Go down
Kelly McCarthy
Oczekujący
Kelly McCarthy

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Sro Wrz 30, 2015 9:23 pm
A jednak! Te proste kilka słów wypowiedziane z wyczuwalną w powietrzu niechęcią, dawały jej pewność, ze to nie tak, ze chłopak nie tolerował ludzi, bo ich nie lubił. A z resztą, bardzo ciężko jest znaleźć odpowiednie towarzystwo dla siebie. Każdy boryka się z tym problemem, nie od dzisiaj i nie od wczoraj, a mimo tego ludzie nie przestają i chociażby w mroku, bez sił i tak próbują. Uśmiechnęła się dziarsko, co najmniej jakby zdała jakiś ważny test. To że nie odburknął do niej czegoś w rodzaju "spadaj" motywowało ją do dalszych prób wiercenia dziury w brzuchu nastolatka.
- Mam w zanadrzu sporą ilośc komplementów na specjalne okazje. - rzuciła żartobliwie, chociaż wiedziała, ze nie było to na miejscu. Z resztą, kto by się tym przejmował, zasady dobrego wychowania jakoś... omijały ją szerokim łukiem i zostawiały spory margines na jej nieprzemyślane uwagi i słowa. Nie zdawała sobie dokładnie sprawy, w którym słowie mógł kryć się owy komplement, ale nie zawracała sobie tym głowy zbyt długo. W końcu nie można marnować życia na ciągłe rozmyślanie. Trzeba mówić co ślina na język przyniesie, taką zasadę wyznawała, chociaż niejednokrotnie uczono ją, że powinna przemyślać swoje słowa zanim palnie coś dwuznacznego albo głupiego.
- Damskim bokserem od razu... - wywróciła oczami jakby parodiując go trochę. Oczywiście, że nie była za tym, aby mężczyźni bili kobiety, jednak damski bokser to dla niej zbyt... ładne określenie.
Takich zwyrodnialców conajmniej powinno się nazywać... Cóż, na myśl przychodzą zbyt nieodpowiednie słowa, aby o nich tutaj wspominać.
- Cóż, to właśnie znaczy, że mam immunitet, a ty mi go przyznałeś. I powiem ci coś w tajemnicy, mam go tylko dla tego że dzielą nas trzy rzeczy. - nietrudno było jej się domyślić, o jakie rzeczy chodzi. Bo co różni mężczyznę od kobiety?
Ruszyła powoli obchodząc huśtawkę dookoła tak, aby stanąć z nim twarzą w twarz. Jednak nie miała zamiaru zwisać nad nim jak kat, więc rzuciła książkę, którą trzymała w rękach na trawę i sama przycupnęła na niej, będąc teraz "na jego poziomie".
- Nie lubisz gadać? Wcale nie musimy... - przechyliła głowę wpatrując się w niego jak sroka w gnat.
Para zielonych oczu obserwowała go, wodząc za każdym jego ruchem, nawet tym kiedy klatka piersiowa unosi się przy każdym oddechu. Tak, ona w cale nie musiała wypowiadać żadnych słów, mogła siedzieć i gapić się godzinami, także miał trzy wyjścia. Albo normalnie z nią porozmawiać, albo uciec, albo rzeczywiście obalić swoją największą z największych zasad i po prostu kopnąć ją w przysłowiowe cztery litery. Chociaż kto wie czy ucieczka nie skończyłaby się pogonią. Jedno było pewne - nie zamierzała mu wcale tak szybko odpuścić.
Kyohei Takano
Oczekujący
Kyohei Takano

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pon Paź 05, 2015 7:44 pm
Dawał immunitety tylko tym osobom które wedle niego tego potrzebowały, i nie ma tutaj z czego się cieszyć, że jego osobowość nie jest na tyle nadszarpnięta. Cóż po prostu wychodził z założenia, że kobiety są na tyle słabe, że takowa walka była by bardzo nierówna. Chociaż one jakoś kompletnie tym się nie przejmują. I to właśnie odróżnia kobiety od mężczyzn. Oni mieli w sobie jeszcze tą odrobinę honoru która sprawiała, że podejmowali jakieś działanie tylko w chwili kiedy szanse były na tym samym poziomie.
Może złamać swoją zasadę, ale czy o to ci chodzi? naprawdę chciałabyś zobaczyć jak w tym chłopaku ginie jedyna rzecz która sprawia, że jeszcze jako tako funkcjonuje w tym społeczeństwie, bo jeżeli tak to śmiało... sprowokuj go, nie jest to wcale trudne, a jeżeli oczekujesz, że będziesz tą szczęściarą która pozna mroki jego duszy... cóż niestety muszę ciebie rozczarować. W jego mniemaniu nie tyle co jesteś nie godna, co po prostu nie chce nikogo zadręczać swoimi problemami, z resztą doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że i tak nic by to nie dało. Przyjął taką rolę w tym społeczeństwie w pełni świadom skutków, i teraz pretensje może mieć jedynie do siebie.
Kyo westchnął tylko cicho po czym wbił wzrok gdzieś przed siebie. Nie miał najmniejszego zamiaru rozpoczynać z nią żadnych dyskusji, bo i po co, oraz o czym. Tak naprawdę teraz do niego to doszło. Jeżeli nie wkurza się na innych ludzi i nie grozi im czego to im nie zrobi, to po prostu nie ma po co z nimi obcować. Tego typu interakcje były najczęstszymi o ile nie jedynymi nawet. Czy były jakieś osoby dla których był miły... cóż parę by się ich znalazło, chociaż i to ciężko nazwać "byciem miły". Po prostu nie próbował ich w żaden sposób spławić. Sharon... sam sobie często zadawał pytanie, czy nie wyżyły się na niej tylko dlatego, że wzbudzała w nim w swego rodzaju litość, czy może po prostu na tyle mało się znali, i rozmawiali aby co kolwiek jej wygarnąć. Neve... jedyna dziewczyna która poznała go tak naprawdę lepiej niż kto kolwiek, ale teraz to i tak nie było ważne, bo wszystko między nim a nią się skończyło, i to na jego wyraźne życzenie, pozwolił jeszcze raz temu lękowi zapanować nad własnym życiem, ale czy to było coś nowego dla niego. Na chwilkę, dosłownie na kilka sekund odbił się od dna, i płynął na powierzchnię, już wyciągał rękę aby móc poczuć na swojej skórze ciepłe promienie słońca, i jak zwykle wszystko szlag trafił. Ponownie coś ściągnęło na dno, i przygwoździło do ziemi w taki sposób, że ponownie nie mógł się poruszyć, i tak tkwił w miejscu, zatracając się w tych wszystkich uczuciach których nie potrafił nawet nazwać.
-Szkoda twojego czasu...- Mruknął wstając z huśtawki i położył się pod drzewem przymykając leniwie oczy.
-Nie widzę najmniejszego powodu dla którego musiałbym z tobą rozmawiać- Cóż... można powiedzieć, że w tej chwili było mu już wszystko jedno. Mogło tutaj siedzieć, gapić się na niego. Wszystko było dobrze do momenty aż nie zacznie wiercić mu dziury w brzuchu, i dotykać coraz bardziej niebezpiecznych tematów.
Kelly McCarthy
Oczekujący
Kelly McCarthy

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Wto Paź 06, 2015 11:17 am
Z kobietami bywało tak, że chciały pokazać wszystkim w okół, że one nie są jak większość ich przedstawicielek. Że są silne, niezależne, zaradne. I nawet gdyby chodziło o walkę z wiatrakami - porwałyby się na nią, aby pokazać że wcale nie są gorsze od facetów, co niekiedy było prawdą...
Kelly nie była taka, nie grzeszyła siłą, czasami miała wrażenie, że przy silniejszy podmuch wiatru mógł skutkować bliskim spotkaniem jej twarzy z ziemią.
Nadrabiała za to charakterem, którym mogłaby unieść nawet największy głaz beznadziejności świata. Była dobrym słuchaczem, chociaż niekiedy nie można było na nią liczyć. Nie udzielała rad pod tytułem "co dalej?". Wyznawała zasadę, że żyje się tu i teraz, a nie w przyszłości czy przeszłości (tym bardziej).
Uporczywie w swojej rudej głowie szukała odpowiedzi dlaczego chłopak, którego imienia nawet nie znała - próbował ją w tak bardzo widoczny sposób zbyć. Nie zrobiła mu nic złego, a zachowywał się jakby co najmniej wybiła pół jego rodziny. W ten sposób na pewno nie uda jej się do niego dotrzeć, a nawet gdyby... Nie zamierzała wypytywać go o to, dlaczego postępuje w taki, a nie inny sposób, nie chciała zadawać pytań, na które i tak nigdy nie poznałaby odpowiedzi. Nie wyglądał na skorego do jakichkolwiek wyznań, ale nie dziwiła mu się. Ludzie i tak nie są w stanie zrozumieć pewnych rzeczy... Nawet kiedy usilnie się starają. Człowieka nie można też próbować zmienić na siłę, dopóki sam tego nie zachce.

- A ja nie widzę żadnego powodu, dla którego NIE miałbyś ze mną rozmawiać. - rzuciła szybko, może nazbyt szybko. Zaraz kiedy chłopak zamknął usta po swojej wypowiedzi, ona wypaliła swoją. Powoli podniosła się z ziemi, aby teraz zająć miejsce, na którym wcześniej siedział. Drewno pod jej ciężarem zazgrzytało groźnie, jakby ostrzegając, że jest starsze niż wygląda. Siedziała jednak w bezruchu twarzą skierowaną ku nastolatkowi, z której jednak mimo usilnych starań nie była w stanie niczego wyczytać. Czego ona chciała od niego? A czego on chciał od niej? Zapewne żeby dała mu spokój i sobie poszła, ale ona była uparta, jak już wcześniej miałam okazję wspomnieć. Nie odpuszczała tak szybko i gdy postawiła sobie coś za cel nie potrafiła odpuścić.
- Dlaczego nie lubisz ludzi? - zapytała z czystej ciekawości. Nie spodziewała się, że odpowie, ale co jej szkodziło spróbować go ponownie zagaić.
Kyohei Takano
Oczekujący
Kyohei Takano

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Wto Paź 06, 2015 6:20 pm
-A ja jeden taki bym znalazł- Mruknął cicho i uchylił jedną powiekę aby spojrzeć kątem oka na jej postać.
-Po prostu nie mam na to ochoty... i to jest jeden z całkiem racjonalnych powodów- No w końcu nie można nikogo zmuszać do czegoś na siłę, było to co najmniej niegrzeczne... chociaż rady w wydaniu Kyo co wypada a co nie... cóż można powiedzieć, że kompletnie do do niego nie pasowało. W końcu to, że puchoni tracili na każdym kroku tyle punktów było wielką jego zasługą, i nic sobie kompletnie nie robił z tego, że większość ludzi z jego domu mieli najnormalniej w świecie powiesić go gdzieś w wierzy astronomicznej, ale oczywiście brak było im odwagi. To był problem tego społeczeństwa. Jeżeli mamy na coś ochotę to dlaczego tego nie robimy, tylko się boimy. Jak chłopak nie lubił takich ludzi, jak dla niego nie byli w stanie podjąć żadnego sensownego działania... ale, ale czy ja tutaj widzę jakiś zabawny paradoks. Przecież ty sam nie robisz kompletnie nic aby zmienić swoje życie, i mi jako twojej narratorce wcale nie wydaje się, że to jest spowodowane tym, że po prostu doszedłeś do wniosku, że nic ci się nie uda. Mimo wszystko jestem jedyną osobą która rozumie ciebie najbardziej, i spokojnie mogę wywnioskować, że ty się po prostu boisz. Oj tak... to wszystko co sobą reprezentujesz jest to jak najbardziej naturalna ochrona, przed ludźmi, gdyby zedrzeć z ciebie tą całą otoczkę agresora, i buntownika, zostałoby małe dziecko, które jedyne czego potrzebuje to bliskości. Niestety Kyo skutecznie sobie uniemożliwisz spełnienia twoich pragnień, ale z drugiej strony też ciebie doskonale rozumiem. Czasami bezpieczniej jest wycofać się, bo w końcu wtedy nie możesz poznać już smaku porażki. Jeżeli ludzie będą ciebie unikać, nie będziesz musiał podejmować prób budowy czegoś, a tym bardziej w chwili kiedy te umiejętności u ciebie wcale nie są na wysokim poziomie. Dobrze będzie, jak wybudujesz sobie malutki szałas w którym jako tako będzie mógł mieszkać. Szkoda tylko, że to będzie jedyna taka licha budowla, bo wokół ciebie będą rosnąć wieżowce, a ty dalej będzie siedział w tym swoim własnym prywatnym gnojowisku które sobie stworzyłeś, i ze sztucznym uśmiechem będziesz się w nim taplać... cóż w końcu właściwy człowiek na właściwym miejscu.
-Ehhh... nie wydaje mi się abyś musiała to wiedzieć- To go naprawdę zafascynowało, pytała się... pomimo tego, że doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że tak naprawdę nic z niego nie wyciągnie... i cóż może nawet lepiej... szybciej się zniechęci i go zostawi posiadając jedynie podstawowe informacje na jego temat które to on łaskawie pozwoli jej wiedzieć.
Kelly McCarthy
Oczekujący
Kelly McCarthy

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Wto Paź 06, 2015 7:34 pm
Uniosła obie brwi w geście zdziwienia, był naprawdę ciężkim charakterem. Miała jednak niemałe wrażenie, że nie był taki z własnego widzi-mi-się, ale coś musiało nim kierować. Zapewne były tematy, których wolał nie poruszać, a ona nie miala zamiaru wspinać się aż tak wysoko i wchodzić na tak niebezpieczne tereny.
- Gdybyś zmienił zdanie i jednak chciał się chociaż przedstawić, uprzedzam, że nigdzie się stąd nie wybieram. - wzruszyła ramionami i zaczęła się delikatnie bujać w tył i w przód. Infantylność to jedna z jej przyjaciółek, ale nie miała teraz zamiaru wygłupiać się, bo ton tego spotkania raczej na to nie pozwalał, był raczej sztywny i równie dobrze mogliby być oboje w garniturach. Jak na spotkaniu biznesowym, gdzie nikt za sobą nie przepada i wszyscy dają sobie jasno do zrozumienia, aby się nie zbliżać.
Uśmiechnęła się do niego łagodnie, niewiedząc czemu. Wyglądał jej na kogoś, kto potrzebował tego uśmiechu, mimo, że nie zdawała sobie sprawy co nim kieruje. Każdy zasługuje na drobny, miły gest, chociażby bardzo pokazywał, że nie potrzebuje niczyjej uwagi.
- Wiesz... - zaczęła niepewnie i zamilkła na chwilę szukając odpowiednich słów w głowie. - Masz rację. Nie muszę tego wiedzieć, ale co gdybym chciała? - przekrzywiła delikatnie głowę. Nadzieja że chłopak chociaż na chwilę zdejmie swój pancerz całkowicie ją opuściła.
Nie miała już wątpliwości, że nie uda jej się dowiedzieć chociaż jak ma na imię, a co dopiero... Westchnęła ze zrezygnowaniem dosyć głośno i teatralnie, aby chlopak na pewno to usłyszał.
- Rozumiem, że nie jestem godna, aby w ogóle się do ciebie odzywać. Bo takie sprawiasz wrażenie. - wypowiadając te słowa kiwała głową jakby z uznaniem dla niego. Wszyscy na ogół byli bardzo wylewni, szczerzy, nie bali się rozmawiać, a często nawet sami zaczepiali, aby zamienić słowo, czy odpisać pracę domową. On byl inny i obije o tym wiedzieli.
Może to właśnie ten czas, aby wstać i odejść w swoją stronę? Powoli zaczynała myśleć takimi kategoriami, ale szybko się otrząsnęła i przypomniała sobie jaka jest naprawdę. Nie lubiła odpuszczać nikomu ani niczemu. Na pewno gdyby go zapytała, czy ma sobie iść dostałaby odpowiedź... No właśnie, chyba oczywiste jaką.
- A może to nie tak, że nie lubisz ludzi. Może po prostu się ich boisz. Jesteś tchórzem? - zmarszczyła czoło, jakby nagły błysk z nieba ją oświecił. Nie mówiła tego w taki sposób, aby go obrazić, ot zwykłe pytanie.
Kyohei Takano
Oczekujący
Kyohei Takano

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Wto Paź 06, 2015 7:51 pm
To od zawsze dla chłopaka było tajemnicą. Co sprawiało, że ludzie kochali wręcz włazić z butami do cudzego życia. Według niego każdy miał swoje, i tego powinni się trzymać. Tym bardziej kiedy ewidentnie ktoś sobie nie życzy tego. Dalej... nawet gdybyś dowiedziała się całej prawdy, gdybyś znała jego historię co byś zrobiła... do czego ci ta wiedza. Trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, czy po usłyszeniu argumentu znajdzie się jakiś kontrargument, bo jeżeli nie to nie ma sensu nawet takowego wymagać. A ty... co tobą kieruje, że tak bardzo chcesz wiedzieć, ciekawość, czy może litość...a może jeszcze jakieś inne równie pojebane odczucia, które tak naprawdę nie powinny mieć prawa bytu.
Na wzmiankę o tym, że nie jest godna tego aby poznać prawdę, chłopaka jedynie tylko westchnął cicho. Czyż to nie było tak bardzo irytujące, ta jego obojętność, gdyby się wkurzył, gdyby na jego twarzy pojawiły się jakie kolwiek oznaki niezadowolenia, było by znacznie łatwiej. Wiedziałabyś czy jesteś blisko czy też nie, a w takim wypadku, nie masz pojęcia na czym stoisz o raz jak daleko możesz się posunąć. Był to bowiem swego rodzaju test wyczucia odpowiedniej chwili. Możesz poczuć się teraz troszeczkę jak ślepcy którzy muszą dotrzeć z punktu "A" do punktu "B" i jedynym twoim sprzymierzeńcem jest dotyk, oraz wyczucie taktu, jeżeli tego nie posłuchasz... cóż wpadniesz w jakąś dziurę i w najlepszym wypadku złamiesz sobie tylko nogę.
-A myśl co chcesz... mi to wszystko jedno- Taka była prawda, co z tego, że się ich bał. Był tchórzem i doskonale zdawał sobie z tego sprawę, ale z drugiej strony nie miał też zamiaru utwierdzić ciebie w tym przekonaniu, dlatego też neutralna postawa była jak najbardziej przydatna. Nie potwierdził ani też nie zaprzeczył, czyli reasumując dalej gówno o nim wiesz. Swoją drogą to jest bardzo ciekawe... sądziłaś, że po wymianie kilku zdań ten chłopak od razu wyrzuci tobie pod nogi wszystko to co leży mu sercu, i na innych organach. Nie uważasz, że wtedy było by to wszystko odrobinkę nudne, a w taki sposób zapewniam ci doskonałą zabawę pod tytułem "ciepło czy zimno" szkoda tylko, że ta osoba która powinna była ciebie jakoś nakierować kompletnie tego nie robi... no, ale czego się spodziewać po tym osobniku. On do niewielu rzeczy się nadaje, więc na pewno i w tej roli się nie sprawdzi, dlatego też musisz dotykać różnych spraw... bardzo różnych aby w końcu dotknąć tego najbardziej czułego punktu, a to jest zabawa na naprawdę kawał czasu... cóż... przynajmniej nie będziesz się nudzić.
Kelly McCarthy
Oczekujący
Kelly McCarthy

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Wto Paź 06, 2015 8:17 pm
Nie wie czy ma się cieszyć czy smucić z takiego obrotu spraw. Ludzie, kiedy nie chcą udzielać odpowiedzi zazwyczaj jej unikają, kiedy jakaś informacja jest na ich niekorzyść.
- A więc jesteś tchórzem, skoro nie potrafisz nawet odpowiedzieć na proste pytanie. - rzucila nonszalanckim tonem i spojrzała na swoje dłonie, które teraz spoczywały beznamiętnie na jej kolanach. Co mogła więcej mu powiedzieć? Nie będzie wymyślać przecież historii, które sprawiłyby, aby zmiękł. Co jak co, ale lubiła wyzwania, a to było dla niej chyba jej największym z jakim miała doczynienia się spotkać.
Może to nietaktowne nazywanie czyjegoś sposobu bycia "wyzwaniem", ale przepraszam... Kto w tej całej historii chociaż próbuje zachowywać się taktownie? Ona? Obskakując go z każdej strony niecodziennymi pytaniami? Albo może on? Młodzieniec, który raczy odzywać się do kobiety w ten sposób.
- To jak... Czy jest jakieś pytanie na które odpowiesz? - czuła się conajmniej jak Malanowski na przesłuchaniu członka gangu, który boi się cokolwiek powiedzieć, aby nie zdradzić szefa i nie skończyć z głową nabitą na żywopłot w pobliskim parku. Czuła, że gdyby chociaż wyciągnęła do niego rękę podczas przedstawiania się, on by tylko na nią spojrzał. Oczami wyobraźni widziała go w wielkiej mydlanej bańce, niedostępnego dla nikogo. Miała tylko ochotę wziąć widły i przekłuć tą jego niewidzialną ścianę, nadziewając moze przy okazji też jego...
Ciekawa była jaki był rekord utrzymywania z nim kontaktu. Zapewne był ktoś taki, komu zaufał. Ale w te wątki chyba też nie chciała się zagłębiać. Nie lubiła ckliwych historii o miłości i innych takich bzdurach. O tym jak to zranieni zmieniamy się w tych raniących. Gdyby usłyszała coś takiego, zapewne prychnęłaby pukając się w głowę i odeszła czymprędzej. Musi być jakiś racjonalniejszy powód takiego zachowania nisz miłosne rozterki czy inne takie.
Przynajmniej taką miała cichą nadzieję.
- Za dużo chyba od ciebie wymagam. - stwierdziła wreszcie z przekonaniem godnym odkrycia Atlantydy.

jest trochę krócej, poprawię się czy coś :D
Kyohei Takano
Oczekujący
Kyohei Takano

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Wto Paź 06, 2015 8:27 pm
Cóż... nie ty pierwsza nazwałaś go tchórzem, co więcej on sam siebie tak nazywał i doskonale zdawał sobie z tego sprawę, ale to była jedna z jego wad. Bardzo rzadko robił co kolwiek aby te negatywne cechy u siebie zmienić, tym bardziej, że nie zawsze taki był. Owszem nigdy nie był zbyt rozmowną osobą, ale w tej chwili chyba przebijał swoje własne rekordy. Cóż dla bezpieczeństwa ludzie są w stanie wznieść naprawdę wysokie mury, a jego mur nadal był wyższy i wyższy.
Czy istniało na tym świecie jakieś pytanie na które on by odpowiedział bez złośliwości ani tej cholernej obojętności.
-Jest... zapytaj się czy chcę abyś sobie poszła- Tak w tej chwili tylko to pytanko wydawało się być najbezpieczniejsze, i na nie zdecydowanie uzyskała by szczerą... wróć... nie na to pytanie też by nie dostała szczerej odpowiedzi. Cóż gdyby dopuścić do głosu Kyo który nie był jeszcze tak zniszczony psychicznie, najpewniej by ta rozmowa kleiła by się znacznie lepiej, i tak pewnie byś nie dowiedziała się prawy, ale przynajmniej rzucił by oklepanym tekstem"ładną mamy dziś pogodę". Teraz mamy do czynienia z zachowaniem typu "chcę ale boję się". A to jak wiemy bardzo trudno zwyciężyć, bo takowa osoba musiałaby w końcu się odważyć aby się odezwać.
Kiedy ta wysnuła w końcu tą błyskotliwą teorię, Kyo uniósł ręce i począł cicho klaskać.
-Brawo... skoro zaszliśmy tak daleko, to spróbujmy postawić jeszcze jeden krok do przodu. Spróbuj wysnuć skutek tego, że za wiele od mojej osoby wymagasz, i tego co najlepiej zrobić w takiej chwili- Czy naprawdę on musiał wszystkim ludziom na każdym kroku pokazywać palcem czego chce, czy po jego pierwszym zdaniu nie mogą się tego domyślić i bez zbędnego gadania ofiarować mu tego. Cóż... jak widać ludzie nie są zbyt chętni do uszczęśliwiania drugiej osoby, więc... i on nie miał najmniejszego zamiaru tego robić, bo i niby po co.
Kelly McCarthy
Oczekujący
Kelly McCarthy

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Wto Paź 06, 2015 9:24 pm
W pewnym momencie miała wrażenie, że to ona jest tą złą w całej tej sytuacji, że to ona wbija mu igły, a jego marzeniem jest, aby po prostu sobie poszła. Jednak skoro byloby tak faktycznie... To chyba sam zebrałby tyłek i zostawił ją tutaj.
Ta właśnie wspaniała myśl przeszła jej przez głowę, bo gdyby nie ona, nie odezwałaby się zapewne już ani słowem, aby nie szargać mu nerwów. Z resztą sens wypytywania go o cokolwiek powoli się zmniejszał, szybko i niebezpiecznie ku zeru.
- Nie chcesz żebym sobie poszła... Albo lubisz się znęcać albo... Sama nie wiem. - wzruszyła ramionami. Dobrała trochę złe słowa. "Znęcać się" - nie do końca o to dosłownie jej chodziło, a może i?
Znęcał się nad sobą - nie chciał z nikim rozmawiać, nie dawał innym szansy na nic po za wymianą zdań typu "cześć", "spieprzaj", "idź sobie", "nie zawracaj mi głowy".
Znęcał się nad nią - bo gdzieś tam w środku tego małego, wątłego rudzielca tliły się wyrzuty sumienia, że mu przeszkadza, kiedy on nie chce towarzystwa, a z drugiej strony chciała mu... no właśnie, co? Pomóc? Raczej nie, nie była w tym dobra.
Nie chciała też usłyszeć od niego historii jego życia, bo zapewne zaczęłaby prawić filozoficzne i psychologiczne poglądy, w które sama po części nie wierzyła.
- Czy jest coś co możesz zrobić dla innych? - prosta rozmowa, ona zadaje pytania, on odpowiada wymijająco. Czego chcieć więcej?
Czy to nie bardziej ekscytujące od rozmawiania o zielonej trawie i chmurach? O wymianie poglądów na temat wojny skrzatów? O zaklęciach i kto jest w nich lepszy?
Wciąż jednak nie doczekała się odpowiedzi jak młodzieniec ma na imię... Postanowiła spróbować jeszcze raz. Do skutku.
- Więc... Jak masz na imię? - mawiają, że cierpliwość popłaca.
Kyohei Takano
Oczekujący
Kyohei Takano

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Sro Paź 07, 2015 9:26 pm
Czy było coś co mógł zrobić dla innych... naturalnie, że była taka jedna rzecz która cały czas krążyła mu gdzieś po jego główce. Na pewno wszyscy by się ucieszyli gdyby Kyo nagle zniknął z powierzchni tej ziemi... i wy już pewnie domyślacie się jaka by to była przysługa. Wystarczyło iść do kuchni, chwycić pierwszy nóż i podciąć sobie żyły, banalnie prosta czynność, ale odwagi na to nie było, jak zawsze... i jeszcze raz możemy wrócić do tego, że Kyo jest tchórzem... jak widać w każdej dziedzinie życia tak z nim jest, a może raczej po prostu przyzwyczaił się do takiego życia, musicie przyznać, że to było bardzo wygodne rozwiązanie. Był tylko obserwatorem, który tak naprawdę nic nie musi robić, bo i nikt od niego niczego nie wymagał, miał ten swój niepokojący spokój.
-Nie... nie ma takiej rzeczy- Skłamał, nie powie jej o tym co mógłby zrobić otwarcie, bo pewnie zaraz usłyszy wiązankę pseudo-motywującą, albo dostanie po łbie i usłyszy jaki to świat nie jest piękny. Cóż być może, ale nie całe życie nosi się różowe okulary, a niektórym los po prostu ich najnormalniej w świecie nie dał.
-Kyohei...- Odpowiedział krótko i beznamiętnie, w sumie dziwiło go to, że nie znała jego imienia, w końcu wśród nauczycieli i niektórych grupek uczniów był aż zanadto znany, i wcale nie była to sława w dobrym tego słowa znaczenia. Dokładnie, to on słynął z tego, że pyskował, wagarował, a jak gdzieś działa się jakaś afera to w stu procentach on brał w tym jakiś udział, o ile nie był głównym sprawcą jakiegoś strasznego zamieszania. Już pomijam fakt, że był jednym z tych uczniów do którego nikt nie chciał się zbliżyć bo tak naprawdę nigdy nie wiadomo w jakim on był nastroju, raz był stosunkowo spokojny jak teraz, a innym razem za zwykłe "cześć" można było dostać od niego prosto w zęby, albo jakimś innym zaklęciem, z czego preferował to pierwsze, bowiem jego wagarowanie jak najbardziej odbiło się na jego umiejętności pojedynkowania się, czy w ogóle korzystania z magii... cóż krótko mówiąc nie była ona najlepsza, i tak naprawdę tylko cudem uda mu się zdać egzaminy końcowe.
Kelly McCarthy
Oczekujący
Kelly McCarthy

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Czw Paź 08, 2015 6:51 pm
Wciąż nie przestawała powoli się kołysać, to w przód, to w tył. Skupiła spojrzenie zielonych oczu na jego twarzy, jednak od czasu do czasu przenosiła wzrok gdzieś w dal, jakby zamyślając się na krótkie momenty. Myślała o tym, jak wielkim chłopak okazał się być wyzwaniem. Zapewne gdzieś w jej małej główce, głęboko w podświadomości już kiełkowała teoria o nim, jego przeszłości, jak i przyszłości. Czasami po prostu chciała czytać w myślach, życie wtedy wydawałoby się odrobinę prostsze... Albo i bardziej monotonne, i nigdzie człowiek nie mógłby być sam ze sobą, gdyby każdy posiadał tę umiejętność. Szybko otrząsnęła się ze swoich bzdurnych rozmyślań i znów przeniosła wzrok na niego.
- A więc będę ci mówić Kyo... - oznajmiła tonem nieznoszącym sprzeciwu. Trzeba było przyznać, że nawet jego imię mogłaby przekręcić. W jej przypadku wszystko było możliwe. Co więcej imię chłopaka nie należało do tych prostszych, takich jak Sam, John czy inne znane jej imiona.
- Mimo twojego słowotoku, bardzo miło mi cię poznać. - rzuciła pół żartem, pół serio. Uśmiechnęła się do niego po raz drugi dzisiejszego spotkania. Ot tak, aby pokazać mu, że nie gryzie i nie ma zamiaru go połknąć w całości.
Nie zapytał o jej imię, co znaczyło, że go to nie interesowało, a co za tym idzie nie będzie mu podsuwać informacji jak na tacy pod sam nos, których on zwyczajnie nie chce. Zeszła ślamazarnie z huśtawki, aby przysiąć obok. No może nie tak całkiem... Dzieliła ich odległość co najmniej wyciągniętej ręki, bo nie chciała naruszać jego prywatności.
- Jesteś dobrym kłamcą. - zmrużyła oczy, ale uśmiech nie schodził jej z ust. Co raz bardziej ją intrygował, ale też trochę bawił, bo w końcu nie można przed światem prowadzić ciągłej gry aktorskiej, nawet największym gwiazdom zdarzają się pomyłki w ich scenariuszach.
- Tylko po co tyle kłamać? - specjalnie znów użyła tego słowa, aby może trochę go rozwścieczyć. Podobno ludzie w gniewie mówią więcej i nie zastanawiają się tak nad tym, co chcieliby przekazać a co zatrzymać dla siebie.
Kyohei Takano
Oczekujący
Kyohei Takano

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Nie Paź 11, 2015 6:45 pm
Zdrobnienie jego imienia nie było dla niego niczym nowym. "Kyo" wołali na niego nawet ci którzy ni do końca powinni byli sobie na to pozwolić, ale tak bardzo już do tego przywykł, że najnormalniej w świecie nie zwracał na to uwagi.
-Miło mi to słyszeć- Mruknął cicho. A po co będzie udawać, że nie kłamie. Po pierwsze nie miało by to żadnego sensu. Kłamać, że się kłamie... nie to by było zbyt proste, i zbyt banalne. Co więcej jego rozmówczyni najpewniej nie miała by takiej zabawy w zastanawianiu się co poeta miał namyśli.
Chłopak westchnął tylko cicho, czy go ta rozmowa irytowała... nie bardzo. Czuł się w tej chwili trochę jak u bardzo kiepskiego psychologa, albo kogoś kto niedawno odebrał dyplom i zaczyna w tej branży. Tak samo ta dziewczyna kompletnie nie miała zielonego pojęcia co robi co mówi, ani też do czego tak naprawdę chciała by dojść.
-Po co te zawiłe, oraz bezsensowne pytania... nie wystarczy zadać normalnego pytania "co się stało w twoim życiu''- Doskonale wiedział, że ją to interesowało. Nie była pierwszą osobą z którą rozmawiał, więc wiedział to z doświadczenia. Im mniej mówimy tym bardziej ludzie są nas ciekawi. Dlatego też Kyo nie ciekawiło nawet jej imię bo doskonale wiedział, że wcześniej czy później samo do niego przyjdzie. Ci którzy są gadułami bardzo często nie patrzą na to co mówią, oraz co robią. Chcesz zdenerwować Kyo aby zaczął więcej mówić... cóż muszę ciebie rozczarować, nawet jeżeli go wkurzysz to nie wiele to da. Otóż moja droga, on przez kawał czasu był prowokowany do różnych działań, przez co nauczył się panować nad swoim językiem i mówić tylko to co wydawało się być dla niego najbezpieczniejsze.
-Chociaż pozwól, że ja ci zadam jeszcze raz pytanie... po co ci to wszystko. Dlaczego tak bardzo chcesz nawiązać ze mną kontakt, nawet wbrew mojej osobie. Możemy posiedzieć sobie tutaj w ciszy i rozejść się każdy w swoją stronę bez wchodzenia sobie w drogę. Twoje myślenie jest naprawdę bardzo dziwne- Westchnął po czym uniósł lekko powieki aby na nią spojrzeć. Chciał powiedzieć to wszystko co mu leżało na sercu, ale od czego tak naprawdę miałby niby zacząć... za wiele tego wszystkiego było, przez co sam zaczął się gubić w swoich własnych wspomnieniach i uczuciach.
Kelly McCarthy
Oczekujący
Kelly McCarthy

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pon Paź 12, 2015 2:32 pm
No tak... W jej rudej łepetynie rozkwitało i obumierało tysiąc pomysłów na minutę, tysiąc decyzji, które pod wpływem krótkiego impulsu zmieniały się o 180*. To był nie lada wyczyn, aby zrozumieć ją od razu, zrozumieć to, czego ona chce i do czego dąży. Czasami ona sama się w tym wszystkim potrafiła pogubić. Zacisnęła usta w cienką kreskę nie wiedząc co ma mu odpowiedzieć.
Naprawdę nie chciała wiedzieć, co się wydarzyło, wiedziała, że rozgrzebywanie przeszłości może bardziej zaboleć niż się wydaje. To tylko historia, której dawno już nie ma i nigdy się nie powtórzy, czasami nie warto... Jednak widziała, że coś musiało wpłynąć na jego zachowanie, więc była gotowa go wysłuchać, jeżeli sam zadecyduje o tym, że jest warta poznania go trochę bardziej niż 99,9% rówieśników. Przetarła twarz dłońmi, które z minuty na minuty stawały się bardziej skostniałe. Pora roku dawała o sobie znać, było jeszcze zbyt chłodno, żeby przesiadywać na błoniach godzinami.
- Kyo... - zaczęła, ale znów przerwała podnosząc na niego wzrok zmęczonych już oczu, które ze zrezygnowaniem błądziły po jego twarzy, z której (do cholery!) wciąż nie mogła nic wywnioskować... Nastała przez chwilę głucha cisza, a ona patrzyła na niego szukając odpowiedzi. Dobierała w myślach słowa, które z sekundy na sekundę traciły sens, kiedy powtarzała sobie kwestię w głowie... Wyprostowała się i wzięła głęboki wdech przygotowując się do sklecenia kilku prostych zdań.
- Nie będę ci prawić pseudo-motywacyjnej gadki na temat tego, jak radzić sobie z życiem, bo każdy żyje po swojemu i jeżeli wybrałeś taką drogę, jestem w stanie to zrozumieć. - wzruszyła ramionami obojętnie, ale nie zamierzała dać mu dojść do słowa, dopóki nie skończy więc szybko przełknęła ślinę, z zamiarem kontynuowania.
- Moje myślenie jest dziwne? Nie, to ty jesteś dziwny. - dźgnęła go w ramię, nie za mocno, spodziewając się, że zapewne zaraz jej odda (w jakikolwiek sposób). - Nie uważasz, że każdy potrzebuje kogoś, do kogo może przyjść w środku nocy, zrzucić go z łóżka, bo ma do powiedzenia coś ważnego? Na przykład co zjadł na kolację? - uniosła jedną brew zadowolona ze swojego dziecinnego porównania. - Proponuję ci układ, chcę z tobą współpracować, ale jesteś idiotą i nie widzisz jak ludzie próbują się z tobą zaprzyjaźnić, a głupcom się pomaga. - nonszalancko odrzuciła kosmyki włosów na plecy.
Kyohei Takano
Oczekujący
Kyohei Takano

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pon Paź 12, 2015 9:31 pm
Chłopak po raz kolejny dzisiejszego spotkania westchnął cicho. Spojrzał na ręce dziewczyny które to zaczęły coraz mniej zdrowy kolor, a to świadczyło o jednym... było jeszcze zimno. Dlatego też puchon ściągnął ze swoich ramion bluzę którą aktualnie miał na sobie, i rzucił dziewczynie co by ją sobie narzuciła bo w końcu nie chciał aby się przeziębiła, albo w najgorszym wypadku coś odmroziła. Dokładnie... nie myślcie sobie, że ten chłopak to zimny drań bez serca. To była kompletna bujda. Posiadał w sobie naprawdę wiele pięknych cech, które z biegiem czasu gdzieś się pogubiły... pytanie tylko czy cały komplement nadal znajdował się w jego wnętrzu. I takim o to sposobem za miast bezpiecznych fundamentów dla swojego domku, budował sobie więzienie, z którego wcale nie będzie tak łatwo uciec. Widzisz... jeszcze masz czas, jeszcze możesz uciec przez miejsce gdzie ma stanąć ostatnia ściana. Kiedy budowa dobiegnie końca nie będzie już takiej możliwości.... Nie... nie uciekniesz zbyt bezpiecznie się tutaj czujesz... bezpiecznie niebezpiecznie.
Oczekujesz od niego aby się z kimś zaprzyjaźnił... cóż aby zdobywać tych przyjaciół wypadałoby najpierw samemu wiedzieć kim się jest, po co w ogóle się jest, oraz dobrze by było nie mieć tylu obrazów z przeszłości. Dla ciebie to nic... tylko pyłek który zniknie przy silniejszym powiewie wiatru, a to dowodzi tylko jednemu. Rozmawiacie na zupełnie innych płaszczyznach. Życie ciebie najwidoczniej nie doświadczyło jeszcze ten okrutny sposób. A nawet jeżeli usiłowało, to mimo wszystko ktoś dał ci tą łaskę, że mogłaś z każdego bagna jakoś wybrnąć. On tego nie miał... taplał się we własnym gnojowisku które sam sobie stworzył, oraz na które sam wyraził zgodzę. Za to wieczne wyrzuty sumienia nie pozwalały mu zapomnieć o tym co zrobił, ani o tym kim tak naprawdę jest. Aby nikim... nikim ważnym aby go nawet zapamiętać, to on był tym pyłkiem który zaraz najpewniej ktoś strzepnie ze swojej kurtki.
-Widzisz... mówisz, że jesteś w stanie coś zrozumieć... a mimo to nadal drążysz temat. Tak bardzo przeczysz samej sobie- Mruknął cicho po czym spojrzał na swojej ręce, za każdym razem kiedy na nie spoglądał tak bardzo się dziwił, że nie widział od ramion odchodzących sznurków za które najpewniej miała pociągać jakaś niewidzialna siła. Chociaż z drugiej strony trzeba zadać sobie jedno podstawowe pytanie. Czy jeżeli czegoś nie widzimy, czy to oznacza, że tego nie ma?
Kelly McCarthy
Oczekujący
Kelly McCarthy

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Wto Paź 13, 2015 11:33 am
Jakież było jej zdziwienie, kiedy poczuła siłę spadającej na jej kolana bluzy chłopaka. Otworzyła szeroko oczy, które przypominały teraz co najmniej pięć galeonów. Wzruszyła ramionami i pokręciła w jego kierunku głową.
- Nie chcę twojej pomocy, będę tak samo uparta jak ty. A kiedy tu zamarznę, będziesz miał mnie na sumieniu, bo nie odejdę dopóki sobie nie odpuścisz. - mówiła tak cicho, że ledwie sama słyszała. Była zbyt uparta, także jego pomoc została odrzucona, tak samo jak on odrzucał jej słowa i nic do niego nie docierało. Jest takie ładne powiedzenie "Gadaj z dupą to cię osra" i dokładnie teraz w pełni je zrozumiała. Nie zamierzała go tu zostawiać, ani sama odchodzić, chociażby kosztem własnego zdrowia. Odezwało się w niej powołanie, aby nieść pomoc innym? Nawet tym, którzy udają, że jej nie potrzebują?
- Bo nie chcesz tak żyć. - stwierdziła, może zbyt pochopnie. Była zdania, że nikt by nie chciał...
Miała mu opowiedzieć historię swojego życia i licytować się z nim, kto ma gorzej? To nie było w jej stylu, a przynajmniej nie teraz i nie w taki sposób.
- Jesteś tylko trochę zagubiony, jakbyś stał w ciemności, a ja właśnie podaję ci zapałkę. - kolejne z porównań, których mógłby pozazdrościć niejeden pisarz bajek dla dzieci. Nie mogła do niego najwyraźniej mówić jak do dorosłego mężczyzny, bo widocznie nic nie rozumiał... Ale nie była zdziwiona ani trochę, sama najpierw mówiła jedno, potem robiła drugie, a na końcu zmieniała zdanie i burzyła wszystko to, co udało jej się wybudować na rzecz innego "genialnego" planu. Chciałaby wszystkich zaprosić do jej głowy i dać za zadanie znalezienie dwóch podobnych myśli, które się ze sobą zgadzają.
- Kyo, pojechałbyś ze mną do Londynu? W przerwie między zajęciami? - wypaliła nagle jakby w ogóle się nad tym nie zastanowiła. Może po za murami szkoły zobaczyłby, że po za życiem tutaj, czeka go coś jeszcze. Może nie teraz, a za kilka lat, może miesięcy.
Nie wiedziała na co się pisze i to w tym wszystkim było najlepsze. Zapewne nawet gdyby pojechał ich rozmowy ograniczałyby się do zwykłych uprzejmości, ale co jej szkodzi... Czekał ich wypad do Hogs, ale to i tak nie to samo, co prawdziwe życie, z domem, ogródkiem i innymi tego typu sprawami.
- Ponownie proponuję ci układ. Powiedzmy, że po raz ostatni. Ty przestaniesz odpowiadać mi wymijająco, a ja po prostu będę. - uśmiechnęła się szeroko. Bo jaką ona mogła przybrać inną rolę? Psychologa? Przyjaciela, którego nie chciał? Siostry, której być może nie miał? Wstała na równe nogi, które od siedzenia zaczynały jej powoli drętwieć. Zebrała swoje rzeczy, torbę wypchaną po brzegi narzuciła na ramię, a książkę wsadziła pod pachę.
- Dam ci kilka dni na zastanowienie się, nie będę już cię nękać swoim towarzystwem. - rzuciła i ukucnęła tuż przed nim, zarzucając na niego bluzę, którą wcześniej jej podarował. Zupełnie jakby przykrywała go kołdrą. Znów się wyprostowała i wyruszyła w stronę zamku zostawiając go. Znów w ekstremalnym tempie zmieniła zdanie... Cała McCarthy.

[z/t]

/ aut. Zakończyłam sesję, ale niedługo (o ile się zgodzisz) porywam cię na następną.
Sponsored content

Huśtawka na drzewie - Page 5 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach