Go down
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Wzgórze z widokiem na jezioro - Page 2 Empty Re: Wzgórze z widokiem na jezioro

Wto Gru 09, 2014 6:54 pm
Kiedy ten wyczarował dla niej podmuch ciepłego wiatru jej czarne włosy zatańczyły na tym podmuchu aby zaraz po tym delikatnie opaść ponownie na jej plecy.
-Dziękuję...- Wyszeptała cicho zakładając sobie spokojnie parę kosmyków za ucho.
-To ja chyba pójdę do szkoły. Wie Pan, lubię być na łonie natury, ale z drugiej strony nie chcę wylądować w skrzydle szpitalnym- Chociaż jako cyganka miała całkiem niezłą odporność, a wszystko przez to, że nie była chowana pod jakimś kloszem, nikt jej niczego nie zabraniał. Miała ochotę skakać w kałuży to to robiła i dzięki temu wyrobiła sobie całkiem niezłą odporność, co oczywiście wcale nie znaczy, że może sobie pozwolić na przebywanie na takim mrozie zbyt długo.
-Mam nadzieję, że jeszcze będziemy mieć okazję porozmawiać- Uśmiechnęła się tajemniczo w kierunku mężczyzny. Oj tak... nikt nie wie co kryje się pod tą burzą czarnych włosów które niczym kaskada wody która wypływała z wodospadu opadały jej na ramiona i plecy. Minęła nauczyciela i po prostu jak gdyby nic zaczęła iść w kierunku zamku. marzyła teraz tylko o tym aby się ogrzać. Wylądować przed przyjemnie ciepłym kominkiem.
z/t
Liadon Ichimaru
Nauka
Liadon Ichimaru

Wzgórze z widokiem na jezioro - Page 2 Empty Re: Wzgórze z widokiem na jezioro

Sro Gru 10, 2014 9:14 pm
Liadon odprowadził wzrokiem dziewczynę nie będą pewnym jak powinien zareagować na zachowanie dziewczyny. Takie elementy powinno się badać. Na pewno wiele od nich można się było nauczyć o radości. Jednak czy to dobrze tak beztroskie wieźć życie? To już oceni historia. Profesor raz jeszcze rzucił spojrzenie na otaczający go biały puch. Nie naturalnie to bardzo wyglądało. Zima zawsze wydawała mu się nienaturalna. Wzruszył ramionami i ruszył wolnym krokiem kontynuując swój dyżur.
z.t
Liv Mendez
Oczekujący
Liv Mendez

Wzgórze z widokiem na jezioro - Page 2 Empty Re: Wzgórze z widokiem na jezioro

Wto Gru 23, 2014 4:31 pm
Popołudnie. Błonia. Ona…
Liv siedziała na jedenj z ławek. Mroźny wiatr rozwiewał jej rozpuszczone włosy i pozostawiał na jej policzkach delikatny rumieniec. Jej dłonie zbladły z zimna, miała na sobie jedynie ulubioną czarną bluzę z kapturem. Wyglądała jakby w ogóle się tym nie przejmowała. Jakby nie było jej w tym ciele. Jakby zostało opuszczone, a jej dusza gdzieś uciekła. Pusty wzrok wpatrywał się w jezioro. Nie wiedziała ile już tu była. Czy to godzina, dwie, a może jedynie pięć minut. Opuściła ostatnie zajęcia nic nikomu nie mówiąc i przyszła tutaj. Była okropnie zmęczona. Można było to zauważyć po jej ogromnych sińcach pod oczami, po tym jak w ostatnim tygodniu zrzuciła sporo na wadzę, jak z jej oczu zniknęły ogniki radości. Była tak bardzo zmęczona… Nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Ten drugi powód przyprowadził ją właśnie tutaj.
Nikogo nie było. Uczniowie za pewne w tym momencie odrabiali lekcje albo robili mnóstwo innych rzeczy. Jednak nikt z nich nie planował wychodzić na dwór, w ten mroźny dzień. Wokół niej panowała cisza. Cisza, która przeszywała ją na wszystkie strony. Cisza, która robiła ogromne dziury w jej ciele, pozwalając, aby wiatr jeszcze bardziej rozdzierał ją na kawałki.
Czuła się okropnie od paru dni. Nie mogła znaleźć sobie nigdzie miejsca. Wszystko i wszyscy ją męczyli. Musiała udawać. Przyklejać uśmiech i pokazywać światu, że wszystko jest w porządku. Koszmary nie dawały spokoju. A miała taką ogromną nadzieję, że po rozmowie z Anną udało jej się ich pozbyć. Jeszcze tej samej nocy obudziła się nie mogąc złapać powietrza. Czuła się jak zombie. Nie miała na nic ochoty. Unikała wszystkich. Nawet krótkie rozmowy ją męczyły. Na lekcjach ciężko było jej się skupić. Po zajęciach nie odwiedzała już biblioteki, aby od razu wykonać zadaną pracę domową. Wracała do dormitorium. Sprawdzała czy jest puste. Jeśli tak kładła się w swoim łóżku, zasłaniała kotary i próbowała zasnąć. Z opłakanym skutkiem. Kończyło się na tym, że leżała i wpatrywała się w sufit. Czasami Cień podchodził do niej i kład się na brzuchu. Jednak i on w ostatnim czasie unikał jej. Być może wystraszył się jej krzyków w nocy albo tego jak wygląda. Liv sama unikała zaglądania w lustro. Wiedziała, że wygląda okropnie.  Jeśli jednak dziewczyny były w dormitorium zostawiała torbę i bez słowa opuszczała Pokój Czerwonych udając się na spacery korytarzami.
Jak można funkcjonować po dwóch godzinach snu…? Jak długo…? Gdy zdarza się to raz na jakiś czas, nie ma problemy, ale nie jeśli sytuacja powtarza się przez kilka dni, tygodni. Liv stała się niespokojna. Na każdy szelest podskakiwała, a jej serce zaczynało się zachowywać jak spłoszony ptak.
Kilka razy byłą w Skrzydle Szpitalnym po coś na sen. Wtedy mogła w jakimś stopniu zregenerować siły. Po wypiciu eliksiru, przeważnie przesypiała po 15 godzin. To nie było rozwiązanie. Dobrze o tym wiedziała. Tak nie dało się żyć. Musi jakoś przezwyciężyć ten strach. Tylko jak? Wymazać pamięć?
Liv wciąż patrzyła na taflę wody. Nie zwracała uwagę na to co dzieję się wokół niej. Nie musiała. Nikogo nie było w pobliżu. Przynajmniej, tak się jej wydawało.
Ostatnio wysłała kolejny list do rodziców, aby powiedzieć, że wszystko w porządku, że nauka idzie jej świetnie i żeby nie nasyłali na nią Theo, bo to nie ma sensu, gdyż wszystko jest dobrze. Sama się dziwiła, ale jej kłamstwa wychodziły coraz lepiej. A może jedynie próbowała to sobie wmówić?
Może powinna użyć drastycznych środków? Na przykład wskoczyć teraz do wody…
- Liv co Ty wygadujesz… - z jej ust wydobył się bardzo cichy dźwięk. Tak szczerze, miała ochotę krzyczeć. Wyzbyć się tych wszystkich emocji, które non stop się w niej zbierają i tykają jak jakaś bomba tuż przed wybuchem. Nie raz próbowała. Nie potrafiła… Gdy otwierała usta nie wydobywał się z nich żaden dźwięk. Nawet nie była w stanie płakać. W żaden sposób nie potrafiła dać upust swoim emocjom. Dlatego też siedziała na dworze w te piekielnie mroźne popołudnie, na ławce wpatrzona w jezioro. Czy przyjdzie spokój? Czy w końcu będzie mogła zacząć spokojnie oddychać bez ogromnej guli, która tworzyła się w jej gardle za każdym razem kiedy próbowała zaczerpnąć  powietrze. Przez swoje zmęczenie liczba upadków Liv wzrosła… Jej niezdarność miało swoje apogeum. Non stop się o cos zahaczała, wszystko wypadało jej z rąk. Miała mnóstwo siniaków przez co wyglądała jeszcze gorzej. Jednak pod bluza czy też spodniami ich nie widać. Tyle szczęścia.
Liv stała się bardzo krucha. Jej optymizm uleciał. Tęskniła za tamtą osobą, jednak wiedziała, że w tym stanie nie potrafi nią być.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Wzgórze z widokiem na jezioro - Page 2 Empty Re: Wzgórze z widokiem na jezioro

Sro Gru 24, 2014 2:09 pm
Każdy w życiu ma moment w którym mówi dość. Stwierdza, że nie ma już siły, chcę odpocząć. Jednak nie ma wolności w takim wymiarze dla nikogo. Jesteśmy uwięzieni w wirze zdarzeń. Przypadki decydują za nas i bum! Nie mamy wpływu na pewne sprawy. Pozostaje się z nimi zmierzyć. Niestety nie wszyscy mają na to nawet chęci. Są sprawy które najzwyczajniej w świecie przytłaczają nas zbyt mocno. Kończymy na ziemi, gryząc piach i kurz. Co jest jednak z tego najgorsze? Fakt, że zaczynamy się przyzwyczajać do takiego stanu rzeczy. Uczymy się żyć na dnie, zapominając jak miło było stać i iść przed siebie zamiast turlać się ledwo w jakimś niewielkim obrębie.
Alexandra wychodziła z założenia, że kiedy jest źle to wcale nie potrzebujemy samotności. Chcieliśmy być sami, żeby odczuwać jak bardzo jest nam źle, ale nigdy to nie jest dla nas dobre. Gdy zabieramy się za coś wracamy niejako do normalności. Powolnie, ale coś się dzieję. Najlepiej jest pracować, rozmawiać. Cokolwiek byleby nie pogrążać się samemu we własnych problemach. W tej całej beznadziei potrzeba nadziei. Ta Gryfonka wpadała na ludzi zawsze i wszędzie. Zdecydowała jednak, że musi być dzień w którym będzie coś robiła bez nich. Chciała popatrzeć na jezioro - jakkolwiek bezsensowne zajęcie by to nie było. Poukładać myśli tak, by iść dalej z uśmiech do innych. Pomóc im gdy tego potrzebują. Wiedziała, że nie może się męczyć tym, co było ani co przyjdzie. Jest jednak człowiekiem i ludzką rzeczą jest, iż czasami emocje przytłaczają. To był jeden z tych dni Alex w których milczała. Czyli bardzo zły dzień, bo ona nie bywa spokojna. Ciche dni to jej smutne chwile. Jedni właśnie krzyczą, płaczą, piszczą, a ona milczy.
Gdy szła przed siebie zobaczyła kogoś w oddali. Wiedziała, że to niedobrze. Nikt nie bywa w takich miejscach o tej porze, chyba że jest mu źle. To taka niepisana zasada, że tylko ktoś pogrążony w melancholii siedzi samotnie w miejscu na jakiś ładny widok. Niby nikt nie wie dlaczego tak się dzieję, ale cóż. Nie wszystko jest do wytłumaczenia.
Zbliżyła się do kojarzonej przez siebie Gryfonki. Ciężko nie minąć kogoś ze swojego domu. Nie mogła udawać, że jest inaczej. Ciężko było jej przestawić się na swoją codzienność, ale była pewna że musi.
Musi do cholery żyć dalej, jakby nic się nie stało. Tak jak zawsze.
Usiadła obok niej na ławce i uśmiechnęła się. Był to smutny uśmiech, bo jak do kogoś po kim widać, że nie czuję się wybitnie robić miny radości.
- Mały duży problem, czy duży mały problem? - Miała nadzieję, że dziewczyna zrozumie o co jej chodzi. Nie miała siły na rozwodzenie się. W końcu przyszła tam w innym celu i zmieniła dla niej plany. Oznacza to tyle, że jest trochę wybita z rytmu i musi do niego wskoczyć, a nie chciała męczyć osoby, która... cóż, bądźmy szczerzy nie wygląda dobrze.
Liv Mendez
Oczekujący
Liv Mendez

Wzgórze z widokiem na jezioro - Page 2 Empty Re: Wzgórze z widokiem na jezioro

Sro Gru 24, 2014 3:27 pm
Nie była w stanie uporządkować własnych myśli. Obrać jakąś drogę działania. Czuła się taka bezsilna. Jakby każde jej działanie od razu miało zakończyć się niepowodzeniem. Nie miała siły na kolejne rozczarowanie, dlatego nawet nie próbowała walczyć.
Ten cudowny widok sprawiał, że robiło jej się trochę cieplej na sercu. Zauważała jeszcze piękno. Przy swoim zmęczeniu, braku sił i chęci wciąż dostrzegała piękno. Po części, to ono pomagało jej codziennie rano wstać z łóżka i przeżyć kolejny dzień. Szukanie piękna. Tak… To jej pozwalało na odrobinę radości. To miejsce na pewno było piękne. Nie mogła oderwać wzroku od tego niezwykłego widoku. Mogła siedzieć tu godzinami.
Głowa bolała ją od natłoku myśli. Myśli, które nie mogła wypowiedzieć na głos. Myśli, które za każdym razem zadawały jej okropny ból. Myśli, które nie pozwalały być starą dobrą Liv. To wszystko siedziało tylko i wyłącznie w jej głowie. Musiała walczyć, jeśli chciała żyć. Ale skąd wziąć siły na bój? Ledwo funkcjonuje… To przychodzi jej z ogromnym trudem. A walka? Walka chociaż jest jedynym wyjściem, aby przeżyć zabije ją. Paradoks, co nie?
Ani na chwilę nie zmieniała swojej pozycji. Wyglądała jak posąg. Bardzo kruchy posąg. Nie zauważyła, gdy ktoś zakłócił jej spokój. Gdy ktoś wdarł się w jej ciszę. W jej samotność. Wciąż patrzyła przed siebie. Pusty wzrok. Nic więcej. Minęło pare minut, a ona wciąż tkwiła bez ruchu. Jakby w ogóle nie zarejestrowała przybycia nieznajomej.
Drgnęła delikatnie, prawie nie zauważalnie. Jej wzrok nie był już pusty. Oczy zaszły delikatnie mgłą. Powróciła. Powróciła do swojego ciała. Powoli przekręciła głowę i spojrzała na przybyłą osobę. Na chwile jej serce się zatrzymało. Na bardzo krótką chwilę. Czy ona już nie żyje? Dziewczyna wyglądała jak anioł spokoju. Otworzyła buzię, aby coś powiedzieć. Żadne słowa nie wyszły z jej ust. Wciąż się przyglądała nieznajomej. Kolejne minuty mijały. Nie, ona nie jest szalona… Tylko bardzo pogubiona. Gdzieś głęboko wciąż tkwi radosna Liv i czeka na swój ponowny start.
Powoli zaczęła jej się układać mała całość. Uświadomiła sobie, że zna dziewczynę. Widuje ją. Nawet często. ‘Liv żyjesz. To Gryfonka!’ usłyszała głos w swojej głowie. Tak, już teraz kojarzyła ją z pokoju Wspólnego Gryffindoru.
Dziewczyna wygląda jakby oczekiwała odpowiedzi. Ale o co zapytała? Liv próbowała odnaleźć jej słowa. Jednak jedyne co słyszała przy jej postaci to cisza. Westchnęła, delikatnie. Czeka ją rozmowa. Jednak nie ma siły udawać. Grać. Jak nie będzie jej pasowało może odejść. Nie będzie jej to przeszkadzało.
- Przepraszam… - wydobył się cichy głos. – Mówiłaś coś? Zamyśliłam się. – Bezsensownie się tłumaczyła, jednak nie chciała być nie uprzejma.
Zdziwiła się, że ktoś jeszcze, w taki dzień, odwiedził to miejsce. Co przyprowadziło ją właśnie tutaj? Liv mogła porozmawiać, jednak nie chciała żadnego pocieszania, żadnych rad. Sama musiała uporać się ze swoim problemem. Już jednej osobie go powierzyła. A to nie przyniosło żadnego skutku… Po co obarczać nim inne osoby…
- Co Cię tu sprowadza? – Nie byłą wcale ciekawska. Po prostu nie chciała, aby wokół nich zapanowała cisza. Odwróciła się i spojrzała przed siebie – Piękny widok – wyszeptała. Nie była pewna czy Gryfonka ją usłyszała. W sumie, było jej to bez różnicy.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Wzgórze z widokiem na jezioro - Page 2 Empty Re: Wzgórze z widokiem na jezioro

Sro Gru 24, 2014 7:35 pm
Każdy normalny człowiek nie słucha jej. Przy ilości słów jakie z siebie wyrzuca było to niemożliwe. Chociaż tym razem było ich ogromnie mało, co trochę kuło. Nikt jednak nie zauważyłby różnicy. Wygląda i zachowuje się jakby nic się nie wydarzyło. Jeszcze. Przyszłość maluje się nieznanymi kolorami. O tym jednak nie wolno było jej myśleć. Nie w tym momencie. Są sprawy ważniejsze. Inni ludzie przede wszystkim. To oni są istotni. Kiedy ma się misję to się toczy aż do samego końca. Bez względu na wszystko. Poboczne sprawuneczki i problemiki wydawały się nieważne, gdy patrzy na innych. Sporo hipokryzja. Pomagaj innym, gdy są w potrzebie, ale nie oczekuj od nikogo pomocy...
- Czyli potencjalnie ogromny - stwierdziła tylko w odpowiedzi. Cóż, bywało i tak - Mówiłam i zdążyłam się zorientować, że myślisz nad czymś bardzo wytrwale - Nie musiała się tłumaczyć. Brak czujności dziewczyny i wygląd sporo już powiedział. Czasami cisza jest zbyt wymowna. Nie trzeba prawić nikomu rady, by powiedzieć to co się chcę i wydaję za potrzebne. Zresztą najwyżej ona zniechęci tą drugą do siebie próbując pokazać, że można obarczyć ją wszystkim.
- Wydaję mi się, że to samo, co Ciebie - zaczęła powoli wpatrując się w widoczną z daleko taflę wody jeziora, by zaraz dokończyć - Próbuję posprzątać w miejscu w którym inni pozostawiają straszny syf - Mogła mówić dosłownie, ale... ale co? Nie chciała. Ona nie była ciekawska, a ona nie udzielała nadmiernej ilości informacji. Jak widać obie nie były w najlepszych humorach. Alexandra dawała resztki swojej siły na to. Chciała pomóc, ale nie miała już energii na narzucanie się, wymuszanie odpowiedzi.
- Zgodzę się. Szkoda tylko że chciałaś podziwiać go sama - słyszała. Ona z zasady zwraca uwagę na szczegóły. Wbrew pozorom to ona nie lubi prowadzić wiecznych monologów. Konwersacje przecież nie na tym polegają.
- Nie zapytam, czy dobrze się czujesz, bo niestety widać, że tak nie jest ale... jeśli będziesz potrzebowała jakiejś pomocy to mów. Nie ciężko mnie znaleźć. Nie będę się narzucać, ale pamiętaj że nie jesteś ze wszystkim sama, dobrze? Nie znasz mnie ani ja Ciebie. Daję to nam zwyczajnie możliwość zobaczenia wszystkiego inaczej - Podchodziła z dystansem. Z dwóch powodów - byłby dla siebie obce i nie miała siły na napastowanie kogoś, że musi walczyć. Wiedziała że nie może odpuścić i nie miała zamiaru tego zrobić. Tym razem podeszła do tego wszystkiego inaczej. Dała drugiej osobie szansę na wszystko. Z własnej, nieprzymuszonej woli.
Liv Mendez
Oczekujący
Liv Mendez

Wzgórze z widokiem na jezioro - Page 2 Empty Re: Wzgórze z widokiem na jezioro

Sro Gru 24, 2014 8:26 pm
Ogromny? Jej problem ogromny? Dla innych zapewne nie. Dla niej jest wielki i głęboki jak ocean, w którym tonie. Niezła przenośnia. Pasuje do sytuacji. Nie patrzyła na dziewczynę. Napawała się cudownym widokiem. Kącik jej ust delikatnie drgnął gdy usłyszała słowa Gryfonki.
- Nie to samo. Ja próbuje coś zbudować. Sama sobie pozostawiłam syf. – Tak. To że znajduję się w takiej sytuacji to jest jedynie jej wina. Nikt nie kazał jej iść do tajemniczego pomieszczenia. Nikt nie kazał ratować tamtą dziewczynę. Nikt nie kazał rzucać zaklęcie na ostatnim oddechu, aby uratować choć jedno istnienie. Jak nie ją. Tą drugą osobę. Nikt. Ona tak zadecydowała. Teraz jedynie zmaga się z konsekwencjami swoich decyzji.
Nie wypytywała dziewczyny o szczegóły, gdyż nie chciała ingerować w jej życie. Poznanie choć kawałka jej historii sprawia, że zaczyna być jej częścią. Sprawia, że w jakimś stopniu jest za nią odpowiedzialna, za jej los. A ona nie chce przyjmować kolejnego ciężaru. Jeszcze trochę, a się załamie. Pęknie.
- Nie wiedziałam, że tutaj jest tak pięknie. – To byłą prawda. Nie widziała wcześniej tego miejsca. Szukała jedynie samotności. Uciekała od ludzi. Jednak od nich nie da się uciec. Nie raz się o tym przekonała.
- Czasem człowiek potrzebuje samotności bardziej niż czegokolwiek innego – powiedziała to bardzo cicho. Nadmierna samotność szkodziła, ale człowiek potrzebuje kilku chwil dla siebie. Kilku chwil sam na sam ze sobą.
- Wiem jak wyglądam. – Nie wypowiedziała tego oschle. Zgodziła się jedynie z dziewczyna. Dobrze wiedziała co w ostatnim czasie stało się z jej ciałem. Jak się zmieniło. Jak pozwoliło, aby nowa osoba w nim zamieszkała.
Naglę usłyszała jak dziewczyna wyrzuca z siebie tony słów. Spojrzała na nią. Wysłuchała i zaczęła się śmiać. Śmiać jak nigdy wcześniej. Ciepły dźwięk rozległ się niespodziewanie. Nie wyśmiewała tego co powiedziała. Było to bardzo mądre. Jednak, w ostatnim czasie dziwnie reagowała, na niektóre sytuacje.
- Ty mnie w ogóle nie znasz – Nasunęła kaptur bluzy na głowę. – Dzięki, jednak ciężko jest rozmawiać z kimś zupełnie obcym. – Poprawiła się na siedzeniu. Dopiero teraz zaczęła odczuwać panujące zimno. Rozejrzała się, aby zarejestrować gdzie dokładnie się znajduje. Jej ciało nareszcie zaczęło odbierać wszystkie bodźce. Jakby przed chwilą znajdowała się tu zupełnie inna osoba.
- Wiem co powiesz. Czasem lepiej pogadać z kimś obcym niż znajomym. W sumie racja, ale... – westchnęła zrezygnowana. – To jest trudne. I kolejny raz nie potrafię ubrać tego w słowa. – Jej głos delikatnie przybrał na sile. Nie chciała kolejny raz męczyć się z wypowiedzeniem tego wszystkiego na głos.
- Czasem trzeba przestać udawać. Pozwolić sobie być szczerym. Sam ze sobą. Nie patrzeć ciągle na innych i martwić się ich szczęściem. – Słowa te skierowała do dziewczyny. Wiedziała, że często pomaga innym. Zaniedbując w jakimś stopniu siebie. A to jest bardzo niezdrowe. To niszczy. Dobrze, że chce pomagać innym, ale musi też myśleć o sobie. O tym co dla niej jest dobre, aby w tym wszystkim się nie pogubić.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Wzgórze z widokiem na jezioro - Page 2 Empty Re: Wzgórze z widokiem na jezioro

Czw Gru 25, 2014 3:42 pm
Każdy problem jest dla konkretnej osoby wielki. Inaczej nie byłby problemem. Ale często ktoś inny umie rozwiązać go. Cudze są o wiele łatwiejsze. Za to własne to mają głębokość Rowu Mariańskiego, jak nie większą. Do tego sprzątanie własnego bałaganu jest chyba najbardziej bezsensu. "Przecież zaraz znowu będzie brudno" - to tak oczywiste dla nas. Wmówić sobie, że nie warto już ogarniać samego siebie. A już tym bardziej innych. I Alexandra wiedziała bardzo dobrze, że to zabija ją bardzo perfidnie. Ona jednak podejmowała w tej sprawie świadomą decyzję. Chciała być odpowiedzialna za to, co się dzieję. Chciała brać na siebie ten ciężar nawet jeśli on kiedyś przygniecie ją do reszty. Ktoś w końcu musi to robić. Nigdy nie chciała być bohaterem. Nie o to w tym wszystkim chodzi. Bohaterowie mają jedną cechę, której Alexandra nienawidzi. Z zasady są martwi. Nie miała najmniejszego zamiaru do nich należeć. Pragnęła tylko walczyć o lepszych byt. Chciała sprawiedliwości. Może i jest fanatyczna jeśli o to chodzi, może się narzuca, może nikt nie chcę jej słuchać właśnie dlatego, że zamiast pomagać sobie pomaga innym. Może prawdą jest, iż to nic nie zmieni. Nikt jednak nie odbierze jej przekonania, że zrobiła wszystko co mogła. Że próbowała tą machinę zła i cierpienia zatrzymać. I choć będzie jedyna to nie można powiedzieć, że to nic. Po z jednej osoby mogą zrobić się dwie, trzy, a kiedyś... Kiedyś będzie ich już tysiące, o ile świat zobaczy, że jest o co walczyć. Właśnie chociażby dla tych momentów, gdy można spokojnie patrzeć na jezioro. Na drugiego człowieka.
- Sam nie oznacza samotny. Bycie samemu czasami jest okay, żeby pomyśleć. Bycie samotnym nigdy nie jest dobre, bo to oznacza tylko tyle, że nie mamy już nikogo, komu by na nas zależało - Nie wymyśliła sobie tego. Ona wie, jak to jest. Jest samotna. W zamku pełnym ludzi, to dopiero ironia. Ci którzy najczęściej się uśmiechają i cieszą to wszyscy, którzy po prostu wiedzą, iż tego cierpienia dookoła nie można pogłębiać. Że trzeba widzieć choćby szczegół, który wywoła radość. Nadchodzi jednak moment w którym dostrzeganie pozytywnych stron jest co raz to trudniejsze.
Wszyscy, którzy tak bardzo się cieszą są osobami, które cierpią sami. Bez świadków. Lub tacy, którzy zwyczajnie nie przyjmują istnienia zła i jeszcze go nie doświadczyli. Ci pierwsi wspomniani mają ciężej. Oni zapominają o sobie dla tych, którzy często bardzo szybko również zapominają o nich.
Może dlatego, że to rozumie uśmiechała się tylko?
Dawno temu przeszła granicę. Nie było już łez. Wyszła po tej drugiej stronie. Tam, gdzie już się nie płacze.
Gdzie zapomniano, co to smutek.
- Tak już zwyczajnie jest. Przez to, że nic o Tobie nie wiem nie oceniam. Nie mogę powiedzieć, że to co się wydarzyło w Twoim życiu jest dobre lub złe. To przeszłość. Czysty fakt, który nie podlega żadnej ocenie, bo to już się zdarzyło. Mogę Ci tylko powiedzieć, że jedyny, co da się przemyśleć to tu i teraz. Że już nic nie da się zmienić. I to jest świetne. Bo gdybyśmy mogli zmieniać to, co już było to nie bylibyśmy tymi ludźmi, którymi jesteśmy. Mogłybyśmy się na przykład nigdy nie spotkać - Wszystko byłoby inne. Każdy szczegół z życia wpływa na wszystko. Bo każdy rok tworzy 365 dni, a każdy dzień 25h, a jedną godzinę 60 minut, a jedną minutę sekundy.
- Najlepiej jest nigdy nie udawać - Panna Grace była szczerością chodzącą wobec ludzi. Jej naturalność tak wszystkich irytuje. Jej gorsze dni, gdzie wszyscy zwyczajnie płaczą polegają na milczeniu. Gdy jest zła - krzyczy. Najbardziej skomplikowana jest ta prostota. To, że jej uśmiech zawsze jest prawdziwy.
Alexandra Grace jako twór, który wszystkich wkurza, ale mimo to czasami jej posłuchają. Czysta magia.
Dziewczyna nie nawiązała już do tego zajmowania się własnym szczęściem. Mogłaby się od nieznajomej nauczyć tego. Bo chyba to jej największa choroba. Nie ma własnego szczęście. Dobra Wróżka - szczęśliwe zakończenia dla innych, nie dla niej. Nie było innych opcji. Drugi człowiek zawsze ważniejszy. Taki ultra podwojony gryfoński masochizm. Tłumaczony oczywiście tym, że ktoś musi podnosić innych.
- Żyjąc w zgodzie ze sobą narażamy się na to, że nikt nie polubi osoby którą jesteśmy. Ale o ile mniej sprzątania e własnej głowie, gdy siedzi w niej tylko jedna osoba, a nie kilkanaście jej wersji
Liv Mendez
Oczekujący
Liv Mendez

Wzgórze z widokiem na jezioro - Page 2 Empty Re: Wzgórze z widokiem na jezioro

Czw Gru 25, 2014 4:36 pm
Niektóre wydarzenia zmieniają ludzi. Zmieniają ich wewnętrznie. Zmieniają ich sposób myślenia. Inaczej patrzą na świat. Nie oznacza to jednak, że nie da się połączyć starego ja z nowym. Należy znaleźć punkt wspólny. Nowe wydarzenia powinny uczyć. Jednak nie zmieniać w zupełności daną osobę. Nie powinny ją pochłaniać w całości. Brać górę nad starym ja. Liv próbowała jakoś to połączyć. Wynieść jakąś lekcje dla siebie. Sprawić, aby tamte wydarzenia miały jednak pozytywny skutek. Przecież tamta dziewczyna przeżyła. Po części, to ona ją uratowała. Powinna się z tego cieszyć. Przecież po to tam poszła. Jednak nie mogła wymazać z pamięci uczucia tonięcia.
- Świadomość, że jest ktoś dla nas ważny sprawia, że chce się rano odtworzyć oczy i walczyć z tym światem – Jednak czy ona miała taką osobę? Rodzina. To wiadome, ale oni równie dobrze radzą sobie bez niej. Rodzice maja siebie nawzajem, a Theo znalazł już swoja wielką i chyba jedyną miłość, na resztę życia.
- Dzięki. Przepraszam, ale nie mam siły w tym momencie udawać, że mi zależy na tym co o mnie myślisz. – Spojrzała na dziewczynę. – Masz rację. I w sumie, gdybym jeszcze raz stanęła przed taki samym wyborem, znając doskonale konsekwencje swoje czynu, postąpiłabym tak samo. To siedzi głęboko w nas.
Nie zmieni się biegu wydarzeń. Nie zmieni się historii. Tak jak przeczytała kiedyś w mugolskiej książkę ‘Człowiek się zmienia, jednak jego przeszłość nigdy’. Przeszła tą linie. Teraz jedynie powinna odciąć się od tego bardzo grubą kreskę. Aby móc żyć teraźniejszością. Aby nie roztrząsać minione wydarzenia.
- Masz tak czasami…? Wstajesz rano i wiesz, że czeka na Ciebie coś pięknego? Coś co zmieni Twoje życie? Ja kiedyś tak miałam. Teraz za każdym razem, gdy otwieram oczy po nieprzespanej nocy czuje, że nie czeka na mnie żadne piękno. Jeżeli chce je spotkać, muszę sama go poszukać. A czasem cholernie ciężko jest znaleźć to piękno. – Tak było. Codziennie rano z trudem podnosiła się z łóżka. Budziła się z ogromnym bóle w sercu. Cieszyła się, że znalazła to miejsce. Odnalazła dzisiejesze piękno. Piękno, do którego zapewne będzie wiele razy powracała.
- Udajesz, żeby zadowolić innych, ale w pewnym momencie stwierdzasz, ze to nie ma sensu. Oni nie zwracają uwagi na Ciebie, tylko na osobę, którą sama wykreowałaś. – Okazuje się, że uciekając od samotności, wraz w nią wpadasz. Bo nikt nie akceptuje Ciebie jaką jesteś naprawdę. Nikt Cię nie zna. Nikt nie wie jaka jesteś. Znają jedynie osobę, którą codziennie próbujesz być.
- Liv. Liv Mendez – przedstawiła się dziewczynie i wyciągnęła rękę. Skoro już rozmawiają, skoro we dwie zakłóciły własną ciszę, warto poznać swoje imiona. Znała ją jedynie z widzenia. I tak mówi jej więcej, niż innym bliższym dookoła. I tak, chcąc nie chcąc, sprawia, że staje się częścią jej historii. Tak samo Liv staje się częścią historii owej Gryfonki.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Wzgórze z widokiem na jezioro - Page 2 Empty Re: Wzgórze z widokiem na jezioro

Czw Gru 25, 2014 5:16 pm
Życie to scenariusz, którego nikt nie skończył. Pozostawiony w naszych dłoniach bez sceny finałowej, sami musimy dopisać zakończenie. Jedynie po drodze ktoś się wpieprzy i podopisuję trochę aktów, które często nie współgrają z naszym zamysłem na tę historię. Siłą rzeczy każdy pisałby dalej bez jednego bohatera. Ale o ile opowieść stawała by się nudniejsza. Dobrze, że odgrywa w niej jakąś rolę. Alexandra otwiera oczy, bo wie, że ktoś tam na nią czeka. Nie konkretna osoba. Po prostu zawsze znajdzie się ktoś, kto pozostawiony sam sobie czeka na kogokolwiek. Kogoś na kogo będzie mógł pokrzyczeć, wyśmiać, popłakać w jego ramię. "Zawsze na świecie ktoś na kogoś czeka".
- Mam nadzieję, że nigdy nie będzie Cię obchodziło, co o Tobie myślę. Nie warto. Opinia innych ludzi jest tak istotna, że aż wcale. - Zresztą co w główce tej dziewczyny niby mogło się zrodzić? Ona widziała po prostu człowieka. Jak zwykle. Kolejna unikatowa, niepowtarzalna historia. Kogoś kogo trzeba zapamiętać.
- Dobrze, że zrobiłabyś to samo. Oznacza to tyle, że postąpiłaś słusznie - Mało kto może powiedzieć, że czegoś by nie zmienił. Ale jeśli już dochodzi do takiej sytuacji to wiadomym jest, iż to dobre. Mówi samo za siebie, że nie wolno tego rozciągać przed sobą, bo już się stało i co więcej nie mamy na to już wpływu.
- Mam tak. Wstaję rano i wiem, że wszystko jest piękne. Że życie takie jest. Czasami nie trzeba szukać daleko, by to zauważyć - Prawie umarła w wypadku oraz mogła równie dobrze zamarznąć i zostać pożarta przez jakieś stworzenia w ostatnim czasie. Ponad to w przyszłości będzie ślepa. I jeszcze powie Ci, że warto żyć. Jak? Normalnie. Wiedząc, że zawsze może być gorzej nagle okazało się, że bycie sprawną osobą, która może patrzeć chociażby na to jezioro jest piękne. Gdy coś się traci nagle docenia się jeszcze bardziej. Chciała mieć pewność, że nacieszy się każdym szczegółem jaki świat stworzył. I że nie tylko ona zobaczy, jakie to wszystko jest świetne.
- Trzeba być sobą. Nie ma ważniejszej zasady, jeśli chcę być się szczęśliwym we własnym towarzystwie - Jeśli próbujesz być lepszym człowiek od tego, którym byłeś wczoraj jest to dobre. W innym wypadku wpadasz w swój prywatny worek kłamstw, który kiedyś się wysypie.
- Alex. Pełniej Alexandra Maria Grace - chwyciła dłoń tej drugiej na powitanie. Cieszyła się, że choć raz nikt nie wypominaj jej tego, że nie przedstawiła się na początku. W ten sposób zrównoważyło się to jakoś. Po co siedzieć w dwóch odrębnych "ciszach" jeśli można napotkać kogoś, kto teoretycznie może zmienić kompletnie finałową scenę z naszych scenariuszy?
Liv Mendez
Oczekujący
Liv Mendez

Wzgórze z widokiem na jezioro - Page 2 Empty Re: Wzgórze z widokiem na jezioro

Czw Gru 25, 2014 7:45 pm
Powoli zaczynały budować jakąś relację między sobą. Żadna ze stron nie zmuszała drugiej do zwierzeń. Do wykładania wszystkie na talerzu. Bardzo dobrze. To nie jest czas i miejsce. To nie jest odpowiednia chwila. Jednak siedziały tu we dwie i szukały wspólnego języka, który jest bezpieczny zarówno dla Liv, jak i dla Alex. Nie potrzebowały wiedzieć o sobie nic więcej. Te informacje w zupełności im wystarczały. Liv posłała w stronę Gryfonki delikatny uśmiech. Po części chciała pokazać, że nie jest z nią tak źle, że to jedynie przejściowa sytuacja.
- Bardzo tu cicho i tak spokojnie. – Spojrzała przed siebie. Podwinęła nogi pod brodę i objęła je dłońmi. Chciała się ogrzać. Zaczęła odczuwać tą niską temperaturę. Jednak nie chciała opuszczać tego miejsca. To pierwsze miejsce od dłuższego czasu, gdzie czuła się trochę mnie zagubiona. Jakby wszystko było na swoim miejscu. To zapewne, jedynie przez urok tego miejsca. Wiedziała, że gdy wróci do zamku wszystko uderzy. Może i ze zdwojoną siłą… Kto wie. Być może znajdzie jeszcze siłę by walczyć.
- Czasem wszystko wymyka się spod kontroli. Gdy jedna rzecz się posypie, wszystko zaczyna działać jak efekt domina. Ciągnie za sobą ogromną lawinę nieszczęść – powiedziała cicho. Takie przemyślenia z ostatnich dni. Sporo ich miała. Noce są długie. A co robić jeśli nie możesz spać? Myślisz… Analizuje… Próbujesz odnaleźć odpowiedzi na dręczące Cię pytania…
Czuła się, jakby w tym miejscu zatrzymał się czas. Pozwalając jej na chwile zaczerpnąć świeżego powietrza. Pooddychać spokojnie. Bez strachu przed nieznanym.
- Miło mi Cię poznać Alexandro Mario Grace – jej dłoń byłą taka ciepła. Nie to co Liv. Poczuła jak ciepło rozchodzi się wzdłuż jej palców do nadgarstka, lecz po chwili urywa swój bieg. No tak. Uścisk dłoni trwa zaledwie jedną krótką chwilę.
- Czyli dopiero po pięciu latach udało nam się zamienić kilka słów. Zadziwiające. – Tyle lat. Wciąż w jednym domu. Ten sam pokój Wspólnych. Dormitorium piętro niżej. A one nigdy ze sobą nie rozmawiały. Na ilu wspólnych imprezach były. A wraz los sprawił, że spotkały się w takich okolicznościach. Kiedy we dwie są zranione, zmęczone i pogubione.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Wzgórze z widokiem na jezioro - Page 2 Empty Re: Wzgórze z widokiem na jezioro

Czw Gru 25, 2014 9:11 pm
Jak łatwo da się zobojętnieć nawet na pogodę. Było jej ciepło, spokojnie. Czuła, że nie jest idealnie. To był jeden z tych gorszych dni w których chciała milczeć. Na jej własne szczęście znalazł się ktoś, kto potrzebował towarzystwa. Tym samym słowa naturalnie zaczęły płynąć i oderwała się od tego. Nie myślała o tym, że załatwiła sobie ślepotę, że zamieszała się w tą całą sprawę z tamtym nieszczęsnym nauczycielem i w swoim mniemaniu sprowadzając jeszcze większe nieszczęście na wampirzego ucznia. Wina jakby żyła dalej, ale nie przejmowała tak silnie. Pojawił się cel. Zdarzenie, które wymagało zaangażowania wypychając poprzednie myśli. Zresztą poradzi sobie. Ona zawsze sobie radzi. Tylko to czasami musi potrwać ten jeden gorszy dzień na cały rok.
- Ale pamiętaj, że gdy już wszystkie posypią to często tworzą piękne wzory - Pozytyw. Zawsze i wszędzie. Choćby nie wiadomo, co się działo trzeba ich szukać. Kolejna z niepisanych, prywatnych zasad Alex. Życie jest wtedy lepsze. Taka optymistka bez granic.
- Nie przesadzajmy. To brzmi jakbym była jakimś ministrem. Alex brzmi idealnie - Uśmiechnęła się już bardziej radośnie. Dziewczyna musiała długo siedzieć na tym mrozie. Od razu było to czuć. Liczyła na to, że nie wyziębi się.
- Przypadki chodzą po ludziach. Dobrze, że w ogóle się udało - Mogły się nigdy nie poznać. Ilu ludzi w zamku nigdy nie zamieni ze sobą chociaż jednego słowa? Było ich zwyczajnie zbyt wielu.
Ona była zmęczona "pracą Dobrej Wróżki", zranioną ma swoją wiarę w ludzką dobroć, a pogubiona jest na drodze w udzielaniu pomocy. Nie miała już pojęcia, czy pomaga komukolwiek skoro na kogoś sprowadziła dodatkowe kłopoty. Nie mówiąc już o tym, że nie ma zielonego pojęcia jak kiedyś będzie miała pomagać, jeśli nie będzie nawet widziała komu.
Liv Mendez
Oczekujący
Liv Mendez

Wzgórze z widokiem na jezioro - Page 2 Empty Re: Wzgórze z widokiem na jezioro

Czw Gru 25, 2014 10:48 pm
Życie lubi płatać różne figle. Lubi zaskakiwać. Czasem w pozytywny sposób, częściej w negatywny. Ale czy dzięki temu nie jest piękne? Czy, nie dzięki temu tak bardzo ludzie je kochają? Nigdy nie wiadomo co czeka za rogiem. Co się wydarzy za chwilę, nie mówiąc już za dzień, miesiąc, czy rok. W jednej sekundzie można wszystko zyskać, tak samo jak można wszystko stracić. Życie to niewiadoma.
-Piękno. –Kiwnęła delikatnie na te słowa. – Zawsze szukaj piękna. To ono pcha to bycia lepszym. – Już o tym rozmawiały. Ten temat wciąż jest obecny. Taka prawda. Piękno to nieodłączna część życia i również bardzo ważna. Jak smutnym musi być człowiek, który nie dostrzega tego piękna. Nie dostrzega tych cudownych chwil.
- Zawsze możesz nim zostać. Kto wie jak potoczą się nasze losy. – Każdy ma jakieś priorytety. Każdy do czegoś dąży. Jednak czasem te priorytety się zmieniają. Człowiek się przewartościowuje. Coś co wcześniej uważał za błahostkę, teraz stało się najważniejszym dla niego. Dziwne, co nie? Jednak tak się dzieję i nic się nie da na to poradzić.
- Tak. Może wyjdzie z tego coś dobrego. – Zaczynała lubić tą dziewczynę. Na siłę nie wypytywała się co się stało. Czemu tutaj siedzi. W ten mroźny dzień, jedynie w bluzie. Była jej za to wdzięczna i dzięki temu obecność dziewczyny wcale jej nie przeszkadzała.
Jej pomaga. Nawet nic nie mówiąc. Pomaga swoim spokojem. Pomaga nie pytając o niektóre sprawy. Sprawy, o których Liv nie ma większej ochoty rozmawiać. Czasem przez pomoc  krzywdzi się inny, ale przecież nikt nie czyni tego specjalnie. Głównym celem jest pomoc, a nie zrobienie jeszcze większego bałaganu.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Wzgórze z widokiem na jezioro - Page 2 Empty Re: Wzgórze z widokiem na jezioro

Czw Gru 25, 2014 11:23 pm
Nie dostrzegać, hmm... Czy Alex będzie umiała widzieć piękno, będąc niewidomą? Zastanawiała się nad tym. Była to nowa bariera. Taka, którą będzie musiała jakoś pokonać. Nie wolno przecież zapominać o tym, co dookoła nas. To jedna z rzeczy, którą dostaliśmy za darmo. Możliwość podziwiania tego wszystkiego, co "popycha nas do bycia lepszymi" - jak wynikało ze słów tej drugiej, zmarzniętej Gryfonki. Rozmawiały o tym, ale jak widać obie czuły potrzebę skupienia się na tym, co jest i co zostało im dane niż tym, co było brutalnie odebrane.
- To nie dla mnie. Jestem szlamą no i jeszcze brakuje mi tych wszystkich kulturalnych zagrywek. Plus niewyparzona gęba. Chciałabym zostać kim, kto robi coś naprawdę dobrego. Uzdrowicielem albo Aurorem. A ty? W jakim kierunku chcesz toczyć swój los? - Wracała myślami do tego, że wykonywanie jakiejkolwiek z tych profesji może być strasznie trudno, jeśli będzie ślepa. Wiedziała jednak, ze się nie podda. Bez walki nie ma nic, a przecież nie ma rzeczy niemożliwych. Będzie próbowała, aż się uda. Z celów nie rezygnujemy, oj nie.
- Jak dobrze się przypatrzysz to ze wszystkiego jest coś dobrego. W beznadziei znaleźć nadzieję - Niczym szukanie pereł w małżach.
Liv Mendez
Oczekujący
Liv Mendez

Wzgórze z widokiem na jezioro - Page 2 Empty Re: Wzgórze z widokiem na jezioro

Sob Gru 27, 2014 2:42 am
Jej plany? Były bardzo różne. Wcześniej miała mnóstwo pomysłów na siebie. Teraz ani jednego. Jedynym celem jest przeżyć dzień dzisiejszy. Przetrwać go. Jednak poświęciła chwilę, aby zastanowić się kim chce być. Przez swoje przyzwyczajenie przygryzła delikatnie dolną wargę.
- Hm… Moja matka jest mugolką, jest lekarzem. Zawsze interesowało mnie to co robi. Lubiłam słuchać o jej medycznych przypadkach. Jednak nie wiem czy nadaje się na Uzdrowiciela. Kiedyś rozważałam taką opcję. To wielka odpowiedzialność. – Potarła jedną dłoń o drugą, aby delikatnie je rozgrzać, gdyż powoli przestawała czuć swoje palce. Były tak bardzo zmarznięte. Tak samo jak jej wnętrze, jak jej serce. Dlatego potrzebne było jej piękno. Aby móc ogrzać swe ciało wewnętrznie. Bała się mieć czyjeś życie, w swoich rekach. Często, tak bardzo kruchych. Jako Uzdrowiciel odpowiadała by za nie. Jeśli zawaliłaby, miałaby czyjeś życie na swoim sumieniu. Czy była w stanie to znieść. Po ostatnich wydarzeniach, chyba raczej nie. Ale kto zna przyszłość? Kto wie co się wydarzy? Nikt. No, chyba, że jasnowidz, ale nim Liv nie była.
- Być może coś w Ministerstwie. W sumie, nie mam sprecyzowanego planu. Zobaczymy co przyniesie los.
Jednak ich spotkanie w cale nie było beznadziejne. Liv od kilku dni zaczęła z kimś normalnie rozmawiać. Oczywiście, nie licząc zajęć, gdzie odzywała się, kiedy była odpytywana. Nie musiała szukać czegoś dobrego z tej sytuacji. Ona sama w sobie była pełna dobra. Obydwie cicho się wspierały. Nie używając żadnych słów. Posłała dziewczynie delikatny uśmiech. Jednak nie sięgał on jej oczu. One wciąż były puste. Bez emocji.
- Bije od Ciebie takie dobro. Dobro, które oplata wszystkich wokół. To dobrze. Zaczyna brakować takich ludzi. – To prawda, ludzie stają się coraz egoistyczni. Nie zwracają uwagi na potrzeby innych. Jednak istnieją też tacy, którzy martwią się losem, nawet nieznanych sobie ludzi. To daje nadzieję, że ten świat nie jest jeszcze tak zepsuty.
Sponsored content

Wzgórze z widokiem na jezioro - Page 2 Empty Re: Wzgórze z widokiem na jezioro

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach