- Caroline Rockers
Re: Stoiska Opiekunów
Sob Wrz 17, 2016 4:46 pm
Opiekun jej domu nie należał do zbyt skomplikowanych osób, co działało na korzyść Caroline, choć samo wspomnienie matki sprawiało, że cudem zaciskała zęby i powstrzymywała się od jakiegoś komentarza. Jedna z masek stworzonych z lodu sprawowała się jednak wystarczająco dobrze by nie musiała odpowiadać na niechciane, dodatkowe pytania. Horacy Slughorn uwielbiał mówić o sobie i Ślizgoni szczególnie o tym wiedzieli, mając styczność z nauczycielem Eliksirów na wielu płaszczyznach. To była przydatna wiedza.
- Oczywiście - przytaknęła krótko i uprzejmie. Było jej już za słodko w ustach, ale twierdząc, że lepiej to będzie wyglądało jak ponownie się poczęstuje, sięgnęła po kolejną czekoladkę. Ministerstwo przyszło jej do głowy stosunkowo szybko, gdyż jej matka bardzo chętnie jej wpajała swoją wizję jej osoby. C. gardziła tym, traktowała to niczym niechciane ubranie w które ktoś próbuje ją ubrać, ale wiedziała, że każde wspomnienie o zawodzie, który by nie satysfakcjonował Kalipso, mogło skończyć się kolejną lekcją.
- Nie jestem jeszcze pewna, gdyż w niektórych oczekiwane są przedmioty, których nie wybrałam, takie jak Historia Magii czy... chociażby Mugoloznawstwo - jeden z kącików ust opadł nisko. Zgięła nieco kark na pochlebne słowa profesora, tym samym okazując wdzięczność. - Dziękuję, panie profesorze, ale nie uważam, żeby moje wyniki były aż tak imponujące. Z pewnością Departament Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów byłby wielce interesujący, lecz nie zdaję tych przedmiotów jakie oczekują, jedynie Zaklęcia, więc zapewne nie będę miała szans by dostać się na staż. Wszelkie pana sugestie jednak są bardzo pomocne.
Tak na dobrą sprawę nie przyjrzała się zbytnio broszurom w poprzednich latach, zbyt ją nużyły i nie miała większego pomysłu. Może tylko gdzieś tam w głowie majaczył jej Departament Tajemnic.
- Oczywiście - przytaknęła krótko i uprzejmie. Było jej już za słodko w ustach, ale twierdząc, że lepiej to będzie wyglądało jak ponownie się poczęstuje, sięgnęła po kolejną czekoladkę. Ministerstwo przyszło jej do głowy stosunkowo szybko, gdyż jej matka bardzo chętnie jej wpajała swoją wizję jej osoby. C. gardziła tym, traktowała to niczym niechciane ubranie w które ktoś próbuje ją ubrać, ale wiedziała, że każde wspomnienie o zawodzie, który by nie satysfakcjonował Kalipso, mogło skończyć się kolejną lekcją.
- Nie jestem jeszcze pewna, gdyż w niektórych oczekiwane są przedmioty, których nie wybrałam, takie jak Historia Magii czy... chociażby Mugoloznawstwo - jeden z kącików ust opadł nisko. Zgięła nieco kark na pochlebne słowa profesora, tym samym okazując wdzięczność. - Dziękuję, panie profesorze, ale nie uważam, żeby moje wyniki były aż tak imponujące. Z pewnością Departament Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów byłby wielce interesujący, lecz nie zdaję tych przedmiotów jakie oczekują, jedynie Zaklęcia, więc zapewne nie będę miała szans by dostać się na staż. Wszelkie pana sugestie jednak są bardzo pomocne.
Tak na dobrą sprawę nie przyjrzała się zbytnio broszurom w poprzednich latach, zbyt ją nużyły i nie miała większego pomysłu. Może tylko gdzieś tam w głowie majaczył jej Departament Tajemnic.
- Alexandra Grace
Re: Stoiska Opiekunów
Sob Wrz 17, 2016 8:23 pm
Ludzie są tacy uprzejmi. Pojawiają się, wpadają gdzie chcą, robią co muszą i olewają fakt, że ktoś był tam już wcześniej. Kochana młodzież, cudowni koledzy i koleżanki zawsze chętni do pomocy! Cóż, musiała jakoś przeboleć, że co sprytniejsze jednostki szybciej doczłapały się do nauczycielki. W sumie powinna się super oburzyć, czy coś, ale... cóż, tych ludzi czeka jeszcze jakaś przyszłość i mogą ją planować. Ona może w tym czasie snuć swoje marzenia i nic więcej. Więc plus oczekiwania jednak był- ktoś zyskał czas na omówienie realiów, a nie ostatnich desek ratunku. Tak więc nie zdenerwowała się tak, jak to bywa zazwyczaj. W sumie to w ostatnim czasie jakoś jej to przeszło. Czyżby świat stawał się lepszym miejscem? Bez względu na to, jaka jest prawda to tam była i musiała z największymi pokładami uprzejmości, szacunku i wdzięczności dostać się do swojej nauczycielki. Bo wypada, bo trzeba, bo może jest jakaś opcja? Nie żeby się specjalnie łudziła.
A mimo to wreszcie się u niej pojawiła, wkroczyła do paszczy Lwa.
- Dzień dobry pani profesor, chciała pani ze mną porozmawiać, prawda? - Plus 10 do uprzejmości, której posiadała tyle, co kot napłakał. Ale się udało, tak? No chyba, że znowu zrobiła coś źle i nawet nie ma świadomości tego, co w sumie również się zdarza.
Przechodzą jednak do kwestii jej przyszłości...
A mimo to wreszcie się u niej pojawiła, wkroczyła do paszczy Lwa.
- Dzień dobry pani profesor, chciała pani ze mną porozmawiać, prawda? - Plus 10 do uprzejmości, której posiadała tyle, co kot napłakał. Ale się udało, tak? No chyba, że znowu zrobiła coś źle i nawet nie ma świadomości tego, co w sumie również się zdarza.
Przechodzą jednak do kwestii jej przyszłości...
- Ismael Blake
Re: Stoiska Opiekunów
Nie Wrz 18, 2016 12:31 am
Powoli czuła jak nogi wrastają jej w posadzkę. Zapuszczała korzenie i była tego świadoma, skoro jednak już zajęła swoje miejsce w kolejce to nie mogła tak łatwo odpuścić. O nie nie. Nie było tak dobrze. Rudowłosa zmierzyła więc kolegę, który właśnie przypełzł, chłodnym spojrzeniem, kręcąc przy tym nosem z niezadowoleniem.
- Spadaj, Simon. - odpowiedziała mu, nie męcząc się żadnym przyjemniejszym gestem, czy chociażby standardowym uśmiechem, którym charakteryzowały się osoby zabierające dzieciom lizaka, którego przed chwilą same mu wręczały. Cwaniaczek chciał się wepchnąć? O nieee. Nie ma bata. Niech stoi. Niech wrasta. Jak wszyscy inni.
Kiedy wreszcie Kyohei załatwił co swoje przy stole i zostawił opiekunkę domu borsuka samą, Isma wystrzeliła do przodu, w paru szybkich krokach dopadając do stołu, za którym ukrywała się Sprout. Uśmiechnęła się do nauczycielki promiennie.
- Dzień dobry, profesor Sprout. Jak mija dzień? - zapytała wesoło, pochylając się nieco w kierunku kobiety. Zdecydowanie nie potrzebowała wszelkich porad, bo zdążyła już wyhaczyć w tłumie panów od smoków, ale przywitać się nie zawadzi.
- Spadaj, Simon. - odpowiedziała mu, nie męcząc się żadnym przyjemniejszym gestem, czy chociażby standardowym uśmiechem, którym charakteryzowały się osoby zabierające dzieciom lizaka, którego przed chwilą same mu wręczały. Cwaniaczek chciał się wepchnąć? O nieee. Nie ma bata. Niech stoi. Niech wrasta. Jak wszyscy inni.
Kiedy wreszcie Kyohei załatwił co swoje przy stole i zostawił opiekunkę domu borsuka samą, Isma wystrzeliła do przodu, w paru szybkich krokach dopadając do stołu, za którym ukrywała się Sprout. Uśmiechnęła się do nauczycielki promiennie.
- Dzień dobry, profesor Sprout. Jak mija dzień? - zapytała wesoło, pochylając się nieco w kierunku kobiety. Zdecydowanie nie potrzebowała wszelkich porad, bo zdążyła już wyhaczyć w tłumie panów od smoków, ale przywitać się nie zawadzi.
- Pomona Sprout
Re: Stoiska Opiekunów
Pon Wrz 19, 2016 11:35 am
Pomona pożegnała Kyoheia łagodnym uśmiechem. Takie rozmowy nigdy nie były proste, nauczycielka miała jednak nadzieję, że wreszcie udało jej się odnieść jako taki sukces. W końcu Takano podpisał zobowiązanie. Ostatni raz upewniając się, że pergamin z podpisem chłopaka znajduje się w jego teczce, kolejny już raz wymieniła wymieniła szklankę na czystą i postukując butem w kamienną posadzkę oczekiwała kolejnego chętnego.
Uśmiechnęła się szeroko na widok energicznie dopadającej stołu uczennicy.
- Dzień dobry Ismael. Owocnie, jak mam nadzieję. A tobie? Pewnie podoba ci się cały ten rozgardiasz, co? - podsunęła w stronę puchonki talerz ciastek. Przez krótką chwilę korciło ją, by spytać czy gabinet woźnego wygląda już tak jak powinien, jednak zrezygnowała z poruszania tej kwestii. - Przyszłaś z konkretnymi pytaniami? Uprzedzam, że broszury na temat malarstwa znajdziwsz w dalszej części sali. - no, prawie zrezygnowała... Pogodny uśmiech nie wróżył jednak niczego złego.
Uśmiechnęła się szeroko na widok energicznie dopadającej stołu uczennicy.
- Dzień dobry Ismael. Owocnie, jak mam nadzieję. A tobie? Pewnie podoba ci się cały ten rozgardiasz, co? - podsunęła w stronę puchonki talerz ciastek. Przez krótką chwilę korciło ją, by spytać czy gabinet woźnego wygląda już tak jak powinien, jednak zrezygnowała z poruszania tej kwestii. - Przyszłaś z konkretnymi pytaniami? Uprzedzam, że broszury na temat malarstwa znajdziwsz w dalszej części sali. - no, prawie zrezygnowała... Pogodny uśmiech nie wróżył jednak niczego złego.
- Nauczyciele
Re: Stoiska Opiekunów
Pon Wrz 19, 2016 1:00 pm
HORACY SLUGHORN
Wielce z siebie zadowolony, Horacy pochylił się do przodu i dyskretnie mrugnął do uczennicy.
- Och, panienko Rockers. Proszę się nie zniechęcać! Jestem pewien, że wszystko da się jeszcze dogadać. No! Na pewno w panienki sytuacji! - wyprostował się z nieco tajemniczym uśmiechem, nie zdradzając co tak naprawdę miał na myśli. Znajomości? Korupcja? Niczego mu nie udowodnią!
- Sam pamiętam jak... - zaczął znowu, jednak tym razem w porę się opamiętał. - No, ale my tu gadu gadu, a panienki koledzy czekają... - aż zadrżał na myśl o tych wszystkich uczniach z możliwościami. - Chciała panienka zapytać o coś konkretnego, panienko Rockers? Wszystkich przedstawicieli ministerstwa znajdzie panienka na sali. Proszę pozdrowić pana Scrimgeour'a z departamentu transportu! To mój dobry znajomy! - wsunął w pulchne wargi kolejną czekoladkę.
Wielce z siebie zadowolony, Horacy pochylił się do przodu i dyskretnie mrugnął do uczennicy.
- Och, panienko Rockers. Proszę się nie zniechęcać! Jestem pewien, że wszystko da się jeszcze dogadać. No! Na pewno w panienki sytuacji! - wyprostował się z nieco tajemniczym uśmiechem, nie zdradzając co tak naprawdę miał na myśli. Znajomości? Korupcja? Niczego mu nie udowodnią!
- Sam pamiętam jak... - zaczął znowu, jednak tym razem w porę się opamiętał. - No, ale my tu gadu gadu, a panienki koledzy czekają... - aż zadrżał na myśl o tych wszystkich uczniach z możliwościami. - Chciała panienka zapytać o coś konkretnego, panienko Rockers? Wszystkich przedstawicieli ministerstwa znajdzie panienka na sali. Proszę pozdrowić pana Scrimgeour'a z departamentu transportu! To mój dobry znajomy! - wsunął w pulchne wargi kolejną czekoladkę.
- Nauczyciele
Re: Stoiska Opiekunów
Wto Wrz 20, 2016 4:38 am
Filius Flitwick
Oczekiwał na kolejną osobę. Nie sięgał po drugą babeczkę, zwyczajnie stwierdzając, że to może poczekać. Upił kolejny łyk soku dyniowego, odkładając na miejsce teczkę Julie Blishwick. Tym razem magiczną granicę przekroczyła Livia, jedna z sióstr Edwards, która znalazła się w jego domu.
- Dzień dobry, Livio. Rozgość się - powiedział na powitanie, posyłając jej krótki, ciepły uśmiech. Przyglądał się jak zajmuje miejsce, po czym ułożył swoje dłonie na biurku i poprawił się na książkach na których siedział. - Babeczkę? Soku dyniowego?
Oparł się o swoje siedzenie i założył na nos okulary, czując jak jego wzrok nieznacznie słabnie. Przywołał do siebie teczkę Krukonki. - Powiedz mi, czy myślałaś już o tym, czym chciałabyś się zajmować? Bez zaglądania wiem, że jesteś pilną, sumienną i pracowitą uczennicą z dobrymi wynikami, co daje Ci sporo możliwości.
Nie chciał jej naciskać, był zwyczajnie ciekaw czy ma konkretne plany, czy też raczej potrzebuje większej pomocy.
Minerwa McGonagall
Myśli, które towarzyszyły Alexandrze znacząco się różniły od tych, które teraz zaprzątały głowę Minerwy McGonagall. Napiła się herbaty, rozprostowała nogi i położyła teczkę o'Connella na kupę innych. Zupełnie nie wiedziała, co ma się spodziewać swoich wychowankach, było w tym domu tak dużo, nieraz sprzecznych charakterów. Ręce kobiety spoczęły na podłokietnikach. Posłała Gryfonce uważne spojrzenie.
- Dzień dobry, Grace. Tak, chciałam z tobą porozmawiać. O twojej przyszłości, ale zanim zaczniemy... może usiądziesz? - Czoło kobiety nieznacznie zmarszczyło się na ten bliżej nieokreślony ton dziewczyny. Po chwili jednak wszystko wróciło do normy. - Jeśli jesteś głodna lub spragniona, częstuj się.
Oczekiwał na kolejną osobę. Nie sięgał po drugą babeczkę, zwyczajnie stwierdzając, że to może poczekać. Upił kolejny łyk soku dyniowego, odkładając na miejsce teczkę Julie Blishwick. Tym razem magiczną granicę przekroczyła Livia, jedna z sióstr Edwards, która znalazła się w jego domu.
- Dzień dobry, Livio. Rozgość się - powiedział na powitanie, posyłając jej krótki, ciepły uśmiech. Przyglądał się jak zajmuje miejsce, po czym ułożył swoje dłonie na biurku i poprawił się na książkach na których siedział. - Babeczkę? Soku dyniowego?
Oparł się o swoje siedzenie i założył na nos okulary, czując jak jego wzrok nieznacznie słabnie. Przywołał do siebie teczkę Krukonki. - Powiedz mi, czy myślałaś już o tym, czym chciałabyś się zajmować? Bez zaglądania wiem, że jesteś pilną, sumienną i pracowitą uczennicą z dobrymi wynikami, co daje Ci sporo możliwości.
Nie chciał jej naciskać, był zwyczajnie ciekaw czy ma konkretne plany, czy też raczej potrzebuje większej pomocy.
Minerwa McGonagall
Myśli, które towarzyszyły Alexandrze znacząco się różniły od tych, które teraz zaprzątały głowę Minerwy McGonagall. Napiła się herbaty, rozprostowała nogi i położyła teczkę o'Connella na kupę innych. Zupełnie nie wiedziała, co ma się spodziewać swoich wychowankach, było w tym domu tak dużo, nieraz sprzecznych charakterów. Ręce kobiety spoczęły na podłokietnikach. Posłała Gryfonce uważne spojrzenie.
- Dzień dobry, Grace. Tak, chciałam z tobą porozmawiać. O twojej przyszłości, ale zanim zaczniemy... może usiądziesz? - Czoło kobiety nieznacznie zmarszczyło się na ten bliżej nieokreślony ton dziewczyny. Po chwili jednak wszystko wróciło do normy. - Jeśli jesteś głodna lub spragniona, częstuj się.
- Caroline Rockers
Re: Stoiska Opiekunów
Sro Wrz 21, 2016 8:25 pm
Opiekun Slytherinu jak zawsze znalazł wyjście z sytuacji. Mogła się w sumie tego spodziewać, ale nawet jeśli nie robiło to na niej wrażenia, udała że jest zaskoczona. Zmarszczyła nawet lekko czoło, by po chwili posłać mu krótki wyćwiczony uśmiech. Kiwnęła jedynie głową i odgarnęła ciemny kosmyk włosów za ucho.
- Ma pan rację. Już zbyt dużo pańskiego zajęłam, panie profesorze. I oczywiście pozdrowię pana Scrimegeour'a. To wszystko, bardzo dziękuję - powiedziała już bez uśmiechu, po czym podniosła się i krótko ukłoniła, opuszczając pospiesznie stanowisko nauczyciela Eliksirów.
[z/t]
- Ma pan rację. Już zbyt dużo pańskiego zajęłam, panie profesorze. I oczywiście pozdrowię pana Scrimegeour'a. To wszystko, bardzo dziękuję - powiedziała już bez uśmiechu, po czym podniosła się i krótko ukłoniła, opuszczając pospiesznie stanowisko nauczyciela Eliksirów.
[z/t]
- Livia Edwards
Re: Stoiska Opiekunów
Sro Wrz 21, 2016 8:47 pm
-Dzień dobry.- odpowiedziała grzecznie, z ostrożnością zajmując miejsce przed opiekunem domu. Przesunęła wzrokiem po oferowanych jej dobrach i delikatnie potrząsnęła głową na znak, że nie potrzebuje żadnych przekąsek. W końcu przyszła tu rozmawiać o swojej przyszłości, a nie zajadać się słodyczami. Przez chwilę milczała, zastanawiając się nad odpowiedzią. W zasadzie nie myślała zbytnio o przyszłości, chociaż... Ostatnio zdarzyło się coś, co sprawiło, że miała jeden, dość niecodzienny pomysł. Nie wiedziała jednak czy nauczyciel nie uznałby tego za głupstwo. Ale skoro zainspirował ją do tego jej korespondencyjny, francuski przyjaciel, to może warto było zaryzykować pytanie.
-Myślałam o jakimś spokojnym zajęciu...- zaczęła ostrożnie, jednak zaraz urwała, dochodząc do wniosku, że zabrzmiało to niezwykle głupio.
-Chociaż... Panie profesorze, ostatnio czytałam nieco o magicznych odkryciach archeologicznych i zastanawiałam się, czy nie mogłabym w przyszłości zająć się czymś podobnym... Odkrywanie zapomnianej wiedzy, katalogowanie, opisywanie, prowadzenie badań...- umilkła na moment. Wielu ludziom wydawało się, że podobne zajęcie to raczej zadanie dla awanturników i poszukiwaczy przygód niż solidny zawód i obawiała się, że profesor Flitwick, może sądzić podobnie. Z drugiej jednak, naukowcy i badacze byli szanowani w społeczeństwie prawda?
-Jeśli jednak nie to, to z pewnością są jakieś archiwa, biblioteki... Inne miejsca, w których obcuje się z wiedzą?- brzmiała niezwykle niepewnie. Zupełnie jakby zapomniała o tym, że ledwie chwilę wcześniej została pochwalona za swoje postępy w nauce.
-Myślałam o jakimś spokojnym zajęciu...- zaczęła ostrożnie, jednak zaraz urwała, dochodząc do wniosku, że zabrzmiało to niezwykle głupio.
-Chociaż... Panie profesorze, ostatnio czytałam nieco o magicznych odkryciach archeologicznych i zastanawiałam się, czy nie mogłabym w przyszłości zająć się czymś podobnym... Odkrywanie zapomnianej wiedzy, katalogowanie, opisywanie, prowadzenie badań...- umilkła na moment. Wielu ludziom wydawało się, że podobne zajęcie to raczej zadanie dla awanturników i poszukiwaczy przygód niż solidny zawód i obawiała się, że profesor Flitwick, może sądzić podobnie. Z drugiej jednak, naukowcy i badacze byli szanowani w społeczeństwie prawda?
-Jeśli jednak nie to, to z pewnością są jakieś archiwa, biblioteki... Inne miejsca, w których obcuje się z wiedzą?- brzmiała niezwykle niepewnie. Zupełnie jakby zapomniała o tym, że ledwie chwilę wcześniej została pochwalona za swoje postępy w nauce.
- Severus Snape
Re: Stoiska Opiekunów
Czw Wrz 22, 2016 5:41 pm
Czas płynął wolno, chociaż wokół działo się przecież tak wiele. Snape najprawdopodobniej nie pojawiłby się nawet na sali, nie cierpiał bowiem tego typu cudownych wydarzeń w Hogwarcie. A teraz coraz bardziej cały ten huk i tłumy, wręcz kipiące kiczem i przesadą doprowadzały go niemal do bólu głowy. Cóż mógł jednak zrobić, skoro opiekun domu Slytherina zażyczył sobie by jego uczniowie pojawili się na rozmowie, nie mógł tak po prostu się nie stawić. Wiedział, że mocno wyszczerbiłoby to szacunek jaki Slughorn posiadał dla niego. A przecież nawet Severusowi zależało na relacjach z nauczycielami, zwłaszcza tymi bezpośrednio związanymi z Slytherinem.
Stał więc w ciszy, ukryty w czerni swej szaty czekając na swoją kolej. Wydawało się, jakby trwało to wieki, w rzeczywistości jednak rozmowa osoby przed nim przebiegała dość sprawnie. Kiedy podniósł wzrok ujrzał Rockers, dziewczynę ze swojego roku oddalającą się od stanowiska. A więc czas na niego.
Od niechcenia stuknął w tabliczkę i wkroczył w magiczną przestrzeń.
-Witam panie profesorze. Chciał mnie pan widzieć. - Gdyby nie był sobą, być może nawet by się uśmiechnął. Teraz jednak jego głos zdradzał znużenie, tak często mu towarzyszące, a ciemne oczy nawet nie spoglądały bezpośrednio na nauczyciela, raczej gdzieś delikatnie ponad nim.
Stał więc w ciszy, ukryty w czerni swej szaty czekając na swoją kolej. Wydawało się, jakby trwało to wieki, w rzeczywistości jednak rozmowa osoby przed nim przebiegała dość sprawnie. Kiedy podniósł wzrok ujrzał Rockers, dziewczynę ze swojego roku oddalającą się od stanowiska. A więc czas na niego.
Od niechcenia stuknął w tabliczkę i wkroczył w magiczną przestrzeń.
-Witam panie profesorze. Chciał mnie pan widzieć. - Gdyby nie był sobą, być może nawet by się uśmiechnął. Teraz jednak jego głos zdradzał znużenie, tak często mu towarzyszące, a ciemne oczy nawet nie spoglądały bezpośrednio na nauczyciela, raczej gdzieś delikatnie ponad nim.
- Nauczyciele
Re: Stoiska Opiekunów
Pon Wrz 26, 2016 12:05 am
Filius Flitwick
Słuchał swojej uczennicy, od tego przecież tu był, a że Livia była spokojna i zdawała się wkładać dużo wysiłku w swoją naukę, rozmowa z nią była o stokroć łatwiejsza niż z Gilderoyem. Kiwnął głową na znak, że rozumie i dał jej znać by rozwinęła swoją wypowiedź.
- O, a to niezwykle ciekawe, Livio - mina niziutkiego profesora potwierdzała jego słowa. Filius Flitwick rozumiał różne pasje w tym i odkrywanie nowych rzeczy, pogłębianie wiedzy... nic nie było mu na dłuższą metę obce. - Myślę, że mogłabyś spróbować. Co prawda, pierwsze co nasuwa mi się na myśl to Łamacz Zaklęć w Banku Gringotta... co prawda wymagają OWTM-a z Transmutacji, ale... może da się coś zrobić? I oczywiście praca badacza! Ona pozwala na większą swobodę i możliwości, choć tu potrzebne są przede wszystkim odpowiednie papiery a czasem zajmuje to trochę czasu. Jak dla mnie, miałabyś jednak spore szanse. Ewentualnie praktyki w któreś z magicznych szkół, chociażby i w Hogwarcie, choć nie wiem czy taka praca z ludźmi przypadałaby Ci do gustu.
Ułożył swoje dłonie na jej teczce i czekał na jej odpowiedź.
Minerwa McGonagall
Rozmowa z dziewczyną przebiegła całkiem pomyślnie i po zwróceniu Alexandrze uwagi na kilka aspektów jej dalszej edukacji, a także krótkiego upomnienia odnośnie zachowania Gryfonki w tym roku, Minerwa czuła, że zbliża się koniec. To spotkanie trwało najkrócej, bo i też Grace nie była zbyt rozmowna. Po wręczeniu jej kilku rad i broszur, nauczycielka Transmutacji pożegnała ją i patrzyła jak ta opuszcza jej stanowisko.
[z/t dla Minerwy i wszystkich Gryfonów]
Słuchał swojej uczennicy, od tego przecież tu był, a że Livia była spokojna i zdawała się wkładać dużo wysiłku w swoją naukę, rozmowa z nią była o stokroć łatwiejsza niż z Gilderoyem. Kiwnął głową na znak, że rozumie i dał jej znać by rozwinęła swoją wypowiedź.
- O, a to niezwykle ciekawe, Livio - mina niziutkiego profesora potwierdzała jego słowa. Filius Flitwick rozumiał różne pasje w tym i odkrywanie nowych rzeczy, pogłębianie wiedzy... nic nie było mu na dłuższą metę obce. - Myślę, że mogłabyś spróbować. Co prawda, pierwsze co nasuwa mi się na myśl to Łamacz Zaklęć w Banku Gringotta... co prawda wymagają OWTM-a z Transmutacji, ale... może da się coś zrobić? I oczywiście praca badacza! Ona pozwala na większą swobodę i możliwości, choć tu potrzebne są przede wszystkim odpowiednie papiery a czasem zajmuje to trochę czasu. Jak dla mnie, miałabyś jednak spore szanse. Ewentualnie praktyki w któreś z magicznych szkół, chociażby i w Hogwarcie, choć nie wiem czy taka praca z ludźmi przypadałaby Ci do gustu.
Ułożył swoje dłonie na jej teczce i czekał na jej odpowiedź.
Minerwa McGonagall
Rozmowa z dziewczyną przebiegła całkiem pomyślnie i po zwróceniu Alexandrze uwagi na kilka aspektów jej dalszej edukacji, a także krótkiego upomnienia odnośnie zachowania Gryfonki w tym roku, Minerwa czuła, że zbliża się koniec. To spotkanie trwało najkrócej, bo i też Grace nie była zbyt rozmowna. Po wręczeniu jej kilku rad i broszur, nauczycielka Transmutacji pożegnała ją i patrzyła jak ta opuszcza jej stanowisko.
[z/t dla Minerwy i wszystkich Gryfonów]
- Nauczyciele
Re: Stoiska Opiekunów
Pon Wrz 26, 2016 1:10 am
Horacy Slughorn
Po udanej rozmowie z Caroline, Horacy czekał na kolejnego ucznia. Uwielbiał swoje stanowisko i to, że w jego dawnym domu było tyle niezwykłych person, które mogłyby dołączyć do jego kolekcji, czy też raczej do grona osób odnoszących sukcesy w swoim życiu. I również taką personą był dla niego Severus Snape, który pojawił się w momencie wciskania przez profesora Slughorna kolejnej czekoladki do ust. Były doprawdy pyszne! Chłopak co prawda wyglądał dość posępnie, nie miał zbyt dobrych powiązań rodzinnych, ale...! Miał za to talent - ba! - nauczyciel był pewien, że mógłby nawet powiedzieć, że kilka talentów. Nic więc dziwnego, że ucieszył się na niego widok.
- Ach tak, Severusie! Witaj, witaj! Usiądź sobie, poczęstuj czekoladką zanim wszystkie znikną - i mężczyzna zachichotał pod koniec. - Wszystko w porządku? Wyglądasz bladziej niż zazwyczaj.
Po udanej rozmowie z Caroline, Horacy czekał na kolejnego ucznia. Uwielbiał swoje stanowisko i to, że w jego dawnym domu było tyle niezwykłych person, które mogłyby dołączyć do jego kolekcji, czy też raczej do grona osób odnoszących sukcesy w swoim życiu. I również taką personą był dla niego Severus Snape, który pojawił się w momencie wciskania przez profesora Slughorna kolejnej czekoladki do ust. Były doprawdy pyszne! Chłopak co prawda wyglądał dość posępnie, nie miał zbyt dobrych powiązań rodzinnych, ale...! Miał za to talent - ba! - nauczyciel był pewien, że mógłby nawet powiedzieć, że kilka talentów. Nic więc dziwnego, że ucieszył się na niego widok.
- Ach tak, Severusie! Witaj, witaj! Usiądź sobie, poczęstuj czekoladką zanim wszystkie znikną - i mężczyzna zachichotał pod koniec. - Wszystko w porządku? Wyglądasz bladziej niż zazwyczaj.
- Marlene McKinnon
Re: Stoiska Opiekunów
Pon Wrz 26, 2016 1:24 am
Schodząc do Wielkiej Sali Marlene po cichu liczyła na to, że nie będzie musiała długo czekać na konsultację u profesora Filtwicka. Właściwie, jeszcze kilka tygodni temu McKinnon była pewna, że taka konsultacja w ogóle nie będzie jej potrzebna jednak teraz dziewczyna musiała zweryfikować swoje plany na przyszłość. Podchodząc do stanowiska opiekuna domu Lena z ulgą stwierdziła, że zajmuje pierwsze miejsce w kolejce i że książki, które pozostawiła w bibliotece nie będą musiały na nią długo czekać. Z delikatnym uśmiechem na ustach, wywołanym przez wcześniej wspomniany fakt, rozejrzała się dookoła, a stwierdzając, że w sali nie ma nikogo z kim mogłaby porozmawiać, po prostu czekała na swoją kolej.
- Livia Edwards
Re: Stoiska Opiekunów
Wto Wrz 27, 2016 7:36 pm
Na wzmiankę o łamaniu zaklęć w banku Gringotta delikatnie zmarszczyła brwi. Nie była do końca pewna, czy wieloletnia współpraca z goblinami byłaby szczytem jej marzeń. Zawsze wydawało jej się, że wyglądają dość wrednie. Poza tym, wydawało jej się, że nie byłaby to kariera, któa pozwoliłaby jej na lepsze poznanie świata i samorozwój. Na wzmiankę o transmutacji podniosła wzrok na nauczyciela i delikatnie przygryzła wargę.
-Prawdę mówiąc, planowałam zapisać się na transmutację, numerologię i nawet mugoloznawstwo, ale...- krukonka westchnęła delikatnie. Była zapisana już na tak wiele przedmiotów, że nie była pewna, czy nauczyciele pozwoliliby jej wybrać dodatkowe zajęcia.
-Odradzono mi bardziej napięty harmonogram...- skończyła cicho. Z jednej strony mogłaby powalczyć o pozwolenie na dodatkowe zajęcia, z drugiej jednak. Jak miałaby wtedy zdecydować jaki przedmiot wybrać? Ale, zawsze istniały przecież inne możliwości. Lekko skinęła głową, kiedy profesor wspomniał o zawodzie badacza. Tak, w tej chwili ta opcja kusiła ją najbardziej, ale... Na wzmiankę o Hogwarcie zamarła na moment, intensywnie coś analizując. Mogłaby połączyć to z pracą naukową. Mogłaby połączyć to z podróżowaniem. Mogłaby wiele. Musiała jedynie zrozumieć czego naprawdę chciała.
-Z chęcią zobaczyłabym kiedyś inne magiczne szkoły...- powiedziała ostrożnie. Przez chwilę zastanawiała się jeszcze nad słowami Flitwicka. Ostatecznie, delikatnie uniosła kąciki warg ku górze. Ze słów nauczyciela wynikało przecież, że przyszłość zależała tylko i wyłącznie od jej decyzji. Miała wiele opcji, na które mogła się zdecydować.
-Dziękuję panie profesorze. Bardzo mi pan pomógł...- powiedziała jeszcze, choć na dobrą sprawę czuła, że w głowie miała teraz pokaźny mętlik. Jakby jednak nie było, rozmowa z opiekunem domu sprawiła, że poczuła się nieco pewniej.
-Czy w Hogwarcie są dziś być może obecni przedstawiciele jakichś grup badawczych?- zapytała jeszcze nieśmiało. Co prawda początkowo planowała jak najszybciej uciec z wielkiej sali (oczywiście po odwiedzeniu profesora OPCM), ale gdyby dostrzegła coś wartego uwagi, mogłaby nawet przecierpieć wszechobecne tłumy.
-Prawdę mówiąc, planowałam zapisać się na transmutację, numerologię i nawet mugoloznawstwo, ale...- krukonka westchnęła delikatnie. Była zapisana już na tak wiele przedmiotów, że nie była pewna, czy nauczyciele pozwoliliby jej wybrać dodatkowe zajęcia.
-Odradzono mi bardziej napięty harmonogram...- skończyła cicho. Z jednej strony mogłaby powalczyć o pozwolenie na dodatkowe zajęcia, z drugiej jednak. Jak miałaby wtedy zdecydować jaki przedmiot wybrać? Ale, zawsze istniały przecież inne możliwości. Lekko skinęła głową, kiedy profesor wspomniał o zawodzie badacza. Tak, w tej chwili ta opcja kusiła ją najbardziej, ale... Na wzmiankę o Hogwarcie zamarła na moment, intensywnie coś analizując. Mogłaby połączyć to z pracą naukową. Mogłaby połączyć to z podróżowaniem. Mogłaby wiele. Musiała jedynie zrozumieć czego naprawdę chciała.
-Z chęcią zobaczyłabym kiedyś inne magiczne szkoły...- powiedziała ostrożnie. Przez chwilę zastanawiała się jeszcze nad słowami Flitwicka. Ostatecznie, delikatnie uniosła kąciki warg ku górze. Ze słów nauczyciela wynikało przecież, że przyszłość zależała tylko i wyłącznie od jej decyzji. Miała wiele opcji, na które mogła się zdecydować.
-Dziękuję panie profesorze. Bardzo mi pan pomógł...- powiedziała jeszcze, choć na dobrą sprawę czuła, że w głowie miała teraz pokaźny mętlik. Jakby jednak nie było, rozmowa z opiekunem domu sprawiła, że poczuła się nieco pewniej.
-Czy w Hogwarcie są dziś być może obecni przedstawiciele jakichś grup badawczych?- zapytała jeszcze nieśmiało. Co prawda początkowo planowała jak najszybciej uciec z wielkiej sali (oczywiście po odwiedzeniu profesora OPCM), ale gdyby dostrzegła coś wartego uwagi, mogłaby nawet przecierpieć wszechobecne tłumy.
- Severus Snape
Re: Stoiska Opiekunów
Wto Wrz 27, 2016 10:23 pm
Jego mina pozostawała raczej nieco posępna i znudzona w momencie kiedy usiadł na krześle naprzeciw profesora. Na widok czekoladek, które zapewne od początku trwania tego cyrku Slughorn wciskał sobie do ust, zrobiło mu się niedobrze. Z grzeczności jednak wziął jedną z nich i ledwie dotknął jej zębami. Zaraz po tym opuścił nieco niżej rękę. Miał nadzieję, że czekolada nie rozpuści mu się w dłoniach, co jednoznaczne miało być z faktem, że nie planował spędzić tutaj zbyt wiele czasu. Po rozmowie może ją gdzieś wyrzucić.
-Wszystko w jak najlepszym porządku, dziękuję. - Przytaknął lekko głową w formie podziękowania za troskę. Nie był może najwyżej urodzony, znał jednak pewne zasady i zwroty grzecznościowe. Nie miał zamiaru, oraz raczej nie powinien narzekać na cokolwiek i tłumaczyć się z ewentualnego złego stanu zdrowia czy humoru. Zresztą, Snape rzadko kiedy wyglądał faktycznie dobrze, nie był on raczej okazem zdrowia zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Po chwili jeszcze raz przysunął czekoladkę do ust, mając zamiar zjeść ją i tym samym pozbyć się problemu, kiedy jednak poczuł słodki smak na języku zebrało mu się na wymioty, odgryzł więc tylko pół łakocia, i zerkając w wyczekiwaniu na profesora przeżuwał.
-Wszystko w jak najlepszym porządku, dziękuję. - Przytaknął lekko głową w formie podziękowania za troskę. Nie był może najwyżej urodzony, znał jednak pewne zasady i zwroty grzecznościowe. Nie miał zamiaru, oraz raczej nie powinien narzekać na cokolwiek i tłumaczyć się z ewentualnego złego stanu zdrowia czy humoru. Zresztą, Snape rzadko kiedy wyglądał faktycznie dobrze, nie był on raczej okazem zdrowia zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Po chwili jeszcze raz przysunął czekoladkę do ust, mając zamiar zjeść ją i tym samym pozbyć się problemu, kiedy jednak poczuł słodki smak na języku zebrało mu się na wymioty, odgryzł więc tylko pół łakocia, i zerkając w wyczekiwaniu na profesora przeżuwał.
- Ismael Blake
Re: Stoiska Opiekunów
Pon Paź 03, 2016 2:23 pm
- Oczywiście, że tak. - oznajmiła, dołączając do tego firmowy, szelmowski uśmiech. Pomijając całą kampanię: praca dla przyszłych dorosłych, to cały ten harmider był jej całkiem na rękę. Działo się... sporo. Przedstawiciele na stoiskach przekrzykiwali się, dając możliwość dość często zapoznać się z ofertą bez potrzeby wchodzenia z nimi w interakcję. A ona to lubiła - kiedy nie musiała, wolała patrzeć i chłonąc to, co inni mieli jej do zaoferowania. Nie wspominając o stole z jedzeniem. Jedzenie zawsze ją przekonywało. Sięgnęła więc ochoczo po ciasteczka, które zostały je zaoferowane. Nie mogła przecież odmówić. To byłoby niegrzeczne zarówno dla opiekunki jej domu, jak i dla jej żołądka. - W sumie to przyszłam Panią odwiedzić, na pewno przyda się pani chwila na odetchnięcie. Broszury od malarstwa są mi raczej zbędne. Wie pani, upatrzyłam już sobie stoisko ze smokami. Niedaleko też mają całkiem fajnego trolla, ale szkolenie ich na ochroniarzy to chyba nie aż tak ciekawe zajęcie. - błysk w jej oku jednak sugerował, że nawet jeśli takim nie było to ona chętnie nadałaby temu troszkę... pasji. Jakkolwiek by to rozumieć.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach