Go down
Kyohei Takano
Oczekujący
Kyohei Takano

Huśtawka na drzewie - Page 6 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Sob Paź 24, 2015 7:08 pm
Chłopak miał jej już coś odpowiadać, kiedy ta nagle wyjechała z zaproszeniem. Zerwał się wtedy gwałtownie do siadu i po prostu wpatrywał się w nią totalnie ogłupiały. Ona... chciała z nim spędzić trochę czasu, pomimo tego, że pewnie doskonale wiedziała, że niewiele z tego wyjdzie. Albo wręcz przeciwnie, liczyła na zbyt wiele podczas tego wypadu. Tak czy inaczej już wtedy wiedział, że trafił na naprawdę twardą zawodniczkę. Był postawiony tak naprawdę pod ścianą. Jeżeli dalej będzie milczał nigdy się od niej nie uwolni, jeżeli powie wszystko też się od niej nie uwolni, z tą różnicą, że wtedy będzie czuł się naprawdę podle wywlekając wszystkie brudny ze swojego życia na wierzch. Do tej pory o tym wszystkim wiedziała tak naprawdę tylko jedna, jedyna osoba... ale ona przecież nie żyje, jej duch do tej pory gdzieś krążył po szkole. Na marginesie strasznie ciekawe to, że on tą śmierć tak spokojnie przeżył. To tylko udowadnia nam wszystkim, że ten chłopak być może nie jest stworzony do żadnych ciepłych uczuć.
-Ja... co...- Już chciał kategorycznie odmówić, ale ta po prostu wstała i poszła, a dla niego był to jasny znak... nie przyjmie odmowy. Bo przecież doskonale wiedziała, że Kyo by powiedział "nie" widocznie nie chciała tego słyszeć.
Puchon westchnął ciężko załamany tym jakie znajomości z reguły nawiązywał. No, ale widocznie taka już była jego uroda i kompletnie nic z tym nie mógł zrobić, bo im bardziej starał się odtrącić od siebie ludzi to oni bardziej do niego lgnęli.
Siedział tutaj jeszcze przez jakiś czas, przynajmniej to momentu kiedy nie zaczęły nim targać dreszcze które wyraźnie sygnalizowały mu, że czas wracać do zamku. Dlatego też wstał z ziemi i założył bluzę, i skierował siebie prosto do zamku, chciał iść do dormitorium i po prostu przesiedzieć tam resztę dnia bez oglądania upierdliwych ludzi
z/t
Vakel B. Bułhakow
Nauka
Vakel B. Bułhakow

Huśtawka na drzewie - Page 6 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pon Lis 16, 2015 11:40 pm
Ludzie miewają przeróżne sposoby radzenia sobie ze stresem. Jedni jedzą czekoladę, inni chodzą na masaże, kolejni wybierają sztuki walki. Bywali też tacy, którzy wyżywali się na przedmiotach lub młodszym rodzeństwie. Vakel natomiast należał do tego unikalnego grona osób, którzy negatywne napięcie próbowali ukierunkować w coś względnie pozytywnego, jak chociażby bieganie. W ten oto sposób znalazł się na błoniach zdawałoby się zupełnie samotnie, zwiedzając w pędzie okolice zamku. Miał już okazję obejść je dość dokładnie, a jednak czuł teraz dziwną różnicę. Jakby szybsze poruszanie się i przyspieszony oddech faktycznie mogły sprawić, że doceni również widok z dołu. Zatrzymał się obok huśtawki, chowając ręce w kieszeniach bluzy i odwracając się w stronę budynku. Z okna znajdującego się w jego gabinecie musiał wyglądać teraz jak żałosna, karminowa pchełka. Jedna z tych, którym tak chętnie przyglądał się popijając popołudniową herbatkę w cichutkim i przestronnym pomieszczeniu. Teraz było mu trochę zimno i nieprzyjemnie, ale czuł dziwną satysfakcję z tego, że zamiast demolowania Wielkiej Sali postanowił po prosu rzucić to wszystko i pohasać po trawie. W takich momentach docierało do niego jak żałosną kondycją fizyczną mógł się pochwalić - zadyszkę złapał już po pięciu sekundach, biodro trochę strzykało, a mózg nie mógł skupić się na niczym innym niż nie poślizgnięcie się na mokrym podłożu. No dobrze, może trochę przesadzał, ale wszystkie znaki mówiły mu wprost, że siedzący tryb życia nie był najlepszym pomysłem, kiedy w drodze rozwoju wybrało się: śmierciożerca.
I ten groźny pan śmierciożerca stwierdził właśnie, że skoro i tak pozbawił się marynarki i muszki na rzecz odzienia sportowego, to mógł przynajmniej przysiąść na tej cholernej huśtawce i pofilozofować. Będzie miał mokry tyłek jak nic, ale jaki inny popapraniec wstałby pobiegać tak wcześnie rano?
Jedna ręka Bułhakowa zacisnęła się na sznurku, druga na schowanej różdżce i...
Odepchnął się nogami.
To był pierwszy raz w jego prawie czterdziestoletnim życiu, kiedy się huśtał.
Kaylin Wittermore
Oczekujący
Kaylin Wittermore

Huśtawka na drzewie - Page 6 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Wto Lis 17, 2015 12:43 am
Powietrze.
Tego właśnie potrzebowała, gdy przemierzała wszystkie korytarze zamku czując, jak robi jej się niedobrze. Nie wiedziała, czy to z powodu chronicznego niewyspania, zbyt długiego siedzenia przy książkach czy stresu wywołanego ostatnimi, niezbyt dobrymi dniami. Słyszała szelest jej własnej szaty, gdy mijała uczniów na swojej drodze. Długo nie zajęło jej dotarcie na miejsce i wdychając świeże powietrze liczyła na to, że jej się poprawi.
Przez jakiś czas nie czuła jednak różnicy, więc postanowiła się jeszcze trochę przejść. Spacerując tak musiała przyznać, ze dawno tego nie robiła. Dawno nie wychodziła poza mury zamku, siedząc jedynie w pomieszczeniach, w których jej głównym zajęciem była nauka. Albo plotkowanie z nowo poznanymi osobami. Ewentualnie wzdychanie do profesora Bułhakowa, co zdarzało się niestety najczęściej z tych wszystkich trzech czynności. Nawet teraz idąc przed siebie nie potrafiła całkowicie wyrzucić go z myśli, choć bardzo się starała. I gdy już wydawało się, że jednak jest to możliwe...
Zobaczyła go. Siedział na huśtawce w sportowym stroju - pierwszy raz miała okazję widzieć go w czymś innym niż elegancka koszula i marynarka. Bez tej jego charakterystycznej muszki wyglądał jakoś nie tak, jakby czegoś mu brakowało. Mimo to, dalej był profesorem Bułhakowem, któremu z przyjemnością się przyglądała.
Miała ostatnio problem z jednoznacznym określeniem swojego podejścia do niego, nie wiedziała też, co on tak naprawdę chciał jej przekazać. Gubiła się w sprzecznych sygnałach, jakie odbierała i to wcale jej w tym wszystkim nie pomagało. A jednak, rozmowy z nim, słuchanie go, czy po prostu patrzenie na niego sprawiały jej ogromną radość.
Stała nie tak daleko, właściwie zauważyła go dopiero, gdy była kilka kroków od huśtawki, na której siedział. Wstydziła się jednak do niego podejść i zagadać, więc stała tak, wpatrując się w niego w ciszy.
Vakel B. Bułhakow
Nauka
Vakel B. Bułhakow

Huśtawka na drzewie - Page 6 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Sro Lis 18, 2015 10:29 pm
Profesor przymknął powieki i odpłynął do swojego ostatnio nieco ograniczonego świata wyobraźni. Dlaczego ograniczonego? Otóż, od otrzymania pewnego listu słowa starszego brata dudniły mu w głowie przez cały dzień, a myśli nie mogły skupić się na niczym innym, niż ta przerażająca, wściekła twarz Jewgienija, sycząca w jego stronę, wydająca kolejne rozkazy. Jeszcze niedawno wydawało się, że w obliczu takiego wydarzenia podszedłby do niego z dozą obojętności, a tu proszę - wszystkie te cholerne wspomnienia wróciły z takim samym nasyceniem, robiąc mu w głowie potworny bałagan. Cóż miał począć, jak zareagować, kiedy go zobaczy? I co najważniejsze - po co naprawdę przyjechał, skoro Vakel regularnie wysyłał do domu całkiem solidne raporty, jasno informujące ojca o swoich poczynaniach? Cóż planowałeś, Gienusza? Czy przyszedł moment, w którym wypisano na niego wyrok i przyjdzie Vakelowi wydać ostatnie tchnienie, kiedy błysk zielonego światła uderzy w pierś, bezwładne ciało osunie się na trawnik, a ostatnią rzeczą, którą da mu ujrzeć los będzie...
ta twarz.
Skup się na czymś innym Vakelu.
To było ciężkie. Widmo rodzinnego domu unosiło się za nim od ponad dziesięciu lat. Od momentu, w którym pierwszy raz powiedział: nie. Bo ona mu kazała. Odklejenie się od tradycji, od korzeni było dla Bułhakowa istną torturą, ale sprawiającą przy tym niebywałą przyjemność. Niestety obiektu westchnień z tamtych czasów pod ręką już nie miał, a więc co? Co teraz? Wrócisz do Rosji, Vakelu? Spędzisz resztę życia u boku sadysty, wykonując wszystkie polecenia. Znów zabijając z zimną krwią.
Wtedy zdał sobie sprawę z tego, że nie odpycha się już, a jedynie siedzi na nieruchomej huśtawce, więc otworzył oczy i ujrzał stojącą nieopodal Wittermore. Nie miał zielonego pojęcia kiedy udało jej się podejść tak blisko, więc w pierwszej kolejności trochę się wystraszył, ale wreszcie zdobył się na delikatny uśmiech. Bała się podejść, czy miała mu za złe to jak ostatnio ją potraktował? Wiele pytań zostało pozostawionych bez odpowiedzi, a wyproszenie dziewczyny z sali w momencie, w którym zrobiło się nieprzyjemnie było nie na miejscu, a trzeba było przyznać - wyjątkowo w jego stylu. Był świadom tego, że sprawi krukonce taką przykrość jeszcze nie jeden raz.
- Jeżeli liczysz na to, że zwolnię ci huśtawkę, to źle oceniłaś przeciwnika.
Nie miał pomysłu jak inaczej dzieciaka zagadać, a że trwanie w milczeniu uznał za dolewanie oliwy do ognia - palnął co mu ślina na język przyniosła. Wątpił, aby miała ochotę się z nim podroczyć, ale nikt nie zabroni mu spróbować. Ostatnio była tak spięta i sztywna, że ciężko było cokolwiek szczególnie ciekawego ze spotkania wyciągnąć.
Kaylin Wittermore
Oczekujący
Kaylin Wittermore

Huśtawka na drzewie - Page 6 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Sob Lis 21, 2015 2:16 pm
Nawet nie drgnęła obserwując jego twarz. Miał zamknięte oczy, więc nie bała się, że zauważy jej nachalne spojrzenie. Zastanawiała się przy tym, co było w nim takiego niezwykłego. Co sprawiło, że jej myśli ciągle zahaczały o jego osobę i nie potrafiła wyrzucić go ze swojej głowy.
Wiedziała o nim tak mało, choć ciągle chłonęła wszystko, co tylko jej dawał. Być może przyciągała ja jego tajemniczość, bo jak wiadomo Kaylin charakteryzowała się dosyć silnie rozwiniętą ciekawością i chęcią odkrywania wszystkiego, co było skryte przez świat. Jednak nigdy wcześniej nie zainteresował ją w ten sposób żaden człowiek i może dlatego tak bardzo wkręciła się w to rosnące w niej uczucie.
Chciała wiedzieć, o czym myślał. Wiedzieć, co mogłoby go martwić, ale i co go radowało. Czym się interesował i jaki miał pogląd na miliony codziennych spraw. Bała się jednak pytać, wkraczać za głęboko, bo jak sama się już przekonała - nie łatwo było przebić się przez twardą granicę, jaką sam sobie ustanowił. Mimo to, była uparta i nie zamierzała się poddać. Jeżeli chciała go rozszyfrować, choćby miało jej to zająć kilka lat - zrobi to.
Pochłonięta myślami nie zwróciła uwagi na to, że otworzył oczy. Dopiero jego głos wyrwał ją z zamyślenia, w dodatku tak niespodziewanie, że aż podskoczyła w miejscu. Przez chwilę wpatrywała się w niego pytająco, bo dopiero po kilku sekundach dotarło do niej, o czym mówił. Uśmiechnęła się i podeszła bliżej niego jedną ręką łapiąc za sznur huśtawki.
- Jeżeli myśli pan, że tak łatwo się poddam, też nie ocenił pan przeciwnika najlepiej. - Zaśmiała się, pochylając nad nim. Z bliska, jak zawsze, pociągał ją jeszcze bardziej. W przeciwieństwie do jej rówieśników, choć może nie był napakowany jak kulturysta, był po prostu duży.
- Nie jest pan trochę za stary na huśtanie się? - Droczenie przychodziło jej łatwo, zwłaszcza teraz, gdy po prostu potrzebowała chwili spokoju i z daleka od natłoku myśli, które za nic nie chciały dać jej kilku minut wytchnienia.
Vakel B. Bułhakow
Nauka
Vakel B. Bułhakow

Huśtawka na drzewie - Page 6 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Nie Lis 22, 2015 3:09 pm
Niedocenianie przeciwnika brzmiało w ustach piętnastoletniej kujonicy komicznie, a ponowna próba znalezienia się bliżej profesora sprawiła, że ten nie mógł zareagować inaczej - po prostu zaśmiał się przeuroczo, wpatrując w brązowiutkie oczy Kaylin Wittermore. Małej, przesłodzonej Kaylin Wittermore. To było zadziwiające, że właśnie takie drobne, z pozoru nic nie znaczące dziewczynki ostatecznie okazywały się być tymi stworzonymi do siania tego, czym wszy tak ochoczo określały zło. Niewinna Kaylin Wittermore, po której sądzić można było, że nie skrzywdziłaby muchy miała w sobie tak wielki potencjał, żeby zaszczepić w młodym duchu to ziarno goryczy, że Bułhakow po prostu nie mógł się powstrzymać. Uwagi, uwagi. One wszystkie chciały uwagi. Wszystkie kobiety takie były. Poznajmy się nawzajem, pokochajmy. Urodzę ci czwórkę dzieci i będę gotować obiady do końca zasranego życia. Vakel nie zamierzał przechodzić na emeryturę, starzeć się w pokoju i dzielić tajemnicami z kimkolwiek. Już dawno pogodził się z myślą, że najprawdopodobniej umrze w walce, zimne truchło spalą lub zakopią w zbiorowej mogile i pozostanie po nim zaledwie kilka książek, o których odbędzie się debata.
Zakazać czytania dzieł śmierciożercy, czy przymknąć na to oczko? Urodzony za czasów mugolskiej wojny obserwował poczynania nieczarodziejskich psów. Widział, jak powoli wypływa prawda, jak kolejne lektury wpisywali do czarnych książek. Osiągnięć morderców się nie gloryfikowało.
- Pozostaje mi więc wycofać się, zanim skończę w skrzydle szpitalnym. - powiedział wstając i zapraszając kruszynkę gestem dłoni, aby zajęła jego poprzednie miejsce.
Naprawdę jestem aż taki stary?
- Mam jeszcze siły na to i owo.
Dwuznaczność wypowiedzi była tak perfidną zaczepką, że nawet ona musiała się zorientować, a nie była w oczach Bułhakowa szczególnie kumata. Pożałował, że nie zabrał ze sobą niczego oprócz różdżki, bo znów poczuł tą cholerną potrzebę choćby złapania papierosa między palce. Zmęczenie minęło, oddychał już swobodnie, a myśli... myśli znów krążyły wokół jego brata.
Spotkania, które miało nadejść jeszcze dzisiaj. To wszystko było tak frustrujące.
Kaylin Wittermore
Oczekujący
Kaylin Wittermore

Huśtawka na drzewie - Page 6 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Nie Lis 22, 2015 4:13 pm
Śmiech profesora był tym, czego jej umęczona ostatnimi dniami dusza potrzebowała. Gdy tylko ten dźwięk dotarł do jej uszu, odpowiedziała szerokim uśmiechem i nie uciekła oczami pod wpływem jego spojrzenia. Wpatrywała się zaintrygowana, z błyskiem w oczach i tą wrodzoną ciekawością wymalowaną na jej twarzy.
- Och, tak łatwo? - Zapytała zdziwiona faktem, że udało jej się pokonać go w tej słownej potyczce tak szybko. Zwłaszcza, że wcale nie chciała siadać na huśtawce, po prostu złapała haczyk i zaczęła się droczyć. Mimo to uśmiechnęła się i zgrabnie usiadła na miejscu, które dopiero zajmował Vakel. Z radością przyjęła, że było jeszcze ciepłe i tyłek jej nie zmarznie.
- Oj, myślę, że nie byłoby tak źle. No i zawsze miałabym pretekst żeby pana w tym skrzydle pomęczyć. - Już nawet nie udawała, że potrzebuje pretekstów do widywania go. Do rozmów i spędzania czasu. Choć tym razem nawet nie zauważyła, że te słowa jej się tak niefortunnie wymsknęły z ust.
Pokręciła się przez chwilę w miejscu, jakby szukając sobie najwygodniejszej pozycji. Cały czas obserwowała Bułhakowa, jednocześnie delikatnie odpychając się nogami od ziemi. Na jego kolejne słowa zlustrowała go uważnie, i całkowicie zauważalnie, od stóp do głów i zaśmiała pod nosem.
- To i owo? - Zamruczała cicho i przygryzła wargę. - No nie wątpię. - Po chwili jednak chrząknęła, nie za bardzo wiedząc, co powiedzieć. Rozbieranie go wzrokiem na dłuższą metę było krępujące nawet dla niej, a teraz dodatkowo mózg pracował na zwiększonych obrotach.
- Nie często można pana zobaczyć w czymś innym niż elegancka koszula, dobrze dobrane spodnie i marynarka. - Powiedziała cicho, ale z uśmiechem. - Ćwiczył pan? - Zadała pytanie, na które w sumie znała odpowiedź. Starała się jednak podtrzymać rozmowę, a jak wiadomo - nie wychodziło jej to zazwyczaj dobrze.
- Ach, właśnie. Nie miałam okazji zrobić tego ostatnim razem. Chciałam podziękować za zaproszenie i babeczki. Było miło, dziękuję. - Dodała odrobinę zawstydzona.
Vakel B. Bułhakow
Nauka
Vakel B. Bułhakow

Huśtawka na drzewie - Page 6 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Sro Lis 25, 2015 11:30 pm
Brawo, Sherlocku, pomyślał spoglądając na roztrzepaną blond czuprynę, należącą do tej piętnastoletniej mistrzyni dedukcji. Raczej nieciężko było odpowiedzieć na zadane pytanie samodzielnie (wyjątkowo pomocne były w tym przypadku dresy, starcza zadyszka i pot na czole), więc postanowił je zignorować. Nie był to przecież pierwszy raz, kiedy tak postąpił. Owszem, było to dość okrutne, ale w przypadku Vakela milczenie było czasami błogosławieństwem - bolało o wiele mniej niż zwyczajne czepialstwo, a po dziewczynie było aż za bardzo widać, że nie mogłaby przyjąć na siebie całej krytyki, jaką mógł jej zafundować o każdej porze dnia i nocy. Może to dlatego skryte w sobie kobiety tak łatwo do niego ciągnęły? Słuchanie kłamstewek szeptanych na uszko było o wiele przyjemniejsze niż bezowocne próby utworzenia stabilnych związków. Vakel czarował stereotypami, które tak bardzo chciały ujrzeć w swoim wybranku.
- Nie wydaje mi się, aby twoje towarzystwo miało być szczególnie męczące. - poinformował Kaylin i zniknął za nią. Ręce Bułhakowa pchnęły plecy dziewczyny dość mocno, co sprawiło, że huśtawka wzniosła się o wiele wyżej niż wcześniej.
Ciekawe czy miała lęk wysokości? Ha, pchnął jeszcze raz.
Wszystkiego w życiu trzeba spróbować.
Zabawne, że zauważała takie sprawy jak dobrze dopasowane spodnie, a jednocześnie pomijała tak wiele istotnych sygnałów mówiących wprost, że nie jest do końca szczery. Miłość. Ślepa miłość. Jedną z wielu rzeczy, które Vakel mógł dopisać do wyjątkowo obszernej listy zatytułowanej czego najbardziej w świecie nie znoszę były uczucia. Rozpierała go wręcz duma, że większości się wyzbył, a ostatnie maślane oczy w wykonaniu śmierciożercy dało się ujrzeć dawno temu w Ameryce, a i to było przelotnym romansem, chociaż nie mógł zaprzeczyć, że zdecydowanie poszerzyło to jego horyzonty myślowe.
- Ależ proszę bardzo. Mam nadzieję, że ci mimo wszystko smakowały, bo o ile meliska zniknęła szybko, to babeczki szły dość opornie.
Najwyraźniej kobietka, która mu je poleciła poleciała z nim w kulki, a skoro poleciła mu złe ciasteczka, to podany na karteczce adres pocztowy był błędny. Miał tylko nadzieję, że nie wysłał listu miłosnego do Scotland Yardu.
Zmrużył oczy. Myślał o tym, myślał o tej cholernej miłości i... przygryzł wargę. Nie chciał, żeby to wszystko wracało. Wyciąganie starych brudów jest frustrujące.
Kaylin Wittermore
Oczekujący
Kaylin Wittermore

Huśtawka na drzewie - Page 6 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pią Lis 27, 2015 11:49 am
Starcza zadyszka mogłaby odstraszyć nie jedną zauroczoną nastolatkę, jednak Kaylin zdawała się nie być tym ani trochę przejęta. Wręcz przeciwnie, istniało duże prawdopodobieństwo, iż chciałaby mieć z nią kontakt w zupełnie innych okolicznościach. Teraz jednak nie było czasu na tego rodzaju rozmyślania i dziewczę musiało skarcić się w myślach, by jak najszybciej powrócić nimi do otaczającego ją świata i faktu, iż właśnie po raz kolejny gaworzyła sobie z profesorem Bułhakowem. Ostatnimi czasy zdarzało się to coraz częściej i była z tego powodu po prostu szczęśliwa. Nawet jeżeli w głębi duszy wiedziała, że jej uczucie nigdy nie zostanie odwzajemnione, czerpała po prostu radość ze wspólnie spędzonych chwil, jego towarzystwa, słów, a czasem nawet z tej ciszy, która co jakiś czas pomiędzy nimi zapadała - jak teraz. Obserwowała go tylko, uśmiechając się pod nosem i bardzo delikatnie odpychając nogami od ziemi.
Nagle ciszę przerwały jego słowa, które sprawiły, że na policzku pojawił się całkiem dorodny rumieniec, a Kaylin uśmiechnęła się szerzej. Nie odpowiedziała nic, bo po prostu nie wiedziała, co mogłaby w takiej sytuacji powiedzieć. Mimo to, serce zabiło jej szybciej, a ona sama wydawała się być zadowolona z takiego obrotu sytuacji. Być może było to kłamstwo, wręcz doskonałe, ale ona chciała wierzyć w szczerość jego słów. Chciała wierzyć, że jej towarzystwo cokolwiek dla niego znaczyło i zamierzała starać się jeszcze bardziej, by w jakikolwiek sposób stać się dla niego ważna. Nawet jeżeli miałoby to zająć sporo czasu i kosztować wiele wysiłku.
Kiedy zniknął za nią, miała ochotę się odwrócić, jednak nie zdążyła. Poczuła na plecach jego dłonie, przebiegł jej po ciele dreszcz, a po chwili pisnęła na swój sposób przerażona. Nigdy nie miała lęku wysokości, jednak nie spodziewała się, że nauczyciel zacznie ją huśtać, a już na pewno nie tak wysoko. Złapała mocniej sznury huśtawki i poddała się tej czynności. Za każdym razem gdy dłonie Bułhakowa dotykały jej pleców drżała nieznacznie, a rumieniec nie znikał z jej policzków nawet na chwilę. Z dnia na dzień zdawała się coraz bardziej zakochiwać i nawet ją zaczynało to przerażać. Choć z drugiej strony było na tyle przyjemne, że pewnie nie zrezygnowałaby z tego, nawet gdyby miała wybór.
- Były bardzo dobre, ale tak urocze, że szkoda było je jeść. - Uśmiechnęła się przechylając do tyłu tak, by móc zobaczyć jego twarz. Co prawda - do góry nogami, ale zdawało jej się to nie przeszkadzać. Zapatrzyła się w niego na dłuższą chwilę, by potem powrócić do poprzedniej pozycji i chrząknąć nieznacznie.
- Dużo myślałam o tym, co mi pan wtedy powiedział. - Zaczęła cicho, ale na swój sposób zdecydowanie. - Jeżeli chcę dorosnąć muszę zacząć brać na siebie odpowiedzialność, a nie tylko chować się w książkach. Chyba trochę się boję. Ale postanowiłam, że zrobię to jak najlepiej będę umiała. - Dodała lekko drżącym z przejęcia głosem. Potem zamilkła na chwilę, tylko po to, by zaraz przechylić głowę znowu do tyłu i uśmiechnąć się do niego szeroko.
- Słyszał pan coś o sile woli? To znaczy, o czarowaniu za jej pomocą. - Wyrzuciła z siebie totalnie ni stąd ni zowąd.
Vakel B. Bułhakow
Nauka
Vakel B. Bułhakow

Huśtawka na drzewie - Page 6 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pon Lis 30, 2015 12:18 am
Bułhakow wcale nie musiał obserwować czerwieni na twarzy, ani poczuć, jak Wittermore drży. Od samego początku wiedział, że dotyk jego dłoni wywoła oczekiwany efekt i niesamowicie mu się to podobało. Nigdy nie czuł potrzeby posiadania kogoś na własność. Wręcz przeciwnie - wizja bycia zdominowanym przerażała go i podniecała o wiele bardziej, ale... w tym przypadku było inaczej. Gdyby tylko stała się mniej denerwująca, gdyby tylko dało się wpoić wystarczająco dużo do tej pustej blond główki, to faktycznie mógłby skusić się na coś więcej. Kiedy tak o tym myślał - dotarło do niego, że nigdy nie dorobił się dzieci, a przynajmniej o tym nie wiedział. Nigdy nie miał więc możliwości ukształtowania kogoś na wybrany sposób, tak jak zrobił to Vladimir z każdym swoich synów i może to, właśnie te niespełnione ambicje pchały go w jej stronę? Zdawało się, że znalazł sobie idealny zamiennik. Ba, było nawet lepiej, bo nie ograniczały go tak bzdurne sprawy jak zasady moralne i mógł wyciągnąć z relacji o wiele więcej profitów niż z własną córką.
Urocze, ha. Słowo, które Bułhakowa zawsze niewyobrażalnie bawiło. Pasowało mu do magicznego przedszkola i dziewczynek bawiących się lalkami i za każdym razem, kiedy ktoś starszy określał nim cokolwiek - uśmiechał się krzywo. Tak też zrobił i tym razem. Urocze jak twoje... err... słodkie usta. Był chyba słaby w te klocki, więc przymilny komplement sobie darował.
- Cieszę się, że spojrzałaś na to w ten sposób. Podejrzewam, że jeżeli spróbujesz, to twoje obawy miną, a jestem w przewidywaniu przyszłości całkiem niezły. - skorzystał z tego, że się odwróciła i mrugnął. Dłonie znów pchnęły jej plecy, tym razem delikatniej. Tylko tego mu brakowało, żeby teraz spadła na twarz. Vakel Bułhakow, profesor, który zepchnął swoją uczennicę z huśtawki na trawnik. Odniósł dość trafne wrażenie, że mogłoby doszczętnie zrujnować jego nazwisko w tej szkole.
Kłamał, znów kłamał. Takie obawy nigdy, przenigdy nie mijają. Stają się częścią ciebie, codziennym koszmarem. Z wiekiem uczysz udawać, że tych obaw nie dostrzegasz. A później, kiedy spróbujesz powiedzieć sobie dość, to okaże się, że jest już za późno. Nie od wszystkiego jesteś w stanie się uwolnić.
Przełknął ślinę.
Od rodziny nie potrafił uciec nigdy. Tłumaczenie sobie, że nie potrafił tego nikt było lekko pocieszające, więc czemu nie?
- Czarowanie za pomocą siły woli to już nieco zapomniana dziedzina magii, która polega na bezpośrednim manipulowaniu rzeczywistością. Mógłbym się rozwodzić na jej temat dość długo, ale skoro o nią pytasz, to suche definicje już znasz. Jest coś konkretnego, o co chciałabyś się zapytać?
Myśli znów odpłynęły w stronę Jewgienija, który w oczach Vakela w pewnym stopniu o tą umiejętność zahaczył, a ponieważ wizja zbliżającego się spotkania powróciła - odrobinę zmarkotniał.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Huśtawka na drzewie - Page 6 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Wto Gru 15, 2015 7:49 pm
Z powodu nieobecności Vakela i Kaylin, zakańczam tę sesję.
[z/t x2]
Nathalie Powell
Hufflepuff
Nathalie Powell

Huśtawka na drzewie - Page 6 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pią Sty 15, 2016 4:37 pm
O tej porze roku pogoda nie sprzyjała. Ostatnie dni także nie wydawały się być najlepszymi. Nawet treningi Quidditcha nie dawał jej pełnej satysfakcji. Nie wiedziała co dokładnie się z nią dzieje. Wciąż szukała rozwiązania i myślała nad tym. Może to chodziło o pogodę, może o egzaminy, które w tym roku ją czekają. Mimo to nie odczuwała stresu, lecz była przygnębiona.
Stwierdziła, że dobrym pomysłem będzie zmienić otoczenie. Od miesiąca ciągle siedzi w dormitorium albo na lekcjach. Nic ciekawego się nie dzieje. Może chodzi o rutynę? Ubrała ciepły płaszcz i długim korytarzem przeszła aż do drzwi wyjściowych. Gdy je otworzyła to cała fala chłodu oplotła jej twarz. Wzdrygnęła się na samą myśl o tym co właściwie miała zrobić, lecz nie miała zamiaru rezygnować. Zakryła się pod szyją szalikiem i ruszyła w stronę błoni. Przebijając się przez wiatr, który co chwilę zwiewał jej kaptur, dalej szła. Postanowiła pójść gdzieś ze swoimi problemami, których nie potrafiła rozwiązać. Westchnęła głośno i gdy już dotarła na miejsce, zobaczyła huśtawkę. Spodobało jej się to. Ciepło, które poczuła kiedy tylko usiadła na niej, było niesamowite. Na nowo zapragnęła być dzieckiem. Huśtając się i wspominając piękne chwilę, kompletnie odpłynęła w swoim wyimaginowanym świecie "malutkiej Nathalie".


Ostatnio zmieniony przez Nathan Powell dnia Nie Lut 12, 2017 2:40 pm, w całości zmieniany 1 raz
Alice Hughes
Oczekujący
Alice Hughes

Huśtawka na drzewie - Page 6 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pią Sty 15, 2016 6:23 pm
Hughes postawiła kołnierz czarnego, szkolnego płaszcza i z mocno zmarszczonym czołem rozejrzała się dookoła. Doprawdy, to co działo się na świecie było już wystarczająco okropne, żeby ludzie zmuszeni byli jeszcze do tolerowania takiej pogody. W MAJU. Pokręciła głową i spuszczając bladą twarz do dołu nieomal zbiegła z kamiennych schodów, przystając na chwilę na granicy błoni. Wilgotna, śliska trawa z całą pewnością nie zachęcała do spacerów. Puchonka obiecała sobie jednak już jakiś czas temu, że to koniec z zakopywaniem się w podręcznikach i pergaminach. Co za dużo to ponoć niezdrowo, a przeciążony umysł i tak z coraz większym trudem przyswajał nowe daty i inkantacje. Potrzebował powietrza...
Zmuszając się do uśmiechu i przekonując samą siebie do słuszności swoich racji zrobiła krok do przodu. I kolejny. I jeszcze jeden... Nie rozglądając się dookoła i nie skupiając na tym gdzie właściwie idzie, zdawała się całą uwagę poświęcać temu jak czarne buty zanurzają się w miękkiej, zielonej trawie. Co jakiś czas do uszu dziewczyny docierały fragmenty rozmów mijających ją uczniów. Nie przysłuchiwała im się jednak i sukcesywnie ignorowała całe otoczenie. Przynajmniej do momentu kiedy jakaś niezidentyfikowana siła nie uderzyła jej w brzuch... Poleciała do tyłu, przykładając dłonie do żołądka i zdezorientowana podniosła wzrok na tył bujającej się na huśtawce dziewczyny...
No brawo Hughes... Jeszcze się nie nauczyłaś, że ignorancja prowadzi do poobijania?
Nathalie Powell
Hufflepuff
Nathalie Powell

Huśtawka na drzewie - Page 6 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pią Sty 15, 2016 9:58 pm
Wspomnienia o dzieciństwie sprawiły w dziewczynie jeszcze większy ból. Uważała się za bardzo pozytywną osobę i nigdy nie myślała w ten sposób, lecz w końcu muszą nadejść takie chwile. Przypomniała sobie okres po śmierci jej mamy. Ojciec bardzo to przeżył, trudno mu było pozbierać się po tym wszystkim. Nathalie doskonale go rozumiała i starała się nie sprawiać problemów. Zawsze bardzo jej brakowało wsparcia mamy. Często chciała z nią porozmawiać, bo niestety z tatą to nie jest to samo. Energia z chwili na chwilę uchodziła z dziewczyny, a przykre wspomnienia powracały.
Wyrwana ze swojej głębokiej zadumy poczuła ciężar na plecach. Spojrzała w tył i zauważyła leżącą postać tuż za nią. Zatrzymała huśtawkę i stanęła jak wryta. Zasłoniła dłonią twarz powstrzymując głośny pisk. "Co sie stało? Jak to? Czy.. Czy ja ją zabiłam?" - te myśli kołatały się w głowie blondynki. Po chwili uznała, że na prawdę jest z nią bardzo źle, bo jak można kogoś zabić huśtawką. "Może jednak można? zastanawiała się. Przerażona ruszyła w kierunku dziewczyny. Rozpoznała w niej Alice, starszą Puchonkę.
- Hallo! - powiedziała z zawahaniem kucając przy "zwłokach" - żyjesz? - z lekkim niepokojem potrząsnęła dziewczyną.
Alice Hughes
Oczekujący
Alice Hughes

Huśtawka na drzewie - Page 6 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pią Sty 15, 2016 10:47 pm
Alice skuliła się nieco mocniej, gdy tylko nieprzyjemne uczucie zgniatania rozeszło się na większą część tułowia. Mrugnęła kilka razy, usiłując wyrównać oddech i zrozumieć jakoś to, co właśnie się stało. No a co się stało..? Proste. Jak zawsze zdezorientowana Panna Hughes - tym razem sama wlazła na przeszkodę. Sapnęła jeszcze kilka razy starając się wyprostować plecy i zanotować dobiegające do uszu słowa. W końcu się udało - i jedno i drugie - a Puchonka, której wzrok wciąż był nieco rozbiegany rozpoznała twarz Nathalie. Nathalie Powell, która po raz kolejny udowodniła, że może szczycić się o wiele większą sprawnością, celnością i siłą niż taka Hughes, która - swoją drogą - do tej pory nie wiedziała co robi na boisku, tym bardziej z pałką w dłoni. W końcu przynajmniej miała już solidne podstawy do tego, by iść do Warpa i zrezygnować z jakże zaszczytnej i budzącej respekt pozycji pałkarza... Czemu miała by blokować miejsce, skoro ich ścigająca doskonale połączyła by te dwie funkcje? Skubana, nie potrzebowała nawet drewnianego, stricte mugolskiego ustrojstwa do nokautu... DOŚĆ. To co się wydarzyło było tylko i wyłącznie winą nieogarniętej "Panny Prefekt", nie dziewczyny, której wlazła pod nogi. Zdjęła więc jedną dłoń z brzucha i położyła ją na ramieniu potrząsającej jej ciałem Nathalie.
- H-hej Powell. - Chciała. Naprawdę chciała się do niej usmiechnąć, chwilowo jednak więcej uwagi musiała poświęcić temu by z ust zniknął jej grymas. - Spokojnie, nic mi nie jest... Ale masz parę dziewczyno... Już wstaję...
Zgięła nogi chcąc się podnieść i chwyciła mocniej ramię młodszej Puchonki.
Sponsored content

Huśtawka na drzewie - Page 6 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach