- Luthias Lovegood
Re: Sala Klubu Magii Nut
Nie Sty 11, 2015 5:43 pm
Właśnie dzisiaj miało się odbyć spotkanie Klubu Magii Nut. Oczywiście Luthias się na nie wybierał. Właśnie wrócił do dormitorium po swoją ukochaną gitarę. Szybkim krokiem przemierzał korytarze kierując się do odpowiedniej Sali. Miał dobry humor. Ostatnio wszystko jakoś się dobrze układało. Ale jak to się mówi ‘szczęście nie trwa wiecznie’. Przeczuwał, że w niedalekiej przyszłości wydarzy się coś co zburzy jego spokój. Jednak nic nie da się na to poradzić, więc nie ma sensu się też tym przejmować. Starszy Lovegood postanowił, że zacznie cieszyć się z chwil obecnych. Z tego co ma. Ważna jest przyszłość, ale nie może wciąż zaprzątać nią sobie głowy.
Po kilku minutach znalazł się na miejscu. Było tam sporo osób. Nic dziwnego. Muzyka to coś cudownego. Kiwną delikatnie głową w kierunku obecnych, aby się przywitać. Rozejrzał się w poszukiwaniu Kim. Miał nadzieje, że ją tu spotka. Po chwili jego wzrok spoczął na blond włosej Puchonce. Uśmiechnął się delikatnie i ruszył w jej kierunku.
- Witaj – zajął wolne miejsce obok niej. – Co słychać? – wciąż ją słuchając zaczął stroić swoją gitarę. Ostatnio nie miał czasu na niej ćwiczyć, więc musiał zrobić z nią porządek.
- A jednak udało nam się spotkać. Może uda nam się stworzyć coś pięknego – spojrzał na nią, a kąciki jego ust uniosły się do góry.
Po kilku minutach znalazł się na miejscu. Było tam sporo osób. Nic dziwnego. Muzyka to coś cudownego. Kiwną delikatnie głową w kierunku obecnych, aby się przywitać. Rozejrzał się w poszukiwaniu Kim. Miał nadzieje, że ją tu spotka. Po chwili jego wzrok spoczął na blond włosej Puchonce. Uśmiechnął się delikatnie i ruszył w jej kierunku.
- Witaj – zajął wolne miejsce obok niej. – Co słychać? – wciąż ją słuchając zaczął stroić swoją gitarę. Ostatnio nie miał czasu na niej ćwiczyć, więc musiał zrobić z nią porządek.
- A jednak udało nam się spotkać. Może uda nam się stworzyć coś pięknego – spojrzał na nią, a kąciki jego ust uniosły się do góry.
- Caroline Rockers
Re: Sala Klubu Magii Nut
Nie Sty 11, 2015 11:05 pm
Im więcej ludzi pojawiało się w pomieszczeniu, tym głośniej zdawała się grać na gitarze. Dźwięki były coraz to ostrzejsze by móc bez przeszkód wyładować się na instrumencie. Magiczny wzmacniacz, który nie był widoczny gołym okiem za sprawą zaklęć, zdawał się sprawdzać cierpliwość reszty świata nieprzyzwyczajonej do takiej muzyki, jaką preferowała Rockers. Każde spojrzenie, każde słowo skierowane w jej stronę kwitowała krzywym uśmieszkiem i uderzeniem w struny.
Nie należała do osób zbytnio cierpliwych i przyzwyczajonych do takiego dużego natężenia gderania robaczków, wraz z połączeniem ich irytująco niewinnych i delikatnych brzmień. O nie! C. była dzieckiem tego, co powoli zyskiwało na znaczeniu w ich świecie. Dzieckiem kurewskiego rock and rolla! Nie każdy był jednak w stanie to docenić.
Królowa Śniegu uniosła głowę, a jeden zagubiony kosmyk ciemnych włosów opadł jej na czoło, kiedy lodowate oczy zlustrowały ich wszystkich. Następnie dziewczyna podniosła się, zmuszając wzmacniacz do pogłośnienia dzikiego szaleństwa.
Czas na występ!
Uderzyła w struny i zaczęła najgłośniej, jak tylko mogła śpiewać by zagłuszyć te wstrętne muchy. Jeśli im to przeszkadzało, to oni mieli problem, a nie ona.
- You think you're innocent you've nothing to fear
You don't know me, you said, but isn't it clear?
You turn to me in all your wordly greed and pride
But will you turn to me when it's your turn to die? - Jej głos był zupełnie różny od głosu Ozzy'ego Osbourna z Wyjących Wilkołaków, ale posiadał twardą barwę, która w pewnych momentach przechodziła niemalże w delikatny scream. Była wyzywającym ostrzeżeniem, tak samo jak słowa, które wyśpiewywała.
Wciąż i wciąż prowokowała.
Nie należała do osób zbytnio cierpliwych i przyzwyczajonych do takiego dużego natężenia gderania robaczków, wraz z połączeniem ich irytująco niewinnych i delikatnych brzmień. O nie! C. była dzieckiem tego, co powoli zyskiwało na znaczeniu w ich świecie. Dzieckiem kurewskiego rock and rolla! Nie każdy był jednak w stanie to docenić.
Królowa Śniegu uniosła głowę, a jeden zagubiony kosmyk ciemnych włosów opadł jej na czoło, kiedy lodowate oczy zlustrowały ich wszystkich. Następnie dziewczyna podniosła się, zmuszając wzmacniacz do pogłośnienia dzikiego szaleństwa.
Czas na występ!
Uderzyła w struny i zaczęła najgłośniej, jak tylko mogła śpiewać by zagłuszyć te wstrętne muchy. Jeśli im to przeszkadzało, to oni mieli problem, a nie ona.
- You think you're innocent you've nothing to fear
You don't know me, you said, but isn't it clear?
You turn to me in all your wordly greed and pride
But will you turn to me when it's your turn to die? - Jej głos był zupełnie różny od głosu Ozzy'ego Osbourna z Wyjących Wilkołaków, ale posiadał twardą barwę, która w pewnych momentach przechodziła niemalże w delikatny scream. Była wyzywającym ostrzeżeniem, tak samo jak słowa, które wyśpiewywała.
Wciąż i wciąż prowokowała.
- Elizabeth Cook
Re: Sala Klubu Magii Nut
Pon Sty 12, 2015 2:29 pm
I choć w milczeniu siedziała, wzrok jej podążał gdzieś na ścianę. Ludzi zbierało się co nie miara, a do jej uszu dźwięki grającej gitary doszły. Zazdrościła niektórym osobom, że grac potrafią na takich instrumentach, ona zaś potrafiła jedynie przygrywać na flecie. Milczenie przerwane zostało, kiedy do jej uszu damski głos doszedł. Niespiesznie wzrok uniosła i dostrzegła przed sobą Ciri. Dziewczyną, którą przypadkiem dostrzegła, kiedy Zack imię jej wypowiedział. Czyżby przypadek zdarzył się?
-Witaj. Nazywam się Elizabeth Cook. - Przywitała się kiwnięciem głowy. W końcu to ona usiadła po drugiej stronie chłopaka, zaś ona w zamyśleniu spoglądała na przebywających ludzi w pokoju. Uśmiechnęła się na widok Zordona. Ostatnie jej spotkanie było tak zabawne, że na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech. Jednak usta swe schowała w ugiętych kolanach nie chcąc wyróżniać się z tłumu ludzi otaczających ją.
-Witaj. Nazywam się Elizabeth Cook. - Przywitała się kiwnięciem głowy. W końcu to ona usiadła po drugiej stronie chłopaka, zaś ona w zamyśleniu spoglądała na przebywających ludzi w pokoju. Uśmiechnęła się na widok Zordona. Ostatnie jej spotkanie było tak zabawne, że na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech. Jednak usta swe schowała w ugiętych kolanach nie chcąc wyróżniać się z tłumu ludzi otaczających ją.
- Anabell Nightmare
Re: Sala Klubu Magii Nut
Pon Sty 12, 2015 2:48 pm
Choć pomieszczenie coraz bardziej wypełnione było przez uczniów Ana spoglądała na nich zaciekawiona. Przez chwilę swoje spojrzenie padło na Elizabeth, która o dziwo uśmiechała się, mimo wszystko sama też czuła się szczęśliwsza. Długo czekać nie musiała by do sali wkroczył Zordon śpiewając piosenki, które chyba sam wymyślał na poczekaniu. Pomachała mu na powitanie.
-Mi? Chyba nie o ile nie mówisz za wiele na temat smoków. A ja zaś denerwująca mogę być mówiąc o tarocie. - Jak wiadomo każdy swe wady i zalety posiadał, a jeżeli za dużo o swoich zainteresowaniach się mówi to źle wróży. A raczej osoba ta staję się nieco irytująca. Może ona taka była? Nie wiele na co dzień mówiła o swoich zainteresowań, bo nie każdy gustuje w takich rzeczach jak wróżbiarstwo czy smoki jak Steve. Ludzi wiele chodzi po tej ziemi, a i jeszcze więcej zainteresowań posiada.
-Skuszę się z chęcią. - Kiedy on spojrzał na swoje buty, ona zrobiła tak samo. Miała na swoich nogach adidasy wygodne, zwłaszcza, że wiosna przychodziła do tego zamku wielkimi krokami. Wiedziała, że do tańca to one się nie nadają, ale w końcu oni robią to dla dobrej zabawy i frajdy. Tak robiła przynajmniej Anabell. Kiedy na swej skórze poczuła ciepłą dłoń tego co serce jej skradł nie przejmując się innymi oparła głowę na jego ramieniu.
-Z Twoim pechem na co dzień to faktycznie może być to dla nas wyzwanie. - Zaśmiała się, choć krótko lecz wesoło. W końcu bycie szczęśliwym człowiekiem sprawia, że na co dzień widzimy wszystko w lepszych barwach. Takie drobne rzeczy, a ona cieszyła się nimi jak małe dziecko. Bo kto wie czy za rogiem nie stoi śmierć i cierpienie? Dlatego ze swego krótkiego życia trzeba brać pełnymi garściami nie zapominając jednocześnie o tym by samemu czuć się spełnionym.
-Mi? Chyba nie o ile nie mówisz za wiele na temat smoków. A ja zaś denerwująca mogę być mówiąc o tarocie. - Jak wiadomo każdy swe wady i zalety posiadał, a jeżeli za dużo o swoich zainteresowaniach się mówi to źle wróży. A raczej osoba ta staję się nieco irytująca. Może ona taka była? Nie wiele na co dzień mówiła o swoich zainteresowań, bo nie każdy gustuje w takich rzeczach jak wróżbiarstwo czy smoki jak Steve. Ludzi wiele chodzi po tej ziemi, a i jeszcze więcej zainteresowań posiada.
-Skuszę się z chęcią. - Kiedy on spojrzał na swoje buty, ona zrobiła tak samo. Miała na swoich nogach adidasy wygodne, zwłaszcza, że wiosna przychodziła do tego zamku wielkimi krokami. Wiedziała, że do tańca to one się nie nadają, ale w końcu oni robią to dla dobrej zabawy i frajdy. Tak robiła przynajmniej Anabell. Kiedy na swej skórze poczuła ciepłą dłoń tego co serce jej skradł nie przejmując się innymi oparła głowę na jego ramieniu.
-Z Twoim pechem na co dzień to faktycznie może być to dla nas wyzwanie. - Zaśmiała się, choć krótko lecz wesoło. W końcu bycie szczęśliwym człowiekiem sprawia, że na co dzień widzimy wszystko w lepszych barwach. Takie drobne rzeczy, a ona cieszyła się nimi jak małe dziecko. Bo kto wie czy za rogiem nie stoi śmierć i cierpienie? Dlatego ze swego krótkiego życia trzeba brać pełnymi garściami nie zapominając jednocześnie o tym by samemu czuć się spełnionym.
- Steve Fluffy
Re: Sala Klubu Magii Nut
Pon Sty 12, 2015 5:13 pm
Stefek roześmiał się. Nawet nie wiedział, że czasami potrafi okropnie zanudzać na temat smoków. Musiał przyznać Anie rację. Potrafił być bardzo wkurzający pod tym względem, szczególnie, jeśli nauczyciel opieki nad magicznymi stworzeniami powiedział „smok”, to Fluffy już rozwalał całą lekcję, ponieważ musiał się popisać… Cholera! Faktycznie coś w tym było! Zrobił przepraszającą minkę.
- Jeśli następnym razem coś zacznę gadać… Po prostu mnie uderz i powiedz, że Cię to nie interesuje. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że mogę paplać wiele rzeczy, które nikogo nie interesują. – Westchnął ciężko. Lepiej teraz się było o tym dowiedzieć niż później.
- Musisz przypominać mi o moim pechu? Dobrze, że nie prześladuje mnie kiedy gram w qudditcha, bo już dawno wyleciałbym z drużyny. A tak? Już kolejny sezon gram na pozycji szukającego! – Wyszczerzył się dumny z siebie jak nigdy. Przynajmniej będzie miał co swoim dzieciom opowiadać, o ile oczywiście w przyszłości takie będzie miał.
- Ale ludzi… Niech już ktoś wreszcie zacznie i coś zarządzi, bo zanudzę się na śmierć. – Zaczął szukać wzrokiem jakiejś ogarniętej osoby lub czegokolwiek. Krukon raczej ogarnięty nie był, więc do niego nie należały takie sprawy jak próbowanie zarządzania tym niemałym tłumem uczniaków.
- Jeśli następnym razem coś zacznę gadać… Po prostu mnie uderz i powiedz, że Cię to nie interesuje. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że mogę paplać wiele rzeczy, które nikogo nie interesują. – Westchnął ciężko. Lepiej teraz się było o tym dowiedzieć niż później.
- Musisz przypominać mi o moim pechu? Dobrze, że nie prześladuje mnie kiedy gram w qudditcha, bo już dawno wyleciałbym z drużyny. A tak? Już kolejny sezon gram na pozycji szukającego! – Wyszczerzył się dumny z siebie jak nigdy. Przynajmniej będzie miał co swoim dzieciom opowiadać, o ile oczywiście w przyszłości takie będzie miał.
- Ale ludzi… Niech już ktoś wreszcie zacznie i coś zarządzi, bo zanudzę się na śmierć. – Zaczął szukać wzrokiem jakiejś ogarniętej osoby lub czegokolwiek. Krukon raczej ogarnięty nie był, więc do niego nie należały takie sprawy jak próbowanie zarządzania tym niemałym tłumem uczniaków.
- Rose Ashworth
Re: Sala Klubu Magii Nut
Pon Sty 12, 2015 5:37 pm
Radosnym krokiem, zupełnie nie przejmując się tym, że chyba odrobinę się spóźniła, Rose wkroczyła do sali. Od razu poczuła, jak przepełnia ją radość - Ta sala była jednym z tych najbardziej niesamowitych miejsc w całym zamku, które Rose tak bardzo uwielbiała. Muzyka, sztuka... Kreatywność w czystej postaci.
Pomachała paru osobom na powitanie i podeszła do szafy, żeby wyjąć z niej swój flet. Nie pamiętała kiedy dokładnie zaczęła się uczyć grać, ale było to chyba jeszcze wtedy, kiedy była dzieckiem i chodziła do mugolskiej szkoły. Następnie usiadła w rogu sali i zaczęła grać, jakąś wesołą melodyjkę. Była dosyć prosta i Rose nauczyła się jej, kiedy zaczynała naukę. Mimo wszystko, lubiła grać akurat te kilka prostych nutek. Zawsze poprawiały jej humor i sprawiały, że miała ochotę uśmiechnąć się jeszcze szerzej niż zwykle. To zabawne, ale są takie utwory, do których powraca się cały czas, w kółko i w kółko. Co więcej, wcale nie muszą być okropnie skomplikowane - I może na tym polega cała magia muzyki?
Pomachała paru osobom na powitanie i podeszła do szafy, żeby wyjąć z niej swój flet. Nie pamiętała kiedy dokładnie zaczęła się uczyć grać, ale było to chyba jeszcze wtedy, kiedy była dzieckiem i chodziła do mugolskiej szkoły. Następnie usiadła w rogu sali i zaczęła grać, jakąś wesołą melodyjkę. Była dosyć prosta i Rose nauczyła się jej, kiedy zaczynała naukę. Mimo wszystko, lubiła grać akurat te kilka prostych nutek. Zawsze poprawiały jej humor i sprawiały, że miała ochotę uśmiechnąć się jeszcze szerzej niż zwykle. To zabawne, ale są takie utwory, do których powraca się cały czas, w kółko i w kółko. Co więcej, wcale nie muszą być okropnie skomplikowane - I może na tym polega cała magia muzyki?
- Anabell Nightmare
Re: Sala Klubu Magii Nut
Pon Sty 12, 2015 7:31 pm
Czy ona też taka była denerwująca? Raczej ktoś by ją poinformował o taki zachowaniu, tego raczej była pewna. Choć domyślała się iż jest to czasami zwykła grzeczność ze strony innych osób.
-Czasami też mi się tak zdarza. - Nie zaprzeczała, bo i po co? Zdarza się jej gadać zbyt wiele o tarocie czy innych rzeczach, a przecież to nie musi nikogo interesować. Uniosła lekko swój kącik ust do góry widząc jego przepraszającą minkę przez co palcem lekko dotknęła jego policzka nieco rozbawiona.
-Och czyli twierdzisz, że spotkanie mnie było pechem? - Uniosła teatralnie jedną brew do góry odsuwając się kawałek od niego by spojrzeć mu w oczy z powagą.
-Fakt trochę nudno. - Przewróciła lekko oczami spoglądając na nowe osóbki, które pojawiał się ciągle w klubie.
-Czasami też mi się tak zdarza. - Nie zaprzeczała, bo i po co? Zdarza się jej gadać zbyt wiele o tarocie czy innych rzeczach, a przecież to nie musi nikogo interesować. Uniosła lekko swój kącik ust do góry widząc jego przepraszającą minkę przez co palcem lekko dotknęła jego policzka nieco rozbawiona.
-Och czyli twierdzisz, że spotkanie mnie było pechem? - Uniosła teatralnie jedną brew do góry odsuwając się kawałek od niego by spojrzeć mu w oczy z powagą.
-Fakt trochę nudno. - Przewróciła lekko oczami spoglądając na nowe osóbki, które pojawiał się ciągle w klubie.
- Mistrz Gry
Re: Sala Klubu Magii Nut
Pon Sty 12, 2015 8:18 pm
Niestety niewiele było słychać z prowadzonych między uczniami rozmów, a wszystko przez Rockers, która jak nawiedzona zaczęła szarpać za struny, którym wyrywało się z tchu aż nieprzyjemne dla ucha nuty - natchnione, prowadzona swoją wewnętrzną agresją, na którą początkowo nikt nie zwracał uwagi - cóż, tego trudno byłoby tego nie robić w tym momencie... zwłaszcza, gdy jeszcze z jej strun głosowych popłynął charakterystyczny, lekko zachrypnięty głos. Melodia rozlała się po ścianach, zamykając w tym niewielkim pomieszczeniu, nauczyciel aż się skrzywił, chociaż, trzeba było jej to przyznać - głos miała dobry... jak na dobrą punk rockówe przystało. Nudno? Cóż, może faktycznie, kiedy przyzwyczajonym się było do tego typu występów, ale... w tak kameralnej sali musiało być to trudne do zniesienia.
/Notka od Admina: proszę nie ignorować postów innych użytkowników.
S.N.
/Notka od Admina: proszę nie ignorować postów innych użytkowników.
S.N.
- Neve Collins
Re: Sala Klubu Magii Nut
Wto Sty 13, 2015 7:50 pm
Neve ściągnęła brwi, zbliżając się do sali klubu, skąd zamiast dobrze znanych jej, łagodnych tonów fortepianu, lub skrzypiec, napływał hałas, do którego jej uszy nie nawykły i nie sądziła, żeby kiedykolwiek mogłaby się do niego przyzwyczaić - zatrzymała się przed drzwiami, widząc je jako bramę ponurego zamczyska, które nie wabiło, a odtrącały obcością i widmem niezadowolenia na to, co mogło ją tam zastać - głos śpiewającej dziewczyny był ładny na swój sposób, ale niepotrzebnie tak głośny, czemu tak musiała znęcać się nad gitarą, którą w dłoni miała? W końcu otworzyła drzwi - dźwięk wtedy uderzył w nią z pełną mocą i sprawił, że przyjrzała się jedynie tym we wnętrzu, zatrzymując się w progu i z lekkim zdziwieniem rozglądając po obecnych - nie, to nie była muzyka dla niej, ta muzyka jej przeszkadzała, raziła jej słuch... Odwróciła się i zamknęła drzwi za sobą, jakoś tracąc ochotę na dalsze przebywanie tutaj, zwłaszcza, że przecież miała jeszcze cały Hogwart do odkrycia.
[z/t]
[z/t]
- Zack Raven
Re: Sala Klubu Magii Nut
Sro Sty 14, 2015 3:46 pm
Uśmiechnąłem się, gdy Ciri do nas podeszła. Byłem szczęśliwy, bo w prawdzie mogła mnie olać, a tak się nie stało. Już chciałem coś powiedzieć kiedy ktoś zaczął głośno grać. Nie mogłem tych dźwięków wytrzymać. W prawdzie dziewczyna miała mocny i dobry głos, ale dla mnie było za głośno. W końcu mój słuch jest lepszy niż innych. Zasłoniłem je sobie tym samym tłumiąc tą muzykę. Szlag by to trafił - nie tego się spodziewałem. Chciałem tylko tylko trochę muzyki, nie tego. Zacisnąłem mocniej powieki. Proszę skończ. Nie mogłem pozwolić na to, aby słuch mi się pogorszył. Wstałem szybko.
- Wybaczcie - powiedziałem, ale nie byłem pewny, czy mnie usłyszały.
Wyszedłem pospiesznie z pomieszczenia i pobiegłem jak najdalej od hałasu oraz słów.
[z/t]
- Wybaczcie - powiedziałem, ale nie byłem pewny, czy mnie usłyszały.
Wyszedłem pospiesznie z pomieszczenia i pobiegłem jak najdalej od hałasu oraz słów.
[z/t]
- Sahir Nailah
Re: Sala Klubu Magii Nut
Czw Sty 15, 2015 4:10 am
Odsunąłeś się o krok od drzwi, zza których płynęły ostre, wyzywające nuty, szarpiące za twoje wnętrze - nuty doskonale znane wraz ze słowami, które idealnie się w tło wpasowywały ze swoim głosem, za którym naprawdę chciało się podążać i weń wsłuchiwać, nawet jeśli doskonale zdawałeś sobie sprawę z tego, do kogo ten głos należał. Odsunąłeś się w ostatnim momencie, kiedy drzwi się otworzyły i wypadł przez nie chłopak - ale jaki chłopak... znałeś go, zapamiętałeś jego wygląd, ale nadal nie znałeś jego imienia - przecież Elizabeth ci powiedziała, że przeprosi go za Ciebie... teraz odprowadzałeś go spojrzeniem, jak pośpiesznie się oddalał - skoro był niewidomy to na pewno ta muzyka nagle powstała musiała go drażnić, chociaż jakoś sam miałeś wyczulony słuch i średnio ci przeszkadzała. Zmrużyłeś lekko oczy i złapałeś za klamkę, nie decydując się na ich zamknięcie - minąłeś profesora Flitwicka, który dreptał w tym kierunku co sił, więc za parę chwil zapewne tu dotrze - przestąpiłeś zamiast tego próg, wsuwając dłonie oderwane od płaskiej powierzchni drewna do kieszeni, by przejechać spojrzeniem po obecnych, skinąwszy krótko Elizabeth, którą znałeś, zanim nie poświęciłeś swojej uwagi głównemu epicentrum tego zamieszania - czyli pannie Rockers...
- Lord of this world
Evil possessor
Lord of this world
He's your confessor now! - Dośpiewałeś do niej, a ledwo zakończyłeś ostatnie słowo wpasowane w gwałtowniejsze granie piosenki, niż powinna być ona wygrywana, zacisnąłeś palce na gryfie instrumenty, którym się posługiwała, zaciskając struny, by więcej nie rzęziły, pochylony z lekkim uśmieszkiem ku niej, Królowej Śniegu - dawno się nie widzieliście, czyż nie? Spotkanie po latach, jakże cudowne - Ona, szalona, Ty - ułożony, przeciwieństwa same w sobie... Tyle że Rockers była trucizną, która potrafiła zmieniać... Chciała Cię zniszczyć, chciała cię zmiażdżyć, a doprowadziła do czegoś zupełnie przeciwnego. Zawsze był w nim strach, kiedy stawał naprzeciwko Ciebie, teraz nie było nawet najmniejszego cienia po nim, jakby w ogóle nie istniał, jakby... Był zupełnie inną osobą.
W sali nastała na raz aż miażdżąca cisza.
- Lord of this world
Evil possessor
Lord of this world
He's your confessor now! - Dośpiewałeś do niej, a ledwo zakończyłeś ostatnie słowo wpasowane w gwałtowniejsze granie piosenki, niż powinna być ona wygrywana, zacisnąłeś palce na gryfie instrumenty, którym się posługiwała, zaciskając struny, by więcej nie rzęziły, pochylony z lekkim uśmieszkiem ku niej, Królowej Śniegu - dawno się nie widzieliście, czyż nie? Spotkanie po latach, jakże cudowne - Ona, szalona, Ty - ułożony, przeciwieństwa same w sobie... Tyle że Rockers była trucizną, która potrafiła zmieniać... Chciała Cię zniszczyć, chciała cię zmiażdżyć, a doprowadziła do czegoś zupełnie przeciwnego. Zawsze był w nim strach, kiedy stawał naprzeciwko Ciebie, teraz nie było nawet najmniejszego cienia po nim, jakby w ogóle nie istniał, jakby... Był zupełnie inną osobą.
W sali nastała na raz aż miażdżąca cisza.
- Nauczyciele
Re: Sala Klubu Magii Nut
Czw Sty 15, 2015 4:17 am
Śpieszył się na zajęcia jak tylko mógł, wiedząc, że już i tak jest spóźniony - nie było się z czego cieszyć, nie wypada kazać na siebie czekać, a i wszak nie bardzo chciał zatrzymywać dziatki w klasie i przedłużać czasu wolnego, jaki był im dany, na zajęcia ponad programowe - cenne minuty uciekały, a on dreptał przez korytarz swymi krótkimi nóżkami, z oddali już słysząc muzykę, która była mu średnio znana - ach, ta dzisiejsza moda, ta dzisiejsza młodzież... tym nie mniej dwa głosy - pierwszy żeński, drugi męski, doskonale się wpasowywały w siebie, może powinien ich utkwić w jakimś duecie? Ciekawe, ktoś śpiewał... nie istotne - grunt, że na razie był to okropny hałas zagłuszający nawet jego własne myśli, od których krzywił się i z niedowierzaniem szeptał pod wąsem, jak można tak męczyć biedne struny instrumentów i kaleczyć ich wnętrze..! Wreszcie nastał spokój i cisza - w odpowiednim momencie, bo akurat wszedł do sali i zamknął za sobą drzwi.
- Witam wszystkich na spotkaniu Klubu Magii Nut! - Powiedział od progu, odwracając się przodem do zebranych w swoje grupki, zapewne według tego, jak się znali, to zawsze było całkiem normalne wśród młodzieży. - Bardzo przepraszam za konieczność czekania na mnie, pewne sprawy wymagały mojej niezwłocznej uwagi... Panienko, czemu panienka tak stoi z boku, proszę tu do nas podjeść..! - Zwrócił się do Elizabeth. - Wszyscy zbierzcie się w kółko, przygotujcie sobie krzesła, chciałbym was poznać - was i waszą styczność z muzyką do tej pory, jako że w takim składzie jeszcze zebranie tego kółka się nie odbyło... - Podreptał od wejścia do biurka, na którym miał już przygotowany stos książek, na które się wdrapał, żeby być dobrze widocznym.
- Witam wszystkich na spotkaniu Klubu Magii Nut! - Powiedział od progu, odwracając się przodem do zebranych w swoje grupki, zapewne według tego, jak się znali, to zawsze było całkiem normalne wśród młodzieży. - Bardzo przepraszam za konieczność czekania na mnie, pewne sprawy wymagały mojej niezwłocznej uwagi... Panienko, czemu panienka tak stoi z boku, proszę tu do nas podjeść..! - Zwrócił się do Elizabeth. - Wszyscy zbierzcie się w kółko, przygotujcie sobie krzesła, chciałbym was poznać - was i waszą styczność z muzyką do tej pory, jako że w takim składzie jeszcze zebranie tego kółka się nie odbyło... - Podreptał od wejścia do biurka, na którym miał już przygotowany stos książek, na które się wdrapał, żeby być dobrze widocznym.
- Elizabeth Cook
Re: Sala Klubu Magii Nut
Czw Sty 15, 2015 4:41 pm
Siedziała w ciszy jednak szybko została ona zagłuszona przez Rockers. Słysząc jej granie aż zatkała sobie uszy i jedyne co dostrzegła katem oka to wybiegającego Zacka z pokoju. Cieszyła się, że jednak nie miała aż tak bardzo czułego słuchu jak niektórzy. Kiedy do pokoju wszedł Sahir zamrugała kilka razy czując na ciele nieprzyjemne dreszcze. Po chwili jednak do sali wszedł nauczyciel więc odetchnęła z ulgą odsuwając sie od ściany. Po chwili jednak po prostu minęła chłopaka i wyszła z sali, jakoś nie miała dziś siły by rozmawiać z nimi wszystkimi.
z.t
z.t
- Steve Fluffy
Re: Sala Klubu Magii Nut
Pią Sty 16, 2015 10:23 am
Stefek miał w nosie występy rockowe i prawdopodobnie dlatego cały ten popis wydawał mu się być nudny i tak jakby nigdy nic nie rozmawiał, a raczej próbował rozmawiać ze swoją dziewczyną. Rockers i Nailah się darli, a Fluffy siedział na swoim miejscu całkowicie niewzruszony. Jego marzenia, że ktoś zaraz przyjdzie i to zakończy się spełniły. Uśmiechnął się szeroko. Cisza, upragniona cisza. Dotknął swoich uszu, aby sprawdzić czy aby na pewno tam są. Dobrze, na szczęście były.
- Dziwne, tak wszyscy nagle uciekają. Czyżby nie spodobała się im piosenka? – Zażartował widząc, że parę uczniaków opuściło salę jeszcze przed rozpoczęciem wszystkiego. Może przerazili się konkurencji albo piosenka była tak głośna, że krew puściła się im z uszu? Szkoda, że nie był uważniejszym obserwatorem. Miałby pewnie na co popatrzeć, a potem się wymądrzać. Podniósł wreszcie swój tyłek z miejsca, oferował dłoń Anie, aby ta również wstała. Tyłka nie otrzepywał, chociaż miał już taki odruch. Wyjątkowo tęsknił za ciepłymi dniami, kiedy cały Hogwart wylegiwał się na błoniach i nawet dzwonek na lekcjach nie sprawiał, że uczniowie chętnie podnosili swoje cztery litery. I pomyśleć, że jest to jego ostatni rok w zamku. Będzie pewnie za tym miejscem cholernie tęsknił.
Podniósł dwa krzesła, skoro tak nauczyciel prosił. Postawił je gdzieś w kółku. Zajął miejsce, założył nogę na nogę. W uszach mu świszczało od tej ciszy. Chyba jednak przecenił swoje możliwości ignorancji darcia mordy.
- Dziwne, tak wszyscy nagle uciekają. Czyżby nie spodobała się im piosenka? – Zażartował widząc, że parę uczniaków opuściło salę jeszcze przed rozpoczęciem wszystkiego. Może przerazili się konkurencji albo piosenka była tak głośna, że krew puściła się im z uszu? Szkoda, że nie był uważniejszym obserwatorem. Miałby pewnie na co popatrzeć, a potem się wymądrzać. Podniósł wreszcie swój tyłek z miejsca, oferował dłoń Anie, aby ta również wstała. Tyłka nie otrzepywał, chociaż miał już taki odruch. Wyjątkowo tęsknił za ciepłymi dniami, kiedy cały Hogwart wylegiwał się na błoniach i nawet dzwonek na lekcjach nie sprawiał, że uczniowie chętnie podnosili swoje cztery litery. I pomyśleć, że jest to jego ostatni rok w zamku. Będzie pewnie za tym miejscem cholernie tęsknił.
Podniósł dwa krzesła, skoro tak nauczyciel prosił. Postawił je gdzieś w kółku. Zajął miejsce, założył nogę na nogę. W uszach mu świszczało od tej ciszy. Chyba jednak przecenił swoje możliwości ignorancji darcia mordy.
- Luthias Lovegood
Re: Sala Klubu Magii Nut
Pią Sty 16, 2015 3:42 pm
Rozejrzał się po Sali. Nie szukał nikogo konkretnego. Chciał zobaczyć kto jeszcze pojawił się na zajęciach. Ponownie skierował swój wzrok w stronę Puchonki i uśmiechnął się do niej. Chciał jej o czymś opowiedzieć, ale nagle rozległa się głośna muzyka. Bardzo głośna.
Nie przeszkadzało mu natężenie dźwięku. Aberacius równie głośno słuchał muzyki. Po części się do tego przyzwyczaił, chociaż nie zawsze było to miłe dla ucha. To Ślizgonka wygrywała dźwięki piosenki, a po chwili sama zaczęła śpiewać. Tekst znał, ale się nie odzywał. Kilkoro uczniów wyszło, zapewne nie odpowiadał im ten rodzaj muzyki. Luthias wciąż siedział na swoim miejscu. Nie przerywał, tylko patrzył na Ślizgonkę. Nie znał jej osobiście, nawet nie wiedział jak się nazywa. Do głosu dziewczyny doszedł kolejny, męski. A po chwili całe przedstawienie miało swój koniec.
Zapanowała totalna cisza. Nikt się nie odzywał, nikt się nie poruszał. I, Luthias jakby zaczarowany, wpatrywał się w przestrzeń przed siebie. Wszystko powróciło do normy, dopiero gdy do Sali zawitał delikatnie spóźniony nauczyciel. Wysłuchał jego słów. Nie lubił opowiadać o sobie, a ni dlaczego zaczął grać, ale w końcu zapisał się do tego kółka, musiał się z tym liczyć… Westchnął prawie niezauważalnie i odstawił gitarę na bok. Po czym kawałek się podsunął do tyłu, aby zrobić miejsce dla innych.
Nie przeszkadzało mu natężenie dźwięku. Aberacius równie głośno słuchał muzyki. Po części się do tego przyzwyczaił, chociaż nie zawsze było to miłe dla ucha. To Ślizgonka wygrywała dźwięki piosenki, a po chwili sama zaczęła śpiewać. Tekst znał, ale się nie odzywał. Kilkoro uczniów wyszło, zapewne nie odpowiadał im ten rodzaj muzyki. Luthias wciąż siedział na swoim miejscu. Nie przerywał, tylko patrzył na Ślizgonkę. Nie znał jej osobiście, nawet nie wiedział jak się nazywa. Do głosu dziewczyny doszedł kolejny, męski. A po chwili całe przedstawienie miało swój koniec.
Zapanowała totalna cisza. Nikt się nie odzywał, nikt się nie poruszał. I, Luthias jakby zaczarowany, wpatrywał się w przestrzeń przed siebie. Wszystko powróciło do normy, dopiero gdy do Sali zawitał delikatnie spóźniony nauczyciel. Wysłuchał jego słów. Nie lubił opowiadać o sobie, a ni dlaczego zaczął grać, ale w końcu zapisał się do tego kółka, musiał się z tym liczyć… Westchnął prawie niezauważalnie i odstawił gitarę na bok. Po czym kawałek się podsunął do tyłu, aby zrobić miejsce dla innych.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach