- Cathal Raven
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Sob Mar 14, 2015 7:21 pm
Cathal przemierzał ulice spokojnym, miarowym krokiem. Mroźny wiatr targał połami jego płaszcza, lecz ten zdawał się być nieczuły na zimno. Idąc, czujnie obserwował mijający go tłum spieszących dokądś ludzi. Widział roześmiane grupki uczniów z Hogwartu. Widział pary, przytulające się do siebie, by nawzajem ochronić się przed dmącym wiatrem. Po raz kolejny szarpnęło nim uczucie samotności. Szybko jednak zdusił je w sobie. Dawno temu nauczył się radzić sobie z uczuciami. Czasami myślał, że nie jest już zdolny do odczuwania żadnych emocji. Potrząsnął głową. Rozejrzał się dookoła, dostrzegając zapraszające, ciepłe światło wylewające się z okien pubu. Skierował swe kroki w jego stronę.
Gdy przekroczył próg uderzył w niego podmuch ciepła. Jego oczy skanowały pomieszczenie, w poszukiwaniu zagrożenia - jeden z jego nawyków. Upewniwszy się, że wszystko jest w porządku, podszedł do baru, by zamówić piwo karmelowe. Z butelką trunku udał się do stolika ulokowanego w najdalszym kącie pubu, z którego miał doskonały widok na drzwi.
Usiadł wygodnie, wyciągając swoje długie nogi pod stołem i krzyżując je w kostkach.
Nic tu się nie zmieniło, pomyślał.
Zawsze lubił tu przychodzić. Przypomniał sobie dzień, w którym pierwszy raz odwiedził Pub Pod Trzema Miotłami. Wtedy również zamówił piwo. Gdy upił pierwszy łyk, jego gardło zalała fala płynnej przyjemności.
Ciekawe, czy teraz też smakuje tak dobrze, zastanowił się, podnosząc butelkę do ust.
Jego kontemplacje na temat smaku piwa przerwał chichot. Powoli obrócił głowę. Przy stoliku obok siedziały starsze uczennice, rzucając w jego kierunku zalotne spojrzenia. Cathal zignorował je. Był przyzwyczajony do takich zachowań. W jego obecności kobiety zachowywały się dziwnie, choć może tylko on odbierał to jako dziwactwo. Potrafił świetnie władać mieczem i nożem, jednak nie potrafił obchodzić się z płcią przeciwną.
Siedząc tak, chłonął atmosferę pubu, zastanawiając się, co dalej.
Powoli zaczął się wyciszać, zagłębiać w siebie. Leniwa fala wspomnień zalewała jego umysł. Nie chcąc dopuścić, by go pochłonęły, postanowił wyjść na papierosa. Rozprostował swoje długie nogi, przeciągając się, po czym ruszył do drzwi.
[z/t]
Gdy przekroczył próg uderzył w niego podmuch ciepła. Jego oczy skanowały pomieszczenie, w poszukiwaniu zagrożenia - jeden z jego nawyków. Upewniwszy się, że wszystko jest w porządku, podszedł do baru, by zamówić piwo karmelowe. Z butelką trunku udał się do stolika ulokowanego w najdalszym kącie pubu, z którego miał doskonały widok na drzwi.
Usiadł wygodnie, wyciągając swoje długie nogi pod stołem i krzyżując je w kostkach.
Nic tu się nie zmieniło, pomyślał.
Zawsze lubił tu przychodzić. Przypomniał sobie dzień, w którym pierwszy raz odwiedził Pub Pod Trzema Miotłami. Wtedy również zamówił piwo. Gdy upił pierwszy łyk, jego gardło zalała fala płynnej przyjemności.
Ciekawe, czy teraz też smakuje tak dobrze, zastanowił się, podnosząc butelkę do ust.
Jego kontemplacje na temat smaku piwa przerwał chichot. Powoli obrócił głowę. Przy stoliku obok siedziały starsze uczennice, rzucając w jego kierunku zalotne spojrzenia. Cathal zignorował je. Był przyzwyczajony do takich zachowań. W jego obecności kobiety zachowywały się dziwnie, choć może tylko on odbierał to jako dziwactwo. Potrafił świetnie władać mieczem i nożem, jednak nie potrafił obchodzić się z płcią przeciwną.
Siedząc tak, chłonął atmosferę pubu, zastanawiając się, co dalej.
Powoli zaczął się wyciszać, zagłębiać w siebie. Leniwa fala wspomnień zalewała jego umysł. Nie chcąc dopuścić, by go pochłonęły, postanowił wyjść na papierosa. Rozprostował swoje długie nogi, przeciągając się, po czym ruszył do drzwi.
[z/t]
- Nathalie Deneuve
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Wto Mar 17, 2015 9:51 am
Drzwi do gospody zaskrzypiały leciutko, a przez próg przewinęła się mała grupka nastolatków. Ale to nie byli ostatni goście tego dziwnego pochodu. Na koniec pojawiła się jeszcze dwójka nieco starszych, dwudziesto-paroletnich osobników, którzy z uwagą, a może przerażeniem przypatrywali się całemu zgromadzeniu. Przynajmniej na twarzy pewnej blondynki widać było lekką konsternację. Zakotłowało się leciutko przy wieszakach, kiedy każdy z obecnych chciał rozpłaszczyć się ze swojego wierzchniego odzienia, lecz po chwili wszystko wróciło do normy.
W gospodzie było dzisiaj luźno. Pozwolenie na wypad do Hogsmeade miała tylko niewielka garstka uczniów Hogwartu, dlatego łatwo można było nad wszystkim zapanować. Niektóre stoliki poszły w ruch, łącząc się w jeden większy, inne pozostały nietknięte. To właśnie przy tym powstałym dużym stole zasiadła dwójka opiekunów i garstka uczniów. Oczywiście nie wszyscy, bowiem kilkoro nastolatków ceniło sobie prywatność i zajęła inne miejsca... ale to nie było w zasadzie ważne. Ważne było to, że wszyscy znajdowali się w jednym pomieszczeniu.
Po krótkiej chwili podeszła do nich madame Rosmerta chcąca przyjąć zamówienia. Na twarzach niektórych uczniów widać było lekkie zakłopotanie, lecz Nathalie szybko wyszła naprzeciw tym emocją mówiąc:
- Możemy zaszaleć... Profesor Dumbledore to nie byle jaki czarodziej, więc i w swojej skrytce trzyma pewnie małą fortunę. Nawet nie zauważy zniknięcia kilkunastu, czy kilkudziesięciu Galeonów, więc śmiało zamawiajcie...
W gospodzie było dzisiaj luźno. Pozwolenie na wypad do Hogsmeade miała tylko niewielka garstka uczniów Hogwartu, dlatego łatwo można było nad wszystkim zapanować. Niektóre stoliki poszły w ruch, łącząc się w jeden większy, inne pozostały nietknięte. To właśnie przy tym powstałym dużym stole zasiadła dwójka opiekunów i garstka uczniów. Oczywiście nie wszyscy, bowiem kilkoro nastolatków ceniło sobie prywatność i zajęła inne miejsca... ale to nie było w zasadzie ważne. Ważne było to, że wszyscy znajdowali się w jednym pomieszczeniu.
Po krótkiej chwili podeszła do nich madame Rosmerta chcąca przyjąć zamówienia. Na twarzach niektórych uczniów widać było lekkie zakłopotanie, lecz Nathalie szybko wyszła naprzeciw tym emocją mówiąc:
- Możemy zaszaleć... Profesor Dumbledore to nie byle jaki czarodziej, więc i w swojej skrytce trzyma pewnie małą fortunę. Nawet nie zauważy zniknięcia kilkunastu, czy kilkudziesięciu Galeonów, więc śmiało zamawiajcie...
- Lyrae Fletcher
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Wto Mar 17, 2015 9:13 pm
Czarodziejska wioska była wyjątkowo urokliwym miejscem. Zwłaszcza wiosną, kiedy natura budziła się do życia. Zimowa biel znikała i ustępowała miejsca zieleni, ciepłu, promieniom słońca... I ile kłamstwa w tym było! Przecież tutaj padało... Cały czas. Cały czas tylko szaruga, deszcz, chłód. Człowiek, który mieszkał od zawsze w Anglii był już przyzwyczajony do takiegoż klimatu, nie mógł on być powodem ciągłego przygnębienia czyż nie? Tak czy inaczej, powracała wiosna, powinni się radować, weselić...
Ale tak nie było. Ponieważ każdy ich beztroski dzień może być naznaczony krwią kogoś niewinnego.
Przekroczyła próg pubu razem z resztą zainteresowanych. Całe szczęście, nawet nie musiała tutaj trzymać się fasonu niewinnej, grzecznej uczennicy. W tym roku skończyła osiemnaście lat, z resztą, niedawno. Co nie zmieniało faktu, że nie miała zamiaru robić czegoś, co w jakikolwiek sposób naruszyłoby jej reputację...
Chciała się bawić, przejść jedną z ostatnich przygód w Hogwarcie mocniej niż jakąkolwiek inną.
Usiadła przy stoliku bliskim reszty uczniów, jednak nadal samotnie. Uśmiechnęła się do nauczycielki, kiedy ta ogłosiła, iż nie muszą krępować się niczym. To było, cóż, przemiłe, choć brzmiało podejrzanie. Bardzo lubiła profesor Denueve, chodziła na Mugoloznawstwo od trzeciego roku i nigdy nie narzekała. Zdobywała też niezłe oceny z tego przedmiotu, choć nie była prymusem... Egzamin jej się nie przyda, ale zawsze przyjemnie jest nauczyć się czegoś dodatkowego.
U madame Rosmety zamówiła piwo kremowe.
Ludzie zaczęli dobierać się w grupki...
Ale tak nie było. Ponieważ każdy ich beztroski dzień może być naznaczony krwią kogoś niewinnego.
Przekroczyła próg pubu razem z resztą zainteresowanych. Całe szczęście, nawet nie musiała tutaj trzymać się fasonu niewinnej, grzecznej uczennicy. W tym roku skończyła osiemnaście lat, z resztą, niedawno. Co nie zmieniało faktu, że nie miała zamiaru robić czegoś, co w jakikolwiek sposób naruszyłoby jej reputację...
Chciała się bawić, przejść jedną z ostatnich przygód w Hogwarcie mocniej niż jakąkolwiek inną.
Usiadła przy stoliku bliskim reszty uczniów, jednak nadal samotnie. Uśmiechnęła się do nauczycielki, kiedy ta ogłosiła, iż nie muszą krępować się niczym. To było, cóż, przemiłe, choć brzmiało podejrzanie. Bardzo lubiła profesor Denueve, chodziła na Mugoloznawstwo od trzeciego roku i nigdy nie narzekała. Zdobywała też niezłe oceny z tego przedmiotu, choć nie była prymusem... Egzamin jej się nie przyda, ale zawsze przyjemnie jest nauczyć się czegoś dodatkowego.
U madame Rosmety zamówiła piwo kremowe.
Ludzie zaczęli dobierać się w grupki...
- Harmony Blythe
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Sro Mar 18, 2015 8:22 am
Uwielbiała wypady do Hogsmeade. Ta z pozoru niewinna wioska, która dla czarodzieja nie powinna być przecież niczym nadzwyczajnym, Harmony przynosiła zdecydowanie wiele radości. Było tak i tym razem, więc nic dziwnego, iż nawet pochmurne, deszczowe niebo i wyczuwalnie wilgotne powietrze nie mogły zepsuć humoru, jaki od samego rana mocno trzymał się delikatnych pleców panny Blythe. Nie naruszył go również fakt, że chcąc nie chcąc spóźniła się na spotkanie w Sali Wejściowej, w której mieli zebrać się wszyscy wykazujący owym wypadem zainteresowanie.
Goniąc zawzięcie za resztą grupy, która zdążyła już nieco wyprzedzić spóźnialską, kurczowo trzymając się za kraciasty, gruby szalik, szybkim i miarowym krokiem szła w stronę Trzech Mioteł. Omijając po drodze znajome budynki, mimo pośpiesznego kroku nie mogła powstrzymać się, by ciekawskim wzrokiem nie rzucać okiem na wszystkie okoliczne, sklepowe witraże. Ze stanowczym zamiarem odwiedzenia ich po kolei, całą parą nacisnęła na postarzałą klamkę, wpadając do baru wraz z chłodnym, przesiąkniętym odchodzącą zimą, podmuchem powietrza. Rozglądając się z wolna po zebranych w środku uczniach, którzy zdążyli pozajmować swoje ulubione, wolne stoliki, uśmiechnęła się do kilku znajomych twarzy. Jej wzrok zatrzymał się jednak na sylwetce drobnej brunetki, która pośród tych śmiejących się wniebogłosy, przekrzykujących się grupek, siedziała zupełnie sama. Odwijając z szyi ciepły szalik, powolnym krokiem ruszyła w stronę baru, po czym zamawiając ulubione, kremowe piwo, przecisnęła się przez tłum krzątających się w tę i z powrotem, roześmianych ludzi i.. skierowała się do zajmowanego przez dziewczynę stolika. Co właściwie podkusiło ją, by przysiąść się do kogoś, kogo znała wyłącznie z widzenia na kilku przedmiotach, na które miały okazję razem uczęszczać? Na to pytanie z pewnością sama Harmony nie potrafiłaby w tamtej chwili odpowiedzieć, więc zbliżywszy się do pustego krzesła, odsunęła je, a następnie wygodnie na nim siadając, spojrzała prosto w jej ciemne oczy.
- Mogę? – nie zaprzątając sobie głowy myślą, czy brunetka w zasadzie nie odprawi jej z kwitkiem, dopiero teraz tak właściwie pytając o zgodę, posłała jej lekki, znaczący uśmiech, który w mniemaniu Blythe oznaczałby pewnie nie tyle co zwykłą uprzejmość, ale chęć zachęcenia towarzyszki.
Goniąc zawzięcie za resztą grupy, która zdążyła już nieco wyprzedzić spóźnialską, kurczowo trzymając się za kraciasty, gruby szalik, szybkim i miarowym krokiem szła w stronę Trzech Mioteł. Omijając po drodze znajome budynki, mimo pośpiesznego kroku nie mogła powstrzymać się, by ciekawskim wzrokiem nie rzucać okiem na wszystkie okoliczne, sklepowe witraże. Ze stanowczym zamiarem odwiedzenia ich po kolei, całą parą nacisnęła na postarzałą klamkę, wpadając do baru wraz z chłodnym, przesiąkniętym odchodzącą zimą, podmuchem powietrza. Rozglądając się z wolna po zebranych w środku uczniach, którzy zdążyli pozajmować swoje ulubione, wolne stoliki, uśmiechnęła się do kilku znajomych twarzy. Jej wzrok zatrzymał się jednak na sylwetce drobnej brunetki, która pośród tych śmiejących się wniebogłosy, przekrzykujących się grupek, siedziała zupełnie sama. Odwijając z szyi ciepły szalik, powolnym krokiem ruszyła w stronę baru, po czym zamawiając ulubione, kremowe piwo, przecisnęła się przez tłum krzątających się w tę i z powrotem, roześmianych ludzi i.. skierowała się do zajmowanego przez dziewczynę stolika. Co właściwie podkusiło ją, by przysiąść się do kogoś, kogo znała wyłącznie z widzenia na kilku przedmiotach, na które miały okazję razem uczęszczać? Na to pytanie z pewnością sama Harmony nie potrafiłaby w tamtej chwili odpowiedzieć, więc zbliżywszy się do pustego krzesła, odsunęła je, a następnie wygodnie na nim siadając, spojrzała prosto w jej ciemne oczy.
- Mogę? – nie zaprzątając sobie głowy myślą, czy brunetka w zasadzie nie odprawi jej z kwitkiem, dopiero teraz tak właściwie pytając o zgodę, posłała jej lekki, znaczący uśmiech, który w mniemaniu Blythe oznaczałby pewnie nie tyle co zwykłą uprzejmość, ale chęć zachęcenia towarzyszki.
- Lyrae Fletcher
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Sro Mar 18, 2015 9:58 am
Coz, mozna by bylo spytac dlaczego siedziala sama, mimo iz ludzie wokol juz zdarzyli dobrac sie w grupki. Co wiecej po jej spokojnym spojrzeniu, sunacym po glownej sali pubu, ktorego wyglad balansowal na granicy przytulnego miejsca i ciasnej speluny, nie dalo sie zauwazyc, aby samotnosc ta byla niechciana lub wymuszona. Lyrae byla przyzwyczajona do roli niezwiazanej obserwatorki. Nie, nie samotniczki, nie stronila od ludzi. Dlatego, kiedy przesunela bystre spojrzenie ciemnoczekoladowych oczu na znana jej z widzenia osobke, nie zareagowala negatywnie. Nie skrzywila sie, nie prychnela, nie przeklinala w duchu. Za to jej twarz nabrala pewnego rozjasnienia, waskie wargi uniosly kaciki w lekkim, przyjaznym usmiechu, kiedy wykonala zapraszajacy gest dlonia.
- No pewnie, siadaj.
Dobrze, mialy juz za soba proste formalnosci. Wlasciwie mialy je za soba juz dawno. Nie pamietala wprawdzie, aby rozmawialy jakos... Czesto, ale chyba kiedys na jakiejs lekcji mialy okazje zamienic kilka slow. Powiedzmy sobie szczerze, to niemal niemozliwe, aby siedem lat uczeszczajac na te same lekcje, nie znac sie chocby z imienia. Dlatego nie musialy sie przedstawiac sobe nawzajem.
Pozostala tylko kwestia nawiazania kontaktu, rozmowy. Nie chciala nawet myslec dzisiaj o szkolnych zajeciach, przeciez wybrala sie na te zabawe wlasnie po to, aby o nich zapomniec. Choc na chwile, bo po powrocie zapewne wroci do ukochanej Historii Magii... Czyli najlepszego leku na bezsennosc wedlug brunetki.
Juz nawet uchylila usta, aby powiedziec cos mniej lub bardziej sensownego, kiedy zostalo im przyniesione ich zamowienie. Podziekowala grzecznie za kremowe piwo, po czym zdjela z sisbie szary plaszcz, aby rozsiasc sie juz na dobre. Na oparciu krzesla, na ktorym siedziala wyladowal tez zielony szalik z wyszytym godlem Slytherinu.
- No pewnie, siadaj.
Dobrze, mialy juz za soba proste formalnosci. Wlasciwie mialy je za soba juz dawno. Nie pamietala wprawdzie, aby rozmawialy jakos... Czesto, ale chyba kiedys na jakiejs lekcji mialy okazje zamienic kilka slow. Powiedzmy sobie szczerze, to niemal niemozliwe, aby siedem lat uczeszczajac na te same lekcje, nie znac sie chocby z imienia. Dlatego nie musialy sie przedstawiac sobe nawzajem.
Pozostala tylko kwestia nawiazania kontaktu, rozmowy. Nie chciala nawet myslec dzisiaj o szkolnych zajeciach, przeciez wybrala sie na te zabawe wlasnie po to, aby o nich zapomniec. Choc na chwile, bo po powrocie zapewne wroci do ukochanej Historii Magii... Czyli najlepszego leku na bezsennosc wedlug brunetki.
Juz nawet uchylila usta, aby powiedziec cos mniej lub bardziej sensownego, kiedy zostalo im przyniesione ich zamowienie. Podziekowala grzecznie za kremowe piwo, po czym zdjela z sisbie szary plaszcz, aby rozsiasc sie juz na dobre. Na oparciu krzesla, na ktorym siedziala wyladowal tez zielony szalik z wyszytym godlem Slytherinu.
- Harmony Blythe
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Sro Mar 18, 2015 7:29 pm
Reakcja rówieśniczki zrobiła na Harmony miłe wrażenie, bo mimo, iż nie zdarzało jej się oceniać ludzi przez głupie pryzmaty, to w przypadku tej drobnej brunetki musiała przyznać, że z początku chodziły jej po głowie różne myśli. Poprawiając się wygodniej na krześle, założyła nogę na nogę, po czym zrzucając na oparcie czarny, wełniany płaszcz, oparła łokcie o stolik i zaplatając palce, podparła brodę.
- Więc co zamierzasz dzisiaj robić? - spytała zadziornie, kierując wzrok w stronę profesor Deneuve - Skoro Dumbledore jest taki kasiasty, a na dodatek możemy sobie coś z tego sprezentować, to grzech byłoby nie skorzystać, co? - dodała i śmiejąc się lekko, puściła w stronę koleżanki tajniackie oczko.
Co prawda sama miała ochotę owego popołudnia nieco się rozerwać i chociaż na moment zapomnieć o przykrych, szkolnych obowiązkach, jednak dobrze znała swoje granice, a tych zdecydowanie nie zamierzała przekraczać. Bynajmniej nie w tamtej chwili, nie w Trzech Miotłach, ani tym bardziej nie pod nadzorem nauczycielki mugoloznawstwa.
Rozglądając się po barze ze zwykłej ciekawości, omiotła spojrzenie resztę stolików, których nie miała okazji ujrzeć po wejściu do środka i wracając wzrokiem do siedzącej obok towarzyszki, posłała jej kolejny, ciepły uśmiech, biorąc przy okazji kremowe piwo, które barman zdążył w tym czasie przed nimi postawić.
- Nie dołączyłaś do reszty? - rzuciła i ocierając ręką z ust resztki pianki, wskazała głową na siedzącą nieopodal grupkę uczniów z równoległej klasy.
- Więc co zamierzasz dzisiaj robić? - spytała zadziornie, kierując wzrok w stronę profesor Deneuve - Skoro Dumbledore jest taki kasiasty, a na dodatek możemy sobie coś z tego sprezentować, to grzech byłoby nie skorzystać, co? - dodała i śmiejąc się lekko, puściła w stronę koleżanki tajniackie oczko.
Co prawda sama miała ochotę owego popołudnia nieco się rozerwać i chociaż na moment zapomnieć o przykrych, szkolnych obowiązkach, jednak dobrze znała swoje granice, a tych zdecydowanie nie zamierzała przekraczać. Bynajmniej nie w tamtej chwili, nie w Trzech Miotłach, ani tym bardziej nie pod nadzorem nauczycielki mugoloznawstwa.
Rozglądając się po barze ze zwykłej ciekawości, omiotła spojrzenie resztę stolików, których nie miała okazji ujrzeć po wejściu do środka i wracając wzrokiem do siedzącej obok towarzyszki, posłała jej kolejny, ciepły uśmiech, biorąc przy okazji kremowe piwo, które barman zdążył w tym czasie przed nimi postawić.
- Nie dołączyłaś do reszty? - rzuciła i ocierając ręką z ust resztki pianki, wskazała głową na siedzącą nieopodal grupkę uczniów z równoległej klasy.
- Liadon Ichimaru
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Sro Mar 18, 2015 8:37 pm
Liadon przez całą drogę do pubu obserwował swych podopiecznych. Był pewien, że któryś z nich wpadnie na głupi pomysł i będzie chciał się gdzieś wymknąć. Chyba jednak surowe spojrzenie, które rzucał ponad wszystkimi trzymało ich w rygorze. Gdy tylko znaleźli się w trzech miotłach uczniowie rozpierzchli się w harmidrze. Nie było chyba zbyt wiele do roboty, szczególnie że tą część ich zadania znakomicie wypełniała Natalie. Organizacja wielkiego wspólnego stołu, nie była najgorsza. Zresztą wiedział z doświadczenia. Wszystkie niedogodności wynagrodzi alkohol i to darmowy! Nie wiedział cy mają upoważnienie do nadszarpnięcia finansów Dumbledora.
-Zawsze tu tak tłoczno... Teraz jeszcze uczniowie.- Mruknął cicho omiatając spojrzeniem pub. Nie lubił takich miejsc. Zatłoczone, głośne, sprzyjało wszelkim nieprawością i oszustwom. Wbrew pozorom pod świńskim łbem każdego miałby jak na dłoni. Wyjrzał przez jedno z okien omiatając wzrokiem drogę. Ciężko było stwierdzić, czy ktoś czyha na uczniów. Tak czy inaczej do godziny W nie uda się mu niczego wskórać.
-W razie czego tam będę.- Powiedział do Natalie wskazując jeden rogów pubu.- Gromadka należy do Ciebie.
Dodał z lekkim uśmiechem. W rzeczywistości nie było mu do śmiechu. Nie był tutaj długo a już czuł się nieswojo. Nie zwykł do tak gwarnego towarzystwa w tak zatłoczonych miejscach. Czuł się jak zaszczuty Wilk, któremu pętla powoli zaciskała się wokół szyi. Przepchnął się przez tłum siadając przy małym dwuosobowym stoliczku i obracając się tak by omiatać wszystko spojrzeniem. Co to za zabawa? Ledwo można było cokolwiek usłyszeć, a jego czuły słuch i węch dostawały niezłe baty starając się odebrać te wszystkie bodźce. Potarł ręką skronie odwracając na moment spojrzenie, które znowu padło za okno. Czy nie w podobny sposób postępował już wcześniej? Wtedy gdy ta dziewczyna nachodziła go w gabinecie. Eliabeth... Tak usilnie ją ignorował, stronił od przywiązania. A wszystko mogło się potoczyć inaczej, teraz jednak było za późno. Za późno nawet na to by ostatni raz spojrzeć na jej martwe ciało. Znowu rozejrzał się po pomieszczeniu czując ukłucie sumienia, które nie pozwalało mu na zlekceważenie obowiązku.
-Zawsze tu tak tłoczno... Teraz jeszcze uczniowie.- Mruknął cicho omiatając spojrzeniem pub. Nie lubił takich miejsc. Zatłoczone, głośne, sprzyjało wszelkim nieprawością i oszustwom. Wbrew pozorom pod świńskim łbem każdego miałby jak na dłoni. Wyjrzał przez jedno z okien omiatając wzrokiem drogę. Ciężko było stwierdzić, czy ktoś czyha na uczniów. Tak czy inaczej do godziny W nie uda się mu niczego wskórać.
-W razie czego tam będę.- Powiedział do Natalie wskazując jeden rogów pubu.- Gromadka należy do Ciebie.
Dodał z lekkim uśmiechem. W rzeczywistości nie było mu do śmiechu. Nie był tutaj długo a już czuł się nieswojo. Nie zwykł do tak gwarnego towarzystwa w tak zatłoczonych miejscach. Czuł się jak zaszczuty Wilk, któremu pętla powoli zaciskała się wokół szyi. Przepchnął się przez tłum siadając przy małym dwuosobowym stoliczku i obracając się tak by omiatać wszystko spojrzeniem. Co to za zabawa? Ledwo można było cokolwiek usłyszeć, a jego czuły słuch i węch dostawały niezłe baty starając się odebrać te wszystkie bodźce. Potarł ręką skronie odwracając na moment spojrzenie, które znowu padło za okno. Czy nie w podobny sposób postępował już wcześniej? Wtedy gdy ta dziewczyna nachodziła go w gabinecie. Eliabeth... Tak usilnie ją ignorował, stronił od przywiązania. A wszystko mogło się potoczyć inaczej, teraz jednak było za późno. Za późno nawet na to by ostatni raz spojrzeć na jej martwe ciało. Znowu rozejrzał się po pomieszczeniu czując ukłucie sumienia, które nie pozwalało mu na zlekceważenie obowiązku.
- Alice Hughes
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Sro Mar 18, 2015 9:10 pm
Przez całą drogę do Hogsmeade Alice rzucała na Remusa ukradkowe spojrzenia. Zaciągnął ją do nauczycielskiej pary a kiedy ci zabrali głos nawet nie kwapił się by powiedzieć cokolwiek co mogło by wpłynąć na ich decyzję. Absolutnie nie przeszkadzało jej to, że spotkali się z odmową. Spodziewała się jej w końcu i gdzieś głęboko, mimo własnych poczynań liczyła na to, że taka będzie ich decyzja. Miała dosyć niebezpieczeństw panoszących się po zamku, po co więc narażać się na tego typu akcje jeszcze w innych miejscach?
A jednak próbowałaś... Szeptał cichy głosik w jej głowie. O tak... Panna Hughes stanowczo musiała popracować nad swoją asertywnością, zwłaszcza wobec tych przyjaznych osób.
Kiedy zawędrowali w końcu do Trzech Mioteł rozejrzała się po pomieszczeniu. Rzadko kiedy zaglądała tu poprzednio, wolała te spokojniejsze miejsca. Uczniowie powoli zajmowali stoliki a ona stała jak kołek, zastanawiając się co właściwie może ze sobą zrobić. Wszystko wskazywało na to, że długi spacer który odbyli miał się okazać najprzyjemniejszym elementem całego wypadu. Podeszła do lady i zamówiła korzenną kawę. Nie miała pojęcia gdzie mogła by usiąść dlatego też czekała na napój, a kiedy w końcu go otrzymała odwróciła się nieco niechętnie.
Wielu uczniów nadal tłoczyło się przy drzwiach w związku z czym miejsc siedzących nie brakowało... Jak jednak wyglądała by siedząc samotnie przy stoliku?
Na tyle żałośnie, że ktoś w końcu by się dosiadł... Uśmiechnęła się pod nosem zerkając w stronę dużego stołu przy którym siedziała nauczycielka mugoloznawstwa. Skierowała się wolno w jej kierunku. Jeśli ktokolwiek coś knuł raczej nie spoczął by w końcu w tak widocznym miejscu... Wydawało jej ono wobec tego najwłaściwsze.
Była już w połowie drogi do największego stolika kiedy nagle jej głowa, jak by mimowolnie skierowała się w jeden z kątów sali...
Liadon Ichimaru... Zanim zdążyła upomnieć samą siebie już zmierzała w jego stronę. Usiadł samotnie, czy to nie było wystarczającym argumentem do tego by nie podchodzić? W dodatku był jednym z niewielu nauczycieli których się bała... I chyba właśnie to tak kusiło. Kolejna słabość do pokonania...
Opanuj się dziewczyno... Pomyślała zaciskając wolną dłoń na oparciu krzesła.
- Mogę się przysiąść panie profesorze? - Zapytała spokojnie i uśmiechnęła się leciutko, nie na tyle by pomyślał, że się przymila.
A jednak próbowałaś... Szeptał cichy głosik w jej głowie. O tak... Panna Hughes stanowczo musiała popracować nad swoją asertywnością, zwłaszcza wobec tych przyjaznych osób.
Kiedy zawędrowali w końcu do Trzech Mioteł rozejrzała się po pomieszczeniu. Rzadko kiedy zaglądała tu poprzednio, wolała te spokojniejsze miejsca. Uczniowie powoli zajmowali stoliki a ona stała jak kołek, zastanawiając się co właściwie może ze sobą zrobić. Wszystko wskazywało na to, że długi spacer który odbyli miał się okazać najprzyjemniejszym elementem całego wypadu. Podeszła do lady i zamówiła korzenną kawę. Nie miała pojęcia gdzie mogła by usiąść dlatego też czekała na napój, a kiedy w końcu go otrzymała odwróciła się nieco niechętnie.
Wielu uczniów nadal tłoczyło się przy drzwiach w związku z czym miejsc siedzących nie brakowało... Jak jednak wyglądała by siedząc samotnie przy stoliku?
Na tyle żałośnie, że ktoś w końcu by się dosiadł... Uśmiechnęła się pod nosem zerkając w stronę dużego stołu przy którym siedziała nauczycielka mugoloznawstwa. Skierowała się wolno w jej kierunku. Jeśli ktokolwiek coś knuł raczej nie spoczął by w końcu w tak widocznym miejscu... Wydawało jej ono wobec tego najwłaściwsze.
Była już w połowie drogi do największego stolika kiedy nagle jej głowa, jak by mimowolnie skierowała się w jeden z kątów sali...
Liadon Ichimaru... Zanim zdążyła upomnieć samą siebie już zmierzała w jego stronę. Usiadł samotnie, czy to nie było wystarczającym argumentem do tego by nie podchodzić? W dodatku był jednym z niewielu nauczycieli których się bała... I chyba właśnie to tak kusiło. Kolejna słabość do pokonania...
Opanuj się dziewczyno... Pomyślała zaciskając wolną dłoń na oparciu krzesła.
- Mogę się przysiąść panie profesorze? - Zapytała spokojnie i uśmiechnęła się leciutko, nie na tyle by pomyślał, że się przymila.
- Ailla Macmillan
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Sro Mar 18, 2015 9:30 pm
Ailla kroczyła w małym raczej tłumku, który zmierzał do Hogsmeade. Wyjątkowo trzymała się na uboczu, śledząc bystrymi, brązowymi oczyma chłopców i dziewczęta, którzy dyskutowali między sobą. Pomimo narzuconych ograniczeń, wypad do miasteczka był zawsze wydarzeniem, które warto było zaliczyć, a sama Ailla nigdy by sobie nie odpuściła podobnej możliwości. Co prawda nie mogła się wymknąć, ponieważ czuła, jak czujne oczy profesora Ichimaru monitorują każdy ich najmniejszy krok, ale co się nie odwlecze, to nie uciecze, czyż nie?
Poza tym liczyła, że nie będzie musiała posuwać się do tej prozaicznej czynności, jaką była ucieczka. Miała nadzieję, że pojawi się Potter i Black, ci byli nie zawodni w różnego rodzaju kawałach, mogliby dostarczyć jej należytej rozrywki. Chociażby ta nadzieja zmusiła ją do opuszczenia ciepłego dormitorium i wałęsania się po ciekawych alejkach, przez które przechodziła rzesza najróżniejszych typów spod nie wiadomo, jakiej gwiazdy.
Kiedy zaczęli wchodzić do Trzech Mioteł, prześlizgnęła się koło ciemnowłosej Puchonki i rozejrzała po zatłoczonym miejscu. Zmrużyła przy tym drapieznie powieki, jakby szukała swej pierwszej ofiary. I owszem, dostrzegła!
Harmony siedziała koło jakiejś Ślizgonki, której wyjątkowo nie kojarzyła.
Ruszyła wręcz tanecznym krokiem do gawędzących dziewcząt, ściągając po drodze jaskrawo czerwoną wełnianą czapkę z głowy. Ciemno blond włosy rozwichrzyły się dookoła delikatnej buzi dziewczyny, dzięki czemu nigdy nie wyglądała na taką, jaką była w rzeczywistości.
Zarzuciła lewą rękę na ramię Harmony, stając u jej prawego boku.
- No cześć, złotko, wszędzie cię szukałam - zaszczebiotała swym typowo rozbawionym głosem.
Wychyliła się do przodu, stając na palcach i spojrzała na Ślizgonkę, mrugając do niej, zdawać by się mogło, filuternie.
- Ailla - rzuciła dziarsko swe imię.
- Harmony, powiedz mi, że masz jakiś plan, proszę. To trzymanie się za rączki w grupie okaże się wrzodem na rzyci, zobaczysz - wyszeptała jej do ucha.
Zerknęła przez swoje ramię na salę i za oddalającym się w kąt profesorkiem.
Spojrzała na Madame Rosmetę, uśmiechając się słodko.
- Piwo kremowe, poproszę.
Usiadła na krzesełku, zabierając w końcu rękę z ramienia Harmony.
- Chyba wam niegrzecznie przerwałam, co? - rzuciła przepraszająco, chociaż zupełnie nie wyglądała na skruszoną.
Poza tym liczyła, że nie będzie musiała posuwać się do tej prozaicznej czynności, jaką była ucieczka. Miała nadzieję, że pojawi się Potter i Black, ci byli nie zawodni w różnego rodzaju kawałach, mogliby dostarczyć jej należytej rozrywki. Chociażby ta nadzieja zmusiła ją do opuszczenia ciepłego dormitorium i wałęsania się po ciekawych alejkach, przez które przechodziła rzesza najróżniejszych typów spod nie wiadomo, jakiej gwiazdy.
Kiedy zaczęli wchodzić do Trzech Mioteł, prześlizgnęła się koło ciemnowłosej Puchonki i rozejrzała po zatłoczonym miejscu. Zmrużyła przy tym drapieznie powieki, jakby szukała swej pierwszej ofiary. I owszem, dostrzegła!
Harmony siedziała koło jakiejś Ślizgonki, której wyjątkowo nie kojarzyła.
Ruszyła wręcz tanecznym krokiem do gawędzących dziewcząt, ściągając po drodze jaskrawo czerwoną wełnianą czapkę z głowy. Ciemno blond włosy rozwichrzyły się dookoła delikatnej buzi dziewczyny, dzięki czemu nigdy nie wyglądała na taką, jaką była w rzeczywistości.
Zarzuciła lewą rękę na ramię Harmony, stając u jej prawego boku.
- No cześć, złotko, wszędzie cię szukałam - zaszczebiotała swym typowo rozbawionym głosem.
Wychyliła się do przodu, stając na palcach i spojrzała na Ślizgonkę, mrugając do niej, zdawać by się mogło, filuternie.
- Ailla - rzuciła dziarsko swe imię.
- Harmony, powiedz mi, że masz jakiś plan, proszę. To trzymanie się za rączki w grupie okaże się wrzodem na rzyci, zobaczysz - wyszeptała jej do ucha.
Zerknęła przez swoje ramię na salę i za oddalającym się w kąt profesorkiem.
Spojrzała na Madame Rosmetę, uśmiechając się słodko.
- Piwo kremowe, poproszę.
Usiadła na krzesełku, zabierając w końcu rękę z ramienia Harmony.
- Chyba wam niegrzecznie przerwałam, co? - rzuciła przepraszająco, chociaż zupełnie nie wyglądała na skruszoną.
- Lyrae Fletcher
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Sro Mar 18, 2015 10:06 pm
Czerwieni z zielenią nie powinno się mieszać, gdyż to było nieco tak jak mieszać ogień z wodą. Pełni werwy Gryfoni i zdystansowani Ślizgoni rzadko się dogadywali. Lyrae była jednym z niewielu wyjątków w tym temacie. Uczniowie z domu Węża często patrzyli na nią z góry przez pochodzenie, czasem czuła potrzebę, aby od tego odpocząć. Nic dziwnego, prawda? Mimo to nie każdy z innych domów potrafił z nią rozmawiać. Nadal nie bez powodu została tam przydzielona... Była wycofana, nieco spięta.
- Dobrze się bawić. To jeden z ostatnich takich wypadów w tym roku, powinno się korzystać z okazji.
Jej uśmiech, który wstąpił na wąskie usta mówił wszystko. Dziewczyna, która pragnęła przygód, a była zbyt niepewna i tchórzliwa, aby rozpocząć jedną z przygód swojego życia. Może traci cenny czas, który jej pozostał, młodość, która przechodziła między palcami... Ale po prostu potrzebowała zapalnej iskry...
Czy woda w ogóle może zapłonąć?
Z jedną osobą rozmawia się lżej niż z dwiema, zwłaszcza, kiedy reszta rozmówców zdążyła się poznać. Dlatego jej spięcie jeszcze się pogłębiło, kiedy dołączyła do nich piątoroczna, której Fletcher nie znała. Przynajmniej była wygadana i nie nastanie niezręczna cisza...
Nikt nie lubił niezręcznej ciszy.
- Lyrae. - przestawiła się, wymawiając przy tym swoje imię w specyficzny sposób, przedłużając pierwszą sylabę. - Nie, to nic takiego...
Oho, czyli knuły coś większego. Dziewczyna uniosła swój napój do ust i upiła, obserwując Aillę zza włosów spływających jak firanka na jej twarz. Ciemne oczy poczęły analizować postawę dziewczyny... Miała zupełnie inną manierę niż Fletcher. Była otwarta i pełna energii. Może to i lepiej, brunetka nigdy nie umiała rozkręcać rozmowy, chyba, że z kimś dobrze jej znanym.
- Planujecie coś? - spytała przyciszonym tonem. W głosie zabrzmiała nutka ciekawości, dociekliwości...
- Dobrze się bawić. To jeden z ostatnich takich wypadów w tym roku, powinno się korzystać z okazji.
Jej uśmiech, który wstąpił na wąskie usta mówił wszystko. Dziewczyna, która pragnęła przygód, a była zbyt niepewna i tchórzliwa, aby rozpocząć jedną z przygód swojego życia. Może traci cenny czas, który jej pozostał, młodość, która przechodziła między palcami... Ale po prostu potrzebowała zapalnej iskry...
Czy woda w ogóle może zapłonąć?
Z jedną osobą rozmawia się lżej niż z dwiema, zwłaszcza, kiedy reszta rozmówców zdążyła się poznać. Dlatego jej spięcie jeszcze się pogłębiło, kiedy dołączyła do nich piątoroczna, której Fletcher nie znała. Przynajmniej była wygadana i nie nastanie niezręczna cisza...
Nikt nie lubił niezręcznej ciszy.
- Lyrae. - przestawiła się, wymawiając przy tym swoje imię w specyficzny sposób, przedłużając pierwszą sylabę. - Nie, to nic takiego...
Oho, czyli knuły coś większego. Dziewczyna uniosła swój napój do ust i upiła, obserwując Aillę zza włosów spływających jak firanka na jej twarz. Ciemne oczy poczęły analizować postawę dziewczyny... Miała zupełnie inną manierę niż Fletcher. Była otwarta i pełna energii. Może to i lepiej, brunetka nigdy nie umiała rozkręcać rozmowy, chyba, że z kimś dobrze jej znanym.
- Planujecie coś? - spytała przyciszonym tonem. W głosie zabrzmiała nutka ciekawości, dociekliwości...
- Liadon Ichimaru
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Sro Mar 18, 2015 10:44 pm
Wciąż lustrował towarzystwo nie świadomy, że jego myśli zaczęły iść nieco innym torem. Potwór Slytherina... Cóż nie był tutaj w dniu pierwszych ataków więc nie pozostawało mu nic innego jak wierzyć sprawozdaniom. Komnata tajemnic ponownie otwarta. Coś, albo ktoś mordował uczniów. Nikt jeszcze nie przyłapał sprawcy, nawet nie mają konkretnych podejrzeń. Najgorsze było to, iż wśród uczniów na pewno był ktoś kto potrafił odpowiedzieć na jego pytania. Tylko jak zwykle przeklęte małolaty nie potrafią się odezwą gdy jest to pożądane. Jaki pozostaje mu trop? Praktycznie nic. Jego spojrzenie przykuła dziewczyna zmierzająca w jego kierunku. Właściwie to fakt, iż mu się przyglądała zdołał jakoś wyłowić. Dopiero później zorientował się co robi.
-Jeśli pytasz czy odejmę Ci za to punkty, to odpowiedź brzmi nie.- Odpowiedział natychmiast kierując spojrzenie na tłum. Szukał Remusa. Jeśli ta dwójka coś kombinowała, to taka dywersja była oczywista. Wręcz zbyt oczywista...
-No i nie transmutuje Cię w żuka Gnojarza jeśli się tego obawiasz...- Dodał nieco milszym tonem mrużąc oczy i z jeszcze większą intensywnością wyszukując Remusa.
-Więc jest coś co chciałabyś mi powiedzieć?- Zapytał zaraz po tym gdy zajęła miejsce wlepiając w nią swe zielone oczy. Wydawało się, że głęboka zieleń jest bezkresna, głęboka, dzika. Jakby pierwotna siła skrywała się za tymi bystrymi, surowymi oczyma.
-Jeśli pytasz czy odejmę Ci za to punkty, to odpowiedź brzmi nie.- Odpowiedział natychmiast kierując spojrzenie na tłum. Szukał Remusa. Jeśli ta dwójka coś kombinowała, to taka dywersja była oczywista. Wręcz zbyt oczywista...
-No i nie transmutuje Cię w żuka Gnojarza jeśli się tego obawiasz...- Dodał nieco milszym tonem mrużąc oczy i z jeszcze większą intensywnością wyszukując Remusa.
-Więc jest coś co chciałabyś mi powiedzieć?- Zapytał zaraz po tym gdy zajęła miejsce wlepiając w nią swe zielone oczy. Wydawało się, że głęboka zieleń jest bezkresna, głęboka, dzika. Jakby pierwotna siła skrywała się za tymi bystrymi, surowymi oczyma.
- Alice Hughes
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Sro Mar 18, 2015 11:15 pm
Alice zacisnęła rękę na krześle nieco mocniej. Sam głos nauczyciela przyprawiał ją o dreszcze, wiele więc woli kosztowało ją to by pod błahym pretekstem nie odwrócić się nagle na pięcie i nie zająć innego, z całą pewnością bardziej pogodnego miejsca. A przynajmniej takiego w którym nikt nie będzie jej groził, trudno bowiem jej było inaczej zrozumieć te słowa. Profesor nie patrzył na nią i wykorzystała ten krótki moment by przywołać się do porządku. Ze wszystkich konfrontacji te z samą sobą były zdecydowanie najtrudniejszymi jakich się podejmowała. I tymi w których najtrudniej było jej się poddać...
Odsunęła więc nieco krzesło i usiadła na przeciwko nauczyciela, przełykając głośno ślinę gdy ten wreszcie skierował na nią swój wzrok. Przez chwilę jak by paraliżujący... Nie pozwalający na to by umknąć czy chociaż by zasłonić się czymkolwiek.
- Właściwie... - Zaczęła znów niepewnie odwracając oczy od lustrującego ją spojrzenia. Przygryzła lekko wargę. Nie będzie uciekać... - Właściwie to miałam nadzieję na to, że to pan coś mi wyjaśni... - Zmusiła się do tego by spojrzeć w twarz Liadona. - Chodzi mi o transmutacje człowieka... Zastanawiam się czy są jakieś uwarunkowania... Cokolwiek co mogło by wpłynąć na jakość zaklęć. - Po raz kolejny musiała powstrzymać się przed odwróceniem głowy. Chociaż to nie zdobycie tej wiedzy przyciągnęło ją naprzeciwko nauczyciela pytanie było szczere.
- Nie chcę oczywiście panu przeszkadzać... Tak samo jak nie chciałam w Zamku. - Tak samo jak bałam się w zamku, przyznaj się maleńka... - Ale skoro jest to czas z pozoru wolny, chętnie dowiedziała bym się czegoś nowego...
Upiła łyk kawy nie odwracając od niego wzroku i ciesząc się jednocześnie z faktu, że ręka jej nie zadrżała. Wszystko w środku bowiem, z nieznanych nawet jej samej przyczyn stawało się galaretką kiedy stawała na przeciwko nauczyciela transmutacji.
Odsunęła więc nieco krzesło i usiadła na przeciwko nauczyciela, przełykając głośno ślinę gdy ten wreszcie skierował na nią swój wzrok. Przez chwilę jak by paraliżujący... Nie pozwalający na to by umknąć czy chociaż by zasłonić się czymkolwiek.
- Właściwie... - Zaczęła znów niepewnie odwracając oczy od lustrującego ją spojrzenia. Przygryzła lekko wargę. Nie będzie uciekać... - Właściwie to miałam nadzieję na to, że to pan coś mi wyjaśni... - Zmusiła się do tego by spojrzeć w twarz Liadona. - Chodzi mi o transmutacje człowieka... Zastanawiam się czy są jakieś uwarunkowania... Cokolwiek co mogło by wpłynąć na jakość zaklęć. - Po raz kolejny musiała powstrzymać się przed odwróceniem głowy. Chociaż to nie zdobycie tej wiedzy przyciągnęło ją naprzeciwko nauczyciela pytanie było szczere.
- Nie chcę oczywiście panu przeszkadzać... Tak samo jak nie chciałam w Zamku. - Tak samo jak bałam się w zamku, przyznaj się maleńka... - Ale skoro jest to czas z pozoru wolny, chętnie dowiedziała bym się czegoś nowego...
Upiła łyk kawy nie odwracając od niego wzroku i ciesząc się jednocześnie z faktu, że ręka jej nie zadrżała. Wszystko w środku bowiem, z nieznanych nawet jej samej przyczyn stawało się galaretką kiedy stawała na przeciwko nauczyciela transmutacji.
- Liadon Ichimaru
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Sro Mar 18, 2015 11:49 pm
Gdy dziewczyna odwróciła wzrok powrócił do przeglądania sali. Nie mógł wyłapać z tłumu Remusa i bardzo się to mu nie podobało. Zgiełek i obfitość zapachów uniemożliwiały mu jakiekolwiek inne odnalezienie tego ucznia.
-Ja wyjaśnię?-Zapytał nieco zbity z tropu powracając spojrzeniem na dziewczynę. Czegóż mogła od niego chcieć. Gdy tylko usłyszał jej pytanie wydał się zaskoczony. Był nauczycielem, to prawda ale ostatnią rzeczą z jaką się kojarzył to prywatne lekcje. Chwilę przypatrywał się dziewczynie, która już nie odwracała wzroku. Nagle jakby jakiś trybik zaskoczył w jego mózgu. Zupełnie jakby w jakimś skomplikowanym równaniu nagle odnalazła się jedna niewiadoma a wynik wydał się bardzo oczywisty. Zmrużył mocniej oczy a nozdrza zadrgały mu groźnie.
-Transmutacja to wysoce skomplikowany proces, którego złożoność rośnie wprost proporcjonalnie do złożoności substratu oraz produktu. Na efekt transmutacji ma wpływ również ogromna liczba czynników zewnętrznych dotyczących substratu transmutacji oraz samego rzucającego zaklęcie takie jak jego kondycja czy skupienie. W niektórych wypadkach opór transmutacyjny substratu może być zbyt duży i transmutacja w ogóle się nie powiedzie.-Powiedział to szybko, jednym tchem dopiero teraz łapiąc oddech.- Tak więc nie jestem pewien czy istnieje jakikolwiek czynnik, którego skrajny wpływ nie byłby znaczący dla transmutacji ludzkiej. Co więcej jakość tego pytania nasuwa jeden wniosek...- Chyba że się mylił, a zestresowana dziewczyna wyartykułowała swe myśli w niewłaściwy sposób.- Jesteś dywersją zajmującą mnie na jakiś czas, to zaś skończy się w najlepszym wypadku wyrzuceniem Cię ze szkoły, chyba że wcześniej Filch zaproponuje pomoc w wymierzeniu sprawiedliwości!
Jeśli ktoś myślał, że Liadon posiada intensywne spojrzenie, to wiedział już że się mylił. To spojrzenie było przygniatające, niemal czuło się fizyczny ucisk wyciskający dech z piersi, gdy rozeźlony wpatrywał się w kurczącą się dziewczynę.
-Ja wyjaśnię?-Zapytał nieco zbity z tropu powracając spojrzeniem na dziewczynę. Czegóż mogła od niego chcieć. Gdy tylko usłyszał jej pytanie wydał się zaskoczony. Był nauczycielem, to prawda ale ostatnią rzeczą z jaką się kojarzył to prywatne lekcje. Chwilę przypatrywał się dziewczynie, która już nie odwracała wzroku. Nagle jakby jakiś trybik zaskoczył w jego mózgu. Zupełnie jakby w jakimś skomplikowanym równaniu nagle odnalazła się jedna niewiadoma a wynik wydał się bardzo oczywisty. Zmrużył mocniej oczy a nozdrza zadrgały mu groźnie.
-Transmutacja to wysoce skomplikowany proces, którego złożoność rośnie wprost proporcjonalnie do złożoności substratu oraz produktu. Na efekt transmutacji ma wpływ również ogromna liczba czynników zewnętrznych dotyczących substratu transmutacji oraz samego rzucającego zaklęcie takie jak jego kondycja czy skupienie. W niektórych wypadkach opór transmutacyjny substratu może być zbyt duży i transmutacja w ogóle się nie powiedzie.-Powiedział to szybko, jednym tchem dopiero teraz łapiąc oddech.- Tak więc nie jestem pewien czy istnieje jakikolwiek czynnik, którego skrajny wpływ nie byłby znaczący dla transmutacji ludzkiej. Co więcej jakość tego pytania nasuwa jeden wniosek...- Chyba że się mylił, a zestresowana dziewczyna wyartykułowała swe myśli w niewłaściwy sposób.- Jesteś dywersją zajmującą mnie na jakiś czas, to zaś skończy się w najlepszym wypadku wyrzuceniem Cię ze szkoły, chyba że wcześniej Filch zaproponuje pomoc w wymierzeniu sprawiedliwości!
Jeśli ktoś myślał, że Liadon posiada intensywne spojrzenie, to wiedział już że się mylił. To spojrzenie było przygniatające, niemal czuło się fizyczny ucisk wyciskający dech z piersi, gdy rozeźlony wpatrywał się w kurczącą się dziewczynę.
- Nathalie Deneuve
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Czw Mar 19, 2015 12:07 am
Mała Czarna. Dokładnie tak. Teraz tylko mocna czarna kawa była potrzebna blondynce do szczęścia. Przy takiej filiżance świat nabiera innych barw. Lepszych i wyrazistszych. Mała czarna budzi zmysły, poszerza wyobraźnię, pozwala na chwilę zapomnienia. Kiedy Nathalie otrzymała swoje zamówienie przez chwilkę się rozmarzyła. Dosłownie tylko przez chwilkę. Pomyślała o swym małym kłamstwie, jakie wysnuła względem uczniów. A mianowicie chodziło bowiem o rachunek za dzisiejsze zamówienia. Tak naprawdę, to nie Dumbledore będzie musiał zmierzyć się z tym wyzwaniem, tylko ona. Ona sama. Mimo wszystko fajnie jest choć odrobinkę uszczęśliwić swoich podopiecznych, a utrata kilkudziesięciu galeonów, to niewielka cena za tą odrobinkę radości.
Z tego leciutkiego rozmyślenia dziewczynę wytrącił Liadon. A mianowicie jego niespodziewane słowa i pozostawienie jej samej z nastolatkami. To się nazywa dopiero niespodzianka. Nim zdążyła zareagować mężczyzna odwrócił się i pomkną w głąb gospody tylko w jemu wiadomym celu. Blondynka nie rozumiała co było powodem takiego manewru nauczyciela. I nawet nie chciała w tej chwili o tym rozmyślać, wszak pozostała sama na przysłowiowym placu boju... chociaż nie do końca. Uczniowie tak się rozpierzchli i zajęli sobą, że miała więcej swobody niż się spodziewała. W gruncie rzeczy to ona wyszła z tego zwycięsko. Uśmiech pojawił się na twarzy Charłaczki, po czym ponownie uniosła filiżankę do swych ust i odpłynęła w zamyśleniu.
Z tego leciutkiego rozmyślenia dziewczynę wytrącił Liadon. A mianowicie jego niespodziewane słowa i pozostawienie jej samej z nastolatkami. To się nazywa dopiero niespodzianka. Nim zdążyła zareagować mężczyzna odwrócił się i pomkną w głąb gospody tylko w jemu wiadomym celu. Blondynka nie rozumiała co było powodem takiego manewru nauczyciela. I nawet nie chciała w tej chwili o tym rozmyślać, wszak pozostała sama na przysłowiowym placu boju... chociaż nie do końca. Uczniowie tak się rozpierzchli i zajęli sobą, że miała więcej swobody niż się spodziewała. W gruncie rzeczy to ona wyszła z tego zwycięsko. Uśmiech pojawił się na twarzy Charłaczki, po czym ponownie uniosła filiżankę do swych ust i odpłynęła w zamyśleniu.
- Alice Hughes
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Czw Mar 19, 2015 12:31 am
Złożoność substratu oraz produktu... Och, to było tak oczywiste, że uczennica VII klasy musiała już to wiedzieć... Nie takiej więc odpowiedzi się spodziewała, choć nie umknęło jej tempo z jakim nauczyciel się wypowiedział. Tak... Tak wielka wiedza, chroniona jednocześnie autorytetem i całą postawą z całą pewnością kusiła...
Uniosła nieco brew słysząc kierowana w jej stronę oskarżenia. Choć zapanowała nad parsknięciem, nie udało jej się zapanować nad uśmiechem. Czy na prawdę wszyscy w jej otoczeniu upierali się ostatnio by nadać jej cechy których nie potrafiła by nawet się podjąć, a co dopiero wprowadzić w życie?
Chyba to ten chwilowy szok pozwolił jej utrzymać się w pionie nieco dłużej. Zaraz jednak minął, zatapiając wszystko w ciemności i skupiając się jedynie na parze zielonych oczu... Miażdżących, zsyłających w same odmęty... Widziała już ostatnio spojrzenie w tym stylu... I tak jak nie ugięła się wtedy, tak nie miała zamiar robić tego po raz kolejny...
Ostatni raz bardzo źle się skończył... Pomyślała. Czy jednak mogła obawiać się czegokolwiek że strony nauczyciela? W tak zatłoczonym miejscu? Nie... Ten z pewnością ryzykował by o wiele więcej niż ona...
Ze zdumieniem odkryła, że skrzyżowała ręce na piersi i spuściła głowę. Podniosła ją więc szybko i po raz kolejny chwyciła filiżankę, chcąc choć zachować pozory normalności.
- Nie panie profesorze. - Patrzyła wprost w zielone oczy skupiając się jednocześnie na tym by ich nie widzieć. - Na prawdę interesuje mnie ten temat. Choć bardziej ciekawiły mnie czynniki wrodzone, nie zewnętrzne. - Upiła łyk kawy wiedząc, że jeśli tylko mocniej ją ściśnie szkoło pęknie. - Nie niej jednak, skoro pan się obawia mogę odejść.
Jej wypowiedź była spokojna... Czy chciała odejść? Wiedziała już, że powinna. Nadal jednak nie potrafiła... Im bardziej nie miała zamiaru polemizować z nauczycielem tym bardziej zieleń jego oczu kusiła...
Uniosła nieco brew słysząc kierowana w jej stronę oskarżenia. Choć zapanowała nad parsknięciem, nie udało jej się zapanować nad uśmiechem. Czy na prawdę wszyscy w jej otoczeniu upierali się ostatnio by nadać jej cechy których nie potrafiła by nawet się podjąć, a co dopiero wprowadzić w życie?
Chyba to ten chwilowy szok pozwolił jej utrzymać się w pionie nieco dłużej. Zaraz jednak minął, zatapiając wszystko w ciemności i skupiając się jedynie na parze zielonych oczu... Miażdżących, zsyłających w same odmęty... Widziała już ostatnio spojrzenie w tym stylu... I tak jak nie ugięła się wtedy, tak nie miała zamiar robić tego po raz kolejny...
Ostatni raz bardzo źle się skończył... Pomyślała. Czy jednak mogła obawiać się czegokolwiek że strony nauczyciela? W tak zatłoczonym miejscu? Nie... Ten z pewnością ryzykował by o wiele więcej niż ona...
Ze zdumieniem odkryła, że skrzyżowała ręce na piersi i spuściła głowę. Podniosła ją więc szybko i po raz kolejny chwyciła filiżankę, chcąc choć zachować pozory normalności.
- Nie panie profesorze. - Patrzyła wprost w zielone oczy skupiając się jednocześnie na tym by ich nie widzieć. - Na prawdę interesuje mnie ten temat. Choć bardziej ciekawiły mnie czynniki wrodzone, nie zewnętrzne. - Upiła łyk kawy wiedząc, że jeśli tylko mocniej ją ściśnie szkoło pęknie. - Nie niej jednak, skoro pan się obawia mogę odejść.
Jej wypowiedź była spokojna... Czy chciała odejść? Wiedziała już, że powinna. Nadal jednak nie potrafiła... Im bardziej nie miała zamiaru polemizować z nauczycielem tym bardziej zieleń jego oczu kusiła...
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach