechęci do domu zielonych w tej szkole. Poznał stamtąd już dwie przewspaniałe czarownice i nie wyobrażał sobie skąd brały się plotki o domniemanej złośliwości ślizgonów i ich złym usposobieniu. Może ludzi odstraszało właśnie te ich przebywanie w lochach? Z drugiej strony puchoni również tam przesiadywali, a jakoś cieszyli się opinią najmilszych. Dziwne...
- Ano faktycznie, podobno gdzieś tam macie pokój wspólny. - tej zabawy w tajemnice i hasła też nie ogarniał, ale nie zamierzał się z tym kłócić. Co kraj to obyczaj, najwidoczniej Brytyjczycy lubowali się w takich podchodach, a Jas bardzo chciał ich zrozumieć. - Nasz jest wysoko. Zejście na błonia zajmuje dobre pół godziny, jeśli nie pomyli się drogi, albo schody nie zmienią położenia. - zaśmiał się cicho. - Mnie to zajmuje dłużej, bo jakoś nie mogę przywyknąć do układu zamku. Zawsze trafiam w jakieś dziwne miejsca...
- Ano faktycznie, podobno gdzieś tam macie pokój wspólny. - tej zabawy w tajemnice i hasła też nie ogarniał, ale nie zamierzał się z tym kłócić. Co kraj to obyczaj, najwidoczniej Brytyjczycy lubowali się w takich podchodach, a Jas bardzo chciał ich zrozumieć. - Nasz jest wysoko. Zejście na błonia zajmuje dobre pół godziny, jeśli nie pomyli się drogi, albo schody nie zmienią położenia. - zaśmiał się cicho. - Mnie to zajmuje dłużej, bo jakoś nie mogę przywyknąć do układu zamku. Zawsze trafiam w jakieś dziwne miejsca...
- Natalie Dark
Re: Ławki
Pią Sty 29, 2016 1:47 am
Wbrew panującej dookoła opinii, nie wszyscy Ślizgoni byli źli do szpiku kości. Owszem, częściej niż inni wykazywali cechy uważane powszechnie za negatywne, ale trudno było ich za to winić. Jedni mieli czyste serce, inni otwarty umysł, jeszcze inni byli pracowici, a Ślizgoni... Ślizgoni mieli spryt i wiedzieli jak go wykorzystać. Nie koniecznie do dobrych celów.
Pokiwała głową. Nigdy nie była skłonna do mówienia na prawo i lewo, gdzie mieszkają gadziny, ale nie miała też większych oporów przed przyznaniem, że gnieżdżą się gdzieś w lochach. Każdy, kto mieszkał w Hogwarcie od dłuższego czasu, był w stanie choć w przybliżeniu podać rozmieszczenie domów. Ba, naraz nawet wiedziano dokładnie, ale nakładane na wejścia hasła stanowiły trudniejszą do pokonania barierę.
Te podchody choć na pierwszy rzut oka trochę głupie, miały jednak swoje plusy. Między innymi to własnie one utrudniały psotnikom uprzykrzanie życia osobnikom w innych szatach. Strach pomyśleć, co by się działo, gdyby Humcwoci mieli łatwy wstęp do dormitorium Slytherinu albo Ślizgoni mogli się bez problemu wślizgnąć do Gryfków. Wojny i afery byłby chyba na porządku dziennym i to na większą skalę niż obecnie.
Zaśmiała się. Chłopak wydał jej się przez to wyzwanie nieco ciapowaty, choć zabłądzenie w Hogwarcie nawet uczniowi siódmego roku się czasem zdarzało. Panna Dark uznawała jednak przyznawanie się do tego za nieco dziecinne.
Pokiwała głową, starając się nie zdradzić powodu swojego rozbawienia.
- Zamek jest faktycznie ogromny. Czasem żałuję, że nie zbudowano w nim windy - dodała, nieświadomie wspominając o mugolskim wynalazku. Czasem jej się to zdarzało, gdy opuszczała nieco gardę i pozwalała sobie o zapomnieniu, w jakim otoczeniu się znajduje.
Brr. Ślizgonka mówiąca o wynalazku mugoli, jak o czymś naturalnym. Hogwart stawał na głowie. Gdyby któraś z koleżanek z jej domu to usłyszała, z pewnością popatrzyłaby teraz na nią jak na szlamę.
Pokiwała głową. Nigdy nie była skłonna do mówienia na prawo i lewo, gdzie mieszkają gadziny, ale nie miała też większych oporów przed przyznaniem, że gnieżdżą się gdzieś w lochach. Każdy, kto mieszkał w Hogwarcie od dłuższego czasu, był w stanie choć w przybliżeniu podać rozmieszczenie domów. Ba, naraz nawet wiedziano dokładnie, ale nakładane na wejścia hasła stanowiły trudniejszą do pokonania barierę.
Te podchody choć na pierwszy rzut oka trochę głupie, miały jednak swoje plusy. Między innymi to własnie one utrudniały psotnikom uprzykrzanie życia osobnikom w innych szatach. Strach pomyśleć, co by się działo, gdyby Humcwoci mieli łatwy wstęp do dormitorium Slytherinu albo Ślizgoni mogli się bez problemu wślizgnąć do Gryfków. Wojny i afery byłby chyba na porządku dziennym i to na większą skalę niż obecnie.
Zaśmiała się. Chłopak wydał jej się przez to wyzwanie nieco ciapowaty, choć zabłądzenie w Hogwarcie nawet uczniowi siódmego roku się czasem zdarzało. Panna Dark uznawała jednak przyznawanie się do tego za nieco dziecinne.
Pokiwała głową, starając się nie zdradzić powodu swojego rozbawienia.
- Zamek jest faktycznie ogromny. Czasem żałuję, że nie zbudowano w nim windy - dodała, nieświadomie wspominając o mugolskim wynalazku. Czasem jej się to zdarzało, gdy opuszczała nieco gardę i pozwalała sobie o zapomnieniu, w jakim otoczeniu się znajduje.
Brr. Ślizgonka mówiąca o wynalazku mugoli, jak o czymś naturalnym. Hogwart stawał na głowie. Gdyby któraś z koleżanek z jej domu to usłyszała, z pewnością popatrzyłaby teraz na nią jak na szlamę.
- Jasper Larsson
Re: Ławki
Pią Sty 29, 2016 1:58 am
Śmiech dziewczyny był miłą odmianą od skonfliktowanej Caroline. Najwidoczniej nie wszystkie ślizgonki miały trudny charakter, a to się dobrze składało, bo dawało Larssonowi szansę na lepsze kontakty z tym domem. Od momentu, gdy pierwszy raz usłyszał o nienawiści między Gryffindorem, a Slytherinem w głębi serca zrodziło się w nim pragnienie pojednania tych domów. Pierwszy krok miał już zaplanowany, ale dotąd nie miał okazji ruszyć planu do przodu. Kiedy jednak znajdzie odpowiednią chwilę i utworzy swój nieoficjalny szkolny klub, wtedy wszyscy będą mogli razem miło spędzać czas co na pewno ich do siebie zbliży!
- Win...dy? - zaintrygowała go. Nie słyszał dotąd tego słowa, a przecież znał język angielski bardzo dobrze i nie mógł się przesłyszeć. - Co to jest "winda"? - jeśli można było ją zbudować, to czy była ona jakimś budynkiem? Ale żeby tak budować coś we wnętrzu zamku... Może to pomniejsza konstrukcja, jednak w jaki sposób miałaby pomóc gubiącym się uczniom? Jas nie mógł się doczekać aż dowie się czegoś więcej na temat tego dziwnego wynalazku.
- Win...dy? - zaintrygowała go. Nie słyszał dotąd tego słowa, a przecież znał język angielski bardzo dobrze i nie mógł się przesłyszeć. - Co to jest "winda"? - jeśli można było ją zbudować, to czy była ona jakimś budynkiem? Ale żeby tak budować coś we wnętrzu zamku... Może to pomniejsza konstrukcja, jednak w jaki sposób miałaby pomóc gubiącym się uczniom? Jas nie mógł się doczekać aż dowie się czegoś więcej na temat tego dziwnego wynalazku.
- Natalie Dark
Re: Ławki
Pią Sty 29, 2016 3:00 am
Dopiero po chwili zdała sobie sprawę z tego, co własnie palnęła.
No i masz ci los. Tłumacz się teraz, dlaczego znasz się na wynalazkach mugoli.
Cudem powstrzymała wędrującą już do jej twarzy rękę. Nienawidziła, gdy jej długi jęzor pakował ją w tego typu sytuacje, ale przecież mogło być znacznie gorzej. W pobliżu nie było czarodziei mających bzika na punkcie czystości krwi i brzydzących się mugoli, a chłopak, z którym rozmawiała wydawał się całkiem miły i zafascynowany dziwnym słowem zamiast tym odrzucony.
Natalie wzięła głęboki wdech, próbując przywołać do głowy najprostszą i najkrótszą definicję windy.
- Winda, to maszyna pozwalająca na podróżowanie między piętrami. Jest znacznie szybsza od schodów. Niestety, tutaj pewnie i tak by nie chodziła. - Wzruszyła ramionami, spoglądając na zamek. - Działa na prąd, a zaklęcia rzucone na ten obszar uniemożliwiają używanie tego typu zabawek. - Trochę ją to drażniło. Brak elektrycznego oświetlenia i innych typowo mugolskich wynalazków jej brakowało. Nawet głupiego odtwarzacza muzyki nie można było tutaj włączyć. To był chyba największy minus przebywania w Hogwarcie. Zaraz za wszechobecnymi ludźmi. Oni wygrywali jednak starcie z brakiem technologii. Brak prywatności był dla panny Dark bardziej uciążliwy.
- Chociaż podejrzewam, że gdyby czarodziejom naprawdę zależało na ułatwieniu sobie życia w ten sposób, to na pewno znaleźliby zaklęcia dzięki którym działałaby nawet tutaj - dodała z przekonaniem. Nie takie cuda już widziała i nadal nie mogła zrozumieć, dlaczego na terenie Hogwartu nie można używać typowo mugolskich przedmiotów.
Oni się czegoś boją czy co? Mugolakom zapewne byłoby znacznie łatwiej się tu zaaklimatyzować, gdyby mogli ze sobą przywieźć część ich domu. Skoro mi tego brakuje, to co dopiero tym dzieciakom na początku edukacji.
No i masz ci los. Tłumacz się teraz, dlaczego znasz się na wynalazkach mugoli.
Cudem powstrzymała wędrującą już do jej twarzy rękę. Nienawidziła, gdy jej długi jęzor pakował ją w tego typu sytuacje, ale przecież mogło być znacznie gorzej. W pobliżu nie było czarodziei mających bzika na punkcie czystości krwi i brzydzących się mugoli, a chłopak, z którym rozmawiała wydawał się całkiem miły i zafascynowany dziwnym słowem zamiast tym odrzucony.
Natalie wzięła głęboki wdech, próbując przywołać do głowy najprostszą i najkrótszą definicję windy.
- Winda, to maszyna pozwalająca na podróżowanie między piętrami. Jest znacznie szybsza od schodów. Niestety, tutaj pewnie i tak by nie chodziła. - Wzruszyła ramionami, spoglądając na zamek. - Działa na prąd, a zaklęcia rzucone na ten obszar uniemożliwiają używanie tego typu zabawek. - Trochę ją to drażniło. Brak elektrycznego oświetlenia i innych typowo mugolskich wynalazków jej brakowało. Nawet głupiego odtwarzacza muzyki nie można było tutaj włączyć. To był chyba największy minus przebywania w Hogwarcie. Zaraz za wszechobecnymi ludźmi. Oni wygrywali jednak starcie z brakiem technologii. Brak prywatności był dla panny Dark bardziej uciążliwy.
- Chociaż podejrzewam, że gdyby czarodziejom naprawdę zależało na ułatwieniu sobie życia w ten sposób, to na pewno znaleźliby zaklęcia dzięki którym działałaby nawet tutaj - dodała z przekonaniem. Nie takie cuda już widziała i nadal nie mogła zrozumieć, dlaczego na terenie Hogwartu nie można używać typowo mugolskich przedmiotów.
Oni się czegoś boją czy co? Mugolakom zapewne byłoby znacznie łatwiej się tu zaaklimatyzować, gdyby mogli ze sobą przywieźć część ich domu. Skoro mi tego brakuje, to co dopiero tym dzieciakom na początku edukacji.
- Jasper Larsson
Re: Ławki
Pią Sty 29, 2016 3:24 am
Dostrzegł, że dziewczyna ruszyła ręką w górę, ale szybko zrezygnowała z tego co zamierzała nią zrobić. Nie przejął się tym, tylko ochoczo wysłuchał definicji, a już po pierwszych słowach oczy mu poszerzały.
- Maszyna na prąd, do tego to szybsza od schodów. To brzmi... - szukał właściwego słowa, po czym z natchnieniem mruknął. - CUDOWNIE. - panna Dark mogłaby przysiąc, że nad głową chłopaka przez chwilę pojawiła się tęcza, zaś w jego oczach mieniły się gwiazdy. Tak jak była przyzwyczajona do skrajnie negatywnych reakcji na takie nowinki, tu miała do czynienia z sytuacją zgoła odmienną. Zachwycony gryfon wpatrywał się w nią jak w obrazek, jakby była ósmym cudem świata czy aniołem zesłanym z nieba by szerzyć wiedzę o windach i innych użytecznych wynalazkach jakich świat magiczny nie widział.
- Mówisz, że jest więcej takich urządzeń... Co one robią? Jak się nazywają? - gdyby był w swojej wilczej postaci, Jas właśnie machałby ogonem. Dotąd nie interesował się mugolami ani ich życiem, ponieważ nie miał nigdy styczności z ludźmi niemagicznymi. Teraz jednak odkrył ich odmienność i pragnął dowiedzieć się więcej, a przede wszystkim jednej, najważniejszej rzeczy. - Dlaczego rzucono tu zaklęcia, które uniemożliwiają działanie tych rzeczy?
- Maszyna na prąd, do tego to szybsza od schodów. To brzmi... - szukał właściwego słowa, po czym z natchnieniem mruknął. - CUDOWNIE. - panna Dark mogłaby przysiąc, że nad głową chłopaka przez chwilę pojawiła się tęcza, zaś w jego oczach mieniły się gwiazdy. Tak jak była przyzwyczajona do skrajnie negatywnych reakcji na takie nowinki, tu miała do czynienia z sytuacją zgoła odmienną. Zachwycony gryfon wpatrywał się w nią jak w obrazek, jakby była ósmym cudem świata czy aniołem zesłanym z nieba by szerzyć wiedzę o windach i innych użytecznych wynalazkach jakich świat magiczny nie widział.
- Mówisz, że jest więcej takich urządzeń... Co one robią? Jak się nazywają? - gdyby był w swojej wilczej postaci, Jas właśnie machałby ogonem. Dotąd nie interesował się mugolami ani ich życiem, ponieważ nie miał nigdy styczności z ludźmi niemagicznymi. Teraz jednak odkrył ich odmienność i pragnął dowiedzieć się więcej, a przede wszystkim jednej, najważniejszej rzeczy. - Dlaczego rzucono tu zaklęcia, które uniemożliwiają działanie tych rzeczy?
- Natalie Dark
Re: Ławki
Pią Sty 29, 2016 3:50 am
Obserwowała teraz chłopaka z lekkim zdziwieniem. Nie spodziewała się takiej reakcji po osobie w jego wieku. Przywodził jej na myśl dziecko, któremu własnie wspomniało się o jakiejś niesamowitej krainie i chce natychmiast poznać więcej ciekawostek z niego. W sumie, czarodzieje przypominali jej często dzieci, kiedy była mowa o świecie niemagicznym. Czasem nawet dorośli. Zawsze ją to dziwiło. O ile mugolaki, które właśnie trafiły do Hogwartu mogły się dziwić tym wszystkim cudom, o tyle stopień niepoinformowania czarodziejów był dla niej dziwny. Oni przecież w każdej chwili mogli udać się do dzielnicy mugolskiej i zobaczyć to wszystko na własne oczy. Wiedzieli o istnieniu tego "innego świata", więc dlaczego go nie poznawali.
W sumie, to właśnie ta ciekawość skłoniła Darkównę do zapisania się na zajęcia z Mugoloznastwa. Miała pewne obawy co do tego, jakich głupot mogą tam nauczać niczego nieświadomych czarodziejów, ale musiała to sprawdzić. Dodatkowo, była to okazja by zabłysnąć nieco wiedzą na temat oczywistych dla niej rzeczy i pośmiać się z min swoich kolegów, gdy nauczycielka opowiadała choćby o tym, że fotografie wcale nie musza być ruchome.
Zmarszczyła brwi w zamyśleniu.
- Ooo jest wiele takich urządzeń. Windy, samochody, telewizja. Samochody to na przykład środek transportu. Są wolniejsze od mioteł i poruszają się tylko po ziemi, ale za to nie wykorzystują magii. Telewizja za to pozwala na nagrywanie obrazu i pokazywanie go w wielu domach jednocześnie. - Przywołała dwa inne przykłady urządzeń wykorzystywanych przez mugoli.
Na kolejne pytanie wzruszyła ramionami. Sama dobrze nie znała odpowiedzi.
- To może być związane z zaklęciami chroniącymi szkołę. Być może efektem ubocznym jest zaburzanie pracy wynalazków mugoli. - Takie było pierwsze wyjaśnienie jakie przychodziło jej do głowy. Drugim było, że dyrekcja rzeczywiście użyła specjalnych zaklęć aby uniemożliwić korzystanie z takich zabawek, ale po co? Rozumiała zakaz posiadania mugolskiej broni ale odtwarzacza muzyki?
W sumie, to właśnie ta ciekawość skłoniła Darkównę do zapisania się na zajęcia z Mugoloznastwa. Miała pewne obawy co do tego, jakich głupot mogą tam nauczać niczego nieświadomych czarodziejów, ale musiała to sprawdzić. Dodatkowo, była to okazja by zabłysnąć nieco wiedzą na temat oczywistych dla niej rzeczy i pośmiać się z min swoich kolegów, gdy nauczycielka opowiadała choćby o tym, że fotografie wcale nie musza być ruchome.
Zmarszczyła brwi w zamyśleniu.
- Ooo jest wiele takich urządzeń. Windy, samochody, telewizja. Samochody to na przykład środek transportu. Są wolniejsze od mioteł i poruszają się tylko po ziemi, ale za to nie wykorzystują magii. Telewizja za to pozwala na nagrywanie obrazu i pokazywanie go w wielu domach jednocześnie. - Przywołała dwa inne przykłady urządzeń wykorzystywanych przez mugoli.
Na kolejne pytanie wzruszyła ramionami. Sama dobrze nie znała odpowiedzi.
- To może być związane z zaklęciami chroniącymi szkołę. Być może efektem ubocznym jest zaburzanie pracy wynalazków mugoli. - Takie było pierwsze wyjaśnienie jakie przychodziło jej do głowy. Drugim było, że dyrekcja rzeczywiście użyła specjalnych zaklęć aby uniemożliwić korzystanie z takich zabawek, ale po co? Rozumiała zakaz posiadania mugolskiej broni ale odtwarzacza muzyki?
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach