Go down
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Klasa Eliksirów - Page 21 Empty Re: Klasa Eliksirów

Wto Sie 09, 2016 12:52 pm
The member 'Bertram Smith' has done the following action : Rzuć kością


'Lekcja' :
Klasa Eliksirów - Page 21 Dice-icon
Result :
Klasa Eliksirów - Page 21 L1exJoj
avatar
Oczekujący
Colette Warp

Klasa Eliksirów - Page 21 Empty Re: Klasa Eliksirów

Wto Sie 09, 2016 1:33 pm
Nie miał w zwyczaju specjalnie łatwo i szybko się poddawać, zwłaszcza w dobijaniu się do osób, do których trudno było się dobić. Ale zwykle ta trudność polegała na ich niewyparzonym języku, antyspołeczności, mizantropii i przewlekłej depresji, a nie jakiemuś głębokiemu, sięgającemu kości, strachowi. Jeszcze by zrozumiał, jakby usadził się przy dziewczynie jakiś Ślizgon, ale przy Puchonach chyba powinna... Stój, wróć - ludzie z jego domu naprawdę potrafili być zdrowo pieprznięci. Wracając jednak: potrafił jak dotąd otwierać sobie drogę do ludzi albo przyjaznym gestem albo mydłem do wyszorowania im gardeł, żeby przestali najeżdżać mu na łuski - w tym spłoszonym przypadku nic nie zdawało egzaminu. Wzruszył więc ramionami i zostawił dziewczę, wedle jej życzenia, w spokoju.
Wrócił uwagą do zadanka. Eliksiry nasenne. Niby mógł pójść na łatwiznę i zmontować coś Słodkiego Snu, ale to byłoby za proste, a on nie lubił jak było za prosto. Wsparł się o ławkę i zaczął gorączkowo myśleć nad czymś pokrewnym, ale nie tak jasnym i logicznym. Skoro do nasennych wchodzą też pobudzające, to może Eliksir Czuwania zda egzamin? Tak, na pewno tak, Col pamiętał jego definicje i wpasowywała się jak ulał, ale ze składnikami było już gorzej. Ni w ząb nie mógł sobie przypomnieć co wchodziło w skład tej konkretnej mikstury, bo uczył się jak dotąd tylko nazw wszystkich dostępnych eliksirów i ich działania. Składy i receptury, do których i tak specjalnie nie miał głowy, wykuwał na blachę z lekcji na lekcje. I tu był pies, czy też Smok, pogrzebany. NO ALE NIC. Jakoś trzeba było siebie radzić, przecież czarodzieje nie dobierali tych składników z czapki, musieli mieć jakiś niesamowity algorytm do tego. Może robili coś na wzór odbić eliksirów, które działały w odwrotny sposób? Może wystarczyło zrobić coś ze składników działających inaczej niż te, znajdujące się w przepisie na eliksiry nasenne? Na przykład taki Eliksir Słodkiego Snu?
Brunet wstał ożywiony i zaczął przetrzepywać półki i szafki. Tamten przepis pamiętał, więc może skoro miał tak rozlazłe składniki jak pochodne gumochłonów, lawendę i walerianę, to pobudzający powinien mieć coś, co da kopa?
Genialne!
Chwycił z rozpędu wodę i woreczek z mieszanką przypraw, będących składnikiem podstawowym nieomal wszystkiego. Po odstawieniu tych dwoje na blat, zastanowił się dłużej i popędził do kolejnej szafki. Coś z Mandragory, mogła by być odbiciem dla waleriany i lawendy, coś ze zwierząt - krew salamandry, która dodawała wigoru i na koniec coś roślinnego... Warp zamruczał pod nosem z przejęcia i zabębnił palcami w szafkę, po czym porwał pół garści piołunu. Coś mu się obijało po głowie, że ten był składnikiem eliksiru euforii.ą i zabrał się za krojenie selera, marchewki i fdsnfjizsdefnszdjk... Może powinien robić na przemian? Sypkie, płynne, znowu sypkie? Wzruszył ramionami i zajrzał do kotła. Na razie nic, zaparzał wrzątek na herbatkę. Miał więc mokre, teraz kolej na sypkie. Z zapałem porwał moździerz i wysypał do niego sproszkowane cokolwiek-to-było z woreczka, po czym zmiażdżył to jeszcze troszkę bardziej. Dotarło do niego, że w przerwach powinien coś tam pomachać łychą. Wsypał połowę zawartości i pomachał trzy razy zgodnie z ruchem wskazówek zegara, po czym resztkę i odmachał w drugą stronę. Póki co nic się nie działo, wiórki grzecznie wirowały w kotle. Kiwnął głową ucieszony i odczekał chwil kilka nim chlusnął do wnętrza pięć kropli samanandrzej krwi. A potem dolał jeszcze jednej dla pewności. Znowu sypkie. Co on tu jeszcze miał...? Rzucił się na korzeń mandragory i pociachał go na najcieńsze plastry, na jakie było go stać, które potem poszatkował chaotycznie i wrzucił pół garści do bulgoczącego wywaru, który najwidoczniej zaczynał się podgrzewać, bo dymiło się z niego coraz mocniej. Chłopak zmniejszył ogień i nawet nie zdał sobie sprawy, że to nic nie dało. Łycha! Zamieszał nią dwa razy i dymek się nieco przerzedził. Skończyło mu się płynne, więc z braku innego zamiennika machnął różdżka nad kotłem i dodał trzy małe gałązki piołunu.
I usiadł na tyłku.
Skończyło mu się wszystko, a nie był pewien czy cokolwiek się udało. Wywar bulgotał szybko choć wciąż cicho. Może potrzebował jeszcze czegoś? Zachowywał się dość niespokojnie. ...jak na garnek płynu oczywiście. Colette chrząknął i chciał go uspokoić kolejnym machnięciem różdżki, ale to był błąd. Grube ścianki cynowego kotła stłumiły większość siły wybuchu i hałasu, ale i tak głuche pierdolnięcie rozeszło się nagle po klasie, wzbudzając kilka pobliskich fiolek w chwilowe drżenie. Po prostu długo, długo nic i nagle jak nie jebnie...! Czarny dym uniósł się w górę i rozprysł na suficie, a Warpa na moment odesłało na krześle w tył, nie wywracając go tylko dzięki ławce kolegów, którzy siedzieli tuż za jego plecami.
Chłopak chwile trwał w bezruchu, trwożnie bojąc się otworzyć oczy. Wkrótce jednak czarny dym zelżał, unosząc się ku sufitowi, a on, cały osmolony, ze zmierzwioną grzywą i pękniętymi pinglami, odkaszlnął i zaśmiał się nieco za głośno.
- Ale zajebiście!
Zawalił.


Ostatnio zmieniony przez Colette Warp dnia Wto Sie 09, 2016 5:33 pm, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Klasa Eliksirów - Page 21 Empty Re: Klasa Eliksirów

Wto Sie 09, 2016 1:33 pm
The member 'Colette Warp' has done the following action : Rzuć kością


'Lekcja' :
Klasa Eliksirów - Page 21 Dice-icon
Result :
Klasa Eliksirów - Page 21 Y4fUKxL
Severus Snape
Oczekujący
Severus Snape

Klasa Eliksirów - Page 21 Empty Re: Klasa Eliksirów

Wto Sie 09, 2016 3:18 pm
Przez właściwe cały czas trwania lekcji Severus siedział w ciszy w jednej z wolnych ławek. Niektórzy bardziej odważni liczyli, że będą mogli dosiąść się do niego i ewentualnie podpatrzyć co robi. Powszechnie w końcu było wiadome, że był całkiem 'niezły' w Eliksirach. On jednak jednym spojrzeniem wybijał im ten pomysł z głowy.
Lekko znudzony okręcał pióro w palcach i przyglądał mu się. Co jakiś jedynie czas spoglądał z większym lub mniejszym zainteresowaniem w stronę profesora Slughorna, starając się mimo wszystko słuchać o czym mówi. Podział eliksirów był mu doskonale znany, więc nawet nie marnował czasu na robienie zapisków jak większa część uczniów. Nie był dzisiaj w humorze na te zajęcia, właściwie obawiał się nieco, że coś zamroczy go w trakcie warzenia eliksiru i wszystko zepsuje. A na to nie mógł sobie pozwolić.
Z zamyślenia wyrwały go odgłosy ludzi wstających z miejsc, żeby wylosować swoje świstki pergaminu. Westchnął cicho. Sam wstał dopiero wtedy, kiedy pozostali uczniowie odchodzili już od profesorskiego biurka analizując, czym będą musieli się zająć.
W ciszy wsunął rękę do cylindra i wyciągnął pogniecioną karteczkę.
-Antidota.- wymamrotał w stronę nauczyciela, który w odpowiedzi jedynie nieznacznie skinął głową. Wciąż w ciszy wrócił na swoje miejsce. Wszyscy już zabrali się za pracę. Na twarzach niektórych widać było determinację, inni wyglądali na mocno skonsternowanych kiedy wrzucali kolejne składniki do kociołka. Antidota... powtórzył w myślach. Stanął przy jednym z regałów ze składnikami. Nie był pewien co powinien zrobić, wszystkie nazwy nagle zaczęły mu się mieszać. Chociaż bez wątpienia chciałby spróbować czegoś nietuzinkowego, co mogłoby stanowić dla niego jakieś wyzwanie - dzisiaj wiedział, że nie na to był czas.
Eksperymenty odstawił więc na bok, starając się wyrzucić z głowy wszelkie średnio znane mu receptury na rzadkie, skomplikowane eliksiry czy jego prywatne wytwory których działania wciąż nie był pewien. Postawił na coś stosunkowo prostego i typowego, kiedy więc stanął przed regałem sięgnął po woreczek z kłami węża. Eliksir Przebudzenia wydawał się teraz najlepszym wyborem.


Ostatnio zmieniony przez Severus Snape dnia Pią Gru 22, 2017 7:46 pm, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Klasa Eliksirów - Page 21 Empty Re: Klasa Eliksirów

Wto Sie 09, 2016 3:18 pm
The member 'Severus Snape' has done the following action : Rzuć kością


'Pojedynek' :
Klasa Eliksirów - Page 21 Dice-icon
Result : 5, 5
Severus Snape
Oczekujący
Severus Snape

Klasa Eliksirów - Page 21 Empty Re: Klasa Eliksirów

Wto Sie 09, 2016 5:02 pm
Bez słowa i nie skupiając się zbytnio nad tym co robi, najpierw koślawym pismem spisał na luźnym kawałku pergaminu recepturę. Wzrokiem prześledził jeszcze raz chaotyczne notatki i zabrał się za przygotowywanie. Do kociołka wrzucił przyniesione wcześniej kły. Z brwiami ściągniętymi blisko nasady nosa, zupełnie tak, jakby miał problemy ze wzrokiem, odmierzył dokładnie sześć sztuk.
Zaraz potem metalową miarką dorzucił cztery porcje standardowej mieszanki ziół, służącej za bazę do niemal wszystkich wywarów. Ogień pod kociołkiem ledwie pykał kiedy dodał sześć dobrze ususzonych żądeł żądlibąka. Machnięciem różdżki nieznacznie podniósł temperaturę i zajął się miażdżeniem reszty składników w moździerzu. Kiedy napar podgrzewał się już pół minuty i zaczął nieznacznie parować, Severus dorzucił cztery miarki wcześniej sproszkowanych składników. Zerkając na swoje zapiski zamieszał dwa razy w prawo. Składniki się zgadzały, wszystko powinno być w jak największym porządku więc ślizgon machnął różdżką nad kociołkiem.
Nie skupiał się wcześniej zbytnio nad tym czy wszystko wygląda tak jak należy, dopiero więc po upłynięciu chwili zorientował się, że kolor nie był lazurowy, a bardziej blado zielony. Zagryzł wargę zastanawiając się w czym problem. Wiedział, że eliksir powinien zaparzać się przynajmniej kilka godzin, jednak kolor znacznie odbiegał od tego jaki powinien być. Wziął do ręki pergamin z zapiskami  i jeszcze raz szybko prześledził je wzrokiem, orientując się, że zamieszał o jeden raz za mało. Teraz było już za późno na zmiany, więc plując sobie nieco w brodę za tak głupią gafę przelał to, co zdążył uwarzyć do małej buteleczki i nakleił na nią nalepkę ze swoim nazwiskiem.
Był zawiedziony, jednak nie zaskoczony. To nie był dobry dzień na eliksiry.


Ostatnio zmieniony przez Severus Snape dnia Pią Gru 22, 2017 7:56 pm, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Klasa Eliksirów - Page 21 Empty Re: Klasa Eliksirów

Wto Sie 09, 2016 5:02 pm
The member 'Severus Snape' has done the following action : Rzuć kością


'Lekcja' :
Klasa Eliksirów - Page 21 Dice-icon
Result :
Klasa Eliksirów - Page 21 Y4fUKxL
Ismael Blake
Hufflepuff
Ismael Blake

Klasa Eliksirów - Page 21 Empty Re: Klasa Eliksirów

Wto Sie 09, 2016 11:04 pm
Wątpliwości, które rodziły się w głowie towarzyszącego jej chłopaka, nijak miały się do tego, co działo się w jej własnej. Myśli krążył szybko, energicznie przekopując kolejne stosy wyimaginowanych kart, na których zachowane były wszelkie istotne informacje. Znajdowała te najważniejsze i ścierała delikatna warstewkę kurzu, by przyjrzeć się obrazom może nieco rozmytym, ale wciąż na tyle wyraźnym, by była w stanie je interpretować. Kolejne informacje, odnośnie zadania, które mieli wykonać, zostały wydobywane i odświeżane sprawiając, że dziewczę tak na prawdo znajdowało się w zupełnie innym miejscu niż jej ciało fizyczne. Gilderoy mógł sobie gadać ile chciał, do woli wychwalając swoją osobę pod każdym względem, szczególnie wspaniałomyślności - to jej w tym momencie w najmniejszym stopniu nie obchodziło. Ignorowała bez problemu i bezwzględnie i nie obchodziło jej w tym momencie to, jak krukon mógł odebrać jej zachowanie.
Mieli do wykonania zadanie. Zadanie, które potem miało zostać ocenione, a ona, mimo słodkich zapewnień blondyna, nie zamierzała powierzać swojego sukcesu w jego ręce. Nieufność? Jak najbardziej. Krzywo patrzyła na tego typu przejawy ofiarności, bo i rzadko zdarzały się u niej samej. Chłopak chciał być wielbiony, jednak w jej przypadku nie tędy biegła droga, ale tego akurat nie był świadom. I najpewniej nigdy nie będzie.
- Bynajmniej. - jej usta ułożyły się w zdawkową odpowiedź. Słowa były jednak ciche, wciąż przykryte warstwą zamyślenia. Umysł wciąż pozostawał oddalony, ledwie wyłapując i rejestrując to, co działo się dookoła niej. - Tylko mało zajmujący czasami. - powiedziała, szurając kociołkiem po blacie ławki, żeby przysunąć go bliżej. Dopiero dźwięk jego śmiechu sprowadził ją do 'tu i teraz', odrywając myśli od szczegółowej analizy kolejnych ruchów, jeśli chodzi o wykonywanie eliksiru. Łypnęła na krukona kątem oka, chcąc sprawdzić jego reakcję na jej słowa, niedbale wypowiedziane na odczepkę. - Spokojnie zdążymy. - wymruczała jeszcze, jakby uspokajająco. Jej się zbytnio nie śpieszyło. Warzenie eliksiru zapomnienia trwało tyle, że spokojnie szło go sporządzić na jednej lekcji. Jej dłoń powędrowała po fiolkę, by wpuścić dwie krople z rzeki lete do kociołka. Następnie nastała pauza, podczas której zawartość podgrzewała się przez dwadzieścia sekund, a następnie do garnca wleciały dwie gałązki waleriany. Już dawno udało jej się opanować trudną sztukę ignorowania innych, gdy ci kłapali jej jęzorem nad uchem. Teraz więc Lockhart pozostawał sam ze swoimi słowami, chociaż mógł mieć wrażenie, że dziewczyna robi dokładnie to, co on mówił. Byli zsynchronizowani niemal idealnie, przy czym Isma nie gubiła cennych sekund, bo też nie szukała w tafli mikstury swojego odbicia. Zamieszała miksturę trzy razy, zgodnie z ruchem wskazówek zegara, machnęła różdżką, dopełniając pierwszą część warzenia i odłożyła ją na bok. Teraz wystarczyło zaczekać 45-60 minut, żeby przystąpić do następnego etapu.
Odwróciła do chłopaka.
- Czy ty w ogóle wiesz, jak mam na imię? - zapytała, unosząc delikatnie brwi i uśmiechając się z politowaniem do niego. Podejrzewała, że Gilderoy jest tak zapatrzony w siebie samego, że nie próbował sobie zaprzątać głowy imionami, a szczególnie tymi należącymi do osobników płci przeciwnej. W końcu fanek miał na pęczki i kto by to spamiętał.
Gilderoy Lockhart
Ravenclaw
Gilderoy Lockhart

Klasa Eliksirów - Page 21 Empty Re: Klasa Eliksirów

Sro Sie 10, 2016 12:45 am
Czyżby do moich uszu dobiegły słowa: „mało zajmujący”? Nie, to niemożliwe. W zwątpieniu pokręciłem głową, co nie naruszyło oczywiście mej dokładnie ułożonej fryzury, jedyne pokazało ją pod różnymi kątami. Nienaganna aparycja zawsze jest istotna. Lecz nie oddalając się już tak od tematu przewodniego, musiałem się przesłyszeć. Dlatego też nie zawracałem sobie mej cudnej głowy takimi mało istotnymi nonsensami. Zresztą jak można mi się dziwić, że nie rejestrowałem wszelkich drobnostek dookoła mnie, skoro ta zgraja niewychowanych uczniów tak hałasowała w trakcie przyrządzania swoich eliksirów. Jeden nawet spowodował wybuch! Na szczęście sam przy tym nie ucierpiałem... a innym trochę sadzy z pewnością nie zaszkodziło. I tak wcześniej nie prezentowali się najlepiej.
Wracając do swego eliksiru, kątem oka widziałem, jak Puchonka wykonuje wszystkie odpowiednie czynności tak samo jak ja! Och, ależ pojętna była z niej uczennica - a raczej jakiż kompetentny był ze mnie nauczyciel. Nie miałem sobie równych. Byłem wprost bezbłędny.
- Znakomicie – pochwaliłem ją. Teraz mieliśmy trochę czasu dla siebie, więc mogłem jej łaskawie ofiarować odrobinę swej uwagi.
Chociaż wpierw... mikstura. Eliksiry nigdy nie należały do mych ulubionych przedmiotów szkolnych, niemniej po skończeniu pracy lub jak w tym przypadku w trakcie przerwy, miałem czas by przyjrzeć się memu dziełu. Choć może nie tyle przyjrzeć się, co wdzięcznie zajrzeć do kociołka i... tak. To jest to. Czysta perfekcja. Nawet kolor cieczy nie potrafił zaburzyć tak nieskażonego obrazu. Nieskalany, tak szlachetny i roztaczający świetlaną aurę...
Dopiero słysząc kolejne słowa mej nowej koleżanki (ach, jakże ładnie ją nazywam), oderwałem wzrok od swego odbicia i nawet spojrzałem w jej oczy. Uroczo unosiła brwi, a jej uśmiech wyrażał więcej niż tysiąc słów. Ta niepewność czy ją kojarzę. Cóż, pełniąc swą rolę, trudno mi wszystkich spamiętać. To ja jestem znany i logicznym jest, iż nie działa to w obie strony. Takie jest ciężkie życie prawdziwego celebryty.
- Moja droga... - Odpowiedziałem uśmiechem, który mógłby stopić lodowiec nieśmiałości, najwyraźniej otaczający jej serce. Długimi, zgrabnymi palcami przejechałem po brodzie, przekręcając lekko głowę, by złapać lepsze światło (o które było naprawdę trudno w lochach, okropne miejsce!). - Czy imiona mają jakiekolwiek znaczenie? - Przeszywałem ją spojrzeniem błękitnych, intensywnych oczu. - Nie muszę znać imienia, by wiedzieć jaka jesteś w głębi, jak cudowną istotę możesz skrywać pod tymi szatami, takimi samymi jak wszystkie inne. A jednak się wyróżniasz, czyż nie? - Nie mogłem powstrzymać cichego śmiechu. Wszyscy go kochali, a ja nie miałem zamiaru go miarkować. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, ileż uroku mi dodawał za każdym razem. Nawet ideał da się wznieść na wyższe poziomy. Ma towarzyszka była ujmująca, aczkolwiek nie na tyle zajmująca, by oderwać mą uwagę od arcydzieła. Niezbrukanego, najwyższej klasy objawienia, kryjącego się w mej osobie.

Po upływie 45 minut (mniej więcej, dziewczyna obok mnie przecież także pilnowała czasu) zerknąłem do notatek (nie żebym tego potrzebował!) i dodałem w skupieniu dwie porcje składnika standardowego do moździerza. Następnie, nie rozpraszając się (poprawienie fryzury i kontrola w lusterku nie mają tu nic do rzeczy!), dorzuciłem cztery jagody z jemioły. Wspominałem już o tym, jak dziewczyny zawsze starają się skraść mój... prawdopodobnie tak. Tłumiąc westchnienie, rozgniotłem podane ingrediencje, po czym dodałem dwie szczypty powstałego proszku do kociołka.
Aua! Chyba zbytnio pochylałem się nad taflą, ponieważ coś prysło mi po oczach. O, nie. Naturalnie szklistość dodawała mym tęczówkom jeszcze więcej blasku, ale jak widzicie po raz kolejny ktoś próbował mnie skrycie sabotować. Byłem pewien. Pomimo tego nie było czym się przejmować, gdyż to nijak nie szkodziło mej urodzie, nawet wbrew tak usilnym staraniom. Pomieszałem pięć razy przeciwnie do ruchu wskazówek zegara, patrząc z lekką złością na miksturę, która śmiała mnie zaatakować. Nieco porywiście machnąłem różdżką... i czekałem. Czekałem.
Ach, tak!
- Obliviate. - Melodyjny szept znalazł drogę z mego wnętrza, by zachwycić świat dookoła. Skończone. Nie interesując się chwilowo Puchonką, skierowałem swe kroki w stronę nauczyciela. Teraz liczył się jedynie mój eliksir. Liczyłem się ja. Stając wyprostowanym przed Horacym Slughornem, rozjaśniłem jego szare życie, okazując owoc swej pracy. – Postanowiłem przyrządzić eliksir zapomnienia ze względu na wylosowaną grupę, którą były eliksiry memoretyczne. - Wskazałem na niewielką fiolkę, którą uprzednio zapełniłem przygotowanym przez siebie roztworem. - Dobrze przyrządzony, taki jak ten, powoduje utratę pamięci u tego, kto go zażyje. Zależnie od tego z jaką uwagą, a raczej jak dokładnie i umiejętnie został przyrządzony oraz w jakiej ilości jest przyjmowany, zmienia się zakres jego działania i wpływu na wspomnienia danej osoby - zakończyłem swój krótki wywód. Cokolwiek bym nie powiedział, zapewne samo brzmienie mego głosu sprawiłoby, że poczciwy mężczyzna wyciągnąłby jednoznaczny wniosek, iż wiem, o czym mówię. Zwłaszcza że każdy był świadom mych znamienitych zdolności.


Ostatnio zmieniony przez Gilderoy Lockhart dnia Nie Sie 14, 2016 9:43 pm, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Klasa Eliksirów - Page 21 Empty Re: Klasa Eliksirów

Sro Sie 10, 2016 12:45 am
The member 'Gilderoy Lockhart' has done the following action : Rzuć kością


'Lekcja' :
Klasa Eliksirów - Page 21 Dice-icon
Result :
Klasa Eliksirów - Page 21 L1exJoj
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Klasa Eliksirów - Page 21 Empty Re: Klasa Eliksirów

Sro Sie 10, 2016 4:22 am
Esme tak naprawdę bardzo długo zastanawiała się nad tym jaki to może uwarzyć eliksir który wpływał na świadomość drugiego człowieka. Było to dla niej o tyle trudne, że tak naprawdę cyganka nie miała predyspozycji do eliksirów. Zawsze widziała się bardziej w zielarstwie czy też opiece nad magicznymi stworzeniami. Eliksir nigdy jej nie wychodziły, za każdym razem musiała coś poknocić a w chwili kiedy nie mogła korzystać z notatek, które w sumie tak naprawdę nie wiele by jej dały, to cały proces warzenia przez nią eliksiru stawał się jeszcze bardziej niebezpieczny. No, ale Esmeralda nie była by sobą gdyby tak łatwo się poddawała. Chciała chociaż spróbować to zrobić a nie stać jak słup soli nad swoim kociołkiem i wpatrywać się w jego wnętrze gdzie przyjemnie bulgotała woda. Dlatego nie czekając długo związała swoje czarne włosy w kucyk i zaczęła przystępować do robienia Eliksiru Pomieszania. Kojarzyła, że takowy się kiedyś pojawił na zajęciach, i ona również kojarzyła, że swego czasu była nim w pewien sposób zainteresowana. W końcu eliksir który sprawia, że dana osoba przez jakiś czas myśli, że jest kimś innym lub czymś innym. Od razu nie wiedzieć dlaczego wyobraziła sobie Sahira pod działaniem tego eliksiru i zaczęła się zastanawiać kim lub czym by on się stał i jak by zaczął się zachowywać. Może byłby w końcu kimś bardziej do życia, ale z drugiej strony... cyganka nie była nigdy za tym aby ktoś stawał się kimś innym. Jeżeli ktoś jest optymistą to taki powinien zostać, a jeżeli ktoś widzi ten świat w czarnych barwach to czemu ma się zmieniać. Świat potrzebuje również takich ludzi, którzy przez jakiś czas będą zatruwać nam życie abyśmy mogli docenić jego piękno. No, ale to nie był czas na takie rozważania. Cyganka zniosła na swój stolik składniki które mniej więcej kojarzyła, i które chyba była przydatne do uwarzenia tego eliksiru. Zaczęła w końcu kroić wszystkie potrzebne korzenie, albo miażdżyć owoce, próbowała odmierzyć odpowiednią ilość różnych innych substancji, które po kolei i bardzo powoli lądowały w jej kociołku. Ona sama od czasu do czasu zamieszała chochlą w środku aby mieć pewność, że nic się nie przypali ani nagle nie postanowi wypłynąć z jej kociołka. Kątem oka zauważyli jak niektórzy zaczęli już oddawać swoje gotowe prace, a ona z ciężkim sercem jeszcze parę razy zamieszała w kociołku. W końcu nadszedł ten czas aby i ona pochwaliła się tym co udało się jej stworzyć. Więc przelała trochę zawartości kociołka do szklanej buteleczki i z równie ciężkim sercem oddała ją profesorowi licząc na w miarę zadowalający ją efekt. Niech będzie to chociaż w połowie dobrze zrobiony eliksir... naprawdę nie chciała aby to nad czym tyle czasu siedziała nagle okazało się totalną klapą.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Klasa Eliksirów - Page 21 Empty Re: Klasa Eliksirów

Sro Sie 10, 2016 4:22 am
The member 'Esmeralda Moore' has done the following action : Rzuć kością


'Lekcja' :
Klasa Eliksirów - Page 21 Dice-icon
Result :
Klasa Eliksirów - Page 21 L1exJoj
David o'Connell
Oczekujący
David o'Connell

Klasa Eliksirów - Page 21 Empty Re: Klasa Eliksirów

Sro Sie 10, 2016 10:11 pm
Nie wiedział, ile czasu go nie było - może pół godziny, może czterdzieści minut. Na pewno dłużej, niż powinien być nieobecny, ale też krócej, niż gdyby wracał całą tę drogę na piechotę. Z "pomocą" Jeffa wyszło zdecydowanie szybciej. Większość czasu jego nieobecności zajęła wędrówka na wieżę, rozstrzygnięcie bójki nastąpiło praktycznie zanim zdążyła na dobre się zacząć, więc to też nie zabrało minut lekcji.
Wszedł do klasy, od razu kierując do swojego miejsca. Pomieszczenie było wypełnione oparami, które zapachem przypominały kilka narkotycznych eksperymentów Carneya, zwłaszcza mocno gryząca nuta, której źródła nie potrafił zidentyfikować. Zresztą, nawet nie próbował - myślami ciągle był przy wydarzeniach sprzed chwili. Rozejrzał się. Ślizgon jeszcze nie zdążył wrócić. W gruncie rzeczy nic dziwnego, jego droga była znacznie dłuższa...
- Już jestem. - Poinformował koleżankę z ławki, nawet obdarzył ją czymś podobnym do przepraszającego uśmiechu. Zachowywał się zdumiewająco normalnie, jak nigdy, co mocno kontrastowało z tym, jak wyglądał - włos rozwiany, jakby przed chwilą zsiadł z miotły (albo został zrzucony z wieży), zakurzona szata na plecach, jakby ktoś wycierał nim posadzkę, krawat trzymający się już chyba tylko z przyzwyczajenia. I obdarte dłonie, z których leniwie ściekało trochę krwi. Wytarł je w szatę, jakby były ubrudzone gównem ziemią czy czymś równie prozaicznym. Przebiegł spojrzeniem po rozłożonych wcześniej składnikach i bez dalszego zwlekania zabrał się do roboty, zaczynając od uzupełnienia wrzącej wody w kociołku. Wyglądało na to, że część osób już skończyła, ale nie przejął się tym. Teraz w zasadzie nie przejąłby się niczym. Czuł się świetnie.  
A Jeffa wciąż nie było.
Miał zamiar przygotować Bełkoczący Napój z czwartego roku. To było najbliższe jego tematu, co miał w swoich notatkach. To tak...
Pół litra wody gotującej się na wolnym ogniu... Ostrożnie, żeby ich nie wetrzeć w pokaleczone dłonie, dorzucił odmierzone pięć gramów liści Hieniego Drzewa, czy jak tam to gówno się nazywało. Nie wiedział, czy dało się to przyjmować do krwi, ale nie miał zamiaru chichotać jak opętany.
Znowu wytarł ręce w szatę. Nie chciał, żeby krew zanieczyściła eliksir.
Zerknął w notatki. Nie miał dwudziestu minut, dziesięć musiało wystarczyć. Liczył na to, że nie było to aż tak ważne. W międzyczasie przygotował i odmierzył odpowiednie ilości reszty składników - dwa żądła żądlibąka, szczyptę sproszkowanego języka buchorożca, pięć mililitrów żółci pancernika i dwie krople soku z czegośtam. Na pewno zwrócił na to uwagę zanim wyszedł, to musiało być to coś, co tak niewyraźnie nabazgrał na kartce.
Wytarł ręce. Nie chciały przestać się sączyć, taka specyfika otarć, zwłaszcza na spodniej powierzchni rąk nie miały szansy szybko się zasklepić. Wyłowił resztki liści, doprowadził wywar do wrzenia. Wyglądał jak herbata. David nie miał w notatkach nic o tym, jak powinno to wyglądać. Dorzucił żądła i język i zaczął mieszać w kierunku przeciwnym od wskazówek zegara. Zamiast dziesięciu minut pięć, poprzednio też uciął czas, nieważne. Jeff wciąż się nie pojawił. Carney wytarł ręce i zdjął kociołek z ognia, żeby ostudzić zawartość do temperatury pokojowej. Wywar wyglądał jak rozwodniony różowy kisiel. Nie było czasu. Eliksir był jeszcze ciepły, kiedy wylądowała w nim żółć pancernika (żółty kisiel). Pięć razy w stronę przeciwną do ruchu wskazówek zegara (pomarańczowy kisiel), potem dodać ostatni składnik (brązowy kisiel). Lepiej nie będzie. Zaczął mieszać, znów w tę samą stronę, odliczając od dwudziestu w dół. W miarę ruchów konsystencja brei robiła się bardziej płynna, a kolor zbliżał się do czerwonego.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Klasa Eliksirów - Page 21 Empty Re: Klasa Eliksirów

Sro Sie 10, 2016 10:11 pm
The member 'David o'Connell' has done the following action : Rzuć kością


'Lekcja' :
Klasa Eliksirów - Page 21 Dice-icon
Result :
Klasa Eliksirów - Page 21 Y4fUKxL
Amelia Wright
Hufflepuff
Amelia Wright

Klasa Eliksirów - Page 21 Empty Re: Klasa Eliksirów

Czw Sie 11, 2016 7:16 pm
Amelka nie była super kreatywną osobą, jeśli nie była wcześniej uprzedzona, że zajdzie taka potrzeba. Jeśli to byłoby coś innego niż lekcja to pewnie wykrzesałaby z siebie coś z pomysłowości, ale w tej sytuacji? Czarno to widzę. W dodatku nie widziała ani cienia szansy na to, by popisać się wiedzą w obliczu takiego zadania, jak eliksiry nasenne. Wolała więc nie kombinować zbyt wiele i wykonać Eliksir Słodkiego Snu, którym pogardził jej obecny kolega z ławki. Lepiej zrobić coś normalnego, spełniającego wymogi i niezbyt szalonego, by nie wysadzić przypadkiem klasy. Werbena, rumianek, kwas ginatzy i calcium equum znalazło się na ławce. Zabrała się więc za przygotowania. Dodawała kolejno składniki, wcześniej odpowiednio je odmierzając, dzieląc i zachowując ostrożność, by przypadkiem nie przesadzić z czymś lub wręcz przeciwnie - by czegoś nie zabrakło. Wszystko pewnie szło bez większych problemów i przygód, gdyby nie to, iż jej towarzysz wzbudzał w niej niepokój. Chociaż nie do końca. On sam nie był strasznym problem. Uszanował jej zdanie i nie wyżywał się na niej, nie zaczepiał. To było naprawdę miłe i dlatego nawet się do niego uśmiechała (i to szczerze!), bo sprawił jej radość podczas walki z Wielkim Złym Światem. Szkoda tylko, że jego poczynania podczas przygotowań eliksiru robił dziwne rzeczy. Zwrócił tym samym jej uwagę i zmusił do wrócenia do trybu Wystraszony Zajączek. Czuła, że taka fantazja nad kociołkiem skończy się nieciekawie. Tak więc próbowała skupiać się na swojej robocie do czasu, aż Colette nie wyprodukował podejrzanego dymu. A CO JEŚLI TO WYBUCHNIE TAK, ŻE CAŁA KLASA PÓJDZIE Z TYM DYMEM?
- Co ty zrobiłeś? - Tak o to stała teraz obok niego i nie podzielała entuzjazmu, który wyszedł z niego chyba w nie do końca przemyślany sposób. Podjęła w ten sposób najgłupszą decyzję w swym życiu, bo nogi tak jej latały, że... ech, szkoda słów. Cofnęła się więc ledwo na miejsce, serduszko zaczęło jej galopować do naprawdę niezwykłej prędkości, a mimo tego twarz zsiniała, a oczy zaczęły nie być zbytnio przydatne, ponieważ niewiele już widziała z tego, co się działo.
Tyle z jej zachowywania odwagi.
- Chyba zaraz zemdleję. Mógłbyś... przelać mój eliksir... i zanieść? Ja chyba... nie dam rady - W taki sposób lekcja zaczęła przypominać tanią telenowelę albo powieść drugiej kategorii, w której dama w opałach musiała jasno zakomunikować, iż zaraz padnie na podłogę, by ktoś zawczasu ją poratował w trudnych chwilach.  Starała się jednak, naprawdę nie chciała odpłynąć. Oddychała więc głębiej i... i... cóż, liczyła na cud? Tak, zdecydowanie. I na to, iż Wcale Niestraszny Puchon zaniesie jej pracę nauczycielowi i będzie na tyle sprytny, żeby załapać, co też ona tworzyła przez ten cały czas.
A i jeszcze na to, że utrzyma się na krześle, bo na razie wyglądała tak, jakby już na nim umarła.
Sponsored content

Klasa Eliksirów - Page 21 Empty Re: Klasa Eliksirów

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach