Go down
avatar
Oczekujący
Colette Warp

Pub Pod Trzema Miotłami - Page 13 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami

Nie Paź 25, 2015 2:35 pm
Kaszlał głośno, zakrywając usta dłonią i pokiwał głową z wdzięcznością w stronę Ismael, kiedy ta pomogła mu rękoczynem, a tuż za nią nauczycielce, która pospieszyła z pierwsza pomocą, posiłkując się różdżką. Połknął papierosa, psia mać! Az sam nie potrafił jeszcze stanąć twarzą w twarz z tym faktem. Na pewno zrobił na nowej koleżance piorunujące wrażenie – aż na moment zapomniał już o całej materii piętrowej korony, smokach i planach na przyszłość. Lub ich braku. To się chyba nazywało zmianą hierarchii ważności – nagle tlen był ważniejszy niż dobre wychowanie.
Chłopak odchrząknął gardłowo i jeszcze krótką chwile nie mógł wydusić słowa z nieprzyjemnie ściśniętego i podrażnionego gardła, dlatego pomachał tylko do uroczej Krukonki, Neve, która przyszła do gospody razem z Gryfonem, któremu Warp w sali wejściowej zdołał pokazać faka. Co dziwne: Hootcher wyglądał zupełnie inaczej niż te kilkanaście minut temu... Teraz był poważniejszy i jakby zahipnotyzowany. Czyżby się zakochał...? Naah, dość o tym! W chwili obecnej Puchon miał dość własnych problemów, by jeszcze wtryniać nos w nie swoje sprawy. Skierował więc skruszony wzrok na nową nauczycielkę, z którą nigdy wcześniej nie miał żadnych zajęć.
- Warp. Colette Warp, Pani... Profesor.- zachrypiał, od razu łapiąc się na tym, że nie zna jeszcze nazwiska czarownicy, u której już zdążył załapać minusowe punkty. Był od kobiety nieco wyższy, ale i tak giął się pod naciskiem jej wzroku, nawet jeśli ta niekoniecznie się o to starała. Była spokojna, a to przywodziło szybkie skojarzenie z profesor McGonagall. Zresztą musiały obie być prawdopodobnie w podobnym wieku.
Warp odruchowo pokiwał głową, kiedy rudowłosa się wtrąciła i znalazła ku przeproszeniu idealne słowa.
- Tak, ja też. Znaczy nie będę następnym razem palił. Słowo. - zapewnił, energicznie kiwając głową i odruchowo łapiąc swoją towarzyszkę za dłoń. - Czy w takim razie... potraktuje nas Pani ulgowo i będziemy mogli już sobie iść? - uśmiechnął się czarująco, ale w tym grymasie zabrało kilka ujmujących iskierek i kilograma blasku, bo był podszyty obawami. Nie przed szlabanem, nie... Raczej przez chodzeniem z Panią Thynn za rączkę przez całą wycieczkę. Nie należy rozumieć tego źle, była piękną kobietą, ale Colette już dokonał wyboru co do tego wieczoru i nie chciał być skazany na jego błyskawiczną zmianę.
Remus J. Lupin
Oczekujący
Remus J. Lupin

Pub Pod Trzema Miotłami - Page 13 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami

Nie Paź 25, 2015 8:44 pm
Dziwne było to, że znając drogą do Trzech Mioteł niemal na pamięć, a mimo to zgubili się we wiosce kilka razy. Wielokrotnie chodził tą ścieżką z przyjaciółmi i nigdy nie pomylił trasy i wiedzieli zawsze gdzie mają skręcić, a tu proszę taka niespodzianka. Z początku było mu głupio, ale potem śmiali się radośnie z własnych pomyłek i zawracań. Wreszcie udało im się odnaleźć odpowiednią trasę i w oddali ujrzeli dach pubu, do którego zmierzali.
Nadal miał w głowie ich ostatnią rozmowę, ale wolał na nowo nie wzruszać drażliwej struny. Mieli się dobrze bawić, żadnych łez i żadnych smutków. Nie wiedział co go wtedy podkusiło, by to powiedzieć, więc teraz postanowił trzymać gębę na kłódkę, a rozmawiać mogli przecież o wielu innych rzeczach, bo całą drogę przecież nie wyczerpały się tematy ani pomysły.
Kiedy znaleźli się przed knajpką, przepuścił ją w drzwiach jak na dżentelmena przystało. Przyjemne ciepło od razu w nich uderzyło i zrobiło się jeszcze milej. Jak zwykle było tłoczno, ale znalazło się kilka wolnych stolików. Zerknął na nią z niepokojem, bo nie zmierzała w żadnym konkretnym kierunku. Najwidoczniej czekała, aż on podejmie decyzje. Skinął więc głową w kierunku ostatniego stoliku przy ścianie. Zoczył też, że Colette i Isamel już tu byli. Nie mógł uwierzyć, że błądzenie zajęło im aż tyle czasu, że zdążyli już zrobić zakupy i teraz beztrosko sobie siedzieli rozmawiając. Grzecznie się tylko przywitali i poszli w swoją stronę, zajmując miejsca.
- Nie mogę uwierzyć, że aż tyle czasu spędziliśmy szukając odpowiedniej drogi - zachichotał, zdejmując szalik i powiesił o na krześle. - Masz ochotę na kremowe piwo? - zapytał jej. Dobrze by ich rozgrzało. Remus nie przepadał za alkoholem, rzadko kiedy go pił, ale akurat piwo kremowego zaliczał do tego gatunku, który mu nie szkodzi i nawet smakuje.
Kaylin Wittermore
Oczekujący
Kaylin Wittermore

Pub Pod Trzema Miotłami - Page 13 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami

Nie Paź 25, 2015 8:53 pm
Prawdę mówiąc, Kaylin była w Trzech Miotłach pierwszy raz w życiu. Owszem, zdarzało jej się czasem wybierać do Hogsmeade, kończyła jednak na zakupach w pobliskim sklepie i czekała aż będzie mogła zabrać się do zamku. Gdzie czekał na nią uroczo śpiący koc i stos książek do czytania.
Teraz jednak było inaczej. Naprawdę cieszyła się z wyjścia i chciała spędzić z Lupinem jak najwięcej czasu. Stała więc kilka kroków za wejściem i czekała na jego decyzję. Rozglądała się po pubie i zastanawiała, gdzie będą siedzieć. Gdy tylko wybrał miejsce, od razu za nim ruszyła.
Siadając odwiązała puchoński szalik i poprawiła sobie koszulę. Zawsze musiała wyglądać schludnie, inaczej czuła się źle i nieatrakcyjnie, w jakikolwiek sposób. Tego nauczyła ją matka i wbija do głowy równie mocno, co ojciec wiele innych obowiązujących w domu i na świecie zasad. Ale, teraz nie było miejsca na takie rozmyślania. Miała się dobrze bawić.
- Też byłam w szoku. Myślałam, że jak przejrzę mapę wcześniej to damy sobie radę. Ale myślę, że to przez to, iż się zagadaliśmy. - Uśmiechnęła się do niego ciepło. Na chwilę chciała zapomnieć o ich ostatniej rozmowie. Rozmowie, która nie dawała jej spokoju. Spędzała z jej powiek sen i sprawiała, że bardzo peszyła się przy Bułhakowie. Z resztą, przy Lupinie też - w końcu znał jej sekret, prawda?
- Hmmm. Tak naprawdę, to nigdy nie piłam. - Dodała nieśmiało czując, jak jej policzki się rumienią. Wzrok automatycznie powędrował gdzieś w bok, jakby obserwowanie obecnych w pubie ludzi było aż tak interesujące.
Podpowiem - nie było.
Remus J. Lupin
Oczekujący
Remus J. Lupin

Pub Pod Trzema Miotłami - Page 13 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami

Nie Paź 25, 2015 10:29 pm
Patrzył jak rozwiązuje szalik w kolorach żółto-brązowym i ogólnie zaczęła się poprawiać. Rozbawiło go to, nie wiedząc czemu. Powinien wiedzieć, że dziewczyny już mają taką manię, iż zawsze muszą coś poprawić, dowiązać czy choćby otrzepać się z nieistniejącego kurzu, taką miały naturę, dopiero wtedy usiadła. Uśmiechnął się do niej pogodnie, czekając na odpowiedź na temat kremowego piwa, by po nie pójść.
- Chodziłem tą drogą wiele razy, naprawdę nie wiem co spowodowało sytuację, w jakiej byliśmy jeszcze parę minut temu. Ale masz rację, dawno się tak z kimś nie zagadałem na tyle, by stracić orientację w terenie - powiedział sam równie zaskoczony. - Właściwie to nigdy - dodał, prostując zdanie, jakie właśnie wypowiedział.
Popatrzył na nią z totalnym zaskoczeniem. Na to jak się rumieni i spuszcza wzrok, a potem ucieka nim na boki wybierając sobie za zajęcie gapienie się na ludzi wewnątrz pubu. Uśmiechnął się połową ust, z niedowierzaniem.
- Serio? Nigdy? To nawet ja, Huncwot, brzydzący się alkoholem pijam je dość często... W takim razie pora naprawić Twoją sytuację - rzekł przyjaźnie. Poinformował ją, że zaraz wraca, po czym ruszył do lady, by zamówić kufel dla siebie i swojej towarzyszki. Jak zwykle madame Rosmerta przywitała go słowami ,,co podać, kochanieńki?'', a zapach jej duszących perfum gwałtowanie wdarł się w nozdrza Gryfona, że omal się nie udusił. Dyskretnie odkaszlnął, błagając ją w myślach, by szybko podała mu to o co ją prosił, gdyż jak najszybciej pragnął odejść jak najdalej od tego zapachu, o ile można go tym określeniem nazwać. Uwinęła się w minutę, o całe sześćdziesiąt sekund za długo i po chwili znowu znalazł się przy stoliku, razem z Kaylin. Postawił przed nią kufel, sam zajmując miejsce naprzeciw niej.
- Okropne. Czy wszystkie dojrzałe kobiety wylewają na siebie flakony perfum? Nie szło oddychać! - westchnął Remus obejmując obiema dłońmi swoje szkło z piwem.
Kaylin Wittermore
Oczekujący
Kaylin Wittermore

Pub Pod Trzema Miotłami - Page 13 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami

Nie Paź 25, 2015 10:45 pm
W jej przypadku była to raczej kwestia bardzo surowego wychowania, a nie kobiecego zwyczaju. Choć i tego w jej zachowaniach oczywiście nie brakowało. Sam fakt, że miała na sobie dzisiaj bardzo dziewczęce ubrania, lekki makijaż i delikatne, kwiatowe perfumy świadczył o tym, że zachowywała się jak każda kobieta, niezależnie od wieku.
- Zawsze musi być ten pierwszy raz, nieprawdaż? - Uśmiechnęła się zaciskając palce na końcach rękawów swojego swetra. Nie wiedziała, jak powinna zachowywać się w takim miejscu. Wlaściwie, czuła się odrobinę zagubiona. Mimo to, towarzystwo Remusa ją uspokajało. Jak dobrze, że tu razem z nią był!
- Nie miałam okazji. Nie wychodzę z domu, do Hogsmeade... Cóż, też nie wybieram się zbyt często. A u siebie... Nie ważne. Po prostu, nigdy nie piłam więc teraz przynajmniej mogę spróbować. - Dodała nie chcąc go zamęczać szczegółami swojego życia. Nadal się uśmiechała, choć zdecydowanie była jakaś... inna. Nie tak radosna, otwarta, a na pewno nie tak beztroska jak jeszcze kilka dni temu. Co było tego przyczyną? Ach, wiele rzeczy. Zdecydowanie nie byl to najlepszy okres w jej życiu.
Przez chwilę nawet nie ogarnęła, że Lupin oddalił się od stolika. Gdy to już do niej dotarło czekała cierpliwie rozglądając się po raz kolejny po pomieszczeniu. Jego powrót przyjęła jednak z ogromną ulgą i uśmiechem, który jak poprzedni - nie dosięgnął oczu.
- Och, no bywa. Niektóre kobiety myślą, że w ten sposób zwrócą na siebie uwagę. Chyba jednak nie zdają sobie sprawy z tego, że działają na swoją niekorzyść. Ale, co ja tam wiem. - Dodała i złapała za kufel, by po chwili spróbować po raz pierwszy alkoholu.
Salome Mildred Thynn
Nauka
Salome Mildred Thynn

Pub Pod Trzema Miotłami - Page 13 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami

Pon Paź 26, 2015 2:55 pm
Nie miało znaczenia, czy uczniowie odczuwali skruchę. Odegrała swoją część przedstawienia, a oni swoją. Wyglądali przekonująco i to jej wystarczało. Wysłuchała żarliwych zapewnień dziewczyny, że następnym razem nie pozwoli znajomemu na takie zachowanie, wysłuchała wciąż łapiącego oddech chłopaka, szybko zauważając, że ten nie zna jej nazwiska. Wprawiło ją to w jeszcze większe rozbawienie, zwłaszcza, że jego koleżanka chwilę wcześniej użyła go w swojej wypowiedzi. Doprawdy, trafiła na wesołą dwójkę. Obserwowanie ich przejęcia było ciekawym zajęciem, ale nie miała zamiaru uprzykrzać im (bardziej niż to konieczne) dzisiejszego wypadu.
- Dobrze, panie Warp. - Powiedziała, odpuszczając już twardy i rzeczowy ton. Przedstawienie skończone. Na ostatnią wypowiedź Puchona zareagowała uśmiechem. - Już potraktowałam was ulgowo, nie odejmując punktów domowi. Niestety obawiam się, że nie uniknie pan szlabanu. - Pogodziła się już z tym, że nie zapali, jeśli ma wejść do Trzech Mioteł przed Bułhakowem. - Och, nie mam zamiaru trzymać was tu ani chwili dłużej. Sama też nie będę tu przecież sterczeć. - Spojrzała na nich, obserwując ich reakcje. - Pan, panie Warp, może spodziewać się w najbliższych dniach sowy z terminem i miejscem szlabanu. - Kolejny raz poprawiła szal i odwróciła się, wciąż patrząc na Puchonów. - Życzę miłego dnia.- Powiedziała, zanim przeszła kawałek do wnętrza Trzech Mioteł.
Zajęła jeden z ostatnich wolnych stolików, starając się usiąść tak, żeby dyskretnie obserwować znajdujących się tutaj podopiecznych. Zamówiła sobie pierwszy lepszy napój, kompletnie niezaznajomiona z ofertą tych bezalkoholowych, po czym - czekając, aż Rosmeta poda jej szklankę - zastanawiała się, czy uczniowie będą uważali ją za wredną belferkę. Po tym, sącząc już coś, co smakiem, barwą i konsystencją przypominało rozpuszczone poziomki, przeszła do przemyśleń, czy na takie miano może zasługiwać.
Zastanawiała się, co też Vakelowi mogło zająć tak dużo czasu.
avatar
Oczekujący
Colette Warp

Pub Pod Trzema Miotłami - Page 13 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami

Wto Paź 27, 2015 3:08 pm
Colette stał spięty przez cały czas, kiedy zapadał nad nim wyrok ostatecznego zesłania go na przymusowe roboty do nauczycielki Wróżbiarstwa. Ciekawy był tylko cóż takiego kobieta da mu do roboty? Będzie pucował kule? Czyścił naczynia z popiołu po kadzidłach? Taszczył z jakiegoś składzika kilogramy herbaty? A może coś bardziej zwykłego, jak ręczne mycie okien? Ciężko było przewidzieć, jakie metody wychowawcze miała Pani Profesor, z którą nigdy wcześniej nie miało się zajęć. Nie wydawała się być typową żyletą, ale najwidoczniej miała niesamowitego farta do przyłapywania uczniów na łamaniu regulaminu – czym nie mogła pochwalić się większość belfrów.
Pożegnał się z kobietą cichym i nieco chrapliwym „miłego dnia”, po czym odkaszlnął po raz ostatni, gładząc się po szyi i odwracając przodem do Ismael.
- Wygłupiłem się, co? W zamian za to stawiam ci Kremowe Piwo, bo osiągnąłem poziom wstydu sięgający Afryki.- skwitował z głupim uśmiechem i uprzejmie wziął ją pod ramie, prowadząc wprost do gospody, w której już przesiadywało trochę ludzi – co najśmieszniejsze: nie było już wolnych stolików. Mogli się ostatecznie jedynie do kogoś dosiąść i najbardziej pusto było właśnie obok kobiety, która rzuciła na Colette klątwę szlabanu, ale jednocześnie było to po takiej sytuacji miejsce najmniej kuszące. Ale hej, nie ma tego złego, byli jeszcze Kaylin i Remus!Może siądziemy obok nich? Chyba nie będą szczególnie źli. - zaproponował i podprowadził rudowłosą towarzyszkę do stolika, od razu spoglądając na swojego ulubionego Prefekta Gryffindoru i chwilową strażniczkę Puchońskiego szalika.
- Witajcie, sorka, że tak nagle naruszamy strefę osobistą, ale tylko was znam i... no nie ma nigdzie wolnych miejsc. - wytłumaczył najogólniej jak potrafił i odsunął swojej quasi-randce krzesło. - Skocze ci po piwo.
Jak na sprężynach przeniósł się z powrotem do lady niedaleko drzwi i zamówił u pięknej Rozmerty spory kufel słodkiego pseudo-alkokoholu, sypiąc na blat drobniakami. Zgarnął zamówienie i po chwilowym przeciskaniu się pomiędzy krzesłami dwóch grubszych i bardziej wiekowych czarodziejów, postawił naczynie z brzdęknięciem przed Izmą. Kucnął zaraz obok, opierając podbródek o stół i zerkając na nią.
- Wybaczysz mi, jak zostawię cię tutaj na chwilę? Musze wysłać jeszcze jeden list i niedługo powinienem wrócić, a Kaylin i Remus są, gwarantuje, bardzo porywającym, eleganckim i zajmującym towarzystwem. - puścił do obojgu oko i wstał. - Dziesięć minut maks.
Zapewnił jeszcze raz, po czym wylazł z Gospody. Rychło w czas, bo nad wioską akurat krążyła sowa zwrotna. Okazało się koniec końców, po przeczytaniu listu, że żadne proszenie o wskazówki pobytu nie było już potrzebne – Kot sam wskazał drogę, w którą Smok bez zastanowienia od razu się udał.

Z/t

Rachunek:

Colette Warp:
1x Wysłanie listu (3 Sykle i 12 Knutów)
1x Papierosy (7 Sykli i 2 Knuty)
1x Piwo Kremowe (5 sykli)
Razem: 15 Sykli i 14 Knutów
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pub Pod Trzema Miotłami - Page 13 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami

Sro Paź 28, 2015 8:40 pm
Wszyscy spędzali razem naprawdę przyjemnie ten dzień. Podzielili się w pary bądź grupy, otrzymali wskazówki od swoich opiekunów i ruszyli w miejsca, które najbardziej ich kusiły. I większość - co nie było niczym zaskakującym - wybrała właśnie Pub Pod Trzema Miotłami, gdzie młodziutka Madame Rosmerta o naprawdę bujnych, kobiecych kształtach dbała o to, by żadnemu klientowi niczego nie zabrakło i żeby panująca tutaj atmosfera była przyjemna i iście ogrzewająca w ten chłód. I trzeba przyznać, szło jej to naprawdę nieźle. Sam wystrój tego miejsca zachęcał, nie mówiąc już o zapachach i smakach tutejszych trunków oraz dań. Ismael, Colette, Kaylin, Remus, Neve i Ciril rozgościli się i wkrótce do nich dołączyła profesor Thynn, która z rosnącą niecierpliwością oczekiwała swojego kolegi, Vakela Bułhakowa, który do tej pory się nie pojawił. Nie było jednak o co się martwić! Zapewne ten ekscentryczny profesor zwyczajnie zajął się rozwiązaniem tej krótkiej sprzeczki między chłopakami, która rzuciła się kobiecie w oczy, zanim ruszyła za innymi do tego, jakże przyjemnego, miejsca. Obecnie zresztą była zajęta tym, żeby Colette się nie udusił i kiedy w końcu to jej się udało, weszła głębiej do lokalu i usiadła przy jednym z wolnych stolików. Po krótkim czasie otrzymała swoje zamówienie a Madame Rosmerta posłała jej przy tym naprawdę ciepły uśmiech. Kaylin i Remus pogrążyli się w żywej rozmowie, kiedy Colette ich zauważył i podszedł do nich wraz z Ismael, którą następnie tam zostawił. Chłopak udał się w swoją stronę, ramieniem zderzając się z pewnym mężczyzną, który ze zdenerwowania opuścił paczkę. Nie schylił się jednak by ją podnieść, zamiast tego zaczął się trząść i przyspieszył kroku, zmierzając właśnie do Trzech Mioteł.
I to właśnie zobaczyła Neve, która spoglądała na falującą wodę w swojej szklance. Zobaczyła najpierw upuszczoną paczkę, potem mężczyznę a następnie zamaskowaną postać w jakimś dziwnym, nieznanym jej miejscu. Wszystko zdawało się niemniej być zamazane, niekompletne, miało się wrażenie, że czegoś brakowało... czegoś bardzo ważnego.
Niedługo potem drzwi do lokalu otworzyły się gwałtownie, wpuszczając chłodniejsze powietrze do środka. W progu stanął przerażony czarodziej, którego kapelusz zdołał się przekrzywić, jego drżące ręce wręcz latały z jednej do drugiej strony jakby kompletnie nie wiedział, co robi i gdzie konkretnie jest. Zapewne nikt nie zwróciłby na niego uwagi, gdyby nie fakt, że praktycznie od razu zaczął mówić tak głośno, że nie było mowy by ktoś w pubie go nie usłyszał.
- ONI NADCHODZĄ! JUŻ TU SĄ! ONI... CI, KTÓRZY ZABIJAJĄ W JEGO IMIĘ! UCIEKAJCIE, ZAMKNIJCIE SIĘ! ŚMIERCIOŻERCY... SĄ... W... HOGSMEADE!
Na krótki moment zapadła cisza. Wszyscy znieruchomieli, oprócz mężczyzny, który padł na kolana i wplótł palce w swoje ciemne włosy w których można było już odnaleźć pierwsze odznaki siwizny. Jego ciałem zaczęły szarpać torsje. Madame Rosmerta jako pierwsza się ocknęła i szybko podbiegła do drzwi, zajmując się ich zabezpieczeniem.
- Jeśli chcecie się teleportować to teraz! Zaraz zacznę rzucać zaklęcia ochronne! Resztę proszę o pomoc i o niepanikowanie! Niech też ktoś mu pomoże!
Rozpoczęło się, chociaż zdawało się, że na dworze panuje cisza, że nic się nie dzieje. Rozpoczęło się, choć Wy jeszcze tego nie słyszeliście. Ale spokojnie, wszystko po kolei.




Sigurd Völsung
Oczekujący
Sigurd Völsung

Pub Pod Trzema Miotłami - Page 13 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami

Sro Paź 28, 2015 9:22 pm
Przeważnie, radzę zapamiętać – przeważnie – oto słowo klucz w całej tej zwichrowanej sytuacji, nie przyjmował takich propozycji. Czy raczej nie umawiał się z nikim z pracy. Takie ustalił sobie zasady nim rozpoczął tę zaszczytną pracę w Ministerstwie Magii i wychodziło mu to całkiem nieźle. Co prawda miewał różnego rodzaju propozycje lecz naprawdę nie lubił łączyć przyjemności z obowiązkami, a raczej profesjonalizmu jakim się wykazywał z burzliwymi ludzkimi emocjami. I naprawdę starał się przestrzegać tej jednej, jedynej zasady, która wbrew pozorom wcale nie należała do trudnych do realizacji. Nie należałaby, gdyby nie fakt, że Sigurd był dżentelmenem, takim prawdziwym jak wyjęty z francuskich filmów, gdzie chusteczkę nosiło się nie dla własnej wygody, a damy, która mogłaby jej potrzebować. Dlatego gdy Margaret niemal ze łzami w oczach, trzeba przyznać, ze doskonała z niej aktorka, oświadczyła, że jej chłopak wystawił ją i nie ma z kim iść do Hogsmeada, to nie mógł zrobić nic innego jak tylko się zgodzić jej towarzyszyć. I tak utknął z młodą, o wiele za młodą (!), dziewczyną szczęśliwie uczepioną jego ramienia, którego swoją droga ledwo sięgała. Najwyraźniej w zupełności jej to nie przeszkadzało, bo mimo to gadała jak najęta, zasypując go masą nieistotnych szczegółów ze swojego życia, choć wcale nie zamierzał o nim wiedzieć więcej niż już wiedział.
- Proszę. – Zatrzymał się, żeby uchylić jej drzwi prowadzących wprost do całkiem przytulnego wnętrza pubu Pod Trzema Miotłami. Ta niemal zapiszczała ze szczęścia jakby właśnie zobaczyła nowy model torebki od ukochanego projektanta lub przesłodkiego szczeniaka. Sama trochę zachowywała się jak to szczenię ciesząc się z byle głupoty, ale nie wypadało tego komentować w żaden sposób, bo i po co?
- Och! Panie Völsung, tutaj pierwszy raz piłam kremowe piwo, jak jeszcze byłam w Hogwarcie. Tyle wspomnień. Czyż to nie wspaniałe? – z niewiadomych powodów potrząsnęła jego ręką na znak zadowolenia, choć kompletnie nie miał pojęcia dlaczego zrobiła coś takiego i jedynie uśmiechnął się pobłażliwie w jej kierunku. Powoli zaczynał żałować, że w ogóle zgodził się tutaj przyjść. Dziewczyna może i sympatyczna, ale niezwykle piskliwa, co jedynie drażniło zmęczony umysł mężczyzny. Ale skoro już zgodził się przyjść, to nie było mowy o jakimkolwiek narzekaniu. I kiedy miał rozglądać się za dogodnym dla nich miejscem, do pubu wparował kolejny gość, ale było widać, że nie przyszedł tutaj zwabiony słodkim smakiem kremowego piwa.
Sigurd nagle zgłupiał, bo w jednej chwili zrobiło się ogromne zamieszanie, jakby wszyscy zgromadzeni tutaj ludzie naprawdę przejmowali się słowami nawiedzonego przechodnia. Niemniej jednak zapanowało niesamowite poruszenie, które nie tylko przestraszyło jego towarzyszkę, ale i sprawiło, że w jednej chwili zapragnęła stamtąd uciec. I zrobiła to. Nie zważając na Sigurda wykorzystała czar teleportacji, żeby czym prędzej opuścić pub, jak i całe Hogsmeade, co mógł wywnioskować po braku jej osoby obok swego ramienia, którego jeszcze przed chwilą trzymała się tak kurczowo. Zasadniczo równie dobrze także mógłby udać się z powrotem do Ministerstwa, ale dostrzegł w oddali coś, co skutecznie wybiło mu ten pomysł z głowy. I im bliżej był swojego celu, tym uśmiech na jego twarzy z każdą chwilą poszerzał się jeszcze bardziej.
- Pani Thynn, jaki miło zbieg okoliczności. A już się obawiałem, ze na darmo pojawiłem się w tym miejscu. – lekko się skłonił, gdy zatrzymał się przed jej stolikiem. Ten niespodziewany zbieg okoliczności wprawił go nie tyle w zadumę, co dziwny humor, można by rzecz, że wręcz w rozbawienie, które niekoniecznie powinno u niego gościć w obliczu usłyszanych wiadomości.
Salome Mildred Thynn
Nauka
Salome Mildred Thynn

Pub Pod Trzema Miotłami - Page 13 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami

Sro Paź 28, 2015 10:30 pm
Uczniowie rozmawiali, Rosmeta z gracją kręciła się po lokalu, a Salome czujnie, ale porządnie znudzona przyglądała się wszystkiemu, leniwie mieszając w swojej szklance. Od dłuższej chwili zastanawiała się, czy po skończeniu ulepkowatego napoju nie wybrać się na poszukiwania Vakela, ale od dna naczynia dzieliło ją jeszcze sporo, więc nie musiała spieszyć się z decyzją. Dookoła panował zwyczajny dla takich miejsc gwar, a w powietrzu unosił się zapach kremowego piwa. Atmosfera była iście sielankowa (pomijając przeciągły wrzask jakiegoś ucznia na zewnątrz, czym kobieta starała się nie przejmować, bo przecież został tam opanowywać sytuację profesor Bułhakow).
Od razu, kiedy tylko do pubu wpadł roztrzęsiony człowiek Salome go zauważyła. Nie było to dużym osiągnięciem, biorąc pod uwagę, że wrzeszczał - ale miała na nim skupiony wzrok już chwilę wcześniej, niż ucichły wszystkie rozmowy. W końcu siedziała tu sama i nie miała nic lepszego do roboty, jak tylko wypatrywać czegoś równie niepokojącego - bo nie można zaprzeczyć, że pojawienie się tego jegomościa było niepokojące. Wciągnęła trochę zbyt gwałtownie swój poziomkowy napitek, ale jakimś cudem udało jej się przełknąć bez plucia i krztuszenia się. Rosmeta już podjęła decyzję, co zamierza zrobić i oznajmiła o tym wszystkim zgromadzonym. W tym czasie profesor Thynn wstała od stolika, zostawiając w połowie nietknięte picie, a jej wzrok padł na...
- Faktycznie, zbieg okoliczności. - Powiedziała głośno do stojącego przed nią Sigurda, zdziwiona dziwacznością całej sytuacji. - Niestety nie mamy czasu na pogawędkę, jak dzisiaj rano... - Widać było, że jest bardziej niż zwykle blada. - Moje pierwsze wyjście do Hogsmeade... - Powiedziała pod nosem, żeby zaraz rzucić już całkiem głośno, tak, by wszyscy w lokalu ją usłyszeli: - Czy jest tu jakiś prefekt?! - Po czym zwróciła się znów do swojego znajomego ze sklepu z nikotyną. - Pomoże mi pan, panie Völsung?
Nie czekając na odpowiedzi ruszyła w kierunku człowieka, który spowodował całe zamieszanie. Sprawnie mijała stoliki, a kiedy już się przez nie przedarła (tłok w pomieszczeniu nie ułatwiał sprawy) klęknęła przy nim i wyjęła różdżkę.
- Pan wybaczy... - Mruknęła i praktycznie wetknęła mu drewno gdzieś między żebra. - Aequs. - W takim stanie na pewno nie byłby zdolny odpowiedzieć na żadne pytania.
- Może mi pan spokojnie wyjaśnić, co się stało? - Zapytała wyraźnie. Nie miała zamiaru podejmować radykalnych działań, dopóki nie będzie pewna zagrożenia.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pub Pod Trzema Miotłami - Page 13 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami

Sro Paź 28, 2015 10:30 pm
The member 'Salome Mildred Thynn' has done the following action : Rzuć kością

'Pojedynek' :
Pub Pod Trzema Miotłami - Page 13 Dice-icon
Result : 3
Remus J. Lupin
Oczekujący
Remus J. Lupin

Pub Pod Trzema Miotłami - Page 13 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami

Czw Paź 29, 2015 12:13 am
- Tak, racja - bąknął cicho i zarumienił się na wspomnienie o pierwszym razie. Każdy z nich, które przeżył wspominał lepiej lub gorzej. Pierwszy szlaban, w dodatku u profesor McGonagall, która tym razem nie uwierzyła w jego niewinność. Jej pełne zawodu spojrzenie i mina, świadcząca o tym, że spodziewała się po nim czegoś lepszego. Pierwsza impreza i pierwsza Ognista Whisky, którą Syriusz w niego wmusił, twierdząc, że nie ma jaj, jeśli nie wypije, a następnie pierwszy kac. Wreszcie pierwszy seks, z Erin. Zarumienił się mocniej na tę myśl. Ocknął się i powrócił do miejsca, w którym się znajdował, do Trzech Mioteł i stolika wraz z siedzącą na krześle Kaylin.
- Rozumiem. Miło, że udało mi się Cię tutaj wyciągnąć. Jest tutaj wiele wspaniałych rzeczy, kupisz tu dosłownie wszystko, no prócz mugolskich rzeczy, oczywiście - uśmiechnął się i wziął kufel za ucho, unosząc go do góry. - To w takim razie za Twój podwójny pierwszy raz - uśmiechnął się szeroko, wznosząc toast i stukając lekko jej kufel.
Zdążyli się napić, gdy nagle przy ich stoliku zmaterializowali się Colette i Ismael. Uśmiechnął się życzliwie, gdy Puchon zaczął przepraszać za to, iż pozwolili sobie im przeszkodzić, po czym kiwnął głową.
- Jasne. Nie musisz przepraszać, Colette. Mamy dość miejsca, a towarzystwo zawsze się przyda. Im więcej tym weselej - powiedział. Przesiadł się koło Kaylin, żeby oni także mogli siedzieć obok siebie.
Zmarszczył czoło, kiedy chłopak poinformował swoją towarzyszkę iż ją zostawia na dziesięć minut. Nie skomentował tego jednak. Najwidoczniej musiał mieć ważny list do wysłania, skoro akurat w tym momencie to musi zrobić.
- On ma rację. Nie będziesz się z nami nudzić, słowo Ślizgona, którym, na szczęście, nie jestem - dodał przyjacielsko. Ciekaw był czy faktycznie zajmie mu to tyle, ile powiedział i celowo obserwował zegar wiszący w gospodzie.
Rozmawiali spokojnie, od czasu do czasu wybuchając śmiechem i popijając swoje Piwa Kremowe, gdy tuż przy drzwiach wybuchło jakieś zamieszanie. Zainteresowany Lupin wstał i spojrzał w tamtym kierunku, wytężając słuch. Nie słyszał początku, ale sam koniec mu wystarczył. Krew mu stężała, różdżka automatycznie znalazła się w jego dłoni, nawet nie wiedząc czy ją wyjął czy sama jakimś cudem się w niej zjawiła, ot tak. Śmierciożercy w Hogsmeade. To mogło oznaczać tylko jedno. Walkę. Najpierw musi jednak odprowadzić Kaylin w bezpieczne miejsce. Albo nie. Niech zostanie tutaj wraz z Ismael.
- Zostańcie tutaj. Pod żadnym pozorem nie wychodźcie z pubu. Nie mogą tu wejść, trzeba rzucić zaklęcia ochronne na drzwi i okna, a najlepiej na cały budynek - powiedział do dziewcząt, wychodząc zza stołu, jednak nie oddalając się od nich na tyle, by ich nie słyszeć. Chciał w razie czego móc je ochronić. Myślał trzeźwo i wiedział, że wyłażenie stąd nie jest dobrym pomysłem. Ich mogło być mnóstwo, jeśliby wyszli i rozeszli po wiosce, wyłapaliby ich jak muchy. Tutaj mają przewagę, mają ich na widoku. Był jednak ciekawy czy to prawda. I jak tylko usłyszał podniesiony głos profesor Thynn z pytaniem czy jest tutaj jakiś prefekt, natychmiast postanowił do niej podejść i pomóc. - Nie ruszajcie się stąd - powtórzył do dziewczyn, a sam poszedł do przodu, zatrzymując się tuż koło nauczycielki wróżbiarstwa, z różdżką w gotowości. - Pani profesor, ja jestem prefektem, Remus Lupin - powiedział do kobiety, przypominając swoje nazwisko w razie, gdyby zapomniała, bo przecież już dawno przestał chodzić na jej zajęcia. Cała ta sytuacja zaczęła się robić przerażająca. Po raz pierwszy nie wiedział za się zabrać najpierw, co ma robić.


Ostatnio zmieniony przez Remus J. Lupin dnia Czw Paź 29, 2015 10:28 am, w całości zmieniany 1 raz
Kaylin Wittermore
Oczekujący
Kaylin Wittermore

Pub Pod Trzema Miotłami - Page 13 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami

Czw Paź 29, 2015 1:22 am
To zdecydowanie nie był najlepszy dzień w życiu Kaylin. Ba, to był chyba najgorszy tydzień, jaki przeżyła od wakacji pomiędzy trzecim a czwartym rokiem. Mimo to siedziała tutaj - w pubie, z Remusem, którego przecież bardzo lubiła i starała się zachowywać odpowiednio. Z pewnością byłoby dużo przyjemniej, gdyby uśmiechała się szczerze i wszelkie zmartwienia odłożyła na bok. Trudne rozmowy, kłótnie, spotkania... To wszystko nie miało teraz znaczenia, liczyła się dobra zabawa. I nawet na chwilę udało jej się uśmiechnąć. Tak całkowicie szczerze!
- Dosłownie wszystko? - Zapytała zaciekawiona, a w jej głowie pojawił się pomysł. Choć jeszcze nie do końca postanowiła co chce kupić, wiedziała że będzie musiała wyciągnąć Lupina na zakupy. Miała ochotę sprawić komuś podarek a wyjście do Hogsmeade było idealną okazją na to, by coś wyjątkowego zdobyć.
Przez pewien czas zdawali się po prostu rozmawiać, gdy do stolika podeszli Puchoni, których Kaylin zdążyła już poznać. Uśmiechnęła się do nich lekko i choć nie była najszczęśliwsza z powodu większej ilości osób obok siebie wiedziała, że nie ma wyboru. Lupin się do niej przysunął, a ona zrobiła to samo, by obydwoje mieli więcej miejsca. Mimo to, zdawali się ocierać o siebie rękawami - w końcu kiedy tu przyszli wybrali stolik wystarczający dla dwóch, nie czterech osób.
Choć towarzystwo nie było złe, wręcz przeciwnie, Kay nie odezwała się już ani razu. Wzrok na chwilę zatrzymał się na drzwiach, a ona sama zdawała się odpływać myślami gdzieś daleko. Zdecydowanie dalej, niż sięgało jej spojrzenie. W pewnym momencie zorientowała się, że Colette wychodzi i aż wstyd przyznać, nie słuchała go na tyle, by wiedzieć dokąd się udał. Spojrzała więc na pozostawioną z nimi Ismę i poczuła się bardzo słabo. Było jej niedobrze, zapewne od zapachów w pubie, odrobiny piwa i braku świeżego powietrza. Istniało też prawdopodobieństwo, że po prostu poczuła się gorzej od stresu, jaki wywoływały w niej nowe, zatłoczone miejsca. Na dodatek złego bardzo chciało jej się siku.
- Przepraszam na chwilę. - Wyszeptała i skierowała się prosto do toalety, gdzie załatwiła swoją potrzebę i przez dłuższą chwilę stała przed lustrem zawieszonym nad umywalką.
Co ty właściwie tutaj robisz Kaylin? Nie pomyliłaś swojego miejsca?
Nie rozumiała samej siebie. Po co w ogóle zdecydowała się iść do Hogsmeade. A zwłaszcza wtedy, kiedy najlepszym lekarstwem na wszystko byłoby siedzenie z książką pod kołdrą. Była jednak umówiona z Lupinem, nie mogła od tak się wykręcić, zwłaszcza, że sama zainicjowała spotkanie. Poza tym, miała jeszcze jeden powód, dla którego się tu pojawiła. Powód, którego i tak nie było z nimi w tym pubie.
Ocknęła się z zamyślenia i postanowiła wrócić na miejsce. Prześlizgiwała się między ludźmi tak, by przez przypadek na nikogo nie wpaść, czy nawet lekko potrącić. Kiedy ponownie usiadła na miejscu obok Lupina, a do jej nosa dotarł znany zapach odetchnęła z ulgą. Złapała szalik od Colette i przerzuciła go sobie na szyi, tak by poczuć się bezpieczniej.
Poczucie bezpieczeństwa zostało jednak bardzo szybko rozbite w drobny pył, gdy tylko do środka wbiegł mężczyzna krzyczący coś o śmierciożercach. Z początku Wittermore nawet nie zrozumiała, o czym mówił. Gdy jego słowa zostały przeanalizowane w jej głowie poczuła jak żołądek podchodzi jej do gardła, a ciało zatrzęsło się nieznacznie. Automatycznie wyszukała dłoni Lupina, którą złapała i ścisnęła ze strachu.
Czy przypadkiem nie myślała, że to najgorszy tydzień jej życia? Cóż, najwidoczniej - nie pomyliła się, choć może być jeszcze gorzej, niż sądziła.
Widząc odchodzącego Remusa nawet przez chwilę nie siedziała w miejscu. Od razu wstała i stanęła u jego boku, wręcz trzymając się jego rękawa.
- A ty niby co kombinujesz? - Zapytała lekko drżącym głosem i aż odchrząknęła, by zaczął brzmieć normalnie. Oczywiście - z mizernym skutkiem. Spoglądała cały czas na tego, który przyniósł informacje, a także na nauczycielkę, która na całe szczęście była razem z nimi. Bez niej Kaylin pewnie oszalałaby ze strachu - nie była bowiem najlepsza w myśleniu pod presją. Dobrze też, że zdążyła wcześniej pójśc do toalety, bo kto wie, czy by nie popuściła.
- Co mamy robić? Nie powinniśmy przypadkiem ostrzec innych? - Zapytała nauczycielkę i przełknęła głośno ślinę. W końcu nie byli na wycieczce sami, bo miasteczku kręcili się praktycznie nieświadomi i bezbronni uczniowie. A nauczyciele zapewne również zdążyli się rozdzielić i mogą być w niebezpieczeństwie.
Jeden konkretny nauczyciel.
Serce stanęło jej na chwilę, oddech uwiązł w gardle a ona sama spanikowała. Najzwyczajniej w świecie nie miała pojęcia, co teraz robić.
Ciril Hootcher
Oczekujący
Ciril Hootcher

Pub Pod Trzema Miotłami - Page 13 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami

Pią Paź 30, 2015 8:33 am
Czym jest spokojne życie? Czy definicją tego zjawiska można nazwać egzystowanie w próżni, która chroni nas przed wszystkimi bodźcami zewnętrznymi? Może to izolacja od każdego możliwego abstrakcyjnego odczuwania? Nie do końca wiadomo, czy jest to właściwą rzeczą dla człowieka, bo przecież jeśli nie mamy jak przeżywać, to dlaczego mielibyśmy nazywać się człowiekiem? Życie jest stworzone po to, aby kiedyś stracić witalność, powoli opaść na ziemię i po jakimś czasie powrócić do Matki Natury, aby pozwolić jej na dalszy cykl.
A ty, Zimowa Królowo. Co o tym myślisz? Czy moja teoria jest właściwa? Wiele pytań, każde zawile postawione, jednak czy niewłaściwe? Wadliwe? Zastanawianie się nad sensem tego wszystkiego jest normalne dla każdego człowieka... Chyba. Wiesz? Dlatego ważne jest, aby podejmować decyzje, które wiodą cię w odpowiednią stronę. Los pcha cię powoli do przedu, czasami w boczne dróżki i powoli prowadzi cię do wykonania swojego celu. Bo nikt nie jest tutaj bez przyczyny. Każde z nas jest stworzone do rzeczy wielkich.
Weszli do pubu i bez zbędnych ceregieli usiedli przy jednym ze stolików. Porcelanowa laleczka milutko przywitała się z obecnymi w tawernie klientami, po czym poprosiła o swój napitek. Nie obijając się wykonam jej prośbę, nie widział powodu dlaczego tym razem nie być kultutalnym. Nic mu przecież nie szkodziło zachowywać się jak normalny człowiek.
- To dla mnie żaden problem, Neve. Proszę, czuj się swobodnie, zapewne jest to dla ciebie bardzo ważne.- powiedział, spoglądając na swoją towarzyszkę,gdy spoglądała w naruszoną taflę wody w szkle.

//Przepraszam, ze tak krótki, ale mam urwanie głowy i w tym tygodniu bardzo ciężko u mnie z czasem :
Ismael Blake
Hufflepuff
Ismael Blake

Pub Pod Trzema Miotłami - Page 13 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami

Pią Paź 30, 2015 11:16 pm
Dziewczyna uśmiechnęła się do nauczycielki ostatni raz gdy towarzyszący jej chłopak mruczał zduszone 'miłego dnia'. Grymas był delikatny i oczywiście przepraszający. Delikatne skinienie głowy i już jej nie było, bo Colette pociągnął ją za sobą.
- Wygłupiłeś? Skądże znowu. Chociaż fakt - niecodziennie widzi się kogoś połykającego papierosy jak cukierki. Wszystko łykasz z taką łatwością? - zapytała tonem pełnym niewinności, jednak kłócił się on z perfidnym uśmiechem, którego nawet nie próbowała ukrywać. Zęby błysnęły, gdy prychnęła krótko, rozbawiona całą tą sytuacją, która rozegrała się chwilę temu.
Dała się grzecznie poprowadzić do pubu i podjąć okularnikowi decyzję, gdzież to powinni się usadowić, w obliczu takiego zagęszczenia istot rozumnych w jego wnętrzu. Jedyną jej odpowiedzią na propozycje, jedyną rozsądną, było skinięcie głową. Co prawda nie znała wcale ani Kaylin, ani Remusa - w bliższym sensie oczywiście - jednak obydwoje wydawali się przystępni. No... po prostu mili. Do tego blondynka swoją postawą wzbudzała w rudowłosej instynkty, których dawno się już wyzbyła.
Gdy puchon postawił przed nią kufel kremowego piwa, oblała go ciepłym spojrzeniem barwnych tęczówek. Uśmiechnęła się delikatnie, nie ukrywając ironicznego zabarwienia, co podkreśliło delikatne uniesienie lewej brwi.
- Nie wierzę, że zajmie ci to tylko dziesięć minut, ale nie pozostaje mi nic innego jak wybaczyć. Bo kimże jestem, żeby gniewać się na pana, panie Warp, za takie błahostki. - wyciągnęła dłoń i bez krępacji potargała mu głosy. - Powodzenia. - wymruczała jeszcze, odprowadzając go wzrokiem do drzwi i odwracając się do towarzyszy. Na samym wstępie przedstawiła się jeszcze, rzucając swoje imię, bo była pewna, że dla gryfona pozostawało ono raczej tajemnicą. Szybko też zostali sami, bo Kaylin postanowiła udać się do toalety. Rudowłosa odprowadziła ją obojętnym spojrzeniem, nie tracąc rezonu i pod jej nieobecność racząc pana prefekta historyjką o niedawnej lekcji opieki nad magicznymi stworzeniami, opiewając w niej zdolności krukonki do odnalezienia się w kryzysowej sytuacji. Bądź co bądź - to ona właśnie zareagowała najszybciej i wybawiła Zmorę z opresji. Gdy natomiast blondynka wróciła, troskliwie zapytała czy aby dobrze się czuję. Dalsze dociekania przerwało jednak poruszenie przy drzwiach. Obejrzała się przez ramię, wsłuchując w padające słowa.
Śmierciożercy w Hogsmeade.
Cudownie. Wspaniale. Fenomenalnie. W dziewczynę uderzył lodowaty chłód - chwila grozy, który zaraz przemienił się w uczucie gorąca. Podniosła się nerwowo w ślad za Remusem, i Kaylin, nie będąc w stanie spokojnie trwać teraz w niebycie. Słowa blondynki, obok której się zatrzymała wstrzeliły się jednak głęboko w czaszkę uświadamiając jej, że Smok chyba nie dotrzyma słowa. Wypaplała.
- Wychodząc stąd narażalibyśmy się na takie samo niebezpieczeństwo, a na to nie mogą nam pozwolić. - wyszeptała spokojnie w odpowiedzi. Było jednak drobne ale. - Pani profesor - rzuciła głośniej, wbijając w nią spojrzenie. - Colette. On przed chwilą wyszedł. Można go jeszcze złapać. I nie tylko jego: tak jak powiedziała Kaylin - tam jest pełno nieświadomych zagrożenia ludzi.
Spodziewała się jaka odpowiedź może paść. Najprawdopodobniej będzie to kategoryczna odmowa - nauczyciele mieli w końcu obowiązek chronić swoich uczniów. Jednak chronienie jednych kosztem drugich... to był dylemat, przynajmniej dla Ismael, która teraz rytmicznie zaciskała dłonie w pięści oblekając twarz w zacięty wyraz.
Sponsored content

Pub Pod Trzema Miotłami - Page 13 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach