Strona 2 z 2 • 1, 2
- Mercedes Bélanger
Re: Dormitorium dziewcząt z V roku
Nie Sie 16, 2015 4:19 pm
Pozostawiona sama sobie szybko odpłynęła. Sen przyszedł szybko i uniósł ją wysoko - nad zamek, gdzie wesoło szybowała na miotle, zupełnie wyprana z przygnębienia, którym często obarczała ją szara codzienność. To był dobry sen, stwierdziła po wybudzeniu, po czym wróciły do niej wydarzenia z dnia minionego. Wężyk dalej leżał obok, chociaż teraz już nie ruszał się i nie syczał, stając się znów najzwyklejszą na świecie zabawką.
Mercedes jako ranny ptaszek zawsze wychodziła z dormitorium wcześniej niż koleżanki, więc nie była w stanie usłyszeć ich ewentualnych pisków, kiedy spostrzegły się, że nie spały same. Bardzo szybko wyszykowała się i opuściła dormitorium. Pełna nadziei i dobrych wibracji, ha!
Ważne, że nie miała już na sumieniu rudej małpy, jak zawsze miała rację i dzisiaj miała o wiele mniejsze szanse na przypadkowe ściągnięcie upokorzenia ukierunkowanego w stronę pana M.
W tym wszystkim zapomniała o zerwanej zasłonie i potłuczonej porcelanie na podłodze. Już trudno, wyszła.
[z tematu]
Mercedes jako ranny ptaszek zawsze wychodziła z dormitorium wcześniej niż koleżanki, więc nie była w stanie usłyszeć ich ewentualnych pisków, kiedy spostrzegły się, że nie spały same. Bardzo szybko wyszykowała się i opuściła dormitorium. Pełna nadziei i dobrych wibracji, ha!
Ważne, że nie miała już na sumieniu rudej małpy, jak zawsze miała rację i dzisiaj miała o wiele mniejsze szanse na przypadkowe ściągnięcie upokorzenia ukierunkowanego w stronę pana M.
W tym wszystkim zapomniała o zerwanej zasłonie i potłuczonej porcelanie na podłodze. Już trudno, wyszła.
[z tematu]
- Mercedes Bélanger
Re: Dormitorium dziewcząt z V roku
Nie Wrz 06, 2015 7:40 pm
Czas pędził, Mercedes biegła, a Irytek czuwał. Miała tak mało czasu, a tak wiele do zrobienia! Pal licho lekcje, randka z nieżywym, tysiącletnim, rudym psotnikiem była ważniejsza. Wparowała do pustego dormitorium niczym burza, po czym cała w skowronkach rzuciła się na kufer z ubraniami. Co powinna założyć? Dlaczego w ogóle myślała o tym, żeby mu się podobać skoro... nie był człowiekiem? Usiadła na łóżku zdruzgotana, kiedy brutalnie dotarło do niej, że kabaretki i kuse ciuszki w tym wypadku się nie sprawdzą. Duchy zdobywało się raczej charakterem. Cmoknęła ustami, westchnęła lekko i wyciągnęła sobie prostą, czarną spódnicę i flanelową bluzkę z falbanami. Była jednocześnie podniecona, przerażona i tak brutalnie szczęśliwa... to było zauroczenie? Nie wiedziała, ale chciała wiedzieć. I chciała odkrywać to nowe uczucie właśnie z n i m.
Łamała teraz pierdyliard szkolnych zasad, ale ostatnio Filch zniknął w tajemniczych okolicznościach, więc w żaden sposób jej to nie stresowało. Był prawdopodobnie jedyną osobą w tej budzie, która w ogóle próbowała zapanować nad swawolnie brykającymi sobie w te i we wte gryfonami.
Przyszykowana do wyjścia opadła na pościel i spojrzała na przystrojony zdjęciami sufit. Umawianie się z poltergeistem było skomplikowane. Nie mogła przecież upiec mu ciasta, a na zaczerpnięcie rady Michaela było już raczej za późno. Poza tym, po tym jak Irytek ściągnął mu spodnie chłopak byłby do niego negatywnie nastawiony.
Co powinna zrobić?
Łamała teraz pierdyliard szkolnych zasad, ale ostatnio Filch zniknął w tajemniczych okolicznościach, więc w żaden sposób jej to nie stresowało. Był prawdopodobnie jedyną osobą w tej budzie, która w ogóle próbowała zapanować nad swawolnie brykającymi sobie w te i we wte gryfonami.
Przyszykowana do wyjścia opadła na pościel i spojrzała na przystrojony zdjęciami sufit. Umawianie się z poltergeistem było skomplikowane. Nie mogła przecież upiec mu ciasta, a na zaczerpnięcie rady Michaela było już raczej za późno. Poza tym, po tym jak Irytek ściągnął mu spodnie chłopak byłby do niego negatywnie nastawiony.
Co powinna zrobić?
- Irytek
Re: Dormitorium dziewcząt z V roku
Nie Wrz 06, 2015 8:08 pm
Cokolwiek nie wymyśliłaby leżąc na łóżku z mocno bijącym sercem, było już na to o wiele za późno. Jednak nie dlatego, iż cały ten czas była obserwowana przez nieżywego amanta, który wreszcie uznał za stosowne się zmaterializować przed nią w typowy dla niego, niezapowiedziany sposób. Nie, tym razem było to pukanie do drzwi! Kto to mógł być? Jej koleżanki z domu nie bawiłyby się w takie podchody, a nauczyciele nie mieli powodu by o tej porze dobijać się do pustej sypialni. Po dłuższej pauzie dającej rudej szansę na ogarnięcie się i przygotowanie na wejście gościa, drzwi otworzył... Irytek. Zamiast swojej zwyczajnej, zielonej marynarki miał na sobie elegancką koszulę w kolorze jego krwistych tęczówek, oraz czarny, aksamitny krawat, które pasowały do zazwyczaj 'noszonych' materiałowych spodni i skórzanych butów. Zajrzał do pokoju, kierując wyczekujące spojrzenie na gryfonkę. Nie przestąpił progu, niczym wampir, któremu bez zaproszenia nie wolno wejść do czyjegoś domostwa. W rzeczywistości swoją wiedzę na temat zachowań romantycznych par czerpał z wielu stuleci zmieniających się norm i etykiet. Staromodne maniery kłóciły się z nowoczesnym wyglądem i pasował aktualnie bardziej na aktora odgrywającego rolę współczesnego hrabiego, niż faceta umówionego na pierwszą randkę z dziewczyną. Mimo to zawsze mógł zwyczajnie wleźć jej przez podłogę, gdy się przebierała i zacząć komentować jej dobór bielizny, więc w tym przypadku chyba lepiej w tę stronę, niż którąkolwiek inną.
- Gotowa? - zapytał dla pewności, chociaż jak dla niego samo nie ociekanie farbą można już było uznać za wizerunek wyjściowy. Z drugiej strony nie bez powodu mawiało się, iż kobieta zawsze zbiera się godzinami i trzeba na nią długo czekać, więc nie poruszył się, przyglądając jej uważnie, z zaskakującą cierpliwością wyczekując potwierdzenia.
- Gotowa? - zapytał dla pewności, chociaż jak dla niego samo nie ociekanie farbą można już było uznać za wizerunek wyjściowy. Z drugiej strony nie bez powodu mawiało się, iż kobieta zawsze zbiera się godzinami i trzeba na nią długo czekać, więc nie poruszył się, przyglądając jej uważnie, z zaskakującą cierpliwością wyczekując potwierdzenia.
- Mercedes Bélanger
Re: Dormitorium dziewcząt z V roku
Nie Wrz 06, 2015 10:55 pm
Mercedes leżała tak jeszcze chwilę, głęboko oddychając. Czuła się dziwnie, jakby to wszystko jeszcze do niej nie dotarło, a jednak... przecież za chwilę miał nastąpić istny przełom w jej burzliwym, piętnastoletnim życiu! Pukanie sprawiło, że gwałtownie zerwała się z łóżka i spojrzała w stronę drzwi, by zobaczyć...
- Irytek! - powiedziała ucieszona, maślanymi oczami badając zmiany w jego wyglądzie. Prawdę powiedziawszy - nie spodziewała się. Nie liczyła nawet na to, że zgodzi się na samą randkę, ani że to wszystko potoczy się tak szybko. Nie miała czasu żeby się przygotować mentalnie. Ani by uszykować mu jakiejś niespodzianki, co wyjątkowo ją denerwowało. Będzie musiała spontanicznie coś wymyślić, ha! Nie bała się - skoro udało jej się umówić z duchem na randkę, to mogła góry spojrzeniem przenosić. - Wyglądasz prześlicznie! - założyła jeszcze błyszczące się jak psu jajca lakierki i dziarskim krokiem ruszyła w stronę poltergeista, by bezceremonialnie złapać go pod ramię. - Gotowa jak nigdy! - tylko gdzie idziemy?, zdawała się mówić jej twarz, tak beztrosko wpatrzona w irytkowe ślepia.
Nie, nie miała świadomości tego, że był tutaj cały czas - gdyby tak było, to prawdopodobnie pisnęłaby na całe gardło. Tak, spodziewała się tego, że musiał doedukować się w kwestii randkowania i stąd właśnie jego nowy, szarmancki image.
- Irytek! - powiedziała ucieszona, maślanymi oczami badając zmiany w jego wyglądzie. Prawdę powiedziawszy - nie spodziewała się. Nie liczyła nawet na to, że zgodzi się na samą randkę, ani że to wszystko potoczy się tak szybko. Nie miała czasu żeby się przygotować mentalnie. Ani by uszykować mu jakiejś niespodzianki, co wyjątkowo ją denerwowało. Będzie musiała spontanicznie coś wymyślić, ha! Nie bała się - skoro udało jej się umówić z duchem na randkę, to mogła góry spojrzeniem przenosić. - Wyglądasz prześlicznie! - założyła jeszcze błyszczące się jak psu jajca lakierki i dziarskim krokiem ruszyła w stronę poltergeista, by bezceremonialnie złapać go pod ramię. - Gotowa jak nigdy! - tylko gdzie idziemy?, zdawała się mówić jej twarz, tak beztrosko wpatrzona w irytkowe ślepia.
Nie, nie miała świadomości tego, że był tutaj cały czas - gdyby tak było, to prawdopodobnie pisnęłaby na całe gardło. Tak, spodziewała się tego, że musiał doedukować się w kwestii randkowania i stąd właśnie jego nowy, szarmancki image.
- Irytek
Re: Dormitorium dziewcząt z V roku
Nie Wrz 06, 2015 11:33 pm
Poznała go! Sto punktów dla Gryffindoru! A tak na poważnie, miło było usłyszeć komplement, zważywszy ile czasu zajęło mu szukanie odpowiedniego stroju. Tak, drodzy państwo, poltergeist nie mógł przybrać formy jakiej nigdy na oczy nie widział. Wyobraźnia i kreatywność to domena rasy ludzkiej, on ich tylko naśladował. A ponieważ nie był pewien czego Mercedes po nim oczekiwała, zarazem zdając sobie sprawę z tego jak, o dziwo, ważne jest dla ludzi pierwsze wrażenie, dobre kilka godzin spędził na bezczelnym przeszukiwaniu walizek męskiej części Hogwartu. Wreszcie trafił na coś wyjątkowo starannie zapakowanego i wyprasowanego, przy czym była urocza notka z datą i miejscem spotkania. Ktokolwiek nie zamierzał wykraść się na błonia w dniu jutrzejszym o godzinie 22, miał szczęście zostać inspiracją dla zamkowego nicponia.
Nie podziękował jej. Nie tylko z powodu niedostrzeżenia takiej potrzeby, lecz również z szoku jaki wiązał się z nagłym dotykiem żywej istoty. Jeszcze jak sam kogoś łapał, szturchał czy podnosił to nie przejmował się, gdyż taką miał naturę: zaczepną i niesforną. Czymś naturalnym i zwykłym było dla niego materializowanie się w celu kontaktu z otoczeniem, tylko, że właściwie prawie nigdy nikt nie wyciągał łap w jego kierunku. I tu wychodził z niego hipokryta, gdyż wielokrotnie śmiał się z takich dziwadeł jak Nailah, którzy odskakiwali jak oparzeni, gdy ktoś znienacka musnął ich ramię. Teraz sam momentalnie zniknął, pojawiając się dopiero po drugiej stronie dormitorium, z oczami jak spodki, wyraźnie spięty i niepewny. Jednak kryło się w nim jeszcze trochę dzikości, a może odrazy czy nieufności wobec istot człekokształtnych. Jakby nie patrzeć, żaden inny poltergeist w historii nie miał tak pozytywnych relacji z żywymi jak Irytek, a ich negatywny stosunek przecież nie brał się znikąd. Coś u samej podstawy tego paranormalnego bytu wolało mieć kontrolę nad otoczeniem i dyktować warunki gry. Może i Merci ufała mu, tak jak kilka wyjątkowych postaci przed nią, ale prawdopodobnie nikt nie zaskarbił sobie odwzajemnienia tej emocji ze strony rudego psotnika.
Dzięki losowi za brak krwi, bo znając jej pracę i odruchy, to właśnie zalałaby całą jego bladą twarz. Zamiast tego wyprostował się powoli i nie ryzykując więcej fizycznej formy, podleciał do gryfonki z obojętną miną, jakby do niczego niezwykłego przed chwilą nie doszło.
- Tak, to dobrze. Chodź za mną. - minął ją i skierował się w stronę wyjścia z wieży. Niebo zaczynało przybierać coraz ciemniejszy kolor, nie mieli więcej czasu do stracenia.
Nie podziękował jej. Nie tylko z powodu niedostrzeżenia takiej potrzeby, lecz również z szoku jaki wiązał się z nagłym dotykiem żywej istoty. Jeszcze jak sam kogoś łapał, szturchał czy podnosił to nie przejmował się, gdyż taką miał naturę: zaczepną i niesforną. Czymś naturalnym i zwykłym było dla niego materializowanie się w celu kontaktu z otoczeniem, tylko, że właściwie prawie nigdy nikt nie wyciągał łap w jego kierunku. I tu wychodził z niego hipokryta, gdyż wielokrotnie śmiał się z takich dziwadeł jak Nailah, którzy odskakiwali jak oparzeni, gdy ktoś znienacka musnął ich ramię. Teraz sam momentalnie zniknął, pojawiając się dopiero po drugiej stronie dormitorium, z oczami jak spodki, wyraźnie spięty i niepewny. Jednak kryło się w nim jeszcze trochę dzikości, a może odrazy czy nieufności wobec istot człekokształtnych. Jakby nie patrzeć, żaden inny poltergeist w historii nie miał tak pozytywnych relacji z żywymi jak Irytek, a ich negatywny stosunek przecież nie brał się znikąd. Coś u samej podstawy tego paranormalnego bytu wolało mieć kontrolę nad otoczeniem i dyktować warunki gry. Może i Merci ufała mu, tak jak kilka wyjątkowych postaci przed nią, ale prawdopodobnie nikt nie zaskarbił sobie odwzajemnienia tej emocji ze strony rudego psotnika.
Dzięki losowi za brak krwi, bo znając jej pracę i odruchy, to właśnie zalałaby całą jego bladą twarz. Zamiast tego wyprostował się powoli i nie ryzykując więcej fizycznej formy, podleciał do gryfonki z obojętną miną, jakby do niczego niezwykłego przed chwilą nie doszło.
- Tak, to dobrze. Chodź za mną. - minął ją i skierował się w stronę wyjścia z wieży. Niebo zaczynało przybierać coraz ciemniejszy kolor, nie mieli więcej czasu do stracenia.
- Mercedes Bélanger
Re: Dormitorium dziewcząt z V roku
Pon Wrz 07, 2015 9:51 pm
Przez pierwszą sekundę miała tą niewyobrażalną przyjemność dotknięcia Irytkowego ciałka, ale ten odskoczył jak poparzony. Ha, a właściwie, to zniknął. Wpierw zamrugała niepewnie, bo cała sytuacja jeszcze do niej nie dotarła, po czym kilka razy machnęła rączkami, jakby chciała objąć powietrze. Nic nie czuła. Zero chłodu. Rozejrzała się więc po pomieszczeniu, bo nie spodziewała się, aby faktycznie robił sobie z niej żarty. Zwłaszcza, że przyłożył się do swojego wyglądu! Przynajmniej w jej oczach, bo w rzeczywistości było to dziełem czystego przypadku.
- Coś się stało? - zapytała niewinnym, przeuroczym głosikiem, patrząc na niego przymilnie. Nie chciała go przecież zdenerwować. Nie czekając na odpowiedź ruszyła za poltergeistem, opuszczając dormitorium Gryffindoru.
Nie uważała, że zrobiła cokolwiek niestosownego. No, może znała tak trudne pojęcia jak przestrzeń osobista, ale traciły dla niej na znaczeniu w obliczu magicznej randki... na którą z własnej woli się zgodził. Ha! Irytek jeszcze nie wiedział co go czeka, kiedy baba zatopi w nim pazury. Czekała go długa droga, o ile wytrzyma dłużej niż do końca tego wieczoru.
[z tematu x2]
- Coś się stało? - zapytała niewinnym, przeuroczym głosikiem, patrząc na niego przymilnie. Nie chciała go przecież zdenerwować. Nie czekając na odpowiedź ruszyła za poltergeistem, opuszczając dormitorium Gryffindoru.
Nie uważała, że zrobiła cokolwiek niestosownego. No, może znała tak trudne pojęcia jak przestrzeń osobista, ale traciły dla niej na znaczeniu w obliczu magicznej randki... na którą z własnej woli się zgodził. Ha! Irytek jeszcze nie wiedział co go czeka, kiedy baba zatopi w nim pazury. Czekała go długa droga, o ile wytrzyma dłużej niż do końca tego wieczoru.
[z tematu x2]
Strona 2 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach