Go down
Mistrz Labiryntu
Mistrz Gry
Mistrz Labiryntu

Kwatera Główna Aurorów Empty Kwatera Główna Aurorów

Sro Wrz 21, 2016 12:41 am
Prostokątne, duże pomieszczenie, w którym poustawiane są boksy, każdy przypisany dla Aurora - stąd można przejść do biura Szefa Aurorów. Przed wejściem do Kwatery Głównej znajduje się mały korytarz z rzędem tajemniczych drzwi. Jedynie niektórzy Aurorzy wiedzą dokąd prowadzą.

Tuż przed wejściem do biura znajduje się pracownik Biura Bezpieczeństwa, który sprawdza wszystkich gości pod kątem posiadania niedozwolonych przedmiotów.
James Potter
Oczekujący
James Potter

Kwatera Główna Aurorów Empty Re: Kwatera Główna Aurorów

Pon Paź 01, 2018 11:23 pm
James nie należał do rannych ptaszków, ale gdy na czymś naprawdę mu zależało potrafił wziąć się w garść by wyrwać się ze szponów pościeli i zacząć dzień razem ze wschodem słońca. Nie raz zrywał się tak na poranny trening Quiditcha, a gdy obudził się dziś rano czuł niemalże taką samą ekscytację jak wtedy. Czy się stresował? Może i tak, ale był to przyjemny stres, jak przed decydującym meczem, a on lubił to uczucie i może właśnie dlatego był dobrej myśli.
Ubrał się niemalże identycznie jak na pogrzeb własnej matki, w czarną koszulę, spodnie i płaszcz. Nie było już Erin która po trzykroć przegrzebałaby mu szafę by wybrać coś odpowiedniego, ale pamiętał jej słowa które często powtarzała, coś typu: czerń zawsze jest elegancka i pasuje do wszystkiego, i wcale nie chodziło tu o to, że po prostu uwielbiała ten kolor i tylko dlatego tak mówiła.
Tak więc miał nadzieję, że chociaż gram prawdy był w tym całym założeniu i wygląda przynajmniej odpowiednio. Włosy jak zwykle miał roztrzepane na wszystkie strony, ale nawet w tym nieładzie dzisiejszego dnia było coś na wzór harmonii.
Zabrał ze sobą jedynie różdżkę, teczkę z dokumentami i paczkę papierosów. Skonfiskowane dudniło mu niepokojąco gdzieś z tyłu głowy, więc zrezygnował ze wszystkiego innego co zwykle zdarzało mu się mieć przy sobie. Zdecydowanie miał za dużą słabość do posiadania rzeczy niepożądanych by zaryzykować swoją reputacją w Ministerstwie.
Właśnie. Ministerstwo. Nie powiedział nic ojcu o liście, ale podejrzewał, że pewnie ciężko ukryć przed Wiceministrem fakt, iż jego jedyny syn ma dziś rozmowę kwalifikacyjną w Kwaterze Głównej Aurorów.
W Ministerstwie Magii pojawił się więc sam i gdy w końcu przebrnął przez zatłoczony hol i dostał się pod Kwaterę Główną Aurorów, podszedł do pracownika Biura Bezpieczeństwa, który po przeszukaniu pokierował w stronę boksu Bruno Longbottoma. Potter czujnym okiem Szukającego przemierzył całą kwaterę Główną Aurorów, zatrzymując tylko dłuższą chwilę spojrzenie na rzędzie tajemniczych drzwi, które miał nadzieję w przyszłości otworzyć.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Kwatera Główna Aurorów Empty Re: Kwatera Główna Aurorów

Sro Gru 05, 2018 12:57 am
Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, który nigdy nie stresował się w dniu, w którym miał dostać swoją pierwszą pracę. Pewność siebie wylana w liście płynącym do osoby rekrutującej czarodziejów na stanowisko Aurora potrafiła dość szybko wyparować - czy tak miało stać się i z Jamesem Potterem?

Rzędy drzwi z niewiele mówiącymi bazgrołami wymalowanymi pędzlem na ich środkach niewiele do ciebie mówiły. Mimo swojej tajemniczości były podejrzanie nijakie, jakby nieznana, niezrozumiała dla ciebie jeszcze siła mówiła ci: nie widzisz tutaj nic podejrzanego. Na tych drzwiach zupełnie nic nie ma. Zobaczyłeś coś? Nie, to tylko nieważna plama, ślad po odciśnięciu ręki. Na tych drzwiach na pewno nic nie pisze, to niemożliwe. Zgłupiałeś, James?

Ale na obejrzenie się było już za późno.

Prowadzący cię przez korytarz pracownik Biura Bezpieczeństwa wlókł się niemiłosiernie, najpewniej przez dużą, rzucającą się w oczy nadwagę, ale ostatecznie dotarł na miejsce. I jedne z tych drzwi otworzyły się wreszcie, ukazując ci dość zatłoczone biuro. Oddzielone od siebie jedynie półściankami biurka, przy których siedzieli wyjątkowo skupieni na czymś mężczyźni nie sprawiały wrażenia, jakoby praca przez nich wykonywana była szczególnie komfortowa. Po pomieszczeniu latały liściki w formie samolocików i małych ptaszków. Jeden utknął nawet w pokaźnej czuprynie pani niosącej kawę do biurka... pana Longbottoma.

- To tutaj - powiedział ochrypłym głosem. - Najwyraźniej Longbottoma nie ma. Poczekaj tutaj na niego.

Po odchrząknięciu dodał (zdecydowanie zbyt głośno, nawet mając na uwadze fakt, iż chciał abyś nie tylko ty go usłyszał): Florence na pewno się tobą zajmie.

Ruda kobiecina aż podskoczyła, rozlewając część kawy na jedną z leżących nieopodal kartek. Wpadła w lekką panikę, użyła nawet różdżki, aby owy kawałek papieru z napoju doczyścić, chociaż zdawało się to mijać z celem - kartka była przecież pusta. Dopiero po chwili spostrzegłeś, że z dokumentami leżącymi na miejscu pracy Aurora, który miał przeprowadzić z tobą rozmowę kwalifikacyjną było coś nie tak. Stosy pustych segregatorów, niepodpisane teczki, puste papiery, chociaż posegregowane jakby miały być czymś całkiem istotnym.

- Przepraszam za to - pisnęła do ciebie Florence, strzepując z ramienia niewidzialny pyłek kurzu. - Christian zawsze mnie trochę... przeraża swoim tonem głosu. - Wyciągnęła z kieszeni zagiętą karteczkę, również bladą jak ściana, bez śladu użycia na niej jakiegokolwiek przyrządu piśmienniczego. - Pan James Potter, tak? Proszę usiąść sobie na krześle, a ja pójdę po doktora Longbottoma.

Wskazała ci krzesło, które stało odwrócone bokiem, znajdujące się po przeciwnej stronie biurka, zapewne przeznaczone właśnie dla osób, z którymi przeprowadzano rozmowy. Na biurku, poza pustymi kartkami znajdowało się też zdjęcie wsadzone w ramkę, ale jakoś... nie chciałeś na nie patrzeć. Ktoś na nim był, ale kto? Zupełnie nieistotne. Pewnie w ogóle wydawało ci się, że ktoś tam był.

Tak, na biurku doktora Longbottoma znajdowały się tylko puste kartki.

Jeden z czarodziejów siedzących przy biurku naprzeciw ciebie przyglądał ci się z ciekawością co jakiś czas, ale milczał. Po zaledwie minucie i tak został zasłonięty przez oblicze Aurora, na którego oczekiwałeś.

- Bruno Longbottom - przywitał się wyjątkowo pogodnie, wyciągając rękę w twoją stronę i uśmiechając się szeroko. - Przepraszam szanownego pana, że musiał czekać. Przejdźmy od razu do rzeczy - powiedział siadając na swoim miejscu. Otworzył jedną z pustych teczek, po czym zwrócił się do ciebie: - Pan James Potter.

Zaakcentował ostatnie słowo w sposób jakby nieco rozbawiony, chociaż nie dało się doszukać w tym drwiny - było to dla niego nazwisko przesiąknięte ekscytacją. Trudno było pracować w Ministerstwie i nie znać rodziny Potterów, a wpływy ojca potrafiły zrobić swoje. Czy możliwym było, abyś miał nie dostać się na staż w miejscu, którym Charlus Potter pośrednio zarządzał?

- Niech mi pan powie, co wie o działaniach Biura Aurorów? Czy wie pan czym dokładnie się zajmujemy?
James Potter
Oczekujący
James Potter

Kwatera Główna Aurorów Empty Re: Kwatera Główna Aurorów

Sro Gru 12, 2018 6:54 pm
Nie zwrócił większej uwagi na bazgroły wymalowane na drzwiach, właściwie to z początku nawet ich nie zauważył. Dopiero gdy zaczął się rozglądać za jakimś podpisem, numerkiem, czymkolwiek co zdradziłoby mu co znajduje się w tych wszystkich pomieszczeniach, dostrzegł nic nie mówiące mu na tamten moment bohomazy. A może to tylko mu się wydawało? Może to tak naprawdę jakieś tłuste plamy? W sumie to przydałaby się tu sprzątaczka… Wszystko było jakieś takie… rozmazane.
Westchnął nieznacznie i trochę niecierpliwie ściskając teczkę zerknął na swego przewodnika. Kiepsko mu pasował na pracownika Biura Bezpieczeństwa. Jeżeli zaklęcia rzucał równie wolno co szedł, no to cóż… Nie wróżył mu zbyt wielkiej skuteczności, ale z wróżbiarstwa nigdy nie był dobry.
W końcu jednak wkroczyli do kolejnego pomieszczenia, które na nowo zaatakowało wszystkie zmysły Jamesa i powolna droga przestała mu się nużyć. Z wymalowaną powagą na twarzy, ale i z fascynacją w oczach rozglądał się po wszystkich stanowiskach, wędrując pomiędzy nimi razem z liścikami śmigającymi po całym pomieszczeniu, aż zatrzymał się na jednym z nich który utkwił we włosach jedynej chyba tu kobiety. Florence, jak się chwilę później dowiedział. Tak, roztargnionej, rudej Florence.
Posłał jej jeden ze swoich uśmiechów, ten którym najczęściej rozczulał zszargane przez jego nieposłuszeństwo serce profesor McGonagall i wzrok przeniósł na poszkodowane papiery. Cóż… Mała strata… Puste kartki. Zmarszczył brwi. Jak wszystko tutaj. Przez moment nawet jego puls wzrósł na myśl, że to stanowisko tak naprawdę czeka na niego, a te wszystkie papiery… Przerażające. Gdzie tu są drzwi ewakuacyjne? Można się stąd teleportować? Raz jeleniowi śmierć… To co, teraz?
- Tak – odparł jednak i posłusznie zajął wskazane mu miejsce. Miał teraz chwilę by przeanalizować to wszystko na chłodno. Rozejrzał się więc i po innych biurkach, a jego uwadze nie umknął przy tym fakt, że koleś z naprzeciwka gapił się na niego jak na jakąś atrakcję turystyczną.
- James Potter – wstał gdy pojawił się przed nim Longbottom i uścisnął wyciągniętą w jego stronę rękę. Siadając z powrotem dał mu chwilę na przygotowanie, a gdy otwierał jedną z pustych teczek rzucił retorycznie – Tylko ja mam wrażenie, że wszystkie dokumenty są tu puste? – i skwitował to lekkim uśmiechem. Był już praktycznie przekonany, że to tylko jedno z zaklęć ochronnych, a nie groźba stażu za biurkiem. Właściwie to wypowiedział to z nie małą ulgą.
Pytanie trochę go zaskoczyło. Powinien obawiać się jakiegoś haczyka? W końcu… każdy wiedział czym zajmują się aurorzy, czyż nie? A on? On musiał tym bardziej skoro chciał zostać jednym z nich. Cisnęła mu się na usta jakaś zabawna odpowiedź, której pewnie nie powstydziłby się w Hogwarcie, tym razem jednak postanowił być poważny – Tropicie i chwytacie czarnoksiężników – odparł krótko i zwięźle patrząc doktorowi prosto w oczy.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Kwatera Główna Aurorów Empty Re: Kwatera Główna Aurorów

Sro Gru 19, 2018 3:28 am
"James Potter". Tyle wystarczyło, aby obserwujący cię do tej pory mężczyzna uśmiechnął się w sposób niezwykle irytujący, jakby chciał conajmniej zadrwić z ciebie, twojego ojca, twoich koneksji lub... wszystkiego naraz. Albo wyjątkowo nie lubił twoich rodziców, albo uważał, że twój tyłek przyklejony do stołka przy biurku rekrutera był zasługą tylko i wyłącznie wpływów jakie zostały ci przypisane wraz z nazwiskiem. Chłop udawał, że wrócił do pracy, ale było coś w mowie jego ciała, jakby jednym uchem wciąż słuchał tego, co miałeś do powiedzenia.

Ale większą uwagę skupiał na sobie całkiem przyjazny Doktor Longbottom.

Był zdecydowanie zbyt młody jak na tytuł naukowy którym się szczycił. Niebieskie oczy były częściowo przysłonięte brązowymi, niedbale ułożonymi włosami. Miał na sobie dość staromodną koszulę zapiętą pod samą szyję i wisiorek, w większości schowany pod białym materiałem. Wesołe oczy aurora skryły się za parą okularów, których szkła przypominały rozmiarem denka od słoika.

- W tym pomieszczeniu prawdopodobnie tylko pan, panie Potter - powiedział z uśmiechem, notując coś na kartce niewidzialnym atramentem. - Cenimy sobie prywatność - wyjaśnił prędko. - Stąd też moje pytanie dotyczące sposobów naszej pracy. Często sprawdzam tak osoby poddające się rekrutacji z czystej ciekawości jak wiele naszych trików wylewa się z tego biura...

Odchrząknął, po czym przyłożył różdżkę do jednego z dokumentów. Wpierw ukazało ci się na nim kilka rozmazanych plam, które po krótkim czasie wyostrzyły się i wyklarowały w zgodę na wzięcie udziału w rekrutacji i szkoleniu. Longbottom podał ci również pióro.

- Jestem osobą przechodzącą szybko do konkretów. Podpisanie tego dokumentu jest niezbędne do przejścia dalej.

Longbottom wytłumaczył ci, że stażyści w Biurze Aurorów mają za zadanie asystować głównie w pracach biurowych, przechodząc jednocześnie testy psychologiczne i sprawnościowe. Osoby, które wykazują najlepsze przystosowanie do warunków panujących w pracy są kierowane na obowiązkowe szkolenie aurorskie. Z resztą Biuro Aurorów się żegna, chociaż możliwym jest przeniesienie chętnego do innego biura w obrębie Deprstamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów.

Dokument zawierał również informację, że testy mogą doprowadzić do uszczerbków na zdrowiu.

- Jeżeli ma pan jakieś pytania, jest to odpowiedni moment aby je zadać.
James Potter
Oczekujący
James Potter

Kwatera Główna Aurorów Empty Re: Kwatera Główna Aurorów

Czw Gru 27, 2018 10:21 pm
James co prawda nie dostrzegł samego pełnego ironii uśmiechu jegomościa, ale nawet bez patrzenia dało się odczuć, że zachowanie mężczyzny zmieniło się po tym jak go przedstawiono. Miał ochotę zerknąć na jego plakietkę czy coś co pozwoliłby mu go zidentyfikować, ale oczywiście jak wszystko tutaj, nie było to przeznaczone dla jego oczu. W takim wypadku Potter postanowił go olać i skupić się na Doktorze Longbottomie. Na analizę ewentualnych wrogów przyjdzie jeszcze czas.
Jeżeli zaś chodzi o samego Bruno, to właściwie jedynym co przykuło uwagę Pottera były… jego okulary. Obym ja nigdy się takich nie dorobił… Były wielkie niczym spodki pod szklanki na herbatę u Hagrida, a grube jak denka butelek od Ognistej Whisky z edycji świątecznej. Tak się składa, że nie tak dawno James miał okazję zrobić ich rekonesans i tak, wyglądały identycznie.
- Intrygujące – skwitował z lekkim uśmiechem na ustach i skierował zaciekawione spojrzenie na dokument do którego różdżkę przyłożył Longbottom. W Hogwarcie miał tylko znikającą mapę huncwotów, tu cały będzie zasypany znikającymi dokumentami, w sumie… dobra zabawa. Oczywiście dopóki nie będzie musiał tych wszystkich papierów uzupełniać.
Bez słowa podpisał podsunięty mu świstek, nie przejmując się jakoś specjalnie wzmianką o możliwych uszczerbkach na zdrowiu. Bardziej zmartwiło go, że jego głównym zadaniem na stażu będzie asysta przy pracach biurowych i właśnie o to postanowił zapytać.
- Po jakim czasie mogę liczyć na skierowanie na szkolenie aurorskie? Czyli właściwie ile trwa taki staż?
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Kwatera Główna Aurorów Empty Re: Kwatera Główna Aurorów

Sro Sty 09, 2019 1:51 am
Bruno wydawał się być człowiekiem ciepłym i pozytywnym - właściwie nic z uśmiechu jaki ci prezentował nie wskazywało na to, aby miał z ciebie w jakiś sposób zadrwić. Mogło więc nieco zbić cię z tropu jego zaniepokojona mina, kiedy wpierw podpisałeś papier, a dopiero później zadałeś jakieś pytania. Mężczyzna który wcześniej cię obserwował wstał od biurka i wyszedł z pomieszczenia, nie zerkając na ciebie choćby na moment. Niósł coś w rękach, najpewniej kilka połączonych gumką folderów lub teczek.

Jeden podpis, który miał najwyraźniej dużo zmienić w twoim życiu.

- Długość trwania stażu zależy w głównej mierze od pana, panie Potter. Maksymalnie są to trzy miesiące, a minimalnie... cóż. Zwykle trafiają do nas dość indywidualne przypadki, najczęściej przeniesione z innych działów. Brakuje mi więc porównania.

Zabrał dokument, aby przybić do niego pieczęć podobną do tej, którą widziałeś na liście zwrotnym przy składaniu podania. Czarny jak smoła atrament wraz z wysychaniem zaczął znikać, zabierając ze sobą wszystkie litery, także twoje nazwisko. Po chwili umowa stała się, tak jak reszta papierów, zwykłą białą kartką.

- Jeżeli będzie pan chciał kopię, proszę zgłosić się do mojej sekretarki. Chyba zdążył pan ją poznać? - Tu w sposób dyskretny skinął głową w stronę roztrzepanej kobiety, wyciągającej ze splątanych włosów próbujący wydostać się od dłuższej chwili papierowy samolocik. Bruno widząc to przełknął ślinę i podrapał się po głowie, jakby nie za bardzo wiedział co powiedzieć.

- Od jutra, od poniedziałku do piątku musi pan stawiać się w biurze od godziny ósmej do siedemnastej. Ma pan prawo do wnoszenia różdżki za okazaniem identyfikatora, który otrzyma pan jutro. Będzie pan asystował mi przez następnych kilka dni, przygotowując się do pierwszych testów.

Jeżeli masz jakieś pytania możesz je jeszcze zadać, ale za rozsądne uznałam przejście już do kolejnego dnia.

Następnego dnia dzień wyglądał dosyć podobnie, chociaż tym razem Bruno Longbottom znajdował się na swoim miejscu. Przywitał się z tobą serdecznie i zaproponował, zważywszy na i jego i twój dość niski wiek przejście na mówienie sobie po nazwisku, wyjaśniając, że mówienie per pan do prawie-kolegów-z-pracy jest na dłuższą metę irytujące.

- Najpierw musimy wykonać ci identyfikator - zauważył. Wstał z miejsca, by zaprowadzić cię do wyjścia z pomieszczenia. - Ten korytarz nazywamy w skrócie ścieżkami. Jest ci znana koncepcja bezkresnych ścieżek?

Znaki na drzwiach były wciąż rozmyte. Czy były tutaj w ogóle jakieś drzwi, czy to tylko złudzenie?

- Widzę, że nie ćwiczyłeś nigdy oklumencji?
James Potter
Oczekujący
James Potter

Kwatera Główna Aurorów Empty Re: Kwatera Główna Aurorów

Sob Sty 12, 2019 11:34 pm
James z nieznanych mu samemu powodów ufał Brunowi. Nie żeby uważał, że wszyscy aurorzy po prostu muszą być spoko gościami, wystarczyło zerknąć na tego który mu się tak chamsko przyglądał, ten to musiał być dupkiem, ale Longbottom wydawał się być naprawdę w porządku, chociaż pewnie w dużej mierze James po prostu chciał żeby tak było.
Przyszedł tu w konkretnym celu, chciał zostać aurorem, dlatego nie zastanawiał się przed podpisaniem dokumentu który podsunął mu doktor. Skoro było to konieczne by przejść dalej, zrobił to. Żaden paragraf nie zmieni jego zdania, nawet ten o możliwych uszczerbkach na zdrowiu. Oddając pióro dostrzegł jednak na twarzy Bruno nutę zaniepokojenia co sprawiło, że i on zmarszczył brwi. Skąd ta reakcja? Raczej nie była to troska by nie pakował się w aurorstwo, a więc czy zrobił coś źle? Może powinien zgrywać bardziej dociekliwego? Czytać wszystko po trzy razy i węszyć? Może to był test?
- Wszystko w porządku? – rzucił więc, tak dla zbicia z tropu i wybadania sytuacji. Pytanie niby nic nie znaczące, które czasami pełni rolę zwykłego przecinka w rozmowie, a czasami ratuje życie, tudzież odsłania gówno którego nikt nie chciał widzieć.
- Przeniesione z innych działów? – pociągnął zaintrygowany. A więc aurorzy nie chcieli być od początku aurorami? Miał wrażenie, że źle zrozumiał odpowiedź Bruno. Brakuje mi więc porównania. James się zamyślił. Nie uważał się za ewenement chcąc zaraz po szkole zgłosić się do na staż aurorski, twierdził że to typowe, a teraz usłyszał odpowiedź mówiącą mu coś zgoła innego.
Trzy miesiące nie wydawały mu się już tak bardzo przerażające, szczególnie że był to czas maksymalny, a zdecydowanie takowego nie chciał osiągnąć. Już bez pytań obserwował jak Longbottom przybija pieczęć i tylko rzucił w myślach ‘koniec psot’, gdy podpisany przez niego dokument zaczął się rozmywać.
- Tak, Florence – odparł, zawsze miał łatwość w zapamiętywaniu imion rudowłosych kobiet. Przez chwilę przyglądał się z nikłym uśmiechem na ustach jak wspomniana sekretarka wyplątuje samolocik ze swoich włosów, po czym z pełnym skupieniem na twarzy wysłuchał instrukcji doktora i bez zbędnych przeciągnięć opuścił Kwaterę Główną.

Następnego dnia adrenalina dalej trzymała go w ryzach i stawił się punktualnie o ósmej w Ministerstwie. Nie ukrywał, że spodobało mu się stwierdzenie o prawie kolegach z pracy i z przyjemnością przeszedł na per ty z Longbottomem. To już tak jakby był prawie aurorem.
Identyfikator. Przedmiot z którym zapewne przez najbliższy miesiąc James nie będzie rozstawał się nawet w łóżku. Kącik ust powędrował mu do góry, a w oku błysnęła iskierka jak na widok nowej miotły. Będzie miał coś namacalnego czym będzie mógł się pochwalić Erin. Nie siedzę bezczynnie Rin Rin… – zapewniał ją w myślach, chociaż najbardziej to chciał zapewnić siebie.
Ruszył więc za nowym mentorem i znowu znaleźli się na korytarzu, który już samym swoim istnieniem przypominał Potterowi o wizycie kontrolnej u magiookulisty. Powinien to ogarnąć przed stażem. Zdecydowanie. Mrużył oczy próbując się skupić na otoczeniu, ale tylko kręciło mu się od tego wszystkiego w głowie.
- Koncepcja bezkresnych ścieżek… - powtórzył trochę sam do siebie, bardziej skupiony na układaniu mazai na drzwiach w jakąś logiczną całość niż na tym co właśnie usłyszał – Nie, chyba nie – stwierdził w końcu i zamrugał odwracając wzrok od ścian by skupić się na swoim rozmówcy. Wtedy zaskoczyło go pytanie o oklumencję – Nie uczą jej w Hogwarcie – odparł, trochę obronnie, ale uruchomiło to w jego głowie dosłownie lawinę. Animagii też nie uczą, a jednak… Może nie powinien o tym myśleć? Co jeżeli Bruno właśnie czyta mu w myślach? Odchrząknął więc i uciekł gdzieś wzrokiem, los chciał że znowu w kierunku zamazanych drzwi, a wtedy w jego głowie pojawiła się kolejna teoria – Oklumencja pomogłaby mi je rozszyfrować?
Sponsored content

Kwatera Główna Aurorów Empty Re: Kwatera Główna Aurorów

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach