- Nauczyciele
Re: Sala Klubu Magii Nut
Pon Wrz 07, 2015 8:29 pm
Jeszcze trochę czasu zostało do rozpoczęcia kolejnego spotkania szkolnego klubu skupiającego się przede wszystkim na muzyce. Profesor Flitwick wparował do pomieszczenia wcześniej, chcąc doprowadzić miejsce do porządku, poukładać instrumenty i przygotować odpowiednie pergaminy wedle których będą prowadzone dzisiejsze zajęcia. Miał nadzieję, że wszyscy między sobą się dogadają i uda im się zorganizować coś niezwykłego przed egzaminami, a potem już na koniec roku. Wiosna to wszak wspaniały okres by pozwolić pasji rozkwitać i dać ujście wielu duszom w dźwiękach, które bywały nieraz bardziej magiczne od samych zaklęć. Niziutki nauczyciel za pomocą różdżki pozbył się kurzu, wyciągnął z szafy instrumenty i poustawiał je w odpowiedniej kolejności przy miejscach, które mieli zająć członkowie Klubu Magii Nut. Odetchnął zadowolony i sam stanął na kolumnie książek przy mównicy, gotów by przywitać każdego, kto tylko przekroczy próg tej sali.
- Caroline Rockers
Re: Sala Klubu Magii Nut
Sro Wrz 09, 2015 2:14 am
Nadal pojawiała się na spotkaniach szkolnych klubów, choć nie zawsze miała na to ochotę, zwłaszcza, że rozpoczęły się przesłuchiwania i zdawała sobie sprawę, że jeszcze trochę i nadejdzie jej kolej. Sama nie wiedziała już, co ma czuć w związku z tym wszystkim, więc postanowiła najzupełniej dzisiaj się zrelaksować i wyżyć podczas dzisiejszych zajęć. Lepsze to niż nic, nie? Zgarnęła więc ciemne włosy w dwa warkocze, które łagodnie opadały na jej łopatki i przekroczyła próg odpowiedniej sali na IV piętrze. Jej burzowe tęczówki zatrzymały się na niskim nauczycielu, który znajdował się nieopodal drzwi.
- Dzień dobry - przywitała się cicho, zauważając, że w sali oprócz niej i profesora Flitwicka, nikogo jeszcze nie ma. Najwyraźniej pojawiła się o wiele za wcześnie - w sumie było to jak najbardziej możliwe, zwłaszcza, że nawet nie zerknęła na zegarek, gdy opuszczała swoje dormitorium. Poprawiła rękawy szaty pod którą znajdowała się szara koszulka i czarna do kolan spódniczka, po czym zajęła swoje zwyczajowe miejsce, gładząc delikatnie długimi palcami powierzchnię gitary i mrużąc ciemnoniebieskie oczy. Nie zamierzała zaczynać grać, dopóki nauczyciel na to nie pozwoli. Nie mogła przecież pozwolić sobie na niesubordynację.
Czy będzie jej dane wznieść się wyżej niż zazwyczaj?
- Dzień dobry - przywitała się cicho, zauważając, że w sali oprócz niej i profesora Flitwicka, nikogo jeszcze nie ma. Najwyraźniej pojawiła się o wiele za wcześnie - w sumie było to jak najbardziej możliwe, zwłaszcza, że nawet nie zerknęła na zegarek, gdy opuszczała swoje dormitorium. Poprawiła rękawy szaty pod którą znajdowała się szara koszulka i czarna do kolan spódniczka, po czym zajęła swoje zwyczajowe miejsce, gładząc delikatnie długimi palcami powierzchnię gitary i mrużąc ciemnoniebieskie oczy. Nie zamierzała zaczynać grać, dopóki nauczyciel na to nie pozwoli. Nie mogła przecież pozwolić sobie na niesubordynację.
Czy będzie jej dane wznieść się wyżej niż zazwyczaj?
- Nauczyciele
Re: Sala Klubu Magii Nut
Sob Wrz 12, 2015 11:32 pm
Nie pojawiło się wprawdzie dużo osób, ale było ich na tyle wystarczająco, że mógł rozpocząć spotkanie klubu. Każdy członek zajął się odpowiednim instrumentem i tak profesor Flitwick zaczął nimi dyrygować a wszyscy o dziwo zgodnie jak nigdy ze sobą współpracowali. Wręcz z przyjemnością przymykał powieki, wsłuchując się w tę melodię unoszącą się w powietrzu. Głosy niczym podmuchy wiatru rozpoczęły wokalny wstęp, by potem dołączyło kilka mocniejszych i donośnych, tworząc prawdziwą i jedyną w swoim rodzaju mieszankę. Słowa zaczęły być coraz wyraźniejsze, a on powtarzał tuż za nimi.
- A teraz...refren...nie trzeba eliksiru ani zaklęcia by otrzymać kawałek szczęścia, bo wśród niespokojnej nocy, nawet mała iskra światła odgoni kłopoty... - podpowiadał im cicho niziutki nauczyciel. - Liv o oktawę wyżej i będzie znakomicie. O, właśnie tak. A teraz głośniejsze niech będzie brzmienie gitar i...teraz ciszej. Czas na pianino. Bardzo ładne wejście, panno Nightmare. O właśnie i... - zakończył wszystko jednym przeciągłym machnięciem różdżki. Uczniowie zakończyli dzisiejszy występ, a profesor Flitwick spojrzał na nich z wesołymi iskierkami w oczach. - Wspaniale, jestem naprawdę zachwycony Waszym występem, kochani. Bardzo bym prosił byście na następne zajęcia przygotowali swoje ulubione piosenki i przedstawili wedle swojego unikatowego pomysłu. Niech to będą Wasze indywidualne projekty. Dziękuję Wam za dzisiejsze spotkanie i do zobaczenia. Możecie się rozejść.
I tak wszyscy powoli zaczęli kierować się w stronę wyjścia.
[z/t dla wszystkich]
- A teraz...refren...nie trzeba eliksiru ani zaklęcia by otrzymać kawałek szczęścia, bo wśród niespokojnej nocy, nawet mała iskra światła odgoni kłopoty... - podpowiadał im cicho niziutki nauczyciel. - Liv o oktawę wyżej i będzie znakomicie. O, właśnie tak. A teraz głośniejsze niech będzie brzmienie gitar i...teraz ciszej. Czas na pianino. Bardzo ładne wejście, panno Nightmare. O właśnie i... - zakończył wszystko jednym przeciągłym machnięciem różdżki. Uczniowie zakończyli dzisiejszy występ, a profesor Flitwick spojrzał na nich z wesołymi iskierkami w oczach. - Wspaniale, jestem naprawdę zachwycony Waszym występem, kochani. Bardzo bym prosił byście na następne zajęcia przygotowali swoje ulubione piosenki i przedstawili wedle swojego unikatowego pomysłu. Niech to będą Wasze indywidualne projekty. Dziękuję Wam za dzisiejsze spotkanie i do zobaczenia. Możecie się rozejść.
I tak wszyscy powoli zaczęli kierować się w stronę wyjścia.
[z/t dla wszystkich]
- Natalie Dark
Re: Sala Klubu Magii Nut
Pon Mar 07, 2016 6:26 pm
(między lekcjami) 15 maja 1978 roku
Jak zwykle włóczyła się po szkole samotnie. W ciągu tych siedmiu lat jakoś nie zdołała sobie znaleźć żadnej "najlepszej przyjaciółki na zawsze", z którą chodziłaby razem do łazienki i która nie odstępowałaby jej na krok. Niby ostatnio znalazła się Felice, ale nawet ona zajmowała się przez większość czasu swoimi sprawami. Natalie przemykała się więc korytarzami sama.
Dzisiaj postanowiła odwiedzić w wolnej chwili salę służącą do spotkań Klubu Magii Nut. Lubiła tu ćwiczyć także poza zajęciami, a ostatnio trochę to zaniedbała.
Otworzyła futerał i wyjęła z niego białe skrzypce i czarny smyczek. Wyprostowała się, układając je odpowiednio i po czym spróbowała je nastroić, a następnie zagrać coś łatwego na rozgrzewkę.
Skrzywiła się, gdy kilka dźwięków nie zabrzmiało tak, jak należy.
Musiałam naprawdę mało ostatnio grać. To przez te powtórki.
Westchnęła, przymykając powieki i skupiając się już tylko na grze. Nikogo w okolicy nie było, a nawet jeśli, nie zamierzała panikować, jeśli ktoś ją usłyszy. Nie należała do wstydliwych osób.
Jak zwykle włóczyła się po szkole samotnie. W ciągu tych siedmiu lat jakoś nie zdołała sobie znaleźć żadnej "najlepszej przyjaciółki na zawsze", z którą chodziłaby razem do łazienki i która nie odstępowałaby jej na krok. Niby ostatnio znalazła się Felice, ale nawet ona zajmowała się przez większość czasu swoimi sprawami. Natalie przemykała się więc korytarzami sama.
Dzisiaj postanowiła odwiedzić w wolnej chwili salę służącą do spotkań Klubu Magii Nut. Lubiła tu ćwiczyć także poza zajęciami, a ostatnio trochę to zaniedbała.
Otworzyła futerał i wyjęła z niego białe skrzypce i czarny smyczek. Wyprostowała się, układając je odpowiednio i po czym spróbowała je nastroić, a następnie zagrać coś łatwego na rozgrzewkę.
Skrzywiła się, gdy kilka dźwięków nie zabrzmiało tak, jak należy.
Musiałam naprawdę mało ostatnio grać. To przez te powtórki.
Westchnęła, przymykając powieki i skupiając się już tylko na grze. Nikogo w okolicy nie było, a nawet jeśli, nie zamierzała panikować, jeśli ktoś ją usłyszy. Nie należała do wstydliwych osób.
- Maggie Sulivan
Re: Sala Klubu Magii Nut
Pon Mar 07, 2016 6:46 pm
Ze spuszczoną głową zwiedzała zamek, tak naprawdę nie wiedząc co ze sobą zrobić. Irytek zachowywał się dziwnie i nie chciała z nim teraz rozmawiać (a raczej on z nią), Malcolma dawno nie spotkała, a Felice najprawdopodobniej uczy się do egzaminów i Maggie nie chciała jej w tym przeszkadzać. Zwiedziła już parter, pierwsze piętro, drugie, trzecie, więc siłą rzeczy, teraz przyszła kolej na czwarte. Sunęła cicho korytarzem od czasu do czasu zatrzymując się przy obrazach, aby z każdym z nich zamienić kilka słów. Nawet jeśli miała powiedzieć im jedyne krótkie "dzień dobry". Większość z nich już nie patrzyła się na nią dziwnie i nie szeptali za jej plecami, co duszyczce naprawdę odpowiadało.
W pewnym momencie usłyszała dźwięk skrzypiec, dochodzący... z sali w której odbywały się spotkania Klubu Magii Nut. Maggie od zawsze uwielbiała muzykę i kiedy tylko klub został otwarty od razu zaczęła na niego przylatywać tylko po to, aby usłyszeć uzdolnionych muzycznie uczniów. Nie wiedziała jednak, że dzisiejszego dnia odbywa się kolejne spotkanie.
Marszcząc lekko brwi, przeleciała przez ścianę, aby znaleźć się w pomieszczeniu, w którym... grała tylko... Natalie?
Przekręciła lekko głowę i usiadła na jakimś wolnym krześle. Nie miała zamiaru jej przeszkadzać. Może nawet w porę uda jej się uciec, nim Ślizgonka ją zauważy?
W pewnym momencie usłyszała dźwięk skrzypiec, dochodzący... z sali w której odbywały się spotkania Klubu Magii Nut. Maggie od zawsze uwielbiała muzykę i kiedy tylko klub został otwarty od razu zaczęła na niego przylatywać tylko po to, aby usłyszeć uzdolnionych muzycznie uczniów. Nie wiedziała jednak, że dzisiejszego dnia odbywa się kolejne spotkanie.
Marszcząc lekko brwi, przeleciała przez ścianę, aby znaleźć się w pomieszczeniu, w którym... grała tylko... Natalie?
Przekręciła lekko głowę i usiadła na jakimś wolnym krześle. Nie miała zamiaru jej przeszkadzać. Może nawet w porę uda jej się uciec, nim Ślizgonka ją zauważy?
- Natalie Dark
Re: Sala Klubu Magii Nut
Pon Mar 07, 2016 7:05 pm
Skupiła się na granym z pamięci utworze. Nie potrzebowała do tego nut, które leżały rozłożone gdzieś obok. Przerabiała go już przecież tyle razy. Setki razy w przeciągu ostatnich lat. To dlatego wychodził jej już tak dobrze, mimo iż nie należał do najłatwiejszych, a Darkówna nie poświęcała na ćwiczenia wielu godzin. Nie miała już na to czasu, a szkoda. Lubiła grać, ale niestety ten instrument był strasznie wymagający.
Zawsze pod górkę. Jak gdyby łatwiejsze ścieżki się nie liczyły.
Umiała przecież grać też na gitarze i fortepianie, jednak to na skrzypcach się zawsze skupiała. Tamto, to były tylko podstawy. Najprostsze i niezbyt szybkie utwory, które grała jedynie okazjonalnie i chyba nawet specjalnie nie ćwiczyła. O skrzypcach jednak pamiętała i o nie dbała. Grała przynajmniej dwa razy w tygodniu, choć i to wydawało jej się strasznie mało.
Naprawdę szkoda...
Zabrzmiały ostatnie nuty utworu, a dziewczyna otworzyła oczy. Muzyka urwała się tak gwałtownie, że chyba tylko grający mógł mieć świadomość, że nie jest to dopiero połowa.
Uniosła brwi z zaskoczenia. Nie spodziewała się tu nikogo zobaczyć, a tymczasem przed nią siedziała zjawa, którą Ślizgonka zamierzała dzisiaj znaleźć.
- Maggie - wyrwało się z jej ust zaraz, gdy ją dostrzegła.
Uśmiechnęła się delikatnie i przyjaźnie jeszcze zanim przypomniała sobie o zleconym jej zadaniu.
- Wiesz, miałam cię dzisiaj szukać - zagaiła, chowając instrument i zapinając futerał.
Zawsze pod górkę. Jak gdyby łatwiejsze ścieżki się nie liczyły.
Umiała przecież grać też na gitarze i fortepianie, jednak to na skrzypcach się zawsze skupiała. Tamto, to były tylko podstawy. Najprostsze i niezbyt szybkie utwory, które grała jedynie okazjonalnie i chyba nawet specjalnie nie ćwiczyła. O skrzypcach jednak pamiętała i o nie dbała. Grała przynajmniej dwa razy w tygodniu, choć i to wydawało jej się strasznie mało.
Naprawdę szkoda...
Zabrzmiały ostatnie nuty utworu, a dziewczyna otworzyła oczy. Muzyka urwała się tak gwałtownie, że chyba tylko grający mógł mieć świadomość, że nie jest to dopiero połowa.
Uniosła brwi z zaskoczenia. Nie spodziewała się tu nikogo zobaczyć, a tymczasem przed nią siedziała zjawa, którą Ślizgonka zamierzała dzisiaj znaleźć.
- Maggie - wyrwało się z jej ust zaraz, gdy ją dostrzegła.
Uśmiechnęła się delikatnie i przyjaźnie jeszcze zanim przypomniała sobie o zleconym jej zadaniu.
- Wiesz, miałam cię dzisiaj szukać - zagaiła, chowając instrument i zapinając futerał.
- Maggie Sulivan
Re: Sala Klubu Magii Nut
Pon Mar 07, 2016 7:19 pm
Drgnęła gwałtownie i prawie przeleciała przez krzesło, gdy w pewnym momencie muzyka nagle się urwała, a para oczu wylądowała na jej półprzezroczystym ciele. To nie tak miało wyglądać... Gdy piosenka dobiegała końca, duszyczka miała uciec, aby nie pokazać Natalie, że wsłuchuje się w graną przez nią muzykę. Maggie nie wzięła jednak pod uwagę faktu, że piosenka skończy się tak szybko, albo, że zostanie urwana w połowie.
- Natalie...
Odezwała się cicho, wlepiając wzrok w podłogę.
- Przepraszam, że nie powiedziałam ci, że tu jestem, ale nie chciałam przeszkadzać...
Starała się szybko wytłumaczyć, chociaż na dobrą sprawę wymówka była dość marna. Zacznijmy od tego, że w ogóle nie powinna jej podsłuchiwać.
- Coś się stało?
Zapytała cicho i odważyła się unieść wzrok na postać Ślizgonki.
- Natalie...
Odezwała się cicho, wlepiając wzrok w podłogę.
- Przepraszam, że nie powiedziałam ci, że tu jestem, ale nie chciałam przeszkadzać...
Starała się szybko wytłumaczyć, chociaż na dobrą sprawę wymówka była dość marna. Zacznijmy od tego, że w ogóle nie powinna jej podsłuchiwać.
- Coś się stało?
Zapytała cicho i odważyła się unieść wzrok na postać Ślizgonki.
- Natalie Dark
Re: Sala Klubu Magii Nut
Pon Mar 07, 2016 7:48 pm
Pokręciła głową i lekko zmarszczyła brwi.
- Nie, nie. Nic nie szkodzi -przerwała jej próby wytłumaczenia się. Bynajmniej, nie powiedziała tego w niegrzeczny sposób. Po prostu, dała jej do zrozumienia, że dziewczyna nie musi się tłumaczyć.
W tej chwili Natalie mało obchodziło, dlaczego duszyczka siedziała tutaj po cichu i się jej przysłuchiwała. Za bardzo radowała się faktem, że nie będzie przynajmniej musiała ganiać po Hogwarcie w poszukiwaniu jej.
- Na przyszłość jednak pamiętaj, by dać znać, że się pojawiłaś. Niestety, nie słychać cię z daleka. - Uśmiechnęła się jednym kącikiem ust i wstała z krzesła by obejść ławkę i przysiąść na stoliku.
Darkówna nie spuszczała wzroku z lekko przezroczystej postaci. Starała się wymyślić, jak w miarę naturalnie zacząć temat.
Na początek informacje. Pewnie z nią rozmawiał, ale o tym mi nie opowiedział, a to może być istotne.
- Widziałaś się dzisiaj z Irytkiem? - Zaczęła od dość standardowego pytania. Skoro już powiedziała, że ma do niej sprawę, to przynajmniej nie musiała obchodzić tego tematu naokoło.
Skrzyżowała ręce na piersi.
- Znowu chciał żebym porozmawiała z tobą jako dyplomata, bo widocznie bał się, że coś schrzani. Stąd wnioskuję, że rozmawialiście i mogło to nie wyglądać najlepiej. - Nie była złośliwa. Miała spokojny i może nawet trochę zatroskany głos. W sumie, to trochę się martwiła... o niego.
Zamilkła na moment, czekając na jej odpowiedź. Chciała wybadać sytuację zanim zacznie mówić coś od siebie. Jak zwykle z resztą.
- Nie, nie. Nic nie szkodzi -przerwała jej próby wytłumaczenia się. Bynajmniej, nie powiedziała tego w niegrzeczny sposób. Po prostu, dała jej do zrozumienia, że dziewczyna nie musi się tłumaczyć.
W tej chwili Natalie mało obchodziło, dlaczego duszyczka siedziała tutaj po cichu i się jej przysłuchiwała. Za bardzo radowała się faktem, że nie będzie przynajmniej musiała ganiać po Hogwarcie w poszukiwaniu jej.
- Na przyszłość jednak pamiętaj, by dać znać, że się pojawiłaś. Niestety, nie słychać cię z daleka. - Uśmiechnęła się jednym kącikiem ust i wstała z krzesła by obejść ławkę i przysiąść na stoliku.
Darkówna nie spuszczała wzroku z lekko przezroczystej postaci. Starała się wymyślić, jak w miarę naturalnie zacząć temat.
Na początek informacje. Pewnie z nią rozmawiał, ale o tym mi nie opowiedział, a to może być istotne.
- Widziałaś się dzisiaj z Irytkiem? - Zaczęła od dość standardowego pytania. Skoro już powiedziała, że ma do niej sprawę, to przynajmniej nie musiała obchodzić tego tematu naokoło.
Skrzyżowała ręce na piersi.
- Znowu chciał żebym porozmawiała z tobą jako dyplomata, bo widocznie bał się, że coś schrzani. Stąd wnioskuję, że rozmawialiście i mogło to nie wyglądać najlepiej. - Nie była złośliwa. Miała spokojny i może nawet trochę zatroskany głos. W sumie, to trochę się martwiła... o niego.
Zamilkła na moment, czekając na jej odpowiedź. Chciała wybadać sytuację zanim zacznie mówić coś od siebie. Jak zwykle z resztą.
- Maggie Sulivan
Re: Sala Klubu Magii Nut
Wto Mar 08, 2016 9:49 am
Wzdrygnęła się słysząc imię rudzielca. Tego było już za dużo!
- No błagam cię! Nie zaczynaj znowu go tłumaczyć!
Wstała gwałtownie z krzesła z nieokreślonym wyrazem, wymalowanym na jej twarzy. To już nie pierwszy raz kiedy zamiast porozmawiać z nią, idzie skarżyć się do Ślizgonki, która potem ma wyjaśniać wszystko zjawie.
- Dlaczego to zawsze to ciebie leci, kiedy ma jakieś problemy? Czemu nie może zaufać mi na tyle, żeby porozmawiać ze mną?
Chwilę wpatrywała się w postać dziewczyny, następnie odwracając od niej spojrzenie i podlatując do pianina, które stało w rogu klasy. Powoli przejechała opuszkami palców po wszystkich klawiszach lekko się uśmiechając.
- Umiesz grać na tym?
Zmieniła temat i usiadła na małym krzesełku przed instrumentem, a palcem wskazującym nacisnęła kilka losowych klawiszy. Za życia nigdy nie miała okazji zagrać na czymś takim, a kiedy stała się duchem, mogła się tylko temu przysłuchiwać. Gdy nacisnęła ostatni klawisz na jej twarzy, pojawił się dumny uśmiech, chociaż było widać, że skupienie się na zagraniu kilku nut było dla niej jeszcze trudne.
- No błagam cię! Nie zaczynaj znowu go tłumaczyć!
Wstała gwałtownie z krzesła z nieokreślonym wyrazem, wymalowanym na jej twarzy. To już nie pierwszy raz kiedy zamiast porozmawiać z nią, idzie skarżyć się do Ślizgonki, która potem ma wyjaśniać wszystko zjawie.
- Dlaczego to zawsze to ciebie leci, kiedy ma jakieś problemy? Czemu nie może zaufać mi na tyle, żeby porozmawiać ze mną?
Chwilę wpatrywała się w postać dziewczyny, następnie odwracając od niej spojrzenie i podlatując do pianina, które stało w rogu klasy. Powoli przejechała opuszkami palców po wszystkich klawiszach lekko się uśmiechając.
- Umiesz grać na tym?
Zmieniła temat i usiadła na małym krzesełku przed instrumentem, a palcem wskazującym nacisnęła kilka losowych klawiszy. Za życia nigdy nie miała okazji zagrać na czymś takim, a kiedy stała się duchem, mogła się tylko temu przysłuchiwać. Gdy nacisnęła ostatni klawisz na jej twarzy, pojawił się dumny uśmiech, chociaż było widać, że skupienie się na zagraniu kilku nut było dla niej jeszcze trudne.
- Natalie Dark
Re: Sala Klubu Magii Nut
Wto Mar 08, 2016 10:12 am
Westchnęła ciężko.
I znowu konfrontacja z kobiecymi humorami. To już chyba nawet nie hormony, bo na duchy nie powinny działać. Z drugiej strony, ona jest zamrożona w wieku dojrzewania. Jakiś koszmar.
Na pytanie przewróciła oczami i również oderwała się od ławki. Przeszła powoli kilka kroków w nieokreślonym celu i wpatrując się w sufit.
- On jest pamiętliwy. Raz. RAZ zmieniłam przy nim zdanie, a on wciąż wypomina mi niezdecydowanie. Ile razy ty to zrobiłaś? - zapytała retorycznie i kontynuowała, nie robiąc zbyt długiej pauzy.
- Porównajmy choćby sytuację, gdy wkurzyłaś się na tyle, by go uderzyć. Po tym zajściu opuściłaś pomieszczenie i się przed nim ukryłaś, a on nie rozumiał, co się dzieje. Też go kiedyś odruchowo zdzieliłam po głowie. A kilka sekund później znów trzymałam nerwy na wodzy, tłumacząc mu za co dostał. Dostrzegasz różnicę? - Spojrzała na nią, unosząc jedną brew. Dziewczyna była już przy instrumencie.
Darkówna również ruszyła niespiesznie w jego stroną. Na jej twarzy zarysował się delikatny uśmiech, gdy usłyszała pierwsze dźwięki.
- A więc potrafisz poruszać przedmioty? Cieszę się, że uczysz się czegoś. Wieczność, nie mogąc wpływać na otoczenie musiałaby być nudna - stwierdziła, siadając na stojącym przy instrumencie krzesełku.
Zagrała jedną ręką prostą melodię, którą nauczył ją ojciec, gdy miała dziewięć lat.
- Nie ćwiczę, ale kilka prostych utworów potrafię zagrać - przyznała zgodnie z prawdą.
I znowu konfrontacja z kobiecymi humorami. To już chyba nawet nie hormony, bo na duchy nie powinny działać. Z drugiej strony, ona jest zamrożona w wieku dojrzewania. Jakiś koszmar.
Na pytanie przewróciła oczami i również oderwała się od ławki. Przeszła powoli kilka kroków w nieokreślonym celu i wpatrując się w sufit.
- On jest pamiętliwy. Raz. RAZ zmieniłam przy nim zdanie, a on wciąż wypomina mi niezdecydowanie. Ile razy ty to zrobiłaś? - zapytała retorycznie i kontynuowała, nie robiąc zbyt długiej pauzy.
- Porównajmy choćby sytuację, gdy wkurzyłaś się na tyle, by go uderzyć. Po tym zajściu opuściłaś pomieszczenie i się przed nim ukryłaś, a on nie rozumiał, co się dzieje. Też go kiedyś odruchowo zdzieliłam po głowie. A kilka sekund później znów trzymałam nerwy na wodzy, tłumacząc mu za co dostał. Dostrzegasz różnicę? - Spojrzała na nią, unosząc jedną brew. Dziewczyna była już przy instrumencie.
Darkówna również ruszyła niespiesznie w jego stroną. Na jej twarzy zarysował się delikatny uśmiech, gdy usłyszała pierwsze dźwięki.
- A więc potrafisz poruszać przedmioty? Cieszę się, że uczysz się czegoś. Wieczność, nie mogąc wpływać na otoczenie musiałaby być nudna - stwierdziła, siadając na stojącym przy instrumencie krzesełku.
Zagrała jedną ręką prostą melodię, którą nauczył ją ojciec, gdy miała dziewięć lat.
- Nie ćwiczę, ale kilka prostych utworów potrafię zagrać - przyznała zgodnie z prawdą.
- Maggie Sulivan
Re: Sala Klubu Magii Nut
Wto Mar 08, 2016 10:45 am
Przykro mi bardzo, że Maggie wybrała sobie taki, a nie inny czas na śmierć. Przecież mogła poprosić Ślizgonkę, żeby poczekała jeszcze kilka lat z jej uśmierceniem. Może Sulivan w końcu by dorosła i uwolniła się z dziecinnych humorków.
- Każdy zmienia zdanie, kiedy usłyszy coś, czego nie powinien. Poza tym, nic mu nie zrobiłam dzisiejszego dnia, a on traktuje mnie jak powietrze... Jak robił to przez osiemnaście lat...
Westchnęła, spuszczając głowę i wpatrując się w posadzkę.
- Nie porównuj mnie do ciebie.
Obie dziewczyny różniły się we... wszystkim. Dosłownie. Inny charakter, wygląd, poczucie humoru, sposób życia. WSZYSTKO było inne.
- Trochę.
Przyznała krótko, nie tłumacząc Ślizgonce niczego więcej. Nie wydawało jej się, że musiała wyjaśniać wszystko Natalie. Nie była jej przyjaciółką, a nawet nie koleżanką. Ot, znajome, które czasem zamieniały ze sobą kilka zdań. Maggie nie czuła potrzeby, aby wspominać o umiejętnościach, a także o tym, że poruszanie materiałami ogranicza się tylko na skupieniu swojej energii na palcu wskazującym. Może z biegiem czasu w końcu uda jej się dojść do czegoś więcej, ale na razie, duszyczka cieszyła się, że może używać przynajmniej jednego palca. Zawsze to coś.
- Każdy zmienia zdanie, kiedy usłyszy coś, czego nie powinien. Poza tym, nic mu nie zrobiłam dzisiejszego dnia, a on traktuje mnie jak powietrze... Jak robił to przez osiemnaście lat...
Westchnęła, spuszczając głowę i wpatrując się w posadzkę.
- Nie porównuj mnie do ciebie.
Obie dziewczyny różniły się we... wszystkim. Dosłownie. Inny charakter, wygląd, poczucie humoru, sposób życia. WSZYSTKO było inne.
- Trochę.
Przyznała krótko, nie tłumacząc Ślizgonce niczego więcej. Nie wydawało jej się, że musiała wyjaśniać wszystko Natalie. Nie była jej przyjaciółką, a nawet nie koleżanką. Ot, znajome, które czasem zamieniały ze sobą kilka zdań. Maggie nie czuła potrzeby, aby wspominać o umiejętnościach, a także o tym, że poruszanie materiałami ogranicza się tylko na skupieniu swojej energii na palcu wskazującym. Może z biegiem czasu w końcu uda jej się dojść do czegoś więcej, ale na razie, duszyczka cieszyła się, że może używać przynajmniej jednego palca. Zawsze to coś.
- Natalie Dark
Re: Sala Klubu Magii Nut
Wto Mar 08, 2016 11:11 am
Pokiwała głową. Rozumiała to, ale poltergeist już nie i własnie w tym tkwił problem. Dla niego zmiany zdania Sulivan to była czarna magia, którą ktoś musiał mu objaśniać.
- Porównywanie nas nie ma sensu. Różnimy się we wszystkim, jak zauważyłam. - W tym jak widać obie się zgadzały. Co prawda, uparta osoba mogłaby zacząć wymieniać podobieństwa pokroju "obie są dziewczynami", ale to przecież nie o to chodziło. Pod względem psychicznym różniły się diametralnie.
Wzięła głębszy wdech, bo szykowała się przed nią dłuższa przemowa.
- Chciałam ci po prostu wytłumaczyć, dlaczego on się tak zachowuje. Nie, nie powiedział mi tego. Sama to dostrzegłam. Zasadniczo, on mi się nie zwierza. Po prostu umiem czytać między wierszami i to dla niego wygodne. Dziś zamieniłam z nim może trzy z dania, ale to wystarczyło, bym zrozumiała, o co chodzi i mogła to wyjaśnić tobie. - Mówiła powoli i spokojnie, wpatrując się w ścianę przed sobą.
- Potrzebuje czasu, bo chce sobie przemyśleć kilka spraw. Chciał ci to przekazać, ale bał się, że może cię tym jakoś urazić. Dlatego ja go teraz tłumaczę. Mniejsze szanse, że palnę coś, co opacznie zrozumiesz, a jeśli nawet, to przynajmniej to zauważę i naprawię. - Odwróciła wreszcie głowę w kierunku zjawy i na nią spojrzała.
- Nie wiem, co kotłuje się teraz pod jego rudą czupryną i on sam pewnie nie jest tego pewien, ale musi to przemyśleć na osobności. Dlatego nie martw się, jeśli nie będziesz go zbyt często widywać. To mu przejdzie. - Uśmiechnęła się delikatnie, jakby na pocieszenie.
Nawet nie zauważyła, że gdzieś w połowie monologu wyjęła z kieszeni srebrny medalion i zaczęła się nim bawić. Nie był on na razie widoczny dla Maggie, bo ręka Ślizgonki spoczywała luźno zwieszona za jej udem, po przeciwnej stronie niż stała duszyczka.
- Porównywanie nas nie ma sensu. Różnimy się we wszystkim, jak zauważyłam. - W tym jak widać obie się zgadzały. Co prawda, uparta osoba mogłaby zacząć wymieniać podobieństwa pokroju "obie są dziewczynami", ale to przecież nie o to chodziło. Pod względem psychicznym różniły się diametralnie.
Wzięła głębszy wdech, bo szykowała się przed nią dłuższa przemowa.
- Chciałam ci po prostu wytłumaczyć, dlaczego on się tak zachowuje. Nie, nie powiedział mi tego. Sama to dostrzegłam. Zasadniczo, on mi się nie zwierza. Po prostu umiem czytać między wierszami i to dla niego wygodne. Dziś zamieniłam z nim może trzy z dania, ale to wystarczyło, bym zrozumiała, o co chodzi i mogła to wyjaśnić tobie. - Mówiła powoli i spokojnie, wpatrując się w ścianę przed sobą.
- Potrzebuje czasu, bo chce sobie przemyśleć kilka spraw. Chciał ci to przekazać, ale bał się, że może cię tym jakoś urazić. Dlatego ja go teraz tłumaczę. Mniejsze szanse, że palnę coś, co opacznie zrozumiesz, a jeśli nawet, to przynajmniej to zauważę i naprawię. - Odwróciła wreszcie głowę w kierunku zjawy i na nią spojrzała.
- Nie wiem, co kotłuje się teraz pod jego rudą czupryną i on sam pewnie nie jest tego pewien, ale musi to przemyśleć na osobności. Dlatego nie martw się, jeśli nie będziesz go zbyt często widywać. To mu przejdzie. - Uśmiechnęła się delikatnie, jakby na pocieszenie.
Nawet nie zauważyła, że gdzieś w połowie monologu wyjęła z kieszeni srebrny medalion i zaczęła się nim bawić. Nie był on na razie widoczny dla Maggie, bo ręka Ślizgonki spoczywała luźno zwieszona za jej udem, po przeciwnej stronie niż stała duszyczka.
- Maggie Sulivan
Re: Sala Klubu Magii Nut
Wto Mar 08, 2016 11:44 am
- Nie można temu zaprzeczyć...
Maggie wiedziała, że nigdy nie będzie taka jak Natalie. Duszyczka często odzywała się wtedy, kiedy nie powinna i to zazwyczaj wpędzało ją w kłopoty. Nawet nie potrafiła porozumieć się z rudzielcem, którego kochała. Miło było usłyszeć Kocham Cię z ust poltergeista, ale zjawa coraz bardziej zastanawiała się, czy to co mówi Irytek jest prawdą. Może po prostu wyznawał jej miłość, nie rozumiejąc tych słów, aby przeprosić w ten sposób duszyczkę, bo zdążył już zauważyć jak te słowa na nią wpływają?
Przeniosła spojrzenia na swój mundurek i w ciszy wsłuchiwała się w słowa Natalie, bawiąc się nitką, wystającą z jej szaty. Owinęła nić wokół palca, zaraz ją puszczając.
- Natalie... Nie mów mi o co chodzi. Proszę. Jeśli Irytek sam się nie przełamie, to nigdy mi nie powie o co mu tak naprawdę chodzi.
Poprosiła cicho, naciskając ostrożnie biały klawisz, który był już nieco wytarty przez, zapewne, liczne użytkowanie.
- Jeżeli nie nauczy się mówić mi co tak naprawdę czuje, to jak się z nim dogadam, kiedy opuścisz szkołę?
Maggie wiedziała, że nigdy nie będzie taka jak Natalie. Duszyczka często odzywała się wtedy, kiedy nie powinna i to zazwyczaj wpędzało ją w kłopoty. Nawet nie potrafiła porozumieć się z rudzielcem, którego kochała. Miło było usłyszeć Kocham Cię z ust poltergeista, ale zjawa coraz bardziej zastanawiała się, czy to co mówi Irytek jest prawdą. Może po prostu wyznawał jej miłość, nie rozumiejąc tych słów, aby przeprosić w ten sposób duszyczkę, bo zdążył już zauważyć jak te słowa na nią wpływają?
Przeniosła spojrzenia na swój mundurek i w ciszy wsłuchiwała się w słowa Natalie, bawiąc się nitką, wystającą z jej szaty. Owinęła nić wokół palca, zaraz ją puszczając.
- Natalie... Nie mów mi o co chodzi. Proszę. Jeśli Irytek sam się nie przełamie, to nigdy mi nie powie o co mu tak naprawdę chodzi.
Poprosiła cicho, naciskając ostrożnie biały klawisz, który był już nieco wytarty przez, zapewne, liczne użytkowanie.
- Jeżeli nie nauczy się mówić mi co tak naprawdę czuje, to jak się z nim dogadam, kiedy opuścisz szkołę?
- Natalie Dark
Re: Sala Klubu Magii Nut
Wto Mar 08, 2016 12:16 pm
Czy próba upodobnienia się do Ślizgonki mogła być czymś dobrym? Być może w niektórych kwestiach tak. W końcu Natalie była bardzo inteligentną, spostrzegawczą i mądrą młodą kobietą. Niby było z czego brać przykład. Niby.
W rzeczywistości nikomu nie życzyłaby stania się kimś takim, jak ona. Uznawała się za potwora i choć swojego stanu już nie żałowała, wolała innych przed podobnym chronić. Dlatego zajście przy lustrze tak ją przeraziło. Bała się, że Irytek też się podobny stanie. Na szczęście wyglądało na to, że jakoś dojdzie do normalności. No, nie licząc tych okazjonalnych prób pocięcia jej, ale na szczęście, nie słyszała by próbował przy kimś innym. To pozwalało mieć nadzieję, że wszystko się ułoży i rudzielec nie będzie stwarzał dla siebie zagrożenia, gdy Darkówna się oddali.
Pokiwała wolno głową, jakby nadal w zamyśleniu.
- Nie zamierzam go całkowicie wyręczać. Chciałam cię tylko uprzedzić, byś choć orientacyjnie wiedziała, co się dzieje i on wcale nie zamierza cię na stałe od siebie odsunąć. To tylko przejściowe - oświadczyła. Jej głos w takich chwilach mógł się wydawać naprawdę kojący i usypiający wszelką czujność. Ślizgonka zastanawiała się czasami, co stałoby się z rozmówcą, gdyby natychmiast po takim spokojnym wywodzie zaczęła przelewać w rozmówcę swój najgorszy jad.
O, jakie to mogłoby wywołać zniszczenie. Ludzie są tacy krusi. Zwłaszcza, gdy nie są gotowi na atak. Chyba nawet mnie coś takiego mogłoby zaboleć. Na szczęście, nawet mnie nie interesuje taki stopień podłości.
Podniosła się z miejsca, by znów przespacerować się po sali. Cały czas obracała w palcach medalion, którego łańcuszek nawet nie wysunął się z szaty całkowicie, co trochę przypominało zegarek kieszonkowy.
- Po pierwsze, wyjazd ze szkoły nie oznacza zerwania kontaktu. Nie nawiązuję łatwo bliższych relacji, więc gdy już jakieś się zawiążą, to o nie dbam i troszczę się o moich bliskich. Dlatego też będzie mógł na mnie liczyć jeszcze długo po tym. - Jej wzrok wydawał się dość nieobecny.
Wszystko przez to, że jej umysł znowu zajął się obmyślaniem planu odwiedzania szkoły i szukania wtedy poltergeista. Błąkanie się po budynku w poszukiwaniu go było niemożliwe. Zbyt duża szansa wykrycia. On też nie mógł przecież jej ot tak znaleźć, nie wiedząc nawet, że wpadnie. W takim razie spotkanie musiałoby być umówione.
Przy śniadaniu docierają sowy, a Irytek siedzi wtedy zwykle przy klepsydrach. Może Solitarios dałby się przekonać na dostarczenie mu listu. Niby nie przepada za takimi wyjątkami, ale przecież to nie byłoby aż takie kłopotliwe. Nie będzie go musiał szukać po zamku. Trafi do Wielkiej Sali, a kiedy jeszcze sprecyzuję; "Pod czerwoną klepsydrę", to już nie ma szans żeby go zgubił.
- Z resztą, po śmierci też mam jeszcze kilka rzeczy do zbadania na własnej skórze, więc możliwe, że nawet i za tysiąc lat będzie mógł na mnie liczyć - mruknęła nie do końca świadoma, że robi to na głos.
Zamyślenie - paskudna sprawa. Ciekawe czy matki Natalie i Felice też tak czasem robiły, bo dziewczętom zdarzało się to naprawdę często.
- Staram się nauczyć go radzenia sobie z ludźmi samodzielnie, ale to jeszcze długo potrwa, jeśli on nawet związków frazeologicznych nie pojmuje. - Zatrzymała się gwałtownie i zmarszczyła brwi, przypominając sobie o prowadzonej właśnie rozmowie.
Planami zajmę się później. Teraz muszę się skupić na chwili obecnej.
W rzeczywistości nikomu nie życzyłaby stania się kimś takim, jak ona. Uznawała się za potwora i choć swojego stanu już nie żałowała, wolała innych przed podobnym chronić. Dlatego zajście przy lustrze tak ją przeraziło. Bała się, że Irytek też się podobny stanie. Na szczęście wyglądało na to, że jakoś dojdzie do normalności. No, nie licząc tych okazjonalnych prób pocięcia jej, ale na szczęście, nie słyszała by próbował przy kimś innym. To pozwalało mieć nadzieję, że wszystko się ułoży i rudzielec nie będzie stwarzał dla siebie zagrożenia, gdy Darkówna się oddali.
Pokiwała wolno głową, jakby nadal w zamyśleniu.
- Nie zamierzam go całkowicie wyręczać. Chciałam cię tylko uprzedzić, byś choć orientacyjnie wiedziała, co się dzieje i on wcale nie zamierza cię na stałe od siebie odsunąć. To tylko przejściowe - oświadczyła. Jej głos w takich chwilach mógł się wydawać naprawdę kojący i usypiający wszelką czujność. Ślizgonka zastanawiała się czasami, co stałoby się z rozmówcą, gdyby natychmiast po takim spokojnym wywodzie zaczęła przelewać w rozmówcę swój najgorszy jad.
O, jakie to mogłoby wywołać zniszczenie. Ludzie są tacy krusi. Zwłaszcza, gdy nie są gotowi na atak. Chyba nawet mnie coś takiego mogłoby zaboleć. Na szczęście, nawet mnie nie interesuje taki stopień podłości.
Podniosła się z miejsca, by znów przespacerować się po sali. Cały czas obracała w palcach medalion, którego łańcuszek nawet nie wysunął się z szaty całkowicie, co trochę przypominało zegarek kieszonkowy.
- Po pierwsze, wyjazd ze szkoły nie oznacza zerwania kontaktu. Nie nawiązuję łatwo bliższych relacji, więc gdy już jakieś się zawiążą, to o nie dbam i troszczę się o moich bliskich. Dlatego też będzie mógł na mnie liczyć jeszcze długo po tym. - Jej wzrok wydawał się dość nieobecny.
Wszystko przez to, że jej umysł znowu zajął się obmyślaniem planu odwiedzania szkoły i szukania wtedy poltergeista. Błąkanie się po budynku w poszukiwaniu go było niemożliwe. Zbyt duża szansa wykrycia. On też nie mógł przecież jej ot tak znaleźć, nie wiedząc nawet, że wpadnie. W takim razie spotkanie musiałoby być umówione.
Przy śniadaniu docierają sowy, a Irytek siedzi wtedy zwykle przy klepsydrach. Może Solitarios dałby się przekonać na dostarczenie mu listu. Niby nie przepada za takimi wyjątkami, ale przecież to nie byłoby aż takie kłopotliwe. Nie będzie go musiał szukać po zamku. Trafi do Wielkiej Sali, a kiedy jeszcze sprecyzuję; "Pod czerwoną klepsydrę", to już nie ma szans żeby go zgubił.
- Z resztą, po śmierci też mam jeszcze kilka rzeczy do zbadania na własnej skórze, więc możliwe, że nawet i za tysiąc lat będzie mógł na mnie liczyć - mruknęła nie do końca świadoma, że robi to na głos.
Zamyślenie - paskudna sprawa. Ciekawe czy matki Natalie i Felice też tak czasem robiły, bo dziewczętom zdarzało się to naprawdę często.
- Staram się nauczyć go radzenia sobie z ludźmi samodzielnie, ale to jeszcze długo potrwa, jeśli on nawet związków frazeologicznych nie pojmuje. - Zatrzymała się gwałtownie i zmarszczyła brwi, przypominając sobie o prowadzonej właśnie rozmowie.
Planami zajmę się później. Teraz muszę się skupić na chwili obecnej.
- Maggie Sulivan
Re: Sala Klubu Magii Nut
Wto Mar 08, 2016 1:15 pm
W ciszy słuchała Natalie, nie będąc na tyle odważną, aby w jakikolwiek sposób jej przerwać. Spokojnie splotła dłonie na piersiach, nie chcąc jej pokazać, że słowa, które wydobywały się z jej ust, tak naprawdę w jakiś dziwny sposób raniły duszyczkę, psychicznie. Coraz bardziej zdawała sobie sprawę, że nie nadaje się na parę dla Irytka. Nie rozumie go i tak naprawdę poltergeist miał więcej wspólnego ze Ślizgonką niż z duszyczką.
Wciągnęła gwałtownie powietrze, kiedy Natalie wspomniała o tym, że może zostać duchem. Zamknęła na chwilę oczy, próbując się pogodzić z tą myślą. Jeżeli Ślizgonka stałaby się zjawą i została w Hogwarcie, Irytek bezapelacyjnie zostawiłby Maggie na rzecz Natalie, z którą potrafił doskonale się dogadać. Skoro i ona rozumiała dobrze rudzielca, to czy na świecie nie istniałaby bardziej dobrana para od nich? Bardzo wątpliwe. W jej głowie ciągle krążyły słowa szatynki "będzie mógł na mnie liczyć". Tak... Irytek będzie mógł liczyć na Natalie, bo z Maggie nawet nie chce porozmawiać.
Duszyczka nie zarejestrowała nawet kolejnych słów uczennicy, za bardzo będąc przygniecioną przez zazdrość, która kłębiła się gdzieś wewnątrz zjawy.
Policzyła w myślach od dziesięciu do zera, dodatkowo biorąc kolejny, uspokajający wdech. Starała się nie pokazać czarownicy, jak te słowa na nią wpłynęły.
Mimo wszystko Sulivan nie życzyła takiego istnienia nawet najgorszemu wrogowi. Skoro jednak Natalie wie co robi i co chce osiągnąć, Maggie nie miała prawa jej w tym przeszkadzać. Wiedziała jednak, że nigdy nie będą najlepszymi koleżankami, jeśli pomiędzy nimi będzie Irytek.
Kątem oka zauważyła jak dziewczyna obraca coś w palcach. Duszyczka powoli odwróciła się w jej stronę, wpatrując się w jej kieszeń. Coś jej to przypominało, tylko co...
- Mogę zobaczyć?
Zapytała cicho, marszcząc lekko oczy. Mogłaby przysiąść, że już to kiedyś, gdzieś widziała...
Wciągnęła gwałtownie powietrze, kiedy Natalie wspomniała o tym, że może zostać duchem. Zamknęła na chwilę oczy, próbując się pogodzić z tą myślą. Jeżeli Ślizgonka stałaby się zjawą i została w Hogwarcie, Irytek bezapelacyjnie zostawiłby Maggie na rzecz Natalie, z którą potrafił doskonale się dogadać. Skoro i ona rozumiała dobrze rudzielca, to czy na świecie nie istniałaby bardziej dobrana para od nich? Bardzo wątpliwe. W jej głowie ciągle krążyły słowa szatynki "będzie mógł na mnie liczyć". Tak... Irytek będzie mógł liczyć na Natalie, bo z Maggie nawet nie chce porozmawiać.
Duszyczka nie zarejestrowała nawet kolejnych słów uczennicy, za bardzo będąc przygniecioną przez zazdrość, która kłębiła się gdzieś wewnątrz zjawy.
Policzyła w myślach od dziesięciu do zera, dodatkowo biorąc kolejny, uspokajający wdech. Starała się nie pokazać czarownicy, jak te słowa na nią wpłynęły.
Mimo wszystko Sulivan nie życzyła takiego istnienia nawet najgorszemu wrogowi. Skoro jednak Natalie wie co robi i co chce osiągnąć, Maggie nie miała prawa jej w tym przeszkadzać. Wiedziała jednak, że nigdy nie będą najlepszymi koleżankami, jeśli pomiędzy nimi będzie Irytek.
Kątem oka zauważyła jak dziewczyna obraca coś w palcach. Duszyczka powoli odwróciła się w jej stronę, wpatrując się w jej kieszeń. Coś jej to przypominało, tylko co...
- Mogę zobaczyć?
Zapytała cicho, marszcząc lekko oczy. Mogłaby przysiąść, że już to kiedyś, gdzieś widziała...
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach