- Ciril Hootcher
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Sro Mar 25, 2015 3:49 pm
Gdy wieczór miał nabrać szybszego tępa, dziewczyny postanowiły, że nie pójdą na całość i zostaną wstrzemięźliwe. Przyjechały tu żeby się bawić, a jak na razie kończą na jednej szklance trunku, który nawet nie pokomplikował spraw w ich głowach. Wybrał chyba niewłaściwe towarzystwo. Szkoda, zaczynało mu się już podobać, myślał, że w końcu znalazł towarzyszów skorych popuścić sterom fantazji. Kolejny zawód w jego karierze. Następne rozczarowanie dołączyło do poprzednich. Czy była jeszcze nadzieja?
Spojrzał kątem oka na Aillę, która wyglądała, jakby miała ochotę zaraz rzucić się na jego szyję i zacząć spijać bordowy trunek prosto z jego tętnicy. Nie wiedział, czy mu się to podobało, w dalszym ciągu się nad tym zastanawiał. Czy to możliwe, że poszukiwał innego rodzaju pożądania? No cóż, miał już swoje lata, takie rzeczy idą z naturalnym biegiem. W każdym bądź razie, poszukiwał odpowiedzi na nurtujące go pytanie, ale w dalszym ciągu szedł za duchem przygody nie zważając na konsekwencje.
I właśnie z tego powodu z niedowierzaniem słuchał dziewczyn. Chciały się wybrać do Zonka, co oznaczało, że będzie mógł kupić sobie jakieś fajne eliksiry. Z chęcią wybrałby coś psychoaktywnego i wybrałby się na jakąś wycieczkę krajoznawczą. Samemu zawsze dobrze spędzał czas, a po zażyciu jakiegoś dodatku, z pewnością bawiłby się jeszcze lepiej.
- Bardzo dobrze. Może to oznacza, że obyczaje w końcu ulegają zmianom.- uśmiechnął się do Lyrae. W sumie chyba powoli zaczynał tracić jakiekolwiek opory względem niej. Może rzeczywiście była w porządku. Zapewne nie było tak, jak mówiła, ale czy to ma dla niego jakieś znaczenie? To nie on dostanie po tyłku, tylko ona, więc mógł rozkoszować się ulatującą chwilą i poobserwować zachowanie tych bardziej sprytnych i statycznych uczniów.
- Z chęcią się tam z wami zabiorę. Nie mam niczego upatrzonego, ale może coś mi się tam uda znaleźć...- powiedział i na zakończenie przygryzł wargę, zatrzymując wzrok na nauczycielce Mugoloznawstwa.
Spojrzał kątem oka na Aillę, która wyglądała, jakby miała ochotę zaraz rzucić się na jego szyję i zacząć spijać bordowy trunek prosto z jego tętnicy. Nie wiedział, czy mu się to podobało, w dalszym ciągu się nad tym zastanawiał. Czy to możliwe, że poszukiwał innego rodzaju pożądania? No cóż, miał już swoje lata, takie rzeczy idą z naturalnym biegiem. W każdym bądź razie, poszukiwał odpowiedzi na nurtujące go pytanie, ale w dalszym ciągu szedł za duchem przygody nie zważając na konsekwencje.
I właśnie z tego powodu z niedowierzaniem słuchał dziewczyn. Chciały się wybrać do Zonka, co oznaczało, że będzie mógł kupić sobie jakieś fajne eliksiry. Z chęcią wybrałby coś psychoaktywnego i wybrałby się na jakąś wycieczkę krajoznawczą. Samemu zawsze dobrze spędzał czas, a po zażyciu jakiegoś dodatku, z pewnością bawiłby się jeszcze lepiej.
- Bardzo dobrze. Może to oznacza, że obyczaje w końcu ulegają zmianom.- uśmiechnął się do Lyrae. W sumie chyba powoli zaczynał tracić jakiekolwiek opory względem niej. Może rzeczywiście była w porządku. Zapewne nie było tak, jak mówiła, ale czy to ma dla niego jakieś znaczenie? To nie on dostanie po tyłku, tylko ona, więc mógł rozkoszować się ulatującą chwilą i poobserwować zachowanie tych bardziej sprytnych i statycznych uczniów.
- Z chęcią się tam z wami zabiorę. Nie mam niczego upatrzonego, ale może coś mi się tam uda znaleźć...- powiedział i na zakończenie przygryzł wargę, zatrzymując wzrok na nauczycielce Mugoloznawstwa.
- Aart Sivan
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Sro Mar 25, 2015 4:06 pm
Wieczór zbliżał się krokami olbrzyma, gdy po chwili oswojenia się z otoczeniem, wyruszył w stronę, gdzie cała świta przybyła z Hogwartu postanowiła, że rozpocznie swoje harce. Pub „Pod trzema miotłami”. Nazwa brzmiała pozywtynie, co wzbudziło w nim nowe pokłady ciekawości i zadowolenia. Pewnie wszyscy już się dobrze bawili. Szkoda, że miał w zwyczaju spóźniać się nawet na zaplanowane przez siebie wydarzenia. Dlaczego to zawsze brakowało mu czasu? Bo leniuchował póki mógł, a potem robił wszystko na łeb na szyję. Czasami wydaje mu się, że wiedzie niezwykle szybki żywot. Między wolnymi chwilami spędzonymi na czytaniu i leżeniu w łóżku, biegał po korytarzach szkoły, bo musiał. Musiał, żeby nie mieć problemów u wykładowców, którzy to nie byli za bardzo wyrozumiali względem spóźnialskich. Całe szczęście, że tutaj nie było wyznaczonej konkretnej pory. Każdy mógł przybyć kiedy tylko chciał. I bardzo pozytywnie!
Przemierzał ścieżkę ze swojego hoteliku do karczmy mijając wiele ciekawych widoków. Spoglądał na ludzi, którzy wiodą zwyczajny żywot. Czarują kiedy chcą, nie muszą się z tym kryć. To była dla nich normalność. Lubił to. Czuł się wyjątkowy mogąc doznać tego wszystkiego, nawet, gdyby nikt w świecie, z którego pochodzi, mu w to nie wierzył. Ważne, że to było w jego głowie. Miał to dla siebie, a inni niech się wypchają. Lubił swoje życie, postrzegał je w zupełnie inny sposób.
Otworzył drzwi i zobaczył, grupę rozmawiających między sobą osób. W końcu będzie mógł poznać ludzi, których ogląda od wielu lat na korytarzach Hogwartu. Ze zdziwieniem przyjrzał się Gryfonom, którzy osaczyli biedną Ślizgonkę. Ciekawe co takiego im zrobiła, że postanowili ją tak ukarać? Miejmy nadzieję, że jest to widok ludzi integrujących się ze sobą, a nie przysparzających sobie kłopotów. W końcu jego oczu ujrzały także cierpkiego w swoim obyciu, profesora Liadona i dziewczynę, która tak ochoczo negocjowała z nim o chwilę wolnego czasu bez nadzoru. Czyżby w dalszym ciągu próbowała dopiąć swojego? Zapewne. Znał temperament Puchonów, oni nie odpuszczają za szybko. W końcu dojrzał także samotnie siedzącą nauczycielkę mugoloznawstwa. Doglądała wszystkich z cierpliwością, jakiej dawno nie było mu dane oglądać. Nie widział powodu, dla którego miałby się do niej nie dosiąść.
Podszedł do ławy, przy której siedziała pani profesor. Położył rękę na blacie i uśmiechnął się najszczerzej jak umiał.
[/b]- Mogę się dosiąść?[/b]- zapytał z nutką niepewności w głosie.
Przemierzał ścieżkę ze swojego hoteliku do karczmy mijając wiele ciekawych widoków. Spoglądał na ludzi, którzy wiodą zwyczajny żywot. Czarują kiedy chcą, nie muszą się z tym kryć. To była dla nich normalność. Lubił to. Czuł się wyjątkowy mogąc doznać tego wszystkiego, nawet, gdyby nikt w świecie, z którego pochodzi, mu w to nie wierzył. Ważne, że to było w jego głowie. Miał to dla siebie, a inni niech się wypchają. Lubił swoje życie, postrzegał je w zupełnie inny sposób.
Otworzył drzwi i zobaczył, grupę rozmawiających między sobą osób. W końcu będzie mógł poznać ludzi, których ogląda od wielu lat na korytarzach Hogwartu. Ze zdziwieniem przyjrzał się Gryfonom, którzy osaczyli biedną Ślizgonkę. Ciekawe co takiego im zrobiła, że postanowili ją tak ukarać? Miejmy nadzieję, że jest to widok ludzi integrujących się ze sobą, a nie przysparzających sobie kłopotów. W końcu jego oczu ujrzały także cierpkiego w swoim obyciu, profesora Liadona i dziewczynę, która tak ochoczo negocjowała z nim o chwilę wolnego czasu bez nadzoru. Czyżby w dalszym ciągu próbowała dopiąć swojego? Zapewne. Znał temperament Puchonów, oni nie odpuszczają za szybko. W końcu dojrzał także samotnie siedzącą nauczycielkę mugoloznawstwa. Doglądała wszystkich z cierpliwością, jakiej dawno nie było mu dane oglądać. Nie widział powodu, dla którego miałby się do niej nie dosiąść.
Podszedł do ławy, przy której siedziała pani profesor. Położył rękę na blacie i uśmiechnął się najszczerzej jak umiał.
[/b]- Mogę się dosiąść?[/b]- zapytał z nutką niepewności w głosie.
- Nathalie Deneuve
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Sro Mar 25, 2015 11:01 pm
Niespodziewany dreszcz przeszedł po ciele blondynki, kumulując się głównie w jaj piersi. Lekko wyczuwalny, choć długotrwały. Nie był to dreszcz niepokoju, czy dreszczyk wynikiem zimna. Nic z tych rzeczy. Przyczyną takiego stanu była magia. Niezwykle silna magiczna aura dotarła do dziewczyny i dała o sobie znać. Może to dziwne, ale osoby niemagiczne, jak charłaki, potrafią wychwycić moc magiczną innych osób. A gdy ów moc jest niespotykanie silna, to dreszcz nie powinien nikogo zdziwić. Ucisk klatki piersiowej po chwili ustąpił, a magiczna aura zaniknęła. Nathalie nagle rozejrzała się po sali, choć nadaremnie. W tej chwili w jej sercu była pustka. Nic specjalnego nie dostrzegła, a tym bardziej nie odczuła. Przy stolikach widziała jedynie uczniów szalejących i rozmawiających ze sobą. Było również kilku dorosłych czarodziei, lecz bez większego wyczuwalnego magicznego szału. Dziwna sprawa. Naprawdę dziwna sprawa...
Nim jednak dziewczyna ponownie rozpłynęła się w swych myślach do jej stolika podszedł interesujący młodzieniec. Oczywiście uczeń, lecz nie był to jej osobisty wychowanek. Mugoloznastwo nie wszystkich interesowało, a blondynka nie miała nikomu tego za złe. W Hogwarcie jest masa innych, bardziej ambitnych przedmiotów, to zrozumiałe. Nathalie oparła się wygodnie o krzesło i odrzekła:
- No jasne... Zapraszam – w jej głosie było słychać nutkę chrupkości. Taka niewielka chrypka, lecz na szczęście nic poważnego. To nie był przejaw choroby, lecz zwyczajna dolegliwość wykładowców. Po wielu godzinach przemawiania, czasem dopada ich taka mała przypadłość.
Nauczycielka spojrzała na swoją pustą filiżankę i zdała sobie sprawę, że czas na koleje zamówienie. Dobrze się składało, bo młodzieniec również niczego aktualnie nie posiadał, więc mogli wspólnie o coś poprosić.
- Czego się ze mną napijesz, przystojniaku? - odparła zaczepnie, a na jej twarzy zawitał uśmiech. Wiele z jej słów nie trzeba było brać na poważnie, gdyż Nathalie we krwi miała nadmierny optymizm oraz humor. - Ja z chęciom napiłabym się czegoś mocniejszego... ale niestety dziś nie mogę. Ach te obowiązki. Rzucę się więc na gorącą czekoladę, albo na herbatkę. A ty na co masz ochotę?
Nim jednak dziewczyna ponownie rozpłynęła się w swych myślach do jej stolika podszedł interesujący młodzieniec. Oczywiście uczeń, lecz nie był to jej osobisty wychowanek. Mugoloznastwo nie wszystkich interesowało, a blondynka nie miała nikomu tego za złe. W Hogwarcie jest masa innych, bardziej ambitnych przedmiotów, to zrozumiałe. Nathalie oparła się wygodnie o krzesło i odrzekła:
- No jasne... Zapraszam – w jej głosie było słychać nutkę chrupkości. Taka niewielka chrypka, lecz na szczęście nic poważnego. To nie był przejaw choroby, lecz zwyczajna dolegliwość wykładowców. Po wielu godzinach przemawiania, czasem dopada ich taka mała przypadłość.
Nauczycielka spojrzała na swoją pustą filiżankę i zdała sobie sprawę, że czas na koleje zamówienie. Dobrze się składało, bo młodzieniec również niczego aktualnie nie posiadał, więc mogli wspólnie o coś poprosić.
- Czego się ze mną napijesz, przystojniaku? - odparła zaczepnie, a na jej twarzy zawitał uśmiech. Wiele z jej słów nie trzeba było brać na poważnie, gdyż Nathalie we krwi miała nadmierny optymizm oraz humor. - Ja z chęciom napiłabym się czegoś mocniejszego... ale niestety dziś nie mogę. Ach te obowiązki. Rzucę się więc na gorącą czekoladę, albo na herbatkę. A ty na co masz ochotę?
- Percival Flint
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Nie Mar 29, 2015 9:43 am
Na uliczce było słychać ponowny huk, trzask, a zaraz po tym tenty kopyt uderzanych o ziemię. Ktoś cwałował. Gdyby to była inna powieść, ktoś pomyślałby, że to Dziki Gon i jego upiorna galopada, która opuściła niebo, by porwać ludzi. Było słychać tylko pokrzykiwanie, cmoknięcie i krótkie "Pryy!" kilka niewybrednych przekleństw, a następnie dzikie rżenie konia. Hetman najwyraźniej nie lubił teleportacji, był oszołomiony, zdezorientowany i przestraszony. Jeździec poklepał go po łopatce chcąc uspokoić. Dopiero po chwili dał się zmusić do lekkiego, sprężystego kłusa. Percival zatrzymał go przed oberżą, jak poprzednio przytroczył do słupa, zsiadł, wyjął laskę. Wszedł do izby wzrokiem szukając karczmarza, a kiedy go znalazł od raz energicznie podszedł do niego. Wciąż wrzała w nim złość.
-Odkulbaczcie Panie konia, dajcie mu wody i jedzenia. Mi zaś sera, pytlowanego chleba i wina, aby migiem!-starał się zachować spokój i dziarski ton w głosie, lecz nadal był zły. Usiadł sobie najbliżej okna jak tylko mógł. Nie chciał nikomu wchodzić w paradę. W przeciwieństwie do świńskiego łba tu było tłoczno. Widział znaną mu osobę, nie chciał jej jednak przeszkadzać, skłonił się tylko w jej stronę. Reszta była w barwach typowych dla domu w Hogwarcie. Zaraza, wycieczka, ucieczka, ekspedycja czy co? Przeklął w myślach i usiadł. Nie czekał długo na jedzenie i wino. Od razu jął łamać kawałki sera i popijać winem, dopychać się chlebem. Skromnie. Pomyślał. Cholernie skromnie, patrzył na swoje jedzenie. Aż dziw go brał, że nie zamówił żadnego mięsa na swoją wieczerzę, śniadanie, czy jaka pora tam panowała. Nawet nie zwrócił na to uwagi.
-Odkulbaczcie Panie konia, dajcie mu wody i jedzenia. Mi zaś sera, pytlowanego chleba i wina, aby migiem!-starał się zachować spokój i dziarski ton w głosie, lecz nadal był zły. Usiadł sobie najbliżej okna jak tylko mógł. Nie chciał nikomu wchodzić w paradę. W przeciwieństwie do świńskiego łba tu było tłoczno. Widział znaną mu osobę, nie chciał jej jednak przeszkadzać, skłonił się tylko w jej stronę. Reszta była w barwach typowych dla domu w Hogwarcie. Zaraza, wycieczka, ucieczka, ekspedycja czy co? Przeklął w myślach i usiadł. Nie czekał długo na jedzenie i wino. Od razu jął łamać kawałki sera i popijać winem, dopychać się chlebem. Skromnie. Pomyślał. Cholernie skromnie, patrzył na swoje jedzenie. Aż dziw go brał, że nie zamówił żadnego mięsa na swoją wieczerzę, śniadanie, czy jaka pora tam panowała. Nawet nie zwrócił na to uwagi.
- Kai Iriye
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Nie Mar 29, 2015 4:12 pm
Jak zwykle przy wyjściu do Hogsmeade był koszmarny tłok. Dałoby się go znieść, tak samo jak komentarze i zachowanie Ślizgonów, gdyby nie ta paskudna gęba Filcha. Jak ja nie znoszę tego dziada. A ten jego kot? Masakra. Zważywszy na transport do Hogsmeade pojechaliśmy grupką. Jakże uroczo. W moim powozie musiało się znaleźć kilku Ślizgonów i Gryfonów. Mieszanka wybuchowa normalnie. Chociaż się nie pozabijali, ale niewiele brakowało. Ten powóz już nigdy nie będzie taki sam... Z ulgą powitałem przyjazd do wioski i wyrwałem z wozu jak głupi. Ulubione miejsce w Hogsmeade (poza oczywiście sklepem Zonka) to pub. Alkohol, który sprzedadzą każdemu powyżej V roku i ta cudowna atmosfera, z dala od Ślizgonów. Zamówił sobie na start kremowe piwo i usiadł gdzieś przy stoliku. Jak na razie nie widział żadnych swoich znajomych, ale to nic, pewnie niedługo ktoś się przypląta.
- Meredith Evans
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Wto Mar 31, 2015 12:46 am
Nie wiedziała co ją podkusiło na ten wyjazd. Nuda? Brak zajęć? Strach przed pozostaniem w wielkiej, pustej szkole prawie bez nadzoru, gdzie każdy mógłby się jej doczepić w ciemnym zakątku holu i nie miałaby gdzie uciec? Tak czy inaczej, pierwszy raz wybrała się do Hogsmade. Nie żeby wcześniej nie było okazji, skądże! Ale wolała spędzać czas wolny na nauce i pracy nad własnymi miksturami, niż ciągać się po wiochach z bandą szczyli. "Nie dziwne, że nie mam przyjaciół..." Przyszło jej na myśl i z rezygnacją ruszyła do pierwszego lepszego pubu. Zajęła jedyne wolne w tej chwili miejsce, nie przyglądając się ludziom obok których siadała. Starała się sprawiać wrażenie wyluzowanej i opanowanej, ale serce kołatało jej jak szalone, a dłonie zrobiły się mokre od potu. Schowała je w kieszenie szaty i wymacała lewą ręką eliksir Dobrego Powodzenia, który uwarzyła jeszcze przed wyjazdem. "To nie Felix, ale w najgorszym wypadku powinien wystarczyć bym jakoś przeżyła tę wycieczkę." Pocieszona, odetchnęła z ulgą i pozwoliła sobie na zerknięcie w menu, jednak szybko je odłożyła. Zbyt dobrze znała samą siebie by wierzyć, że odważy się coś zamówić. Opuściła głowę, a spięte niedbale włosy przysłoniły jej twarz. "Co ja tu robię? Kiedy wracamy?" W drugiej, wolnej od mikstury kieszeni poczuła różdżkę, a świat wokół niej jakby przysłoniła mgła. "To nie miejsce dla mnie. Tylko przeszkadzam im w zabawie. Wcale mnie tu nie chcą. Nikt mnie nie chce..." Te słowa bębniły w jej głowie i wgryzały się w jej duszę, pomimo iż Meredith mogłaby przysiąc, że wcale nie należą do niej. Zacisnęła mocniej dłoń na polerowanym drewnie i zamknęła oczy. Takie ataki paniki były dla niej codziennością, a przynajmniej od rozpoczęcia nauki w Hogwarcie, i potrafiła radzić sobie z nimi na tyle by dla postronnych wyglądać najwyżej na zmęczoną, lub zwyczajnie zamyśloną.
- Nathalie Deneuve
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Wto Mar 31, 2015 9:51 am
Młodzieniec który się do niej przysiadł był niezwykle cichutki. Trudno powiedzieć dlaczego. Na pewno nie obawiał się nauczycielki, bo w takim wypadku nawet by się do niej nie zbliżył. Być może sama blondynka nieco onieśmieliła chłopaka swoim bezpośrednim zachowaniem. Zwróciła się do Aarta tak, jakby znali się już od kilku lat, a w rzeczywistości nastolatek nawet nie był jej uczniem. I jeszcze ta różnica wieku. Krukon był od Nathalie młodszy prawie dziesięć lat. To taka sztuczna bariera, która w jakimś stopni mogła dzielić rozmówców...
A może nie to było powodem jego milczenia. Może po prosty chłopak preferował wypoczynek w ciszy i spokoju. I po za wymianą uśmiechów nie miał zamiaru wciągnąć się w rozmowę. Tylko on i jego myśli. Oczywiście to tylko spekulacje, bo nie sposób było zajrzeć w umysł ów przystojniaka i sprawdzić jego prawdziwą naturę.
Drzwi od gospody zaskrzypiały leciutko, a przez próg przemkną znajomy jej mężczyzna. Nie kto inny, a sam Percival Flint. Blondynka zdziwiła się leciutko na jego widok, a ów zdziwienie było uzasadnione. O ile dobrze pamiętała mężczyzna był w podróży. Przybył do Hogsmeade i niebawem miał ruszyć w dalszą drogę. Mimo wszystko, po upływie kilku dni on nadal tkwił w magicznej wiosce. Coś musiało więc go zatrzymać. Tylko co? Dziewczyna przypatrywała się Percivalowi ukradkiem, a gdy ich wzrok odnalazł się w końcu, uśmiechnęła się leciutko i odwzajemniła delikatny ukłon, który i on jej posłał. Grzeczność przede wszystkim. W dodatku blondynka dowiedziała się w końcu kim mężczyzna jest naprawdę. Uprzednio jego miano było dla niej niezwykłą zagadką, teraz już wiedziała że był Szefem Biura Aurorów. Szefem o dość specyficznych poglądach. Zupełnie innych niżeli można było się spodziewać. By nie powiedzieć kontrowersyjnych.
Wzrok blondynki pomknął również w kierunku profesora Liadona. Była ciekawa jak jemu przebiega opieka nad uczniami. Nauczyciel wyglądał na trochę nieobecnego i pogrążonego w zadumie. Najwidoczniej panna Alice dała mu ciężki orzech do zgryzienia. Zbyt ciężki...
Po chwili do jej stolika podeszła madame Rosmerta. Jak zwykle uśmiechnięta i pełna energii.
- Poproszę jeszcze filiżankę zielonej herbaty - odparła w pośpiechu blondynka i spojrzała na Aarta. Ciekawe czy chłopak zdecydował się już na zamówienie? Czy w ogóle miał na coś ochotę?
A może nie to było powodem jego milczenia. Może po prosty chłopak preferował wypoczynek w ciszy i spokoju. I po za wymianą uśmiechów nie miał zamiaru wciągnąć się w rozmowę. Tylko on i jego myśli. Oczywiście to tylko spekulacje, bo nie sposób było zajrzeć w umysł ów przystojniaka i sprawdzić jego prawdziwą naturę.
Drzwi od gospody zaskrzypiały leciutko, a przez próg przemkną znajomy jej mężczyzna. Nie kto inny, a sam Percival Flint. Blondynka zdziwiła się leciutko na jego widok, a ów zdziwienie było uzasadnione. O ile dobrze pamiętała mężczyzna był w podróży. Przybył do Hogsmeade i niebawem miał ruszyć w dalszą drogę. Mimo wszystko, po upływie kilku dni on nadal tkwił w magicznej wiosce. Coś musiało więc go zatrzymać. Tylko co? Dziewczyna przypatrywała się Percivalowi ukradkiem, a gdy ich wzrok odnalazł się w końcu, uśmiechnęła się leciutko i odwzajemniła delikatny ukłon, który i on jej posłał. Grzeczność przede wszystkim. W dodatku blondynka dowiedziała się w końcu kim mężczyzna jest naprawdę. Uprzednio jego miano było dla niej niezwykłą zagadką, teraz już wiedziała że był Szefem Biura Aurorów. Szefem o dość specyficznych poglądach. Zupełnie innych niżeli można było się spodziewać. By nie powiedzieć kontrowersyjnych.
Wzrok blondynki pomknął również w kierunku profesora Liadona. Była ciekawa jak jemu przebiega opieka nad uczniami. Nauczyciel wyglądał na trochę nieobecnego i pogrążonego w zadumie. Najwidoczniej panna Alice dała mu ciężki orzech do zgryzienia. Zbyt ciężki...
Po chwili do jej stolika podeszła madame Rosmerta. Jak zwykle uśmiechnięta i pełna energii.
- Poproszę jeszcze filiżankę zielonej herbaty - odparła w pośpiechu blondynka i spojrzała na Aarta. Ciekawe czy chłopak zdecydował się już na zamówienie? Czy w ogóle miał na coś ochotę?
- Liadon Ichimaru
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Wto Mar 31, 2015 4:34 pm
A może powinien ją odesłać. Odepchnąć dla jej własnego bezpieczeństwa. Paradoks jednak polegał na tym, że mimo tego iż jest jedną z najniebezpieczniejszych istot znanych w świecie czarodziejów to Ci, których trzymał na dystans odchodzili szybciej niż Ci blisko niego.
-Czynniki czysto wrodzone... Mówiąc szczerze nie wiem co masz na myśli.- Odpowiedział nieco wzruszając ramionami.- Transmutacja jest na tyle kompleksowa, że najtrafniej odpowiedzieć; tak. Jednak stopień takich zawirowań byłby prawdopodobnie tak nieznaczny, że nie miałby faktycznego wpływu na transmutację. Pamiętaj, że to kim jesteśmy determinują nasze czyny nie to co nam dano w dniu narodzin. Pośród ludzi znajdziesz najgorsze potwory, a pośród potworów...- Uśmiechnął się powstrzymując parsknięcie śmiechem.- Cóż tutaj radzę poradzić się Hagrida.
Otarł łzę, która zakręciła mu się w oku z rozbawienia. O tak, Hagrid należał do tych osób, które naginały takie zasady. Zresztą nie on jeden. Dumbledore wyraził zgodę na coś czego ministerstwo nigdy by nie pochwaliło. Wilkołak w szkole. Przymknął oczy pocierając skronia lewą ręką schowaną pod materiałem cienkiej rękawiczki. Źle się czuł w tłumie. Takie miejsca jak ten pub były kwintesencją tego czego unikał. No i dodajmy jeszcze nowego gościa. Szef Aurorów! Lepiej już być nie mogło. Miał kilka napiętych spraw z ministerstwem, ale od lat nikt go nie niepokoił. Wilkołaki stały się mniejszym złem w tej gigantycznej partii szachów między światłem a ciemnością. Tak więc miał nadzieję, że to tylko przypadek i ważniak nawet nie będzie znał jego imienia.
-Muszę jednak przyznać, że to jednak dziwne. Czas wolny a ze wszystkich zebranych osób to Ty, zagadujesz mnie na tematy lekcyjne. To dość podręcznikowy chwyt z księgi młodych zbójców.
Zwrócił się do Alice skupiając na niej wzrok. Zaczynało mu szumieć w uszach od uczniowskiego gwaru.
-Czynniki czysto wrodzone... Mówiąc szczerze nie wiem co masz na myśli.- Odpowiedział nieco wzruszając ramionami.- Transmutacja jest na tyle kompleksowa, że najtrafniej odpowiedzieć; tak. Jednak stopień takich zawirowań byłby prawdopodobnie tak nieznaczny, że nie miałby faktycznego wpływu na transmutację. Pamiętaj, że to kim jesteśmy determinują nasze czyny nie to co nam dano w dniu narodzin. Pośród ludzi znajdziesz najgorsze potwory, a pośród potworów...- Uśmiechnął się powstrzymując parsknięcie śmiechem.- Cóż tutaj radzę poradzić się Hagrida.
Otarł łzę, która zakręciła mu się w oku z rozbawienia. O tak, Hagrid należał do tych osób, które naginały takie zasady. Zresztą nie on jeden. Dumbledore wyraził zgodę na coś czego ministerstwo nigdy by nie pochwaliło. Wilkołak w szkole. Przymknął oczy pocierając skronia lewą ręką schowaną pod materiałem cienkiej rękawiczki. Źle się czuł w tłumie. Takie miejsca jak ten pub były kwintesencją tego czego unikał. No i dodajmy jeszcze nowego gościa. Szef Aurorów! Lepiej już być nie mogło. Miał kilka napiętych spraw z ministerstwem, ale od lat nikt go nie niepokoił. Wilkołaki stały się mniejszym złem w tej gigantycznej partii szachów między światłem a ciemnością. Tak więc miał nadzieję, że to tylko przypadek i ważniak nawet nie będzie znał jego imienia.
-Muszę jednak przyznać, że to jednak dziwne. Czas wolny a ze wszystkich zebranych osób to Ty, zagadujesz mnie na tematy lekcyjne. To dość podręcznikowy chwyt z księgi młodych zbójców.
Zwrócił się do Alice skupiając na niej wzrok. Zaczynało mu szumieć w uszach od uczniowskiego gwaru.
- Lyrae Fletcher
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Wto Mar 31, 2015 5:20 pm
/Przeciąga się, więc ruszam, uwzględniam wszystkich w tym odpisie.
Grupka złożona z trojga Gryfonów oraz niej, planowała ten wypad wystarczająco długo. Nalezało w końcu odstawić szklaneczki na bok, w końcu można do nich wrócić w każdej chwili, a przezorni nauczyciele nie wypuszczą ich stąd po zmroku. Także wyprawa do sklepu z ciekawymi, magicznymi przedmiotami stała się sprawą nadrzędną.
Zabawne było to, że mimo iż zawsze potrzebowała do rozpoczęcia przygody jakiejś zapalnej iskry w postaci pchnięcia do przodu lub zwykłego poparcia, kiedy czuła się pewnie zazwyczaj brnęła w to jako pierwsza. Grupa ucichła, więc należało wziąć się w garść i w końcu złożyć prośbę.
Pani Nathalie wyglądała na o wiele bardziej zdystansowaną od profesora Liadona, więc to ona została wzięta na pierwszy ogień. Wprawdzie rozmawiała teraz z jakimś chłopakiem, ale on też mógł podłapać temat i zabrać się z nimi. Skorzysta na pewno. Do tego w Pubie robiło się tłoczno. Każdemu z nich przyda się chwila ochłody.
W obstawie trojga Gryfonów - Harmony, Ailli oraz Cirila, podeszła do pani profesor mugoloznawstwa i uśmiechnęła się urokliwie. Niczym wąż w komicznej masce.
Jak dobrze, że chodziła na mugoloznawstwo. Przydawało się jednak.
- Pani Deneuve, pomyśleliśmy, że moglibyśmy wybrać się na chwilę do sklepu Zonka, tu obok. Udzieli nam pani pozwolenia lub może pójdzie z nami?
Jakoś nie miała oporów przed tym, aby kupować coś w obecności nauczycielki. Ona była naprawdę w porządku.
Grupka złożona z trojga Gryfonów oraz niej, planowała ten wypad wystarczająco długo. Nalezało w końcu odstawić szklaneczki na bok, w końcu można do nich wrócić w każdej chwili, a przezorni nauczyciele nie wypuszczą ich stąd po zmroku. Także wyprawa do sklepu z ciekawymi, magicznymi przedmiotami stała się sprawą nadrzędną.
Zabawne było to, że mimo iż zawsze potrzebowała do rozpoczęcia przygody jakiejś zapalnej iskry w postaci pchnięcia do przodu lub zwykłego poparcia, kiedy czuła się pewnie zazwyczaj brnęła w to jako pierwsza. Grupa ucichła, więc należało wziąć się w garść i w końcu złożyć prośbę.
Pani Nathalie wyglądała na o wiele bardziej zdystansowaną od profesora Liadona, więc to ona została wzięta na pierwszy ogień. Wprawdzie rozmawiała teraz z jakimś chłopakiem, ale on też mógł podłapać temat i zabrać się z nimi. Skorzysta na pewno. Do tego w Pubie robiło się tłoczno. Każdemu z nich przyda się chwila ochłody.
W obstawie trojga Gryfonów - Harmony, Ailli oraz Cirila, podeszła do pani profesor mugoloznawstwa i uśmiechnęła się urokliwie. Niczym wąż w komicznej masce.
Jak dobrze, że chodziła na mugoloznawstwo. Przydawało się jednak.
- Pani Deneuve, pomyśleliśmy, że moglibyśmy wybrać się na chwilę do sklepu Zonka, tu obok. Udzieli nam pani pozwolenia lub może pójdzie z nami?
Jakoś nie miała oporów przed tym, aby kupować coś w obecności nauczycielki. Ona była naprawdę w porządku.
- Meredith Evans
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Wto Mar 31, 2015 8:22 pm
Nie przechodziło... Jakimś cudem z każdą upływającą w tym miejscu chwilą czuła się tylko gorzej, pomimo iż zazwyczaj panujący nad nią strach przechodził dość szybko w otępienie i pozwalał Meredith powoli dojść do siebie. "Nic nie rozumiem. Nie wytrzymam..." Zerwała się od stolika, mechanicznie wyciągając przy tym ręce z kieszeni by zachować równowagę. W prawej dłoni dalej ściskała mocno różdżkę, jednak zdawała się tego nie zauważać i jasnym było, że nie zamierza jej używać. Nie rozglądając się, ruszyła jak burza w stronę wyjścia, potrącając stojące jej na drodze osoby. Nim ktokolwiek zdążył zorientować się, że cokolwiek się stało, Meredith już nie było. Zresztą w takim tłumie trudno było zauważyć drobną uczennicę milcząco opuszczającą lokal. W końcu nie zrobiła z tego widowiska, nie pytała też o zgodę, po postu wyszła w pośpiechu, nie odrywając bawiących się ludzi od ich zajęć czy rozmów.
[zt]
Wszyscy wchodzili i wychodzili, tłok był zrozumiały, wszak dzień sobotni, popołudnie, gdzie większość czarodziei wróciło z pracy - dla panny Meredith przemknięcie więc w tłumie obok jednego aurora okazało się bezproblemowe... Czy potem zaś nie dostanie nagany za nie poinformowanie nauczyciela? To się jeszcze okaże.
[zt]
Wszyscy wchodzili i wychodzili, tłok był zrozumiały, wszak dzień sobotni, popołudnie, gdzie większość czarodziei wróciło z pracy - dla panny Meredith przemknięcie więc w tłumie obok jednego aurora okazało się bezproblemowe... Czy potem zaś nie dostanie nagany za nie poinformowanie nauczyciela? To się jeszcze okaże.
- Nathalie Deneuve
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Wto Mar 31, 2015 9:01 pm
Nie minęło wiele czasu, a madame Rosmerta powróciła do ich powiększonego stolika z filiżanką zielonej herbaty. Zabrała pustą filiżankę po kawie i ponownie pomknęła w kierunku baru. Blondynka zamknęła oczy, zbliżyła się delikatnie do naczynka i pociągnęła leciutko nosem. Aromat zielonej herbaty nie był zbyt mocny, mimo wszystko dość przyjemny. O ile ktoś lubił zapach wędzonego siana. Takie przynajmniej nauczycielka miała skojarzenie z aromatem ów zielonego wywaru...
Kiedy ponownie otworzyła oczy, dziewczyna lekko się zdziwiła. Stała bowiem przed nią niewielka grupka uczniów z Lyrae na czele. Grupka łobuzów, którą przez jakiś czas dyskretnie obserwowała. Nathalie spodziewała się że niektórzy uczniowie zapragną większych wrażeń, niż szklaneczka czegoś mocniejszego. A pojawienie się tej akurat czwórki, niebyło żadnym zaskoczeniem. Jeżeli ktoś coś kombinował, to tylko Lyrae, Allia, Harmony oraz Ciril.
- Nie ma problemu, ale samych was nie mogę puścić. Dajcie mi więc z piętnaście minut na dopicie herbatki, uregulowanie rachunków i szepnięcie kilku słów profesorowi Liadonowi, dobrze?... - urwała na chwilkę rozglądając się po sali, po czym szybko dodała - a wy w tym czasie puśćcie plotkę od stolika do stolika, może ktoś się zdecyduje i jeszcze do nas dołączy.
Zieloną herbatkę mogła sobie darować. Kilka łuczków, to maks na co mogła sobie pozwolić. Mimo tego nie narzekała. Była tu zresztą dla uczniów, więc herbatką uraczy się po powrocie do szkoły. Tym samym wstała od stolika i podeszła do miejsca gdzie dyżurował Liadon.
- Zorganizowałam malutką grupkę uczniów do opuszczenia Trzech Mioteł i udania się do sklepu Zonka. Będziemy więc tuż obok. Resztę łobuzów zostawiam tobie na dosłownie godzinkę. Po tym czasie ruszymy na ognisko i mam nadzieję że do nas dołączycie... Trzymaj się.
Blondynka puściła do nauczyciela zaczepne oczko, po czym ruszyła wprost do baru. Musiała bowiem pozbyć się kilkunastu swoich galeonów za wszystkie zamówienia jakie do tej pory złożono. Mało tego, zostawiła u madame Rosmerty jeszcze pewną część pieniędzy na wszelki wypadek, gdyby przez tą godzinę napłynęły inne zamówienia uczniów.
Po upływie piętnastu minut Nathalie razem z niewielką grupką opuściły gospodę „Pod Trzema Miotłami” i udali się do sklepu z dość niepokojącym asortymentem.
/zt. dla mnie i uczniów, którzy zdecydowali się udać grupką do sklepu Zonka. Oczywiście możenie napisać tu malutkie zakończenie, by było jasne kto zdecydował się na ów przeniesienie. A tak po za tym, to możecie przetransportować się do nowej lokacji i zaszaleć <3
Kiedy ponownie otworzyła oczy, dziewczyna lekko się zdziwiła. Stała bowiem przed nią niewielka grupka uczniów z Lyrae na czele. Grupka łobuzów, którą przez jakiś czas dyskretnie obserwowała. Nathalie spodziewała się że niektórzy uczniowie zapragną większych wrażeń, niż szklaneczka czegoś mocniejszego. A pojawienie się tej akurat czwórki, niebyło żadnym zaskoczeniem. Jeżeli ktoś coś kombinował, to tylko Lyrae, Allia, Harmony oraz Ciril.
- Nie ma problemu, ale samych was nie mogę puścić. Dajcie mi więc z piętnaście minut na dopicie herbatki, uregulowanie rachunków i szepnięcie kilku słów profesorowi Liadonowi, dobrze?... - urwała na chwilkę rozglądając się po sali, po czym szybko dodała - a wy w tym czasie puśćcie plotkę od stolika do stolika, może ktoś się zdecyduje i jeszcze do nas dołączy.
Zieloną herbatkę mogła sobie darować. Kilka łuczków, to maks na co mogła sobie pozwolić. Mimo tego nie narzekała. Była tu zresztą dla uczniów, więc herbatką uraczy się po powrocie do szkoły. Tym samym wstała od stolika i podeszła do miejsca gdzie dyżurował Liadon.
- Zorganizowałam malutką grupkę uczniów do opuszczenia Trzech Mioteł i udania się do sklepu Zonka. Będziemy więc tuż obok. Resztę łobuzów zostawiam tobie na dosłownie godzinkę. Po tym czasie ruszymy na ognisko i mam nadzieję że do nas dołączycie... Trzymaj się.
Blondynka puściła do nauczyciela zaczepne oczko, po czym ruszyła wprost do baru. Musiała bowiem pozbyć się kilkunastu swoich galeonów za wszystkie zamówienia jakie do tej pory złożono. Mało tego, zostawiła u madame Rosmerty jeszcze pewną część pieniędzy na wszelki wypadek, gdyby przez tą godzinę napłynęły inne zamówienia uczniów.
Po upływie piętnastu minut Nathalie razem z niewielką grupką opuściły gospodę „Pod Trzema Miotłami” i udali się do sklepu z dość niepokojącym asortymentem.
/zt. dla mnie i uczniów, którzy zdecydowali się udać grupką do sklepu Zonka. Oczywiście możenie napisać tu malutkie zakończenie, by było jasne kto zdecydował się na ów przeniesienie. A tak po za tym, to możecie przetransportować się do nowej lokacji i zaszaleć <3
- Alice Hughes
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Wto Mar 31, 2015 10:34 pm
Ledwie wypowiedziała pytanie, zadrżała mają świadomość, że zaczyna się odkrywać. Z kamienną twarzą słuchała jednak odpowiedzi profesora i przyjęła ją skinięciem głowy. Fakt, że kolejna wypowiedź mężczyzny na nowo rozbudzała w niej ciekawość nie ułatwiał jednak sytuacji. Ludzie... Z całą pewnością byli ciekawsi od książek... Ale też mniej przejrzyści, co nieustannie ją frustrowało. A może właśnie budziło fascynacje? Wymagało w końcu o wiele więcej wysiłku i czujności...
Otrząsnęła się szybko, wyrwana z własnych rozmyślań i osłupiała patrzyła na twarz nauczyciela. Twarz która wyglądała na... Rozbawioną... Chociaż nauczyciel widocznie starał się to ukryć. Uczucie musiało jednak okazać się silniejsze... Z uniesionymi brwiami obserwowała jak cienka rękawiczka zaczyna się świecić. Nie rozumiała tego... W jego poprzednich słowach nie było przecież nic zabawnego, może poza stwierdzeniem, że to człowiek jest najgorszym tworem tego świata. Mężczyzna zaraz jednak spoważniał, znów odrywając od niej wzrok a Alice wykorzystała tę krótka chwilę zamykając usta i ponownie skupiając się na stojącej przed nią kawie. Gdy ledwie zdążyła wznieś filiżankę do ust Ichimaru znów skierował swój wzrok na jej bladą twarz. Jego podejrzliwość była godna podziwu. Uśmiechnęła się lekko gdy przyrównał ją do zbója i przygryzła wargę zastanawiając się nad tym co powiedzieć. Miała wrażenie, że odpowiedź "Podeszłam do Pana bo mnie pan przeraża" nie została by najlepiej przyjęta.
- Niektórzy relaksują się ucząc... - Odstawiła filiżankę na blat stołu i przełknęła głośno ślinę. - Widocznie takie hobby... - Odwróciła wzrok. - I lubię czytać, ale tej książki jeszcze nie widziałam. - Parsknęła cicho, bardziej zdenerwowana niż rozbawiona i odsunęła się nieco na krześle.
Otrząsnęła się szybko, wyrwana z własnych rozmyślań i osłupiała patrzyła na twarz nauczyciela. Twarz która wyglądała na... Rozbawioną... Chociaż nauczyciel widocznie starał się to ukryć. Uczucie musiało jednak okazać się silniejsze... Z uniesionymi brwiami obserwowała jak cienka rękawiczka zaczyna się świecić. Nie rozumiała tego... W jego poprzednich słowach nie było przecież nic zabawnego, może poza stwierdzeniem, że to człowiek jest najgorszym tworem tego świata. Mężczyzna zaraz jednak spoważniał, znów odrywając od niej wzrok a Alice wykorzystała tę krótka chwilę zamykając usta i ponownie skupiając się na stojącej przed nią kawie. Gdy ledwie zdążyła wznieś filiżankę do ust Ichimaru znów skierował swój wzrok na jej bladą twarz. Jego podejrzliwość była godna podziwu. Uśmiechnęła się lekko gdy przyrównał ją do zbója i przygryzła wargę zastanawiając się nad tym co powiedzieć. Miała wrażenie, że odpowiedź "Podeszłam do Pana bo mnie pan przeraża" nie została by najlepiej przyjęta.
- Niektórzy relaksują się ucząc... - Odstawiła filiżankę na blat stołu i przełknęła głośno ślinę. - Widocznie takie hobby... - Odwróciła wzrok. - I lubię czytać, ale tej książki jeszcze nie widziałam. - Parsknęła cicho, bardziej zdenerwowana niż rozbawiona i odsunęła się nieco na krześle.
- Liadon Ichimaru
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Wto Mar 31, 2015 11:24 pm
Przymknął oczy na moment by zaraz znowu się rozejrzeć. Powoli zaczynał mieć dość tego miejsca. Może jacyś uczniowie chcą się gdzieś wybrać i wyrwą go z tej otchłani chaosu. Zdążył tylko to pomyśleć a Nathalie jak bezczelny irytek pojawiła się przed nim podbierając znakomity pomysł na wolność.
-Ale...- Zdołał tylko wydukać odprowadzając już ją wzrokiem. Dlaczego kobiety zawsze uważają, że zalotnym spojrzeniem mogą załatwić każdą sprawę. Dopiero jednak po chwili dotarł do niego sens tego co właśnie się wydarzyło. Właśnie puścił połowę uczniów z Charłaczką, która co najwyżej trafi napastnika w oko różdżką. Nie było to najlepsze zabezpieczenie. Powrócił spojrzeniem pełnym obaw do szefa aurorów. Jego obecność jednoznacznie wskazywała, że w wiosce jest mnóstwo funkcjonariuszy, może martwił się na zapas. Jednak złe przeczucie, które go ogarnęło nie opuszczało. Nie mógł jednak domyślić się co właściwie jest źródłem tego niepokoju. Z nieco kwaśną miną zapadł się nieco w krześle jakby zabrakło mu sił do tego wszystkiego. Dopiero wtedy skupił się znowu na dziewczynie.
-Oh zalewasz...- Powiedział dość kolokwialnie.- Chyba że to naturalny talent i instynkt skierowały Cię do tego drobnego włamania... W imię większego dobra i nauki.
Dodał, jednak wydawał się tym faktem bardziej rozbawiony niż zły. Włamywanie się do klasy WRÓŻBIARSTWA? No dajcie spokój, to jest Hogwart, czy nie można było wybrać ciekawszego miejsca.
-Widać po Tobie... a oprócz tego włamanie tak niskich lotów jest dość dobrym dowcipem w pokoju nauczycielskim.- dodał odpowiadając na nigdy nie zadane pytanie „Skąd o tym wiedział?”. Odetchnął głęboko mierząc przez chwilę dziewczynę. Skupienie się na niej bardzo mu pomagało.
-To powiedz, od dawna się boisz magicznych stworzeń?- Zapytał.
-Ale...- Zdołał tylko wydukać odprowadzając już ją wzrokiem. Dlaczego kobiety zawsze uważają, że zalotnym spojrzeniem mogą załatwić każdą sprawę. Dopiero jednak po chwili dotarł do niego sens tego co właśnie się wydarzyło. Właśnie puścił połowę uczniów z Charłaczką, która co najwyżej trafi napastnika w oko różdżką. Nie było to najlepsze zabezpieczenie. Powrócił spojrzeniem pełnym obaw do szefa aurorów. Jego obecność jednoznacznie wskazywała, że w wiosce jest mnóstwo funkcjonariuszy, może martwił się na zapas. Jednak złe przeczucie, które go ogarnęło nie opuszczało. Nie mógł jednak domyślić się co właściwie jest źródłem tego niepokoju. Z nieco kwaśną miną zapadł się nieco w krześle jakby zabrakło mu sił do tego wszystkiego. Dopiero wtedy skupił się znowu na dziewczynie.
-Oh zalewasz...- Powiedział dość kolokwialnie.- Chyba że to naturalny talent i instynkt skierowały Cię do tego drobnego włamania... W imię większego dobra i nauki.
Dodał, jednak wydawał się tym faktem bardziej rozbawiony niż zły. Włamywanie się do klasy WRÓŻBIARSTWA? No dajcie spokój, to jest Hogwart, czy nie można było wybrać ciekawszego miejsca.
-Widać po Tobie... a oprócz tego włamanie tak niskich lotów jest dość dobrym dowcipem w pokoju nauczycielskim.- dodał odpowiadając na nigdy nie zadane pytanie „Skąd o tym wiedział?”. Odetchnął głęboko mierząc przez chwilę dziewczynę. Skupienie się na niej bardzo mu pomagało.
-To powiedz, od dawna się boisz magicznych stworzeń?- Zapytał.
- Alice Hughes
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Sro Kwi 01, 2015 12:19 am
Fakt, że chociaż siedząc blisko siebie nadal odrywali co chwilę myśli pozwalał dziewczynie trzymać na nogach. Nawet siedząc na krzesle miała bowiem problemy z utrzymaniem jakiejkolwiek pewniejszej postawy. Podtrzymując na twarzy uśmiech pluła sobie w brodę za własne przerażenie. A otoczenie? Rozgardiasz z którym nie potrafiła się oswoić... Znajomość z Warpem może i nieco przyzwyczaiła ją do hałasu. Co nie oznaczało jeszcze, że czuła się pewnie wśród tyłu odwracających uwagę czynników...
Wzniosła brew słysząc kolokwialny głos nauczyciela i jednocześnie nie rozumiejąc jego wypowiedzi. Większe dobro? Czytała o takim jednym... I nie była to pozytywna lektura...
- Nie wiem o czym pan mówi... - Powiedziała tak cicho, że mężczyzna bez problemu wtrącił się w jej wypowiedź. Z każdym jego kolejnym słowem policzki Alice coraz mocniej pokrywały się szkarłatem. Wiedział? Jakim cudem? I jakim cudem wiedzieli inni? Obróciła zimną już filiżankę. Szok i zawstydzenie nie pozwoliły jej na odniesienie się do tamtej sytuacji. Choć głosik z tyłu głowy nadal był pewien, że zachowała by się tak samo i to nie hormony były wtedy przyczyną całej sytuacji. Słysząc kolejne wymierzone w siebie pytanie upiła mocny łyk kawy krztusząc się jednocześnie kawałkiem pływającego w niej zielskiem.
- Skąd... - Kaszlnęła. - Skąd wniosek, że się ich boję, panie profesorze? - Ostawiła napój i przetarła załzawione oczy. - Boję się tylko tego czego nie znam. A zwierzęta... Ich nigdy nie usłyszę.
Zwróciła twarz w stronę okna mając nadzieję, że doprowadziła się już do porządku. Po raz kolejny przygryzając wargę spojrzała na nauczyciela.
- I nawet pan nie zaprzeczy, że zwierzęta mają przewagę nad ludźmi. Panujemy... A nadal nie jesteśmy w stanie okiełznać ich wszystkich. A nawet transmutować. - Powiedziała nim ugryzła się w język i cofnęła krzesło o kolejne centymetry.
Wzniosła brew słysząc kolokwialny głos nauczyciela i jednocześnie nie rozumiejąc jego wypowiedzi. Większe dobro? Czytała o takim jednym... I nie była to pozytywna lektura...
- Nie wiem o czym pan mówi... - Powiedziała tak cicho, że mężczyzna bez problemu wtrącił się w jej wypowiedź. Z każdym jego kolejnym słowem policzki Alice coraz mocniej pokrywały się szkarłatem. Wiedział? Jakim cudem? I jakim cudem wiedzieli inni? Obróciła zimną już filiżankę. Szok i zawstydzenie nie pozwoliły jej na odniesienie się do tamtej sytuacji. Choć głosik z tyłu głowy nadal był pewien, że zachowała by się tak samo i to nie hormony były wtedy przyczyną całej sytuacji. Słysząc kolejne wymierzone w siebie pytanie upiła mocny łyk kawy krztusząc się jednocześnie kawałkiem pływającego w niej zielskiem.
- Skąd... - Kaszlnęła. - Skąd wniosek, że się ich boję, panie profesorze? - Ostawiła napój i przetarła załzawione oczy. - Boję się tylko tego czego nie znam. A zwierzęta... Ich nigdy nie usłyszę.
Zwróciła twarz w stronę okna mając nadzieję, że doprowadziła się już do porządku. Po raz kolejny przygryzając wargę spojrzała na nauczyciela.
- I nawet pan nie zaprzeczy, że zwierzęta mają przewagę nad ludźmi. Panujemy... A nadal nie jesteśmy w stanie okiełznać ich wszystkich. A nawet transmutować. - Powiedziała nim ugryzła się w język i cofnęła krzesło o kolejne centymetry.
- Liadon Ichimaru
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Sro Kwi 01, 2015 12:49 am
Uśmiechnął się lekko. Uczniowie wymykali się do różnych miejsc. Do kuchni, do Hogsmead, czasem do klasy eliksirów. Ale Alice pobiła wszelkie granice. Jak mógłby o niej nie słyszeć. Dał jednak spokój temu tematowi. Dziewczynie najwyraźniej nie w smak było o tym rozprawiać. No ale właściwie nie dziwił się jej. Trochę żenująca sprawa. Zawahał się wyraźnie z odpowiedzią na jej pytanie drapiąc się tym razem prawą dłonią po nosie tak, że paznokcie na moment odbiły zieleń jego oczu. Co miał jej powiedzieć? Że stworzenia takie jak on wyczuwają strach? Nie podniosło by to jego notowań.
-Jestem nauczycielem, nie głupcem ani ślepcem.- Powiedział w końcu po chwili wahania. Solidna dyplomatyczna wypowiedź nie dająca żadnych możliwości doczepienia się. Chyba...
-Niezbyt to mądre, zważywszy na to że nieznane spotyka nas na każdym kroku.
Dziewczyna wydawała się zatroskana tą sprawą. Jakby faktycznie nastąpił na jej fobie. Czy jednak zwierzęta mają przewagę nad ludźmi? Był chyba za głupi by odpowiedzieć na to pytanie, tym bardziej że nie wiedział po której stronie stoi. Oczami wyobraźni zobaczył przez chwilę niewypowiedziane męki gdy płonął w żywym smoczym ogniu, który sprawił że krew się w nim gotowała. Rozpacz jaką olbrzymi Lampart Nundu większy niż słoń sprowadził na niego zatopiając zęby długie jak szable w jego ciele. Przypomniał sobie również jak łowcy napadli na niego, gdy był jeszcze uczniem. Gorąc srebrnych ostrzy przekuwających jego ciało, niemal namacalny ból blizny na ramieniu. Tortury jakim poddały go centaury wylewając na jego ciało płynny metal...
W jednej chwili pękł kubek trzymany przez Liadona miażdżony siłą mimowolnego uścisku, a w tym samym momencie cienie przebiegły po jego twarzy i oczach. Ustąpiły jednak tak szybko, jak straszne wspomnienia z których się wycofał nie chcąc nigdy do nich powracać.
-Kurde... Rozmerta się zdenerwuje.- Na szczęście już zdążył opróżnić zawartość więc ucierpiał tylko kubek, który naprawił wyciągając różdżkę i kierując w jego stronę. Chowając patyczek spojrzał na dziewczynę.
-Cóż ja lubię wierzyć, że zwycięstwo nie zawsze należy do najsilniejszych, najszybszych czy nawet najlepszych. Prędzej czy później zwycięzcą zostaje ten kto wierzy, że wygra.
Podsumował, czy to jednak ludzie, spragnieni władzy i kontroli. A może stworzenia dziczy walczące o swe życie i przyszłość. Które z nich tak naprawdę ma przewagę.
-Jestem nauczycielem, nie głupcem ani ślepcem.- Powiedział w końcu po chwili wahania. Solidna dyplomatyczna wypowiedź nie dająca żadnych możliwości doczepienia się. Chyba...
-Niezbyt to mądre, zważywszy na to że nieznane spotyka nas na każdym kroku.
Dziewczyna wydawała się zatroskana tą sprawą. Jakby faktycznie nastąpił na jej fobie. Czy jednak zwierzęta mają przewagę nad ludźmi? Był chyba za głupi by odpowiedzieć na to pytanie, tym bardziej że nie wiedział po której stronie stoi. Oczami wyobraźni zobaczył przez chwilę niewypowiedziane męki gdy płonął w żywym smoczym ogniu, który sprawił że krew się w nim gotowała. Rozpacz jaką olbrzymi Lampart Nundu większy niż słoń sprowadził na niego zatopiając zęby długie jak szable w jego ciele. Przypomniał sobie również jak łowcy napadli na niego, gdy był jeszcze uczniem. Gorąc srebrnych ostrzy przekuwających jego ciało, niemal namacalny ból blizny na ramieniu. Tortury jakim poddały go centaury wylewając na jego ciało płynny metal...
W jednej chwili pękł kubek trzymany przez Liadona miażdżony siłą mimowolnego uścisku, a w tym samym momencie cienie przebiegły po jego twarzy i oczach. Ustąpiły jednak tak szybko, jak straszne wspomnienia z których się wycofał nie chcąc nigdy do nich powracać.
-Kurde... Rozmerta się zdenerwuje.- Na szczęście już zdążył opróżnić zawartość więc ucierpiał tylko kubek, który naprawił wyciągając różdżkę i kierując w jego stronę. Chowając patyczek spojrzał na dziewczynę.
-Cóż ja lubię wierzyć, że zwycięstwo nie zawsze należy do najsilniejszych, najszybszych czy nawet najlepszych. Prędzej czy później zwycięzcą zostaje ten kto wierzy, że wygra.
Podsumował, czy to jednak ludzie, spragnieni władzy i kontroli. A może stworzenia dziczy walczące o swe życie i przyszłość. Które z nich tak naprawdę ma przewagę.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach