Go down
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Jezioro - Page 17 Empty Re: Jezioro

Pon Sie 29, 2016 4:50 pm
*:
Wielka Kałamarnica - niekwestionowana królowa wśród morskich... jeziorowych stworzeń dostojnie kołysała się pod powierzchnią wody. Swoimi ponętnymi ślepiami obserwowała majaczące na suchej części świata sylwetki, z dostojną obojętnością przysłuchując się ich rozmowie. Tak, przysłuchując. Ale nie bijcie! Nikt w końcu nie powiedział, że cokolwiek rozumiała, prawda? Wiedziała natomiast jedno - samiec rozmawiał z samicą. Jej kobiece serce zadygotało z zazdrości a potężna macka w mgnieniu oka rozprostowała, by z wielką siłą uderzyć w taflę wody. Ta oczywiście zaraz rozchlapała się na boki i nim Syriusz i Ismael zdążyli zareagować byli już cali mokrzy. Gdy tylko złakniona miłości Królowa Podwodnego Świata dała upust swoim emocjom, znów zanurzyła się w szlachetnej toni.
Ismael Blake
Hufflepuff
Ismael Blake

Jezioro - Page 17 Empty Re: Jezioro

Pon Sie 29, 2016 6:57 pm
W sumie, tak po prawdzie, to Syriusz znalazł Ismael, a nie na odwrót. W końcu to ona zajmowała balkon, gdy gryfon się na nim pojawił i postanowił zostać. Może i był to przypadek, a chłopak nie musiał szwendać się po zamku z faktycznym celem znalezienia sobie towarzystwa, zatem mógł uważać, że działań w tym kierunku nie podjął, ale też dziewczyna w żaden sposób nie szukała też jego. Chociaż i tak można było mówić o niesamowicie dużym wysiłku z jego strony, jeśli chodziło o samą konwersację w kontekście tej poprzedniej, o wiele bardziej drażliwej. W końcu Black nadwyrężył się aż tak bardzo, że postanowił ją przeprosić. Na swój sposób, ale zawsze. Chociaż te przeprosiny raczej nie zaważyły specjalnie na fakcie, że chciała dotrzymać mu dalej towarzystwa.
- Oby nie. Może zaczęłaby wtedy sama wciągać ofiary... Co prawda niektórym by się przydało, sczeznąć w tych głębinach, ale nie wszystkim... - paru osób nawet byłoby jej szkoda, gdyby kałamarnicowa macka postanowiła je pochwycić i wciągnąć do jeziora, by zaspokoić głód właścicielki. Podreptała za Blackiem, zatrzymując się obok niego przy brzegu i rozglądając się po roztaczającej się dookoła błękitnej tafli jeziora, która odbijała liczne, białe obłoki pełzające po niebie. Spojrzenie jej jednak szybko wyłapało kątem oka ruch: odwróciła się w kierunku Syriusza, który zdążył się już do niej odwrócić i uśmiechnąć szelmowsko.
- Ja? Czemu ja. To ty jesteś tutaj większy. Znaczy to, że lepiej się naje tobą, a nie mną. Wiesz... prawy Gryfon, w kwiecie wieku, u drzwi samodzielnego życia... twoje poświęcenie byłoby większe... - pokiwała z przekonaniem głową, nieznacznie unosząc przy tym do góry brwi. jednocześnie też uniosła ręce, wskazując niby to z wyrzutem, niby zachęcająco na spokojną taflę szkolnego jeziora.
Spokojną.
Dobre sobie.
Kałamarnica była legendą. Była bajką, która żyła w wodzie - zupełnie niezobowiązującą, taką, która mogła posłużyć do straszenia pierwszoroczniaków, albo rozświetlania ich oczu zachwytem i ciekawością. Rudowłosa raczej nie spodziewała się, że plotka mogłaby okazać się w jakimś stopniu prawdą. Oczywiście - uważała, że mogłoby być fajnie, gdyby kałamarnica rzeczywiście żyła w akwenie przyległym do błoni, jednak koncepcja ta wydawała jej się równie odległa jak to, że spadająca gwiazda spełnia życzenia. Coś z kategorii: byłoby fajnie, ale to niemożliwe.
Jednak wzburzona woda, która w nich uderzyła, mocząc od stóp do głów, wcale nie wzięła się sama z siebie - musiało ją wywołać coś, co było ogromne i dysponowało odpowiednią siłą. Jedyne co zrobiła, widząc jak woda leci w ich kierunku, to zaciśnięcie powiek. Cała na moment też zesztywniała, czując jak ubranie przesiąka i zaczyna nieprzyjemnie przylegać do ciała. W końcu otworzyła oczy, posyłając pełne wyrzutu spojrzenie najpierw w stronę jeziora, ale nie widząc tam winowajcy, skierowała je na stojącego obok Syriusza. Machnęła rękoma, na powrót wskazując na wodę.
- Jest głodna! - oznajmiła, podnosząc nieco głos. Nie było w nim słychać jednak ani odrobiny wyrzutu. No dobra... może trochę, ale w głównej mierze dominowało w nim rozbawienie. Zaraz też najpierw parsknęła śmiechem, a potem roześmiała się na dobre.
Syriusz Black
Oczekujący
Syriusz Black

Jezioro - Page 17 Empty Re: Jezioro

Pon Sie 29, 2016 7:27 pm
W mniemaniu Syriusza wyglądało to tak, że to właśnie Ismael się napatoczyła, bo przecież siedziała w miejscu, do którego akurat i tak się wybierał. Prawdopodobnie gdyby ktokolwiek kiedyś spróbował wmawiać mu, że mogło to wyglądać nieco inaczej - na przykład tak, że faktycznie to on ją tam znalazł, więc się napatoczył - to i tak nie odniosłoby to najmniejszego efektu. Bo przecież Syriusz wiedział swoje. I już. Zresztą... nie tylko w tej jednej kwestii, podobno było to nawet coś, do czego można było się przyzwyczaić.
- Zawsze można byłoby liczyć na to, że jest na tyle inteligenta, żeby odpowiednio dobierać sobie jedzenie. Gorzej, jakby ktoś jej w końcu zaszkodził - stwierdził, kiedy przez myśl rzeczywiście przeszło mu, że niektóre osoby może i nadawały się tylko na karmę dla kałamarnicy, ale jednak pewnie nie były zbyt zdrowe i smaczne. Ilu Ślizgonów mogłaby zjeść kałamarnica, zanim by się pochorowała? Ciekawe, chociaż może lepiej byłoby tego nie sprawdzać. Szkoda głowonoga.
- Po prostu intuicyjnie wiem, że lepiej byś jej smakowała. Możesz mi uwierzyć na słowo... Albo nie. Możesz się sama przekonać, wystarczy tylko, że tam wejdzi... - nie dokończył, dostrzegłszy na jeziorze ruch i najwyraźniej uznając w tym właśnie momencie, że kończenie wypowiedzi było w tym momencie już bardzo mało istotne. Bo właściwie... było.
Abstrahując już od tego, że bezpardonowe ochlapanie niezbyt ciepłą wodą - eufemistycznie rzecz ujmując - nie należało do najprzyjemniejszych doznań... Przynajmniej mieli szczęście, że nie prowadzili tej rozmowy w styczniu. Zresztą, kto by się tam przejmował przemoczonym ubraniem? Owszem, nie było to szczególnie miłe, ale... ile osób mogło się pochwalić tym, że zostało ochlapane przez wielką kałamarnicę?
Bo poirytowany tryton to raczej nie był.
Od siedmiu lat Syriusz regularnie podrzucał do jeziora pozostałości ze śniadania, z uporem maniaka twierdząc, że dokarmia kałamarnicę. Przez cały ten czas był jednak absolutnie pewien, że żadnej kałamarnicy tam nie ma i że całe to jego dokarmianie sprowadza się do bezsensownego wyrzucania jedzenia do wody. Tymczasem właśnie okazywało się, że może jednak odrobina sensu w tym była.
Zakładając oczywiście, że kałamarnica lubiła placek dyniowy.
W każdym razie przez dłuższą chwilę wpatrywał się w znów spokojne jezioro z wyrazem bezbrzeżnego zdumienia na twarzy. Dopiero po czasie owo zaczęło z wolna ustępować miejsca uśmiechowi, który z kolei zmienił się w wyraz twarzy godny kilkulatka, któremu ktoś zostawił do dyspozycji sklep ze słodyczami.
- Jasne, że jest, bo dalej stoisz na brzegu, zamiast się grzecznie poświęcić - również się roześmiał i możliwe, że przez krótką chwilę zdrowy rozsadek podpowiadał mu, że lepiej byłoby się jednak odsunąć od tego brzegu. Kto by się tam jednak przejmował zdrowym rozsądkiem? - Jak się woła kałamarnicę?
Schylił się po jakiś niewielki kamyk, żeby już po chwili rzucić go do jeziora. Placek to wprawie nie był, ale kto wie...
- Kici-kici? Nie, to chyba jednak nie to... - jakoś nigdy nie pomyślał o tym, że można byłoby poszukać gdzieś informacji o tym, jak powinno się wołać kałamarnicę. Do dzisiaj widocznie nie wiedział, że może to być całkiem przydatne.
Ismael Blake
Hufflepuff
Ismael Blake

Jezioro - Page 17 Empty Re: Jezioro

Pon Sie 29, 2016 8:09 pm
Kałamarnica żyła w jeziorze wystarczająco długo, by nauczyć odróżniać się dobre pożywienie, od złego. A przynajmniej takiego zdania była Ismael. Na pewno wystarczająco się już napatrzyła na biegających dookoła ślizgonów, gryfonów, puchonów i krukonów, i zaczęła rozróżniać właściwości, jakimi charakteryzowało się ich uczniowie? Może ślizhoni byli trujący, a po krukonach zyskiwała dodatkowe punkty intelifencji. Gryfoni sprawiali, że stawała się bardziej odważna w swoich poczynaniach, a puchoni... Z puchonami zawsze było ciężko. Niby mieli być pracowici, ale jak niby kałamarnica mogła bardziej pracowita, skryta w swojej toni? Puchonami więc, może po prostu się najadała.
Puchonka była nawet w stanie jakoś zrozumieć, że kobiece mięso mogło być delikatniejsze i takie tam, ale wciąż twardo obstawała przy swoim, że jej rozmówca sprawiłby się w roli ofiary o wiele lepiej, jak ona. Znaczy obstawałaby, gdyby nie fakt, że temat ich sporów i rozmów zrobił to co zrobił.
Nie wykazywała się w swoim zainteresowaniu szkolną legendą takim zaangażowaniem jak Black. Miała inne rzeczy do roboty, a wrzucenie kawałka placka czy chleba zdarzał jej się okazjonalnie. Gdy już przestała się śmiać, na jej buzi zagościł szeroki, szczery uśmiech, a oczy błyszczały na podobieństwo dziecięcych - pełnych zachwytu i swoistego spełnienia. Jakby właśnie rzeczona gwiazdka z nieba spadła i spełniła życzenie.
- No, już już, mykaj do wody, Black. - zamruczała jeszcze, kładąc mu dłoń na plecach i delikatnie popychając w kierunku wody. Nie włożyła w ten gest jednak ani krzty siły, bo zaraz znowu parsknęła cicho śmiechem, słysząc jego pytanie. - Nie wiem... taś-taś? Cip-cip? - zaśmiała się, chwytając jakiś większy kamień i rzuciła go od dołu. Poszybował wcale blisko po łagodnym łuku i plusnął w wodę. Niestety, podobnie jak gryfon, kompletnie nie orientowała się w sposobach nawoływania kałamarnic. W sumie uświadomiła to sobie ze zdziwieniem, biorąc pod uwagę fakt, jak dużo czasu poświęciła na księgi o magicznych stworzeniach. Co prawda kryjące się tutaj stworzenie magiczne nie było, ale pewne schematy pokrywały się i u stworzeń ze świata czarodziejów, i u tych ze świata mugoli. Zdjęła przemoczoną torbę, na chwilę tylko przypominając sobie o księdze, które na pewno była doszczętnie przemoczona, i rzuciła ją za siebie, gdzieś na trawę. Jak ją coś porwie, to przynajmniej bez dobytku. Podciągnęła też rękawy i zrobiła jeszcze krok w kierunku wody, by zanurzyć w niej rękę i zacząć pluskać z zapałem.
- Kałamarnicoooooo. Wracaj. - rzuciła z zapałem, spojrzeniem lustrując spokojną nagle tafle jeziora. Wierzyła jednak, że potwór nadal tam był, i pewnie też ich obserwował. - Może spróbujemy z rybami? - zadarła nagle głowę, przestając pluskać dłonią i spojrzała na Blacka z pytaniem w oczach.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Jezioro - Page 17 Empty Re: Jezioro

Pon Sie 29, 2016 8:35 pm
Gdyby tylko wiedziała! Gdyby tylko wiedziała, że stojący przed nią Samiec to ten sam dobrodziej, na którego przyjście czekała w upale i mrozie, dla którego rzeźbiła przeręble, za którym tęsniła co lato! Ech... No ale wiecie jak to jest z patrzeniem pod wodą - ni ma bata. Choć może to i lepiej? Chyba nawet Merlin nie raczył wiedzieć, do czego Zazdrosna Królowa byłaby zdolna, widząc przy swym oblubieńcu inną niewiastę. Nieświadoma zagrożenia już miała zanurzyć się głębiej. Wrócić do pracy, ubijać głazy...
Ale Samiec się odezwał.
Kici kici? Brzmiało przyjemnie.
Obróciła się o sto osiemdziesiąt stopni, z nikłym zainteresowaniem przyglądając się opadającym kamieniom. Placek dyniowy to to nie był... Gdyby nie to kici - kici wcześniej, najpewniej by im oddała. Jasne - kamieniujcie biedną istotę o złamanym sercu... Świetny plan!
Ale byli ciekawi. Mówili do niej, jakimś dziwnym językiem. I ciągle stali na brzegu! Wiekowe - swą mądrością bijące na głowę wszystkie krukońskie spojrzenia - oczy mrugnęły, a macka powoli skierowała się ku górze. Kałamarnica przebiła nią taflę jeziora i... Pomachała.
Syriusz Black
Oczekujący
Syriusz Black

Jezioro - Page 17 Empty Re: Jezioro

Pon Sie 29, 2016 9:08 pm
Puchoni na pewno byli po prostu smaczni i tyle. Pod tym względem Syriusz mógłby nawet przyznać, że nawet Gryfoni ustępowali im miejsca, toteż oczywistym zdawał się być fakt, że to właśnie Ismael powinna zostać dobrowolną ofiarą. Był zresztą niemal absolutnie pewien, że nawet kałamarnica przyznałaby mu rację w tej kwestii. Swoją drogą... gdyby jakimś cudem mógł być świadomym tego, że przez to swoje dokarmianie głowonoga stał się jego oblubieńcem... To już chyba przenosiło jego rzekomo osławioną popularność na całkiem nowy poziom. No i gdyby nie błoga nieświadomość, pewnie mógłby chwalić, że udało mu się oswoić kałamarnicę. Poniekąd. Macki pewnie by nie podała na komendę, ale przynajmniej ich ochlapała. A to już coś.
- Nie, dzięki, jednak poczekam tutaj - zaśmiał się na tę jej bardzo przekonującą zachętę, następnie z miną znawcy pokręciwszy głową na przywołane sugestie sposobów nawoływania kałamarnicy. - Nie, to też nie brzmi zbyt... kałamarnicowo.
Z uwagą przyglądał się tafli jeziora, kiedy Ismael z takim zapałem usiłowała wołać głowonoga. Jak na złość jednak, ta pozostawała już najzupełniej spokojna. Na tyle, że jeszcze chwila i byłby nawet skłonny uwierzyć, że wcześniej tylko im się zdawało, że cokolwiek widzieli. To znaczy... mógłby być skłonny w to uwierzyć, gdyby nie fakt, że był przecież kompletnie przemoczony. Tego zdecydowanie sobie nie wymyślił.
- Ale chcesz te ryby łowić, czy ćwiczyć na nich nawoływanie? - rzucił ze śmiechem, przenosząc spojrzenie na Puchonkę, kiedy się odezwała. - Zresztą, ryb ma przecież pod dostatkiem i... I albo właśnie mam przywidzenia, albo nam macha.
Krótka pauza w jego wypowiedzi wynikała z faktu, że znów jakiś ruch mącący spokojną taflę jeziora przykuł jego uwagę. Zerknąwszy zaś w tamtym kierunku, zauważył machającą do nich mackę. I, trzeba było przyznać, to zdecydowanie nie było coś, czego mógłby się spodziewać. Jeszcze pięć minut temu co prawda w ogóle nie spodziewałby się zobaczenia kałamarnicy, a co dopiero tego, że ta mogłaby do nich machać.
Więc może jednak podałaby mackę, gdyby się ładnie poprosiło?
- Myślisz, że powinniśmy odmachać? - zapytał, nie odrywając wzroku od tego niecodziennego zjawiska. Na odpowiedź jednak nie zaczekał, jeszcze w trakcie wypowiadania tych słów uniósłszy lekko rękę i odmachując kałamarnicy. Chyba pozostawało mieć nadzieję, że w jej przekonaniu to też oznaczało powitanie, a nie na przykład jakąś pogróżkę, po odwzajemnieniu której mogłaby się zdenerwować...
Ismael Blake
Hufflepuff
Ismael Blake

Jezioro - Page 17 Empty Re: Jezioro

Pon Sie 29, 2016 10:02 pm
Zwierzątko na pewno byłoby o wiele bardziej rade, gdyby to swojego oblubieńca mogło porwać do swojego królestwa. Oczywiście - usunięcie rudowłosej konkurencji na pewno też miało swoje plusy, ale... no właśnie ale.... Satysfakcja na pewno nie byłaby długotrwała. Zaraz pojawiłaby się jakaś inna niewiasta, która spróbowałaby oczarować Blacka swoim wdziękiem i odciągnąć od jedynej mu przeznaczonej... O ile w ogóle można było mówić o tym, że Isma jakkolwiek próbowała Syriusza uwieść...
- A co według Ciebie brzmi? Bo mnie kończą się pomysły... - jak się jeszcze wołało zwierzątka gospodarskie? Chodź mućka? Dobrze, że głowonóg ich nie rozumiał, a przynajmniej miała taką nadzieję, bo jeszcze mógłby się na nich obrazić i utopić na tej wysepce.
- Nieee... Kamienie pozamie... - umilkła, marszcząc brwi, wciąż wpatrzona w niego, jakby zastanawiając się, czy rzeczywiście powiedział to, co usłyszała. Przekręciła gwałtownie głowę, podnosząc się na równe nogi, a że obie te czynności zrobiła szybko i jednocześnie, zatoczyła się lekko. Złapała jednak równowagę, unikając skąpania się w jeziorze jeszcze bardziej, a wzrokiem odszukała rzekomą machającą im kałamarnicę.
Puchonka miała to do siebie, że czasem reagowała na rzeczy zbyt entuzjastycznie. Niczym małe dziecko, które dostaje wymarzony prezent, albo zostaje wprowadzone do sklepu ze słodyczami i dostaje hasło, że może brać co chce. W przypadku Ismy, jej entuzjazm w tym momencie był też ściśle powiązany z zainteresowaniem i miłością, jaką darzyła wszelkie żywe stworzenia, nie będące ludźmi. W tym więc momencie, podskoczyła lekko, a jednocześnie pisnęła podekscytowana, przysłaniając usta dłońmi. Black miał racje. Oto z wody wystawała macka i wykonywała gest, który każdy człowiek zapewne wziąłby właśnie za machanie.
- Oczywiście! - odwróciła się do niego na moment cała, zaraz też skracając dystans, jakby oburzona faktem, że może brać w wątpliwość czy machać, czy nie machać. Podjął jednak właściwą decyzję i nie była zmuszona łapać go za rękę i podnosić ku górze, by za niego odpowiedzieć tymże gestem. Sama też zaraz wyciągnęła ramię ku górze i pomachała nim, stając przy tym na czubkach palców. Jakby większy wzrost mógł jej jakoś w tym momencie pomóc z komunikacją z kałamarnicą.
- Jak myślisz... czemu nam macha? - zapytała podekscytowana, szczerząc się jak głupia, niekoniecznie do niego. Do wszystkiego.
Syriusz Black
Oczekujący
Syriusz Black

Jezioro - Page 17 Empty Re: Jezioro

Wto Sie 30, 2016 12:21 am
Mimo wszystko usunięcie rudowłosej konkurencji miałoby nieco więcej sensu. Zwłaszcza, że Syriuszowi brakowało jednak jakże przydatnej umiejętności oddychania pod wodą. A więc porwanie go do swojego królestwa wiązałoby się z definitywnym końcem odwiedzin, dokarmiania i wszystkiego innego. To znaczy... to i tak wkrótce miało się skończyć, wraz z zakończeniem roku szkolnego. Ale skąd niby Black miał wiedzieć, że podwodne zwierzątko aż tak się do niego przywiązało? Pewnie rozważyłby możliwość zabrania jej ze sobą i zorganizowania jakiegoś miłego kącika do życia, gdyby miał tego świadomość. Tymczasem pozostawało liczyć na to, że prędko znajdzie się nowy uczeń, który zechce zadbać o biedaczkę.
Co prawda Syriusz, w przeciwieństwie do Puchonki, nie pałał aż tak wielkim uwielbieniem dla wszystkich mniej i bardziej magicznych stworzeń, jednak w tej sytuacji był prawdopodobnie niemniej podekscytowany od niej. Trudno byłoby nie być, kiedy ledwie kilka tygodni przed zakończeniem szkoły dostało się taką okazję, żeby przekonać się, że kałamarnica jednak rzeczywiście istniała. Wielu uczniów pewnie przez całe siedem lat musiało żyć w niepewności - albo wmawiając sobie i innym, że to wszystko zwykłe bzdury, albo jedynie wierząc w jej istnienie. A oni już wiedzieli, że faktycznie była. W dodatku im machała. Tak po przyjacielsku, widocznie wcale nie chcąc ich zeżreć.
Przynajmniej póki co.
Po krótkiej chwili opuścił rękę, znów zerknąwszy na Ismael, kiedy ta zadała pytanie. W sumie... całkiem trafione, bo przecież mogło się okazać, że faktycznie kałamarnica odbierała ten gest trochę inaczej niż ludzie. Co zresztą nie byłoby chyba niczym dziwnym...
- Nie wiem, bo nas lubi? - zasugerował, wzruszywszy lekko ramionami. - Albo właśnie wręcz przeciwnie. W ten sposób daje nam znać, że mamy chwilę, żeby się stąd wynosić, bo jak nie, to nas potopi. Wiesz, trochę trudno wyczuć. Chyba nie uważałem na ONMSie, jak przerabialiśmy rozmówki ludzko-kałamarnicowe.
Najwyraźniej sam jednak skłaniał się bardziej ku tej pierwszej opcji, skoro jak na razie nie miał zamiaru nigdzie się stąd wynosić. Nie miał co prawda pojęcia, czego jeszcze mogliby spodziewać się po tym głowonogu, ale... czy to istotne? Grunt, że kałamarnica się pokazała. I to bez morderczych zamiarów, mimo że tym razem nie dostała niczego smacznego. Poza dwoma kamieniami, które najwyraźniej niespecjalnie jej smakowały.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Jezioro - Page 17 Empty Re: Jezioro

Sro Sie 31, 2016 10:07 am
Dziwne ludzie, no naprawdę... Gdyby tylko głowonóg rozumiał, o czym oni tam właściwie..? już dawno przejechał by im macką po tych ślicznych główkach. No bo przecież nie od dzisiaj wiadomo, że jak się macha na boki to znaczy "cześć!" a sio... A na "sio!" się macha w przód! I w tył. I że niby jak ona mieszka na dnie jeziora to na savoir vivre się nie zna? A pfe! Ja was jeszcze szacunku nauczę.
Kiedyś.
Bo teraz Jeziorowa Królowa była szczerze wzruszona. Odmachali! No normalnie łza by jej się w oku zakręciła, gdyby nie to, że i tak wszędzie było mokro. Ukrytymi pod wodą mackami przyklasnęła z uciechy i wywinęła fikołka. Znaczy... Obróciła się do góry nogami, z szybkością kierując się na dno zbiornika, a nim zrobiła to dostatecznie głęboko jej trzynaście macek (tak, trzynaście - jak się komu nie podoba to niech jej powie, że ma se uciąć) wystrzeliło w górę, przecinając taflę i formując coś na kształt żywej fontanny.
Hogwarcka Świtezianka zniknęła...
Ismael Blake
Hufflepuff
Ismael Blake

Jezioro - Page 17 Empty Re: Jezioro

Sro Sie 31, 2016 4:27 pm
- Wolę chyba myśleć, że to dlatego, że nas lubi. - wymruczała, odwracając od niego spojrzenie i przenosząc je znowu na głowonoga. Oczywistym było, że wolała skłonić się do wersji pierwszej. W końcu nijak nie chciała skończyć w brzuchu kałamarnicy, jako jej obiad. Z resztą... gdyby mieszkanka jeziora, podkochująca się w gryfonie, chciała ich zjeść albo zabić, pewno już dawno zrobiłaby to bez większych problemów. Najwyraźniej jednak, z jakichś powodów, pałała do nich sympatią. Albo po prostu była najedzona i nie potrzebowała robić sobie z nich posiłku.
Cofnęła rękę i uśmiechnęła się szeroko widząc, jak Hogwardzka Świtezianka zniknęła pod wodą, a raczej jej jedna macka, która im machała, ze sporym chlupnięciem. Najwyraźniej kałamarnicy znudziło się już machanie do nich, albo okazało się to zbyt przejmującym zajęciem, i dała nura w podwodne głębiny. Niewątpliwie - było to jedno z milszych doświadczeń ostatnimi czasy, jeśli chodziło o Isme. Wydarzenia w Hogsmeage przytłoczyły ją, a szara codzienność jeszcze bardziej dociskała i odbierała w pewien sposób radość życia. Nawet perspektywa zbliżających się wakacji i możliwości złapania oddechu, nie nadawała szkolnemu życiu odpowiednio intensywnej barwy. Dopiero teraz czuła, jak serce szybciej bije, pompując żywiej krew, która pobudzała i dawała energii. Piegowata buzia jaśniała, wyraźnie zadowolona z całego zdarzenia, a w gdzieś w głowie kryła się nadzieja, że macka jeszcze im pomacha.
Cofnęła się parę kroków, odsuwając od brzegu i siadając na trawie. Ściągnęła z siebie cienki sweter, który do tej pory miała na sobie i wycisnęła go z resztek wody. Przeczesała też palcami mokrawe włosy i ponownie spojrzała na Blacka.
- I jak, podobało się? - zapytała, chociaż doskonale widziała i wiedziała, że podobnie jak jej, jemu też spodobała się cała ta sytuacja. - W sumie dobrze, że nie zostałam na balkonie. Warto było się za tobą tutaj zwlec, nawet jeśli nikogo nie mogłam do jeziora wrzucić. - powiedziała pogodnie, obdarzając go krótkim, ciepłym uśmiechem. Miała tylko nadzieje, że nieproszony prysznic nie skończy się jakoś kiepsko. Niby było ciepło, ale też dzień do najgorętszych nie należał, a głupio byłoby pod koniec roku się rozchorować.
Syriusz Black
Oczekujący
Syriusz Black

Jezioro - Page 17 Empty Re: Jezioro

Nie Wrz 04, 2016 4:57 pm
Albo pogardziła stojącym na brzegu potencjalnym jedzeniem, bo zdawała sobie sprawę z tego, że przez jej gabaryty próba wypłynięcia na płyciznę jeziora zakończyłaby się fiaskiem. Trzeba byłoby zaczekać aż potencjalny obiad zdecyduje się wypłynąć bardziej wgłąb akwenu. I, kto wie, może właśnie temu miało służyć to machanie - wzbudzeniu zaufania i wywabieniu dwojga uczniów na głębsze wody. Oczywiście. O ile tylko ktoś byłby skłonny podejrzewać kałamarnicę o snucie tak zaawansowanych niecnych planów. Niestety - albo i stety - Syriusz nie był do tego skłonny, toteż nawet nie zasugerował Puchonce, że istniała jeszcze taka ewentualność. Zresztą... po co, skoro kałamarnica i tak już zdążyła na nowo zniknąć pod wodą? I chyba nie miała już zamiaru się pokazywać. Choć możliwe, że na to jeszcze przez chwilę Black liczył, skoro nie od razu odwrócił się w stronę Ismael, kiedy ta znów się odezwała. Jeszcze przez krótką chwilę wpatrywał się w jezioro, by dopiero utwierdziwszy się w przekonaniu, że nic już dziwnego się nie działo, odwrócić się przodem do dziewczyny.
- Żartujesz sobie? - rozbawionym pytaniem odpowiedział na jej słowa. Bo przecież dość oczywistym musiał być fakt, że owszem, cała ta sytuacja jak najbardziej mu się podobała. Najoczywistszym zaś tego dowodem mógłby być choćby szczery, szeroki uśmiech, jaki w zasadzie nie znikał z twarzy Gryfona od momentu, gdy już minęło największe zdziwienie związane z pojawieniem się kałamarnicy. W zasadzie przez tę chwilę miał chyba okazję poczuć się jak pierwszoroczniak, któremu podczas przeprawy przez jezioro ktoś po raz pierwszy powiedziałby o rzekomym istnieniu wielkiego głowonoga. Ewentualnie jak tych kilka lat temu, kiedy już miał okazję uświadomić sobie, że cały jego pobyt w Hogwarcie będzie składał się niewątpliwie w głównej mierze z dobrej zabawy. W ostatnim czasie rzeczywiście nie dałoby się zauważyć, że wspomnianej zabawy jakby brakowało - ostatnie wydarzenia niespecjalnie napawały optymizmem, najwyraźniej nie tylko w odczuciu Ismael. Pod tym względem Syriusz jak najbardziej mógłby się z nią zgodzić, niezależnie od tego, jak często w ostatnim czasie nie zdarzało mu się stwarzać pozorów, że wszystko było przecież w jak najlepszym porządku.
Wykluczając z tego okazjonalne warczenie na przypadkowe osoby spotkane w równie przypadkowych miejscach.
W każdym razie... bezdyskusyjnie prawdą było również to, że coś tak pozornie błahego, jak chwilowe pojawienie się kałamarnicy potrafiło mimo wszytko na nowo natchnąć nutą optymizmu. Było to chyba dość dobrze widać na przykładzie tych dwoje.
- Pewnie można byłoby powiedzieć, że jeszcze nic straconego i że może jednak ktoś zdecyduje się na spacer nad jezioro... Tyle, że niespecjalnie chcę mieć później na sumieniu twoje zapalenie płuc, czy inną zarazę - stwierdził, zerknąwszy na nią sugestywnie. Bo tak, chyba jednak wypadałoby wrócić do zamku, skoro prawdopodobnie wszyscy doskonale wiedzieli, że przesiadywanie na zewnątrz w kompletnie przemoczonych ubraniach nie należało raczej do najmądrzejszych pomysłów. Zwłaszcza, że faktycznie trochę głupio byłoby rozchorować się tuż przed zakończeniem roku.
Ismael Blake
Hufflepuff
Ismael Blake

Jezioro - Page 17 Empty Re: Jezioro

Pią Wrz 09, 2016 2:56 pm
- O. To ty masz coś takiego, jak sumienie? - zapytała go, unosząc delikatnie jedną z brwi ku górze i uśmiechając się do chłopaka zaczepnie. Co prawda sumienie Blacka nie miało w tym momencie nic do rzeczy, a przynajmniej w żadnym wypadku nie interesowało młodszej puchonki. Dziewczę patrzyło na niego wciąż w głównej mierze z rozbawieniem, jednak teraz trochę też jakby się dziwiąc lub zastanawiając z której Syriusz urwał się choinki. Biorąc pod uwagę, co jeszcze parę sekund temu działo się na jeziorze, nie miała zamiaru pakować się i zabierać z powrotem do chłodnych, zamkowych murów, które wcale nie oferowały lepszej rozrywki jak siedzenie przy akwenie, czy łapanie przeróżnych zaraz.
Potrząsnęła więc zaraz gwałtownie głową, dając znać gryfonowi, że jego pomysł jest co najmniej chybiony. Pomijając tenże gest, nie ruszyła się wcale – siedziała jak siedziała, na skrawku trawy, susząc się w słońcu, które wcale nie było jeszcze słabe. Fakt – co chwila przysłaniały je lekkie chmury, ale zaraz promienie słoneczne wysuwały się zza nich i zsyłały delikatne, przyjemne ciepło.
- Dam sobie radę. - oznajmiła wręcz butnie. Nie była głupia, na ogół. Jeśli jednak w grę zaczynało wchodzić jej własne zdrowie, nagle traciła wszelkie wyczucie. Chciała pchać się tam, gdzie nie powinna i wystawiać ciało na wszelkie możliwe nieprzychylne warunki pogodowe. Siedzenie w przemoczonym ubraniu na wysepce, podczas gdy słońce wcale nie dokazywało? Nie stanowiło to dla niej żadnego problemu, ani tez nie widziała w tym nic złego, a przynajmniej na razie. Sytuacja jednak zupełnie inaczej malowała się, jeśli chodziło o innych. Taksujące spojrzenie kolorowych oczu pochłonęło Syriuszową sylwetkę.
- Ale jeśli chodzi o Ciebie, już nie byłabym tego taka pewna. Sam też jesteś mokry. - zauważyła, mrużąc oczy. I nawet jeśli na taką nie wyglądała, to potrafiła w jakimś stopniu martwić się o innych i ich zdrowie. W końcu stojący przed nią Huncwot miał zadanie: ona to pal licho, jeśli jednak to złapie, ale Black i reszta jego kompanii, mieli zrobić ostatni, wspaniały kawał, a ona liczyła na to niczym dziecko na wigilijny, wymarzony prezent.
- Będę ją dokarmiać, jak skończysz Hogwart. - rzuciła w pewnym momencie, nagle, bez zastanowienia, na moment tylko przenosząc wzrok na spokojną już taflę jeziora. Kałamarnica chyba na dobre już schowała się w swojej toni. Ale może to i lepiej. Przynajmniej nie zafunduje im kolejnej kąpieli.
Syriusz Black
Oczekujący
Syriusz Black

Jezioro - Page 17 Empty Re: Jezioro

Sob Wrz 17, 2016 8:03 pm
Przywołał na twarz wyraz niemal zupełnie autentycznego oburzenia, kiedy Puchonka zadała swoje pytanie. Nawet odczekał dłuższą chwilę, nim zaśmiał się krótko, pokręciwszy przy tym głową.
- Oczywiście, że mam. Nieskazitelnie czyste, więc wolałbym, żeby twoje choróbsko tego nie popsuło - stwierdził, mimo to klapnąwszy jednak na trawę obok niej. Skoro bowiem dziewczyna najwyraźniej nie zamierzała się nigdzie ruszać, to przecież nie będzie jej na siłę ciągnął do zamku. Co zresztą pewnie i tak byłoby lepszą opcją, niż ewentualne zostawienie jej tutaj samej sobie i samotny powrót do szkoły. Pomiędzy tymi dwoma możliwościami było już tylko pozostanie z nią nad jeziorem i liczenie na to, że z ewentualną zarazą szkolna pielęgniarka upora się szybko i sprawnie za pomocą swoich ohydnych eliksirów.
Co prawda otaksował jeszcze Puchonkę dość powątpiewającym spojrzeniem, kiedy oznajmiła, że da sobie radę, ostatecznie jednak skwitował to lekkim wzruszeniem ramion, mogącym oznaczać mniej więcej tyle co jak uważasz.
- Tak samo jak ty. I tak samo sobie poradzę - stwierdził za to w odpowiedzi na jej kolejne słowa. - Chyba, że w ten subtelny sposób próbujesz mi powiedzieć, że powinienem sam iść się wysuszyć przy jakimś kominku, a ciebie zostawić tu samą. Niestety, nic z tego.
No bo... nie i już. Taka opcja po prostu nie wchodziła w grę - mogli albo marznąć oboje, albo oboje wrócić do zamku. Bo przecież nawet jeśli w nieskazitelność sumienia Blacka trudno byłoby uwierzyć, to jednak zostawienie Puchonki samej nad jeziorem mogłoby w późniejszym czasie wywołać dodatkowe wyrzuty tegoż sumienia. A przecież biedne i tak musiało być dość zapracowane...
Śmiechem zareagował natomiast na kolejną wypowiedź Ismael, zawiesiwszy na niej rozbawione spojrzenie.
- To świetnie, bo już się bałem, że będę musiał ją jakoś stąd przemycić, żeby biedna nie padła z głodu - stwierdził wesoło. - Tylko pamiętaj, żeby później też znaleźć kogoś do karmienia jej. A jak nie, to ładnie ją zapakuj i wyślij mi sową.
Co prawda to musiałaby być naprawdę duża sowa, ale... lepiej się poświęcić i taką znaleźć niż pozwolić na to, by nieszczęśliwa kałamarnica powoli konała z głodu, jeśli w kolejnych latach nikt nie zdecyduje się podrzucać jej placka dyniowego.
Jęcząca Marta
Duch
Jęcząca Marta

Jezioro - Page 17 Empty Re: Jezioro

Pon Wrz 19, 2016 7:00 pm
Kręciła się po szkolnej kanalizacji i podsłuchiwała różne rozmowy uczniów, jak i nauczycieli. Może kiedyś będzie mogła wykorzystać zdobytą w ten sposób wiedzę. Takie zwyczajne problemy żyjących wprowadziły ją w melancholijny humor. Jakaś Angelika obraziła się ma Meggie, bo skrytykowała jej fryzurę, a Mark był zazdrosny o przyjaciela Dorothy. Nauczyciele roztrząsali nad losem jakiejś Berty, która poważnie zachorowała i narzekali na Olivera, ponieważ jego oceny nie zapowiadają powtórkę roku. Niedawno Marta miała wrażenie, że znowu umiera. Wtedy, kiedy dostrzegła błysk gadzich oczu. Wróciły okropne wspomnienia i długo nie opuszczała swojej łazienki. Nie chciała nikogo widzieć, a zresztą kto mógłby ją odwiedzić i zapytać się, jak się czuje. Uch, jak może czuć się spetryfikowany duch...?
Zamyślona snuła się rurami, aż trafiła prosto do jeziora. Zawisła w słodkiej wodzie i przyglądała się wielkiemu cielsku, które wracało z powrotem do głębin, dopóki całkiem nie zniknęło. Z pewnością ktoś  dokarmiał to monstrum i zamiast zniknąć, to rosło z roku na rok. Wynurzyła się i dostrzegła dwójkę uczniów na brzegu. Była ciągle jakaś zamyślona, więc w nieudany sposób okazała swoją złość.
- Jak będziecie tak dalej dokarmiać kałamarnicę, to niedługo nie zmieści się w jeziorze - powiedziała beznamiętnie. Jak nie ona. Ach, tak sobie tutaj żyli, spokojnie rzucali jedzenie tutejszej kałamarnicy, zamiast przygotowywać się do egzaminów. Nie martwili się przyszłością i tym, że mogą zginąć przez tego potwora, gdy kiedyś wypadną z łódki do wody. Och, nie, ona nie martwiła się ich losem. Uważała jedynie, że w Hogwarcie nie ma miejsca na nowe duchy. Tak, już wystarczy, bo niedługo będzie miała lokatorów w swojej łazience.
- Mam wrażenie, że o czymś zapomniałam - powiedziała do siebie. Całe ciało miała pod powierzchnią tafli, tylko głowa jej wystawała. Woda z pewnością była bardzo zimna, lecz ona w ogóle tego nie odczuwała.
Może coś zgubiła? Była umówiona? Raczej nie na spotkanie ze Śmiercią. Jedno w życiu wystarczy.
Przechyliła głowę, gdy przyglądała się chłopakowi i dziewczynie.
- O! Syriusz! - pisnęła, a na jej buzi pojawił się wielki uśmiech. - Już wiem! Zapomniałam odwiedzić męską łazienkę w trakcie twojej kąpieli! - Podleciała bliżej uczniów i zawisła nad nimi. Teraz mogli zobaczyć jej niezbyt urodziwą twarz nastolatki. - Hm, ciebie to nie kojarzę - dopowiedziała, gdy przyjrzała się dziewczynie. - Zresztą nieważne! Jak nie wy, to ktoś inny będzie dokarmiał tego potwora.
Ponownie zanurzyła się w wodzie i wpatrywała się w miejsce, w którym zniknęło wielkie bydle. Po chwili stęknęła:
- Nudni jesteście! Wracam pilnować łazienki! - Z piskiem wzniosła się i wpadła do wody, a powierzchnia została nienaruszona.

z/t
Ismael Blake
Hufflepuff
Ismael Blake

Jezioro - Page 17 Empty Re: Jezioro

Wto Wrz 27, 2016 7:45 pm
Kwestia sumienia Blacka... rudowłosa jakoś nie potrafiła uwierzyć, że siedzący obok niej gryfon, takowe posiadał. Nie chodziło tutaj o to, że w jakikolwiek sposób wątpiła w jego moralność, bo głównie z takimi wzniosłymi rzeczami, sumienie się kojarzyło, ale raczej chodziło tutaj o te drobne, lżejsze sprawy. Jak zostawienie koleżanki samej, a do tej mokrej, nad jeziorem, albo pójście i płatanie żartów innym. Obydwie te rzeczy plasowały się w Ismowej głowie, w jakiejś osobnej kategorii, która średnio miała się do wydumanego pojęcia sumienia. Kategoryzowała po prostu tego typu rzeczy jako błahostki - rzeczy nie na tyle ważne i znaczące, by zadręczać nimi sumienie - poważną jednostkę wygłaszającą osądy na temat czynów właściciela. Wątpiła więc i to dość mocno, że Black mógłby w jakiś sposób wzruszyć się, gdyby przez niego się następnego dnia rozchorowała.
Słysząc dodatkowo jego zapewnienie, jakoby jego sumienia miało się w nieskazitelnie czystym porządku, parsknęła cicho; trochę prześmiewczo, nie komentując jego słów jednak w jakikolwiek inny sposób.
- Nieee. Całkiem miło mi się z tobą łapie jakieś choróbsko. - zaśmiała się, pacając go w ramię dłonią. Nie zamierzała jednak jakoś specjalnie długo męczyć ani siebie, ani jego, siedzeniem w mokrych ciuchach na świeżym powietrzu. - Może jakbyś długo jej nie karmił, to w końcu sama by za tobą polazła. Kto wie. - dodała równie radośnie, wzruszając na koniec ramionami. W sumie kto wie - może nauczyła się rozpoznawać go do takiego stopnia, że nikt inny nie będzie w stanie jedynego i prawdziwego Syriusza Blacka zastąpić? Może gryfon w jeziorze miał właśnie najwierniejszą na świecie istotę, swoją numer jeden wielbicielkę, wobec której żadna uczennica nie mogła się umywać? Co prawda w mniemaniu puchonki, wątpliwe było okazywanie wysokiego poziomu sympatii poprzez zlewanie go całkowicie zimną wodą, ale może tak po prostu robią kałamarnice, albo ta konkretna stawiała na końskie zaloty. Z resztą - szło jej to szybko wybaczyć, gdy brać pod uwagę, że w ogóle raczyła się pokazać!
Kolorowe spojrzenie, do tej pory pod lekkim skosem utkwione w twarzy Syriusza, przeskoczyło na spokojna już wodę, przez chwilę kontemplując jej nienaruszony stan. W pewnym momencie jednak, zauważyła coś, co zdecydowanie nie pasowało jej do obrazka. Półprzeźroczysta głowa wynurzyła się częściowo z jeziora: rudej puchonce jednak udało się ją zidentyfikować dopiero, gdy ta postanowiła się odezwać. Uniosła też zaraz delikatnie brwi, nie tyle w odpowiedzi na wypowiedź zmarłej uczennicy, co na sam fakt, że pojawiła się tutaj. Blake sądziła, że wciąż męczą się, by odpetryfikować ją - jak jednak widać było na załączonym obrazku, była cała i zdrowa, o ile można było bez zażenowania wyrazić się tak o kimś, kto kopnął w kalendarz spory już kawałek czasu temu. W końcu, gdy mieszkanka łazienki na trzecim piętrze zniknęła pod wodą, oznajmiając im na odchodnym, że nie są dla niej wystarczającą rozrywką, dziewczyna odwróciła twarz do swojego towarzysza, obdarzając go doskonale widocznym, szerokim uśmiechem, w którym rozbawienie mieszało się z kpiną.
- Często miewasz takie wizyty? - parsknęła, mrużąc barwne oczy i wyraźnie nie prezentując sobą ani krztyny zażenowania. Niby słyszała parę razy, że co niektórzy chłopcy uskarżają się, że Jęcząca Marta odwiedza ich podczas kąpieli, co innego jednak wyłapywać uchem plotki, a co innego słysząc to bezpośrednio od winowajczyni. Ciekawa była, jak Syriusz zapatrywał się na perspektywę odwiedzin, chociaż oczywiście - w żadnym wypadku nie spodziewała się po nim odpowiedzi nawet w najmniejszym stopniu poważnej.
Sponsored content

Jezioro - Page 17 Empty Re: Jezioro

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach