- Irytek
Re: Pokój Wspólny
Nie Mar 06, 2016 7:22 pm
Rude brwi uniosły się wysoko, a czerwone ślepia rozszerzyły. Tego się nie spodziewał, nie mógł! Kiedy Natalie sięgnęła do pierwszego guzika, jego twarz odwróciła się tak szybko i gwałtownie, że normalny człowiek na jego miejscu właśnie skręciłby sobie kark.
- N-nie mam żadnego kłopotuniewiemoczymmówiszmiejmytojużzasobą...
Ciekawość wymagała by ją zaspokoić, brak lepszego zajęcia trzymał go mocno w dormitorium ślizgonek, ale Irytek i tak nie potrafił przyglądać się jak Nat się rozbiera. Być może, gdyby chodziło o kogoś innego, nie przejmowałby się aż tak. Ot, poszedłby dalej niezainteresowany, bo przecież wiedział co tam kto miał i tylko tysiąc lat bytności wśród pruderyjnych dorosłych i, do niedawna, o wiele bardziej niewinnych i skrytych nastolatków sprawiały, że reagował czymś w rodzaju zawstydzenia na goliznę. Ale przy Darkównie... Przy niej czuł się jeszcze gorzej, jakby rozdarty, ale przede wszystkim skrępowany. I znowu przyszła mu na myśl Sulivan.
Zostawić takie rzeczy na Meggs... Zostawić takie rzeczy na Meggs...
Bo Meggs nie odtrąci, nie uderzy i nie będzie zła. Meggs jest tą bezpieczniejszą opcją.
- N-nie mam żadnego kłopotuniewiemoczymmówiszmiejmytojużzasobą...
Ciekawość wymagała by ją zaspokoić, brak lepszego zajęcia trzymał go mocno w dormitorium ślizgonek, ale Irytek i tak nie potrafił przyglądać się jak Nat się rozbiera. Być może, gdyby chodziło o kogoś innego, nie przejmowałby się aż tak. Ot, poszedłby dalej niezainteresowany, bo przecież wiedział co tam kto miał i tylko tysiąc lat bytności wśród pruderyjnych dorosłych i, do niedawna, o wiele bardziej niewinnych i skrytych nastolatków sprawiały, że reagował czymś w rodzaju zawstydzenia na goliznę. Ale przy Darkównie... Przy niej czuł się jeszcze gorzej, jakby rozdarty, ale przede wszystkim skrępowany. I znowu przyszła mu na myśl Sulivan.
Zostawić takie rzeczy na Meggs... Zostawić takie rzeczy na Meggs...
Bo Meggs nie odtrąci, nie uderzy i nie będzie zła. Meggs jest tą bezpieczniejszą opcją.
- Natalie Dark
Re: Pokój Wspólny
Nie Mar 06, 2016 7:51 pm
A więc jednak wybrał opcję "lekka panika".
Zaśmiała się bezgłośnie i puściła róg ubrania. Siedziała tak przez chwilę w bezruchu, po czym uklękła obydwoma kolanami na sofie. Westchnęła.
- No więc właśnie. Dla ciebie nie ma problemu - Taaa, jasne. Przecież widzę, że jest, ale przyjmijmy twoją wersję. - ale dla mnie jest. Bardziej komfortowo czuje się jednak w ubraniach i nie zamierzam się ich pozbywać. - Poprawiła opadający rękaw. - Dlatego właśnie wolę ci to wytłumaczyć bez pełnej prezentacji, rozumiesz? - Przekrzywiła głowę, przyglądając się jego rudej czuprynie, po czym szarpnęła delikatnie rękaw jego marynarki.
- Powiedzmy, że nie panikujesz. Ok. W takim razie nie wiem, jak to nazwać. Po prostu nie nazywajmy. W każdym razie, nie musisz czuć tego czegoś, jeśli jest to związane z moimi ubraniami, bo nie zamierzam się ich ot tak pozbywać, jasne? Spojrzysz już na mnie? - Uniosła jedną brew z wyczekiwaniem.
Cóż, ta akcja może wybije mu z głowy chęć jak najszybszego poznania tej sprawy w praktyce i pozwoli to jednak zrobić po mojemu.
Zaśmiała się bezgłośnie i puściła róg ubrania. Siedziała tak przez chwilę w bezruchu, po czym uklękła obydwoma kolanami na sofie. Westchnęła.
- No więc właśnie. Dla ciebie nie ma problemu - Taaa, jasne. Przecież widzę, że jest, ale przyjmijmy twoją wersję. - ale dla mnie jest. Bardziej komfortowo czuje się jednak w ubraniach i nie zamierzam się ich pozbywać. - Poprawiła opadający rękaw. - Dlatego właśnie wolę ci to wytłumaczyć bez pełnej prezentacji, rozumiesz? - Przekrzywiła głowę, przyglądając się jego rudej czuprynie, po czym szarpnęła delikatnie rękaw jego marynarki.
- Powiedzmy, że nie panikujesz. Ok. W takim razie nie wiem, jak to nazwać. Po prostu nie nazywajmy. W każdym razie, nie musisz czuć tego czegoś, jeśli jest to związane z moimi ubraniami, bo nie zamierzam się ich ot tak pozbywać, jasne? Spojrzysz już na mnie? - Uniosła jedną brew z wyczekiwaniem.
Cóż, ta akcja może wybije mu z głowy chęć jak najszybszego poznania tej sprawy w praktyce i pozwoli to jednak zrobić po mojemu.
- Irytek
Re: Pokój Wspólny
Nie Mar 06, 2016 8:09 pm
Słuchał jej w milczeniu, zdawałoby się jakby obojętnie, ale wewnętrznie czuł coś czego nie potrafił jednoznacznie określić. Miks emocji zawierający pewną dozę wdzięczności, trochę rozczarowania, ulgę, ale również coś więcej...
Zerknął na nią i uśmiechnął się lekko. Miał ochotę ją ucałować, ale powstrzymał się i tylko objął ramionami z niezwykłą czułością.
Kocham cię. Zawsze wiesz co dla mnie najlepsze. Chciałbym byś wiedziała, że jestem ci za to wszystko wdzięczny...
- Ale z ciebie głuptas. - mruknął jej do ucha i puścił, po czym przeleciał przez oparcie kanapy i zasiadł obok.
- No, to mów co i jak. Zamieniam się w słuch~! - założył ręce za głowę i nogę na nogę. Było mu wygodnie tak fizycznie, jak i psychicznie. Teraz był naprawdę gotów do nauki! Byle tylko nie okazała się nudna, bo niestety niektóre wykłady Natalie obdzierała z całej zabawy, a suche fakty nieokraszone żadną opinią czy komentarzem, a zwłaszcza przemowy na temat jego złych postępków, strasznie go nudziły.
Zerknął na nią i uśmiechnął się lekko. Miał ochotę ją ucałować, ale powstrzymał się i tylko objął ramionami z niezwykłą czułością.
Kocham cię. Zawsze wiesz co dla mnie najlepsze. Chciałbym byś wiedziała, że jestem ci za to wszystko wdzięczny...
- Ale z ciebie głuptas. - mruknął jej do ucha i puścił, po czym przeleciał przez oparcie kanapy i zasiadł obok.
- No, to mów co i jak. Zamieniam się w słuch~! - założył ręce za głowę i nogę na nogę. Było mu wygodnie tak fizycznie, jak i psychicznie. Teraz był naprawdę gotów do nauki! Byle tylko nie okazała się nudna, bo niestety niektóre wykłady Natalie obdzierała z całej zabawy, a suche fakty nieokraszone żadną opinią czy komentarzem, a zwłaszcza przemowy na temat jego złych postępków, strasznie go nudziły.
- Natalie Dark
Re: Pokój Wspólny
Nie Mar 06, 2016 8:31 pm
Nie widziała jego twarzy, a on się nie poruszał. Nie była więc w stanie określić jego myśli na podstawie ekspresji. Wyczuwanie aury również odpadało. To on tutaj posiadał taką zdolność, nie ona. U niej to działało raczej na zasadzie przewidywań, co swoją drogą ostatnio szwankowało przez chaos w jej układającej się na nowo psychice. Mogła określić tylko tyle, że nie jest źle, a kiedy skończy mówić będzie wręcz dobrze... cokolwiek to oznaczało.
Jego reakcja mimo wszystko ją zaskoczyła. Otworzyła szerzej oczy, gdy przez jej umysł przeleciała pierwsza myśl.
Co ty robisz?
Przez ułamek sekundy nie była wstanie rozpoznać tego gestu. To było smutne, ale jej mózg naprawdę do tego stopnia przypominał maszynę, że był w stanie zapomnieć o znaczeniu ludzkich odruchów. Znała je i potrafiła ich używać, ale większości z nich nie czuła. Nauczyła się ich dzięki obserwacji i dopiero po jakimś czasie zrozumiała. Tak, jakby coś tak naturalnego i instynktownego nie zostało jej przekazane wraz z genami.
To zaskoczenie trwało jednak tylko ułamek sekundy. Po tym czasie myśli przeskoczyły na odpowiedni tor i wszystko stało się jasne.
Uśmiechnęła się delikatnie, co zmieniło się w bezgłośny chichot, gdy skomentował całą tę rozmowę.
A jakżeby inaczej...
Odwróciła się tak, by nie siedzieć do niego plecami. Skrzyżowała nogi, poprawiając koszulę by zbyt wiele nie odsłaniała. Oparła się plecami i wbiła spojrzenie w sufit.
- Od czego by tu zacząć... - wymamrotała, kiwając się mimowolnie.
Tylko bez podręcznikowego słownictwa, bo tylko dołożę sobie tłumaczenia.
- A więc tak. W oryginale potrzebnych jest dwoje ludzi, mężczyzna i kobieta. Ich budowa ciała się od siebie różni. Jesteś świadom w jaki sposób, co? - Spojrzała na niego, unosząc delikatnie brew. Zatrzymała się.
Błagam cię, powiedz mi, że chociaż to wiesz, bo męskiej anatomii ci nie zamierzam opisywać. Prędzej wyślę cię do Pottera, bo on jak raz się na tym lepiej zna... przynajmniej z praktycznego punktu widzenia. Z naukowego pewnie i tak to ja wiem więcej.
Jego reakcja mimo wszystko ją zaskoczyła. Otworzyła szerzej oczy, gdy przez jej umysł przeleciała pierwsza myśl.
Co ty robisz?
Przez ułamek sekundy nie była wstanie rozpoznać tego gestu. To było smutne, ale jej mózg naprawdę do tego stopnia przypominał maszynę, że był w stanie zapomnieć o znaczeniu ludzkich odruchów. Znała je i potrafiła ich używać, ale większości z nich nie czuła. Nauczyła się ich dzięki obserwacji i dopiero po jakimś czasie zrozumiała. Tak, jakby coś tak naturalnego i instynktownego nie zostało jej przekazane wraz z genami.
To zaskoczenie trwało jednak tylko ułamek sekundy. Po tym czasie myśli przeskoczyły na odpowiedni tor i wszystko stało się jasne.
Uśmiechnęła się delikatnie, co zmieniło się w bezgłośny chichot, gdy skomentował całą tę rozmowę.
A jakżeby inaczej...
Odwróciła się tak, by nie siedzieć do niego plecami. Skrzyżowała nogi, poprawiając koszulę by zbyt wiele nie odsłaniała. Oparła się plecami i wbiła spojrzenie w sufit.
- Od czego by tu zacząć... - wymamrotała, kiwając się mimowolnie.
Tylko bez podręcznikowego słownictwa, bo tylko dołożę sobie tłumaczenia.
- A więc tak. W oryginale potrzebnych jest dwoje ludzi, mężczyzna i kobieta. Ich budowa ciała się od siebie różni. Jesteś świadom w jaki sposób, co? - Spojrzała na niego, unosząc delikatnie brew. Zatrzymała się.
Błagam cię, powiedz mi, że chociaż to wiesz, bo męskiej anatomii ci nie zamierzam opisywać. Prędzej wyślę cię do Pottera, bo on jak raz się na tym lepiej zna... przynajmniej z praktycznego punktu widzenia. Z naukowego pewnie i tak to ja wiem więcej.
- Irytek
Re: Pokój Wspólny
Nie Mar 06, 2016 8:56 pm
Uwielbiał jej towarzystwo, a zwłaszcza w takich momentach jak ten, gdy wszystko się układało i mógł pozwolić sobie na swobodę. Kiedy przesiadła się, skupił uwagę na jej oczach, do których miał zresztą wielką słabość, by w ten sposób ograniczyć podróż własnego spojrzenia na nęcące blizny i całą resztę poniżej. Zaczęła od banalnego pytania. Serio uważała, że mógłby nie wiedzieć? Nietrudno było przelecieć przez łazienkę akurat, gdy ktoś brał prysznic, jeśli żyło się tyle czasu co on i nie zawsze zwracało uwagę jakiego skrótu używało podczas zwykłych spacerów po zamku.
- Nie, wiesz? Wszyscy w tym zamku zabezpieczają się magią, gdy zmieniają ubranie, to samo podczas kąpieli. I robili to zanim dowiedzieli się o moim istnieniu. - przewrócił oczami z kpiącym uśmieszkiem. Po chwili jednak pozwolił sobie bezczelnie zniżyć wzrok na wysokość jej biustu.
- Długo nie rozumiałem dlaczego niektóre miejsca zasłaniacie, a inne nie.
Właściwie to dalej tego nie rozumiem, ale dawno przestałem się nad tym zastanawiać.
Uśmiechnął się powracając spojrzeniem do jej bladej buzi.
- To co dalej?
- Nie, wiesz? Wszyscy w tym zamku zabezpieczają się magią, gdy zmieniają ubranie, to samo podczas kąpieli. I robili to zanim dowiedzieli się o moim istnieniu. - przewrócił oczami z kpiącym uśmieszkiem. Po chwili jednak pozwolił sobie bezczelnie zniżyć wzrok na wysokość jej biustu.
- Długo nie rozumiałem dlaczego niektóre miejsca zasłaniacie, a inne nie.
Właściwie to dalej tego nie rozumiem, ale dawno przestałem się nad tym zastanawiać.
Uśmiechnął się powracając spojrzeniem do jej bladej buzi.
- To co dalej?
- Natalie Dark
Re: Pokój Wspólny
Nie Mar 06, 2016 9:31 pm
Uśmiechnęła się jednym kącikiem, słysząc pobrzmiewający w jego głosie sarkazm.
- Przynajmniej to możemy pominąć - mruknęła, odznaczając jedną z pozycji na niewidzialnej liście w jej głowie.
Nie zareagowała, kiedy jego oczy spoczęły na zaokrągleniach pod koszulą.
- To długa i nudna historia. Skrócić ją można do stwierdzenia: "z powodów kulturowych" - stwierdziła obojętnie i wzruszyła ramionami.
Wzięła głęboki uspokajający wdech. Być może nie panikowała, ale nawet teraz czuła jakiś dziwny dyskomfort, gdy o tym rozmawiali. Nawyki. Tak, to były nawyki. Narzucone jej normy społeczne, przeciwko którym, w tym akurat przypadku, nic nie miała.
- W skrócie, jak powstają ludzkie dzieci. Do stworzenia człowieka potrzebne są trzy rzeczy. Miejsce, gdzie będzie się rozwijał zanim się urodzi, substancji wytwarzanej przez ojca i odpowiedniej komórki od matki. Dziecko rozwija się w brzuchu kobiety. - Położył rękę na łonie i skrzywiła się. To zabawne, ale cykl narodzin naprawdę brzydził ją bardziej niż wizja zaszlachtowania kogoś.
- Przy czym nie ma to nic wspólnego z jedzeniem. Dziecko rośnie w innej części brzucha - dodała na wszelki wypadek zanim zacznie posądzać ludzi o kanibalizm.
Wzięła kolejny powolny oddech by zebrać myśli.
- Teraz, jak się to wszystko dzieje... - Teraz najgorszy fragment... - Kobiety mają między nogami otwór, do którego mężczyźni pakują... to coś wiszące między nogami, a później wlewają tę specjalną substancję... - Krzywiła się z obrzydzeniem, a słowa grzęzły jej w gardle. Nie na tyle, by uniemożliwić jej kontynuację, ale na tyle, by dopełnić obrazu jej odczuć. - Dzieci przychodzą na świat przez ten sam otwór po dziewięciu miesiącach rozwoju w brzuchu - dokończyła szybko i opanowała swoją mimikę.
Zerknęła na Irytka.
- Ten akt jest podobno przyjemny, ale mnie jakoś nie spieszno próbować - dodała już znacznie normalniej. Wszystkie odczucia jakoś szybko się w niej teraz uspokajały.
- To dla mnie zwyczajnie obrzydliwe - ucięła. Teraz czekała na jego reakcję.
- Przynajmniej to możemy pominąć - mruknęła, odznaczając jedną z pozycji na niewidzialnej liście w jej głowie.
Nie zareagowała, kiedy jego oczy spoczęły na zaokrągleniach pod koszulą.
- To długa i nudna historia. Skrócić ją można do stwierdzenia: "z powodów kulturowych" - stwierdziła obojętnie i wzruszyła ramionami.
Wzięła głęboki uspokajający wdech. Być może nie panikowała, ale nawet teraz czuła jakiś dziwny dyskomfort, gdy o tym rozmawiali. Nawyki. Tak, to były nawyki. Narzucone jej normy społeczne, przeciwko którym, w tym akurat przypadku, nic nie miała.
- W skrócie, jak powstają ludzkie dzieci. Do stworzenia człowieka potrzebne są trzy rzeczy. Miejsce, gdzie będzie się rozwijał zanim się urodzi, substancji wytwarzanej przez ojca i odpowiedniej komórki od matki. Dziecko rozwija się w brzuchu kobiety. - Położył rękę na łonie i skrzywiła się. To zabawne, ale cykl narodzin naprawdę brzydził ją bardziej niż wizja zaszlachtowania kogoś.
- Przy czym nie ma to nic wspólnego z jedzeniem. Dziecko rośnie w innej części brzucha - dodała na wszelki wypadek zanim zacznie posądzać ludzi o kanibalizm.
Wzięła kolejny powolny oddech by zebrać myśli.
- Teraz, jak się to wszystko dzieje... - Teraz najgorszy fragment... - Kobiety mają między nogami otwór, do którego mężczyźni pakują... to coś wiszące między nogami, a później wlewają tę specjalną substancję... - Krzywiła się z obrzydzeniem, a słowa grzęzły jej w gardle. Nie na tyle, by uniemożliwić jej kontynuację, ale na tyle, by dopełnić obrazu jej odczuć. - Dzieci przychodzą na świat przez ten sam otwór po dziewięciu miesiącach rozwoju w brzuchu - dokończyła szybko i opanowała swoją mimikę.
Zerknęła na Irytka.
- Ten akt jest podobno przyjemny, ale mnie jakoś nie spieszno próbować - dodała już znacznie normalniej. Wszystkie odczucia jakoś szybko się w niej teraz uspokajały.
- To dla mnie zwyczajnie obrzydliwe - ucięła. Teraz czekała na jego reakcję.
- Irytek
Re: Pokój Wspólny
Nie Mar 06, 2016 9:45 pm
No tak, kultura. Znał ją tylko z tych nielicznych młodych czarodziejów, którzy pochodzili spoza Anglii, albo mieli korzenie wychodzące poza wyspy brytyjskie. Na przykład ta samobójczyni od sów. Była z tajemniczego, odległego kraju z bardzo dziwnymi nawykami. Ale poza tym niespecjalnie umiał to wszystko pojąć. Jak dla niego ludzie zwyczajnie utrudniali sobie życia takimi wymysłami.
A potem usłyszał, że dzieci dzieci biorą się z brzuchów. I całą resztę. A spojrzenie jakie wbił w nastolatkę mówiło wszystko o jego odczuciach.
To coś czym oni sikają... Wkładają sobie... I coś z tego wylatuje... A potem pasożytuje na jednym z nich... NA MERLINA, JAKIE TO CHORE, GORSZE NIŻ SER PLEŚNIOWY I MIĘSO KURCZAKA MACZANE W JEGO WŁASNYM JAJKU RAZEM WZIĘTE.
- ...czyli twoi rodzice też musieli to... - zaczął i odsunął się od niej, jakby była trędowata.
- Jak udaje ci się znieść ich widok z tą świadomością?
Chwila, czy ktoś w zamku nie miał dzieciaka? Chyba pielęgniarka czy coś... Ona też musiała to przeżyć, a wyobrażenie sobie jej w takiej sytuacji wypalało mózg. Dobrze, że go fizycznie nie miał, ból jednak pozostawał. Zakrył twarz dłońmi i opadł na ramię sofy z żalem, łamiącym głosem mrucząc pod nosem.
- To nienormalne... Jesteście wszyscy nienormalni...
A on nawet nie mógł stąd uciec!
A potem usłyszał, że dzieci dzieci biorą się z brzuchów. I całą resztę. A spojrzenie jakie wbił w nastolatkę mówiło wszystko o jego odczuciach.
To coś czym oni sikają... Wkładają sobie... I coś z tego wylatuje... A potem pasożytuje na jednym z nich... NA MERLINA, JAKIE TO CHORE, GORSZE NIŻ SER PLEŚNIOWY I MIĘSO KURCZAKA MACZANE W JEGO WŁASNYM JAJKU RAZEM WZIĘTE.
- ...czyli twoi rodzice też musieli to... - zaczął i odsunął się od niej, jakby była trędowata.
- Jak udaje ci się znieść ich widok z tą świadomością?
Chwila, czy ktoś w zamku nie miał dzieciaka? Chyba pielęgniarka czy coś... Ona też musiała to przeżyć, a wyobrażenie sobie jej w takiej sytuacji wypalało mózg. Dobrze, że go fizycznie nie miał, ból jednak pozostawał. Zakrył twarz dłońmi i opadł na ramię sofy z żalem, łamiącym głosem mrucząc pod nosem.
- To nienormalne... Jesteście wszyscy nienormalni...
A on nawet nie mógł stąd uciec!
- Natalie Dark
Re: Pokój Wspólny
Nie Mar 06, 2016 10:09 pm
I go zamurowało. To w sumie było do przewidzenia.
Westchnęła mentalnie.
Teraz pytanie, jak długo będzie miał traumę? Przynajmniej nie zrobi tego co ja gdy się dowiedziałam. On nie poczuje się brudny. W sumie, to cud, że nie zostały mi blizny po tamtym ataku paniki.
Mrugnęła, czekając aż się ocknie i coś powie. Na szczęście nie musiała czekać długo.
Odsunął się z obrzydzeniem, ale całkowicie to rozumiała. To było do przewidzenia. Nie wiedziała tylko, jak długo ten stan potrwa, ale to akurat wyjdzie w praniu.
- Moi rodzice zmarli zanim się dowiedziałam - odpowiedziała tak automatycznie, jakby te słowa nie wywoływały już u niej bólu. W sumie, tak własnie było. Ledwie ich pamiętała. Przeżyła już pół życia bez nich. Zdążyła się pogodzić z tą informacją. Uświadamianie ludzi dookoła już nie bolało. To chyba uświadamiani przeżywali to zwykle bardziej, niż ona.
Pokiwała głową ze smutkiem.
- Nie tylko ludzie się tak rozmnażają. Mnóstwo zwierząt robi tak samo i tak, to odrażające. Dlatego wolałabym przyjść na świat tak, jak ty. - Pokiwała powoli głową, wpatrując się w podłogę przed sobą.
- A wiesz co jest bardziej przerażające? - Odwróciła głowę w jego stronę. - Gdy podrosłam, dowiedziałam się, że natura wymyśliła jeszcze gorsze mechanizmy. - Wzruszyła ramionami, mając przed oczami sposoby odżywiania się niektórych zwierząt.
Chyba nigdy nie powinnam ci opowiadać o pasożytach. Po tym naprawdę mógłbyś spróbować sobie coś zrobić.
Wzięła głęboki wdech.
- Wierz mi, nie chcesz o nich słyszeć. A na przyszłość, gdy mówię, że coś jest odrażające, to na pewno takie jest i nie dopytuj mnie o szczegóły, dobrze? Dla własnego dobra. - Uniosła jedną brew, ale jej mimika nadal wydawała się jakaś taka grobowa. Cóż, nie tylko nim wstrząsnęło jednak odtwarzanie tych scen. Nią może mniej, ale jednak.
Fuj...
Westchnęła mentalnie.
Teraz pytanie, jak długo będzie miał traumę? Przynajmniej nie zrobi tego co ja gdy się dowiedziałam. On nie poczuje się brudny. W sumie, to cud, że nie zostały mi blizny po tamtym ataku paniki.
Mrugnęła, czekając aż się ocknie i coś powie. Na szczęście nie musiała czekać długo.
Odsunął się z obrzydzeniem, ale całkowicie to rozumiała. To było do przewidzenia. Nie wiedziała tylko, jak długo ten stan potrwa, ale to akurat wyjdzie w praniu.
- Moi rodzice zmarli zanim się dowiedziałam - odpowiedziała tak automatycznie, jakby te słowa nie wywoływały już u niej bólu. W sumie, tak własnie było. Ledwie ich pamiętała. Przeżyła już pół życia bez nich. Zdążyła się pogodzić z tą informacją. Uświadamianie ludzi dookoła już nie bolało. To chyba uświadamiani przeżywali to zwykle bardziej, niż ona.
Pokiwała głową ze smutkiem.
- Nie tylko ludzie się tak rozmnażają. Mnóstwo zwierząt robi tak samo i tak, to odrażające. Dlatego wolałabym przyjść na świat tak, jak ty. - Pokiwała powoli głową, wpatrując się w podłogę przed sobą.
- A wiesz co jest bardziej przerażające? - Odwróciła głowę w jego stronę. - Gdy podrosłam, dowiedziałam się, że natura wymyśliła jeszcze gorsze mechanizmy. - Wzruszyła ramionami, mając przed oczami sposoby odżywiania się niektórych zwierząt.
Chyba nigdy nie powinnam ci opowiadać o pasożytach. Po tym naprawdę mógłbyś spróbować sobie coś zrobić.
Wzięła głęboki wdech.
- Wierz mi, nie chcesz o nich słyszeć. A na przyszłość, gdy mówię, że coś jest odrażające, to na pewno takie jest i nie dopytuj mnie o szczegóły, dobrze? Dla własnego dobra. - Uniosła jedną brew, ale jej mimika nadal wydawała się jakaś taka grobowa. Cóż, nie tylko nim wstrząsnęło jednak odtwarzanie tych scen. Nią może mniej, ale jednak.
Fuj...
- Irytek
Re: Pokój Wspólny
Nie Mar 06, 2016 10:26 pm
Coś mówiła. Coś o rodzicach, czyli tych psycholach, którzy... którzy... Nie mógł wymazać tego obrazu z pamięci, wyobrażenia sprzed oczu, ani samej definicji. On ją całował, a ona wyszła komuś z brzucha jakąś dziurą... I Meggs też. I Kaylin... Te dzieciaki które opętywał... KAŻDY z kim miał styczność!
To był wstrząs. I jeszcze chyba usłyszał coś o zwierzętach.
Nie, nie, nie, nie, nie... To niemożliwe, to jakiś żart, ona zaraz się zaśmieje i wszystko okaże się kłamstwem. Nie wierzę, to zbyt chore by mogło być prawdziwe...
Odsłonił twarz i zerknął na nią badawczo. Teraz aż za dobrze rozumiał dlaczego ludzie uważali miejsca intymne za tabu i zakrywali. Kto chciałby patrzeć na coś co przyczynia się do takich koszmarów?! Nie był tylko pewien dlaczego kobiety zasłaniały klatkę piersiową, a mężczyźni nie, ale już wiedział, że nigdy o to nie zapyta. Wolał nie wiedzieć.
- Ale ty nie chcesz tego robić, co nie?
A jeśli już to nie ze mną. Chociaż nie, najlepiej w ogóle nie w tym zamku. Idź z tym daleko, tam gdzie tego nie zobaczę. Albo najlepiej nigdy nie próbuj!
Wybrał niematerialność, tak na wypadek, jakby zechciała mu coś zrobić. Z nią nigdy nic nie wiadomo, wolał nie ryzykować...
To był wstrząs. I jeszcze chyba usłyszał coś o zwierzętach.
Nie, nie, nie, nie, nie... To niemożliwe, to jakiś żart, ona zaraz się zaśmieje i wszystko okaże się kłamstwem. Nie wierzę, to zbyt chore by mogło być prawdziwe...
Odsłonił twarz i zerknął na nią badawczo. Teraz aż za dobrze rozumiał dlaczego ludzie uważali miejsca intymne za tabu i zakrywali. Kto chciałby patrzeć na coś co przyczynia się do takich koszmarów?! Nie był tylko pewien dlaczego kobiety zasłaniały klatkę piersiową, a mężczyźni nie, ale już wiedział, że nigdy o to nie zapyta. Wolał nie wiedzieć.
- Ale ty nie chcesz tego robić, co nie?
A jeśli już to nie ze mną. Chociaż nie, najlepiej w ogóle nie w tym zamku. Idź z tym daleko, tam gdzie tego nie zobaczę. Albo najlepiej nigdy nie próbuj!
Wybrał niematerialność, tak na wypadek, jakby zechciała mu coś zrobić. Z nią nigdy nic nie wiadomo, wolał nie ryzykować...
- Natalie Dark
Re: Pokój Wspólny
Nie Mar 06, 2016 10:40 pm
Był zdruzgotany. Nadal. I w sumie trudno mu się dziwić. Nie codziennie dowiadywało się takich rzeczy, a biorąc pod uwagę, że dotychczas ser pleśniowy był w stanie wywołać u niego mdłości (niby w czyimś ciele, ale jednak) to ta informacja musiała naprawdę odbić się na jego zachowaniu w najbliższym czasie. Dziewczyna nie była pewna czy w ciągu najbliższych godzin w ogóle pozwoli się komuś dotknąć.
Huh. Przynajmniej mam pewność, że nie będzie próbował. Nie w tym tysiącleciu.
Darkówna prawie we wszystkim potrafiła się doszukać jakichś pozytywów.
Na jego pytanie automatycznie pokręciła głową.
- Nie. Już ci to mówiłam. To mnie brzydzi i nie chcę próbować. Z wydzielinami, bez nich... po prostu nie. Tak niby działa natura, ale ja się do tego nie mieszam. Nie przekażę genów dalej. Trudno. Planeta nie ucierpi jeśli jedna kobieta nie urodzi dzieci. Nikt mnie do tego czegoś nie zmusi - oświadczyła z pełną powagą.
Zamorduję. Gołymi rękami rozerwę na strzępy jeśli tylko ktoś spróbuje mnie tak dotknąć.
Pozostawało tylko mieć nadzieję, że żaden gwałciciel nie upatrzy sobie Darkówny jako celu. Choć z drugiej strony, śmierć zwyrodnialca nie byłaby taka zła. Natalie morderstwo by nie zmieniło, a jakaś inna kobieta nie musiałaby dzięki temu cierpieć.
Niemniej jednak, lepiej żeby nikt nie próbował. Dla własnego dobra. Lepiej nie sprawdzać, co jest w stanie zrobić bardzo brutalna psychopatka w sytuacji, gdy zaczyna panikować i z całej siły stara się bronić.
Huh. Przynajmniej mam pewność, że nie będzie próbował. Nie w tym tysiącleciu.
Darkówna prawie we wszystkim potrafiła się doszukać jakichś pozytywów.
Na jego pytanie automatycznie pokręciła głową.
- Nie. Już ci to mówiłam. To mnie brzydzi i nie chcę próbować. Z wydzielinami, bez nich... po prostu nie. Tak niby działa natura, ale ja się do tego nie mieszam. Nie przekażę genów dalej. Trudno. Planeta nie ucierpi jeśli jedna kobieta nie urodzi dzieci. Nikt mnie do tego czegoś nie zmusi - oświadczyła z pełną powagą.
Zamorduję. Gołymi rękami rozerwę na strzępy jeśli tylko ktoś spróbuje mnie tak dotknąć.
Pozostawało tylko mieć nadzieję, że żaden gwałciciel nie upatrzy sobie Darkówny jako celu. Choć z drugiej strony, śmierć zwyrodnialca nie byłaby taka zła. Natalie morderstwo by nie zmieniło, a jakaś inna kobieta nie musiałaby dzięki temu cierpieć.
Niemniej jednak, lepiej żeby nikt nie próbował. Dla własnego dobra. Lepiej nie sprawdzać, co jest w stanie zrobić bardzo brutalna psychopatka w sytuacji, gdy zaczyna panikować i z całej siły stara się bronić.
- Irytek
Re: Pokój Wspólny
Nie Mar 06, 2016 10:51 pm
Nie zamierzała go do niczego zmuszać, sama była niechętna do zgłębiania tego ohydnego tematu i był jej za to wdzięczny. Wolał jednak nie robić się materialny, przynajmniej nie teraz.
Jest jeszcze Meggs...
Wróciła mu ta schiza z dotykiem z której ledwo co się wyleczył. Tylko, że teraz był zagrożony na obu frontach! Poza miejscami, których Sulivan nie lubiła odwiedzać, musiał mieć się wiecznie na baczności. Nie wyczuwał duchów, dlatego pozostawała forma fizyczna i błyskawiczne uniki. Większość ludzi nie wyciągała do niego łap, ale zdarzały się wyjątki... Nawet Natalie potrafiła mówić jedno rano, a robić drugie wieczorem. To będzie trudne...
- Taa, skoro tak mówisz... - mruknął przyglądając się jej niczym dziki kocur, nieufnie i badawczo. Wystarczyło by poruszyła palcem, wyprostowała się, wzięła głębszy oddech, a jego źrenice rozszerzały się, zaś on sam szykował do ucieczki. Ale jakby zapytała to nie, nie bał się. Po prostu nie miał ochoty na bliższe kontakty.
- To... ja chyba miałem coś jeszcze zrobić. - stwierdził nagle i zniknął, uciekł zanim znowu odwaliłoby jej i spróbowała czegoś czego oboje by potem żałowali. Raczej nie groziło jej by spróbował ją znowu odwiedzić.
[zt]
Jest jeszcze Meggs...
Wróciła mu ta schiza z dotykiem z której ledwo co się wyleczył. Tylko, że teraz był zagrożony na obu frontach! Poza miejscami, których Sulivan nie lubiła odwiedzać, musiał mieć się wiecznie na baczności. Nie wyczuwał duchów, dlatego pozostawała forma fizyczna i błyskawiczne uniki. Większość ludzi nie wyciągała do niego łap, ale zdarzały się wyjątki... Nawet Natalie potrafiła mówić jedno rano, a robić drugie wieczorem. To będzie trudne...
- Taa, skoro tak mówisz... - mruknął przyglądając się jej niczym dziki kocur, nieufnie i badawczo. Wystarczyło by poruszyła palcem, wyprostowała się, wzięła głębszy oddech, a jego źrenice rozszerzały się, zaś on sam szykował do ucieczki. Ale jakby zapytała to nie, nie bał się. Po prostu nie miał ochoty na bliższe kontakty.
- To... ja chyba miałem coś jeszcze zrobić. - stwierdził nagle i zniknął, uciekł zanim znowu odwaliłoby jej i spróbowała czegoś czego oboje by potem żałowali. Raczej nie groziło jej by spróbował ją znowu odwiedzić.
[zt]
- Natalie Dark
Re: Pokój Wspólny
Nie Mar 06, 2016 11:10 pm
Siedziała w bezruchu, wpatrując się w podłogę i obserwując go jedynie kątem oka. Siedział jak na szpilkach, a Darkówna domyślała się, czym jest to spowodowane.
Obrzydzenie do fizycznego ciała. To zrozumiałe.
Ten bezruch i jednostajny oddech nie były dla niej teraz do końca naturalne. Siedziała tak, bo nie chciała go przestraszyć. Wiedziała, że odskoczy przy jednym niewłaściwym ruchu. To było naturalne. Zachowywał się jak zaszczute zwierzę. Sama by się tak zachowywała. To należało do tego zestawu zachowań, którego nawet ona nie musiała się uczyć.
- Nie spróbuję cię dotknąć, dopóki mi na to otwarcie nie pozwolisz - stwierdziła tym samym, spokojnym i opanowanym głosem. To była obietnica i zamierzała jej za wszelką cenę dotrzymać. Nie chciała go "atakować" i przekraczać granicy, jaką właśnie wokół siebie wytyczył.
Czas. Potrzebny mu czas. Teraz zniknie i zaszyje się gdzieś z dala od ludzi.
Ta myśl... ta pewność zagościła w jej umyśle jeszcze zanim oświadczył, że musi się zbierać. Pod tym względem jego zachowanie było dla niej akurat przewidywalne. Było ludzkie.
Zniknął.
Westchnęła ciężko i podniosła się z miejsca. Potarła zmarszczone brwi.
I tyle go widzieli.
Rozprostowała zdrętwiałe mięśnie i wzięła książkę.
Szybko się raczej nie spotkamy...
Ruszyła w stronę sypialni.
...ale kiedyś mu przejdzie. Przecież musi. Jest częścią natury. Taką samą, jak i wszystkie "brudne" stworzenia. Musi to zaakceptować. Nie można żyć w kłamstwie. Nie, gdy ma się przed sobą całą wieczność.
[z/t]
Obrzydzenie do fizycznego ciała. To zrozumiałe.
Ten bezruch i jednostajny oddech nie były dla niej teraz do końca naturalne. Siedziała tak, bo nie chciała go przestraszyć. Wiedziała, że odskoczy przy jednym niewłaściwym ruchu. To było naturalne. Zachowywał się jak zaszczute zwierzę. Sama by się tak zachowywała. To należało do tego zestawu zachowań, którego nawet ona nie musiała się uczyć.
- Nie spróbuję cię dotknąć, dopóki mi na to otwarcie nie pozwolisz - stwierdziła tym samym, spokojnym i opanowanym głosem. To była obietnica i zamierzała jej za wszelką cenę dotrzymać. Nie chciała go "atakować" i przekraczać granicy, jaką właśnie wokół siebie wytyczył.
Czas. Potrzebny mu czas. Teraz zniknie i zaszyje się gdzieś z dala od ludzi.
Ta myśl... ta pewność zagościła w jej umyśle jeszcze zanim oświadczył, że musi się zbierać. Pod tym względem jego zachowanie było dla niej akurat przewidywalne. Było ludzkie.
Zniknął.
Westchnęła ciężko i podniosła się z miejsca. Potarła zmarszczone brwi.
I tyle go widzieli.
Rozprostowała zdrętwiałe mięśnie i wzięła książkę.
Szybko się raczej nie spotkamy...
Ruszyła w stronę sypialni.
...ale kiedyś mu przejdzie. Przecież musi. Jest częścią natury. Taką samą, jak i wszystkie "brudne" stworzenia. Musi to zaakceptować. Nie można żyć w kłamstwie. Nie, gdy ma się przed sobą całą wieczność.
[z/t]
- Natalie Dark
Re: Pokój Wspólny
Nie Kwi 10, 2016 9:35 pm
(późne popołudnie) 19 maja 1978 roku
Natalie wypełniła już wszystkie punkty dzisiejszego planu dnia. No może nie wszystkie. Nadal pozostawało kilka spraw do załatwienia wieczorem. Notatki z Transmutacji do przeczytania, zjedzenie kolacji, lektura o duchach, ćwiczenia na rozciąganie... W każdym razie, w tym momencie miała dwie godziny wolnego i na cóż takiego mogła je poświęcić panienka Dark? Na poszerzanie swojej wiedzy rzecz jasna.
Dzięki różnorodnym zajęciom, jej plan dnia nie był aż taki wyczerpujący. Kiedy męczyło ją ciągłe skupianie się, przerzucała się na ćwiczenia fizyczne. Kiedy zaczynało ją to męczyć, wtedy chwytała za książkę. Później znowu wracała do powtórek albo ćwiczenia nowych zaklęć. Ewentualnie zdarzało jej się też czasem medytować, ale to już zależnie od jej kaprysu. W końcu nie robiła tego wszystkiego na siłę. Po prostu nie lubiła leniuchować. Zawsze musiała mieć coś do roboty.
Tym razem chodziło o pewną przydatną jej zdaniem sztuczkę...
Zaklęcie Szyfrujące. Aż dziwne, że wcześniej się go nie nauczyłam. Może przydać się do zabezpieczania moich prywatnych notatek...
Skończyła czytać notkę na temat zaklęcia i zapisała na pergaminie kilka mało istotnych zdań i chwyciła za leżącą obok niej na stoliku różdżkę. Skupiała się na zamianie liter i stuknęła patykiem o kartkę. Notatka natychmiast się zmieniła, co wywołało na jej twarzy uśmiech.
Teraz chciała odwrócić ten proces i ponownie stuknęła pergamin, by ujrzeć to, co przed chwilą zapisała. Niestety, choć litery znów się poruszyły, nie przybrały ostatecznie pożądanego kształtu. Zamiast tego, powróciły do poprzedniego "zmienionego" kształtu.
Ślizgonka zmarszczyła brwi.
Nie tak miało być. Musze się bardziej skupić.
Natalie wypełniła już wszystkie punkty dzisiejszego planu dnia. No może nie wszystkie. Nadal pozostawało kilka spraw do załatwienia wieczorem. Notatki z Transmutacji do przeczytania, zjedzenie kolacji, lektura o duchach, ćwiczenia na rozciąganie... W każdym razie, w tym momencie miała dwie godziny wolnego i na cóż takiego mogła je poświęcić panienka Dark? Na poszerzanie swojej wiedzy rzecz jasna.
Dzięki różnorodnym zajęciom, jej plan dnia nie był aż taki wyczerpujący. Kiedy męczyło ją ciągłe skupianie się, przerzucała się na ćwiczenia fizyczne. Kiedy zaczynało ją to męczyć, wtedy chwytała za książkę. Później znowu wracała do powtórek albo ćwiczenia nowych zaklęć. Ewentualnie zdarzało jej się też czasem medytować, ale to już zależnie od jej kaprysu. W końcu nie robiła tego wszystkiego na siłę. Po prostu nie lubiła leniuchować. Zawsze musiała mieć coś do roboty.
Tym razem chodziło o pewną przydatną jej zdaniem sztuczkę...
Zaklęcie Szyfrujące. Aż dziwne, że wcześniej się go nie nauczyłam. Może przydać się do zabezpieczania moich prywatnych notatek...
Skończyła czytać notkę na temat zaklęcia i zapisała na pergaminie kilka mało istotnych zdań i chwyciła za leżącą obok niej na stoliku różdżkę. Skupiała się na zamianie liter i stuknęła patykiem o kartkę. Notatka natychmiast się zmieniła, co wywołało na jej twarzy uśmiech.
Teraz chciała odwrócić ten proces i ponownie stuknęła pergamin, by ujrzeć to, co przed chwilą zapisała. Niestety, choć litery znów się poruszyły, nie przybrały ostatecznie pożądanego kształtu. Zamiast tego, powróciły do poprzedniego "zmienionego" kształtu.
Ślizgonka zmarszczyła brwi.
Nie tak miało być. Musze się bardziej skupić.
- Mistrz Gry
Re: Pokój Wspólny
Nie Kwi 10, 2016 9:35 pm
The member 'Natalie Dark' has done the following action : Rzuć kością
'Lekcja' :
Result :
'Lekcja' :
Result :
- Kain Dragomirov
Re: Pokój Wspólny
Nie Kwi 10, 2016 10:02 pm
Siedząc późnym popołudniem w dormitorium nudziłem się. Naprawdę nie miałem co ze sobą zrobić, bowiem odrobiłem wszystkie zadania domowe i nie pozostało mi nic innego do roboty jak bez sensu gapić się w sufit zimnych i wilgotnych lochów. Przesunąłem po jak zwykle zmierzwionych włosach błądząc gdzieś myślami. Czułem się wtedy tak bezproduktywny, tak bez sensu, że postanowiłem pójść do pokoju wspólnego. A nuż ktoś potrzebował ciszy podczas pisania referatu na historię magii, a którą to ciszę mógłbym zmącić. Ewentualnie po prostu mógłbym przez chwilę udawać, że nie jestem outsiderem i mam jakieś życie towarzyskie... wolne żarty!
Wstałem z łóżka i przeciągnąłem się, a kilka kostek w moim chuderlawym ciele strzeliło głośno. Westchnąłem z myślą o mojej żałosnej desperacji i skierowałem się w stronę odgłosów dochodzących z pokoju wspólnego. Uchyliłem niepewnie drzwi, jednak na szczęście żadne niepożądane oczy nie zwróciły się w moim kierunku. Spośród krzątających się bez ładu postaci dostrzegłem jedną znajomą twarz. Delikatna alabastrowa cera i ciemne włosy, to mogła być tylko Natalie. Uśmiechnąłem się lekko widząc zmarszczkę pomiędzy jej brwiami, która musiała świadczyć o wysokim skupieniu, jednak mimo to powędrowałem w jej kierunku. Usiadłem w fotelu na przeciwko nawet nie licząc na zaproszenie i podciągnąłem od razu kolana pod brodę wpatrując się w nią intensywnie.
- Hej - rzuciłem w jej kierunku całkowicie bez wyrazu, starając się odgadnąć co porabia. Spojrzałem mimowolnie na notatki leżące przed nią i różdżkę trzymaną w dłoni. Czyżby ćwiczyła zaklęcie?
Wstałem z łóżka i przeciągnąłem się, a kilka kostek w moim chuderlawym ciele strzeliło głośno. Westchnąłem z myślą o mojej żałosnej desperacji i skierowałem się w stronę odgłosów dochodzących z pokoju wspólnego. Uchyliłem niepewnie drzwi, jednak na szczęście żadne niepożądane oczy nie zwróciły się w moim kierunku. Spośród krzątających się bez ładu postaci dostrzegłem jedną znajomą twarz. Delikatna alabastrowa cera i ciemne włosy, to mogła być tylko Natalie. Uśmiechnąłem się lekko widząc zmarszczkę pomiędzy jej brwiami, która musiała świadczyć o wysokim skupieniu, jednak mimo to powędrowałem w jej kierunku. Usiadłem w fotelu na przeciwko nawet nie licząc na zaproszenie i podciągnąłem od razu kolana pod brodę wpatrując się w nią intensywnie.
- Hej - rzuciłem w jej kierunku całkowicie bez wyrazu, starając się odgadnąć co porabia. Spojrzałem mimowolnie na notatki leżące przed nią i różdżkę trzymaną w dłoni. Czyżby ćwiczyła zaklęcie?
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach