Go down
Jerome Drake
Oczekujący
Jerome Drake

Korytarze             - Page 10 Empty Re: Korytarze

Pią Kwi 01, 2016 4:46 pm
Co można robić w niedzielne popołudnie tuż przed końcem roku? Pilni uczniowie powiedzieliby, że uczyć. Cóż, Jerome z pewnością nie należał do tej grupy. On miał zdecydowanie ciekawsze zajęcia niż ślęczenie nad książkami.
Chłopak podniósł zwisającą z łóżka kołdrę i zanurkował pod mebel. Pokręcił się tam trochę, siłując się z luźną deską, która dziś jak na złość taka luźna być nie chciała i stawiała wyjątkowy opór. W końcu jednak puściła, a pod nią ukazała się drewniana skrzynia, którą Puchon pospiesznie wyciągnął.
Ok. Co się dziś może przydać? Farba w sprayu? To chyba dobry pomysł. Sztuczne ruszające się pająki? To może być zabawne. Hmmm. Co by tu jeszcze...
Pogrzebał jeszcze chwilę w swoim kuferku i wyjął z niego kilka ciekawych i raczej mało legalnych gadżetów. Schował swoje skarby na miejsce i tak uzbrojony, opuścił dormitorium.
Z pewnością nie wyglądał podejrzanie. Przynajmniej nie bardziej niż zwykle. Nieogolony, rozczochrany, ubrany w jeansy, kolorowy t-skirt i koszulę z podwiniętymi rękawami. No może tylko ta torba przewieszona przez ramię trochę nie pasowała do jego zwyczajowego wyglądu, ale co to, torby nie wolno ze sobą mieć? Nic na niego nie macie!
Wyszedł z pokoju wspólnego na korytarz i ruszył w stronę wyjścia z lochów. Wszystko byłoby ok, gdyby nie mały wypadek, który nawet Szczęściarzowi mógł się czasem przytrafić. Materiał w starej torbie puścił, a na podłogę z głośnym brzękiem upadło kilka sprayów.
- Jasna cholera - zaklął, krzywiąc się z powodu wywołanego hałasu, który poniósł się po kamiennych korytarzach. Szybko schylił się i zaczął zbierać swoje rzeczy zanim ktoś go nakryje.
Ismael Blake
Hufflepuff
Ismael Blake

Korytarze             - Page 10 Empty Re: Korytarze

Pią Kwi 01, 2016 5:43 pm
Definitywnie i niepodważalnie - Ismael do pilnych uczniów nie należała. Jej niedzielne popołudnie opierało się na wypadzie do Zagrody i pobuszowaniu nieco na granicy Zakazanego Lasu. Było przyjemnie, więc mogła sobie polatać po dworze, zażyć trochę świeżego powietrza, a że nie musiała przy tym bratać się z innymi ludźmi, tym lepiej dla niej. To nie tak, że nie lubiła ludzi - no może trochę. Byli głupi i mało logiczni, ale taka już była ich natura. Sama do wybitnie rozsądnych nie należała, ale siebie samego w końcu trudno oceniać. Po prostu był już koniec roku - przez całe dwa semestry nauki musiała znosić dzień w dzień te same twarze, przynajmniej jeśli tyczy się to jej dormitorium. Każdy człowiek o zdrowych zmysłach miałby tego wreszcie dość. A że dziewczę była jak swój własny kot - chodziła własnymi ścieżkami i robiła co chciała, tym bardziej niewypowiedziany przymus obcowania z danymi ludźmi działał jej na nerwy.
Wracała więc sobie z Błoni i pierwotnie chciała wrócić od razu do dormitorium i uwalić się na łóżku - pogrążyć w drzemce, czy czymś takim. Ogólnie - odpocząć. Zrobiłaby to, gdyby w zasięgu nie mignął jej Jerome. Znała dziada, w końcu byli na tym samym roku, a i sam chłopak robił dużo, żeby być rozpoznawalnym i wiązanym z półświatkiem "kawalarzy". Wyglądał tak samo podejrzanie jak zwykle i nie wiedzieć czemu, postanowiła ruszyć za nim. Trzymała pewien dystans, nie chcąc od razu wpaść za szpiegostwo, chociaż pewnie wywinęłaby się jakimś małym spacerkiem do kuchni.
- Jerome Drake. - oznajmiła, zaraz po tym gdy jego torba puściła, narzędzia niedoszłej zbrodni wyleciały na podłogę z nieboskim hałasem, potęgowanym przez kamienne ściany, jednocześnie błyskawicznie zmniejszając dystans i stając za nim. - Wyglądasz mi na podejrzanego. - pochyliła się, zgarniając jedną z puszek, która turlała się żałośnie w stronę ściany, uciekając poza zasięg rąk chłopaka. - Co chciałeś z tym zrobić? Wymalować jakiejś ślizgonce wyznanie miłosne? - uniosła brwi, wyciągając rękę ze sprayem w jego stronę, podając usłużnie przedmiot.
Jerome Drake
Oczekujący
Jerome Drake

Korytarze             - Page 10 Empty Re: Korytarze

Pią Kwi 01, 2016 10:48 pm
Podczas swojej niezbyt długiej drogi, Jerome zaczął jak zwykle nucić, przez co nie miał szans usłyszeć cichych kroków śledzącej go dziewczyny. To nie było to samo, co skradanie się po nocy i wypatrywanie Filcha czy patrolu. Wtedy naprawdę miał się na baczności i nie przegapiłby jej tak łatwo. Teraz jednak był środek dnia, a on nie miał się teoretycznie czego obawiać. Przecież nie robił nic nielegalnego... na razie...
Zaklął pod nosem i zaczął zbierać swoje rzeczy, gdy nagle zdał sobie sprawę z tego, że jednak nie jest tutaj sam. Odwrócił gwałtownie głowę w stronę Puchonki i odetchnął z lekką ulgą. Dziewczyna raczej nie należała do takich, które latają ze wszystkim do nauczycieli by na kogoś donosić bez powodu.
- Witaj Ismael. - Uśmiechnął się do niej całkowicie naturalnie i włożył dwa spraye do dziurawej torby, a później wyjął różdżkę z tylnej kieszeni spodni i mruknął pod nosem Reparo, by naprawić rozdarty materiał.
- Dzięki - rzucił do dziewczyny, gdy ta podała mu ostatni spray i podniósł się z posadzki.
Zaśmiał się na jej oskarżenia.
- Ja podejrzanie? - zaczął z udawanym zdziwieniem. - Musiałaś mnie z kimś pomylić. Gdzież ja mógłbym mieć jakieś niecne zamiary. - Machnął ręką i krótko się zaśmiał. Może i jeszcze jakiegoś ucznia z innego domu dałby radę w tej kwestii oszukać, gdyby się postarał, ale w wypadku innych Puchonów nie miało to już szans zadziałać. Zbyt dobrze go znali, by uwierzyć w taką bajkę.
Spojrzał na przewieszoną przez ramię torbę i wzruszył ramionami.
- Wiesz, z całą pewnością nie zamierzałem dzisiaj się świetnie bawić, doprowadzając Filcha do białej gorączki. - Zachichotał. - A do Ślizgonek chyba wolę się na razie nie zbliżać. Mam uraz odkąd wylądowałem przez jedną w Skrzydle Szpitalnym. - Tym razem nie żartował. Skrzywił się na to wspomnienie, ale już po chwili wrócił mu humor i szeroki uśmiech, który rzadko schodził mu z twarzy, gdy miał tak dobry humor jak dziś.
Ismael Blake
Hufflepuff
Ismael Blake

Korytarze             - Page 10 Empty Re: Korytarze

Sob Kwi 02, 2016 12:40 am
Isma od nauczycieli trzymała się... z daleka. Znaczy o tyle o ile było to możliwe. Sama swoje miała za uszami, więc sypanie kogokolwiek byłoby wręcz karygodną zagrywką. Bo jak to tak sprzedawać kolegów po fachu. Może znajomość jej osoby nie było aż takie duże, ale o to chyba właśnie chodziło: żeby 'żarty' robić, a przy tym nie dać się na nich złapać. Nikt nic nie widział - nikt nic nie wie, a sekret można dochować tylko wtedy, kiedy znała go jedna osoba.
- Założę się, że nawet gdy śpisz tak wyglądasz. - zaśmiała się, odsuwając nieco i pozwalając mu swobodnie się pozbierać. Miała Jerome za typka, który szukał aprobaty, jednocześnie starając się przy tym przede wszystkim dobrze bawić: w końcu wycinanie żartów było taką właśnie formą - robiło się je i na pokaz, i po to, żeby dobrze się bawić. W wśród Puchonów, renoma za tym człowiekiem snuła się jak cień. Uśmiechnęła się do niego.
- W Skrzydle Szpitalnym? A to ciekawe. Chciałabym widzieć jak cię urządziła. - wymruczała, robiąc parę kroków w kierunku, w którym wcześniej szedł. - Chodź, jak tu schodziłam, to Filch właśnie telepał się na piętro. - uśmiech poszerzył się, pokazując zęby i nabierając szelmowskiego charakteru. - We dwójkę pójdzie nam szybciej, a i w towarzystwie lepsza zabawa. Więcej... możliwości. - poruszyła znacząco brwiami, zaraz też chichocząc cicho i zachęcając gestem by ruszył, pokazał jej gdzież to zmierzał i jaki to misterny plan ulęgł się w jego podstępnej głowie.
Jerome Drake
Oczekujący
Jerome Drake

Korytarze             - Page 10 Empty Re: Korytarze

Sob Kwi 02, 2016 4:21 pm
Dlaczego Jerome się tak zachowywał? Sam twierdził, że wyłącznie dla zabawy i możliwości drażnienia dorosłych. Gdyby jednak zapytać o to jakiegoś znawcę, który przyjrzałby się historii chłopaka, zapewne stwierdziłby on, że musi to mieć związek z brakiem zainteresowania ze strony rodziców w dzieciństwie. To przecież dlatego wiele dzieci zaczyna psocić. By choć na chwilę zwrócić na siebie uwagę. Ile było w tym prawdy w tym wypadku? Tego już nie wie nikt. Drake nie był już przecież dzieckiem, ale z drugiej strony, chyba rzeczywiście lubił zwracać na siebie uwagę.
- Całkiem możliwe. - Zaśmiał się. - Zawsze możesz sama sprawdzić - dodał, mrużąc oczy, a później znowu się zaśmiał, ale już ciszej.
Wzruszył ramionami.
- Nic ciekawego tam nie było do oglądania. Ot złamany nos i brak kości w lewej dłoni. - Panna niedotykalska. - Już ciekawiej wyglądałem rok temu po meczu z Gryffindorem, kiedy oberwałem tłuczkiem i spadłem z miotły. Wtedy leżałem nieprzytomny przez dwa dni. - Zmarszczył brwi na to wspomnienie.
Taa, a później musiałem leżeć w tym chemicznie pachnącym łóżku i się nudzić. Okropieństwo. Brr.
Pokiwał w zamyśleniu głową na wzmiankę o woźnym.
- Dobrze wiedzieć... - Przeniósł wzrok na twarz Puchonki i przez chwilę się zastanawiał.
Brać ją czy się wykręcić? Brać ją czy nie?
W końcu szeroko się uśmiechnął. Wybrał tę pierwszą opcję.
- Ok, zgoda. W takim razie, mam tylko jedno pytanie. Jak wielkie ryzyko jesteś w stanie podjąć? - Przechylił się na bok i uniósł jedną brew. Miał już pomysł na dzisiejsze popołudnie, ale plan był wysoce ryzykowny. Filchowi często można było grać na nerwach wcale wiele nie ryzykując, ale dziś Jerome miał wrażenie, że może przekroczyć bezpieczną granicę.
Ismael Blake
Hufflepuff
Ismael Blake

Korytarze             - Page 10 Empty Re: Korytarze

Nie Kwi 03, 2016 5:39 pm
Ismael nie miała co sie zakrywać niekochającą rodziną. Lubiła ludzi irytować, a robienie sobie żartów często do takowych reakcji prowadziło. Nie mówiąc już o tym, ze wszelkie nakazy i zakazy działały na nią w dość prowokujący sposób. Same przecież prosiły się o próbę złamania. A że dziewuszka miała słabą silną wolę, to kończyła potem na szlabanie u Filcha, równie często co ich unikała. Nie próbowała jednak zwracać na siebie uwagi w ten egoistyczny sposób - nie chciała błyszczeć, nie chciała, żeby na nią natrętnie patrzono.
- Podziękuję. Boję się, że w waszym dormitorium mogłoby mnie spotkać coś, co zaowocowałoby traumą na całe życie. - uśmiechnęła się delikatnie, chociaż w tym momencie mało przyjemnie. Kto wie co oni tam pod łózkami trzymali, albo co się zalęgło przez te wszystkie lata.
Gdyby Jerome próbował się wykręcić... nie dałaby się tak łatwo. Przekonałby ją tylko wtedy, gdyby razem z nią wrócił do pokoju wspólnego, a ona i tak wtedy, zamiast pójść do upragnionego łóżeczka, zasiadłaby w jednym z foteli w pokoju spólnym i czuwała, coby podrażnić się i nie dać sposobności do skrojenia kawału. Na szczęście jednak chłopak podjął jedyną słuszną decyzję w tej sytuacji i postanowił współpracować. Dobrze.
Kolorowe oczy błysnęły, by po chwili skryć się częściowo pod wachlarzem ciemnych rzęs. Przez chwilę przypatrywała mu się spod przymkniętych powiek, uśmiechając przy tym leciutko, z szelmowskim akcentem w kącikach ust.
- Jakie tylko będzie trzeba. - odpowiedziała, przygryzając dolną wargę na swoją modłę, nie pozbywając się jednak przy tym dotychczasowego, wesołego grymasu.
Jerome Drake
Oczekujący
Jerome Drake

Korytarze             - Page 10 Empty Re: Korytarze

Nie Kwi 03, 2016 6:38 pm
Ismael miała chyba trochę racji. Wizyta w pokoju, w którym mieszkało razem kilku facetów i gdzie nigdy nie zaglądały dziewczyny czy nie zaglądali rodzice, mogła być dla niektórych traumatycznym przeżyciem. To znaczy, u nich nie było aż tak źle. Nigdzie nie walało się kilkutygodniowe jedzenie... Jerome je chyba ostatnio sprzątnął, bo już zaczynało śmierdzieć. W każdym razie, oprócz walających się po podłodze ubrań, jakiejś sterty rozsypanych przyborów szkolnych czy niepościelonego łóżka nie było tak aż tak źle.
Czy chłopak przejąłby się jej próbami uziemienia go w sypialni? Pewnie nie. Miał dziś zbyt dobry humor, by coś takiego mogło go zepsuć. Co najwyżej uznałby ta za dobry powód do małej zabawy. To mógłby być nawet ciekawy trening przed kolejnym starciem z Filchem... Chyba Jerome powinien odnowić swoje zapasy eliksiru niewidzialności i tym podobnych. Mogły mu się w najbliższym czasie przydać.
Uśmiechnął się szerzej, gdy dziewczyna zgodziła się na podjęcie ryzyka. Teraz nie musiał już mieć żadnych oporów. W końcu podejmowała się tego na własną odpowiedzialność. On jej do niczego nie nakłaniał.
Kurczę. Dlaczego dziewczyny muszą tak robić? To dodaje im aż zbyt wiele uroku...
Odwrócił wzrok w kierunku, gdzie kierował się przed tym małym wypadkiem. Wolał nie odbiegać specjalnie myślami w kierunku, na który zdecydowanie nie miał teraz czasu.
- W takim razie w drogę. Pewnie nie mamy zbyt wiele czasu, zanim Filch postanowi tam zajrzeć. - Uśmiechnął się tajemniczo i pociągnął koleżankę za rękę w obranym przez siebie kierunku.

[z/t]
Ismael Blake
Hufflepuff
Ismael Blake

Korytarze             - Page 10 Empty Re: Korytarze

Nie Kwi 03, 2016 11:18 pm
Samo przygryzanie warg było dla rudowłosej czymś czego kompletnie nie rejestrowała. Tik, odruch wykonywany w momencie, gdy jej myśli krążyły szybciej, mnożyły się, a jednocześnie miała chwilę czasu na przeanalizowanie ich i skoncentrowanie się na nich. Często więc, gdy siedziała w pokoju wspólnym czy to w dormitorium, można było ją zastać z delikatnie przygryzioną dolną wargą. Delikatny ból, jaki powodowały zaciskające się lekko zęby, w pewien sposób skupiał ją na jednym temacie, zakotwiczał i nie pozwalał odpłynąć daleko. Pozwalało to się skoncentrować na jednej rzeczy.
Bez ryzyka nie ma zabawy, czy jakoś tak. Isma nie protestowała gdy złapał ją za rękę, czy to dzięki delikatnej woalce, jaką rozpościerał rdzeń jego różdżki, czy też dzięki własnemu przyzwoleniu mimo, że dość często reagowała na kontakt fizyczny wzdrygnięciem się czy ucieczką, jeśli nie był on jej intencją. W końcu w tym wypadku nie było to nic groźnego, a i pozwalało nadać jednemu i drugiemu jednolite tempo, które ułatwiało cały proces przemieszczania się korytarzami do wyznaczonego przez Jerome celu.

[zt]
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Korytarze             - Page 10 Empty Re: Korytarze

Wto Maj 17, 2016 7:03 pm
Byli ludzie którzy narzekali na samotności, którym wydawało się, że była to jakaś przerażająca trwoga, pozbawiająca ludzi wszelkich nadziei na lepsze jutro. Esmeralda była z lekka innego zdania. Dla niej samotność oznaczała szanse na start od nowa, na ponowne odcięcie się od tych wszystkich sznurów które blokowały jej umysł i ciało. Mogła na nowo oddychać, latać ponad tym pięknym światem i opiewać jego cudowność. Chwil kiedy Esme była tak naprawdę sama było nie wiele, do pewnego momentu pewne sprawy ciągnęły się za nią jak cień... ten cień którego boją się małe dzieci, bo nie znają jego dokładnego pochodzenia, i nie wiedzą czy to cień ich rodziców, czy może jakiś wielki i straszny potwór spod łóżka wyszedł na żer.
Jak wspomniałam wcześniej chwil samotności Esme tak naprawdę nie zaznawała zbyt często. Nie wiedzieć dlaczego ludzie sami do niej lgnęli. Może dlatego, że widzieli w niej swego rodzaju dobrą pocieszycielkę, która otuli swoimi skrzydłami, ukryje przed złym światem, przyjmie na siebie większość ciosów, a kiedy niebezpieczeństwo minie, wyśle ponownie gdzieś daleko w świat. Kiedy była sama czuła, że nareszcie ma kontrolę na własnym życiem, że może w końcu zapomnieć o tym co było, zerwać wszystkie więzi które do tej pory ją wiązały. Mogła zapomnieć o Ventusie, o Sahirze o wszystkich tych których poznała. W chwilach samotności mogła bez obaw wyrzec się swoich błędów z przeszłości, i wyrzucić starą zapisaną kartkę do pieca, a na jej miejsce położyć... nową, czystą, bez zagiętych rogów, i bez kleksów z atramentu. Mogła na niej pisać na nowo swoją historię, swój własny scenariusz... tylko pytanie czy właśnie tego chciała.
Romka spacerowała po korytarzach lochu, nucąc sobie cicho pod nosem jakąś bliżej niezidentyfikowaną melodię. Bardzo często robiła sobie takie wycieczki po szkole. Zawsze zaczynała od parteru... potem szła coraz wyżej, aby ponownie zejść na dół i odwiedzić błonia. Pooglądać świat który zbudził się do życia, tylko po to aby zejść do lochów gdzie zawsze panowała ciemność. Dla niej było to jak najbardziej normalne. Przecież bardzo często ostatnio podróżowała pomiędzy niebem a piekłem... między światem żywych a tych którzy to życie już utracili... mimo wszystko ona nadal zachowała ten blask w swoich szmaragdowych oczach, które pomimo tych wszystkich doświadczeń jakie ją dotknęły patrzyły z optymizmem na otaczający ją świat.
Felice Felicis
Oczekujący
Felice Felicis

Korytarze             - Page 10 Empty Re: Korytarze

Wto Maj 17, 2016 9:01 pm
Felice miała tyły z numerologii i nawet tego nie kryła. Nie przemawiał do niej ten przedmiot, tak jak reszta dziedzin wróżbiarstwa, ale dorwała w bibliotece przez przypadek tak interesującą książkę na ten temat, że nie mogła się oderwać. Nie żeby szczególnie w to wierzyła, wychodziła z założenia, że przyszłość do momentu zaistnienia nie może być tak naprawdę znana nikomu, no ale jednak coś w tym było. Zagłębiała się właśnie w niuanse interpretacji kwadratu numerologicznego, ale nagle dotarła do niej świadomość, że nie kojarzy zupełnie otoczenia. Noooo... chyba była w lochach. Brak okien i tak dalej... No ale gdzie dokładnie? I jak stad wyjść...

Zastanawiałaby się tak dłuższa chwilę, ale zobaczyła nadchodzącą z przeciwnej strony dziewczynę. Puchonka. Jak jej tam było... Nie, nie mogła sobie przypomnieć. Uczęszczała z nimi na lekcje i chyba była z tego samego rocznika, ale Fel nie dałaby za to głowy. No nic, czas się dowiedzieć co i jak.

- Przepraszam - zaczepiła czarnowłosą rówieśniczkę. - Masz pojęcie gdzie właściwie jest "TU"? To znaczy, wiem, że właśnie tutaj, ale w odniesieniu, dajmy na to, do Sali Wejściowej. Oczywiście w tym wymiarze rzeczywistym, na poziomie abstrakcji nie byłoby problemu, sama rozumiesz...
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Korytarze             - Page 10 Empty Re: Korytarze

Pon Maj 23, 2016 7:02 pm
No właśnie... Sahir i Ventus... kim dla niej ta dwójka tak naprawdę była. Gdyby dłużej przyjrzeć sie postępowaniu Esme najpewniej każdy doszedł by do tego samego wniosku, że nikim specjalnym. I cóż może było w tym trochę ziarnka prawdy. Ten wampir, który wstrząsnął całą szkołą sprawiał, że dziewczyna mogła na własnej skórze poczuć jak to jest stąpać po ziemi. Przycinał on jej co chwila skrzydła tylko po to aby nie odleciała gdzieś daleko do swojej krainy. Ventus... ślizgon, który był dzieckiem... nie wiedział czego chciał. I pod tym kątem byli do siebie tak bardzo podobni. Ten z pozoru nic nie znaczący ślizgon dawał jej tą możliwość wzlecenia, zamknięcia się na chwilę w swoim świecie do którego tak naprawdę nikt nie miał dostępu. Tylko ona wiedziała co skrywała w swoim pięknym ogrodzie, chociaż z biegiem czasu zaczęła się nad tym coraz mocniej zastanawiać. Czy oby na pewno wiedziała kim jest, co chciała osiągnąć... dlaczego grała w tego typu gierki... co sobie wtedy wyobrażała, że gdzie ją to doprowadzi.
Na szczęście z tych jej rozmyślań wyrwał ją damski głos, który z początku wydawał się dobiegać do uszu dziewczyny jakby zza wielkiej ściany. Dokładniej jej umysł jeszcze do końca nie wrócił na tą ziemię...
-Co?- Drgnęła lekko kierując swoje wielkie szmaragdowe oczy w kierunku dziewczyny która rozpoczęła z nią konwersację.
-Wybacz... ale kompletnie ciebie nie słuchałam... zamyśliłam się- Powiedziała jej zgodnie z prawdą posyłając dziewczynie delikatny uśmiech. Nie kojarzyła jej... cóż cyganka niestety miała krótką pamięć dla tych którzy w żaden sposób nie pozostawili śladu w jej życiu. Dlatego też nie ma co się dziwić, że postać dziewczyny była jej zupełnie obca. Może parę razy minęły się gdzieś na korytarzu... ale pewnie to spotkanie było na tyle mało wartościowe, że aż nie warte zapamiętania.
Felice Felicis
Oczekujący
Felice Felicis

Korytarze             - Page 10 Empty Re: Korytarze

Sro Maj 25, 2016 12:08 pm
Zamyśliła się? Oj biedna... To musi być straszne, tak bujać w obłokach i znaleźć się nagle, nie wiadomo gdzie, nie wiedząc co się dookoła dzieje... Chwila,przecież ona sama miała takie sytuacje non stop! Ale to co innego... Nagle coś przykuło jej uwagę.

- Jesteś Ślizgonką? - spytała niespodziewanie, po czym zaczęła monolog. - Bo te twoje oczy bardzo pasują do Slytherinu, no wiesz, są zielone. Moje oczy są czarne, nie pasują do Ravenclaw. Myślisz, że mogłabym naryswać twoje oczy? Mam zielone kredki, takie mugolskie, rodzice mi wysłali. To niesamowite, wiesz, że te ich przybory rysownicze się nie ruszają? Mam na myśli to, że jak narysujesz, dajmy na to, kreskę, to ona zostaje właśnie w tym miejscu, w którym ją postawiłaś. Nie rusza się ani nic. Niewiarygodne, prawda? A ty masz bardzo ładne oczy, będą wspanałe nawet jak nie będą się na tej kartce ruszały. Chociaż to akurat też można załatwić, wystarczy zaklęcie.

Miała wymalowane na twarzy szczęście i beztroskę, którymi odwzajemniła uśmiech cyganki. Była tak zaaferowana zielenią oczu Puchonki, że zupełnie zapomniała o szukaniu drogi na górę. Jak ładnie by się komponowała z deszczowym porankiem, taka zielono-czarna, jak czarne, burzowe chmury nad tropikalnym lasem. Ciekawe, czy była kiedyś w puszczy Amazońskiej...
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Korytarze             - Page 10 Empty Re: Korytarze

Czw Maj 26, 2016 4:05 pm
Fakt, Esmeralda bardzo często bujała w obłokach, bywała w różnych światach które dla wielu ludzi były tak naprawdę niedostępne, ale pomimo tej swojej fantazji potrafiła zachować jasność umysłu, jej myśli za każdym razem tworzyły klarowną całość. Nigdy nie gnały oszalałe przed siebie. Dlatego też nie ma co się dziwić, że Romka nagle zdębiała kiedy usłyszała tyle przekazu w przeciągu dosłownie kilku sekund. Nałożyć do tego jeszcze jej własne myśli, nad którymi była skupiona jeszcze przed chwilą i ambaras gotowy.
Puchonka pokręciła lekko głową na skutek czego jej kruczoczarne włosy zafalowały delikatnie. Musiała pozbyć się resztki myśli aby móc skupić się na tej lawinie informacji które otrzymała przed chwilą. Spokojnie Esme, jaki komunikat ta dziewczyna do ciebie chciała wysłać. Mówiła coś o oczach, rysunkach... i o czym jeszcze.
-Spokojnie... weź głęboki wdech i ułóż swoje myśli- Opanowanie to było coś czego brakowało tak naprawdę wielu jednostkom. Na skutek czego chciały przekazać znacznie więcej niż ich rozmówca był w stanie.
-Jedyne co udało mi się z tej fali słów wyłapać to pytanie o to z jakiego jestem domu... nie, nie jestem ślizgonką- Może i nawet całe szczęście. Jak by na to nie patrzeć kompletnie nie pasowała do tego domu... z resztą w chwili gdyby tak naprawdę nad tym się zastanowić bardziej to nie pasowała do żadnego domu. Odwagą nie świeciła, inteligencją też nie, nie była ani przebiegła ani okrutna. Krótko mówiąc była sobą... tą Esmeraldą która nie mieściła się w żadnych przyjętych normach.
Felice Felicis
Oczekujący
Felice Felicis

Korytarze             - Page 10 Empty Re: Korytarze

Pią Maj 27, 2016 7:57 am
Myśli Felice jak już raz zaczęły mknąć przed siebie, rzadko zatrzymywały się na dłużej w jednym miejscu. Dlatego też zapomniała już o szukaniu wyjścia z lochów, o kwestii przynależności nieznajomej, a także o jej oczach, które jeszcze przed chwilą tak bardzo chciała uwiecznić na papierze. Jej umysł z wypowiedzi czarnowłosej wyłapał jedno kluczowe słowo, a potem już wszystko poleciało samo...

- Fala! No dokładnie o to mi chodziło. Czytałam ostatnio książkę o magicznych stworzeniach podwodnych i było tam dużo informacji o trytonach. Cała masa normalnie. Spotkałaś kiedyś trytony? Wiem, że jest ich pełno w naszym jeziorze, ale tak wiesz, żeby sobie osobiście z nimi... WŁAŚNIE! - Felice niemal podskoczyła. - Porozmawiać! Jest język trytoński! Pod wodą podobno mówią podobnie jak my, ale na powierzchni zmieniają się nie do poznania. Może organizują gdzieś kurs albo coś... Co o tym sądzisz? Ciekawie byłoby się tego nauczyć, prawda?

W zasadzie Krukonka nie mówiła ściśle do nowej znajomej, po prostu znalazła punkt zaczepienia, by wyartykułowac burzę kłębiąca się w jej wnętrzu. Kwestia trytonów wydała się jej jednak na tyle ciekawa, że gotowa była skupić się na tym temacie przez jakiś czas, nie przeskakując do następnego... o ile w przypadku Fel można mówić o jakimkolwiek skupieniu.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Korytarze             - Page 10 Empty Re: Korytarze

Pią Maj 27, 2016 10:58 am
I tutaj zaczęły się problemy. Ktoś kto lubi mieć tak naprawdę wszystko poukładane w swojej głowie zacznie się czuć niezwykle niekomfortowo w towarzystwie kogoś u kogo myśli biegną przed siebie jak oszalałe. W wypadku cyganki było to o tyle zgubne, że na chwilę obecną w jej głowie znajdowało się wystarczająco wiele jej myśli, i chociaż były one w pewien sposób poukładane, to komunikaty dziewczyny wprowadzały w ten jej porządek istny chaos.
Romka wpatrywała się w dziewczynę zupełnie otępiała próbując w jakiś sposób nadążyć w końcu nad tym co ona próbuje jej powiedzieć, ale mimo wszystko za każdym razem dochodziła do wniosku, że to co jej rozmówczyni mówiła nie miało najmniejszego sensu... najpewniej nawet ona nie mogła znaleźć początku ani końca swoich myśli. Tylko pytanie dlaczego teraz tym musi zadręczać Esme. Dziwna agresja zaczęła w niej narastać. Coś co do pewnego momentu było jej tak naprawdę obce. Na dodatek ten zapach krwi który pochodził prosto od dziewczyny. Cyganka przystawiła swoją białą rękę do skroni próbując poskromić ten narastający ból głowy, który wcale nie ułatwiał jej życia, a komunikaty leciały dalej przed siebie. Słowa dziewczyny niosły się echem po korytarzu tworząc naprawdę mało przyjemne zjawisko. Esmeralda zacisnęła mocniej swoje zielone oczy próbując powstrzymać w sobie to czego nie chciała uwidocznić. Niestety gdyby było to takie łatwe. Dziewczyna ponownie zmieniła temat, który nie wnosił kompletnie nic nowego, ponownie nie było wiadomo gdzie jest początek a gdzie koniec.
-ZAMKNIJ SIĘ W KOŃCU... WŁASNYCH MYŚLI NIE SŁYSZĘ!- Krzyknęła wyraźnie podirytowana, oparła się o ścianę zniżając głowę lekko w dól, w nadziei, że to pomoże jej zebrać na nowo swoje myśli i poukładać je w odpowiednie szufladki.
Sponsored content

Korytarze             - Page 10 Empty Re: Korytarze

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach