Go down
Mathias Rökkur
Oczekujący
Mathias Rökkur

Wzgórze z widokiem na jezioro - Page 4 Empty Re: Wzgórze z widokiem na jezioro

Sob Sty 17, 2015 8:00 pm
Westchnął ciężko, zamknął oczy i otwierając je, Esme ujrzała głębię w oczach Rokkura, nie miał w sobie jakiś skrajnych emocji, po prostu stał w jednym miejscu opierając teraz ręce o biodra. Stał twardo i niewzruszenie, ale nie można było od niego wyczuć poczucia skrzywdzenia czy obsesji. Nie próbował odebrać różdżki na siłę, zagrał w grę znów... pomimo niechęci.
- Próbuję wzlecieć...
Wskazał gestem ręki na dal dając jasno do zrozumienia, że nie ma tu Avernusa, co już może dawać do myślenia. Co miał na myśli mówiąc te słowa o wzlatywaniu? Próba zrozumienia świata z innej perspektywy czy coś więcej? Dla Mathiasa iluzje w iluzjach są zbyt zawiłe, on nie potrafi aż tak analizować, jeszcze nie ten czas. Postawił na prostsze myślenie.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Wzgórze z widokiem na jezioro - Page 4 Empty Re: Wzgórze z widokiem na jezioro

Sob Sty 17, 2015 8:28 pm
Co w niej jest prawdziwe a co stworzone na potrzeby tego świata, nie dowiesz się tego bo ona ci nie pozwoli tego zobaczyć. Będzie strzegła swoich tajemnic niczym najwierniejszy wartownik. Ty być może nigdy nie dowiesz się co tak naprawdę dzieje się w sercu tej dziewczyny. Być może nie chciała ci pokazać, bo się wstydziła... co się stanie jeżeli odkryjesz, że jej piękny ogród to tak naprawdę jedna wielka ruina a ona z pięknej róży przemieniła się w samą łodygę pozbawioną wszelkich listków.
-Mati...- Wyszeptała cicho i podeszła do niego i jedną ręką odgarnęła mu delikatnie włosy z oczu. Wpatrywała się w jego twarz. Próbowała z niej wyczytać coś, ale nie mogła... coś ją blokowało i sama nie wiedziała dokładnie.
-Tam nie jest twoje miejsce...- Ponownie odsunęła się od niego i podeszła do krawędzi klifu po czym usiadła na ziemi. Po raz kolejny czuła się tak bardzo nieporadna w tym wszystkim co robi i mówi. A przecież nie tak dawno temu jej słowa były przepełnione pewnością siebie. W tej chwili sama nie wiedziała czy to co mówi ma jakiś sens. Czy wierzyła w swoje własne słowa? cóż chciała w nie wierzyć, ale nie potrafiła. Może dlatego mówiła to innym by miała nadzieję, że jakiś inny człowiek znajdzie sens w jej słowach... sens w niej samej.
-Wzlecenie wcale nie oznacza wolności. Czasami musimy zapłacić za to marzenie naprawdę wysoką cenę... a potem się nagle okazuje, że to nie było tego warte- Sama coś wiedziała na ten temat. Teraz tak naprawdę za te skrzydła które w oczach wszystkich były śnieżno białe, ale w rzeczywistości były całe czarne i zakrwawione... jej własną krwią. Chociaż godne podziwu było to, że pomimo odniesionych ran dziewczyna nadal stała... chociaż nie, nie stała na chwilę obecną klęczała, czołgała się w nadziei, że ostatkiem sił dotrze do jakiegoś azylu w którym będzie mogła się ukryć, ale niestety im więcej dni minęło tym bardziej zdawała sobie sprawę z tego, że żadnego azylu nie będzie. Była sama i musiała sama dbać o swoje bezpieczeństwo. Zbyt łatwo przychodziło jej życie... no to trzeba było trochę to utrudnić.
Mathias Rökkur
Oczekujący
Mathias Rökkur

Wzgórze z widokiem na jezioro - Page 4 Empty Re: Wzgórze z widokiem na jezioro

Sob Sty 17, 2015 8:57 pm
Stał cały czas w jednym miejscu, nie próbował jej odebrać swojej różdżki, może ona chce mieć przy sobie coś, co należy do chłopaka? Jemu i tak wszystko jedno w tej chwili. Odwracał się tak, żeby oczami na nią patrzeć. Słuchając jej słów złapał trochę powietrza, starał się ostrożnie dobierać słowa.
- Gdzie zatem widzisz moje miejsce, ESMERALDO?
Bardzo wyraźnie podkreślił jej imię... tylko po co? O co mu chodziło?
- Jeżeli nie będzie się próbować, to można potem żałować tego, że się nie robiło.
Stwierdził nie obojętnym, a pewnym tonem, w jego głosie brzmiała w tej chwili pewność i wiara we własne słowa... stał twardo na ziemi według własnych przekonań, konsekwentnie się ich trzymał. Może Esmeralda da się zarazić pewnością Rokkura? Może kiedyś...
- Ze mną możesz o wszystkim pogadać... jeśli się nie boisz.
Stara się mówić głosem, który ma w zamiarze zmotywować do czegoś. Przypatruje się reakcji dziewczyny.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Wzgórze z widokiem na jezioro - Page 4 Empty Re: Wzgórze z widokiem na jezioro

Nie Sty 18, 2015 7:58 pm
Cyganka westchnęła tylko cicho. Ponownie będzie odgrywać rolę pocieszycielki, ponownie będzie mówiła ludziom co powinni byli wybrać aby byli szczęśliwsi i jaki to wszystko miało sens. Przecież i tak wróci do swojego starego życia bo kompletnie nie wyobrażała sobie tego, że mogło by być inaczej. Czy kiedy kolwiek miała własną osobowość? może po prostu stawała się taka jaką inni chcieli ją widzieć... nie po prawka, nie "może" ona tak robiła i doskonale zdawała sobie z tego sprawę, chociaż łatwiej było jej udawać, że to był jej wybór.
-Nie wiem Mat... po prostu nie wiem- Wyszeptała cicho i usiadła po turecku wbijając swoje zielone oczy w trawę która rosła na tej ziemi. Niedługo zacznie odzyskiwać swój kolor i nasycenie. Cóż a dziewczyna tym samym zacznie kolejną wiosnę pełną kłamstw. Uśmiechnęła się tylko delikatnie pod nosem na samą tą myśl. Zastanawiała się co sprawiało, że pomimo odniesionych porażek nadal miała w sobie jakiś taki płomyczek wiary.
-Jeżeli się zrobi i się nie uda, zaczyna się żałować tego, że się spróbowało- Wszystko miało swój kontrargument, z żadnej sytuacji nie było optymalnego wyjścia. Każde nasze działanie wiązało się z reakcją otoczenia i nie można było powiedzieć, że coś było dobre albo złe. Te dwa pojęcia tak naprawdę były bardzo względne.
-Nie boję się ciebie... ale boję sie o ciebie- Ona straciła już swoje kolory i musiała pyta się tęczy o pozwolenie aby mogła jakieś pożyczyć... niestety to co pożyczone musi zostać oddane po pewnym czasie... a w którymś momencie nie chce się już pożyczać.
Mathias Rökkur
Oczekujący
Mathias Rökkur

Wzgórze z widokiem na jezioro - Page 4 Empty Re: Wzgórze z widokiem na jezioro

Nie Sty 18, 2015 8:13 pm
Podszedł za nią i lekko oparł jedną dłoń o jej ramię, bez podtekstów, po prostu przyjacielski gest, znak, że ktoś jest i stara się jakoś pomóc, chociażby obecnością. Chciał ją zrozumieć, ale dla niego jej prostota była zbyt skomplikowana, więc postanowił nie próbować rozumieć i robić to, co podpowiada serce... wyjątkowo wyłączył rozum, który u niej i tak zawodzi.
- W takim razie muszę szukać dalej swojego miejsca, Esmeraldo.
Po chwili dodał ciszej.
- Może już znalazłem...
Trochę obawia się o dziewczynę, boi się bardziej o nią niż o siebie, dlatego stara się trwać, jednak są gorsze momenty, były, są i będą i trzeba się z tym pogodzić.
- To może zamiast patrzeć na to ze złej strony, to pociesz się tym, że znalazłaś siłę próbować dalej i wyjść z założenia, że to nie była ostatnia próba, co?
Ostatnie słowa Esmeraldy nie wiedział jak przyjąć, zawahał się nad odpowiedzią.
Niepotrzebnie się o mnie boisz... Ty potrzebujesz opieki, słyszę to w Twoim głosie... Nie chcę się narzucać, po prostu jestem i tyle.
Chłopak postawił na to, że jedynie będzie starał się pokazać swoje podejście i fakt obecności w razie potrzeby, nie mniej, nie więcej, nawet jeśli to wszystko jest grą pozorów, to on jest prawdziwy.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Wzgórze z widokiem na jezioro - Page 4 Empty Re: Wzgórze z widokiem na jezioro

Nie Sty 18, 2015 8:23 pm
Kiedy ta poczuła jak kładzie jej rękę na ramieniu drgnęła delikatnie, ale mimo wszystko nie odwróciła się ani nie zerwała z miejsca. Uniosła delikatnie swoją dłoń którą to zaraz położyła na ręku chłopaka i zacisnęła ją delikatnie. Skóra cyganki po za tym, że ciepła była jednocześnie naprawdę delikatna, mogło się wydawać, że dziewczyna przed chwilą się urodziła bo taki jedwab posiadają tylko dzieci.
-Mati... jestem optymistką, ale siły już nie szukam. Po prostu zaczynanie od nowa stało się moją codzienną rutyną. Robię to raczej już odruchowo- Mruknęła cicho i zabrała swoją rękę kładąc ją delikatnie na ziemi. Zaczęła bawić się źdźbłami trawy rozmyślając nad jego słowami. Nie przywykła do tego, że ktoś chciał jej pomóc... bo po prostu nikt nigdy o tym nie pomyślał. Przyjemnie jest oddawać swoje żale w ręce innego człowieka, ale wtedy nie myśli się o nikim innym tylko o sobie. Ludzie byli egoistami i romka to wiedziała doskonale, być może nawet lepiej niż kto kolwiek inny. Co niby mogło by teraz się wydarzyć, że pomyśli inaczej?
-To miłe Mati, że chcesz pomóc i to naprawdę doceniam, ale muszę sama zmierzyć się ze swoimi cieniami, albo dać się im pochłonąć.- Dziewczyna widziała tylko takie rozwiązanie tej sytuacji. Nie ważne jak chłopak bardzo by chciał rozegnać chmury nad jej głową, to tego nie zrobi. Nie miał takiej mocy nawet jak próbował ją sobie wmówić. Bo aby uspokoić burze w czyimś sercu trzeba najpierw pozbyć się swojej, takie były zasady tego świata, ale nie każdemu było dane je poznać.
-Więc bądź...- Skwitowała to wszystko. Dała ci tym samym wyraźny znak, że nie chce abyś ją zostawiał, że chce mieć cię przy sobie, ale pytanie tylko czy nie jesteś dla niej tylko kolejną duszyczką na liście której pomoże.
Mathias Rökkur
Oczekujący
Mathias Rökkur

Wzgórze z widokiem na jezioro - Page 4 Empty Re: Wzgórze z widokiem na jezioro

Nie Sty 18, 2015 8:44 pm
Nie ruszał się z miejsca, delikatnie podkreślał wcześniejszym gestem swoją obecność... póki co. Przyjmował jej słowa uważnie i starał się z nich wyciągnąć jak najwięcej pomimo tego, że dziewczyna jest... zbyt trudna dla niego do zrozumienia... oby póki co.
- To może zacznij od nowa raz i poprowadź to tak, żebyś była z tego faktycznie szczęśliwa, hm?
Cały czas mówił delikatnym, ciepłym tonem, bardzo przyjacielskim.
- Albo daj komuś przejąć ten mrok jeśli na to pozwala i nalega...
Dodał po chwili. Poszedł sięgnąć kwiatka, którego zauważył na widoku, po chwili podchodzi do cyganki i zakłada przebiśnieg za jej ucho, młody, delikatny kwiatek, jeszcze nie w pełni zakwitł... podobnie jak Rokkur...
dodał szeptem:
- Jeśli moja obecność miałaby coś wnieść, to zostanę z Tobą i pomogę Ci, ktoś musi, tak robią prawdziwi przyjaciele...
I teraz zaczął się delikatnie oddalać powoli mówiąc zanikającym głosem.
- Jeśli jednak moja obecność ma być dodatkiem, a nie realną potrzebą, wtedy uznam, że moja rola jest zbyteczna.
Jaśniej podkreślić nie mógł, a przynajmniej nie potrafił, że dla niego potrzeby dziewczyny są ważniejsze od niego samego, stanął znów pewnie za cyganką w tym samym miejscu, co wcześniej, sprawdza jej reakcję i tak nie ma zbyt wiele do stracenia, a może tchnie dziewczynę w pozytywny sposób, przynajmniej ma taką nadzieję.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Wzgórze z widokiem na jezioro - Page 4 Empty Re: Wzgórze z widokiem na jezioro

Wto Sty 20, 2015 2:35 am
Dziewczyna w tej chwili sama siebie nie była w stanie do końca zrozumieć. Więc nie oczekiwała, że inni to zrobią. Cóż po prostu gdzieś po drodze zgubiła te swoje kolory, przecież zdarza się i tak. Teraz musiała po nie wrócić tylko do końca nie wiedziała gdzie miała by ich szukać. Może ktoś kto szedł tą samą drogą na nie się natknął i zabrał ze sobą. Tak naprawdę nie chciała o tym myśleć w ten sposób. Przecież kim by była bez swoich kolorów, tańców czy pieśni. Była by zwykłą szarą Esmeraldą. Dzięki tym wszystkim niezwykłymi rzeczom okazywało się, że wcale nie jest taka zwykła... może w ten sposób łudziła się, że jest coś warta.
Romka poczuła jak chłopak wsuwa za jej ucho mały kwiatek. Biały przebiśnieg. Dziewczyna dla tych kwiatów zawsze miała wielki szacunek. Nieważne jak surowa mogła być zima, ten kwiatek wcześniej czy później w końcu wyjdzie z białego puchu i zacznie zachwycać swoim pięknem wszystkich dookoła.
Na jej usteczkach pojawił się delikatny uśmiech. Zielone oczy odbiły przez chwil bliżej niezidentyfikowane światło w postaci dwóch ogników które zaczęły cudnie tańczyć w jej oczach. Wiatr co chwili poruszał jej włosami. A ona po prostu przymknęła oczy wsłuchując się słowa chłopaka przeplatane przyjemnym szumem drzewa. Niestety ten głos który słyszała, który wprowadził ją w stan spokoju duszy zaczął się oddalać, a wraz z nim jej spokój. Otworzyła delikatnie oczy i gwałtownie się odwróciła aby się upewnić, że chłopak na pewno nie odszedł. Jej ciało momentalnie się spięło, zerwała się ze swojego miejsca i podbiegła do niego rzucając mu się dosłownie na szyję. Jej kolorowa spódnica zatańczyła na wietrze, a chusta z monetkami zadzwoniła przyjaźnie dając ci tym samym zielone światło do zbliżenia się do tej róży którą tak bardzo się zachwyciłeś.
-Mati... nie jesteś dodatkiem i nigdy nie będzie. Nie waż mi się nawet tak myśleć o sobie- Wyszeptała tobie do ucha, a jej końcówka nosa delikatnie przesunęła się po twojej szyi. Dopiero po chwilce zdała sobie sprawę z tego, że nadal trzyma jego różdżkę. Odsunęła się w końcu od niego i wcisnęła mu w rękę jego własność.
-Nigdy mnie więcej nie strasz dobrze w ten sposób... a jak zobaczę, że celujesz jeszcze w siebie różdżką to już jej nie odzyskasz- Mruknęła i przymrużyła swoje zielone oczy wpatrują się w twoją twarz. Trudno jednoznacznie stwierdzić czy dopiąłeś swego. Jedno jest pewne, masz szansę na zdziałanie czegoś być może naprawdę dużego... nie zmarnuj tej szansy bo kolejnej możesz już nie dostać
Mathias Rökkur
Oczekujący
Mathias Rökkur

Wzgórze z widokiem na jezioro - Page 4 Empty Re: Wzgórze z widokiem na jezioro

Wto Sty 20, 2015 4:03 am
Nie tyle zachwycił się tą różą, co postanowił sobie ją upiększyć i wzmocnić, dlatego też nie zamierza nadużywać przyzwolenia bliskości, poza tym... nie chciał stracić drugiej szansy, więc musiał być powściągliwy.
Pozwolił się objąć... jeśli tylko czuł, że tym jakoś pomoże, pomijając fakt, że potrzebował tego zawsze, bo był wybrakowany w tej kwestii... Uśmiechnął się pod nosem słysząc przyjazne brzdąkanie monet i całe to podbiegnięcie. Jak na to zareagował? Z lekką satysfakcją, ale nie do końca z myślą o sobie, co poczuciu dumy wobec Ciebie, Esmeraldo, bo pokazałaś, że może jednak w tej mieszance prawdy i fałszu dominuje prawda.
Obserwował Cię i po chwili podszedł do Ciebie powoli, po uprzednim schowaniu różdżki do kieszeni i uśmiechnięciu się pod nosem, czyżby szczęście? Czemu akurat szczęście.
Kiedy już się zbliżył do Ciebie, to posłał Ci bardzo ciepły i serdeczny, szczery uśmiech, dał Ci przeniknąć przez jego węgielki pełne głębi, które ujawniły Tobie tkwiącą w Matim nadzieję na to, że nastanie lepsze jutro, troskę o CIEBIE i... pewność siebie, która przyćmiewała wyczuwalną niepewność w chłopaku.
- Skoro tak... to przestanę tak myśleć od teraz, możesz na mnie liczyć kiedy tylko będziesz potrzebować mojego wsparcia... chociaż w formie towarzystwa. Hmm... no nie mam innego wyjścia, jak Ci obiecać, że nie będę celować na siebie różdżki, masz moje szczere słowo, Esmeraldo.
Poprawił Ci kwiatka, którego Ci podarował.
- Pasuje Ci ten przebiśnieg.
Posłał Ci kolejny serdeczny uśmiech tak bez zastanowienia i odsunął się od Ciebie, po czym usiadł na szczycie wzgórza i wyciągnął nogi przed siebie. Prawdopodobnie tym gestem dał znak, że Ci ufa... tylko pytanie czy Ty ufasz sama sobie. On może i boi się o Ciebie, ale obiecał nie stracić głowy i nie powtórzy tego błędu, bo wie, że oboje na tym stracicie, a to jest ostatnie, czego chłopak wam obojgu życzy.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Wzgórze z widokiem na jezioro - Page 4 Empty Re: Wzgórze z widokiem na jezioro

Wto Sty 20, 2015 4:19 am
Chciał byś najpewniej wiedzieć jakie miejsce zajmujesz w jej sercu, w jakiej roli obstawiła cię w tym sowim życiu. Niestety ty akurat nigdy tego się nie dowiesz, dziewczyna będzie ukrywać to w swojej duszy tak długo jak tylko będzie mogła. Dlaczego nie chciała powiedzieć prawdy? może dlatego, że po prostu bała się twojej reakcji. Nie chciała ciebie rozczarować bo nie była do końca pewna na jakim stanowisku ty siebie widzisz. Może wydawało ci się, że jesteś królem który ma stać na straży bezpieczeństwa królowej... a może zwykłym pionkiem który wcześniej czy później musiał zginąć w tych zielonych oczach. Tak naprawdę w tej chwili drogi czytelniku musisz sam zdecydować w jakiej roli chciałbyś widzieć Mata. Po co? może po to aby na końcu tej historii doznać najprawdziwszego rozczarowania i dopiero wtedy zrozumieć uczucia Esmeraldy, a może wręcz przeciwnie. Pojawi się dzika satysfakcja, że nie pomyliłeś się wcale.
-To dobrze... nie chciała bym aby stała się tobie jaka kolwiek krzywda- Na pierwszą część wypowiedzi celowo nic nie odpowiedziała. Czyżby się dalej z tobą Mati bawiła?... w chwili kiedy wydawało ci się, że już wyleciałeś z tej gry nim zacząłeś poznawać jej zasady, nagle okazało się, że wracasz w wielkim stylu. Nie myśl sobie, że ona olała te słowa. Możesz być pewien tego, że zapisały się w odpowiednim miejscu. Teraz trzeba tylko pogłębiać te napisy.
Romka podeszła do krukona i usiadła sobie spokojnie obok niego. Nie mówiła nic, bo też nie mogła znaleźć odpowiednich słów. Jeżeli Sahir ją czegoś nauczył to tego, że cisza nie zawsze musi być zła i przerażająca. Wystarczy tak naprawdę milczeć z odpowiednią osobą a wtedy było to znacznie łatwiejsze. Na jej usteczkach jawił się delikatny uśmiech, wydawał się być on tak bardzo rzeczywisty, ale z drugiej strony warto nadal wziąć pod uwagę, że jest cyganką. Jest mistrzynią w tworzeniu iluzji, przez co nie wolno jej do końca ufać. W końcu kto to słyszał aby wierzyć cyganowi?
Mathias Rökkur
Oczekujący
Mathias Rökkur

Wzgórze z widokiem na jezioro - Page 4 Empty Re: Wzgórze z widokiem na jezioro

Wto Sty 20, 2015 5:26 pm
Każdy lubi wiedzieć na czym stoi, Mathias nie jest wyjątkiem w tej regule, ale w tej chwili wystarcza mu fakt, że może z kimś mimo wszystko spędzić miło czas i że może dotrzymać komuś towarzystwa, które faktycznie będzie komuś potrzebne. Przestawało go obchodzić w sumie czy jest taką zabawką czy nie, miał dość kombinowania, po prostu robi swoje, przestaje zbyt dużo myśleć w tej sprawie, bo to pogarszało niż pomagało w tym wszystkim, jedno jest pewne, że wszystko, co mówi, pokazuje gestami i jego całe jestestwo jest prawdziwe.
- Ehh... ja też nie chce, żeby działa Ci się krzywda, wiesz?... W razie potrzeby masz moje rękawy.
Postawił na optymizm i serdeczny, przyjacielski uśmiech, który posyłał Ci co jakiś czas.
A więc siedzi sobie w przyjemnym milczeniu razem z Tobą nie zwracając uwagi na pochodzenie, dla niego to nie miało znaczenia, miał dość analizowania, stwierdził, że uśmiech, który pojawił się na Twojej twarzy jest prawdziwy, potem się będzie martwić jeśli się mylił. I tak jesteście obok siebie siedząc na wzgórzu z widokiem na wspaniałą dal, oddaliście się przyjemnej, nie krępującej ciszy, przeżywacie wspólny i miły czas, tak jak oboje sobie tego życzyliście.

z/t x2
avatar
Oczekujący
Colette Warp

Wzgórze z widokiem na jezioro - Page 4 Empty Re: Wzgórze z widokiem na jezioro

Pon Sty 26, 2015 2:42 am
Ta cała sytuacja robiła się mocno pokręcona. Przyczepił się do największego badassa w szkole (to trochę tak jakby upadł na nóż...), dwa razy (...dwa razy.) Po czym zaprosił go na wspólne picie w imię przyjaźni i chęci zmiany. Chęć zmiany miała się objawić owocem w najlepszym przypadku u Sahira, w najgorszym u Colette - jak w rosyjskiej ruletce. Przy czym da się spić Whiskey, którego jeszcze nie próbował. Podnosimy poprzeczkę? Wziął z dormitorium wódkę. Polską. I dwa piwa, które udało mu się nieludzkim sposobem wydębić od jednego z dorosłych w Hogsmade. Niestety osłona przed nieletnimi w pubach i sklepach była nie do zdarcia.
Cisnął kamieniem w wodę. Czarny kawałek skały frunął chwilę i plusnął w wodę zmącając nieco jej gładką powierzchnie. Było bezwietrznie, więc pozornie spokojne jezioro przypominało lustro, ale wyjątkowo mętne. A Colette uczył się puszczać kaczki. Plum. Kiepsko mu szło.
"Boimy się zostać rebeliantem i mieć szlaban u Filcha?
Oj, oj, oj... jaki grzeczny chłopczyk."
Tym razem cisnął kamyk z lekkimi nerwami. Nie był to typowy wkurw na pokaz, jaki objawiał się u żółtodziobów pragnących pokazać światu jakimi są buntownikami. To było raczej zakrawające nieco o strach poddenerwowanie. Zaproszenie tu Sahira, sam na sam, było objawem najczystszej formy masochizmu. W najpłytszej jego płaszczyźnie wampir go po prostu nie szanował (chociażby jako jednostkę) ba, wręcz na siłę starał się testować małymi krokami cierpliwość Colette. A w najgłębszej płaszczyźnie? Sahir zapewne z chęcią dałby upust swojej krwiożerczej naturze i przerobił młodego na dzwonki. I kazał się cieszyć, że równiutkie. Najgorsze i najbardziej niepewne w tym... wampirze było to, że nie można było po prostu stwierdzić, że "nie zrobi mi krzywdy. Gdyby chciał, dawno by to zrobił". Otóż nie. Tu porównanie do kota było bardzo trafione, bo te słodkie futrzaki zwykły łamać ptaszkom skrzydła jeszcze chwilę się nimi bawić. Morderstwo było miłosierdziem.
Plum.
I mimo całej tej wiedzy nadal stał tu, czekał i rzucał kamienie do wody. A za nim pod drzewem leżała ochładzana w śniegu wódka i dwa kieliszki z zabawnymi napisami po polsku.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Wzgórze z widokiem na jezioro - Page 4 Empty Re: Wzgórze z widokiem na jezioro

Pon Sty 26, 2015 3:04 am
Czego się spodziewasz, Colette? Igrasz z siłą, nie wiesz nawet, jak wielką, nie wiesz nawet, z kim dokładnie - po prostu stwierdziłeś, że to będzie może zabawne, żeby zobaczyć, do jakiego stopnia będziesz mógł zejść na dno, żeby poznać świat Sahir Nailaha, a może po prostu Ci się nudziło, może wewnętrznie odczuwałeś tak silną pustkę z powodu braku połowicy duszy, że musiałeś igrać z samą Śmiercią, aby poczuć, że żyjesz - i to tak pełną piersią, a nie jest to jedynie pusty oddech, który zniknie, kiedy tylko zamkniesz oczy... Ale tutaj, w tej grze, do której wkroczyłeś, lepiej tego nie rób - trzymaj powieki bardzo, ale to bardzo szeroko otwarte, inaczej nie przetrwasz do następnych rund - pierwsze dnie za tobą - lecz te pierwsze były bardzo lekkie, ponieważ nie próbowałeś nawet wkroczyć na pola zrozumienia i poznania - Sahir jest jedną, słodką tajemnicą, Zakazanym Owocem - nie, nie pojawi się Bóg, by Cię ukarać, kiedy tylko go zerwiesz - ten Owoc sam się bronił, potrafiąc zamienić w węża, który zacznie wtłaczać w Ciebie truciznę jeśli tylko się zbliżysz - a im będziesz bliżej, tym ta trucizna będzie mocniejsza... chciałbym dla niego znaleźć usprawiedliwienie, chciałbym powiedzieć, że robi to nieświadomie - ale on to robił bardzo świadomie i to z wielką satysfakcją...
Pojawiłeś się za późno, panie Warp. O wiele, wiele za późno... Jesteś teraz na szczycie schodów, prowadzą One na dno - tam, gdzie są drugie drzwi - te pierwsze Sahir Ci otworzył i z pełną satysfakcją zaprosił do środka - lecz gdy wejdziesz możesz już nie znaleźć drogi ucieczki... Zdradzić Ci sekret..? Jak na razie tylko jedna osoba zdołała zawrócić, uciec, kiedy tylko zrozumiała, jak potężna jest ciemność wokół niej - Ciemność, z którą nie można igrać, w której królestwie nie ma zwycięzców - są tylko przegrani, istnieje tylko mniejsze i większe zło... tam zapomina się dotyku swych rąk, zapomina się o człowieczeństwie, wszystkie zmysły się pobudzają - to instynkt woła, byś się ratował... lecz za późno. Heroina, którą był Sahir, uzależniała od pierwszego zażycia.
Od pierwszego kroku po schodach w dół, po którym drzwi się zatrzaskiwały i można było iść tylko przed siebie.
Nie, mój drogi, Książę Nocy nie miał wobec Ciebie żadnego szacunku, nawet minimalnego - byłeś dla niego jak każdy, który znudził się życiem, kto do niego przypełzał, byś zwrócił nań swą uwagę, jak każdy, kto pragnął zmiany w swym statycznym życiu i dla kogo tajemnica było czymś, co warto posiąść - czyli jesteś dlań tak jak każda inna płytka osóbka... o tyle inna i interesująca, żeś nie wypalał z mdłymi, smutnymi gadkami o próbach zmienienia go, albo o tym, jak to on potrzebuje pomocy, ratunku, czy innych głupot, co go już drażniło i co przestawało go bawić - dlatego też postanowił się z tobą napić, dlatego chciał posłuchać, co masz do powiedzenia - masz szansę, zbuduj szacunek, chociaż powiem ci na starcie, że bardzo trudno u niego go zyskać... a jego budowanie wcale nie polega na prześciganiu się w robieniu "buntowniczych" zagrywek, czymkolwiek one mogłyby być... A zarazem strzeż się, ponieważ jego wnętrze goreje - goreje pragnieniem ugięcia twych kolan i naginania dalej, bez żadnego wstydu, granic twej świadomości, by zobaczyć, kiedy wreszcie uderzysz go w twarz, albo nazwiesz beznadziejnym dupkiem.
On tylko to chciał usłyszeć od ludzi.
Prawdę o sobie, którą znał i która zamieniała ten szalony płomień w ściskający ból... Ten zaś prowadził do rzeczy, których on sam przewidzieć nie potrafił.
Pewnie wszystkim wokół byłoby o wiele łatwiej, gdyby chociaż sam Nailah mógł się jakoś określić - kierował się jednak impulsami, a tych nie sposób było umieścić w czasie i przestrzeni - pojawiały się i znikały, jak pojawiały się i znikały leniwe fale...
- Mrraaaaał~. - Odezwał się - jego kroków nie było sposób usłyszeć, kiedy pojawił się z trzema szklanymi butelkami... ale był w nich płyn prześwitujący, wcale nie barwy bursztynu whiskey, którą przyobiecał. Schylił się, żeby postawić butelki na kamykach, by zaraz kucnąć i wyciągnąć różdżkę, oglądając się za siebie - za nimi był daszek, pod którymi mieszczono dwie ławki i na środku ognisko... I nie pytajcie, jak Nailah bez problemowo tutaj trafił, chociaż w żadnym konkretnym miejscu z Colem się nie umawiali.
O pewne rzeczy lepiej nie pytać.
Przejechał różdżką w powietrzu, a płyn zaraz zabarwił się na odpowiedni kolor - przecież nie hasałby z whiskaczami przed nosem wszystkich uczniów, nie?
Obrócił zgrabnie różdżkę między palcami i wsunął ją do wewnętrznej kieszeni skóry z paroma naszywkami zespołów, którą miał na sobą - szalem gryfonów wyglądała bezcennie - widać była, że kurtka ta jest o rozmiar za duża i bardzo zniszczona - swoje już musiała przeżyć, tak samo jak dżinsy mężczyzny wpuszczone w cholewy powycieranych kowbojek.
- Gotowy na najbardziej hardcorowy dzionek w twym nudnym żywocie? - Nie, nie wiedział, jakie życie prowadził Warp... Ale on zawsze uwielbiał kreować tezy i podsuwać drugiej osobie bodźce, by na nie reagowała.
Spojrzał w oczy swego towarzysza.
avatar
Oczekujący
Colette Warp

Wzgórze z widokiem na jezioro - Page 4 Empty Re: Wzgórze z widokiem na jezioro

Pon Sty 26, 2015 3:49 am
Plum, plum.
Oho, jedna kaczka jakby wyszła. Choć... nie koniecznie, bo tak długo rzucał kamieniami w to samo miejsce, ze chyba zaczął tym samym denerwować podwodnych mieszkańców i dojrzał dłoń, która schwyciła przedostatni kamień i wolno zanurzyła się pod tafle. Cień, jaki poruszył się w mętnej wodzie był imponująco duży. I imponująco leniwy. Należałoby więc przestać, a co zrobił Col? Cisnął tam ostatni kamień. I w tym jednym geście zamykał się cały system jego działania. Naiwna wiara w siebie. Bo w końcu... przecież to nie możliwe, żeby mogło mi się coś stać. Można było to przyrównać do bycia głównym bohaterem jakiejś książki; przecież to nie ludzkie go zabijać, głupie, nierozważne. Nikt nie myśli o tym, że bohaterowie drugoplanowi świetnie by sobie bez niego poradzili.
Sahir też by sobie świetnie bez niego poradził; tak jak świetnie sobie radził przez co najmniej sześć lat. A przynajmniej sprawiał wrażenie, jakby tak było. Nawet mimo przybijającej aury, cynicznych przytyków i ogólnego chłodu. Od Sahira nie ciągnęło takim zwykłym, mroźnym sefirkiem, tylko z miejsca, najnormalniej obrywało się krą po gębie. I cały Hogwart tak mocno do tego przywykł, wrósł w to, że dla każdego było to na porządku dziennym. Masz zbyt szczęśliwe życie? Rodzina cie kocha? Dziewczyna/chłopak nie szczędzi ci komplementów? Masz paczkę naprawdę świetnych i zaufanych przyjaciół? Przejdź się do Sahira Nailah - zmiesza cie z błotem szybciej, niż zdążysz się z nim przywitać. Konsultacje już dziś w ZŁOmarkecie, tylko 66,66 - cena promocyjna dla złamasów życiowych.
Aż brunet uśmiechnął siebie. Taak, coś było nęcącego w tym człowieku. Achwile potem obrócił się natychmiast, słysząc za sobą jakiś koto-podobny odgłos. To On? 'Mrałował' tutaj? Wow...
Colette drgnął zaciekawiony, podszedł parę kroków bliżej wampira i sam kucnął, bez słowa obserwując czary-mary. Miał przynieść Whiskey...co jest? Płyn w butelkach był przeźroczysty, jak wódka, ale nie zachowywał się jak ona. Przede wszystkim, lekko się pienił, jak...
- Woda? - śmiesznie wyglądał jak marszczył ten swój zadarty nos w ramach chwilowego niezadowolenia. Odpowiedź jednak przyszła prędko i wpuściła do butelek póki co (serio!) największą magię, z jaką miał styczność odkąd zaczął naukę w tej szkole. Z wody w alkohol. Chyba już skądś to znał.
Nie mógł opanować zadowolonego uśmiechu, przez który szczerzył cały garnitur zębów i zaśmiał się w końcu pod nosem.
- Czy to...? Serio? Jesteś, haha, Jezusem Whiskey! - podniósł się do pionu i dalej obserwował jak złoto pokrywa całą płynną powierzchnię, jak wpuszczona do wody farba. Uszlachetnia wręcz wnętrze butelek. - Czy gotowy? A nie za wcześnie?
Wypalił z głupim uśmiechem i poszedł w stronę najbliższego drzewa.
- Na głupie pytania oczywiście; jasne, że gotowy! - wytrzepał z górki śniegu swój dobytek i przyszedł bliżej towarzysza. Była jeszcze jedna rzecz, jaką ze sobą zabrał i w której miedzy innymi czmychnął przez szkołę przemycając alkohol. Mianowicie: koc. A raczej pled, jaki zazwyczaj kładł na łóżku, kiedy było pościelone - teraz był jak znalaz - można było położyć go na jednej z ławek i uchronić tę dwójkę od choroby zimno-tyłkowej oraz wilka. O ile to nie to samo. I to też zrobił Col, niosąc trunek na to docelowe miejsce. - Hej, to działa na każdy rodzaj wody? Nawet na tą... z jeziora?
Psotnego uśmiechu nie będzie mógł zmyć z twarzy przez naprawdę długi czas. Pospołu z widokiem zadowolonego, mrałczącego Sahira - dla takich chwil warto było poświęcać spokój codzienności. Poklepał zachęcająco ławkę na której sam usadził swoje cztery litery i zaczął odkręcać butelkę.
- Chodź, chodź, Milordzie. Wyrosłem z tradycji, która nakazuje mi najpierw uraczyć cie chociaż jednym kielonem tej płynnej siarki, najprawdziwszej ambrozji; nakazuje mi to jako gospodarzowi. - ciekawe czego...
Ustawił kieliszki obok siebie i polał do obu aż po granicę.
- Tylko bez rozlewania. To przynosi pecha. - wytłumaczył i uchwycił swój kieliszek, czekając, aż Wampir zrobi to samo. - A i jest jeszcze jedna tradycja, pierwszy kieliszek zawsze pije się z drugą osobą z przeplecionymi rękoma. O tak. - pokazał, okrążając całą ręką sporym łukiem dłoń wampira i pozostawiając mu sporo swobody pokazał jak przechylić rękę, by się napić bez wypadku w postaci ulania tego skarbu.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Wzgórze z widokiem na jezioro - Page 4 Empty Re: Wzgórze z widokiem na jezioro

Pon Sty 26, 2015 4:27 am
Masz ten bonus, że jeśli umrzesz, będą za Tobą płakać - bardzo rzewnie, bardzo mocno, będą cierpieć i pytać, dlaczego to spotkało właśnie Ciebie, zaś wiesz, co by się stało, gdyby odszedł Sahir Nailah, postać nawet nie drugoplanowa? Był przecież tylko wiatrem - nic nie znaczącym, a jednocześnie wszechobecnym zjawiskiem - do niego tak właśnie przywykli, że nawet się nie zastanawiano nad jego zjawiskiem, po co tutaj jest, skąd się wziął i dokąd dążył - nie ważne, czym rzucił w twarze ludzi, oni i tak nie potrafili tego odebrać w sposób prawidłowy, a wiatr..? Cóż, On po prostu, nieuchwytny, zapominany, cień nad wszystkimi cieniami, umykał z dłoni, zanim zdążyło się je choć minimalnie zamknąć, aby nie pozostać tworzywem materialnym i dalej snuć swą powieść głosem całkowicie dla wszystkich niezrozumiałych - nazwali to pieśnią, nazwali to szelestem liści, czy też szumem wody - wicie, nazw jest bardzo wiele, a mi tutaj szkoda strzępić klawiatury dla jej wypisywania... Nie, nikt by nie zapłakał - ze trzy osoby by przyszły, by położyć kwiatek na grobie ze wspomnieniem Czarnego Kota, który wniósł do ich życia wiele wartościowych rzeczy, może wybaczyliby mu jego charakter, może wybaczyliby mu też nienawiść, którą nosił w sercu i w której próbował pogrążyć świat, tylko, no wiecie - nikt go by tak na dobrą sprawę nie zapamiętał, świat by się nie zatrzymał... Biegłby dalej swym torem, ponieważ Nailah sam sobie przypisał rolę kogoś trzecioplanowego - tego, co pojawia się, by szepnąć coś na ucho głównemu bohaterowi, by potem odejść w zapomnienie, chociaż już na zawsze wpłynie na Jego życie.
Jak Wąż z Małego Księcia.
Niemal nikt o Nim nie pamięta, dlaczego?
Nikt nie chce o nim pamiętać - przecież był ponurą prawdą, która odebrała ukochanego, Złotowłosego Chłopca, którego wszyscy hołubili - Wąż wiedział, że tak się stanie, że zostanie przeklęty, ale wcale mu to nie przeszkadzało - zrobił to, by sprowadzić spokój na serce niewinnego dziecięcia...
Przy Nailahu bardzo łatwo było wydać o nim opinię.
Nie było nikogo, kto by wdarł się do jego wnętrza i dokładnie zrozumiał - odcinał od siebie wszystkich, którzy próbowali... ach nie, przepraszam.
To Oni wszyscy odeszli, kiedy On pragnął dać się poznać.
Teraz niech wszyscy żrą krew, którą utoczy z żył, niech dławią się nią i nie mogą oddychać - niech toną w swych urojeniach, niech próbują Cię ratować - tak, niech próbują! - wszyscy są tak samo, doskonale śmieszni, wszyscy są tak samo nic nie warci, byś na nich spoglądał - ot śmieci i robaki, z którymi od nudy można parę słów zamienić, bo w końcu masz tę słabość, by nawiązywać choć marne namiastki rozmów.
Nic nie odpowiedział na głupie pytanie - no tak, to była woda... to BYŁA woda - dopóki Nailah nie rzucił czaru, który ją zamienił - i następnych słów Colette nie mógł lepiej ująć!
- Jezus przy mnie wypada baaaardzo marnie... - Oj tak, Colette, uwierz, że Jezus to wielki cienias przy Sahirze Nailahu, który go znacznie przewyższył - ach, żeby tylko przeciętni śmiertelni znali historię wampirów i wiedzieli, kim jest ich ukochany "Syn Boży", który nie był niczym więcej jak trzecim wampirem, którego urodziła Vincentowi Nightrayowi biblijna Maria... co w sumie było mega zabawne. Sięgnąłeś ręką do kołnierza Coletta, by przyciągnąć go do siebie z niebezpiecznym uśmieszkiem drapieżnika, wystawiając jeden kieł, którym przejechałeś po dolnej wardze - zdecydowanie włączył mu się dobry nastrój... ale to wcale nie musiało oznaczać, że będzie ci łatwo z nim żyć w danym momencie, miły Colette. - Za wcześnie może przyjść tylko Śmierć. Ja przychodzę w odpowiedniej porze. - Puścił go, by capnąć butelki za szyjki i zawlec pod daszek - oj pamiętasz, pamiętasz, jaka ciekawa przygoda miała tutaj miejsce ostatnim razem, kiedy pewna Cyganeczka niemal utonęła... Może powinieneś był dać jej utonąć? Miałbyś teraz święty spokój... Nadal bolała Cię nieco klatka piersiowa po tamtym pojedynku z Kyoheiem... ale jeszcze bardziej bolała głowa, kiedy wspominałeś słowa Esmeraldy, którymi, co najmniej, Cię rozwścieczyła.
- Niestety działa to tylko na wodę pitną. - Mruknąłeś, stawiając butelki na ławeczce, na której przysiadłeś, spoglądając na kieliszki i uniosłeś jedną brew ku górze - bo kieliszki, serio? Co nie było trunku, którego byś nie przełknął z butelki... lata praktyki pijańskiej. Ale skoro sobie ten chłoptaś tak ubzdurał, to niech tak będzie, w sumie to bardzo ciekawe... Coś nowego! Ach, uwielbiałeś nowe rzeczy, uwielbiałeś badać, zwłaszcza, kiedy miałeś tak dobry humor, jak teraz - twoja Krukońska natura mocno pchała się do głosu. - To wygląda idiotycznie. - Zauważyłeś z rozbawieniem, łapiąc długimi palcami artysty kieliszek, by zapleść się z Puchonem ramieniem tak, jak pokazywał. - Na pohybel. - Znów ten sam, porażający uśmiech drapieżcy... I wypił wszystko na hausta bez najmniejszego skrzywienia, lekko tylko ściągnął brwi. - Ten twój nektar bogów śmierdzi i smakuje paskudnie. Daje alkoholem, a to najważniejsze. - Ot i kwintesencja wszystkiego - wampir otworzył butelkę whiskey, by pociągnąć z niej kilka łyków...
Taaak, witamy w świecie Nailaha, w którym popija się wódkę whiskey!
Sponsored content

Wzgórze z widokiem na jezioro - Page 4 Empty Re: Wzgórze z widokiem na jezioro

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach