Go down
Charles Myrnin Hucksberry
Nauka
Charles Myrnin Hucksberry

Ukryta Plaża - Page 2 Empty Re: Ukryta Plaża

Sro Lut 28, 2018 10:05 pm
Skądś na pewno, znikąd przecież nic się nie pojawiało. Skoro on stawiał mu zarzuty, Charles mógł odwdzięczyć się tym samym. Coś było nie tak? Coś sprawiało, że zaczynał ponownie marszczyć swój czystokrwisty nos? Zmysły jego nie działały tak jak powinny - gubił dźwięki, zapachy, widoczne gołym okiem szczegóły. Przerażające. Żart? Nieśmieszny. Albo nie potrafił opowiadać żartów, albo nie potrafił ich tworzyć. Hucksberry skłaniał się ku wnioskowi, że obie opcje są poprawne. Sarkazm zaś powinien zostawić osobom, które się na tym znają i wrócić, kiedy już się podszkoli, by móc bez przeszkód brać udział w słownych potyczkach. Coś by się znalazło. Wolał milczeć? Gdyby chciał całkowicie uciec, nie mogąc znieść jego towarzystwa to już by to zrobił. O przyszłości, przeszłości, o planach, celach, interesach również. O tym czy widzi dla siebie jakąś drogę. Więc pozostaje im milczenie. Szkoda energii, szkoda życia, szkoda frustrować się z powodu potencjalnej przegranej. Jest różnica, ale nie taka jaką młodzieniec wskazał. W kulturze i negatywnej energii, którą włożył w ten wniosek panicz Mulciber. Zignorował prychnięcie, udając, że był to element letniego wiatru, który nagle się pojawił, muskając ciała, fale i piasek. Ciekawe czy ktoś zdążył odnaleźć ukrytą plażę? Czy spędzał miło czas?
Niech sobie nie przeszkadza, przecież nie odzywał się do niego - właściwie nic od niego nie chciał. Kopał dłońmi, czując jak paznokcie natrafiają na małe kamienie i może zakopane muszle, by coś znaleźć. To absolutnie nie miało nic wspólnego z paniczem Mulciberem.  Nie zwracał uwagi na patrzącego na niego Alistaire'a i po dłużej chwili oraz częściowym zakopaniu się w piasku, odnalazł starą skrzyneczkę, którą łatwo otworzył, bez konieczności pójścia po swoje ubrania i różdżkę.  W środku znajdowała się mała buteleczka wypełniona bursztynowym płynem. Nie wyglądało to najgorzej. Otworzył ją, powąchał i nieco się skrzywił, ale zdecydowanie był to alkohol. Upił więc łyka i niemalże przeklął.
Co za plugastwo.
Po jakimś czasie, podczas kiedy oboje milczeli uparcie, podniósł się w końcu i nieco chwiejnym krokiem ruszył w swoją stronę, wcześniej się żegnając. Panicz Mulciber pewnie poczekał chwilę zanim sam opuścił to tajemnicze miejsce.

[z/t x2]
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach