Go down
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Huśtawka na drzewie - Page 9 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Sob Mar 19, 2016 2:47 pm
Ona tak naprawdę nigdy nie zastanawiała się nad tym co oznaczała jej długowieczność. Kompletnie nie zdawała sobie sprawy z tego, że będzie musiała patrzeć na to jak odchodzą wszyscy ci którzy byli jej tak bliscy. Jedyna osoba która pozostanie to Sahir... chociaż i to stało pod wielkim znakiem zapytania. Jeżeli był jej tak bliski to gdzie teraz był. Znikał z jej życia, tylko po to aby wrócić po dłuższej przewie i ponownie zamknąć w klatce na czas kiedy tego najbardziej potrzebował. Od zawsze mogło się wydawać, że śmierć w głowie dziewczyny była czystą abstrakcją, czymś co tak naprawdę nigdy nikogo nie spotka. I może lepiej niech tak zostanie... nie każmy jej myśleć o takich rzeczach, bo wtedy to nie będzie już ta sama cyganeczka, co teraz.
Kiedy do jej uszu doszło kolejne pytanie drgnęła delikatnie, mimo wszystko nie oderwała się od niego. Wręcz przeciwnie, przylgnęła jeszcze mocniej, a jej małe dłonie oplotły się wokół jego pasa. Głowę wtuliła w jego klatkę piersiową wsłuchując się uważnie w bicie jego serca, które w tej chwili wydawało się być tak wyraźne, jak by ona sama znajdowała się w jego klatce piersiowej. Uśmiechnęła się tylko delikatnie.
-Jesteś kimś kto nigdy nie ma prawa zniknąć. Jesteś dla mnie naprawdę ważny... wiem, że skoczyłabym w ogień za tobą, aby ci tylko pomóc- A ty jak ten skończony kretyn cały czas próbujesz odtrącić jej wyciągniętą rękę. Próbujesz wmówić sobie, że nie wiesz co ona do ciebie czuje, chociaż od jakiegoś czasu doskonale zdajesz sobie sprawę z tego.
-Gdybym znała ciebie wcześniej... na pewno nie pozwoliłabym sobie na to aby wepchać się w znajomość z Sahirem... - Wyszeptała cicho. Uniosła delikatnie głowę aby spojrzeć w jego oczy. Uśmiechnęła się tylko do niego smutno, i pogładziła lekko jego włosy. Sahir był jej bliski, ale ta znajomość nie prowadziła jej do niczego dobrego. Jedyne co on jej zaoferował to wycieczkę do jej części duszy które powinny być ukryte, a Ventus... przy nim czuła, że ponownie kwitła, że zglisza jej ogrodu, zaczynają na nowo żyć.
Ventus Zabini
Slytherin
Ventus Zabini

Huśtawka na drzewie - Page 9 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Sob Mar 19, 2016 6:18 pm
Cicho mruknął, gdy dziewczyna się do niego przytuliła. Położył dłoń na jej włosach i lekko je pogłaskał wsuwając palce między czarne kosmyki. Były takie miękkie, a gdy tak wprawiał w ruch jej włosy zapach jaśminu bardziej dostawał się do jego nosa. Słysząc jej słowa poczuł jak serce bardziej zabiło mu w piersi. To było silniejsze od wszystkiego, co go dotyczyło. Nie lubił tego, że jego ciało żyło swoim rytmem. Nie mógł w to uwierzyć, że ten dzień nadszedł.
1 dla ślizgona, 0 dla wampira.
To miało znaczyć, że Esme wolała jego, a nie jakiegoś Nailaha? Miał ochotę uśmiechnąć się tak jak jeszcze nigdy, ale udało mu się powstrzymać drgnięcie ust. Teraz mógł zrobić wszystko, gdy był pewny, że jest ważny dla Esme. Dla jego szmaragdowookiej piękności.
- Gdybym znał cię szybciej, nie pozwoliłbym na to - szepnął jej do ucha przyciągając ją do siebie bardziej i mocniej obejmując. Chciał jej pokazać, że teraz już nigdy jej nie zostawi, już nigdy nie pozwoli na to, aby stałą się marionetką pieprzonego, samozwańczego "Pana Ciemności". Zrobi wszystko, aby uwolniła się od tego kretyna.
Jego serce naprawdę mocno biło. Zastanawiał się, co miał zrobić, czuł się jak kretyn, który nie ma doświadczenia z dziewczynami, a przecież jeszcze w poprzednie wakacje skończył z jakąś mugolką w łóżku. To jednak się już nie liczyło, nawet nie wiedział kim owa dziewczyna była. Wciągnął drobne ciało dziewczyny do siebie na kolana i spojrzał jej w oczy. Obawiał się tego wyznania. Co jeśli nie sprosta? Co jeśli skrzywdzi tą dziewczynę? Co jeśli nie będzie w stanie pokazać jej, że jest dla niego ważna? Co jeśli sprawi, że ona od niego ucieknie? Zamknął na chwilę oczy i myślał o tym. Nie trwało to wieczność. Trwało ułamek sekundy kiedy jego usta musnęły usta cyganki i od razu się od nich odsunęło. Znowu spojrzał w jej oczy. Czuł się jak dziecko błądzące w ciemności i szukające ucieczki z mokradeł. Wiedział, że jeśli będzie podążać za szmaragdem jej oczu zawsze ją znajdzie. Nadal trzymał ją w uścisku.
Mogło to wyglądać, że był kolejnym mężczyzną z wielu, którzy pragnęli jej urody, ale on chciał całą Esme i nie zamierzał się już nigdy dzielić z Sahirem. Za dużo podchodów robił co do Romki, za bardzo dbał o to, aby ją nie skrzywdzić, za bardzo wątpił w siebie. Teraz nie miał zamiaru jej stracić, nie miał zamiaru bawić się w jakiegoś kotka i myszkę, aby przyszedł Nailah i mu ją zabrał. Oczywiście będzie liczył się z jej zdaniem, jeśli Esme będzie chciała będzie mogła iść do Krukona, ale nie pozwoli jej odejść... Przynajmniej miał taką nadzieję... raz w życiu.
- Nigdy nie zniknę - szepnął jej do ucha.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Huśtawka na drzewie - Page 9 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Sob Mar 19, 2016 6:56 pm
Esmeralda uśmiechnęła się tylko delikatnie w jego kierunku. Błądziła... cały czas szła po omacku, aby odszukać bliżej niezidentyfikowaną rzecz, i nagle okazało się, że znalazła ją przy tym chłopaku, którego teraz miała na wyciągnięcie ręki. Czy naprawdę musiała przejść przez te wszystkich trudne dla niej chwile, aby dopiero teraz wylądować w tym miejscu. Zastanawiała się czy mogła to sama jakoś przyspieszyć, czy przez to, że nie była w stanie wykonać tego pierwszego kroku musiała czekać tyle czasu.
Już miała coś powiedzieć, kiedy poczuła jak silne dłonie chłopaka bez problemu unoszą ją lekko i sadzają na jego kolanach. Poczuła ciepło jego ciała. Jej skóra niestety tak ciepła nie była, była zimna, mimo wszystko nadal bardzo przyjemna w dotyku. W chwili kiedy poczuła jak usta chłopaka musnęły jej usta, zielone oczy otworzyły się szeroko a źrenice zważyły się. Poczuła jak jej serce zaczyna bić szybciej, ciałem wstrząsnęły przyjemne dreszcze, i gdyby w tej chwili byłoby to możliwe, to na jej policzkach najpewniej pojawiły by się duże rumieńce. Cyganka wpatrywała się w ślizgona, nie mówiła nic... po prostu nie wiedziała co miałaby w tej chwili powiedzieć. Te szmaragdowe szkiełka przez chwilę zaszkliły się. Jedna palce jednej dłoni Romki wplotły się w palce ręki chłopaka, a druga ręka dziewczyny powędrowała na jego kark, przyciągając jego twarz do siebie i złożyła na jego ustach znacznie dłuższy i bardziej namiętny pocałunek, zupełnie tak jak by czekała na to bardzo długo. Wszystko w tej chwili znikło, cały ten świat przestał dla niej istnieć. Wydawało się, że nikt nie mógłby jej teraz zagrozić, że nawet Sahir utracił już nad nią kontrolę, że zaczęła żyć swoim życiem. Przestała się oszukiwać, że ten coś zrozumie, że zauważy. Obudziła się z tego snu, który trwał już tyle czasu.
Esmeralda wtuliła się w jego postać obejmując mocno, nie chcąc już nigdy puścić, chciała go mieć przy sobie na zawsze, bo przy nim kwitła, rozwijała skrzydła i ponownie wzbijała się w niebo. Mogła stwarzać dowolną iluzję, a on zawsze ją przyjmie z otwartymi ramionami, i będzie umieć ją docenić. On jedyny zrozumiał jej taniec, jej pieśni.
-Pozwól mi zacząć wszystko od nowa... zapomnijmy o tym wszystkim co było wcześniej- To było już tylko wspomnienie. Nadchodziła wiosna i budziła wszystko do życia, każdy dostawał nową szansę na nowe życie.
Ventus Zabini
Slytherin
Ventus Zabini

Huśtawka na drzewie - Page 9 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Sob Mar 19, 2016 11:16 pm
Czy gdyby nie był idiotą, czy gdyby od razu zrozumiał, co dla niego znaczy Esme, czy gdyby nie był taki ostrożny do niej i nie uważał, że ona musi być wolną ptaszyną, czy siedziałby z nią teraz przytulając do siebie jej ciepłe ciało? Nie wiedział tego, nie był nawet pewny, ale to nie było dla niego teraz ważne. Ważne było to, że dziewczyna go chciała, że była tu i zawsze będzie. Nie przeszkadzał mu chłód jej skóry, należał do niej, więc mu to nie przeszkadzało. Jasne, zawsze chciał ją przytulić, aby poczuć jej ciepło, ale teraz na to za późno i to jest tego wina, bo za bardzo zwlekał, za bardzo starał się jej nie skrzywdzić, a teraz było za późno.
Zacisnął delikatnie dłoń splatając palce z jej palcami. Nie czekając na nic odwzajemnił ten pocałunek. Czekał na to tak długo nawet o tym nie wiedzą, ale zawsze chciał pocałować tą właśnie dziewczynę. Tylko na nią czekał, tylko jej pragnął, tylko jej potrzebował. Nikt nie był na tyle ważnym, aby on trzymał tą osobę w sercu, ale Esme była inna, była wyjątkowa i miał zamiar o nią dbać, aby nigdy nie czuła się źle. Nic się nie liczyło, nic oprócz tej jedynej osoby, która właśnie wtuliła się w niego. W jego, a nie w Sahira. Musnął ustami jej szyję gładząc wolną dłonią jej włosy.
- Dobrze - szepnął i uśmiechnął się. Na nowo uczył się być szczęśliwym człowiekiem, na nowo uczył się uśmiechać o czym zapomniał gdzieś daleko idąc do przodu. - Oboje zacznijmy od nowa razem - dodał cicho blisko jej ucha. Nie mówił głośno, wolał szeptać. To chyba bardziej pasowało do zaistniałej sytuacji.
- Cieszę się, że cię dzisiaj spotkałem - szepnął i usadowił ja wygodniej na sowich kolanach.
Rozejrzał się dookoła. Nie było tutaj nikogo. Nikt nie mógł im przeszkodzić, nikt nie mógł tego zniszczyć. W końcu raz mogli być tylko oni razem bez niepotrzebnych spojrzeń innych ludzi. Wszystko zaczynało się układać jak nigdy. Chyba pierwszy raz lubił wiosnę. Czuł się ożywiony pierwszy raz od kilku miesięcy.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Huśtawka na drzewie - Page 9 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Nie Mar 20, 2016 11:32 am
Cyganeczka ponownie czuła, że w jej życiu nie ma żadnych ograniczeń, kraty jej więzienia nagle gdzieś się rozmyły, a kajdany z jej nadgarstków w końcu opadły z głośnym hukiem na ziemię oznajmiając wszystkim że ta jaskółka nareszcie odzyskała wolność, że może ponownie latać gdzieś w przestworzach. I chociaż doskonale czuła, że konfrontacja z Sahirem wcześniej czy później będzie nieunikniona, to teraz wiedziała, że ma na to znacznie więcej siły, że nie pozwoli aby ten ponownie owinął wokół jej nadgarstków tą czerwoną wstęgę. Tyle razy się dla niego upokarzała, była w stanie dla niego zrobić wszystko. Oddała mu wszystko to co tak bardzo kochała, a ten nawet tego nie zauważył, nie potrafił tego docenić. Czy więc, jednak był zły... nie... nie był zły i ona o tym wiedziała, był zaślepiony, za długo przebywał w mroku aby móc się z niego wyrwać samemu. Nie, nie zawracaj sobie tym głowy teraz rajski ptaku, po prostu leć przed siebie, nie zwracaj uwagi na tych którzy zostali tam na dole, wrócisz do nich kiedy znudzisz się swoją podniebną krainą
-Ja też się cieszę- Mruknęła wyraźnie zadowolona z takiego obrotu spraw. Tylko teraz zaczęła się zastanawiać nad czymś innym "co będzie dalej?" skoro przestali bawić się w takie dziecinne podchody, i obydwoje zdeklarowali, że chcą nareszcie zacząć ze sobą rozmawiać jak dorośli ludzie. Czy to wszystko w jakiś sposób się teraz nie skończy, nim ledwo się zaczęło. Czy Esme nie przestraszy się swojej nowej klatki, której mimo wszystko miała tak dużo wolności, i mogła z niej wylatywać kiedy tak naprawdę tylko chciała.
-Przesłuchiwali mnie...- Mruknęła po chwilce milczenia. Nie wiedzieć dlaczego czuła, że chce mu się z tego zwierzyć. Tak naprawdę była jeszcze jedna rzecz o której chciała powiedzieć, wyrzucić z siebie ten obraz. Obraz ciemnej sali, pełnej krwi, z Sahirem pełnym agonii w głównej roli. Chciała pozbyć się wspomnienia swojej spódnicy, która została pokryta grubą warstwą krwi. Nie chciała słyszeć tych słów, które przeszyły jej duszę niczym ostrze noża.
-Nauczyciel obrony chyba się domyśla kim jestem- Takie przynajmniej odniosła wrażenie, i chociaż starała się jak najbardziej nie pokazywać nic po sobie, to on jednak głupi nie był. W końcu nie bez powodu uczył tego przedmiotu. Musiał coś zauważyć... na pewno zauważył, w końcu sposób w jaki na nią patrzył zdradzał dosłownie wszystko.
-Boję się tego jak to wszystko może się skończyć- Czy Sahir pociągnął ją za sobą świadomie, czy był to raczej tylko efekt uboczny, tego nie wiedziała, i pewnie nigdy się nie dowie.
Ventus Zabini
Slytherin
Ventus Zabini

Huśtawka na drzewie - Page 9 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Nie Mar 27, 2016 1:46 pm
Ventus pierwszy raz w życiu czuł spokój. Nie przejmował się tym, że jak wróci do domu na wakacje to będzie musiał słuchać się ojca, że będzie musiał patrzeć na swoją siostrę i słuchać jej przemądrzałego tonu. Wszystko się już nie liczyło - liczyła się tylko Esme, która właśnie była w jego objęciach - w jego, a nie jakiegoś porytego wampira. Mógł dawać jej szczęście, poczucie bezpieczeństwa. Oczywiście nie miał zamiaru jej ograniczać swoją obecnością, przecież nie o to chodziło. Chciał po prostu wiedzieć, że jest dla niej ważny i miał nadzieję, że ona też zawsze będzie o tym pamiętać, że jest dla niego jedyną ważną osobą na tym całym zakichany świecie.
Objął ją mocniej gładząc jej bok na uspokojenie. Do tej pory pamiętał te cholerne pytania związane z całymi błoniami i nie tylko. Zastanawiał się czemu tego nauczyciela interesował jego nadgarstek. Westchnął ciężko.
- Nie martw się, niedługo koniec roku szkolnego już nie będziesz musiała się nim przejmować. Postaram się cię chronić. Częściej będę starać się z tobą spotykać może odpuści - szepnął.- Bez dowodów nie może cię oskarżać - zaczął głaskać jej plecy. - O co cię pytał? - spojrzał na nią przyglądając się jej uważnie.
On sam pamiętał jak się czuł, gdy opuścił gabinet profesora. Był skołowany i zmęczony. Te pytania o wszystko i nic. To było nienormalne. najgorsze było to uczucie po ściągnięciu tego amuletu. Nie rozumiał tego co oni tam robili. Te wszystkie pytania prowadziły donikąd. Nie było go na błoniach, więc powinien od razu odpuścić z przepytywaniem go.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Huśtawka na drzewie - Page 9 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Nie Kwi 03, 2016 3:28 pm
Cyganka zaczęła się przez chwilę zastanawiać czy Sahir wpakował się w to całe bagno świadomie. Czy chciał ją pociągnąć za sobą, czy była tylko skutkiem ubocznym którego nie przewidział.
-Głównie o Sahira- Mruknęła cicho. Faktycznie cała rozmowa dotyczyła tylko jego osoby, co nie zmieniało faktu, że to przenikliwe spojrzenie nauczyciela prześladowało ja nawet do tej pory
-Mimo wszystko nie wiele mogłam powiedzieć, bo nic o nim nie wiem. Nie zwierza mi się nigdy z niczego... ale za to ma talent do pakowania mnie w kłopoty, tak jak ostatnio...- Musiała mu o tym powiedzieć. Bo te wizje tak naprawdę nigdy nie zniknął. Będą ją prześladować przez cały czas. Chciała tą tragedię rozdzielić na dwa.
-Kiedyś... głód był tak silny, że nie mogłam się powstrzymać, jeszcze ta dziewczyna się wtedy skaleczyła... ten zapach do tej pory mnie prześladuje- Wyszeptała i wtuliła się ponownie w niego, jak małe dziecko które właśnie w tej chwili chciało od czegoś uciec.
-To było silniejsze... nie mogłam się powstrzymać. A kiedy doszłam do siebie, byłam w jakimś lochu... z Sahirem... a ona... zaczęła go biczować...- Urwała tutaj i zatrzęsła się przez chwilę na samą myśl o tamtym dniu, nawet nie wiedziała ile czasu już minęło od tego incydentu.
-Ten huk... tyle krwi, przebłyski kości, przez rozerwaną skórę... a ja nic nie mogłam wtedy zrobić- Próbowała... chciała, ale to się na nic zdało. Potem przyszły tylko wyrzuty sumienia.
-Najgorsze jest to, że nie wiem do kogo mieć żal... do siebie, że tak zawaliłam, że do niego, że mnie zostawił. Przemienił... i po prostu zostawił- Musiała sobie sama dawać radę, wytrzymywać ten zapach krwi. Znikać w lochach, robić wycieczki do zakazanego lasu, aby tylko nikomu nie zrobić krzywdy. No, ale czy ktoś kiedyś powiedział, że będzie łatwo. Dziewczyna musiała w końcu zrozumieć, że życie nigdy tak naprawdę nie było usłane różami, tylko jej się tak wydawało. No, ale czy w tej chwili było to ważne.
-Wiesz Ven... ja muszę już iść- Znowu ci się wymyka z rąk, idąc gdzieś w bliżej nie określonym sobie kierunku. Po co idzie, kogo szuka? cóż tego tak naprawdę nigdy się nie dowiesz, bo to są jej sekrety, których treść i sens jest przeznaczony tylko dla niej.
Z resztą jesteś pewien, że ona potrafi kochać, że zostanie z tobą na zawsze. Może jest z tobą bo dajesz jej poczucie bezpieczeństwa, chwilowej stabilizacji której chwilami tak bardzo potrzebowała. Prawda jest taka, że nigdy nie rozszyfrujesz tych szmaragdowych oczu dziewczyny. Może każde jej działanie prowadziło was dokładnie w to miejsce, w tej pozycji. Teraz ciebie zostawi, i poleci dalej zachwycać innych ludzi. Czy utrzymasz ją w swoich dłoniach... cóż czas pokarze.
- Zobaczymy się później- Powiedziała cicho po czym złożyła na jego czole delikatny pocałunek, połączony z obietnicą powrotu... tylko kiedy to się dokona... tego nikt nie wie.
Cyganka wstała w końcu z kolan ślizgona, poprawiając swoje czarne włosy, chusta z monetkami zabrzęczała tylko cicho, zwiastując czas rozstania. Ostatni uśmiech został skierowany w jego stronę, ostatni raz jej zielone oczy rzuciły mu parę światełek, po czym ona sama odwróciła się i poszła w tylko sobie znanym kierunku.
z/t
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Huśtawka na drzewie - Page 9 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Czw Maj 05, 2016 9:26 pm
[z/t dla Ventusa]
Felice Felicis
Oczekujący
Felice Felicis

Huśtawka na drzewie - Page 9 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pią Maj 27, 2016 9:28 am
27 maja 1978 roku

Felice siedziała na huśtawce, rozkoszując sie pogodą. Było idealnie. Ani zimno, ani ciepło, słonecznie, ale nie rażąco, gdyż skrywała się w cieniu rozłożystego drzewa. Na jej kolanach siedział Pangur Ban, który ostatnio wszedł w fazę "kochania pańci". Prawdopodobnie dostal kosza u jakiejś wyjątkowo opornej kocicy, albo przegrał pojedynek z innym kocurem. Zraniona duma była najczęstrzym powodem, dla którego Pan wracał do Felice, podreperowując nadszarpnięte kocie ego.

- Gdzieś ty łaził, Black Jack - Krukonka nadal zamiennie używała starego imienia z nowym. - Cały jesteś w rzepach. Na jeden dzień spuścić cię z oka... Na dwa. Pięć... Ile właściwie cię nie było? Tydzień? No to czemu nie mówisz od razu... Wszystko trzeba z ciebie wycisnąć.

Pokręciła głową i spokojnie zaczęła wybierać z długiej białej sierści czepialskie kuleczki. Taki już był ten typ. Fochy, duma, a jak coś się działo to wylewne powroty. Pangur delektował się uwagą, którą poświęcała mu Felice i pomrukiwał z zadowoleniem. Taki to był leniwy, miły dzień. Kot miał zadziwiające zdolności skupiania uwagi dziewczyny. Niczyja obecność nie działała na nią tak koncentrująco, jak jego. Taki stary przyjaciel, zrozumienie bez słów. A jednak to przy nim stawała się bardziej... normalna? Może po prostu będąc za kogoś odpowiedzialna odruchowo schodziła na ziemi i porządkowała swoje myśli.
Bertram Smith
Gryffindor
Bertram Smith

Huśtawka na drzewie - Page 9 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pią Maj 27, 2016 11:09 am
Sfinks zaczął domagać się od swego właściciela, żeby wyszedł z nim na dwór. Miauczał mu przy uszku, gdy Bert ucinał sobie popołudniową drzemkę. Przebudził się, podrapał kota za uszami. Ociągając się wstał z łóżka. Podszedł do okna, przez które wpadały promienie popołudniowego słońca. Ubrał się w letnie ciuchy. Zawiązał swój krawat. Następnie wziął zwierzaka na ręce. Wyszedł ze swojego dormitorium i skierował swoje kroki na dół. Sfinks co jakiś czas prychał na przechodzących uczniów, nie lubił jak się na niego gapią. Bertram wymijającym uśmiechem przepraszał wszystkich urażonych, prychnięciem. Gdy w końcu dopadł do drzwi wyjściowych, wypuścił zwierzaka i wyuczonym gestem nakazał mu trzymać się przy nim. Co prawda, kot jak to kot, lubił pobiegać sobie gdzieś dalej, ale zawsze trzymał się w zasięgu wzroku Berta. Spacerując po błoniach, dostrzegł siedzącą na huśtawce dziewczynę, która zajmowała się swoim sierściakiem. Dla bezpieczeństwa Sfinksa wziął go na ręce i podszedł do niej.
- Cześć. Co u Ciebie? Przyjemne miejsce. Ciepłe i zarazem chłodne. Bezpieczne i tajemnicze. - zagadnął do dziewczyny.
Przysiadł sobie na trawie i wypuścił z rąk zwierzaka, by mógł zażyć swobody swojego kociego życia.
Felice Felicis
Oczekujący
Felice Felicis

Huśtawka na drzewie - Page 9 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Nie Maj 29, 2016 5:41 pm
Pangur się wyprężył i spojrzał w kierunku nadchodzącego osobnika, po czym machnął ogonem i ponownie oddał się pieszczotom. Ot taki już był - niezainteresowany otoczeniem. Felice podniosła głowę i przyjrzała się Gryfonowi. Chodził na zajęcia łączone i miał na imię... jakoś. Jakoś jak reszta, zwyczajnie. Tyko bardziej. Bardziej zwyczajnie? Bardziej jak reszta. Co za różnica. Przywitał się, a słowa, które wypowiedział, sprawiły iż Felice lekko się zawiesiła.

- Cześć. U mnie przyjemnie. Ciepło i chłodno zarazem. Bezpiecznie i tajemniczo.

To nie była złośliwość, dziewczyna była śmiertelnie poważna. Zbyt poważna jak na siebie. Była... pogrążona w rozmyślaniach, prawdopodobnie w ogóle się nie zorientowała, że jej usta opuściła jakaś wypowiedź.

- Co? A, hej. Wszystko w porządku. Kim jesteś?

Nie chciała być niegrzeczna albo nieuprzejma. Po prostu była wytrącona z toku myślowego ściśle związanego z kotem, w dodatku zafascynował ją bezsierściuch na rękach chłopaka. Czy to był kot? Czy to była mysz? Taka duża mysz? Trochę jak świnka morsa, tylko taka podłużna... Pangur też przypatrywał się stworzeniu, a gdy ten wylądował na trawie, kocur przeciągnął się, sięgając jednocześnie łapą do przybysza. Nie ruszał się jednak z kolan kochanej pańci.
Bertram Smith
Gryffindor
Bertram Smith

Huśtawka na drzewie - Page 9 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Sro Cze 01, 2016 2:57 pm
Swoim przybyciem wyrwał dziewczynę z zamyślonego stanu. Była skupiona na pieszczeniu swojego sierściucha. Sfinks zauważył na niedalekim kwiatku motyla. Kot nim się tak zafascynował, że próbował złapać owada w swoje łapki.

-Na imię mi Bertram, ale możesz mówić Bert. A do Ciebie jak się mam zwracać? - Uśmiechnął się do dziewczyny.

Siedząc na trawie, skierował swój wzrok w stronę chmur. Było ich nie wiele, ale za to miały przeróżne kształty, jedne były owocami, inne przedmiotami codziennego użytku. Gdy się lekko odchylił, Sfinks wskoczył na niego i go przewrócił. O ty mały łobuziaku. Pogłaskał go za uchem i się podniósł do pozycji siedzącej.

-Ładnego masz kota, możliwe, że nasze zwierzaki by się ze sobą zaprzyjaźniły, jak uważasz? - W jego oku pojawił się mały błysk, w nadziej, że dziewczyna na to przystanie.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Huśtawka na drzewie - Page 9 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pon Sie 29, 2016 1:13 am
Zakończenie sesji pomiędzy Felice a Bertramem z powodu zbyt długiego zwlekania z postami.
[z/t]
Anthony Parsons
Oczekujący
Anthony Parsons

Huśtawka na drzewie - Page 9 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pią Wrz 02, 2016 4:52 pm
A więc szli tak razem, dłoń w dłoń. Niczym para kochanków wieczorem wymykających się przed czujnym okiem rodziców. No dobra, ani z nich kochankowie ani się nie wymykali. Jak Merlina szanuje, dźwięk tych dzwoneczków, falbanek czy innych zdobień obudził by nawet śpiącego smoka! Ale mimo wszystko uczucie trzymania tej kobiety za dłoń było jakieś…. Kojące? Ant definitywnie nie rozumiał jak to możliwe że losowa kobieta tak na niego działa, a mimo to trzymał jej dłoń jak by spotykali się od nie wiadomo kiedy. Miał niestety świadomość tego że ze strony dziewczyny to tylko gra. Im dłużej przebywał w jej otoczeniu tym dłużej zdawał sobie sprawę z tego że dla dziewczyny wszystko jest niewinną grą. Ot zwykłą igraszką. No cóż, czasem tak jest. Choć Ant nie zaczynał przywiązywać do tej relacji większej wagi to jej towarzystwo bardzo mu odpowiadało.
-Nie sądziłem że Pani pozwoli pochwycić swą dłoń.-Powiedział podczas przechadzki po szkolnych błoniach. Za niedługo pewnie nastanie godzina policyjna w Hogwarcie i trzeba będzie przemykać się do lochów aby nie zostać pochwyconym przez tego wariata z kotem ale jakoś go to nie ruszało. Chciał gdzieś obok niej usiąść i tak zwyczajnie, po ludzku studiować odcień jej ust. Nie wiedział co w nim jest ale na pewno chciał je bliżej poznać. Coś go ciągnęło, jakaś nieopisana magiczna moc która zdawała się mieć nieograniczoną siłę. Im bardziej jej się przeciwstawiał tym bardziej go ciągnęła. A imię jej szminka. Tak, chłopak miał niemalże legendarną słabość do pomalowanych ust. Któż by mógł przypuszczać ze coś tak błahego będzie potrafiło tak nad nim zapanować.
-Jesteś strasznie tajemnicza, jak byś próbowała ukryć coś strasznego- Zagadał do niej pół żartem pół serio. Wiedział że coś jest na rzeczy ale niech myśli że jest idiotą. Może to sprawi że opuści trochę gardę? Ucałował jej dłoń i zatrzymał się chwile przy huśtawce. Usiąść samemu i poprosić ją na kolana? Czy usiąść obok i zaczekać na rozwój wydarzeń? Wolał nie ryzykować, pozwolił jej zająć miejsce na huśtawce a sam usiadł obok na trawie opierając się o drzewo.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Huśtawka na drzewie - Page 9 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Pią Wrz 02, 2016 5:56 pm
Niewinna igraszka to nie jest najlepsze określenie. To co cyganka robiła za każdym razem w rozmowie z kim kolwiek nigdy tak naprawdę nie było niewinne. Pozwalała ludziom tak myśleć, dlaczego? Cóż był to idealny argument do tego aby samą siebie wybielić. Każdy chciał ją widzieć jako kogoś dobrego i czystek, nie zmąconego złymi myślami. Jej to bardzo odpowiadało. Mogła do końca życia pozostać tą jedyną i czystą Esmeraldą. Nikt nigdy się nie domyśli, że popełnił wielki błąd. Co do gry... tak, oczywiście, że się bawiła, co oczywiście wcale nie oznaczało, że była bez uczuć, że każda znajomość była dla niej niczym. Fakt... może i można było wszystkich ludzi którzy ją otaczali przyrównać do tchnienia wiatru, który kołysał jej czarnymi włosami, ale nie było to na pewno nic znaczącego.
Kiedy tak szli sobie spokojnie za rączki, szmaragdowe oczy dziewczyny były utkwione w bliżej nie określonym kierunku. Podziwiała jak świat powolutku zaczynał chować się w mroku. Jej myśli na chwilkę uciekły w kierunku tego przemijania które istniało od zarania dziejów. Nawet jeżeli ona nie przeminie, to mimo wszystko nadal odczuwała tą ulotność chwil. Może dlatego, że pomimo swojego egoizmu, nigdy nie była zapatrzona na samą siebie. Każda jej myśl była poświęcona światu, temu co ja otacza. Z tego zamyślenia wyrwał ją odległy głos swojego towarzysza tego wieczoru.
-Dotyk dłoni to przecież nic takiego- Co dla ciebie musi to oznaczać, doskonale wiedziała. Tym bardziej, że tak naprawdę tylko na tyle będziesz mógł sobie pozwolić. Musnąć delikatnie płatki tego pięknego kwiatka, ale nigdy nie będzie mógł go zerwać, bowiem na swojej powierzchni miało pełno kolców, które chronił go przed takimi jak ty... dla których nie ma żadnych świętości. W końcu dotarli do końca swojej podróży. Znała to miejsce, aż za dobrze. Wspomnienia przez chwilkę ponownie zagościły w jej głowie, a na usteczkach dziewczyny pojawił się delikatny uśmieszek. To tutaj Ventus obiecywał tyle pięknych rzeczy. To było jedno z bardziej żywych i kolorowych wspomnienie dziewczyny. Niestety i ono po ukończeniu tej szkoły przepadnie w nicości.
Romka zajęła miejsce na huśtawce po czym zaczęła się delikatnie nóżkami odpychać od ziemi.
-A może po prostu jestem sobą- Wyszeptała spokojnie zatrzymując się na chwilkę aby popatrzeć na chłopaka. Nie wiedzieć dlaczego ta chwila przypominała jej historię, która mogłaby rozegrać się gdzieś w epoce Wiktoriańskiej. Piękna dama która siedziała na huśtawce, i dżentelmen który starał się o jej względy. Brakowało tylko przyzwoitki, która miałaby za zadanie pilnować młodych, aby nie przekraczali pewnych granic.
Sponsored content

Huśtawka na drzewie - Page 9 Empty Re: Huśtawka na drzewie

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach