- Esmeralda Moore
Re: Jezioro
Nie Sty 11, 2015 8:37 pm
Dziewczyna wyciągnęła delikatnie swoją rękę i położyła ją na jego dłonic zaciskając ją delikatnie.
-Nie przejmuj się. Ja sama chwilami siebie nie potrafię zrozumieć- Przyznała cicho i uśmiechnęła się delikatnie w jego kierunku. Paradoks prawda... niby powinna była znać siebie najlepiej a tutaj nagle okazuje się, że nie do końca tak jest. Owszem brakowało jej wielu rzeczy. Chociaż by tego męskiego dotyku na jej ciele. W jej ciele żyły tak jak by dwie osoby. Malutkie dziecko które patrzyło na ten świat bardzo naiwnie, i dorosła kobieta która potrzebowała mimo wszystko kogoś bliskiego. I co tutaj zrobić kiedy te dwie natury zaczynają się ze sobą kłócić. Cyganka doskonale wiedziała, że wystarczyło by jedno jej skinienie i mogła by mieć każdego, ale nie chciała tak bez miłości, wtedy by nie potrafiła. Miała w sobie obawy... bała się tego, że jeżeli wejdzie w ten świat aby go poznać to ten jej dziecięcy sen zniknie, że to wszystko o czym marzyła tyle czasu okaże się być tylko nic nie wartym kurzem który rozmyje się w powietrzu.
-Chociaż nadal próbujesz zbyt wiele myśleć- Ona była prostą dziewczyną. Nie docierały do niej trudne i naukowo brzmiące słowa. Rzeczy miały swoje nazwy i to jej wystarczało. Nie potrzebowała żadnych dodatkowych opisów.
Kiedy ten powiedział, że nie ma zamiaru traktować jej jak obiektu westchnień odwróciła wzrok w drugą stronę.
-I tak będziesz...- Mruknęła cicho w swoich myślach. Zawsze tak się kończyło. Mógł jej to obiecywać, ale i tak będzie widziała to pożądanie w jego oczach... a może po prostu najnormalniej w świecie sobie to zmyśliła?
-Nie przejmuj się. Ja sama chwilami siebie nie potrafię zrozumieć- Przyznała cicho i uśmiechnęła się delikatnie w jego kierunku. Paradoks prawda... niby powinna była znać siebie najlepiej a tutaj nagle okazuje się, że nie do końca tak jest. Owszem brakowało jej wielu rzeczy. Chociaż by tego męskiego dotyku na jej ciele. W jej ciele żyły tak jak by dwie osoby. Malutkie dziecko które patrzyło na ten świat bardzo naiwnie, i dorosła kobieta która potrzebowała mimo wszystko kogoś bliskiego. I co tutaj zrobić kiedy te dwie natury zaczynają się ze sobą kłócić. Cyganka doskonale wiedziała, że wystarczyło by jedno jej skinienie i mogła by mieć każdego, ale nie chciała tak bez miłości, wtedy by nie potrafiła. Miała w sobie obawy... bała się tego, że jeżeli wejdzie w ten świat aby go poznać to ten jej dziecięcy sen zniknie, że to wszystko o czym marzyła tyle czasu okaże się być tylko nic nie wartym kurzem który rozmyje się w powietrzu.
-Chociaż nadal próbujesz zbyt wiele myśleć- Ona była prostą dziewczyną. Nie docierały do niej trudne i naukowo brzmiące słowa. Rzeczy miały swoje nazwy i to jej wystarczało. Nie potrzebowała żadnych dodatkowych opisów.
Kiedy ten powiedział, że nie ma zamiaru traktować jej jak obiektu westchnień odwróciła wzrok w drugą stronę.
-I tak będziesz...- Mruknęła cicho w swoich myślach. Zawsze tak się kończyło. Mógł jej to obiecywać, ale i tak będzie widziała to pożądanie w jego oczach... a może po prostu najnormalniej w świecie sobie to zmyśliła?
- Mathias Rökkur
Re: Jezioro
Nie Sty 11, 2015 8:51 pm
Nie spodziewał się, że ich dłonie choć chwilowo połączą się, zaakceptował to, ale nie jest już tak zachłanny, pozwala dziewczynie to robić, bo uważa, że ona tego potrzebuje. Choć swoiste zaskoczenie jest. Nie będzie na siłę utrzymywać tych chwil, po prostu chce je uczynić jak najpiękniejszymi, delikatnie objął dłoń Esmeraldy, a ona mogła poczuć ciepło z wnętra jego dłoni
- Być może za dużo myślę, ale nie zmienię tego, rozmyślam dużo właśnie dlatego, że nie wszystko jest takie, jak się wydaje... Czyż nie jest tak, że poznajemy siebie cały czas? Nie poznajemy cały czas świat, który otacza nas wszystkich?
Spojrzał na połączone dłonie... ten obrazek zostanie długo w pamięci... to było takie niewymuszone... z jej inicjatywy, bardzo wyjątkowa chwila.
- Być może za dużo myślę, ale nie zmienię tego, rozmyślam dużo właśnie dlatego, że nie wszystko jest takie, jak się wydaje... Czyż nie jest tak, że poznajemy siebie cały czas? Nie poznajemy cały czas świat, który otacza nas wszystkich?
Spojrzał na połączone dłonie... ten obrazek zostanie długo w pamięci... to było takie niewymuszone... z jej inicjatywy, bardzo wyjątkowa chwila.
- Esmeralda Moore
Re: Jezioro
Nie Sty 11, 2015 9:27 pm
Dziewczyna wsłuchała się w jego słowa. Niby tak było, że poznajemy siebie przez cały czas, a i tak umrzemy z bardzo niskim poziomem swojej wiedzy na swój temat, ale cyganka akurat tym się za bardzo nie przejmowała. Robiła to co w danej chwili dyktowało jej serce nie zastanawiając się zbytnio nad tym czy tak by postąpiła w rzeczywistości. Zdecydowanie wolała iść na żywioł.
-Wiem, że taki jesteś... ale musisz zrozumieć jedną rzecz. Jestem prostą cyganką która tak naprawdę nie wie za wiele. Jakieś mądre słowa do mnie mogą nie dotrzeć bo mogę nie zrozumieć ich znaczenia. Po za tym myślenie szczególnie to zbyt intensywne nie jest czymś dobrym. Może warto czasami zamknąć oczy i po prostu zaakceptować to co się wokół nas dzieje niż próbować znaleźć tysiąc wyjaśnień na to dlaczego tak jest- Ona wiedziała, że powietrze istnieje chociaż go nie widziała, nie potrzebowała na to żadnych dowodów, jeżeli człowiek był w stanie uwierzyć w coś takiego jak powietrze, to dlaczego trudno było ludziom zaakceptować inne prawdy. Cóż na to pytanie dziewczyna najpewniej nie uzyska odpowiedzi i w sumie może nawet lepiej.
W końcu wstała ze swojego miejsca puszczając tym samym jego rękę. Ponownie podeszła do jeziora. Ukucnęła przy nim i nabrała trochę wody w dłonie, po czym po prostu chamsko rzuciła nią w chłopaka ochlapując go trochę. Cóż chciała go troszeczkę rozruszać. Aby wyszedł z tej swojej nory przemyśleń.
-Wiem, że taki jesteś... ale musisz zrozumieć jedną rzecz. Jestem prostą cyganką która tak naprawdę nie wie za wiele. Jakieś mądre słowa do mnie mogą nie dotrzeć bo mogę nie zrozumieć ich znaczenia. Po za tym myślenie szczególnie to zbyt intensywne nie jest czymś dobrym. Może warto czasami zamknąć oczy i po prostu zaakceptować to co się wokół nas dzieje niż próbować znaleźć tysiąc wyjaśnień na to dlaczego tak jest- Ona wiedziała, że powietrze istnieje chociaż go nie widziała, nie potrzebowała na to żadnych dowodów, jeżeli człowiek był w stanie uwierzyć w coś takiego jak powietrze, to dlaczego trudno było ludziom zaakceptować inne prawdy. Cóż na to pytanie dziewczyna najpewniej nie uzyska odpowiedzi i w sumie może nawet lepiej.
W końcu wstała ze swojego miejsca puszczając tym samym jego rękę. Ponownie podeszła do jeziora. Ukucnęła przy nim i nabrała trochę wody w dłonie, po czym po prostu chamsko rzuciła nią w chłopaka ochlapując go trochę. Cóż chciała go troszeczkę rozruszać. Aby wyszedł z tej swojej nory przemyśleń.
- Mathias Rökkur
Re: Jezioro
Nie Sty 11, 2015 9:44 pm
Zaciekawiony spoglądał na to, dlaczego podeszła znów do tego jeziorka.
- Wiesz... dla mnie to nie problem w sumie...
Kiedy chciał dodać coś jeszcze, to szybko się zerwał i zmoczony został krawat z kamizelką i fragment koszuli. Pozbył się zmoczonej odzieży i rozpiął koszulę w mokrym miejscu, postanowił wyrwać kilka pustych kartek i zgniótł w takie kulki, które zamierza w nią cisnąć
ZIMNA!... Skoro tak, to rozerwijmy się!
I zaczął bombowy nalot z papierowych kulek. Obudziło się w nim troszkę małego dziecka, zapomniał o całym świecie i czuje się w tej chwili beztrosko, kruk również próbuje się bawić i stara się łapać kulki i rzucać to w Mata, to w Esmeraldę, z różnym skutkiem.
- Wiesz... dla mnie to nie problem w sumie...
Kiedy chciał dodać coś jeszcze, to szybko się zerwał i zmoczony został krawat z kamizelką i fragment koszuli. Pozbył się zmoczonej odzieży i rozpiął koszulę w mokrym miejscu, postanowił wyrwać kilka pustych kartek i zgniótł w takie kulki, które zamierza w nią cisnąć
ZIMNA!... Skoro tak, to rozerwijmy się!
I zaczął bombowy nalot z papierowych kulek. Obudziło się w nim troszkę małego dziecka, zapomniał o całym świecie i czuje się w tej chwili beztrosko, kruk również próbuje się bawić i stara się łapać kulki i rzucać to w Mata, to w Esmeraldę, z różnym skutkiem.
- Esmeralda Moore
Re: Jezioro
Nie Sty 11, 2015 10:42 pm
Dziewczynie udało się uniknąć kilka kulek które leciały w jej kierunku, ale oczywiście trudno było uniknąć wszystkie. Kiedy tylko jakaś lądowała na ziemi, ta od razu podnosiła ją i ciskała ponownie w chłopaka. Na jej ustach jawił się delikatny uśmiech, chusta ze złotymi monetkami brzęczała wesoło, bransoletki na jej ręku podskakiwała za każdym razem kiedy cyganka wykonywała jaki kolwiek ruch ręką. Zbliżyła się trochę do chłopaka aby przez przypadek nie wpaść do wody. W końcu kąpiel o tej porze roku nie była zbyt pożądana. Chociaż Esmeralda jako romka miała stosunkowo dobrą odporność i aby się przeziębić to musiała się naprawdę postarać, ale nie zmieniało to faktu, że jednak nie chciała ryzykować. Jej kolorowa spódnica podrygiwała co chwila wesoło, odsłaniając kawałek jej zgrabnych nóg. Zabawa dla cyganki zawsze była najlepszą formą ucieczki od jakich kolwiek problemów. Włosy co chwila zakrywały kawałek jej twarzy, albo po prostu zostawały porywane przez lekki podmuch wiatru który sprawiał, że te kosmyki wesoło tańczyły w powietrzu. Za to zielone oczy dziewczyny były utkwione w chłopaku, ponownie można było zobaczyć ten błysk, który potrafił dać tak wiele otuchy. Ciekawe co by było gdyby nagle, zgasł, gdyby dziewczyna po prostu zamilkła, gdyby nigdy więcej nie miała by już zatańczyć. Czy świat straciłby swoje kolory, czy może raczej wszystko toczyło by się swoim torem. Zbliżyła się do chłopaka i niby to przypadkiem potknęła się o kamień, przez co wylądowała na nim powalając go tym samym na ziemię. Zaczęła go delikatnie łaskotać, jej włosy aktualnie kołysały się gdzieś obok jego głowy, a zielone oczy były utkwione prosto w jego dwa węgielki.
-Poddajesz się?- Zapytała się nie przerywając łaskotek.
-Poddajesz się?- Zapytała się nie przerywając łaskotek.
- Mathias Rökkur
Re: Jezioro
Nie Sty 11, 2015 10:58 pm
Mat nie mógł się oprzeć takiej okazji i z przyjemnością poddał się zabawie, nawet jeśli się przeziębi, to teraz nie myśli o tym, nie ma to dla niego znaczenia, liczy się ta, piękna chwila. niektóre guziki koszuli puściły, kiedy czarodziej się wiercił w łąskotkach... ale nie zwrócił na to uwagi, nie obchodziło go to, zaponiał o tym, że jest dosyć chłodno, pomimo tego, że ma dosyć wysoką ciepłotę. Bardzo chciał przez jakiś czas dotknąć włosów cyganki, ale ta nie pozwoliła obezwładniając go i dobrze. Oczy Mata są przepełnione teraz beztroską radością. Po powaleniu, kiedy został potraktowany łaskotkami, to starał się z tym walczyć, choć Esmeralda na twarzy Mata mogła zobaczyć małe dziecko, które się śmieje w tych łaskotkach i podoba mu się to, ale stara się przejąć inicjatywę, zrywa źdźbło trawy i w łaskotkach próbuje posmyrać nią Esmeraldę i przejąć inicjatywę. Długowłosa obudziła dziecka, który tkwił w Macie, choć zderza się z pewną dojrzałością młodzieńca.
- Ale łaskoczesz! Co jest!? Wiesz, gdzie mam łaskotki!?
Po chwili mruknął dosyć cicho, ale tak, żeby zielonooka ułyszała
Ten jaśmin...
Mat cieszy się póki co jak głupi i musiałoby coś naprawdę nieprzyjemnego stać, żeby ten uśmiech, który mu dała Esmeralda został utracony. Przez chwilę zapatrzył się znowu w oczy dziewczyny tak samo, jak ona w jego... Oczy pełne smutku wcześniej zostały wypełnione szczęściem... Rokkur ma nadzieję, że to szczęście nie będzie tak ulotne... nie chce stracić czegoś, czego nie miał od dawna i czego... w zasadzie pragnie.
- Ale łaskoczesz! Co jest!? Wiesz, gdzie mam łaskotki!?
Po chwili mruknął dosyć cicho, ale tak, żeby zielonooka ułyszała
Ten jaśmin...
Mat cieszy się póki co jak głupi i musiałoby coś naprawdę nieprzyjemnego stać, żeby ten uśmiech, który mu dała Esmeralda został utracony. Przez chwilę zapatrzył się znowu w oczy dziewczyny tak samo, jak ona w jego... Oczy pełne smutku wcześniej zostały wypełnione szczęściem... Rokkur ma nadzieję, że to szczęście nie będzie tak ulotne... nie chce stracić czegoś, czego nie miał od dawna i czego... w zasadzie pragnie.
- Esmeralda Moore
Re: Jezioro
Nie Sty 11, 2015 11:18 pm
Kiedy Romka poczuła na swojej szyjce delikatne źdźbło trawy poczuła jak po jej ciele przechodzą delikatne dreszcze. Co jak co, ale akurat tamto miejsce miała naprawdę wrażliwe. Odsunęła się troszkę od niego próbując się osłonić, ale coś kiepsko jej to szło. Wiele osób mogło by jej zarzucić, że zachowuje się niestosownie do swojego wieku, ale Esmeralda tak naprawdę nigdy tym się nie przejmowała. Była sobą i to się dla niej tylko tak naprawdę liczyło.
-Ciesze się, że tobie się podoba- Mruknęła cicho i w końcu przekręciła się na ziemię przerywając tą wesołą zabawę. Oddychała szybko, a na jej twarzy pojawiły się delikatne rumieńce które ozdobiły jej policzki.
-Łatwo dotrzeć do tego gdzie ktoś ma łaskotki. Bo większość osób ma dokładnie w tym samym miejscu- Przekręciła głowę w jego kierunku i uśmiechnęła się lekko. Po chwilce wstała ze swojego miejsca poprawiając włosy które się z lekka potargały, oraz swoje rzeczy.
-Ja... już będę powoli szła.- Więc nastał ten czas kiedy wyślizgnie ci się ostatecznie z rąk. Musi ponownie rozmyć się w powietrzu aby iść dalej przed siebie, nie jest w stanie zostać przy tobie na dłużej. Dlatego powinieneś był cieszyć się każdą chwilą. Z resztą niedługo dziewczyna kończy szkołę, wtedy nie wiadomo gdzie los ją rzuci.
-Zobaczymy się później... obiecuję- Posłała mu lekki uśmiech i zaczęła się powoli cofać, aby po chwilce się odwrócić i pobiec gdzieś przed siebie. Gdzie tym razem nogi dziewczyny ją poniosą tego nie wiedziała, i nie było to w żaden sposób ważne... najważniejsze, że szła przed siebie.
z/t
-Ciesze się, że tobie się podoba- Mruknęła cicho i w końcu przekręciła się na ziemię przerywając tą wesołą zabawę. Oddychała szybko, a na jej twarzy pojawiły się delikatne rumieńce które ozdobiły jej policzki.
-Łatwo dotrzeć do tego gdzie ktoś ma łaskotki. Bo większość osób ma dokładnie w tym samym miejscu- Przekręciła głowę w jego kierunku i uśmiechnęła się lekko. Po chwilce wstała ze swojego miejsca poprawiając włosy które się z lekka potargały, oraz swoje rzeczy.
-Ja... już będę powoli szła.- Więc nastał ten czas kiedy wyślizgnie ci się ostatecznie z rąk. Musi ponownie rozmyć się w powietrzu aby iść dalej przed siebie, nie jest w stanie zostać przy tobie na dłużej. Dlatego powinieneś był cieszyć się każdą chwilą. Z resztą niedługo dziewczyna kończy szkołę, wtedy nie wiadomo gdzie los ją rzuci.
-Zobaczymy się później... obiecuję- Posłała mu lekki uśmiech i zaczęła się powoli cofać, aby po chwilce się odwrócić i pobiec gdzieś przed siebie. Gdzie tym razem nogi dziewczyny ją poniosą tego nie wiedziała, i nie było to w żaden sposób ważne... najważniejsze, że szła przed siebie.
z/t
- Mathias Rökkur
Re: Jezioro
Nie Sty 11, 2015 11:37 pm
Zatem skończyło się dobre... Wiedział, że kiedyś czas tak popchnie do przodu, wiedział, że to jest nieuniknione, ale jednak z chęcią się temu poddawał. Pomimo tego, że dobre chwile szybko minęły, to jednak są to dobre wspomnienia... Gdyby znał się tak dobrze na magii obronnej jak na klątwach i urokach, to z pewnością wyczarowałby ogromnego i widowiskowego patronusa.
Dziewczyna zniknęła... ale taka była kolej rzeczy, obiecał sobie i jej, że nie będzie długowłosa obiektem westchnień, więc nie wzdychał. Bardzo pogodnym uśmiechem podziękował dziewczynie za choć trochę szczęścia w jego szarym świecie pełnym interesów i rozterek, tak niewiele dało komuś tak wiele...
- Głęboko w to wierzę, że się jeszcze spotkamy... Oby nogi poniosły Cię w same dobre miejsca...
Mat życzył dobrze dziewczynie, nie miał powodu, żeby było inaczej, odprowadził ją wzrokiem dopóki ta zniknęła z jego pola widzenia.
Po chwili delektowania się świeżymy jeszcze chwilami postanowił posprzątać. Zebrał papierki, założył na siebie ubranie, które uprzednio wytrzepał. Wziął swój pamiętnik, kruk usiadł na ramieniu Mathiasa i udaje się w stronę budynku Hogwartu.
- Coż, Avernusie... Znów jesteśmy zdani na siebie, oby nie na długo...
I idą razem przed siebie, niczym bracia...
z/t
Dziewczyna zniknęła... ale taka była kolej rzeczy, obiecał sobie i jej, że nie będzie długowłosa obiektem westchnień, więc nie wzdychał. Bardzo pogodnym uśmiechem podziękował dziewczynie za choć trochę szczęścia w jego szarym świecie pełnym interesów i rozterek, tak niewiele dało komuś tak wiele...
- Głęboko w to wierzę, że się jeszcze spotkamy... Oby nogi poniosły Cię w same dobre miejsca...
Mat życzył dobrze dziewczynie, nie miał powodu, żeby było inaczej, odprowadził ją wzrokiem dopóki ta zniknęła z jego pola widzenia.
Po chwili delektowania się świeżymy jeszcze chwilami postanowił posprzątać. Zebrał papierki, założył na siebie ubranie, które uprzednio wytrzepał. Wziął swój pamiętnik, kruk usiadł na ramieniu Mathiasa i udaje się w stronę budynku Hogwartu.
- Coż, Avernusie... Znów jesteśmy zdani na siebie, oby nie na długo...
I idą razem przed siebie, niczym bracia...
z/t
- Alexandra Grace
Re: Jezioro
Sro Sty 14, 2015 5:28 pm
Gdzie szukać tego, czego się potrzebuje? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Alexandra szukała jej. Potrzeba zrozumienia wszystkiego, co na nią spadło stała się ogromna. Z każdą chwilą rośnie do niebotycznych rozmiarów. Wszystko się zwiększało lepiej niż drożdże. Ona zaś tkwiła w tym i nijak mogła zebrać. Przeszła się nad jezioro - w sumie tylko po to, by myśleć. Ponoć na świeżym powietrzu mózg lepiej pracuje. Liczyła na to, że i na nią tlen podziała jakoś specjalnie. Ruszy się coś, by mogła nie stać w tym wszystkim. Niektóre rzeczy trzeba przyjąć, pogodzić się z nimi. Ona też musiała. Wylądowała więc nad tym zbiornikiem wodnym. Sprzątając przy tej wizycie na dworze w główce. Niestety jej zmiotka działała w jakiś chory sposób - im więcej zamiatała, tym więcej śmieci się pojawiało. Jakby wcześniej trwały skryte gdzieś tam, głęboko. Wpadła nawet na to, że może gdyby wróciła w miejsce, gdzie w sumie zaczął się główny problem to coś się zmieni. Nie miała, co do tego przekonania, ale pomysł nie wydawał się do końca głupi. W końcu wszystko ma swój początek. A czasami są i takie twory jak początki końca. Może i w tym wypadku by tak było?
Może, jeśli spróbuje pogodzić się ze wszystkim to coś się zmieni?
Chciała po prostu zmienić jedną rzecz, czy to tak wiele?
Brak obaw. To chyba nie jest nic gigantycznego.
Może, jeśli spróbuje pogodzić się ze wszystkim to coś się zmieni?
Chciała po prostu zmienić jedną rzecz, czy to tak wiele?
Brak obaw. To chyba nie jest nic gigantycznego.
- Mistrz Gry
Re: Jezioro
Czw Sty 15, 2015 9:05 pm
Brak obaw jest luksusem, który przynależy się tylko wyjątkowo bogatym, a Ty? Sądzisz, że jesteś bogata? Bo co? Bo przeżyłaś wypadek samochodowy, z którego powinnaś wyjść trupem? Mimo to jesteś tutaj nie zmieniona - żaden wampir, żaden zombie, żadna nadnaturalna istota - ot, człowiek, który uważał się za Dobrą Wróżkę, która niesie pomoc innych, podczas gdy zawsze ci "inni" ją opuszczają - czy tak nie było i tym razem? Nailah przysłał Ci swoje pamiętniki, a na drugi dzień zobaczyłaś go po swojej tragedii w Hogsmeade znowu w Skrzydle Szpitalnym, po którym został wywieziony do Munga - nic więcej nikt ci nie chciał powiedzieć... Ale i wiedziałaś, że Vincent Nightray naprawdę zmarł. Pozostało tylko czekać na jego pogrzeb. W szkole panowało wielkie zamieszanie, nauczyciele, choć starali się tego nie okazywać, mieli pełne ręce roboty i sami nie wiedzieli, za co powinni się wziąć, a Ty, jak gdyby nigdy nic, trzymasz pamiętniki, które traktowały o wszystkich chorych akcjach Nightraya, który ujawniał wszystko, czego się dopuścił i nie zdecydowałaś się tych pamiętników oddać. Czy Sahir żyje? Jak na razie tego nie wiedziałaś.
I Ty chciałaś spokoju?
Problem był w tym, że pamiętniki Sahira nie były do końca jasne, zapewne wszystko przez tą jego skłonność do zapisywania rzeczywistości wierszem - gdzie więc mogłaś się dowiedzieć więcej, jeśli nie w miejscu, do którego Nightray Cię zabrał tamtej felernej nocy? Zawsze wsadzałaś nos w nie swoje sprawy, a teraz nagle, kiedy te sprawy przybrały tragiczny obrót - czyżby nagle się bała? Czyżbyś wcześniej nie brała pod uwagę takich ewentualnych konsekwencji?
Masz wybór - możesz iść szukać odpowiedzi, albo wrócić do swojego dormitorium, wrzucić pod łóżko to, co Sahir ci podarował i zapomnieć. Lub też zawrócić i oddać pamiętniki w ręce kogoś "odpowiedzialnego", o ile tak możesz powiedzieć o dorosłych, których spotkałaś do tej pory.
Tyle opcji, Grace...
Którą wybierzesz?
I Ty chciałaś spokoju?
Problem był w tym, że pamiętniki Sahira nie były do końca jasne, zapewne wszystko przez tą jego skłonność do zapisywania rzeczywistości wierszem - gdzie więc mogłaś się dowiedzieć więcej, jeśli nie w miejscu, do którego Nightray Cię zabrał tamtej felernej nocy? Zawsze wsadzałaś nos w nie swoje sprawy, a teraz nagle, kiedy te sprawy przybrały tragiczny obrót - czyżby nagle się bała? Czyżbyś wcześniej nie brała pod uwagę takich ewentualnych konsekwencji?
Masz wybór - możesz iść szukać odpowiedzi, albo wrócić do swojego dormitorium, wrzucić pod łóżko to, co Sahir ci podarował i zapomnieć. Lub też zawrócić i oddać pamiętniki w ręce kogoś "odpowiedzialnego", o ile tak możesz powiedzieć o dorosłych, których spotkałaś do tej pory.
Tyle opcji, Grace...
Którą wybierzesz?
- Alexandra Grace
Re: Jezioro
Nie Sty 18, 2015 12:20 pm
Alex była masą złożoną z obaw i niepewności. Nie wiedziała, czy powinna robić cokolwiek. Miała pewność, że nie zapomni. To nigdy nie przychodziło jej łatwo. Poczucie obowiązku, że zawsze trzeba zrobić cokolwiek, by historia żyła. Brać pod uwagę przeszłość dla przyszłości. Zdobywała informacje i choć były ostatnim czasem wręcz okropne to COŚ zrobić musiała. Schować to w czego jest posiadaniu? Nie. Z tamtych przyczyn to nie wchodziło w grę. Czuła, że powinna oddać je właśnie w ręce odpowiedzialnych ludzi. Tylko, że jej zaufanie było bardzo naruszone, jeśli chodzi o dorosłych. Przez jakiś moment pomyślała, że poradzi sobie sama, ale i to z zasady nie kończyło się dobrze. Miała w planach zabrać się za to. Odnaleźć wyjście z takie oto sytuacji. Nijak jednak nie mogła się zdecydować.
Siedziała sama i oglądała okolice - tyle z tego wynikała.
Jedyne osoby jakim mogłaby oddać to, co otrzymała i nie bałaby się tego zrobić jest sam profesor Dumbledore lub aurorka, która uratowała jej życie - Cara Rhee. Mimo wszystkich swoich rozterek wiadomym było, że nie może tak siedzieć. Potrzebowała kogoś kto pójdzie z nią. Może spotka w zamku kogoś, kto umiałby rozwikłać z nią wszystkie tajemnice? Może wpadnie na tych dorosłych, którym ufa lub chociaż osobę, która poszłaby z nią?
Siedziała sama i oglądała okolice - tyle z tego wynikała.
Jedyne osoby jakim mogłaby oddać to, co otrzymała i nie bałaby się tego zrobić jest sam profesor Dumbledore lub aurorka, która uratowała jej życie - Cara Rhee. Mimo wszystkich swoich rozterek wiadomym było, że nie może tak siedzieć. Potrzebowała kogoś kto pójdzie z nią. Może spotka w zamku kogoś, kto umiałby rozwikłać z nią wszystkie tajemnice? Może wpadnie na tych dorosłych, którym ufa lub chociaż osobę, która poszłaby z nią?
- Mistrz Gry
Re: Jezioro
Nie Sty 18, 2015 5:28 pm
Minuty ci uciekały, słońce wisiało na niebie, ciepłe i wydawałoby się - na wyciągnięcie ręki - ta wielka, ognista kula, którą można było zamknąć w garści i porwać ją tylko i wyłącznie dla siebie, by nie przestała ogrzewać i zawsze było blisko, nie ważne, czy inni ludzie przy tym zamarzną, czy może zabłądzą w mroku - ty byś już na zawsze widziała... Lecz oczywiście - jesteś Dobrą Wróżką, która została oswojona z tym, że musi dawać, nigdy brać, a w szczególności nie z pobudek egoistycznych. Tak czy siak - teraz ktoś ci coś powierzył i musiałaś zadecydować co z tym zrobić, a w sumie jakie miałaś gwarancje co do tego, że panna Rhee się pojawi? Zawsze możesz czekać, jasne, do czasu, aż wyjdziesz z Hogwartu i będziesz mogła sama jej tą cenną przesyłkę wręczyć - wiesz, jak to mówią, czasu jest zawsze sporo, pytanie tylko, ile my sami sobie go damy i jak cenne są dla nas przemijające minuty, które właśnie trwoniłaś próbując znaleźć ukojenie w bujaniu się fal... I albo Ci się wydawało, albo wyobraźnia zagrała ci na umyśle, albo to ta twoja ślepota coraz bardziej się pogłębiająca, ale po lewej stronie, tam, gdzie tkwił niewzruszony, Zakazany Las, pojawiła się ciemna plama na jeziorze, która zniknęła równie szybko, jak się zjawiła - człowiek automatycznie rusza więc głową do dziwnego zjawiska, a tam co? W cieniu drzew zobaczyłaś stojącą sylwetkę... Uśmiechającą się do Ciebie... Sylwetkę, która zakapturzona odwróciła się i ruszyła między pnie, machnąwszy na Ciebie dłonią, jakby chciała Cię zaprosić do Zakazanego Lasu... jakby chciała Ci wskazać kierunek, w którym masz podążyć.
- Alexandra Grace
Re: Jezioro
Pon Sty 19, 2015 6:38 pm
Nie zrobienie niczego wydawało się gorsze od złej decyzji. Czasu gonił, a trzeba podjąć decyzję. W końcu to nie jest informacja o tym, że komuś się złamała różdżka. Tutaj chodziło o istotną sprawę. Nasze wybory wpływają na otoczenie, szczególnie gdy zaczynają się pojawiać sprawy rangą przewyższające inne. Nie wspominając o tym, że prywatne demony Alexandry nie chciały odpuścić. Wszystkie myśli zaburzały logiczne myślenie. Podświadomie chciała poradzić sobie sama. To takie w jej stylu - nikogo niczym nie obarczać. Więc gdy zobaczyła coś, co dla niej było kompletnie urwane z choinki zadecydowała, że pójdzie za postacią. To takie zwyczajne, czyż nie? Iść po prostu za czymś (lub kimś?) do lasu, zakazanego w dodatku. Gdyby myślała trzeźwo to nigdy nie rzuciłaby się w taką podróż. A choć była trzeźwa to mózg nie pracował, jak powinien. Bo kto normalny by podjął decyzję tak pochopnie, nieostrożnie, bezsensownie i z czapy, jak ona w tej chwili? Ba! Kto poszedłby w praktycznie nieznane w samotności w czasie, gdy ludzie padali jak muchy. Oczywiście, że ona. Niepewność i zamęt w główce i już idziemy tam, gdzie nie powinniśmy. Najbardziej nieodpowiednie decyzje zachodzą właśnie w takich chwilach, jak ta.
W jeden chwili chcesz grzecznie się wrócić, a zaraz biegniesz za dziwną postacią do Zakazanego Lasu.
To cała ta Gryfonka. Zmierza we wskazanym kierunku lecz nie ma żadnego przekonania, co do tego, że jest słuszna.
Bez ryzyka nie ma zabawy, ale czuła że to znowu nie będzie miłe doświadczenie.
W jeden chwili chcesz grzecznie się wrócić, a zaraz biegniesz za dziwną postacią do Zakazanego Lasu.
To cała ta Gryfonka. Zmierza we wskazanym kierunku lecz nie ma żadnego przekonania, co do tego, że jest słuszna.
Bez ryzyka nie ma zabawy, ale czuła że to znowu nie będzie miłe doświadczenie.
- Mistrz Gry
Re: Jezioro
Pon Sty 19, 2015 7:25 pm
Naturalnie - brak trzeźwości umysłu w takim miejscu, gdzie wszystko wydawało się być swoistą baśnią, nad jeziorem, w którym spokój ogarniał i pochłaniał całkowicie, nie pozostawiając ani jednego złudzenia co do tego, iż jest się tutaj tak samo realnym, jak wtedy, gdy brało się czynny udział w życiu szkoły - skoro tak, to czemu tu nie zostać i nie tkwić przez wieki? Może uda się zamienić w piękną rzeźbę, której myśli będą poruszać się wraz z falami jeziora, znad którego widać boisko od quidditcha, może będą stałe, ale nigdy nie smutne, nigdy nie radosne - ciągle tak samo wolne, melancholijne, utkwione wciąż w jednej bajce...
Bajce, którą przecięło zdarzenie pojawienia się dziwnej postaci na skraju lasu, która zmieniła bieg tej opowieści i sprawiła, żeś z bycia rzeźbą zrezygnowała, decydując się za nią powędrować, nadal tak samo otumaniona. Być może to znak od samego Boga, byś przestała marudzić, przestała się użalać nad samą sobą i zrobiła w końcu jakiś krok..?
Szłaś wolnym krokiem, kamyki chrzęściły pod twymi butami, aż wreszcie zagłębiłaś się w las - na swych początkach jasny, drzewa nie rosły tu gęsto, a gajowy dbał o porządek - tym nie mniej im dalej szłaś, tym robiło się ciemniej - tajemnicza sylwetka ciągle majaczyła ci gdzieś w oddali, to się pojawiając, to znikając, jakby pilnowała, abyś czasem się nie rozmyśliła i nie zmieniła drogi...
Aż zobaczyłaś jakąs dziewczynę wychodzącą spod ziemi - dosłownie spod ziemi - dziura za nią się zamknęła, zaszeleścił mech i bluszcz, które zaraz zaplotły się na kamieniu, który zamknął przejście - zupełnie, jakby nigdy go tam nie było... Tą dziewczyną była Anabell Nightmare.
[z/t x2]
Możesz kontynuować w TYM temacie.
Bajce, którą przecięło zdarzenie pojawienia się dziwnej postaci na skraju lasu, która zmieniła bieg tej opowieści i sprawiła, żeś z bycia rzeźbą zrezygnowała, decydując się za nią powędrować, nadal tak samo otumaniona. Być może to znak od samego Boga, byś przestała marudzić, przestała się użalać nad samą sobą i zrobiła w końcu jakiś krok..?
Szłaś wolnym krokiem, kamyki chrzęściły pod twymi butami, aż wreszcie zagłębiłaś się w las - na swych początkach jasny, drzewa nie rosły tu gęsto, a gajowy dbał o porządek - tym nie mniej im dalej szłaś, tym robiło się ciemniej - tajemnicza sylwetka ciągle majaczyła ci gdzieś w oddali, to się pojawiając, to znikając, jakby pilnowała, abyś czasem się nie rozmyśliła i nie zmieniła drogi...
Aż zobaczyłaś jakąs dziewczynę wychodzącą spod ziemi - dosłownie spod ziemi - dziura za nią się zamknęła, zaszeleścił mech i bluszcz, które zaraz zaplotły się na kamieniu, który zamknął przejście - zupełnie, jakby nigdy go tam nie było... Tą dziewczyną była Anabell Nightmare.
[z/t x2]
Możesz kontynuować w TYM temacie.
- Sahir Nailah
Re: Jezioro
Wto Sty 20, 2015 3:04 am
I co? I wróciłeś do żywych, braawo, to niemal tak samo wzruszające jak podeptane stokrotki, całe tłumy wylegały Cię witać, wszyscy wręcz promieniowali szczęściem, ponieważ jednak tych zgniecionych stokrotek od spodu nie wąchałeś... Ba, pewnie nikt nawet nie widział, że zniknąłeś, pewnie nikt nawet nie był świadomy, że twoje życie zawisło na włosku - nikt oprócz Alexandry, po której spotkaniu nosiłeś nadal gniew w swoim sercu, które zawsze starałeś się, by było aż nadmiernie spokojne i tolerancyjne, tłumacząc sobie, iż każdy może błąd popełnić, że każdemu można dać następną szansę, że nerwy tylko wprowadzają w życie niepotrzebny kwas - więc kiedy nagle się to twoje nastawienie zmieniło i kiedy wyczerpała się twoja czara nieskończonej, wtedy mogło się zdawać, cierpliwości? Zacząłeś wszystko przerabiać w kategoriach - skoro wszyscy tak mogą, to niby dlaczego ja nie? Więc idąc tym tropem - skoro każdy wpadał w furię i tracił cierpliwość, to niby ty nie mogłeś? Skoro każdy zajmował się tylko własnym końcem nosa, to ty nie mogłeś? Nie lubiłeś tego stanu zimnej furii, która gotowała krew w twych żyłach, zwłaszcza o godzinie takiej, jak ta, kiedy słońce chyliło się ku zachodowi, a Ty nie mogłeś wysiedzieć oczywiście w dormitorium, bo natłok bodźców atakujących Cię z zewnątrz dodatkowo to ciśnienie podnosił - w ten sposób wylądowałeś nad jeziorem, milczący, niczym marmurowa rzeźba, ze zmrużonymi oczyma podobnymi otchłani skierowanymi na wolno zachodzące słońce, w ten sposób wpadałeś w samonapędzające się koło, które ktoś puścił z górki - wszystko wydawało się szarpać twoje nerwy, żeby tylko je wyostrzyć, żebyś tylko skupiał się bardziej na tym, co irytuje i o czym chce się zapomnieć - niestety magia zapomnienia jest taka, że im bardziej zapomnieć się chce, tym bardziej się o tym myśli i zapomnienie to wcale nie zapomina - wręcz przeciwnie, coraz mocniej wżera się w mózg i za żadne skarby nie chce go opuścić - powinieneś wymyślić na to jakieś zaklęcie, albo zacząć wykupywać jakieś ziółka uspakajające, bo jak tak dalej pójdzie, to naprawdę staniesz się drugą wersją Vincenta, a... nie chciałeś.
Na suchej ziemi obok Ciebie leżał twój zeszyt, gumka i ołówek, którymi rysowałeś jeszcze do niedawna, jednak już nawet to spokoju ducha nie przynosiło - kły same cisnęły się na wargi, z jednej strony chciałeś się z kimś spotkać, z drugiej nie chciałeś żadnego towarzystwa, czując podszept podświadomości, że kogokolwiek byś nie spotkał, popisałbyś się tylko swoją najgorszą częścią natury - tą pełną jadu, tą, która chciała miażdżyć... Bo chciałeś. Chciałeś kłaść ludzi na kolana, zmuszać ich, by padali bez sił psychicznych, chciałeś ich łamać, chciałeś... Och, proszę... Nie myśl o tym... I co? I znowu to samo. Zdecydowanie powinieneś stworzyć czar, który ukrócałby myśli przynajmniej o połowę...
Na suchej ziemi obok Ciebie leżał twój zeszyt, gumka i ołówek, którymi rysowałeś jeszcze do niedawna, jednak już nawet to spokoju ducha nie przynosiło - kły same cisnęły się na wargi, z jednej strony chciałeś się z kimś spotkać, z drugiej nie chciałeś żadnego towarzystwa, czując podszept podświadomości, że kogokolwiek byś nie spotkał, popisałbyś się tylko swoją najgorszą częścią natury - tą pełną jadu, tą, która chciała miażdżyć... Bo chciałeś. Chciałeś kłaść ludzi na kolana, zmuszać ich, by padali bez sił psychicznych, chciałeś ich łamać, chciałeś... Och, proszę... Nie myśl o tym... I co? I znowu to samo. Zdecydowanie powinieneś stworzyć czar, który ukrócałby myśli przynajmniej o połowę...
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach