Go down
Mistrz Labiryntu
Mistrz Gry
Mistrz Labiryntu

Sala Główna Empty Sala Główna

Nie Gru 30, 2018 12:01 am

Na czas wieczorków tanecznych stoliki z sali głównej przesuwane są do pomieszczenia obok, a z magicznej szafy grającej lecą piosenki najpopularniejszych magicznych zespołów. Sufit zawsze usłany jest świeżymi kwiatami, różnymi w zależności od pory roku.
Hestia Jones
Sport
Hestia Jones

Sala Główna Empty Re: Sala Główna

Czw Sty 10, 2019 9:37 pm
Hestia przyszła na miejsce pierwsza. Po barze kręcili się jacyś pierwsi goście popijający lekkie piwo kremowe. Jakaś para w kącie i pan z papierosem przy jednym ze stolików na środku. Tak jak poproszono - dzisiejszego dnia stoliki zostały zsunięte do rogu i pomieszczenia obok, żeby było dość sporo miejsca na tańce, a z magicznej szafy grającej leciały hity Celetsyny Warbeck, za którą w sumie Jones tak mocno nie przepadała, ale była popularna, więc pewnie wszyscy się będą wtedy dobrze bawić. Dziewczyna porozmawiała jeszcze chwilę z właścicielką baru po czym dostała pełne przyzwolenie na to, żeby zaczynać. Nie miała zamiaru wyganiać stąd innych ludzi. Skoro przyszli, mogli również dobrze się bawić. Trochę czekała nim uda się zorganizować coś takiego, wysłała kilka sów, żeby dodatkowo wszystko rozgłosić. Miała nadzieję, że niedługo pojawi się główny organizator całości.

ATRAKCJA
Każda postać, która napisze posta w tym temacie do 15.01 i nie zasygnalizuje wyjścia z tematu będzie uczestniczyła w tańcach. Partnerzy będą losowani kostką przeze mnie oraz Kim Miracle.
Proszę pamiętac, żeby wszystkie akcje oddziałujące na inne postacie zaznaczać podkreśleniem! Życzę miłej zabawy!
Edit. Przedłużam do 20.01


Ostatnio zmieniony przez Hestia Jones dnia Pon Sty 14, 2019 6:42 pm, w całości zmieniany 1 raz
Katya Zamolodchikova
Biznes
Katya Zamolodchikova

Sala Główna Empty Re: Sala Główna

Nie Sty 13, 2019 2:41 am
Zabawa dla absolwentów Hogwartu. Tyle wyczytała z kolorowej ulotki, którą znalazła zamiatając podłogę w Dziurawym Kotle na krótko przed końcem swojej zmiany. Brzmiało to jak wydarzenie na które chętnie by się wybrała, ale najwyraźniej nie dla niej były tańce i wesoła muzyka, bo Brytyjskiej szkoły magii nie ukończyła. A szkoda - pomyślała. Możliwe, że odbywałaby teraz staż w Ministerstwie, a nie polerowała kufle i myła lepiącą się od Bóg wie czego podłogę. Nie to, żeby szczególnie narzekała, bo było to miejsce na tyle popularne, że ciężko było nudzić się w pracy, no ale... Nikt przecież nie wmówi jej, że żywot kelnerki był szczytem ambicji kogokolwiek. Gdyby tylko potrafiła robić coś pożytecznego, Tom musiałby znaleźć kogoś na jej zastępstwo.

- Hej, chyba ci to wypadło - powiedziała do jedzącego przy jednym ze stolików, młodego chłopaka. Siedział nieopodal miejsca znalezienia zguby i był (poza Niną) właściwie jedyną osobą znajdującą się w tej części sali. Prawdą było, że pomyliła się - ulotka wcale do Oliviera nie należała, ale stała się furtką do dość krótkiej i przyjaznej wymiany zdań pomiędzy ich dwójką. Pozostawało jej ucieszyć się, że do tej pomyłki doszło - została zaproszona na przyjęcie, o którym dowiedziała się ledwie przed chwilą. Kolejny wieczór pełen smutku i samotności musiał ustąpić, a przynajmniej poczekać w kolejce jeszcze trochę. Nie był to czas i miejece dla niego, bo wyparła go (wreszcie!) szansa na rozluźnienie się i złapanie oddechu wśród swoich rówieśników.

W całej tej euforii pozostała jednak sobą. Przebierając się i upinając włosy modliła się w duchu o to aby zaproszenie nie okazało się żartem. Wyszła z domu "trochę" za późno, a chąc nadrobić stracony na malowanie paznokci czas przeceniła swoje możliwości i omal nie zabiła się na schodach, chociaż buty jakie wybrała wcale nie posiadały wysokich obcasów. Była po prostu ciamajdą.

Na szczęście nowo poznanych znajomy okazał się osobą słowną - czekał w umówionym miejscu. Miała tylko nadzieję, że niezbyt długo.

- H-hej! - przywitała się od razu, a ze sposobu w jaki oddychała można było wywnioskować, że biegls. Musiała zwolnić za budynkiem w ramach udawania, że wszystko było w porządku, ale aktorką była kiepską. - Przepraszam jeżeli dużo się spóźniłam. Ostatnio straszna ze mnie gapa...

"Ostatnio" leżało bardzo blisko "jestem taka całe życie", prawda? W słowniku Katyi były to niemalże synonimy.

W każdym razie, ruszyli razem do miejsca docelowego, a Romanowa nie darowała sobie podjęcia w międzyczasie tematu, który nurtował ją od dłuższego czasu.

- Wiem, że to pewnie temat rzeka, ale... Opowiesz mi coś o Hogwarcie? Przyjechałam tutaj całkiem niedawno i tak szczerze, to nie mam pojęcia jak wygląda wasza szkoła!

Ich rozmowę przerwało na moment przekroczenie progu sali głównej, bo Katya po prostu oniemiała wpatrując się w usłany kwiatami sufit. Wpatrywała się w niego z zadartą głową dłuższy moment. Stylistyka miejsca musiała trafić w jej gusta.
Oliver Blishwick
Ministerstwo Magii
Oliver Blishwick

Sala Główna Empty Re: Sala Główna

Nie Sty 13, 2019 3:16 pm
Cóż… Nie był pierwszym w historii świata, który został wystawiony. I na pewno nie ostatni. Tak właśnie sobie myślał czekając na rogu ruchliwej ulicy na towarzyszkę, która kilka minut po upływie umówionego czasu spotkania nadal się nie pojawiała. Przez głowę przeszło mu kilka możliwych wyjaśnień jej spóźnienia, ale nie był poddenerwowany. Nie czuł bolącej potrzeby pójścia na imprezę. Zasadniczo gdyby tylko nie imigrantka z Dziurawego Kotła, to nawet by nie pomyślał o założeniu wyjściowej szaty i porządnych butów, zamiast tego znalazłby sobie jakieś inne zajęcie w czterech ścianach swojego mieszkania. Nie przepadał za tłumem, zabawa na parkiecie go nie pociągała, ale chciał pomóc Rosjance zadomowić się w Wielkiej Brytanii.
Dziewczyna się pojawiła, choć już myślał nad przejściem do zaułka i deportowania się w okolice domu.
- Hej, miło Cię widzieć – przywitał się z nią. Od razu zauważył po jej oddechu, że starała się przyjść na miejsce na czas i pewnie czuła się winna, więc postanowił nie robić z tego dużego „halo”.
- Nie szkodzi. Nie czekałem długo – skłamał płynnie i kiwnął ręką jakby strzepywał z niej niewidzialny, nic nie znaczący, lekceważony, mały problem. Ruszył zastygłe od czekania kości i ruszył u boku Katyi w stronę baru. Treść rozmowy zeszła w stronę Hogwartu.
Nawet nie wiedziała jak blisko była prawdy porównując go do tematu rzeki, czego dowodem były nie tylko opasłe książki na temat zamku, ale także fakt, że nikt nigdy nie poznał wszystkich sekretów szkoły (choć wielu się starało). Nawet Oliver, nie będąc specjalistą od tego tematu, mógłby cały wieczór poświęcić tylko i wyłącznie na opowieściach o zamku i to bez wspominania o pobliskim lesie i jeziorze, które były odnogami głównej rzeki, równie głębokimi jak ona. Cmoknął bezgłośnie ustami, zastanawiając się jak najzgrabniej przedstawić szkołę komuś, kto nigdy w niej nie przebywał.
- Wyobraź sobie zamek pełen zagadek, tajnych przejść, ruchomych schodów, ukrytych komnat i duchów strzegących swoich tajemnic. W ciągu siedmiu lat nie jest się w stanie ogarnąć nawet połowy tego, co Hogwart w sobie skrywa – wyjaśnił. Nawet dla niego ten opis wydawał się zbyt ogólnikowy, więc zaczął się dalej zastanawiać co jeszcze dodać.
- Najważniejsze, co powinnaś wiedzieć, to że w Hogwarcie uczniowie są przypisywani do czterech domów ze względu na cechy charakteru. Odważni i nierozsądni trafiają do Gryffindoru, pracowici i naiwni do Hufflepuffu, sprytni i próżni do Slytherinu, a inteligentni do Ravenclawu – postanowił przekazać jej jakąś praktyczną wiedzę o szkole. Istniała duża szansa, że poznając kogoś zostanie zapytana o przynależność w Hogwarcie. Nie było trudno odgadnąć do jakiego domu Oliver należał; nie przedstawił żadnej wady Krukonów, a mówiąc o Ravenclawie uśmiechnął się szerzej.
- Myślisz nad zmianą miejsca pracy? - spytał ją rozbawionym tonem głosu. Zerknął w górę i zapamiętał rodzaj kwiatów, który tak przypadł Katyi do gustu.
Katya Zamolodchikova
Biznes
Katya Zamolodchikova

Sala Główna Empty Re: Sala Główna

Pon Sty 14, 2019 12:13 am
Dziewczyna nie wpatrywała się w kwiaty zbyt długo. Gdyby była tutaj sama, to prawdopodobnie nie oderwałaby wzorku od sufitu, ale że przyszła z Oliverem, to wolała poświęcić ten czas jemu, a nie ozdobom. Chłopak wydawał się być przyjazny i... Właściwie tyle mogła o nim na ten moment powiedzieć. Nie przeszkadzało jej to jednak w uśmiechaniu się do niego jak głupia - wesoły wyraz twarzy praktycznie nie ustępował odkąd się z nią przywitał i robiła sobie niebezpieczne nadzieje, że taki stan rzeczy utrzyma się przez resztę wieczoru. Mimo pracowania w miejscu, które było wręcz bramą pomiędzy światami, rzadko miała okazję do poznania kogoś miłego i patrzącego przychylnie na towarzystwo nieznajomej Rosjanki. Chociaż sama by sobie tego nie przyznała, przez samotność zaczęła stawiać w pozytywnym świetle każdego, kto w ogóle zwrócił na nią uwagę.

- Cztery domy? - Zapytała, ale było to bardziej pytanie posłane w eter niż do niego. Spryt, inteligencja, odwaga... Cechy te były jej tak odległe (przynajmniej w jej mniemaniu), że nie potrafiła wyobrazić sobie bycia członkiem żadnego z nich. - Mam wrażenie, że dyrekcja miałaby niezłą zagwozdkę próbując przydzielić mnie do któregokolwiek - przyznała. Z tonu wypowiedzi dało się łatwo wyłapać, że mówiła to w sposób żartobliwy, a nie samokrytyczny. - Ale te zagadki... Brzmią tak magicznie! Koldovstoretz to piękna szkoła, ale pusta, ponura i wymagająca. Myślę, że odrobina tajemnicy mogłaby dodać mu odrobinę... Hm, zabawy? Czy tak to się mówi po angielsku?

Rozpinając swój płaszcz zastanawiała się jak zareagować na wzmiankę o jej aktualnym miejscu zatrudnienia. Widać nawet było, że trochę ją to speszyło, chociaż zrobiła wiele, aby to przed nim ukryć.

- Ja, cóż... Tak. Ale to odległe plany. Chciałabym dostać się najpiew na jakieś szkolenia lub na nauki u jakiegoś rzemieślnika.

Mowiąc rzemieślnik miała tu na myśli konkretną osobę - niesamowitą, czarującą słowem i aparycją Madame Malkin, która od jakiegoś czasu służyła Katyi za wzór. Katya nie była jednak szczególnie uzdolniona i mimo szybkiego odezwu na wysłany do sklepu list, do tej pory nie zdobyła się na odwagę aby odpowiedzieć. Była szczerze zdziwiona tym, że dała radę spisać myśli na papier pierwszy raz. Drugi byłby już rewolucją.

- A ty czym się zajmujesz? - Szybko przekazała pałeczkę, nie chcąc zagłębiać się w zmagania ze swoimi problemami. To nie był czas i miejsce.

Pozbawiona odzienia wierzchniego prezentowała się... Cóż, normalnie. Miała na sobie bluzkę o wyjątkowo prostym kroju i długą spódnicę z koła. Jedną z takich, które wesoło wirowały przy każdym ruchu, przez co były popularne wśród dziewczyn, które liczyły na jakiś wspólny taniec.

Niepewnym wzrokiem rozejrzała się też po pomieszczeniu. Nie było tu tłoku. Nie miała też po co szukać wzorkiem znajomych twarzy. Trochę ją to przerażało, ale z drugiej strony - raz się żyje!
Abel Attaway
Biznes
Abel Attaway

Sala Główna Empty Re: Sala Główna

Pon Sty 14, 2019 7:49 pm
Pogoda była iście zimowa, Londyn zanurzył się w śniegu, przepadł w białych zaspach, które najpewniej zdążą stopnieć do jutra, bo było ciepło. Za ciepło dla mrozu, śniegu, choć i tak nie przeszkodziło to mi w ubraniu się w ciuchy, które były ciepłe. Powtarzałem do siebie słowa matki, zakładając ciepłą, grubą szatę i rękawiczki wykonane z jakiegoś futrzastego stworzenia, kompletnie wyleciało mi z głowy z jakiego.  Jak nic będę teraz na celowniku jakichś fanatyków, zupełnie jakbym o tym marzył. Pod spodem krył się sweter na widok którego, mój serdeczny przyjaciel Radu, dostałby apopleksji. Już z nim to przerabiałem, a że od jakiegoś czasu nie męczył mnie sowami to pomyślałem sobie, że teraz musiał zajmować się Robyn. Albo swoją sztuką. Znając jego to pewnie tym drugim i owładnięty gorączką nie pojawi się na nieoficjalnym spotkaniu absolwentów Hogwartu. Absolwentów... mój brat, gdyby żył, też by był tegorocznym absolwentem. Pozostało tylko mieć nadzieję, że nie będę tam najstarszy, wtedy tylko brakowałoby mi jedynie karteczki z napisem "frajer", gdybym siedział samotnie, zamawiając raz za razem ciemne piwo nieśmiałków. Czy będą jakieś osoby, które kojarzyłem z banku? A może znajomi z czasów szkolnych?  Modliłem się jedynie o to by przypadkiem nie natknąć się na swoją byłą, jak nic wydrapałaby mi oczy. Za ognisty temperament, a mówią że przeciwieństwa się przyciągają.  No ale co do mojego stroju to ubrałem jeszcze wygodne szare spodnie w kratę i zostawiłem buty, które nosiłem do pracy. Warto było choć udawać, że było się porządniejszym niż w rzeczywistości, ale i tak, już nie ukrywając, byłem ofiarą mody jak to Radu lubił mi wytykać. Trochę głupio iść na drugą imprezę, kiedy przecież niezbyt lubiło się imprezy, no ale cóż, jedyna taka okazja, nie? A wypadałoby by ktoś reprezentował dom Salazara Slytherina. Ale jestem zabawny, no istne ha ha ha.  Ale tak serio to ktoś musi odegrać rolę sztywniaka na zabawie, więc nadawałem się do tego idealnie.  Wszedłem do baru w którym chyba jeszcze nie byłem, nie pamiętam, i rozejrzałem się po wnętrzu.  Przyjrzałem się sufitowi. No całkiem nieźle, ale bym nie zaczął przypadkiem kichać. Jako że byłem przygotowany na różne akcje, wyciągnąłem z kieszeni szaty paczkę mugolskich chusteczek, którą schowałem do spodni. W nich miałem także różdżkę, a nóż widelec się przyda. Szatę powiesiłem z czapką na wieszaku, w rękawie chowając rękawiczki. Widziałem jak moja ochrona na zimę zostaje magicznie zabezpieczona by nikt jej nie ukradł, więc poprawiając sweter i swoje zmierzwione włosy, ruszyłem do sali głównej. Tam w oczy rzucił mi się chłopak, którego skądś kojarzyłem wraz z charakterystyczną kelnerką Dziurawego Kotła. Nie zamierzałem jednak im przerywać. Trochę ludzi ogólnie się kręciło, jakby niezdecydowanych, więc zająłem pierwszy lepszy stolik i zamówiłem piwo.
Najwyżej się uchleję i schowam pod spodem.
James Potter
Oczekujący
James Potter

Sala Główna Empty Re: Sala Główna

Pon Sty 14, 2019 9:52 pm
- Nie, nie, nie Black… Ty totalnie nic nie rozumiesz… Hestia i potańcówka? To gra słów, patrz – pomachał mu zaproszeniem przed twarzą – Potańcówka w wydaniu Hestii prędzej oznacza zapasy w błocie, ty widziałeś kiedyś Hestię w kiecce? BO JA NIE! Więc na bank chodzi tu o jakieś pogo w kisielu, czy coś w tym rodzaju, specjalnie dodała podpowiedź ‘popijawa’, a co oznacza Mandragora? ŻE BĘDZIE GŁOŚNO! – wydarł mu się wprost do ucha, a że na przekonanie Blacka trzeba było mieć i tak specjalny sposób, dodał – A co najważniejsze… ABSOLWENKI. CAŁA. MASA. ABSOLWENTEK.
Piętnaście minut później stali już przed barem.
Po całym tygodniu kiszenia się Ministerstwie James potrzebował oddechu, więc liścik od Hestii spadł mu niczym manna z nieba. Nie często zdarzało się, że to Potter musiał gdzieś wyciągać Blacka. Szczególnie ostatnio to właśnie Syriusz był ich wodzirejem, za co James, w przeciwieństwie do Marlene, był mu niezmiernie wdzięczny. Chociaż ten raz chciał mu się jakoś odwdzięczyć i może akurat nazwisko panienki Jones nie działało na Łapę najlepiej, to Rogacz miał szczerą nadzieję, że właśnie to nazwisko zagwarantuje im przednią zabawę.
- No dobra… Trochę inaczej to sobie wyobrażałem… - rzucił lekko zaniepokojony, strzepując z włosów przyniesione płatki śniegu. Wiszące z sufitu kwiaty nijak nie odzwierciedlały tego co było za oknem, ale akurat to nie było największą anomalią tego miejsca. Było. Coś. Gorszego.
Zsunięte stoliki.
- To z pewnością miejsce na wieeeelką balię z kisielem – zapewnił Blacka i trochę zdesperowany ruszył w stronę baru. Nawet nie ubrał się jak na potańcówkę. Miał glany, czarne spodnie i ciemny t-shirt odsłaniający jego nowy tatuaż. Zgoła inaczej również wyobrażał sobie muzykę, ale może… było jeszcze za wcześnie? Wzrokiem szukał Hestii, ale zamiast niej wypatrzył kolejny znak szepczący mu by czym prędzej brał stąd kopytka za pas.
- Jasna cholera… Ministerstwo jest wszędzie… Przecież to Blishwick… Zaraz, zaraz… Skąd ja znam jego towarzyszkę – na moment zmarszczył brwi w skupieniu by nagle unieść je wysoko nad okulary – To przecież dziewczyna Petera! W sensie no ta którą ostatnio Glizdogon wyrwał w Dziurawym na tym durnym spotkaniu płaskoziemców. No ładnie… Ognistą poproszę.
Oliver Blishwick
Ministerstwo Magii
Oliver Blishwick

Sala Główna Empty Re: Sala Główna

Pon Sty 14, 2019 10:13 pm
Zauważył, że powoli zaczęło przybywać osób. Niektórych kojarzył lepiej, z biur ministerstwa, innych gorzej, prawdopodobnie z szkolnych korytarzy, jeszcze innych wcale. Na razie został w towarzystwie Katyi, zostawiając sobie ewentualność poszukania między stolikami znajomych na później.
- Och, dyrekcja nikogo nie przydziela do domów. Mamy od tego wyjątkową, śpiewającą tiarę – wyjaśnił niezaznajomionej z Hogwartem dziewczynie. Uśmiechnął się lekko wyczuwając dowcip w jej głosie, ale… Jego matka miała powiedzenie, że w każdym żarcie znajduję się odrobina prawdy. Jeśli ta maksyma sprawdzała się w tym przypadku, to nie miała się czym martwić. Widział prawdziwych głąbów i durni, którym tiara znajdowała dom w tempie błyskawicy.
- Dodać… Dodać barw? Uczyniłaby intrygującym? - ruszył z pomocą w odnalezieniu trafniejszego sformułowania. Jej rosyjski akcent był wyczuwalny, ale i tak uważał, że radziła sobie świetnie w mówieniu po angielsku. Sam nie miał talentu do języków obcych, więc fakt, że ktoś w tak młodym wieku potrafił odnaleźć się w obcojęzycznym kraju było dla niego nie do wyobrażenia.
- Nauki u rzemieślnika? Brzmi interesująco. W jakiej branży chcesz się szkolić? - zainteresował się tematem nim odpowiedział na następne, rzucone szybko przez nią pytanie.
- Pracuję w ministerstwie, jako auror – odpowiedział bardzo krótko i zwięźle. Nie wstydził się swojego zawodu (wręcz przeciwnie, był bardzo dumny, że został przyjęty i udało mu się przejść wszystkie szkolenia) i w innych okolicznościach prawdopodobnie niepytany przedstawiłby kilka faktów i zdementował parę mitów na temat swojego zawodu. Tuż przed zabawą nie chciał jednak wracać za bardzo myślami do pracy, woląc skupić się na tu i teraz.
- Chciałabyś się czegoś napić? - spytał niczym dobry gospodarz witający gościa z odległego kraju w swoich skromnych progach. Wyciągnął dłoń chcąc wziąć od niej szatę, by nie musiała kłopotać się z szukaniem dla niej bezpiecznego miejsca skoro i tak musiał odwiesić gdzieś również swoją.
Syriusz Black
Oczekujący
Syriusz Black

Sala Główna Empty Re: Sala Główna

Wto Sty 15, 2019 7:04 pm
Od samego południa Syriusz uważał, że zjawienie się na jakiejś imprezie u Hestii było głupim pomysłem. Tłumaczył to długo Jamesowi, który nakręcił się jednak tak jak kiedyś na podglądanie Ślizgonek przed meczem Quidditcha w piątej klasie. I co? Kto miał wtedy racje? Oczywiście, że Black, co oczywiście przez kolejne miesiące wypominał Potterowi za każdym razem gdy ten wpadał na jakiś równie genialny pomysł. Było przynajmniej sto lepszych powodów na spędzenie tego wieczora niż zjawianie się w Mandragorze!
Dobrze, może lekko przesadzał. Trochę ciekawiło go to, co się będzie działo, dodatkowo na ostatnie ognisko nie zaprosiła tylko jego spośród wszystkich znajomych. Przyjął to bardzo źle i nie chodziło o to, że to ona zapraszała, a o to że to było ognisko. Tak się nie robi. Dodatkowo przy ostatnim (właściwie pierwszym od zakończenia szkoły) spotkaniu w Dziurawym Kotle trochę się spił gdy raczyli się Ognistą. Wypadał z formy? To prawdziwy skandal!
— Nie chciałbym widzieć — mruknął tylko obojętnie i dłonią odgarnął to zaproszenie, którym mu machał przed twarzą. Spojrzał na niego ze skwaszoną miną. Kręcił tylko głową na jego kolejne słowa. On żadnego zaproszenia nie dostał, ale maszerował wraz Rogasiem, trzymając dłonie w kieszeniach kurtki. — Szkoda czasu na pogo w błocie... — urwał i siarczystego facepalma zrobił. Zaczął się mimowolnie śmiać. — Na Merlina, co ty jesteś taki niewyżyty i... — dodałby coś jeszcze lecz James był za bardzo nakręcony i krzyczał mu właśnie do ucha. Black zmrużył oczy, bo nie podzielał entuzjazmu przyjaciela. Jak zawsze szedł powoli, z wyrazem dużej obojętności na twarzy. Liczył że zdarzy się coś ciekawego. — Będą? No to chyba jedyny plus, co? Gorzej jak się okaże, że przyjdziemy tylko my. Nie wybaczę ci tego tak łatwo — mruknął już trochę bardziej zadowolony, bo wizja absolwentek była kusząca. Ale co jeśli mieli spotkać się z jakimś rozczarowaniem?
Przeciągnął się leniwie przed wejściem i zerknął przez okno do wewnątrz. Przez ośnieżoną szybę nie rozpoznał jednak nikogo. Uśmiechnął się pod nosem kpiąco. — Słyszysz? Ale impreza — rzucił z przekąsem patrząc wymownie na Rogacza. No nic, najwyżej się spiją, zrobią coś głupiego i wyjdą z klasą, jak zwykle. Wszedł za nim do środka, nie dbając o rozczochrane włosy. Jak zrobiło się trochę cieplej to zdjął kurtkę. Nie ubrał się jakoś nadzwyczajnie, starte jeansy, sprany t-shirt oraz najlepsze obuwie na tą porę roku - trampki. Rozejrzał się po wnętrzu, dając swoją miną do zrozumienia Jamesowi jak bardzo nie chce tutaj być.
Gdy znaleźli się przy barze, to podążył wzrokiem za Potterem i zawiesił wzrok, na krótką chwilę na mężczyźnie i na dłuższą na dziewczynie. Przez chwilę bez słowa słuchał Jamesa i bez skrępowania gapił się na blondynkę. W końcu prychnął i odwrócił się do tamtego towarzystwa plecami. — Myślisz, że powinniśmy z nimi pogadać? Wiesz, z Blishwickiem albo z tamtą? Wygląda tak... ekhm... sielankowo — spojrzał na Rogacza, z błyskiem w oku, który mógł zwiastować albo genialny pomysł albo tarapaty. Choć zwykle oznaczało to jedno i drugie. — Peter nie wpadnie? — ściągnął brwi w zamyśleniu i kiwnął głową na znak, że chce to samo co James, gdy Ognista poszła w ruch.
Kim Miracle
Oczekujący
Kim Miracle

Sala Główna Empty Re: Sala Główna

Wto Sty 15, 2019 7:45 pm
Nie była za bardzo przekonana do imprez. Nadal w środku czuła żałobę. Jasne jakiś czas temu złamała tę żałobę upijając Pottera w jego domu, ale to mało ważne. To Hestia wysłała do niej zaproszenie, a zaraz potem złapał ją Zordon, który organizował tę zabawę. Był głównym motorem napędowym owej zabawy. Reid miał naprawdę szalone pomysły. Do tej pory pamiętała imprezę, którą przeżyła wtedy w ich Domu. Nie mogła wtedy uwierzyć, że chłopak podał każdemu hasło do ich pokoju wspólnego. Nawet Frank się wtedy świetnie bawił.
Stała w swoim pokoju przed lustrem i przymierzała sukienkę, którą kiedy kupił jej tata. Pamiętała jak go okrzyczała, że ona nigdy nie będzie nosić sukienek. I nadal była tego samego zdania. Przebrała się w spodnie, wełniany, żółty sweter i tradycyjnie wojskowe buty. Gdy przekroczyła prób baru dostrzegła znajome twarze. Widząc Jamesa uśmiechnęła się nawet. Odszukała wzrokiem Hestii i ruszyła w jej stronę.
Cześć – przywitała się. — Ktoś jeszcze będzie? Gdzie jest Zordon? Długo już tu jesteś? – zadała jej kilka pytań rozglądając się dookoła podziwiając przy tym wystrój baru. To miejsce było niesamowite.
Od razu uzyskała odpowiedź na pytanie dotyczące Reida. Chłopak wparował do środka zmieniając muzykę za pomocą zaklęcia. Z jego ust wydobył się tekst:
— Do ya think I'm Sexy? – na jego ustach był szeroki uśmiech, a ruchy miał zdecydowanie taneczne chociaż nie powiem, aby należały do najlepszego tancerza na świecie. Głos wzmocnił sobie zaklęciem. – Witam zgromadzonych kolegów i koleżanek – puścił oko do Hestii, której był zdecydowanie wdzięczny za to, że pomogła mu w ściągnięciu większej ilości gości. Chociaż ile on by dał, aby pojawiła się tu jego najukochańsza Sharon. — Mam nadzieję, że nie zapomnieliście o waszych kolegach i już nigdy nie zapomnicie. Musimy się jednoczyć. W KUPIE SIŁA! – zakrzyknął i machnął do barmana, z którym miał ustalone wcześniej znak. – Pierwsze picie za darmo. Bawcie się i w ogóle – pod głosił muzykę i tańcząc podszedł do baru, aby z kimś pogadać.



Kilka informacji na temat Zordona Reida
Znacie go. Każdy go znał. Dziwak z Hufflupuffu, ale to on na siódmym roku zorganizował imprezę dla każdego w pokoju wspólnym Puffków. To on rzucał miłosne wierszyki do Sharon. Tu macie link do jego KP - link
Hestia Jones
Sport
Hestia Jones

Sala Główna Empty Re: Sala Główna

Wto Sty 15, 2019 8:47 pm
Przez chwilę rozmawiała beztrosko z barmanem, gdy lokal zaczął wypełniać się ludźmi. Właśnie, to nie była jej impreza, tylko Zordona, ona pomogła tylko trochę ją rozgłosić i zaprosiła najlepszą, najbardziej zabawową ekipę w Hogwarcie, co bardzo ją cieszyło. Na pewno nie będą się nudzić. Ludzie powoli się schodzili. Tworzyli małe grupki, co było widać od razu na pierwszy rzut oka. Ale chyba o to chodziło? Żeby każdy gadał z kim chce i ogólnie żeby było spoko. Może właśnie ze względu na tańce włożyła dzisiaj sukienkę, beżową mini z dzianiny, sięgającą do połowy uda, z długim rękawem i golfem, bardzo mocno przylegającą do szczupłego ciała Hestii. No i do tego tampki.
Zabrała z baru jakiś słodki drink z ziołową nalewką, który smakował trochę jabłkami, a trochę lekiem na magiczny kaszel. W sumie nie był taki zły, wydawało się w porządku. Na razie nudy, nawet Zordon się nie pojawił. Za to pojawił się Potter, co wywołało u niej niemały śmiech. Zwłaszcza, kiedy zakręcił się przy barze. W tym momencie, po ostatnim incydencie nawet niespecjalnie patrzyła źle na pana Syriusza, do którego uśmiechnęła się z największą wyższością i największą wredotą na świecie, nadal celebrując swoją ostatnią wygraną. Za to Jamesowi pomachała pogodnie. Odwróciła wzrok i napiła się trochę ze swojej szklanki. I wtedy pojawiła się Kim!
- No cześć, czekałam na Ciebie! - powiedziała szczerze i jedną, wolną reką objęła koleżankę na powitanie. - Nie, nie jestem długo. Napijesz się czegoś? - spytala. Wydawało się, że Miracle jest trochę spięta, ale to można było szybko zmienić.
James Potter
Oczekujący
James Potter

Sala Główna Empty Re: Sala Główna

Sro Sty 16, 2019 12:32 am
James przyjął wszelkie narzekania Syriusza bez najmniejszego zająknięcia, wiedział że zgrywa się tak tylko przez Hestię i kawał który wywinęła mu latem nie wysyłając mu zaproszenia. Uderzyła w czuły punkt. Całkiem umiejętnie. I Potter nawet byłby w stanie pogratulować jej tego celnego zagrania, ale w końcu chodziło o jego najlepszego kumpla, czyż nie?
- Będą – zapewnił krótko i zwięźle, nie chciał by Black pomyślał, że rwie się tam tylko po to by sprawdzić czy na imprezie nie pojawi się Lily. Temat ten uważał za zamknięty, ale tak właściwie, a propos Rudej… – Nie powiem kto tu komu czego jeszcze nie wybaczył… - przeszył go spojrzeniem spod zmarszczonych brwi. Najchętniej strzeliłby mu reprymendę by nie chlał znowu do nieprzytomności, bo kolejny raz palnie coś czego nie powinien, ale wyjątkowo to nie on chciał wyciągnąć go na imprezę, więc mogłoby to odnieść odwrotny skutek, niż ten na który teraz liczył. Zamilkł więc zostawiając tylko w powietrzu zapowiedź groźby i grzecznie skierował swoje zacne cztery litery do baru.
- To, że nie jest tak spektakularnie jak przed Nawiedzonym Domem w Halloween nie znaczy, że w środku jest sztywno – stwierdził ciągle broniąc całego założenia – Może przynajmniej nikt mnie nie pozbawi przytomności przed pierwszym drinkiem – zażartował by trochę rozbujać Blacka, a żartował sam z siebie, więc Łapa powinien docenić to po stokroć.
Wkroczyli więc na salony i zaliczyli pierwszą przystań dokując się przy barze.
- Katya… - mruknął przypominając sobie imię kelnerki, właściwie to sam był zdziwiony że je pamiętał, może to przez ten jej zagraniczny akcent, kto wie – Nietutejsza, pochodzi ze wschodu, jakaś Polska czy coś w te mańkę… - dodał inteligentnie – Z Blishwickiem? – spytał zdziwiony, poniekąd rozumiał o co chodzi Syriuszowi, ale w końcu to był auror, a chyba ostatnim na co miał Potter ostatnio ochotę było robienie sobie przypału w Ministerstwie – Najpierw wybadałbym sytuację... – zaczął ostrożnie, jak nie on, ale wbrew pozorom James miał czasami przejawy rozsądku – A bo ja wiem, pewnie dostał zaproszenie – rzucił, a kącik ust uniósł mu się z przekąsem do góry, bo w końcu jedni otrzymywali zaproszenia, inni nie, czyż nie tak mój drogi Łapciu?
Przy tej gadce szmatce Potter wałęsał się wzrokiem po sali, aż w pewnym momencie trafił na bardzo długie nogi. Powędrował więc tym tropem do góry, dokładnie analizując każdy szczegół badanego obiektu, aż po bardzo obcisłej sukience dotarł w końcu do lica właścicielki tych wszystkich wdzięków. I wtedy właśnie zakrztusił się Ognistą.
- Hestia – wydusił w końcu – w sukience – chwilę później pojawiła się obok niej Kim. Nie w sukience. A jakby tego wszystkiego było mało, pojawił się jeszcze Reid. Zordon Reid.
Szczerze mówiąc czytając zaproszenie Potter zamiast ‘niejaki’ przeczytał ‘nijaki’ Zordon i jakoś tak potraktował tę całą wzmiankę jak zwykły żart, wtrącenie, coś całkowicie nieznaczącego. Tak więc na widok tego kretyna od buraków i pszenicy zwyczajnie go zamurowało. I trwało to pewnie chwilę, dłuższą chwilę, aż w końcu wypił duszkiem zawartość swojej szklaneczki i rzucił - No dobra, poddaje się… Dziurawy Kocioł?
Severus Snape
Oczekujący
Severus Snape

Sala Główna Empty Re: Sala Główna

Sro Sty 16, 2019 11:24 am
Podobno nuda i brak pobudzenia szarych komórek może wpływać na jednostkę w sposób niezwykle wyniszczający. Prowokuje do nieprzemyślanych i niebezpiecznych dlań zachowań. To jak życie na krawędzi urwiska i chłonięcie adrenaliny i doznań, które to ze sobą niesie. A przynajmniej tak może się wydawać, bo jakie inne wyjaśnienie tego, że przyszedł na "imprezę" można znaleźć? Przyszedł do kolegów lub przyjaciół? Ha. Zabawne słowa. Oczywiście większość osób uwielbia te spędy towarzyskie, właśnie ten powód obierając sobie jako jeden z głównych, niemniej dla Severusa było to niezwykle obraźliwe stwierdzenie, bo sugerowało, że obcuje na równi z osobnikami o niższym ilorazie inteligencji i poziomie ogólnego rozwoju umysłowego. A przecież nie zamierzał się nigdzie zniżać.
To nasuwa zarówno nam, jak i samemu Severusowi pytanie - po kiego grzyba tu lazł. Był zajęty poszukiwaniem stażu, bo i tak ani jeden mu do końca nie odpowiadał. Myślał nad Hogwartem, ale uznał, że tam wróci może kiedy indziej. W końcu cała jego kariera naukowa była skupiona na eliksirach, obronie i zielarstwie, jakby od tego zależało jego życie. Ani myślał poświęcać swój cenny czas i szare komórki na pozostałe przedmioty.
No ale przyszedł. Wszedł do sali głównej z miną, która nie zdradzała poirytowania, jakie odczuwał, a jedynie lekki dystans do wszystkiego i wszystkich w tym miejscu. Woń kwiatów drażniła jego nos, wolał zdecydowanie zapachy towarzyszące powstawaniu eliksirów, ale i tak nie było najgorzej.
Szybko omiótł salę dość krytycznym spojrzeniem, które jednak szybko zamaskował pod pozorem "sprawdzania kogo przywiało", jakby można określić w sposób mniej cywilizowany, a więc bardziej odpowiadający tej zgrai. Oczywiście znał niektóre osoby z widzenia, czy zamienienia kilku słów, które ze strony Severusa najczęściej brzmiały "nie pożyczę", "źle to robisz", "nie dziękuję" lub "...". Był też niestety gang ameb z przewodzącą im amebą nieco bardziej rozwiniętą, ale nie bynajmniej po to, by wyjść na ląd jako myślący organizm, ale by po prostu móc ciągać za sobą resztę ameb. Komentarz ten dotyczył naturalnie Pottera... i jego paczki wątpliwie zabawnych i rozwiniętych koleżków.
W myślach zastanowił się szybko, czy nie ma może czegoś, co skryłoby go przed wzrokiem tych dowcipnisiów, bo wolał unikać kontaktów z nimi, chciał nadal pozostawać oazą spokoju i opanowania, co z pewnością bardziej pomoże w szukaniu stażu. Niestety nic takiego nie miał, a nagłe w tył zwrot i opuszczenie sali wyglądałoby jak szczyt tchórzostwa i jawna ucieczka. Nie mógł tego zrobić.
Trudno. Jak na masochistę przystało - bo najwyraźniej musiał nim być - zostanie tu i będzie udawał, że się nawet w miarę "bawi" i że jest w stanie nawiązać kontakt z tym zoo. Tak. Postanowienie.
W trakcie swych przemyśleń uśmiechał się chłodno, acz uprzejmie i delikatnie kiwał głową na powitanie każdej kobiecie, która przechodziła lub spojrzała w jego stronę. Mężczyznom to skinienie przesyłał subtelniejsze i bardziej zdystansowane, bo zasada o witaniu kobiet przez mężczyzn w pierwszej kolejności była ważną częścią dobrych manier i zachowań w towarzystwie... a przynajmniej tak pisali.
Stał na uboczu aby nie rzucać się oczy. Badał teren i szukał ewentualnego miejsca, które nie byłoby narażone na atak ameb i innych niedorozwojów.
Katya Zamolodchikova
Biznes
Katya Zamolodchikova

Sala Główna Empty Re: Sala Główna

Sob Sty 19, 2019 2:10 am
Mieszkam tu już trochę i nigdy nie słyszałam aby ktokolwiek wspominał Hogwart źle. Musiała sobie przyznać, że ta myśl miała w sobie nutę zazdrości. Koldovstoretz był szkołą chłodną i niesprawiedliwą. Nie chodziło tu tylko o wydalenie jej niedługo po tym jak zaraziła się wilkołactwem, ale też o ogólną atmosferę jaka panowała wśród uczniów. Owszem - wolałaby zostać w Rosji, ale nowe życie w Wielkiej Brytanii otworzyło Katyi oczy na to jak zacofana była tamtejsza arystokracja (wybacz jej ojcze!) i jak nieprzyjemne były lata edukcji zanim ostatecznie wykreślono ją z listy.

Z jednej strony nie chciała dzielić się swoimi planami nim cokolwiek ruszy do przodu, ale z drugiej... Zadał tak konkretne pytanie, że po prostu nie była w stanie od niego uciec.

- Cóż, interesuje mnie krawiectwo. Projektowanie szat.

Przez moment wyglądała jakby chciała coś do tego dodać, ale ostatecznie żaden dźwięk nie opuścił ust. A skoro o ustach mowa, to po chwili otworzyły się nieznacznie, bo Katya doznała lekkiego szoku. Biuro Aurorów wydawało jej się być jednostką dosyć elitarną, a tu proszę - o ile nie została właśnie okłamana, to poznała aurora w (na oko) zbliżonym wieku.

- Przepraszam - rzuciła nagle, zamykając buzię i odwracając wzrok na bok, jakby miało to jakimś cudem ukryć zaczerwienienie na policzkach. - Tak młody auror! W tak niebezpiecznych czasach... To musi wiązać się z wielką odwagą.

Jeżeli faktycznie istniały o tym zawodzie jakieś niesprzyjające jego dobrej opinii mity, to do uszu dziewczyny one nie dotarły. Wiedziała o istnieniu takiego biura z gazet, które opisywały aktualne wydarzenia. Wielka Brytania nie była bezpieczna, a czarnoksiężnicy popierający człowieka, którego imię wolano przemilczeć, potrafili napaść na uczniów w biały dzień. Aurorzy byli potrzebni. Ktoś musiał wyjść im naprzeciw. Stawić czoła tym, którzy na zbyt wiele sobie pozwalali. Ale każde takie postawienie się niosło ryzyko przedwczesnej śmierci człowieka.

Zamolodchikova czuła się przy takich tematach skrajnie bezsilna i odrobinę bała się tego, że Oliver zechce się w nie zagłębić. Ten na szczęście wziął od niej płaszcz i zaproponował napicie się czegoś, na co ochoczo przytaknęła. Moment w którym została sama wykorzystała do rozejrzenia się po sali i doszła do wniosku, że jedną osobę kojarzy, chociaż nie miała pojęcia jak chłopak się nazywa. Kiedy spojrzenia Zamolodchikovej i Pottera spotkały się, spróbowała przyjaźnie się uśmiechnąć, odganiając czarne myśli, jakie na moment owładnęły jej głowę.

Katya poczekała na Olivera, przyglądając się wodzierjowi imprezy. Siłą rzeczy nie miała żadnych wspomnień z Zordonem Reidem, ale zauważyła, że chłopak musiał być w czasach szkolnych bardzo popularny... A przynajmniej miał dużą siłę przebicia.

- Chciałam postawić ci picie, ale ktoś mnie wyprzedził.
Oliver Blishwick
Ministerstwo Magii
Oliver Blishwick

Sala Główna Empty Re: Sala Główna

Pon Sty 21, 2019 7:16 pm
Kiwnął głową z uznaniem, chociaż nie interesował się zupełnie modą. Ubrania dla niego miały spełniać tylko swoje podstawowe funkcje, a nie odzwierciedlać jego charakter lub windować wizerunek. Musiał jednak przyznać, że krawiectwo to bardzo oryginalna pasja dla młodej dziewczyny. Z pewnością część jej rówieśniczek bardziej interesowało wydawanie pieniędzy w pogoni za aktualnymi trendami niż tworzenie czegoś własnego, a za swoją pasję uznawały uganianie się za chłopcami z dobrych rodów.
- Czy ta sukienka jest twojego projektu? - spytał kierując na moment spojrzenie na tą część garderoby. Kreacja Katyi na jego oko była prosta, ale i tak byłby zaskoczony, gdyby okazało się, że została stworzona przez amatorskie ręce kelnerki. Cholercia, dopiero teraz sobie uzmysłowił, że nie wiedział, czy krawcowe używały zaklęć, czy umagicznionych przedmiotów, czy (o zgrozo!) robiły wszystko ręcznie.
Oliver pomylił wprawdzie sukienkę z spódniczką, ale był w końcu facetem. Nie znał się na kieckach i na tajemnej terminologii, której kobiety używały by identyfikować swoje ciuchy.
Reakcja rosjanki go zakłopotała: odwrócił spojrzenie i nerwowo spróbował ukryć zmieszanie uśmiechając się pod nosem. Blishwick zamiast prześlizgnąć się szybko po temacie swojej pracy osiągnął wręcz odwrotny efekt, gdyż najwyraźniej jego rozmówczyni zaimponował zawód chłopaka. Szanse na zmianę tematu i oddalenie się na trochę myślami od pracy były więc nikłe.
- Wiesz, to nie do końca tak. Zgoda, odwaga się przydaje, zwłaszcza w trudnych czasach, ale... - przerwał. Nie wiedział jak wytłumaczyć to, co chciał przekazać o niepotrzebnej brawurze i głupocie mylonej z bohaterstwem. Rozejrzał się i ujrzał Blacka rozmawiającego z Potterem. Trochę o nich już słyszał. Widok tej dwójki stażystów pomógł mu ubrać myśli w słowa. - Pamiętasz, jak mówiłem o gryfonach? Że są odważni i nierozsądni? Dobry auror nie powinien przedkładać odwagi nad ostrożność. Kuraż nie przysłania mu zdrowego rozsądku - powiedział mentorskim tonem, niepasującym do osoby, która dopiero niedawno ukończyła szkolenie. Uśmiechnął się w jej stronę zachęcająco.
- Zauważyłem dwójkę chłopaków szkolących się na aurorów, jeszcze młodszych ode mnie. Mogę Cię przedstawić, może pomoże Ci to zrozumieć co mam na myśli - dodał i odebrał jej szatę. Zostawił Katyę na chwilę samą z propozycją by udać się w poszukiwania wieszaków. W tym czasie jakiś chłopak, którego Oliver nie poznał, wygłosił przemówienie, którego auror nie wysłuchał, bo był zajęty czymś innym. Odwiesił szatę koleżanki w bezpiecznym miejscu, ściągnął też swoją. Pod nią miał koszulę, zwykłe spodnie. Elegancko, ale mało oryginalnie.
Po powrocie do blondynki został poinformowany, że mieli darmową kolejkę. Z powodu różnicy wieku nie poznał w Hogwarcie Zordona Reida, ale były puchon zrobił na nim dobre pierwsze wrażenie. Blishwick był usatysfakcjonowany z jego gestu wobec wszystkich gości.
- To świetnie, bo chętnie bym się napił ognistej.
Sponsored content

Sala Główna Empty Re: Sala Główna

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach