Go down
Nauczyciele
Nauka
Nauczyciele

Gabinet dyrektora - Page 5 Empty Re: Gabinet dyrektora

Czw Cze 11, 2015 5:11 pm
Lepiej nie pytać, skąd i jak, bo nie było szansy się tego dowiedzieć - Dumbledore po prostu wiedział, wiedział zresztą też bardzo wiele innych rzeczy, które zawsze pozostawały dla niego i tylko dla niego - tak, ci na portretach, Irytek bardzo dobrze rozumował - to oni wyjawili ten sekret dyrektorowi, a on zwykł przejmować się każdą duszą - nie ważne, czy tą zlepioną z ludzkich emocji, jak Irytek, czy tą, która tkwiła jeszcze w zwykłym ciele - wszyscy mieszkańcy tego miejsca znajdowali się pod jego pieczą i losem każdego przejmował się tak samo, więc i nie powinno ducha dziwić, że i nim się zainteresował, zwłaszcza, że, jak to doskonale zostało ujęte - jest głównym bywalcem tego Zakładu dla Obłąkanych.
- To był pogrzeb, Irytku, ceremonia bardzo potrzebna dla tych, którzy chcieli pożegnać swoich bliskich. - Oczywiście, że musiał o to spytać - zapytał więc i uwierzył. Uwierzył, że tym razem to nie Irytek był prowodyrem tej błazenady podczas pogrzebu, bo i nie miał, wbrew pozorom, oczu wszędzie, by na każdego baczyć, zwłaszcza, że jego uwagę przyciągali głównie ci najbliżsi osób, które właśnie były chowane pod ziemię. - Idź już więc. - Nie było sensu go tutaj zatrzymywać, skoro wszystko było już ustalone.
[z/t x2]
Albus Dumbledore
Dyrektor Hogwartu
Albus Dumbledore

Gabinet dyrektora - Page 5 Empty Re: Gabinet dyrektora

Sro Lis 25, 2015 3:13 pm
Albus Dumbledore jak można było się tego spodziewać, miał naprawdę sporo na głowie ostatnimi czasy. Wyglądało to tak, że zaczynał jedną rzecz a potem drugą i tak cały czas i bez żadnej przerwy. Nic dziwnego, skoro w tym roku w Hogwarcie doszło do tylu nieprzyjemnych sytuacji. Do tego należało też dodać typowe przeglądanie raportów czy to nauczycieli czy też członków Zakonu Feniksa, ustalenia z Ministerstwem Magii i zapoznawanie się z nowymi rozporządzeniami, mnóstwo listów, które otrzymywał z różnych części świata, badanie przedmiotów znalezionych na błoniach, przygotowania do egzaminów i zakończenia roku, sprawę potencjalnego otworzenia Komnaty Tajemnic dokonanego o wiele wcześniej przez nieżyjącego już Vincenta Nightraya i przepowiednię, która spoczywała w jego gabinecie bezpiecznie schowana. Na szczęście posiadał wokół siebie zaufanych ludzi bez których z całą pewnością byłoby mu o wiele ciężej - doceniał zwłaszcza Minerwę, jego prawą rękę, która znakomicie zastępowała go w sprawach Zakonu. On sam przecież nie mógł sobie pozwolić na opuszczenie murów zamku w tak niebezpiecznym okresie. Obserwował, zapamiętywał, rozpatrywał i słuchał. Zdawał sobie sprawę z wielu rzeczy, których nikt by się nie spodziewał. Dość istotna wydawała mu się kwestia samych istot pokroju will, wampirów i wilkołaków, która od jakiegoś czasu nie dawała mu spokoju. Chciał by żyli normalnie i mogli uczyć się wraz z resztą uczniów, ale coraz bardziej odczuwał, że coś jest nie tak, że to przecież tak być nie powinno.
Odkładał swoje wspomnienia by potem móc bez przeszkód do nich wrócić za pomocą swej myślodsiewni i przeanalizować po raz kolejny a następnie zapisać odpowiednie spostrzeżenia w swoim dzienniku.
Kiedy sowa zapukała do jego okna, dyrektor Hogwartu sprawdzał właśnie małe ostrze należące do Juliet Collins pod kątem różnych zaklęć, które pomogłyby mu z pozyskaniem większej ilości informacji. Było to jednakże nieco problematyczne, zwłaszcza, że zdołało one nasiąknąć czarną magią tamtejszych makabrycznych zdarzeń. Siedział więc pochylony nad przedmiotem, mrucząc do siebie kolejne formułki i przykładając różdżkę do różnych części scyzoryka. Dopiero gdy do jego uszu dotarło stukanie, starszy mężczyzna uniósł głowę i otworzył okno krótkim machnięciem dłoni z zastanowieniem, przyglądając się stworzeniu, które wleciało do środka, upuściło list i niemalże natychmiast odleciało. Albus sięgnął po kopertę i otworzył ją szybko, a jego bystre niebieskie oczy sprawnie poradziły sobie z przyjęciem informacji od profesor Thynn. Dumbledore podniósł się z miejsca, skupił się na najszczęśliwszych wspomnieniach i wyczarował patronusa.
- W Hogsmeade są Śmierciożercy. Uczniowie i mieszkańcy są w niebezpieczeństwie. Poinformujcie również Ministerstwo - przekazał wyczarowanemu feniksowi treść swojej wiadomości, którą ten przyjął i znikł, kierując się w wyznaczone miejsce; do kwatery głównej Zakonu Feniksa, gdzie z całą pewnością ktoś był. Sam Albus bowiem nie miał czasu by rozesłać wszystkim list, zwłaszcza, że czas miał tutaj ogromne znaczenie. Skonsultował się z resztą portretów w swoim gabinecie, wezwał nauczycieli, którzy obecnie przebywali w zamku i rozdał szczegółowe instrukcje. Nie chciał by wszyscy kierowali się do Hogsmeade, bowiem trzeba było zadbać też o bezpieczeństwo osób przebywających w samym Hogwarcie. Kazał panu Filchowi zostać przy głównym wejściu a pani Selwyn i pani Pomfrey przygotować się na ewentualne przyjęcie pokrzywdzonych uczniów z wioski. Po wszystkim zaczął sprawdzać stan magicznych barier i gdy upewnił się, że wszystko jest w porządku, sięgnął po woreczek z proszkiem fiuu i wrzucił go trochę w płomienie, które zmieniły barwę na zieloną. Wszedł więc w nie i wymówił wyraźnie adres.
- Hogsmeade, dom Joanne Tremlett.
I dał się porwać wirowi by następnie wylądować w jednym z domów w Hogsmeade.
[z/t]
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach