Go down
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Pokój Wspólny - Page 6 Empty Re: Pokój Wspólny

Pią Paź 31, 2014 1:12 pm
Chyba nikt normalny tak nie mówił, jeśli nie chciał po prostu wyminąć tematu - jego i wszystkiego, co z nim związane - emocji, wspomnień, bo przecież każdy je ma, prawda? Jedni lepsze, inni gorsze, życie nas ukształtowało i postawiło w tym, a nie innym miejscu, przy ludziach takich, a nie innych. Poddaliśmy się otoczeniu, albo sami je lepiliśmy własnymi dłońmi - to nie kwestia wyboru, rodzimy się silniejsi albo słabsi, nie mamy tutaj czego wybierać. To tak, jakby z góry nas przeklinano i nakładano konkretny scenariusz na barki, a potem oszukiwano, że wszystko, co robimy, może zmienić nasze życie, że mamy nad nim kontrolę - jeśli by tak było, chyba moglibyśmy zaprojektować sami siebie prawda? Powiedzieć, co chcemy, ale z drugiej strony... Czy to wtedy też nie byłoby naciągane? Skoro byśmy czegoś pragnęli, chcielibyśmy być tacy, a tacy, to też musielibyśmy się urodzić już czymś napędzani, nawet jeśli zalążkami emocji, to jednak to "cokolwiek" byłoby niezbędne. W końcu ten, co nie ma w sobie nic, byłby tylko pustą skorupą, niezdolną do wyrażenia własnego zdania, niezdolny do powiedzenia, o czym śni i jakie udręki targają jego sercem. Bardzo Ci to przeszkadza, Daszo, że poznać nie możesz, że nie dostajesz odpowiedzi wprost, nie denerwuje cię to w jakiś sposób, skoro sama jesteś przed nim taka otwarta? Nie zamierzasz powiedzieć coś nieprzyjemnego, powiedzieć, żeby się ogarnął? Masz w sobie tyle tolerancji, by zrozumieć, by uszanować, że rozdrapywanie pewnych ran nie jest przyjemne? Ran świeżych, to prawda, które teraz były naruszane, a do których w sumie się jakoś przyzwyczaiłeś, w pewien sposób. Nie było jeszcze nikogo, komu byś się ze wszystkiego wyspowiadał, Amber powierzyłeś część swego ciężaru, to prawda, w tamtych chwilach, kiedy czułeś bliskość, było lepiej, potrzeba bliskości była czymś, przed czym nie można było uciec, ale teraz? Teraz było tylko gorzej. Amber zniknęła. Chyba cię unikała. Tak jak wszyscy znikali. Kolejna rzecz, do której można się było przyzwyczaić.
- Byłem wesołym, wiecznie uśmiechniętym chłopcem, który po prostu chciał mieć przyjaciół. - Uśmiechnąłeś się tak, jak tylko ty się potrafiłeś uśmiechać - tym wygięciem warg, który miast przybliżać, oddalał cię o miliony mil, nie pozwalając sięgnąć - miło przecież, a jednak uzewnętrzniało coś z wewnątrz, osobę nieosiągalną, choć fizycznie obecną. Smutek i samotność. - Cieszysz się z tego, że udaje ci się napisać jedną literkę? Postawić prostą kreskę, albo wstać, kiedy siedzisz? Rzeczy, które cię radowały, kiedy byłaś mała, kiedy się ich uczyłaś, kiedy nie wychodziły... Teraz nie cieszą. Przecież to oczywiste, że się udają.
Nabrałeś głęboko powietrza w płuca, kiedy się przysunęła, na drobny moment przymykając powieki, by pozwolić się oczarować jej zapachowi, woni karmelu, która przy tobie była jak swoista tarcza... dla niej, czy dla ciebie? Twoje zamglone oczy natrafiły na rysunek - no tak, twoja twarz, na której patrzenie nie potrafiłeś się zmusić w lustrze - znowu to pytanie, dlaczego ktoś miałby cię rysować? Minęły przecież te dziecięce czasy, a Dasza nie była jednym z dzieci sierocińca, którymi trzeba się było zająć - o co chodzi? Czemu jej na to pozwoliłeś? Czemu ciągle pozwalasz i chcesz więcej, choć głos rozsądku mówił, żebyś się nie przywiązywał i odsunął zawczasu. Czy już się przywiązałeś? Czy gdyby teraz ona się rozpłynęła, żałowałbyś? A gdybyś to ty zniknął teraz z jej życia? Jak ona by się czuła? Zniknąłeś na te parę dni i zobacz, ona tutaj siedziała, czekała, więc jej myśli nie mogły cię opuścić...
Narkotyk.
Patrzyłeś i patrzyłeś, bez słowa, wpatrzony we własne oczy, te uzależniające, przesuwając wzrok po wszystkich innych liniach, nim nie westchnąłeś, nim nie zamknąłeś powiek, przechylając głowę, która niemal oparta została przez to na ramieniu czarnowłosej Rosjanki siedzącej tuż przy tobie.
- Widzisz? Nie tak trudno stworzyć czarno białe zdjęcie... - Wyszeptał, nim zdołał się zebrać, żeby znów się pochylić w stronę kartki i pokazać Daszy parę błędów w cieniowaniu, w stawianiu za mocnych kresek, po czym wstał, zdecydowanie za szybko, i podszedł do fotela, by zdjąć z oparcia swój płaszcz, który wcześniej tam zostawił. - Dobranoc, Daszo. Dziękuję za spędzony wspólnie czas. - Odwróciłeś się i skierowałeś na schody, oparłeś dłoń o barierkę, stawiając pierwsze kroki, choć złośliwe głosy w twojej głowie nakłaniały, byś zawrócił, zatopił kły w jej szyi - bezustannie.
Tak więc - są różne rodzai walki.
I każdy z nas o coś walczy.
[z/t x2]
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Pokój Wspólny - Page 6 Empty Re: Pokój Wspólny

Pon Lis 24, 2014 11:22 pm
Dni mijały powoli i leniwie, od pełni i ostatniego spotkania z pewną Krukonką minęło trochę czasu, trochę rzeczy znów się wydarzyło, w które nikt normalny by nie uwierzył - przynajmniej nikt, kto "wiedział", że Hogwart jest "bezpieczny". Zresztą nawet i sądząc, że nie każdy zakątek jest do końca zabezpieczony, w to, co Nailah mógłby opowiedzieć... Oj tak, zdecydowanie większość kazałaby mu wybrać się do lekarza od głowy, albo machnęło ręką i kazało zostawić się w spokoju, by nie słuchać dalej bajek i bujd.
Znowu panowała noc, godzina policyjna dawno zebrała swe żniwo, a mimo to czarnowłosy wrócił grubo po niej - co się dziwić, nie przepadał za tłumem, a czas, który teraz zegar odmierzał, zapewniał, że będzie w pokoju wspólnym pusto, bo wszyscy już porozchodzili się do swoich dormitoriów, ewentualnie jakaś jedna zbłąkana dusza, czy dwie, nadal będą odpoczywać w fotelach, czytać, albo rozmawiać, co za różnica... Ściągnąłeś z ramion długi płaszcz, rzucając krótko do portretu hasło, żeby móc przejść i od razu skierowałeś się do swojego dormitorium sprężystym, gładkim krokiem, którego obecność zdradzała jedynie szelest materiału ubrań, nieznaczny i niemal niemożliwy do usłyszenia przy trzasku drwa w kominku. Salon był pusty - ulotny zapach zdradzał, że jeszcze niedawno musiała tutaj siedzieć jakaś grupka i popijać piwo karmelowe - przemknąłeś przez to miejsce jak duch, nikt cię tutaj węszyć nie będzie po zapachu, Krukoni nie posiadali w swym dobytku żadnych dziwactw prócz ciebie samego - wszedłeś do swego pokoju, by tam zostawić płaszcz i złapałeś za szklaną butelkę wypełnioną bursztynowym płynem i szklankę, by zaraz wrócić tam, gdzie twoje odwieczne miejsce - już jakoś do tego przywykłeś, do spędzania czasu przed kominkiem i wpatrywania się w płomienie, które wygrywały na krańcach twej świadomości zdradliwą melodię odprężenia - było w tobie zadziwiająco dużo wręcz... życia. Zadziwiająco dużo mocy w spojrzeniu, skupienia, które rozwiewało dziwny mistycyzm wiecznego zamyślenia, zamieniając to na coś jawnie wrogiego, co nie życzyło sobie niczego i nikogo wokół siebie... To była ta zwierzęca część, której spełnieniem stałoby się zalanie świata morzem krwi, a która teraz, zespolona z kontrolą i zrozumieniem oraz frustracją napinającą mięśnie i nie pozwalającą się rozluźnić, dawała przedziwną mieszankę.
Dasza Mietanowa
Oczekujący
Dasza Mietanowa

Pokój Wspólny - Page 6 Empty Re: Pokój Wspólny

Wto Lis 25, 2014 10:19 pm
Dasza przewracała się w łóżku z boku na bok. Położyła się wcześniej, aby być wypoczetą następnego dnia, ale cóż.. Najpierw nie mogła zasnąć, jak już się udało to wybudziło się po jakiejś godzinie z okropnego koszmaru, po którym była jeszcze bardziej zmęczona. Nawet nie pamiętała co jej się śniło. potem przez nastepne pół godziny próbowała zasnąć ponownie, ale na darmo. Przez ostatnie dni nie wysypiała się, więc miała nadzieję, że po snuciu się dzisiaj jak zombie będzie miała spokojny, twardy sen bez żadnych koszmarów. A tu..? Już tego dnia miała ciemne cienie pod oczami i zmęczenie wypisane na twarzy, a teraz pewnie wyglądała jeszcze gorzej. W końcu zniecierpliwiła się i gwałtownym ruchem zerwała z siebie kołdrę. Narzuciła szlafrok i zeszła do Pokoju Wspólnego. Skoro i tak nie może zasnąć to leżenie w łóżku nic nie, tylko bardziej męczyło. Postawiła bose stopy na podłodze salonu i podniosła wzrok.
- Och, cześć - powiedziała, zastając Sahira przed kominkiem. - Znowu pozakłócam Ci spokój - uśmiechnęła się słabo, opadając na kanapę.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Pokój Wspólny - Page 6 Empty Re: Pokój Wspólny

Wto Lis 25, 2014 11:25 pm
Postawiłeś butelkę ze szklanką na stoliku, siadając na kanapie, ale nawet trunku nie tknąłeś, pragnąc oddać się magii o wiele silniejszej od alkoholu - tym płomieniom, które dla wszystkich były śmiertelne, udowadniając, jak jasność potrafiła być zwodnicza i niebezpieczna - jasność i ciepło zarazem. Teraz tylko drobne języki, ograniczone przez kamienny kominek, a wystarczył mały zapłon i urastał do nieprawdopodobnych rozmiarów, pożerając wszystko na swojej drodze, pokonując nawet wodę, potrafiąc i na niej płonąć, gdy dostarczyło się odpowiednie paliwo.
Zamknąłeś powieki, ściągając powieki, wsłuchując się w odgłosy wokół siebie w stanie pół-istnienia, by nie dobierać się do cienia myśli, a skupić na otoczeniu, względnie spokojnym, a jednak kiedy się skupiło i wyciszyło wewnętrznie słychać było śmiechu z dormitoriów, niewyraźne, niemożliwe do odszyfrowania rozmowy, szum wiatru za zamkniętym oknem... I czyjeś kroki, coraz bardziej wyraźne, coraz głośniejsze, lekkie, by razem z nimi przywiódł się do twego zmysłu węchu woń karmelu.
Rozchyliłeś powieki.
- Wyglądasz jak siódme nieszczęście. - Prosto z mostu, nie ma co, lecz czemu miałby się powstrzymać przed powiedzeniem prawdy, oczywistej na dodatek, na głos - dziewczyna była blada, miała podkrążone oczy i wyglądała, jakby zaraz miała upaść - przesunąłeś się na kanapie, obracając nieco w jej kierunku ze ściągniętymi brwiami. - Nie krępuj się, spokój jest mi obcy w ostatnim czasie... tobie chyba też.
Dasza Mietanowa
Oczekujący
Dasza Mietanowa

Pokój Wspólny - Page 6 Empty Re: Pokój Wspólny

Czw Lis 27, 2014 9:30 pm
Zaśmiała się krótko. Miło usłyszeć takie słowa, nie powiem! Ale Sahir miał rację - musiała wyglądać strasznie. Dziwne, że im bardziej człowiek zmęczony tym bardziej nie może zasnąć, ale przekręcanie się z boku na bok męczy sto razy bardziej. Oczywiście, złosliwośc nakazuje, że człowiek zaśnie nad ranem, kiedy musi wstać za godzinę..
- Dzięki - powiedziała, trącając go nogą. - Masz rację, ale chyba z innych powodów. Ja się zwyczajnie nie wysypiam, jakoś dużo do zrobienia miałam przez ostatni tydzień, a teraz jak na złośc nie udaje mi się zasnąć - westchnęła, kręcąc głową. Tak, to był jej największy problem teraz. - U Ciebie coś nowego? - zapytała, nawiązując do tego, że ostatnimi czasy spokój jest mu obcy.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Pokój Wspólny - Page 6 Empty Re: Pokój Wspólny

Pią Lis 28, 2014 5:50 am
- Hej... - Zmarszczki mimiczne na jego twarzy pogłębiły się, kiedy dziewczyna siedząca obok trąciła go lekko - uśmiechnąwszy się lekko zmienił nieco pozycji, by odwrócić się do niej półprofilem dla lepszego wglądu na jej twarz. - Może to mnie zabolało? Pomyślałaś o tym, że mogę być delikatny? A co z przestrzenią osobistą? - No tak, cały wywód, co dziwne, bo przecież w jego stylu były bardziej odpowiedzi krótkie, zwięzłe i na temat. - Krukońska ambicja?- Pochyliłeś się, by sięgnąć po trunek, który został tutaj wniesiony jako woda - już Filch dbał dokładnie, żeby żadne przedmioty niedozwolone się nie przemykały, nawet trudno było przemycić piwo kremowe, nie mówiąc o całej butelce whiskey, tym nie mniej, jak to mówią - potrzeba matką wynalazków. Alkohol był na tyle dobry, że stępiał zmysły, zabijał większość myśli, pozwalał bytować w nicości i pożerał głód krwi. Nalał trochę do szklanki i wyciągnął różdżkę, żeby wyczarować trochę lodu, po czym wyciągnął ją nieznacznie w kierunku Daszy. - Napijesz się ze mną za te lepiej przespane noce? Mogę pójść po drugą szklankę. - Byłoby miło dla odmiany napić się z kimś, choć jakoś zawsze wszyscy wokół woleli to ledwo nadziane procentami piwo. Jak miło, że się pokazała... Frustracja i gniew rozpierały cię od wnętrza i chociaż nadal podchodziły do gardła, to mieć z kim porozmawiać i popatrzeć na tak piękną twarz... Zdecydowanie było to lepszym lekiem od samotności, która ścigała cię po kątach.
- Heh... - Opuściłeś na krótką chwilę głowy, przez co dłuższe kosmyki włosów zsunęły się do przodu, przysłaniając twą twarz, kiedy znów ją uniosłeś. - Jestem ciekaw, czy byś mi uwierzyła. - Przejechałeś palcami włosów po niesfornych kosmykach, by zebrać je do tyłu, ale żyjąc swoim życiem, w wiecznym nieładzie, zaraz rozsypały się w swoje strony. - W każdym razie... co cię tak bardzo gnało w tym tygodniu? Dużo pracy domowej?
Dasza Mietanowa
Oczekujący
Dasza Mietanowa

Pokój Wspólny - Page 6 Empty Re: Pokój Wspólny

Nie Lis 30, 2014 11:27 pm
Dasza zaśmiała się cicho. Uniosła głowę i skinęła nią w kierunku Sahira.
- Nie pomyslałam o tym, że mój gest mógł Cię zaboleć, więc wiedz, że z całego serca tego żałuję i serdecznie przepraszam! - powiedziała, udając oficjalny ton. - A Twoja przestrzen osobista już i tak została naruszona przez mój nalot - jak zwykle - mrugnęła do niego. - Powinieneś się przyzwyczaić - dodała jeszcze. Oj tak, zdawało jej się, że nikt raczej nie przesiaduje o tej godzinie w Pokoju Wspólnym i nie przeszkadza Nailahowi w spędzaniu czasu w samotności i rozmyślaniu nad problemami egzystencjonalnymi, a tu zjawia się wiecznie taka Dasza, upierdliwa Rosjanka, którą Krukon musi znosić. Ale, na Merlina, przecież specjalnie tego nie robi, prawda? Można jej wybaczyć! Poza tym ona też czasem potrzebuje chwili wytchnienia, a dormitorium - mimo, że pełne spiących dziewczyn - to nadal, właśnie, pełne. Obydwoje więc schodzą do salonu, aby pobyć samemu. Ale skoro już na siebie trafiają to chyba nic nie szkodzi na przeszkodzie, aby posiedzieli w samotności - ale razem. Zabawne.
Kiwnęła głową na słowa Krukona. Ta krukońska ambicja może ją kiedyś zabić. Spojrzała, przez chwilę nieufnie, na szklankę Sahira - i słusznie. Jak on przemyca tu alkohol? Cóż, skoro udaje mu się chodzić poza Wieżą po wyznaczonej godzinie to co to dla niego za problem? Pokręciła jednak niepewnie głową. Jedyne co jej smakowało to kremowe piwo (tak, Sahirze, ona też!), ewentualnie mogła wypić lampkę wina od czasu do czasu, ale mocne trunki to nie dla niej. W przeciwieństwie do większość Rosjan, który często raczyli się takimi rozrywkami. Chociaż może po tym lepiej by się spało?
- Nie trzeba - odpowiedziała jednak. Ewentualnie jak ta bezsenność aż tak będzie ją męczyć to może wtedy skorzysta.
Spojrzała na niego i oparła głowę o oparcie kanapy, co dało uczucie chwilowej ulgi od zmęczenia. I tak za chwilę będzie musiała zmienić pozycję, bo ta stanie się zbyt męcząca. Irytujące!
- Sprawdź mnie - powiedziała tylko. Jaką miał pewnośc, że nie uwierzy? Ostatnio skłonna jest wierzyć w więcej rzeczy niż jeszcze przed kilkoma tygodniami, więc..
- Taaak.. - odpowiedziała zmęczonym głosem. - Prace domowe, przesiadywanie w bibliotece, dyżury.. Ciągle przypominają, że SUMy już blisko - skrzywiła się. Jakby sama o tym nie pamiętała to jeszcze na każdej lekcji musi wysłuchiwać, że to bardzo ważne egzaminy. Myślała, że ważniejsze są OWUTEMY, ale co ona tam wiedziała.. Westchnęła cicho. Skoro teraz tak jest, to co będzie na VII roku? Na razie nie chciała mysleć.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Pokój Wspólny - Page 6 Empty Re: Pokój Wspólny

Pon Gru 01, 2014 11:11 pm
- Masz więcej siły, niż ci się wydaje, a ja jestem bardzo delikatny... - Mruknął, posyłając jej naburmuszone spojrzenie, teatralnie masując się po ramieniu, chociaż ramię niewiele miało raczej z nogą, którą Dasza lekko tknęła - tym nie mniej jego umiejętności teatralne nie pozostawiały nic do zarzucenia, z pewnością sporo tych z ukończoną szkołą aktorską mogłoby mu pozazdrościć. - Masz szczęście, że przepraszasz... poszedłbym się poskarżyć... prefektowi... - Uśmiechnął się nieco zadziornie, spoglądając w piękne oczy Rosjanki, które były tak blisko, ledwo na wyciągnięcie ręki - byłoby możliwe złapanie tych dwóch, spokojnych gwiazd? Naturalnie, nic nie jest przecież niemożliwe, tym nie mniej nawet nie próbowałeś po nie sięgać. Nie chciałeś. To piękno musiało być zachowane dla kogoś innego, by nie zostało zepsute, zmiażdżone i wyrzucone ze śmieciami. Dystans zawsze był podstawą... Inaczej wszystko zaczęło się walić, a przecież nikt nie lubił, kiedy zbudowany z piasku zamek, któremu poświęcało się całe godziny, dni, tygodnie, nagle zmywała fala i nie pozostawało po nim nic, prócz wspomnienia, które miast cieszyć, że udało się zbudować coś tak pięknego, tylko zasmucało tego utratą. Utrata zamku, a utrata człowieka, z którym tworzyło się relacje - co było gorsze? Odpowiedź jest oczywista. Tutaj działała nadal niewidzialna dłoń, która sprawiała, jakbyś doskonale wiedział, o czym Dasza myśli i jakbyś znał ją od lat, od miesięcy, jakby się z tobą wychowywała... To takie dziwne... Czegoś takiego nigdy dotąd nie czułeś.
Ona niosła ze sobą spokój. Ostoję, w której można było odetchnąć i uśmiechnąć się, chociaż troszeczkę.
- Phhh..! Jeszcze mi tutaj rozkazuje! "Powinieneś się przyzwyczaić"! Ha! Ale ty masz tupet! - Wyciągnął rękę, żeby tyknąć palcem jej czoło, popychając jej głowę trochę do tyłu - no, tyle z przestrzeni osobistej, ot co!
Picie od najmłodszych lat zapewne nie było najlepszym nawykiem, ale zapewne były gorsze (na przykład picie ludzkiej krwi?), tak więc Sahir jedynie uśmiechnął się krótko, uprzejmie, skinął głową i rozsiadł na powrót na kanapie, kierując oczy na migające płomienie - były jedynym światłem, jakie wpadało do ogarniętego cieniami Pokoju Wspólnego. Oparłeś łydkę lewej nogi na udzie drugiej i jak gdyby nigdy nic wypiłeś połowę szklanki na haust, krzywiąc się na koniec zletsza.
- W porządkuu... - Powiedzieć jej prawdę? Nie, oczywiście, że nie powiesz, to byłaby wielka pomyłka, przekroczyłbyś granicę, której przekroczyć nie chciałeś. Choć pytanie, czy powiedzieć prawdę, było raczej złym pytaniem. Tutaj rozchodziło się: ILE tej prawdy powiedzieć. W tym tkwiła cała sztuka funkcjonowania Nailaha w jego rozmowach, a przychodziło to aż niebezpiecznie naturalnie. Bez specjalnego rozmyślania. - Szaleństwo krwi doprowadziło mnie w końcu do tego, że zaatakowałem dwie osoby, ten który mnie stworzył takim, jakim jestem, postanowił wspaniałomyślnie objawić mi swoje istnienie i dowiedziałem się, że słyszałaś część rozmowy z moim nowym mistrzem... - Powoli, flegmatycznie, obrócił głowę do panienki Mietanowej z delikatnie i łagodnie wygiętymi wargami ku górze, by odnaleźć jej oczy. Chciałbyś powiedzieć wszystko, ale wiedziałeś, jak to się skończy, zawsze się kończyło - tylko że w sumie przestawało ci zależeć. Na czymkolwiek. Na kimkolwiek. Przestawało cię nawet martwić to, że ktoś może emocjonalnie ucierpieć. Zaczynałeś niszczyć wszystko wokół siebie... byle tylko coś poczuć... nawet jeśli miałby to być ból.
- Nie zapytałaś o to. Nie jesteś ciekawa, co się wtedy wydarzyło? - W sumie... kiedy dowiedziałeś się od Nightraya, że Dasza coś słyszała, nie bardzo potrafiłeś temu dowierzyć, jeszcze nikt... nie kontrolował tak swojej ciekawości. A może chodziło o coś innego? Drażniło cię to, że ciągle miałeś o tej dziewczynie chore wyobrażenia, że ciągle wszystko twój umysł, zawsze klarowny i potrafiący bez problemu ocenić intencje drugiej strony, mieszał i dolewał oliwy do ognia, zamiast ten ogień gasić.
- Daj znać, jeśli będziesz się nudzić na dyżurach... Zamiast hasać po lesie szukając obecności Śmierci chętnie powędruję po pustych korytarzach... Gwarantuję, że mój słuch w wyłapywaniu niegrzecznych dzieci jest bezcenny. - Słuch, węch, wzrok... Wszystkie wyostrzone zmysły, zwłaszcza nocą, które pulsowały, szukając coraz to nowych doznań.
Dasza Mietanowa
Oczekujący
Dasza Mietanowa

Pokój Wspólny - Page 6 Empty Re: Pokój Wspólny

Wto Gru 09, 2014 10:35 pm
Przewróciła oczami z lekkim uśmiechem.
- Wiesz, muszę mieć siłę, grając w quidditcha, a nie wiedziałam, że aż tak jesteś delikatny - zaśmiała się. W końcu jako wampir raczej delikatny nie był. - Pewnie, zrób to, a obrażę się śmiertelnie - zażartowała. - Ale wiedz, że prefekci Ravenclawu mi nie straszni - powiedziała z błyskiem w oczach, w które właśnie spojrzał Sahir, a ona odwazajemniła spojrzenie. O swoich oczach nigdy nie mogła powiedzieć nic dobrego, dla niej były dość zwyczajne, w dodatku z tym dziwnym burym kolorem. Oczu za to zazdrościła Sahirowi. To je zapamiętała najpierw i potrafiła sobie je przypomnieć w każdej chwili. Czarne jak węgiel, takie jakby skrywały największe tajemnice świata. Po prostu intrgujące, że można było się w nie wpatrywać bardzo długo z zupełnie nie wiadomej przyczyny.
- Wiesz.. bo mogę, wracając do tematu jestem prefektem, więc powinieneś się mnie słuchać! - powiedziała z łobuzerskim uśmiechem. Zaśmiała się krótko, kiedy stuknął palcem w jej czoło. - Mam, ale to chyba dobrze - stweirdziła. Lepiej być trochę bardziej zadziornym niż zupełnie bez wyrazu, czyż nie? Niestety niektórzy zbyt bardzo starali się wydobyć z siebie nieco charakteru co zwykle nie wychodziło, a cała ich postać stawała się sztuczna i irytująca.
Ułożyła się na kanapie wygodniej, czekając aż Sahir odpowie na jej pytanie. Zmarszczyła brwi, kiedy zaczął mówić. Zaatakowanie dwóch osób to dość poważna sprawa. Postanowiła nie owijać w bawełnę i zadać pytanie, które jako pierwsze jej się nasunęło. Sahir nie jest jakims obrażającym się, delikatnym chłopcem, który żachnie się i odejdzie za jej.. hmm.. impertynencję. Wydawało jej się jednak, że skoro już znała prawdę o nim to mogą o tym rozmawiać otwarcie.
- Wszystko z nimi w porządku? - zapytała, spoglądając na niego. W jakim on był stanie - sama widziała. Zastanowiła się chwilę nad jego słowami, próbując odszukać w pamięci owy wieczór i rozmowę, którą słyszała.
- Ta rozmowa zupełnie wyleciała mi z głowy, kiedy zobaczyłam Ciebie na tamtym korytarzu - odpowiedziała szczerze. - Usłyszałam zaledwie jakieś strzępki, z których zdaje się mało co rozumiałam, bo były to słowa wyrwane z kontekstu i których momentalnie zapomniałam, idąc sprawdzić kto jest na korytarzu - wyjaśniła. Gdyby wiedziała, że dotyczą Sahira albo jakiejś dziwnej sprawy może wsłuchałaby się uważniej, ale w tej sytuacji zupełnie się nimi nie przejmowała, stwierdzając, że może jacyś nauczyciele czy inni dorośli ucinają sobie mało przyjemną rozmowę. Wzruszyła ramionami.
- Nie zwykłam podłuchiwać każdą rozmowę, której część usłyszę - dodała jeszcze. A czy była ciekawa co się wtedy wydarzyło? Teraz może i tak.. Czekała jednak, aż Sahir zacznie mówić. Wiedziała już, że gdy dopytywała odpowiadał jej jednym zdaniem, kiedy nie miał ochoty mówić.
Spojrzała na niego, kiedy mówił o dyżurach.
- Będę pamiętać i trzymam za słowo, więc nie wiem czy dla Ciebie nie byłoby lepiej gdybyś tego nie obiecywał, bo będę Cię ściągać na każdy dyżur! - zagroziła mu z lekkim uśmiechem.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Pokój Wspólny - Page 6 Empty Re: Pokój Wspólny

Sro Gru 10, 2014 6:04 am
Lekko drgnąłeś, rozchylając na drobny moment szerzej powieki, obracasz głowę ku niej, zjeżdżając oczyma z płomieni na tą piękną twarz, uśmiechniętą, która była tutaj jak na wyciągnięcie ręki - to trochę jak sen, całe to dobre samopoczucie, w który oszukujesz samego siebie, a może i wszystkich dookoła, że jeszcze jest w miarę dobrze, że jeszcze w miarę dobrze może być - jesteś na tyle doskonałym oszustem, że dla ciebie ta prawda staje się realna, nawet jeśli we wnętrzu jest pustka - przynajmniej tutaj znajdujesz ten pieprzony spokój, na który ciągle próbowałeś pracować - nie zrozumcie mnie źle, marzenie było marzeniem, ale jak wiadomo - tylko głupcy opierają się na ich mocy i wierzą, że jeśli będą za nimi podążali, to osiągną szczyt - wizjonerzy, ot co, cudowni piewcy przyszłości, którzy nie koniecznie są optymistami... I nie, nie są tak naprawdę głupcami, zdaję sobie z tego sprawę, tak samo jak jest tego świadom sam Nialah, przynajmniej nie wszyscy - wszak mieć marzenie wcale nie oznacza ślepo za nim biec... W gruncie rzeczy marzenia mają tylko odważni, którzy łapią życie w swoje dłonie i nie boją się napić z naczynia, które właśnie pochwycili - cała reszta to degeneracja... Jednak, jak możecie przeczytać, drodzy czytelnicy, wszystko zamyka się w tym, że w personalnym odbiorze Sahira coś tak trywialnego jak nadzieja, wiara i marzenia były całkowicie zbędne. W Jego świecie te trzy przymioty jedynie niszczyły i paliły, cokolwiek by się ich nie tknęło, nawet nie pozostawiając zgliszczy w pewnym momencie, a sam popiół rozwiewany przez wiatr, po którym jedynie z rozpaczą wspomina się wspaniałe budowle, które na żyznej ziemi stały.
- Quidditch... Zapomniałem niemal o tym sporcie... - Rzeczywiście, był taki... nawet bardzo popularny... całkowicie wypadł ci z głowy... - Więc grasz w quidditcha? Lubisz to? Na jakiej pozycji? - Raczej oczywiste, że spytać o to można, wszak każdy widzi kiedy pojawia się na stadionie, który ty omijałeś z dala - zazwyczaj mecze odbywały się jak była ładna pogoda, tłum ludzi równał się z mnóstwem hałasu, zapachów i dotyku... Niee, to nie było coś, co mógłbyś lubić.
Skinąłeś głową, przyznając jej rację, że o wiele lepiej ten tupet mieć, niż potem płakać, że nie potrafiło się walczyć o swoje i odpyskować w odpowiednim momencie, gdy sytuacja tego wymagała - chociaż to tutaj było zwykłymi przekomarzankami i niewinnymi żarcikami.
- W jak najlepszym. - Odparłeś po prostu - owszem, nie obraziłby się, nie wstał i nie poszedł... ale ten temat był bardzo niebezpieczny, bo wzbudzał... gniew. Pobudzał tą jego część, która miała ochotę zaraz zawarczeć, mówiąc, że kogo to niby obchodzi, co się dzieje z krową zjedzoną na obiad? Znika i jakoś nikt po niej nie płacze... I tak aktualnie czarnowłosy myślał. Co go to obchodzi, naprawdę..? Po co miałoby Cię to obchodzić..? Pytasz o to samo zawsze, kiedy komuś pomagasz... dziwny nawyk z... dawnego... życia... - To i tym lepiej, zapomnijmy o tym. - Odparł z uśmiechem, choć trudno powiedzieć, czy to nagłe odezwanie się po chwili wyraźnego zamyślenia, które zagościło na jego twarzy i wyrwanie zmarszczek mimicznych z kompletnego marazmu kamiennej maski, jaką zwykł nosić, jeśli nie dobierał sobie innych, bardziej kolorowych.
Niestety, chyba po prostu tak musiało się to kończyć... tym, kiedy sam od siebie nic nie powie, zaś zapytany potrafi to zbyć jednym słowem, jeśli odpowiadać nie chce.
- Chciałbym tak spędzać dzień w dzień, jak normalny uczeń. Martwić się egzaminami, męczyć na wieczornym dyżurze i mieć kłopoty ze snem z przepracowania... - Oj, chwila słabości, ale... nie potrafiłeś nie przyznać, że ten mrok został zalany ciepłem, odcieniem dawnych wspomnień uczuć, kiedy sobie to wyobraziłeś... - Chociaż trudno mi sobie to wyobrazić. Chyba z dzisiejszego aspektu zanudziłbym się na śmierć. - Dopił na hausta kolejną połowę szklanki i pochylił się, żeby sobie dolać alkoholu. - Powiedz... dlaczego miałbym się przejmować, co się stało z tamtą dwójką? Dlaczego miałbym ich nie zabić? - Odwrócił głowę w kierunku Daszy, lekko mrużąc oczy. Pytał... na poważnie. Śmiertelnie poważnie. Jego oczy nabrały tego samego, nieprzyjaznego wyrazu, jak w tamtej chwili spotkania nocą na korytarzu... stały się... obce. Bezduszne w jakiś sposób. A może to tylko gra świateł..? Po chwili ta dziwna aura całkowicie zniknęła, kiedy odwrócił twarz do kominka, zajmując się swoim alkoholem. - To trochę tak, jakby ludzie mieli płakać nad każdą krową, nad każdym kurczakiem, którego zjedzą. Nie wydaje ci się to absurdalne?
Dasza Mietanowa
Oczekujący
Dasza Mietanowa

Pokój Wspólny - Page 6 Empty Re: Pokój Wspólny

Nie Gru 21, 2014 2:27 am
Uśmiechnęła się lekko, słysząc jego pytanie.
- Oczywiście, że lubię. Nikt mnie nie zmuszał do bycia w drużynie - zaśmiała się. - Jestem ściagjącą - odpowiedziała. I na tej pozycji widziała się najbardziej. Czasem ćwiczyli na różnych pozycjach, ale najlepiej jej było na pozycji, na której grała. Wydawało jej się, że jedynie szukający może mieć większą satysfakcję niż ścigający, któremu uda się przerzucić kafla przez pętlę. Ale szukającym nie chciała być. Latać przez cały mecz, wypatrując złotej piłeczki to nie dla niej. Musiała czuć, że daje z siebie wszystko, że ciągle jest w ruchu, że może zdobywać punkty i cieszyć się, gdy to się stanie.
Sahir chyba nie za bardzo był na czasie ze sprawami quidditcha wśród Krukonów, bo nawet gdy ktoś nie jest wielkim kibicem zwykle wie kto gra w drużynie. Domyslała się jednak, że chłopak zwyczajnie omijał takie duże zgromadzenia ludzi.
- Nie bywasz na meczach, prawda? - dopytała się dla pewności. Jakoś tak nagle zapragnęła, aby chociaż raz pojawił się na meczu i powiedział co sądzi o jej grze.
Kiwnęła głową. Tak podejrzewała, że raczej nie będzie skłonny więcej powiedzieć, więc nie dopytywała. Zresztą nawet gdyby chciała to nie miała na to ani nastroju ani siły.
Uśmiechnęła się pokrzepiająco. Miała świadomośc, że jego przypadłość strasznie go męczyła, zwłaszcza, że ciągle przebywał wśród ludzi czy tego chciał czy nie. Chcąc uczyć się w Hogwarcie musiał codziennie stykać się z uczniami, nie było tu miejsca na indywidualne zajęcia. Jakby się nie starał i unikał ludzi to i tak każdego dnia ma z nimi styczność. Pomyslała jednak, że prowadząc taki.. hm.. styl życia już dłuższy czas, odzwyczaił się od tego starego. Uniosła kącik ust, kiedy wypowiedział dokładnie to o czym przed chwilą pomyślała.
- Cóz, możesz zobaczyć pozytyw w tym, że nie jesteś "normalnym", zwykłym szarym uczniem, częścią tłumu, w którym każdy jest anonimowy i dla innych jest tylko kolejną postacią z niewidoczną twarzą, konieczną dla uzupełnienia obrazka codzienności - lekko wzruszyła ramionami. - Też mi się wydaje, że to "zwykłe" życie jest mniej intensywne i różnorodne niż to Twoje i raczej umarłbyś z nudów.
Westchnęła cicho, słysząc jego pytania. To chyba nie pora na takie dyskusje, jej mózg juz niemal spał mimo, że organizm nie chciał się poddać i pozwolić Daszy zapaść w upragniony sen.
- Nie, nie wydaje mi się - powiedziała, przecierając oczy. - Krowy same nie zjadają siebie nawzajem, kurczaki też nie, ani żadne inne normalne zwierzęta z tych co znam - powiedziała, spoglądając na niego. - Człowiek ma mózg, który pozwala nam myśleć, podejmować decyzję, mówić, eksperymentować, tworzyć wynalazki i popychać cywilizację do przodu. Hm - westchnęła znowu . - To prawie jak rozmowa z wegetarianami i jeśli bym powiedziała, że człowiek jest głównym "gatunkiem" na ziemi to pewnie rzuciliby się na mnie z pazurami, bo zrozumieliby, że przez to mamy prawo zabijać niewinne zwierzęta. Nieważne jest to, że różne gatunki dzikich zwierząt zabijają siebie nawzajem i jakoś nikt ich nie potępia. A może zmusić lwy, aby jadły trawę? - machnęła ręką, bo już zaczynało się w niej burzyć, ponieważ kiedyś miała "przyjemnośc" dyskutować z jakimś skrajnym weganem i na samo wspomnienie ogarniała ją złość. - Więc nie, nie wydaje mi się to absurdalne, człowiek człowiekowi odbierać życia nie powinien - odetchnęła głęboko. Dobrze, że przynajmniej tyle powiedziała, ale miała wrażenie, że ten wysiłek kosztował jej mózg kolejną odjętą godzinę spania. Nie miała sił na takie rozmowy, w których każdy ma swoje zdanie i nie da się przekonać do innego, więc wychodzi błędne koło, a dyskusja taka tylko szarga nerwy i nic dobrego z tego nie wychodzi.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Pokój Wspólny - Page 6 Empty Re: Pokój Wspólny

Pią Gru 26, 2014 8:28 pm
W sumie to prawda, dość głupie pytanie, jakoś zadałeś je automatycznie, nigdy nie lubiłeś latania na miotle, nawet kiedy jeszcze nie miałeś światłowstrętu - po prostu kiepsko się czułeś w powietrzu, oderwany całkowicie od ziemi, na czymś, co było jedynie martwym kawałkiem drewna... Tym bardziej teraz nie przypadało ci to do gustu, a w połączeniu z tym sportem tym bardziej.
- Nie... hałas, tłumy, słońce... - Coraz lepiej to wszystko znosiłeś, nabierałeś... wprawy, doświadczenia? Różnie to można określić, jeden jest jednak końcowy wniosek - to coś sprawiało, żeś się przyzwyczajał do zwyczajowego zmęczenia, im więcej czasu mijało, tak po prostu. - Daj znać, jak będziesz grała. Przyjdę pokibicować. - Uśmiechnąłeś się do niej ulotnie, tak, że nie sposób było stwierdzić, czy ten uśmiech w zasadzie ma jakieś znaczenie, czy jest rzucony od niechcenia. Lubiłeś spędzać czas z Daszą, gadać z nią na bardziej poważne i te nieważkie tematy, wychodziło to bardzo naturalnie i czułeś się przy niej... bardzo normalnie. Żaden wielki wampir, nikt uzależniony od swojego mistrza, nie ktoś skrywający wiele tajemnic, ale normalny uczeń, który po prostu trzyma się trochę (trochę? śmiechłem.) na uboczu życia szkolnego, a jednocześnie uczestniczy w nim jak nikt inny, tylko trwając w cieniu. Szara eminencja. Ha! Chciałoby się mieć aż taką moc.
Pokiwałeś głową słysząc jej wnioski - gdybyś, jak do tej pory, uważał samego siebie za człowieka, nadal przecież poszukujesz dla siebie tego skrawka raju, gdzie można będzie istnieć jako naprawdę normalna persona, to rzeczywiście przyznałbyś Daszy rację. Tylko że ty człowiekiem przecież nie jesteś. Mimo to nadal obowiązuje zasada, że krowa krowy nie zjada? Nie jesteś człowiekiem.
- Rozumiem. - Odpowiedziałeś jedynie, nie wypowiadając wszystkich myśli, całej tej lawiny, które zdanie Mietanowej wywołało. Gdyby myślała jednak tak, jak ty, przecież nie mogłaby się z tobą zadawać. Właśnie przez takie myślenie inni się boją istot takich jak ty, czy jak Liadon Ichimaru...
Posiedzieli jeszcze jakiś czas, aż w końcu oboje rozeszli się do swych dormitoriów.
[z/t x2]
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Pokój Wspólny - Page 6 Empty Re: Pokój Wspólny

Pią Sty 02, 2015 4:34 pm
Tej nocy w Pokoju Wspólnym doszło do spotkania, do którego nigdy nie powinno dojść - Książę Nocy i Władczyni Białego Królestwa usiedli obok siebie, wpatrzeni w tańczące płomienie zabawiające ich zimne, bezwzględne dusze, nie noszące w sobie znamienia sumienia na drodze krwi, którą obrali, każde ze swoim pragnieniem krzątającym się po głowie - ta, która wisiała nad planszą Szachową i Pokerzysta ze świadomością, że wokół gracze przenikali przez maski, które zakładał, Ten, który był świadom, że pora mu było zejść ze sceny, na którą nigdy więcej nie wstąpi.
Bilet w jedną stronę.
Zetknięcie przedstawicieli dwóch królestw państw niedostępnych dla śmiertelnych, czuwających nad głowami ludzi, którzy nigdy do tych zamków sięgnąć się nie odważyli - aż do tego roku, przynoszącego niepokoje w mury, które nigdy tego niepokoju nie chciały...
Rozwarła Biała Królowa ramiona dla Kruka i ofiarowała mu swe błogosławieństwo w zamian za pochylenie głowy i złożenie Jej hołdu - tak też się stało, przyklęknął ten, który porzucił swą rolę książęcą, by w zamian zamienić się w zwykłego pionka, którym Biała Królowa poruszy, nie wahając się posłać go na stratę, co on dostał w tym układzie, nazywanym sprawiedliwym..?
W rękawie, z którego powysypywały mu się wszystkie asy, pojawił się Joker.
Ostatnia rozgrywka Księcia Nocy.
Spał smacznie Hogwart i śnił swoje sny - tylko oni, we dwójkę, objęci swymi szeptami i pewni, że nikt ich nie słyszał.
Kruk czuwał.
Kruk słuchał.
Kruk wiedział.
Nie było pamiątki, nie było żadnych dowodów na to, że jakiekolwiek pertraktacje miały miejsce, że dwa potężne państwa jednoosobowe spłyną swą klątwą na ziemie śmiertelnych i wprowadzą zamęt w ich progach.
Dwie Szare Eminencje znające swą potęgę
.

[z/t x2]
Anabell Nightmare
Oczekujący
Anabell Nightmare

Pokój Wspólny - Page 6 Empty Re: Pokój Wspólny

Sro Sty 07, 2015 11:40 am
W sumie to tego tematu o całowaniu już nie powinna kontynuować, bo w końcu każdy ma swoje tajemnice nawet Ana.
-Nie wiem może to lepiej. - Odpowiedziała spokojnie, kiedy oboje wychodzi właśnie z dziedzińca. Uśmiechnęła się niepewnie pod nosem, kiedy chłopak złapał ją za rękę, jednak poszła raz z nim do pokoju wspólnego. I jednak dziewczyna ma szczęście, bo pomieszczenie było puste, a w dodatku w kominku palił się ogień.
-Patrz mamy szczęście. - Powiedziała wesoło wchodząc do pokoju po czym usiadła na kanapie wraz z chłopakiem, ostatnio kiedy tutaj była sprawdzała tarota. Oczywiście ma tylko jedną parę kart więc czasami nosi ją ze sobą, dzisiaj nie był to wyjątek. Zsunęła z ramienia torbę i lekko ją pomasowała, nie długo powinni się zbierać na zajęcia z eliksirów.
Steve Fluffy
Oczekujący
Steve Fluffy

Pokój Wspólny - Page 6 Empty Re: Pokój Wspólny

Sro Sty 07, 2015 11:48 am
- Gdybym to przeczytał… Pewnie nie uśmiechałbym się tak ładnie jak teraz. Te informacje raczej nie były przeznaczone dla mnie i dla mojej wrażliwej duszyczki. – Zaśmiał się. Durna książka, durny temat i durne wszystko. Nie podejmował już dłużej tego tematu.
Kiedy weszli do Pokoju Wspólnego, okazało się, że naprawdę mają szczęście, ponieważ nikogo tam nie było. W dodatku ich wymarzone miejsce przy kominku było wolne. Usiedli razem na kanapie. Steve raczej nie wiedział czy ma jej dłoń puścić czy też nie, ale chyba musiał, aby miała większe lepsze pole manewru.
- Boli? – Spojrzał na jej ramię, które powoli sobie rozmasowywała. Akurat w tym nie widział nic dziwnego, że położył na jej barku swoje dłonie i również zaczął je rozmasowywać. Robił to już wcześniej, kiedy tylko się przyjaźnili. – Chyba będę musiał kiedyś poszukać jakiegoś zaklęcia na te torby. Nosimy w nich stanowczo za dużo. – On przyszedł na dziedziniec bez niczego, ponieważ wyszedł jedynie z wieży w tym co miał, nie czuł potrzeby ciągnięcia torby z książkami, aby porozmawiać z dziewczyną. Zaś Ana? Widocznie była gdzieś wcześniej.
- Pokażesz mi jak układasz karty? – poprosił.
Sponsored content

Pokój Wspólny - Page 6 Empty Re: Pokój Wspólny

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach