- Liadon Ichimaru
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Czw Mar 19, 2015 1:08 am
Wciąż przyglądał się podejrzliwie dziewczynie. Być może mogła nich ujrzeć coś z bestii. Takiej która żeruje na ludzkich życiach. Kto to wie, nie pomyliłaby się dużo. Niestety nie potrafił jej niczego udowodnić, więc gdy wytrzymała jedno z bardziej miażdżących spojrzeń omiótł spojrzeniem pub jeszcze raz. Rosmerta pewnie nie dałaby mu żyć gdyby użył innych silniejszych środków nacisku.
-Więc jeśli dobrze rozumiem chodzi Ci o wrodzony ponad naturalny opór transmutacyjny substratów, tak?- starał się podsumować jej pytanie w akademicki sposób.- Cóż odpowiedź jest bardzo prosta a zarazem skomplikowana. Niektóre stworzenia posiadają naturalną odporność na zaklęcia oraz transmutację. Przykładowo smoki, przebicie się przez magię zawartą w łuskach jest praktycznie nierealne. Transmutacja staje się też trudniejsza wraz ze wzrostem obiektu. Prawdopodobnie, nawet gdybyśmy mogli zignorować łuski smoka, wciąż nie moglibyśmy go przetransmutować. Istnieją również istoty nie poddające się transmutacji w ogóle. Wilkołaki czy Feniksy... Tutaj uczeni są podzieleni. Czy to specjalna natura tych stworzeń sprawia, iż ich transmutacja jest niemożliwa, czy też magia lub czarna magia płynąca w ich żyłach uniemożliwia nam to.
Mówił powoli, ale gdy tylko dotarł do podsumowania głos nieco mu zadrżał. Jakby frustracja brała go na samą myśl o takiej niesprawiedliwości.
-Nie jasność tej dziedziny sprawia, iż niezwykle ciężko być pewnym. Faktem jest jednak to, iż potężni magowie, tacy jak Dumbledore są wstanie wytworzyć opór tak silny, że nie sposób ich transmutować. Czy to zależy jednak od ich natury, czy też od mocy magicznej jaką posiedli...
Zakończył wywód odwracając wzrok na dziewczynę. Kolejny raz trybik zaskoczył w jego czaszce. Czyżby wpadła na Sahira? Był Wampirem być może również na niego transmutacja nie działała tak jak powinna.
-Czyżbyś uświadczyła jakichś problemów?
-Więc jeśli dobrze rozumiem chodzi Ci o wrodzony ponad naturalny opór transmutacyjny substratów, tak?- starał się podsumować jej pytanie w akademicki sposób.- Cóż odpowiedź jest bardzo prosta a zarazem skomplikowana. Niektóre stworzenia posiadają naturalną odporność na zaklęcia oraz transmutację. Przykładowo smoki, przebicie się przez magię zawartą w łuskach jest praktycznie nierealne. Transmutacja staje się też trudniejsza wraz ze wzrostem obiektu. Prawdopodobnie, nawet gdybyśmy mogli zignorować łuski smoka, wciąż nie moglibyśmy go przetransmutować. Istnieją również istoty nie poddające się transmutacji w ogóle. Wilkołaki czy Feniksy... Tutaj uczeni są podzieleni. Czy to specjalna natura tych stworzeń sprawia, iż ich transmutacja jest niemożliwa, czy też magia lub czarna magia płynąca w ich żyłach uniemożliwia nam to.
Mówił powoli, ale gdy tylko dotarł do podsumowania głos nieco mu zadrżał. Jakby frustracja brała go na samą myśl o takiej niesprawiedliwości.
-Nie jasność tej dziedziny sprawia, iż niezwykle ciężko być pewnym. Faktem jest jednak to, iż potężni magowie, tacy jak Dumbledore są wstanie wytworzyć opór tak silny, że nie sposób ich transmutować. Czy to zależy jednak od ich natury, czy też od mocy magicznej jaką posiedli...
Zakończył wywód odwracając wzrok na dziewczynę. Kolejny raz trybik zaskoczył w jego czaszce. Czyżby wpadła na Sahira? Był Wampirem być może również na niego transmutacja nie działała tak jak powinna.
-Czyżbyś uświadczyła jakichś problemów?
- Alice Hughes
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Czw Mar 19, 2015 1:46 am
Ku zdziwieniu dziewczyny nauczyciel nie odesłał jej a kontynuował swoją wypowiedź. Tak jak kwestia magicznych stworzeń nie była dla niej nowością, tak podporządkowanie ewentualnej odporności pod inne piedestały magii... Te bardziej wymagające... Tak. Choć broniła się jak mogła i sama przed sobą musiała przyznać, że nie była by w stanie podjąć się pewnych kroków, zapoznanie się z tymi szlakami kusiło... Co nie oznaczało jeszcze, że miała zamiar postawić na którymkolwiek z nich stopę. Nie mniej jednak znajomość mapy była bardzo użyteczna. Ciekawość chwilowo szczyciła się pierwszym miejscem...
- Zastanawiam się głównie nad tym... - Po raz kolejny uniosła filiżankę do ust tylko po to by pozwolić sobie na chwilową pauzę. - Czy jest możliwe, żeby czynniki wrodzone... Czysto wrodzone, pro po ludzi oczywiście, niezależnie od tego co spotkało ich w przeszłości... Czy te nawet nie uświadomione aspekty mogą mieć na to wpływ? Nawet jeśli przez całe życie kierowali się w innym... kierunku?
Nieuświadomione bariery... Czy można wyobrazić sobie coś bardziej malowniczego? I czy istniało cokolwiek, co mogło by je przełamać? Ale jak złamać mur o którego istnieniu nawet się nie wie? Tak.. Panna Hughes znów zaczęła myśleć... Analizować... Rozkładać na czynniki... Uśmiechnęła się czując, że wszystko w niej wraca do normy.
Pytanie profesora przebiło się jednak przez myśli dziewczyny zmuszając do tego, by tym razem świadomie spojrzała w jego twarz.
- A czy ktokolwiek ich ostatnio nie doświadczył? - Uniosła lekko brew omiatając spojrzeniem salę i mimowolnie poprawiając bladoróżową apaszkę. - Jeśli tak twierdzi, to z pewnością jest winny...
Ponownie skierowała swój wzrok na Liadona. W Hogwarcie z pewnością brakowało psychologa, nauczyciel transmutacji był jednak ostatnią osobą którą podejrzewała by o tego typu zapędy. Zastanawiając się więc nad tym jaki cel miało jego pytanie po raz kolejny wzniosła filiżankę do ust.
- Zastanawiam się głównie nad tym... - Po raz kolejny uniosła filiżankę do ust tylko po to by pozwolić sobie na chwilową pauzę. - Czy jest możliwe, żeby czynniki wrodzone... Czysto wrodzone, pro po ludzi oczywiście, niezależnie od tego co spotkało ich w przeszłości... Czy te nawet nie uświadomione aspekty mogą mieć na to wpływ? Nawet jeśli przez całe życie kierowali się w innym... kierunku?
Nieuświadomione bariery... Czy można wyobrazić sobie coś bardziej malowniczego? I czy istniało cokolwiek, co mogło by je przełamać? Ale jak złamać mur o którego istnieniu nawet się nie wie? Tak.. Panna Hughes znów zaczęła myśleć... Analizować... Rozkładać na czynniki... Uśmiechnęła się czując, że wszystko w niej wraca do normy.
Pytanie profesora przebiło się jednak przez myśli dziewczyny zmuszając do tego, by tym razem świadomie spojrzała w jego twarz.
- A czy ktokolwiek ich ostatnio nie doświadczył? - Uniosła lekko brew omiatając spojrzeniem salę i mimowolnie poprawiając bladoróżową apaszkę. - Jeśli tak twierdzi, to z pewnością jest winny...
Ponownie skierowała swój wzrok na Liadona. W Hogwarcie z pewnością brakowało psychologa, nauczyciel transmutacji był jednak ostatnią osobą którą podejrzewała by o tego typu zapędy. Zastanawiając się więc nad tym jaki cel miało jego pytanie po raz kolejny wzniosła filiżankę do ust.
- Ciril Hootcher
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Czw Mar 19, 2015 10:42 am
W końcu znaleźli się w wiosce, której nigdy nie miał okazji odwiedzić. Stanowczo wyglądało to nieco inaczej, niźli to sobie wyobrażał, ale w dalszym ciągu było ciekawym doświadczeniem i z całą pewnością zagości gdzieś w zakamarkach jego pamięci.
Podróż nie była długa, jednak już wtedy zdążył dostrzec, że ludzie łączą się w grupki. Jak zawsze nie miał z kim związać swoich losów, więc spoglądał na te procesy z dystansu. Niekoniecznie zależało mu na tym, aby znaleźć sobie kogoś do pogadania, ale chyba tym razem miał na tą większą ochotę niż zerowa.
Po rozpakowaniu się w swoich pokojach ruszyli do karczmy, w której miało nastąpić pierwsze integracyjne spotkanie. Nauczyciele zastrzegli sobie, że bedą nad nimi czuwali, więc jakiekolwiek występki będą trudne do wykonania. W końcu, po chwili zastanowienia ruszył w stronę miejsca spotkania, aby zobaczyć, co za zdarzenia będą miały tam miejsce. Tak spora grupka uczniów pochodzących z różnych konkurujących między sobą domów, mogła zrobić, albo niezłego rozgardiaszu, albo jeszcze mocniejszego rozgardiaszu. Raczej nie będzie to super spokojny wyjazd, Ciril już szczerzył ząbki. Nauczyciele na pewno nie będą w stanie utrzymać ich na wodzy przez cały okres wycieczki.
Wszedł do karczmy, uprzednio przechodząc kilka ciasnych uliczek Hogsmeade. Musiał przyznać, że miasteczko miało swój klimat, towarzyszyła mu cała ta magiczna otoczka, która budziła w niektórych dreszcze. W nim budziła jedynie podekscytowanie, wiedział że przygoda jest tuż tuż. Po dokładnym zlustrowaniu sytuacji, doszedł do wniosku, że trudno będzie się gdziekolwiek wbić bez psucia rozmowy. Każdy już miał tam jakieś tematy do konwersacji, a on jak zawsze musiał wpaść w najmniej odpowiednim momencie. Kilka stolików było zajętych, widział nauczycieli rozmawiających uczniami, kelnerki krzątających się jak by były polewane ukropem. W sumie normalna kolej rzeczy, ale w dalszym ciągu irytowało to Hootchera. Stawał się coraz to bardziej zgorzkniały, złośliwy i wybredny. W końcu, w ostatnim momencie dostrzegł dwie Gryfonki namiętnie konwersujące ze Ślizgonką. Ooooj. Super widok, zapewne większość zielonych już spogląda na tę dziewczynę z ukosa... Więc trzeba było dorzucić drewna do kominka i utrzymać ognisko jeszcze dłużej. Widział tam jedną z dziewczyn z jego rocznika, a więc miał punkt zaczepienia do rozpoczęcia umowy. Kojarzył ja, kilka razy miał okazję rozmawiać, więc teraz mógł się po prostu zapytać co u niej słychać. Super opcja.
Pewnym krokiem ruszył ku stolikowi dziewczyn.
- Mogę się dosiąść?- zapytał uśmiechając się fałszywie. Wcale nie miał z tego żadnej przyjemności, w zasadzie chciał pobawić się kosztem Ślizgonki.
- Wszyscy już podzielili się na grupki. Strasznie się zawiodłem...- dodał już siedząc. Podstępnie rozpoczął temat. Ciekawe czy w dziewczynach także znajdowało się chociaż trochę jadu...
Podróż nie była długa, jednak już wtedy zdążył dostrzec, że ludzie łączą się w grupki. Jak zawsze nie miał z kim związać swoich losów, więc spoglądał na te procesy z dystansu. Niekoniecznie zależało mu na tym, aby znaleźć sobie kogoś do pogadania, ale chyba tym razem miał na tą większą ochotę niż zerowa.
Po rozpakowaniu się w swoich pokojach ruszyli do karczmy, w której miało nastąpić pierwsze integracyjne spotkanie. Nauczyciele zastrzegli sobie, że bedą nad nimi czuwali, więc jakiekolwiek występki będą trudne do wykonania. W końcu, po chwili zastanowienia ruszył w stronę miejsca spotkania, aby zobaczyć, co za zdarzenia będą miały tam miejsce. Tak spora grupka uczniów pochodzących z różnych konkurujących między sobą domów, mogła zrobić, albo niezłego rozgardiaszu, albo jeszcze mocniejszego rozgardiaszu. Raczej nie będzie to super spokojny wyjazd, Ciril już szczerzył ząbki. Nauczyciele na pewno nie będą w stanie utrzymać ich na wodzy przez cały okres wycieczki.
Wszedł do karczmy, uprzednio przechodząc kilka ciasnych uliczek Hogsmeade. Musiał przyznać, że miasteczko miało swój klimat, towarzyszyła mu cała ta magiczna otoczka, która budziła w niektórych dreszcze. W nim budziła jedynie podekscytowanie, wiedział że przygoda jest tuż tuż. Po dokładnym zlustrowaniu sytuacji, doszedł do wniosku, że trudno będzie się gdziekolwiek wbić bez psucia rozmowy. Każdy już miał tam jakieś tematy do konwersacji, a on jak zawsze musiał wpaść w najmniej odpowiednim momencie. Kilka stolików było zajętych, widział nauczycieli rozmawiających uczniami, kelnerki krzątających się jak by były polewane ukropem. W sumie normalna kolej rzeczy, ale w dalszym ciągu irytowało to Hootchera. Stawał się coraz to bardziej zgorzkniały, złośliwy i wybredny. W końcu, w ostatnim momencie dostrzegł dwie Gryfonki namiętnie konwersujące ze Ślizgonką. Ooooj. Super widok, zapewne większość zielonych już spogląda na tę dziewczynę z ukosa... Więc trzeba było dorzucić drewna do kominka i utrzymać ognisko jeszcze dłużej. Widział tam jedną z dziewczyn z jego rocznika, a więc miał punkt zaczepienia do rozpoczęcia umowy. Kojarzył ja, kilka razy miał okazję rozmawiać, więc teraz mógł się po prostu zapytać co u niej słychać. Super opcja.
Pewnym krokiem ruszył ku stolikowi dziewczyn.
- Mogę się dosiąść?- zapytał uśmiechając się fałszywie. Wcale nie miał z tego żadnej przyjemności, w zasadzie chciał pobawić się kosztem Ślizgonki.
- Wszyscy już podzielili się na grupki. Strasznie się zawiodłem...- dodał już siedząc. Podstępnie rozpoczął temat. Ciekawe czy w dziewczynach także znajdowało się chociaż trochę jadu...
- Harmony Blythe
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Czw Mar 19, 2015 1:36 pm
Ostatni rok w Hogwarcie był dla Harmony okazją nie tylko do popisania się na końcowych egzaminach, ale przede wszystkim do tego, by ten końcowy okres nauki przeżyć w taki sposób, aby z pełną świadomością móc stwierdzić, że niczego nie żałuję i opuścić ukochane, zamkowe mury ze szczerym uśmiechem na twarzy.
- Mhm – biorąc kolejnego łyka kremowego piwa, mruknęła w stronę brunetki – Trzeba to wykorzystać!
Pomimo, iż z początku wydawało jej się, że najbezpieczniej będzie, gdy pobyt w Hogsmeade rzeczywiście minie jej bez większych przekroczeń ustalonych norm, to z każdą chwilą utwierdzała się w przekonaniu, że byłoby to najzwyczajniej w świecie marnotrawstwem. Zwłaszcza, że z biegiem czasu zaczynało robić się coraz ciekawiej, więc gdy do ich skromnego stolika podeszła znajoma jej twarz, nie mogła powstrzymać się od łobuzerskiego uśmiechu.
- Cześć, maleńka – rzuciła ponad ramieniem do obejmującej ją Ailli i kątem oka spojrzała na siedzącą naprzeciwko Fletcher – Właściwie to zamierzamy się trochę rozerwać, nie Lyrae?
Unosząc głowę do góry, obserwowała przez chwilę młodszą koleżankę i biorąc do ręki kufel piwa, rozejrzała się ponownie po zapełniającym się barze. Popijając drobnymi łyczkami słodki, karmelowy płyn, napawała się tym wolnym popołudniem, zapominając kompletnie o czekających ją, późniejszych, szkolnych obowiązkach. Do uszu Harmony z każdej strony dochodziły strzępki rozmów, śmiechy i odgłosy obijanego o siebie szkła, co mimowolnie wywołało na jej ustach lekki, rozmarzony uśmiech, jednakże pełną uwagę młodej Blythe przyciągnęło zupełnie co innego. Zamyślona nie spostrzegła początkowo, iż do ich stolika przysiadł się ktoś jeszcze. Wracając powoli wzrokiem do swoich towarzyszy, zmrużyła oczy, zastanawiając się przez chwilę, czy przypadkiem owego delikwenta skądś nie kojarzy. Po krótkiej chwili namysłu odstawiła na blat praktycznie puste już naczynie i opierając się wygodnie, klasnęła w dłonie.
- To co? – rzuciła, przyglądając się uważnie nowo przybyłym rówieśnikom i po krótkiej chwili wyczekiwania, przeniosła spojrzenie na Ślizgonkę – Skoro jest nas coraz więcej, to chyba przydałoby się coś ognistego? – po czym dodała, konspiracyjnym tonem akcentując ostatnie słowo.
- Mhm – biorąc kolejnego łyka kremowego piwa, mruknęła w stronę brunetki – Trzeba to wykorzystać!
Pomimo, iż z początku wydawało jej się, że najbezpieczniej będzie, gdy pobyt w Hogsmeade rzeczywiście minie jej bez większych przekroczeń ustalonych norm, to z każdą chwilą utwierdzała się w przekonaniu, że byłoby to najzwyczajniej w świecie marnotrawstwem. Zwłaszcza, że z biegiem czasu zaczynało robić się coraz ciekawiej, więc gdy do ich skromnego stolika podeszła znajoma jej twarz, nie mogła powstrzymać się od łobuzerskiego uśmiechu.
- Cześć, maleńka – rzuciła ponad ramieniem do obejmującej ją Ailli i kątem oka spojrzała na siedzącą naprzeciwko Fletcher – Właściwie to zamierzamy się trochę rozerwać, nie Lyrae?
Unosząc głowę do góry, obserwowała przez chwilę młodszą koleżankę i biorąc do ręki kufel piwa, rozejrzała się ponownie po zapełniającym się barze. Popijając drobnymi łyczkami słodki, karmelowy płyn, napawała się tym wolnym popołudniem, zapominając kompletnie o czekających ją, późniejszych, szkolnych obowiązkach. Do uszu Harmony z każdej strony dochodziły strzępki rozmów, śmiechy i odgłosy obijanego o siebie szkła, co mimowolnie wywołało na jej ustach lekki, rozmarzony uśmiech, jednakże pełną uwagę młodej Blythe przyciągnęło zupełnie co innego. Zamyślona nie spostrzegła początkowo, iż do ich stolika przysiadł się ktoś jeszcze. Wracając powoli wzrokiem do swoich towarzyszy, zmrużyła oczy, zastanawiając się przez chwilę, czy przypadkiem owego delikwenta skądś nie kojarzy. Po krótkiej chwili namysłu odstawiła na blat praktycznie puste już naczynie i opierając się wygodnie, klasnęła w dłonie.
- To co? – rzuciła, przyglądając się uważnie nowo przybyłym rówieśnikom i po krótkiej chwili wyczekiwania, przeniosła spojrzenie na Ślizgonkę – Skoro jest nas coraz więcej, to chyba przydałoby się coś ognistego? – po czym dodała, konspiracyjnym tonem akcentując ostatnie słowo.
- Ailla Macmillan
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Czw Mar 19, 2015 1:56 pm
Siedziała na krańcu stołka, opierając się jednym z łokci o blat, a na dłoni układając policzek tak, iż mogła swobodnie przypatrywać się figlarnymi, brązowymi oczętami nie tylko dziewczętom, ale i reszcie zatłoczonej sali.
Profesor od Transmutacji zajął się rozmową z jakąś Puchonką, a Nauczycielka Mugoloznawstwa chyba zaczęła się rozluźniać.
Poruszyła lewą brwią, niczym w jakimś nudnym Daredevilu, upijając łyczek słodkiego piwa kremowego. Uśmiechnęła się przy tym, językiem zlizując delikatną piankę, która osiadła na jej górnej wardze.
- Bardzo mnie cieszą te nowiny. Dorośli zrobili się tacy spięci, jakby im ktoś kije od miotły powsadzał w nieodpowiednie miejsca - zamruczała, odgarniając drugą wolną dłonią złociste fale włosów z oczu.
Kątem oka dostrzegła smukłą, wysoką sylwetkę o jasne czuprynie, zbliżającą się ku nim.
Wargi dziewczyny drgnęły, widząc zachowanie Cirila.
Przechyliła zadziornie głowę na bok, przymrużając drapieżnie powieki, jak to miała w zwyczaju, wychwytując fałszywą nutkę w zachowaniu młodzieńca.
Oparła dłoń na jego ramieniu, opuszkami palców, niby to mimochodem, muskając wrażliwą skórę na szyi, gdzie tętniła życiem żyła.
Źrenice dziewczyny nieco się rozszerzyły, ale dzięki półmrokowi sali nie wydawało się to niczym dziwnym.
- Doprawdy, Hootcher, zastajesz tak wyborowe towarzystwo i zawód nie czmychnął, niczym niepyszny? - zakpiła, odwracając się do dziewcząt, składając niewinnie dłonie na podołku.
- O tak, chociaż mam w zanadrzu coś jeszcze. Mugolskie Dzieci Kwiaty, jak się zwą, bardzo to zachwalają - wyszeptała, posyłając życzliwy uśmiech Harmony, palcem wskazującym muskając, jakby w zastanowieniu dolną wargę.
Profesor od Transmutacji zajął się rozmową z jakąś Puchonką, a Nauczycielka Mugoloznawstwa chyba zaczęła się rozluźniać.
Poruszyła lewą brwią, niczym w jakimś nudnym Daredevilu, upijając łyczek słodkiego piwa kremowego. Uśmiechnęła się przy tym, językiem zlizując delikatną piankę, która osiadła na jej górnej wardze.
- Bardzo mnie cieszą te nowiny. Dorośli zrobili się tacy spięci, jakby im ktoś kije od miotły powsadzał w nieodpowiednie miejsca - zamruczała, odgarniając drugą wolną dłonią złociste fale włosów z oczu.
Kątem oka dostrzegła smukłą, wysoką sylwetkę o jasne czuprynie, zbliżającą się ku nim.
Wargi dziewczyny drgnęły, widząc zachowanie Cirila.
Przechyliła zadziornie głowę na bok, przymrużając drapieżnie powieki, jak to miała w zwyczaju, wychwytując fałszywą nutkę w zachowaniu młodzieńca.
Oparła dłoń na jego ramieniu, opuszkami palców, niby to mimochodem, muskając wrażliwą skórę na szyi, gdzie tętniła życiem żyła.
Źrenice dziewczyny nieco się rozszerzyły, ale dzięki półmrokowi sali nie wydawało się to niczym dziwnym.
- Doprawdy, Hootcher, zastajesz tak wyborowe towarzystwo i zawód nie czmychnął, niczym niepyszny? - zakpiła, odwracając się do dziewcząt, składając niewinnie dłonie na podołku.
- O tak, chociaż mam w zanadrzu coś jeszcze. Mugolskie Dzieci Kwiaty, jak się zwą, bardzo to zachwalają - wyszeptała, posyłając życzliwy uśmiech Harmony, palcem wskazującym muskając, jakby w zastanowieniu dolną wargę.
- Lyrae Fletcher
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Czw Mar 19, 2015 5:48 pm
Lyrae oparła łokcie o blat stolika, przyglądając się jak powoli zaczynają otaczać ją nowi ludzie. A zaczęło się od niewinnej Harmony, którą znała tylko z zajęć. Może ten wypad będzie udany... Najlepiej jest przecież wbić się w jakąś rozgadaną grupkę. A tutaj miała... samych Gryfonów. Ogień sam w sobie. Czy to nie będzie dla niej niezdrowe? Czasem wystarczyła człowiekowi do szaleństwa zapalna iskra, a ona została otoczona przez trzy buchające płomienie.
- Nie powinnaś się dziwić, Aillo, mają prawo być spięci. - mruknęła. Nie wiedziała ile lat ma ta dziewczyna, skoro nie kojarzyła jej z lekcji, to mogła wywnioskować, że była młodsza. Lyrae była w końcu na ostatnim roku. - Jasne. A po co innego mielibyśmy tutaj być? Ostatnia szansa na integrację. - mruknęła znad swojego kubeczka, który jednak zaraz odstawiła na stolik.
Jej spojrzenie zza ciemnych włosów powędrowało na kolejnego towarzysza.
Im więcej tym weselej? Mogła tak powiedzieć?
Przymknęła oczy, dokładnie analizując postawę chłopaka. Był cholernie pewny siebie, ale w końcu to Gryfon, nic dziwnego. Uśmiechnęła się pod nosem, niby od niechcenia tylko.
- Niektórzy nie chcą rozmawiać ze wszystkimi. A w ogóle to - Lyrae. - powiedziała. Cóż, minimum kultury powinni zachować. Skoro go nie znała, przed rozpoczęciem rozmowy powinna powiedzieć jak się do niej zwracać. Po tym jej wzrok znów przeszedł na Harmony. Wydawała sie teraz najspokojniejsza z tego towarzystwa, natomiast szatyn i Ailla najwyraźniej znali się doskonale.
- Niech będzie. - mruknęła. Co się kryć, była pełnoletnia... Gorzej z całą resztą znajomych.
Wykonała przywołujący gest do madam Rosemety, a kiedy ta podeszła, zamówiła u niej cztery szklanki ognistej whiskey. Ponoć to był najlepszy sposób na poznanie nowych ludzi - tak twierdził jej ojciec. Fletcher oczywiście nie miała zamiaru się rozpijać... Jedna szklanka ognistej jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
- Masz kontakt z mugolskimi ludźmi? - spojrzała zaskoczona na Aillę... Kim ona mogła być? Mugolakiem?
- Nie powinnaś się dziwić, Aillo, mają prawo być spięci. - mruknęła. Nie wiedziała ile lat ma ta dziewczyna, skoro nie kojarzyła jej z lekcji, to mogła wywnioskować, że była młodsza. Lyrae była w końcu na ostatnim roku. - Jasne. A po co innego mielibyśmy tutaj być? Ostatnia szansa na integrację. - mruknęła znad swojego kubeczka, który jednak zaraz odstawiła na stolik.
Jej spojrzenie zza ciemnych włosów powędrowało na kolejnego towarzysza.
Im więcej tym weselej? Mogła tak powiedzieć?
Przymknęła oczy, dokładnie analizując postawę chłopaka. Był cholernie pewny siebie, ale w końcu to Gryfon, nic dziwnego. Uśmiechnęła się pod nosem, niby od niechcenia tylko.
- Niektórzy nie chcą rozmawiać ze wszystkimi. A w ogóle to - Lyrae. - powiedziała. Cóż, minimum kultury powinni zachować. Skoro go nie znała, przed rozpoczęciem rozmowy powinna powiedzieć jak się do niej zwracać. Po tym jej wzrok znów przeszedł na Harmony. Wydawała sie teraz najspokojniejsza z tego towarzystwa, natomiast szatyn i Ailla najwyraźniej znali się doskonale.
- Niech będzie. - mruknęła. Co się kryć, była pełnoletnia... Gorzej z całą resztą znajomych.
Wykonała przywołujący gest do madam Rosemety, a kiedy ta podeszła, zamówiła u niej cztery szklanki ognistej whiskey. Ponoć to był najlepszy sposób na poznanie nowych ludzi - tak twierdził jej ojciec. Fletcher oczywiście nie miała zamiaru się rozpijać... Jedna szklanka ognistej jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
- Masz kontakt z mugolskimi ludźmi? - spojrzała zaskoczona na Aillę... Kim ona mogła być? Mugolakiem?
- Ciril Hootcher
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Czw Mar 19, 2015 6:21 pm
Sytuacja, w której to przyszło mu się znajdować, nie była tym, do czego przywykł młody czarodziej. Zachowanie dziewczyn, a zwłaszcza Ailli, tym bardziej odbiegało od jego standardów. Jednorazowa przygoda podczas nocnej eskapady, zdawała się wywierać na nim coraz większe piętno. Czy się na to będzie godził? No cóż... To już zależy tylko od czasu i jego samopoczucia.
Wysłuchał wszystkich z zebranych przy stole osób. Starał się myśleć jak najpozytywniej, ale na razie zmierzało to tylko do słodkich rozmów o paznokciach.
- Ciril Hootcher.- wysunął rękę w stronę Ślizgonki w geście przywitania się.
- Miło mi- powiedział - Wcale nie...- pomyślał.
Na razie nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. Sam otoczony ładnymi dziewczynami... No bardzo pozytywnie, nigdy mu się to nie zdarzyło. Okupował nowe miejsce, ktoś tam smyrał go po szyi i podstępie starał się zamieścić w swojej wypowiedzi drugie dno, az nagle.... płeć piękna wyszła z propozycją alkoholizmu! O tak! Teraz mu się zaczyna to coraz bardziej podobać. Chyba trafił na grupkę, która chciała tu się dobrze bawić, a nie romansować i rozmawiać z nauczycielami. Brawo. Stolik w rogu sali 1 pozostali 0. 100 punktów dla Lyrae, Ślizgoni mogą być dumni.
Whiskey wylądowała na stoliku uczniów bardzo szybko. Szklanka w ręce Ciirila już powoli zaczynała się ogrzewać, gdy w geście toastu podniósł ją ku górze (nie za wysoko) i z uśmiechem wyrzekł - Dobrej zabawy. Noc będzie udana.
Picie w Hogwarcie było dla niego niemożliwe. Nie dość, że miał niewystarczającą ilość lat, to jeszcze nie miał żadnych znajomych, którzy mogliby mu czasem pomóc się stoczyć. Tak więc jedyne co pamięta, to picie tanich trunków z kolegami w domu, w świecie mugoli, gdzie całe takie przedsięwzięcie było o wiele łatwiejsze do zrealizowania.
Wysłuchał wszystkich z zebranych przy stole osób. Starał się myśleć jak najpozytywniej, ale na razie zmierzało to tylko do słodkich rozmów o paznokciach.
- Ciril Hootcher.- wysunął rękę w stronę Ślizgonki w geście przywitania się.
- Miło mi- powiedział - Wcale nie...- pomyślał.
Na razie nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. Sam otoczony ładnymi dziewczynami... No bardzo pozytywnie, nigdy mu się to nie zdarzyło. Okupował nowe miejsce, ktoś tam smyrał go po szyi i podstępie starał się zamieścić w swojej wypowiedzi drugie dno, az nagle.... płeć piękna wyszła z propozycją alkoholizmu! O tak! Teraz mu się zaczyna to coraz bardziej podobać. Chyba trafił na grupkę, która chciała tu się dobrze bawić, a nie romansować i rozmawiać z nauczycielami. Brawo. Stolik w rogu sali 1 pozostali 0. 100 punktów dla Lyrae, Ślizgoni mogą być dumni.
Whiskey wylądowała na stoliku uczniów bardzo szybko. Szklanka w ręce Ciirila już powoli zaczynała się ogrzewać, gdy w geście toastu podniósł ją ku górze (nie za wysoko) i z uśmiechem wyrzekł - Dobrej zabawy. Noc będzie udana.
Picie w Hogwarcie było dla niego niemożliwe. Nie dość, że miał niewystarczającą ilość lat, to jeszcze nie miał żadnych znajomych, którzy mogliby mu czasem pomóc się stoczyć. Tak więc jedyne co pamięta, to picie tanich trunków z kolegami w domu, w świecie mugoli, gdzie całe takie przedsięwzięcie było o wiele łatwiejsze do zrealizowania.
- Harmony Blythe
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Czw Mar 19, 2015 7:11 pm
Uśmiechając się po raz kolejny cieszyła się, że mimo wszystko ten dzień jednak da jej nieco odetchnąć, a kto wiem, może nawet wydarzy się coś ciekawego? Nie zamierzała upijać się do nieprzytomności, co to, to nie, ale kto powiedział, że nie chciałaby wyjść z tego baru w stanie lekkiego chwiania? Po prawdzie nie pamiętała tak do końca kiedy ostatnio zdarzyło jej się wypić coś mocniejszego, więc owe integracyjne spotkanie byłoby również testem wytrzymałości dla jej kruchego organizmu, który zwykle nie należał do nadto odpornych na alkohol.
Na zamówienie nie trzeba było długo czekać i już po kilkunastu minutach czekania, gdy każde z nich dostało wreszcie przed nos szklankę swojego trunku, Harmony złapała za szkło i idąc w ślady Hootchera, uniosła ją w geście toastu, wypijając kilkoma haustami całą jej zawartość. Niemiłosiernie się przy tym krzywiąc, odstawiła puste naczynie na blat, na tyle głośno, że osoby z sąsiedniego stolika zaciekawione spojrzały w ich stronę.
- Uprzedzam.. – rzuciła i ręką zasłaniając usta, przewróciła oczami – nie jestem dobrym zawodnikiem!
W parze ze wściekle dobrą głową do alkoholu, w przypadku Blythe szło również i niemożliwie drażniące podejście, które kategorycznie zabraniało jej na stosowanie jakichkolwiek granic, a to jak się później zwykle okazywało, niekoniecznie kończyło się dla niej wspaniałomyślnie. Czyżby właśnie przez ten znaczący fakt nie rwała się do spożywaniu napoi o zawartości procentowej? Spojrzała po kolei na każdego z nich i w jednym momencie cała ta sytuacja wydała jej się tak śmieszna i niedorzeczna, że zebrało jej się na potężny wybuch śmiechu, a bynajmniej sama Harmony była święcie przekonana, iż właśnie to ona jest jego powodem. Skutecznie powstrzymywała jednak drgające kąciki ust i chcąc zagłuszyć wewnętrzny chichot, zwróciła się w stronę jedynego w ich towarzystwie osobnika płci przeciwnej.
- A tak poza tym, to jestem Harmony – stwierdziła, spoglądając prosto w jego oczy – W razie gdybyś nie wiedział. Nie mogę sobie przypomnieć, czy się skądś znamy.. – dodała po chwili, składając usta w przysłowiową podkówkę i przybierając na twarz udawany, zamyślony wyraz.
Odwracając wzrok od blondyna, skierowała go ponownie na całą grupkę i wzdychając ciężko, spojrzała na bar. A może na wejście do toalety?
- Powiedziałabym coś, ale.. – zawahała się, wracając do nich wzrokiem – Mam dziwną ochotę na więcej.
Na zamówienie nie trzeba było długo czekać i już po kilkunastu minutach czekania, gdy każde z nich dostało wreszcie przed nos szklankę swojego trunku, Harmony złapała za szkło i idąc w ślady Hootchera, uniosła ją w geście toastu, wypijając kilkoma haustami całą jej zawartość. Niemiłosiernie się przy tym krzywiąc, odstawiła puste naczynie na blat, na tyle głośno, że osoby z sąsiedniego stolika zaciekawione spojrzały w ich stronę.
- Uprzedzam.. – rzuciła i ręką zasłaniając usta, przewróciła oczami – nie jestem dobrym zawodnikiem!
W parze ze wściekle dobrą głową do alkoholu, w przypadku Blythe szło również i niemożliwie drażniące podejście, które kategorycznie zabraniało jej na stosowanie jakichkolwiek granic, a to jak się później zwykle okazywało, niekoniecznie kończyło się dla niej wspaniałomyślnie. Czyżby właśnie przez ten znaczący fakt nie rwała się do spożywaniu napoi o zawartości procentowej? Spojrzała po kolei na każdego z nich i w jednym momencie cała ta sytuacja wydała jej się tak śmieszna i niedorzeczna, że zebrało jej się na potężny wybuch śmiechu, a bynajmniej sama Harmony była święcie przekonana, iż właśnie to ona jest jego powodem. Skutecznie powstrzymywała jednak drgające kąciki ust i chcąc zagłuszyć wewnętrzny chichot, zwróciła się w stronę jedynego w ich towarzystwie osobnika płci przeciwnej.
- A tak poza tym, to jestem Harmony – stwierdziła, spoglądając prosto w jego oczy – W razie gdybyś nie wiedział. Nie mogę sobie przypomnieć, czy się skądś znamy.. – dodała po chwili, składając usta w przysłowiową podkówkę i przybierając na twarz udawany, zamyślony wyraz.
Odwracając wzrok od blondyna, skierowała go ponownie na całą grupkę i wzdychając ciężko, spojrzała na bar. A może na wejście do toalety?
- Powiedziałabym coś, ale.. – zawahała się, wracając do nich wzrokiem – Mam dziwną ochotę na więcej.
- Ailla Macmillan
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Czw Mar 19, 2015 7:30 pm
Dzień zapowiadał się iście wyśmienicie, chociaż wiele podobnych spotkań tak wyglądało, a kończyło się okropnym, żenującym fiaskiem.
Ailla niegdyś była zupełnie inną dziewczyną, bardziej stonowaną, jednak wiele wydarzeń w życiu rodzinnym spowodowało, iż przestała martwić się opinią innych, które często były wyrabiane w ciągu pierwszych dwóch minut znajomości. Przestały interesować ją zarysowane przez innych granice, a także maniera. Życie miało się tylko jedno i tylko od nich samych zależało, czy będzie jednym wielkim cuchnącym bagnem, czy rollercoasterem, na którym dobrze będą się bawić, czerpiąc wszystko, co się da i jeszcze kapkę.
Brązowe oczęta osadziły się na krótką chwilę w twarzy Lyrae, a kąciki warg dziewczyny drgnęły zadziornie.
- Być może, jednak jeżeli zechcą kogoś dopaść i tak to zrobią, tym bardziej trzeba brać to, co ci się należy, a może i więcej - wymruczała zamyślonym głosem, jakby na chwilę porzucając luzacką postawę.
Zaraz jednak lico dziewczyny rozjaśniło się, gdy przed nią, jak i przed pozostałą trójeczką, pojawiły się szklaneczki wypełnione bursztynowym napojem.
Próbowała już Whisky, była paskudna. Babka twierdziła, że do tego trunku trzeba dojrzeć, a wypowiedziała te znamienne słowa, gdy nakryła ją na uszczuplaniu jej zapasów w biblioteczce.
Mimo to dzielnie, bez mrugnięcia okiem, sięgnęła za szklankę i uniosła ją do ust, unosząc znacząco w geście toastu, posyłając wszystkim wesoły, niczym nieskrępowany uśmiech, a następnie jednym haustem, jak Harmony, opróżniła ją, na co babka zapewne zacmokałaby z dezaprobatą.
Na tą myśl niemal się nie zadławiła, czując rosnący w piersi, wypełniający gardło, śmiech. Tym razem, gdy ognisty trunek spływał po jej języku, nie udało jej się zachować pokerowej twarzy i skrzywiła się okrutnie, potrząsając głową na boki, wzburzając miodowe włosy.
Szklanka zastukała o blat.
- Paskudne, ale skuteczne - zachichotała, ocierając wierzchem dłoni usta, na których osiadły drobiny alkoholu.
Wypuściła wolno powietrze, zerkając w stronę toalety, a widząc, że Harmony czyni podobnie, zaśmiała się, klepiąc ją delikatnie po plecach.
- Jesteśmy niegrzeczne? - zamruczała rozbawiona.
Wbrew oczekiwaniem było jej dobrze w tym towarzystwie, być może rozrywki dodawała jej świadomośc fałszywości Hootchera, a może widocznego niedoświadczenia Lyrae? Przy Harmony jednak zawsze czuła się swobodnie, zapominała o tym, kim była i to się liczyło. Odpowiednia grupa ludzi, z którymi można było zaszaleć.
Ailla niegdyś była zupełnie inną dziewczyną, bardziej stonowaną, jednak wiele wydarzeń w życiu rodzinnym spowodowało, iż przestała martwić się opinią innych, które często były wyrabiane w ciągu pierwszych dwóch minut znajomości. Przestały interesować ją zarysowane przez innych granice, a także maniera. Życie miało się tylko jedno i tylko od nich samych zależało, czy będzie jednym wielkim cuchnącym bagnem, czy rollercoasterem, na którym dobrze będą się bawić, czerpiąc wszystko, co się da i jeszcze kapkę.
Brązowe oczęta osadziły się na krótką chwilę w twarzy Lyrae, a kąciki warg dziewczyny drgnęły zadziornie.
- Być może, jednak jeżeli zechcą kogoś dopaść i tak to zrobią, tym bardziej trzeba brać to, co ci się należy, a może i więcej - wymruczała zamyślonym głosem, jakby na chwilę porzucając luzacką postawę.
Zaraz jednak lico dziewczyny rozjaśniło się, gdy przed nią, jak i przed pozostałą trójeczką, pojawiły się szklaneczki wypełnione bursztynowym napojem.
Próbowała już Whisky, była paskudna. Babka twierdziła, że do tego trunku trzeba dojrzeć, a wypowiedziała te znamienne słowa, gdy nakryła ją na uszczuplaniu jej zapasów w biblioteczce.
Mimo to dzielnie, bez mrugnięcia okiem, sięgnęła za szklankę i uniosła ją do ust, unosząc znacząco w geście toastu, posyłając wszystkim wesoły, niczym nieskrępowany uśmiech, a następnie jednym haustem, jak Harmony, opróżniła ją, na co babka zapewne zacmokałaby z dezaprobatą.
Na tą myśl niemal się nie zadławiła, czując rosnący w piersi, wypełniający gardło, śmiech. Tym razem, gdy ognisty trunek spływał po jej języku, nie udało jej się zachować pokerowej twarzy i skrzywiła się okrutnie, potrząsając głową na boki, wzburzając miodowe włosy.
Szklanka zastukała o blat.
- Paskudne, ale skuteczne - zachichotała, ocierając wierzchem dłoni usta, na których osiadły drobiny alkoholu.
Wypuściła wolno powietrze, zerkając w stronę toalety, a widząc, że Harmony czyni podobnie, zaśmiała się, klepiąc ją delikatnie po plecach.
- Jesteśmy niegrzeczne? - zamruczała rozbawiona.
Wbrew oczekiwaniem było jej dobrze w tym towarzystwie, być może rozrywki dodawała jej świadomośc fałszywości Hootchera, a może widocznego niedoświadczenia Lyrae? Przy Harmony jednak zawsze czuła się swobodnie, zapominała o tym, kim była i to się liczyło. Odpowiednia grupa ludzi, z którymi można było zaszaleć.
- Nathalie Deneuve
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Pią Mar 20, 2015 9:30 am
Kolejny łyk i kolejna płynąca z bogatej esencji aromatyczna rozkosz. Można się w niej zatracić, a przecież to tylko kawa. Maleńki czarny narkotyk o minimalnym stopniu uzależnienia... nic więcej. Mimo wszystko dla blondynki był to ulubiony moment dnia. Jedna filiżanka dziennie, to wyjątkowa chwila dla jej duszy. Chwila spokoju i wytchnienia. Nie obchodziło ją w tym momencie nic innego. Cała otoczka wokół, nie istniała.
Filiżanka opadła na spodek z leciutkim brzdęknięciem. Dziewczyna przeciągnęła się rozkosznie i rozejrzała po gospodzie. Madame Rosmerta krzątała się po sali z gracją i naturalnym wdziękiem. Niewiele jest kobiet, które dorównały by madame w tym zawodzie. Zamówienia napływały na okrągło i mimo niezłego rozgardiaszu na twarzy Rosmerty zawsze widniał uśmiech. Zjawiskowa kobieta. Blondynka nie tylko miała oko na kelnerkę, ale również na trunki jakie podawała swoim gościom. Szczególną uwagę można było zwrócić na cztery masywne szklaneczki z bursztynowym napitkiem, jakie wylądowały na stoliku pewnej grupki uczniów. Ognista Whisky dla gorących nastolatków... A któż to tam w ogóle siedział? Nathalie z widzenia kojarzyła wszystkich uczniów, nawet tych którzy nie uczęszczali na jej zajęcia. Mimo wszystko, wystarczyło spojrzeć na Lyrae i już było jasne kto ów zamówienie złożył. Do tego niepokorny Ciril, temperamentna Ailla i odważna Harmony. Cała czwórka z pewnością miała oddzielną zakładkę w kartotece Filcha. Kumulacja łupieżców przy jednym stoliku.
Na twarzy blondynki ukazał się delikatny uśmiech po czym odwróciła wzrok od uczniów w całkowicie innym kierunku. Nie miała zamiary interweniować. Nie obchodziło ją w jakim są wieku i czy w ogóle są pełnoletni. Przecież to ich czas wolny. Chwila na odrobinę swobody i szaleństwa. Odskocznia od zajęć i panujących szkolnych zasad.
Liadon był pewnie innego zdania, ale...
Filiżanka opadła na spodek z leciutkim brzdęknięciem. Dziewczyna przeciągnęła się rozkosznie i rozejrzała po gospodzie. Madame Rosmerta krzątała się po sali z gracją i naturalnym wdziękiem. Niewiele jest kobiet, które dorównały by madame w tym zawodzie. Zamówienia napływały na okrągło i mimo niezłego rozgardiaszu na twarzy Rosmerty zawsze widniał uśmiech. Zjawiskowa kobieta. Blondynka nie tylko miała oko na kelnerkę, ale również na trunki jakie podawała swoim gościom. Szczególną uwagę można było zwrócić na cztery masywne szklaneczki z bursztynowym napitkiem, jakie wylądowały na stoliku pewnej grupki uczniów. Ognista Whisky dla gorących nastolatków... A któż to tam w ogóle siedział? Nathalie z widzenia kojarzyła wszystkich uczniów, nawet tych którzy nie uczęszczali na jej zajęcia. Mimo wszystko, wystarczyło spojrzeć na Lyrae i już było jasne kto ów zamówienie złożył. Do tego niepokorny Ciril, temperamentna Ailla i odważna Harmony. Cała czwórka z pewnością miała oddzielną zakładkę w kartotece Filcha. Kumulacja łupieżców przy jednym stoliku.
Na twarzy blondynki ukazał się delikatny uśmiech po czym odwróciła wzrok od uczniów w całkowicie innym kierunku. Nie miała zamiary interweniować. Nie obchodziło ją w jakim są wieku i czy w ogóle są pełnoletni. Przecież to ich czas wolny. Chwila na odrobinę swobody i szaleństwa. Odskocznia od zajęć i panujących szkolnych zasad.
Liadon był pewnie innego zdania, ale...
- Lyrae Fletcher
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Pią Mar 20, 2015 9:57 pm
Ludzi to zapewne zdziwi, ale nie miała swojej własnej kartoteki u pana Filcha. Jej... wypady były niezwykle rzadkie. Jeśli były w ogóle. Niby łatwo było ją namówić na jakieś ciekawe akcje, jednak sama nigdy nie organizowała ich sama. Ulegała innym, kiedy czuła, że może.
Ta sytuacja jednak była dla niej niepewna. O ile Harmony znała choć odrobinę to dwójka młodszych Gryfonów była zupełnie nowym, dziwnym zjawiskiem. Bardzo energicznym zjawiskiem, które niekoniecznie było dobre.
Tak jakby cokolwiek było tylko dobre lub tylko złe.
Lyrae była najbardziej cofana z towarzystwa, choć nie można było jej zarzucić, że jest niedoświadczona. Zapach ognistej był jej znajomy niemal tak dobrze jak woń trującego, palonego tytoniu. To były bodźce jej dzeciństwa, po które nie sięgała wtedy... Nawet o tym nie myślała.
Patrząc na sytuacje, w których zetknęła się z tymi rzeczami, powinny ją obrzydzać... Jednak ognista z każdym wypitym raz na ruski rok kieliszkiem była smaczniejsza. Chociaż nie sięgała po nią częściej niż wcześniej. Umiar, umiar był najważniejszy, ponieważ uzależnienie przychodzi już z pierwszym sięgnięciem po coś, co nie powinno znaleźć się w zbyt młodych ustach.
- O ile jest to w ogóle warte zachodu i uwagi, można się zainteresować. - mruknęła tylko w odpowiedzi. W sumie sytuacja była zabawna, więc kiedy bawiła się szkalnką, przejeżdżając palcem po jej krawędzi, jej wąskie usta wygięły się w lekkim uśmiechu. Jako jedyna tutaj potrafiła zachować zdrowy rozsądek...?
Więc pewnie będzie tą, która będzie pod koniec zbierac ich z podłogi.
- Zachowaj to sobie na później, Aillo... Może namówimy panią Nathalie na wybrawę do pewnego sklepu. W sumie skoro już tu jesteśmy, dobrze byłoby nabyć kilka ciekawych eliksirów o zabawnym działaniu. - oczywiście, chodziło o sklep Zonka, w którym można było nabyć różne magiczne zabawki. - Więc nie przesadzajmy. Pierwszy dla rozluźnienia.
Jej bystre, brązowe oczy przejechały po wizerunkach towarzyszy, kiedy unosiła szklankę do ust. Wypiła najpierw połowę... W tej chwili już się nawet nie krzywiła, smakując tego trunku.[/b]
Ta sytuacja jednak była dla niej niepewna. O ile Harmony znała choć odrobinę to dwójka młodszych Gryfonów była zupełnie nowym, dziwnym zjawiskiem. Bardzo energicznym zjawiskiem, które niekoniecznie było dobre.
Tak jakby cokolwiek było tylko dobre lub tylko złe.
Lyrae była najbardziej cofana z towarzystwa, choć nie można było jej zarzucić, że jest niedoświadczona. Zapach ognistej był jej znajomy niemal tak dobrze jak woń trującego, palonego tytoniu. To były bodźce jej dzeciństwa, po które nie sięgała wtedy... Nawet o tym nie myślała.
Patrząc na sytuacje, w których zetknęła się z tymi rzeczami, powinny ją obrzydzać... Jednak ognista z każdym wypitym raz na ruski rok kieliszkiem była smaczniejsza. Chociaż nie sięgała po nią częściej niż wcześniej. Umiar, umiar był najważniejszy, ponieważ uzależnienie przychodzi już z pierwszym sięgnięciem po coś, co nie powinno znaleźć się w zbyt młodych ustach.
- O ile jest to w ogóle warte zachodu i uwagi, można się zainteresować. - mruknęła tylko w odpowiedzi. W sumie sytuacja była zabawna, więc kiedy bawiła się szkalnką, przejeżdżając palcem po jej krawędzi, jej wąskie usta wygięły się w lekkim uśmiechu. Jako jedyna tutaj potrafiła zachować zdrowy rozsądek...?
Więc pewnie będzie tą, która będzie pod koniec zbierac ich z podłogi.
- Zachowaj to sobie na później, Aillo... Może namówimy panią Nathalie na wybrawę do pewnego sklepu. W sumie skoro już tu jesteśmy, dobrze byłoby nabyć kilka ciekawych eliksirów o zabawnym działaniu. - oczywiście, chodziło o sklep Zonka, w którym można było nabyć różne magiczne zabawki. - Więc nie przesadzajmy. Pierwszy dla rozluźnienia.
Jej bystre, brązowe oczy przejechały po wizerunkach towarzyszy, kiedy unosiła szklankę do ust. Wypiła najpierw połowę... W tej chwili już się nawet nie krzywiła, smakując tego trunku.[/b]
- Ciril Hootcher
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Nie Mar 22, 2015 9:38 am
Nie miał wątpliwości, że trafił w odpowiednie miejsce. Czas, który właśnie spędzali, był jednym z lepszych okresów, jakie przytrafił mu się w szkole podczas sześcioletniej przygody z nią. Nie zastanawiał się, czy aby na pewno podjął dobrą decyzję dosiadając się do dziewczyn, on wiedział, że dokonał chyba najlepszego możliwego wyboru.
Nie spodziewał się jednak, że dziewczyny nie będą miały umiaru. Spoglądał, jak mimo widocznego zniesmaczenia opróżniały szkło do końca. Głupio byłoby, gdyby wymiękł i im nie dorównał. Myślał, że stoczą się wolno, ale to chyba było niemożliwe.
- Jedynie cię kojarzę Harmony. Kilka razy śmignęłaś mi przed oczami w pokoju wspólnym.- odpowiedział na jej pytanie zupełnie szczerze. W sumie... Co się z nim działo? Chyba zaczął łagodnieć w ich towarzystwie... To raczej nie on sam, a alkohol kierował go w tę stronę. Z tego co pamięta, upija się szybko, ale może wiele. Taki paradoksik.
Opróżnił swoją szklankę. Zobaczył tłoczone dno, a przez nie rozmazaną postać blondynki z roku wyżej.
- Myślisz, że Ślizgoni nie będą mieli nic przeciwko, że się z nami spoufalasz?- odwrócił się w stronę Lyrae. Dziewczyna musiała lubić kłopoty, skoro nie ma nic przeciwko przebywaniu w takim towarzystwie. Sam Ciril nigdy nie przewidziałby takiego obrotu spraw. Jednak dla niego to jak najbardziej pasowało. Poszukiwacz przygód rozpoczął jedną z nich. Ciekawe tylko, czy dosięgną ich kłopoty, jeśli tak, będą to jego pierwsze. Na szczęście Flitch jeszcze nigdy nie przyłapał go na gorącym uczynku. Dobrze, że za dnia zachowuje się jak potulna owieczka, nikt nie pomyślałby, co gnieździ się w jego głowie i odciska coraz to większe piętno na jego osobowości...
Nie spodziewał się jednak, że dziewczyny nie będą miały umiaru. Spoglądał, jak mimo widocznego zniesmaczenia opróżniały szkło do końca. Głupio byłoby, gdyby wymiękł i im nie dorównał. Myślał, że stoczą się wolno, ale to chyba było niemożliwe.
- Jedynie cię kojarzę Harmony. Kilka razy śmignęłaś mi przed oczami w pokoju wspólnym.- odpowiedział na jej pytanie zupełnie szczerze. W sumie... Co się z nim działo? Chyba zaczął łagodnieć w ich towarzystwie... To raczej nie on sam, a alkohol kierował go w tę stronę. Z tego co pamięta, upija się szybko, ale może wiele. Taki paradoksik.
Opróżnił swoją szklankę. Zobaczył tłoczone dno, a przez nie rozmazaną postać blondynki z roku wyżej.
- Myślisz, że Ślizgoni nie będą mieli nic przeciwko, że się z nami spoufalasz?- odwrócił się w stronę Lyrae. Dziewczyna musiała lubić kłopoty, skoro nie ma nic przeciwko przebywaniu w takim towarzystwie. Sam Ciril nigdy nie przewidziałby takiego obrotu spraw. Jednak dla niego to jak najbardziej pasowało. Poszukiwacz przygód rozpoczął jedną z nich. Ciekawe tylko, czy dosięgną ich kłopoty, jeśli tak, będą to jego pierwsze. Na szczęście Flitch jeszcze nigdy nie przyłapał go na gorącym uczynku. Dobrze, że za dnia zachowuje się jak potulna owieczka, nikt nie pomyślałby, co gnieździ się w jego głowie i odciska coraz to większe piętno na jego osobowości...
- Harmony Blythe
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Wto Mar 24, 2015 11:49 am
Wracając wzrokiem do Hootchera, zaintrygowana uniosła lekko brwi. Czyżby towarzystwo Ślizgonki aż tak mu przeszkadzało?
Uśmiechając się porozumiewawczo do Ailli, zarzuciła gruby pęczek włosów na plecy, po czym miarowo wciągając powietrze, spojrzała na resztę towarzystwa. O dziwo jej również było przy nich dobrze, choć nie spodziewała się, że owe popołudnie może zacząć się szklanką Ognistej Whisky.
- Lyrae ma rację - ponownie zwróciła się w stronę młodszej koleżanki - Pierwszy dla rozluźnienia - i puściła jej zawadiackie oczko - Zawsze możemy tutaj wrócić.
Propozycja obkupienia się u Zonka rzeczywiście nie była taka zła, a kto wie, może Ly właśnie uratowała ich przed kompletnym zniżeniem się, dosłownie, do poziomu podłogi? Nie wiadomo przecież, jak ten przyjemny wieczór mógłby się zakończyć po kilku dodatkowych, głębszych szklankach, zwłaszcza, że Harmony i Ailla najwyraźniej nie czuły potrzeby zrobienia sobie przerwy.
- Masz już jakieś plany, co chciałabyś kupić? - spytała, odwracając głowę w stronę Fletcher.
Uśmiechając się porozumiewawczo do Ailli, zarzuciła gruby pęczek włosów na plecy, po czym miarowo wciągając powietrze, spojrzała na resztę towarzystwa. O dziwo jej również było przy nich dobrze, choć nie spodziewała się, że owe popołudnie może zacząć się szklanką Ognistej Whisky.
- Lyrae ma rację - ponownie zwróciła się w stronę młodszej koleżanki - Pierwszy dla rozluźnienia - i puściła jej zawadiackie oczko - Zawsze możemy tutaj wrócić.
Propozycja obkupienia się u Zonka rzeczywiście nie była taka zła, a kto wie, może Ly właśnie uratowała ich przed kompletnym zniżeniem się, dosłownie, do poziomu podłogi? Nie wiadomo przecież, jak ten przyjemny wieczór mógłby się zakończyć po kilku dodatkowych, głębszych szklankach, zwłaszcza, że Harmony i Ailla najwyraźniej nie czuły potrzeby zrobienia sobie przerwy.
- Masz już jakieś plany, co chciałabyś kupić? - spytała, odwracając głowę w stronę Fletcher.
- Ailla Macmillan
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Wto Mar 24, 2015 12:42 pm
Ailla poczuła czyjeś spojrzenie, które objawiało się tym niezbyt przyjemnym mrowieniem pomiędzy łopatkami, uniesieniem drobnych włosków na przedramionach. Spojrzała ponad swym lewym ramieniem, dostrzegając blond główkę nauczycielki Mugoloznawstwa. Posłała jej ciepły, zupełnie niewinny uśmiech, kiedy odstawiała pustą szklaneczkę po Ognistej. Niemalże widziała myśli nauczycielki. Co prawda Filch tylko raz ją przyłapał na harcach, a dokładniej to jego kotka, Pani Norris, wścibskie kocisko. Było to jedyne zwierzę, którego nie trawiła. Było przesiąknięte niechęcią swego właściciela do uczniów, chęcią przyłapania ich i ukarania.
Zarobiła wtedy szlaban, czy też karę w formie polerowania masy starych pucharów. Niewdzięczna robota ze śmierdząca rybami pastą.
Wróciła spojrzeniem do kompanów, wyłapując jednocześnie prowokacyjną nutę w głosie Hootchera. Przewróciła oczyma, opierając łokcie na blacie, a na dłoniach podbródek, patrząc na nich spod przymrużonych nieco powiek.
- Błędnie wnioskujecie, że marnowałabym towar na tą chwilę. Myślę, że lepiej się przyda na zakończenie tej wyprawy. Słyszałam, że podobno ma się odbyć ognisko, słodko - zamruczała, zerkając na Cirila z drapieżnym błyskiem w pociemniałych oczach.
Oczywiście nie potrzebnie było dopatrywać się romantycznej strony tych spojrzeń. Było to zbędne. Wydawała się przy tym rozbawiona, kierując spojrzenie na Harmony.
- Zonk? - zachichotała.
Przydałoby jej się kilka akcesoriów z tego przezabawnego miejsca.
Zarobiła wtedy szlaban, czy też karę w formie polerowania masy starych pucharów. Niewdzięczna robota ze śmierdząca rybami pastą.
Wróciła spojrzeniem do kompanów, wyłapując jednocześnie prowokacyjną nutę w głosie Hootchera. Przewróciła oczyma, opierając łokcie na blacie, a na dłoniach podbródek, patrząc na nich spod przymrużonych nieco powiek.
- Błędnie wnioskujecie, że marnowałabym towar na tą chwilę. Myślę, że lepiej się przyda na zakończenie tej wyprawy. Słyszałam, że podobno ma się odbyć ognisko, słodko - zamruczała, zerkając na Cirila z drapieżnym błyskiem w pociemniałych oczach.
Oczywiście nie potrzebnie było dopatrywać się romantycznej strony tych spojrzeń. Było to zbędne. Wydawała się przy tym rozbawiona, kierując spojrzenie na Harmony.
- Zonk? - zachichotała.
Przydałoby jej się kilka akcesoriów z tego przezabawnego miejsca.
- Lyrae Fletcher
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Wto Mar 24, 2015 5:08 pm
Nauczycielka Mugoloznawstwa całe szczęście była dość zdystansowaną osobą. Z resztą, jej wiele za taki wybryk nie groziło, gdyż nie miała zamiar tutaj zlewać się w trupa, a do tego była pełnoletnia. Bardziej martwiła się o Cirila i Aillę, którzy najwyraźniej nie widzieli nic złego.. Cholera jasna, ona właśnie rozpijała dwójkę młodszych Gryfonów, a oni nie widzieli w tym nic złego!
Przynajmniej z Harmony dało się tutaj dogadać. Zapewne ona też nie czuła presji gigantycznej kary za te wybryki.
Najwyraźniej ona była tu skazana na bycie głosem rozsądku. W każdej grupce wariatów potrzebny jest ktoś taki, czyż nie?
Po jej lewej stronie siedziała Harmony, do której Lyrae najczęściej się zwracała, po prawej dosiadła się Ailla, natomiast Ciril - on siedział dokładnie naprzeciw niej. Na tę chwilę wydawała się najmniej podobna właśnie do niego. Nawet uroda była kompletnie odmienna - ona ze swoimi gładkimi, ciemnymi włosami zupełnie innymi niż jego rozwichrzone na wszystkie strony jasne loczki.
Uniosła brew, kiedy tylko się do niej odezwał.
- Ślizgoni mają to gdzieś, Hootcher. - odpowiedziała niemal od razu po czym łyknęła końcówkę swojej ognistej.
Spojrzała na na pustą szklankę, w której rozszczepione było światło słońca zaglądającego pogodnie zza okna pubu.
- Mam trochę zabawek na oku. Właściwie to zależy mi głównie na eliksirach, ale zapewne wam przyda się mnóstwo innych rzeczy. - mruknęła. Na tę chwilę ognistej im wystarczy, jeśli mieli wychodzić. A wiedziała, że tak będzie, w końcu nie dało się przeoczyć tego błysku w oczach Ailli.
Przynajmniej z Harmony dało się tutaj dogadać. Zapewne ona też nie czuła presji gigantycznej kary za te wybryki.
Najwyraźniej ona była tu skazana na bycie głosem rozsądku. W każdej grupce wariatów potrzebny jest ktoś taki, czyż nie?
Po jej lewej stronie siedziała Harmony, do której Lyrae najczęściej się zwracała, po prawej dosiadła się Ailla, natomiast Ciril - on siedział dokładnie naprzeciw niej. Na tę chwilę wydawała się najmniej podobna właśnie do niego. Nawet uroda była kompletnie odmienna - ona ze swoimi gładkimi, ciemnymi włosami zupełnie innymi niż jego rozwichrzone na wszystkie strony jasne loczki.
Uniosła brew, kiedy tylko się do niej odezwał.
- Ślizgoni mają to gdzieś, Hootcher. - odpowiedziała niemal od razu po czym łyknęła końcówkę swojej ognistej.
Spojrzała na na pustą szklankę, w której rozszczepione było światło słońca zaglądającego pogodnie zza okna pubu.
- Mam trochę zabawek na oku. Właściwie to zależy mi głównie na eliksirach, ale zapewne wam przyda się mnóstwo innych rzeczy. - mruknęła. Na tę chwilę ognistej im wystarczy, jeśli mieli wychodzić. A wiedziała, że tak będzie, w końcu nie dało się przeoczyć tego błysku w oczach Ailli.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach