- Gaia Zabini
[uczennica] Gaia Zabini
Czw Lis 13, 2014 12:21 pm
Imię i nazwisko: Gaia Gertruda Zabini
Data urodzenia:4 kwiecień 1962
Czystość krwi: czysta
Dom w Hogwarcie: Slytherin
Różdżka: wiąz, sierść wilkołaka, 9 cali
Widok z Ain Eingarp: Mahoniowe biurko ozdobione kwiecistymi ornamentami w pokoju wypełnionym obrazami wszystkich bohaterów narodowych, wpatrujących się w osobę Gai z narastającą dumą i zadowoleniem. Złota tabliczka leżąca na blacie, na wyciągnięcie ręki, z pięknie wygrawerowanymi literami głoszącymi: Minister Magii, Gaia Zabini. Prorok Codzienny tuż obok tabliczki, z wiele mówiącym nagłówkiem: Świat Magii nareszcie uporządkowany!, a dalej artykuł opiewający w niebiosa czego też Gaia nie dokonała, jak piękną segregację przeprowadziła, jakie cudowne przepisy i restrykcje wprowadziła, jak wiele ludzi uważa ją za wzór godny naśladowania. Tak, to jest jej miejsce.
Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie: Gaia przybyła do Hogwartu z jednym konkretnym celem: zabłysnąć tam, gdzie jest to tylko możliwe. Jej starania były dostrzegane przez nauczycieli, lecz nie do końca w taki sposób, w jaki chciałaby tego Gaia. Grono pedagogiczne oceniało jej wysiłki prawie zawsze na P usprawiedliwiając się tym, że mimo tego, że Gaia stara się jak tylko potrafiła, to nie widać w niej było pasji, która jest niezbędna do uzyskania oceny Wybitnej. Takie sytuacje zawsze doprowadzały Gaię do furii i robiła wszystko co tylko możliwe, by oceniano ją sprawiedliwie (jej sprawiedliwie, nie ich sprawiedliwie). Czasami dla świętego spokoju profesorowie ulegali jej naciskom, ale zdecydowanie mieli jej dość.
W wakacje przed piątą klasą Gaia przeżyła wielkie rozczarowanie, kiedy wraz z sową ze szkoły, nie doleciała do niej odznaka prefekta. Kiedy tylko rozpoczął się rok szkolny Gaia postanowiła za wszelką cenę uzyskać tę odznakę, nie ważne jakim kosztem. A planów miała wiele.
Przykładowy Post: Pokój dziewięcioletniej Gai, jednocześnie był idealnym przykładem na to, jak powinien wyglądać pokój małej dziewczynki, a zarazem zupełnie nie przypominał pokoju, w którym mieszka jakiekolwiek dziecko. Bo co innego katalogowy przykład słodkiego, różowego pokoiku, a co innego pomieszczenie, w którym rzeczywiście ktoś funkcjonuje. Pokój Gai naprawdę wydawał się wyjęty żywcem z jakiegoś salonu meblowego. Różowe ściany, białe mebelki, zabawki poukładane według rodzaju i koloru. Czyściutkie biurko, a nad nim oprawiony w ramkę obrazek kwiatka. Prosto zasłane łóżko, na którym aż strach usiąść, by czegoś przypadkiem nie popsuć. Czysto, niemal sterylnie.
Dziewięcioletnia Gaia stała w progu pokoju, ściskając mocno małą tabliczkę. Tuż za nią stał jej ojciec uważnie przyglądając się dziewczynce.
- Czyli na pewno to zadziała? Kiedy przywieszę tabliczkę do drzwi pokoju nikt poza mną, tobą i mamą nie będzie mógł tu wejść? - zapytała Gaia podnosząc głowę do góry, by spojrzeć w oczy ojca.
- Tak, księżniczko. Podobny czar jest stosowany na dormitoria w Hogwarcie, by dzieci nie mogły wzajemnie się w nocy odwiedzać - zapewnił ją mężczyzna.
Gaia uśmiechnęła się z zadowoleniem.
- To bardzo mądre, ze strony dyrekcji szkoły, że wprowadziła takie zakazy - zaczęła paplać bardzo szybko, niemal połykając słowa. - Nie ma nic ważniejszego niż porządny sen w odpowiedniej porze. Właśnie dlatego chcę już iść do Howartu, tam na pewno panuje odpowiednia dyscyplina i Ven, Max i Con, nie będą mi już niczego psuć. - Zadowolona podniosła ręce do góry, by tatuś ją podniósł i jej pomógł w przyczepianiu tabliczki.
Gaia nie była już najmniejszym szkrabem w rodzinie Zabini, ale i tak zgrabnie wykorzystywała swoją pozycję w rodzinie. Kiedy chciała czegokolwiek dosięgnąć to albo ją podnoszono (rodzice), albo robiono żywy schodek, na który mogła wejść bucikami (Ven). Dziewczynka nie miała żadnych wyrzutów sumienia, że tak wykorzystywała członków swojej rodziny, nawet tych najmłodszych, którzy dopiero uczyli się chodzić). Czymś musieli jej wynagradzać to, że upiększała ich domek i ogólnie sprawiała, że wszystko jest o wiele bardziej doskonałe, niż byłoby bez niej. Była taką wisienką na torcie w domu Zabinich.
***
- Czyli co dokładnie oznacza twój pierścionek?
- Obrączka, ignorancie, obrączka nie pierścionek - odpowiedziała Gaia siląc się by nie zabrzmieć na wzburzoną, choć tak się właśnie wczuła, kiedy spotkała się z takim podejściem. - To jest symbol mojej czystości, którą dane mi będzie dotrzymać, aż do dnia mojego ślubu. Ale nie tylko. To oznaka tego jak bardzo jestem w stanie się poświęcić dla ideałów, jak wiele jestem w stanie uczynić, by imię mojej rodziny było rozpoznawalne zarówno w Anglii, jak i w Europie, a niedługo - i na całym świecie. To symbol, z którego jestem dumna i powinni być dumni wszyscy, którzy go noszą...
- Chyba cie porąbało.
***
Stanęła przed lustrem oglądając się bardzo uważnie. Idealnie proste włosy, schludnie ułożone i zaczesane skromna opaską. Dopasowany mundurek, dokładnie wyprasowany, aż świecił przykładem. Ogólnie - wszystko nienaganne.
Niedawno Gaia odkryła nowy czar krawiecki i nareszcie mogła wydłużyć swoją spódnicę tak, aby nie wyglądała tak wulgarnie, jak wyglądała do tej pory i wygląda u wielu innych dziewcząt w Hogwarcie, co ani trochę nie zadowalało dziewczyny. Najchętniej Gaia przerobiłaby wszystkie spódnice, niestety znów powiedziano by, że wtrąca się w nieswoje sprawy. Czaru również nie mogła rozdać z obawy, ze użyto by go w nieodpowiedni sposób. Odwrotny do jej zamierzeń.
Tak trudno jest być zrozumianych w tych dziwnych czasach, kiedy odpowiednie morale utraciły swoją pozycję, na rzecz zupełnego bezguścia i anarchii. Ale Gaia sobie z tym poradzi. Poczekajcie jeszcze dziesięć lat. Przekonacie się. Dziewczyna od dawna miała opracowany plan swojej przyszłości, w której wprowadza Czarodziejski Świat w Nową Erę. Oczywiście w sposób jak najbardziej pokojowy, nikt przecież nie chciał rozlewu krwi. Choć nigdy tez nie było tak, by nie występowały wyjątki od reguły i na te wyjątki Gaia również była przygotowana.
Ale póki co uda się na wieczorna ucztę. Wszystko ma swój czas. Zawojowanie świata również.
Data urodzenia:4 kwiecień 1962
Czystość krwi: czysta
Dom w Hogwarcie: Slytherin
Różdżka: wiąz, sierść wilkołaka, 9 cali
Widok z Ain Eingarp: Mahoniowe biurko ozdobione kwiecistymi ornamentami w pokoju wypełnionym obrazami wszystkich bohaterów narodowych, wpatrujących się w osobę Gai z narastającą dumą i zadowoleniem. Złota tabliczka leżąca na blacie, na wyciągnięcie ręki, z pięknie wygrawerowanymi literami głoszącymi: Minister Magii, Gaia Zabini. Prorok Codzienny tuż obok tabliczki, z wiele mówiącym nagłówkiem: Świat Magii nareszcie uporządkowany!, a dalej artykuł opiewający w niebiosa czego też Gaia nie dokonała, jak piękną segregację przeprowadziła, jakie cudowne przepisy i restrykcje wprowadziła, jak wiele ludzi uważa ją za wzór godny naśladowania. Tak, to jest jej miejsce.
Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie: Gaia przybyła do Hogwartu z jednym konkretnym celem: zabłysnąć tam, gdzie jest to tylko możliwe. Jej starania były dostrzegane przez nauczycieli, lecz nie do końca w taki sposób, w jaki chciałaby tego Gaia. Grono pedagogiczne oceniało jej wysiłki prawie zawsze na P usprawiedliwiając się tym, że mimo tego, że Gaia stara się jak tylko potrafiła, to nie widać w niej było pasji, która jest niezbędna do uzyskania oceny Wybitnej. Takie sytuacje zawsze doprowadzały Gaię do furii i robiła wszystko co tylko możliwe, by oceniano ją sprawiedliwie (jej sprawiedliwie, nie ich sprawiedliwie). Czasami dla świętego spokoju profesorowie ulegali jej naciskom, ale zdecydowanie mieli jej dość.
W wakacje przed piątą klasą Gaia przeżyła wielkie rozczarowanie, kiedy wraz z sową ze szkoły, nie doleciała do niej odznaka prefekta. Kiedy tylko rozpoczął się rok szkolny Gaia postanowiła za wszelką cenę uzyskać tę odznakę, nie ważne jakim kosztem. A planów miała wiele.
Przykładowy Post: Pokój dziewięcioletniej Gai, jednocześnie był idealnym przykładem na to, jak powinien wyglądać pokój małej dziewczynki, a zarazem zupełnie nie przypominał pokoju, w którym mieszka jakiekolwiek dziecko. Bo co innego katalogowy przykład słodkiego, różowego pokoiku, a co innego pomieszczenie, w którym rzeczywiście ktoś funkcjonuje. Pokój Gai naprawdę wydawał się wyjęty żywcem z jakiegoś salonu meblowego. Różowe ściany, białe mebelki, zabawki poukładane według rodzaju i koloru. Czyściutkie biurko, a nad nim oprawiony w ramkę obrazek kwiatka. Prosto zasłane łóżko, na którym aż strach usiąść, by czegoś przypadkiem nie popsuć. Czysto, niemal sterylnie.
Dziewięcioletnia Gaia stała w progu pokoju, ściskając mocno małą tabliczkę. Tuż za nią stał jej ojciec uważnie przyglądając się dziewczynce.
- Czyli na pewno to zadziała? Kiedy przywieszę tabliczkę do drzwi pokoju nikt poza mną, tobą i mamą nie będzie mógł tu wejść? - zapytała Gaia podnosząc głowę do góry, by spojrzeć w oczy ojca.
- Tak, księżniczko. Podobny czar jest stosowany na dormitoria w Hogwarcie, by dzieci nie mogły wzajemnie się w nocy odwiedzać - zapewnił ją mężczyzna.
Gaia uśmiechnęła się z zadowoleniem.
- To bardzo mądre, ze strony dyrekcji szkoły, że wprowadziła takie zakazy - zaczęła paplać bardzo szybko, niemal połykając słowa. - Nie ma nic ważniejszego niż porządny sen w odpowiedniej porze. Właśnie dlatego chcę już iść do Howartu, tam na pewno panuje odpowiednia dyscyplina i Ven, Max i Con, nie będą mi już niczego psuć. - Zadowolona podniosła ręce do góry, by tatuś ją podniósł i jej pomógł w przyczepianiu tabliczki.
Gaia nie była już najmniejszym szkrabem w rodzinie Zabini, ale i tak zgrabnie wykorzystywała swoją pozycję w rodzinie. Kiedy chciała czegokolwiek dosięgnąć to albo ją podnoszono (rodzice), albo robiono żywy schodek, na który mogła wejść bucikami (Ven). Dziewczynka nie miała żadnych wyrzutów sumienia, że tak wykorzystywała członków swojej rodziny, nawet tych najmłodszych, którzy dopiero uczyli się chodzić). Czymś musieli jej wynagradzać to, że upiększała ich domek i ogólnie sprawiała, że wszystko jest o wiele bardziej doskonałe, niż byłoby bez niej. Była taką wisienką na torcie w domu Zabinich.
***
- Czyli co dokładnie oznacza twój pierścionek?
- Obrączka, ignorancie, obrączka nie pierścionek - odpowiedziała Gaia siląc się by nie zabrzmieć na wzburzoną, choć tak się właśnie wczuła, kiedy spotkała się z takim podejściem. - To jest symbol mojej czystości, którą dane mi będzie dotrzymać, aż do dnia mojego ślubu. Ale nie tylko. To oznaka tego jak bardzo jestem w stanie się poświęcić dla ideałów, jak wiele jestem w stanie uczynić, by imię mojej rodziny było rozpoznawalne zarówno w Anglii, jak i w Europie, a niedługo - i na całym świecie. To symbol, z którego jestem dumna i powinni być dumni wszyscy, którzy go noszą...
- Chyba cie porąbało.
***
Stanęła przed lustrem oglądając się bardzo uważnie. Idealnie proste włosy, schludnie ułożone i zaczesane skromna opaską. Dopasowany mundurek, dokładnie wyprasowany, aż świecił przykładem. Ogólnie - wszystko nienaganne.
Niedawno Gaia odkryła nowy czar krawiecki i nareszcie mogła wydłużyć swoją spódnicę tak, aby nie wyglądała tak wulgarnie, jak wyglądała do tej pory i wygląda u wielu innych dziewcząt w Hogwarcie, co ani trochę nie zadowalało dziewczyny. Najchętniej Gaia przerobiłaby wszystkie spódnice, niestety znów powiedziano by, że wtrąca się w nieswoje sprawy. Czaru również nie mogła rozdać z obawy, ze użyto by go w nieodpowiedni sposób. Odwrotny do jej zamierzeń.
Tak trudno jest być zrozumianych w tych dziwnych czasach, kiedy odpowiednie morale utraciły swoją pozycję, na rzecz zupełnego bezguścia i anarchii. Ale Gaia sobie z tym poradzi. Poczekajcie jeszcze dziesięć lat. Przekonacie się. Dziewczyna od dawna miała opracowany plan swojej przyszłości, w której wprowadza Czarodziejski Świat w Nową Erę. Oczywiście w sposób jak najbardziej pokojowy, nikt przecież nie chciał rozlewu krwi. Choć nigdy tez nie było tak, by nie występowały wyjątki od reguły i na te wyjątki Gaia również była przygotowana.
Ale póki co uda się na wieczorna ucztę. Wszystko ma swój czas. Zawojowanie świata również.
- Caroline Rockers
Re: [uczennica] Gaia Zabini
Czw Lis 13, 2014 5:13 pm
Były drobne błędy, ale poprawiłam je ;)
Akcept!
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|