- David o'Connell
Re: Klasa Eliksirów
Pon Lip 25, 2016 9:09 pm
Mijał zimne korytarze. Krążył w lochach już od jakiejś godziny - zdążył wypalić jednego z tych okropnych czarodziejskich papierosów i przejść jedną z dróg, na które wcześniej nie trafił. Była zupełnie odludna, nawet o tej porze dnia, dlatego trafiła na listę ulubionych miejsc Davida. Nigdy za wiele punktów, w których można robić... Rzeczy.
Był przekonany, że się spóźni. Nie miał przy sobie zegarka i nie spieszył się zbytnio z przyjściem do klasy, dlatego trochę zaskoczył go fakt, że nauczyciela jeszcze nie było. Czuł się przez to prawie jak wzorowy uczeń. Chyba nawet już nie śmierdział nikotyną, kiedy przekraczał próg pomieszczenia. Zajął pierwsze lepsze wolne miejsce, przy którym było na tyle wolnej przestrzeni, żeby móc wyprostować nogi i odchylił się wygodnie (na tyle, na ile było to możliwe w szkolnej ławce). Zdecydowanie zajmował więcej miejsca, niż musiał.
Był przekonany, że się spóźni. Nie miał przy sobie zegarka i nie spieszył się zbytnio z przyjściem do klasy, dlatego trochę zaskoczył go fakt, że nauczyciela jeszcze nie było. Czuł się przez to prawie jak wzorowy uczeń. Chyba nawet już nie śmierdział nikotyną, kiedy przekraczał próg pomieszczenia. Zajął pierwsze lepsze wolne miejsce, przy którym było na tyle wolnej przestrzeni, żeby móc wyprostować nogi i odchylił się wygodnie (na tyle, na ile było to możliwe w szkolnej ławce). Zdecydowanie zajmował więcej miejsca, niż musiał.
- Esmeralda Moore
Re: Klasa Eliksirów
Pon Lip 25, 2016 9:19 pm
Cyganka spojrzała w swój rozkład zajęć. No tak za każdym razem zapominała, że tak naprawdę wcale nie była wyjątkowa. Była taka jak każdy uczeń tutaj. Musiała tak samo jak oni trzymać się tego harmonogramu który ułożyli im nauczyciele. Mimo wszystko nie myślcie sobie, że jej to w jakimś stopniu przeszkadzało. Lekcje... to była dla niej tak naprawdę jedyna możliwość aby oderwać się od swojego życia. Na chwilkę przenieść się do zupełnie innego świata. Czy to był piękny świat. Cóż na pewno był interesujący. Panował w nim spokój i cisza. Wszystko było takie stabilne, ale jednocześnie owiane tajemnicą którą trzeba było samemu odkryć.
Eliksiry. To były zajęcia które miała zaplanowane na dzisiaj. I chociaż doskonale wiedziała, że są to zajęcie przygotowawcze do egzaminów do których nie miała zamiaru podchodzić bo i tak wiedziała, że ich nie zda, to nie zaszkodzi stawić się na zajęciach aby przypomnieć sobie parę ciekawych eliksirów. Dlatego też nie czekając długo wstała z łóżka w dormitorium puchonów, pochwyciła torbę i zaczęła do niej pakować książki, swoje pióro i kałamarz. Nie potrzebowała w tej chwili tak naprawdę więcej. Różdżka w końcu nie będzie jej tak naprawdę potrzebna, ale mimo wszystko z przyzwyczajenia spakowała ją do torby. Zrzuciła swoje codzienne ubrania które to nosiła. No tak... miała zamiar wybrać sie do innego świata, dlatego też musiała się w niego wtopić. Jej chusta z monetkami, barwna spódnica na jakiś czas musiała zostać schowana do kufra, a na ich miejsce weszła spódniczka, biała bluzka z w miarę luźno zawiązanym krawatem w barwach Huffelpuffu. Narzuciła w końcu na ramiona długą czarną szatę z naszywką która zdradzała wszystkim z jakiego jest domu. Na samym końcu zebrała wszystkie swoje kruczoczarne włosy i związała je w wysoki koński ogon.
Cyganka wyszła bez pośpiechu z dormitorium. W końcu do klasy eliksirów miała tak naprawdę tylko kilka kroków, więc nie widziała sensu aby się śpieszyć, z resztą nauczyciel pewnie jeszcze nie pojawił się w klasie. W końcu stanęła pod drzwiami. Nawet kiedy były zamknięte czuła wyraźnie tą słodką woń krwi, która unosiła się w środku. Wzięła głęboki wdech i przymknęła na chwile powieki skrywając pod nimi szmaragdowe oczęta. Tak niewiele jej zostało, nie mogła teraz pokazać kim tak naprawdę się stała. Wyciągnęła powoli swoją białą rączkę w kierunku klamki od drzwi i nacisnęła ją lekko. Drzwi ustąpiły momentalnie, a Romka wsunęła do klasy swoją filigranową postać. Od razu można było poczuć ten subtelny zapach jaśminu który zawsze rozchodził się od jej ciała. W tej chwili został, jednak bardzo szybko stłumiony przez intensywniejszy zapach różnych składników które znajdowały się w tej sali.
Esmeralda szybko przeleciała spojrzeniem klasę zatrzymując się co jakiś czas na pojedynczych osobach. W końcu znalazła dla siebie wolne miejsce. nie usiadła obok nikogo, wolała w tej chwili trzymać się na uboczu. Z resztą nigdy na lekcjach nie siedziała z nikim... nikt też do niej nigdy się nie dosiadał. Ale jej nigdy nie było przykro z tego powodu. Zaczęła powolutku wyciągać wszystkie potrzebne rzeczy do tej lekcji i czekała cierpliwie aż profesor w końcu wkroczy do sali rozpoczynając tym samym lekcje.
Eliksiry. To były zajęcia które miała zaplanowane na dzisiaj. I chociaż doskonale wiedziała, że są to zajęcie przygotowawcze do egzaminów do których nie miała zamiaru podchodzić bo i tak wiedziała, że ich nie zda, to nie zaszkodzi stawić się na zajęciach aby przypomnieć sobie parę ciekawych eliksirów. Dlatego też nie czekając długo wstała z łóżka w dormitorium puchonów, pochwyciła torbę i zaczęła do niej pakować książki, swoje pióro i kałamarz. Nie potrzebowała w tej chwili tak naprawdę więcej. Różdżka w końcu nie będzie jej tak naprawdę potrzebna, ale mimo wszystko z przyzwyczajenia spakowała ją do torby. Zrzuciła swoje codzienne ubrania które to nosiła. No tak... miała zamiar wybrać sie do innego świata, dlatego też musiała się w niego wtopić. Jej chusta z monetkami, barwna spódnica na jakiś czas musiała zostać schowana do kufra, a na ich miejsce weszła spódniczka, biała bluzka z w miarę luźno zawiązanym krawatem w barwach Huffelpuffu. Narzuciła w końcu na ramiona długą czarną szatę z naszywką która zdradzała wszystkim z jakiego jest domu. Na samym końcu zebrała wszystkie swoje kruczoczarne włosy i związała je w wysoki koński ogon.
Cyganka wyszła bez pośpiechu z dormitorium. W końcu do klasy eliksirów miała tak naprawdę tylko kilka kroków, więc nie widziała sensu aby się śpieszyć, z resztą nauczyciel pewnie jeszcze nie pojawił się w klasie. W końcu stanęła pod drzwiami. Nawet kiedy były zamknięte czuła wyraźnie tą słodką woń krwi, która unosiła się w środku. Wzięła głęboki wdech i przymknęła na chwile powieki skrywając pod nimi szmaragdowe oczęta. Tak niewiele jej zostało, nie mogła teraz pokazać kim tak naprawdę się stała. Wyciągnęła powoli swoją białą rączkę w kierunku klamki od drzwi i nacisnęła ją lekko. Drzwi ustąpiły momentalnie, a Romka wsunęła do klasy swoją filigranową postać. Od razu można było poczuć ten subtelny zapach jaśminu który zawsze rozchodził się od jej ciała. W tej chwili został, jednak bardzo szybko stłumiony przez intensywniejszy zapach różnych składników które znajdowały się w tej sali.
Esmeralda szybko przeleciała spojrzeniem klasę zatrzymując się co jakiś czas na pojedynczych osobach. W końcu znalazła dla siebie wolne miejsce. nie usiadła obok nikogo, wolała w tej chwili trzymać się na uboczu. Z resztą nigdy na lekcjach nie siedziała z nikim... nikt też do niej nigdy się nie dosiadał. Ale jej nigdy nie było przykro z tego powodu. Zaczęła powolutku wyciągać wszystkie potrzebne rzeczy do tej lekcji i czekała cierpliwie aż profesor w końcu wkroczy do sali rozpoczynając tym samym lekcje.
- Colette Warp
Re: Klasa Eliksirów
Pon Lip 25, 2016 10:16 pm
Przyszedł wreszcie czas na mieszanie zupy u Profesora Ślimaka - nie mogło go tam zabraknąć, a jakże! Musiał nauczyć się usidlać zmysły, zamykać wiedzę we fiolkach, ważyć chwałę i sławę, i... Jak to tam dalej szło? Chyba wszystko pokręcił. W każdym razie udało mu się przybyć tu z książką pod pachą i piórem w zębach jeszcze przed pociesznym grubaskiem - co stwierdził wsuwając swój kudłaty łeb do środka przytulnej sali w ciemnych, zimnych lochach. Dla niego, jako Puchona, to powinno być całkiem naturalne otoczenia, ale i tak za każdym razem lekki dreszcz wspinał się jak wyładowanie elektryczne po kręgosłupie na koniec podnosząc włosy na karku.
Tomiczny wlazł do sali, witając się lekkim machnięciem łapy z Alice, która usadziła swoje zjawiskowe jestestwo obok Lupina, samemu wyłażąc trochę bardziej na przód lokalizując samotnie siedzącą Puchonkę, trzymającą się z dala od wszystkich. O nie, żaden Puszek nie będzie siedział sam na jego warcie!
Col łapał się czasem na tym, że traktował swoich domowników, jak swoje dzieci i podchodził do nich bardzo protekcjonalnie i "po ojcowsku".
- Można się dosiąść? - zagaił już po fakcie, kiedy zdążył z lekkim zgrzytem odsunąć krzesło i wysunąć pióro z zębów, by odłożyć je na ławce. - Dość smutno wyglądałaś tu tak sama. Przyszedłem z tobą chociażby pomilczeć.
//Off: Dosiadł się do Amelii <3
Tomiczny wlazł do sali, witając się lekkim machnięciem łapy z Alice, która usadziła swoje zjawiskowe jestestwo obok Lupina, samemu wyłażąc trochę bardziej na przód lokalizując samotnie siedzącą Puchonkę, trzymającą się z dala od wszystkich. O nie, żaden Puszek nie będzie siedział sam na jego warcie!
Col łapał się czasem na tym, że traktował swoich domowników, jak swoje dzieci i podchodził do nich bardzo protekcjonalnie i "po ojcowsku".
- Można się dosiąść? - zagaił już po fakcie, kiedy zdążył z lekkim zgrzytem odsunąć krzesło i wysunąć pióro z zębów, by odłożyć je na ławce. - Dość smutno wyglądałaś tu tak sama. Przyszedłem z tobą chociażby pomilczeć.
//Off: Dosiadł się do Amelii <3
- Jeffrey Woods
Re: Klasa Eliksirów
Pon Lip 25, 2016 10:48 pm
Król Joffrey I Znienawidzony też w końcu dopchał się do zajęć, choć sam nie do końca wiedział, czy w ogóle znajduje się na liście uczniów uczęszczających na zajęciach i miał to w głębokim poważaniu - tak mu się ostatnio pomieszało od cyklicznego obrywania w baniak od O'Connella, że wolał dla pewności chodzić na wszystko. Niby anarchia i wyjebanizm, ale lubił tę szkołę i miał tu jeszcze kilka spraw do załatwienia i dokończenia, a ogień przy dupie zwany "egzaminami" przypalał mu już powoli ubranka wizją wylecenia stąd na zbity pysk za koszmarną frekwencję i jeszcze straszniejsze oceny, które przynajmniej McGonagall śniły się po nocach. Przyczłapał się więc jak w zegareczku i nawet kulturalnie zasiadł sobie w pustej ławeczce, odchylając się w tył i huśtając na tylnych nóżkach krzesła, opierając jeden but o ławkę. Dopiero kiedy pedantycznie ułożył w rogu zdezelowaną i zlepioną taśmą książkę, kałamarz i pióro mógł się z braku laku rozejrzeć dookoła.
Kurwa.
Że też nie zrobił tego na początku... On tu taki rozpakowany, uczesany, gotowy, a jego Jul...jusz wylaszczył się na drugim końcu sali wyciągając kopyta pod ławką i robiąc ekspansje nawet na rząd przed nim. Czarnowłosy fuknął pod nosem, wbijając w Davida palące spojrzenie. Potrzebował czegoś...
Drgnął i zaczął przetrzepywać dłońmi kieszenie szaty, wyciągając z nich jednego, lekko zgiętego Knuta, gumkę recepturkę, końcówkę magicznej taśmy, pustą fiolkę, żołędzia i kolejną, mniejszą pustą fiolkę. To pobudzało wyobraźnie, mógł użyć gumki i własnych palców do zbudowania prowizorycznej procy i naciągnąć ją idealnie wygiętym knutem, żeby wystrzelić coś innego i...! Eh, meh, nie chciało mu się, po prostu chwycił żołędzia i cisnął nim przez całą klasę, żeby trafić tego Gryfona prosto w głowę, albo co najmniej w ramię. Resztę dobytku umościł z powrotem w kieszeniach.
Kurwa.
Że też nie zrobił tego na początku... On tu taki rozpakowany, uczesany, gotowy, a jego Jul...jusz wylaszczył się na drugim końcu sali wyciągając kopyta pod ławką i robiąc ekspansje nawet na rząd przed nim. Czarnowłosy fuknął pod nosem, wbijając w Davida palące spojrzenie. Potrzebował czegoś...
Drgnął i zaczął przetrzepywać dłońmi kieszenie szaty, wyciągając z nich jednego, lekko zgiętego Knuta, gumkę recepturkę, końcówkę magicznej taśmy, pustą fiolkę, żołędzia i kolejną, mniejszą pustą fiolkę. To pobudzało wyobraźnie, mógł użyć gumki i własnych palców do zbudowania prowizorycznej procy i naciągnąć ją idealnie wygiętym knutem, żeby wystrzelić coś innego i...! Eh, meh, nie chciało mu się, po prostu chwycił żołędzia i cisnął nim przez całą klasę, żeby trafić tego Gryfona prosto w głowę, albo co najmniej w ramię. Resztę dobytku umościł z powrotem w kieszeniach.
- Pamela Winston
Re: Klasa Eliksirów
Wto Lip 26, 2016 1:35 am
Eliksiry... hmmm... Pamela zazwyczaj nie ogarniała za wiele na tym przedmiocie, niemniej starała się nie spóźniać. Nie lubiła zasmucać nauczycieli. Dlatego też, myśląc, że lekcja już się zaczęła, wybiegła pędem z dormitorium. Była zbyt zestresowana, że zawiedzie, żeby choćby na chwilę się zatrzymać. Dla odmiany schody nawet jej nie zawiodły i dość łatwo trafiła na miejsce.
Cała zmachana otworzyła drzwi i wpadła do środka. Dosłownie wpadła.
Zero gracji, zero spokoju, zero ciszy.
- Przepraszam panie profesorze, ja nie chciałam, to tak wyszło, że...
Odgarnęła włosy z czoła.
Chwila.
Pam mówiła w powietrze, bo nauczyciela nigdzie nie było.
Spojrzała w jedną stronę.
W drugą.
Zamrugała parę razy oczyma.
Zastanowiła się...
Okej.
Mogła odetchnąć z ulgą. Nie przeszkadzało jej to, że zrobiła z siebie idiotkę.
Ale moment? Dlaczego go nie...
Och.
Źle odczytała godzinę na zegarku.
Zdarza się.
Wzruszyła tylko ramionami, a jej pogoda ducha zaraz powróciła.
Teraz już spokojna (na tyle, na ile spokojna mogła być Pamelcia, to raczej niepasujący do niej przymiotnik) i na powrót w dobrym nastroju rozejrzała się po sali. Pomachała znajomym, zaś jej wzrok przyciągnął pewien Gryfon. David o'Connell. Hmmm... byli razem na roku i w jednym domu... a on wyglądał na samotnego. Jego rozparcie się na krześle i zajmowanie jak największej przestrzeni nie zniechęcały jej. Stwierdziła, że spróbuje go rozweselić. Bo czemu nie. Na pewno się ucieszy! Intuicja jej to podpowiadała, a przecież wcale tak często jej nie zawodziła. Wcale...
Raźnym krokiem ruszyła w jego kierunku. Przysiadła na miejscu obok niego.
- Cześć! - odezwała się radośnie, witając kolegę.
Chodzące słoneczko przybyło.
Nawet nie widziała, jak bardzo nie pasowała. Ona taka malutka i rozradowana... on... nie.
Po prostu nie.
Ale ona chciała zmienić to nie na tak!
Każdy zasługuje na odrobinę uśmiechu.
Cała zmachana otworzyła drzwi i wpadła do środka. Dosłownie wpadła.
Zero gracji, zero spokoju, zero ciszy.
- Przepraszam panie profesorze, ja nie chciałam, to tak wyszło, że...
Odgarnęła włosy z czoła.
Chwila.
Pam mówiła w powietrze, bo nauczyciela nigdzie nie było.
Spojrzała w jedną stronę.
W drugą.
Zamrugała parę razy oczyma.
Zastanowiła się...
Okej.
Mogła odetchnąć z ulgą. Nie przeszkadzało jej to, że zrobiła z siebie idiotkę.
Ale moment? Dlaczego go nie...
Och.
Źle odczytała godzinę na zegarku.
Zdarza się.
Wzruszyła tylko ramionami, a jej pogoda ducha zaraz powróciła.
Teraz już spokojna (na tyle, na ile spokojna mogła być Pamelcia, to raczej niepasujący do niej przymiotnik) i na powrót w dobrym nastroju rozejrzała się po sali. Pomachała znajomym, zaś jej wzrok przyciągnął pewien Gryfon. David o'Connell. Hmmm... byli razem na roku i w jednym domu... a on wyglądał na samotnego. Jego rozparcie się na krześle i zajmowanie jak największej przestrzeni nie zniechęcały jej. Stwierdziła, że spróbuje go rozweselić. Bo czemu nie. Na pewno się ucieszy! Intuicja jej to podpowiadała, a przecież wcale tak często jej nie zawodziła. Wcale...
Raźnym krokiem ruszyła w jego kierunku. Przysiadła na miejscu obok niego.
- Cześć! - odezwała się radośnie, witając kolegę.
Chodzące słoneczko przybyło.
Nawet nie widziała, jak bardzo nie pasowała. Ona taka malutka i rozradowana... on... nie.
Po prostu nie.
Ale ona chciała zmienić to nie na tak!
Każdy zasługuje na odrobinę uśmiechu.
- Gwendoline Tichý
Re: Klasa Eliksirów
Wto Lip 26, 2016 1:16 pm
Eliksiry tuż obok Obrony Przed Czarną Magią były najważniejszymi dla niej przedmiotami w tej szkole. Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami i Zielarstwo nie nauczą jej już niczego ponad to, co już wie - na dobrą sprawę z powodzeniem sama mogłaby poprowadzić takie zajęcia, choć ich legalność mocno jechałaby po bandzie. A cała reszta była tylko wypełnieniem. Gdzieś tam w tyle majaczyły jeszcze Zaklęcia i Uroki, ale i do tych nie przywiązywała specjalnej wagi - nie czuła w tej szkole potencjalnego zagrożenia i ludzie nie obrzucali się propozycjami pojedynku na prawo i lewo, więc większość odpalała zaklęciami pety, przewracała kartki notatek albo drapała się po tyłku w miejscu, którego nie mogła sięgnąć już samym końcem kilkunastocalowego badyla. Nie mogła się wśród nich zbytnio wybijać, więc sama zrezygnowała ze specjalnie widowiskowego ułatwiania sobie życia - a przynajmniej nie na widoku.
Było spokojnie. Aż za spokojnie. I nudno, nawet jeśli trwała w ciągłym napięciu i poszukiwaniach. Mimo to pojawił się progres - dostała szanse do zawitania do Działu Ksiąg Zakazanych. To mógł być wielki, milowy krok w jej poszukiwaniach, który zdecydowanie za mocno polepszył jej humor. Nie lubiła parzyć się na niepowodzeniach, ale tym razem była cholernie dobrej myśli.
Weszła do już całkiem licznie zapełnionej klasy, nie szukając sobie specjalnie pary do pogaduszek - musiała się skupić, bo ciągłe poszukiwania księgi odcięły ją od nauki na bieżąco, więc zamiast ślęczeć nad książkami po godzinach musiała skupić się w dwustu procentach na zajęciach. Tak się złożyło, że usiadła w tym samym rzędzie, co Panna Evans, ale nie bezpośrednio koło niej.
Było spokojnie. Aż za spokojnie. I nudno, nawet jeśli trwała w ciągłym napięciu i poszukiwaniach. Mimo to pojawił się progres - dostała szanse do zawitania do Działu Ksiąg Zakazanych. To mógł być wielki, milowy krok w jej poszukiwaniach, który zdecydowanie za mocno polepszył jej humor. Nie lubiła parzyć się na niepowodzeniach, ale tym razem była cholernie dobrej myśli.
Weszła do już całkiem licznie zapełnionej klasy, nie szukając sobie specjalnie pary do pogaduszek - musiała się skupić, bo ciągłe poszukiwania księgi odcięły ją od nauki na bieżąco, więc zamiast ślęczeć nad książkami po godzinach musiała skupić się w dwustu procentach na zajęciach. Tak się złożyło, że usiadła w tym samym rzędzie, co Panna Evans, ale nie bezpośrednio koło niej.
- David o'Connell
Re: Klasa Eliksirów
Wto Lip 26, 2016 3:59 pm
Kolejne upływające minuty jedna po drugiej przypominały Carneyowi o tym, dlaczego miał w zwyczaju przychodzić na zajęcia za późno: siedząc w oczekiwaniu na początek lekcji zdążył już kilka razy pomyśleć o tym, że może wcale nie musi być na powtórce i że sam znalazłby sobie o wiele ciekawsze zajęcie. Argument na grzeczne siedzenie na dupie tam, gdzie ją posadził, był od kilku tygodni taki sam - nie zmarnować całego przepracowanego roku. Do końca było coraz bliżej, ale, niestety, nie coraz łatwiej.
Zignorował uczniów wchodzących do klasy, jak to miał w zwyczaju. Zakołysał się na krześle i wyjął pióro. Zanim jednak zdążył położyć je na ławce poczuł, jak coś odbija się od jego rozczochranej głowy z dźwiękiem niepokojąco przypominającym odgłos żołędzia upadającego na porośnięty trawą beton. Jeśli to było zrobione naumyślnie, znał tylko jedną osobę, która mogłaby być za to odpowiedzialna. Szybkie spojrzenie potwierdziło trafione przypuszczenie: Woods. Ścisnął narzędzie do pisania, aż pękło mu w ręce. Potrącając przy okazji ławkę za sobą odsunął gwałtownie krzesło, teraz zajmując już z półtora rzędu. Zanim jednak zdążył wstać podeszła do niego Pamela.
- Ty zasrany... - Zaczął, ale urwał w pół zdania, kiedy zobaczył koło siebie koleżankę. Ręka trzymająca połamane pióro drgnęła, z jego twarzy nie dało się jednak nic odczytać. Wyglądał, jakby na chwilę się zaciął. - ...Cześć. - Powiedział zdumiewająco spokojnie i przesunął swoje siedzenie na normalne miejsce. Poprawił też stojący za nim blat. Odłożył kawałki zniszczonego pióra, wyjął różdżkę, stuknął w szczątki wypowiadając "reparo", a lekko trzęsąca się przy tych czynnościach ręka była jedyną oznaką napięcia, jaką dało się po nim zauważyć.
Zignorował uczniów wchodzących do klasy, jak to miał w zwyczaju. Zakołysał się na krześle i wyjął pióro. Zanim jednak zdążył położyć je na ławce poczuł, jak coś odbija się od jego rozczochranej głowy z dźwiękiem niepokojąco przypominającym odgłos żołędzia upadającego na porośnięty trawą beton. Jeśli to było zrobione naumyślnie, znał tylko jedną osobę, która mogłaby być za to odpowiedzialna. Szybkie spojrzenie potwierdziło trafione przypuszczenie: Woods. Ścisnął narzędzie do pisania, aż pękło mu w ręce. Potrącając przy okazji ławkę za sobą odsunął gwałtownie krzesło, teraz zajmując już z półtora rzędu. Zanim jednak zdążył wstać podeszła do niego Pamela.
- Ty zasrany... - Zaczął, ale urwał w pół zdania, kiedy zobaczył koło siebie koleżankę. Ręka trzymająca połamane pióro drgnęła, z jego twarzy nie dało się jednak nic odczytać. Wyglądał, jakby na chwilę się zaciął. - ...Cześć. - Powiedział zdumiewająco spokojnie i przesunął swoje siedzenie na normalne miejsce. Poprawił też stojący za nim blat. Odłożył kawałki zniszczonego pióra, wyjął różdżkę, stuknął w szczątki wypowiadając "reparo", a lekko trzęsąca się przy tych czynnościach ręka była jedyną oznaką napięcia, jaką dało się po nim zauważyć.
- Amelia Wright
Re: Klasa Eliksirów
Wto Lip 26, 2016 8:00 pm
Och, jakież to nieszczęście dla owego Puszka! Przecież wszystko się dla tej duszyczki sprowadzało do tego, by właśnie mieć święty spokój w towarzystwie samej siebie. Bezpieczny zakątek w którym będzie mogła skryć się przed wielkim, złym światem pełnym niebezpieczeństw. Nawet w tej sali liczyło się tylko zajęcie bezpiecznej pozycji dzięki której nie będzie wystawiona na strzały zdziczałych uczniów, którzy mają za zadanie wyeliminować słabą jednostkę ze stada. Ewentualnie zapolować na obiad. Mniej więcej tak można podsumować jej uczucia, kiedy musiała wejść do sali i doczeka rozpoczęcia, przebiegu i zakończenia zajęć. W jej głowie tworzyło się milion scenariuszy w których zajęcia kończą się jakąś kompletną katastrofą. Ktoś obrywa krzesłem, wypada przez okno, którego nie ma, umiera na zatrucie, obrywa śmiercionośnym zaklęciem. Cokolwiek, nic i wszystko. Rozum pracuje pod wpływem stresu w niezwykły sposób. Jeden mały królik, a wyobraźnia całego stada.
Spełnieniem wszystkich koszmarów było towarzystwo. Nieważne, że wcale nie musiał być potencjalnym drapieżnikiem chcącym rozszarpać jej wnętrzności i nie tylko. Amelia bała się ludzi, bo wiedziała z jaką łatwością wykorzystują jej delikatność i przerażenie... dosłownie wszystkim. Co jednak miała do gadania obecnie? Przysiadło się jakieś stworzenie bez jej woli, czy winy i tyle. Wystraszyło ją niemiłosiernie i przyspieszyło bicie jej serduszka. Takie jest jednak życie, co można poradzić? Trzeba się zmierzyć z tym, co nas zastanie. Królik albo pokica (he he, na pewno, co do innej ławki?), albo się skryje. Opcja druga jest chyba konieczna w tym według niej nieszczęściu.
- Preferuję milczenie - wydukała to tak cicho, że marna szansa, że usłyszał ją jej nowy towarzysz. Brakło jej odwagi nawet do czegoś takiego. Nie była pewna, czy to jej złość obecnie na swoją żałosną postawę, czy strach, męczy ją bardziej.
Spełnieniem wszystkich koszmarów było towarzystwo. Nieważne, że wcale nie musiał być potencjalnym drapieżnikiem chcącym rozszarpać jej wnętrzności i nie tylko. Amelia bała się ludzi, bo wiedziała z jaką łatwością wykorzystują jej delikatność i przerażenie... dosłownie wszystkim. Co jednak miała do gadania obecnie? Przysiadło się jakieś stworzenie bez jej woli, czy winy i tyle. Wystraszyło ją niemiłosiernie i przyspieszyło bicie jej serduszka. Takie jest jednak życie, co można poradzić? Trzeba się zmierzyć z tym, co nas zastanie. Królik albo pokica (he he, na pewno, co do innej ławki?), albo się skryje. Opcja druga jest chyba konieczna w tym według niej nieszczęściu.
- Preferuję milczenie - wydukała to tak cicho, że marna szansa, że usłyszał ją jej nowy towarzysz. Brakło jej odwagi nawet do czegoś takiego. Nie była pewna, czy to jej złość obecnie na swoją żałosną postawę, czy strach, męczy ją bardziej.
- Livia Edwards
Re: Klasa Eliksirów
Wto Lip 26, 2016 8:51 pm
Już dawno nie zdarzyło jej się tak zagapić. Cóż jednak mogła poradzić na to, że wykopana w zakurzonej części biblioteki książka okazała się tak dalece fascynująca? Przysięgłaby, że minęło ledwie dwadzieścia minut, nie dwie godziny! Nie pozostało jej więc już nic innego jak morderczy bieg ku lochom z nadzieją na to, że nie będzie spóźniona.
Pięć nowych siniaków i obitą kość ogonową później (zbieganie po schodach przy posiadaniu kiepskiej kondycji nie należało do najlepszych pomysłów) dotarła w końcu na miejsce. Przez chwilę jedynie ciężko łapała oddech, a w końcu rozejrzała się po sali by ustalić, czy zdążyła na czas... Odetchnęła z ulgą widząc, że tym razem się udało. Kłucie w boku i te parę zadrapań opłaciły się. Ostrożnie przycupnęła na najbliższym sobie miejscu, krzywiąc się delikatnie, kiedy obity tyłek boleśnie o sobie przypomniał. Najgorsze w tym wszystkim było to, że tak na dobrą sprawę wcale nie lubiła eliksirów. Wszystkie te bebechy, oślizgłe substancje i inne takie... Paskudztwo.
Pięć nowych siniaków i obitą kość ogonową później (zbieganie po schodach przy posiadaniu kiepskiej kondycji nie należało do najlepszych pomysłów) dotarła w końcu na miejsce. Przez chwilę jedynie ciężko łapała oddech, a w końcu rozejrzała się po sali by ustalić, czy zdążyła na czas... Odetchnęła z ulgą widząc, że tym razem się udało. Kłucie w boku i te parę zadrapań opłaciły się. Ostrożnie przycupnęła na najbliższym sobie miejscu, krzywiąc się delikatnie, kiedy obity tyłek boleśnie o sobie przypomniał. Najgorsze w tym wszystkim było to, że tak na dobrą sprawę wcale nie lubiła eliksirów. Wszystkie te bebechy, oślizgłe substancje i inne takie... Paskudztwo.
- Caroline Rockers
Re: Klasa Eliksirów
Wto Lip 26, 2016 9:38 pm
Szczęśliwym zbiegiem okoliczności - a może nie, no proszę, bo przecież jakie to szczęście, że w klasie teraz było więcej ławek, więc i większa szansa na to, że uda się mieć całą dla siebie, zwłaszcza że kilku uczniów sporadycznie się nie pojawiało, więc... a tak serio to nie ma żadnych jebanych zbiegów okoliczności.
Gdyby ktoś nie wiedział Caroline Rockers była bardzo zabawną uczennicą. To kłamstwo, ale oczywiście wydaje się być dość logiczne.
Weszła do sali z luźno zawiązanym krawatem i z rozwianym włosem, choć ani cień rumieńca nie pojawił się na bladej, nieco znudzonej twarzy. Przez jej głowę przebiegło kilka luźnych myśli, ale żadne nie miały większego znaczenia, no może jedynie ulotne jak dzisiejszy wiatr wspomnienie ostatniej wizyty u pana Louvela. Udała oczywiście, że to nic takiego, odchrząknęła i rozejrzała się w poszukiwaniu dogodnego dla siebie miejsca.
Przód ani środek jej nie interesował, od razu powędrowała do ostatnich ławek i nie patrząc na inne osoby siedzące przed nią czy też jakoś z boku wyciągnęła podręcznik do Eliksirów i przy okazji pomacała swoje włosy, sprawdzając czy nie ma już ani kawałka czarodziejskiej taśmy.
Nie wiedziała kogo było to dzieło i dla tej osoby byłoby z całą pewnością lepiej gdyby nie odkryła jej tożsamości. Intuicyjnie czuła, że musiała to zrobić jedna ze Ślizgonek, jakaś głupia szyszymorokurwa przez którą spędziła całe śniadanie w łazience na wyciąganiu tego gówna ze swoich włosów i pomaganiu sobie różdżką oraz paskudnym eliksirem, który zapewne służył do pielęgnacji siana na głowie Dark. W każdym razie w końcu się udało, nawet zdążyła je umyć, ale przez to teraz była cholernie głodna. I w głębi duszy spragniona skręcenia komuś karku.
Jako że jednak zbliżały się jakże upragnione OWUTEMY, musiała skoncentrować się na przedmiotach, które chciała jak najlepiej zaliczyć.
I na chwilę wyrzucić cudowną wizję zjawiskowego morderstwa w Hogwarcie.
Chyba rzeczywiście była całkiem zabawna.
Gdyby ktoś nie wiedział Caroline Rockers była bardzo zabawną uczennicą. To kłamstwo, ale oczywiście wydaje się być dość logiczne.
Weszła do sali z luźno zawiązanym krawatem i z rozwianym włosem, choć ani cień rumieńca nie pojawił się na bladej, nieco znudzonej twarzy. Przez jej głowę przebiegło kilka luźnych myśli, ale żadne nie miały większego znaczenia, no może jedynie ulotne jak dzisiejszy wiatr wspomnienie ostatniej wizyty u pana Louvela. Udała oczywiście, że to nic takiego, odchrząknęła i rozejrzała się w poszukiwaniu dogodnego dla siebie miejsca.
Przód ani środek jej nie interesował, od razu powędrowała do ostatnich ławek i nie patrząc na inne osoby siedzące przed nią czy też jakoś z boku wyciągnęła podręcznik do Eliksirów i przy okazji pomacała swoje włosy, sprawdzając czy nie ma już ani kawałka czarodziejskiej taśmy.
Nie wiedziała kogo było to dzieło i dla tej osoby byłoby z całą pewnością lepiej gdyby nie odkryła jej tożsamości. Intuicyjnie czuła, że musiała to zrobić jedna ze Ślizgonek, jakaś głupia szyszymorokurwa przez którą spędziła całe śniadanie w łazience na wyciąganiu tego gówna ze swoich włosów i pomaganiu sobie różdżką oraz paskudnym eliksirem, który zapewne służył do pielęgnacji siana na głowie Dark. W każdym razie w końcu się udało, nawet zdążyła je umyć, ale przez to teraz była cholernie głodna. I w głębi duszy spragniona skręcenia komuś karku.
Jako że jednak zbliżały się jakże upragnione OWUTEMY, musiała skoncentrować się na przedmiotach, które chciała jak najlepiej zaliczyć.
I na chwilę wyrzucić cudowną wizję zjawiskowego morderstwa w Hogwarcie.
Chyba rzeczywiście była całkiem zabawna.
- Gilderoy Lockhart
Re: Klasa Eliksirów
Czw Lip 28, 2016 9:37 am
Szedłem na eliksiry dostojnym krokiem. Nie wyczekiwałem ich z utęsknieniem. Oczywiście byłem w zakresie tego przedmiotu (jak i z każdego innego) ponadprzeciętnie uzdolniony, aczkolwiek powiem Wam w sekrecie, że jestem praktycznie pewien, iż jakiś złośliwy uczeń lub duch sabotował moje starania na tych lekcjach. Ech, ileż trzeba płacić za sławę! Nie gniewałem się jednak. Byłem na to zbyt wspaniałomyślny.
Lecz wracając do tematu, szedłem. Kiedy dotarłem do sali, otworzyłem drzwi. Towarzyszyło temu pełne podziwu i oczarowania westchnienie innych uczniów (co? Nie słyszeliście? Wyczyśćcie sobie uszy!). Jak przystało na tak doskonałego ucznia jak ja, pozdrowiłem ich mym olśniewającym uśmiechem, będącym dla nich najwyższym wyróżnieniem, po czym usiadłem w jednej z ławek. Gdzie? Toż to bez znaczenia! Ktokolwiek został zaszczycony mym towarzystwem, pewnie umierał w tej chwili z zachwytu. Nie dziwiłem się. Byłem naprawdę pod wrażeniem samego siebie, że tak nagradzałem zwyczajnych fanów. Ach, fani. Oni mnie znali. Oni rozumieli mą znakomitość. Byli wiernymi obserwatorami mego pełnego przygód i chwały życia. Stąd postanowiłem, że pozwolę im kąpać się w mym niesamowitym blasku, który wokół siebie roztaczałem. Jestem taki hojny i łaskawy.
Lecz wracając do tematu, szedłem. Kiedy dotarłem do sali, otworzyłem drzwi. Towarzyszyło temu pełne podziwu i oczarowania westchnienie innych uczniów (co? Nie słyszeliście? Wyczyśćcie sobie uszy!). Jak przystało na tak doskonałego ucznia jak ja, pozdrowiłem ich mym olśniewającym uśmiechem, będącym dla nich najwyższym wyróżnieniem, po czym usiadłem w jednej z ławek. Gdzie? Toż to bez znaczenia! Ktokolwiek został zaszczycony mym towarzystwem, pewnie umierał w tej chwili z zachwytu. Nie dziwiłem się. Byłem naprawdę pod wrażeniem samego siebie, że tak nagradzałem zwyczajnych fanów. Ach, fani. Oni mnie znali. Oni rozumieli mą znakomitość. Byli wiernymi obserwatorami mego pełnego przygód i chwały życia. Stąd postanowiłem, że pozwolę im kąpać się w mym niesamowitym blasku, który wokół siebie roztaczałem. Jestem taki hojny i łaskawy.
- Nauczyciele
Re: Klasa Eliksirów
Czw Lip 28, 2016 11:57 am
Nadeszła pora na kolejne lekcje Eliksirów powtórzeniowych dla trzech ostatnich roczników. Takie zajęcia zawsze były dla Slughorna wyzwaniem – na szczęście był wielkim człowiekiem i radził sobie z nimi w zaiste niesamowity i godny podziwu sposób. Dzisiaj miał dla swoich uczniów zadanie bardzo specjalne, ale dostosowujące się trudnością do ich indywidualnego poziomu. Był ze swojego pomysłu tak zadowolony, że aż nucił sobie pod nosem w drodze do komnaty w lochach.
Wszelkie rozmowy ucichły kiedy już tam dotarł, przetoczył się swoim pełnym gracji ciałem do masywnego biurka i obrócił się przodem do swoich słuchaczy, wygładzając palcami kamizelkę.
- Witam was, drodzy uczniowie na kolejnej lekcji powtórzeniowej dla piątego, szóstego i siódmego rocznika. Dzisiaj zrobimy sobie krótką powtórkę do podstaw Eliksirów i sprawdzę waszą zdolność rozróżniania ich oraz przyrządzania. - zapowiedział krótko i chwycił różdżkę, mrucząc pod nosem zaklęcie i zaczynając wypisywać na tablicy kolejne słowa, w rzędzie zaraz obok siebie.
- Jak zapewne wszyscy wiecie Eliksiry można podzielić na cztery podstawowe rodzaje: Metamorficzne, Mentalne, Zdrowotne oraz Czarnomagiczne. Jest to podział zaproponowany przez nieznanego dokładnie z imienia czarodzieja Arbeita, a potem zmodyfikowany przez Ann Ridldey.
Horacy zerknął za siebie na klasę, żeby sprawdzić czy wszyscy notują, po czym wrócił do wykładu.
- Dokładniejszy podział pod grupę eliksirów Metamorficznych podpina: Minimalizujące, czyli zmniejszające dany obiekt, Maksymalizujące, czyli powiększające dany obiekt oraz Corpuskularne, które wpływają na wygląd oraz funkcjonowanie ciała. – różdżka nauczyciela wywijała skomplikowane wariacje w powietrzu, a na czarnej tablicy pojawiały się kolejne wyrazy, pojawiające tuż pod pierwszym rodzajem. - W eliksirach Mentalnych wyróżniamy: Miłosne - wywołujące obsesyjne zauroczenie, Memoretyczne - wpływające na pamięć, Blesusarne - wpływające na świadomość i umysł oraz Nasenne, czyli pobudzające lub usypiające. Eliksiry Zdrowotne, to: Granusy, służące ogólnej poprawie zdrowia i przypływowi sił, Antidota neutralizujące działanie trucizn oraz eliksiry Ossyczne naprawiające kościec. I ostatnie, Czarnomagiczne mają tylko jeden rodzaj: Trucizny, czyli wywary śmiercionośne, wywołujące negatywne efekty u ofiary i/lub śmierć.[/b]
Horacy chrząknął i odwrócił się przodem do uczniów podsuwając palcami przyniesiony cylinder bliżej brzegu swojego biurka.
- Dzisiejsze zadanie będzie polegało na tym, że każdy z was, indywidualnie wylosuje z tego kapelusza jeden z rodzajów eliksirów, po czym wybierze odpowiedni ze swoich notatek, bez wspomagania się podręcznikiem(!), po czym, posiłkując się również tylko swoimi notatkami i pamięcią, przyrządzi go. Wszystkich więc proszę o pochowanie podręczników do toreb. Proszę podchodzić po kolei i losować. Kiedy już państwo skończą albo to czas dobiegnie końca, musicie podejść do mojego biurka wraz z fiolką z waszym zadaniem, podać mi jego nazwę oraz krótko i zwięzłe opisać dokładne działanie. Macie czas do końca lekcji. - skończył zadowolony i usiadł, czekając aż zbliży się i wylosuje pierwszy ochotnik. - Oczywiście mam nadzieje, że każdy przyrządzi eliksir na miarę swojego rocznika, jeśli znajdę w rekach siódmorocznego absolwenta eliksir z pierwszego roku, to będę wyjątkowo niezadowolony.
______________________________________________________
Mechanika dzisiejszej lekcji:
Każdy z graczy po podejściu do biurka Slughorna musi rzucić dwoma kośćmi Pojedynku, zsumować ilość jego oczek i wylosować eliksir odpowiedni do tego spisu:
Wylosowany eliksir:
2 oczka - Minimalizujące
3 oczka - Maksymalizujące
4 oczka - Corpuskularne
5 oczek - Miłosne
6 oczek - Memoretyczne
7 oczek - Blesusarne
8 oczek - Nasenne
9 oczek - Granusy
10 oczek - Antidota
11 oczek - Ossyczne
12 oczek - Trucizny
Po skończeniu posta z opisem przygotowywania eliksiru gracz rzuca kością: „Lekcja”.
Wynik tej kości nie przesądza jednak całkowicie o wyniku zadania, ponieważ Nauczyciel bierze pod uwagę przede wszystkim opis działania gracza. Jeśli jest on odpowiedni i nie zawiera błędów, to kość odpowiada tylko za siłę wywaru.
Powodzenia!
Podpowiedź:
Wybierzcie eliksiry, których postać nie potrafi przyrządzić (nie ma ich w Karcie Rozwoju) - jeśli wyjdzie wam na lekcji, pozwolę dopisać ją jako "nauczoną".
Wszelkie rozmowy ucichły kiedy już tam dotarł, przetoczył się swoim pełnym gracji ciałem do masywnego biurka i obrócił się przodem do swoich słuchaczy, wygładzając palcami kamizelkę.
- Witam was, drodzy uczniowie na kolejnej lekcji powtórzeniowej dla piątego, szóstego i siódmego rocznika. Dzisiaj zrobimy sobie krótką powtórkę do podstaw Eliksirów i sprawdzę waszą zdolność rozróżniania ich oraz przyrządzania. - zapowiedział krótko i chwycił różdżkę, mrucząc pod nosem zaklęcie i zaczynając wypisywać na tablicy kolejne słowa, w rzędzie zaraz obok siebie.
- Jak zapewne wszyscy wiecie Eliksiry można podzielić na cztery podstawowe rodzaje: Metamorficzne, Mentalne, Zdrowotne oraz Czarnomagiczne. Jest to podział zaproponowany przez nieznanego dokładnie z imienia czarodzieja Arbeita, a potem zmodyfikowany przez Ann Ridldey.
Horacy zerknął za siebie na klasę, żeby sprawdzić czy wszyscy notują, po czym wrócił do wykładu.
- Dokładniejszy podział pod grupę eliksirów Metamorficznych podpina: Minimalizujące, czyli zmniejszające dany obiekt, Maksymalizujące, czyli powiększające dany obiekt oraz Corpuskularne, które wpływają na wygląd oraz funkcjonowanie ciała. – różdżka nauczyciela wywijała skomplikowane wariacje w powietrzu, a na czarnej tablicy pojawiały się kolejne wyrazy, pojawiające tuż pod pierwszym rodzajem. - W eliksirach Mentalnych wyróżniamy: Miłosne - wywołujące obsesyjne zauroczenie, Memoretyczne - wpływające na pamięć, Blesusarne - wpływające na świadomość i umysł oraz Nasenne, czyli pobudzające lub usypiające. Eliksiry Zdrowotne, to: Granusy, służące ogólnej poprawie zdrowia i przypływowi sił, Antidota neutralizujące działanie trucizn oraz eliksiry Ossyczne naprawiające kościec. I ostatnie, Czarnomagiczne mają tylko jeden rodzaj: Trucizny, czyli wywary śmiercionośne, wywołujące negatywne efekty u ofiary i/lub śmierć.[/b]
Horacy chrząknął i odwrócił się przodem do uczniów podsuwając palcami przyniesiony cylinder bliżej brzegu swojego biurka.
- Dzisiejsze zadanie będzie polegało na tym, że każdy z was, indywidualnie wylosuje z tego kapelusza jeden z rodzajów eliksirów, po czym wybierze odpowiedni ze swoich notatek, bez wspomagania się podręcznikiem(!), po czym, posiłkując się również tylko swoimi notatkami i pamięcią, przyrządzi go. Wszystkich więc proszę o pochowanie podręczników do toreb. Proszę podchodzić po kolei i losować. Kiedy już państwo skończą albo to czas dobiegnie końca, musicie podejść do mojego biurka wraz z fiolką z waszym zadaniem, podać mi jego nazwę oraz krótko i zwięzłe opisać dokładne działanie. Macie czas do końca lekcji. - skończył zadowolony i usiadł, czekając aż zbliży się i wylosuje pierwszy ochotnik. - Oczywiście mam nadzieje, że każdy przyrządzi eliksir na miarę swojego rocznika, jeśli znajdę w rekach siódmorocznego absolwenta eliksir z pierwszego roku, to będę wyjątkowo niezadowolony.
______________________________________________________
Mechanika dzisiejszej lekcji:
Każdy z graczy po podejściu do biurka Slughorna musi rzucić dwoma kośćmi Pojedynku, zsumować ilość jego oczek i wylosować eliksir odpowiedni do tego spisu:
Wylosowany eliksir:
2 oczka - Minimalizujące
3 oczka - Maksymalizujące
4 oczka - Corpuskularne
5 oczek - Miłosne
6 oczek - Memoretyczne
7 oczek - Blesusarne
8 oczek - Nasenne
9 oczek - Granusy
10 oczek - Antidota
11 oczek - Ossyczne
12 oczek - Trucizny
Po skończeniu posta z opisem przygotowywania eliksiru gracz rzuca kością: „Lekcja”.
Wynik tej kości nie przesądza jednak całkowicie o wyniku zadania, ponieważ Nauczyciel bierze pod uwagę przede wszystkim opis działania gracza. Jeśli jest on odpowiedni i nie zawiera błędów, to kość odpowiada tylko za siłę wywaru.
Powodzenia!
Podpowiedź:
Wybierzcie eliksiry, których postać nie potrafi przyrządzić (nie ma ich w Karcie Rozwoju) - jeśli wyjdzie wam na lekcji, pozwolę dopisać ją jako "nauczoną".
- Vilia Edwards
Re: Klasa Eliksirów
Czw Lip 28, 2016 12:23 pm
Vivi siedziała w swojej ławce trochę jak z klapkami na oczach. Nawet gdyby ktoś się do niej dosiadł, to pewnie by tego nie zauważyła. W końcu nie to było teraz ważnie.
Nie.
Teraz liczyły się tylko eliksiry. Czy mogła prosić o coś więcej? Chyba tylko o szybkie wejście nauczyciela. I chyba jej życzenia postanowiły się spełnić, bo Slughorn wszedł do sali jak na zawołanie.
Idealnie.
Trzask.
Zamknęła podręcznik i schowała go do torby. Nie było potrzeby, by na niego patrzeć.
Szurst.
Zgarnęła notatki i je również schowała. Skoro miała to być powtórka, to będzie powtórka! Co jak co, ale z tym da sobie radę.
Szurrr...
Vivi wstała pierwsza, szurając krzesłem.
Pierwsza podeszła do biurka nauczyciela.
I, wreszcie, pierwsza sięgnęła do cylindra, by wylosować sobie eliksir.
Z błyszczącymi oczami wyciągnęła karteczkę i przesunęła wzrokiem po napisie.
- Nasenny.
Zakomunikowała krótko.
A potem odwróciła się i, podskakując z uciechy, ruszyła w stronę swojego miejsca, by zabrać się do pracy.
Nie było czasu do stracenia!
Nie.
Teraz liczyły się tylko eliksiry. Czy mogła prosić o coś więcej? Chyba tylko o szybkie wejście nauczyciela. I chyba jej życzenia postanowiły się spełnić, bo Slughorn wszedł do sali jak na zawołanie.
Idealnie.
Trzask.
Zamknęła podręcznik i schowała go do torby. Nie było potrzeby, by na niego patrzeć.
Szurst.
Zgarnęła notatki i je również schowała. Skoro miała to być powtórka, to będzie powtórka! Co jak co, ale z tym da sobie radę.
Szurrr...
Vivi wstała pierwsza, szurając krzesłem.
Pierwsza podeszła do biurka nauczyciela.
I, wreszcie, pierwsza sięgnęła do cylindra, by wylosować sobie eliksir.
Z błyszczącymi oczami wyciągnęła karteczkę i przesunęła wzrokiem po napisie.
- Nasenny.
Zakomunikowała krótko.
A potem odwróciła się i, podskakując z uciechy, ruszyła w stronę swojego miejsca, by zabrać się do pracy.
Nie było czasu do stracenia!
- Mistrz Gry
Re: Klasa Eliksirów
Czw Lip 28, 2016 12:23 pm
The member 'Vilia Edwards' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 3, 5
'Pojedynek' :
Result : 3, 5
- Alice Hughes
Re: Klasa Eliksirów
Czw Lip 28, 2016 12:43 pm
O ile jej stosunki z Syriuszem faktycznie można było uznać za napięte, o tyle nie przypominała sobie, by kiedykolwiek mogła powiedzieć coś takiego o relacji z Remusem. W końcu zanim jeszcze zaczęli ze sobą więcej rozmawiać, kontakt między nimi w naturalny sposób oscylował między poprawnością a koleżeństwem, ale cóż... Najwyraźniej nie wiedziała wszystkiego.
Uśmiechnęła się niepewnie do gryfona, wyciągając z torby swoje rzeczy i mrucząc pod nosem coś co brzmiało jak "nie mów mi jak mam żyć", po czym dodała zdecydowanie - Oczywiście. - Zmarszczyła się przy tym nieco, przerzucając notatki i zastanawiając się czy przypadkiem nie pominęła jakiejś pracy domowej. Nic na to nie wskazywało, a w klasie wreszcie pojawił się nauczyciel. Hughes chwyciła pióro, spisując uważnie wszystko co pojawiało się na tablicy, choć podział ten widniał już na jednym z zaścielających ławkę przed nią pergaminów.
- To co panie Lupin? Komu pójdzie lepiej? O galeona. - Wyciągnęła przed siebie rękę chcąc uścisnąc dłoń Remusa i - upewniając się, że schowała podręcznik do torby - skierowała się w stronę biurka.
Uśmiechnęła się niepewnie do gryfona, wyciągając z torby swoje rzeczy i mrucząc pod nosem coś co brzmiało jak "nie mów mi jak mam żyć", po czym dodała zdecydowanie - Oczywiście. - Zmarszczyła się przy tym nieco, przerzucając notatki i zastanawiając się czy przypadkiem nie pominęła jakiejś pracy domowej. Nic na to nie wskazywało, a w klasie wreszcie pojawił się nauczyciel. Hughes chwyciła pióro, spisując uważnie wszystko co pojawiało się na tablicy, choć podział ten widniał już na jednym z zaścielających ławkę przed nią pergaminów.
- To co panie Lupin? Komu pójdzie lepiej? O galeona. - Wyciągnęła przed siebie rękę chcąc uścisnąc dłoń Remusa i - upewniając się, że schowała podręcznik do torby - skierowała się w stronę biurka.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach