Go down
Reina Q Zabini
Sztuka
Reina Q Zabini

Reina Q Zabini Empty Reina Q Zabini

Pią Wrz 07, 2018 6:30 pm
Imię i nazwisko: Reina Queen Heavenly (przerwa na oddech) Zabini
Imiona i nazwiska rodziców: Eulalia Marquez Delgado (czysta) oraz Alistair Zabini (boczna gałąź rodziny)
Data urodzenia: 9 lutego 1954 r. (24 lata)
Miejsce zamieszkania: jej rodzina posiada rezydencję gdzieś na klifach półwyspu Gower, ale Q mieszka w małym mieszkanku w Londynie
Status majątkowy: rodzina raczej dobrze sytuowana, sama Q też radzi sobie całkiem nieźle, ale pewnie tylko dlatego, że ma bardzo umiarkowane wymagania
Czystość krwi: bodajże czysta, ale kto by wierzył Hiszpanom na słowo
Była szkoła: Hogwart, Slytherin
Różdżka: sosna, krew reema, 11 cali, stosunkowo elastyczna. Mocno porysowana, bo miękkie sosnowe drewno w rękach beztroskiego  i nieostrożnego właściciela jest właściwie skazane na taki los. Zadziwiająco prosta, ozdobiona jedynie cieniutką obręczą na wysokości około 10 centymetrów.

Wzrost: 1,64 m
Waga: 56 kg
Kolor włosów: czarne
Kolor oczu: ciemnobrązowe

Praca: studio tatuażu Third Eye Tattoos;  czasem zdarza się jej robić zdjęcia dla magicznych gazet

Bogin:
Miałeś kiedyś koszmar, w którym stajesz przed lustrem i zdajesz sobie sprawę, że patrzy zeń na ciebie jakaś pokryta zmarszczkami i przebarwieniami twarz o niemalże przezroczystej skórze i pożółkłych, poprzecinanych popękanymi żyłkami oczach? Twarz, której na pewno nigdy nie widziałeś, ale dobrze wiesz, że jest twoja? Q przeżywa ten koszmar na jawie za każdym razem, kiedy zetknie się z jakimś boginem. Do dzisiaj nie może wyrzucić z pamięci zajęć, na których po raz pierwszy skonfrontowano ją ze zramolałą, sypiącą się wersją jej samej.

Amortencja:
Zapach świeżo skoszonej trawy niesionej przez wiatr w letni dzień, przeplatający się z wonią ciepłej, ludzkiej skóry oraz starego atramentu i równie wiekowego pergaminu, przywodzących na myśl kurz i przeszłość. To wszystko podkreślone gryzącym aromatem dobrej whiskey i najzwyklejszej w świecie, pokrytej dużą ilością sera pizzy.

Widok z Ain Eingarp:
Jedynym adekwatnym najgorętszym pragnieniem dla kogoś, kto panicznie boi się starości i umierania, jest recepta na nieśmiertelność. Czy to w postaci mitycznego Kamienia Filozoficznego, Ambrozji, Nektaru Bogów, czy też jakiegoś starożytnego zwoju kryjącego w sobie słowa mogące dać wieczne życie. Panaceum na śmierć może się zmieniać, ale nie ona sama, będąca w pełni swych sił młodzieńczych, trzymająca go w dłoniach i pewna tego, że już nigdy nie posunie się w latach choćby o jeden dzień.

Podsumowanie posiadanej wiedzy i umiejętności:
Jej rodzina nie należała do tych starych i znamienitych, w których sam fakt noszenia określonego nazwiska wiązał się z całą listą obowiązków i powinności względem rodu. Była jednak dostatecznie szanowana, aby od pierworodnej córki oczekiwano pewnego poziomu oraz konkretnych zachowań. Im głośniej jednak ojciec grzmiał, że to zaklęcia powinny stanowić dla niej priorytet, tym więcej ona czytała o wojnach z olbrzymami oraz o historii zniewolenia skrzatów domowych. Im częściej matka wspominała o zaletach płynących z biegłości w warzeniu eliksirów, tym bardziej ją samą interesowały zawiłości języka run oraz sekrety skrywane przez liczby. Nie miała traumatycznego dzieciństwa, które uzasadniałoby tę głęboko w niej tkwiącą potrzebę robienia rodzicielom na złość. Wręcz przeciwnie, począwszy na imionach, a na rozpieszczaniu jej do granic możliwości skończywszy, zawsze dawano jej do zrozumienia, że jest małą księżniczką i że wszystko jej wolno, o ile oczywiście przysłuży się jakoś do zdobycia większego prestiżu przez tę gałąź rodu Zabinich, której członkowie dopiero wspinali się mozolnie po drabinie brytyjskiej socjety. Musiało więc wynikać to z jej przekornego charakteru, który ujawniał się z resztą na każdym robionym przez nią kroku i w każdej podejmowanej przez nią decyzji, zazwyczaj spontanicznej i nierozsądnej. Polemizując ze stereotypowym obrazem księżniczki, była pałkarzem w drużynie swojego domu, lubowała się w najniebezpieczniejszych stworzeniach i niejeden raz zbaczała z wytyczonych ścieżek, by pobłądzić trochę po Zakazanym Lesie. Uczennicą była przeciętną, acz lubianą, zarówno przez nauczycieli jak uczniów. Egzaminy zdawała, ale niewystarczająco dobrze, by mieć w przyszłości szanse na ciepłą posadkę w Ministerstwie Magii czy innej prestiżowej instytucji. Nie miała z resztą takich ambicji. Odkąd pamiętała, uwielbiała rysować, fascynowała ją też sztuka ruchomych fotografii. Była duszą cyniczną, acz artystyczną. Pewnie dlatego los zaprowadził ją w końcu do pełnego szemranej klienteli studia tatuażu. W dorosłe życie wniosła jednak jakieś relikty swojego niemalże wielkopańskiego wychowania: znajomość  zwyczajów, form towarzyskich i reguł grzeczności obowiązujących w wyższych sferach, umiejętność jazdy konnej oraz szermierki, którą zastąpiła w pewnym momencie sugerowane przez rodziców zajęcia z gry na pianinie. Ze względu na pochodzenie matki, potrafi się również porozumiewać płynnie po hiszpańsku.

Przykładowy post:
„Mrocznych Znaków nie wykonujemy”.
Ten napis widniał na drzwiach małego studia tatuażu położonego gdzieś pomiędzy innymi, podejrzanymi lokalizacjami na otoczonej ponurą sławą Ulicy Śmiertelnego Nokturnu. Na dworze był szary, zimny październikowy ranek, deszcz lał się strumieniami. Krople spływały po szkle i zawijasowatych literach. Przez szybę widać było jedynie pogrążone w półmroku wnętrze, wypełnione konturami sprzętów o tajemniczych zastosowaniach.
Nagle drzwi otworzyły się tak gwałtownie, że mała kiść zawieszonych nad nimi mosiężnych dzwoneczków rozdzwoniła się niespokojnie i przez długą chwilę nie mogła się uciszyć. Sprawcą tego zgiełku była niewysoka, szczupła dziewczyna, na oko dwudziestokilkuletnia. Mokre ciemne włosy opadały jej na twarz, przemoczony płaszcz ociekał deszczem, na pasku przerzuconym przez ramię miała spory, skórzany plecak. Była blada i zdyszana, ale choć dopiero co bardzo się jej spieszyło, jej ruchy stały się znacznie mniej energiczne, odkąd zatrzasnęła za sobą przeszklone drzwi i odgrodziła się od zawieruchy panujące na zewnątrz.
Przed nią ciągnęło się długie, raczej wąskie pomieszczenie, niknące w mrocznej głębi. Pod ścianami stały regały, sięgające sufitu i zapchane papierami, książkami oraz przyrządami wszelkich kształtów i wielkości. Na podłodze piętrzyły się sterty pudeł, a na stole leżały sterty luźnych kartek, pokrytych poruszającymi się leniwie szkicami. Za masywną komodą, która na przeciwległym krańcu pomieszczenia wznosiła się na wysokość wzrostu mężczyzny, widać było zarys misternie powyginanych prętów, zza których co jakiś czas dobiegało ciche poświstywanie.
Dziewczyna zbliżyła się do służącej za przegrodę szafy i ostrożnie wyjrzała zza niej. W wysokiej, posrebrzanej klatce siedziała na żerdzi pokaźnych rozmiarów prawie bezpióra papuga. Drzemała z wyłysiałą głową pod jednym ze skrzydeł, które nie wyglądało na zdolne do uniesienia w powietrze czegokolwiek, a już na pewno nie ptaka tych rozmiarów.
- Jak się masz dzisiaj, Berkano? – zawróciła się szeptem do śpiącego zwierzęcia, dobrze wiedząc, że nie zareaguje ono na nadane przed kilkoma tygodniami imię. Papuga, którą uratowała z jakiegoś mugolskiego sklepu, mijanego przypadkiem w zeszłym miesiącu, wciąż określała siebie imieniem z wypełnionego brzydkim charakterem pisma kawałka papieru, który wręczono Q w momencie zakupu. Cóż miała jednak poradzić na to, że nie zamierzała do żadnego ze swoich podopiecznych zwracać się za pomocą miana tak prostackiego, jakim bez wątpienia była Polly? To plebejskie imię nie pasowało tym bardziej do ptaka równie ordynarnego, jak ten. Papuga bowiem, prócz kilku prostych komunikatów mających uprzyjemnić jej życie („Polly jeść, Polly pić”), potrafiła w ludzkim języku produkować jeszcze tylko kwieciste wiązanki przekleństw, które wykrzykiwała ochrypłym głosem starej pijaczki. Z tego właśnie względu musiała zostać eksmitowana z małego, londyńskiego mieszkania Q. A ponieważ klientela studia tatuażu, w którym pracowała, była zachwycona papuzią smykałką do wulgaryzmów, Berkano znalazła swój nowy dom w klatce z drugiej ręki, za potężną komodą, która zapewniała jej ułudę prywatności.
Zegar na jednym z regałów wybił dziewiątą.
Myśli Q bardzo niechętnie powróciły do rzeczywistości. Nie lubiła dni, w których raczono ją w tonacji markotnej i zgorzkniałej historiami o najzupełniej powszednich zdarzeniach z najzupełniej powszedniego życia jakichś najzupełniej powszednich ludzi. Miała dość swoich szarych, codziennych problemów, po co jeszcze wysłuchiwać cudzych? Ponadto krew ją zalewała, kiedy spostrzegała, że ktoś oczekuje od niej wskazówek lub wsparcia. A w takie deszczowe dni klienci zawsze pletli androny zupełnie od rzeczy.  
Ostry dźwięk mosiężnych dzwoneczków zakłócił senną atmosferę studia i wydarł cierpiętnicze westchnienie z głębin jestestwa Q. Oszczędnym ruchem różdżki włączyła światło i spojrzała porozumiewawczo w rozespane ślepia papugi, którą wyrwano z przyjemnego niebytu, w którym nie była wyliniałą, zamknięta w klatce niewolnicą ludzi.
- Witam w naszym studiu, w czym mogę pomóc? – wyrzuciła z siebie rutynową formułkę, wychodząc zza wysokiego mebla i szukając wzrokiem sylwetki klienta. Kiedy jej oczy zatrzymały się na przystojnym, młodym mężczyźnie pomyślała, że może zbyt szybko spisała ten dzień na straty.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Reina Q Zabini Empty Re: Reina Q Zabini

Sob Wrz 08, 2018 12:11 am
Witaj na Magicznej Kołysance! Za naprawdę rozbudowaną KP otrzymujesz 10 dodatkowych fasolek.
Na podstawie karty przydzielam ci 5 atutów i 2 słabości.

Atuty:
- Kroplą deszczu namaluję cię - postać przejawia zainteresowanie malarstwem, często nie jest w stanie oderwać się od pędzli i farb, zresztą ma na tyle dużą wiedzę, że jest w stanie użyć tego, co akurat jest pod ręką.
- Wulkan energii - z postaci kipi wręcz energia do działania. Jest bardzo aktywna, ciągle znajduje nowe zajęcia, ale też, co najważniejsze, ma nieprzebrane pokłady zapału i sił do działania.
-  Whisky w żyłach - postać niełatwo upić. Może szybki metabolizm, a może nabyte doświadczenie jest przyczyną, grunt, że postać ma naprawdę mocny łeb do alkoholu.
- Runo, przybywaj - pozwala na szybsze przyswajanie sobie wiedzy z zakresu Starożytnych Run. Posiadając ten atut, jest jasne, że postać posiada o nich podstawową wiedzę.
- Świat stoi otworem - postać jest ciekawa, głodna informacji na temat otaczającego ją świata i zjawisk. Nie odpuszcza, dopóki nie dowie się czegoś więcej.

Słabości:
- Cierp dla mnie - postać lubi patrzeć na ból innych, lubi go zresztą zadawać. Sprawia mu przyjemność widok śladów na ciele, znaków które po sobie zostawia i uzależniony jest od wykrzywionej z bólu twarzy. Staje się to dla niego inspiracją.
- Typ niepokorny - postać lubiła, bądź nadal lubi się buntować, jednak czasem obraca się to przeciwko niej - odruchowo zaprzecza, nawet jeśli chce się zgodzić, bądź dokonuje innych czynności godnych rebelianta, których żałuje kilka sekund później.



Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach