- Joshua Hope
Re: Sala Zaklęć
Nie Maj 03, 2015 8:30 am
I tyle było z jego przewagi - element zaskoczenia nie wypalił tak jak i zaklęcie. Obserwował ją, rzucała je dokładnie, starannie i musiał przyznać, że też by tak mógł. Gdyby mu się chciało.
Zanim się zorientował, że dziewczyna nie wygłupia się, było ciutkę za późno. Zaklęcie z szelestem oplotło go, ogromna sfera, która zaciskała się magicznymi pętami na jego ciele. Usłyszał jak huknęło krzesło, strącone nagłą zmianą pozycji siedzącego. Okay, okay, okay. Może jej się raz udało, nic wielkiego. Posłał jej uśmiech, ale coś z nim było nie tak.
Joshua, na pewno wszystko w porządku?
Jad wylewał się z każdego jego pora w skórze, sączył się z ostrych kłów. Można było to zobaczyć nawet w jego oczach, które zamiast spokojnie płynąć, jarzyły się, płonęły ogniem potępionych zamkniętym w dwóch jadowitych sferach.
Joshua, ogarnij dupe.
Efekt zelżał, a wreszcie prysnął, gdy młodzian oderwał od niej spojrzenie. Zaklęcie zniknęło, a on natychmiast uniósł różdżkę. Wykonał ruch podobny do tego, którym ona go obdarzyła.
-Orbis.
Choć w myślach pewnie powiedział Avada.
Zanim się zorientował, że dziewczyna nie wygłupia się, było ciutkę za późno. Zaklęcie z szelestem oplotło go, ogromna sfera, która zaciskała się magicznymi pętami na jego ciele. Usłyszał jak huknęło krzesło, strącone nagłą zmianą pozycji siedzącego. Okay, okay, okay. Może jej się raz udało, nic wielkiego. Posłał jej uśmiech, ale coś z nim było nie tak.
Joshua, na pewno wszystko w porządku?
Jad wylewał się z każdego jego pora w skórze, sączył się z ostrych kłów. Można było to zobaczyć nawet w jego oczach, które zamiast spokojnie płynąć, jarzyły się, płonęły ogniem potępionych zamkniętym w dwóch jadowitych sferach.
Joshua, ogarnij dupe.
Efekt zelżał, a wreszcie prysnął, gdy młodzian oderwał od niej spojrzenie. Zaklęcie zniknęło, a on natychmiast uniósł różdżkę. Wykonał ruch podobny do tego, którym ona go obdarzyła.
-Orbis.
Choć w myślach pewnie powiedział Avada.
- Mistrz Gry
Re: Sala Zaklęć
Nie Maj 03, 2015 8:30 am
The member 'Joshua Hope' has done the following action : Rzuć kością
'Lekcja' :
Result :
'Lekcja' :
Result :
- Nauczyciele
Re: Sala Zaklęć
Pon Maj 11, 2015 4:08 pm
Gdyby tylko udało siękrótko streścić to, co działo się w sali, byłoby cudownie – niestety się nie dało... w takim razie może lepiej pójdźmy po kolei – początek lekcji wyglądał ładnie – uczniowie, tak jak zostało im przykazane, pozajmowali swoje miejsca, odsuwając ławki, żeby zrobić sobie miejsce na rzucanie czaru – problem tylko był z panną Evans z domu Puchonów, która najwyraźniej zasłabła – profesor zainteresował się losem uczennicy i przystanął przy niej pytając, czy wszystko jest w porządku, lecz widząc, że nie bardzo, poprosił jedną z uczennic z tego samego domu, by ją zaprowadziła do Skrzydła Szpitalnego, lecz pan Fawley wyrwał się przy tym do przodu – no dobrze, niech idą, ważne, by dziewczynie zapewnić bezpieczeństwo... Zapewniając wszystkich, że nic się nie działo i mają wracać do własnych zajęć znów zaczął się przechadzać między uczniami, żeby pilnować, jak sobie radzą – niektórzy radzili sobie lepiej, inni gorzej – co poniektórym trzeba było podpowiedzieć to i owo, co niektórzy w ogóle tego nie potrzebowali i podchodzili do lekcji poważnie... niektórzy. Bo potem zaczęło się coś, co można nazwać niekontrolowanym chaosem (tak jakby chaos mógł być kontrolowany) – zaklęcia nagle rozsypały się po sali i nawet jedno zostało wycelowane w samego Flitwicka – widział to kto takie wydarzenie? Mógłbym teraz gdybać, jak by to wszystko wyglądało, gdyby opiekun Krukonów był w lepszym nastroju, niestety był w naprawdę złym – nie miał nawet siły przekrzykiwać się przez wrzawę, która powstała, odbijając niemal od niechcenia latające zaklęcia i do znudzenia prosząc o spokój, który nie nastawał... i pewnie by nie nastał, gdyby pan Lupin nie powstrzymał swojego kolegi z domu i nie rozbroił go, a potem panna Evans wysłała mu ostrą reprymendę.
- Co to za skandaliczne zachowanie?! - Uniósł się profesor, podchodząc do zebranej na środku grupki. - Minus dwadzieścia punktów dla Gryffindoru! Stawi się pan u pana Filcha, panie Potter, żeby odbyć stosowną karę. - Mężczyzna odetchnął głęboko, z irytacją poprawiając okulary na nosie. - Minus 10 punktów dla Hufflepuffu. Panno Hughes, radzę się bardziej pilnować i brać przykład z pana Lupina i panny Evans, jako zachownaia prefektów. - Odezwał się lodowato, kierując na nią oczy. - Proszę się rozejść. Koniec zajęć.
Nolan Fawley:
+2 PD, 10 fasolek
Meredith Evans:
+2 PD, 10 fasolek
Remus J. Lupin:
+2 PD, 15 fasolek, +10 punktów dla Gryffindoru
James Potter:
+2 PD, 15 fasolek, -20 punktów dla Gryffindoru
Kim Miracle:
+2 PD, 15 fasolek,
Neve Collins:
+2 PD, 8 fasolek
Archibald Gamp:
+2 PD, 5 fasolek
Caroline Rockers:
+2 PD, 8 fasolek
Joshua Hope:
+2 PD, 8 fasolek
Alice Hughes:
+2 PD, 10 fasolek (+5 dodatkowych fasolek za pomoc), -10 punktów dla Hufflepuffu
Lily Evans:
+2 PD, 15 fasolek, +10 punktów dla Gryffindoru
Lyrae Flether:
+2 PD, 5 fasolek
[z/t wszyscy]
- Co to za skandaliczne zachowanie?! - Uniósł się profesor, podchodząc do zebranej na środku grupki. - Minus dwadzieścia punktów dla Gryffindoru! Stawi się pan u pana Filcha, panie Potter, żeby odbyć stosowną karę. - Mężczyzna odetchnął głęboko, z irytacją poprawiając okulary na nosie. - Minus 10 punktów dla Hufflepuffu. Panno Hughes, radzę się bardziej pilnować i brać przykład z pana Lupina i panny Evans, jako zachownaia prefektów. - Odezwał się lodowato, kierując na nią oczy. - Proszę się rozejść. Koniec zajęć.
Nolan Fawley:
+2 PD, 10 fasolek
Meredith Evans:
+2 PD, 10 fasolek
Remus J. Lupin:
+2 PD, 15 fasolek, +10 punktów dla Gryffindoru
James Potter:
+2 PD, 15 fasolek, -20 punktów dla Gryffindoru
Kim Miracle:
+2 PD, 15 fasolek,
Neve Collins:
+2 PD, 8 fasolek
Archibald Gamp:
+2 PD, 5 fasolek
Caroline Rockers:
+2 PD, 8 fasolek
Joshua Hope:
+2 PD, 8 fasolek
Alice Hughes:
+2 PD, 10 fasolek (+5 dodatkowych fasolek za pomoc), -10 punktów dla Hufflepuffu
Lily Evans:
+2 PD, 15 fasolek, +10 punktów dla Gryffindoru
Lyrae Flether:
+2 PD, 5 fasolek
[z/t wszyscy]
- Nauczyciele
Re: Sala Zaklęć
Sro Maj 20, 2015 5:45 pm
Ostatnie zajęcia z VII rocznikiem ciągle godziły dumę profesora Flitwicka, ale mógł na to poradzić tyle, co nic - pan Potter w końcu miał zostać ukarany i wszystko skończyło się bez większych problemów - może nawet wyciąganie na wierzch dumy było złym opisaniem zmęczenia, jakie odkładało się na ramionach wychowawcy Ravenclawu, któremu trudno było poradzić sobie aktualnie ze wszystkim wokół - a to zapominał notatek na lekcje, a to się zawieszał, kiedy zaczynał o czymś opowiadać - działa się mała tragedia, która dotykała zresztą nie tylko jego, ale też i innych nauczycieli - dobrze, że za oknem świeciło słońce i pogoda, jak to zazwyczaj lubiła, nie przyprawiała o depresję... Profesor potrząsnął głową i rozejrzał się po klasie - poczuł się tak, jakby się tutaj teleportował, nie pamiętając, żeby pokonał aż tak długą drogę z Wielkiej Sali aż tutaj, na jedno z wyższych piętr, co tylko udowadniało mu samemu, jak wielce roztrzepany był - a to w końcu nie przystoi nauczycielowi...
Dzisiaj mieli ćwiczyć zaklęcie Homenum Revelio.
Dzisiaj mieli ćwiczyć zaklęcie Homenum Revelio.
- David o'Connell
Re: Sala Zaklęć
Sro Maj 20, 2015 7:10 pm
Wszedł do komnaty i na chwilę się zatrzymał, widząc panującą w niej pustkę. Jeszcze nigdy wcześniej nie zdarzyło mu się przyjść na zajęcia przed innymi. Przez chwilę zastanawiał się, czy przypadkiem nie pomylił sali albo dnia, ale widok profesora Flitwicka szybko rozwiał jego wątpliwości. Wciąż czując się trochę jak niewłaściwa osoba w niewłaściwym miejscu usiadł w ławce.
- Dzień dobry, panie profesorze. - Powiedział.
- Dzień dobry, panie profesorze. - Powiedział.
- Nauczyciele
Re: Sala Zaklęć
Pią Maj 22, 2015 9:34 pm
- Dzień dobry, panie o'Connell. - Ten uśmiech nawet mu wyszedł, taki łagodny, ciepły - jakikolwiek mrok by nie gościł w sercu tego konkretnego chłopaka, na razie był poza zasięgiem palców profesora Flitwicka, który odwrócił się od okna, żeby spojrzeć na swojego ucznia, jak zawsze nie rozstając się ze swoim taboretem - byłoby w końcu nieporozumieniem dla takiego liliputa poruszanie się bez niego, obojętnie, jakby to śmiesznie nie wyglądało... Tak czy siak - kiedy wybiła godzina lekcji, zaczął się też wykład - nudny, śmiało można powiedzieć, który niczego zbyt fascynującego do życia nie wnosił i kompletnie nic nie zmieniał - ale był to wykład dotyczący tego jednego, konkretnego zaklęcia, które, jak zostało zapowiedziane, będą niedługo ćwiczyć. Kiedy profesor upewnił się, że wszyscy skończyli robić swoje notatki, które polecił wykonywać na początku zajęć, machnął zachęcająco swoją dłonią, by jak zawsze zrobili sobie w sali zaklęć miejsce na praktyczne ćwiczenia.
- Panie O'Connell, proszę ze mną do pary. - Zachęcił chłopaka. - Liczę, że słuchał pan uważnie... więc zapewne może mi pan powtórzyć, czego dotyczy dzisiejsze zaklęcie, prawda? - Nauczyciel poprawił okulary na nosie. - Proszę spróbować rzucić zaklęcie.
- Panie O'Connell, proszę ze mną do pary. - Zachęcił chłopaka. - Liczę, że słuchał pan uważnie... więc zapewne może mi pan powtórzyć, czego dotyczy dzisiejsze zaklęcie, prawda? - Nauczyciel poprawił okulary na nosie. - Proszę spróbować rzucić zaklęcie.
- Alexandra Grace
Re: Sala Zaklęć
Sob Maj 23, 2015 9:28 am
Człowiek ma zawsze czas. Alexandra jakoś zgłupiała do reszty kompletnie i w ostatnim okresie również - zawsze miała na wszystko czas. Szkoda, że w takim sensie, iż po prostu odkładała każdą czynność na później. Szczególnie, że lekcje to jednak zające i one mogą uciekać. Więc dopiero gdy czas naglił DUŻO bardziej, czyli został dosłownie moment przypomniało się jej, że TO już jest TEN czas, by ruszyć swój tyłek. Nie zawsze ma się jednak to szczęście, by mimo tego "mam czas", rzeczywiście go posiadać. Wchodząc do sali zrozumiała, że jednak właśnie tak było. ZNOWU SIĘ SPÓŹNIŁA. Złapała się tylko za głowę, że to znowu się dzieje, szybko podniosła ją jednak, by odezwać się do nauczyciela.
- Dzień dobry i przepraszam za spóźnienie - powiedziała i zauważyła, że dzikich tłumów to w sali nie ma. Cóż to też jakieś pocieszenie. Może jej się dzięki temu nie oberwie za przyjście nieco później? A zresztą... w sumie na własne życzenie przyszła tak, a nie inaczej. Przynajmniej teraz ma postanowienie, że ma zamiar nie biegać na wariata na lekcję tylko przychodzić na nie normalnie.
- Dzień dobry i przepraszam za spóźnienie - powiedziała i zauważyła, że dzikich tłumów to w sali nie ma. Cóż to też jakieś pocieszenie. Może jej się dzięki temu nie oberwie za przyjście nieco później? A zresztą... w sumie na własne życzenie przyszła tak, a nie inaczej. Przynajmniej teraz ma postanowienie, że ma zamiar nie biegać na wariata na lekcję tylko przychodzić na nie normalnie.
- David o'Connell
Re: Sala Zaklęć
Sob Maj 23, 2015 12:16 pm
Otrząsnął się, wyrwany z sennego znudzenia. Zadowolony (i zdziwiony swoim zadowoleniem) z końca teorii i rozpoczęcia praktyki zajął wyznaczoną do ćwiczeń pozycję.
- To zaklęcie ma pokazać, czy gdzieś blisko osoby je rzucającej znajdują się ludzie. - Odpowiedział na zadane przez profesora pytanie. Może i nie skupił się na wykładzie, ale pamiętał sporo z poprzedniego roku - w końcu przerabiał cały ten materiał drugi raz. Sięgnął po różdżkę, pewien sukcesu...
...Ale nie było żadnej różdżki. Obszukał kieszenie raz, potem drugi, dla pewności. Za cholerę nie mógł przypomnieć sobie, co takiego się stało, że nie ma jej przy sobie. Zerknął z daleka na miejsce, które przed chwilą zajmował, jakby spodziewał się, że kawałek drewna spadł na podłogę, kiedy wstawał do zadania. Popatrzył na profesora Flitwicka bezradnym wzrokiem.
- Ja... Nie mam różdżki, panie profesorze. - Oznajmił, a zrobił to takim tonem, jakby dzielił się bardzo ciekawym odkryciem. Nie miał pojęcia, jak to się stało.
- To zaklęcie ma pokazać, czy gdzieś blisko osoby je rzucającej znajdują się ludzie. - Odpowiedział na zadane przez profesora pytanie. Może i nie skupił się na wykładzie, ale pamiętał sporo z poprzedniego roku - w końcu przerabiał cały ten materiał drugi raz. Sięgnął po różdżkę, pewien sukcesu...
...Ale nie było żadnej różdżki. Obszukał kieszenie raz, potem drugi, dla pewności. Za cholerę nie mógł przypomnieć sobie, co takiego się stało, że nie ma jej przy sobie. Zerknął z daleka na miejsce, które przed chwilą zajmował, jakby spodziewał się, że kawałek drewna spadł na podłogę, kiedy wstawał do zadania. Popatrzył na profesora Flitwicka bezradnym wzrokiem.
- Ja... Nie mam różdżki, panie profesorze. - Oznajmił, a zrobił to takim tonem, jakby dzielił się bardzo ciekawym odkryciem. Nie miał pojęcia, jak to się stało.
- Alexandra Grace
Re: Sala Zaklęć
Sob Maj 23, 2015 4:45 pm
Ha! Dopiero człowiek wpada na zajęcia, a dodajmy, że chodzi o panną Grace Ultra Ostatnio Zapominalską i już dzieje się niedobrze. W sumie to wypadki chodzą po ludziach i bardzo współczuła chłopakowi, który znalazł się w takiej, a nie innej sytuacji, ale cóż mogłaby zrobić? Zostawić mu swoją? Oj nie, tym razem już KOMPLETNIE NA MAXA czasu nie posiadała. Bo przecież tylko ona mogła zapomnieć o taki istotnej sprawie, jak wizyta w Ministerstwie Magii. W sumie to nie była to taka opłakana sytuacja, jak się streszczać będzie to zdąży. Czyli spokojnie, aż tak źle nie będzie. Na swój fart (uhuhu Los tym razem współpracuje? Nie do wiary!) miała przy sobie list, który otrzymała. Bo inaczej byłoby krucho kompletnie. Ale cóż... świat postanowił jednak zlitować się nad nią. Nie żeby chciała odwiedzać owe miejsce. Bardziej chodziło o to, że nie mogłaby zignorować faktu, iż chodzi o tego konkretnego człowieka. Do tego w końcu by się tam znalazła. Prędzej, czy później. Do tego kompletnie nie rozumiała, jaki cudem to się dzieje. Nikt nie wiedział, że widziała się z nim chociaż raz poza lekcjami.
Chyba, że Sahir lub Zack coś powiedzieli. Problem w tym, że Zack nie miał żadnego powodu do tego. Zaś ten drugi pan? Cóż... jedna wielka niewiadoma.
Nie miała żadnego wyboru w tym przypadku (no chyba, że uciekłaby i zmieniła tożsamość...). Ruszyła swoje cztery litery i podała profesorowi list.
- Przyszłam pokazać to profesorowi i niestety, opuścić tą lekcję. Mam nadzieję, że będę miała jeszcze okazję to nadrobić - powiedziała spokojnie i uśmiechnęła się niemrawo do nauczyciela wypowiadając na koniec słowa pożegnania, wyszła.
/zt
Chyba, że Sahir lub Zack coś powiedzieli. Problem w tym, że Zack nie miał żadnego powodu do tego. Zaś ten drugi pan? Cóż... jedna wielka niewiadoma.
Nie miała żadnego wyboru w tym przypadku (no chyba, że uciekłaby i zmieniła tożsamość...). Ruszyła swoje cztery litery i podała profesorowi list.
- Przyszłam pokazać to profesorowi i niestety, opuścić tą lekcję. Mam nadzieję, że będę miała jeszcze okazję to nadrobić - powiedziała spokojnie i uśmiechnęła się niemrawo do nauczyciela wypowiadając na koniec słowa pożegnania, wyszła.
/zt
- Nauczyciele
Re: Sala Zaklęć
Pon Maj 25, 2015 8:13 am
Flitwick już miał szczerze go zachęcać, żeby się nie krępował i rzucił czar... Skoro opanował teorię, to i teraz na praktykę był dobry moment! Ale jego uwagę na chwilę jeszcze zajęła panna Grace, toteż nie stał jak ten ostatni kołek i nie wpatrywał się w Davida, czekając, aż znajdzie swoją różdżkę, którą najwyraźniej... bardzo dokładnie schował. Albo raczej: zgubił. Widział to kto ucznia, który nie przychodzi na lekcję CZARÓW z podstawowym przyrządem..? FLitwick nawet wybaczył Alexandrze spóźnienie, w końcu czasami nawet najlepszym się zdarzało, a on naprawdę nie miał siły i ochoty bawić się w odejmowanie punktów - postanowił na to przymknąć oko...
- I jak ćwiczenie zaklęcia? - Wrócił w końcu do Davida, kiedy obszedł już całą klasę, by... usłyszeć prawdę, tylko prawdę i całą prawdę, i dodatkowo dojrzeć zmieszanie na facjacie ucznia - lekkie zdziwienie i konsternacja znalazły swoje miejsce i na twarzy nauczyciela, bo jak inaczej miałby zareagować? - Panie o'Connell! Jak to pan... - Najwyraźniej dziwność tej sytuacji trochę wytrąciła niewysokiego mężczyznę z równowagi, bo otworzone usta, z których miał już wydobywać następne słowa, jakoś same mu się zamknęły - machnął ręką - no i jak się tutaj gniewać na takiego, kiedy widać w jego oczach taką skruchę? - No dobrze, proszę usiąść i nauczyć się tego zaklęcia na następne zajęcia... Przepytam pana! - Przyobiecał, wpatrując się w niego znacząco.
Ledwo skończył tą rozmowę, a już jego uwagę zajęła Alexandra, od której przyjął zwolnienie i odprowadził ją ponurym spojrzeniem...
Co to w tych czasach się dzieje, żeby dzieciaki wzywali do Ministerstwa..?
[z/t all]
Podsumowanie:
Davi o'Connell:
+2 PD, +15 fasolek
Alexandra Grace:
+2 PD, +15 fasolek
- I jak ćwiczenie zaklęcia? - Wrócił w końcu do Davida, kiedy obszedł już całą klasę, by... usłyszeć prawdę, tylko prawdę i całą prawdę, i dodatkowo dojrzeć zmieszanie na facjacie ucznia - lekkie zdziwienie i konsternacja znalazły swoje miejsce i na twarzy nauczyciela, bo jak inaczej miałby zareagować? - Panie o'Connell! Jak to pan... - Najwyraźniej dziwność tej sytuacji trochę wytrąciła niewysokiego mężczyznę z równowagi, bo otworzone usta, z których miał już wydobywać następne słowa, jakoś same mu się zamknęły - machnął ręką - no i jak się tutaj gniewać na takiego, kiedy widać w jego oczach taką skruchę? - No dobrze, proszę usiąść i nauczyć się tego zaklęcia na następne zajęcia... Przepytam pana! - Przyobiecał, wpatrując się w niego znacząco.
Ledwo skończył tą rozmowę, a już jego uwagę zajęła Alexandra, od której przyjął zwolnienie i odprowadził ją ponurym spojrzeniem...
Co to w tych czasach się dzieje, żeby dzieciaki wzywali do Ministerstwa..?
[z/t all]
Podsumowanie:
Davi o'Connell:
+2 PD, +15 fasolek
Alexandra Grace:
+2 PD, +15 fasolek
- Riley Acquart
Re: Sala Zaklęć
Sob Lip 11, 2015 10:36 am
Zbliżały się kolejne zajęcia. Tym razem w planie lekcyjnym szóstoklasistów wypadły „Zaklęcia”. Bardzo istotny przedmiot z punktu widzenia młodej czarownicy i jej magicznego rozwoju. Mimo wszystko Riley nie miała dziś ochoty na naukę zaklęć. Co prawda, rzadko miała ochotę na cokolwiek co było wynikiem jakiejś pracy... bez względu czy to chodziło o pracę umysłową, czy praktyczną. Machanie różdżką może i jest fajne, ale przy poznawaniu nowych czarów jest zarazem cholernie trudne. Szczególnie dla niej, wiecznie zamyślonej i roztrzepanej królewny. W dodatku młoda czarownica niebyła dziś w najlepszym humorze... Podpadła swojej opiekunce podczas przeszukiwania dormitorium i teraz na karku miała nie tylko złośliwego woźnego Argusa Filcha, lecz również surową profesor McGonagall.
Kiedy brunetka przybyła do klasy była absolutnie sama. Nawet pana Flitwicka nigdzie nie było widać, ani słychać... jednak profesor jest taki malutki, że gdyby tylko chciał mógłby się skrywać za swym biurkiem, bądź innym stosem ksiąg. Dobrze więc zachować pozory i upewnić się czy nauczyciela faktycznie nie ma w sali.
- Dzień dobry - odparła zachowawczo dziewczyna i pomknęła do ostatniej ławki. Rozejrzała się jeszcze za niziutkim profesorem, po czym usiadła na wybranym przez siebie miejscu.
- Kyohei Takano
Re: Sala Zaklęć
Sob Lip 11, 2015 8:00 pm
W chwili kiedy przyszłość chłopaka w tej szkole stanęła pod jednym wielkim znakiem zapytania, coraz częściej można było go zobaczyć na lekcjach. I tak naprawdę każda jego obecność była głośno komentowana przez nauczycieli "O Pan Takano ponownie zaszczycił nas swoją obecnością". Po takich tekstach puchon miał najnormalniej w świecie wstać, zabrać wszystkie swoje rzeczy i po prostu wyjść i przywrócić wszystko do normalności, jeżeli nauczycielom tak bardzo przeszkadzała jego obecność. Problem był tylko jeden. Gdyby tak zrobił najpewniej wyleciał by z tej szkoły, i wylądował na ulicy. A nie chciał dodawać więcej czarnej farby do tej swojej przyszłości która na chwilę obecną i bez żadnych specjalnych talentów do wróżenia była dla niego tak bardzo wyraźna i oczywista, że żadna kryształowa kula zdecydowanie by go nie zaskoczyła.
Zerkając z niechęcią na swój plan zajęć, który aktualnie leżał na jego łóżku zauważył, że jego kolejne zajęcia to zaklęcia.
-Kurwa... cudownie- Miał nadzieję, że to już koniec, że nic więcej w tym planie nie zobaczy, a tutaj się okazało, że niestety wcale tak nie było. Może zacznie sobie łamać sam kości, albo pakować w problemy aby co chwila lądować w skrzydle szpitalnym. Wtedy na pewno był by zwolniony z zajęć. Dziwił się, dlaczego wyjaśnienie "nie chciało mi się" nie jest wystarczające. Czy ci ludzie rozumieją co to oznacza "nie chce mi się" to jest lepsze usprawiedliwienie, niż nawet smocza ospa.
Puchon spojrzał na swoją torbę... nie, nie będzie jej brać bo i po co. I tak nie ma co do niej zapakować. Parę książek tam miał, ale od zaklęć akurat nie. Dlatego też wsadził tylko do kieszeni swoich lekko wymiętych spodni różdżkę, krawat przewiesił przez kark, nie zawiązując go jakoś specjalnie elegancko. A czarna szata, cóż obrzucił ja tylko nienawistnym spojrzeniem i wyszedł z pokoju wspólnego. Szedł powoli bowiem miał jeszcze sporo czasu. Ci wszyscy kujoni pewnie dopiero co się schodzą do sali, i próbują podlizać się nauczycielowi, więc nic dziwnego, że chłopak poszedł najdłuższą drogą jaką znał. Szkoda tylko, że tak szybko mu ta droga minęła. Bowiem po niecałych piętnastu minutach stał już przed klasą. Dlatego też bez słowa wparował do klasy. Obrzucił spojrzeniem jedną obecną dziewczynę, po czym zajął swoje stare miejsce w ostatnim rzędzie, po czym utkwił swoje brązowe oczy gdzieś w ścianę.
Zerkając z niechęcią na swój plan zajęć, który aktualnie leżał na jego łóżku zauważył, że jego kolejne zajęcia to zaklęcia.
-Kurwa... cudownie- Miał nadzieję, że to już koniec, że nic więcej w tym planie nie zobaczy, a tutaj się okazało, że niestety wcale tak nie było. Może zacznie sobie łamać sam kości, albo pakować w problemy aby co chwila lądować w skrzydle szpitalnym. Wtedy na pewno był by zwolniony z zajęć. Dziwił się, dlaczego wyjaśnienie "nie chciało mi się" nie jest wystarczające. Czy ci ludzie rozumieją co to oznacza "nie chce mi się" to jest lepsze usprawiedliwienie, niż nawet smocza ospa.
Puchon spojrzał na swoją torbę... nie, nie będzie jej brać bo i po co. I tak nie ma co do niej zapakować. Parę książek tam miał, ale od zaklęć akurat nie. Dlatego też wsadził tylko do kieszeni swoich lekko wymiętych spodni różdżkę, krawat przewiesił przez kark, nie zawiązując go jakoś specjalnie elegancko. A czarna szata, cóż obrzucił ja tylko nienawistnym spojrzeniem i wyszedł z pokoju wspólnego. Szedł powoli bowiem miał jeszcze sporo czasu. Ci wszyscy kujoni pewnie dopiero co się schodzą do sali, i próbują podlizać się nauczycielowi, więc nic dziwnego, że chłopak poszedł najdłuższą drogą jaką znał. Szkoda tylko, że tak szybko mu ta droga minęła. Bowiem po niecałych piętnastu minutach stał już przed klasą. Dlatego też bez słowa wparował do klasy. Obrzucił spojrzeniem jedną obecną dziewczynę, po czym zajął swoje stare miejsce w ostatnim rzędzie, po czym utkwił swoje brązowe oczy gdzieś w ścianę.
- Peggy Brown
Re: Sala Zaklęć
Sob Lip 11, 2015 8:45 pm
Ona wylegała się w łóżku, kiedy inni męczyli się na takim dziadostwie jak Historia Magii czy Eliksiry. Wyspała się i była w superaśnym humorze. Minęło sprawdzanie pokoi, na którym jej nie było, bo trochę się jej spóźniło i z McGonagall minęła się dopiero na przejściu. U niej nic podejrzanego nie można było wykryć, chyba, że świecące, mugolskie jojo było podejrzane. Peggy była wręcz uzależniona od kręcenia nim, kiedy się nudziła, doszło do tego, że nawet umiała wykręcać jakieś sztuczki i przez świecące światełka na bokach zabawki nie dawała koleżankom z dormitorium spać (prawdziwa zmora).
O dziwo nawet się nie spóźniła. Chociaż nie, to w sumie nic dziwnego, bo przecież jej fryzura nie potrzebowała dużo przygotowań do wyjścia. Mundurek miała włożony trochę niechlujnie, bo jej koszula, jak zawsze, nie była włożona w spodnie, a przez torbę, która ciągle zsuwała jej się z ramienia, sweter też to robił. W klasie nie było jeszcze nikogo poza Riley i Kyoheiem, Puchonem z roku, którego znała raczej z widzenia.
- Dobry! - przywitała się radośnie i pomachała do Riley, ale zajęła miejsce w ławce przed nią, zamiast obok. Może wpadnie jeszcze Liv!
- I jak? Nie masz za mocno w ciry? - spytała cichutko swoją koleżankę z dormitorium. Nie bardzo wiedziała co ta przeskrobała, ale McGonagall wychodziła skwaszona.
O dziwo nawet się nie spóźniła. Chociaż nie, to w sumie nic dziwnego, bo przecież jej fryzura nie potrzebowała dużo przygotowań do wyjścia. Mundurek miała włożony trochę niechlujnie, bo jej koszula, jak zawsze, nie była włożona w spodnie, a przez torbę, która ciągle zsuwała jej się z ramienia, sweter też to robił. W klasie nie było jeszcze nikogo poza Riley i Kyoheiem, Puchonem z roku, którego znała raczej z widzenia.
- Dobry! - przywitała się radośnie i pomachała do Riley, ale zajęła miejsce w ławce przed nią, zamiast obok. Może wpadnie jeszcze Liv!
- I jak? Nie masz za mocno w ciry? - spytała cichutko swoją koleżankę z dormitorium. Nie bardzo wiedziała co ta przeskrobała, ale McGonagall wychodziła skwaszona.
- Riley Acquart
Re: Sala Zaklęć
Sob Lip 11, 2015 10:06 pm
Młoda czarownica oparła się wygodnie na krześle, lekko naginając prawa dynamiki, a tym samym niszcząc stabilność czterech drewnianych podpór swojego siedliska. Dziewczyna lubiła bujać się na krześle i choć jest to niebezpieczny manewr, to i tak wychylała się do tyłu do granic możliwości. A cóż innego miała do roboty. Pozostało jej tylko czekać na rozpoczęcie zajęć. Rozkoszowała się więc samotnością, ciszą i spokojem. Ten stan jednak nie trwał długo bowiem do klasy przybył kolejny uczeń. Kyohei Takano, skryty młodzieniec o dość buntowniczej naturze. Riley uśmiechnęła się do niego, lecz wątpiła czy chłopak zauważy ten gest. Zwykle nie odpowiadał na tego typu zaczepki, nawet nie próbował zbliżać się do kogokolwiek. Mimo wszystko brunetka lubiła go i jego zadziorny charakter. Po prostu lubiła łobuzów i coś ją do nich ciągnęło. Oczywiście wszystko pozostawało w sferach sympatii, bo co do głębszych uczyć to wszyscy wiedzą jak sprawa wygląda u Riley...
Chwilę później do sali wskoczyła jej współlokatorka Peggy. Ją również obdarzyła uśmiechem i delikatnie opadła na ziemie. Po prostu przestała bujać się na krześle, a gdy ów koleżanka zajęła miejsce przed nią, to brunetka nachyliła się w jej kierunku odpowiadając oczywiście na zadane pytanie:
- Na razie dali mi spokój. Skonfiskowali tylko zakazane księgi i postraszyli jakimś przesłuchaniem... Sama nie wiem co o tym myśleć. Pewnie dostanę jakiś szlaban za włamanie i kradzież... może jeszcze odejmą kilka punktów za alkohol... – urwała na moment zastanawiając się nad innymi karami, choć trudno było zgadnąć co profesor McGonagall wraz z dyrektorem wymyślą.
- Pewnie napiszą jakiś kompromitujący list do moich rodziców ze wszystkimi występkami... Mój tata ucieszy się z poczynań córki, w końcu jest prawnikiem Wizengamitu - dodała i przeczesała ręką swoje lekko potargane włosy.
Chwilę później do sali wskoczyła jej współlokatorka Peggy. Ją również obdarzyła uśmiechem i delikatnie opadła na ziemie. Po prostu przestała bujać się na krześle, a gdy ów koleżanka zajęła miejsce przed nią, to brunetka nachyliła się w jej kierunku odpowiadając oczywiście na zadane pytanie:
- Na razie dali mi spokój. Skonfiskowali tylko zakazane księgi i postraszyli jakimś przesłuchaniem... Sama nie wiem co o tym myśleć. Pewnie dostanę jakiś szlaban za włamanie i kradzież... może jeszcze odejmą kilka punktów za alkohol... – urwała na moment zastanawiając się nad innymi karami, choć trudno było zgadnąć co profesor McGonagall wraz z dyrektorem wymyślą.
- Pewnie napiszą jakiś kompromitujący list do moich rodziców ze wszystkimi występkami... Mój tata ucieszy się z poczynań córki, w końcu jest prawnikiem Wizengamitu - dodała i przeczesała ręką swoje lekko potargane włosy.
- Nauczyciele
Re: Sala Zaklęć
Pon Lip 13, 2015 12:03 am
W końcu w sali pojawił się niziutki profesorek, który otarł dłonią swoje czoło. Na twarzy wstąpiły mu małe rumieńce; widać, że poruszał się najszybciej, jak tylko mógł, by dotrzeć na miejsce. Miał przecież kolejne zajęcia i to z VI rokiem! No ale niestety inne obowiązki też mu zabierały czas, zwłaszcza że trwały kolejne przeszukiwania, dyżury, zebrania w pokoju nauczycielskim, oraz przygotowania do następnego spotkania klubu pojedynków. No istne urwanie głowy! A o zbliżających się egzaminach nawet nie wspominając! Odetchnął więc głęboko, kiedy wreszcie znalazł się na swoim stosie książek za nauczycielską katedrą i przywitał się ze wszystkimi zebranymi w sali.
- Dzień dobry, moi drodzy! Cieszę się, że przybyliście! Dzisiaj zajmiemy się zaklęciem Inflatus - i jego wzrok spoczął na chwilę na Kyohei'u, ale postanowił tego w żaden sposób nie komentować. Uśmiechnął się jedynie nieznacznie, mając wielką nadzieję, że Puchon w końcu weźmie się za siebie. - Czy ktoś jest mi w stanie powiedzieć kilka słów o nim?
- Dzień dobry, moi drodzy! Cieszę się, że przybyliście! Dzisiaj zajmiemy się zaklęciem Inflatus - i jego wzrok spoczął na chwilę na Kyohei'u, ale postanowił tego w żaden sposób nie komentować. Uśmiechnął się jedynie nieznacznie, mając wielką nadzieję, że Puchon w końcu weźmie się za siebie. - Czy ktoś jest mi w stanie powiedzieć kilka słów o nim?
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|