- Ventus Zabini
Re: Sala Klubu Magii Nut
Pią Sty 16, 2015 5:04 pm
Gdy usłyszał jak Rockers grała aż się nieznacznie uśmiechnął. O, patrzcie ten "pan wkurwu" wie co to uśmiech. No, no. Jaki postęp. Słuchał jej w milczeniu, bo i tak nikt by go nie usłyszał, a miał zamiar do niej podejść, ale uprzedził go jakiś chłopak, więc tylko wzruszył ramionami, z niewielką ulgą, bo nie bardzo trawił tą Ślizgonkę. Wystarczyło mu, że miał z nią styczność na treningach i meczach. Co za dużo ludzi to nie zdrowo, prawda? Mimo, że niektórzy mogą dać ci jakieś korzyści. Westchnął ciężko i dalej patrzył przez okno. Nie miał dzisiaj ochoty na nic, nie sądził, że tu się pojawi tyle osób, no ale cóż. W tym momencie pojawił się nauczyciel. Odwrócił się w jego stronę nieobecnym spojrzeniem popatrzył na ludzi. Nikogo prawie nie znał. No dobra pewnie kojarzył, ale teraz nie miał na to ochoty. Jedyna dziewczyna, którą był pewien, że znał to była Puchonka - Rose, czy coś w tym stylu, ale nie chciał do niej nawet zagadać.
- Caroline Rockers
Re: Sala Klubu Magii Nut
Pią Sty 16, 2015 9:05 pm
Robaki uciekały. Czyż to nie było piękne? Mieć taką moc! Taką siłę w swych rękach! Muzyka była nie tylko lekarstwem, była też bólem, smutkiem i tęsknotą przez co sama w sobie tworzyła realne niebezpieczeństwo. I każda osoba, która opuszczała salę dostarczała jej jedynie chorej radości. Do pewnego momentu, kiedy pojawił się wampir. Z początku nie zauważyła go zbyt skupiona na tym, co robiła. Dopiero kiedy ośmielił się dołączyć do niej, Caroline uniosła głowę a warkocz podskoczył do góry. Lodowe tęczówki błysnęły niebezpiecznie, kiedy zakończyła całość ostrzejszym riffem, niż powinna. Jego palce zacisnęły się na strunach, tworząc skutecznie tłumienie. Warknęła wściekle i wyszarpała gitarę z jego panowania, odkładając ją w kącie pomieszczenia. Po chwili wróciła na swoje miejsce, posyłając w stronę Sahira chłodny uśmiech.
A więc to tak? Zagubiony wampirek również dołączył do muzycznego chaosu?
Witamy więc w tej części, kiedy dusze zaczynają śpiewać swoim naturalnym głosem!
Poprzez dźwięki i słowa wypływa wszystko to, co powinno. Czasem coś bardziej interesującego, czasem też coś mniej. Czy tym razem będzie trucizna? A może jeden z ludzkich okruchów, które wciąż gdzieś tam głęboko tkwiły?
Jeśli sądzisz, że pozbawisz Królowej jej cierniowej korony wyższości to się mylisz. Możesz być zupełnie inny od ostatniego spotkania, ale to niczego nie zmienia.
Bowiem to ja jestem siłą najwyższą! I nawet słabość ta zwana ludzką powłoką tego nie zmieni.
Również nie odpowiedziała nic, nie zwracała też żadnej uwagi na resztę osób, które pozostały w sali.
Wielki błąd robicie nie doceniając rozdarcia białej kartki z historią. Jeśli sądzicie, że szczęście i życie wasze będzie wieczne to grubo się mylicie. Uważacie że tkwię w swym egocentrycznym świecie i nie mam jak Was dosięgnąć?
Mylicie się, bowiem Śmierć pamięta o swoich wszystkich planach wobec ludzi.
Kiedy dołączył do nich profesor Flitwick, C. przysunęła się minimalnie do tego koła, niemalże ze znużeniem wpatrując w poszczególne twarze.
A więc to tak? Zagubiony wampirek również dołączył do muzycznego chaosu?
Witamy więc w tej części, kiedy dusze zaczynają śpiewać swoim naturalnym głosem!
Poprzez dźwięki i słowa wypływa wszystko to, co powinno. Czasem coś bardziej interesującego, czasem też coś mniej. Czy tym razem będzie trucizna? A może jeden z ludzkich okruchów, które wciąż gdzieś tam głęboko tkwiły?
Jeśli sądzisz, że pozbawisz Królowej jej cierniowej korony wyższości to się mylisz. Możesz być zupełnie inny od ostatniego spotkania, ale to niczego nie zmienia.
Bowiem to ja jestem siłą najwyższą! I nawet słabość ta zwana ludzką powłoką tego nie zmieni.
Również nie odpowiedziała nic, nie zwracała też żadnej uwagi na resztę osób, które pozostały w sali.
Wielki błąd robicie nie doceniając rozdarcia białej kartki z historią. Jeśli sądzicie, że szczęście i życie wasze będzie wieczne to grubo się mylicie. Uważacie że tkwię w swym egocentrycznym świecie i nie mam jak Was dosięgnąć?
Mylicie się, bowiem Śmierć pamięta o swoich wszystkich planach wobec ludzi.
Kiedy dołączył do nich profesor Flitwick, C. przysunęła się minimalnie do tego koła, niemalże ze znużeniem wpatrując w poszczególne twarze.
- Kim Miracle
Re: Sala Klubu Magii Nut
Nie Sty 18, 2015 5:04 pm
Cały świat zniknął. Każdy dookoła się rozpłyną jak mgła. Nie ma nic oprócz tych ostrych dźwięków panny Rockers. Wiedziała, że ta osoba jest inna niż ona, ale jeśli chodzi o muzykę jej się podoba każda, nawet ta przez, którą każdy ucieka. Nikt nie chce słuchać czegoś takiego. Zostawmy ten stan, który każdego straszył. Zostawmy Krukona, który się do niego dołączmy, a skupmy się na rzeczach teraźniejszych, ponieważ w tym momencie wszedł nauczyciel. Nie zwróciła uwagi na to, że się spóźnił, ponieważ ona też potrafi się spóźniać i często się jej to zdarza. A co jeśli miał coś ważnego? Co jeśli musiał rozdzielić uczniów, albo schody powiodły go w inne miejsce i miał kłopot z dotarciem? Ważne, że przyszedł, czyż nie?
Wstała szybko na słowa nauczyciela i przysunęła do kółka dwa krzesła tym samym dając miejsce Luthiasowi. Usiadła i poczekała, aż każdy się zbierze. Chciała się jako pierwsza przedstawić, więc czemu nie wyjść z inicjatywą? W prawdzie większość osób już zna, więc każdy wie jaka ona jest, ale jej to nie przeszkadzało. Zapomniała wstać, ale zaczęła już mówić, gdy tylko zrobiło się cicho.
- Jestem Kim Miracle. Moja styczność z muzyką zaczęła się, gdy miałam ok. 8 lat. Mój przyjaciel grał na gitarze i strasznie lubiłam go słuchać. Często pisał teksty piosenek, które śpiewałam, a z czasem nauczył też mnie gry na gitarze akustycznej - pociągnęła za struny swojej gitary, którą cały czas trzymała ją w dłoniach.- Razem z nim często śpiewałam w parku do jego gry. Nadal to robimy - uśmiechnęła się szeroko.
W prawdzie było to bolesne wspomnienie, ponieważ wiązało się z Danielem, z chwilami, które nie wrócą, ponieważ on nie chce jej znać.
Wstała szybko na słowa nauczyciela i przysunęła do kółka dwa krzesła tym samym dając miejsce Luthiasowi. Usiadła i poczekała, aż każdy się zbierze. Chciała się jako pierwsza przedstawić, więc czemu nie wyjść z inicjatywą? W prawdzie większość osób już zna, więc każdy wie jaka ona jest, ale jej to nie przeszkadzało. Zapomniała wstać, ale zaczęła już mówić, gdy tylko zrobiło się cicho.
- Jestem Kim Miracle. Moja styczność z muzyką zaczęła się, gdy miałam ok. 8 lat. Mój przyjaciel grał na gitarze i strasznie lubiłam go słuchać. Często pisał teksty piosenek, które śpiewałam, a z czasem nauczył też mnie gry na gitarze akustycznej - pociągnęła za struny swojej gitary, którą cały czas trzymała ją w dłoniach.- Razem z nim często śpiewałam w parku do jego gry. Nadal to robimy - uśmiechnęła się szeroko.
W prawdzie było to bolesne wspomnienie, ponieważ wiązało się z Danielem, z chwilami, które nie wrócą, ponieważ on nie chce jej znać.
- Anabell Nightmare
Re: Sala Klubu Magii Nut
Pon Sty 19, 2015 8:01 pm
Spojrzała na chłopaka i uśmiechnęła się korzystając z jego pomocy. Kiedy wziął krzesła usiadła na nim i rozejrzała się, chyba ktoś wyszedł,bo wydawało się jej iż jest mniej ludzi niż na samym początku. Kiedy Kim zaczęła mówić uśmiechnęła się lekko pod nosem.
-Ja nazywam się Anabell Nightmare. Zainteresowanie muzyką było od najmniejszych lat i koło siódmego roku życia ojciec kupił perkusję. Zaczęłam więc na niej grać i tak już mi zostało. Jako samouk wszystkiego nauczyłam się na próbach i błędach. - Uśmiechała się pod nosem, były to dla niej najmilsze i najciekawsze wspomnienia. Ile razy słyszała "Ana nie graj uszy mi pękają!". Wtedy robiła kilka dni przerwy, a potem było już tylko kilkugodzinne granie na perkusji. Oj tak bardzo lubi grać na tym instrumencie. Posłała uśmiech Stevemu by zachęcić go do rozmowy. W końcu i tak niewiele było osób, które zaczęły cokolwiek mówić o sobie i swoich zainteresowaniach muzyką.
-Ja nazywam się Anabell Nightmare. Zainteresowanie muzyką było od najmniejszych lat i koło siódmego roku życia ojciec kupił perkusję. Zaczęłam więc na niej grać i tak już mi zostało. Jako samouk wszystkiego nauczyłam się na próbach i błędach. - Uśmiechała się pod nosem, były to dla niej najmilsze i najciekawsze wspomnienia. Ile razy słyszała "Ana nie graj uszy mi pękają!". Wtedy robiła kilka dni przerwy, a potem było już tylko kilkugodzinne granie na perkusji. Oj tak bardzo lubi grać na tym instrumencie. Posłała uśmiech Stevemu by zachęcić go do rozmowy. W końcu i tak niewiele było osób, które zaczęły cokolwiek mówić o sobie i swoich zainteresowaniach muzyką.
- Steve Fluffy
Re: Sala Klubu Magii Nut
Pon Sty 19, 2015 8:35 pm
Skoro wszyscy się przedstawiali, Stefek postanowił zrobić to samo. Jego powód bycia w tym klubie był bardzo błahy, ponieważ właśnie na niego patrzył (a spoglądał na samego profesora Flitwicka).
- Steve Fluffy – przedstawił się, chociaż wątpił, aby ktokolwiek z zebranych go nie znał, chociażby z nazwiska. Grał na pozycji obrońcy i to już od kilku sezonów. – Jestem tutaj, ponieważ pan profesor Flitwick podsłuchał mnie, jak śpiewam pod prysznicem. To był najdziwniejszy moment w całym moim życiu. – Pokręcił głową. Wolał nie powracać do tego przedziwnego wspomnienia. Po wygranym meczu udał się od razu do szatni. Chwycił za ręcznik, poszedł pod prysznic. Miał nadzieję, że nikt nie będzie mu przeszkadzał. Inni członkowie drużyny zwykle ignorowali śpiewy Fluffy’ego. Tym razem ktoś na niego zwrócił uwagę… Profesor od zaklęć oraz opiekun Ravenclawu. Pamiętał jak zasłaniał się zasłonką od prysznica. Prawie przeżył zawał.
- Nie wiem odkąd interesuję się muzyką. Ona po prostu była jako tło każdej mojej czynności. Moja mama uwielbia słuchać radia. Nigdy wcześniej nie wiedziałem, że potrafię śpiewać. Do tej pory właściwie w to nie wierzę. Za to lubię tańczyć, o ile nie wyginają mi się nogi i nie prześladuje mnie pech. – Tyle miał do powiedzenia. Próbował sobie przypomnieć coś jeszcze, ale zupełnie nic nie przychodziło mu do głowy. Taka krótka charakterystyka powinna każdemu wystarczyć. Wyraźnie zakomunikował, że woli tańczyć niż popisywać się i coś śpiewać. Nie grał na żadnym instrumencie, chyba, że na nerwach.
- Steve Fluffy – przedstawił się, chociaż wątpił, aby ktokolwiek z zebranych go nie znał, chociażby z nazwiska. Grał na pozycji obrońcy i to już od kilku sezonów. – Jestem tutaj, ponieważ pan profesor Flitwick podsłuchał mnie, jak śpiewam pod prysznicem. To był najdziwniejszy moment w całym moim życiu. – Pokręcił głową. Wolał nie powracać do tego przedziwnego wspomnienia. Po wygranym meczu udał się od razu do szatni. Chwycił za ręcznik, poszedł pod prysznic. Miał nadzieję, że nikt nie będzie mu przeszkadzał. Inni członkowie drużyny zwykle ignorowali śpiewy Fluffy’ego. Tym razem ktoś na niego zwrócił uwagę… Profesor od zaklęć oraz opiekun Ravenclawu. Pamiętał jak zasłaniał się zasłonką od prysznica. Prawie przeżył zawał.
- Nie wiem odkąd interesuję się muzyką. Ona po prostu była jako tło każdej mojej czynności. Moja mama uwielbia słuchać radia. Nigdy wcześniej nie wiedziałem, że potrafię śpiewać. Do tej pory właściwie w to nie wierzę. Za to lubię tańczyć, o ile nie wyginają mi się nogi i nie prześladuje mnie pech. – Tyle miał do powiedzenia. Próbował sobie przypomnieć coś jeszcze, ale zupełnie nic nie przychodziło mu do głowy. Taka krótka charakterystyka powinna każdemu wystarczyć. Wyraźnie zakomunikował, że woli tańczyć niż popisywać się i coś śpiewać. Nie grał na żadnym instrumencie, chyba, że na nerwach.
- Sahir Nailah
Re: Sala Klubu Magii Nut
Pon Sty 19, 2015 8:36 pm
Pozbawiać cierniowej korony..? Moja miłości, moja piękna, Czerwono Królowo, moja Pani Lodowego Płomienia, bajkowa Królowo Śniegu - On nigdy nie sięgnie po wieniec, który zdobi twe skronie, będzie cię hołubił wciąż i niezmiennie, będzie sięgał do niej i mocniej zaciskał ją na twej głowie, będzie zlizywał krew, która potoczy się po twoim policzku, ale nigdy jej nie ściągnie... jakżeby śmiał..? Jakżeby mógł pozbawić samego siebie tej przyjemności, która zaczęła płynąć z obserwowania Cię..? Chciałaś go zniszczyć? Próbuj dalej - dałaś mu to, czego potrzebował, prowadząc go za dłoń na dno, drapiąc pazurami dłoń, wbijanymi w bladą skórę, pokazałaś mu miejsce, z którego nie da się zejść niżej. Rozpoczęłaś proces, który sprawił, że teraz jak prawdziwy wiatr poruszał się po planszy szachowej, nie musząc nigdzie się zatrzymywać, nie musząc przybierać materialnej formy... Teraz Jego pora, by patrzeć z góry na tonących i staczających się po wzgórzu nazwanego chwalebnie "życiem", teraz jego pora, by obserwować, jak Niszczejesz, słodka Caroline... jak toniesz we własnym masakrum, pod taflą lodu, którą stworzyłaś w swoim magicznym świecie...
Nailah posłał Ci krótki uśmiech, puszczając gitarę, którą gwałtem z jego dłoni wyrwałaś i odwrócił się, by sięgnąć po krzesło i zatargać je do wszystkich, siadając na nim z zaplecionymi dłońmi.
- Odkąd pamiętam gram na gitarze. I śpiewam. - Mruknąłeś krótko i treściwie, kiedy Nauczyciel spojrzał na Ciebie, bo w sali zapadła już cisza.
Nailah posłał Ci krótki uśmiech, puszczając gitarę, którą gwałtem z jego dłoni wyrwałaś i odwrócił się, by sięgnąć po krzesło i zatargać je do wszystkich, siadając na nim z zaplecionymi dłońmi.
- Odkąd pamiętam gram na gitarze. I śpiewam. - Mruknąłeś krótko i treściwie, kiedy Nauczyciel spojrzał na Ciebie, bo w sali zapadła już cisza.
- Nauczyciele
Re: Sala Klubu Magii Nut
Pon Sty 19, 2015 9:12 pm
Profesor pokiwał, słuchając tych wszystkich opowieści, które dzieciaki miały do wysnucia - każdy talent się tutaj liczył, każdą zdolność można wykorzystać - na pewno w tych niepewnych czasach zorganizowanie jakiegoś koncertu na pewno poprawi wszystkim humor - kwestia tylko dobrania odpowiednich dzieciaków tak, żeby każdy z nich mógł się wykazać na swój sposób. I oczywiście żeby każdy mógł się na tej scenie pokazać, nawet jeśli któryś z nich ma tu trochę nieśmiałości, to przecież po to są zajęcia takie jak te, aby otworzyć nowe choryzonty i pokazać, iż występy publiczne wcale nie są takie złe, jakby się mogły wydawać - tremę zawsze trzeba pokonywać, ta umiejętność bardzo im się przyda za murami tej szkoły.
- A pan Ventus i pani Caroline? - Zapytał, kierując na nich swoje spojrzenie. - Widziałem, że to pani Rockers grała na gitarze, dosyć agresywnie... Proszę okazywać trochę szacunku instrumentom, szarpanie gitary za struny w taki sposób nie pomoże pani wydobyć jej potencjału. - Uśmiechnął się do niej krótko, kierując wzrok na Ventusa i czekając, aż on się wypowie na temat tego, co w muzyce skłoniło go do zapisania się do tego kółka.
- Chcę, żebyście na tym kółku nauczyli się walczyć z tremą, która chyba każdego artystę obejmuje, gdy przychodzi mu stanąć na scenie, oraz oczywiście w miarę możliwości rozwinęli swe zainteresowania. Panie Steve, pan przykładowo powiedział, że lubi tańczyć?- Niby było to pytanie, a niby stwierdzenie, kiedy nieco obniżył okulary na nosie, żeby na niego spojrzeć. - W związku z tym, iż planuję urządzić w Hogwarcie taki mały koncercik, by nieco rozluźnić atmosferę przed nadchodzącymi egzaminami i po ostatnich tragediach, byłoby bardzo ciekawie, gdyby przygotował pan jakiś układ i nam go zaprezentował. Anabell, drogie dziecko, mówiłaś, że grasz na perkusji - jeśli połączymy to z gitarą panny Kim i Rockers, dodamy do tego wokal pana Nailaha i Caroline, sądzę, że mogłoby wyjść całkiem ciekawe przedstawienie... Tylko chciałem wam zapytać, jak wam się podoba ten pomysł? W końcu bez waszej chęci niczego zorganizować się nie uda!
- A pan Ventus i pani Caroline? - Zapytał, kierując na nich swoje spojrzenie. - Widziałem, że to pani Rockers grała na gitarze, dosyć agresywnie... Proszę okazywać trochę szacunku instrumentom, szarpanie gitary za struny w taki sposób nie pomoże pani wydobyć jej potencjału. - Uśmiechnął się do niej krótko, kierując wzrok na Ventusa i czekając, aż on się wypowie na temat tego, co w muzyce skłoniło go do zapisania się do tego kółka.
- Chcę, żebyście na tym kółku nauczyli się walczyć z tremą, która chyba każdego artystę obejmuje, gdy przychodzi mu stanąć na scenie, oraz oczywiście w miarę możliwości rozwinęli swe zainteresowania. Panie Steve, pan przykładowo powiedział, że lubi tańczyć?- Niby było to pytanie, a niby stwierdzenie, kiedy nieco obniżył okulary na nosie, żeby na niego spojrzeć. - W związku z tym, iż planuję urządzić w Hogwarcie taki mały koncercik, by nieco rozluźnić atmosferę przed nadchodzącymi egzaminami i po ostatnich tragediach, byłoby bardzo ciekawie, gdyby przygotował pan jakiś układ i nam go zaprezentował. Anabell, drogie dziecko, mówiłaś, że grasz na perkusji - jeśli połączymy to z gitarą panny Kim i Rockers, dodamy do tego wokal pana Nailaha i Caroline, sądzę, że mogłoby wyjść całkiem ciekawe przedstawienie... Tylko chciałem wam zapytać, jak wam się podoba ten pomysł? W końcu bez waszej chęci niczego zorganizować się nie uda!
- Ventus Zabini
Re: Sala Klubu Magii Nut
Pon Sty 19, 2015 9:54 pm
Zamyślił się. Trochę za bardzo, no niestety. Tak czasami bywa. Co go skłoniło do zapisania się na to kółko. Był to zwykły impuls.
- Ven – mruknął.- Kiedyś spotkałem muzyka na ulicy. Fajnie grał. Sam zacząłem grać na gitarze, próbowałem też na skrzypcach, ale są za delikatne i nie moje klimaty, ale gram też na pianinie – wzruszył ramionami. Może i prawda, że struny i klawisze nie jest to zbyt dobre połączenie, ale mu wychodzi, więc kto mu zabroni? Na skrzypcach też jako tako umie grać, ale to mu szło opornie, więc zrezygnował.
On się nie stresował nigdy. Nie potrafił. Nie interesowało go, czy Dorze mu pójdzie, ale czy będzie się bawił. Nie obchodziło go, to czy będą się z niego śmiali, że źle cos zagrał, bo on i tak nic z tego sobie nie zrobi. Po prostu wzruszy ramionami. Człowiek nie jest idealny i każdy popełnia błędy. Wiedział, że ta osoba, która się z niego śmieje, sama popełniła jakiś błąd.
- Ven – mruknął.- Kiedyś spotkałem muzyka na ulicy. Fajnie grał. Sam zacząłem grać na gitarze, próbowałem też na skrzypcach, ale są za delikatne i nie moje klimaty, ale gram też na pianinie – wzruszył ramionami. Może i prawda, że struny i klawisze nie jest to zbyt dobre połączenie, ale mu wychodzi, więc kto mu zabroni? Na skrzypcach też jako tako umie grać, ale to mu szło opornie, więc zrezygnował.
On się nie stresował nigdy. Nie potrafił. Nie interesowało go, czy Dorze mu pójdzie, ale czy będzie się bawił. Nie obchodziło go, to czy będą się z niego śmiali, że źle cos zagrał, bo on i tak nic z tego sobie nie zrobi. Po prostu wzruszy ramionami. Człowiek nie jest idealny i każdy popełnia błędy. Wiedział, że ta osoba, która się z niego śmieje, sama popełniła jakiś błąd.
- Caroline Rockers
Re: Sala Klubu Magii Nut
Pią Sty 23, 2015 2:57 am
Stałeś się więc ćpunem, który nie może żyć bez swojej heroiny. I tą heroiną jestem właśnie ja. Zabawne. W chuj zabawne. Przebiega to tak szybko, ze mam wrażenie, że zaraz oboje zderzymy się na tej szachownicy i wbijemy w swoje niezniszczalne pozycje szpony.
Czasem łatwo można zapomnieć, że różnimy się pod ich względem. Przynajmniej jednak jej wieniec pozostanie na miejscu. A krew jej, choć popłynie nie będzie dostępna dla Ciebie.
Pozostanę nieuchwytna tak długo, jak się da. A kiedy nastąpi moment zniszczenia pociągnę Ciebie na samo dno, wraz z całą resztą. I tak powstanie taniec Śmierci. Mój taniec. Ostateczny.
Obserwacja za obserwację. Ile jesteś w stanie znieść krwiopijna pijawko? Zauważysz moment, kiedy ulegniesz degradacji i z wiatru staniesz się uległym cieniem?
Skoro to na Ciebie nie działało, trzeba zaktualizować technikę. Sięgnąć po kolejną. I małymi kroczkami – ach doprawdy małymi! – osiągnąć najważniejszy cel.
Topielica nie może po raz kolejny utonąć, zwłaszcza kiedy nadal tkwi pod wodą! Nie wiedziałeś?
No taaak. Skąd mogłeś wiedzieć!
Stanę się, ach stanę, najwyższą koronowaną głową! Dostanę wszystko, czego chcę.
Trafię kłami wprost w Twoje martwe serce i je unicestwię byś nigdy nie powstał na nowo.
Kiedy już profesor Flitwick ponownie przemówił, kierując pytanie bezpośrednio do niej, Rockers delikatnie drgnęła i zarzucając nogę na nogę spojrzała prosto w oczy nauczyciela. Chmurne tęczówki zamigotały, lecz twarz jakby zamarła w swym beznamiętnym wyrazie.
- Zależy w jaki sposób na to spojrzeć. Muzyka to emocje, a nie wszystkie emocje mają potencjał, który można wykorzystać. Można więc grać delikatnie i przesadnie ostrożnie, ale co z tego, jeśli w środku się tego nie czuje? Wtedy to nie ma najmniejszego sensu. Jednakże...postaram się, aż tak „zjawiskowo” tego nie obrazować następnym razem. Interesuje mnie gra na gitarze i śpiewanie. Czasem też próbuję swoich sił na perkusji, ale nic poza tym.
Nie odezwała się potem ani jednym słowem, jedynie obserwując i słuchając profesora. Czy interesował ją ten pomysł? Czy była na tak? Ciężko było stwierdzić. Z jednej strony pomysł wydawał się dość...ciekawy, z drugiej zaś działanie z nimi wszystkimi i wliczając to jeszcze Nailaha sprawiał, że ledwo wytrzymywała, żeby nie rzucić jakąś paskudną wiązanką. Niemniej musiała pamiętać o manierach i o tym by się powstrzymywać.
Wszak była jednym z elementów tegoż przedstawienia.
Czasem łatwo można zapomnieć, że różnimy się pod ich względem. Przynajmniej jednak jej wieniec pozostanie na miejscu. A krew jej, choć popłynie nie będzie dostępna dla Ciebie.
Pozostanę nieuchwytna tak długo, jak się da. A kiedy nastąpi moment zniszczenia pociągnę Ciebie na samo dno, wraz z całą resztą. I tak powstanie taniec Śmierci. Mój taniec. Ostateczny.
Obserwacja za obserwację. Ile jesteś w stanie znieść krwiopijna pijawko? Zauważysz moment, kiedy ulegniesz degradacji i z wiatru staniesz się uległym cieniem?
Skoro to na Ciebie nie działało, trzeba zaktualizować technikę. Sięgnąć po kolejną. I małymi kroczkami – ach doprawdy małymi! – osiągnąć najważniejszy cel.
Topielica nie może po raz kolejny utonąć, zwłaszcza kiedy nadal tkwi pod wodą! Nie wiedziałeś?
No taaak. Skąd mogłeś wiedzieć!
Stanę się, ach stanę, najwyższą koronowaną głową! Dostanę wszystko, czego chcę.
Trafię kłami wprost w Twoje martwe serce i je unicestwię byś nigdy nie powstał na nowo.
Kiedy już profesor Flitwick ponownie przemówił, kierując pytanie bezpośrednio do niej, Rockers delikatnie drgnęła i zarzucając nogę na nogę spojrzała prosto w oczy nauczyciela. Chmurne tęczówki zamigotały, lecz twarz jakby zamarła w swym beznamiętnym wyrazie.
- Zależy w jaki sposób na to spojrzeć. Muzyka to emocje, a nie wszystkie emocje mają potencjał, który można wykorzystać. Można więc grać delikatnie i przesadnie ostrożnie, ale co z tego, jeśli w środku się tego nie czuje? Wtedy to nie ma najmniejszego sensu. Jednakże...postaram się, aż tak „zjawiskowo” tego nie obrazować następnym razem. Interesuje mnie gra na gitarze i śpiewanie. Czasem też próbuję swoich sił na perkusji, ale nic poza tym.
Nie odezwała się potem ani jednym słowem, jedynie obserwując i słuchając profesora. Czy interesował ją ten pomysł? Czy była na tak? Ciężko było stwierdzić. Z jednej strony pomysł wydawał się dość...ciekawy, z drugiej zaś działanie z nimi wszystkimi i wliczając to jeszcze Nailaha sprawiał, że ledwo wytrzymywała, żeby nie rzucić jakąś paskudną wiązanką. Niemniej musiała pamiętać o manierach i o tym by się powstrzymywać.
Wszak była jednym z elementów tegoż przedstawienia.
- Luthias Lovegood
Re: Sala Klubu Magii Nut
Pią Sty 23, 2015 6:50 pm
Zajęcia się rozpoczęły. To Kim jako pierwsza opowiedziała o sobie i o swojej muzycznej przeszłości. Po niej były kolejne osoby. Każda wypowiedź Luthias wysłuchiwał z największa uwagą. Nawet nie zauważył, że wszyscy już się wypowiadali, za wyjątkiem jego osoby. Tylko on pozostał. Przeczesał włosy i odchrząkną po cichu. Nie lubił gdy uwaga skupiała się na nim. Wolał pozostawać w cieniu, na uboczu.
- Gitara. Nie pamiętam kiedy zacząłem interesować się muzyką i kiedy grać. Jestem samoukiem. Mój dziadek jest muzykiem. To chyba tyle – powiedział zwięźle. Nie pamiętał co go skłoniło do gry. Co sprawiło, że sięgnął po ten instrument. Jednak nie to jest istotne. Ważne jest, że to uczynił. Nigdy tego nie żałował i nie będzie żałował. Spuścił głowę i wbił wzrok w czubki swoich butów.
Po chwili ponownie podniósł głowę. Każdy zajmował się sobą. Nikt nie zwracał na niego uwagi. Odetchną z ulgą. A później zaczął zastanawiać się nad propozycją nauczyciela. Mały koncert przed egzaminami to nawet dobry pomysł. Uczniowie mogli by na chwilę odpocząć. Zająć się czymś innym.
- Gitara. Nie pamiętam kiedy zacząłem interesować się muzyką i kiedy grać. Jestem samoukiem. Mój dziadek jest muzykiem. To chyba tyle – powiedział zwięźle. Nie pamiętał co go skłoniło do gry. Co sprawiło, że sięgnął po ten instrument. Jednak nie to jest istotne. Ważne jest, że to uczynił. Nigdy tego nie żałował i nie będzie żałował. Spuścił głowę i wbił wzrok w czubki swoich butów.
Po chwili ponownie podniósł głowę. Każdy zajmował się sobą. Nikt nie zwracał na niego uwagi. Odetchną z ulgą. A później zaczął zastanawiać się nad propozycją nauczyciela. Mały koncert przed egzaminami to nawet dobry pomysł. Uczniowie mogli by na chwilę odpocząć. Zająć się czymś innym.
- Liv Mendez
Re: Sala Klubu Magii Nut
Pią Sty 23, 2015 7:00 pm
Jak mogła zapomnieć o spotkaniu? Jak? Zawsze taka dokładna. A dzisiaj?
Rozległ się głośny huk otwieranych drzwi do dormitorium. Szybko podbiegła do swojego kufra i zaczęła coś w nim grzebać. Po chwili znalazła nieduże czarne pudełko. Otworzyła je a w środku ukazał się jej instrument. Flet poprzeczny. Uśmiechnęła się delikatnie, po czym jednym ruchem zamknęła futerał i ruszyła biegiem po schodach. Zwinnie (no może nie do końca, ale jak na nią to i tak dobrze) omijała ludzi w Pokoju Wspólnym. Kiedy przeszła przez dziurę Gruba Dama coś do niej krzyczała, jednak Liv nie skupiała się na tym. Po kilku minutach znalazła się przed salą. Wiedziała, że jest sporo spóźniona, ale miała nadzieję, że nauczyciel pozwoli jej dołączyć. Zastukała w drzwi, po czym otworzyła je i weszła do środka.
- Przepraszam za spóźnienie. Czy mogłabym dołączyć? – Zapytała po cichu. Swoją wypowiedź właśnie zaczął Krukon z jej rocznika. Po cichu przeszła przez salę i zajęła pierwsze wolne miejsce. Czuła, że robi się cała czerwona na twarzy. Położyła pudełko na siedzeniu obok i rozejrzała się po Sali, alby zobaczyć kto jeszcze przyszedł na spotkanie. Nie mogła sobie wybaczyć tego spóźnienia, ale nie chciała opuszczać tych zajęć. I tak ostatnimi czasy wszystkich omijała szerokim łukiem. Przecież postanowiła, że otworzy się na innych. Takie spotkanie to możliwość poznania rówieśników. A po za tym dotyczy muzyki, która jest nieodłączną częścią jej marnego i nudnego życia.
Rozległ się głośny huk otwieranych drzwi do dormitorium. Szybko podbiegła do swojego kufra i zaczęła coś w nim grzebać. Po chwili znalazła nieduże czarne pudełko. Otworzyła je a w środku ukazał się jej instrument. Flet poprzeczny. Uśmiechnęła się delikatnie, po czym jednym ruchem zamknęła futerał i ruszyła biegiem po schodach. Zwinnie (no może nie do końca, ale jak na nią to i tak dobrze) omijała ludzi w Pokoju Wspólnym. Kiedy przeszła przez dziurę Gruba Dama coś do niej krzyczała, jednak Liv nie skupiała się na tym. Po kilku minutach znalazła się przed salą. Wiedziała, że jest sporo spóźniona, ale miała nadzieję, że nauczyciel pozwoli jej dołączyć. Zastukała w drzwi, po czym otworzyła je i weszła do środka.
- Przepraszam za spóźnienie. Czy mogłabym dołączyć? – Zapytała po cichu. Swoją wypowiedź właśnie zaczął Krukon z jej rocznika. Po cichu przeszła przez salę i zajęła pierwsze wolne miejsce. Czuła, że robi się cała czerwona na twarzy. Położyła pudełko na siedzeniu obok i rozejrzała się po Sali, alby zobaczyć kto jeszcze przyszedł na spotkanie. Nie mogła sobie wybaczyć tego spóźnienia, ale nie chciała opuszczać tych zajęć. I tak ostatnimi czasy wszystkich omijała szerokim łukiem. Przecież postanowiła, że otworzy się na innych. Takie spotkanie to możliwość poznania rówieśników. A po za tym dotyczy muzyki, która jest nieodłączną częścią jej marnego i nudnego życia.
- Sahir Nailah
Re: Sala Klubu Magii Nut
Nie Sty 25, 2015 11:21 pm
Oj, oj, każdy ćpun znajdzie drogę do swej Heroiny, a Ty, Caroline, może i duchowo dlań nie byłaś dostępna, ale to nie szkodzi - On wcale nie szukał drogi do Twego fizycznego jestestwa, Jemu wystarczyło na chwilę obecną to fizyczne, a już nie raz, nie dwa, udowodnił Ci, że ma do Ciebie baardzo duży dostęp, o wiele większy, niż chciałaś to przyznać - no tak, wszak nawet w swoim zepsutym umyśle nie powiesz tego na głos, nawet gdy w swym zamku zostaniesz służby i już ani wróg, ani służba się tam nie odnajdzie - przecież jesteś za bardzo zaślepiona, wszak przyznać porażkę? To by było nie w Twoim stylu... Graj dalej w swym teatrze, bądź nadal dumną królową Szkarłatu i ubieraj więcej masek, próbując zakryć swe szaleństwo, Jemu to naprawdę nie przeszkadza, wręcz przeciwnie - im więcej ruchów robisz, tym On się lepiej bawił. Będzie czekał, aż Ty będziesz szukała nowych sposobów, by go zniszczyć - zawdzięczał Ci tak wiele... ach, czyż tego już nie pisałem? Tyś jest Śmiercią, a On Jej bratem - oboje przez Kostuchnę nie jesteście brani pod uwagę... Ona pozwala, byście ją oprowadzali po tym padole, to ją zadowala...
To zadowala samego Nailaha.
Nailah skierował spojrzenie na Liv, która wparowała nagle do sali, chociaż... wparowała, to zdecydowanie źle ujęte - grzecznie, cichutko jak myszka, wsunęła się do wnętrza, nieśmiała wręcz myszka - toteż zaraz miast przyglądać się tej spłoszonej istocie wróciłeś do obserwacji nauczyciela, którego pomysł był... ciekawy, a jednocześnie zniechęcający - zniechęcający tylko dlatego, że Rockers brała w tym udział. Przy tym - czemu by się nie zgodzić, nie poprzeć idei i nie podrażnić jej? Pewnie Ona odpłaciłaby się pięknym za nadobnym - Jej o wiele łatwiej wychodziło wytrącanie Cię z równowagi i nie wątpiłeś, że zrobi to jeszcze nie raz, nie dwa... Czy jesteś pewien, że chcesz drażnić los?
- Idea nie jest zła. - Ująłeś rzecz krótko i na temat - zabawa może być całkiem przednia.
To zadowala samego Nailaha.
Nailah skierował spojrzenie na Liv, która wparowała nagle do sali, chociaż... wparowała, to zdecydowanie źle ujęte - grzecznie, cichutko jak myszka, wsunęła się do wnętrza, nieśmiała wręcz myszka - toteż zaraz miast przyglądać się tej spłoszonej istocie wróciłeś do obserwacji nauczyciela, którego pomysł był... ciekawy, a jednocześnie zniechęcający - zniechęcający tylko dlatego, że Rockers brała w tym udział. Przy tym - czemu by się nie zgodzić, nie poprzeć idei i nie podrażnić jej? Pewnie Ona odpłaciłaby się pięknym za nadobnym - Jej o wiele łatwiej wychodziło wytrącanie Cię z równowagi i nie wątpiłeś, że zrobi to jeszcze nie raz, nie dwa... Czy jesteś pewien, że chcesz drażnić los?
- Idea nie jest zła. - Ująłeś rzecz krótko i na temat - zabawa może być całkiem przednia.
- Nauczyciele
Re: Sala Klubu Magii Nut
Nie Sty 25, 2015 11:54 pm
Nauczyciel odchylił się nieco na krześle, chciał wysłuchać wszystkich dokładnie i ciągnąć ich pogawędkę kręcącą się wokół zainteresowań uczniów i ich zdolności, ale nagle przerwało mu pukanie do drzwi - bardzo cichuteńkie zresztą pukanie - toteż z zainteresowaniem przyglądnął się sylwetce, która w nich stanęła i machnął z lekką niecierpliwością dłonią.
- Ależ proszę, proszę, panienko Liv! Bardzo dobrze, że się pani zjawiła... proszę sobie wziąć krzesło... o tamto... tak, proszę sobie usiąść, proszę się nie krępować! Właśnie rozmawialiśmy o tym, kto na czym gra oraz o planach organizacji koncertu w Hogwarcie. - Wciągnął ją w temat, żeby nie pozostała przez resztę spotkania na uboczu - zresztą koniec powoli się zbliżał, mieli jedynie godzinę zegarową - dość zabawne, jak ten czas potrafił szybko mijać, kiedy zbytnio się go nie pilnowało i skupiało na czymś przyjemnym - miał przynajmniej nadzieję, że wszyscy tutaj czują się komfortowo.
- Nie sposób się z panienką Rockers nie zgodzić... - Kiwnął sam do siebie parę razy głową, ważąc usłyszane słowa. - Muzyka w końcu, by została prawdziwą sztuką, musi pochodzić z serca... proszę jedynie o lekkie poszanowanie tych sprzętów... Przecież nikt z nas nie lubi zakładać strun na gitarę. - Uśmiechnął się delikatnie, cicho podśmiewając pod nosem. - Dobrze, więc możemy spróbować, rozumiem, że zapewne każdy z was ma swój inny ulubiony zespół - naszym motywem przewodnim może być wiosna, odchodząca zima... Możecie pomyśleć do następnego spotkania o własnych pomysłach, burze mózgów najlepiej wychodzą. Tak samo nie damy rady połączyć was wszystkich na scenie w jedno, trzeba będzie przygotować pojedyncze występy, czy też połączyć was w jakiś zespół... - Trzeba będzie w końcu pokazać każdy z tych talentów. - Możemy zagrać coś ze znanych zespołów... a może jest wśród was ktoś, kto potrafi komponować, hmm..?
Kiedy już Liv zajęła swoje miejsce ponownie zwrócił na nią swą uwagę.
- Możesz nam powiedzieć, Liv, na czym ty lubisz grać? A może tańczyć, jak pan Steve, czy też śpiewasz??
- Ależ proszę, proszę, panienko Liv! Bardzo dobrze, że się pani zjawiła... proszę sobie wziąć krzesło... o tamto... tak, proszę sobie usiąść, proszę się nie krępować! Właśnie rozmawialiśmy o tym, kto na czym gra oraz o planach organizacji koncertu w Hogwarcie. - Wciągnął ją w temat, żeby nie pozostała przez resztę spotkania na uboczu - zresztą koniec powoli się zbliżał, mieli jedynie godzinę zegarową - dość zabawne, jak ten czas potrafił szybko mijać, kiedy zbytnio się go nie pilnowało i skupiało na czymś przyjemnym - miał przynajmniej nadzieję, że wszyscy tutaj czują się komfortowo.
- Nie sposób się z panienką Rockers nie zgodzić... - Kiwnął sam do siebie parę razy głową, ważąc usłyszane słowa. - Muzyka w końcu, by została prawdziwą sztuką, musi pochodzić z serca... proszę jedynie o lekkie poszanowanie tych sprzętów... Przecież nikt z nas nie lubi zakładać strun na gitarę. - Uśmiechnął się delikatnie, cicho podśmiewając pod nosem. - Dobrze, więc możemy spróbować, rozumiem, że zapewne każdy z was ma swój inny ulubiony zespół - naszym motywem przewodnim może być wiosna, odchodząca zima... Możecie pomyśleć do następnego spotkania o własnych pomysłach, burze mózgów najlepiej wychodzą. Tak samo nie damy rady połączyć was wszystkich na scenie w jedno, trzeba będzie przygotować pojedyncze występy, czy też połączyć was w jakiś zespół... - Trzeba będzie w końcu pokazać każdy z tych talentów. - Możemy zagrać coś ze znanych zespołów... a może jest wśród was ktoś, kto potrafi komponować, hmm..?
Kiedy już Liv zajęła swoje miejsce ponownie zwrócił na nią swą uwagę.
- Możesz nam powiedzieć, Liv, na czym ty lubisz grać? A może tańczyć, jak pan Steve, czy też śpiewasz??
- Steve Fluffy
Re: Sala Klubu Magii Nut
Pon Sty 26, 2015 7:48 pm
Stefek od dłuższego czasu się nie odzywał, ale to tylko dlatego, ponieważ chciał posłuchać swoich przyjaciółek oraz przyjaciół, którzy często mieli bardzo dużo ciekawych rzeczy do powiedzenia. Popatrzcie na takiego Ventusa chociażby! Grał na pianinie! Tego Fluffy nawet nie wiedział. Hogwart był naprawdę zaskakujący, a dzieciaki, które tutaj chodziły jeszcze bardziej fascynujące. Szkoda, że Stefek nie miał tyle czasu, aby nadrobić wszystkie zaległości i poznać WSZYSTKICH! Zresztą, to wcale nie było możliwe, bo do Hogwartu chodziło wiele dzieciaków, nie w sposób było nawet zapamiętać wszystkich Krukonów, a co dopiero wszystkich!
- Nie jest to dla mnie żaden problem. – Skinął głową. – Mam w głowie parę układów, przećwiczę je, dodam coś nowego, zapiszę kroki i będę w stanie pokazać Panu efekty swojej pracy na następnych zajęciach. – Profesjonalnie, a co! – Jeśli grupa będzie chciała, będę mógł Was również nauczyć kilka kroków, aby nieco rozluźnić atmosferę. Chociaż… I tak wszyscy mają swój sposób na pokazanie muzyki w sobie. – Pokadził, pokadził, ale jeśli się pamiętało „wystąpienie” Ce, to trzeba było. Jeśli jednak Stefek miałby wybierać – wolał jej granie wtedy, kiedy wszedł dopiero do Sali, ale to była tylko jego skromna opinia. Kto by się więc z nią liczył?
- Lubię praktycznie wszystko, co nie jest śpiewem operowym. – Nigdy jednak nie przyznałby się, że słucha Wyjącej Szyszymory i ma nawet ulubione jej piosenki. To było po prostu niemęskie… Weź powiedz coś takiego przy Ce albo Sahirze. No beton murowany. – Więc dostosuję się. Mogę komuś też robić za chórek męski. – Oj nie, w solo nawet nie dałby się „wciapać”. Nie ma mowy!
- Nie jest to dla mnie żaden problem. – Skinął głową. – Mam w głowie parę układów, przećwiczę je, dodam coś nowego, zapiszę kroki i będę w stanie pokazać Panu efekty swojej pracy na następnych zajęciach. – Profesjonalnie, a co! – Jeśli grupa będzie chciała, będę mógł Was również nauczyć kilka kroków, aby nieco rozluźnić atmosferę. Chociaż… I tak wszyscy mają swój sposób na pokazanie muzyki w sobie. – Pokadził, pokadził, ale jeśli się pamiętało „wystąpienie” Ce, to trzeba było. Jeśli jednak Stefek miałby wybierać – wolał jej granie wtedy, kiedy wszedł dopiero do Sali, ale to była tylko jego skromna opinia. Kto by się więc z nią liczył?
- Lubię praktycznie wszystko, co nie jest śpiewem operowym. – Nigdy jednak nie przyznałby się, że słucha Wyjącej Szyszymory i ma nawet ulubione jej piosenki. To było po prostu niemęskie… Weź powiedz coś takiego przy Ce albo Sahirze. No beton murowany. – Więc dostosuję się. Mogę komuś też robić za chórek męski. – Oj nie, w solo nawet nie dałby się „wciapać”. Nie ma mowy!
- Caroline Rockers
Re: Sala Klubu Magii Nut
Czw Sty 29, 2015 9:22 pm
Zdecyduj więc się. Duchowo czy fizycznie? Nie dostaniesz mnie. Nie dopadniesz w żadnym ciemnym zaułku, a ja nie będę czekać, aż Twoje martwe dłonie sięgną po mnie. Nie będę nigdy jedną z nich. Z Twoich oddanych wyznawców, którzy nie dostrzegają, że ich bóg jest zwykłym ćpunem. Heroina nie była już dostępna na sprzedaż w tym miejscu. Porażka nie istnieje w mym słowniku. Jest albo poddanie się, albo pogodzenie z losem, który został każdemu z Nas dany. Każdy inny. Jeden mniej znaczący. Drugi bardziej. I powstała tym o to sposobem prawdziwa góra lodowa złożona z wykrzywionych paskudnie masek. Teatr jest czasem zamykany; gasną wtedy światła, kurtyna opada na dół, aktorzy idą do domu, a marionetki są pozostawione samym sobą. Czego oczekujesz? Dobrej zabawy? Nie znajdziesz jej tutaj przecież. Porządzisz sobie kilka chwil, oberwiesz ciosami prosto w serce, wykarmisz się naiwną wiarą tych robali, co mimo wszystko nie dostrzegają w Tobie potwora, jakim jesteś. Przynajmniej...część. Ale nadal sam będziesz grał. Będziesz płakał nad tym, jaki ten świat jest okrutny i nie czuły. Jak samotny jesteś. Że nikogo nie masz. Wykorzystasz ich wszystkich, pozostawisz na śmierć. A wtedy Śmierć się pojawi. Ta Śmierć. Moja korona świadczy o tym dobitnie. Bratem Śmierci śmiesz się zwać? Moim bratem? Obłudny głupcze. Grają w Tobie emocje...emocji tych nie powinien mieć żaden członek tej piekielnej rodziny.
I kostucha zetknie Twoje istnienie. Najczulsza towarzyszka. Matka.
Nadal uparcie milczała. Jedynie spojrzenie jej ześlizgiwało się, jak wąż po twarzach całej reszty towarzystwa. Oni mogli sobie być. Mogli sobie istnieć. Ale kimże byli? Niczym. Nędznymi kukłami. Głównie z tym samym spojrzeniem na świat. I wszyscy siebie warci.
Kiwnęła ponownie na znak, że zrozumiała słowa profesora i jednym uchem słuchała, by drugim dać się porwać w nieskończone ilości dźwięków, które błąkały się, jak ćmy w ciemnościach w poszukiwaniu światła.
Ona jednak już wiedziała, że od światła można się spalić i szukanie go, to jak szukanie własnej śmierci.
A umierać C. nie miała zamiaru.
Przynajmniej póki było coś do zrobienia.
I kostucha zetknie Twoje istnienie. Najczulsza towarzyszka. Matka.
Nadal uparcie milczała. Jedynie spojrzenie jej ześlizgiwało się, jak wąż po twarzach całej reszty towarzystwa. Oni mogli sobie być. Mogli sobie istnieć. Ale kimże byli? Niczym. Nędznymi kukłami. Głównie z tym samym spojrzeniem na świat. I wszyscy siebie warci.
Kiwnęła ponownie na znak, że zrozumiała słowa profesora i jednym uchem słuchała, by drugim dać się porwać w nieskończone ilości dźwięków, które błąkały się, jak ćmy w ciemnościach w poszukiwaniu światła.
Ona jednak już wiedziała, że od światła można się spalić i szukanie go, to jak szukanie własnej śmierci.
A umierać C. nie miała zamiaru.
Przynajmniej póki było coś do zrobienia.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach